Dzieci mają tendencję do traktowania mitu jako obrazu świata realnego; odbierają ten świat jako sacrum, którego naruszyć nie można. Dlaczego świat mitów jest przez nie traktowany jako świat realnie istniejący?*
Maria Mameła
Mit a rzeczywistość
Przyczyną takiego mniemania jest to, że każdy mit z podręcznika zawiera dane geograficzne. I tak, gdy jest mowa o Dedalu, to zaznacza się, że pochodził on z Aten, a wiec miejsca udokumentowanego historycznie i geograficznie, a potem przeniósł się na Kretę, wyspę, którą i dziś można odszukać na mapie. Z kolei Syzyf, to król Koryntu, miasta również znanego z geografii. Dzieci bardzo mocno uzasadniały, że nie można w żadnym wypadku zapomnieć o jego pochodzeniu, gdyż to wiąże się według ich mniemania z konkretnym adresem literackim. Uważały to za rzecz ważną dla obrazu sytuacji.
Dzieci postrzegały jako rzecz ważną również to, że Prometeusza przykuto do skał w górach Kaukazu. Starały się zapamiętać tę nazwę jako miejsce rzeczywistego wydarzenia, chociaż nauczyciel tłumaczył, że Grecy podali tę nazwę tylko dlatego, że to góry znajdujące się na krańcach geograficznego poznania starożytnego świata i znaczyły dla ówczesnych tyle, co "najdalej jak tylko można". Jednakże dzieciom to tłumaczenie nie przypadło do gustu.
Jako odbicie świata realnego (w tym przypadku całkiem słusznie) uważano przedstawienie w formie opisowej ubioru greckiego, wyglądu domów czy realiów życia codziennego, zaprezentowanych w poznanych przez uczniów fragmentach Odysei ("U króla Allinoosa").
Zaznaczyć tu należy, że z badań wynika, że dzieci całą Odyseję traktują jako dzieło literackie o charakterze fikcyjnym, co jest zgodne ze współczes- nymi badaniami naukowymi. Postrzegają baśniowy charakter utworu. Mają jednak niejakie trudności z oznaczeniem baśniowości mitu, gdyż były przyzwyczajone do nieokreśloności miejsca baśni ("za górami, za lasami, za siedmioma górami"), a tu spotykają się z konkretnym miejscem akcji (Ateny, Elida). Czują się więc zagubione i boją się, by tego adresu geograficznego nie zapomnieć, gdyż w ten sposób obawiają się zubożyć cały utwór.
Drugą, ważną według nich różnicą między fikcją a rzeczywistością jest to, że w micie nie wszystko musi się dobrze kończyć, ani że dobro musi zostać nagrodzone, a zło ukarane. Wielkiego zamieszania w tym względzie narobił w świadomości uczniów mit o Prometeuszu, który kończy się tym, że za wszystkie dobrodziejstwa, jakie uczynił ludziom, został ukarany wieczną męką zimna i wyszarpywaniem codziennie przez orła wątroby. Dzieci pytają, dlaczego ma cierpieć wieczne potępienie za to, że czynił dobro? Dlaczego nikt nie przyszedł mu z pomocą? Dlaczego ludzie o nim zapomnieli? Dla nich jest to oczywisty przykład (100% odpowiedzi), że ten mit nie jest baśnią, bo według nich, gdyby to była baśń, to Prometeusz musiałby wyjść zwycięsko z opresji. A tu za dobro jest ukarany i potępiony. To nie mieści się w ich pojęciach świata baśniowego!
Wspomniałam już, że dzieci mają tendencję do traktowania mitów jako sacrum. Występuje tu jednak ciekawe pomieszanie pojęć. Dla nich bogowie olimpijscy należą do sfery sacrum (gdyż są bogami), natomiast mity o bohaterach to jest przykład opowieści literackich, wymyślonych przez starożytnych. O ile pierwsza sfera jest tabu, to uważają, że drugą mogą manipulować dowolnie (proszono nawet, by bohaterom można było nadać nowe imiona). Zastanówmy się, dlaczego bogowie należą do sfery sacrum?
Z badań wynika, że bardzo dużą rolę odgrywa tu przekonanie, że należy szanować każdą religię i jej bóstwa. Uczniowie dawali temu wyraz w następujących wypowiedziach:
Musimy szanować każdą religię, bo nie możemy pozwolić, by inni nie szanowali naszej.
Starożytni Grecy i Rzymianie wierzyli w tych bogów, więc tym bogom należy się szacunek.
Dla wyznawców innych religii nasza wiara też jest mitem czy opowieścią, a dla nas tym, w co wierzymy. Nie możemy pozwolić, by inni śmiali się z naszej wiary, więc i my nie możemy śmiać się z wiary Greków.
Podkreślić tu należy, że dzieci mają szacunek dla wiary starożytnych, chociaż, oczywiście, jej nie podzielają. Zdają sobie sprawę, że w bogów olimpijskich istotnie wierzono i podchodzą do tego faktu ze zrozumieniem. Po raz pierwszy dociera do nich bezpośrednio i wyraźnie, że ludzie wyznają różnych bogów. Uświadamiają sobie, że tak też działo się ciągu tysiącleci.
