Blisko, coraz dalej...
Dwoje ludzi, zanim zakocha si臋 w sobie, 偶yje osobno. Dzieli艂 ich dystans, a teraz s膮 ze sob膮 blisko.
Erotyczna si艂a po偶膮dania pomaga im w przekraczaniu dziel膮cych ich granic, uwarunkowanych w艂asn膮 to偶samo艣ci膮, co zreszt膮 jest jednym z zada艅 erotycznego po偶膮dania. Partnerzy schodz膮 si臋 ze sob膮 i prze偶ywaj膮 mistyczn膮 jedno艣膰 zakochanych.
Jedno艣膰 ta zostanie drastycznie przerwana w czasie pozbywania si臋 z艂udze艅, na przyk艂ad, gdy partnerzy odkryj膮, 偶e si臋 r贸偶ni膮 i nie zawsze zgadzaj膮 ze sob膮. Takie rozczarowanie prowadzi do ponownego wytworzenia dystansu, ten za艣 na nowo domaga si臋 blisko艣ci, kt贸ra zn贸w zostanie zniszczona i znowu b臋dzie poszukiwana.
Jak wszyscy wiemy, 偶ycie zakochanych polega na tej straszno-pi臋knej przemianie blisko艣ci w dystans, jedno艣ci w separacj臋, nieba w piek艂o, na nami臋tno艣ci w艂a艣nie, by w ko艅cu u偶y膰 tego tak "艣cis艂ego" poj臋cia. Przemiana ta nie jest zamierzona, lecz powodowana, a nawet wymuszana przez ma艂e i wielkie dramaty okresu zakochania.
Mija czas, a wraz z nim zmienia si臋 zwi膮zek. Powstaje wsp贸lna codzienna rzeczywisto艣膰, a w jej cieniu coraz wi臋ksza psychiczna blisko艣膰. Tworzy si臋 wsp贸lna to偶samo艣膰 - to偶samo艣膰 pary - a partnerzy coraz rzadziej m贸wi膮 "ja", jak jeszcze w fazie pocz膮tkowej, coraz cz臋艣ciej za to "my". Coraz silniej prze偶ywaj膮 siebie jako jedno艣膰. Do tej to偶samo艣ci pary jednostka nabiera z czasem ambiwalentnego stosunku. Z jednej strony partnerzy jej pragn膮, z drugiej jest dla nich zagro偶eniem, poniewa偶 w psychicznej blisko艣ci z partnerem zatraca si臋 to偶samo艣膰 ka偶dego z partner贸w. Jednostce zagra偶a niebezpiecze艅stwo, 偶e wch艂onie j膮 zwi膮zek. Umacnianie si臋 to偶samo艣ci pary os艂abia nadto wol臋 jednostki i jej zdolno艣膰 do pozwolenia sobie lub partnerowi na dystans. Coraz trudniej uwolni膰 si臋 (tak偶e wewn臋trznie) od partnerskich wi臋zi, odnale藕膰 si臋 i wr贸ci膰 do siebie. Przychodzi wreszcie czas, 偶e w ko艅cu jednostka nie wie, "kim jest", w rozumieniu "kim jest niezale偶nie od zwi膮zku".
Oscylacja pomi臋dzy biegunami blisko艣ci i dystansu, wywo艂ana dramatami fazy zakochania, stopniowo s艂abnie w trakcie ewolucji zwi膮zku na rzecz harmonii. Nie chce si臋 rani膰 partnera, nie chce si臋 tak偶e by膰 ranionym. Jest si臋 ju偶 tylko blisko, ju偶 tylko razem. Ja zatraca si臋 w My, napi臋cie w harmonii, po偶膮danie zostaje z艂o偶one w ofierze blisko艣ci, a w konsekwencji zanika erotyka.
