Konstruktywizm zwany jest też czasami nieklasyczną socjologią wiedzy, to stanowisko metodologiczne, które nakazuje nam traktować wiedzę na temat rzeczywistości jako konstrukcję społeczną. O ile klasyczna socjologia wiedzy zakłada istnienie pewnej obiektywnej rzeczywistości (prawdy), która jednak jest trudno poznawalna z uwagi na społeczne uwarunkowania, to nieklasyczna socjologia wiedzy kwestionuje także istnienie obiektywnej, uniwersalnej prawdy czy też zewnętrznej wobec badacza rzeczywistości (kwestionowanie to rozciąga się także na wiedzę powstającą w obrębie nauk ścisłych). W świetle konstruktywizmu taka obiektywnie dana rzeczywistość jest w istocie skonstruowana społecznie.
Podstawowym założeniem społecznego konstruktywizmu jest to, że świat zawsze postrzegany jest w sposób subiektywny na przykład, zupełnie czymś innym jest sztucer dla dziecka, dla myśliwego, czy dla żołnierza. Postrzeganie fenomenów społecznych jest zinstytucjonalizowane przez interakcje między ludźmi. Rzeczywistość społeczna jest kreowana w procesie jej bezustannej interpretacji. Gdy ludzie wchodzą między sobą w interakcje, wymieniają się swoimi wizjami rzeczywistości i działają w oparciu o pewien consensus. To, co istnieje, a co nie istnieje w uznaniu członków społeczności, jest ściśle zdeterminowane przez przekonania jednostkowe dzielone w kontaktach z innymi.
Badacze z nurtu konstruktywizmu społecznego interesują się szczególnie odkrywaniem społecznych konstrukcji społecznych, które traktowane są jako oczywistości, coś naturalnego. W uznaniu badaczy z tego podejścia nie ma pojęć i kategorii niezależnych od społeczności przykładowo, pojęcie "człowieka" w dużym stopniu zależy od kultury danej społeczności, kiedyś za pełnoprawnych ludzi nie byli uważani czarnoskórzy i fakt ich odmienności był powszechnie akceptowany.
Podejście poznawcze zakłada, że kluczową zdolnością systemu poznawczego jest symboliczne reprezentowanie różnych aspektów rzeczywistości. Można to sobie wyobrazić w uproszczeniu na następującym przykładzie. Pewnego razu ktoś zobaczył rower i dowiedział się do czego służy, zaś jakiś czas później zobaczył zupełnie inny rower i od razu prawidłowo rozpoznał to urządzenie. Samo odwołanie się do "pamiętania" niewiele wnosi do zrozumienia tego, jak taka sytuacja jest w ogóle możliwa. Podejście poznawcze proponuje w tym zakresie wyobrazić sobie, że system poznawczy utworzył symboliczną reprezentację roweru, najwyraźniej przechowywaną w sposób trwały i możliwy do wykorzystania w późniejszym czasie. To tak, jakby ktoś utworzył notatkę opisującą rower na kartce papieru i schował ją do kieszeni, aby przy okazji następnego spotkania z tym urządzeniem kartkę tę wyciągnąć, przeczytać i stwierdzić, że ma do czynienia z rowerem - urządzeniem jakie już zna i posiada na jego temat pewne informacje. Pogląd, że umysł w sposób aktywny tworzy "wewnętrzne" odzwierciedlenie "zewnętrznych" obiektów, określa się jako konstruktywizm.
