Pierwsza emancypantka
Czytam w prasie, ze w Afganistanie zamknieto piekarnie prowadzone przez wdowy, ktore w ten sposob zarabialy na zycie. Wladze muzulmanskie twierdza bowiem, ze islam zabrania kobietom pracowac. A jednak zona Mahometa zajmowala sie handlem i jej rodaczki nie tylko zarabialy pieniadze, ale modlily sie razem z mezczyznami. Koran zezwala kobietom uczyc sie i posiadac nieruchomosci. Mimo to rzad w Afganistanie usiluje nie dopuszczac kobiet do szkol i pracy zarobkowej.
Mloda dziewczyna wychowana w Polsce zapytana, czy czytala Marte Elizy Orzeszkowej, odparla: - Oczywiscie! To byla lektura szkolna. Okropnie nudne!
Jak szybko zywotne sprawy moga pojsc w zapomnienie! Marta to dramat mlodej kobiety, ktora nie mogla zarobic na utrzymanie siebie i swego dziecka. Przeciez az do odzyskania niepodleglosci w Polsce nie przyjmowano kobiet na wyzsze uczelnie. W Warszawie lat 30. bylo piec bezplatnych gimnazjow miejskich, a wiec ogolnodostepnych. W tym cztery dla chlopcow - tylko jedno dla dziewczat. Jeszcze w latach 50. i 60. w Kanadzie, choc kobiety mogly sie ksztalcic, dla absolwentek dostepne byly tylko trzy zawody: nauczycielki, pielegniarki i sekretarki. W tymze czasie polska dentystka pragnaca nostryfikowac dyplom na Georgetown University w Waszyngtonie byla jedyna kobieta w grupie i spotykaly ja uszczypliwosci ze strony kolegow i profesorow. Wszedzie na swiecie jest wciaz malo kobiet na wysokich stanowiskach w rzadzie, w parlamentach i w przemysle.
Eliza Orzeszkowa zyla, jak na swoje czasy, zupelnie nieortodoksyjnie. Pierwsza tez w naszej literaturze poruszyla problem kiepskiego ksztalcenia dziewczat i ograniczonej mozliwosci pracy zarobkowej, czyli egzystencji bez oparcia w mezczyznie. Jej Marta to prawdziwy krzyk rozpaczy, to wolanie o ratunek. Tej wiosny minela 90. rocznica smierci pisarki. Choc postep od tego czasu jest ogromny, w dalszym ciagu zniewolenie, ograniczenia i dyskryminacja wobec kobiet istnieja na swiecie.
Wszystkie utwory obfitej tworczosci Orzeszkowej zrodzily sie z obserwacji prawdziwych sytuacji. Jej ksiazki zawieraly tez zapis wlasnych doswiadczen. Poczatkowo pisala glownie o srodowisku, z ktorego wyszla, o zamoznym polskim ziemianstwie z okolic Grodna, pozniej szukala tematow wsrod zydowskiej biedoty, a u schylku zycia zwrocila swe zainteresowania do zasciankow szlacheckich i chlopskiej zagrody.
Bedac mloda, niedoswiadczona kobieta znalazla sie w trudnej sytuacji materialnej i zrozumiala, jak ograniczone byly dla kobiet mozliwosci samodzielnego zycia i jak byla do tego zupelnie nie przygotowana. Jako pisarka nie uznawala hasla "sztuka dla sztuki"; w jej pojeciu literatura powinna sluzyc spoleczenstwu i narodowi pomoca.
Eliza Orzeszkowa urodzila sie w 1841 r. w Milkowszczyznie pod Grodnem, pieknym majatku ojca Benedykta Pawlowskiego. Nie miala szczesliwego dziecinstwa. Ojciec zmarl mlodo, osierociwszy zone i dwie male coreczki. Matka wkrotce przeniosla sie z rodzina do Grodna. Byla chlodna i surowa, dziecmi zajmowala sie babcia i sluzba. Mlodsza corka Elzbieta, zwana w domu Ziunia, ciezko przezywala jedna strate po drugiej. Ojca nie pamietala, tesknila za swoboda, jaka miala na wsi. Wkrotce zmarla jej siostrzyczka i Ziunia popadla w depresje. By dostarczyc jej wiecej zajec, matka oddalila dotychczasowa opiekunke, ktora dziewczynka ogromnie kochala. Nowa guwernantka mowila z nia tylko po francusku i nazwala Ziunie Lise. Byla nieprzystepna i obojetna. Matka zas, wciaz jeszcze piekna, szybko wyszla znow za maz. Moze chciala sie pozbyc dorastajacej trudnej corki, wiec odeslala jedenastoletnia dziewczynke na pensje siostr sakramentek w dalekiej Warszawie. Podroz konmi z Grodna trwala dwa dni. Odwiozla ja tam babcia, z ktora rozstanie znow bylo ciezkim przezyciem.
