Biblioteka Pracownika Socjalnego
Adam A. Zych
CZŁOWIEK WOBEC STAROŚCI SZKICE Z GERONTOLOGII SPOŁECZNEJ
Katowice 1999
Spis rzeczy
Od autora..............................................7
Rozdział l Geragogika koniecznością nadchodzących czasów..........11
Rozdział II W poszukiwaniu teorii starzenia się .......................27
Rozdział II l Jesień w kolorze grey...................................43
Rozdział IV Czy konflikt pokoleń?...................................57
Rozdział V Wiek upragniony ......................................63
Rozdział VI Między Erosem a Tanatosen ............................69
Rozdział VII Seniorzy w świecie wartości .............................77
Rozdział VIII Mądrość to bogactwo...................................89
Rozdział IX „...jak żyć należy?".....................................97
Rozdział X Pełnia czy pustka? ............
Rozdział XI Tryptyk bolesny...............
Rozdział XII Człowiek stary ma prawo do życia
Rozdział XIII Jak być starym? ...............
Zakończenie
Bibliografia
Od autora
Rozpamiętujemy od czasu do czasu miniony, przeszły wymiar naszego życia, analizując raz jeszcze nie wykorzystane możliwości, stracone okazje, spóźnione szansę. Jednocześnie łudzimy się, a może mamy nadzieję — to tylko kwestia odczucia — że jutro będzie lepiej i przedświt obudzi w nas nowy, inny dzień, bardziej wartościowy od poprzedniego. Podświadomie czekamy na przyszłość, w której, być może, wszystko ułoży się inaczej, zgodnie z naszymi intencjami, pragnieniami, aspiracjami, marzeniami bądź wyobrażeniami. Czekamy na lepszy czas i na piękniejszy świat oraz na przynajmniej jeszcze jedną szansę, która pozwoli „ustawić" lub ustabilizować nasze życie, przebiegające przecież w trzech podstawowych wymiarach: przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Ten pierwszy wymiar ludzkiego życia, do którego człowiek lubi z wiekiem wracać, niekiedy w formie ucieczki przed zbyt dotkliwą teraźniejszością, z którą coraz trudniej się układać w miarę postępujących lat, jest już zapisaną kartą, zamkniętą przestrzenią, czasem dokonanym, wspomnieniem chwil dobrych i czułych, ale także przypomnieniem dramatycznych i trudnych godzin naszego życia. Właśnie ten wymiar czasu ludzkiego, jakim jest przeszłość, ma szczególne własności — jest otwarty jedynie na poznawanie, a zamknięty na jakąkolwiek zmianę; możemy tylko rozpamiętywać, odkrywać raz jeszcze na nowo, poznawać, wspominać lub też rozliczać nasz czas przeszły
8
Adam A. Zych
dokonany, a zarazem niczego w nim wymazać bądź zmienić nie można. Okrutna, a, być może, łaskawa przeszłość — zależy to od punktu widzenia i życiowych doświadczeń — zamknięta jest na nasze działania. Nie pomogą ani żal, rozpacz, łzy, ani też modlitwy zanoszone przed rozmaite ołtarze. Tylko chwila obecna jest tym wymiarem życia, w którym jednocześnie możemy i poznawać, i działać, smakować i nadawać koloryt czy kształt codzienności, którą dosłownie czujemy całym sobą.
I wreszcie przyszłość jest najbardziej niepokojącym wymiarem życia dla człowieka każdej bez wyjątku epoki — zamknięta na poznawanie, niepoznawalna, a przy tym otwarta na przyszłe zdarzenia i działania.
Pisząc te słowa wsłuchuję się w rytmiczne, a przy tym delikatne odgłosy wahadła dawnego zegara firmy Gustava Beckera. Spróbujmy przeprowadzić następujący eksperyment myślowy: gdyby zdjąć cyferblat, położyć tę twarz zegara na stole i — wzorując się na obrazach nadrealistów — odrysować tarczę, a następnie obwódkę z cyframi od rzymskiej jedynki do dwunastki, odciąć ją i rozłożyć na kształt wstążki — to wystarczy tylko w myśli skleić po przekątnej dwa końce, by powstała wstęga Augusta F. Móbiusa, po której podąża czas, nasz czas. Jednocześnie bądź może równolegle płynie czas naszego świata i wszechświata. A może to nie pojedyncza wstęga Móbiusa określa nasz czas i trwanie naszego uniwersum, w którym żyjemy, lecz rulon
0 kształcie takiej wstęgi, złożony z nieskończonej liczby wstęg Móbiusa, nie mających ani początku, ani końca, nieskończonych, wiecznych jak czas. Nasze życie to tylko fragment, może zaledwie mikron tegoż rulonu o nieskończonych wymiarach, drobny pyłek w oku wszechświata. Nasuwa się na myśl urywek pięknego utworu poetki miłości i śmierci — Haliny Poświatowskiej, która daremnie pytała samą siebie:
czy świat umrze trochę kiedy ja umrę (?...)
Cóż możemy odpowiedzieć? — oczywiście i wszechświat, i świat,
1 czas, i przestrzeń nie umrą w momencie naszej śmierci. To my przestaniemy istnieć dla uniwersum i dla czasu, które będą wiecznie. Tylko my zakończymy naszą żmudną drogę, przechodząc dzięki swoim — większym lub mniejszym — dziełom do pamięci innych, zdobywając społeczną nieśmiertelność. Parafrazując znane łacińskie powiedzenie: „wieniec kończy dzieło" życia...
W roku 1892 znany amerykański filozof i psycholog, współtwórca pragmatyzmu — William James, pisał w liście do swego przyjaciela Thćodore'a Flournoya: „Filozoficzny »Weltansicht« podobny jest do widoku ze szczytów górskich. W miarę wznoszenia się wyżej, ma się coraz mniejszy wybór ścieżyn, niebezpiecznych przejść, aż w końcu dochodzimy do paru prostych powierzchni, z których spoglądając, widzimy wielki szmat wszechświata, zadziwiająco uproszczony i streszczony, lecz nigdy od razu całego widoku nie obejmujemy".
Wraz z wiekiem, w miarę starzenia się, pomijamy szczegóły i drobiazgi, zdobywamy zdolność do syntezy, łatwiej nam uchwycić nie tylko „widok świata", ale również obraz życia widzianego z perspektywy lat. Taką próbą ujęcia najważniejszych, w mojej ocenie, problemów współczesnego człowieka, jest obecna książka, na którą składa się kilkanaście esejów bądź szkiców, z których każdy stanowi zamkniętą całość, tematycznie jednak związaną z pozostałymi rozdziałami. Jest to — daremne być może — usiłowanie opisania trudnego, a zarazem pięknego życia człowieka, ukazania jego blasków i cieni, snucia refleksji nad bólem, cierpieniem, nieuchronnością śmierci oraz zastanawianie się nad wieloma pytaniami, które wiążą się z kondycją ludzką.
Krąg tematów podejmowanych w tym niewielkim zbiorze jest w miarę różnorodny: od problemów pedagogiki starzenia się i starości, określanej w innych krajach mianem gerontologii edukacyjnej bądź geragogiki, której rozwój okazał się koniecznością nadchodzących czasów, przez próby rozpoznania sytuacji człowieka starzejącego się we współczesnym świecie, do kwestii natury psychologicznej, a nawet filozoficznej. Dotyczą one złożonych, a niekiedy bolesnych, kwestii przystosowania się do starości i świata społecznego, samotności i osamotnienia ludzi starych, porozumienia i dialogu generacji — wstępującej i odchodzącej, a także refleksji nad sensem, stylem i kształtem życia w podeszłym wieku.
W zamyśle autorskim książka ta stanowi swego rodzaju „wędrówkę przez czas"; u podstaw tego zbioru esejów i szkiców ukryte jest proste założenie — podążyć śladami człowieka starzejącego się, który ma prawo powiedzieć za poetą:
X-..) Starzeję się! Nadchodzi wiek podeszty! W żytach strumienie krwi dawno podeschty i coraz wolniej stąpają podeszwy nóg niegdyś żwawych. Niedobrze znosząc to wszystko, co działa na piąty
zmysł, plaster skrzętnie przylepiam na pięty przeciw odciskom. Łowi słuch napięty odległej łopaty pobrzęk.
(...) Starzeję się! Nadchodzi czas wyznania prawdy. Wyzwania wobec niej. Wygnania. Czas wygrywania — ale do wygrania jest tylko ból. Trzeba cierpieć, przyjąć ból, skoro jest. Krzyknę dopiero, gdy ponad miarę już zacznie doskwierać (...) (Josif Brodski, Rok 1972)
Jest to książka bardzo osobista — miejscami nawet intymna. Pragnąłem w niej oddać autentyczny zapis głosów innych, doświadczonych przez życie ludzi, utrwalić ich życiową mądrość i przekazać ich doświadczenia i rady osobom młodszym, zatrzymać rozpaczliwe niekiedy „wołanie człowieka", który może jeszcze nie wie, ale już przeczuwa całym sobą, że nadciąga jesień — pora dojrzałości i pełni.
W sierpniu 1995 r.
Adam A. Zych
Rozdział
GERAGOGIKA KONIECZNOŚCIĄ NADCHODZĄCYCH CZASÓW
Tworzenie i rozwój geragogiki — jako nowej dyscypliny geron-tologiczno-pedagogicznej — w wielu krajach Europy jest nie tylko znakiem czasu i wyzwaniem dla przyszłości, ale przede wszystkim rezultatem wzrastającego wpływu czynników demograficznych i społecznych na aktualny obraz świata. Ludzie obecnie żyją dłużej niż kiedykolwiek, przeciętne dalsze trwanie życia człowieka wydłużyło się w naszym stuleciu o prawie połowę. Współczesne społeczeństwa uprzemysłowione gwałtownie starzeją się demograficznie. Pojawiła się w naszych czasach nowa „klasa społeczna", jaką są „ludzie czasu wolnego", która to grupa — inicjując ruchy społeczne w obronie swoich praw — wymaga zabezpieczenia systemu ich potrzeb ekonomicznych, zdrowotnych, społecznych i psychicznych. Wreszcie ustanawianie pedagogiki starzenia się i starości jest ściśle związane z systematycznym rozwojem idei kształcenia człowieka przez całe życie.
Wzrastający udział osób starzejących się i starych (powyżej 65 roku życia) w populacji wielu krajów stwarza konieczność zainteresowania się tą właśnie, odchodzącą generacją. Sytuacja wielu ludzi starszych we współczesnym świecie jest trudna i ich problemy wymagają wnikliwych analiz na wielu poziomach. Rozpatrując tę sytuację na płaszczyźnie indywidualnej (psychologicznej), widzimy, że ludzie ci borykają się z bezwzględną koniecznością ciągłych przystosowań do szybko następujących zmian ekonomicznych i społecznych oraz
12
Adam A. Zych
z niełatwymi do rozwiązania bez niczyjej pomocy problemami osamotnienia i izolacji, określanymi mianem „nożyc śmierci społecznej". Z kolei na płaszczyźnie społecznej możemy dostrzec istotne zmiany socjalnego położenia ludzi starych, związane z przemianami ich roli, miejsca i statusu społecznego, a w konsekwencji ograniczające produktywność końcowych lat życia ludzi w podeszłym wieku. Rodziny wielopokoleniowe, w których osoby sędziwe miały stałe i trwałe miejsce oraz wysoki status rodzinny i społeczny, zastępuje rodzina dwupokoleniowa, składająca się z rodziców i dzieci. Jak pisze niemiecka gerontolog Margret Dieck (1979) starcy byli niegdyś mędrcami, radcami i władcami rodzin, a „w obecnych rodzinach, abstrahując od warunków mieszkaniowych, nie ma miejsca dla dziadków".
Zdaniem Wiesława Łukaszewskiego (1983): „Starość przestała być przedmiotem dumy, źródłem dodatkowej godności człowieka, a stała się powodem zawstydzenia i źródłem poczucia zagrożenia. Zagrożenie to redukuje się w rozmaity sposób, a zawstydzenie znajduje ujście w rozlicznych, bezsensownych eufemizmach. Dziś już prawie nikt nie ma odwagi, aby o kimś powiedzieć »on jest człowiekiem starym«, za to nagminne są takie kwieciste zwroty, jak: »jesień życia«, »trzeci wiek« itp.t które ukrywają istotę rzeczy".
Nowym zjawiskiem ostatniego dwudziestolecia są akcje społeczne ludzi starych w wielu krajach świata, począwszy od politycznego ruchu „Szarych Panter", zainicjowanego we wczesnych latach siedemdzie-siątych^v Stanach Zjednoczonych przez Margret Kuhn. Ruch aktywistów społecznych Gray Panthers, organizując demonstracje (m.in. w Waszyngtonie), zmierza do doskonalenia ustawodawstwa podatkowego i w zakresie ochrony zdrowia ludzi starych, a także utrzymania określonych praw i ułatwień dla tej właśnie generacji. Kolejne manifestacje (pensjonariuszy domów pomocy społecznej dla osób starszych) miały miejsce w 1988 r. w Stuttgarcie z myślą przewodnią: „Każdy człowiek kiedyś będzie stary!"; w lutym 1991 r. w Bal Harbor na Florydzie, zorganizowana przez członków Narodowej Rady Seniorów, pod hasłem: „Potrzebujemy opieki zdrowotnej w USA", i z deklaracją ideową: „Wierzymy, że wreszcie nadszedł czas wznowienia walki o reformę stanu prawnego krajowej opieki zdrowotnej, zgodnego z naszym tradycyjnym wsparciem społecznego systemu ubezpieczeń", aż po ostatnie masowe wystąpienie osób starszych w sierpniu 1991 r. w Warszawie pod hasłem: „Emeryt i rencista to też człowiek". Dodajmy, że interpretacja przez czynniki rządowe tej ostatniej demonstracji jako „prowokacji politycznej i manipulacji biednymi ludźmi, zmierza-
Geragogika koniecznością nadchodzących czasów
13
jącej do ośmieszenia rządu" („Gazeta Wyborcza" 1991, nr 200), świadczy o zupełnym braku zrozumienia tego znacznie szerszego i bardziej skomplikowanego zjawiska, jakim jest walka o warunki normalnej egzystencji i o prawa człowieka starego we współczesnym świecie.
Szczególnego rodzaju protestem staje się również, wzrastająca w ostatnich latach, liczba samobójstw ludzi starych, które mają zwrócić uwagę otoczenia na ich specyficzne potrzeby, dotyczące problemów ekonomicznych, zdrowotnych, społecznych i psychologicznych. Przypomnijmy w tym miejscu, że około 30 000 Amerykanów rocznie popełnia samobójstwo i w 1984 r. 5517 z nich (18,8%) było w wieku 65 lat i więcej (ludzie starzy w 1984 r. reprezentowali 11,8% populacji USA). „Innymi słowy, starzy Amerykanie popełniają samobójstwo przeciętnie co 96 minut". Natomiast w Polsce w 1996 r. zarejestrowano ogółem 4711 zamachów samobójczych, przy czym co czwarta osoba (1165 przypadków, co stanowi 24,7%) była w przedziale wiekowym 51-701at,aco dziewiętnasta osoba (245 przypadków, 5,2%) w wieku 71 lat i powyżej. Jest to, jak pisze Friedrich Thieding (1965), los ludzi nie znajdujących wyjścia z konfliktowej sytuacji, w jaką samo życie ich wtrąciło, ludzi zrezygnowanych, apatycznych, dla których życie straciło wszelki sens. Autor ten dodaje, że utrzymuje się — właściwy prymitywnym ludom — pogląd, iż ludzie starzy to „zbędni konsumenci", zaś francuska pisarka Simone de Beauvoir (1970) jednoznacznie określiła położenie osób w podeszłym wieku w obecnym czasie, pisząc: „Cały świat to wie: sytuacja ludzi starych jest dziś skandaliczna".
Zaobserwować można zatem wyraźną deprecjacje starości, a nawet gerontofobię, czyli wrogi stosunek do ludzi starych, przy równoczesnym obniżeniu statusu społecznego ludzi w podeszłym wieku. Procesom tym „pomagają" także: wcześniejsze przenoszenie ludzi starzejących się w stan spoczynku (przejście na rentę bądź emeryturę, w skrajnych przypadkach przybierające postać „bankructwa emerytalnego" bądź „śmierci emerytalnej"), oraz funkcjonowanie w świadomości społecznej wielu stereotypów myślowych w rodzaju: człowiek stary to człowiek niezdolny do współzawodnictwa, chory, opuszczony, samotny, bezradny, niepotrzebny i słaby.
Zdaniem Edwarda Rosseta (1986): „Długo utrzymujący się prestiż starości zaczął się rozpraszać wraz z rozwojem industrializacji. W wyniku dwóch rewolucji — przemysłowej i demograficznej — szeregi ludzi w starszym wieku zaczęły się mnożyć, a jednocześnie pozycja ich zaczęła słabnąć (...). Pojawia się odrażająca dewiza: Too old at forty (Za stary po czterdziestce), która jeszcze niestarych ludzi skazuje
14
Adam A. Zych
na utratę pracy i nędzną wegetacje". Sytuację życiową ludzi starzejących się i starych dodatkowo komplikują i utrudniają takie czynniki, jak: brak wzajemnego zrozumienia i porozumienia miedzy generacjami (dzieci, rodziców i dziadków) oraz — szczególnie wyraźne po dwóch ostatnich wojnach światowych — ewolucyjne zmiany demograficzne, polegające na systematycznym wydłużaniu się przeciętnego dalszego trwania życia człowieka oraz na regularnym wzroście liczby ludzi w podeszłym wieku w wielu krajach świata.
Przemiany kulturowe i społeczno-gospodarcze, jakie dokonały się w naszym stuleciu, sprzyjały podwyższaniu się stopy życiowej ludności, doskonaleniu systemów ochrony zdrowia społeczeństwa i podniesieniu poziomu kultury zdrowotnej, wpływając w konsekwencji na znaczne przedłużenie się przeciętnego trwania życia ludzkiego. Przykładowo w 1900 r. w Stanach Zjednoczonych przeciętna długość dalszego trwania życia wynosiła dla mężczyzn 48 lat, a dla kobiet 51 lat; zbliżone wskaźniki (48,2 dla mężczyzn i 51,4 dla kobiet) osiągnęła ludność Polski dopiero w 1931 r. Aktualne dane (1996) dla ludności Polski i USA wynoszą: dla mężczyzn 68 lat w Polsce i 72 lata w USA oraz dla kobiet 76,6 roku w Polsce i 79 lat w USA. Zatem w mijającym stuleciu przeciętne dalsze trwanie życia człowieka w USA wzrosło o 52%, a w minionym sześćdziesięcioleciu w Polsce o 45%.
Wreszcie na poziomie demograficznym obserwujemy wzrastającą proporcję osób starzejących się i starych w populacjach wielu krajów. Najwcześniej próg demograficznej starości, wyrażający się odsetkiem 7% ludzi w wieku 65 lat i więcej w stosunku do ogółu ludności (jest to wskaźnik przyjęty przez demografów Organizacji Narodów Zjednoczonych) bądź frakcją 12% osób w wieku 60 lat i więcej w stosunku do całej ludności (współczynnik starości zaproponowany przez polskiego demografa Edwarda Rosseta, 1959), przekroczyła Francja (1870), a następnie Wielka Brytania (1931), Niemcy (1937), Stany Zjednoczone (1940), a w 1967 r. Polska. Począwszy od drugiej połowy lat sześćdziesiątych odsetki te wzrastają i już w 1970 r. wyniosły dla społeczeństwa polskiego odpowiednio 8,38% i 12,97%, by w 1995 r. osiągnąć poziom 11,23% oraz 15,87%; oznacza to, że co dziewiąty Polak przekroczył 65 rok życia oraz co szósty sześćdziesiątkę. Wchodzimy zatem, jako społeczeństwo, w kolejny etap demograficznego starzenia się, określany mianem stanu średniego. Niektórzy, jak np. znany polski demograf i gerontolog Stefan Klonowicz (1986), powiadają nawet, że Polska przekroczyła w latach siedemdziesiątych próg „starości zaawansowanej", co stwarza oczywiście wiele problemów
Geragogika koniecznością nadchodzących czasów
15
natury medycznej, społecznej, ekonomicznej, a nawet kulturowej. Pragnąc prawidłowo rozwiązywać te kwestie, wskazane są systematyczne, interdyscyplinarne badania empiryczne nad procesem starzenia się społeczeństwa polskiego, a zwłaszcza prace diagnostyczno-porów-nawcze dotyczące sytuacji życiowej ludzi w podeszłym wieku w Polsce i w innych krajach.
Jak pisze Klonowicz (1986) „istnieją wszelkie przesłanki do twierdzenia, że w 2000 roku współczynnik starości (obejmujący ludzi po 65 roku życia) w Polsce osiągnie wartość 12,30%", przy czym odsetek osób w wieku 60 lat i więcej wyniesie 15,44%, a odsetek kobiet w tym wieku aż 18,20%. Dodać należy, że przewidywany wskaźnik starzenia się ludności Europy w 2000 roku będzie się kształtował na poziomie 12,5%, zaś ludności świata na poziomie 12,0% (dotyczy to osób po 65 roku życia).
W omawianej sytuacji konieczne jest rozwijanie — również w Polsce — gerontologii, a zwłaszcza geragogiki (pedagogiki starzenia się i starości), gdyż —jak zauważyła Joanna R. Leśniak (1986) — „badania społeczne nad ludźmi starymi (w tym także pedagogiczne) w Polsce znajdują się na etapie gromadzenia wiadomości o ludziach starych i ich sytuacji społecznej, co stanowi wstępne stadium do bardziej pogłębionych badań zjawisk i procesów z tym związanych", a Józef Półturzycki (1981) dodaje, że „kształcenie ustawiczne zgodnie z zasadą permanencji w oświacie dorosłych obejmuje całe dorosłe życie człowieka, w tym także okres emerytalny i przedemerytalny, które obecnie są oświatowe niemal całkowicie pozbawione opieki".
Dyscypliną gerontologiczno-pedagogiczną, która — zwłaszcza w ostatnich latach — wyraźnie zmierza w kierunku człowieka starego, jest geragogika, nazywana także gerontologią edukacyjną, edukacją gerontologiczną bądź też po prostu pedagogiką starzenia się i starości.
W tym miejscu może pojawić się pytanie: co może dać geragogika „podstarzałej" Europie? Mamy na myśli niektóre idee i pojęcia stosowane do opisu i wyjaśnienia procesów dokonujących się we współczesnych społeczeństwach — terminy, które wprawdzie nie są nowe, lecz mogą być przewartościowane i rozwinięte, a następnie zastosowane na gruncie jednoczącej się Europy.
Pierwszoplanowa jest niewątpliwie idea humanitas, przypomniana przez Hansa Jonasa (1984), a oznaczająca odpowiedzialność społeczeństwa za opiekę i ochronę jego członków oraz zachowanie szeroko rozumianego człowieczeństwa w nadchodzących czasach bądź pojmo-
16
Adam A. Zych
wana jako „ruch promujący opiekę nad człowiekiem i reformy społeczne".
Humanitas to zarazem respektowanie godności i wolności jednostki ludzkiej, zainteresowanie jej sprawami, uznawanie jej potrzeb i działanie dla jej dobra. Już w latach 40. XX wieku francuski pisarz — Antoine de Saint-Exupery (1945) ostrzegał: „dzisiaj szacunek dla człowieka, warunek naszego wzrostu, jest zagrożony (...). Jeśli utwierdzimy w sercach ludzi szacunek dla człowieka, to w końcu zbudują system społeczny, polityczny bądź ekonomiczny, który ten szacunek uświęci".
Kolejną ideą jest kategoria solidarności, zaproponowana w 1893 r. przez francuskiego ekonomistę Charles'a Gideła w wygłoszonym w Paryżu odczycie Znaczenie solidarności w programie ekonomicznym, a przypomniana w 1917 r. przez polskiego psychologa Władysława Witwickiego w artykule Uwagi o solidarności (1917), oraz przez polskiego filozofa, psychologa i socjologa Edwarda Józefa Ab-rarnowskiego w pracy Metafizyka doświadczalna (rkp. 1917, pierwodr. 1980). Zdaniem Gide'a (b.r.): „Solidarność nabiera wartości moralnej dopiero z chwilą, gdy staje się świadomą i dobrowolną".
Solidarność między generacyjna — szeroko rozumiana jako zależność wzajemna pokolenia wchodzącego na arenę życiową i odchodzącej generacji — to wzajemne wspieranie się, opieka i pomoc wzajemna, współdziałanie, współodpowiedzialność oraz zgodność w poglądach i dążeniach członków wspólnoty rodzinnej i najbliższych krewnych. To także solidarność konsensualna, która polega na wzajemnej zgodzie dotyczącej wiary i/lub wartości zewnętrznych w stosunku do rodziny oraz solidarność funkcjonalna, która dotyczy wzajemnej wymiany pomocy i wsparcia o charakterze instrumentalnym i emocjonalnym. I wreszcie solidarność normatywna, która dotyczy norm i oczekiwań we wzajemnych kontaktach, wyrażania pozytywnych emocji i szacunku, udzielania wzajemnej pomocy między generacjami, jak również dróg wewnętrznej aprobaty tych norm oraz ich sankcjonowania społecznego (zob. Bengtson i in., 1990).
Inaczej mówiąc, solidarność oznacza jedność grupową, rodzinną, obywatelską, narodową bądź ludzką, podstawą której jest wspólnota interesów, celów i norm.
Do tych dwóch idei należy dodać właśnie geragogikę oraz pedagogikę dialogu, edukację wzajemnego zrozumienia i porozumienia między generacjami, ukierunkowane na człowieczeństwo i solidarność, ze szczególnym zwróceniem w kierunku człowieka starego.
Geragogika koniecznością nadchodzących czasów
17
Mimo że geragogika jest dyscypliną relatywnie młodą, zapoczątkowana została bowiem w 1956 r. w Niemczech Zachodnich, posiada bogatą historię. Rozważania nad podeszłym wiekiem znajdujemy w dziełach myślicieli starożytnych: u Hipokratesa, Platona, Arystotelesa i Cycerona.
„Kiedy się zastanawiam nad starością, pisał Marcus Tullus Cicero w traktacie Katon Starszy o starości (41 p.n.e., tłum. poi. 1963), cztery widzę przyczyny, dla których starość zwykliśmy uważać za nieszczęśliwy okres życia: oddala nas ona od życia czynnego, osłabia siły fizyczne, pozbawia nas wszystkich przyjemności, bliską jest śmierci". Natomiast Arystoteles w Retoryce (tłum. poi. 1988) twierdził, że ludzie starzy „są małoduszni, bo upokorzyło ich życie. Nie pragną więc niczego wielkiego ani nadzwyczajnego, lecz tylko rzeczy niezbędnych do życia. Są poza tym skąpi, bo pieniądze są jedną z rzeczy koniecznych do życia, a poza tym z własnego doświadczenia wiedzą, jak ciężko je zdobyć i jak łatwo stracić. (...) Żyją więc raczej wspomnieniami niż nadzieją, tym bardziej że okres życia przed nimi jest krótki, długi zaś już poza nimi; nadzieja zaś łączy się z przyszłością, wspomnienia natomiast z tym, co już minęło". W Księdze Psalmów (tłum. poi. 1981) natomiast czytamy: „Liczba lat naszych jest siedemdziesiąt, a przy siłach osiemdziesiąt, ale za całą chwałę jest im trud i zgryzota, i zaraz przemijają, i ulatujemy (...) i lata nasze nikną jak westchnienie" (Psalm 90, 10,9).
