Zakład


Zakład

Wracali z dyskoteki rozbawieni jak małe dzieci. Filip z postawionymi na żel pomarańczowymi włosami i Krystian z tatuażem na gładko wygolonej głowie. Przed nimi Aśka i Paula w mini spódniczkach i wydekoltowanych bluzkach

- Bierzemy je? - Filip wskazał na rozchichotane dziewczyny

- Myślisz, że się nie oprą? - Krystian miał wątpliwości

- Mnie żadna - Filip wyprostował dumnie plecy. Słynął ze swej urody na całym osiedlu - Chcesz sprawdzić?

-Chcę - Krystian uśmiechnął się tajemniczo - ale jeśli jesteś taki chojrak wyrwij Hankę

- Zwariowałeś?! - Filipa aż zatkało z wrażenia - tę nasza klasową zakonnicę ?

- A jednak nie taki z ciebie Don Juan - Krystian prychnął kpiąco - są laski odporne na twoje maślane oczy

Filipa zatrzęsło. Jaki byłby z niego facet, gdyby mu się taka Hanka oparła. Rozkocha ja w sobie w przeciągu tygodnia. Będzie mu jadła z reki

- Zakład, że za kilka dni będzie moja? - rzucił przez zęby - i na takie świętoszki mam niezawodne sposoby….

Hanka prawie biegła do szkoły nie mogąc doczekać się spotkania z Filipem. Chodzili już drugi rok do tej samej klasy a ona dopiero kilka dni temu dostrzegła, jaki z niego fajny chłopak. Jeszcze niedawno sprawiał wrażenie niedojrzałego bawidamka otoczonego wianuszkiem zapatrzonych w niego dziewczyn. Ale od pewnego czasu patrzył tylko na nią. Koleżanki słuchały zazdrośnie, gdy prawił jej komplementy. A on nie odstępował jej na krok. Zamienił się nawet z Martą miejscami by siedzieć z Hanką w jednej ławce. Poprawił pałę z matmy i zmył tę okropna pomarańczowa farbę z włosów. Był taki cudownie męski i ciepły. Wczoraj zaprosił ją do dyskoteki. Jeśli rodzice pozwolą pójdzie z Filipem na swoja pierwszą pozaszkolna potańcówkę. Hanka westchnęła radośnie. Nigdy nie myślała, że można tak się czuć lekko, jakby się u ramion miało anielskie skrzydła. Wczoraj, kiedy Filip pocałował ja przy rozstaniu poczuła w brzuchu motyle, zawsze się pojawiały, gdy ogarniało ją wzruszenie. Jak podczas wigilijnych życzeń, albo po spowiedzi, gdy Bóg wybaczał jej wszystkie grzechy. Hanka zamyśliła się. Chyba Bóg nie miał jej za złe, że pokochała Filipa, że pragnie być z nim blisko. No, nie tak jak po ślubie, ale jednak …

- I jak? - Filip czekał na nia przed szkołą. Był taki przystojny i taki promienny. W każdym jego słowie, w każdym geście przejawiało się coś niezwykle subtelnego, miękkiego. Hania miała ochotę się do niego przytulić, ale przecież nie zrobi tego na oczach koleżanek i kolegów.

- Co jak? - zapytała odwzajemniając mu uśmiech

- Rodzice zgodzili się na dyskotekę?

-Chcą najpierw poznać ciebie. Mógłbyś wpaść do nas dziś wieczorem?

Filip skrzywił się, spochmurniał.

- Eksponat jakiś jestem czy co? Starym się mam podobać czy tobie? - zaatakował niespodziewanie.

Poczuła w klatce piersiowej ból, jakby ktoś włożył jej do serca ostry kolec.

- Zrobisz jak zechcesz - odpowiedziała chłodno nie patrząc na Filipa - ale ja też chciałam, żeby cie poznali. Tyle im dobrego o tobie naopowiadałam a teraz…. - zacięła się nagle czując w gardle rosnąca kluchę.

-Nie mam zamiaru… - zaczął odwracając od Hanki wzrok. I wtedy natrafił na oczy Krystiana. Drwiące, pełne zwycięstwa i pewności siebie.

- Nie mam zamiaru - powtórzył chwytając Hankę za ręce - sprzeciwiać się tobie i twoim starym. Tylko się trochę boję..

Rozchmurzyła się czując jak spływa z niej dziwne napięcie. Zupełnie niepotrzebnie przestraszyła się, że Filip mógłby ją zawieść. A on przed tym spotkaniem miał po prostu najzwyklejsza pod słońcem tremę…

Filip usiadł sztywno na kanapie. Po pierwszej prezentacji i powitaniu mógł na chwile odsapnąć. Żadna dziewczyna nie przedstawiała go swoim rodzicom tak oficjalnie jak Hanka. Trochę niezręcznie czuł się w starych dżinsach i rozciągniętym swetrze, tymbardziej, że cała rodzina Skalskich włożyła na tę okazje wizytowe stroje.