Erotyka jako przekraczanie granic traci sens tam, gdzie granice ju偶 prawie nie istniej膮; tak w艂a艣nie dzieje si臋 w tym przypadku. Aby tak si臋 nie sta艂o, partnerzy musieliby mie膰 dystans wobec siebie. By da膰 zwi膮zkowi szans臋 pozostania atrakcyjnym erotycznie i seksualnie, trzeba by zachowa膰 zar贸wno blisko艣膰, jak i dystans, a wi臋c tak偶e zgodzi膰 si臋 na przechodzenie od jednego stanu do drugiego.
Blisko艣膰 chroni艂aby wtedy przed samotno艣ci膮, a dystans przed byciem razem. Ale jak spowodowa膰 tak膮 fluktuacj臋 w zwi膮zku nastawionym na trwanie i wzajemne uzupe艂nianie si臋 partner贸w, na wsp贸lne zmaganie si臋 z dniem codziennym, w kt贸rym w艂a艣nie niepo偶膮dany jest dystans, samotno艣膰 i podzia艂, dominuje natomiast pragnienie "bycia razem"? Blisko艣膰 pary jest blisko艣ci膮 wewn臋trzn膮, psychiczn膮; wobec tego ten poszukiwany dystans r贸wnie偶 musia艂by by膰 psychicznej natury, a tego przecie偶 si臋 unika. Jak partnerzy utworz膮 ten konieczny do utrzymania w艂asnej to偶samo艣ci dystans? A mo偶e proces partnerskiej harmonizacji oznacza, 偶e mo偶na zrezygnowa膰 z w艂asnej to偶samo艣ci?
Jedna ze stacji telewizyjnych przeprowadzi艂a niedawno eksperyment. Za odpowiednim wynagrodzeniem dwoje ludzi skuto na tydzie艅 kajdankami. Ju偶 po kr贸tkim czasie dosz艂o mi臋dzy nimi do pierwszego konfliktu, nast臋pnie do wybuch贸w nienawi艣ci, a w ko艅cu mieli tylko jedno 偶yczenie: "nie patrze膰 na siebie". W eksperymencie tym doprowadzono blisko艣膰 dnia codziennego do skrajno艣ci. Ja musia艂o si臋 podporz膮dkowa膰 My do tego stopnia, 偶e wybuchami w艣ciek艂o艣ci usi艂owa艂o wyzwoli膰 si臋 od przymusu bycia razem. Pod koniec eksperymentu partnerzy byli wprawdzie fizycznie blisko siebie, lecz daleko duchowo.
Bez obaw mo偶na za艂o偶y膰, 偶e 偶aden cz艂owiek nie zrezygnuje z postrzegania siebie jako jednostki, a wi臋c jako odr臋bnej ca艂o艣ci. Dlatego do wytwarzania dystansu b臋dzie dochodzi艂o zawsze, nawet wbrew woli partner贸w i na przek贸r to偶samo艣ci pary. Poniewa偶 jednak unika si臋 dystansu psychicznego, partnerzy dystansuj膮 si臋 do siebie fizycznie! Gdy drugi cz艂owiek jest stale blisko, a na d艂u偶ej za blisko, nie chcemy ju偶 dopuszcza膰 go do siebie. A 偶e harmonijny zwi膮zek unika dystansu psychicznego, cielesno艣膰 stopniowo zamyka si臋 przed wsp贸lnot膮. Dynamika blisko艣ci i dystansu daje o sobie zna膰, czy to si臋 partnerom podoba, czy nie.
Istnieje wiele sytuacji, w kt贸rych zachwianiu ulega r贸wnowaga pomi臋dzy blisko艣ci膮 a dystansem i cz臋sto zaczynaj膮 si臋 lub ujawniaj膮 zaburzenia funkcji seksualnej: na przyk艂ad, gdy dwoje ludzi zamieszka ze sob膮, po 艣lubie lub po podj臋ciu decyzji o 艣lubie, u kobiet po urodzeniu dziecka, gdy czuj膮 si臋 jeszcze silniej zwi膮zane z m臋偶em i od niego uzale偶nione albo gdy kobieta wycofuje si臋 z 偶ycia zawodowego, by ca艂kowicie si臋 po艣wi臋ci膰 domowi, a jej emocjonalne kontakty ograniczone s膮 wy艂膮cznie do domownik贸w i jedyn膮 dziedzin膮, w kt贸rej mo偶e si臋 zdystansowa膰, jest seks.
