MOTYW: WĘDRÓWKA
Wstęp do motywu WĘDRÓWKA
„Idź dalej niezłomnie, a mnie zostaw sny.
Nic nie jest stracone, skończone też nie,
Gdy droga przed tobą, a sam jesteś w tle.”
(E. Stachura, Idź dalej)
Tak pisał Edward Stachura, dla którego wędrowanie było nie tylko celem, ale przede wszystkim sensem życia. Wędrówka - to odnajdywanie miejsc ulubionych, najbliższych sercu, [...] określa również głębszy sens działań człowieka. Topos nieustannie wędrującego człowieka wyraża więc istotę ludzkiej kondycji: wiecznego nienasycenia, poczucia braku i niespełnienia (E. Stachura). Podróż niesie ze sobą nowe doświadczenia, może oznaczać chęć poznania, ucieczkę, poszukiwanie szczęścia czy lepszych warunków życia, może wreszcie wiązać się z misją, posłannictwem. Zwykle oznacza porzucenie na zawsze lub na pewien czas dotychczasowych warunków, środowiska, otoczenia.
Motyw wędrówki, tułacza jest motywem przewodnim Odysei Homera, której powstanie datowane jest na VIII w. p.n.e. Odnajdujemy go także we współczesnej nam Małej Apokalipsie Tadeusza Konwickiego, w której bohater, wędrując po Warszawie, widzi absurdy otaczającej go rzeczywistości. Jest to ostatni dzień jego życia, szuka więc w tej wędrówce sensu i prawdy ostatecznej.
Biblijna wędrówka Izraelitów przez pustynię to dzieje ludzkich potknięć, upadków i powstawań w drodze do Boga - uosobienia miłości i prawdy. Jest ona symbolem dążenia człowieka do pełnej wartości. Pan Tadeusz to swoista wędrówka stęsknionego za Ojczyzną poetywygnańca do kraju lat dziecinnych, w którym wszystko jest dobre, swojskie i kochane, do bliskich sercu krajobrazów i ludzi.
Czytelnik spotyka się w utworach literackich również z wędrówką w zaświaty, umożliwiającą kontakt z umarłymi, którzy - przekroczywszy granicę życia i śmierci - wiedzą więcej i znają ukrytą istotę świata. Ludzkość od początku swego istnienia zadawała sobie pytanie o los człowieka po śmierci, o życie „na tamtym świecie”.
Niezwykle interesującą wędrówkę przedstawił Jonatan Swift w powieści Podróże Guliwera. Ta podróż ma charakter dydaktyczny, a sam utwór jest pamfletem na sytuację społeczną i polityczną w Anglii XVIII wieku i dyskusją z mitami oświeceniowymi.
Niejednokrotnie ludzie nie docierają do celu swej wędrówki, jak Seweryn Baryka. Bohater Przedwiośnia Stefana Żeromskiego był w Rosji w czasie rewolucji i marzył o powrocie do Polski. Opowiadał synowi o rodzinnym kraju, o „szklanych domach”, wspaniałej przyszłości. Zmarł jednak w pociągu przed granicą polską, a przed śmiercią prosił Cezarego: Ty tu nie zostawaj! Jedź tam!
Różne więc były inspiracje autorów do opisania wędrówki, różne motywy działania samych tułaczy. Jednakże każdy z twórców bezsprzecznie starał się potwierdzić znaną od dawien dawna prawdę, którą tak pięknie ujął Edward Stachura w tytule jednego ze swoich wierszy: Wędrówką życie jest człowieka. O prawdziwości tego prostego, ale jak wiele wyrażającego stwierdzenia świadczyć mogą liczne utwory literackie, w których występuje motyw wędrówki.
Homer „Odyseja”
Motyw długiej wędrówki, pełnej trudów i niebezpiecznych przygód, nieodłącznie kojarzy się z Odyseuszem, królem Itaki, który po zakończeniu wojny trojańskiej powracał do domu. O jego dziesięcioletniej tułaczce opowiadają mity, lecz najpiękniej przedstawił ją Homer w 24 księgach swojej epopei, zatytułowanej Odyseja.
