MIT I RZECZYWISTOŚĆ.
DROGA PLEMION WĘGIERSKICH DO BASENU KARPACKIEGO
Odzyskawszy w 1867 roku niepodległość w ramach monarchii habsburskiej, Węgry przygotowały się w 1896 roku na uroczyste obchody millennium tzw. przyjęcia ziemi (węg. Honfoglalás), tj. zajęcia Basenu Karpackiego. Z tej okazji przeobrażono architektonicznie Budapeszt, zbudowano niemało pomników i budynków publicznych. Liczne budowle, a także studia naukowe oraz wydawnictwa popularne z tego czasu wskazują, że społeczeństwo węgierskie żywo interesowało się własną przeszłością. To zainteresowanie nie rozpoczęło się w XIX wieku, ale już w średniowieczu.
Pierwszym autorem, który starał się przedstawić pierwszy, pogański okres dziejów Węgier, był Mistrz P., anonimowy notariusz króla Beli III (1172 - 1190). Nieznany do dzisiaj dziejopis sam nazywa się notariuszem byłego króla Beli, co jasno wskazuje, że dzieło to powstało dopiero po śmierci króla, najprawdopodobniej przed rokiem 1210. Tzw. „Gesta Hungarorum” Mistrza P. są jedynym w swoim rodzaju dziełem historycznym, które nie ma ani poprzednika, ani kontynuatora w dziejopisarstwie średniowiecznych Węgier. Przedstawiają wyłącznie pogański okres narodowej historii i poszczególne etapy przyjęcia ziemi przez plemiona węgierskie. Dzięki nim znamy nazwy siedmiu plemion i przebieg walk węgierskich książąt z władcami ludów słowiańskich zamieszkujących Basen Karpacki. Mistrz P. pierwszy opisał wędrówkę Węgrów z bajecznej Scytii przez Ruś do Basenu Karpackiego. Jego kronika wywierała głęboki wpływ na kolejne pokolenia węgierskich i innych - przede wszystkim słowackich i rumuńskich - intelektualistów i do dziś jest jednym z najchętniej badanych tekstów średniowiecznych. Zawiera oczywiście wyłącznie informacje, które autor znał z własnego życia, więc jego wartość źródłowa co do wydarzeń z węgierskiej prehistorii jest bardzo mała. Powstanie takiego niezależnego od wcześniejszych przekazów historycznych i niekontynuowanego przez żadnego dziejopisa dzieła wskazuje jednak na to, że intelektualiści na dworze węgierskim w otoczeniu króla Andrzeja II (1205 - 1235), a chyba nawet sam król, zaczęli rozmyślać nad tym, skąd Węgrzy mogli pochodzić i jaką drogą dotarli do ojczyzny.
Kilka dziesięcioleci po powstaniu „Gesta Hungarorum” Mistrza P. wiedza o pochodzeniu i wcześniejszych miejscach pobytu Węgrów została uzupełniona o nowe elementy. Na Węgrzech, podobnie jak w innych krajach europejskich, pojawiły się w drugiej ćwierci XIII wieku nowe zakony, tzw. żebrzące - franciszkanie i dominikanie. Ci ostatni przybyli na Węgry ok. 1221 roku i zaczęli nawracać Kumanów (Połowców) zamieszkujących między Wołgą i Donem a Dnieprem. Pogańscy Kumani nie byli radzi z przybycia misjonarzy i wygnali ich ze swych ziem.
Wkrótce sytuacja w Europie Wschodniej zmieniła się diametralnie wraz z nowym zagrożeniem. Mongołowie (Tatarzy) podbili i wzięli w jarzmo prawie całą Azję i w latach 1222 - 1223 wypędzili z ich siedzib Kumanów, którzy uciekli na zimie zadnieprzańskie, docierając w bezpośrednie sąsiedztwo Królestwa Węgier. Królowie węgierscy już od XII wieku żywo interesowali się wydarzeniami na Wschodzie, „kwestia kumańska” stała się więc bardzo istotnym elementem polityki zagranicznej dworu. Za czasów Andrzeja II zaczęło się nawracanie Kumanów; nawet ich książę Barc przyjął chrześcijaństwo. Prawdopodobnie od Kumanów król i jego otoczenie usłyszeli o Węgrach zamieszkujących na Wschodzie.
EKSPEDYCJA BRATA JULIANA
Andrzej II, który nie zrezygnował z planów podboju terenów na wschód od Basenu Karpackiego, rozkazał poszukać i nawrócić tych Węgrów. Tak zaczęła się w 1235 roku podróż dominikanina brata Juliana, który razem z Gerardem i dwoma innymi mnichami ruszył na poszukiwania. Nie zachowały się niestety żadne autograficzne zapiski z tej wyprawy, mamy tylko relację pióra brata Ryszarda, który po powrocie Juliana opisał jego przygody i przesłał do Rzymu. Z tego źródła wiemy, że Julian i współtowarzysze podróży dotarli przez Konstantynopol i Morze Czarne w miejsce dzisiejszego portu Tamań, a stamtąd udali się dalej na wschód i doszli do Torgikanu, miasta Alanów, gdzie przebywali pół roku.