Początki naukowej gerontologii wiąże się zwykle z nazwiskiem angielskiego filozofa i przyrodnika Francisa Bacona, który głosił, że przez systematyczne badania procesów starzenia się można będzie wykryć przyczyny starości. W 1806 r. pojawiła się pierwsza polska praca geronto logie zna O utrzymaniu zdrowia ludzi starych warszawskiego lekarza Józefa Filipieckiego. Od roku 1868 francuski neurolog
1 psycholog Jean Martin Charcot prowadził wykłady kliniczne na temat schorzeń starców oraz chorób przewlekłych. W 1909 r. rosyjski psycholog Nikołaj A. Rybników wprowadził do nauki określenie „geriatria", które spopularyzowała praca wiedeńskiego lekarza Ignaza Leo Naschera Geriatrics, ogłoszona drukiem w 1914 r. w Stanach Zjednoczonych. W 1922 r. amerykański psycholog Granville Stanley Hali ogłosił drukiem pierwszą publikację z zakresu gerontopsychokjgjj Starzenie się: Ostatnia polowa życia. W 1945 r. „ojciec gei światowej" lekarz Władimir Korenczewski podjął prace eksperymentalne z zakresu fizjopatologii starzenia się, równolegle zos
rzone Amerykańskie Towarzystwo Geronto logiczne (1945)
2 Człowiek wobec starości
18
Adam A. Zych
w roku 1950 odbył się w Liege (Belgia) I Międzynarodowy Zjazd Gerontologiczny, a w 1960 r. amerykański gerontolog Clark Tibbitts wprowadził i upowszechnił określenie „gerontologia społeczna".
Z kolei ideę kształcenia i wychowania człowieka przez całe życie, w tym również koncepcję wychowania do starości, rozwijali — jako pierwsi w dziejach myśli pedagogicznej — znakomity polski prawnik i filolog Szymon Marycki, zwany Szymonem Marycjuszem z Pilzna, w dziele O szkotach czyli akademiach ksiąg dwoje, ogłoszonym drukiem w Krakowie (1551, wznów. 1955), a przede wszystkim wybitny czeski pedagog Jan Amos Komensky" (Komeński, Comenius), który w dziele Pampaedia (1656, wyd. poi. 1973) wyróżnił, zgodnie z rozwojem człowieka, osiem typów instytucji szkolnych, tj. szkołę narodzin, dziecięctwa, chłopiectwa, wieku dojrzewania, dojrzałej młodzieży, mężczyzn, starości oraz szkołę śmierci.
Potrzebę „szkoły starości" Komeński (1973) uzasadniał następująco: „skoro starość jest częścią życia, przeto jest częścią szkoły, a więc szkołą, musi więc mieć swoich nauczycieli, swoje przepisy, swoje cele i studia, i swoją karność, aby postępy w życiu starców były możliwe", argumentując dodatkowo, że „to, co jest słabe, musi mieć kierownictwo i podtrzymanie. A skoro starość jest najsłabszym z okresów życia, nie powinna być zaniedbana i pozbawiona pomocy".
Wątek geragogiczny odnajdujemy również w dziele Komeńskiego Wielka dydaktyka (1632, tłum. poi. 1956), w którym omawia zasady przedłużania życia, stwierdzając, że w istocie przedłużenie istnienia ludzkiego polega na poznaniu sztuki właściwego zużytkowania naszej egzystencji. Edukacja gerontologiczna — w dzisiejszym rozumieniu —jest więc „częścią wszechoświecenia", a ściślej mówiąc integralnym fragmentem szkół starości i śmierci.
Celem uniknięcia niejasności należy obecnie przejść do rozważań terminologicznych, by zdefiniować geragogikę oraz wskazać jej miejsce w systemie dyscyplin gerontologicznych i pedagogicznych. Dziedzina, o której piszę: geragogika, określana jest za pomocą takich terminów, jak: andragogika (pedagogika dorosłych) ludzi w okresie starości, geragogia, gerontogogika, gerontopedagogika, edukacja ge-rontologiczna, pedagogika podeszłego wieku, pedagogika starych ludzi, gerontologia edukacyjna, oświatowa lub wychowawcza, pedagogika starych ludzi, pedagogika starzenia się i starości, kształcenie i wychowanie osób w podeszłym wieku, wychowanie do starości, i innych.
Geragogika koniecznością nadchodzących czasów
19
Określenia „geragogika", na oznaczenie pedagogiki ludzi starzejących się i starych, użył po raz pierwszy w 1956 r. zachodnioniemiecki pedagog i gerontolog Hans Mieskes. W 1962 r. jego rodak Otto Frie-drich Bollnow wprowadził pojęcie „gerontogogiki" (od grec. geron, gerontos — starzec), rozumianej jako dyscyplina badawcza dotycząca kształcenia i wychowania ludzi starych.
Wspomniany Mieskes zaliczył geragogikę z jednej strony do nauk gerontologicznych (obok geriatrii i jej dyscyplin szczegółowych oraz gerontopsychologii i socjologii starzenia się), z drugiej zaś, obok pedagogiki dzieci i młodzieży (tzw. paidagogiki), oraz andragogiki, do teorii wychowania, obejmującej pedagogikę człowieka w różnym wieku i zajmującej się pedomorfozą, tj. zmianą kształtu człowieka poprzez wszystkie fazy życiowe aż do starości.
Rozszerzając koncepcję Mieskesa proponuję zaliczyć pedagogikę starzenia się i starości (geragogikę) wraz z jej dyscyplinami szczegółowymi (tj. edukacją gerontologiczną, gerontologia edukacyjną i pedagogiką profilaktyki gerontologicznej) do gerontologii społecznej, która obejmuje również gerontosocjologię i gerontopsychologię. Natomiast w obrębie gerontologii medycznej pozostawić geriatrię, geratohigienę i psychogeriatrię, zaś w zakresie gerontologii eksperymentalnej biologię i fizjologię starzenia się. Ujmując system dyscyplin pedagogicznych z rozwojowego punktu widzenia, uważam, że geragogika jest jednym z działów pedagogiki, rozumianej jako teoria wychowania, kształcenia i oświaty — obok paidagogiki, andragogiki i pedagogiki specjalnej — przy czym te dwie ostatnie dyscypliny współdziałają z geragogiką.
Zatem tworzenie pedagogiki starzenia się i ludzi starych (gerago-giki bądź gerontologii edukacyjnej/edukacji gerontologicznej) zamyka cykl kształcenia jednostki w układzie rozwojowym, co zgodne jest z coraz powszechniejszym poglądem, że wychowanie należy rozszerzyć na wszystkie pokolenia. Warto w tym miejscu przypomnieć, że takie właśnie ujęcie procesów edukacyjnych postulowali m.in. Marycki, Komeriski, Ruth Benedict, Erich Fromm, Aleksander Kamiński, Abram Kardiner i Ralph Linton.
Tak też rozumie geragogikę David Battersby (1990), który — w artykule Od andragogiki do geragogiki — ujął przedmiot tej nowej dziedziny wiedzy jako wypadkową badań i teorii dotyczących ludzkiego rozwoju oraz nauczania i uczenia się osób starzejących się i starych, przy czym pomiędzy rozwojem człowieka a jego uczeniem się i nauczaniem zachodzą interakcje. Takie podejście do procesów edukacyj-
20
Adam A. Zych
nych i rozwojowych ma ważne następstwa, gdyż jak pisze Battersby: „uczenie się i nauczanie osób w późnych latach ich życia może stanowić formę stymulacji umysłowej lub ćwiczenia inteligencji", opóźniając w konsekwencji procesy otępienia starczego, a zarazem może skłaniać" ludzi przekraczających smugę cienia do realizacji ich „pełnego potencjału rozwojowego".
W tym miejscu wyjaśnić należy, iż w gerontologii anglosaskiej stosowane jest określenie „gerontologia edukacyjna". Terminu tego — jak pisze Frank Glendenning (1990) —- prawdopodobnie użył po raz pierwszy w 1970 r. Howard Y. McClusky z Uniwersytetu Michigan jako nazwy programu studiów doktoranckich. W sześć lat później określenie Educational Gerontology staje się tytułem nowego czasopisma, wydawanego w Waszyngtonie. Wreszcie w 1985 r. utworzone zostaje w Wielkiej Brytanii Stowarzyszenie Gerontologii Edukacyjnej, stanowiąc odpowiedź na prace i studia prowadzone w zakresie „edukacji starzejącego się społeczeństwa".
Lata 1976—1980 przyniosły wiele różnych prób zdefiniowania gerontologii edukacyjnej i określenia jej przedmiotu. Najbardziej znaczącą podjął David A. Peterson (1976), opisując gerontologię edukacyjną jako „dziedzinę studiów i praktyki, która rozwinęła się ostatnio jako współdziałanie edukacji dorosłych z gerontologia społeczną1'. Nieco później Peterson wysunął sugestię, iż dyscyplina ta obejmuje swoim zasięgiem kształcenie osób starzejących się i starych oraz kształcenie profesjonalistów w zakresie problematyki starzenia się.
Przez parę następnych lat dyskutowano w Wielkiej Brytanii przyszłość i możliwości rozwoju tej dziedziny wiedzy, dokonując subtelnego rozróżnienia pomiędzy gerontologia edukacyjną (rozumianą jako uczenie się w późniejszych latach życia) a edukacją gerontologiczną (pojmowaną jako nauczanie gerontologii). O ile do kręgu odbiorców pierwszej dziedziny zaliczyć można ludzi starzejących się i starych, a także animatorów oświaty dorosłych, nauczycieli i wychowawców dorosłych, o tyle edukacja gerontologiczna ma znacznie szerszy krąg odbiorców, obejmuje bowiem — poza osobami starzejącymi się i starymi — również profesjonalistów, paraprofesjonalistów i wolontariuszy oraz ogół społeczeństwa, natomiast w zakresie badań gerontologia edukacyjna podejmuje problemy gerontologii kształceniowej i gerontologii samopomocy edukacyjnej, zaś edukacja gerontologiczna w swych studiach badawczych zajmuje się problemami gerontologii społecznej i edukacji dorosłych. Z tego punktu widzenia definicja przyjęta w Międzynarodowym słowniku gerontologii społecznej (1985)
Geragogika koniecznością nadchodzących czasów
21
określa gerontologię edukacyjną jako „dział gerontologii, który zajmuje się edukacją dla osób starszych i nauczaniem przez osoby starsze; w Stanach Zjednoczonych termin ten może także obejmować działalność oświatowe-informacyjną na temat starzenia się, prowadzoną dla społeczeństwa, oraz szkolenie osób, które pracują dla ludzi starszych lub z nimi". Natomiast Mildred M. Seltzer (1983) uważa, że „gerontologia edukacyjna, której jednym z komponentów jest edukacja gerontologiczna, ogniskuje się na podejściach edukacyjnych jako środkach doskonalenia jakości życia starszych i dla osób starszych. Zawiera ona kształcenie ludzi starszych, nauczanie społeczeństwa o ludziach starszych oraz edukację tych, którzy mogą pracować z ludźmi starymi". Z kolei autorzy Słownika pedagogiki pracy (1986) geragogikę/ge-ragogię określają jako teorię „wpływania na osoby tzw. trzeciego wieku... Wśród osób tych występują rozmaite niedomagania, zarówno fizyczne, jak i w zakresie życia duchowego, wymagają one przeto opieki lekarskiej i odpowiedniej organizacji ich życia kulturalnego". Wreszcie Kazimierz Wojciechowski (1986) wyróżnił „gerontologię oświatową", „która zajmuje się kwestiami oświaty i kultury ludzi podeszłego wieku", a która jest częścią andragogiki.
Wspomniany Glendenning (1990) podał przykładowe tematy badań i zastosowań zarówno gerontologii edukacyjnej, jak i edukacji gerontologicznej, do których należą m.in. funkcjonowanie osób starzejących się i starych; kontekst środowiskowy; motywacja kształcenia się ludzi w podeszłym wieku; psychologia uczenia się; badania pamięci, inteligencji i zdolności uczenia się seniorów; modele programowe; metody nauczania dorosłych; aktywność kształceniowa odchodzącej generacji; stereotypy i mity dotyczące ludzi starzejących się i starych; wchodzenie w nowe role społeczne i zmiana postaw psychicznych; sposoby komunikacji społecznej z twórcami polityki socjalnej, rodzinami, pracownikami socjalnymi, etc.; podstawowe informacje badawcze o procesie starzenia się człowieka i wybranych aspektach starzejącego się społeczeństwa; oraz teoria, badania i praktyka gerontologii edukacyjnej/edukacji gerontologicznej.
Konkludując proponuję przyjęcie terminu „geragogika" na oznaczenie zarówno gerontologii edukacyjnej, jak i edukacji gerontologicznej, a następnie stosowanie tych dwóch ostatnich określeń w sposób zróżnicowany jako subdyscyplin szczegółowych geragogiki — komplementarnych w stosunku do pedagogiki profilaktyki gerontologicz-nej/geragogiki prewencyjnej.
22
Adam A. Zych
Jeszcze inaczej ujęła geragogikę Joanna R. Leśniak (1986). Uznała ją za jeden z działów andragogiki, dodając, że gerontopedagogika „znajduje się dopiero w początkowym stadium swego rozwoju. Istotnym warunkiem jej dalszego, pomyślnego rozwoju jest odpowiednie zaplecze naukowo-badawcze w uczelniach wyższych i instytutach resortowych". Idąc dalej, należałoby rozważyć potrzebę i możliwość wprowadzenia do nurtu kształcenia w uczelniach różnych krajów, w tym także Polski, wzorem Uniwersytetu w Giessen, nowego kierunku studiów: geragogiki, którego celem byłoby przygotowanie absolwentów do wykonywania nowego zawodu — geragoga, specjalisty wykształconego w dziedzinie gerontologii klinicznej, prawa, psychologii i socjologii (w tym również psychologii starzenia się i gerontoso-cjologii), teorii wychowania, pedagogiki ogólnej i specjalnej oraz, rzecz jasna, w zakresie geragogiki.
Pragnąc bliżej określić, czym powinien zajmować się geragog (teoretyk, badacz i praktyk), a zarazem sprecyzować, czym jest pedagogika starzenia się i starości —jako dyscyplina teoretyczna, empiryczna i stosowana — należy obecnie przedstawić jej główne zadania.
Zadania te ująłem w postaci najważniejszych problemów w zakresie badań podstawowych i badań stosowanych, do których zaliczam:
A. W zakresie podstawowych (teoretycznych) studiów i badań geragogicznych:
— poznanie starzenia się jako procesu, a równocześnie fazy życia ludzkiego,
— diagnozę sytuacji życiowej ludzi w podeszłym wieku (m.in. określenie stanu zdrowia i zaradności życiowej, systemu wartości uznawanych przez ludzi starszych, aktywności w czasie wolnym, a także rozpoznanie sytuacji ekonomicznej i społecznej ludzi starych) w różnych krajach i grupach kulturowych bądź etnicznych (geragogika porównawcza),
— określenie podstawowych czynników warunkujących proces starzenia się,
— opracowanie metod i środków opieki nad ludźmi w podeszłym wieku,
— tworzenie optymalnych, humanistycznych warunków życia dla ludzi starszych i stwarzanie możliwości korzystania przez nich z życia w maksymalnym — relatywnie do stanu zdrowia i wieku — stopniu,
— waloryzację starości, czyli podejmowanie działań zmierzających do podniesienia statusu rodzinnego i społecznego oraz roli czło-
Geragogika koniecznością nadchodzących czasów
23
wieka starego we współczesnym świecie, a w konsekwencji do podwyższenia wartości końcowego okresu życia człowieka, przy łagodnej i stopniowej, a nie gwałtownej rezygnacji bądź ograniczaniu ról społecznych ludzi starzejących się i starych.
B. W zakresie geragogicznych badań stosowanych i praktycznych działań, dostrzegam potrzebę rozwiązywania następujących problemów dotyczących odchodzącej generacji:
— wychowanie dla wzajemnego zrozumienia i porozumienia, tolerancji i dialogu pokoleń, z czym wiąże się kształtowanie właściwych postaw dzieci i młodzieży wobec starości i starego człowieka, z drugiej zaś strony utrzymanie kontaktów międzypokoleniowych, będących okazją do przekazania młodym przez ludzi starych i sędziwych swego doświadczenia i mądrości życiowej,
— przygotowanie i przystosowanie człowieka do procesu starzenia się i do jego efektu: starości, w tym także kształtowanie umiejętności efektywnego spędzania wolnego czasu, przy zachowaniu odpowiedniej proporcji między czynnymi i biernymi formami wypoczynku,
— profilaktyka i prewencja pedagogiczna, zmierzające do przeciwdziałania oraz zapobiegania patologii życia społecznego ludzi starych (przykładowo: kryzysy psychiczne i załamania, rozwody i samobójstwa ludzi w podeszłym wieku), a także do określenia i zrozumienia tych warunków, które sprzyjają przedłużeniu życia ludzkiego, optymistycznej i godnej starości, i tych, które prowadzą do przedwczesnego starzenia się, oraz nadania środowisku życiowemu człowieka takiego kształtu, by „czynniki dobre, a więc korzystne dla populacji, przeważały nad niekorzystnymi" (Aleksandrowicz, Duda, 1991) — mam na myśli geragogikę prewencyjną i ekologiczną,
— działania konsultacyjno-doradcze, czyli poradnictwo geragogi-czne z telefonami zaufania, liniami „kryzysowymi" i „gorącymi" liniami dla seniorów włącznie,
— socjalizacja ludzi w podeszłym wieku, zmierzająca do przełamania „nożyc śmierci społecznej", jakie tworzą izolacja i osamotnienie; za pomocą podtrzymywania więzi intelektualnych i emocjonalnych ze światem, zwiększania aktywności ludzi starszych w różnorodnych dziedzinach życia społecznego i uczynienia tej generacji społecznie potrzebną bądź wręcz konieczną warstwą społeczeństwa, lecz nie z życiowego przymusu, a z wyboru,
— działania terapeutyczne, rehabilitacyjne i/lub reaktywizacyjne, których celem jest samorealizacja i nadanie starości wymiaru życia
24
Adam A. Zych
twórczego, w sensie urzeczywistniania siebie lub wyrażania człowieczeństwa, nie w znaczeniu twórczości jako zespołu cech osobowościowych, ponieważ — jak wykazują wyniki badań empirycznych — poziom tych cech obniża się z wiekiem (geragogika interwencyjna),
— rehabilitacja zawodowa ludzi w podeszłym wieku (ważny problem zmiany zawodu i przygotowania do podjęcia pracy w nowej specjalności zawodowej),
— inspirowanie i stymulowanie refleksji nad sensowną starością, prowadzącej do zdobywania samoświadomości oraz nakreślania nowych celów i zadań życiowych w tym zakresie,
— wreszcie „subtelne inspirowanie godzenia się z tym, co nieuchronne" (Kamiński, 1986), czyli przygotowanie człowieka do bólu, cierpienia, umierania i śmierci.
Na pograniczu geragogicznych badań podstawowych i stosowanych znajduje się kształcenie ludzi w podeszłym wieku oraz upowszechnianie problematyki geragogicznej, przy wykorzystaniu takich placówek edukacyjnych i opiekuńczo-medycznych, jak: uniwersytety trzeciego wieku i akademie seniorów, kluby „złotego wieku", placówki medycznej opieki zamkniętej, towarzystwa i placówki naukowe i społeczne (np. uczelnie wyższe, instytuty, stowarzyszenia geragogiczne itp.), oraz czasopism pedagogicznych i gerontologicz-nych.
Zamykając powyższe rozważania pragnę przypomnieć piękne słowa Komeńskiego, który — przyrównując człowieka starego do statku dryfującego po wzburzonym morzu — pisał: „Nie wolno więc nikogo pozostawiać bez dobrych zabezpieczeń wskazujących, jak powinno się przezornie działać, skoro tu (niczym między Scyllą a Charybdą) zawsze pojawia się obawa przed rozbiciem czy zatonięciem, zawsze i dla wszystkich (...)" (Komeriski, 1973).
Parę lat temu na Ukrainie spotkałem starego człowieka, który powiedział mi: „Wciąż myślę o tym, jak mam się rozstać z tą ziemią, by lżej było mi się rozstawać", zaś wybitny pisarz Jerzy Kosiński, niedługo przed swą śmiercią, zapytał przyjaciela: „Co zrobimy z naszą starością?". Równie dobrze — każdy z nas — może zadać takie pytanie.
Uważam zatem, że rozwój geragogiki w naszym kraju jest nie tylko wyzwaniem, ale także koniecznością dla nadchodzących czasów. W przeciwnym wypadku — zbagatelizowania potrzeby lub zaniedbania rozwoju tej dyscypliny — ludzie w podeszłym wieku coraz częściej będą sygnalizować : „coraz mniejsze zainteresowanie życiem", stwierdzając, że w starości „nic już człowieka nie jest w stanie ucieszyć",
Geragogika koniecznością nadchodzących czasów
25
a długie życie tonie wartość, lecz „życie jałowe", lub jeszcze mocniej, to „bierne czekanie na śmierć...".
W tym miejscu może ktoś przytoczyć słowa Tadeusza Bilikiewi-cza, że „starość jest początkiem śmierci, a contra vim mortis non est remedium in honiś". Uczyńmy jednak geragogikę ogrodem starzejącej się Europy, w którym to ogrodzie (prawdę mówiąc) nie znajdziemy lekarstwa na moc śmierci, ale odnaleźć możemy własną starość w nowych wymiarach: umiejętności życia i sztuki starzenia się.
Rozdział II
W POSZUKIWANIU TEORII STARZENIA SIĘ
Wiek stary choć jest inny niż wiek młodociany, Zaledwie się obejrzysz czas różnicę zetrze (...)
^Grzegorz z Nazjanzu: Drogi tycia)
Refleksję nad procesem starzenia się i jego efektem — starością, znajdujemy -w pismach myślicieli dawnych epok. Już Grzegorz z Nazjanzu pisał w pięknych, poetyckich słowach:
(...) życie się sktada
Z lat straconych, a starość nie oszczędza szronu,
Tego białego gońca, co śmierć zapowiada.
(O naturze ludzkiej)
O młodości nadzieją zielona, wesoła,
0 starości poważna, a bliska mogiły.
(Pożegnanie)
Teraz obcy, samotny tułam się wśród świata, wlokąc swe życie smutne i starość bez siły (...) ...i nie wiem, gdzie się jakiej doczekam mogiły
1 kto mi zamknie oczy: syn Boga czy zdrady (...)
(Zmienne czlowieka koleje)
28
Adam A. Zych
Od początku cywilizowanego świata próbowano również wyjaśnić mechanizmy i przyczyny oraz przebieg i konsekwencje procesu starzenia się organizmów żywych, a głównie człowieka.
Jedną z pierwszych hipotez dotyczących starzenia się organizmów, wysunął Arystoteles, który uważał, że długość życia zależy od długości okresu wzrostu; myśl tę rozwinął biolog francuski Georges Louis Leclerc de Buffon, który starał się udowodnić, że długość życia jednostki jest zależna od długości okresu jej wzrostu i rozwoju.
Człowiek przede wszystkim starzeje się biologicznie, stąd też wszystkie społeczne teorie starzenia się są wtórne w stosunku do koncepcji biologicznych. Dlatego też od tych ostatnich należy rozpocząć charakterystykę ważniejszych stanowisk teoretycznych na temat starzenia się.
Teoria energetyczna i/lub witalistyczna
W 1902 r. fizjolog niemiecki Max Rubner odkrył prawo głoszące, że energia konieczna do wzrostu jest stałą częścią całej energii użytej przez organizm, czyli długość życia organizmu jest odwrotnie proporcjonalna do szybkości przemiany materii. Rubner potraktował zatem organizm „jako układ fizykochemiczny, zdolny do wyprodukowania stałej, określonej ilości energii przypadającej na każdy kilogram wagi ciała, po której wypełnieniu ustrój starzeje się i umiera" (Leśniak, 1986). Zbliżone hipotezy, tłumaczące starość i śmierć komórek somatycznych przypuszczeniem, że komórka żywa nie może dzielić się nieskończenie, oraz że zmniejszenie energii dzielenia się komórki powoduje jej śmierć naturalną, wysunął S. W. Żurakowski (1934). Z kolei teoria witalistyczna starzenia się głosi o istnieniu „siły życiowej" — źródła i przyczyny życia. Z biegiem lat siła ta ma się wyczerpać. Jak gaśnie lampa, gdy zabraknie oliwy.
Źródeł tych koncepcji upatrywać można w poglądach Arystotelesa, który, utożamiając starość z psuciem się, pisał, że gorąco „ulega unicestwieniu już to przez wyczerpanie, już to przez wygaszenie; wygaszenie mianowicie przez przyczyny przeciwne, przez zimno i wilgoć, wyczerpanie natomiast przez niedobór pokarmu — tak jak kaganki, gdy nie mają paliwa ani oliwy" (tłum. poi. 1980). „W starości — stwierdzał dalej Arystoteles — gorąco zaś zanika z powodu niedoboru składników pokarmowych. Soki bowiem stanowią pokarm dla gorąca, starość zaś jest zimna". Przypomnieć warto, że do hipotez tych nawią-
W poszukiwaniu teorii starzenia
29
zał w XVII stuleciu F. Bacon, który proponował „mierzyć starzenie się ogólną ilością zużytego paliwa".
Teoria cytologiczno-histologiczna
Fizjopatolog amerykański George Richard Minot, a za nim M. P. Krenke i A. W. Nagomy upatrywali przyczyny starzenia się organizmu w „nadróżnicowanm się" tkanek, a więc „w różnicowaniu i stopniowej specjalizacji komórek, czemu towarzyszy gromadzenie się w nich produktów upośledzających z czasem funkcje organizmu" (Leśniak, 1986).
Biomorfotyczna teoria starzenia się
W sensie biochemicznym jednostka starzeje się dzień po dniu. Na fakt ten zwrócił uwagę niemiecki internista i gerontolog Max Btirger, którego zdaniem człowiek starzeje się od momentu poczęcia i zjawisko starzenia się ma charakter ogólnokosmiczny, w tym sensie „starzeje się" również materia nieożywiona (zob. Btirger, 1965). W swej koncepcji Btirger wprowadził dwa podstawowe pojęcia: bioreuzy (od grec. biorheusis — upływ życia) i biomorfozy (od grec. biomorphosis — przemiana życiowa obejmująca całokształt zmian, które zachodzą w ustroju od poczęcia do zgonu). Biomorfoza — zdaniem Burgera — jest funkcją bioreuzy, czyli funkcją czasu.
Relacjonując poglądy tego autora Kinga Wiśniewska-Roszkowska (1982) pisze: „Według Burgera zmiany zachodzące przy starzeniu nie mogą się cofać, a zatem niemożliwe jest istotne odmłodzenie, a wszelkie próby w tym kierunku są nienaukowe i niepoważne". Taki wniosek zgodny jest z ontogenetyczną jednokierunkowością życia ludzkiego — dzieci będą starcami, nie odwrotnie.
Teoria niedożywiania komórek tkankowych
Zaproponowana, na początku XX stulecia przez M. S. Muhlmanna, powyższa koncepcja tłumaczy starzenie się organizmu starzeniem się komórek, które w wyniku szczególnego przylegania do siebie zmniejszają swą powierzchnię wchłaniania tlenu i substancji odżywczych i wskutek tego głodują (zob. Leśniak, 1986).
30
Adam A. Zych
Zbliżony jest pogląd polskiego gerontologa i internisty Romana Pereta, który za główną przyczynę starzenia się ustroju uznaje zaburzenia w przemianie materii. Wychodząc z założenia, że tlen i dwutlenek węgla stanowią podstawowe czynniki, warunkujące istnienie żywego organizmu, Peret twierdzi, że z wiekiem maleje odsetek tlenu w krwi tętniczej, a wzrasta udział dwutlenku węgla, co ma ujemny wpływ na natężenie czynności metabolicznych komórek ustroju i powoduje zaburzenia w przemianie materii zachodzącej w komórkach (zob. Gumowska, 1969).
Teoria samozatrucia organizmu
Zdaniem Ilji Iljicza Miecznikowa, rosyjskiego fizjologa działającego w Paryżu, starzenie się i starość są rezultatem zatrucia organizmu, a ściślej samozatrucia wydzielinami flory bakteryjnej w jelicie grubym. Organizm nie dość sprawnie radzi sobie z wydalaniem trucizn, w konsekwencji starzejąc się.
„Organizm ludzki — uważał Mieczników — degeneruje się w połowie drogi życiowej, a starość nasza to choroba, którą trzeba leczyć, jak każdą inną". Samozatruciem organizmu tłumaczył też Mieczników przedwczesne starzenie się i zgony.