Akcja utworu - rozgrywająca się w ciągu czterdziestu dni - rozpoczyna się w dziesiątym roku podróży Odysa i opisuje ostatni etap wędrówek i przygód bohatera spod Troi. Pozostwydarzenia przedstawione zostały w retrospekcjach.
Epopeja przedstawia Odyseusza w różnych rolach. Poznajemy go między innymi jako sprawiedliwego króla Itaki, dobrego ojca i wiernego męża (Odyseja), doskonałego wojownika, wodza drużyny, ale przede wszystkim jako wędrowca uparcie dążącego do celu. W trakcie wędrówki przeżywa wiele przygód, napotyka na liczne trudności, które dzięki roztropności, odwadze i sprytowi zawsze umie pokonać.
Niezwykłą pomysłowością wykazał się na przykład król Itaki na wyspie Cyklopów, gdzie dzięki sprytowi uratował siebie i swoich towarzyszy przed straszliwym, jednookim Polifemem.
Cyklop pożarł sześciu ludzi Odysa, a jego wraz z pozostałymi żeglarzami uwięził w pieczarze. Przebiegły Odys, widząc grozę sytuacji, przedstawił się Cyklopowi jako Nikt, spoił go winem, a gdy olbrzym zasnął, wyłupił mu oko, wbijając w nie zaostrzony kół oliwny.
Srodze zawył, aż wyciem odtętniła srogiem Pieczara. My ze strachu wleźli w kąt głęboko. Kiklop z oka kół wyrwał zbryzgany posoką I od siebie precz cisnął w zajadłej wściekłości, I jął na gwałt Kiklopy wołać, co w bliskości Mieszkali po pieczarach skał wietrznych. Ci, owi, Usłyszawszy krzyk wielki, w pomoc Kiklopowi Przybiegli i jaskinię obległszy dokoła Pytali, co się stało i po co ich woła. Tułacz Odyseusz był człowiekiem bardzo cierpliwym i wytrwałym. Czyż bowiem nie posiadając tych cech, mógłby przez dziesięć lat z takim uporem dążyć do celu, mimo licznych przeciwności losu i nieprzychylności Posejdona, który na prośbę syna, Polifena, utrudniał mu powrót do ojczyzny? Kto inny potrafiłby tak długo znosić niewolę u nimfy Kalipso, która przez siedem lat nie chciała wypuścić Odyseusza ze swojej wyspy?
Po dziesięciu latach tułaczki, dzięki pomocy Ateny, która od początku wspierała bohatera, jak również własnej zaradności, wytrwałości i uporowi, Odyseusz dotarł do Itaki, by połączyć się z wierną żoną Penelopą i synem Telemachem.
Odys stał się bohaterem niezliczonych utworów, które różnie interpretują jego postać. Najczęściej jednak przedstawiają go jako uosobienie wiecznego tułacza, a jego wędrówkę jako symbol drogi człowieka przez życie. Każdy bowiem jak Odys zmagać się musi z losem, doznawać zarówno radości, jak i cierpienia, dokonywać różnych wyborów.
„Legenda o świętym Aleksym”
Historia świętego Aleksego, patrona żebraków i włóczęgów, to motyw wędrowny, którego źródła można odnaleźć w V w.n.e. w Syrii, gdzie Aleksy był jednym z najbardziej popularnych świętych.
Kult świętego w Polsce zapoczątkował święty Wojciech. Polska wersja Legendy o świętym Aleksym pochodzi z roku 1454 i jest niekompletnym (brak zakończenia) tłumaczeniem tekstu łacińskiego. Autor utworu jest anonimowy.
Aleksy to średniowieczny asceta, który, by uzyskać aureolę świętości, świadomie rezygnuje z uroków życia doczesnego, umartwia się, doskonali w cnocie i pobożności, skazuje na cierpienia i upokorzenia. Opuszcza dopiero co poślubioną żonę, rodziców, dom i udaje się w samotną wędrówkę, która jest symbolem drogi człowieka ku świętości i wiecznemu zbawieniu.
