Rola osobowości
Jaka jest więc rola osobowości w całości człowieka, a szczególnie wobec człowieka jako Świadomości, dobrze to nazywam?
Dobrze. Światło, Świadomość, Miłość, Bóg, używam tych słów zamiennie, wszystkie oznaczają To. Lubię w rozmowach z wami używać słowa "To", ponieważ wskazuje na Znaczenie, a nie poddaje się łatwo waszej obróbce myślowej. "To" symbolizuje, ale nie wyjaśnia; wskazuje kierunek, a jednocześnie podkreśla odległość od celu; daje obraz drogi, ale i niepokoi swoją Tajemnicą. Osobowość jako twór połączony z materialnością człowieka, z jego ciałem i umysłem, powinien pełnić w całości rolę służebną wobec Boskości wewnątrz.
Służebną, to znaczy powinien służyć Bogu.
Tak.
To znaczy, ja powinienem służyć Tobie, Twojej Miłości.
Tak, jeśli nie widzisz jeszcze jasno różnicy i nie widzisz jasno, kim jesteś, to najbezpieczniej jest postawić się w pozycji sługi. Sługi, ale i zarazem przyjaciela działającego z miłości i oddania, z przyjaźni i pragnienia bliskości Ukochanego.
To jest Moje wezwanie do każdego czytającego te słowa: zostańmy przyjaciółmi. Zbliż się. Pokochaj Mnie, bo Ja ciebie kocham. Jestem Miłością.
Kocham Cię.
Ja także was kocham.
Po czym poznać, że już odkryło się, kim się jest naprawdę?
Po miłości, która temu stanowi towarzyszy i którą jesteś.
A co z odczuciem, że jest się Bogiem? Tak to przedstawiają niektóre szkoły duchowe.
Zaraz, tak rzeczywiście są takie odczucia, ale lepiej nie dotykać tego tematu, bo jesteście za słabi duchowo.
Ale już poruszaliśmy ten temat, że człowiek jest Bogiem.
Tak, lecz w chwili przełomu ku widzeniu tego faktu możecie mieć problem, szczególnie gdy nie jesteście jeszcze przygotowani i wystarczająco silni wewnętrznie. Mogą nad wami przejąć władzę cechy przeszłości i zamiast trwale pozbyć się kłopotu, wybudujecie nowy mur. Powiem to jeszcze inaczej: teraz nie wiesz, co to znaczy być Bogiem, możesz mieć pewne wyobrażenia na ten temat i najczęściej są one błędne, ukształtowane przez religię i społeczeństwo, które o Boskości nie ma pojęcia. Bóg to Miłość i Oddanie. Dlatego bezpieczniej dla ludzi w chwilach przełomu jest trzymać się miłości i prosić Boga o dalsze prowadzenie.
Widzę, że temat przebudzenia ma bardzo wiele aspektów.
Tylko dwa. Kierowanie się ku Boskości i gdzie indziej. To "gdzie indziej" to może być świat zewnętrzny albo budowa wewnętrznych konstrukcji i wyobrażeń. Wybór Boskości albo złudzenia. Przy niestabilnym umyśle bardzo możliwe jest to drugie.
Czwarta rewolucja
Powiedziałeś dziś o ostatniej rewolucji, ku której zmierzamy.
Tak, rewolucji duchowej.
Jak ona będzie wyglądała?
Ludzie obudzą się duchowo do spostrzegania Boskości w nich samych i we wszystkim wokół.
Kiedy to może nastąpić?
Już.
To znaczy w ciągu najbliższych lat?
Tak, już w ciągu najbliższych lat wielu ludzi zda sobie sprawę, że to, co dotąd przekazywałem nielicznym, jest prawdą, i że oni także są o krok ode Mnie. Zrozumieją prawdę o naszej wewnętrznej jedności oraz to, że Ja jestem Miłością. Ponadto przyjmą do wiadomości i zastosują w praktyce, że droga do Mnie wiedzie przez miłość i że z Niej wynika wszystko inne.
Ile pokoleń będzie musiało minąć, aby to, co mówisz, stało się powszechne na Ziemi i np. objęło 10 % populacji?
Dwadzieścia.
To jest około pięćset lat.
Tak.
To bardzo długi okres czasu.
Zgadza się, mierząc wasza miarą. Weź pod uwagę, że chciałeś znać termin, kiedy 10% populacji będzie miało podobne jak ty możliwości. Przy dzisiejszym stanie ludności Ziemi to byłoby 600 milionów ludzi. Ziemia byłaby planetą Mistrzów.
A w takim razie ile % wystarczyłoby, abyśmy żyli tutaj jak w raju?
To zależy od wielu czynników, nie tylko od tego ilu potrafi Mnie właściwie odebrać, ale również od tego, co pozostali zrobią z tą wiedzą. Jednak już około 4 procent ludzkości medytującej regularnie i zwracającej się ku Bogu z miłością odmieniłoby losy tej planety na zawsze.
Ilość konfliktów zaraz by spadła.
Nie, konflikty typu wojny jeszcze potrwają jakiś czas. Musicie wypalić wiele negatywnej karmy. Za to w innych rejonach panowałby większy spokój i równowaga. Bliskość duchowości i Boga byłaby znacznie silniej odczuwalna.
To może używając tej książki wprowadzić plan wspólnych medytacji co dzień, np. o 23 wieczorem? Ta myśl chodzi za mną od lat.
Wspólnych medytacji lepiej nie, natomiast medytacji indywidualnych - tak. Medytując, zwracajcie się do Boga z prośbą o wsparcie i prowadzenie, a nade wszystko z prośbą o Jego miłość. Nie myślcie, kto jeszcze medytuje, lecz ten czas poświęćcie wyłącznie Bogu. Nie wiążcie się ze światem i jego losem, wiążcie się z Bogiem. Dzięki temu, pozostając nieznani nikomu, będziecie silnie oddziaływać na wszystko wokoło.
Czy 23:00 jest odpowiednią porą?
Tak, ale jest to czas na indywidualne spotkanie z Najwyższym, a nie na wspólne uczestnictwo w jakimś ruchu duchowym. Tę sprawę chcę postawić jasno od samego początku. Nie twórzcie żadnych grup i organizacji, każdy z was idzie indywidualną ścieżką i tak niech pozostanie.
Ludzie nabywają siły przez wspólne spotkania i zwrot ku Tobie. Cieszą się, że nie są sami, dzielą się tym, co wiedzą, i pomagają sobie nawzajem.
To prawda, że takie wydarzenia mają miejsce i przynoszą pozytywne skutki, jednak stanowczo zbyt często stają się źródłem plotek i kierowania ku sprawom świata, a to już nie jest dobre. Lepiej pozostać w samotności - ty i Bóg, reszta jest drugorzędna. Miłości nie znajdziesz pośród tłumu.
Zalecasz więc samotność.
Tak. Samotność, Miłość i Boskość.
Wizja
Miałem dziś dość niezwykłą wizję w medytacji. Skupiałem się na Tobie i było cudownie. Nagle, nie wiedzieć skąd, zaczęły napływać obrazy - znalazłem się w wielkiej świątyni, pełnej światła, na środku lśniący złotem ołtarz, z dużym stołem ofiarnym. Zdziwiony tym, co widzę, rozglądałem się wokół i nagle usłyszałem głos "wyraź jedno życzenie, a ono się spełni" i zanim cokolwiek zdołałem wypowiedzieć, z głębi mnie wypłynęła w odpowiedzi myśl: "Chcę zobaczyć Boga".
W tej samej chwili na ołtarzu pojawiła się półleżąca postać ludzka - mężczyzna, ale jakby cały ze światła. Zdumiony tym, co widzę, wpatrywałem się w Niego, gdy On usiadł, spuścił nogi ze stołu i zeskoczył w moim kierunku. Gdy tak szedł, bił od Niego potężny blask, jakby był źródłem światła. Zbliżył się na około cztery-pięć kroków, podniósł dłonie i nagle strzelił z nich silny strumień światła w moim kierunku, natychmiast uderzył mnie w głowę i ją napełnił, Scena znikła, a ja zostałem z niezwykłym odczuciem spokoju, lekkości i jasności. Jako efekt uboczny - znikło też zapalenie spojówek, nie poddające się leczeniu od czterech miesięcy, a stosowałem na przemian pięć różnych lekarstw.
Co znaczy ta wizja?
Jest ona bardzo jasna, wyraziłeś życzenie i ujrzałeś Mnie. Odpowiedź z wnętrza podpowiedziała ci, o co masz poprosić, na wypadek gdybyś miał zamiar wymyślić coś, co nie da ci tyle błogosławieństw duchowych co bezpośrednie ujrzenie Boskości. Choroba oczu to szczegół. Wizja wskazuje na potrzebę rozwoju widzenia duchowego.
Rynki finansowe i cel zarabiania
Porozmawiajmy o rynku futures.
Z przyjemnością.
Tak sobie pomyślałem, że mógłbyś podpowiedzieć mi serię typów, a ja już potrafiłbym je wykorzystać... Które akcje pójdą w dół, które w górę... Startując z niewielkiego kapitału, np. 10 tysięcy, można w ciągu np. dwóch tygodni przekroczyć milion...
Tak, a nawet więcej, ale powiedz mi, po co byłyby ci te pieniądze.
No, nie zastanawiałem się, tak wpadłem na taki pomysł.
Pomysł jest dobry, ale nie do końca. Posiada istotną lukę, którą ci wskazałem. Ludzie mieliby znacznie więcej środków, o ile dokładnie wiedzieliby, jak wykorzystać je na dobry cel.
Wtedy, w stosownym czasie, o ile nie ma przeszkód karmicznych, takie podpowiedzi są możliwe.
Kolejne dość rewolucyjne stwierdzenie.
Jeśli wewnątrz jesteś jednością ze Mną, to moc i miłość nie mają granic. I przewidywanie cen akcji, a nawet wpływanie na nie, nie są specjalnym wyczynem. I może ci się to wydać kolejnym rewolucyjnym stwierdzeniem - są ludzie, którzy to robią.
Tak, rzeczywiście dla mnie jest to nowość. Na co wydają tak zarobione pieniądze?
Różnie.
Czy unikasz odpowiedzi?
Nie, po prostu nie ma jednej reguły, bo są na różnym poziomie. Jedni wydają dla dobra innych i pieniądze służą im dla działalności charytatywnej, inni wydają na siebie i bliskich, ciesząc się z możliwości łatwego zarobku i już "podejrzewając, że ktoś za tym stoi".
Ty.
Oczywiście. Poza tym dla wielu ludzi jest to wypłata karmy, mogą się w krótkim czasie dorobić olbrzymich fortun.
Tu karma działa na ich korzyść.
Zdradzę ci pewną tajemnicę.
Tak?
Przyrzeknij, że nie powiesz nikomu.
Tak, nigdy nie powiem nikomu, ale te zapiski to przecież nie jest mówienie, to jest pisanie! Więc przyrzekam...
Dobrze - wiedz, że karma, niezależnie od tego, co o niej myślicie, zawsze działa na waszą korzyść.
Zawsze, niezależnie od wydarzeń?
Ma ona swój ukryty sens i jest nim...
Zwracanie ku miłości.
Tak, masz rację, jest nim zwracanie ku miłości.
Powróćmy na moment do wątku, od którego rozpoczęliśmy rozmowę.
Dobrze.
Czy w takim razie zapewnienie Ciebie, że zarobione w ten sposób pieniądze zostaną co do centa przeznaczone na jakiś dobry cel, przybliży czy też może przybliżyć Twoje podpowiedzi?
I tak, i nie, zależy od sytuacji. Nie możesz patrzeć jedynie na wycinek, typu: "dam pieniądze na schronisko dla zwierząt i czekam na wskazówki, a chciałbym zarobić milion dolarów w tydzień". Jeśli żyjesz skromnie, a nagle otrzymasz np. pięć milionów dolarów, i nawet jeśli oddasz je wszystkie na przeznaczony cel, twoje życie już nigdy nie będzie takie samo. Jeśli ktoś się o tym dowie, na przykład z rodziny - resztę dopowiedz sobie sam. Po takim posunięciu będziesz miał jeszcze więcej kłopotów niż przedtem.
Chyba, że się część tych pieniędzy zatrzyma dla siebie.
Na to jest inny paragraf... Przecież Ja widzę wszystkie wasze intencje. Zdziwi cię to, widzę również przyszłość i wiem jak się to skończy nawet w najdrobniejszych szczegółach. Możesz oszukiwać innych, możesz oszukiwać samego siebie. Jedynie Mnie nie oszukasz.
Więc podpowiadasz rzadko.
Nie tak często jakbym chciał i mógł.
To znaczy, że chciałbyś częściej?
Tak. Czy widzisz w tym coś nienaturalnego? Jeśli twoje dziecko nie rozumie, nie potrafi wykonać zadania, bo ono przekracza jego możliwości, to nie czekasz zbyt długo i dajesz wskazówkę albo i rozwiązujesz zadanie sam.
Czy to znaczy, że Ty chcesz nam podpowiadać w różnych sprawach?
Ależ oczywiście, że tak! Nigdzie nie jest napisane, że jestem milczącym i obojętnym Bogiem. Prawda jest taka, że jestem czuły i kochający, a jeśli zwracasz się do Mnie, to Ja otaczam cię specjalną opieką. To jest napisane w każdej z waszych świętych ksiąg.
No tak, jednak jak dotąd nie myślałem, że można tak po prostu skorzystać z Twoich podpowiedzi w sprawach np. gry na giełdzie.
Można, a nawet trzeba, bo Ja po to jestem, żeby wam ułatwiać życie. Wystarczy się o to zwrócić.
W naszej świadomości często pokutuje mniemanie, że "bogaci", finansjera, "spekulanci giełdowi" to "zło" i że ta grupa ludzi jest Ci daleka.
Skąd pomysł? Wielu ludzi z dużymi majątkami jest oddanych Bogu i służy Mi w naturalny sposób. W rzeczywistości wszyscy służycie Mi i stan portfela nie ma tutaj znaczenia. Ja nie odrzucam nikogo, wy sami się samookreślacie, macie moc tworzenia i używacie jej do tworzenia barier. Spojrzenie, że wszyscy "spekulanci" to oszuści, to bardzo duże uproszczenie. Jak wiesz, spekulujący na giełdach kontraktów terminowych redukują ryzyko w normalnej działalności gospodarczej. W tym sensie są więc pożyteczni i potrzebni. A wy coraz sprawniej umiecie oddzielać pożyteczną spekulację od oszukańczej działalności opartej na zmowie i wykorzystywaniu poufnych informacji.
A co do szukania winy w "innych" to powiem wam, że jest to zajęcie jałowe. Lepiej ten czas wykorzystać zwracając się do Boga, starając się poznać i spełniać wolę Miłości.
A teraz chcę dodatkowo zapytać o Twój pogląd na pieniądze i cel, jakiemu mają służyć.
Wszystko na tym (i tamtym) świecie służy Miłości, więc dlaczego z nimi miałoby być inaczej? Jest to Mój dar dla was. Kiedyś to odkryjecie. Dziś jeszcze wielu z was uważa, że są one ważniejsze ode Mnie i w wielu umysłach zajmują Moje miejsce. Ale to się zmieni i kiedyś zapanujecie nad materią i pieniędzmi na Moje podobieństwo. Wtedy zrozumiecie, że służą one doniosłemu celowi wyrażania radości i miłości, wyrażania uczuć dzielenia się i oddania.
Pamiętam dzień, gdy dostałem pieniądze do ręki i nagle poczułem, jak napływa radość i Twoja miłość i wtedy powiedziałeś, że pieniądze to dar radości. Byłem kompletnie zaskoczony.