Kolejna hipoteza starzenia się organizmu, wysunięta przez Aleksandra Aleksandrowicza Bogomolca w pracy: Przedłużanie życia (1938), głosiła, że przyczyną zmian starczych w organizmie mogą być zaburzenia fizykochemiczne w starzejących się tkankach. Z wiekiem nagromadza się w tkankach wiele rozmaitych odpadków przemiany materii i następuje samozatrucie organizmu produktami własnej przemiany materii, będące przyczyną starzenia się. Tak więc Bogomolec główną rolę w procesie starzenia się przypisuje zmianom w tkance łącznej.
Szczególnie wiele badań poświęcono tutaj „pigmentowi starości", który gromadzi się w komórkach układu nerwowego. Są to ziarna lipidowe, których z biegiem lat przybywa. Wskazywałoby to na niedo-stateczność procesów utleniających (zob. Żurakowski, 1934).
Obok koncepcji zatrucia produktami rozpadu Bogomolca, pojawiła się również teoria toksyczno-fagocytama, według której u podstaw procesu starzenia się leży naruszenie harmonii między poszczególnymi grupami komórek. Komórki nabłonkowe (tkanka nerwowa, gruczoły) słabną w swej działalności, komórki zaś tkanki łącznej i fagocyty zachowują całkowicie swe siły i energię.
W poszukiwaniu teorii starzenia się
31
Hormonalna teoria starzenia się i starości
Do twórców tej koncepcji zalicza się fizjologów: Charles'a Brown--Sćąuarda i Siergieja A. Woronowa, oraz chirurga austriackiego Eu-gena Steinacha. Celem odmłodzenia organizmu prowadzili oni doświadczenia eksperymentalne — Brown-Sćquard w 1889 r. zrealizował badania nad stosowaniem wyciągu z jąder młodych świnek morskich; Woronow stosował terapię substytucyjną, przeszczepiając starym zwierzętom gruczoły płciowe zwierząt młodych; i wreszcie w Steinach w 1920 r. zalecił operację podwiązania nasieniowodów u mężczyzn w celu odmładzającym. Zdaniem tych autorów jedną z przyczyn starzenia się „wszystkich narządów organizmów żywych jest uwstecznienie struktury i zanik funkcji wewnątrzwydzielniczych gruczołów płciowych" (Leśniak, 1986). Według Żurakowskiego (1934) .jądra dostarczają krwi produktów (składniki nasienia), które dają energię układowi nerwowemu i mięśniom".
Fizykochemiczna teoria starzenia się
Przedstawiciele fizykochemicznej koncepcji starzenia się, tacy jak: lekarka amerykańska — Soma Weiss, biochemicy — szwajcarski — Leopold Rużićka, i niemiecki — Adolf Friedrich Butenandt, upatrując przyczyn starzenia się w zmianach zachodzących z wiekiem w systemie koloidalnym plazmy komórkowej, zainicjowali w latach 1934— 1935 chemiczną syntezę androsteronu i testosteronu, stąd pozostał już tylko krok do terapii hormonalnej ludzi w podeszłym wieku.
Endokrynologiczna koncepcja starzenia się
Badania biochemiczne nad procesem starzenia się i hamującym wpływem gruczołów wydzielania wewnętrznego na ten proces zapoczątkował w 1912 r. rumuński endokrynolog i gerontolog Constantin Jon Parhon, równolegle prace nad przeszczepianiem tkanek i narządów prowadził francuski biolog i chirurg — Alexis Carrel; wreszcie w 1956 r. rumuńska farmakolog i gerontolog — Ana Aslan doniosła po raz pierwszy o korzystnym działaniu prokainy na dolegliwości starcze. Zwolennicy endokrynologicznej koncepcji starzenia się sądzą, że procesy starzenia się można zwolnić i osłabić ich przebieg na drodze terapii hormonalnej.
32
Adam A. Zych
Neurogenne teorie starzenia się
„Całym procesem starzenia się kierują zmiany w układzie nerwowym" (Comfort, 1968). Ta niezwykle pociągająca hipoteza stała się osią neurogennych koncepcji starzenia się wyższych organizmów żywych. Już Iwan Piotrowicz Pawłów twierdził, że starość jest spowodowana przez zużywanie się układu nerwowego. „Dajcie mi środek przeciwko zużyciu kory mózgowej — pisał Pawłów — a ja wam dam klucz do odmładzania". Zdaniem S. Miedwiediewa i B. Piętrowa „pierwotną przyczyną starzenia się wyższych organizmów jest wyczerpywanie się układu nerwowego i jego stopniowa degradacja" (Leśniak, 1986).
Rumuński gerontolog D. Kotsovsky (1933) wiąże starzenie się z osłabieniem odporności, powstającym w tkance mózgowej i nerwowej na tle szkodliwego działania produktów toksycznych funkcji życiowych całego organizmu. Tkanka nerwowa jest tkanką najsłabszą, mniej odporną, jej wzrastanie zatrzymuje się wcześniej. Przyczyny różnej długości życia — zdaniem Kotsovsky'ego — należy szukać w zmniejszaniu się odporności ośrodków mózgowych, w tzw. przed-rażnieniu tkanek mózgowych, spowodowanym nadmiernym wydatkowaniem energii. Właśnie system nerwowy, wcześniej niż inne tkanki, zdradza objawy starości. Bliższy lub dalszy kres życia człowieka zależy zatem od stopnia utrzymania równowagi systemu nerwowego. Ciężkie zmartwienia, nieprzewidziane katastrofy i inne podobne czynniki mogą być przyczyną nagłego postarzenia się, a tym samym — skrócenia życia człowieka (zob. Kotsovsky, 1933).
Również współczesny gerontolog włoski Enrico Greppi przypisuje największą rolę w procesie starzenia się układowi nerwowemu, dodając, że starość przedwczesna (około czterdziestego piątego, a nawet czterdziestego roku życia) powodowana jest zaburzeniami w przemianie materii (zob. Gumowska, 1969).
Z kolei gerontolodzy i biolodzy amerykańscy, m.in. Joseph Meites i Caleb Finch, przypuszczają, że podwzgórze (ważny ośrodek podko-rowy, regulujący różne funkcje ustrojowe zarówno przez układ nerwowy wegetatywny, jak i na drodze pobudzania przysadki mózgowej, która z kolei zawiaduje układem hormonalnym) jest, być może, tym czynnikiem, który wyzwala wiele spośród zmian występujących w starszym wieku. Innymi słowy: istnieją może w pewnych częściach organizmu regulatory starzenia, które kontrolują jego przebieg, nie wiemy jednak, co w pierwszej kolejności pobudza taki regulator móz-
W poszukiwaniu teorii starzenia się
33
gu. Badacze amerykańscy skoncentrowali ostatnio swoją uwagę na enzymie zwanym MAO (Monoamine Oxidase], który się znajduje w całym organizmie, jednak w największej ilości skupiony jest w centralnym układzie nerwowym. Enzym ten rozbija aminy biogeniczne, ważną grupę związków mających ścisły związek z przekazywaniem impulsów nerwowych oraz ze zmianami nastroju. U ludzi powyżej 45 roku życia poziom MAO w znacznym stopniu wzrasta, przy równoczesnym spadku ilości aminów. Niektórzy gerontolodzy wysunęli hipotezę, że właśnie wyższy poziom MAO może być powodem zmieniającym sygnały wysyłane przez podwzgórze do różnych gruczołów dokrewnych, które pośrednio kontroluje, a wynikające zmiany mogą stanowić dużą część tego, co nazywamy starzeniem się (zob. R. Cherry, L. Cherry, 1975).
Ewolucyjna koncepcja starzenia się
Ewolucyjna teoria starzenia się została wysunięta już prawie sto lat temu przez biologów szkoły Augusta Weissmanna, określanych mianem ewolucjonistów. Podstawą tej koncepcji są dwa założenia: „1. Żadna komórka nie może trwać wiecznie — musi ona albo się podzielić na dwie potomne, albo też po pewnym okresie funkcjonowania zwyrodnieć i obumrzeć. 2. W miarę różnicowania się do coraz bardziej specjalistycznych funkcji w wielokomórkowych ustrojach komórki tracą zdolność do mitozy. Im wyżej zróżnicowana, bardziej wyspecjalizowana tkanka, tym liczniej i wcześniej komórki jej przechodzą w stadium zwane postmitotycznym, tracąc już zdolność do podziału" (Wiśniewska-Roszkowska, 1982). Najbardziej wyspecjalizowane tkanki — głównie nerwowa i mięśniowa —już we wczesnych okresach życia przechodzą w stadium postmitotyczne, zaś inne ważne narządy (m.in. wątroba, nerki czy trzustka) mają wprawdzie za młodu pewną zdolność regeneracyjną, maleje ona jednak w znacznym stopniu w miarę postępującego procesu starzenia się. W konsekwencji coraz więcej czynnych komórek tych narządów przechodzi w stadium postmitotyczne. Jeśli więc najważniejsze dla życia narządy (mózg lub serce) nie mogą odnawiać się przez podział komórek, to zgodnie z pierwszym prawem ewolucjonistów są one po pewnym czasie skazane na zwyrodnienie starcze i śmierć, co pociąga za sobą śmierć całego ustroju. W innych narządach — z wiekiem — postępują rów-
34
Adam A. Zych
nież analogiczne procesy zwyrodnienia — coraz więcej komórek ginie, przy zmniejszającej się zdolności do odnowy organizmu (zob. Wiśnie-wska-Roszkowska, 1982).
Biochemiczna teoria starzenia się
Francuski fizjolog i gerontolog Lćon Binet (1951) sformułował biochemiczną hipotezę starzenia się, stwierdzając: „Zjawisko starzenia się pasjonuje badaczy laboratoryjnych i praktyków. W świetle badań biochemicznych wydaje się, że proces starzenia się wywołany jest obniżeniem wymiany oddechowej; obniżenie metabolizmu, spadek wydzielania zasadniczego stanowią, jak sądzimy, cenny test chemiczny, który nasuwa leczenie korygujące: hormonalne i biochemiczne. Zastosowanie hormonów, użycie jodu dają zadowalające rezultaty. »Dodać lat życiu, a życia — podeszłemu wiekowi« oto idealna formuła, która powinna być na usługi precyzyjnych metod".
Inni badacze twierdzą natomiast, że jedną z przyczyn starzenia się jest stopniowy spadek odporności organizmu, która jest niezbędna dla ochrony przed chorobami. W miarę starzenia się występują różne zmiany uszkadzające przeciwciała wytwarzane przez białe ciałka krwi i wówczas albo przeciwciała stają się słabsze i przez to prawie bezużyteczne, bądź też zwracają się przeciw organizmowi, który mają właśnie ochraniać. Duże znaczenie dla układu odpornościowego człowieka ma grasica, a wydzielany przez nią hormon — tymosyna wpływa na starzenie się. Wykazali to w 1963 r. Allan Goldstein i współpracownicy stwierdzając, że poziom hormonu grasicy zmniejsza się wydatnie między 25 a 45 rokiem życia. Ponadto Goldstein wykazał, że można zwiększyć siłę oraz odporność na choroby myszy doświadczalnych, a tym samym długość ich życia, przez zastrzyki tymosyny. Zdaniem Goldsteina „mamy pełne prawo przypuszczać, że działanie tego hormonu będzie takie samo u człowieka" (zob. R, Cherry, L. Cherry, 1975).
Teorie genetyczno-immunologiczne oraz
stochastyczne (od grec. stochadzein — celować)
koncepcje starzenia się
W myśl tych koncepcji dominująca w starzeniu się jest mutacja somatyczna, czyli zmiany w instrukcjach genetycznych przenoszonych
W poszukiwaniu teorii starzenia się
35
przez komórki ciała, które przechodzą na komórki potomne. Starzenie się w sensie biologicznym można przedstawić — zdaniem genetyków
— jako rozwijający się i zaprogramowany proces zmian ilościowych, kontrolowany przez geny, bądź jako „wynik zwiększania się zakłóceń w programie komórek, które w końcu zagłuszą pewne niezbędne instrukcje" (Comfort, 1968). Według Leo Szilarda proces starzenia się zostaje uruchomiony przez zaburzenia bądź uszkodzenia aparatu genetycznego, w którego toku zwiększa się liczba „uchybień" i „błędów" programu, zdeterminowanych wpływem różnych czynników, ra.in. substancjami metabolicznymi (zob. Comfort, 1968).
Z kolei australijski mikrobiolog Frank Macfarlane Burnet wysunął w 1962 r. sugestię, że ,jeśli mutacja w limfocytach (...) determinuje różne wykazywane przez nie reaktywne właściwości i jeśli jedną z możliwych mutacji jest utrata tej negatywnej »specyficzności« dla własnych antygenów, to można by oczekiwać, że organizm z upływem czasu stanie wobec stałego wzrostu reakcji autoimmunologicznych, które z powodzeniem mogłyby należeć do tego właśnie polimorficz-nego, rozsianego, zmiennego typu, który jest charakterystyczny dla niedomagań i utraty żywotności wieku starczego" (Comfort, 1968).
Istnieje również teoria, że starzenie się stanowi po prostu część głównego planu genetycznego wpojonego komórkom, podobnie jak proces dojrzewania. „Możliwe, że istnieje specjalny gen zawierający specjalny program starzenia — uważa Leonard Hayflick — lub też szereg genów na końcu szczepu DNA stwierdzający: »Dość już, czas kończyć«" (R. Cherry, L. Cherry, 1975). Według innej koncepcji program genetyczny — tak jak wypełniona do końca taśma komputera
— po prostu kończy się, pozbawiając komórki potrzebnych informacji i prowadząc do coraz większego rozregulowania organizmu, aż do zupełnego rozpadu, Według tej koncepcji naturze zależy tylko na tak długim życiu organizmu, aby umożliwić reprodukcję — później przestaje się nim interesować (zob. R. Cherry, L. Cherry, 1975).
Koncepcja kumulacji stresów
Zamykając — z konieczności pobieżny — przegląd ważniejszych, biologicznych teorii starzenia się i starości, warto przedstawić jeszcze koncepcję kumulacji stresów. Endokrynolog i fizjopatolog kanadyjski pochodzenia austriackiego Hans H. Selye wiąże proces starzenia się ze stresem.
36
Adam A. Zych
„Starzenie się — według Selyego (1978) —jest wynikiem sumy oddziaływań wszystkich stresów, na które organizm wystawiony był w ciągu całego życia i odpowiada swą postacią »fazie wyczerpania^ ogólnego zespołu przystosowania, będącej w pewnym sensie spotęgowaną wersją normalnego zjawiska starzenia się". Ale autor ten wyraźnie jednak zaznacza, że „chociaż zjawiska stresu i starzenia się mogą być ze sobą silnie związane, z pewnością nie są identyczne" i dodaje: „Każdy okres działania stresu, szczególnie gdy jest on wynikiem frustrujących, bezowocnych walk, zostawia pewne nieodwracalne chemiczne blizny, które gromadzą się i składają na oznaki starzenia tkanek. Wielu autorów używa ciągle mojej wcześniejszej definicji stresu jako »normalnego zużycia« machinerii żyjącej, gdy w rzeczywistości jest ono rezultatem stresu. Nagromadzenie zaś zużytych w wyniku »ścierania się« części organizmu to starzenie się" (Selye,
1978).
Wśród mechanizmów prowadzących do ostatecznego wyczerpania zdolności adaptacyjnych w okresie starości Selye wyróżnił m.in. kumulatywny skutek nieustannego tracenia małych cząstek nieodwracalnej tkanki, co spowodowane jest zwykle obrażeniami lub też drobnymi pęknięciami naczyń krwionośnych. „U ludzi młodych — pisał Selye (1978) — braki te są natychmiast uzupełniane przez znaczne dostawy zdrowej tkanki, ale w ciągu długiego życia wszystkie nasze rezerwy tkankowe wyczerpują się. U ludzi zaawansowanych wiekiem straty te zastępowane są każdorazowo przez zabliźnione partie tkanki łącznej. Są one uzupełnieniem chemicznych blizn nagromadzonych odpadów metabolicznych, które (...) nie mogą być usunięte".
Koncepcję Selyego uznać można za pomost łączący biologiczne i społeczne teorie starzenia się, ponieważ stres dość często jest wynikiem oddziaływania środowiskowego, w tym również otoczenia społecznego.
Jednocześnie z biologicznymi teoriami starzenia się i starości opracowanych zostało kilka społecznych koncepcji starzenia się, a jedną z nich jest:
Teoria deprywacji lub model deficytu
Sens modelu deficytu ma swoją podstawę w przypuszczeniu, nazywanym także hipotezą dojrzałości-degeneracji, mówiącym, że z wiekiem, zwłaszcza po trzydziestce, ustępuje intelektualna zdolność uczenia się oraz osiągnięć. W ramach silnie zorientowanego biologicznie
W poszukiwaniu teorii starzenia się
37
sposobu widzenia rozwoju inteligencji, model ten zakłada ustępowanie umiejętności intelektualnych w okresie starości jako stałą prawidłowość, i sprzyja deficytowemu, stereotypowemu interpretowaniu starzenia się (np. starość utożsamiana jest z chorobą, słabością, niezdolnością do osiągnięć, etc.). Z naukowego punktu widzenia należy uznać model deficytu za przestarzały. Nowsze wyniki badań, np. teoria „Szkoły bońskiej", pozwoliły na drodze empirycznej jednoznacznie zanegować hipotezę dojrzałości-degeneracji (zob. Thomae, 1983).
Koncepcja aktywności
Zaproponowana przez S. Cavana i współpracowników (1949) teoria aktywności w podeszłym wieku, rozpatruje proces starzenia się, rozumiany jako zjawisko społeczne, jako gromadzenie się napięć związanych z koncepcją obrazu siebie, które powstają wraz ze zmianą w pełnieniu ról społecznych i proponuje jak największą — relatywnie do stanu zdrowia i wieku — aktywność do najpóźniejszych lat. Tak np. brak aktywności ruchowej prowadzi do wyraźnych zmian strukturalnych, które przyczynowo przyspieszają proces starzenia się człowieka. Jak pisze Józef Rembowski (1984), aktywność „jest potrzebą psychiczną i społeczną w każdym wieku, nie wyłączając późnych lat życia człowieka. Tak wiec, ludzie starzy są zadowoleni z siebie, jeśli w ich zachowaniu ujawnia się działanie zastępcze po utracie roli pierwotnej. Satysfakcja w tym wieku wiąże się bezpośrednio z podtrzymywaniem aktywności w wieku średnim". Selye (1978) zaś dodaje: „Sztuka polega na wyszukaniu wśród zajęć, które jesteście w stanie wykonywać, takiego, jakie rzeczywiście lubicie najbardziej — i jakie ludzie cenią. Człowiek musi cieszyć się uznaniem (...)"• Prowadząc badania nad długowiecznością w trzech częściach świata: w dolinie Andów w Ekwadorze, w miejscowości Hunza, w górzystej okolicy Kaszmiru, oraz w Abchazji na terenie Gruzji, gerontolodzy stwierdzili, że wszędzie tam ludzie starsi i bardzo starzy prowadzą życie ogromnie aktywne fizycznie. Nawet ci, którzy osiągnęli —jakoby — wiek około 130 lat, który w tych okolicach nie jest rzadkością, zarówno mężczyźni, jak kobiety, pracują co najmniej po kilka godzin dziennie. Dlatego też aktywność fizyczna jest coraz częściej zalecana również jako środek odmładzający. Fizjolog amerykański Herbert A. de Yries stwierdził, że uprawianie w ciągu sześciu tygodni, trzy razy w tygodniu po jednej godzinie, aktywnych ćwiczeń fizycznych (skłony tułowia, bieganie i pływanie) wywołało zmiany w grupie ponad stu
38
Adam A. Zych
mężczyzn, w wieku od 52 do 87 lat, którzy ochotniczo przystąpili do badań: wzmogło się działanie serca i płuc, zwiększył się przepływ tlenu w organizmie, obniżyło się ciśnienie krwi. Badani stwierdzili, że mogli później pracować dłużej i wydajniej oraz że wzmogło się też ich życie płciowe (zob. R. Cherry, L. Cherry, 1975).
Za teorią aktywności opowiadała się również przedstawicielka psychologii humanistycznej — Charlotta Biihler (1961), która na podstawie obserwacji doszła do następujących wniosków:
1. Należy uwzględniać podstawową tendencję kulturową, której wszyscy podlegamy, a jest nią przypisywanie wartości zachowaniom aktywnym. Aktywność jest zatem wartością cenioną społecznie,
2. Współczesny człowiek w naszej kulturze czuje się najlepiej wówczas, gdy może żyć w rytmie: praca — czas wolny, dlatego też osobom w podeszłym wieku należy stwarzać okazje do sensownej społecznie działalności i aktywności.
3. Zbliżający się kres życia zmusza ludzi do indywidualnego zastanowienia się nad sensem życia i śmiercią, bez względu na dotychczasową aktywność życiową.
Nieprzypadkowo Ch. Biihler (1959) określiła piątą fazę życia (po 65 roku życia) indywidualnie zmiennym okresem powrotu do pewnych, uprzednio dominujących orientacji, a zarazem fazą rozważań nad przeszłością i przyszłością oraz refleksji nad życiem minionym i oceny życia z perspektywy upływających lat.
Diametralnie przeciwną koncepcją starzenia się jest:
Teoria wyłączania/wycofywania się
Koncepcja ta korzeniami swymi sięga starożytności —jużCyceron w swych mowach Przeciw Antoniuszowi, stwierdzał: „Trzeba przeciąć to, co jest w pośrodku, aby zbyt późno nie dojść do ostatnich momentów", a Horacy w słynnych listach dodawał: „Odsuń w porę starzejącego się konia". Ze współczesnych, wybitny polski pedagog, Janusz Korczak(1938, wznów. 1986), sam siebie pytał: „Pierwsze ze starością spotkanie? Zbliża się, z wolna osuwa — czy też zaczai się i nagle ciężko zwali na barki? A ty? Bronisz się czy ulegasz?
Czy już brak sił (a są jeszcze liczne obowiązki), czy stajesz się już mniej potrzebny i mniej pożądany, odsuwany, tolerowany, opuszczony, odepchnięty? Zawadzasz?".
W latach 1955—1962 amerykańscy psychologowie społeczni Elai-ne Cumming i W. E. Henry zrealizowali szeroki program badawczy
W poszukiwaniu teorii starzenia się
39
nad interakcjami społecznymi i samopoczuciem ludzi w pode s/.ty m wieku, określony mianem Kansas City Study ofAdult Life, formułując funkcjonalno-społeczną teorię starzenia się określoną jako koncepcja „niezaangażowania", wyłączania lub wycofywania się.
Fundamentem tej teorii jest pojęcie „wyłączania" jako charakterystyczna cecha człowieka w podeszłym wieku. Jak pisze Talcott Parsons (1969) „termin ten (»niezaangażowanie«) rzeczywiście dobrze odzwierciedla postawę człowieka starego w porównaniu z jego postawą w wieku średnim. Nie jest to jednak niezaangażowanie w obecnie i dawniej pełnione obowiązki, iecz raczej niechęć do podejmowania nowych obowiązków (...). W postawie tej mieści się także brak intensywniejszego zaangażowania emocjonalnego wobec ludzi i spraw".
Powodami społecznej izolacji oraz ograniczania zakresu interakcji człowieka starego z innymi mogą być: proces wycofywania się jednostki, a także jej pragnienie usunięcia się z życia społecznego, przy równoległym odsuwaniu się większości społeczeństwa od ludzi starzejących się i starych, brak koncepcji dalszego życia, zmiana ról społecznych, głównie zawodowej i rodzinnej, a w konsekwencji osłabienie więzi rodzinnych, przyjacielskich i koleżeńskich oraz choroby, stałe frustracje bądź psychiczne zmęczenie (zob. Rembowski, 1984).
Zdaniem Cumming i Henry'ego (1961) na starość ludzie ograniczają swą aktywność, a ich społeczne więzi ulegają osłabieniu i rozluźnieniu. Zjawisko społecznego odsuwania się ludzi starych wynikać może również z dążenia do utrzymania równowagi społecznej i udostępnienia miejsca pracy ludziom młodym.
Cumming i jej współpracownicy (1960) sformułowali trzy następujące hipotezy dotyczące procesu wycofywania się ludzi starszych:
1. Stopień i różnorodność interakcji zmniejsza się z wiekiem.
2. Zmianom tym towarzyszą zmiany percepcji świata społecznego; „przestrzeń życiowa" ludzi w starszym wieku coraz bardziej zawęża się.
3. Zmniejsza się także zakres zainteresowania życiem społecznym; miejsce zainteresowania innymi w społecznej przestrzeni życiowej zajmuje zainteresowanie samym sobą, a miejsce troski o drugich zajmuje obojętność wobec wszelkich spraw życiowych.
Zmniejszaniu interakcji osób starszych z innymi towarzyszy osłabienie emocjonalnej więzi ze światem zewnętrznym oraz zwiększone zainteresowanie własną osobą (jaźnią), co przy stopniowym wycofywaniu się z ról społecznych wieku średniego i zmniejszeniu społecznego zaangażowania sprzyja optymalnemu procesowi starzenia się,
40
Adam A. Zych
gdyż jest wynikiem słabnięcia sił i energii życiowej — jest więc stopniowym przygotowaniem się do odejścia (zob. Muchnicka-Dja-kow, 1984), Cechą szczególną jest powszechność tego zjawiska, która polega na tym, „że wszystkie systemy społeczne dla utrzymania swej równowagi muszą działać w kierunku wyłączania z aktywności ludzi starzejących się i starych" (Rembowski, 1984).
Teoria modernizacji
W okresie transformacji kulturowej i społecznej oraz przemian gospodarczych i politycznych, jakie dokonują się w Polsce w ostatniej dekadzie ( 1989-1999), szczególnie aktualna do wyjaśniania tych procesów okazać się, może koncepcja modernizacji. Głównym pojęciem tej teorii jest modernizacja, rozumiana jako ogół sytuacji, zjawisk i procesów społecznych, których analizy mają umożliwić wyjaśnienie całościowego, globalnego procesu przekształcania się społeczeństwa tradycyjnego w nowoczesne społeczeństwo przemysłowe. Kategoria modernizacji do wyjaśniania procesu starzenia się została zaadaptowana przez Donalda Cowgilla, który uważa, że pomiędzy procesami starzenia się i modernizacji zachodzą ważne relacje (zob. Cockerham, 1991 ). Ludzie starzy posiadaj ą relatywnie wysoki status społeczny w społeczeństwach rozwijających się, gdyż są użyteczni i funkcjonalnie wartościowi oraz niską pozycję społeczną w społeczeństwach technologicznych, gdzie większość ważnych prac jest wykonywana przez ludzi młodszych. Można zatem przypuszczać, że w Polsce pod koniec tego wieku będzie następowała dalsza deprecjacja starości i obniżanie statusu społecznego ludzi starzejących się i starych, jako następstwo modernizacji i transformacji kulturowo-społecznej państwa.
Przedstawiłem w zarysie, ze względu na niewielką objętość tej książki, wybrane biologiczne i społeczne koncepcje oraz hipotezy tłumaczące zjawiska starzenia się i starości. Na zakończenie pragnę omówić własne, hipotetyczne stanowisko w tej sprawie.
Moim zdaniem proces starzenia się nie jest wynikiem działania jakiejś jednej, nawet istotnej przyczyny, lecz rezultatem splotu wielu czynników biologicznych, środowiskowych i społecznych, których działanie zbiega się w czasie trwania życia ludzkiego.
Stanowisko takie zgodne jest z punktem widzenia Jerzego Piotro-wskiego (1986), który pisał: „W nauce stopniowo utrwala się pogląd o wielości powiązanych ze sobą przyczyn składających się na proces starzenia się".