W czasie wędrówki oddaje wszystko, co posiada, biednym, przestaje się przyznawać do swego rodu. Żyje z jałmużny, dnie i noce spędzając na modlitwie. By uniknąć rozgłosu, jaki uzyskał wśród mieszkańców miasta (Matka Boska zeszła z obrazu i nakazała kościelnemu wpuścić modlącego się Aleksego do świątyni, by nie marzł na mrozie), udaje się w podróż, aż wreszcie, dzięki Boskiej Opatrzności, wraca do Rzymu, do domu rodziców, gdzie nie rozpoznany mieszka przez 16 lat pod schodami, cierpiąc i znosząc upokorzenia. Przeczuwając zbliżającą się śmierć, spisuje swoje dzieje. Po śmierci świętego mają miejsce liczne cuda: m.in. w kościołach zaczynają same dzwuzdrowienia. Historia Aleksego, jego wędrówki i ascetycznego życia, miała się stać dla współczesnych mu ludzi przykładem życia pobożnego, podporządkowanego całkowicie miłości do Boga i wierności jego przykazaniom.
Dante „Boska Komedia”
Boska Komedia Dantego to poemat epicki zbudowany z trzech części („Piekło”, „Czyściec”, „Niebo”). Każda z nich składa się z 33 pieśni. „Piekło” zostało poprzedzone pieśnią wstępną, która stanowi alegoryczne wprowadzenie do poematu. Dzieło Dantego przedstawia wędrówkę autora przez zaświaty. Przez piekło i czyściec prowadzi go Wergiliusz, którego Dante uważał za swojego poetyckiego mistrza. W raju przewodniczką bohatera jest Beatrycze, której pierwowzorem była przedwcześnie zmarła ukochana poety z czasów młodzieńczych. Ta fantastyczna wędrówka jest alegorią dążenia człowieka ku Bogu, ku odrodzeniu moralnemu, które można osiągnąć poprzez miłość. Według Mieczysława Brahmera ogólna linia [poematu] jest dostatecznie jednoznaczna i wyraźna: droga człowieka, zagubionego w gąszczu grzechu, poprzez poznanie wszelkich przewin rodzaju ludzkiego i stopniowe oczyszczanie się ze zmazy, do wejrzenia w najwyższe tajemnice Stwórcy. Autor przedstawia bohatera, który wszedł w mroki grzechu i sam nie potrafi znaleźć drogi powrotnej do życia cnotliwego. Z pomocą przychodzi Wergiliusz, prowadzi bohatera przez kolejne kręgi piekła, w których dusze grzeszników cierpią kary odpowiednie do wielkości swoich przewinień; później przez czyściec.
Dalej Dante prowadzony jest przez dziewięć kręgów piekła, które ma kształt olbrzymiego leja zwężającego się w głąb ziemi. W pierwszym kręgu pokutują dusze nie ochrzczonych dzieci i tych ludzi, którzy żyli przed narodzeniem Chrystusa, w drugim boleją zmysłowi, co nad rozsądek wywyższyli chuci. W kolejnych kręgach Dante zobaczy m.in. dusze obżartuchów, ludzi chciwych, potępionych za zazdrość i pychę, heretyków, morderców, samobójców, stręczycieli, kłamców, zdrajców ojczyzny. Na samym dnie piekła ujrzy w trzech paszczach Lucyfera: Judasza, Brutusa i Kasjusza. W czasie wędrówki przez piekło poeta będzie świadkiem straszliwych mąk i cierpień, na które potępieńcy zostali skazani za popełnione grzechy. Usłyszy krzyki bólu i lamenty.
Następnie wędrowcy udają się na górę czyśćcową wynurzającą się z morza. Przechodząc przez kolejne tarasy opasujące górę, spotykają dusze ludzi, którzy zwlekali z pokutą, zmarli nagle. Widzą też między innymi dusze pokutujące za pychę, zawiść, gniew, lenistwo, skąpstwo. Dusze te również znoszą cierpienia, lecz po odbyciu pokuty czeka je wielka nagroda - wstąpią do nieba. W czasie wędrówki Dante na przykład dowiaduje się, że boska miłość jest tak wielka, iż nawet człowiek wyklęty, jeśli tylko pragnie poprawy, może być zbawiony. Słyszy, że ludzie wolni od grzechu ciężkiego powinni wstawiać się do Boga za pokutujących w czyśćcu. Poeta uświadamia sobie również swoje błędy.