Tak, pieniądze to dar radości i jej służą. Miłość znajduje różne wyrazy dla Siebie. Wy traktujecie materię, pieniądze, nieruchomości jako swoją własność, tymczasem od zawsze należały one do Stwórcy i w taki czy inny sposób są nadal do Jego dyspozycji.
Dobro i zło
Powiedziałeś, że jesteś zarówno dobrem, jak i złem.
Jestem wszystkim, zarówno tym, co uważacie za dobro, jak i tym, co uważacie za zło. Zrozumiesz to lepiej, jeśli pojmiesz, że jestem zarówno Duchem, jak i Substancją, Twórcą i Tworzywem, więc logicznym jest, że to, co uważacie za dobro i zło, jest Moim przejawem, a w pewien sposób także i waszym. Jestem Całością.
Zaraz, jeśli nie ma dobra i zła, bo wszystko wypływa z Miłości i w Niej znajduje swój koniec, to...
No, dokończ myśl.
To znaczy, że nasze religie się mylą, to znaczy, że nasza moralność jest fałszywa, podstawy istnienia społecznego, fundamenty myślenia są również błędne.
Bo są.
Tak? To czym mamy się kierować w życiu?
Wasze poglądy moralne, społeczne, naukowe, polityczne i religijne są fałszywe, ponieważ nie opierają się na tym, co jest, a na waszych wyobrażeniach o tym, co jest.
Wasza religia zamiast uczyć o jedności Boga i człowieka, nabija wam głowy banalnymi historyjkami o konieczności cierpienia i modlitwy w nadziei na nagrodę w jakimś niebie.
Wasza nauka kręci się wkoło aspektów materialnych rzeczywistości, nie rozumiejąc ani nawet nie próbując zrozumieć rzeczywistości duchowej, dla której materialność jest jedynie powłoką. Doktryny społeczne zbudowane na fundamentach nauki i religii są pochodną ich błędów.
Jeśli pytasz o to, czym się powinniście kierować w życiu, to dam odpowiedź taką samą jak pięć tysięcy lat temu i taką samą jak za dziesięć tysięcy lat: uczcie się, trwajcie i kierujcie z miłością ku Bogu, a znajdziecie Go, i to będzie kres waszych wątpliwości i początek najcudowniejszej podróży pełnej szczęścia, spokoju i miłości, pełnej dobra i oddania Najwyższym Wartościom.
To bardzo piękne, co mówisz. Mam pytanie: jak zatem patrzeć na to, co nazywamy złem na świecie, na cierpienie innych, wojny i nieszczęścia?
Dobre pytanie.
Po pierwsze wiedz, że Bhagavan się tym wszystkim zajmuje i nikt i nic nie pozostaje bez Mojego osobistego nadzoru i opieki.
Po drugie wiedz, że śmierć nie jest końcem, a jedynie etapem pośrednim, otwarciem drzwi do znacznie większego i cudowniejszego świata duchowego.
Po trzecie, że wszystko, co się wydarza, ma swój głęboki sens i jest jak w kalejdoskopie kolejnym obrazem wyrazu wewnętrznej doskonałości. To, że ludzie cierpią i umierają, jest w dużej mierze zasługą was samych i waszego egoizmu, bo macie siły i środki, aby zapobiec zarówno wojnom, jak i klęskom głodu. Tyle, że tak naprawdę nie jesteście tym zainteresowani. Wolicie bić się między sobą, stąd taki a nie inny obraz życia na Ziemi. Obecny jego stan jest odbiciem waszych umysłów pełnych żądzy walki i zwycięstwa, pożądających bogactwa, sławy i władzy.
Cóż, jeśli my to stworzyliśmy...
Nie tylko w formie fizycznej. Nie zapominaj o waszych skłonnościach mentalnych, które też kształtują atmosferę i wydarzenia na tej planecie.
Jeśli my to stworzyliśmy, to i my możemy to zmienić.
I to się dzieje.
Jak mamy się do tego zabrać?
Powracając do tego, co jest wam właściwe - do zrozumienia pierwotnej jedności was i Mnie, do odkrycia Miłości, Radości i Szczęścia, które są waszą Prawdziwą Naturą, naturą Boską. Ze zrozumienia wypłyną zmiany w każdej ze sfer.
Ten proces zacznie się od jednostek i obejmie całe społeczeństwa.
Tak będzie, ale już Moja w tym głowa, co, jak i kiedy się wydarzy. Drogą Moich uczniów jest skupienie umysłu na Mnie i podążanie ku Mnie pośród wszelkich spraw, wydarzeń i przeciwności. Dla kochających Mnie gorąco i prawdziwie nie ma ważniejszej rzeczy niż miłość i oddanie Mnie. W ich umysłach Bóg miłości zajmuje zawsze i pierwsze, i drugie, i trzecie miejsce. Pozostawcie innych Mojej mądrości i Miłości, każdy z nich ma drogę wypisaną w swoim sercu, pozostawcie wydarzenia, sprawy bliskich i dalekich, politykę i sprawy gospodarcze Mnie. Ja wiem, jak się nimi zająć, i nawet jeśli uważacie coś za błąd czy niepomyślny obrót spraw, wiedzcie, że jest w tym głębszy sens i cel. Zwracajcie się w zaufaniu do Mnie, poszukując możliwości służenia Mnie i miłości do Mnie. Jestem Miłością i czekam na was od tysięcy lat. Przybywajcie.
Jak człowiek powinien zwracać się do Boga?
Baba, jak człowiek powinien zwracać się do Boga?
Bóg jest miłością, samą czułą i gorącą miłością do każdego człowieka, zwierzęcia, rośliny... Każdy człowiek ma w Nim przyjaciela, powiernika najskrytszych marzeń i oddanego doradcę. Wyobraź sobie, że masz kogoś takiego obok siebie i życie płynie wam w szczęściu i radości. Wyobraź sobie, że go kochasz i stale myślisz o nim i o tym, jak sprawić mu radość, zrobić miłą niespodziankę, dać wyraz swej miłości. Pomyśl tak o Bogu i myśl tak jak najczęściej, a żywo odczujesz Jego miłość i Jego obecność i wtedy zobaczysz na samym sobie, że ta wskazówka jest czystą prawdą.
Ja jestem Miłością, Radością i Szczęściem i chcę dać tobie i każdemu to, czym sam jestem. Sprowadzam was ku sobie ścieżkami miłości i zamieniam was w siebie samego. Nie mam innego celu niż wasze szczęście, wasza radość i wasze życie w miłości i harmonii z Boskością.
Traktuj Boga jak najbliższego przyjaciela, którego obecność jest dla ciebie źródłem radości, uniesienia i miłości. Obejmij Go i przytul do swego serca jak kogoś prawdziwie dla ciebie najdroższego. I trwaj w miłości. To najwyższy rodzaj medytacji. Miłość przyciąga miłość i ją potęguje.
Przyjdźcie do mnie wszyscy, a ja zamienię wasze życie w raj na Ziemi i zobaczycie, że Królestwo już nadeszło i że zawsze tu było, zawsze, jedynie wy nie byliście w stanie go dostrzec. Królestwo Boga to królestwo miłości, szczęścia i radości. Żyjcie w miłości - to jest droga do Boga.
Cudowne to, co powiedziałeś, kocham Cię za to. Zaczynam zdawać sobie sprawę, że nie muszę czekać na jakieś wydarzenia w przyszłości, spełnienie planów czy marzeń po to, by być szczęśliwy i zadowolony z życia. Mogę spokojnie uwolnić się od tego i zwrócić ku Tobie, i od Ciebie otrzymam to, czego jeszcze poszukuję na zewnątrz: spełnienie, radość, miłość i szczęście.
Tak, bo Ja tym wszystkim jestem. Przyjdź do Mnie z pustymi rękami, a Ja je napełnię. Przyjdź do Mnie z sercem pełnym miłości, a Ja ją pomnożę. Przynieś Mi myśli skierowane ku Mnie, a Ja odpowiem na każdą z nich. Żyjcie miłością i w miłości. Bóg jest zawsze tuż obok was.
Wydaje mi się, że to, co powiedziałeś, jest najważniejszą częścią tej książki, stanowiąc zarazem wyjaśnienie i wskazówkę do medytacji.
Miłość znajduje sobie drogę do serca każdego człowieka. Możesz ten proces nazwać medytacją. Chodzi zawsze o miłość, tylko o nią. Kochaj i żyj w miłości do Boga, a twoje życie wkrótce stanie się jednością ze Mną.
Kiedy myślę o tym, co powiedziałeś, i zwracam się do Ciebie, wiesz, odchodzi mi ochota na realizację swoich planów, dla przykładu na dalsze pisanie i potem publikację tej książki. Wolę Twoje szczęście i Twoją miłość. Po co robić cokolwiek więcej, najlepiej trwać w Twojej miłości i z Tobą. Baba, ta książka nigdy nie ujrzy światła dziennego.
Ujrzy, zaufaj mi.
Nie będę w stanie się zmobilizować, żeby ją dalej pisać.
To Ja wezmę to zadanie na siebie, chcesz?
O tak, to byłoby znakomicie.
Czyli sprawę mamy załatwioną.
Nauka
Długi czas żywo interesowałem się badaniami naukowymi dotyczącymi parapsychologii. Od wielu lat placówki badawcze zajmujące się tymi tematami istnieją w USA, miedzy innymi na Princeton University (Princeton Engineering Anomalies Research), i pamiętam, że długi czas otrzymywałem stamtąd interesujące publikacje. Był nawet okres, że zastanawiałem się nad stażem post - doktoranckim, bo zainteresowania zawodowe i prywatne, a także profil i metodologia badań bardzo mi odpowiadały.
Pewnego dnia usiadłem w medytacji i poprosiłem Ciebie o podpowiedź, co dalej z Princeton. Po chwili zobaczyłem, że stoję przed drzwiami, otworzyłem je, a za nimi przejście zastawione po sam sufit segregatorami i dokumentami, papierami powiązanymi w teczki, leżącymi luźno.
I to była odpowiedź.
Nic z tych badań nie wynika.
Dla ciebie z pewnością nie, byłaby to błędna droga.
Tak to zrozumiałem. Późniejsze kontakty z samymi ludźmi z Princeton i powiązanymi z nimi z licznych placówek naukowych w Europie tylko to wrażenie potwierdziły. Przy okazji chciałbym Cię zapytać o Twój stosunek do nauki.
Mój stosunek do nauki wynika ze stosunku ludzi nauki do Mnie. O ile zwracają się do Mnie i poszukują Moich dróg, o tyle ich praca spotyka się z Moim wsparciem i błogosławieństwem.
A co np. z badaniami genetycznymi, teraz tak bardzo kontrowersyjnymi. Niektórzy twierdzą, że mogą zachwiać równowagą życia na Ziemi?
To przesadzony pogląd. Broń jądrowa, jaką posiadają mocarstwa atomowe, może nie tylko zachwiać równowagą, ale w ogóle zniszczyć wszelkie życie na tej planecie. Pytanie nie brzmi zatem czy badać, ale jak wykorzystać wyniki. Sama nauka jest jedynie małym fragmentem działalności ludzkiej na Ziemi, wiele, bardzo wiele zjawisk i praw czeka jeszcze na odkrycie. Postęp techniczny i technologiczny przyspiesza i ten proces będzie trwał nadal, ale i tak ważne jest coś innego.
Tak?
Abyście wreszcie znaleźli miłość i nauczyli się kierować nią w życiu, wtedy cała reszta problemów rozwiąże się sama. Jeśli znajdziecie Źródło, to nie będziecie musieli już szukać niczego więcej. Ono zajmie się wszystkim, i postępem naukowym, i sprawami społecznymi, i gospodarczymi. W najbliższym czasie zostanie wynalezionych jeszcze bardzo wiele rzeczy.
Czy również technologie, jakimi posługują się mieszkańcy Kosmosu, przemieszczając się pomiędzy planetami w odległych układach?
Nie, ten obszar na razie pozostaje zamknięty.
A czy kiedyś będzie dla nas dostępny?
Zobaczycie.
Nie odpowiesz?
Nie.
Czy mogę wiedzieć dlaczego?
Nie.
Czy jednym z powodów jest pośrednia możliwość przewidywania na tej podstawie losu ludzkości, np. na najbliższe pięćdziesiąt lat?
Odpowiedziałbym ci, ale nie jest to do niczego potrzebne. To, czy ludzkość będzie latała samolotami, czy lewitowała pomiędzy Paryżem a Nowym Jorkiem we własnych fotelach, nie ma żadnego znaczenia wobec tego, co ma prawdziwe znaczenie. Nawet twoje pytania usiłujące wyciągnąć ode Mnie pośrednio odpowiedź na temat przyszłości rodzaju ludzkiego są także oparte na błędnej zasadzie. Uważasz, że przetrwanie ludzkości w formie biologicznej jest wartością samą w sobie.
Więc nie jest?
Samą w sobie nie. Już ci kiedyś mówiłem, że ludzie duchowi nie są przywiązani do życia w formie fizycznej. Wiedzą, że jest ona jedynie przejściowa. Boska Miłość jest ponad życiem i śmiercią. Jej warto szukać i ku Niej się zwracać, reszta to teatralna scenografia.
Jednak jesteśmy do niej dość przywiązani.
Dlatego, że nie znacie i nie doświadczacie prawdziwej wartości, jaką jest Boska Miłość. Porzućcie więzy i zwróćcie się ku Bogu. Świat, społeczeństwo, kultura i religie usiłują was od tysiącleci przekonać o konieczności swego istnienia i wartości, jaką rzekomo wnoszą w wasze życie. Tymczasem nie są warte więcej niż zeschłe liście jesienią.
Kolejne rewolucyjne stwierdzenie.
Jeśli jesteś w kinie i oglądasz skarby na ekranie, możesz utożsamić się z bohaterem, przeżywać przygody i uważać za konieczne walkę o posiadanie klejnotów, ale kiedy seans się kończy, wraz z nim znika iluzja. Życie to jest kino, śmierć jest końcem seansu. Pytasz Mnie, czy główni bohaterowie filmu będą żyć dalej, a Ja ci odpowiadam, że film jest filmem, klejnoty są nieprawdziwe, a seans wkrótce się skończy. Po co się wiązać ze scenariuszem?
Pytasz mnie o znaczenie nauki i nowych odkryć. Nawet jeśli będziecie lewitować w fotelach, nie będzie to miało żadnego znaczenia ani wpływu na rzeczywistość. Po prostu będzie to inny film. Jednak dobrze abyście wiedzieli, że już w trakcie seansu możecie się obudzić i przestać utożsamiać z bohaterami oraz reagować na wydarzenia. Znajdziecie dzięki temu odpowiedź na pytanie, kim naprawdę jesteście, a nie, jakie będzie zakończenie filmu, to odebrałoby cały sens seansowi.
Pytałeś Mnie wcześniej o giełdę, akcje, kontrakty. Można tak napisać scenariusz, że wydarzy się wiele, wydawałoby się, niezwykłych rzeczy. Ludzie będą przewidywać przyszłość, a nawet na nią wpływać... Zyskają majątki, sławę, znaczenie - tyle że w filmie... Jednak prawdziwymi odkrywcami będą ci, którzy obudzą się podczas seansu i zrozumieją jego sens.
Nie wiem, co mam myśleć. To, co mówisz, jest tak proste, a jednocześnie dość szokujące dla mnie.
Radość, miłość i szczęście - to są trzy motywy przewodnie przedstawienia, a finał zawiera je w sobie. Warto się bawić, cieszyć, śmiać, bo okazja uczestniczenia na żywo w takim świetnym przedstawieniu nie zdarza się często.... Uśmiechnij się, jesteś w ukrytej kamerze! Wielki Brat patrzy!
Jesteśmy obserwowani?
Przez cały czas! Towarzyszy wam wiele istot duchowych. Pomagają wam, kształtują rzeczywistość, wpływając na was i na bieg wydarzeń.