W poszukiwaniu teorii starzenia się
41
Wśród dominujących biologicznych oraz środowiskowych uwarunkowań starzenia się — przyjmując punkt widzenia Haliny Szwarc (1978, 1985) w tej sprawie — wyróżniłbym:
— zmniejszenie aktywności ruchowej osób w podeszłym wieku — jak wykazują badania gerontologiczne, procesy starzenia się związane są ściśle z brakiem bądź ograniczeniem aktywności ruchowej, wyższy poziom sprawności ruchowej i wydolności fizycznej powoduje wolniejsze zmiany starcze, a aktywność poszczególnych narządów i układów hamują zachodzące w nich procesy inwolucyjne, podczas gdy bezczynność przyspiesza te procesy (zob. Kempisty, Markowska, 1987),
— przeciążenie układu nerwowego człowieka starszego szkodliwymi bodźcami, takimi jak: hałas, stresy psychiczne, nadmiar informacji bądź monotonia,
— niewłaściwe odżywianie; u osób starszych z różnych przyczyn (takich, jak np. osłabienie procesów trawienia i syntetyzowania białek czy też niewielkie rezerwy witamin) łatwo powstają niedobory pokarmowe, a także otyłość, stanowiące poważne zagrożenie dla zdrowia; z wiekiem maleje również zapotrzebowanie energetyczne (u osób powyżej 60 roku życia jest ono mniejsze o 30%), za to osoby starsze wymagają większej ilości białka niż osoby w sile wieku, zatem ludzie starzy powinni być odżywani tak samo, w sensie dostarczania organizmowi ważnych składników pokarmowych, jak młodzi, jednakże w diecie należy zwiększyć udział wapnia, żelaza, fosforu, miedzi i jodu, niezbędne są także witaminy, zwłaszcza A, Bj, 82, C i PP,
— niekorzystne wpływy biosfery,
— oraz lekomania, nadużywanie tytoniu, kawy i alkoholu.
Natomiast wśród czynników społecznych starzenia się wymieniłbym na pierwszym miejscu utratę radości życia i zdolności do szeroko rozumianego wielopłaszczyznowego rozwoju. Sądzę, że u współczesnego człowieka stosunkowo wcześnie zanika radość życia, umiejętność cieszenia się każdym przeżytym dniem oraz zahamowane zostają możliwości rozwojowe, co w konsekwencji przyspiesza proces starzenia się jednostki, nie w znaczeniu metrykalnej starości, lecz w sensie psychospołecznym. Stary człowiek jest usposobiony bardziej pesymistycznie niż młody, wykazuje mniej radości życia i mniej się cieszy, czego przyczyną może być lęk o przyszłość własną i swoich najbliższych. Pozorne zadowolenie, że podeszły wiek zdejmie brzemię odpowiedzialności i problemów, tłumi zapewne przeczucie, iż niebawem brak będzie tego, co teraz jest zmęczeniem, że zabraknie tego, co
42
Adam A. Zych
całkowicie wypełniało życie. I jest to dolegliwość realnie dręcząca starych ludzi, która powoduje zmianę usposobienia, co z kolei ma wpływ na zmianę zachowania i stosunek do innych.
Kolejnymi czynnikami, które mogą wpływać na proces starzenia się, są trudności adaptacyjno-integracyjne człowieka starzejącego się i starego, gdy tymczasem, zgodnie z koncepcją dezintegracji pozytywnej Kazimierza Dąbrowskiego (1979): „utrata spoistości struktury psychicznej daje zasadniczy impuls do szukania sensu i wartości życia przez rozwój, często przyspieszony. W ten sposób instynkt rozwoju przez dezintegrację dotąd istniejącej struktury osobowości przyczynia się do jej rekonstruowania na wyższym poziomie".
Ważnymi społecznymi czynnikami starzenia się są również:
— izolacja społeczna i psychiczna osób starszych, samotność J osamotnienie, a także towarzyszące im stany depresyjne,
— pogorszenie sytuacji materialnej człowieka w podeszłym wieku i nagłe zmiany warunków środowiskowych (np. przejście na emeryturę, utrata najbliższych osób, konieczność zmiany miejsca zamieszkania itp.),
— niedostateczne uświadomienie ludzi młodych lub osób w średnim wieku w zakresie wychowania zdrowotnego, geragogiki i profilaktyki gerontologicznej, a więc brak przygotowania do starości, nieznajomość zasad gerohigieny,
— brak odpowiednich form rekreacji i aktywnego wypoczynku dla osób starzejących się i starych, oraz
— nieprzestrzeganie lub wręcz łamanie zasad higieny psychicznej przez współczesnego człowieka.
Zarysowane powyżej hipotetyczne stanowisko, przypuszczające, że starzenie się jest uwarunkowane wieloczynnikowo, a do dominujących przyczyn starości, w sensie psychospołecznym, zaliczyć można wczesną utratę radości życia i zdolności do wielopoziomowego rozwoju, wymaga — zgodnie z regułami nauki — teoretycznego opracowania i empirycznej weryfikacji. Zagadnienia te jednak wykraczają poza ramy obecnej książki.
Rozdział III JESIEŃ W KOLORZE GREY
Niektórzy z gerontologów sądzą, że starość prawidłowa nie jest okresem szarym i smutnym. Chodzi tylko o odpowiedź, czy to, co widzimy, co stwierdzamy w badaniach, jest prawidłowe. Czy też jest to właśnie bardzo rozpowszechniona patologia?
Pragnąc rozstrzygnąć ten problem oraz odpowiedzieć na istotne pytanie, czy końcowy okres naszego życia ma barwę różową czy też tonację szarą — proponuję przyjrzeć się starzeniu się i starości naszego społeczeństwa z trzech punktów widzenia: demograficznego, zdrowotnego i ekonomicznego.
Wzbierająca fala
Niemiecki parlamentarzysta frakcji CDU Wilfred Bóhm (1986) w interesującym artykule pod znamiennym tytułem Podstarzała Europa, analizując przybierający na sile proces starzenia się ludności na naszym kontynencie, postawił dramatyczne pytanie, czy w najbliższej przyszłości Europa stanie się starcem świata. W konkluzji stwierdził, że „Europa dzisiaj jest w populacji świata najstarsza. Musi ona zatem zwiększyć swoją nieufność (wobec dokonujących się przemian demograficznych — przyp. A.A.Z.), jeżeli chce zachować swoje miejsce w świecie".
44
Adam A. Zych
Autor ten, analizując postępy procesu starzenia się ludności w różnych krajach Europy w latach 1980 (dane rzeczywiste), 2000 i 2020 (dane prognostyczne), przyjmując jako kryterium podziału wskaźnik starzenia się ludności w wieku powyżej 65 roku życia, zaproponowany przez demografów ONZ, wyróżnił:
— kraje o najstarszej populacji,
— kraje medialne (o średnim poziomie starzenia się), w tym medium l i medium 2, oraz
— kraje demograficzni e najmłodsze.
Odsetek ludności Polski w wieku powyżej 65 lat wynosił w 1985 r, 9,5%, zaś w 1995 r. 11,2%, co lokuje nasz kraj pod tym względem na pozycji medialnej, zbliżonej do krajów demograficznie młodych, jednakże prognoza na rok 2000 wskazuje, że frakcja ta wzrośnie do 11,7%.
Rozważania dotyczące struktury wiekowej ludności w przyszłości są niezwykle dramatyczne. Nils Oker-Blom (1986) sformułował tę kwestię następująco:
Jesień w kolorze grey
45
— w przyszłości liczba ludzi w starszym wieku w krajach uprzemysłowionych będzie wciąż wzrastać,
— dzisiaj nie wiemy, jaka będzie kondycja fizyczna i psychiczna tej populacji, jednakże mamy świadomość, że etyczne oraz społeczne wyzwanie rzucone światu przez tę grupę może być bardzo znaczące, i wreszcie
— wiemy też, że przepaść pomiędzy naszym światem a krajami rozwijającymi się jest i będzie przez długi czas olbrzymia.
Korzystając z danych statystycznych określiłem też postępy procesu starzenia się ludności Polski w ciągu ostatnich 95 lat, są to dane rzeczywiste za okres 1900—1995 (zob. tabela 2).
Z zestawienia tego wynika, że w ciągu ostatnich 45 lat (od 1950 r. do 1995 r.) ludność Polski w wieku powyżej 60 roku życia zwiększyła się o 7,6%, zaś w wieku powyżej 65 roku życia o 5,9%. Wskaźniki te w latach 1900—1993 zwiększyły się odpowiednio o 9,6% i 7,6%. Tabela 3 ukazuje udział osób starzejących się i starych (powyżej 60 roku życia) w populacji Polski (w latach 1950—1997) z uwzględnieniem płci. W analizowanym okresie liczba starszych kobiet wzrosła w Polsce z ok. 1241 tyś. do ok. 3723 tyś., a więc trzykrotnie, podczas gdy ogólna liczba kobiet wzrosła tylko o 50%, natomiast liczba mężczyzn w wieku powyżej 60 roku życia wzrosła z ok. 833 tyś. do ok. 2480 tyś., a więc niespełna trzykrotnie, przy czym ogólna liczba mężczyzn wzrosła prawie o 57% (zob. Rocznik Statystyczny, 1994; Rocznik Demograficzny, 1997).
Poziom współczynnika starości demograficznej E. Rosseta w badanym przedziale czasowym w Polsce wzrósł, odpowiednio — dla kobiet z 9,5% do 18,2% i dla mężczyzn z 6,9% do 12,8%.
Zdaniem Zofii Zarzyckiej i Barbary Nowakowskiej (1986): „Proces starzenia się demograficznego subpopulacji kobiet jest w Polsce znacznie bardziej zaawansowany wśród mieszkanek wsi niż miast". Jednocześnie liczba kobiet w podeszłym wieku wzrosła (w latach 1950—1982) w miastach prawie 3,5-krotnie, na wsi natomiast w tym samym okresie niespełna 2-krotnie. Powyższe różnice w poziomie i tempie zmian współczynnika starości demograficznej wynikają, według Zarzyckiej i Nowakowskiej (1986), przede wszystkim ze zjawiska migracji ludności ze wsi do miast. Chodzi tutaj głównie o masowe ruchy migracyjne kobiet począwszy od roku 1955.
Tabela 1. Udz.ał osób powyżej 65 roku życia (dane w %) w populacj, wybranych krajów europejskich w latach 1980—1995
Jesień w kolorze grey
47
Przykładowo dodatnie saldo migracji kobiet ze wsi do miast w roku 1970 wynosiło około 10% ogółu kobiet zamieszkałych w miastach ora/ wzrosło do niemal 15% w 1975 r., przy czym ze wsi emigrowały głównie młode kobiety.
Tabela 2. Udział osób powyżej 60 roku życia w ogólnej liczbie ludności Polski (dane w %)
W konkluzji autorki stwierdzają, że „masowy odpływ młodych mieszkanek ze wsi powoduje, że natężenie procesu starzenia się populacji kobiet wiejskich jest silniejsze, mimo że ich liczba rośnie wolniej i jest mniejsza niż mieszkanek miast" (Zar/ycku, Nowakowska, 1986).
48
Adam A. Zych
Jak wykazuje demograficzna prognoza ludności Polski na lata 1995—2000 (zob. Rocznik Statystyczny, 1988) liczba osób starszych (powyżej 60 roku życia) w Polsce — w najbliższych latach będzie systematycznie wzrastać z przypuszczalnej wielkości 6030 tyś. (15,32% całej ludności) w 1995 roku do 6226 tyś. (15,44%) w roku 2000, przy czym niewielkie zróżnicowanie da się zauważyć ze względu na płeć. Oto przykłady: liczba mężczyzn w wieku powyżej 60 roku życia wzrośnie w 1995 r. do 2396 tyś. (12,49%), zaś kobiet do 3634 tyś. (18,02%); natomiast w 2000 r. liczba mężczyzn (powyżej 60 roku życia) najprawdopodobniej wyniesie 2464 tysr (12,54%) a kobiet 3762 tyś. (18,22%). Zatem w roku 2000 co ósmy mężczyzna i co piąta kobieta w Polsce wchodzić będą w wiek podeszły i z problemem tym już dziś należy się liczyć, bowiem kwestia starzenia się społeczeństwa wiąże się — jak wspomniałem wcześniej — z wieloma innymi zagadnieniami natury medycznej, ekonomicznej, społecznej, a nawet politycznej.
„Ślachetne zdrowie"
Slachetne zdrowie, Nikt się nie dowie, Jako smakujesz, Aż się zepsujesz...
— pisał Jan Kochanowski — i wiele miał racji, ponieważ stan zdrowia
— zarówno obiektywny, jak i subiektywny — wpływa na poczucie satysfakcji i zadowolenia z życia, warunkujące stan psychicznej równowagi człowieka, a także na jego zachowania prospołeczne i społeczną aktywność oraz postawę wobec własnej przyszłości — możność swobodnego „rzutowania siebie w przyszłość", a tym samym realizowania siebie (zob. Kępiński, 1983).
Jak wykazują badania naukowe, z wiekiem w organizmie ludzkim zachodzą wyraźne zmiany fizjologiczne. Zmniejsza się odporności organizmu, co utrudnia zapobieganie chorobom; w miarę upływu lat dłużej zrastają się kości, trudniej goją się rany i likwidują infekcje; już po 25 roku życia zaczyna zwalniać się przemiana materii, stopniowo kurczy się masa mięśni, pojawia się skłonność do tycia. Między 30 a 80 rokiem życia nerki mogą tracić do 50% swojej wydolności (leki lub alkohol pozostają dłużej w organizmie), a płuca tracą średnio od 30 do 50% swojej maksymalnej pojemności oddechowej; z wiekiem naczynia krwionośne tracą elastyczność, choć serce funkcjonuje zadzi-
Jesień w kolorze grey
49
wiająco dobrze. Następuje też pewne przytępienie zmysłów (smaku, węchu, słuchu i wzroku), np. wzrok zaczyna się pogarszać około czterdziestki, a mniej więcej połowa ludzi po sześćdziesiątce ma w różnym stopniu zaawansowaną kataraktę. Obserwuje się też zmiany w skórze: naskórek staje się z wiekiem suchy i pokryty wykwitami, również skóra właściwa staje się cieńsza i mniej elastyczna. Zmiany te, w połączeniu z utratą tkanki tłuszczowej, znajdującej się w warstwie podskórnej, powodują, że skóra staje się obwisła i pomarszczona — należy dodać, że picie alkoholu, palenie tytoniu oraz intensywne opalanie się przyspieszają te procesy. Wreszcie z upływem lat stopniowo maleje potrzeba snu a także zmienia się jego jakość — sen staje się lżejszy i częściej przerywany, niespokojny, a nawet bywają noce bezsenne (zob. Tufexis, 1988).
Przejdźmy obecnie do ostatnio prowadzonych badaii nad sytuacją życiową ludzi w podeszłym wieku w Polsce, a także starzejącej się Polonii amerykańskiej w Stanach Zjednoczonych, gdzie pytaliśmy m.in. o samoocenę stanu zdrowia. Wyniki tych badań będę także prezentował w dalszych rozdziałach tej pracy. Zarazem należy w tym miejscu wyjaśnić, że wskaźniki stanu zdrowia są ocenami subiektywnymi oraz niezależnymi od kryteriów stosowanych w geriatrii, niemniej jednak zgodzić się należy z poglądem Hermana J. Loethera (1967), że „w badaniach zachowania, przekonania człowieka dotyczące jego zdrowia mogą być bardziej znaczące niż aktualny stan zdrowia, oceniany jako obiektywny". Holenderski gerontolog Robert J. van Zonneveld (1968) stwierdził, że obiektywna i subiektywna ocena stanu zdrowia u osób w podeszłym wieku okazały się zbieżne i bliskie sobie, a Karl-Georg Tismer (1975) powiada nawet, że „rozstrzygające jest przeżywanie starzenia się i starości, natomiast dowody stanu zdrowia są mało obiektywne". Z psychologicznego punktu widzenia stanowisko takie nie jest pozbawione racji. Już Georg Christoph Lichtenberg pisał, że „nic szybciej nie postarza człowieka, niż częste myślenie o tym, że się starzeje".
Na ogólną liczbę 1459 osób starszych, badanych w Polsce w latach 1986—1987, najwięcej, gdyż 700 (48%), określiło swój stan zdrowia jako przeciętny (kategoria ankiety: „można z tym żyć"), 343 osoby (23,5%) jako zły, oraz 333 osoby (22,8%) jako dobry. Reszta badanych wydała skrajne oceny w tym zakresie: tylko 65 osób (4,5%) uznało swój stan zdrowia za bardzo zły i jedynie J 8 osób (l ,2%) określiło ten stan jako znakomity (zob. Zych, Bartel, 1988, 1990).
50
Adam A. Zych
Natomiast wyniki badań polskiej grupy etnicznej w USA, jakie zrealizowałem w 1991 r., wskazują na lepszą niż w Polsce kondycję zdrowotną odchodzącej generacji, ponieważ co trzecia badana osoba (32,6%) określiła stan swojego zdrowia jako dobry (w Polsce co czwarta osoba, 22,8% badanych), co 10 osoba (9,8%) jako znakomity (w Polsce co 83 osoba, 1,2%), co 11 osoba (9,4%) oceniła jako zły (w Polsce co 4 osoba, 23,5%) oraz tylko 2,7% osób badanych w Stanach Zjednoczonych określiło stan swojego zdrowia jako bardzo zły (w Polsce co 22 osoba, 4,5% badanych). Zbliżona jest jedynie ocena stanu zdrowia określanego jako przeciętny (odpowiednie odsetki: Polska 48,0%; USA 45,5%).
Można również zauważyć zgodność wyników badań ogólnopolskich (1986—1987) z rezultatami badań subiektywnej oceny stanu zdrowia ludzi w podeszłym wieku w Polsce, przeprowadzonymi w latach 1982 i 1985 przez Barbarę Szatur-Jaworską i przez Główny Urząd Statystyczny. W 1982 r. 22,6% respondentów badanych przez GUS określało swój stan zdrowia jako dobry, 36,6% jako średni i aż 40,2% jako zły. W badaniach GUS z 1985 r. ponad połowa ludzi starszych (53,7%) oceniała swój stan zdrowia jako średni, niemal co trzecia osoba (30%) jako zły, zaś co szósta (16,3%) jako dobry (zob. Sytuacja życiowa...,. 1982 i Sytuacja bytowa..., 1985). I wreszcie w badaniach Szatur-Jaworskiej (1986), zrealizowanych w 1985 r. na terenie Warszawy, 30,7% osób w podeszłym wieku określiło swój stan zdrowia jako bardzo dobry i dobry, 51,4% jako przeciętny (kategoria ankiety; „raz gorszy, raz lepszy") oraz 17,7% jako zły lub bardzo zły.
Odnosząc wyniki swoich badań ogólnopolskich do rezultatów badań zachodnioniemieckich, przeprowadzonych w latach 1972/1973 (zob. Tismer i in., 1975) i 1984 (zob. Bartel, 1986), stwierdzam zbliżoną ocenę stanu zdrowia określonego jako przeciętny (podaję w kolejności: Tismer, Bartel, Zych): 51,5%, 55,2% i 48,0%, natomiast więcej badanych w byłej RFN niż w Polsce określało swoje zdrowie jako dobre i bardzo dobre bądź znakomite: 30,7%, 30,5% i 24,0%. Wystąpiła również różnica w kategoriach: zły i bardzo zły stan zdrowia — oto wyniki: 14,6%, 13,7% i 28,0%. Dla porównania w byłym Związku Radzieckim 13,6% badanych osób w podeszłym wieku określiło swój stan zdrowia jako dobry, 72,1% jako zadowalający oraz 13,7% jako zły (zob. Szapiro, 1980).
Subiektywna ocena stanu zdrowia ludzi starszych może być w znacznym stopniu uwarunkowana czynnikami demograficznymi, takimi jak: wiek i płeć. Zgodnie z powszechnym przekonaniem z wiekiem
i postępującym procesem starzenia się następują zmiany w zakresie obiektywnego stanu zdrowia, jak również jego subiektywnej oceny.
Przykładowo swój stan zdrowia oceniała jako dobry co trzecia osoba (ok. 30%) w wieku od 50 do 59 roku życia, co siódma (ok. 17%) w wieku 75—79 lat i między 85 a 89 rokiem życia oraz co czternasta (ok. 7%) w wieku powyżej 90 lat; natomiast jako zły oceniała własny stan zdrowia co szósta osoba (ok. 16%) w wieku 50—59 lat, oraz co trzecia w wieku między 75 a 84 rokiem życia i powyżej 90 lat. Bardzo zły stan zdrowia sygnalizowała co 50 osoba (2%) w wieku 55—59 lat, co 20 (ok. 5%) w wieku 75—79 lat, co 10 (ok. 10%) w wieku 80—89 lat, i co siódma (ok. 14%) powyżej 90 roku życia. Zatem w miarę upływu lat znacznie maleje odsetek osób oceniających swoje zdrowie jako dobre, a wzrasta frakcja osób, które oceniają stan swego zdrowia jako zły bądź bardzo zły (zob. Zych, Bartel, 1988).
Do podobnego wniosku doszli autorzy raportu GUS (zob. Sytuacja bytowa..., 1985), którzy stwierdzili, że „samoocena stanu zdrowia wyraźnie związana jest z wiekiem. Osoby najstarsze częściej niż pozostałe oceniają stan zdrowia jako zły (57,2% osób w wieku 80 lat i więcej)".
Szczególnie interesujące rezultaty przyniosła analiza subiektywnej oceny stanu zdrowia osób starzejących się i starych w zależności od płci, okazało się bowiem, że mężczyźni bardziej pozytywnie oceniają swoje zdrowie niż kobiety. Oto rezultaty: jako znakomite lub dobre swoje zdrowie oceniło 27,1% mężczyzn oraz 22,6% kobiet, a jako złe lub bardzo złe 25,2% mężczyzn i 29,2% kobiet. Potwierdzone zostało zatem spostrzeżenie Ethel Shanas (1968), że „starzy mężczyźni w porównaniu ze starymi kobietami najprawdopodobniej określą swoje zdrowie jako dobre".
Na koniec wspomnieć należy o obiektywnym wskaźniku kondycji zdrowotnej odchodzącej generacji, jakim jest niepełnosprawność. Narodowy Spis Powszechny z 1978 r. wykazał 2485 tyś. osób niepełnosprawnych, tj. 7,1% ogółu ludności Polski, przy czym 47% niepełnosprawnych stanowiły osoby w wieku powyżej 60 lat, w roku 2000 grupa ta zwiększy się do 51,37%. Jak stwierdza Janusz Bejnarowicz (1987): „Na uwagę zasługuje fakt bardzo wysokiego udziału osób niepełnosprawnych w wieku 60 lat i więcej w ogóle ludności, sięgający 25% (...). W okresie starości następuje dynamiczny wzrost częstości osób całkowicie niesprawnych: z 15, l % w wieku 60—-64 lat do 35,9% w kategorii wieku 80 lat i więcej". Dodajmy, że co czwarta osoba (25,9%) w wieku 65 i więcej lat to osoba niepełnosprawna, W roku
52
Adam A. Zych
2000 najprawdopodobniej już co trzecia osoba będzie charakteryzowała się obniżoną sprawnością lub też całkowitym bądź częściowym jej brakiem. Zdaniem Bejnarowicza (1987) „będzie to oznaczało wzrost obciążenia społeczeństwa problemem niepełnej sprawności. O skali wzrostu tego obciążenia można sobie wyrobić pogląd, jeśli się weźmie pod uwagę fakt, iż bezwzględny wzrost ogółu liczby osób niepełnosprawnych wyniesie (w 2000 r. w stosunku do 1978 r. — ptzyp. A. A.Z.) około 884,8 tyś. osób. Wzrost ten pośrednio informuje o skali zadań, wobec jakich staną służby rehabilitacyjne i lecznicze".
Na krawędzi minimum
„Każdy człowiek na prawo do stopy życiowej zapewniającej zdrowie i dobrobyt jemu i jego rodzinie, włączając w to wyżywienie, odzież, mieszkanie, opiekę lekarską i konieczne świadczenia socjalne, oraz prawo do ubezpieczenia na wypadek bezrobocia, choroby, niezdolności do pracy, wdowieństwa, starości lub utraty środków do życia w inny sposób od niego niezależny" — Deklaracja Powszechna Praw Człowieka ONZ 1948, Art. XXV. l (zob. Osmańczyk, 1986).
Odpowiedź na dość ważne pytanie: jaka jest sytuacja bytowa i poziom życia ludzi starzejących się i starych w Polsce pod koniec lat osiemdziesiątych i na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku? — jest niezmiernie trudna, ponieważ mamy tutaj do czynienia zarówno z caiym splotem różnorodnych oraz niełatwych problemów i uwarunkowań tej sytuacji, jak i z niejedorodną populacją.
Jak pisze Lucyna Frąckiewicz (1985): „różne były drogi życiowe poszczególnych członków starszej i najstarszej społeczności. Od straszliwej biedy w wiejskich chałupach, od pracy ponad siły, od wielu porodów odbywających się bez pomocy lekarskich w warunkach urągających elementarnym zasadom higieny, od uczestnictwa w dwóch wojnach światowych na kilku frontach, od obozów koncentracyjnych — droga do starości była ciernista i trudna.
Też i starość niełatwą zgotował ludziom starszym los. W trudnym okresie braku stabilizacji gospodarczej, w sytuacji szybko postępującej inflacji zachwiane jest bezpieczeństwo socjalne osób utrzymujących się z niezarobkowych źródeł utrzymania. Z trudem odkładane przez wiele lat pieniądze na czarną godzinę tracą z biegiem lat wartość na skutek procesów inflacyjnych. Niedoskonałość systemu rewalory-zacyjnego rent i emerytur powoduje niedostatki materialne, które nie
zawsze mogą być wspomagane pomocą rodzinną lub dewaluującymi się oszczędnościami".
Anna Grigo (1986) w artykule pod wymownym tytułem Odchodząca generacja, dodaje; „Rodzili się wraz z II Rzecząpospolitą lub na krótko przedtem. Na ich dzieciństwie i młodości wycisnęła piętno najstraszliwsza z wojen. Wiek dojrzały naznaczyła praca i nadzieja na lepsze jutro. Gdy przyszła pora na odpoczynek, dosięgną! ich kryzys gospodarczy i jego konsekwencje".
Ekonomiczną sytuację ludzi starych w Polsce, w pewnym zakresie, można zobaczyć analizując rezultaty najnowszych badań empirycznych.
Jak wynika z badań ankietowych sytuacji bytowej osób starszych w Polsce, przeprowadzonych w 1985 roku przez Główny Urząd Statystyczny (zob. Sytuacja bytowa..., 1985), uznanych za reprezentatywne dla 90% starszych ludzi w kraju, podstawę egzystencji tej grupy ludności stanowiła renta bądź emerytura. Korzystało z niej 75% badanych, przy czym połowa osób utrzymywała się wyłącznie z emerytury, zaś' co czwarta osoba z renty. Świadczenia emerytalne bądź rentowe na poziomie aktualnej płacy otrzymywało zaledwie 1,3% badanych, czyli co 77 osoba (zob. Grigo, 1986). Zatem „dochody osób starszych przy oszczędnym trybie życia wystarczały na wszystko 58 procentom ankietowanych. Ale ponad 23 procent tej grupy 'miało pieniądze wyłącznie na najtańsze jedzenie i ubranie, zaś 8 procent populacji ludzi starszych przeznaczało swoje dochody prawie całkowicie na wyżywienie, gdyż już na inne zakupy brakło środków. Wielu osobom spośród ankietowanych trudno było zdobyć się na kupno odzieży i obuwia, nie stać ich było na nowe urządzenia gospodarstwa domowego, za droga była znaczna część podstawowych usług. Nie miały one też pieniędzy na prasę, książki, kino lub teatr, a wypoczynek poza miejscem zamieszkania okazywał się dla większości nieosiągalny ze względów finansowych" (Bąkowska, 1987). Problem ten niezwykle trafnie scharakteryzowała, w wywiadzie dla „Panoramy" (1986, nr 18), Frąckiewicz, mówiąc: „Samopoczucie najstarszej generacji jest więc coraz gorsze, a sytuacja wielu jej przedstawicieli często nie do pozazdroszczenia. I nie chodzi tylko o zasobność emeryckich portfeli. Chodzi także o po-zamaterialną sferę życia, o coraz bardziej zauważalny niedostatek różnych form usług zwanych bytowymi, o stosunek do starszych na co dzień".