Warunki pobytu musiały być niełatwe, bo dwaj mnisi zdecydowali się na powrót i tylko Julian i Gerard kontynuowali podróż. Szli 37 dni na północ, aż dotarli do miejscowości, która nazywała się Bunda. Tam zmarł Gerard, a Julian miał iść dalej do Baszkirii, krainy leżącej między Wołgą, Kamą i górami Uralu. Julian znalazł owe plemiona węgierskie, od których dowiedział się o zbliżającym się najeździe Mongołów na Europę.
Julian spędził ponad miesiąc pośród pogańskich Węgrów, których język był dla niego zrozumiały. Z ich ziemi, którą za relacją Ryszarda nazywamy Magna Hungaria, wrócił krótszą drogą przez Ruś Kijowską i Polskę na Węgry i zawiadomił nowego króla Belę IV, syna zmarłego Andrzeja II, o mongolskim zagrożeniu. Brat Julian jeszcze raz wyprawił się do Magna Hungaria w 1237 roku, lecz Mongołowie spustoszyli tereny nad Wołgą i nie zdołał tam dojść.
Nie jesteśmy pewni, czy faktycznym celem Juliana było odnalezienie plemion węgierskich, czy też jako szpieg papieski miał zdobyć informacje o Mongołach. Ale jego podróże potwierdzają dwie rzeczy: że Magna Hungaria jest ojczyzną Węgrów i że dynastia Arpadów (czy w szerszym sensie elity węgierskie) żywo interesowała się przeszłością i byłymi miejscami pobytu własnego narodu.
Należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną wzmiankę z wieków średnich, która później przyczyniła się do dyskusji badaczy i intelektualistów nowożytnych nad problematyką pochodzenia i migracji Węgrów. Chodzi o utwór historyczny, który powstał ok. 1282 roku na dworze Władysława IV zwanego Kumańskim. Jego autorem był Szymon z Keza, jeden z kapłanów nadwornych króla, który wzbogacił naszą wiedzę o nieznany dotychczas element - informację o wspólnym pochodzeniu Hunów i Węgrów. Przy ocenie tego dzieła trzeba pamiętać, że nie on jest pierwszym autorem, który utożsamił Węgrów (po łacinie Ungari albo Hungari) z Hunami (po łacinie Huni). Teoria ta była znana już w IX wieku dzięki autorom zachodnioeuropejskim, którzy wskutek najazdów plemion węgierskich (docierających aż do dzisiejszej Francji, Hiszpanii i północnych Włoch) chętnie utożsamiali je z wojowniczymi Hunami, którzy plądrowali Europę w IV - V wieku. Pisał o tym m.in. działający w IX - X wieku Regino, opat klasztoru w Prumie. Także Gall Anonim, autor pierwszej kroniki dziejów Polski, który jako przybysz z Europy Zachodniej dobrze znał wcześniejsze utwory literackie, nazywał Węgrów Hunami. Szymon z Keza zaimportował więc istniejący od dawna literacki motyw o pochodzeniu Węgrów. Być może krył się też za tym pragmatyzm. Autor był nadwornym kapłanem Władysława IV, który urodził się z małżeństwa Stefana V (panował w latach 1270 - 1272) z Elżbietą, córką króla kumańskiego. Małżeństwo to miało być dopełnieniem sojuszu między Kumanami osiedlanymi przez Belę IV po najeździe tatarskim z 1241 roku na Węgrzech a elitami węgierskimi. Władysław IV był bardzo dumny ze swojego kumańskiego pochodzenia: według relacji chętnie bywał pośród osiedlanych między Dunajem i Cisą Kumanów, nosił orientalne stroje i nocował w namiocie. Nie można więc wykluczyć, że Szymon z Keza wywodem o huńskim rodowodzie Węgrów chciał się przypodobać władcy.
Z PRAOJCZYZNY URALSKIEJ DO ETELKÖZ
Z późnego średniowiecza są znane źródła, według których Węgrzy pochodzili z ziem, z których biorą początek rzeki Don, Ob i Kama. Antonio Bonfini, dziejopis nadworny króla Macieja Korwina (1458 - 1490), wspomniał o mnichu, który odnalazł pośród ludów obi-ugryjskich w państwie moskiewskim ludzi mówiących po węgiersku. Nie wiemy, czy można wierzyć Bonfiniemu, że Maciej Korwin zorganizował ekspedycję, aby odnaleźć tych ludzi, ale zarówno Maciej z Miechowa, kontynuator dzieła Jana Długosza, jak i urodzony w Słowenii habsburski dyplomata Zygmunt Herberstein, słynny podróżnik po Rosji, zapisali, że językowo i kulturalnie Węgrzy są spokrewnieni z ludami ugrofińskimi. Stąd wziął początek przyjęty w XVIII wieku przez naukę pogląd o ugrofińskim pochodzeniu Węgrów.