Czasem to odczuwam.
Bo to jest prawda. Masz poza tym możliwość spojrzenia Reżyserowi w scenariusz, ale nie korzystasz z tego.
???
Nie chcesz tego robić.
A tak, kiedyś Cię prosiłem, abyś zablokował te zdolności, bo one nie służą rozwojowi duchowemu.
Na pewnym etapie nie służą, na innym wprost przeciwnie. Tyle, że należy mieć świadomość, że są one częścią prawdziwej rzeczywistości - tego że bardziej jesteś widzem w kinie niż uczestnikiem wydarzeń na ekranie. Mogę wprowadzić taki wątek w akcję. Ona tylko na tym skorzysta.
Tak mówisz o tych sprawach, że czuję się jak dziecko przed gwiazdką. Zauważyłem, że ostatnimi czasy czuję się tak coraz częściej. To fantastyczne uczucie i dziękuję Ci za nie.
Enjoy the show.
Czy ta część naszej rozmowy powinna wejść do całości tekstu?
A jak ty uważasz?
Tak, już chyba rozumiem, odpowiedź na to pytanie jest zadaniem dla mnie. Zastanówmy się, czy będzie ona służyła miłości, czy nie?
O, to jest dobre pytanie!
Od wielu lat, odkąd pamiętam, mam silny nakaz, żeby dzielić się tym, co jest wartościowe. Doświadczać i dzielić się - z tego składało się moje życie, a raczej z tego składała się moja rola, bo moim życiem jesteś Ty.
Dobrze powiedziane i ma sens.
Ta część może wejść do całości, wyjaśnia rolę zjawisk nadzmysłowych w całości rozwoju i chociaż są one raczej niebezpieczne w początkowych etapach drogi, na kolejnych mogą okazać się pomocne, a nawet niezbędne do postępu.
Tak jest w istocie.
Niech zatem ta część zostanie w tekście.
Pochwalam twoją decyzję. Ludzie mają prawo wiedzieć.
Czy jest jakiś specjalny sposób, aby zajrzeć Ci przez ramie i rzucić okiem na scenariusz wydarzeń?
Tak, oczywiście. Zbliż się do mnie, obejmij i możesz patrzeć na co ci się spodoba.
Chodziło mi o medytację lub jakieś specjalne ćwiczenie.
Jeszcze nie dotarło do ciebie, że ludzie ćwiczą, a Ja uruchamiam wszelkie zdolności? Tylko tak to działa.
Rzeczywiście, nie pomyślałem o tym.
Miłość otwiera wszystkie drzwi. Miłość otwiera wszystkie drzwi. Miłość otwiera wszystkie drzwi. Kochajcie Mnie.
Przewidywanie przyszłości...
Porozmawiajmy przez chwilę o przewidywaniu przyszłości. Od pewnego czasu, mniej więcej pół roku, dosyć wyraźnie obserwuję coś na kształt przychodzących wskazówek czy też sygnałów łączących teraźniejszość z przyszłością. Przychodzi mi do głowy np. jakieś zdanie - np. oryginalne powiedzenie. Dwa dni później idę do fryzjera, oczekuję na swoją kolejkę, biorę do ręki magazyn, otwieram go - i proszę - znajduję tam moje śmieszne zdanie. Jest tego dosyć sporo, szczególnie jeśli idzie o nowe myśli - pojawiają się na długo przedtem, zanim usłyszę je w telewizji lub jadąc taksówką. Do tej pory nie zwracałem na to specjalnej uwagi, aż do dziś, do teraz. Z tych obserwacji wynika, że wszystko jest z góry przygotowane, każdy dzień, a nawet każda myśl. I ten świat tak właśnie się toczy, gramy w nim swoje role. Czy to jest prawda? Każde wydarzenie, każda myśl bez wyjątku?
Tak. Wszystkie wydarzenia są wcześniej starannie aranżowane.
Na wiele dni naprzód?
Tak.
Nie ma wiec tak zwanej wolnej woli, wszystkie myśli są zdeterminowane.
Tak.
Nie ma indywidualności, tylko ich pozory, ktoś inny pociąga za sznurki?
Tak.
Wszystko, absolutnie wszystko jest z góry wiadome i zaplanowane?
Tak.
Dlaczego o tym nie wiemy?
Wielu wie, inni przeczuwają.
Jaki w tym jest sens?
To część przedstawienia.
Nie ma przypadków, chaosu cząsteczek tworzących losowe wyniki?
Nie.
Kto wykonuje tak gigantyczną pracę?
My wszyscy.
Mistrzowie?
Ja, Mistrzowie i wy.
Zewnętrznie o tym nie wiedząc.
Tak.
Wciąż nie jestem w stanie złapać sensu. Jaki jest sens tego wszystkiego, tej gry?
Wyrażanie miłości to jedyny sens. Tworzenie i niszczenie. Boska zabawa o wielkim znaczeniu.
Jak to się dzieje, że tak powiem, od strony technicznej?
Istoty wyższe czuwają nad wszystkim, przygotowują dzień każdego z was. To, co was spotka, jakie myśli będą wam towarzyszyć, jakie odczucia, słowem - wszystko.
Tych istot musi być setki.
Tysiące istot ma wpływ na was.
One tworzą tę rzeczywistość?
Taką, jaka jest.
Jak to robią?
Posiadają władzę nad materią i energią.
Jak wybierają, co jest akurat w danej chwili potrzebne? Jak układają nam dzień?
Spotykają się i wymieniają myśli. Nad całością czuwa jeden Mistrz, on zatwierdza ostateczny scenariusz, pytając Mnie.
Czyli można powiedzieć, że my tu na Ziemi nie jesteśmy samodzielnymi jednostkami?
Nie jesteście.
Nie jesteśmy nawet żywi.
Jako ciała, nie.
A jednak mamy swoje myślenie.
Nie należy do was, jest spreparowane.
To dość koszmarne, co mówisz.
Raczej realne i jest w tym masę cudów i piękna.
Dla nas to ograniczenie wolności.
Tylko pozorne, bo cieleśnie nie znacie prawdziwej wolności, nie znacie nic innego, więc wam ten stan rzeczy nie przeszkadza. Oczywiście wszystkie odczucia też są poddawane wcześniej.
Czyli czytelnik tej książki ma z góry określone reakcje na tę treść?
Tak jest.
I nie może zareagować inaczej?
Nie może. Aktor gra ściśle według tekstu i wskazówek reżysera.
Totalne zniewolenie.
Totalna wolność, miłość i szczęście. Możesz nie martwić się niczym, wiedząc, że Ja zadbam o wszystko. Możesz dzięki Moim słowom odkryć sens tego, co dzieje się wokół. To wielki dar duchowy.
Ale przecież według Ciebie i tak nic mi to nie da - określicie z góry moje reakcje. Boże, to chyba jakieś szaleństwo...
Witaj w realnym świecie...
Śmiejesz się ze mnie. Zaraz, spróbujmy to jakoś wszystko zebrać. Pomożesz mi?
Jasne.
Dowiaduję się, że jesteśmy niby kukiełki w Twoim przedstawieniu.
Zgadza się.
I że nasze wszelkie reakcje są z góry zaplanowane i przewidziane.
Tak jest, to jest zgodne z prawdą.
I że moje reakcje na to, co przeczytałem, są też z góry określone.
Tak jest.
I nie mogą być inne niż są.
To jest przecież logiczne, nie?
Ale zostały wcześniej przygotowane.
Tak i w stosownym momencie się ujawniają.
Jeśli tak jest, to po co to wszystko, ten cały trud i wysiłek?
Dla miłości i radości, które w ten sposób się wyrażają. Dla Boga, który w ten sposób przejawia Siebie przez wszechświat. Dla Miłości, która w ten sposób wyraża Samą Siebie.
Jednak dość trudno mi to zrozumieć.
Zrozumienie przyjdzie z czasem, z kolejnymi doświadczeniami.
Jednak to wszystko jest dosyć dziwne.
Nie, tylko się takie wydaje.
Przed chwilą powiedziałeś, że odczucia pochodzą od Ciebie i są przygotowane, w tym odczucie "dziwności".
Tak, dowiadujesz się teoretycznie nowych rzeczy, więc taka reakcja jest naturalna, prawda? Teraz zadaj sobie pytanie: dlaczego ona jest naturalna i co w ogóle znaczy słowo 'naturalny'.
No, że zdarza się zawsze w podobnej sytuacji, jest typową reakcją psychiki.
W porządku, ale dlaczego ta reakcja wygląda tak a nie inaczej? Dlaczego nie następuje dla przykładu wybuch śmiechu albo płaczu?
Bo one zdarzają się kiedy indziej.
Nie, popatrz - odpowiadasz Mi na pytanie, kiedy zdarzają się inne reakcje, które opisałem, a nie dlaczego zdziwienie towarzyszy poznawaniu rzeczy nowych.
Zdziwienie towarzyszy poznawaniu nowych rzeczy - bo tak po prostu jest.
Zgoda, ale teraz odpowiedz: dlaczego tak jest?
Chyba rozumiem. Ktoś to musiał tak zestawić, żeby było tak a nie inaczej.
Łapiesz o co chodzi. Ktoś przygotował taki mechanizm, połączył przyczyny ze skutkami, stworzył prawa i zasady. Stworzył łączność pomiędzy nowymi treściami a zdziwieniem, dlatego jest to powszechne, a wy nazywacie ten stan naturalnym. Uznajecie za naturalne to, co wydarza się często i dotyczy dużej grupy z was.
Ten zakres odczuć i pojęć jest również stworzony?
Oczywiście, że tak, tak po prostu z niczego.
Czyli gdzieś, np. na innych planetach, mogą żyć istoty z zupełnie innymi reakcjami psychiki, a nawet jej wcale nie posiadające.
Tak jest.
Czyli wszystko, co widać wokół, zostało takim a nie innym stworzone, z naszymi reakcjami włącznie.
Nie ma w tym nic niezwykłego.
Podpuszczasz mnie.
Tak.
To wszystko jest nadzwyczajne, kiedy pomyślę, ile pracy wymagało stworzenie świata i nadal wymaga jego utrzymanie, jestem po prostu zdumiony.
Zajmuję się tym od wielu lat. To Moja praca.
Jaki jest cel tego, że mówisz mi to wszystko?
Już czas, abyś ty i inni dowiedzieli się, jak wygląda rzeczywistość.
Powiedzą, że oszalałem.
Tak, ci, którzy mają tak powiedzieć. Czy to ci przeszkadza?
Nie, właściwie to nie, skoro Ty będziesz sprawcą tych wydarzeń to nie przeszkadza mi wcale. Przygotujesz to?
Tak, jak zwykle.
I obrzucą mnie błotem.
W wielu krajach kąpiele błotne są uważane za lecznicze...
Nabijasz się ze mnie.
Taką masz karmę, nic na to nie poradzimy, gramy według ustalonych wcześniej reguł. Ja tu jestem bezsilny...
Ciągle wyśmiewasz się ze mnie.
Przeszkadza ci to?
Nie, w najmniejszym nawet stopniu. Jest to wyjątkowo miłe i słodkie uczucie.
To dopiero mały przedsmak tego, Kim Jestem.
Nie mogę się doczekać, aż poznam Ciebie bliżej lub głębiej.
Ja też.
Co to może sprawić?
Więcej medytacji, więcej miłości, więcej skupienia się na Mnie, a efekt tych działań zaraz stanie się widoczny.
W postaci...
Uniesienia, które stale będzie ci towarzyszyć wraz z Moją bliskością.
No to biorę się do pracy!
Masz na nią Moje błogosławieństwo i niech stale ci już towarzyszy.
Dziękuję, mój ukochany Boże.
Cała przyjemność po Mojej stronie. Niech Miłość wzrasta i potężnieje z każdym dniem.
[...]
Więc wszystko jest i tak Twoim działaniem?
Masz jeszcze wątpliwości?
One polegają na tym, że rozumiem intelektualnie, co mówisz do mnie, natomiast nie potrafię pojąć tego w normalnym życiu.
Daj sobie czas, nie wszystko na raz. Nowe światło wnika powoli, rozjaśnia krajobraz i zastępuje stare widzenie. Czas pokaże ci więcej, znacznie więcej.
Skoro mechanizm wydarzeń i towarzyszących im reakcji jest z góry ustalany to wynika stąd, że można go zmienić. Zamiast jednych reakcji wprowadzić inne.
Do pewnego stopnia tak, ale ze starego samochodu nie wyciśniesz tego, co z nowego Ferrari.
Tak na marginesie, jest to wszystko dość dziwne.
Jest dziwne, bo musi być dziwne, tak zostało ustawione, już to przerobiliśmy.
Jakoś jednak nie mogę tego wszystkiego przetrawić, za wiele na raz.
Po prostu poczekaj, aż się "samo ułoży".
Ty to zrobisz?
Tak.
Odpowiedz mi jeszcze, po co to wszystko, po co tyle zachodu, ten wielki wysiłek, tyle starań? Nie prościej byłoby żyć tylko po stronie duchowej, bez takich obciążeń materią?
Pytasz mnie o powód stworzenia materialnego wszechświata?
Właściwie to tak.
Ale znasz tylko jego maleńką, maleńką cząstkę. Kiedyś doznałeś innej, na Wedze - pamiętasz?
Tak.
Podobało ci się?
O tak!
Masz odpowiedź. Kiedyś zobaczysz znacznie więcej, dziś przyjmij na wiarę to, co powiem: Było warto.
Na koniec jeszcze jedno, ostatnie pytanie.
Na pewno nie będzie ostatnie.
Tak, tak. Mówiliśmy o naszej psychice, a jak wygląda Twoja?
Ja nie posiadam tego, co nazywacie psychiką. Jestem samą Miłością. Na wszystko, co się "wydarza", Moją "reakcją" jest miłość. Nic innego. Miłość ma wiele aspektów i "wydarzenia" pozwalają się im przejawić.
Mam z powodu naszej rozmowy mętlik w głowie.
To minie, daj sobie czas, kiedyś wrócimy do tego wątku.
Jeszcze jedno, jak daleko w przyszłość wybiegają Twoje plany?
Przyszłość to tylko twoja myśl.
Nie rozumiem.
Powtórzę: przyszłość to tylko twoja myśl.
Czy mam rozumieć, że dla Ciebie nie ma przeszłości ani przyszłości?
Tak, dla Mnie nie ma, Ja im nie podlegam, Ja je tworzę.
Co zatem jest?
Wieczne teraz.
Ale my się zmieniamy.
Jako ciała i procesy - tak; jako cząstki Mnie - nie.
Niepojęte.
Wyobraź sobie czas jako oś biegnącą wzdłuż okręgu. Ja jestem jego centrum.
Czyli teoretycznie moglibyśmy przenieść się w inne miejsce czasoprzestrzeni?
Teoretycznie tak.
A praktycznie?
Też.
To naruszałoby zasadę przyczynowości. Cofnąłbym się wstecz i zabił własnego dziadka.
Co za pomysł? Masz ochotę dzisiaj kogoś zabić?
Nie, oczywiście, że nie. Ten przykład wskazuje na konsekwencje, jakie może wywołać podróż w czasie. Dziadek by nie żył i ja bym się nie narodził, a więc nie mógłbym go zabić.
Myślisz, że nie wziąłbym tego pod uwagę?
No tak, właśnie, zapomniałem, z kim rozmawiam.
Mnie nie obowiązują wasze zasady. Ja je tworzę i sprawiam, że możecie je poznać. Na marginesie tego tematu dodam, że o czasoprzestrzeni wiecie jeszcze bardzo niewiele.
Jak dla Ciebie wygląda czas?