W 1986 roku badania nad samooceną sytuacji materialnej ludzi starych w środowisku wiejskim przeprowadziła pod moim kierunkiem
54
Adam A. Zych
Anna Kryj (1987), obejmując nimi sto osób w podeszłym wieku ze wsi Goźlice, Klimontów i Zakrzów. Oto wyniki: 41 badanych określiło swą sytuacje materialną jako niezbyt dobrą, połowa zaś jako dość dobrą (34%) i dobrą (16%), a tylko 9 osób jako złą. Nikt z badanych nie określił swej sytuacji materialnej w kategoriach: bardzo dobra lub bardzo zła. W odpowiedzi napytanie: Czy sytuacja materialna pozwala na zaspokojenie niezbędnych potrzeb? rozkład odpowiedzi był następujący: tak 61%, nie 8%, częściowo 17% oraz brak danych 14%. Niewielka liczebność próby (sto osób) i ograniczenie badań tylko do środowiska wiejskiego uniemożliwiają uogólnienie powyższych danych.
Jeszcze ostrzej obraz sytuacji społeczeństwa polskiego w zakresie zaspokojenia materialnych i bytowych potrzeb w drugiej połowie lat osiemdziesiątych zarysował Stefan Nowak (1988) w diagnozie opracowanej na polecenie Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Socjologicznego. W dokumencie tym stwierdza się, że „znaczna część naszego społeczeństwa żyje w warunkach wyraźnego i pogłębiającego się ubóstwa, a około jednej piątej społeczeństwa żyje poniżej skromnie nawet określonego minimum socjalnego. Wśród rencistów liczba ich wynosi niemal połowę" (Nowak, 1988).
Diagnozę tę wydają się potwierdzać ostatnie ogólnopolskie badania sytucji bytowej ludzi starszych przeprowadzone przez GUS (1990), z których wynika, że co druga osoba starsza (57,4% wskazań) określiła swoją sytuację ekonomiczną jako znośną, co trzeci badany (28,3%) jako złą (24,9%) i bardzo złą (3,4%), a co siódmy ankietowany (14,3%) jako dobrą (13,8%) bądź bardzo dobrą (0,5%). Równocześnie wskazując na odczuwane w życiu codziennym braki, ludzie starsi wymieniali przede wszystkim brak pieniędzy na poważniejsze wydatki (62,4%), brak pewności jutra i poczucia bezpieczeństwa (52,5%) a także brak pieniędzy na codzienne wydatki (19,9%). Nie powinno więc nas dziwić, że co trzecia osoba badana (32,3%) martwi się o przyszłość, a co czwarta (23,1%) czuje się zmęczona życiem (zob. Sytuacja bytowa..., 1990). Rezultaty takie nie są zaskakujące, jeśli najniższa miesięczna emerytura w Polsce wynosi 243 nowe zł, a renta 187 nowych zł (dane z sierpnia 1995 r.), zaś co czwarty emeryt i rencista otrzymuje świadczenia na krawędzi minimum socjalnego, które określono dla samotnego emeryta w wysokości ok. 187,5 nowych zł (dane z września 1993 r.) miesięcznie (zob. Tomala, 1993), przy czym zdecydowana większość emerytów (tj. 62,9%) i rencistów (70,7%) w naszym kraju pobiera emerytury i renty inwalidzkie poniżej ich wartości przecięt-
Jesieri w kolorze grey
55
nych, wynoszących odpowiednio: emerytura przeciętna 279 nowych zł, średnia renta inwalidzka 200,6 nowych zł (dane z lipca 1993 r.) miesięcznie (zob. Rocznik Statystyczny, 1994).
Na podstawie ogólnopolskich badań budżetów domowych, przeprowadzonych przez GUS (1996), stwierdzono, że około 45% badanych osób żyło poniżej subiektywnej granicy ubóstwa (określonej w IV kwartale 1996 r, na 263 nowe zł miesięcznie dla gospodarstwa jednoosobowego), przy czym 78% z nich znajdowało się poniżej minimum socjalnego, a 21 % - poniżej minimum egzystencji. Pod koniec 1996 r. już co trzecie gospodarstwo emerytów i rencistów (36,8%) znajdowało się poniżej minimum socjalnego, a co dwudzieste szóste (3,9%) poniżej minimum egzystencji (zob. Raport o sytuacji..., 1998 oraz Szukicłojć-Bieńkuńska, 1997).
Jednakże, aby obiektywnie ocenić sytuację ekonomiczną osób starszych w Polsce w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, należy uwzględnić procesy inflacyjne oraz związane z nimi zjawiska pochodne, takie jak: spadek realnej wartości pieniądza oraz wzrost cen i kosztów utrzymania — kwestie te wykraczają jednak poza ramy tej książki.
Na koniec należy zgodzić się z Berna Bąkowską (1987), która pisze: „Chodzi o to, aby poziom życia starych ludzi w Polsce nie obniżał się, aby nie dopuścić do spadku realnej wartości wypiął eme-rytalno-rentowych... Chodzi nie tylko o drobne korekty, lecz o zasadniczą poprawę bytu weteranów pracy".
Ze swej strony dodam, że jest to niezmiernie ważny problem indywidualnego i społecznego przewartościowania fenomenu starzenia się i starości, a w konsekwencji konieczność społecznej „rewaloryzacji" nie tylko emerytur i rent, ale nade wszystko człowieka starego we współczesnym świecie. Samo rozpoznanie dokuczliwych zjawisk podeszłego wieku, dotkliwych braków,ujemnych stron sytuacji życiowej człowieka starego, to jedynie punkt wyjścia do określonych decyzji społecznych i politycznych.
I jeszcze jedno — rezultaty badań nad sytuacją życiową ludzi
w podeszłym wieku w Polsce w drugiej połowie lat osiemdziesiątych
wykazały, że aktualna kondycja odchodzącej generacji w naszym kraju
sprowadza się do ogromnego psychicznego zmęczenia trudami życia
i niełatwą starością. Jeżeli uwzględnimy ponadto złożone i bolesne
problemy samotności i osamotnienia, pogarszający się z wiekiem stan
zdrowia, zarówno w wymiarze obiektywnym, jak i subiektywnym,
niełatwą sytuację ekonomiczną tej generacji, to okaże się, że polska
złota jesień dla wielu ludzi w podeszłym wieku ma niestety barwę
szarą...
Rozdział IV CZY KONFLIKT POKOLEŃ?
Esej ten jest próbą odpowiedzi na pytanie, które jak bumerang powraca od czasu do czasu i jest rozważane przez każdą generację: czy rzeczywiście zachodzi wyraźna kontrowersja miedzypokoleniowa? Problem tak zwanego konfliktu pokoleń wydaje się być sporem odwiecznym, choć nie zawsze jest w pełni uświadamiany.
Już starożytni narzekali na młodych, a znany polski pedagog Henryk Rowid (1936) prawie sześćdziesiąt lat temu pisał w ten oto sposób:
„Starsze pokolenie, obserwując postępowanie i zachowanie się młodzieży w różnych sytuacjach, urabia sobie o niej opinię, zazwyczaj negatywną, którą najczęściej wyraża mniej więcej tymi słowy: »Za naszych czasów młodzież była i n n a«".
Ale czy to inna oznacza, że była lepsza lub gorsza niż współczesne młode pokolenie?
Spotkaliście się zapewne z wieloma sytuacjami życiowymi wzajemnych uraz i niechęci. Niektórzy ludzie w podeszłym wieku wręcz nie lubią osób młodych. Młoda generacja jest inna, a „za naszych czasów,..". Tak, każde pokolenie jest inne — w dobrym i złym. Niemniej jednak młodzi mogą dać starszym bardzo wiele, przede wszystkim radość i optymizm nierozerwalnie związane z młodością, natomiast ludzie starsi i sędziwi mogą przekazać młodym z takim trudem zdobyte doświadczenie życiowe, mądrość przeżytych lat. Powinni zatem poszukiwać towarzystwa młodych ludzi, utożsamiać się psychicznie z ni-
58
Adam A. Zych
mi, łatwiej będzie się tym generacjom wzajemnie porozumieć mimo różnic w poglądach.
Myślę, że sztuczne tworzenie podziału na społeczność młodych i świat dorosłych to poważny błąd. Młode pokolenie jest nadzieją każdego narodu, a zarazem ważnym elementem składowym całego społeczeństwa, z kolei generacja seniorów, ludzi sędziwych, jest nośnikiem wielu wartości kulturowych czy społecznych. Tymczasem od stuleci z mniejszym lub większym nasileniem pojawia się problem konfliktu pokoleń, bardzo różnie wyjaśniany i — jak się wydaje — podtrzymywany właśnie przez świat ludzi dojrzałych, którym odległość między generacjami oraz brak wspólnego języka służy do wywierania, pod sztandarem edukacji, presji na młodych ludzi. Chodzi
0 wdrożenie nie uformowanej jeszcze osobowości młodego człowieka do istniejących wzorów, norm i proponowanych schematów postępowania bądź zachowania.
Występuje tutaj wyraźna opozycja postaw tych dwóch pokoleń w odniesieniu do czasu i wobec świata. Młodość — to optymizm
1 nadzieja, perspektywa i przyszłość, żywioł namiętności i emocji, a starość — to retrospektywne spojrzenie za siebie, bagaż wielu doświadczeń, refleksji, przemyśleń, pragmatyzm, a czasem nostalgia i tęsknota za czasem minionym. Młodzi — i to wydaje się naturalne — są zwróceni ku przyszłości, ku temu, co może być i być powinno, odrzucają stare wzory osobowe, nie mieszczą się w nich, uważając je za niewystarczające. Po prostu chcą żyć inaczej niż ich rodzice i dziadkowie, a także nie popełniać ich błędów w wyborze drogi życiowej.
Podstawowa trudność w przyjmowaniu wzorów osobowych przez młode pokolenie polega na tym, że niejednokrotnie w dziejach ludzkości zdarzało się, że proponowane bądź podsuwane młodzieży wzory osobowe, wzorce zachowania oraz ideały, będące przedmiotem zachwytu ludzi dorosłych, zdążyły się skompromitować w ciągu jednego stulecia lub pokolenia.
Przedstawiciele młodej generacji z goryczą stwierdzają:
„Nie wierzę już w ludzi i żadne ideały, ani w wielkie słowa", a zarazem nie chcą „żyć bez celu i traktować życia jako podróży donikąd".
Równolegle mamy do czynienia z konfliktem dążeń. I jedni, i drudzy chcą dobrze, ale brak jest wzajemnego zrozumienia — starsi zapominają, że kiedyś byli młodzi, że popełniali pomyłki bądź błędy, młodzi zaś nie wiedzą o tym, że ludzie w podeszłym wieku chcą
Czy konflikt pokoleń?
59
przekazać im ważne spoiwo życia społecznego — tradycję i wartości kulturowe, od których nie powinni się dystansować.
Zarazem młodym brak —jakże często — po prostu wyobraźni, że sami będą kiedyś starzy. Tę beztroską postawę młodzież wyraża w słowach: „Nie chcemy myśleć, co będzie później, a żyjemy tym, co jest teraz. Może jutro będzie lepiej, może się jakoś ułoży, a na razie jest jak jest. Trzeba szukać jakiegoś wyjścia na dziś".
Na konflikt pokoleń warto również spojrzeć w wymiarze czasowym: przeszłość — przyszłość. Ta perspektywa i związana z nią kategoria przyszłości jest ważna nie tylko dla młodych, ale i dla całego społeczeństwa. Jesteśmy świadkami nowej sytuacji, w której należy wątpić, czy młodzież zaakceptuje świat zastany, a przy tym generacja ludzi dorosłych sama zagubiła się w rozumieniu świata współczesnego oraz zatraciła „kontakt z rzeczywistością", „pewność siebie" i „właściwy trop".
Podsuwana młodym przez starszych pozornie stabilna wersja świata w wydaniu „za moich czasów" jest dla nich trudna do zaakceptowania. Warto w tym miejscu zastanowić się: jaki jest ten świat, który zostawia młodym odchodząca generacja?
Przede wszystkim świat ten niesie duże tempo i ogromną dynamikę życia, złożoność i niejasność, które przekraczają nasze możliwości analityczne, poza tym wyraźnie preferuje rywalizacyjne, egoistyczne i drapieżne postawy, zarówno w stosunku do drugiego człowieka bądź społeczeństwa, jak i wobec przyrody i świata przedmiotów. Wnosi również wiele pozorów i wzajemnego zakłamania, obłudy i nieszcze-rości w kontaktach międzyludzkich.
I wreszcie świat ten podsuwa propozycję życia „ustawionego" bądź „urządzonego", łatwego, a przy tym przesyconego konformizmem, serwilizmem i dyspozycyjnością, na co dodatkowo nakładają się jeszcze niepokoje i napięcia, naciski i konflikty, rozczarowania i frustracje, a także brak poszanowania indywidualności i godności człowieka oraz anonimowość społeczeństwa. Równolegle edukacja proponuje pewną standaryzację wzorów zachowania, postępowania, a nawet myślenia. I młodzi takiego świata nie chcą, a może raczej nie mogą w pełni zaakceptować. Trudno bowiem taką propozycję życia uznać za wystarczającą. Wobec tego młode pokolenie coraz częściej pyta: dlaczego mamy zabiegać o to, co wam, starszym wydaje się dobre? Spróbujcie posłuchać naszej odpowiedzi na pytanie: jak żyć? oraz dlaczego tak żyć, niekoniecznie w zgodzie /. tymi wzorcami, które wy proponujecie?
60
Adam A. Zych
Młodzi nie chcą patrzeć na świat jak na „globalne kasyno" lub rodzaj gry społecznej, w której trzeba wygrać albo być przegranym, a zarazem próbują śmiało spojrzeć w przyszłość, co wymaga z pewnością odwagi. O wiele łatwiej jest oglądać się za siebie. Do takiej percepcji retrospektywnej, gdzie miarą jakiejkolwiek zmiany jest porównanie tego, co jest, z tym, co było, jesteśmy społecznie przygotowani, przyzwyczajeni, wytrenowani. I wówczas mamy poczucie zadowolenia i samouspokójenia, że idziemy naprzód, że coś nowego zostało podjęte, a tymczasem gdyby porównać to, co jest, z tym, co mogłoby być, okazałoby się, że, być może, stoimy w miejscu, a nawet cofamy się. Moglibyśmy także dostrzec przy tego rodzaju zestawieniu, że rozmaite dokonania czy zmiany w stylach życia bądź orientacjach aksjologicznych nie są aż tak ciekawe, i to nie tylko dla młodych, ale i dla całego społeczeństwa.
Młodzi mówią brutalnie starszym: „Nie chcemy waszych rad, gdyż widzimy, jaki świat nam zostawiacie. Jest to świat, w którym 60% uczonych i techników pracuje na potrzeby wojen aktualnych i przyszłych! Jest to świat, w którym wydatki na zbrojenia przewyższają wszelkie inne, w którym żyją setki milionów ludzi głodujących, w którym środowisko naturalne jest tak niszczone, że prawdopodobnie dla pokoleń po nas warunki życia będą nieodwracalnie zdegenerowane. Technika nuklearna — nie tylko wojskowa, lecz także elektrownie atomowe, produkujące niezniszczalne odpady radioaktywne — odpowiedzialna jest za gromadzenie na naszym globie potężnych zbiorników śmiertelnych materiałów, które mogą zniszczyć przyszłe pokolenia. Także dokonywane próby bomb nuklearnych, nawet te podziemne, systematycznie kumulują skutki niemożliwe do przewidzenia, a zagrażające następnym pokoleniom" (Szczepański, 1987).
Na XIII Międzynarodowym Kongresie Stowarzyszenia Uniwersytetów Trzeciego Wieku w Warszawie w 1987 r. Jan Szczepański (1987) postawił kilka wcale nie retorycznych pytań: „Dlaczegóż więc to mądre i doświadczone pokolenie »trzeciego wieku« nie było takie mądre, gdy znajdowało się u władzy, gdy zasiadało w parlamentach, rządach, dyrekcjach koncernów przemysłowych, sztabach wojskowych? Dlaczego pokolenie »trzeciego wieku« staje się doświadczone, mądre, przewidujące dopiero wtedy, gdy odchodzi na emeryturę i gdy składa odpowiedzialność za politykę, gospodarkę, sprawy socjalne w ręce swoich następców? Dlaczego wyzbycie się odpowiedzialności tak bardzo zmienia perspektywę widzenia świata?"
Czy konflikt pokoleń?
61
Mówiąc o konflikcie pokoleń, warto jeszcze zwrócić uwagę na to, że różnica między generacyjna nie dotyczy wyłącznie chronologicznego i biologicznego wieku, a w większym stopniu odnosi się do wzajemnego stosunku człowieka do człowieka, a także do przejawianych postaw, zachowań i przyjmowanych stylów życia.
W każdym społeczeństwie tworzy się przepaść między tymi, którzy inaczej myślą, co innego mówią, a jeszcze inaczej postępują. Między wyznawcami dóbr materialnych a tymi, którzy w swoim istnieniu zmierzają do wartości wyższych, takich jak: humanizm, prawda, uczciwość, sprawiedliwość, którzy — a mogą to być także przedstawiciele starszego pokolenia — nie chcą ograniczyć swojej kruchej w końcu egzystencji do wartości wymiernych w codziennym doświadczeniu życiowym.
Zatem „konflikty interesów" —jak pisze Stanisław Kwiatkowski (1983) — „nie są sprawą wieku. »Starzy« i »młodzi« — to nie są pojęcia przeciwstawne. Wszelkie podziały na »młodość« i »wiek do-rosły« są podziałami umownymi, kryterium wieku bowiem jest złudne i względne". Zaś autor interesującej pracy Młodzież jest inna Gerd Langguth (1983), dodaje: „Konflikt międzypokoleniowy istniał zawsze, przynajmniej w niektórych sferach życia społecznego, jednak nie on stanowi o istocie kontestacyjnych postaw młodzieży; wynikają one z głębszych przemian w orientacji życiowej, które objęły całe społeczeństwo. Młodzież żyje obecnie w odmiennych warunkach. z czym wiąże się zmiana nastawień społecznych i politycznych (...)".
Porozumienie międzypokoleniowe utrudnia ponadto dość dziwne przekonanie, swego rodzaju stereotyp, że społeczeństwo tworzy pewien zamknięty obszar, a poza nim, a więc na marginesie, pozostają dwie generacje — seniorów i juniorów. Sytuację te pogłębia zatem fakt swoistej alienacji społecznej dwóch pokoleń: wchodzącego w życie i odchodzącego z areny życiowej, na co zwrócił uwagę — w wywiadzie dla magazynu „PHP" (1974) — amerykański futurolog AIvin Toffler, mówiąc: „W naszej cywilizacji przedłużamy dzieciństwo i trzymamy młodzież w szkołach, a z drugiej strony nasi emeryci są coraz młodsi, odchodząc coraz wcześniej na emeryturę. W ten sposób tworzą się w społeczeństwie dwie duże grupy — młodzi i starzy — które są zasadniczo wyobcowane z niego i trzymane z dala od steru".
Zatem seniorzy i juniorzy, zabrzmi to paradoksalnie, są wzajemnie niezbędni, wręcz konieczni dla siebie. Amerykański socjolog G. Bos-sard trafnie zauważył, że „relacje rodzinne obejmują nie tylko to, co rodzice przekazują swoim dzieciom, zaś dzieci wzajemnie sobie, lecz
62
Adam A. Zych
również i to, co dzieci mogą przekazać rodzicom", a wnuki swoim dziadkom. Te swego rodzaju „dary" miedzypokoleniowe obejmują m.in. wzbogacenie i umocnienie więzi wewnątrzrodzinnych, emocjonalną satysfakcje, która przenika całość życia rodzinnego, możliwość retrospekcji oraz powrotu myślą czy wspomnieniem do pięknych, przeżytych etapów życia, szansę kontrolowania i korygowania rozwoju osobowości młodego człowieka oraz głębsze zrozumienie procesów życiowych i sensu życia. Dla osoby w podeszłym wieku źródłem różnorodnych, pozytywnych emocji i zainteresowań mogą być nie tylko dzieci, ale i wnuki, niekiedy nawet w większym stopniu. Dla nich właśnie dziadek bądź babcia jest nauczycielem życia, mądrym wychowawcą, spolegliwym opiekunem. Zarazem starsze pokolenie potrzebuje bliskiego im maleńkiego człowieka, który oczekuje ciepła i troski, któremu można opowiedzieć tyle pięknych historii, bajek i baśni, przekazać z trudem zdobytą mądrość przeżytych lat.
Powiadają, nie bez racji, że „pierwsze dziecko — ostatnia lalka, pierwszy wnuk — pierwsze dziecko". Szczęśliwi ci, którzy mają wnuczki i wnuków, mogą im przekazać swoje doświadczenie życiowe, naprawić pomyłki i błędy, jakie zdarzyły się w wychowaniu dzieci, ujrzeć w nich przedłużenie rodu. Zarazem seniorzy mogą w znacznym stopniu przyczynić się do zwiększenia dzietności młodych rodzin, dzięki służeniu pomocą, która często może mieć charakter „niezależnej bliskości", „intymności na dystans" bądź też „bliskości na odległość".
I sprawa ostatnia, ale jakże ważna. „Nikt nie jest samotną wyspą", każdy z nas potrzebuje obecności innego człowieka, nie tylko ze względu na brak samowystarczalności, ale z uwagi na konieczność kontaktu z innymi dla zbudowania wewnętrznego, obiektywnego obrazu samych siebie. Toteż jeśli nawet spotykamy się z tymi, którzy kształtują w nas postawę buntu, to wówczas lepiej uświadamiamy sobie, jacy naprawdę jesteśmy, jak również jacy chcielibyśmy i powinniśmy, naszym zdaniem, być. Dlatego też niezwykle potrzebne są kontakty i spotkania w dialogu dwóch pokoleń — wstępującego i odchodzącego. Wówczas, poprzez szczery i autentyczny dialog generacji, a nie kontrowersję i konfrontację, łatwiej poszukiwać odpowiedzi na pytanie, jak być w zgodzie z samym sobą i drugim człowiekiem, a zarazem z otoczeniem społecznym.
Rozdział V WIEK UPRAGNIONY
W przekazanej nam przez starożytną kulturę Wschodu chińskiej periodyzacji życia ludzkiego, określono okres od urodzenia do 20 roku życia jako czas młodości, między 20 a 30 rokiem życia jako wiek zawierania związku małżeńskiego, zaś miedzy trzydziestką a czterdziestką mieści się czas poznawania własnych błędów, po czym do 50 roku życia następuje wiek pełnienia urzędów społecznych, zaś końcowy okres twórczego życia zamyka się z osiągnięciem przez człowieka 60 roku życia. Wówczas, pomiędzy 60 a 70 rokiem życia, następuje w życiu ludzkim wiek upragniony, a zamyka je starość, której początek wyznacza 70 rok życia.
Jakież to walory dostrzegli chińscy uczeni, że określili dekadę życia ludzkiego między sześćdziesiątką a siedemdziesiątką mianem wieku upragnionego? Spójrzmy na tę kwestię z punktu widzenia gerontologii społecznej, uwzględniając wyniki dostępnych badań empirycznych, i przeanalizujmy subiektywne poglądy ludzi w podeszłym wieku na „blaski i cienie" tego właśnie okresu w życiu człowieka.
Badania socjologiczne, dotyczące problemów socjalnych oraz kształtu życia moskiewskich emerytów, przeprowadzone pod koniec lat siedemdziesiątych, wskazują na kilka istotnych pozytywnych zmian w stylu życia po przejściu człowieka na emeryturę. W odpowiedzi na pytanie: Co zmieniło się na lepsze w Pani/Pana życiu po przejściu na emeryturę?, co druga osoba badana (47% wskazań) odpowiedziała, że
64
Adam A. Zych
lepiej się czuje fizycznie oraz więcej pomaga rodzinie (43%), zaś co trzecia, że więcej odpoczywa, spaceruje i zajmuje się swoim zdrowiem (37%), co czwarta (24%) więcej czyta, ogląda telewizję, częściej chodzi do teatru, kina, na wystawy i/lub do muzeum. Pozostałe osoby badane wskazywały jeszcze na następujące walory nowej sytuacji życiowej z chwilą przejścia na emeryturę: możliwość częstszych spotkań z krewnymi, przyjaciółmi i znajomymi (14% badanych wybrało tę kategorię), możliwość poświęcenia więcej czasu ulubionym zajęciom (12%) bądź pracy społecznej (5%), a także inne zalety (7%).
Z kolei w odpowiedzi na pytanie: Co zmieniło się na gorsze w Pani/Pana życiu po przejściu na emeryturę?, ludzie starzejący się i starzy stwierdzili, że muszą więcej zajmować się pracami domowymi (32% wskazań), że pojawiły się trudności materialne (20%), że przynoszą mniejszy pożytek ludziom, społeczeństwu (19%), czują się gorzej fizycznie (8%), zmniejszył się ich autorytet w rodzinie (4%), a niewielka cześć badanych (2%) skarżyła się, że nie mają czym wypełnić czasu i że pojawiła się materialna zależność od krewnych (zob. Szapiro, 1980). Ogólnie aż 64% emerytów badanych w byłym ZSRR deklarowało zadowolenie z przejścia na emeryturę, zaś niezadowolenie z tego faktu wyrażało tylko 18%, a 14% nie miało wyrobionego zdania (kategoria ankiety: „trudno powiedzieć").
Natomiast gerontolodzy amerykańscy L. Harris (1981) i Erdman B. Palmore (1984) do najpoważniejszych problemów życiowych ludzi w wieku emerytalnym zaliczyli: pogarszanie się stanu zdrowia, wzrastającą chorobowość, a także perspektywę śmierci (20% wskazań), zmniejszenie dochodów i ubóstwo (które dotyka 18% amerykańskiej ludności w wieku powyżej 65 roku życia), zagrożenie chorobami umysłowymi i/lub psychicznymi (obejmujące od 5 do 10% populacji osób starszych w USA), konieczność pobytu w placówkach opiekuńczych, takich jak: szpital psychiatryczny bądź dom opieki (przy czym tylko 5% ludzi starych w Stanach Zjednoczonych ma zapewnioną osobistą opiekę długoterminową), izolację i osamotnienie (12% wskazań), a w dalszej kolejności brak satysfakcji życiowej, przejawy stanów depresyjnych, utratę celów życiowych oraz poczucie bezużyteczności. Natomiast do głównych zalet sytuacji życiowej emerytów amerykańskich Palmore (1984) zaliczył „błogosławione wyzwolenie" od uciążliwości i niedogodności związanych z pracą zawodową (takich jak np. znużenie, wyczerpanie, sytuacje stresowe oraz zagrożenia zdrowia i życia), następnie dużo wolnego czasu, który umożliwia emerytom podróżowanie, zajmowanie się swoimi ulubionymi zajęcia-
Wiek upragniony
65
mi, rozwój zdolności i edukację ciągłą, podejmowanie pracy społecznej w środowisku, uczestnictwo w działalności placówek wyznaniowych czy też aktywność klubowa, odwiedzanie przyjaciół bądź znajomych, prowadzenie prac w domu, ogrodzie i na działce, a nawet poprawę zdrowia za pomocą ćwiczeń i zabiegów profilaktycznych; i wreszcie ważnym walorem sytuacji emerytalnej w Stanach Zjednoczonych jest zabezpieczenie emerytalne, np. w postaci powszechnych programów ubezpieczenia społecznego.
