Komitet Pamięci Ofiar Stalinizmu w Polsce
Committee for Commemoration of the Victims of Stalinism
Prawdziwe przyczyny klęski Solidarności.
31 sierpnia przypadła 30 rocznica podpisania porozumienia miedzy Między Zakładowym Komitetem Strajkowym i Delegacją Rządu PRL
Według obecnych statystyk związek Solidarność liczy dziś około 400 tys. członków pracujących i emerytów . W różnych okresach według niektórych szacunków kierownictwa Solidarności liczył kilka milionów. Niektórzy przywódcy związkowi wymieniają różne liczby, od 9 - 10 ,( a nawet według niektórych bardzo przesadzonych szacunków12 - 13 milionów ) członków. Te liczby szacunkowe wydają się bardzo mocno przesadzone, zawyżone i naciągane. Ale może być prawdą, że w początkowym okresie, w roku 1981, liczbę określano na kilka milionów. W tamtym czasie w Solidarności panowała atmosfera terru w zakładach pracy, zastraszenia, nacisku narzuconego przez siły polityczne, ciemnogród i Kościół. Odmowa wtedy zapisania się do nowych związków była traktowana jako postawa anty patriotyczna, anty obywatelska, prokomunistyczna , a nawet proradziecka i wymagała nie lada cywilnej odwagi. W tym czasie do powstającego związku zapisywano się pod presją społeczną, moralną , a także administracyjną; każdy kto chciał uniknąć wymyślanych zarzutów, represji , to dla świętego spokoju zapisywał się. Zapisywali się pod presją nie tylko pojedyncze osoby ale gremialnie całe grupy pracowników, a nawet całe załogi. Przypominało to okres PRL, gdzie również całe załogi zakładów pracy wstępowały do Towarzystwa Przyjaźni Polsko- Radzieckiej, bez zgody zapisanych. Podobnie do Związku pod naciskiem społecznym lub dobrowolnie zapisywali się także członkowie partii , kierownicy przedsiębiorstw, dyrektorzy, urzędów, prezesi, urzędnicy, pracownicy naukowi… Ci , którzy odmówili przystąpienia do nowego Związku tracili z reguły stanowisko, byli dyskryminowani , pomijani w awansach , w funkcjach kierowniczych, w wyjazdach zagranicznych, przesuwani na niższe, podrzędne lub mniej ważne stanowiska. W Solidarności, w każdym regionie działało tzw. Biuro Interwencji, które usuwało ze stanowisk , a nawet z pracy, ludzi niewygodnych albo nieposłusznych. Kierownik takiego Biura we Wrocławiu chwalił się i jest dumny, że usunął około 100 dyrektorów i prezesów, którzy nie popierali i nie chcieli się zapisać do Solidarności. W innych regionach było podobnie.
W Solidarności obowiązywała stalinowska zasada - kto nie z nami, ten przeciwko nam, kto nas nie popiera, krytykuje jest wrogiem i trzeba go zwalczać wszelkimi sposobami według wskazania - cel uświęca środki i relegować z zajmowanego stanowiska.
Najczęściej tych niewygodnych , bez jakichkolwiek dowodów , pomawiano o domniemaną lub potajemną współpracę z PZPR lub SB. Nic też dziwnego, że w niektórych instytucjach 100 proc. pracowników i kadry kierowniczej , której zależało na utrzymaniu się na stanowiskach, zapisywało się do Solidarności. Na uczelniach, w placówkach naukowych, a także częściowo w oświacie, kulturze zapisywało się bardzo wiele członków partii by uniknąć zarzutu powiązania i serwilizm wobec poprzedniego reżimu. Zwłaszcza ostentacyjną nadgorliwość wykazywali niedawni faworyci i aktywiści partii np. dyrektorzy, prezesi, kierownicy, rektorzy, dziekani, kierownicy instytutów i katedr, tzw. „marcowi docenci”, niektórzy z tych ostatnich zdążyli już awansować na profesorów. Kierownictwo Solidarności nagminnie usuwało ideowych, aktywnych działaczy obywatelskich i związkowych, takich z którymi” nie można koni kraść” i desygnowało swoich, przeważnie karierowiczów, potencjalnych oszustów, złodziei, o postawach neofitów, z dotychczasowego obozu PZPR. Twierdziło publicznie, że celem Związku nie jest i nie powinna być walka o sprawy socjalne, bytowe, o demokrację, sprawiedliwość ,ale o cele polityczne, zmianę ustroju, składu personalnego rządzących, usuwanie ludzi niewygodnych, ideowych, z zasadami, ustalenie nowej nomenklatury i obsadzanie stanowisk wiernymi im karierowiczami, zgodnie z ich hasłem przy przejmowaniu władzy w 1989 roku - TKM (teraz kurwa my). Przywódcy Solidarności wysyłali także w ten sposób sygnały do PZPR, SB, KGB i Moskwy, że oni bardziej skutecznie będą dbali o interesy sowieckie w Polsce niż czyniły to dotychczas nieudolne ekipy PZPR. Nie był to pierwszy sygnał adresowany w tym kierunku. Po roku 1956 i w latach 70-tych deklarowali taką postawę tzw. komandosi (Kuroń, Modzelewski, Michnik… a później KOR).