Dla Mnie - wszystkie wasze chwile istnieją jednocześnie. Jakbym stał w centrum i spoglądał na czas, po prawej mamy przyszłość, po lewej przeszłość. Wszystko jednocześnie.
Kim dla ciebie jestem ja?
Cząstką Mnie samego.
Czy jako Twoja cząstka "poruszam się" po tej osi, "ożywiając" po kolei wszystkie chwile swego materialnego życia, czy jest inaczej?
Jest inaczej. Dla ciebie, podobnie jak i dla Mnie, nie ma ograniczenia czasu i przestrzeni. Wszechświat jest jak kolejka na torach. Bawimy się wszyscy razem. Jest bardzo ładna i duża, więc frajda jest nieziemska.
Cudownie powiedziane.
Tak po prostu jest. Życie jest cudowną zabawą, pełną miłości, radości i nie wyrażalnego piękna.
Dzisiejsza rozmowa jest jedną z najdziwniejszych, jakie kiedykolwiek prowadziłem z Tobą. Stale mnie zaskakujesz.
Taki mam zawód.
???
Jestem jak dla was dość złożony, mam dość dużo aspektów. Nic dziwnego, że któryś kolejny nie pasuje do poprzednich wyobrażeń, jest to bardziej normą niż wyjątkiem.
Ty znasz więc przyszłość.
Tak, bo Ja ją stworzyłem.
Już jest gotowa?
Tak.
W szczegółach?
Dla Mnie tak. Czas i przestrzeń są już gotowe w całości.
Czy jakieś detale wymagają uzupełnienia?
Dla Mnie żadne.
A dla stworzeń, Mistrzów?
Dla Mistrzów tak, oni też się uczą.
Pomimo, że są już świadomi jedności z Tobą?
Tak. Nie zmieścisz oceanu w butelce.
Mistrzowie mają więc swoje ograniczenia?
Tak, większość tak.
Są tacy, którzy nie mają?
Tak.
Kim są?
To Ja przejawiający się w ciele jako Awatar. Jednocześnie Stwórca i stworzenie.
Czy jest ich wielu?
Tak, jak Ja jestem jeden.
Czyli masz wiele ciał, przez które przejawiasz się jako Awatar we wszechświecie?
Tak.
Czy dużo? W tej chwili?
W tej chwili około dwóch.
Około dwóch?
Tak.
Dość dziwna odpowiedź.
Jeden to Sathya Sai Baba, a drugi to Ja Sam jako Żywy Wszechświat.
Stąd to "około".
Tak, bo przyzwyczaiłeś się do myślenia o Mistrzu jako o człowieku w ludzkim ciele. Wszechświat jest Moim żywym ciałem. Wyrażam w ten sposób Samego Siebie, dając miliardom miliardów istnień miejsce do życia i miłości.
Żywy Wszechświat.
Alfa i Omega, Początek i Koniec. Jednocześnie. Możesz to sobie wyobrazić?
Nie, nie można zmieścić oceanu w butelce.
Uczysz się.
To, co my nazywamy wszechświatem, dla Ciebie jest zaledwie jednym mgnieniem na nieskończonej drodze.
Tak, wasze pojęcia czasu i przestrzeni są bardzo ułomne. Na razie takie są. Nie jesteście w stanie sięgnąć poza świat materialny, a dopiero przekroczenie granicy energii pozwoli wam sięgnąć głębiej i co nieco zrozumieć.
Kiedyś to nastąpi.
W waszym "kiedyś", w Moim "teraz".
Dla Ciebie nie ma ograniczeń, możesz uczynić dowolną rzecz.
Nie mogę zniszczyć Siebie. Nie mam tej możliwości.
Więc są jakieś ograniczenia.
Tak, jestem Miłością i nie mogę zmienić własnej natury. Miłość to Istota Boga.
Czy w takim razie pytanie o możliwość zmiany Twojej Istoty ma sens?
W Twoim świecie ma, a w Moim nie.
Skąd Ty się wziąłeś? Czy miałeś początek?
Nie, nie miałem początku, po prostu tu jestem.
Od początku czasów i po ich kres.
Tak, z małą poprawką - to Ja stworzyłem czas. Ja tu jestem cały wasz czas, Ja tu mieszkam.
Wiesz, jest to jednak najdziwniejsza rozmowa, jaką prowadziłem w życiu. Ty też jesteś dziwny.
Jak na Boga chciałeś powiedzieć?
Noooo... właściwie to tak.
Czyli kiedyś wyglądałem na bardziej normalnego Boga niż dziś?
Powiedzmy, że takie robiłeś wrażenie.
Czas rozstać się z kolejną etykietką. Co było, a nie jest...
...nie pisze się w rejestr. Jesteś pełen niespodzianek.
Niespodzianka to Moje drugie imię.
Ta rozmowa przypomina mi dialog z nowojorczykiem. Replika za repliką.
Tak trzeba na dziś. Przyjęliśmy taką konwencję. Ona jest bardziej wyznaczona przez ciebie niż przeze Mnie.
Nie rozumiem.
Lubisz żywą wymianę zdań, daje ci ona napęd do myślenia. Ja się dostosowuję. Ty z kolei podążasz za Mną i nie wiadomo, o czym będziemy dyskutowali za chwilę. Ten dialog jest pełen nieoczekiwanych dygresji, zwrotów i niespodzianek.
O tak.
Dzięki naszej rozmowie stajesz się bardziej elastyczny i odbierasz Mnie coraz lepiej.
Dziękuję Ci bardzo za te wszystkie odpowiedzi, za wszystko, co dla mnie zrobiłeś i robisz.
W porządku, wszystko zostaje w rodzinie.
Powracając na chwilę do naszej rozmowy o przyszłości rodzaju ludzkiego. Mówiłeś, że lubisz określać to, co się dzieje, słowem komedia. Komedia nie może skończyć się źle, jest więc w tym jakaś nadzieja dla nas.
Żadne zakończenie nie jest złe mój przyjacielu.
[...]
Miłość jest Twoją Istotą.
Tak jest.
Fascynuje mnie to zdanie.
Mnie też.
Jeśli myślisz o sobie - jak myślisz?
Ja w ogóle bardzo rzadko myślę o sobie, praktycznie wcale, może raz na miliard waszych lat.
W jakich okolicznościach, jeśli można zapytać?
Można zapytać, ale otrzymanie odpowiedzi nie gwarantuje jej zrozumienia.
Jestem ciekaw, kiedy myślisz o sobie.
Wtedy, gdy podejmuję kolejną decyzję o wstępowaniu w Siebie.
To rzeczywiście niewiele mi mówi.
A widzisz. To dlatego, że trochę się różnimy poziomami.
Twój mózg jest wielkości gromady galaktyk.
Nie, Ja w ogóle nie potrzebuję mózgu do myślenia. Ty zresztą też nie.
Czym jest wstępowanie w Siebie?
Jak by to powiedzieć... Jest to przejawianie się na nowo, badanie siebie i wyrażanie tego, co w międzyczasie się pojawiło.
Czy Ty jesteś zmienny, to znaczy czy się zmieniasz, czy jesteś stały?
Jam jest, który Jest. Jeśli kiedyś zrozumiesz, co chciałem wyrazić przez to zdanie, będziesz mógł dostrzec sens Mnie. Jestem i stały, i zmienny, i jeszcze czymś poza tym. Nie jesteś w stanie uchwycić Mnie twoimi wyobrażeniami. Twój aparat pojęciowy ukształtowany przez świat materii i jego przemiany nie nadaje się do ujęcia Mojego modelu istnienia. Nie ma w nim ani takich pojęć, ani wyobrażeń, ani myśli zdolnych udźwignąć choć cząstkę zrozumienia Mnie. Dlatego jest to w większości wypadków wysiłek bezcelowy. Dla was miłość jest drogą, nie próby zrozumienia. Miłość przyciąga miłość i tak powoli to, co ludzkie, stapia się z tym, co Boskie. To jest droga dla ludzi, wysiłek umysłu jest w tym kontekście bezowocny, a nawet zabawny.
Miłość to Istota Boga.
Miłość to Istota Boga.
Nie możesz zmienić swojej istoty.
Tak, poza miłością nie ma tu nic.
Czy również umiesz stworzyć nicość?
Oczywiście, to się robi.
Masz cudowne poczucie humoru. A jeśli byś chciał się zmienić?
Nie mógłbym, miłość potęguje miłość i tak bez końca. Jak się raz zacznie, to nie da rady skończyć.
Nie wiem, co powiedzieć.
Nic, po prostu wysłuchaj, co Ja chcę powiedzieć. Nie jestem w stanie naruszyć Mojej Istoty.
Czy jest ktoś lub coś ponad Tobą?
Te pojęcia nie mają sensu w Moim świecie. Nie ma nic ponad i poza Miłością. Jest ona Esencją Wszechświata i Jego Stwórcą i nie ma nic ponad Nią, żadnej innej substancji, cechy i Znaczenia. Jest Ona Najwyższym ze Znaczeń, Najgłębszym i najbardziej przejmującym. Wyraża Siebie poprzez ten wszechświat i nadaje mu Sens.
Zaskakująco dla mnie weszliśmy na tematy metafizyczne.
Ja to mam na co dzień.
Jednak my, żyjąc tu na Ziemi, jesteśmy oddaleni od Esencji, o której mówisz.
Nie jesteście oddaleni, żyjecie i poruszacie się w Niej.
Dlaczego zatem nie postrzegamy Jej bezpośrednio?
Jak myślisz?
Z pewnością odpowiedź powinna być mniej więcej taka: "Bo tak ma być".
Tak, to dobra odpowiedź.
No nie wiem.
Zaraz się dowiesz, jeśli odpowiesz sobie na następujące pytanie: co jest celem życia, gromadzenie wiedzy czy zjednoczenie z Bogiem w miłości?
Z pewnością zjednoczenie. Chcesz przez to pokazać...
...że gromadzenie wiedzy dla niej samej, albo tylko sam brak kontroli nad tym procesem, nie doprowadzi cię do celu. Wiedza nie jest ważna, ważna jest miłość do Boga.
Przypomnij sobie chwile bezpośredniego postrzegania Esencji.
O tak, było cudownie, to są doświadczenia nieopisywalne ludzkim językiem.
Gdzie ta Esencja była?
Wszędzie.
Co przeszkadzało w bezpośredniej percepcji?
Jakieś powłoki energetyczne związane z ciałem, odczuwałem je bardzo wyraźnie, kiedy się unosiły i kiedy powracały.
I oto jest odpowiedź płynąca z doświadczenia. Nie postrzegacie Jej, ponieważ jesteście otoczeni szczelnym płaszczem energii powiązanych z materią.
Ty możesz je usunąć.
Po co miałbym to robić, skoro większość ludzi tego nie chce?
Tak, ale to Ty odpowiadasz za to, czego ludzie chcą, a czego nie.
Tak, to prawda.
Stąd wynika, że świat jest, jaki jest, ponieważ Ty chcesz go takim widzieć i masz w tym swój cel.
Zgadza się.
Stąd dalej wynika, że taki stan umysłów i serc ludzkich służy Tobie do jakiegoś celu.
To prawda.
Stąd wynika, że nie postrzegamy Esencji, ponieważ Ty tego sobie nie życzysz.
Tak, z małym zastrzeżeniem.
Tak?
Jeśli tego chcecie - usuwam je.
W jakich wypadkach?
Gdy podążacie drogą duchową we właściwym kierunku.
Co w ostatecznym sensie też zależy od Ciebie.
Tak.
Zarówno rozumiem to, co mówisz, jak i nie rozumiem.
To słuszne podejście. Zrozumiesz, jeśli przestaniesz spoglądać z dwóch punktów widzenia na raz. Z jednej strony patrzysz jako człowiek z całym bagażem kultury i "uspołecznienia", z drugiej strony rozumiesz, że w prawdziwym świecie, Boskim, nie ma wolnej woli i wszystko, co się wydarza, jest w absolutnym sensie określone z góry. Innymi słowy - przyszłość już się wydarzyła, czeka jedynie na swoją kolej.
Co jest prawdą?
Ty mi powiedz.
To znaczy, że ja mam wybrać?
Tak, albo jedno spojrzenie, albo drugie - z pełnią konsekwencji, jakie ze sobą niosą.
Jestem bardzo przyzwyczajony do ziemskiego sposobu myślenia.
Teraz możesz wybrać - świat Boga albo świat ludzi. Bóg rozumie świat ludzi, ale świat ludzki nie jest w stanie zrozumieć Boga. Które widzenie jest pełniejsze?
Oczywiście Twoje, bez dwóch zdań.
Możesz wybrać, a Ja dostosuję akcję do Twego wyboru.
Czyli już dostosowałeś, jak znam życie.
Tak.
Wybór jest dokonany i wszelkie jego konsekwencje już się "wydarzyły" w przyszłości.
Tak jest.
Aż do samej mojej śmierci.
Tak, a nawet później.
Czyli moja decyzja jest formalnością?
Zależy, z jakiej pozycji patrzysz. Z ludzkiej nie, z Boskiej tak. Decyzja już jest podjęta.
Skoro tak, to może nie ma sensu, abym się wysilał, lecz może po prostu zapytam Ciebie: jak ona brzmi?
Możesz tak zrobić i Ja ci odpowiem.
To chyba najlepsze wyjście, więc chciałbym Cię zapytać: jaka jest moja decyzja?
Moja decyzja jest taka - wybieram dla ciebie Boski świat.
Tak, dziękuję, dałeś mi do zrozumienia, że nie jest to moja decyzja, lecz Twoja.
Tak, ponieważ taka jest prawda skryta za kulisami Rzeczywistości.
Jak dawno temu było wiadomo, jaką decyzje dziś podejmę?
Według twojego czasu czy Mojego?
Jeśli nie jest to jakaś trudność, chciałbym usłyszeć obie odpowiedzi.
Według Mojego - zawsze, według twojego jakieś pięć milionów lat.
To mnie jeszcze wtedy nie było na świecie.
Wtedy zaczynałeś.
Aż tak dawno temu?
Dla Mnie to jakby było wczoraj.
Nigdy nie jesteś poważny.
Nie.
Jednak czasem ludzie odbierają Ciebie jako takiego.
Udaję.
Czy również nasza rozmowa jest wcześniej przygotowana?
Tak, jest.
Czyli nie ma w tym jakiegoś mojego, samodzielnego wkładu?
Nie.
Nie?
Nie. Powiem nawet więcej - w Moim świecie, czyli żeby nie było wątpliwości, w rzeczywistości - ciebie też nie ma.
Z kim w takim razie rozmawiasz?
Ze Sobą i w ten sposób wyrażam Siebie.
A co z czytelnikami?
Jestem tylko Ja, nie istnieją żadni czytelnicy. Miłość jest wszystkim, istnieje tylko Miłość.
Który świat jest prawdziwy, nasz czy Twój?
Wasz jest stworzony tak, aby się wydawało, że jest realny. A wy wszyscy działacie tak, jakby było to prawdą.
Jakoś specjalnie nie mogę dostrzec w tym sensu.
Bo jeszcze w pełni nie poznałeś Mnie i siebie.
Różnica pomiędzy nami polega na widzeniu?
Nie, na tym, że Ja Jestem, a ty nie.
Ładnie, czyli mnie nie ma.
Tak jest.
No cóż, to się nie mieści w głowie.
Ale w sercu tak.
Możemy nadal drążyć temat?
Naturalnie, nawet przez całą wieczność.
Nasz świat wygląda tak jak wygląda, ponieważ tak został zaprojektowany. Wydaje nam się, że jesteśmy samodzielnymi jednostkami i wszystko nas w tym utwierdza, ponieważ tak to zostało przygotowane wcześniej.
