WYWIAD z ANTYKOŁCZEM
Pan JACEK TYRAŃSKI
Człowiek, który widzi więcej niż inni
współwłaściciel Agencji reklamowej w Krakowie
Społecznik i „zwykły” obywatel
Pytanie „pozalicznikowe”
Czy mogę dołączyć do tego artykułu Pana fotografię?
Czy mogę przetłumaczyć wywiad z Panem na j.angielski i wrzucić na stronę www.polandofdream.com (strona dopiero powstaje)
Odpowiedzi: Na pytanie 1: Oczywiście że tak ale z racji wielkiej awersji do biznesowych ubiorów nie posiadam garnituru ani żadnego zdjęcia które przedstawiałoby mnie jako poważnego przedsiębiorcę i profesjonalnego Antykołcza ;) Pytanie 2 Tak pod warunkiem nie stosowania dwuznacznych idiomów ;)
Beata Górecka: Chyba już kilka lat temu miałam przyjemność, wyłonić ze znajomych na Facebooku Pana wypowiedzi, na różne tematy przewijające się nieustannie, dotyczące bieżących wydarzeń, czy trafnych ripost na paradoksy życia w naszym kraju i stałam się Pana wierną fanką.
Mało kto potrafi, w sposób humorystyczny przedstawić rzeczywistość taką, jaką naprawdę jest - wtedy nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. Jedno jest pewne, że pana działania, jakie obserwuje na Facebooku, dało niejednemu do myślenia.
Zastanawiam się czy mimo nutki humoru, tak trzeźwo patrzący na świat Antykołcz znajduje czas na marzenia?
Jacek Tyrański: Myślę, że marzenia, to jedyna rzecz, na którą patrzę zupełnie serio! Nie wiem czy pytanie dotyczy marzeń dotyczących rodziny, zawodowych czy takich osobistych które gdzieś tam się kołatają w głowie i spać nie dają ?
Jeśli chodzi o marzenia rodzinne, to chciałbym moją trójkę dzieci wykształcić w taki sposób, żeby nie strzelały kardynalnych gaf jakie się zdarzają np. naszym politykom, albo celebrytom, a które nie zdarzały się na przykład przedwojennym maturzystom. ;) Marzę, żeby miały zasady i żeby ich zawody były związane z ich pasjami. Wtedy będę miał pewność, że będą robiły swoją pracę dobrze, a do tego z radością i na pewno nie będą przymierały głodem. I chciałbym żeby trzymały się razem kiedy zabraknie im rodziców. To marzenia dotyczące rodziny … aha ! No i marzy mi się żeby moja żona była szczęśliwa ze mną!
Marzenie dotyczące pracy, to po prostu przetrwać ciężkie czasy nie zwalniając pracowników i na razie w mojej firmie to się udaje. Marzyłem też, żeby mieć taką ekipę, która będzie wiedziała Co ma robić i będzie to robić dobrze. Zatrudniam młodych ludzi i są naprawdę świetni. Mam też wspólnika-przyjaciela, którego znam od przedszkola (potem w jednej ławce podstawówki, liceum, teraz w Firmie ). Dzięki Nim mogę sobie teraz leżeć spokojnie ze złamana nogą i właściwie dostałem przez trzy tygodnie tylko dwa pytania o poradę, albo podjecie jakiejś decyzji. To wspaniałe uczucie, że się ma TAKĄ EKIPĘ! A ponieważ nigdy nie marzyłem o jakichś wielkich luksusach, to chyba tutaj już jestem spełniony….. chociaż niekiedy bywa ciężko, ale to jest już taka specyfika polskiego rynku.
Firma ma już 25 lat, więc ma ułatwione zadanie, a ja mam czas na wyszukiwanie nowych kierunków jej rozwoju, na poznawanie nowych ludzi i angażowanie się w sprawy, o których wcześniej nie myślałem. No i tutaj możemy przejść do tego skrytego marzenia.
Na Facebooku znalazłem się przypadkowo i nawet nie pamiętam przy jakiej okazji. Poznałem tam mnóstwo ludzi, a z ludźmi… jak to z ludźmi - każdy ma swoją historię, każdy reprezentuje jakieś inne wartości i każdy ma coś do przekazania (z wyjątkiem ortodoksyjnych hejterów ;) ). Mnie zainteresowały trzy grupy:
Coachowie motywujący ludzi do działania
Przedsiębiorcy i młodzi ludzie z pomysłami
Osoby działające w Marketingu wielopoziomowym, który staram się poznać po to, żeby opowiadać o nim osobom, które pytają mnie o pracę. Ja tej pracy wszystkim zaoferować nie mogę. Jest ich mnóstwo a do tego najczęściej nie mają pieniędzy na start we własnym biznesie. I Co robią ? Emigrują. I chociaż sam nie działam aktywnie w żadnym MLM-ie, to znam już mnóstwo młodych ludzi którzy zapewnili sobie całkiem przyzwoite życie i zrobili to w sposób etyczny, i tak profesjonalnie, że ja - stary wyjadacz - uczę się od nich tak dużo, że … no sam nie wiem jakiego określenia użyć.