- Chyba nie masz żalu, że chcieliśmy cię poznać - mama Hani przyglądała mu się ciepło choć wnikliwie

- Oczywiście, że nie - wybąkał czując jak czerwony rumieniec wypływa mu na twarz.

- Bardzo kochamy nasza córkę i nie chcielibyśmy żeby ją ktokolwiek skrzywdził.

- Mamo - jęk Hani przypominał pisk małego psiaka - Filip pomyśli, że trzymacie mnie pod kloszem

- Bo trzymamy - ojciec objął ją tkliwym spojrzeniem - dzisiejszy świat nie jest bezpieczny dla młodych panienek

Filip znów poczerwieniał jak piwonia. Przecież to niemożliwe, żeby ci ludzie rozszyfrowali jego zamiary.

- Do kościoła chodzisz? - nagłe pytanie pana Skalskiego ścięło go z nóg. Boże, czy ci ludzie musza być tak bezpośredni?

- Nie - spłoszył się wpadając nagle w poczucie winy, że nie jest właściwym kandydatem na kolegę Hani

-Trzeba to naprawić - ojciec westchnął ciężko - bo my jesteśmy katolicką rodziną. Chciałbym abyś o tym pamiętał.

-Daj już spokój z tym wypytywaniem Franiu - pani Skalska wskazała ręka na stół - gość pewnie głodny a my go egzaminujemy.

Po chwili wszyscy zajęli miejsca przy stole, ale Filip nie mógł przełknąć ani kęsa z nałożonych mu przez pania domu potraw. Dziwnie się tu czuł. Mieszkanie było skromne, meble staromodne, po podłodze ślizgał się stary wypłowiały dywan. Zawalone książkami półki uginały się od ich ciężaru jak cięciwa w łuku. Wszędzie stały doniczki z kwiatami a na fotelach i krzesłach leżały własnoręcznie dziergane serwetki. Ale najgorsze były ściany obwieszone religijnymi obrazami i krzyże zawieszone nad każdymi drzwiami. Rafał poczuł nagle jak dusi się w tym ciasnym, ponurym pomieszczeniu U niego w domu wszystko było jasne, duże, nowoczesne i przestrzenne. Żadnych bazarowych bibelotów, żadnych bohomazów na ścianach. Wszystko w najlepszym guście i gatunku. Na wprost aksamitnej kanapy plazmowy telewizor w którym matka oglądała swoje ulubione seriale , najlepszej generacji muzyczny sprzęt w pokoju ojca i jego, Filipa pokój z komputerem i wieżą stereo na planie pierwszym. Rodzice Filipa dbali o to, aby każdy z członków rodziny miał swój azyl. I by nikt do nikogo się nie wtrącał. Tu, w rodzinie Hani, każdy każdym się interesował. Pan Skalski opowiadał o swoich kłopotach na budowie, pani Skalska zdawała relacje z osiągnięć swoich dzieciaków w przedszkolu a Hania chwaliła się ocenami w szkole. Jego, Filipa rodzice, przeważnie się kłócili. Ojciec wytykał matce upodobania do alkoholu, a ona wściekała się na widok jego poplamionych szminka koszul. Nigdy nie kontrolowali Filipa, nie pytali o jego stopnie, nie sprawdzali, kto nocuje w jego pokoju. Filip miał pełen luz i całkowity spokój. A jednak patrząc teraz na twarze pochylone nad stołem zapragnął na moment tej ich intymności i bliskości. Czegoś co miękko kładło się na sercu i ogarniało ciepłem jak matczyne ręce. Hania uniosła ku niemu twarz. I nagle zobaczył w niej to, czego nie dostrzegł dotychczas w żadnej innej dziewczynie. Niezwykłą delikatność, czystość i niewinność. Była taka podobna do Maryi namalowanej na jednym z wiszących na ścianie obrazów. To samo spojrzenie, ta sam tkliwość i czułość skierowana na trzymane przy piersi dziecko. Na taką twarz można byłoby patrzeć całe zycie. Filip odetchnął głęboko. Jakiś ciężki kamień spadł mu z serca. Po raz pierwszy naprawdę ucieszył się, że zaprzyjaźnił się z Hanią, że poznał jej rodziców i że będzie mógł spotykać się z nią choćby codziennie…

Szli właśnie z dyskoteki trzymając się za ręce. Filip okazał się świetnym tancerzem i wspaniałym opiekunem. Pilnował jej jak oka w głowie. Nawet Krystianowi nie pozwolił z nią zatańczyć. Czuła się przy nim jak księżniczka z bajki. Piękna, dobra i zasługująca na wszystko, co najlepsze

- Zaczekajcie na mnie - Krystian dołączył do nich tuz po wyjściu na dwór . Był już porządnie pijany, bo chwiał się na nogach jak osika na wietrze

- I jak się państwo kochankowie bawili? - zapytał przyglądając się im nachalnie. Nie lubiła jego wścibskiego wzroku i przytyków, które ja obrażały. Filip zresztą też unikał jego towarzystwa. Od kiedy zaczął z nia chodzić jego przyjaźń z Krystianem nagle się oziębiła.

