BIAŁE ZESZYTY


BIAŁE ZESZYTY, Sonia Raduńska. Fragment:

Czuję się zawiedziona z powodu wyników testu diagnozującego archetypy obecne w moim aktualnym życiu. Miałam nadzieję, że bardziej jednoznacznie realizuję stadium Maga. Do wyobrażenia o sobie pasuje mi udział Niewinnego i Wędrowca. Natomiast trudno mi się pogodzić z wielką porcją Męczennika we mnie. Czuję, że to prawda, ale akceptuję to bez sympatii. Wolałabym, żeby tak nie było. Na świadomym poziomie jestem walczącą przeciwniczką kombatanctwa, martyrologii i stereotypu matki-Polki. Głośno namawiam ludzi, żeby nie poświęcali się dla innych, bo bardzo tym wszystkich - i siebie - obciążają.

Ale też widzę, (wciąż niechętnie, ale jednak) jak z poświęceniem Wendy z "Piotrusia Pana" karmię, obdarowuję, wspomagam i wyręczam tych, których kocham, czerpiąc z tego słodkie poczucie bycia dobrą i szlachetną. Jak w milczeniu, bez skargi, lub "z niemym wyrzutem" wstaję rano i - nie przymuszana - sama zmywam, gotuję, noszę zakupy, sprzątam, piorę, wymyślam i realizuję prezenty itp. Tylko w jednym znaczeniu się "nie poświęcam" - nie robię tego dla nich, tak naprawdę (w gruncie rzeczy szkodzę im tym!). Robię to dla siebie: zasługuję w ten sposób na własne zadowolenie, poczucie, że jestem O.K. Wypracowuję sobie też ich wdzięczność (zawsze będą moimi dłużnikami!!!) lub - alternatywnie - poczucie winy (które z całą pewnością też mnie pasie: ty winny - ja szlachetna!).

Do porzygania!

A jeszcze mam świadomość swoich zbolałych, zmęczonych altruistycznie min! (Jacek pięknie krzywi pysk, przedrzeźniając moje spojrzenie z cichym wyrzutem pod tytułem "oj, syneczku...") Noemi chowa się przed tym, wiejąc z domu, lub wkładając głowę w telewizor czy telefon. Mam do nich różne pretensje, będąc jednocześnie "świetną osobą". Ale robale!!! To samo robiła
m Pawłowi: możesz być sobą, ale pamiętaj, że ja cierpię wtedy przez ciebie!" Wow!

Tu (pewnie nie tylko tu, zresztą) jestem w sztafecie za moją Mamą, która pierwsza rano wstawała, a ostatnia się kładła; ze zmęczenia zasypiała z głową na stole, ale nie położyła się; po prostu "konała ze zmęczenia"; potrafiła rano, przed pracą wyszorować mydlinami podłogę w kuchni i przedpokoju (dwadzieścia metrów kwadratowych parkietu!); będąc chorą, wstawała, gotowała i - trochę chyba manifestacyjnie - obsługiwała nas wszystkich, dorosłych ludzi; mówiła o naszej czarnej niewdzięczności i, że nam się wody w tyłek naleje, a krzywda jej w oczach nam stanie, kiedy Jej zabraknie, ale nie pozwoliła nigdy zastąpić się w kuchni; do kiedy byliśmy w domu, sama robiła każdemu z nas wszystkie posiłki ze słynną poranną zupą mleczną na czele. Wracała do domu "obładowana jak wielbłąd", pracowała na półtora etatu, zarywała noce. Ale najbardziej pamiętam te miny wypełnione krzywdą, męczeńskie teksty i demonstracyjne chwytanie się za serce.

Ja się za serce nie chwytam, ale w zbolałych minach, znając moją żywą ekspresję, muszę być mistrzem. I w tych cichych łzach na stronie ("nie, córeczko, nic mi nie jest...") Grałam taką mamuśkę w sierpniu w Laboratorium i zupełnie nie czułam z nią nic wspólnego!

Męczennik!!! Naprawdę chciałabym się z tym rozstać!



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
OSW Zeszyt 01
Zeszyt Nauczyciela15
Białe damy
3 G zeszyt I
ZESZYTY NAUKOWE NR 2 PROBLEM SAMODZIELNOŚCI FINANSOWEJ
MechTeor wyk 4 oddziływania na konstrukcję biale tlo
5 SP zeszyt II
OSW Zeszyt 24
Nowa Marchiwa prowincja zapomniana wspólne korzenie materiały z sesji naukowych Gorzów Wlkp zes
CHEMIA, Humor z zeszytów szkolnych
2 koło zeszyt, Studia Rolnictwo, 2 rok

więcej podobnych podstron