Terror KOR- u w Solidarności
Kierownictwo Solidarności chełpiło się , że do Związku pod nazwą Solidarność spontanicznie przystąpiło ok. 10 milionów ludzi pracy (niektórzy jeszcze bardziej zawyżali tę liczbę do 12 i 13 milionów). Otóż liczby te są faktycznie statystycznie zawyżane ale trzeba przyznać, że były bliskie 8-10 milionów. Jeśli przyjąć tę wielkość za bliską prawdzie , to trzeba zastanowić się co się stało, że obecnie, według samego kierownictwa Solidarności, Związek liczy około 400 tys., choć niektórzy przeciwnicy Solidarności pomniejszają i szacują ją na około 55 - 70 tys. mniej. Ale nie to jest ważne. Natomiast rzeczowej odpowiedzi wymaga wyjaśnienie, jak to się stało, że z takiego giganta liczbowego zostało tylko ok. 5 procent, a 95 proc. znalazło się poza Solidarnością ?
1. Otóż istnieją rzeczowe , racjonalne, logiczne wytłumaczenia przyczyn, choć kierownictwo Solidarności niechętnie o tym mówi. Otóż owe 10 milionów członków Solidarności przez 16 miesięcy istnienia, nie zawsze świadomie, ale jednak działało w kierunku samounicestwienia przez odstąpienie i złamanie warunków Umowy Sierpniowe zawartej w Protokole Porozumienia i uwzględniającej owe 21 postulatów strajkujących. Dlatego już po kilku miesiącach po zakończeniu strajków rozpoczął się powolny exodus ze Związku. Nie były to akty ostentacyjne, hałaśliwe, bo występujący bali się demonstrować wystąpienie ale jednak w sposób dostrzegalny. Pewna część niezadowolonych nadal formalnie była w Związku ale duchowo, świadomościowo poza nim. Wielu władze Solidarności same usuwały: niepokornych, niewygodnych, uciążliwych, samodzielnie i krytycznie myślących. Odchodzili, a właściwe wyrzucano stopniowo członków PZPR , a było ich według szacunków ok. miliona. Byli to przeważnie ludzie dołów partyjnych, robotnicy ideowo związani ze Związkiem, nawet członkowie KC i Biura Politycznego ( np. Zofia Grzyb, Alfred Miodowicz..) Już na samym początku programowo, bezceremonialnie usuwano członków partii, stawiając ich przed alternatywą wyboru : albo przynależność do partii albo do Związku; dodawano, że Solidarność nie jest już związkiem zawodowych ale ruchem niepodległościowym, społecznym, politycznym , jest partią polityczną', choć formalnie i oficjalnie tego nie głoszono. Faktycznie była jednak partią opozycyjną wobec PZPR, walczyła bowiem o zdobycie władzy lub na początkowo uczestniczenia w niej. W zakładach pracy wyglądało to tak, że przewodniczący Solidarności, wzywał partyjnych członków Solidarności i stawiał przed alternatywą: albo wypiszesz się z partii albo z Solarności; nie można bowiem należeć jednocześnie do dwóch partii. Tych, którzy rezygnowali z partii zobowiązywano do pewnego upokorzonego gestu, wrzucania legitymacji partyjnych do kosza biurowego na śmieci. Wymuszanie takiej postawy powodowało, że część członków PZPR czuła się obrażona, poniżona i występowała raczej ze Związku. Statystyki nie podają jaki procent członków partii przed którymi stawiano taki warunek odeszło z partii lub pozostawało nadal w Solidarności. Ale można tylko domyślać się, że zmniejszyło to już znacząco liczbę członków z owych 10 milionów .