Na szczycie czyśćcowej góry Wergiliusz pozostawia Dantego. Odtąd jego przewodnikiem będzie Beatrycze, która poprowadzi poetę po położonym wśród gwiazd raju, aż do najwyższej części niebios, do siedziby świętych i Boga. W czasie wędrówki będzie odpowiadała na liczne pytania poety, dotyczące m.in. dobra i zła, grzechu pierworodnego.
Dante ukazał więc drogę człowieka do Boga, w trakcie której nauczył się on rozróżniać dobro i zło („Piekło”), wyzbył się wad właściwych grzesznikom i przygotował się do życia w raju („Czyściec”), aż wreszcie dzięki Beatrycze poznał i osiągnął najwyższe szczęście i pokój („Niebo”).
Mickiewicz „Sonety krymskie”
Sonety krymskie, nazywane często poetyckim pamiętnikiem z podróży, to cykl 18 utworów pisanych przez Adama Mickiewicza w latach 1825-26 pod wpływem wrażeń wyniesionych z romantycznej wycieczki po Krymie.
Bohaterem sonetów jest Pielgrzym. Jego wędrówka po krainie dostatków i krasy dajeonić dzwony, przy ciele zmarłego dokonują sdaje czytelnikowi nie tylko możliwość podziwiania wraz z nim piękna orientalnego krajobrazu i tajemniczych miejsc, ale przede wszystkim pozwala zrozumieć, kim jest ów człowiek, o czym myśli, za czym tęskni.
Kim zatem jest Pielgrzym? To człowiek nieszczęśliwy i samotny, przeżywający głęboko rozstanie z krajem i ukochaną kobietą. Jest bohaterem tajemniczym, którego A. Witkowska (Mickiewicz. Słowo i czyn) określa mianem postaci byronicznej, o niejasnej przeszłości i ciemnej przyszłości. Każdy sonet, ukazując go w innym miejscu i w innej sytuacji, wzbogaca w pewien sposób naszą wiedzę o nim, lecz nie tworzy dokładnego portretu tego romantycznego podróżnika. Poszukując wrażeń, próbując zapomnieć o tęsknocie za ojczyzną, przemierza stepy (Stepy Akermańskie), przechodzi nad przepaścią (Droga nad przepaścią w Czufut-Kale), w blasku słońca, a potem nocą podziwia Bakczysaraj, patrzy na grób Potockiej, mogiły haremu. Innym razem, wsparty na Judahu skale, obserwuje morskie fale uderzające o skały (Ajudach). To znów płynie statkiem po morzu raz spokojnym, raz groźnym i niebezpiecznym (Żegluga, Burza).
Pielgrzym jest z całą pewnością człowiekiem o duszy artysty, bardzo wrażliwym, skłonnym do refleksji.
Orientalna natura krymska zachwyca go swoim pięknem, zdumiewa potęgą (słynne „Aa!” w Widoku gór ze Stepów Kozłowa), fascynuje bogactwem kolorów i kształtów (motyle różnobarwne, niby tęczy kosa, rubinowe morsy, złote ananasy, powietrze tchnące wonią, tą muzyką kwiatów itp.), pociąga swoją tajemniczością, czasem pobudza do rozmyślań nad kruchością życia gdzie jesteś o miłości, potęgo i chwało? (Bakczysaraj).