Na Facebooku poznałem też - sam już nie wiem, w jaki sposób - bardzo dużo osób niepełnosprawnych. Z wieloma zaprzyjaźniłem się. Może to, że jestem bezpośredni i zadaję czasem takie pytania, których ludzie zazwyczaj nie zadają, bo albo się wstydzą, albo uważają to za niestosowne. Wielu tych niepełnosprawnych się przede mną otwarło. Zaczęli opowiadać nie tylko o swoich finansowych problemach, ale tych rodzinnych, intymnych i wtedy do mnie dotarło jak oni mają ciężko w naszym pięknym kraju. I chociaż do tej pory zawsze marzyłem o „świętym spokoju”, to Ci niepełnosprawni od pewnego czasu siedzą w mojej głowie i cały czas myślę jak im pomóc. Widzę że na rząd (niezależnie jaki by był) nie ma co liczyć. Tutaj albo wymyślimy jakieś działania oddolne i stworzymy nasz własny System Pomocy niepełnosprawnym i ich opiekunom, albo oni będą mieli smutne i bardzo ciężkie życie.
Co mi się marzy i Co mi teraz zaprząta głowę? To, żeby stworzyć „coś takiego”, co pozwoli zaktywizować różne grupy do pomocy tym ludziom. Ale nie za darmo! Niepełnosprawni mają niewyobrażalną moc! Potrafią być najlepszymi terapeutami, potrafią inspirować i mają jeden atut który - może wyjdę tutaj na cynika - jest wspaniałym atutem marketingowym, o którym wie każdy marketer. Oni wzbudzają empatię…
Jeśli:
wyedukujemy niepełnosprawnych w kierunku e-marketingu, albo marketingu bezpośredniego, który można w obecnych czasach prowadzić nawet z domu
powiemy zwykłym ludziom, że robiąc tu i tu takie i takie zakupy - pomogą niepełnosprawnym
i jeśli niepełnosprawni będą mogli - bazując na marketingu wielopoziomowym - polecać niektóre towary i czerpać z tego zyski…
to będzie to atrakcyjne także dla Liderów sprzedaży, agencji reklamowych ale przede wszystkim dla producentów jako dość ciekawy kanał dystrybucji. A wtedy jesteśmy w domu!
No i to jest to moje marzenie … Wypracować SYSTEM pomocy ale taki, który daje każdemu uczestnikowi korzyści.
Beata Górecka: Sądzę, że mamy ze sobą wiele wspólnego w postrzeganiu świata i marzeniach... Jestem głęboko przekonana, że przedstawioną nam „Wizją Jacka Tyrańskiego” nie tylko wiele osób się wzruszy (jak Ja w tej chwili), ale dodatkowo wielu zrozumie ideę i podejmie stosowne działania w tym kierunku.
Widzę, że oprócz „misji” otwierania szeroko oczu na naszą rzeczywistość i los osób niepełnosprawnych -podziwia ich Pan za determinacje i siłę… Stara się Pan znaleźć sposób na wspieranie ich finansowo, tak „oddolnie” po ludzku. Czy myśli Pan, że Polaków stać na takie spontaniczne ruszenie do działania?
Jacek Tyrański: Jestem straszną gadułą i chyba na to pytanie częściowo odpowiedziałem już powyżej.
W dyskusji jedna z niepełnosprawnych osób dość sarkastycznie stwierdziła, że jeśli zapewnię Polakom w takim programie sex, wyżerkę albo pieniądze, to szansa na powodzenie oddolnej pomocy jest realna. Odpowiedziałem, że sexu nie zapewnię, bo mnie głowa boli ale całą resztę chyba da się zorganizować.
A tak serio, to Polacy potrafią okazać empatię, potrafią analizować i potrafią liczyć, więc chyba w tym przypadku nie można mówić o spontaniczności, a tylko o dobrej woli. Ważne, żeby zrozumieli, jak to wszystko działa, zobaczyli finansową analizę i zmotywowali się do robienia mądrych zakupów i do polecania ich innym… Tego wszystkiego nie osiągnie się bez fajnej kampanii społecznej.
Beata Górecka: Czytając Pana wpis na temat pomocy niepełnosprawnym, stanęły mi przed oczami znane mi osobiście osoby, które - chociaż określane mianem niepełnosprawnych - są pełni życia, z pasją rozwijają swoje talenty, marzą o różnych rzeczach ułatwiających im życie, i o takich „niezwykłych przedmiotach”, jak choćby nowe skrzypce, które są niezbędne do rozwijania ich zdolności muzycznych, a ich po prostu nie stać na kupno instrumentu.
Czy Pan zgodzi się ze mną, że konkurs organizowany przez nas „Marzenia, są po to by je spełniać” może w jakiś sposób zwrócić uwagę na sytuację ludzi niepełnosprawnych w Polsce? Na to, że to też są pełnoprawni obywatele, mający swoje marzenia i wielką determinację, by je realizować?