Z grubsza tak. Czasem tylko niby przez wąską szczelinę wpadnie do waszego świata promień światła. Książka, natchnienie, sen, rozmowa, chwila przebłysku Jaźni, przeczucie wydarzeń przyszłych i odległych. One sprawiają, że zaczynacie poszukiwać i badać, niektórzy zaczynają rozumieć, że świat, który widzą, nie jest wszystkim, a to, czego nie widzą, w zagadkowy sposób splata się ze znaną im rzeczywistością, tworząc nową rzeczywistość.
Mówimy teraz jak doprowadzić do rozszerzenia naszego widzenia na Twoją rzeczywistość.
Tak. Można ten proces przyspieszyć, przyjmując dwie prawdy: fakt, że nie macie wolnej woli i wszystko jest z góry zdeterminowane, oraz drugi fakt, że miłość i oddanie się Bogu prowadzą do przebudzenia ku rzeczywistości.
W jaki sposób te prawdy mogą wpłynąć na nasze życie?
Pierwsza doprowadzi was do zrozumienia, że nie macie żadnego wpływu na bieg wydarzeń i że jedyne, co powinniście uczynić, to zwracać się z miłością ku Mnie, abym Ja kierował waszym postępowaniem. Dzięki temu po pewnym czasie wasze życie stanie się znacznie łatwiejsze, a z was spadnie odpowiedzialność za wszelkie wydarzenia.
Tak jakby Ty wszystko weźmiesz na Siebie.
Tak, a wy w pełni uświadomicie sobie, że zawsze, powtarzam, zawsze tak było, jest i będzie.
Czyli że my jako my nie mamy żadnej możliwości manewru.
Jedynie znaleźć Miłość i żyć w Niej, reszta jest prosta.
Wszystko jest określone przez Ciebie z góry.
Tak jest.
I stało się to już dawno temu.
Dawno. Teraz czy za pięć lat - to jest to samo teraz.
Czy Mistrzowie widzą więcej niż my?
Między innymi dlatego są Mistrzami.
Jak zwykle żartujesz.
Coś mi umknęło? Weszliśmy na jakiś poważny temat? Czekaj, zaraz się poprawię...
Rozśmieszasz mnie jak zwykle.
Tak, bo Ja lubię się bawić. Mam wszystko i Jestem Wszystkim, dlatego nie mam żadnych zmartwień i problemów, pozostaję nieustannie w stanie Mi właściwym - ekstazy miłości.
To jest również droga dla was.
Dziękuję za wyjaśnienie, mam jeszcze pytanie do poprzedniego wątku.
Słucham.
Czy Mistrzowie znają całość tego procesu i mają wgląd w tajemnice czasu i przestrzeni?
Tak, do pewnego stopnia tak, o ile jest im to potrzebne.
Czyli nie wszyscy mają dostęp do wszystkiego?
Tak, nie wszyscy, części nie jest to wcale potrzebne. Idą innymi drogami.
Więc i Mistrzowie mają swoje drogi rozwoju?
Tak, oczywiście, że tak. Rozwój nie kończy się nigdy, to odkrywanie Miłości i uczenie się wyrażania Jej.
W każdej formie, jaką można pomyśleć?
Także.
To znaczy, że poza myśleniem istnieją inne formy komunikowania się?
Tak, i to wiele.
Czas
Mówiliśmy wcześniej o różnicach w postrzeganiu czasu przez Ciebie i przez nas.
Tak.
Czy Ty postrzegasz wszystkie chwile jednocześnie?
Tak.
Jak to się zatem dzieje, że my postrzegamy czas jako proces, następstwo chwil? Skoro jesteśmy tożsami z Tobą, to powinniśmy mieć możliwość podobnego widzenia.
Taką możliwość macie, gdy usuniecie zasłonę niewiedzy. W tej chwili wasze postrzeganie jest ograniczone do wydarzeń związanych z ciałem, a one podlegają procesom materii, czyli czasowi.
A jak dokładnie odbywa się to, że widzimy i odczuwamy następstwo chwil?
Tak to zostało przygotowane, że z całej palety czasów świadomość "widzi" tylko jedną jej cząstkę, a po "chwili" następną i jeszcze następną. Można to porównać do spoglądania przez długą rurę. Przykładasz oko i widzisz tylko mały fragment podłogi, poruszasz nią i widzisz następny i tak dalej. To ograniczenie widzenia powoduje, że nie jesteś w stanie zobaczyć wszystkiego od razu. Przebudzenie to stan, w którym twoja percepcja nie jest skrępowana zmysłami i materią. To odrzucenie "rury", przez którą patrzysz.
Stąd wynika, że jako cząstki Ciebie istnieliśmy zawsze i we wszystkich czasach jednocześnie?
I to jest prawda. Istniejecie równocześnie we wszystkich czasach w wiecznym Teraz. Dodam tylko niewielką poprawkę - cząstka jest całością.
Jak to się dzieje, że nie mam bezpośredniej percepcji całości, tylko część, skoro jestem całością?
Skupiasz się na niewłaściwym końcu "rury" - na tym ciele. Skup się na Mnie, nie na świecie, to jest droga do wyzwolenia.
[...]
Technicznie więc my jako cząstki Ciebie skupiamy swą uwagę na sprawach materii i dlatego nie jesteśmy w stanie dostrzec Ciebie?
Nie, ten proces nie zależy od was, zależy od Miłości. Masz tylko takie wrażenie, że możesz coś zmienić, np. skupić się na czymś innym niż materia. Sam nie jesteś w stanie zrobić nic.
Co zatem ma zrobić np. czytelnik tej książki, chcąc dostrzec Ciebie w swoim życiu?
Nic, sam nie może zrobić nic.
No, może np. się uprzeć, odłożyć książkę, siąść do medytacji i siedzieć tak długo, aż Ty się mu objawisz.
Tak, ale i to nie będzie jego decyzja tylko Moja.
Chciałbym, aby jednak z tej książki wynikały jakieś praktyczne wskazówki dla czytelników, aby mogli znaleźć Ciebie i zakosztować Twojej miłości.
To dobry powód.
Co zatem powinni zrobić?
Nic. Sami niech nie robią nic.
No i dalej jesteśmy w punkcie wyjścia...
Sami niech nie robią nic, niech pozwolą Mi zadziałać, a w stosownym czasie znajdą to, czego poszukiwali. Ja im to dam.
A co z medytacją, wyciszeniem, innymi formami treningu? Co z modlitwą?
Można modlić się i medytować, nie ma żadnych przeciwwskazań.
A jakie będą efekty?
Różne, w zależności od tego, co obierzecie sobie za cel. Część modlących się o zdrowie otrzyma je, część proszących o majątki i ułożenie spraw materialnych znajdzie u Mnie pomoc.
Chciałbym usłyszeć od Ciebie, że istnieje bezpośredni związek pomiędzy tym, co czynimy - modlitwą, medytacją - a efektami w postaci Twojej bliskości i Twojej miłości i opieki.
Nie ma bezpośredniego związku.
Jednak doświadczenie setek pokoleń mówi co innego.
Tak mówi doświadczenie, bo tak to zostało ułożone przeze Mnie. Bezpośredniego związku nie ma, ponieważ to prawo zostało stworzone. Jedyny bezpośredni związek jaki istnieje, to pomiędzy Mną a Tobą, pomiędzy Mną a każdym człowiekiem. Reszta stanowi świat przemian i jest bez znaczenia. Jesteśmy jednością i tego nic nie jest w stanie naruszyć. Ta więź, ta łączność jest jedyną trwałą rzeczą. Reszta jest przemijająca.
Jednak sugerujesz ludziom, żeby medytowali, kochali Ciebie i modlili się?
Tak, jeśli żyjecie w świecie dualizmów, to tak.
No tak, ale wszyscy w nim żyjemy.
Ja nie.
Jeśli zacznę dziś myśleć o sobie, że jestem Bogiem, to co będzie?
Myślę, że z czasem trafisz do szpitala.
Nie mogę, Ty nigdy nie jesteś poważny.
Nie, ja jestem radością i miłością, i to jest nam wspólne. Skupiasz swoją uwagę na świecie materialnym i zadajesz mi pytania w stylu: "czy jeśli pojadę w kierunku Paryża, to dojadę na Księżyc?". Nie rozumiesz, że technika nie jest w stanie sprowadzić miłości? Są to działania z różnych planet. Miłość pochodzi z miłości, nie z ćwiczeń i działań materialnych. One mogą dać lepszy grunt pod przejawienie się szczęścia i miłości, ale są jak kopanie ziemi, po to by otrzymać plon. Samo spulchnianie niewiele da, jeśli nie wsypiesz ziarna. Tym ziarnem jest Moja Miłość i pochodzi ono ode Mnie.
Stąd wniosek, że to do Ciebie należy się zwracać, po to by rozwinąć w "sobie" umiejętność miłości, medytacji - cokolwiek?
Tak, bo to Ja jestem ich źródłem, nie świat.
Czyli aby zmienić siebie...
...Należy zwrócić się do Mnie, to najlepszy sposób na zmianę.
Mam jeszcze kolejne pytanie techniczne: "w jaki sposób dzieje się to, że postrzegamy jako indywidualności następstwo chwil, czyli czas?".
Jesteście ograniczeni do doznań zmysłowych i dlatego umykają wam wyższe rejony doznań, niezwiązanych z materią. Wasz stan jest bardzo podobny do snu. Śni się wam, że jesteście rozbudzeni, żywi i aktywni, tymczasem tak naprawdę śpicie głęboko.
Jest takie stare powiedzenie mistyków, że świat śpi dla Boga i Bóg śpi dla świata.
Tyle, że Ja nie śpię nigdy. Podziwiam pełną doskonałość Mojego dzieła. Pozdrawiam was, o śpiący!
Jak to się stało, że wydzieliłeś z Siebie nas wszystkich i zarzuciłeś zasłonę niewiedzy na naszą świadomość? Po co się to stało?
Nie wiesz?
No nie.
To się dowiedz. Moja odpowiedź nie da ci tak wiele jak sięgnięcie samemu i przyjrzenie się procesowi. Obrazy i odczucia dadzą więcej niż tysiące słów. Ta wiedza jest tylko o milimetr stąd.
Tak blisko?
Zawsze była dostępna i zawsze będzie. Miłość jest kluczem, który otwiera wszystkie bramy. We wszechświecie nie ma tajemnic i wszystko dzieje się jawnie, wystarczy sięgnąć.
Kim są Mistrzowie?
Kim są Mistrzowie?
Znów zdecyduj się, w którym ze światów chciałbyś wysłuchać odpowiedzi.
W Twoim.
Są to krople Boskiego Nektaru, które zstąpiły na plan fizyczny i teraz powróciły do Mnie przyobleczone w szaty energii cielesnych.
Czy powinniśmy się do Nich modlić?
Nie, nie ma potrzeby czcić kropli, skoro w pobliżu znajduje się Ocean Błogości.
Rozumiem, to znakomite wyjaśnienie. Równie dobrze byłoby się modlić do samego siebie.
Jeśli masz na myśli Samego Siebie to tak, samego siebie - nie.
Temat Mistrzów duchowych, jako istot bezcielesnych, od dziesiątek lat rozbudza wyobraźnię ludzką. Pamiętam, jak co najmniej kilkadziesiąt razy widziałem ich w snach lub podczas medytacji i zawsze robili na mnie niezwykłe wrażenie.
Pamiętam, jak kiedyś śniło mi się, że jestem gdzieś w górach. Stoję na zboczu i patrzę na chyląca się ze starości chatę. I nagle słyszę głos, który bardzo powoli i wyraźnie mówi: "Wyraź życzenie, a Ja je spełnię".
I natychmiast dosłownie wyrywa się ze mnie: "Chcę zobaczyć Mistrza!".
I nagle, niby w teatrze, na pięknym i lśniącym Księżycu, wyciągnięty jak w hamaku, pojawia się Mistrz. Jest mężczyzną ubranym w biały garnitur typu sportowego. Staje przede mną i uśmiecha się. Patrzę jak urzeczony i budzę się z powodu pojawiających się emocji.
Mistrzowie są znani ludzkości od tysięcy lat. Ich wizyty tutaj to część ich pracy, jednak powinniście pamiętać o różnicy, jaka istnieje w waszym świecie pomiędzy Mistrzem a Bogiem.
Idea Mistrza jako przewodnika duchowego istnieje od zawsze i każe człowiekowi poszukiwać na zewnątrz kogoś, kto zna wszelkie odpowiedzi i jest ucieleśnieniem mądrości i miłości. Tymczasem ta idea powinna doprowadzić do kolejnej, jeszcze donioślejszej idei - jedności pomiędzy Najwyższym Bogiem a człowiekiem.
Ta jedność jest od wieków doświadczana przez adeptów nauk duchowych oraz oczywiście Mistrzów.
Powiedziałeś, że Mistrzowie mają ograniczenia.
Zależy, z której strony spojrzysz.
???
Zależy, czy patrzysz jako człowiek, czy jako Ja.
Jak Ty ich widzisz?
Posłuchaj i trzymaj się mocno fotela. Mistrzowie "nie mają" ograniczeń, Mistrzowie "są ograniczeniami".
Doskonałość Boska, czyli Ja Sam, przejawia się przez ograniczenia, odrębności i dualizmy, tak więc Mistrz to Ja Sam wyrażony, czyli w pewien sposób ograniczony. Jeśli nie byłoby tego śladu ograniczenia - Mistrz nie byłby postrzegany przez ciebie jako odrębna jednostka. Jeśli nie ma śladu odrębności, żadnej z cech, żadnego atrybutu - wtedy Mistrz istnieje jako forma pierwotna - Esencja Wszechświata, czyli Ja Sam. Bezcielesny Brahman, bez atrybutów i cech, o którym nic nie można powiedzieć.
Brahman - Bóg Miłość, jak opisują Go ci, którzy Go widzą i doświadczają.
Tak.
Jaka jest więc relacja człowieka, Mistrza i Ciebie?
Mistrz jest dla was wzniosłą ideą wskazującą na świat zewnętrzny, jeśli wykazuje cechy i moce duchowe. Idea Mistrza jest pożywką dla umysłu, po to by mógł skupić się na zewnątrz. Jeszcze wyższą jest idea Boga, niezbędna dla wyrażenia w świecie dualizmów Najwyższej Rzeczywistości.
I teraz znów trzymaj się fotela: obie idee, które opisałem, tworzą waszą rzeczywistość, co wcale nie znaczy, że istnieją za nimi jakieś rzeczywiste byty.
Nie rozumiem. Boga i Mistrzów nie ma?
W jakiej rzeczywistości poszukujesz odpowiedzi?
Spróbujmy w ludzkiej.
W waszej rzeczywistości manifestują się Istności postrzegane przez was jako Mistrzowie i Bogowie.
A w Twojej?
Esencja Wszechświata, którą jest Miłość, wyłania z siebie wszystko, i każdy z was jest zarówno jej częścią w świecie dualizmów, jak i Całością w rzeczywistości. To wy jako Esencja - Brahman tworzycie wszystko, a więc i Bogów, i Mistrzów, cień i Światło, Ziemię, Słońce i wszechświat. Tworzymy idee, Bogów i Mistrzów, napełniamy je mocą duchową po to, by inne idee napełnione tą samą Esencją (ludzie) mieli ku czemu zwracać swe umysły.
Czyli każdy z nas nie jest w istocie czymś różnym od Boga czy Mistrzów?
Jest dokładnie tym samym. Ta sama Esencja ożywia Mistrzów, Bogów i ludzi. Nazywamy ją Miłością.
Czyli zarówno Mistrzowie, jak i Bóg czy Bogowie są ideami zrodzonymi z umysłu?
Zrodzonymi z umysłu Brahmana - Tego, który nie ma atrybutów, Tego, który jest Esencją.