Dla porównania warto przypomnieć wyniki badań socjologicznych Brunona Synaka (1987) nad subiektywną oceną sytuacji emerytalnej tzw. młodych emerytów, czyli osób, które skorzystały z możliwości przejścia na wcześniejszą emeryturę. Większość badanych (82%) wyraziła zadowolenie z przejścia na wcześniejszą emeryturę, 13% nie było zadowolone, natomiast 5% nie potrafiło określić jednoznacznie swojej oceny. Jak stwierdza Synak (1987): „głównym powodem zadowolenia i słuszności podjętej decyzji jest swoisty komfort psychiczny osiągnięty dzięki spokojnemu trybowi życia, wyzwolenie się od nerwowej atmosfery i rygorów dyscypliny pracy... Uzasadniając lepsze samopoczucie na emeryturze w porównaniu z poprzednim okresem najczęściej wymieniano: spokój, uwolnienie się od nerwowej atmosfery, brak stresów i zmartwień, niezależność i poczucie wolności, brak obowiązków oraz konieczności podporządkowania się dyscyplinie. Na drugim miejscu wymieniano sprzyjające warunki do odpoczynku, następnie lepsze zdrowie i możliwość leczenia się, a w dalszej kolejności większą możliwość poświęcenia się domowi i rodzinie". Oprócz najważniejszych walorów osoby badane wskazywały również na dość wyraźne „cienie" nowej sytuacji życiowej, takie jak np. mniejsza niż przypuszczano wartość nabywcza emerytury i wiążąca się z tym trudna sytuacja materialna, poczucie społecznej izolacji i nieprzydatności oraz rozczarowanie stosunkiem zakładu pracy w momencie odejścia, a także własnym losem i warunkującą go sytuacją zewnętrzną. Zdaniem Synaka (1987) „po stronie negatywów zdecydowanie dominują: niski poziom świadczeń emerytalnych (wymieniło je 62%) oraz cały zespół czynników będących komponentami sytuacji psychospołecznej, mający jednak znacznie mniej powszechny charakter (34%). Wśród tych ostatnich pojawia się samotność, brak kontaktów z kolegami, nuda, bezczynność, tęsknota za pracą, zakładem, poczucie bezużyteczności i braku uznania. Oto niektóre z typowych sformułowań: »tęsknię za kolegami z pracy«, »czuję się niepotrzebny", »nie można się już
5 Cztowiek wobec slarości
66
Adam A. Zych
niczym wykazać«, »nikt na moje dzieło już nie czeka«, »jest się popychanym przez wszystkich«, »młodzi stronią od starych«".
Porównania powyższe dość wyraźnie wskazują na uniwersalność ocen negatywów i pozytywów sytuacji życiowej ludzi starzejących się i starych z różnych kręgów kulturowych i z odmiennych systemów społecznych, co wymaga — bardziej niż kiedykolwiek — międzynarodowego współdziałania w rozwiązywaniu powszechnych problemów życiowych odchodzącej generacji, takich jak: nie najlepsza kondycja zdrowotna i trudności materialne, a nawet ubóstwo osób starszych, ich samotność i osamotnienie, poczucie bezuźyteczności, czy też coraz szersza sfera czasu wolnego, który należy sensownie zagospodarować.
Przykładem takiej międzynarodowej współpracy są badania sytuacji życiowej ludzi w podeszłym wieku, zrealizowane w Niemczech (1984) i w Polsce (1986—1987), które przyniosły podobne rezultaty (zob. Zych, Bartel, 1988). Do najważniejszych zalet podeszłego wieku osoby badane w Polsce zaliczyły: dużo czasu wolnego i możliwość aktywnego odpoczynku (16,2% wskazań), swobodę i niezależność (6,6%), spokój (5,5%), a także doświadczenie i mądrość życiową (3,9%). Ponadto wskazywano na wiele innych zalet, takich jak: możliwość oceny życia, ostrość spojrzenia z perspektywy lat oraz nieco inny punkt widzenia na otaczający świat, umiejętność godzenia się ze starością, stabilizacja życiowa i jakby wolniejsze tempo życia, zadowolenie z przeżytego dnia, rozważne i rozsądne podejmowanie decyzji, opanowanie, zaopatrzenie emerytalne oraz opieka społeczna, a również (w przypadku pensjonariuszy domów pomocy społecznej i domów rencistów) możliwość pobytu w placówce opiekuńczej.
Znamienne jest, że co ósma osoba badana (12,3%) nie dostrzega żadnych zalet podeszłego wieku; ponadto 18,2% badanych nie udzieliło odpowiedzi. Świadczyć to może o realistycznym spojrzeniu badanych osób na własną sytuację życiową, która jest wypadkową wielu złożonych czynników natury demograficznej i społecznej oraz zależy w znacznym stopniu od stanu ich zdrowia, sprawności, a także warunków rodzinnych i ekonomicznych.
Przejdźmy teraz do odczuwanych braków i ujemnych stron sytuacji życiowej ludzi w podeszłym wieku. W odpowiedzi na pytanie ankiety: Czego brak odczuwa Pani/Pan najdotkliwiej? tylko co 45 osoba badana stwierdziła, że nie odczuwa żadnych braków (2,2%), zaś pozostałe osoby wskazywały przede wszystkim na brak zdrowia (23,3%), brak partnera, rodziny i domu rodzinnego (12,9%) i na wiążącą się z tym
Wiek upragniony
67
samotność, a także brak kontaktów społecznych (8,3%) oraz na brak pieniędzy (11,3%); ponadto wskazywano na inne braki, w rodzaju: brak młodości, spokoju na świecie, czułości i dobrego słowa, życzliwości i zrozumienia itp., przy czym 9,8% badanych nie udzieliło odpowiedzi.
Zbliżona jest hierarchia ujemnych stron sytuacji życiowej osób w podeszłym wieku. W odpowiedzi na pytanie: Jałcie widzi Pani/Pan ujemne strony swojej sytuacji życiowej? na pierwszym miejscu wymieniano również brak zdrowia i zły jego stan (26,3%), a w dalszej kolejności brak pieniędzy (8,5%), izolację i osamotnienie (5,8%), wynikające często z braku partnera, rodziny czy domu rodzinnego (3,9%) lub wiążące się z ograniczeniem kontaktów społecznych (3,0%>), oraz starość i starzenie się (3,7%), przy czym 4,0% badanych nie dostrzega ujemnych stron swojej sytuacji życiowej. Poza tym wymieniano jeszcze kilka innych ujemnych stron podeszłego wieku, takich jak np. zależność od innych osób, pasywność i bierne czekanie na śmierć, przygnębienie i brak radości życia, oraz — w przypadku pensjonariuszy domów rencistów i domów pomocy społecznej —- konieczność pobytu w placówce opiekuńczej.
Podobne wyniki otrzymała Barbara Szatur-Jaworska (1986), badając zjawiska najbardziej dokuczliwe dla ludzi starszych. Badaniami tymi autorka objęła 592 osoby w podeszłym wieku z terenu Warszawy. Do najbardziej dokuczliwych zjawisk osoby badane zaliczyły: utratę sprawności fizycznej i konieczność korzystania z pomocy innych ludzi (28,7% wskazań), samotność (21,5%), trudną sytuację materialną (17,6%), brak szacunku dla starości (11,5%) oraz złe warunki mieszkaniowe (10,1%). W dalszej kolejności wymieniano „trudności z podejmowaniem pracy zarobkowej przez emerytów" oraz wskazywano na „nieliczenie się władzy z potrzebami starszego pokolenia".
W ogólnopolskich badaniach sytuacji bytowej ludzi starszych, przeprowadzonych w 1989 r. przez GUS na próbie reprezentatywnej, liczącej 9701 osób w wieku powyżej 60 lat życia, stwierdzono, że do braków odczuwanych przez osoby starsze w życiu codziennym należą: brak pieniędzy na poważniejsze wydatki (62,4% wskazań), brak pewności jutra i poczucia bezpieczeństwa (52,5%), brak możliwości dobrego odpoczynku (38,1%), brak pieniędzy na codzienne wydatki (19,9%) a także brak miłości i serdeczności najbliższych osób (18,2) i bliskiego kontaktu z dziećmi (18,1%). Poza tym sygnalizowano brak stałej pomocy w życiu codziennym (17,9%), trudności mieszkaniowe lub brak odpowiedniego mieszkania (15,0%) oraz niemożność zaspo-
68
Adam A. Zych
kojenia potrzeb psychicznych — dominowania, bezpieczeństwa, afiliacji, miłości i oparcia, a więc bycia komuś potrzebnym (15,9%), brak towarzystwa i/lub przyjaciół (14,3%), możliwości wpływu na sprawy publiczne (13,4%), brak uznania i odpowiedniej pozycji w środowisku (6,8%) oraz brak radości z posiadania dzieci (6,7%). Warto dodać, że jedynie co piąta osoba badana (to jest 18,4%) uznała, że niczego ważnego jej nie brakuje (zob. Sytuacja bytowa..., 1990).
Wreszcie Grażyna Wikło-Łęcka( 1995), badając życie wewnętrzne ludzi starszych, stwierdziła, że do najważniejszych zalet starszego wieku osoby badane zaliczyły: dużo wolnego czasu, odpoczynek, możliwość zastanowienia się nad swoim życiem, a także silniejszy niż w młodości kontakt z Bogiem. Natomiast do wad okresu starzenia się i starości należą: dolegliwości zdrowotne, obniżająca się z wiekiem sprawność fizyczna, a niekiedy nawet niedołęstwo, oraz samotność i osamotnienie.
Zatem nie dla każdego człowieka lata podeszłe są wiekiem upragnionym. Ktoś, kto wewnętrznie odczuwa starość oraz starzenie się jako czas beznadziejny i utracony, jako bierne „czekanie na śmierć", rzecz jasna, przeżywa ten okres tragicznie. Podobnie starsza osoba, pozbawiona miłości i szacunku najbliższego otoczenia, może czuć się niepotrzebna i odrzucona, osamotniona i skazana na „śmierć społeczną". Proces starzenia się i starość mogą mieć różne oblicza; od nas samych i od systemu społecznego zależy, czy nadchodzący wiek podeszły odczujemy jako czas upragniony, porę zasłużonego odpoczynku a także — zachodzącej już może — radości życia.
Zamykając ten esej warto przytoczyć niewielki urywek Dzienników Marii Dąbrowskiej (1988), w którym siedemdziesięcioletnia wówczas pisarka w ten oto sposób oceniała własną starość, dostrzegając zarówno jej ujemne strony, jak i zalety:
„25 II 1960. Czwartek.
Notatka z dzisiejszej nocy: nie chciałabym wrócić do stanu młodości. Za nic przecież nie wyrzekłabym się wszystkich moich doświadczeń, przeżyć i pamięci o nich. Chciałabym odzyskać i zachować całkowitą sprawność fizyczną, to wszystko. Gerontologia, oto Mefisto współczesnego Fausta. Niech będzie starość z odzyskaną, odnowioną sprawnością fizyczną".
Rozdział VI MIĘDZY EROSEM A TANATOSEM
„Kiedyś przychodzi czas równowagi (...)" — pisała poetka Wanda Bacewicz, gdy miłość — siła wiążąca nasz wszechświat w całość — wydaje się odchodzić, a w pustej często przestrzeni przed nami majaczy cień Tanatosa, co wstaje ze skały, trzymając w dłoni odwróconą, zgaszoną pochodnię — nasze życie. Czas starzenia się — pora zrównoważenia hormonalnego naszego organizmu, czas rozwagi i kontroli emocjonalnej naszego życia uczuciowego. Mogą się wtedy rodzić pytania w rodzaju:
Czy wypada starszej osobie kochać? Czy w ogóle możliwe jest satysfakcjonujące obie strony życie seksualne w starości? Czy rzeczą normalną i naturalną powinno być, że ludzie w podeszłym wieku wstydzą się swoich potrzeb erotycznych i ograniczają je? Czy to prawda, że po pięćdziesiątce intensywność życia seksualnego obniża się i wreszcie zanika? Jak będzie wyglądał związek dziś młodych ludzi za lat trzydzieści bądź czterdzieści, czy pozostanie dawna wzajemna fascynacja seksualna sobą, czy też wkradnie się znużenie i monotonia? Jak przebiega proces normalnego starzenia się w zakresie życia seksualnego człowieka?
Wokół tych i innych pytań dotyczących erotyzmu człowieka w jesieni życia narosło wiele nieporozumień i niejasności, przesądów i stereotypów. Wiadomo, że okres młodości i dojrzałego wieku to pora miłości i czas pełni życia seksualnego, dlatego też wiele osób uważa,
70
Adam A. Zych
że dla ludzi starych miłość skończyła się, że u kobiet po klimakterium stygnie popęd seksualny. Poglądy takie są kształtowane w rodzinie, szkole i środowisku, a ich konsekwencje niesie człowiek przez całe życie. Niektóre z tych przesądów mają swoje źródło w tradycji religijnej, która naucza, że życie seksualne służy tylko i wyłącznie przekazaniu życia, a więc rozrodczości, i nie powinno być podejmowane bez takiego właśnie celu; jeśli u kobiety zakończyła się faza płodności, to powinna przerwać życie seksualne. Tymczasem mimo zaniku rozrodczości nie zanikają wszelkie potrzeby seksualne, a pasywność starszych kobiet w tym zakresie wynika z tradycji.
Dla poparcia tej tezy warto odwołać się do wyników badań naukowych nad życiem seksualnym ludzi w podeszłym wieku. Jak podaje Ota Gregor (1983), na podstawie badań 250 osób w wieku od 60 do 93 roku życia, w grupie osób żyjących samotnie (wdowy i wdowcy, n = 100) seksualną aktywność przejawiało tylko 7% badanych, zaś w grupie osób zamężnych bądź żonatych (n = 150) aż 54%, czyli co druga z nich. Z badań powyższych wyprowadzono także wniosek, ze ci, którzy w młodości prowadzili aktywne życie seksualne, kontynuowali je też w starości, tylko z mniejszą intensywnością. Natomiast ci, którzy w wywiadach stwierdzali, że w młodości miewali nieregularne kontakty seksualne, w okresie starzenia się i starości nie wykazywali pociągu seksualnego, ani też nie prowadzili życia płciowego.
Z kolei w innej pracy gerontoseksuologicznej stwierdzono, że im bardziej intensywna była seksualna aktywność w wieku dojrzałym, tym dłużej zachował się popęd seksualny, a życie płciowe prowadzone było do późnej starości. Oczywiście warunkiem kontynuacji życia seksualnego do późnych lat było zachowanie dobrego stanu zdrowia, a także odpowiedni partner bądź partnerka. I odwrotnie, osoby, które w młodości i w wieku dojrzałym nie nadawały większego znaczenia życiu seksualnemu, dość łatwo przyjmowały stereotyp o aseksualnej starości, który stawał się dla nich ważnym argumentem do przekreślenia tej sfery własnego funkcjonowania. Tymczasem współcześni ge-rontolodzy (np. Comfort w pracy pt. Radosny seks) udowadniają, że osoby starsze mogą i powinny uprawiać miłość fizyczną, a „wszelkie odżegnywanie się od tego wynika tylko z zacofania, z wpajanych przez wieki przesądów i wstydów, z nieznajomości niektórych zjawisk fizjologicznych i emocjonalnych" (Kuratowska, 1978; zob. także Klono-wicz, 1979).
Redakcja amerykańskiego czasopisma „Seksuologia" wysłała do 800 znanych i znamienitych ludzi kultury, nauki i sztuki, będących
Między Erosem a Tanatosem
71
w wieku powyżej 65 roku życia, których nazwiska znalazły się w Who is who, ankietę dotyczącą życia seksualnego. Aż 70% badanych stwierdziło, że i dziś są seksualnie aktywni.
Autorzy innej pracy wykazali, że dwie trzecie mężczyzn powyżej 60 roku życia nadal prowadzi aktywne życie seksualne, zaś wśród kobiet w tym wieku jedna trzecia przejawia zainteresowania erotyczne, a jedna piąta wykazuje aktywność seksualną (zob. Gregor, 1983). Z amerykańskich badań medycznych i psychologicznych, prowadzonych przez 15 lat z grupą osób w wieku 60 lat, wynika, że ponad połowa mężczyzn w wieku 72—75 lat była nadal seksualnie aktywna, natomiast kobiety w tym samym wieku przejawiały mniejsze zainteresowanie sferą życia seksualnego.
Dodać warto, że w latach 1900—1920 aktywność seksualna kobiet w wieku powyżej 50 roku życia wynosiła od 5 do 7%, a satysfakcję seksualną osiągało wówczas tylko 15 % kobiet, dziś osiąga zadowolenie 89% i, jak wynika ze statystyk, w Polsce współżyje 64% kobiet pięćdziesięcioletnich, 60% sześćdziesięciolatek, a także 15% kobiet siedemdziesięcioletnich.
Kilka powyższych przykładów potwierdza tezę, iż aktywne życie seksualne w starszym wieku jest nie tylko możliwe, ale i zupełnie normalne. Jeżeli seks będziemy rozumieli nieco szerzej, jako źródło przyjemności i satysfakcji, jako sposób pogłębienia więzi i wyrażania uczuć, to wówczas jakakolwiek granica wieku przestanie być obowiązująca. Jednakże obserwuje się — podobnie jak i w innych zakresach — obniżenie funkcji wielu narządów i systemów organów, co jest z fizjologicznego punktu widzenia sprawą zupełnie naturalną. Do najważniejszych prawidłowości dotyczących sfery seksualnej w podeszłym wieku należą (zob. Makulec, 1988):
— mniejsza intensywność i częstotliwość życia seksualnego w podeszłym wieku, co dotyczy zarówno mężczyzn, jak i kobiet;
— popęd seksualny, określany często mianem libido, słabnie z wiekiem, przejawia się rzadziej i z mniejszą intensywnością, i nie jest to „ochłodzenie" partnera, lecz normalny przejaw starzenia się, a niższa reaktywność seksualna spowodowana jest obniżaniem się stężenia testosteronu;
— wolniejszy jest przebieg pobudzenia seksualnego, gotowość erotyczną partnerzy osiągają powoli i stopniowo, dlatego też muszą więcej czasu poświęcić grze miłosnej, pomagając sobie nawzajem w osiągnięciu pobudzenia seksualnego;
72
Adam A. Zych
— następuje osłabienie intensywności przeżywania orgazmu, ale nie znika zadowalająca ekspresja seksualna, a więc zmiany zachodzące z wiekiem nie wpływają na jakość doznań zmysłowych, a niejednokrotnie satysfakcja lub doznania zmysłowe bywają silniejsze niż wcześniej;
— czas trwania stosunku płciowego osób w starszym wieku wydłuża się znacznie, dlatego też wskazane są w jego toku krótkie przerwy na odpoczynek; należy wiedzieć również o tym, że starszy mężczyzna potrzebuje dłuższego czasu na erekcję, zaś starsza kobieta może doznawać orgazmu dopiero przy drugim bądź trzecim akcie płciowym, i są to zjawiska fizjologicznie zupełnie normalne, ponieważ u kobiet faza orgazmu jest krótsza i może być czasami bolesna, jednakże zmniejszenie czasu trwania i/lub intensywności orgazmu nie ma wpływu na interpretację doświadczenia seksualnego jako przyjemnego i zadowalającego; wreszcie
— u kobiet występują dość przykre dolegliwości psychofizyczne związane z okresem menopauzy (rozpoczynającym się w piątej dekadzie życia i trwającym ok. 5—10 lat), które znacznie zmniejszają reaktywność seksualną, niemniej jednak „zdrowa kobieta, w wieku podeszłym odczuwa popęd seksualny domagający się zaspokojenia i mogący jej dawać satysfakcję" (Makulec, 1988).
Starzenie się człowieka jest procesem ogromnie zindywidualizowanym, każdy starzeje się po swojemu. Odnosi się to również do sfery życia seksualnego. Są osoby, które nigdy nie nadawały większego znaczenia sprawom erotycznym, mimo że prowadziły ogromnie różnorodne, urozmaicone, intensywne i pełne życie. Z kolei spotkać możemy również jednostki, które przeceniają tę właśnie sferę życia i u których lek przed impotencją może być czynnikiem blokującym psychicznie. Dlatego też warto wiedzieć, że występuje cała gama czynników, które mogą obniżać popęd seksualny, takich jak np. trudności życiowe, depresja, przewlekłe choroby, nadużywanie alkoholu, który w małych dawkach pozornie dodaje animuszu i podnosi popęd seksualny, a zarazem zmniejsza możliwość jego zaspokajania.
Jak pisze amerykański terapeuta Arthur H. Chapman (l 973): „Życie płciowe ma w późniejszych latach większe znaczenie psychologiczne niż fizyczne. Utrzymywanie stosunków płciowych podtrzymuje w starszych ludziach poczucie energii i »młodości«. Żona w średnim wieku cieszy się, że jej wiek nie osłabił wrażenia, jakie wywiera na mężu, a mąż jest zadowolony ze swej siły i możliwości w tym kierunku. Wiele osób w średnim wieku sądzi, że powinny w tym okresie
Między Erosem a Tanatosem
73
zaprzestać aktów płciowych. Jeżeli tak rzeczywiście uczynią, to pozbawią się środka korzystnie stymulującego ich nastrój".
Podobnie uważa Zbigniew Lew-Starowicz (1992), którego zdaniem „dojrzała miłość jest także najlepszym miejscem dla wzbogacania i kultywowania więzi erotycznej (...). Sprzyja ona zdrowiu psychicznemu, wykonywaniu pracy zawodowej, kontaktom z innymi ludźmi oraz zachowaniu zdrowia i pogody ducha. Opóźnia również starzenie się, ułatwia przechodzenie przez kolejne fazy kryzysowe wiążące się z wiekiem, tłem społecznym". Autor ten uważa, że „aktywność seksualną należy podtrzymywać jak najdłużej, sprzyja ona bowiem zachowaniu zdrowia i młodego wyglądu" (Lew-Starowicz, „Echo Dnia" 1995, nr 143).
Zbliżony jest pogląd Marii Szyszkowskiej („Życie Warszawy" 1994, nr 98), która sądzi, że „społeczeństwo nie zezwala na to, żeby miłość, zwłaszcza erotyczna, odgrywała ważną rolę w podeszłym wieku. Tymczasem to uczucie jest ratunkiem dla ludzi, mających poczucie obcości pomiędzy najbliższymi, w rodzinie. Często ich dzieci zepchnęły ich do pozycji służących... I nagle okazuje się, że mają jeszcze inną wartość: jakiś mężczyzna, jakaś kobieta znów czują się kochanymi. Ta miłość pomniejsza ich lęk przed śmiercią, erotyzm uświadamia im, że jeszcze żyją, osadza ich w teraźniejszości".
Należy jednak dodać, iż spotykamy także związki partnerskie, które mogą żyć szczęśliwym i pełnym życiem bez kontaktów płciowych. Być może nigdy nie przywiązywali dużej uwagi do życia seksualnego bądź też z upływem lat osłabło ich zainteresowanie tą właśnie sferą i kontakty seksualne przestały dla nich odgrywać istotną rolę we wzajemnych relacjach, jednakże miłość nie wygasła, tylko uczucie to zostało przeniesione w inny obszar — słów, spojrzeń, uśmiechu, pięknej przyjacielskiej atmosfery, sympatii czy opieki. Przypomnieć w tym miejscu warto, że ogromnie ważną sprawą w życiu starszego człowieka jest właśnie krąg uczuciowy — poczucie, że jest się potrzebnym i kochanym.
Przypominają mi się dwa, wyjątkowej urody, wyznania miłości. Oto do autobusu niezgrabnie wchodzi młoda kobieta w ciąży, towarzyszący jej chłopiec-mąż zapytał: — Pomóc Ci? — Dziękuję, poradzę sobie — odrzekła z uśmiechem. I scena druga: do autobusu z trudem wchodzi pomarszczona staruszka, towarzyszący jej mąż, starszy posiwiały pan, powiedział: — Pozwól, że Ci pomogę...
Na zakończenie warto omówić jeszcze najważniejsze odmiany srebrnej miłości w jesieni życia, czyli podstawowe typy związków
74
Adam A. Zych
emocjonalnych partnerów w starszym wieku. Zbigniew Lew-Staro-wieź (1984, 1988), na podstawie własnych doświadczeń terapeutycznych w zakresie leczenia zaburzeń seksualnych i nadsyłanej korespondencji, wyróżnił pięć następujących odmian związków partnerskich w jesieni życia:
— związki udane, w których partnerzy pomyślnie przeszli przez wszystkie etapy więzi partnerskiej, obejmujące sytuacje kryzysowe i problemy wychowawcze, i na stare lata pozostają dla siebie przyjaciółmi i towarzyszami życia. „Ich miłość jest głęboka i mocna jak dąb, nadai są pociągający dla siebie, mają udane kontakty seksualne, chociaż rozumieją pewne ograniczenia wiążące się z wiekiem i stanem zdrowia. Są dla siebie niezbędni, stale potrzebują swej obecności, stworzyli styl codziennego życia, w którym dobrze się czują i harmonijnie współdziałają. Wiedzą, że w sytuacjach trudnych zawsze mogą liczyć na partnera. Pytani o tajemnice powodzenia ich związku najczęściej odpowiadają, że podstawą trwałości jest więź uczuciowa, dobroć, zwyczajna wzajemna życzliwość, poczucie humoru, tolerancja, dopasowanie upodobań i stylu życia" (Lew-Starowicz, 1984). W związkach udanych obecna jest miłość dojrzała, którą charakteryzuje wzajemna życzliwość, wrażliwość na potrzeby najbliższej osoby, łagodny humor, „wzajemna akceptacja małżonków, wzajemne uznanie, zrozumienie i porozumienie, wzajemne pomaganie sobie w osobistym rozwoju i realizacji dążeń i pragnień (.,.). Przy takim wzajemnym uczuciu i życzliwości nie dochodzi do znudzenia, nie zanika wzajemne podobanie się sobie, nawet mimo przybywających zmarszczek" (Wójcik, „Chrześcijanin w Świecie" 1967, nr 4);
— związki z przyzwyczajenia, pogodzone ze sobą, w których partnerzy „pogodzeni z losem", oceniając przeszłość i charakter łączących ich więzi uważają, że nie był to wybór optymalny, ale cóż można było zrobić? Łączyły ich dzieci, wspólne mieszkanie, dorobek, przyzwyczajenia. „Byli razem, ale tak naprawdę każde z nich miało inne oczekiwania, nadzieje, inne wyobrażenia wspólnego życia. Poświęcili się dla dzieci, nie mieli odwagi lub możliwości mieszkaniowych, by zaczynać na nowo. Pogodzili się z tym. Zdarza się, iż wypadki życiowe (wdowieństwo) umożliwiają start w nowym związku, który jest oceniany jako bardziej udany i bywa, iż jesień życia jest zarazem renesansem, a niekiedy źródłem zupełnie nowej fascynacji, prawdziwej miłości, zauroczenia, szczęścia, a nawet nie znanych dotąd doznań seksualnych" (Lew-Starowicz, 1984). W takim związku wyolbrzymia się znaczenie negatywnych stron własnego układu partnerskiego i pragnie
Między Erosem a Tanatosem
75
się oszczędzić podobnych rozczarowań dzieciom. „Bywa jednak i tak, że niezadowolenie z własnego wyboru usiłuje się przenieść na dzieci w formie paradoksalnej: matka, która wyszła za mąż na złość ukochanemu mężczyźnie w wyniku jakiegoś konfliktu i w swym małżeństwie całą uczuciowość skoncentrowała na dzieciach — stara się narzucić własnej córce ideę poświęcenia i poczucia obowiązku, podając siebie za przykład" (Lew-Starowicz, 1984). Małżonek — „narzędzie słodkiej zemsty", często nie jest świadomy swojej roli w układzie partnerskim, a gdy ją odkrywa, jest już za późno, by się wycofać z tegoż układu i pozostaje jedyne racjonalne {ze względu na dzieci i zobowiązania rodzinne) rozwiązanie, przyzwyczaić się i pogodzić z losem;
— związki walczące, w których nie zostały rozwiązane problemy „władzy", podziału ról czy rozbieżności potrzeb. Tego rodzaju związek mogliśmy oglądać w angielskim filmie Tony Richardsona M ilość i gniew. Konflikty dla partnerów są „chlebem codziennym11, czymś naturalnym. „Jest to może jedna z najbardziej destrukcyjnych form więzi partnerskich. Można ją porównać do układu sadomasoch i stycznego —jest im źle, a zarazem dobrze ze sobą" (Lew Starowicz, 1984);
— związki z dysharmonią seksualną, w których różnica wieku, stan zdrowia, genetyczne uwarunkowania temperamentów, sprawiają, że dopiero w jesieni życia pojawiają się problemy bądź trudności seksualne. „Frustracja seksualna jest głęboko przeżywana i wzbudza poczucie zagrożenia, zazdrość, agresywność lub przygnębienie. Rozwiązanie tego problemu zależy m.in. od dotychczasowych postaw partnerów wobec siebie; im głębsza była więź uczuciowa, tym większe są szansę rozładowania problemu" (Lew-Starowicz, 1984). Dysharmonią seksualna w tego typu związkach najczęściej polega na rozbieżności potrzeb i możliwości między partnerami. „Zaburzenia seksualne w tym wieku przeżywane są odmiennie. U większości kobiet obserwuje się pogodzenie z losem oraz lęk, że partner zacznie interesować się innymi kobietami, na co zresztą patrzy się przez palce. Natomiast u mężczyzn niepokój jest większy i zaburzenia są przeżywane jako »kończenie się« w roli partnera seksualnego" (Lew-Starowicz, 1984); i wreszcie
— związki ochraniające o charakterze obronnym wobec perspektywy samotności i osamotnienia, cierpienia, zamknięcia w kręgu własnego ja. „Szuka się w nich bariery ochronnej i zwykłego towarzysza codziennego życia. Dzieci często ujawniają brak tolerancji w tych przypadkach i uważają je za »zdradę« zmarłego rodzica, zdarza się nawet, że nie akceptują nowego członka ich rod/,iny. Jakże często
76
Adam A. Zych
dopiero własne doświadczenie jesieni życia łagodzi ocenę zachowania rodziców i pozwala lepiej zrozumieć ich życie" (Lew-Starowicz, 1984).