Takie były podstawy dziewiętnastowiecznych dyskusji naukowych o pochodzeniu i wędrówce plemion węgierskich oraz o zajęciu przez nich Basenu Karpackiego w IX wieku. Węgierska publiczność intelektualna przyjęła te teorie podejrzliwie. Od XVIII wieku Węgry stanowiły część monarchii Habsburgów, a ponieważ dynastia nieraz - najmocniej za czasów Józefa II (1780 - 1790) - starała się przytłumić węgierską tożsamość kulturową, teoria ugrofińska została uznana za nowe „narzędzie kolonizacyjne”. Odrzucając te poglądy, podkreślano zatem tureckie korzenie kultury, języka i pochodzenia Węgrów. Należy oczywiście dodać, że według ówczesnych wyobrażeń utożsamiono język bezpośrednio z narodem.
Apogeum sporu między zwolennikami obu teorii stała się wydana w 1869 roku książka Armina Vámbéryego, który uzasadniał turecki rodowód języka węgierskiego. Przeciw Vámbéryemu wystąpił Pál Hunfalvy, uznany językoznawca. Dyskusja nie dała odpowiedzi na pytania o folklor, zwyczaje, antropologię dawnych Węgrów oraz etapy ich wędrówki. Z czasem podjęto jednak badania nad lokalizacją miejsc ich pobytu.
Dziś uważa się, że wspólna praojczyzna uralska ludów ugrofińskich i Samojedów znajdowała się na północnych ziemiach uralskich, w górnym biegu Wołgi i Kamy. Jak wskazują najnowsze badania archeologiczne, ludy te rozeszły się bardzo wcześnie, bo już ok. 4000 roku przed Chrystusem. Najstarsze elementy języków ugrofińskich oraz struktura, fonologia i ich zmiany w poszczególnych językach świadczą, że ludy te żyły z rymarstwa i polowania. Ponieważ język węgierski należy do gałęzi ugryjskiej tej rodziny językowej, można przypuszczać, że przodkowie Węgrów razem z ludami ugryjskimi opuścili praojczyznę ugrofińską ok. 2000 roku p.n.e. i w przeciwieństwie do plemion fińskich, które powędrowały na północ i północny zachód - w kierunku ziem, które dziś zamieszkują - poszli na południowy zachód.
W tym okresie miała miejsce globalna zmiana klimatu w Eurazji i tereny pokryte lasami zmieniły się w step, co doprowadziło do zmiany sposobu życia zamieszkujących je ludzi. Ludy ugrofińskie dopiero wtedy zaczęły się zajmować chowem bydła, rolnictwem i rzemiosłem. Nauczyły się też nowych zawodów od zamieszkujących stepy ludów irańskich i tureckich. W tych czasach przodkowie Węgrów stali się ludem konnym, o czym świadczy przejęcie irańskiego wyrazu loy określającego konia (węg. ló).
Ok. XII wieku przed Chrystusem nastąpiło ochłodzenie, które zmieniło warunki życia. W związku ze zmianą pogody ziemie zabagniły się, co sprawiło, że ludy ugryjskie się rozeszły. Część plemion pozostała na miejscu i wróciła do dawnego sposobu życia, ale Węgrzy powędrowali dalej na południowy zachód. Od tego momentu aż do zajęcia Basenu Karpackiego plemiona węgierskie znajdowały się w otoczeniu ludów tureckich albo irańskich. Żyjąc na stepach, Węgrzy antropologicznie upodobnili się do nich, dlatego w oczach dziejopisów bizantyńskich przypominali Turków.