Na podstawie wygłoszonego w listopadzie 1998 referatu Henryka Domańskiego „Jakie prawidłowości badają socjologowie?“ możemy przedstawić punkt wyjścia dla wprowadzenia problematyki konstruktywizmu. Domański wskazuje bowiem , że:
Hipotezy badawcze opierają się (…) na określonej wizji rzeczywistości. Chodzi o sprawdzenie, czy moja wizja „pasuje” do danych. Jeśli tak, albo „tak”, w znacznym stopniu (co stwierdzam na podstawie statystycznego testu), to hipoteza uzyskuje potwierdzenie. Jeśli nie, poszukuję alternatywnych wyjaśnień i formułuję inne hipotezy, aby je weryfikować. Na zarzut, że socjologia empiryczna ukazuje rzeczywistość, którą kreuje sam badacz, odpowiadam: zadaniem krytyka jest pokazanie, że „jego wizja” odzwierciedla rzeczywistość bardziej trafnie. Gdyby udało mu się tego dokonać, miałby podstawy do zarzutu o „kreatywności” - nie poruszałbym tego wątku krytyk, gdyby nie to, że można się na nie natknąć w dyskusjach z reprezentantami „nie-empirycznej” wiedzy o społeczeństwie. Pozostając na gruncie stanowiska, które wyłożyłem, trzeba stwierdzić, że problem kreowania prawdy nie istnieje - przedkładanie do weryfikacji „własnej prawdy” jest kanonem procedury badawczej, bez którego poznawanie rzeczywistości nie jest możliwe.
Jeśli konstruktywizm w ogólnym zarysie poprawnie rekonstruuje czyli interpretuje empiryczne procesy poznania naukowego, to pogląd Domańskiego jest nietrafny. Zaznaczę od razu, że owa rekonstrukcja oparta jest na takich danych empirycznych o praktyce badawczej, które winny być dość łatwo uzgadnialne między stronami sporu.
Zasygnalizowane w cytowanej wypowiedzi rozumowanie Domańskiego opiera się na założeniu, iż hipotezy badawcze ( tzn. wizje rzeczywistości, przedkładane do weryfikacji „własne prawdy”) należą do innego porządku (obszaru świata) niż dane, do których hipotezy te mogą pasować lub nie. Porządek pierwszy to porządek naszych działań poznawczych (formułowania hipotez), porządek drugi to świat niezainfekowanych przez nasze myślenie zdarzeń i właściwości. Pozostając w polu wytyczonym przez to założenie, Domański słusznie mówi, że problemu kreowania prawdy tu nie ma - tutaj status prawdy może uzyskać jedynie taka hipoteza, która trafnie odzwierciedla ów drugi porządek, niezależny od poczynań badaczy i ich narzędzi poznawczych.
Jednak takie założenie istnienia dwóch odrębnych od siebie porządków konstruktywizm odrzuca, „dane” wyrażone są w języku tak samo jak hipotezy („własne prawdy”). Gdy jakiś badacz sprawdza, czy hipotezy innego badacza pasują do „danych” (do „rzeczywistości”), nie konfrontuje tworów językowych z jakimiś bytami poza-językowymi ( nawet poza-kulturowymi); sprawdza, czy jedne grupy wypowiedzi (hipotezy) są zgodne z innymi grupami wypowiedzi (uznanymi za dane lub reprezentującymi dane). Obie grupy wypowiedzi (twierdzeń, wyobrażeń) są wytworami społecznymi, kulturowymi. Tak samo jak wytworami kulturowymi są narzędzia, za pomocą których dane są gromadzone i obrabiane. To hipotezy współowocują narzędziami, w które, jak w sieci, pewne rodzaje informacji wpadają, a inne nie; narzędzia przykrawają dane, dane produkowane wedle kulturowo kalibrowanych narzędzi. Do narzędzi takich należy np. statystyka - wytwór jak najbardziej kulturowy
Dlatego dla konstruktywistów poznanie (tak humanistyczne jak przyrodoznawcze) jest przedsięwzięciem wewnątrzkulturowym . Dane są wytworem uregulowanych kulturowo działań społecznych tak samo jak hipotezy. Samo rozróżnienie „danych” i „hipotez” jest wytworem społecznym i jest sankcjonowane przez wyobrażenia i działania kulturowo uwarunkowane - w szczególności przez zasady panujące w subkulturach nauki. To owe kulturowe zasady (w nieznacznej tylko części wyartykułowane) decydują o tym, jakiego typu wypowiedziom może być przyznany status „danych”. Status taki ma np. dokument sporządzony w renomowanym (fakt kulturowy) ośrodku badania opinii społecznej podpisany przez osobę legitymującą się określoną pozycją w tym ośrodku (nie może to być np. portier); nie uznamy natomiast za „dane” wypowiedzi z listów cioci znad Bałtyku zawierających jej spostrzeżenia na temat upadku obyczajów młodzieży plażowej.