2. Inną przyczyną odejścia była nietolerancja i represje stosowane przez Solidarności wobec nieposłusznych, niepokornych, niezależnie i krytycznie myślących. Podczas 16 miesięcy działania Solidarności , zmuszono lub zachęcono tysiące członków i ich najbliższych do opuszczenia kraju, zgłasza niewygodnych. To nie był już margines, choć trudno określić jaka to była wielkość. Była to często emigracja czasowa ale także na stałe, choć nie zawsze z przyczyn politycznych. Stanowiło to jednak znaczny uszczerbek owych 10 milionów. Do wyjazdu na stałe zmuszano bardzo aktywnych ale uciążliwych i niewygodnych dla władz Solidarności i SB. Pewna część byłych członków Solidarności tworzyła emigrację wewnętrzną i opozycyjną wobec władz Związku. Ci byli szczególnie szykanowani i zwalczani, nie mniej brutalnie jak przed sierpniem 1980 r. przez SB. Z reguły działo się to przy dyskretnej współpracy z SB i obojętności Kościoła. Bardziej opornych, aktywnych i uciążliwych skazywano zaocznie, bez prawa do obrony na karę śmierci cywilnej, orzekanej publicznie, jak za czasów stalinowskich, przed motłochem związkowym, ciemnogrodem umysłowym, który miał demonstrować tzw. procesy, linczu, palenia czarownic na stosie. Procesy te były często inspirowane przez SB, PZPR, i przy dyskretnym milczeniu Kościała. Wielu z takimi wyrokami cywilnej śmierci , wraz z najbliższymi , kapitulowało. Wielu też by uniknąć podobnego losu dobrowolnie i z własnej inicjatywy opuszczało kraj ku zadowoleniu przeładowców. Na przestrzeni 30 lat, z różnych względów, Solidarność opuściło ponad 9 milionów członków. Wielu z nich dziś wstydzi się i niechętnie przyznaje do dawnej przynależności związkowej.
3. 13 grudnia 1989, po wprowadzeniu stanu wojennego ułatwiono obywatelom wyjazd z kraju, szczególnie nie chcianym przez władze PRL, byłych członków zawieszonej Solidarności. Nieznana jest dokładnie liczba obywateli którzy w latach 1982 do 1989 przymusowo lub z własnej woli, często dla polepszenia bytu i bezpieczeństwa, opuszczała kraj. Szacuje się ją różnie, na 700- 800 tys.
4. Po zakończeniu stanu wojennego w 1989 roku ludzie nie garneli się tak masowo do Solidarności. Nie było bowiem takiego jak w 1980 i 1981 przymusu, nacisków, szantażu. Był to już Związek w pewnym sensie licencjonowany przez władze PRL , SB ale popierany oficjalnie przez Kościół . Ponadto w stanie wojennym, pod naciskiem władz rządowych powstawały i rozwijały się nowe związki zawodowe, którym władze PRL jednoznacznie sprzyjały i je faworyzowały. Poza tym społeczeństwo nie przyjęło entuzjastycznie , jak w 1980 roku, reaktywowanej Solidarności. Choć jeszcze po zakończeniu stanu wojennego nowy związek stanowił dość liczebną siłę, podobno ok. 750 tys. . Błędem Solidarności było wzięcie udziału w podzieleniu władzy w państwie, do czego nie była przygotowana. Było to jednak przejecie współodpowiedzialności za aktualną i przyszłą sytuacje w kraju. Ten udział w rządzeniu państwem początkowo wzmocnił autorytet Solidarności, ale bardzo szybko ona go traciła. Po prostu Solidarność się skompromitowała. Tzw. transformacja ustrojowa spowodowała takie zmiany negatywne w postawach społeczeństwa, że nie skandowało ono, jak w 1980/81 r. , haseł - Solidarność, Lech Wałęsa, precz z komuną, prasa kłamie, lecz niezadowoleni wołali teraz na wiecach w kierunku rządzących- złodzieje , oszuści, łobuzy , bandyci… i rzucali w nich jajkami, gruszkami i czym popadnie. Kiedyś podczas jakiejś manifestacji przed Belwederem rzucona gruszka trafiła w klapę marynarki Wałęsy i w znaczek z Matką Boską. Wałęsa krzyczał, że uderzyli nawet w „ Matkie Boskie”. Wprowadzenie w Polsce kapitalizmu, obłudnie nazywanego wywczas przez Leszka Balcerowicza „gospodarką rynkową”, spowodowało upadek gospodarczy Polski. Wtedy rzeczywiście opuściły kraj miliony Polaków, w tym olbrzymia liczba byłych członków Solidarności. Właściwie część wyjeżdżających zmuszana została do tego. Z inspiracji SB i PZPR została skazana na banicję polityczną lub ekonomiczną . Toteż coraz bardziej zmniejszała się liczba członków i z wielomilionowej pozostało dziś około 400 tyś. Te miliony obywateli jakość urządziły się za granicą i nie mają zamiaru wracać do kraju; zresztą nie zawsze mogą, nikt w kraju nie czeka na ich powrót, a tam już mają rodziny, dzieci, wnuki. które pokończyły szkoły, pracują, mają emerytury, obywatelstwo, mieszkania, domki, więzi towarzyskie i zawodowe. Zresztą po 20 - 30 latach nieobecności powrót do zrujnowanym kraju jest dla nich nierealny. Wciągu minionych lat bardzo dużo zmieniło się na gorsze. Nastąpił regres społeczny, ekonomiczny , gospodarczy kulturalny, oświatowy, naukowy, obyczajowy i w innych dziedzinach życia Polski.