- Mógłbyś nas zostawić samych? - Filip hamował wzbierająca się w nim złość

- A co ? Będziecie robić to tu? Teraz? - zarechotał zbereźnie

- Pajac - nie wytrzymała.

- No, maleńka nie podskakuj - zdenerwował się nagle - wszyscy wiedzą, że Filip żadnej nie przepuści.

- Plecie, co mu ślina na język przyniesie - Filip objął ja ramieniem, przyspieszył kroku.

- Bo ty o niczym nie wiesz - Krystian nie myślał przerwać swojego wywodu - Filip się założył ze mną że cie przeleci. Rozumiesz? Za pięćdziesiąt złociszów. I wciąż nie wiem kto z nas wygrał.

Spojrzała na Filipa , na jego purpurową twarz.

- Powiedz, że to nieprawda, że on bredzi, że wymyśla - wyszeptała zbielałymi nagle wargami. Nie odpowiedział, nie zaprzeczył. I nie zatrzymał jej, gdy puściła się pędem przed siebie. Jakby jej wogóle nie znał. Jakby mu wcale na niej nie zależało…

Wpadła do domu jak huragan. Jej opuchnięte od płaczu oczy świadczyły o tym, że przydarzyło się jej coś złego. Matka zupełnie nie wiedziała jak ją uspokoić, utulić.

- Co się stało? - pytała głaszcząc jej długie, falujące włosy. Ale córka łkała tak rozpaczliwie, że trudno było wydusić z niej jakieś słowo.

- Filip..- wyjąkała w końcu wycierając głośno nos

- Jezus Maria - pani Skalska złapała się za serce - ktoś was napadł?

- Nie , po prostu nie chcę go znać !

- Co on ci zrobił? - ojciec zbladł przerażony

- Założył się z Krystianem, że mnie zaliczy jak pierwszą lepsza panienkę. Ale mu się to nie udało- Hania płakała coraz głośniej. Rzuciła się na łóżko wciskając twarz w poduszkę

- Łajdak - ojciec zdenerwował się jeszcze bardziej - a myśmy mu tak ufali. Zwłaszcza po tym jak zaczął chodzić do kościoła. I jak się zapisał do tej twojej maryjnej wspólnoty.

Nagle cicho skrzypnęły drzwi. Odwrócili się gwałtownie. Ktoś skradał się przez przedpokój jak złodziej

- Filip? - pani Skalska pierwsza rozpoznała kroku.

Hania drgnęła, otarła szybko zapłakana twarz, wyprostowała dumnie plecy. Nie pokaże mu jak bardzo cierpi. I jak nim potwornie gardzi.

- To prawda z tym zakładem - Filip stanął na progu pokoju, odszukał wzrokiem Hanię - i to prawda, że na początku miałem wobec ciebie złe zamiary. Ale kiedy przyszedłem tu po raz pierwszy, kiedy zobaczyłem twoje oczy pod tym obrazem z Maryja zrozumiałem, że nie mogę cie skrzywdzić. I wtedy zupełnie o tym zakładzie zapomniałem. Dopiero dziś Krystian mi o nim przypomniał. I zrobiło mi się strasznie głupio. Tak mnie zatkało, że nie mogłem ruszyć się z miejsca. Dlatego za toba nie pobiegłem.

Nie wiedziała, co mu odpowiedzieć. Jej serce krwawiło a sprawca tego krwawienia stał przed nią próbując jej wmówić, że nie jest takim łobuzem, za jakiego go jeszcze przed chwila uważała. Spojrzała na obraz Maryi, na jej spokojna i czułą twarz. Jeśli Filip mówi prawdę to może Maryja pomoże odnaleźć im drogę do siebie? Nawet gdyby ta droga miała być wąska i długa…



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obowiązki KAR w zakładzie pracy
Zakład Medycyny Sądowej jako instytucja naukowa
12 Zakladanie pasiekiid 13664 Nieznany (2)
Ocena ryzyka zawodowego dla spawacza w zakładzie remontowym
Dostosuj zakład do przepisów prawa pracy Komentarz do ankiety kontrolnej bhp na budowie, 2005 cz3
Efekt wyprzedaży polskich zakładów Stadiony na Euro 2012 budowane ze stali z Luksemburga
Dopłaty do wypoczynku ze środków zakładowego funduszu świadczeń socjalnych
BHP przy wykonywaniu prac z zakresu gospodarki leśnej, 1 bhp w zakladach
OSOBOWPRAWNA, Materiały ze strony Zakładu
pieczątka zakładu fryzzzer, pliki zamawiane, edukacja
OBOWIĄZKI ZAKŁADU - RAKOTWÓRCZE, BHP dokumenty, PAŃSTWOWA INSPEKCJA SANITARNA
SZYDEŁKOWA ZAKŁADKA, Szydełko
Kształtowanie kultury?zpieczeństwa w zakładzie pracy
ZAKŁADKI

więcej podobnych podstron