Nielatwo bylo dziewczynce wdrozyc sie do klasztornych rygorow. Dostawala z domu paczki ze slodyczami i pieniadze. Nie zapraszano jej jednak nawet na wakacje. Matka sie nie kwapila, miala juz z nowego malzenstwa malego synka. Ojczym sie nia nie interesowal. Babcia odwiedzila ja w ciagu pieciu lat dwa razy. Tylko prawny opiekun, ktorego lubila, zachodzil dwa razy do roku. Tesknila bardzo do Milkowszczyzny, gdzie dawniej spedzala lato. Szukala pociechy w ksiazkach.
Panna Lise Pawlowska wczesnie wykazala zdolnosci do pisania. Jej wypracowania byly celujace. Zlecono jej nawet przetlumaczenie z francuskiego Podrecznika dla dziewczat chrzescijanskich - byla to jej pierwsza praca literacka. Mickiewicz byl wtedy w klasztorze zakazany, ale Spiewow historycznych Niemcewicza Lise uczyla sie dla przyjemnosci na pamiec. Stala sie tez wsrod kolezanek autorytetem w dziedzinie literatury. Najbardziej polubila mlodsza zlotowlosa Maniusie, pozniejsza Marie Konopnicka, ktora pozostala jej wierna przyjaciolka na reszte zycia.
Gdy Lise skonczyla 16 lat, matka zabrala ja z klasztoru. W domu czekal ja nowy smutek: nie zastala juz ukochanej babuni, ktora zmarla. Matka zabierala ja do sklepow, krawcowych, dostala wspaniala garderobe. Byla panna na wydaniu. Zaczely sie niezliczone bale i przyjecia. Lise zdawala sobie sprawe, ze matka chce ja jak najszybciej wydac za maz. I ze to jedyna dla niej droga, by sie usamodzielnic, uciec od ciaglego pouczania, co dobrze wychowanej panience wypada. Miala duze powodzenie, nie tylko dzieki pieknym oczom i dziewczecemu wdziekowi, ale byla majetna dziedziczka Milkowszczyzny, pokaznych wlosci po ojcu.
Piotra Orzeszko spotkala na kilku balach. Byl przystojny, dobrze wychowany, swietnie tanczyl, byl zamoznym obywatelem ziemskim. Choc sporo od niej starszy, podobal jej sie bardziej od innych. On tez wiedzial, ze czas mu sie zenic. Lise byla swietna partia. Poslal wiec do jej matki stryja z prosba o jej reke. Dziewczyna zapytana, czy chce pana Orzeszko za meza - z rumiencem odparla, ze tak. Nikt jej nie przymuszal, a ona nie widziala przed soba lepszej drogi.
W 1858 r. w Grodnie wyprawiono wspaniale wesele, gdy Piotr Orzeszko, dziedzic Ludwinowa, pojal za zone 17-letnia panne Pawlowska. Mlodzi odjechali kareta wybita blekitnym atlasem, zaprzezona w szesc bialych koni, ze stangretem w liberii.
Przez pierwsze dwa lata malzenstwa Lise bawila sie doskonale. Jezdzili ciagle z wizytami w sasiedztwo, na bale, kuligi, polowania. Piotr lubil luksusy, wydawali wspaniale przyjecia. Pani Orzeszkowa nie zdawala sobie sprawy, ze majatek po ojcu wedle zwyczaju oddano nie jej, a mezowi. Ten, mogac robic z nim, co chcial, zaciagal dlugi hipoteczne.
W trzecim roku znudzily sie mlodej zonie ciagle zabawy. Kiedy przyszly jesienne mzawki, zatesknila do wieczorow przy ksiazce. Ale Piotra wspolne czytanie usypialo. Wolal zapraszac kolegow na karty, wolal swoje konie i psy, coraz wiecej czasu spedzal na polowaniach.
