Pożytek z hobby


Pożytek z hobby

W wolnych chwilach (czyli, niestety, rozpaczliwie rzadko) lubię sięgać w po prasę hobbystyczną. Kapita­lizm, nawet w tak żałośnie szczątkowej formie, w jakiej zaprowadzono go w Pol­sce, przyniósł na tym obszarze błogosła­wione skutki. W czasach mojej młodości kto chciał poczytać o samolotach, skaza­ny był na „Skrzydlatą Polskę”, kto o róż­nych typach broni - na zeszyciki wydawa­ne przez MON etc. - lektury starczało na parę godzin. Dziś można by przez cały miesiąc wgłębiać się, ile grodzi wymonto­wano z pancernika „Repulse” podczas przebudowy w 1936 r., jak ryglowało się zamki dział okrętowych podczas wojny krymskiej al­bo - w którym miejscu stał kto podczas bitwy pod Banockburry w tysiąc pięćset którymś tam zapomnianym roku.

Poza relaksem, może dostarczać taka lektura również spostrzeżeń aktualnych. Czytuję pismo „Odkrywca”, adresowane do ludzi, którzy pasjonują się wydobywa­niem z ziemi i różnych zakamarków starej broni, elementów oporządzenia oraz in­nych historycznych skarbów. Często powraca tam temat hitlerowskich podziem­nych fabryk. Przeciętny Polak mało o tym wie, że w Karkonoszach Niemcy wydrąży­li w ostatnich latach wojny labirynt pod­ziemnych sal i korytarzy. Nie tylko zresztą tam, na całym terytorium III Rzeszy stara­no się uciec przed alianckimi bombardowaniami do podziemnych tuneli. Potem, kiedy już przegrana w wojnie stała się oczywista, tunele te służyły nazistom za znakomite schowki.

Czemu Państwu zawracam tym głowę? Bo - choć od zakończenia II wojny świa­towej minie niedługo 60 lat - ani poszukiwacze-amatorzy, ani wojsko, ani ekipy badawcze powoływane i wyposażane przez państwo nie zdołały dotąd podziemnych schronów w Karkonoszach do końca spenetrować. Być może przekonanie, że gdzieś tam pod polskimi górami czeka na swego odkrywcę Złoty Pociąg (rezerwy złota zagrabione przez hitlerowców z eu­ropejskich banków w ostatnim okresie wojny zostały załadowane do pociągu, który rozpłynął się w powietrzu; istnieje hipoteza, że skład ten wprowadzono do jednej z podziemnych bocznic przy taj­nych fabrykach, a następnie wysadzono wyjście tunelu), to szajba animująca gro­madę nawiedzonych. Być może nie ma tam nigdzie Bursztynowej Komnaty ani prototypów szykowanej jakoby dla Hitle­ra wunderwaffe. Nie to jest ważne. Ważne jest to, że - choć upłynęło prawie 60 lat, choć można było przez ten czas łazić po podejrzanych obszarach, jak kto chciał, ustawiać wykrywacze, radary geologicz­ne i wszelki inny sprzęt, kopać doły, rowy, robić odwierty - do dziś te hitlerowskie podziemia pozostają niezbadane! Może tam nie ma nic, a może jest słoń w tramp­kach - guzik o tym wiemy, choć mieliśmy na poszukiwania tak wiele czasu, a Hitler budował wszystkie te schowki raptem przez kilka lat.

Państwo się zapewne domyślają, do czego piję. Każdy dzień przynosi pełne słabo skrywanej satysfakcji docinki mę­drków z lewego i prawego marginesu, że, no, jakoś się dotąd nie udało znaleźć w Iraku broni masowego rażenia. Aż za­dzwoniłem w tej sprawie do znajomego, który się co nieco takimi sprawami zaj­mował. Oznajmił mi - czego, przyznam, trochę się spodziewałem - że podobne mędrkowania są dziełem kompletnych dyletantów, którzy w życiu nie próbowali znaleźć nawet szczoteczki do zębów w ciemnej łazience. A przecież można, mówi mój znajomy, popytać polskich inżynierów, którzy przed laty praco­wali w Iraku, na ja­kiej głębokości i ja­kimi technologiami się tam wtedy pra­cowało. A potem wziąć mapę Iraku, zobaczyć, ile zaj­muje na niej pustynia, uświadomić so­bie, ile miejsca np. zajmuje laborato­rium do produkcji wąglika (mniej więcej tyle, co na pace w starym „Żuku”) i przestać wreszcie chrzanić androny.

Z pism hobbystycz­nych lubię też magazyn „Mówią wieki”. Z du­żym opóźnieniem przeczytałem rocznicowy numer poświęcony Wik­torii Wiedeńskiej i za­dumałem się, co by o Sobieskim pisał, gdyby już wtedy istniał, „Nasz Dziennik”. Jak nic - byłby po stronie Turcji. Dziś wszak gazetka ks. Rydzyka staje na gło­wie, by wybielić islamski terroryzm i opluć Amerykę. Przemawia tu jednym głosem nie tylko z pohańcami, ale, co szczególnie ciekawe, z francuską masone­rią, która USA nienawidzi dlatego, że jest to kraj znany z religijności i wybrał sobie pobożnego, konserwatywnego prezyden­ta, oraz która wojnę w Iraku potępia jako „krucjatę”. U nas francusko-niemiecką walkę z „krucjatą” podchwycili goście uważający się za świętszych od Papieża i za narodowców. Gdybym od dawna nie wiedział, że podstawowym warunkiem przynależności do tego grona są dziury w mózgu, to bym się może zdziwił.

14 stycznia 2004



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rafał Ziemkiewicz Felietony Pożytek z hobby
owady pożyteczne
Aquaristik Aquarium 55 HOBBY DOHSE Manual UVC Deluxe
Spis przetw, my hobby, moje przepisy
Przepisy na domowe środki czystości, hobby#=, Dom bez chemii
Stretching, Pasje, Hobby, Nauka, Studia, Szkoła, Technik masażysta
PozytecznePrace kurs2010
Gdzie na majówkę Spinning Moje Hobby Wędkarstwo Nr 3 2009
Fizykoterapia odczyny, Pasje, Hobby, Nauka, Studia, Szkoła, Technik masażysta
TABELA składek wędkarskich na rok 2011 Okręgu PZW w Łodzi, Edukacja, HOBBY, WĘDKARSTWO
Psychologia rozwojowa - Brzezinska - wyklad 19 - Wiek przedszkolny zagrozenia, Hobby, Psychologia ro
Kalu Rinpocze Natura, moc i pożytek mantr
My hobby
WzoryKulturyRuthBenedict, edukacja,hobby,, Edukacja, teoria. lit., kulturoznawstwo, socjologia
dieta kapusciana, my hobby, moje przepisy
Gitter Hobby

więcej podobnych podstron