Ze swej strony chciałbym dodać, że mogą być również piękne związki partnerskie ludzi w podeszłym wieku, w których sprawy erotyczne zeszły na dalszy, często bardzo odległy plan, a na ich miejsce partnerzy wprowadzili zupełnie nowe treści w swym życiu i wzajemnych kontaktach, a więc układy w których „panika zamykających się drzwi" ustąpiła perspektywie otwarcia się wielu nowych, nie znanych jeszcze bram i horyzontów. Związkom takim często towarzyszy filozoficzna refleksja poety:
Starzej się ze mną,
To, co najlepsze przed tobą.
Starość nie jest najgorszą rzeczą.
Rozdział VII SENIORZY W ŚWIECIE WARTOŚCI
Analizując orientacje aksjologiczne ludzi w podeszłym wieku w różnych krajach, niezbędne jest na wstępie zasygnalizowanie zakresu treściowego pojęcia „wartość" oraz określenia „orientacja wartościująca". Terminy te mają długą historię w rozwoju nauki, szczególne zainteresowanie od dawna okazują im filozofowie. Powstał nawet odrębny dział filozofii, jakim jest aksjologia, czyli nauka o tym, co cenne i godne uwagi, mimo to odczuwa się brak jednoznacznych, ogólnie przyjętych definicji.
Filozof kanadyjski pochodzenia austriackiego Ludwig von Berta-lanffy (1967) określił wartości jako „rzeczy lub działania, które wybieramy i których pragniemy —jako jednostka bądź społeczeństwo — w obrębie określonego, zaproponowanego systemu" wartości, zaś amerykański socjolog Talcott Parsons (1969), przyjmując pogląd Cly-de'a L. Kluckhohna (1958), uznał wartości za „konceptualizację pragnień", a zarazem za element kultury i zdefiniował je jako „konceptu-alizację pożądanego typu obiektu" społecznego, osobowościowego lub organizmu i świata fizycznego. Z kolei rosyjski aksjolog Wasyl P, Tugarinow (1973), za wartość uznał „zarówno zjawisko świata zewnętrznego, jak i fakt psychiczny", zatem wartościami mogą być: przedmioty, rzeczy, substancje, zdarzenia, czyny, jak również idee, wyobrażenia bądź koncepcje naukowe. „Wartość — zdaniem Tugarinowa (1973) — to to, co oceniamy, przedmiot oceny".
78
Adam A. Zych
Ze względu na treść autor ten wyróżnił dwa podstawowe rodzaje wartości: wartości życia, takie jak: zachowanie życia i sens ludzkiej egzystencji, oraz wartości kultury, obejmujące wartości materialne, duchowe (takie jak: nauka, moralność, sztuka, oświata, dobro, piękno lub komfort życiowy) oraz wartości społeczno-polityczne (takie jak: wolność, równość, sprawiedliwość, humanizm, braterstwo, ład społeczny, a także zachowanie pokoju i bezpieczeństwa).
Ponadto, biorąc pod uwagę sposoby realizowania wartości, Tuga-rinow (1973) wyodrębnił wartości aktualnie istniejące, wartości docelowe (pomyślane jako cele działania jednostek i grup społecznych) oraz wartości normatywne (realizowane zgodnie z przyjętymi normami, regułami i ideałami).
Zgodnie ze stanowiskiem Antoniego Kępińskiego (1988), u każdego człowieka można wykryć dwie podstawowe formy hierarchii wartości: idealną („taki bym chciał być") i realną („taki jestem naprawdę"). W zakres idealnej hierarchii wartości wchodzą wartości uznawane faktycznie, ale nieoficjalnie, zaś realna hierarchia wartości obejmuje wartości uznawane „oficjalnie", niejako „na pokaz".
System wartości — według Kępińskiego (1988) — składa się z trzech warstw: biologicznej, emocjonalnej oraz społeczno-kuł rurowej; dwa pierwsze elementy systemu wartości mają charakter bardziej indywidualny, osobowy, personalny, zaś warstwa społeczno-kulturowa bardziej zespołowy, zbiorowy, ogólnospołeczny.
Eduard Spranger uważał, że „przeżywanie i tworzenie wartości organizuje człowieka wewnętrznie, życiu jego nadaje zwartość i jedność duchową, czyni go osobowością" (Chmaj, 1963), zatem wartościowanie — to stawanie się człowiekiem, parafrazując słynną maksymę Kartezjusza, możemy powiedzieć: „wartościuję, więc jestem".
Z kolei orientacja wartościująca, utożsamiana często z systemem bądź z hierarchią wartości, oznacza „świadomość człowieka głównych celów jego życia i podstawowych środków realizacji tych celów" (Szapiro, 1980) lub zgodnie z poglądem Kluckhohna (1951) „zgenera-lizowane i zorganizowane, wpływające na zachowanie wyobrażenia natury, miejsca człowieka w niej, stosunków międzyludzkich oraz tego, co powinno być i co nie powinno być pożądane, a co odnosi się do otoczenia człowieka i jego związków z innymi ludźmi".
f Wyznacznikami systemów wartości ludzi starzejących się i starych mogą być m.in. następujące czynniki (zob. Zych, 1992):
— polityka społeczna wobec ludzi w podeszłym wieku i związana z nią pozycja człowieka starego w społeczeństwie;
Seniorzy w świecie wartości
79
— model i/lub styl życia, zarówno postulowany, jak i realizowany, a także różnice kulturowe miedzy koncepcjami życia w różnych krajach i pomiędzy subkulturami ludzi starych;
— postawy społeczeństwa wobec osób starzejących się i starych, jak również stereotypowe wyobrażenia dotyczące człowieka starego i starości;
— indywidualne możliwości jednostki i szansę realizacji określonych wartości przez ludzi w podeszłym wieku;
— doświadczenia życiowe, przebieg dotychczasowej kariery zawodowej i społecznej, indywidualny los oraz jednostkowa biografia, w której zakodowane zostały wcześniejsze wybory i orientacje aksjologiczne ludzi starych;
— stopień zaspokojenia potrzeb człowieka w podeszłym wieku, jego aktualne i perspektywiczne pragnienia, dążenia, oczekiwania, cele i zadania życiowe; oraz
— uwarunkowania demograficzne, np. wiek i płeć, które wpływają na zmiany w osobowości człowieka, a z kolei wybrane elementy struktury osobowości na orientację aksjologiczną jednostki.]:
Pisząc o systemie wartości, akceptowanych przez ludzi starzejących się i starych w różnych krajach, warto odwołać się do rezultatów badań empirycznych, przeprowadzonych w ostatnich latach, aby ukazać świat ginących wartości i dokonującą się ewolucję orientacji aksjologicznych odchodzącej generacji.
Przedmiotem analizy porównawczej wartości uznawanych przez ludzi starszych w różnych krajach uczyniłem wyniki badań własnych, przeprowadzonych w latach 1986—1987 w Polsce i w 1991 r. w Stanach Zjednoczonych (wśród Polonii amerykańskiej), a także rezultaty badań gerontopsychologicznych i gerontosocjologicznych, zrealizowanych w Rosji (1978—1979) i w Bułgarii (1979—1980). Badaniami polskimi (zob. Zych, Bartel, 1988) objęta została losowo dobrana próba prawie 1500 osób w starszym wieku, z kolei badania amerykańskie objęły losową próbę 1000 przedstawicieli starzejącej się Polonii amerykańskiej i grupy polskojęzycznej w Chicago (zob. Zych, 1992). W badaniach tych zastosowałem standaryzowany kwestionariusz pt. Jakie powinno być Twoje życie w starszym wieku?, zaś podstawą analizy systemu akceptowanych przez osoby badane wartości uczyniłem ich odpowiedzi na pytanie: Co Pani/Pan najbardziej ceni w życiu? Badania rosyjskie objęły losowo dobraną próbę prawie 1100 emerytów z terenu Moskwy i zastosowano ankiety i pogłębione wywiady, zaś podstawą analizy orientacji wartościujących badanych osób były ich
80
Adam A. Zych
odpowiedzi na pytanie: Jak sądzisz, co przynosi ludziom w Twoim wieku główną satysfakcję życiową? (zob. Szapiro, 1980). Wreszcie badania bułgarskie, zrealizowane przez zespół psychologów Uniwersytetu Sofijskiego oraz Centralnego Laboratorium Psychologii i Instytutu Socjologii Bułgarskiej Akademii Nauk, objęły ponad 400 osób w wieku emerytalnym z terenu Sofii, zaś w badaniach wykorzystano kwestionariusz wywiadu, w którym jedno z pytań dotyczyło systemu cenionych wartości (zob. Krumow, Topałowa 1982). J
Pragnąc uporządkować analizę systemu wartości, akceptowanych przez ludzi starszych badanych w różnych krajach, przyjąłem — za Sprangerem (1914) i Tugarinowem (1964, 1973) — następującą klasyfikacje wartości: I) wartości życiowe, 2) wartości społeczno-polity-czne, 3) wartości materialne, 4) wartości duchowe, 5) wartości religijne i 6) wartości estetyczne. ,--
Analizując dane zawarte w tabeli 4, stwierdzam, że przedstawiciele starzejącej się Polonii amerykańskiej i grupy polskojęzycznej w Chicago z wartości życiowych najwyżej cenili zdrowie, życie i radość życia (68,7% wskazań) oraz rodzinę i szczęście rodzinne (36,1%); z wartości społeczno-politycznych — uczciwość i rzetelność (4,5%), pracowitość i pracę (3,9%) oraz spokój i zgodę (3,7%); z wartości materialnych — pieniądze i zabezpieczenie życiowe (5,2%), a z wartości duchowych — przyjaźń, miłość i przywiązanie (l 1,4%). Z kolei religia i inne wartości religijne (12,3%) uplasowały się na trzecim miejscu w wyborach aksjologicznych badanych osób, natomiast wartości estetyczne w ogóle nie wystąpiły w tym systemie wartości.
Biorąc pod uwagę przekrój wiekowy (poniżej i powyżej 65 roku życia) osób badanych w USA, statystycznie istotne i bardzo istotne różnice między frakcjami pojawiły się w wyborach następujących wartości: zdrowie (odpowiednie odsetki: 65,7% dla osób poniżej 65 roku życia i 64,8% dla osób powyżej 65 roku życia), uczciwość i rzetelność (9,3% i 1,9%), pracowitość i praca (7,6% i 1,9%), pieniądze i zabezpieczenie życiowe (8,8% i 3,4%), przyjaźń, miłość i przywiązanie (17,0% i 8,3%), religia i inne wartości religijne (4,3% i 16,6%), życie i radość życia (1,7% i 4,5%) oraz dobre samopoczucie, zadowolenie, pogoda ducha i humor (2,5% i 0,6%), przy czym wartości duchowe, takie jak: przyjaźń, miłość i przywiązanie wyżej cenili badani poniżej 65 roku życia, zaś wartości religijne osoby powyżej 65 roku życia, co potwierdza tezę Williama Jamesa (1902, tłum. poi. 1958) o wzroście religijności w podeszłym wieku. ;
Seniorzy w świecie wartości
81
Tabela 4. System wartości akceptowanych przez ludzi starszych w różnych krajach
Wartości Miejsce i czas badania
Polska 1986—1987 USA 1991 Rosja 1978—1979 Bułgaria 1979—1980
Ranga % Ranga % Ranga % Ranga %
zdrowie, życie i radość życia 1 39,3 I 68,7 IV 13,0 I 65,5
uczciwość i rzetelność 11 22,8 VI 4,5 - 0,0 - 0,0
pracowitość i praca III 16,7 VII 3,9 I 27,0 VIII 18,0
spokój i zgoda IV 16,1 VIII 3,7 III 14,0 X 8,4
życzliwość i dobro V 14,5 XI 1,3 0,0 0,0
przyjaźri, miłość i przywiązanie VI 14,0 IV 11,4 - 0,0 V 28,9
rodzina, życie i szczęście rodzinne VII 11,9 II 36,1 II 21,0 III 50,2
religia i inne wartości religijne VIII 11,1 III 12,3 _ 0,0 - 0,0
prawdomówność i prawda JX 10,7 XII 1.2 - 0,0 0,0
życie towarzyskie X 3,0 XIII 0,7 VII 5,0 0,0
pieniądze i zabezpieczenie życiowe/materialne XI 2,9 V 5,3 V 9,0 IV 34,7
dobra materialne XII 1,8 XIII 0,7 - 0,0 VII 21,1
zaradność i sprawność życiowa Xli 1.8 XIV 0,5 - 0,0 - 0,0
wolność i niezależność XIII 1,3 IX 1.5 VIII 4,0 - 0.0
ojczyzna i patriotyzm XIV 0,8 X 1,4 - 0,0 - 0,0
użyteczność społeczna - 0,0 - 0,0 IV 13,0 IX 15,6
czas wolny i aktywny wypoczynek - 0,0 - 0,0 VI 7,0 - 0,0
szacunek, uznanie i troska otoczenia - 0,0 - 0,0 VII 5,0 II 51,5
dążenie do samorealizacji - 0,0 - 0,0 - 0,0 V! 22,3
6 Człowiek wobec starości
82
Adam A. Zych
Płeć jako czynnik demograficzny w niewielkim stopniu różnicuje wybory aksjologiczne osób starszych badanych w USA. Statystycznie istotne i bardzo istotne różnice wystąpiły jedynie w przypadku takich wartości, jak: pieniądze i zabezpieczenie materialne, cenione wyżej przez mężczyzn (9,2%) niż przez kobiety (4,0%) oraz religia i inne wartości religijne, preferowane w większym stopniu przez kobiety (14,7%) niż przez mężczyzn (5,2%). Potwierdza to tezę mówiącą, że płeć wpływa na orientację światopoglądową jednostki i na jej życie wewnętrzne oraz stwierdzenie, że „kobiety w większym stopniu niż mężczyźni cenią religijną stronę życia" (Asp, Salonen, 1986).
Również w wyborach aksjologicznych ludzi starszych badanych w Polsce, dominującymi wartościami okazały się: z wartości życiowych zdrowie, życie i radość życia (39,3% wskazań) oraz rodzina i szczęście rodzinne (11,9%). Spośród wartości społeczno-politycz-nych najwyżej cenione były: uczciwość i rzetelność (22,8% wskazań), pracowitość i praca (16,7%) oraz spokój i zgoda (16,1%). Z wartości duchowych osoby badane najwyżej ceniły życzliwość i dobro (14,5%), przyjaźń, miłość i przywiązanie (14,0%) oraz prawdomówność i prawdę (10,1%), a z wartości materialnych pieniądze oraz zabezpieczenie materialne (2,9%). Religia i inne wartości religijne znalazły się na ósmej pozycji (11,1% wskazań) w tym rankingu aksjologicznym, zać wartości estetyczne zaznaczyły się jedynie śladowo (1,4%) w wyborach badanych osób, dlatego też pominąłem je w tabeli 4 (również nie wystąpiły w orientacjach aksjologicznych ludzi starszych badanych w Chicago, Moskwie oraz Sofii) j
Taki układ wartości (zdrowie, uczciwość, praca, spokój, życzliwość, miłość, rodzina) szczególnie cenionych przez ludzi starszych w Polsce, częściowo potwierdza rezultaty dotychczasowych polskich badań empirycznych nad systemem wartości i modelami życia w podeszłym wieku, przeprowadzonych m.in. przez Marię Dzięgielewską i Olgę Czerniawską (1986), które na podstawie badań 200 osób w wieku emerytalnym, mieszkających w dużej aglomeracji miejskiej, stwierdziły, że do wartości, które najbardziej cenią badani, należą: zdrowie, uczciwość, miłość, odwaga i pracowitość. Podobny układ wartości wystąpił w badaniach Wikło-Łęckiej (1995), ponieważ do najistotniejszych wartości ludzie starsi zaliczyli: zdrowie, szczęście, miłość, zabezpieczenie finansowe oraz udane małżeństwo i życie rodzinne. Także częściowo potwierdzone zostało stwierdzenie Joanny Staręgi-Piasek (1986), że dominującymi wartościami dla ludzi w starszym wieku w Polsce są: praca, rodzina, zdrowie, autonomia, niezależność, god-
Seniorzy w świecie wartości
83
ność osobista, a także aktywność, która oddała proces starzenia się człowieka.
Wyniki moich badań, zrealizowanych w Stanach Zjednoczonych wśród starzejącej się Polonii amerykańskiej i grupy polskojęzycznej oraz wśród ludzi starszych w Polsce, w dużym stopniu są zgodne z badaniami sytuacji życiowej osób w podeszłym wieku, przeprowadzonymi w 1984 r. w Niemczech Zachodnich (zob. Dieck, Steinack, 1987), z których wynika, że osoby starsze w byłej RFN oceniły jako bardzo ważne takie zakresy życiowe (wartości), jak: zdrowie (82% wskazań), rodzina (73%), miłość i przywiązanie (67%), praca (36%), dochody (34%), czas wolny (27%), sukces (18%), religia (15%) i wpływ polityczny (7%).
Wielu autorów pojmuje etniczność jako system „etnicznie uwarunkowanych norm, wartości, wzorów życia, a więc tych wszystkich cech, które współtworzą specyfikę kulturową oraz etos danej grupy etnicznej, a także umacniają jej poczucie tożsamości wobec »obcych« i decydują o kulturowej lojalności i solidaryzmie jej członków" (Posern-Zieliński, 1982, 1987). Spójrzmy zatem na wybory aksjologiczne osób starszych — zbadanych w Stanach Zjednoczonych — w aspekcie etnicznym.
Wyniki moich badań wyraźnie potwierdzają istnienie tradycyjnych wartości, wspólnych dla polskiej grupy etnicznej w USA, takich jak: rodzina, życie i szczęście rodzinne, wartości religijne, pieniądze i zabezpieczenie materialne, uczciwość i rzetelność, pracowitość i praca, spokój i zgoda oraz w pewnym zakresie — ojczyzna i patriotyzm. Obecność takiego układu wartości akceptowanego przez przedstawicieli społeczności euro-amerykańskiej, a w szczególności przez Polonię amerykańską, sygnalizowali m.in. Aleksander Posern-Zieliński (1982, 1987), Helena Znaniecka-Łopata (1986) i Richard A. Kalish (1986), przy czym pominąłem w tym wyliczeniu zdrowie oraz przyjaźń, miłość i przywiązanie, ponieważ są to wartości ogólnoludzkie, niezależne od narodowości i preferowane w głównej mierze przez starszą generację.
Dość stabilna okazała się hierarchia wartości, jakie cenią emeryci moskiewscy. Już w 1974 r. Instytut Badań Socjologicznych Akademii Nauk przeprowadził w jednym z rejonów Moskwy anonimowe badania ankietowe nt. Emeryt — jego praca i życie. W odpowiedzi na pytanie: Jak sądzisz, co przynosi ludziom w Twoim wieku główną satysfakcję życiową?, osoby badane wymieniły kilkanaście wartości: praca produkcyjna (42,5% wskazań), rodzina, dzieci i wnuki (23%), użyteczność społeczna (17,5%), interesujący i aktywny wypoczynek,
84
Adam A. Zych
dobre zdrowie, spokój oraz zabezpieczenie materialne (po około 10% wskazań), kontakty z ludźmi (6%), a także szacunek otoczenia (5%). Jak piszą rosyjscy gerontolodzy, Michaił J. Sonin i Anatol A. Dyskin (1984), komentując powyższe badania: „Orientacje wartościujące ludzi starszych wyrażają wiele różnorodnych potrzeb, w tym także i te, które charakterystyczne są dla ludzi w średnim wieku i dla młodzieży. Główne z tych wartości to nie tylko dobre samopoczucie, wartości moralne i materialne, ale także powodzenie i szczęście rodziny lub osób bliskich. Wybory określonych wartości przez ludzi w podeszłym wieku związane są zarówno z potrzebami społecznymi, działalnością rodzinną i społeczno-polityczną, jak i z potrzebami spo-łeczno-psychologicznymi jednostki: prestiżem, niezależnością i właściwym stosunkiem otoczenia". Odrębne miejsce zajmuje wartość dobrego zdrowia (10% wskazań), warunkującego osiąganie innych wartości oraz realizowanie wielu podstawowych potrzeb człowieka. ; Kolejne badania nad orientacjami aksjologicznymi emerytów przeprowadził w latach 1978—1979 rosyjski gerontosocjolog Władimir D. Szapiro (1980), obejmując nimi prawie 1100 moskwian w wieku'emerytalnym. W odpowiedzi na pytanie: Jak sądzisz, co przynosi ludziom w Twoim wieku glówną satysfakcję życiową? otrzymał kilkanaście następujących wyborów wartości:
— pracowitość i praca (zawodowa, specjalistyczna, twórcza, interesująca, ulubiona, fizyczna, dowolna, na miarę możliwości i dobra)
— ogółem 27% wskazań;
— rodzina i szczęście rodzinne (zdrowie, szczęście, powodzenie, osiągnięcia dzieci i wnuków; być im użytecznym i potrzebnym; pomoc dla najbliższych oraz spokój i zgoda w rodzinie) — 21%;
— spokój i zgoda (spokojny tryb życia, pogodne, bez chorób i zrównoważone życie; możliwość ńiezajmowania się żadnymi sprawami) — 14%;
— zdrowie, życie i radość życia (dobre samopoczucie, samodzielność i zdolność do pracy; dobra kondycja zdrowotna) — 13%;
— użyteczność społeczna (być człowiekiem przydatnym, pożytecznym oraz potrzebnym innym i społeczeństwu) — 13%;
— pieniądze i zabezpieczenie życiowe/materialne (możliwości materialne, sukces, dostatek, dobre życie, komfortowe warunki życia)
— 9%;
— czas wolny i aktywny wypoczynek (korzystanie z różnorodnych form interesującego wypoczynku, życie pełnią obecnego życia oraz poświęcanie czasu na ulubione zajęcia; nieodczuwanie starości) — 7%;
Seniorzy w świecie wartości^
85
— życie towarzyskie (obcowanie i kontakty z ludźmi) — 5%;
— szacunek, uznanie i troska otoczenia (czułość, autorytet, pomoc ze strony dzieci, rodziny i społeczeństwa) — 5%;
— wolność i niezależność od otoczenia (obchodzić się bez niczyjej pomocy, nie być nikomu ciężarem, nikomu nie podlegać, nie mieć obowiązków, mieć możliwość przerwania pracy w dowolnym czasie) — 4%;
— praca społeczna — 2%; oraz
— świadomość spełnionego obowiązku (satysfakcja z wypełnienia powinności wobec ludzi i społeczeństwa; świadomość spełnionego życia, poczucie, że życie nie przeszło nadaremnie oraz że uczciwy, z pełnym oddaniem sił trud życia nie był daremny) — 2% wskazań.
Analizując z kolei orientacje aksjologiczne osób starszych i sędziwych zbadanych w Bułgarii, stwierdzić mogę, że subkultura tej generacji wyróżnia się wartościami skierowanymi na realizowanie siebie i na zabezpieczenie osobistych interesów życiowych, gdyż dominującymi wartościami okazały się wartości życiowe, czyli zdrowie, życie i radość życia (65,5% wskazań), a także szacunek, uznanie i troska otoczenia (51,5%), rodzina i szczęście rodzinne (50,2%) oraz wartości materialne, tj. pieniądze, zabezpieczenie życiowe (34,7%) i dobra materialne (21,1%); nowym elementem było pojawienie się dążenia do samorealizacji (22,3%) jako wartości. Natomiast wartości społeczno-polityczne o charakterze allocentrycznym (prospołecznym), tj. pracowitość i praca (18%) oraz użyteczność społeczna (15,6%) pojawiły się raczej na drugim plaruL,Jf
Interpretując wyniki badań systemów wartości ludzi starzejących się i starych w różnych krajach ograniczę się do kilku uwag natury ogólnej^
f^Wartością najwyżej przez nich cenioną okazało się zdrowie.
1 Potwierdzona została zatem prawidłowość, że wartości nieosiągalne lub osiągane z dużym wysiłkiem są bardziej pożądane niż te, co do których istnieją szansę realizacji. Badania potwierdziły także słuszność spostrzeżenia Arystotelesa (tłum. poi. 1980), że ludzie starzy „są mocno przywiązani do życia, zwłaszcza u jego zmierzchu, bo przecież pragnie się tego, czego brakuje, a czego najbardziej brak, tego szczególnie gorąco pragniemy". Pogarszający się z wiekiem obiektywny stan zdrowia ludzi starszych powoduje więc docenianie przez nich tej właśnie wartości z upływem lat.
Z kolei wysoką rangę takich wartości, jak: spokój i zgoda, rodzina i szczęście rodzinne, przyjaźń, miłość i przywiązanie oraz życzliwość
86
Adam A. Zych
i dobro, zinterpretować można jako wyraz potrzeb psychicznych odchodzącej generacji seniorów. Mam na myśli m.in. potrzebę bezpieczeństwa, opieki i oparcia, komfortu psychicznego, zależności, przynależności i miłości oraz potrzebę prestiżu i ujnarnjijraki układ wartości życiowych i duchowych osób starszych badanych w różnych krajach potwierdza też spostrzeżenie, że „wartości mogą być zaakceptowane bardziej pragmatycznie niż normatywnie" (Abercrombie i in., 1984) oraz jest wyrazem praktycznego sposobu myślenia i działania, a także utylitarnej postawy ludzi starzejących się i starych wobec świata i otoczenia społecznego. Według Richarda A. Kalisha (1986) „tradycyjne wartości (starzejącej się społeczności euro-amerykańskiej) zawierają silną orientację na rodzinę; rodzina jest najważniejszym elementem tożsamości, lojalności i organizacji społecznej".
Nie dziwi także wysoka pozycja w hierarchii wyborów aksjologicznych osób starszych badanych w Polsce takich wartości, jak: uczciwość i rzetelność oraz pracowitość i praca, ponieważ ta właśnie generacja wychowana została w etosie pracy.
Niższa ranga wartości pracowitości i pracy w przypadku starzejącej się Polonii amerykańskiej i grupy polskojęzycznej w USA wskazuje, że wartości te są traktowane przez nie raczej jako środek do celu, jakim mogą być na przykład pieniądze i zabezpieczenie życiowe, niż jako cel sam w sobie. Nie są to zatem wartości autoteliczne, lecz stanowią środek prowadzący do innych wartości. Dobra praca, jako jedna z ważnych wartości w starzejącej się społeczności euro-amery-kańskiej, ma na celu uniknięcie finansowej zależności, zarówno od agencji, jak i od jednostek, a także utrzymanie rodziny (zob. Haben-stein, Mindel, 1981).
Bardzo wysoka pozycja religii i innych wartości religijnych w wyborach aksjologicznych starzejącej się Polonii amerykańskiej i polskiej społeczności w USA (ranga trzecia, 12,3%) dość wyraźnie wskazuje na silny związek polskiej grupy etnicznej z Kościołem rzymskokatolickim, gdyż kościół zawsze był czynnikiem stabilizującym i integrującym polską społeczność w Stanach Zjednoczonych, miejscem oparcia, wspólnoty i solidarności generacyjnej. „Wartości religijne i przynależność do kościoła" — zdaniem Kalisha (1986; zob. także Haben-stein i Mintel, 1981) — „są podstawowymi elementami w życiu starzejącej się społeczności euro-amerykańskiej...".