Zastanawiające jest jednakże, że przez długi czas (około miesiąca) nie mogli się otrząsnąć z szacunku dla bóstw greckich, chociaż jest to religia im obca. Z pewnością duży wpływ wywarła tu postawa dorosłych, którzy zaszczepiając szacunek dla religii katolickiej, wpoili postawę tolerancji wobec innych religii. Dziecko korzysta więc z dobrodziejstwa akceptacji innych sposobów patrzenia na świat i transcendencję.
Mama i tata bardzo by się gniewali, gdyby usłyszeli, że wyśmiewałam się z innej wiary, bo każdą wiarę należy szanować i nie można o niej mówić źle.
Powyższa wypowiedź oddaje sedno problemu. Ciekawe jest również, jak dzieci wyobrażają sobie Zeusa. Otóż, z rysunków i komiksów wynika, że ich autorzy postrzegają wyjątkową pozycję władcy bogów i ludzi. Raz jest on przedstawiony symbolicznie - jako piorun wystrzelający z chmury okrywającej szczyt Olimpu, kiedy indziej jako kula z ludzką twarzą, od której odchodzą świetliste promienie. Rzadko jest postrzegany pod postacią ludzką (w odróżnieniu od innych bogów, których przedstawia się w sposób antropomorficzny). Dzieci uważają, że Zeus był dla starożytnych prawdziwym bogiem i rządził ziemią i ludźmi, więc z jego opiniami należało się liczyć, bo mógł karać, jak chciał.
Z trzech badanych klas jedynie jeden uczeń w wypracowaniu poddaje drastycznej krytyce postępowanie bogów, pisząc:
Zdziwili mnie bogowie greccy, bowiem ich zachowanie było nieobliczalne. Potwory, które zrodzili, mogły wszystko, a jak ktoś je zranił albo zabił, był ciężko karany (np. Odys). Jednak gdy potwory były niewygodne, niszczyli.
Tej wypowiedzi nie można odmówić sporej dozy słuszności. Rzeczywiście świat mitów był zaludniony dziwnymi stworzeniami, które dopiero musiało pokonać męstwo i spryt herosa. Gdyby nie Odys, Polifem długo pożerałby jeszcze przejezdnych, a Herakles nie mógłby pokazać swej nadzwyczajnej odwagi i pomysłowości.
Kolejnym problemem wartym zbadania jest zagadnienie, jak uczniowie postrzegają herosów? Tutaj również trafiały się różne wypowiedzi. Dla większości wzorem do naśladowania był Prometeusz, Herakles czy Odys, ale zdarzyło się też kilka wypowiedzi krytycznych:
Dla Greków herosi są jakby godłem. Pokazywali, że Grecy potrafią dokonywać wielkich rzeczy. Z mojego punktu widzenia spostrzegam herosów jako ludzi żyjących tylko dla wojen, dla zabijania potworów oraz przeciwstawiania się bogom. "Iliada", choć opowiada o dziejach wspaniałych bohaterów, moim zdaniem jest smutna, ponieważ podczas wojny trojańskiej zginęło wielu bohaterów i zwykłych ludzi. Również "Odyseja" to piękne dzieło, ale w niej również leje się krew. Dodatkowo tutaj występują jeszcze klątwy i kary boskie.
Nie sądzę, że herosi byli tacy nadzwyczajni. To przede wszystkim siłacze o małych mózgach i dużych mięśniach (jak Herakles). Jedynie Odys był przebiegły, ale też nieludzki, bo zabił zalotników. I niech nikt mi nie mówi, że są godni podziwu, bo ja tak nie uważam.
Prometeusz był dla ludzi dobry i przez to cierpiał. Czy w takim razie był to taki niezwyciężony heros? Przecież przegrany nie może stać się wzorem do naśladowania.
Z tych wypowiedzi (i innych także) widać, że uczniowie chcą, by bohater był nieskazitelny, a jednocześnie by ustawicznie wygrywał, pokonując złych przeciwników i niesprzyjające sytuacje losowe. Gdy tak się nie dzieje, to cierpi na tym ich poczucie sprawiedliwości. Dzieci bezpośrednio podkreślały w wypowiedziach, że czują się takim obrotem sprawy nie usatysfakcjonowane, wręcz oszukane (85% wypowiedzi).
Za mit sprawiedliwy i akceptujący ich skalę wartości uznały natomiast mit o Dedalu i Ikarze. Nie tylko nie mają pretensji, że Ikar spadł do morza, ale uważają to za słuszne i zgodne z ich punktem widzenia (93%). Ikar postąpił źle, bo nie posłuchał ojca i spowodował, że słońce roztopiło wosk i pióra zaczęły opadać jedno po drugim. Dlatego zginął.
Ikar był głupi, bo powinien posłuchać ojca - wynalazcy, który wiedział lepiej. Zabiła go pycha. Był niegrzecznym synem.
Maria Mameła
Toruń
Artykuł jest oparty na wynikach badań sondażowych, które przeprowadziłam w latach 1997-1998 w trzech klasach piątych (razem 100 uczniów) Szkoły Podstawowej nr 24 w Toruniu. |