Gdy założenie dwóch odrębnych porządków odrzucimy, wtedy problem kreowania lub inaczej konstruowania prawdy natychmiast staje na porządku dziennym. Dwie konfrontowane ze sobą realności - hipotez i rzeczywistości - są tu bowiem elementami jednej, podlegającej tym samym prawom socjologicznym całości. To, iż elementy te są postrzegane jako odrębne jest rezultatem (mówiąc w wielkim uproszczeniu) historycznego sukcesu ideologii scjentystycznej i związanych z nią przedsięwzięć poznawczo-praktycznych (w tym rewolucji technologicznej). I hipotezy, i dane są naszymi konstruktami, tak samo jak są nimi procedury konfrontowania ich ze sobą.
Od czego zależy sukces takiego modelu? W znacznej mierze od wchodzących w grę (w tym świadomie zastosowanych) środków retorycznych i instytucjonalnych. Od autorytetu, jaki autor modelu posiada w środowisku badawczym, od przejrzystości jego konstrukcji, od charakteru zastosowanych kluczowych pojęć (czy nawiązują one do metafor aktualnie modnych w danej dyscyplinie badawczej), od literatury do jakiej nawiąże autor; od wydawnictwa w jakim opublikuje swoje prace; wreszcie od sojuszników, jakich będzie w stanie zjednać dla swoich koncepcji. Z tych wszystkich składników czynniki ściśle poznawcze (np. takie jak: spójność i prostota założeń) można wypreparować tylko w trybie analitycznym. Dalej trzeba ukonstytuować pole badawcze wyznaczające specyficzny dlań schemat hierarchizacji czynników istotnych; trzeba doprowadzić do standaryzacji wielu kategorii i sposobów identyfikacji (choć daleko jeszcze do etapu pomiaru) zmiennych.
Konstruowanie występuje tu na wszystkich poziomach: obmyślaniu programu badawczego, przy tworzeniu środowiska badawczego, przy gromadzeniu danych źródłowych, ich obróbce, interpretacji, wyborze formy narracji prezentacji wyników dociekań, wyborze wydawcy, form promocji książki.
Praca nad kontrowersyjnym projektem badawczym pod wieloma względami przypomina działalność partyjną mającą na celu uzyskanie poparcia dla czyjejś koncepcji programowej. Chodzi o zjednanie jak największej liczby, jak najbardziej wpływowych sojuszników, zasobów, o „podczepienie” się pod jakiś wpływowy układ, a gdy to okazuje się niemożliwe, stworzenie własnego. Na drodze do tego typu celu argumenty ściśle racjonalne, poznawcze stanowią często drobny element gry, ustępując wobec rozmaitych technik perswadowania, kuszenia bądź nawet zastraszania. Jest zresztą być może tak, iż niektórzy badacze uzyskali już taką pozycję dla swojej „działki” (np. subdyscypliny), że o toczonych przez siebie wcześniej „walkach partyjnych” na drodze do instytucjonalizacji zdołali już zapomnieć. Inaczej mówiąc, rozumowanie to zakłada że koncepcją dróg do sukcesu poznawczego dla konstruktywizmu jest gra przede wszystkim społeczna, toczona z innymi ludźmi.