Bohater sonetów jest jednak człowiekiem bardzo nieszczęśli-wym, gdyż nie potrafi w pełni cieszyć się otaczającym go pięknem. Krymska natura olśniewa go swoim przepychem i cudownością tylko przez chwilę. Patrząc bowiem na orientalny krajobraz, zestawia go z litewską przyrodą. Wsłuchując się w ciszę stepów, chciałby usłyszeć głos z Litwy. Mijając na rumaku lasy, doliny, głazy, chce się odurzyć, upić tym wirem obrazów, na chwilę choć zapomnieć o tym, co go dręczy, lecz jest to niemożliwe. Ciągle wraca wspomnieniami na Litwę gdzie piały [mu] wdzięczniej szumiące lasy niż słowiki baj- daru, myśli o kobiecie którą pokochał w dni swoich poranki i z bólem stwierdza, że hydra pamiątek zbyt głęboko w jego sercu zatopiła szpony. Romantycznego wędrowca ogarnia więc ogromny smutek i tęsknota, tym straszniejsze, że ma świadomość, że nie wróci do kraju, że jego losem jest tułaczka. Z goryczą mówi więc Jedźmy, nikt nie woła, (Stepy Akermańskie), ja dni skończę w samotnej żałobie (Grób Potockiej).
Pielgrzym nie boi się nawet śmierci, bo życie z dala od ojczyzny i bliskich mu osób straciło dla niego sens. W czasie straszliwej burzy morskiej [Burza], kiedy przerażeni pasażerowie modlą się, żegnają z przyjaciółmi, on jeden nawet w modlitwie nie szuka otuchy czy pocieszenia, bo w jego duszy - duszy tułacza - nie ma żadnych pragnień i nadziei. Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego Adama Mickiewicza wydane zostały po raz pierwszy w 1832 roku. Ich adresatami byli polscy emigranci, którzy po klęsce powstania listopadowego zmuszeni byli do szukania schronienia poza granicami kraju. Rozczarowani, pełni rozgoryczenia wiedli długie spory o przyczyny klęski zrywu, wzajemnie się oskarżając.
Aby uśmierzyć spory, dać nadzieję Polakom, dodać tak potrzebnej im otuchy Adam Mickiewicz stworzył niewielkie rozmiarami, ale jakże ważne dzieło o nietypowym kształcie artystycznym. Podniosły język wypowiedzi, stylizowany na biblijny, składnia zdania, szereg przypowieści przypominają Pismo Święte.
Juliusz Słowacki „Kordian”
Kordian, tytułowy bohater dramatu Juliusza Słowackiego, to romantyczny indywidualista, którego rozwój duchowy, dojrzewanie do „historycznych czynów i heroicznej klęski” możemy prześledzić w kolejnych aktach utworu. W jego biografię został wpisany motyw wędrówki, który, choć nie jest może najistotniejszym problemem w dramacie, zostałię liczneałewyeksponowany w akcie II („Wędrowiec”).
Kordiana poznajemy w akcie I jako nadwrażliwego, piętnastoletniego chłopca, dręczonego przez samotność, poczucie pustki egzystencjalnej, brak idei, której mógłby się poświęcić. Nieszczęśliwa miłość do starszej od niego Laury, która nie traktuje chłopca zbyt poważnie, poczucie bezsensu życia skłaniają go do próby targnięcia się na własne życie.
Słowacki stworzył wyjątkowo wzruszający portret pielgrzyma co się w drodze trudzi, wygnańca skazanego na wieczną tułaczkę, gdyż jego okręt nie do kraju płynie / Płynąc po świecie. Wygnaniec ten jest przede wszystkim człowiekiem bardzo wrażliwym, skłonnym do autorefleksji, ale jednocześnie skrytym (może dumnym?) - przed ludźmi nie ujawnia bowiem swoich prawdziwych czuć (Dla obcych ludzi mam twarz jednakową / Ciszę błękitu). Jedynie przed Stwórcą odkrywa swoją bezradność i samotność. Bogu zwierza się z bezgranicznego smutku (tak ja płaczu bliski), spotęgowanej widokiem bocianów tęsknoty za krajem i najbliższymi. Skarży się na niepewność swojego losu, z lękiem myśląc o śmierci na obczyźnie (nie wiem, gdzie się w mogiłę położę).