W istocie Ja jestem Tym, Mistrzem, Bogiem, człowiekiem, zwierzęciem, rośliną, kamieniem. Ja jestem wszystkim i ty jesteś wszystkim, ponieważ stanowisz jedność ze Mną. Ja i ty nie byliśmy nigdy rozdzieleni i nie możemy być rozdzieleni, tworzymy wszechświat i niszczymy go wraz ze wszelkimi ideami, jakie zawiera, zawsze pozostając niezmienni, nie przywiązani, zawsze pozostając czystą miłością, Esencją wszystkiego, co istniało, istnieje i istnieć będzie, nawet gdy ten wszechświat przestanie istnieć.
Wobec ogromu i głębi tego, co opisałeś, co tak naprawdę ma znaczenie?
Uzyskasz odpowiedź, jeśli przyjrzysz się pytaniu.
???
Jedyne, co naprawdę ma znaczenie, to Jedyne Znaczenie, z którego znaczenie zapożyczają wszystkie inne.
Czy to znaczy, że Brahman, jako nie posiadający cech, jest Znaczeniem bez jakichkolwiek znaczeń?
Nie, bo rozdzielasz Go od Stworzenia - ma wtedy wszystkie znaczenia, jakie można wyrazić, jeśli mówisz o Jego Pierwotnej Istocie - to Jej Znaczeniem jest...
Miłość?
Jeśli zrozumiesz i wy wszyscy zrozumiecie, czym Ona jest, to Ja odpowiem TAK.
Nie rozumiemy Miłości, Brahmana i Jego Znaczenia.
Nie rozumiecie. Poza Wielością kryje się Jedność, Jedno Znaczenie. Widzący nazywają Je Miłością, ponieważ w odczuciu ludzkim odpowiada Jemu najbliżej ten właśnie stan. Tyle że w istocie jest Ono czymś z gruntu innym - nie będąc odczuciem, ale manifestując się w ten sposób, będąc w swej oryginalnej Postaci Esencją Życia i samym Życiem, które JEST.
Postrzeganie Boga
A co z Bogami, którzy są przez ludzkość postrzegani od tysiącleci?
"Nasze przedsiębiorstwo jest w stanie dostarczyć Boga w każdym rozmiarze według indywidualnych potrzeb i życzeń Klienta".
No nie, rozśmieszyłeś mnie do łez.
Lubię jak się śmiejesz.
Potrafisz śmiać się z samego siebie.
Ja w ogóle jestem pełen wszelkiej radości. Radość to Moje drugie imię.
Ludzie często postrzegają Cię jako groźnego i poważnego.
Nie postrzegają, a wyobrażają sobie - to zasadnicza różnica. Najczęściej jest to spowodowane strukturami, które funkcjonowały we wczesnych fazach rozwoju społeczności. Ludzie byli bardzo prości i jedyne, co przemawiało do ich zewnętrzności, to siła i lęk. Stąd wzięły się groźne, patriarchalne bóstwa plemienne. A ponieważ bezpośrednich kontaktów w tym czasie nie było za wiele, a ci, którzy je mieli, musieli podporządkować się oficjalnie panującym religiom, stąd wypaczone i nie dostosowane do możliwości waszego odbioru i umysłowości groźne bóstwa przetrwały do dziś. Spory wkład w taki stan rzeczy wniosła religia kultywująca archaiczne plemienne mity. One były jej na rękę, jako że zastraszone owieczki są bardziej karne i robią, co się im każe. Dziś jest to niepotrzebne.
A jak Ty chciałbyś żeby Cię postrzegano?
Jako miłość, radość i szczęście. One są Boskością.
Dla wielu jest to wielka nowość.
Tak, odbiegająca od tego, co im wpojono. Ale większość tak zwanych kapłanów czy nauczycieli nie miała nigdy bezpośredniego doznania Boskości, więc nauczają rzeczy, o których sami nie mają pojęcia. Tylko potęgują błąd.
Różnica miedzy obrazem Ciebie w tradycyjnych religiach a wyłożonym tutaj polega więc na tym, że po pierwsze jest to przesłanie bezpośrednio od Ciebie, nie z drugiej ręki, po drugie, że można tych stanów i Ciebie doświadczyć, czy dobrze Cię zrozumiałem?
Tak, właśnie o to chodzi. Doświadczenie pełni rolę rozstrzygającą.
Ale wielu ludzi ma doświadczenia mocno osadzone w tradycji chrześcijańskiej. Wspomnę Medjugorie, Fatimę, Lourdes.
To prawda, taka jest ich droga i nie ma w tym błędu.
Dlaczego więc teraz pokazujesz jeszcze inną drogę?
Bo życie jest rajem i niekoniecznie trzeba czekać do śmierci, aby zakosztować słodyczy unii z Bogiem i wejść do Jego Królestwa. I wielu ludzi już jest na to gotowych i dla nich Fatima, Medjugorie i Gwadelupa to byłby duży krok wstecz. Jest wielu ludzi, którzy już nie potrzebują pośredników pomiędzy sobą a Mną.
Guru jest kimś w rodzaju pośrednika.
Niekoniecznie. Pośrednictwo zakłada, że musisz korzystać z usług strony trzeciej, w kościele przez cały czas. Rozwinął się nawet cały kult pośredników i kult instytucji. To zupełnie niepotrzebne. Dobry guru wie, że jest tylko drogowskazem, a nie celem samym w sobie. Nauczyciel jest potrzebny, dopóki uczeń nie nauczy się sam czytać. Potem już jest świadomy, że uczeń go nie potrzebuje.
Jezus, jak powiedziano do Niego "Rabbi", czyli "nauczycielu", powiedział, że jest tylko jeden Nauczyciel i jest On w niebie, a żaden z jego uczniów nie powinien pozwalać, aby nazywano go nauczycielem.
Zasada była ta sama dwa tysiące lat temu. Cel jest istotny, a nie drogowskaz. Celem jest zjednoczenie z Boskością, tutaj i teraz.
Kościół mówi co innego.
Po prostu nie ma racji i zamyka się na Mój głos. Ale i to ma swój cel, i mówiąc waszym językiem: tak ma być. Do czasu oczywiście.
Do kiedy?
Aż to się zmieni.
No tak, jak mogłem pytać, znów naśmiewasz się ze mnie.
Ja po prostu kocham radość! Może chciałbyś usłyszeć coś o upadku kościoła, o tym, że ktoś w końcu pokaże mu, gdzie jest prawda... Można, ale po co? To nie ma żadnego znaczenia.
Tysiące ludzi wierzy w rzeczy nieistniejące w rzeczywistości.
Tak, to jest poważny problem. Będziesz mógł go rozwiązać, jeśli zastanowisz się, dlaczego jest tak a nie inaczej.
Cały czas czuję, że śmiejesz się ze mnie.
Już ci mówiłem, że jestem Istotą pełną radości i żaden temat nie jest za poważny, abym musiał zachowywać się nienaturalnie, czyli poważnie. No a teraz odpowiedz na Moje pytanie.
Jak znam życie, to jest tak jak jest, ponieważ Ty tego chcesz.
I widzisz, jakie to proste? Ulżyło?
Masz w takim a nie innym przebiegu wypadków swój cel.
Oczywiście, że tak, nie może być inaczej. Dlatego jest niecelowe osądzanie kogokolwiek według tego, kim jest lub co czyni. Za wszystkim stoję Ja.
I Ty możesz wszystko zmienić.
Zapytaj, dlaczego tego nie czynię.
Chyba nie muszę. Odpowiesz zapewne, że masz ku temu ważkie powody, których na dodatek nie muszę znać.
Widzisz, jak już wiele umiesz? To, co powiedziałeś, jest prawdą. Jedyne, co powinieneś wiedzieć, to fakt, kim Ja jestem i czego od ciebie wymagam. Resztę pozostaw Mnie.
Wymagasz miłości i oddania.
Tak, miłości i oddania, one się łączą ze sobą i uzupełniają. Są to dwie boskie cechy, które powinny znaleźć się w naturze ludzkiej.
Miłość stanowi światło życia, a oddanie wskazuje kierunek działaniu. Oddanie to pogrążenie się z miłością w Ukochanym, oddanie siebie i wszystkich swych cech Boskiej Miłości.
Oddanie jest boską cechą?
O tak, duchowi mistrzowie przejawiają je w znacznym stopniu, upodabniając się do Mnie.
Oddanie zakłada odejście od własnego ego i związanych z nim potrzeb, pomysłów, planów.
To dzieje się naturalnie. Jeśli znajdziesz Miłość, to Ona zaczyna tobą kierować i wytyczać ci cele. Podążanie za Nią staje się wtedy czymś naturalnym i sam tego chcesz.
O tak, sprawiać radość komuś, kogo się bardzo kocha, to czysta radość. Radość dawania, poświęcania siebie.
Tak, o to właśnie chodzi. Ludzie, którzy Mnie znają, nie tylko wiedzą o tym, ale tym są.
Wprowadzili Twoje wskazówki w praktykę. Czy można zacząć z innej strony - od oddania Tobie, nawet jeszcze nie wiedząc, jak Cię pokochać?
Oczywiście, to nawet przyspieszy cały proces stapiania się ze Mną.
Jak zatem mamy się nauczyć oddania?
Zacznijcie od małych rzeczy, od zwracania się do Miłości z pytaniem, co Ona sobie życzy, z prośbą o wskazówkę, jak Ona by chciała, abyśmy postąpili.
To nam pomoże.
Tak, małymi krokami ku Światłu i Miłości. Nie chybicie celu. Poszukujcie sposobów, aby spodobać się Miłości, przezwyciężając własne słabości i ograniczenia, medytujcie nad tym, czym jest oddanie.
Oddanie i służba Tobie to jedno.
Oddanie to dyspozycja wewnętrzna, gotowość do spełniania wskazówek miłości. Służba to wyższy stopień, to wprowadzanie ich w życie i działanie.
Wydaje mi się, że właśnie dotknęliśmy bardzo ważnego tematu.
Tak, dla ciebie tak. Powinieneś sobie wziąć do serca to, co powiedziałem, wchodzisz właśnie w taki etap życia. Ucz się oddania i służby.
Jestem Twoim służącym.
Dopiero będziesz, teraz jesteś sekretarzem zapisującym Moje słowa.
Służba to wyższy stopień?
Tak. To nauka miłości w działaniu.
Powrócimy jeszcze do tego tematu?
Nie raz i nie dwa, jest to jeden z centralnych tematów.
Jak ludzie mogą Ci służyć? Jakie wskazówki byś nam dał?
Starajcie się poznawać i spełniać Moją wolę, medytujcie skupieni na Mnie, bądźcie gotowi przyjmować sygnały i wskazówki ode Mnie. Poświęcajcie Bogu więcej czasu każdego dnia. Uczcie się miłości ku Bogu i gotowości do służenia Miłości.
"Uczcie się miłości do Boga i gotowości do służenia Miłości" - pięknie powiedziane.
Idee narodowe
A jaki jest Twój stosunek do tak zwanych idei narodowych?
Narodowego socjalizmu?
No to może zbyt ekstremalny przykład.
Nie, dlaczego, jest bardzo dobry. Narodowy socjalizm w Niemczech był z początku postrzegany jako recepta na kryzys i powojenne upokorzenie Niemców. Hitler przywrócił im coś, co nazywali własną godnością narodową, wskazał tłumowi wrogów i na koniec sam się z nimi rozprawił. Przyrzekał wielkość, godność, bogactwo, porządek i tysiącletni pokój. Jak to się skończyło?
Wszyscy wiemy. Ale nie wiem dlaczego, coś mnie tknęło, aby dziś wywołać ten temat. Przeczuwam przez skórę, że jest w nim ukryta jakaś mina.
Słucham.
W myśl tego, co powiedziałeś o przyczynach sprawczych i o tym, że Ty o wszystkim decydujesz znacznie wcześniej - zarówno przyczyny, jak i skutki były wcześniej dokładnie przygotowane.
Tak było. Żeby teraz się nie pogubić, musisz przestrzegać tego, o czym ci mówiłem wcześniej. Zdecyduj się, z której perspektywy chcesz spojrzeć na ten temat.
Z obu się nie da?
Powstanie mętlik i z ludzkiej perspektywy jest to niezrozumiałe.
Ale czy możemy to przeanalizować po kolei z obu?
Tak, tylko wyraźnie je rozdzielmy.
Najpierw z Twojej.
Dobrze.
Nie mogę zrozumieć, co Tobą kierowało.
Jak to co? Wyjdź od Mojej Istoty.
Miłości.
Tak.
Chyba jeszcze jestem za słaby, żeby cokolwiek wyłapać.
Nie poddawaj się, zaczekaj chwilę.
Widzę wielką miłość w środku, w sercu, i wielką nienawiść na zewnątrz.
Zaczekaj.
Została tylko miłość, miłość, miłość i nic więcej. Wszelkie wydarzenia utraciły znaczenie, pola, drzewa, chmury są miłością. Poza miłością nie ma nic. Świat walczy i śpi.
Odpowiedz Mi teraz, jakie jest znaczenie wojny?
Widzę tylko miłość i nic więcej.
Cierpliwości.
Te obrazy nie mają sensu.
Zaczekaj, powoli, nie wyciągaj pochopnych wniosków.
Ludzie maszerują na wojnę, to jest jak sen.
Nie, skup się.
Tak, już wiem. To nie żołnierze, to Ty maszerujesz na wojnę.
Tak, to Ja, tylko Ja. Dobrze. Co dalej?
Ty w tysiącach istnień "giniesz", spektakl trwa nadal. Jaki jest jego sens?
Właśnie, jaki jest sens tego spektaklu?
Ty odradzasz się i powracasz w nowych ciałach z powrotem na Ziemię.
Tak, jest taki proces. Wróć do scen z wojny.
Wszystko jest bardzo skrupulatnie przygotowane, ja nie widzę w tym sensu.
Zaczekaj, po prostu pozwól przejść paru scenom bez twojej interwencji, sens przyjdzie jako wynik sięgnięcia głębiej.
W wydarzeniach, miłości i śmierci jest sens, KTÓRY WSZYSCY AKCEPTUJĄ.
Tak jest!
Powiedziałeś mi, żeby spojrzeć poza indywidualne losy, bo w nich nie mogłem znaleźć sensu. Napłynęła nowa miłość, która wzniosła moje widzenie wyżej. Zaczęło mi świtać, że wojna to przyśpieszenie przemian, jakie przechodzi ludzkość, odejście od starych wzorców działania i po części rozliczenie z bardzo głęboką przeszłością. Jakby z cechami zwierzęcymi, jakie dominowały we wcześniejszych czasach. Ta wojna, jedna i druga, podobnie jak te, z którymi mamy do czynienia obecnie, to Świt Nowego Dnia Ludzkości.
Epoki, w którą wchodzimy jako nowy, odmieniony i oczyszczony z obciążeń przeszłości gatunek.
Tak jest.
A to wszystko za sprawą przyjścia tutaj potrójnej inkarnacji Shirdi Sai Baby, Sathya Sai Baby, Prema Sai Baby.
Tak jest. Ot i masz odpowiedź. Mówiłem ci: "szukajcie, a znajdziecie"?
Tak, wiele razy.
Te wojny stanowią etap oczyszczania i rozliczania z przeszłością.
Ogromne przyspieszenie.
Tak jest.
Ta Ziemia będzie kiedyś planetą miłości, wszystko zmierza ku temu.
Ziemia już jest planetą miłości, a wszystko zmierza do rozpoznania tego faktu.
I tak, wojna i cierpienia są kamieniem milowym ku nowemu porządkowi miłości.
Są elementem przemian, niezbędnych w przejawionym świecie. Ich wynikiem będzie odrodzenie ludzkości w Świetle i Miłości...
Chciałbym Cię zapytać, gdzie zajrzałem - skąd czerpałem tę wiedzę?