Cia艂o staje si臋 wtedy jedynym obszarem, do kt贸rego partner nie ma dost臋pu, ostatnim bastionem w艂asnej to偶samo艣ci, ostatnim schronieniem Ja. Nie mo偶e i nie chce ju偶 dopuszcza膰 do cielesnej blisko艣ci, przynajmniej nie w sensie otwarcia si臋 i penetracji, jak tego wymagaj膮 prze偶ycia erotyczne.
Zwi膮zek potrzebuje czego艣, co dzieli i dlatego trzyma si臋 partnera na fizyczny dystans. Nawet je艣li takie odrzucenie prze偶ywane jest bole艣nie, poniewa偶 wykracza przeciwko to偶samo艣ci pary i pragnieniu blisko艣ci z partnerem, forsuje si臋 je mimo wszystko, poniewa偶 wyr贸wnuje bilans blisko艣ci i dystansu, kt贸ry z czasem zostaje zaburzony na korzy艣膰 blisko艣ci.
Sta艂e zwi膮zki przechodz膮 normaln膮 ewolucj臋 od zakochania do codziennej blisko艣ci, od jedno艣ci fizycznej po psychiczn膮. Nie jest to wi臋c pow贸d, by traktowa膰 jako "nieudane" ma艂偶e艅stwa, w kt贸rych bez widocznej przyczyny seksualno艣膰 zanik艂a czy os艂ab艂a, a partnerzy nie chc膮 si臋 podda膰 ani terapii, ani leczeniu.
"Nieudacznikami" nie s膮 tak偶e ci, kt贸rzy bez powodzenia podj臋li walk臋 o seks. Niech pocieszeniem dla nich b臋d膮 s艂owa Guntera Schmidta, seksuologa z Hamburga: "Nie mo偶na liczy膰 na [intensywne 偶ycie seksualne], poniewa偶 blisko艣膰 wynikaj膮ca ze wsp贸lnego mieszkania, wsp贸lnego 艂o偶a, wsp贸lnego spo偶ywania posi艂k贸w, wsp贸lnego sp臋dzania wolnego czasu, ewentualnie tak偶e ze wsp贸lnego wychowywania dzieci, nie pozwala na trwa艂膮 nami臋tno艣膰 seksualn膮, lecz tylko na zaspokojenie pop臋du. S艂abni臋cie nami臋tno艣ci w ma艂偶e艅stwie jest procesem zupe艂nie normalnym i zdrowym, partnerzy z jego powodu nie powinni rwa膰 sobie w艂os贸w z g艂owy. Nadal s膮 partnerami, nawet je艣li seks odgrywa u nich podrz臋dn膮 rol臋. S膮 partnerami, poniewa偶 wsp贸lnie pokonuj膮 trudno艣ci dnia codziennego, 偶yj膮 ze sob膮 w艣r贸d wzlot贸w i upadk贸w. Ich zwi膮zek nie potrzebuje seksu, przynajmniej nie w spos贸b zasadniczy, a bez niego nie jest wcale 'zaburzony'. Ich zwi膮zek jest tak samo sprzeczny, jak sprzeczne s膮 ich oczekiwania. Nie oznacza to jednak, 偶e musz膮 go takim zaakceptowa膰, lecz mog膮 si臋 do niego jako艣 odnie艣膰 - na przyk艂ad szukaj膮c dr贸g i miejsc sprzeczno艣ci pomi臋dzy wi臋zi膮 a po偶膮daniem, kt贸rymi mogliby p贸j艣膰 i na kt贸rych dobrze by si臋 czuli".