Ostatnie stacje wędrówki plemion węgierskich są już lepiej znane. Węgrzy znowu ruszyli na południe i ok. 750 roku przyłączyli się do kaganatu Chazarów. Kraj ten, który cesarz i dziejopis bizantyński Konstantyn VII Porfirogeneta nazywał Lewedią, znajdował się między Morzem Czarnym a Kaspijskim, w dorzeczu Wołgi, Donu i Dniepru. Cesarz odnotował także imię pierwszego znanego księcia węgierskiego Lewediego. Później władzę nad Węgrami sprawowali dwaj książęta - najwyższy kende i niższy gyula. Z opisu Konstantyna dowiadujemy się również, że ok. 820 roku Węgrzy podjęli walkę z Kumanami (Połowcami), którą przegrali. Część plemion węgierskich powędrowała dalej na zachód i osiedliła się w tzw. Etelköz, znajdującym się między Karpatami, Dniestrem, Prutem i Seretem. O tej krainie mamy dzięki podróżnikom arabskim sporo informacji, m.in. o Álmosie, pierwszym księciu z rodu Arpadów, o siedmiu plemionach węgierskich (Tarján, Jenő, Kér, Keszi, Nyék, Megyer, Kürtgyarmat), które później dały nazwy miejscowościom położonym w Basenie Karpackim. Tutaj jako ósme plemię mieli się przyłączyć do Węgrów Kabarowie, lud turecki, który w tym okresie opuścił państwo Chazarów.
PRZYJĘCIE ZIEMI
Z tych ziem ok. 895 roku zaczęło się zajmowanie przez Węgrów Basenu Karpackiego. Mistrz P. przedstawił w „Gesta Hungarorum” to wydarzenie jako „przyjęcie ziemi” - zwycięski pochód całego narodu, możnych i ludzi prostych. Dzisiaj wiemy, że była to raczej ucieczka przed nowym napadem Kumanów. Plemiona węgierskie prawdopodobnie już od dawna znały Basen Karpacki. Istnieje nawet nieuznawany przez większość uczonych pogląd, że Węgrzy już 200 lat wcześniej zajęli te tereny. W każdym razie kierunek ten był jedynym „wyjściem awaryjnym” przed kumańskim zagrożeniem. Według źródeł narracyjnych wielki książę Álmos został przed wjazdem do Basenu Karpackiego rytualnie zamordowany i plemiona poprowadził jego syn Árpád, od którego wziął nazwę pierwszy węgierski ród królewski.
W dalszym ciągu wymaga oczywiście wyjaśnienia, jak długo trwało zajmowanie Basenu Karpackiego i kto zamieszkiwał te ziemie przed Węgrami. Zadunajska część Basenu Karpackiego, tzw. Transdanubia, należała do Wielkich Moraw. Państwo to powstało ok. 833 roku i istniało do początku X wieku, gdy Węgrzy pod Bratysławą pokonali książąt wielkomorawskich i Bawarów.
W nauce trwa spór o państwo lub państwa słowiańskie, które znajdowały się na ziemiach zajętych przez Węgrów. Według teorii czeskich i słowackich historyków Wielkie Morawy powstały pod wpływem kulturalnym Franków i były pierwszym wielkim państwem Słowian, które zostało zniszczone przez najazd węgierski między 895 a 907 rokiem. Według źródeł archeologicznych i pisanych nie ulega oczywiście wątpliwości, że w momencie przyjęcia ziemi Basen Karpacki zamieszkiwali Słowianie. O ich późniejszym współżyciu z Węgrami świadczą ponadto naleciałości słowiańskie w języku węgierskim, które pochodzą z IX - X wieku. Więcej wątpliwości budzi jednak znaczenie i zasięg terytorialny Wielkich Moraw. Dziś wiadomo, że romantyczne poglądy Johanna Gotfryda Herdera (1744 - 1803) o spokojnych Słowianach, utrzymujących się z rolnictwa i rymarstwa, żyjących w sąsiedztwie wojowniczych plemion germańskich, nie opierały się na źródłach, ale na przekonaniu autora, który w Słowianach znalazł lud pasujący do jego teorii historyczno-filozoficznej. Jego tezy działały jednak bardzo mocno na całe pokolenia czeskich, polskich i słowackich uczonych XIX i XX wieku, dla których państwo wielkomorawskie dowodziło prawdziwości tej teorii.
Węgrzy zajęli Basen Karpacki po 907 roku i nawet pokonanie plemion słowiańskich nie oznaczało końca ich wędrówki. W pierwszej połowie X wieku plemiona węgierskie podejmowały najazdy łupieskie na ziemie Bizancjum, a przede wszystkim na zachód Europy, docierając aż do Andaluzji i Oceanu Atlantyckiego. Sukces tych wypraw ułatwił upadek cesarstwa Karolingów i dezintegracja polityczna w Europie Zachodniej w pierwszych dziesięcioleciach X wieku. Najazdy zakończyły się dopiero po 955 roku, gdy król saski Otton I Wielki (który w 962 roku odnowił cesarstwo rzymskie) pokonał ich nad rzeką Lech w okolicach Augsburga. Ta klęska wzmogła proces konsolidacji plemion węgierskich i doprowadziła do powstania monarchii chrześcijańskiej pod koniec X wieku, za panowania księcia Gézjzy i jego syna Stefana I Świętego, który jako pierwszy władca Węgier założył królewską koronę.