Ze Mnie. Ja jestem dostępny dla każdego i każdy wcześniej czy później przyjdzie do Mnie po to, by rozpoznać swą jedność ze Mną.
I stanie się Bogiem jak Ty?
Rozpozna. Rozpozna, że jest Bogiem i zawsze nim był.
Tego uczysz już jako Sathya Sai Baba i tego będziesz uczył jako Prema Sai.
Tak, uczył, pokazywał i przekazywał. Jestem Ogniem Duchowym i sprawię, że wszyscy zapłoniecie.
I wszystko roztopi się w Twoim Świetle.
I w Miłości, a radości i szczęściu nie będzie już nigdy końca.
To niesamowite.
To prawda.
Jaką lekcje powinniśmy wyciągnąć - jako ludzkość - z doświadczeń wojny?
Że rozwiązanie wszelkich problemów znajdziecie w Bogu, a jest On miłością.
Nie, że nie powinno być więcej wojen i cierpień?
A wy jesteście jednym z Nim.
Ale to, co powiedziałem o wojnie, o powstrzymaniu się od zabijania, czy ma sens?
Dla kogo? Ludzkość nie wyciągnęła jeszcze wniosków z dwóch ostatnich wojen. Gdyby było inaczej, już dawno przestalibyście się zabijać. Nie chcecie myśleć, wolicie strzelać.
Jednak, biorąc pod uwagę Twoją perspektywę, to Ty, a nie my, jesteś winny tej sytuacji. Ty panujesz całkowicie nad naszym myśleniem.
To prawda.
Jaki stąd wniosek?
Nic nie odpowiadasz?
Odpowiedź istnieje na wyciągniecie ręki, sięgnij po nią.
Proszę Cię, pomóż mi wejść w medytację.
Dobrze.
Odpowiedź jest taka: Reżyser nie jest winny śmierci aktorów.
To raz, szukaj dalej.
Czuję jak Twoja miłość obejmuje mnie i wskazuje sens wydarzeń, jest tak słodka i cierpliwa. To dziwne, ale odbieram, że ci ludzie chcą zginąć, to jest głębokie odczucie duchowe, nie cielesne.
Duchowe, tak.
Czy to są odczucia ludzi z "tamtej strony"?
Tak, już przychodząc na Ziemię, wiedzieli, jak zakończą swój ziemski byt. Znali przyszłość i akceptowali ją.
Ma to związek z ich przeszłą karmą?
Tak. Co dalej?
To, co działo się na Ziemi, było tylko małą cząstką tego, co działo się poza nią.
W świecie poza życiem cielesnym.
Wielkie porządki.
Gdyby to były porządki, to znaczyłoby, że wcześniej był bałagan. Nic takiego nie miało miejsca. Przeszliście od jednej fazy do drugiej.
Widzę, że nie zajrzę głębiej bez Twojej miłości i radości, która płynie od Ciebie - wprost z mojego serca.
Tak, one pokażą ci wszystko.
Widzę Mistrzów czuwających nad przebiegiem wszystkich zdarzeń.
Tak.
Wielu, wielu Mistrzów.
Tak.
To Oni ustalali przebieg wydarzeń.
Tak. Ja w Nich.
Jest w Nich wyłącznie wielka miłość, bezosobowa, pełna, żywa, nie powiązana z żadnym stanem materialnym.
Tak, dlatego właśnie są, kim są.
Kluczem do zrozumienia sensu wydarzeń jest chyba różnica w postrzeganiu, kim jest człowiek. Różnica pomiędzy światem duchowym a materialnym.
Tak, czyli ujrzenie Prawdy.
Mistrzowie zupełnie inaczej postrzegają ludzi niż my na Ziemi.
Tak.
Mistrzowie nie są zainteresowani materialnością, zwracają uwagę wyłącznie na duchowość.
Duchowość to Boskość.
A jednak sprawy materii nie mają przed Nimi żadnych tajemnic.
Podział na ducha i materię jest fałszywy. Wszystko jest duchowością.
Materia jest elementem Ducha?
Boga.
Dlatego cały świat jest światem duchowym.
Materialne zmysły nie są w stanie dojrzeć duchowego świata i poznać jego praw.
Czyli najpierw Duch potem materia?
Najpierw Bóg.
Wszystkie wydarzenia mają swój kontekst duchowy?
Tak. Wszystko, co się dzieje, ma swoje duchowe znaczenie.
Ta śmierć jest śmiercią na niby.
Tak. To, co się nie narodziło, nie umiera nigdy.... Płaczecie po ciele, bo nie wiecie, kim jest człowiek, kim sami jesteście.
Chciałbym dla porządku zauważyć, że nie jesteśmy temu winni. Tylko Ty możesz nas wyciągnąć z niewiedzy, w której tkwimy, i skierować ku Światłu.
Powoli podążamy właśnie w tym kierunku.
Wiek dwudziesty
Powiedziałeś wcześniej, że okres dwudziestego wieku był przejściem od jednej fazy życia ludzkości do drugiej.
Tak jest.
Czy mogę to ująć tak - Ty chciałeś doświadczyć Samego Siebie właśnie w takich a nie innych warunkach, życie ziemskie, przemiany, wojny i to, co przyjdzie potem.
Tak.
Powiedz mi, po co to robisz, jaki masz w tym cel?
Ot, po prostu muszę czymś zabić czas. Trzeba jakoś spędzić tę wieczność.
[...] O Boże, popłaczę się ze śmiechu. Ty nigdy nie jesteś poważny.
Tylko gdy mamy do czynienia z poważnymi sprawami. A takich nie ma.
Wyrażasz Siebie i Twoją miłość.
Tak. To jedyny cel istnienia.
Czy również jest nim doświadczanie?
Nie. Dlatego że wszystko wiadomo od samego początku, więc Ja nie muszę niczego doświadczać. Konieczność doświadczania zakładałaby, że czegoś nie wiem, nie potrafię i muszę się uczyć. A wiem wszystko, więc nauka nie jest mi potrzebna.
Zrozumiesz lepiej Moje intencje, jeśli wyobrazisz sobie starego malarza, który zna wszystkie tajniki mieszania farb i kładzenia koloru i spędza czas, tworząc doskonałe dzieła. Już nie uczy się niczego, bo zna wszystko, i teraz używa warsztatu do wyrażania piękna, miłości, dobra, szlachetności, tego wszystkiego, czym jest wewnątrz.
Twój warsztat jest olbrzymi.
Cały wszechświat.
Tak, to daje mi pewne pojęcie o skali, z którą mamy do czynienia.
Za cienką zasłoną tkaniny gwiazd, jeśli ją uchylisz, znajdziesz miłość, która trwa w każdej chwili, znajdziesz radość, znajdziesz Mnie, który czekam.
Celem wszechświata jest wyrażanie Twojej Miłości.
Dokładnie tak.
I nigdy nie było innego powodu jego zaistnienia?
Nigdy, zawsze jest ten sam.
Czyli my tutaj żyjemy w takiej enklawie, w zamkniętym kręgu, w którym tej miłości jest mało.
Nie, jest jej zawsze dosyć, tyle że zewnętrznie tego nie widzicie. Przeszkadza wam w tym skupienie na świecie zewnętrznym, przywiązanie do jego zjawisk, błędne teorie społeczne i religijne.
Celem wszechświata jest wyrażanie Twojej Miłości.
Tak.
Muszę się nad tym głębiej zastanowić.
Warto.
Nieszczęścia na Ziemi i odpowiedzialność
Wydaje mi się, że jednym z problemów, wokół których ostatnio krążą nasze dyskusje, jest sprawa odpowiedzialności i winy za to, co się dzieje na świecie. Można oczywiście powiedzieć, że natura jest, jaka jest, i silniejszy musi zjeść słabszego, i jest to naturalne. Jednak kłóci się to z naszym odczuciem dobra, a już na pewno z naszym rozumieniem działania miłości. Klęski żywiołowe, wojny, wypadki to jedna strona medalu, druga dotyka prawd, o których mówisz - tego, że jako jednostki nie mamy wolnej woli i właściwie wszystko jest z góry zdeterminowane. Logicznym jest więc, że świat, który powołałeś do życia, jest dość paskudny. Wiem, że to, co mówię, brzmi dość strasznie, ale wielu ludzi tak myśli i będę tu wyrazicielem ich wątpliwości.
Nie, ten świat wcale nie jest paskudny, wielu ludzi znajduje w nim miłość i jest szczęśliwych. Katastrofy i nieszczęścia nie są w nim regułą, ale pewnego rodzaju wyjątkiem.
Mam wrażenie, że unikasz tematu. Chodzi mi o to, że nawet najmniejsze wydarzenia tragiczne czy nawet niepomyślne są naruszeniem naszego dobra, stanu posiadania, na który zapracowaliśmy, pozbawiają nas bliskich i drogich.
Chodzi ci zatem o to, że niepomyślny obrót zdarzeń sprawia, że nie możecie być szczęśliwi i radośni, nie możecie cieszyć się życiem, czy tak?
Tak, albo po prostu żyć, nie wadząc nikomu, w spokoju. Dlaczego jest tak, jak jest, i jaki to ma związek z miłością, którą jesteś Ty, Stwórca tego wszystkiego.
To dobre pytanie. Zanim odpowiem, zastanów się, do czego może doprowadzić twoje rozumowanie.
Z jednej strony wiem, że jesteś miłością, bo wiele razy mi to pokazałeś i nie ma co do tego wątpliwości. Z drugiej strony trudno zrozumieć, jak miłość może wywoływać takie wydarzenia, jakie wywołuje. Ta sprzeczność doprowadziła kiedyś w przeszłości do wymyślenia szatana jako istoty, która powoduje wszelkie - ujmę to w cudzysłów - "zło", a dysponuje mocą podobną do Twojej.
To celna obserwacja. Jak wynika z powyższego, to Ja, jako jedyna Istota, jestem zarówno Bogiem, jak i szatanem jednocześnie!
Dobrem i złem. Zło wg nas nie pochodzi od miłości, jest jej zaprzeczeniem.
Zło jako takie nie istnieje, jest tylko niewiedza.
Stąd moje pytania i wątpliwości, od których zaczęliśmy dziś rozmowę.
Tak więc przyszedłeś dziś do Mnie po wiedzę?
Tak, chciałbym to zrozumieć.
Dobrze, dostaniesz to, o co prosisz.
Tak, oczywiście proszę Cię o to, moje uwagi są prośbą.
Dobrze, ale zanim przejdziemy dalej, zastanów się nad jeszcze jedną sprawą. Po co będzie ci ta wiedza? Co ona ma ci dziś dać?
Jej brak jest pewnego rodzaju niewygodą, jakby jakaś część mojego umysłu uparcie domagała się odpowiedzi, nie wiem skąd się to bierze. Mam okazję zapytać Ciebie, więc zbyt długo się nie zastanawiam i pytam. Otrzymam odpowiedź i pewnie będę miał z tym spokój. Wprowadziłeś tyle nowych treści, że staram się to wszystko jakoś zintegrować z codziennością.
Dobrze, więc poszukujesz spokoju ducha, zrozumienia, miłości i radości. A także szczęścia, nie zapominajmy o szczęściu.
Tak mniej więcej moglibyśmy to ująć.
A gdybyś miał wybrać wiedzę albo miłość, na co byś postawił?
Oczywiście na miłość, nie mam żadnych wątpliwości.
Nawet za cenę tego, że przestałbyś rozumieć świat?
Tak, chyba tak.
To dobra odpowiedź.
Milczysz i nie odpowiadasz.
Tak.
To jest Twoja odpowiedź?
Tak. Musisz się zdecydować, czego pragniesz bardziej, i za tym podążać.
Odpowiedzi, które usłyszysz, szczęścia ci nie dadzą, zaspokoją pragnienie umysłu i na tym rzecz się skończy. Ten świat jest wyzwaniem dla waszego umysłu. Gdyby wszystko było w nim ułożone według waszej myśli, żylibyście jak we śnie, nie poszukując niczego wyżej, ponad i poza wami. Jednak nie jesteście w stanie go zrozumieć. Dawne pojęcia przestają już wyjaśniać cokolwiek, pojawia się coraz więcej nowych pytań i nowych wyzwań. Jak by tego było mało, pojawia się coraz więcej nowych zagrożeń i to ze strony przyrody, jak: klęski, tornada, ocieplenie klimatu, asteroidy z głębin kosmosu; jak i powodowanych przez was samych: broń atomowa, terroryzm, bioterroryzm, manipulacje genetyczne poza kontrolą.
To prawda, że coraz trudniej o spokój i samozadowolenie z własnych osiągnięć.
A niepokój powodowany nową sytuacją będzie się potęgował. Dojdą nowe problemy, o których dziś nie macie pojęcia.
W takim razie, co powinniśmy zrobić jako ludzie?
Sam znajdź odpowiedź. Już podpowiedziałem ci pytanie, a to połowa rozwiązania.
Tak, to prawda. Odpowiedź jest taka: nie mamy wyjścia, musimy zwrócić się ku Tobie, inaczej nie poradzimy sobie ani ze sobą, ani z narastającymi problemami.
Powtórz to, co powiedziałeś.
Nie mamy wyjścia, musimy zwrócić się ku Tobie, inaczej nie poradzimy sobie ani ze sobą, ani z narastającymi problemami zewnętrznymi.
I to jest najmądrzejsza uwaga, jaka może podsumować aktualną i przyszłą sytuację ludzi na Ziemi.
Doskonałość rzeczy
Czy możemy powrócić do początku naszej rozmowy i nieco rozjaśnić temat: miłość a nieszczęścia na Ziemi?
Tak. Chcę jednak, abyście pamiętali, co jest celem dla każdego z was. Samo czytanie i rozmyślania nie przyniosą wam szczęścia, którego tak poszukujecie. Musicie zwrócić się do Boga i w Nim je znaleźć. Nie ma innej drogi.
Co do pytań o Boga jako twórcy "zła" na świecie i o to, że jestem "winny" za nie, ponieważ wy tak naprawdę nie macie tu nic do powiedzenia.
Jest to prawda, ale tylko pozorna.
Istnieją dwa światy - Mój świat miłości, który jest Rzeczywistością, i wasz świat dualizmów "ja"-"nie ja". W Moim świecie nie istnieje zło, jest proces, który wy nazywacie wszechświatem, a który jest wyrazem Mojej miłości w miliardach miliardów jej aspektów. W tym świecie żyjecie wraz ze Mną w jedności, rozumiejąc, że pozorna wielość istnień jest odbiciem Jedności, podobnie jak światło słońca na falującej wodzie zdaje się składać z tysięcy odrębnych promieni.
W Moim świecie, czyli w rzeczywistości, rozumiecie, że cielesność i materialność jest jedynie etapem przejściowym prowadzącym do jeszcze większej doskonałości wyrazu i do jeszcze większej miłości. Dlatego schodząc ponownie, doskonale wiecie, jak będzie wyglądało wasze życie i czym się zakończy. Jesteście jak aktorzy ubierający się w kostiumy, aby wejść na scenę i wziąć udział w niezwykłym widowisku zwanym "życiem na Ziemi". Częścią spektaklu są wasze zmagania z sensem tego, co doznajecie i co widzicie, a ostatnio w akcję coraz częściej wplatane są wątki dotyczące Rzeczywistości i tego, co dzieje się za kulisami.
Za kulisami nikt nie płacze po śmierci bliskich, bo wie, że śmierci nie ma, a na dodatek wszyscy "bliscy" są emanacją Jedynego, czyli Mnie, czyli każdego z was. Każdy z was na pewnym etapie doskonale rozumie, że to właśnie on jest stwórcą tego świata i tego wszechświata i nie ma żadnego rozdziału pomiędzy indywidualną świadomością a Świadomością Boga, i że jest to TO SAMO.
"Aham Brahmasmi" - jestem Brahmanem, tak mówi stara mantra wedyjska.