Z rozgoryczeniem mówi, że nie spełnią się jego pragnienia - nie powróci do kraju, choć kazano tam niewinnej dziecinie / modlić się [...] co dzień za niego.
Czy można się zatem dziwić podmiotowi lirycznemu, że mimo urody otaczającego go świata, co chwilę powtarza, niczym w litanii, bolesną skargę: Smutno mi, Boże?
Stefan Żeromski „Przedwiośnie”
„Nieszczęsnym wędrowcem” nazwać można Seweryna Barykę, ojca głównego bohatera powieści Stefana Żeromskiego. Jako młody człowiek wyjechał z Polski do Rosji, by tam znaleźć pracę, która zapewniłaby mu godziwe warunki życia. W Rosji dorobił się majątku, założył rodzinę i zamieszkał w Baku, gdzie bardzo dobrze mu się wiodło. Z tego też powodu ciągle odkładał decyzję o powrocie do kraju. Został powołany do carskiego wojska i wysłany na front I wojny światowej, gdy jego syn Cezary miał czternaście lat. Potem przedostał się do legionów, a gdy w Rosji wybuchła rewolucja, powrócił do Baku, gdzie odnalazł tylko syna.
Seweryn opowiadał synowi, jak się z legionów polskich przekradał, przemycał i prześlizgiwał poprzez całą Rosję, ażeby dotrzeć do rodziny zostawionej w dalekim Baku. Czegóż to bowiem nie przedsięwziął, gdzie nie był, jakich nie zażywał podstępów, udawań, przeszpiegów, sztuk i kawałów - jakie zniósł udręczenia, prywacje, prześladowania, niedole i męki, zanim w przebraniu za chłopa dotarł do miejsca!
Po latach rozłąki połączyły ich wspólne plany powrotu do ojczystego kraju. Zamieszkali razem, zbierali pieniądze i przygotowywali się do wyjazdu. Cezary za Polską nie tęsknił. W Baku spędził szczę-śliwe dzieciństwo, tu z młodzieńczym entuzjazmem zaangażował się w sprawy rewolucji. Wielokrotnie bywało, że Cezary chciał rozstać się z ojcem i wyprawić go samego do mitycznej Polski, a zostać wśród rozumnych i silnych. [...] Nieraz w głębi siebie Cezary żałował, że go ten tajemniczy człowiek, gnany niewygasłą miłością swoją, odszukał w Baku, dosięgnął, chwycił w swe sieci i zabrał stamtąd. [...] Teraz szedł na postronku swojej dla ojca miłości w stronę Polski, której ani znał, ani pragnął. [...] Ojciec nie narzucał synowi swej tęsknoty i żądzy powrotu, lecz sam trząsł się i jęczał jak niegdyś matka. Możnaż było nie pomagać mu w sprawie powrotu?
Cezary był za młody, za słaby, żeby podjąć decyzję o pozostaniu w Rosji. Nie umiał przeciwstawić się ojcu, który mu imponował.
W Rosji trwała rewolucja, wszędzie panował nieprawdopodobny bałagan i bezprawie, więc podróż Baryków do Polski była długa i niezwykle trudna. W drodze do Polski ojciec Cezarego rzucał pytanie zawsze jednakie: czy nie ma pociągu? - To nie było marzenie, nawet nie żądza powrotu do kraju macierzysteg Seweryn opowiadał synowi o rodzinnym kraju, o szklanych domach, wspaniałej przyszłości, jaka ich czeka w Polsce. Dotarłszy do najrdzenniejszej Polski, bo do stolicy - Warszawy - ani po drodze, ani w tym mieście Cezary Baryka nie znalazł szklanych domów. Nie śmiał o nie nawet nikogo zapytać. Zrozumiał, że zmarły ojciec boleśnie zeń przede śmiercią zażartował sobie.