5. Straty poniesione przez Państwo w wyniku masowej emigracji. Bardzo trudno jest ocenić jakie straty poniosło w wyniku emigracji Państwo. Masowe bezrobocie, emigrowanie ludzi młodych, wykształconych wzmacniało ekonomicznie państwa osiedlenia. Każdy emigrujący w okresie aktywności zawodowej przedstawiał pewną wartość ekonomiczną. Zachód nie musiał już importować siły roboczej z krajów arabskich, azjatyckich bo otrzymywał tanią siłę roboczą z Polski. Różnie określa się wielkość emigracji w latach 1989 do dnia dzisiejszego. Emigracje na stałe szacuje się na około 7 mionów, a czasową na 2,5 do 3; w samych Niemczech emigracja Polaków szacuje się na 2 do 2,5 milionów. Jeśli przyjąć, że człowiek aktywny zawodowo przedstawia jakąś potencjalna wartość ekonomiczną, to Polska została zubożona ekonomicznie przez ok. 10 mil. W ekonomii nazywa się to drenażem mózgów, z czego czerpią największe korzyści takie państwa , jak Stany Zjednoczone, Niemcy, Francja, Kanada, Australia …
------------------------------------------------------------------------
A Polska?
Jak powinna być postawa emigrantów wobec kraju? Otóż jeśli chcą, to Polskę mogą kochać na odległość. Chociaż do tego się jeszcze nie przyznają ,to faktycznie Polska dla większości z nich nie jest już jedyną Ojczyzną do której chcieliby i mogliby wrócić. Poza tym mają do Polski , żal, że nie pozwoliła im żyć w kraju. Niektórzy z nich zostali wręcz wygnani , zostali banitami politycznymi. Bardziej aktywnych i wartościowych władze Solidarności i SB , a także Kościoła z premedytacja skazały na los tułaczy . Mają wiec uzasadniony żal, że Ojczyzna dla nich nic nie zrobiła i dlatego uważają, że nie mają wobec niej żadnego obowiązku .
dr Leszek Skonka
1.Były działacz opozycji demokratycznej, uczestnik Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, współorganizator i współkierujący strajkiem w sierpniu 1980 roku we Wrocławiu .
2.Członek prezydium w pierwszym składzie Zarządu Regionu Dolnośląskiego NSZZ. Organizator i prowadzący pierwsze kursy ( jeszcze w czasie strajku) na temat organizowania i działania związkowego, a następnie w MKZ po zakończeniu strajku, dla działaczy i organizatorów nowych związków.
3.Sprzeciwiał się wprowadzaniu KOR-u i upolitycznieniu Związku, zrywaniu Umowy Gdańskiej, awanturnictwu politycznemu. Chciał by związek nie wychodził poza swój statut. Za swą postawę oskarżony został publicznie bez jakichkolwiek podstaw o sprzyjanie PZPR, działanie na szkodę Związku, współpracę z SB. Usunięty ze wszystkich funkcji, również ze Związku ”Solidarność”, spotwarzony publicznie, bez prawa do obrony, skazany na karę śmierci cywilnej 19 października 1980 r.