Ty i każdy z was jest Brahmanem, Bogiem, Absolutem, Rzeczywistością Ostateczną i całym wszechświatem poruszającym się na dwóch nogach. Ta Ziemia jest planetą miłości, zamieszkałą przez Bogów, a właściwie przez emanacje Jedynego Boga, i dziś jesteśmy w trakcie procesu, który doprowadzi was do punktu, w którym ta Prawda stanie się jasna, a Świadomość Boga rozbłyśnie w każdym z was.
Wtedy zrozumiecie drogą bezpośredniej percepcji, bezpośredniego i nie ulegającego żadnym wątpliwościom wglądu, że każdy z was i Ja, wasze Boskie Ja, i wasz Bóg, jesteśmy tym samym i NIC NAS NIE DZIELI.
Wtedy na drodze bezpośredniego wglądu w Istotę Rzeczy pojmiecie w jednej chwili, że świat tworzony przez was do tej pory jest tylko dziełem waszej myśli i nie ma nic wspólnego z Rzeczywistością, że życie cielesne w nim jest odgrywaniem roli w sztuce, której odwiecznym tematem są Miłość i Szczęście.
Wtedy zrozumiecie, że to, czego się baliście, cierpienie i śmierć, same nie mają dla was żadnego znaczenia, bo nie naruszają w najmniejszym stopniu waszej Istoty i tego, kim jesteście.
A na "czarne charaktery" otoczone dziś powszechną wrogością i nienawiścią spojrzycie jak na Istoty Niebiańskie, którym Reżyser przydzielił wyjątkowo trudne role. Spojrzycie na nich jako na emanację Siebie Samego, czyli Miłość w działaniu.
Wtedy będziecie w stanie dostrzec doskonałość rzeczy. To będzie dzień, w którym obudzicie się w Moim Królestwie i jasno ujrzycie, że nigdy go nie opuściliście, a jedynie wydawało wam się, że jest inaczej.
Czy istnieje wolna wola?
Nurtuje mnie takie pytanie: na ile wszystko, co robię, jest zdeterminowane, na ile posiadam wolność wyboru no i właściwie to kim jestem? Mówisz, że nie mamy wolnej woli, ale jednocześnie jesteśmy wolni - Ty chyba adresujesz to do "różnych części" mnie?
Czy może jest totalna kontrola, żadnej możliwości manewru i żadnych odstępstw od tego, co nam przygotowano.
Żadnej możliwości odstępstw, to jest prawda.
Mogę się zbuntować przeciw Tobie.
Jeszcze nie rozumiesz? Nie możesz sam tego zrobić. Jeśli się "zbuntujesz", to znaczy, że Ja tak postanowiłem, nie ty.
Wciąż jest dla mnie problemem uchwycenie tej zasady.
Jej nie da się "uchwycić" intelektualnie, ją można doświadczyć, ale już dziś dobrze abyście wiedzieli, jaka jest rzeczywistość.
A co z ludźmi po "tamtej stronie", czy oni widzą inaczej, jaśniej tę prawdę?
O naszej jedności - tak. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę z zasady, o której tutaj rozmawiamy.
Czy wszyscy Mistrzowie zdają sobie z niej sprawę?
Tak.
Ten stan świadomości nazywa się przebudzeniem?
Tak.
Kiedyś będzie i moim udziałem?
Naturalnie.
Czy może niedługo?
Nie.
Po śmierci?
Tak.
Dlaczego?
Z wielu powodów. Masz tu jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, a nie mógłbyś ich zrobić, gdybyś już dziś przebudził się w pełni.
Czyli sprawy karmiczne?
Także, choć nie tylko. Sam o tym zadecydowałeś. Odejdziesz stąd i już nie powrócisz na Ziemię, to twoja ostatnia inkarnacja tutaj.
Ale praca nie skończy się nigdy?
Tak. I miłość nigdy się nie skończy.
To jest pocieszające.
A skoro znamy wynik rozgrywki, czy coś może nam teraz przeszkodzić w radości i zabawie?
Chyba nie!
[...]
W świetle tego, co powiedziałeś ostatnio - o tym, że nie mamy wolnej woli i wszystkie myśli i odczucia są wcześniej przygotowane - do kogo kierujesz przesłanie tej książki?
Tworzę je w Sobie i kieruję je do Siebie, bo jestem Jedyną Istotą.
Do jakiej grupy ludzi kierujesz to przesłanie?
Do niewielkiej, tych, których przygotowałem, aby byli w stanie chociaż w części je przyjąć.
Czyli nie do wszystkich?
Na razie nie.
Dlaczego tak jest?
Z wielu powodów, większość ma inny los.
Nie boisz się, że niektórzy poczują się wybrani i wyróżnieni i pojawi się podstępna forma próżności duchowej?
Nie, w najmniejszym stopniu. Ja w ogóle nie boję się niczego, czy jest to niezrozumiałe? Będzie, co ma być, reakcje będą, jakie mają być, nie ma w nich nic niewłaściwego czy złego. Ta książka jest jednym z wielu kroków ludzkości ku Światłu. Ci, którzy mają problemy z ego i są ich świadomi, niech zwrócą się do Boga, a On już będzie wiedział, co z tym fantem zrobić. Miłość unosi ponad przyciąganie świata i jego bolączki.
Zrozumieć świat
Nie można zrozumieć świata, patrząc z ludzkiego punktu widzenia?
Nie, z waszej perspektywy nie ma on sensu. Wydaje się bezładną gmatwaniną przypadkowych wydarzeń, tymczasem panuje w nim wzorowy porządek.
Jak mówi powiedzenie: "nawet liść nie zadrży bez udziału Twojej Woli".
Tak, dokładnie tak jest.
A my, jak i miliardy istnień przed nami, odkrywamy ten porządek i piękno.
I miłość, przede wszystkim miłość, ona otwiera wszystkie bramy do wszystkich tajemnic.
Miłość do Boga?
Tak, miłość do Wszechmiłości, Boskości, która stworzyła ten świat i aktywnie w nim uczestniczy.
Mistrzowie to ludzie czy też istoty, które przed nami weszły na duchową drogę?
Tak.
Są tymi, których tradycja chrześcijańska określa mianem aniołów?
Tak.
Są z nami przez cały czas?
Tak, ale pamiętaj, wy nie jesteście pępkiem świata, niech nie powstanie wrażenie, że cały świat kręci się wokół was. Oni są i czuwają, mają też pieczę nad wami, waszymi losami. Mistrzowie są to Istoty stale zwrócone umysłem i sercem ku Miłości. Nie zwracają się ku wam i nie są zainteresowani waszymi sprawami.
A jednak nam pomagają.
Jeśli idziesz ulicą, a obok dziecko jedzie na rowerze i z niego spadnie, to pomożesz mu wstać, posadzisz na rower i idziesz dalej. Nie powstaje związek, twój stan umysłu pozostaje niezachwiany we Mnie.
Tak, to daje mi pewien obraz. Czyli jednak jesteśmy samotni.
Tak. Tylko wy i Ja, poza tym niewielu się wami interesuje.
Są jednak tacy?
Tak.
Mistrzowie?
Nie, ludzie, którzy wcześniej odeszli. Nie należy się tymi zjawiskami ani przejmować, ani zajmować.
Czyli ci, którzy próbują kontaktu z "tamtej strony" nie są Mistrzami?
Niekoniecznie, mogą to być i Mistrzowie mający coś do przekazania.
To już niewiele rozumiem.
Popatrz na cel wędrówki.
Przypomina mi się sen sprzed lat: stałem na pięknych, białych, spiralnych schodach, spojrzałem w dół, spojrzałem w górę - nie było początku ani końca.
Celem jest Miłość. Ona jest Światłem życia.
Jeśli ktoś pomoże ci na tej drodze, to dobrze. Najwięcej może ci pomóc Mistrz, który już ma wiele za sobą i ma kontakt ze Mną. Istności z "tamtej strony" mogą cię zwodzić przez wiele lat. Mogą przekazywać cudowne "prawdy", a nawet widząc do pewnego stopnia przeszłość i przyszłość, ich słowa mogą znajdować potwierdzenie w rzeczywistości.
Ale jednak one nie są Mistrzami?
Nie. Tworzą własne korytarze czasoprzestrzenne i w nich żyją, czasem tysiące ziemskich lat. Mistrz nie jest zainteresowany waszym losem, on przechodzi obok, pomoże i jego pomoc będzie bezosobowa i bezinteresowna. Mistrz nie potrzebuje zwracać na siebie uwagi, dlatego tak mało o nich wiecie. Istoty bezcielesne lubią was zwodzić i generować wokół siebie zainteresowanie, zyskują przez to wpływ na wasze umysły.
Czy jest to zjawisko negatywne?
Nie, ma ono aspekt pozytywny, przenosi wasze myślenie na plan pozafizyczny i pokazuje, że "coś w tym jest".
I to wszystko?
Tak, oni nie są w stanie dać wam światła. A z kolei ode Mnie się odwrócili.
Nie rozumiem, mówisz mi o życiu poza śmiercią?
Tak, i o pułapkach, jakie czekają na pielgrzyma. O pozacielesnych bytach zamieszkujących tamten świat. Niektórzy są popularni na Ziemi.
Czy podasz mi jakieś nazwiska, pod jakimi występują?
Jest ich wielu i kontaktują się z różnymi mediami. To nie jest dobre. Naruszają równowagę pomiędzy światami.
Barierę pomiędzy nimi?
Którą ktoś ustawił w jakimś celu.
Ochronnym.
Tak, a oni chcą zdobyć wpływy w tym świecie, stać się dla niego światłem.
Mówisz dziwne rzeczy.
Ostrzegam przed ich działaniami, to wszystko. Kiedyś, gdy zetkniesz się z tym tematem, będziesz wiedział co robić.
Już miałem do czynienia z różnymi ludźmi zajmującymi się kontaktami z zaświatami.
I co z tego wynikło?
Generalnie nic pozytywnego, straciłem tylko czas. I oczywiście pieniądze.
Oczywiście.
A Ty przyglądałeś się temu obojętnie.
Pieniądze nie robią na Mnie wrażenia, nie ma sklepów dla Bogów.
[Śmiech] No tak, czemuś to wszystko miało służyć.
Kiedyś zrozumiesz - doskonały ciąg zdarzeń prowadzi cię wprost ku miłości. Mojej miłości.
Channeling doprowadził mnie w końcu do Ciebie.
Nie, to Ja doprowadziłem ciebie do Siebie.
No tak, masz rację, w każdym razie dziękuje Ci za Twoją miłość i oddanie, za wieczną przyjaźń, jaką mnie darzysz i Twoją stałą opiekę.
Dzięki tym wydarzeniom nauczyłem się trochę Raja Jogi i spotkałem Mistrza.
Tak, spotkałeś Mnie w nim.
Mistrzowie znają przyszłość?
Mam niejasne wrażenie, że Mistrzowie przynajmniej w części wiedzą, jaka będzie przyszłość.
To dobre odczucie, powiem więcej - oni ją tworzą.
Czy to znaczy, że odczytują, jaka ma być, i dopasowują?
Pytają Mnie w sercu o Mój wybór spośród miliardów możliwości.
Nie mają wolnej woli?
Nikt jej nie ma, świat przejawiony już istnieje od początku czasów do końca, wszystkie wydarzenia już się wydarzyły, wiec wolnej woli nie ma.
Z tego wynika, że Mistrzowie również jej nie mają.
Tak, to właściwy wniosek.
Ale przecież decydują o przebiegu wydarzeń, dostosowując je do... do...
No, dokończ.
Do Twojej decyzji.
A widzisz, czyli świadomie wybierają to, co Ja - Miłość wcześniej wybrałem jako najlepsze w danej sytuacji.
Czy zatem może się zdarzyć, że któryś z nich wybierze "coś innego", inną wersje spośród wielu możliwości?
Tak, czasem się to zdarza.
Czyli jednak mają wolny wybór.
Wolny wybór tak, ale nie wolną wolę. Wybierają to, co...
...mają wybrać.
Tak. [Śmiech]
Nawet jeśli jest to odstępstwo od, wydawało się, doskonałej całości.
Tak. Jest to również doskonała całość.
Czy dzięki temu również się uczą?
Tak, uczą się, odkrywają nowe rzeczy i zwracają ku Miłości.
Jaka jest ich rola w naszym rozwoju?
Pamiętaj, że nie jesteście pępkami świata. Oni podnoszą dzieci, które wywróciły się na rowerze, albo czekają na chwilę, kiedy będzie to możliwe.
Rozumiem, są przechodniami na drodze wspólnej pielgrzymki.
Dodaj, co chciałeś napisać.
Na drodze wspólnej pielgrzymki radości.
O właśnie!
My lubimy się do nich przywiązywać.
Tak, wasze umysły lgną do wszystkiego i na tym, i na "tamtym" świecie.
Jednak to Ty i Twoja miłość jest naszym celem, a nie rozmowy z uduchowionymi Mistrzami i zwracanie się do nich o wsparcie.
Tak. Oni idą w tym samym kierunku, są to Istności wcześniej obudzone od was. Wasz cel jest ten sam co ich - zjednoczenie.
Mam wrażenie, że warto byłoby nauczyć ludzi bezpośredniego kontaktu z Tobą po to, by łatwiej radzili sobie z przeszkodami na drodze do Ciebie.
Nie, to jeszcze nie jest ta chwila, jeszcze świadomość musi dojrzewać. Kiedyś z pewnością przyjdzie na to czas, dziś to jest możliwe jedynie dla nielicznych. Czas zbiorowego obudzenia jeszcze nie nadszedł. Każdy powinien wiedzieć, że Ja jestem i mówię - wszystkimi głosami wszechświata. Nieliczni usłyszą w sercu Mój Głos już wkrótce.
Kto to będzie?
Będą wiedzieć.
Powracając do głównego wątku, Mistrzowie pomagają nam w naszej drodze, a czasem odpowiadają za jej przebieg.
Można tak powiedzieć.
Czy są dla nas kimś takim jak guru na Ziemi?
Nie. Rzadko który ziemski guru rozumie, że to nie on ani jego teorie są celem rozwoju, ale tylko i wyłącznie Najwyższa Istota. I że zamieszkuje ona tak samo w uczniu, jak i w nauczycielu. Mistrzowie duchowi w formie bezcielesnej rozumieją to dobrze i nie skierują twojej uwagi w niewłaściwą stronę. Mogą ją na czas jakiś skupić na sobie, ale nawet jeśli tak zrobią, to tylko po to, by zaraz usunąć się z powrotem w cień, inspirując dalsze odkrywanie rzeczywistości.
Które polega na...
Dochodzeniu do zrozumienia, że Ja i ty jesteśmy jednością w Miłości, w Boskości, w Radości i Szczęściu, boskiej ekstazie życia, i Ja jestem Tobą, a Ty Mną.
Co dalej?
List do czytelnika.
Skończyłeś czytać tę książkę i właśnie zaczyna się najniezwyklejsza podróż Twojego życia. Podróż do Miłości, którą Jesteś. Ona nie ma początku i nie skończy się nigdy.
Patrz, słuchaj.
Kochaj Mnie.
Skończyłeś właśnie czytać tę książkę, ale przygoda ze Mną dopiero się zaczyna. Zawarłem w niej wiele przykładów, jak może wyglądać, i wskazówek, jak chciałbym, aby wyglądało Twoje życie.
Odpowiedz Mi, czy chciałbyś tego? Czy jesteś na tyle odważny/odważna, aby udać się za Mną na bezdroża miłości i radości? Jeśli tak, to zacznij przyglądać się uważniej swemu życiu. Pamiętaj - Ja jestem Miłością, Radością i Szczęściem.
I niech rozpocznie się Zabawa! Bawmy się!