W Polsce młody Baryka odbył jeszcze jedną podróż, która przyniosła duże zmiany w jego życiu. Został zaproszony do Nawłoci, do domu rodzinnego przyjaciela - Hipolita Wielosławskiego. Hipolit Wielosławski wskoczył na przednie siedzenie, umieścił gościa Barykę obok siebie, Jędrkowi kazał zasiąść w górnym miejscu na tyle, wziął wprawnymi rękoma czterokonne lejce i z widoczną rozkoszą wywinął długim batem. Konie wysunęły się ze stacyjnego dziedzińca jak jeden i pomknęły miękkim gościńcem. Cezary nie jeździł nigdy takim zaprzęgiem. Przyznawał w duchu, a głośno wyjawił Hipolitowi, iż w historii jego sportów była to przyjemność - prima! Gdy się kasztany wzięły w siebie, a uzgodniły krok w miarowym skorochodzie, kolaska prawdziwie płynęła w polach. Było po deszczach, droga śliska i pełna wybojów, w których stały jeszcze żółte wody, lecz koła lekkiego pojazdu ledwo muskały owe kałuże - porywane dalej a dalej. [...] Hipolit zawrócił z gościńca w boczne opłotki, w wąską drożynkę między chłopskimi działkami, gdzie dwie koleje, rozdzielone wysokim pasem przez koła w ciągu wielu lat wyoranej skiby, kędzierzawym po wierzch od gęstej murawy, biegły w przestrzeń, równolegle jak dwie szyny. Zmurszałe ploty z sękatych żerdzi sięgały aż do wysokości siedzeń jaśniepańskich. Droga ta była jakby utworzona dlatego, żeby po niej mogła w swą dal pomykać czwórka kasztanów i lekki pański wolancik. Glina wymieciona spod kopyt i kół w postaci okrągłych pacyn i strzelistych bryzgów leciała w tył za pojazd.
Niewątpliwie pobyt Cezarego Baryki w Nawłoci był kolejnym etapem w jego wędrówce do Polski. Tu przeżył swoją pierwszą i jedyną miłość, ale kobieta, którą pokochał wybrała innego, zlekce-ważyła jego uczucie. W Nawłoci poznał dostatnie życie arystokracji, a w Chłodku tragiczną nędzę bezdomnych chłopów, tzw. komorników. Widział ubogie wiejskie chaty, chore dzieci, los starców, którzy zimą wyprowadzani są na mróz, aby szybciej dokonali swojego żywota, gdyż dla młodych i zdrowych brakowało jedzenia. Ten obraz był dla niego wstrząsem - serce mu nieraz pękało. Pobyt w Nawłoci miał tragiczny finał, był dla Cezarego kolejnym rozczarowaniem.
Gdy młody Baryka zetknął się w Warszawie z komunistami, nie mógł pogodzić się z ich poglądami, gdyż na własne oczy widział, jak wygląda rewolucja.
Na ostatnich kartach powieści widzimy jej bohatera, jak - idąc ulicami Warszawy - wodził się za bary ze swoją duszą. Słyszał wewnątrz siebie krzyk przeraźliwy swego ojca i łkanie głuche matki. Kołysał się tu i tam, nie wiedząc, gdzie droga. Zaprzeczał jednym, zaprzeczał drugim, a swojej własnej drogi nie miał pod stopami.
Wędrówka do Polski Cezarego Baryki była długa. Poznawał kraj rodzinny swoich rodziców stopniowo, powoli. Trudno było mu poczuć się w Polsce „jak w domu”, krytycznie oceniał polską rzeczywistość. Lud zgłodniały po wsiach, lud spracowany po fabrykach, lud bezdomny po przedmieściach [...] Tu jest zaduch. Byt tego wielkiego państwa, tej złotej ojczyzny, tego świętego słowa, za które umierali męczennicy, byt Polski - za idee! Waszą ideą jest stare hasło niedołęgów, którzy Polskę przełajdaczyli: „jakoś to będzie”!
Zaakceptował jednak Polskę, skoro wziął udział w manifestacji robotniczej, która szła w stronę Belwederu.o, lecz jakiś szał duszy. Jechać! Zdawało mu się, że gdyby mu pozwolono wsiąść do pociągu i jechać do kraju, natychmiast spadłaby mu gorączka, od której się trząsł, albo gorzał, i ozdrowiałby bez wątpienia