Nieco inna interpretacja nasuwa się w odniesieniu do wyraźnej akceptacji wartości religijnych przez starszą generację badaną w Polsce. Religia katolicka w Polsce od wieków stanowiła i stanowi wartość
Seniorzy w świecie wartości
87
ogólnonarodową, a nawet element tożsamości narodowej i służy ludziom w podeszłym wieku nie tylko do wyrażania i realizowania potrzeb życia wewnętrznego, ale także do zaspokajania potrzeb afiliacji, bezpieczeństwa oraz ochrony przed lękiem związanym ze zbliżającą się śmiercią.
Brak religii i innych wartości religijnych w orientacjach aksjologicznych ludzi starszych w byłym Związku Radzieckim czy w Bułgarii świadczyć może o wieloletnim wpływie ateistycznego systemu totalitarnego, jakim była ideologia komunistyczna w tych krajach, na stan świadomości badanych osób, które bądź nie ujawniały akceptacji tych wartości z powodów lękowych lub też wartości religijne nie zostały przez nie zinternalizowane (uwewnętrznione).
Dająca się zauważyć polaryzacja akceptacji w stosunku do wartości materialnych, takich jak: pieniądze, zabezpieczenie życiowe i dobra materialne (najwyżej cenione przez badanych w Bułgarii, a najniżej przez ludzi starszych w Polsce) neguje stereotyp, jakim jest wyobrażenie człowieka starego jako „zachłannego materialisty i chciwego skąpca". Wprawdzie badani nadają pewną ważność wartościom materialnym, ale jest to raczej efektem trudnej sytuacji, w jakiej wielu z nich obecnie się znajduje, zwłaszcza w krajach Europy Wschodniej. Zatem wartości materialne nie są zdecydowanie odrzucane przez osoby badane, co wskazuje na racjonalny, pragmatyczny stosunek do tych wartości.
/"^Konkludując mogę stwierdzić, że istnieje pewien styl wartościowania, który można uznać za styl subkultury odchodzącej generacji, a który charakteryzuje zdecydowana preferencja wartości życiowych (zdrowie, życie i radość życia, a także rodzina i szczęście rodzinne), religijnych oraz niektórych wartości duchowych (przyjaźń, miłość i przywiązanie) i społecznych (pracowitość i praca, spokój i zgoda), przy pragmatycznym odniesieniu do wartości materialnych i dość zdecydowanym nieaprobowaniu wartości estetycznych i prestiżowych (wpływ polityczny, kariera i sukces zawodowy oraz pozycja społeczna), które w ogóle nie wystąpiły w analizowanych systemach wartości.
Rozdział VI11 MĄDROŚĆ TO BOGACTWO
W dziejach ludzkości funkcjonowały różnorodne wzory osobowe człowieka na miarę czasów, w których przyszło mu żyć, takie jak na przykład homo virtus, homofaber, homo ludens, homo politicus, homo nulli coloris, homo amans, eruditus, creator, economicus, technicus lub homo concors. Zapomniano jednak w dzisiejszej dobie o zwykłej mądrości i pięknym określeniu homo sapiens.
Rok 2000 — do którego zbliżamy się w czasie — nie będzie, jak sądzę, żadną magiczną granicą. Zawsze przy przekraczaniu epok rodziły się nowe nadzieje. Ta data po prostu otworzy kolejne stulecie w dziejach świata i, jak w każdym okresie historycznym, potrzebni będą, obok ludzi mężnych, twórczych i zgodnych, także ludzie mądrzy. Współcześnie — ufni w zdobycze cywilizacji i kultury, w zautomatyzowaną technikę i technologię, uzbrojeni w telewizję satelitarną, wideo, lasery i komputery — zapominamy jakby o zwykłej mądrości.
A czym jest mądrość? Chcąc odpowiedzieć na to, wydawałoby się, proste pytanie, przewertowałem kilkadziesiąt uczonych ksiąg i odnalazłem w końcu tylko jedną niewielką broszurę poświęconą mądrości, a noszącą tytuł: Wprowadzenie do prawdziwej mądrości, której autorem jest hiszpański pisarz i pedagog, działający w XVI stuleciu, Juan Luis Vives.
Idąc za myślą Vivesa zastanówmy się przez chwilę nad pytaniem o istotę mądrości. Vives powiada: „Mądrość to uważać to, co dobre
90
Adam A. Zych
jest za dobre, a to, co jest prawdziwe za prawdziwe", tak wiec mądrość to rozum i kierowanie się wartościami, ale systemy wartości są historycznie zmienne, dzieje świata ulegają zmianom i wraz z nimi zmienia się człowiek. Zarazem człowiek sam sobie stwarza wartości, a kultura pomaga mu w zdobywaniu własnej orientacji aksjologicznej.
Jak słusznie zauważył Tadeusz Tomaszewski (1970): „Wychowanie człowieka polega w znacznym stopniu na zaprawianiu jednostki do odczytywania wartości i poznawania sensu oraz znaczeń przedmiotów świata otaczającego". Każdy bez wyjątku człowiek powinien sobie stawiać pytania w rodzaju: co cenię, czego pragnę, ku czemu zmierzam?, jaki jest mój świat wartości?, jaki jest kształt, ale i sens mojego życia?, jaki jestem, jaki być mogę, a jaki być powinienem?
Mądrość jest przejawem przemyślanego doświadczenia, wyrazem przewidywania tego, co będzie, a także uzewnętrznieniem umiejętności, a zarazem odwagi patrzenia w przyszłość oraz myślenia innowacyjnego i alternatywnego. Elementem mądrości, praktycznej mądrości, jest także odpowiedzialność — w szerokim tego słowa znaczeniu — za własną drogę życiową, za kształt psychiczny drugiego człowieka, za losy narodu i przyszłość ojczyzny.
Wraz z wiekiem zdobywamy doświadczenie życiowe, które tak trudno przekazać słowami — łatwiej działaniem, przykładem, całym swoim życiem, i tym, jakimi ukazujemy się swoim dzieciom — synom i córkom oraz bliskim i najbliższym — żonie bądź mężowi, przyjaciołom, znajomym w swym starzeniu się i starości. Jednakże należy pamiętać, że sam wiek jako taki może dodać powagi, nie musi jednak przysparzać mądrości, która objawia się tylko wówczas i jedynie u tego, kto potrafi skorzystać z doznawanych doświadczeń i wyciągnąć z nich wnioski, a więc u tego, kto już w wieku średnim, a nawet w młodości był rozsądnym, rozważnym i mądrym człowiekiem.
Prowadząc empiryczne badania nad sytuacją życiową ludzi w podeszłym wieku w Polsce (w latach 1986—1987) oraz starzejącej się Polonii amerykańskiej w Chicago (1991), zadałem swoim rozmówcom pytanie o rzecz wydawałoby się prostą — jakie doświadczenia bądź rady chcieliby przekazać swoim dzieciom, wnukom, bliskim? Oto niektóre z wybranych wypowiedzi:
„Bądźcie ludźmi!" — z goryczą w głosie prosi 58-letnia kobieta; „bądź dobrym człowiekiem" (kobieta, 74 lata); „kochaj każdą osobę" (kobieta, 69 lat); „szanuj godność każdego ludzkiego istnienia" (kobieta, 71 lat); „żyj dla ludzi i pomagaj im" (kobieta, 67 lat); „bądź pomocny każdemu" (kobieta, 70 lat); „bądź życzliwy i miej serce dla
Mądrość to bogactwo
91
drugiego" (kobieta, 88 lat); „bądź wrażliwy na innych oraz miej pogodną twarz" (kobieta, 71 lat); „bądź zdolny dać siebie innym, czynić świat lepszym" (kobieta, 65 lat) — wielu badanych uwrażliwia zatem najmłodszą generację na przestrzeganie w naszych czasach zasady człowieczeństwa, tak potrzebnej we współczesnym świecie.
73-letni mężczyzna, nie bez racji powiada: „doświadczenia same przychodzą z wiekiem, rad młodzi nie przyjmują poważnie od zramo-lałych staruszków", niemniej jednak wiele osób w starszym i sędziwym wieku pragnie przekazać młodym swe doświadczenia życiowe lub rady, stwierdzając; „trzeba szukać swojej szansy w życiu" (kobieta, 89 lat); „warto iść prosto i uczciwie drogą swego życia" (kobieta, 65 lat); „należy unikać błędów rodziców" (mężczyzna, 58 lat); „należy odpowiednio »ustawić się« w życiu" (kobieta, 60 lat); „trzeba umieć pokierować swoim losem" (kobieta, 54 lata); „bądź gotów podjąć pełną odpowiedzialność za swoje życie, tak wcześnie, jak to możliwe" (mężczyzna, 74 lata); „nasze życie to wielka, piękna przygoda, dlatego należy je mądrze, umiejętnie przeżyć" (kobieta, 80 lat); „należy mądrze żyć" (mężczyzna, 77 lat); „mądrze korzystać z młodości" (kobieta, 73 lata); „kieruj swoim życiem tak, aby jak najlepiej wykorzystać swoje zdolności" (kobieta, 64 lata); „ciesz się życiem każdego dnia" (kobieta, 70 lat); „czyń dobro, miej wiernych przyjaciół, ciesz się życiem oraz miej właściwy stosunek do życia" (kobieta, 72 lata); „należy umieć cenić wartość zdrowia i życia" (mężczyzna, 81 lat); „trzeba się kierować w życiu sercem i rozsądkiem" (kobieta, 84 lata); „żyć zgodnie z własnym sumieniem" (kobieta, 84 lata) oraz „iść drogą prawdy i prawdomówności" (mężczyzna, 75 lat) i „nie uszczęśliwiać nikogo na silę" (kobieta, 64 lata). Należy zatem cenić życie, gdyż mamy je jedno, i od nas w głównej mierze zależy jego kształt — co więcej, naszym moralnym obowiązkiem jako ludzi jest nie marnować swojego życia, lecz wciąż na nowo odnajdywać i realizować w nim swoje człowieczeństwo.
Zgodzić się również trzeba z prośbami adresowanymi do młodych przez starsze kobiety: „więcej zainteresowania starszym człowiekiem" (83 lata), „więcej szacunku dla starszych" (74 lata).
Na podstawie wypowiedzi prawie 2500 badanych osób można nakreślić pożądany model człowieka, któremu przyjdzie żyć i działać w XXI wieku. Jednym z podstawowych, najczęściej wymienianych wymiarów tego modelu jest świadomy i odpowiedzialny stosunek do pracy, traktowanej jako warunek dostatniej i godnej egzystencji, a za-razern jako okazja do samorealizacji. Wielu badanych powiada: „na-
92
Adam A. Zych
leży pracować, bo praca jest najważniejsza", „nie oglądać się na nikogo, lecz pracować, by zabezpieczyć swoją starość", „wykorzystaj w życiu swoje szansę", „pracuj ciężko i prowadź uczciwe, moralne życie", „należy ciężko pracować w młodości, by spokojnie żyć w latach emerytalnych", „trzeba sumiennie wypełniać swoje obowiązki", „być solidnym w pracy", „być pracowitym i uczciwym — to w życiu zwycięża", „pracuj ciężko, aby osiągnąć swoje cele", należy „kochać ojczyznę i dla niej pracować!", „szanować ojców i szanować pracę", „wybrać zawód, który się kocha", „być zadowolonym z pracy", „doceniać naukę i pracę", dochodząc do wniosku, że „praca i uczciwość są podstawą życia".
Kolejny wymiar propozycji samowychowawczej, adresowanej do młodego pokolenia, to troska o zdrowie i dbałość o własny rozwój, kształtowanie sprawności i wytrzymałości fizycznej, pielęgnowanie i ochrona zdrowia psychicznego oraz kondycji psychofizycznej. Przedstawiciele odchodzącej generacji mówią wprost: „szanuj zdrowie", „dbaj o zdrowie", „nie pal papierosów", „dbaj o siebie w młodości", „unikaj narkotyków i alkoholu", „wszystko bardzo szybko przemija; należy umieć zachować radość, spokój ducha w każdy czas", „ty też kiedyś będziesz stary, dlatego w swej młodości szanuj zdrowie, aby wystarczyło go na stare lata". Zdaniem badanych należy: „być optymistycznie nastawionym do życia", „cenić własne zdrowie i życie", „być sobą", „czerpać autentyczną radość z życia", „być pozytywnym w swym myśleniu, zarówno o sobie, jak i o innych" oraz posiąść sztukę czynienia siebie pogodnym i radosnym. „Patrz za słońcem w pochmurny i chłodny dzień. Ono gdzieś tam jest" — powiada 83-letnia kobieta, zaś 51-letnia pielęgniarka dodaje: „żyć należy realizując siebie, rozwijając swoje autentyczne uzdolnienia i zainteresowania".
Innym elementem szkicowanego modelu człowieka jest również przestrzeganie i upowszechnianie ogólnoludzkich norm moralnych i zasad postępowania, które mają duże znaczenie dla zgodnego współżycia w społeczeństwie i dla kształtowania właściwych stosunków międzyludzkich. Myślę tu o zasadach i normach jak: dotrzymywanie danego słowa, lojalność i prawdomówność, odpowiedzialność za drugiego człowieka i za samego siebie, poszanowanie godności każdego człowieka, uczynność, ofiarność i wrażliwość na potrzeby innych, umiejętność zrozumienia i wybaczania, tolerancja oraz wiele innych norm i cech indywidualnych, które są niezbędne dla prawidłowego rozwoju osobowości oraz funkcjonowania społecznego człowieka.
Mądrość to bogactwo
93
Zdaniem badanych osób ważne jest „iść drogą prawdy, być uczciwym i prostolinijnym", a także „żyć w zgodzie, szanować ludzi i być dobrym dla ludzi", „być szlachetnym i dobrym", „kochać ludzi", „szanować rodziców", „postępować tak, aby być w zgodzie z własnym sumieniem", „być dobrym, życzliwym dla drugich", „nie budować szczęścia na krzywdzie innych", „pomagać ludziom w trudnych sytuacjach", „być wobec siebie szczerym", „patrzeć w przyszłość przy podejmowaniu decyzji", „być odpowiedzialnym i otwartym na los drugiego człowieka", „szanować siebie i swoich rodziców, nie krzywdzić nikogo", „żyć rozsądnie, nie popełniać błędów w młodości, bo czas nie wraca, a te błędy mogą zaważyć na całym życiu", a także „być szczerym w mowie, myśli i w postępowaniu", „umieć pokierować swoim losem", „żyć w zgodzie i miłości", „być dobrym człowiekiem", „pomagać starszym, słabszym i niezaradnym", „trzeba wiedzieć, czego chce się w życiu", a jednocześnie należy „stawiać sobie wysokie, ambitne cele" oraz „żyć tak, by pod koniec życia być zadowolonym z siebie".
Następne cechy omawianego modelu człowieka, kreślone mądrością życiowych doświadczeń generacji ludzi starzejących się i starych, to świadomość praw i obowiązków członka rodziny, troska o prawidłowe wychowanie dzieci, dbałość o wzajemne poszanowanie w rodzinie oraz preferowanie takiego stylu życia rodzinnego, który nie tylko sprzyja trwałości rodziny i pomyślności osobistej jej członków, lecz służy również poprawie życia społecznego. Osoby badane słusznie podkreślają, że „należy zwrócić baczniejszą uwagę na wychowanie swoich dzieci, zadbać o ich start życiowy oraz przygotować młodych ludzi do pracy i życia w obecnym świecie", trzeba „uczyć od dziecka pracy, rzetelności, uczciwości, szczerości i poszanowania ludzi starszych"; młodzi powinni „dbać o prawidłową atmosferę rodzinną", „podtrzymywać bliskie kontakty rodzinne, aby nie pozostali samotni na starość", „dzieci powinny pamiętać, że też kiedyś się zestarzeją" oraz „więcej czasu poświęcać rodzinie", „kochać rodzinę" i „kochać rodziców". Przedstawiciele starzejącej się Polonii amerykańskiej mają rację ostrzegając: „Nie gonić za dolarem! Więcej radości i poszanowania w rodzinach i w pracy", oraz apelują: „Więcej życzliwości, czułości i miłości a mniej pogoni za pieniądzem". Stwierdzają przy tym: „Nigdy nie należy rozstawać się z najbliższymi na długi okres", należy „podtrzymywać bliskie kontakty rodzinne", „kochać rodzinę i rodziców", „otaczać opieką rodzinę, cenić więź rodzinną i być razem z rodziną". Pojawia się w tym miejscu dylemat każdego emigranta:
94
Adam A, Zych
Mądrość to bogactwo
95
pozostać za granicą na stałe czy wrócić do kraju? i rodzą się trudne problemy adaptacji w nowym świecie, zaprawione „gorzkim smakiem emigracji". Najprościej tę sprawę ujął 73-letni mężczyzna — od 42 lat przebywający w USA — mówiąc; „Młodzi powinni trzymać się ojczyzny, nie plątać się po świecie. Emigracja to ostatni kawałek chleba", zaś 55-letnia kobieta, zaledwie od roku będąca w Stanach Zjednoczonych, dodała: „Życzę młodym, by nie musieli szukać pracy w innym kraju, aby nie tułali się po świecie, jak ja". Pojawia się tutaj kwestia „miłości ojczyzny" — jak pisał poeta, a zarazem problem lojalności wobec kraju, który od stuleci przygarnia rzesze emigrantów. Wiele osób badanych w USA wyraźnie postrzega imperatyw moralny, w rodzaju: „nigdy nie zapominaj o Polsce, o tym, że jesteś pochodzenia polskiego" (kobieta, 64 lata); „bądź dumny ze swego kraju" (mężczyzna, 71 lat); „bądź dumny ze swego dziedzictwa" (kobieta, 62 lata); „nie zapomnij nigdy o kraju, z jakiego się wywodzisz" (mężczyzna, 54 lata); „pamiętaj i bądź dumny, że jesteś pochodzenia polskiego" (mężczyzna, 81 lat).
Wreszcie ważny obszar życia wewnętrznego. Bardzo wielu ludzi, badanych w Stanach Zjednoczonych, stwierdzało, że „człowiek musi w coś wierzyć, inaczej życie nie ma sensu", dodając, że „należy zachować wiarę, tradycje i obyczaje swoich ojców", „trzeba żyć w zgodzie z ludźmi i z Bogiem. Wiara powinna być obecna w życiu; jeśli się wierzy, to przetrwa się wszystko", „należy żyć pobożnie, w zgodzie z Bogiem". 71 -letnia kobieta pochodzenia polskiego powiedziała wprost: „Bądź otwarty dla Boga, zaufaj Mu". Uwagi te znalazły potwierdzenie w badaniach Małgorzaty Jedynak (1995), która stwierdziła, że większość ludzi starych (89,2%) uważa, że religia nadaje sens ich życiu, dokumentując tę tezę następującymi wypowiedziami osób starszych: „Religia jest dla mnie ostoją w chwilach ciężkich. Im jestem starsza, tym bardziej czuję potrzebę kontaktów, poprzez religię, z Bogiem" (kobieta, 67 lat); „Religia jest dla mnie ostoją i nadzieją na przyszłe, lepsze życie" (kobieta, 77 lat); „Religia jest dla mnie wszystkim, ucieczką w bólach i smutkach, pocieszeniem, drogowskazem na drodze mego życia" (kobieta, 69 lat).
Ostatnia, ale nie mniej ważna grupa cech — to powinności obywatelskie niezbędne dla rozwoju i zachowania państwa oraz patriotyzm, wyrażający się w gotowości do najwyższych poświęceń dla ojczyzny i w trosce o pomyślną przyszłość naszego kraju. Najprościej wymiar ten scharakteryzowała 68-letnia nauczycielka, mówiąc: „Chcę, aby byli dobrymi Polakami", zaś 70-letnia rolniczka dodała: „Pragnę,
aby ich łączyła miłość rodzinna i miłość do ojczyzny"; innymi słowy mówiąc: młodzi powinni „żyć w ojczyźnie i dla ojczyzny".
Wymieniłem kilkanaście zaledwie rad i wskazań tych, którzy większą część swego życia mają już za sobą; nie jest to kompletna lista rad adresowanych do młodego pokolenia. Można by dodać jeszcze kilkanaście innych istotnych charakterystyk człowieka wielostronnego, np.: należy kształcić się, cieszyć się życiem, być wiernym, wyrozumiałym, opanowanym, sprawiedliwym, rozsądnym i konsekwentnym; zdobyć dobry zawód, mądrze inwestować i myśleć o przyszłości; mniej emocjonalnie brać życie i nie powracać do trudnych dni; cieszyć się z drobnych nawet sukcesów, być życzliwym dla otoczenia, wyrozumiałym dla ludzi, kochać najbliższych, zyskiwać przyjaciół i „mieć słońce w herbie"; ponadto powinno się „szanować ojców", żyć zgodnie z zasadami moralnymi, we wzajemnej miłości, szacunku, tolerancji; należy pokochać własny starszy wiek, trzeba do czegoś dążyć, mieć pewien cel w życiu, nie poddawać się życiowym porażkom oraz „umieć być i umieć mieć".
Wzrastanie człowieka do mądrości jest procesem rozwojowym, który dokonuje się przez całe życie, a umiejętność przyjęcia cudzej rady i skorzystania z doświadczeń drugiego człowieka jest bogactwem, które może, a nawet powinno procentować w przyszłości — w życiu tych, którzy niebawem zastąpią nas na arenie dziejowej...
Rozdział IX ... JAK ŻYĆ NALEŻY?"
Zdrowie, rześkość, przedłużenie młodości, długowieczność — to odwieczne marzenie ludzkości. Im człowiek starszy, tym częściej myśli
0 tym. Starzenie się to proces biologicznych i psychicznych zmian w organizmie człowieka, postępujących w toku jego życia, a rozpoczynających się na długo przed nastaniem starości. Tempo i stopień starzenia się zależą od stylu życia, warunków społecznych, indywidualnych właściwości człowieka, jego zdrowia, charakteru, przygotowania fizycznego, psychicznego, nawyków, przyzwyczajeń itp. Zatrzymać tego procesu nie sposób i wszelkie poszukiwania eliksiru młodości kończą się niepowodzeniem.
Przedłużyć okres aktywności i twórczego życia, zachować zdrowie
1 zdolność do pracy, przesunąć starość na jeszcze późniejszy czas — to nie tylko ważne zadanie życiowe każdego człowieka, ale również istotne zadanie społeczne państwa. Dotyczy ono bowiem generacji, która posiada ogromne doświadczenie życiowe i zawodowe oraz wnosi autentyczny wkład w życie ekonomiczne i kulturalne kraju.
Niepowtarzalność i indywidualność ludzkiego życia powodują, że każdy z nas realizuje swoje istnienie na swój sposób, zarazem każdy starzeje się po swojemu. Wiadomo, że starzenie się i starość uwarunkowane są w znacznym stopniu przez kształt życia, jakie wiódł człowiek w dorosłym wieku, i trudno określić jednolity model lub szablon życia człowieka przekraczającego smug? cienia. Dlatego też zawarte
7 Człowiek wobec starości
98
Adam A. Zych
w tej pracy rozważania na temat starzenia się i starości oraz propozycje i rady nie mogą stanowić uniwersalnej recepty, ponieważ obraz, kształt i styl życia, a także kod genetyczny i uwarunkowania biologiczne każdego człowieka są właściwe dla niego, całkowicie indywidualne.
Wybitny niemiecki poeta i filozof — Johann Wołfgang Goethe, prawie dwieście lat temu wołał: „Kto by mnie pouczył, jak żyć należy?", natomiast współczesny polski poeta — Jaiu Kurek, w jednym z ostatnich swoich wierszy, noszącym znamienny tytuł: Gorzko, gorzko (l983), zapisał:
(...) Idziemy
pieszo i boso,
kawalerzyści marzeń
obciążeni
filozoficznym bagażem,
kartkami na mięso,
kartkami na masło,
nadzieją,
nadzieją
nadzieją
Z równi pochyłej, z kryzysowego dna (...)
(...) Idzie się nam wąsko i grząsko, Kto nam przyjdzie z pomocą? Król-Duch. Z pomocą boską. Tyle literatury A nikt nie powie jak żyć,
Wprawdzie czas pisania recept na style życia wydaje się czasem minionym, ale czy bezpowrotnie? Przecież wciąż spotykamy, zarówno w zachowaniach indywidualnych, jak i zbiorowych, szczególne oczekiwania, jak gdyby na podpowiedzi: jakie style życiowe będą wysoko cenione przez społeczeństwo?, jaką formułę życia wybrać: czy tylko żyć, aby żyć, z dnia na dzień, nie preferując innych wartości ponad zaspokajanie potrzeb życiowych?, czy żyć, aby użyć —jak najwięcej, jak najszybciej, jak najmocnej, do wypalenia swej istoty?, czy żyć ,,na luzie", czy też bezwzględnie zmierzać do stabilizacji życia?, czy żyć dla siebie, czy dla innych?, czy żyć żarliwie, pełnią życia, z pasją, realizując siebie we wszystkich możliwych wymiarach?, czy żyć aktywnie i umrzeć nagle?, czy żyć szybko, a umrzeć młodo i pięknie?, czy też żyć długo, „godnie i pogodnie" i umrzeć z godnością oraz poczuciem dobrze spełnionego życia?
„...jak żyć należy?"
99
W tym miejscu będę jednak niekonsekwentny. Stwierdzając, że nie ma recept na formułę wartościowego życia, spróbuję dać pewną propozycję, która stawiając znaki zapytania, może budzić nie tylko wątpliwości, ale również głębsze refleksje.
Poszukajmy zatem odpowiedzi na istotne dla każdego człowieka pytanie: jak żyć należy?, to znaczy, jaką formułę życia wybrać, już w dzieciństwie i młodości, aby zachować wewnętrzną radość, optymizm i duchową młodość do późnych lat życia. Inaczej mówiąc: co człowiek może sam zrobić, aby dożyć sędziwego wieku w sposób godny i pogodny? Jest to niezwykle ważne pytanie, które należy postawić sobie znacznie wcześniej, może w wieku średnim, a może nawet w młodości. Jak przygotować się do swej starości, jak pracować nad sobą, aby i w podeszłym bądź sędziwym wieku zachować zdrowie fizyczne i psychiczne oraz możliwość życia pełnią w ostatnim etapie swojego istnienia? — to kolejne, równie istotne pytanie.
Jedną z podstawowych cech wartościowego życia na przełomie dojrzałości i starości jest aktywność. Organizm człowieka przeznaczony jest właśnie do aktywności i działania. Aktywność psychiczna i fizyczna, jak również harmonia tych dwóch komponentów ludzkiego zachowania, jest podstawą dobrego zdrowia i bezbolesnego przejścia jednostki w trzecią, a następnie w czwartą fazę życia, czyli w starość i wiek podeszły. Jeśli przez drugie lata człowiek prowadził aktywne życie, to pierwsze oznaki starzenia się pojawią się u niego znacznie później niż u rówieśników, którzy prowadzą monotonny i bierny tryb życia. Nieprzypadkowo powiada się: „pokaż mi, jak się trzymasz, a ja ci powiem, ile masz lat". Laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1938, amerykańska pisarka — Pearl Buck, obchodząc osiemdziesięciolecie swych urodzin, powiedziała: „Młody czy stary — to dla mnie puste słowa. Zrozumiałam to w ostatnim dziesięcioleciu. Najważniejsze: nie tracić czasu na próżno".
Rezultaty wielu badań naukowych wykazują, że intelekt i zdolności twórcze zachowują się w pełnej mierze i w wieku podeszłym przede wszystkim u tych osób, które w ciągu całego swojego życia wykorzystywały swoje możliwości intelektualne i twórcze. Jak stwierdza Ota Gregor (1983), psychika i zdolności intelektualne w okresie starości zależą w głównej mierze od dwóch czynników: wykształcenia i kwalifikacji zawodowych. Jest to zależność wprost proporcjonalna: im wyższy poziom wykształcenia osiągnął człowiek w młodości, tym dłużej zachowuje się jego sprawność intelektualna w starości. Tę prawidłowość można również odnieść do kwalifikacji zawodowych, tzn.