Traktując metodologię jako dziedzinę wiedzy informującą, w jaki sposób uzyskać sukces poznawczy, trzeba zaznaczyć, iż pojęcie metodologii ulega tu re-definicji. Z jednej strony, w empirycznych badaniach konstruktywistycznych, np. poświęconych procedurom interpretowania wyników eksperymentów w praktyce laboratoryjnej uczonych, stosuje się standardowe, typowe metody gromadzenia i obróbki informacji przyjęte w socjologii, antropologii kulturowej lub historiografii: wywiady, analizę dokumentów, analizę dyskursu prasowego. Generalnie rzecz biorąc, konstruktywizm nie podważa, ani nie krytykuje ważności ogólnych zasad metodologii prowadzenia badań (takich jak wymóg uzasadniania, zasada spójności, sceptycyzmu, falsyfikacji, dążenia do kwantyfikacji). Tu konstruktywizm w sporej mierze ma charakter opisowy - respektuje zasady przyjęte w praktyce badawczej danej dyscypliny przez uczonych. Właśnie: przez uczonych, a nie pochodzące z samej rzeczywistości (empiryzm) lub form umysłu (transcendentalizm). Z drugiej strony bowiem, dla konstruktywizmu sukces poznawczy ma inny status niż w tradycyjnej, obiektywistycznej metodologii: nie polega na adekwatnym „odzwierciedleniu” obiektywnej rzeczywistości (klasyczna koncepcja prawdy), ale na uzyskaniu ustaleń zgodnych z aktualnie funkcjonującymi zasadami danej dyscypliny. Chodzi właśnie o zasady faktycznie funkcjonujące w praktyce, a nie jedynie deklarowane w ideologicznych autoidentyfikacjach samych uczonych .
I choć konstruktywizm podkreśla, że sukces poznawczy jest zawsze w istocie sukcesem społecznym to proces badawczy polega na tworzeniu nowych konstrukcji społecznych na bazie wcześniejszych konstrukcji społecznych. Tym niemniej metodologia nauk jest przez konstruktywizm traktowana jako swoiste know-how. Stwierdzenie, iż jakaś „koncepcja jest prawdziwa, bo zgodna z rzeczywistością” ma dla konstruktywizmu charakter nieoperacyjny - jest w istocie wypowiedzią metafizyczną. Stwierdzenie to może postać operacyjną uzyskać, gdy przejdziemy na poziom empirycznego języka socjologii i powiemy, że w danej społeczności badawczej za prawdziwe uznawane są wypowiedzi, które spełniają takie to a takie, skądinąd zmienne historycznie, zasady.
Konstruktywizm twierdzi, że naukę - rozumianą zarówno jako zespół pewnych działań, jak i pojęciowych efektów tych działań - można badać według tych samych zasad co pozostałe dziedziny kultury: tj. jako względnie uporządkowaną (zinstytucjonalizowaną) formę ludzkich działań wyznaczanych przez pewne zbiory reguł. Podobnie jak w innych dziedzinach kultury, także w nauce te zbiory reguł interpretowane są elastycznie - tj. m.in. podatne są na uwarunkowania lokalne, w tym obyczajowe- Ten wariant konstruktywizmu, jest socjologiczną koncepcją wiedzy, której teza kluczowa brzmi: wiedza jest instytucją społeczną. Zatem praktyki wiedzotwórcze należy traktować jako dziedzinę działań kulturowo zdeterminowanych, czyli wyznaczanych w swoim przebiegu przez poddające się standardowej, socjologicznej rekonstrukcji empirycznej zespoły reguł.
Jak często podkreślają przedstawiciele konstruktywizmu, badania empiryczne ukazują powszedni, ziemski by nie rzec przyziemny, charakter nauki i aktywności badawczej: ujawniają to, że w nauce nie ma nic nadzwyczajnego, co czyniłoby poznanie naukowe przedsięwzięciem bardziej szlachetnym od budowy autostrad, zarządzania gminą lub produkcji konkursów telewizyjnych. We wszelkich sytuacjach, gdy wydaje nam się, że o sukcesie działań wiedzotwórczych rozstrzyga stosunek naszych hipotez do rzeczywistości, mamy do czynienia ze społecznie, kulturowo uregulowanymi działaniami lub efektami wcześniejszych działań, które cechują się tym, że zostały skonwencjonalizowane i wdrukowane w nasze umysły jako reguły postrzegania, interpretowania świata na tyle głęboko, by tworzyć wrażenie rzeczywistości przemawiającej własnym głosem.