Proszę o odpowiedź:
Jacek Tyrański: Osoby, o których tu mówimy są absolutnymi GIGANTAMI! I to właśnie Oni powinni po pierwsze pokazać innym niepełnosprawnym, że można żyć inaczej, że można się otoczyć życzliwymi osobami ale też cieszyć się z realizacji marzeń, z nowych znajomości… tylko trzeba też od siebie coś dać. Ja wiem, że są w stanie pociągnąć niepełnosprawnych za sobą, potrafią namówić ich do nauki i samodoskonalenia, nauczą ich cieszyć się życiem, a jednocześnie „oduczą” (w cudzysłowiu) postawy roszczeniowej. Bez ich pomocy i zaangażowania nie wyobrażam sobie wizji pomocy w spełnianiu marzeń niepełnosprawnych. Oczywiście że taki konkurs może pomóc jednej czy kilku osobom niepełnosprawnym w realizacji marzeń o ile go wygrają. Tylko pozostanie nadal pytanie: „ A Co z resztą ?”.
No i znów wracam do tego mojej idei fixe, w której to niepełnosprawni zarabiają pieniądze na realizację swoich marzeń a my - zwykli ludzie - po prostu robiąc zakupy umożliwiamy im te wynagrodzenia.
Gdyby Pan zdecydował się wziąć udział w naszym Konkursie, to w jakiej formie artystycznej wyraził by Pan swoje marzenie? A może zechciałby Pan zdradzić nam tajemnicę? jakie marzenie w tej chwili chce Pan zrealizować, bądź już realizuje?
Jacek Tyrański: Chyba w żadnej formie artystycznej nie jestem mistrzem :) Ale dla idei pomocy niepełnosprawnym mogę zostać nawet roznegliżowanym modelem do kalendarza Pirelli. To byłby traumatyczny kalendarz, bo moja uroda jest dość wątpliwa, ale cel uświęca środki. A tak zupełnie serio, to mam dobry słuch i mogę zaśpiewać coś, i mogę chyba jeszcze coś napisać w ironiczno-satyrycznym tonie „Antykołcza”
A w tej chwili marzę o zrealizowaniu projektu volksmarketing.pl (wiem że to głupia nazwa ), w którym marketerzy będą uczyć POLSKICH przedsiębiorców, sklepikarzy, usługodawców skutecznego marketingu, który pozwoli im konkurować z zachodnimi firmami. Według mnie ta właśnie umiejętność obok organizacji pracy jest konieczna do skutecznego konkurowania z koncernami. Ponieważ pracuję w reklamie i marketingu od 25 lat wiem z cała pewnością, że edukacja małych i średnich przedsiębiorców w dziedzinie marketingu i reklamy jest na słabym poziomie. Chciałbym pokazać przedsiębiorcom, że musimy działać razem i zaprezentować im możliwości ludzi niepełnosprawnych jako …. Speców od Reklamy Wiem że to musi się udać…
Bardzo dziękuję za rozmowę i za to, co robi Pan dla ukazania innej strony życia, nie zawsze tej jasnej… Dzięki Panu wszyscy mogą zrozumieć i dostrzec, że życie jest barwne, wręcz: wielobarwne - czasem wystarczy spojrzeć na nie oczami innego człowieka. Choćby - Pana oczami! Czy zgodzi się Pan ze mną?
Jacek Tyrański: Bo życie naprawdę jest barwne i wspaniałe! Tylko my czasami nie potrafimy znaleźć dystansu albo zbyt serio podchodzimy do tego co nam podają na tacy Media. Stajemy się leniwi przyjmując te informacje za pewniki i nie sprawdzamy co ma druga strona do powiedzenia. A Media, jak to Media, karmią nas złymi informacjami, bo to daje większy współczynnik oglądalności/słuchalności. Chodzimy potem sfrustrowani, nie dostrzegamy piękna wokół, jesteśmy dla siebie nieuprzejmi. A wystarczy odrobina dystansu, ociupinka sarkazmu i duża dawka poczucia humoru, żebyśmy o rzeczach nawet bardzo bolesnych rozmawiali bez złości i typowej w tych czasach wojenki polsko-polskiej. Po to wymyśliłem sobie kiedyś „Antykołcza” - faceta bez tzw. spinki, wrażliwego ale jednocześnie śmiesznego trochę Stańczyka - i mam nadzieje, że wytrwa on dzielnie ze mną do emerytury.
Bardzo Dziękuję za poświęcony mi czas
Jacek Tyrański: To ja bardzo dziękuję za dostrzeżenie mnie w tym ogromie ludzi którzy chcą przekazać coś na Facebooku. I chciałbym na koniec wspomnieć o moim zacnym sąsiedzie - Stasku T. który mimo, że o 7 rano nie wiadomo czy jest „jeszcze wczorajszy” czy „już dzisiejszy” zawsze woła do mnie zza miedzy kiedy jadę do pracy … „ Jaceeeeek, najważniejsze ( tutaj następuje przekleństwo na K ) to iść w stronę słońca !!!! „ … czego życzę i Pani i niepełnosprawnym i wszystkim którzy dotrwali mimo mojego gadulstwa do końca