W kraju trwaly represje. Car odmowil zezwolenia na otwarcie uniwersytetu w Wilnie. Mloda dziedziczke dreczyla niedola i ciemnota ludu wiejskiego. Lise otworzyla wiec we dworze szkolke dla dzieci (chlopcow), choc maz tego nie pochwalal. Nie dzielil jej zainteresowania problemami spolecznymi. Rosla miedzy nimi przepasc. Gdy nadszedl rok 1863, wspomagala powstancow, ukrywala w domu Romualda Traugutta. Gdy maz sie sprzeciwial - zaczela mowic o rozwodzie. Ale dla Piotra bylo to nie do przyjecia.
Do dramatycznych konsekwencji doszlo, gdy Orzeszkowa przewiozla kareta Traugutta do granicy Krolestwa Polskiego. Piotr zostal aresztowany, skazano go na zeslanie. Zarekwirowane Ludwinowo poszlo w rosyjskie rece. Choc byla taka mozliwosc - Lise nie pojechala, jak czynily to inne zony, z mezem na zeslanie. "Nie kocham go - mowila - nie pojade. Wiecej dobrego moge zdzialac w tym nieszczesnym kraju". Wywolalo to ogolne zgorszenie.
Po szesciu latach malzenstwa i utraceniu Ludwinowa pani Orzeszkowa nie byla juz ta sama. Od mogil powstancow padl na jej serce smutek. Po zimie spedzonej w Grodnie wiosna przeniosla sie do swojego dziedzicznego majatku Milkowszczyzny. Zamieszkala tam tylko w dwoch pokojach i zabrala sie do ksiazek. Ojciec pozostawil wielka biblioteke, czytala wiec, a im wiecej czytala, czesciej mowila sobie: "Niczego nie umiem dobrze. Nic pozytecznego mnie w szkole nie nauczyli!". Studiowala przyrode, fizjologie, geografie, historie, czytala literature. Wieczorami wychodzila na dlugie spacery. Rzadko opuszczala swoja samotnie. Juz nie necily ja zabawy. Ale nie uciekla od klopotow. Milkowszczyna byla powaznie przez Piotra zadluzona, na cale ziemianstwo rzad nalozyl wysoka kontrybucje. Udala sie wiec do Grodna, by szukac pracy. Ale wnet okazalo sie to niemozliwe. Nie miala dosc wiedzy, by zostac nauczycielka. Poszukiwano telegrafistek - lecz przyjmowali tylko Rosjanki. Wrocila wiec na wies do ksiazek. Zaczela pisac.
Jej debiut - Obrazek z lat glodowych (1866) o biedzie wiesniakow w 1863 r. - zostal przyjety przychylnie. Posypaly sie potem w Gazecie Polskiej opowiadania, wiersze, artykuly publicystyczne. Zaczely wychodzic dalsze ksiazki. Podpisywala je - Eliza Orzeszkowa.
Mimo sukcesow wciaz zyla w zalobie, w cieniu kleski powstania. Wielkim dla niej ciosem bylo stracenie Traugutta. Matka ja krytykowala: "Pisanie, drukowanie to dobre dla jakiejs sawantki" - mowila. Ale Eliza promieniowala natchnieniem, ksztaltowal sie jej pozytywistyczny swiatopoglad. Wszczela tez kroki rozwodowe. Matce zwierzyla sie, ze pokochala Zygmunta Swiecickiego. Byl to mlody lekarz, ktory studiowal w Petersburgu. Znalazla w nim dusze pokrewna, czlowieka, ktory ja rozumial. Odwiedzal ja na wsi, spotykali sie w Warszawie, mieli podobne poglady, lubili te same ksiazki, czytali razem i dyskutowali o dzielach filozofow. Eliza rozkwitla i wyladniala. Wierzyla tez gleboko w swoje powolanie, chciala poruszyc sumienie narodu, ukazujac w ksiazkach bolaczki spoleczne. Walczyla z redaktorami, nie zezwalajac na zadne zmiany w swoich utworach. W Ostatniej milosci (1868) opisala dzieje swojego nieszczesliwego malzenstwa.
Tymczasem Piotr Orzeszko wrocil z zeslania. Byl rozgoryczony, bo przeciez cierpial glownie przez dzialalnosc Elizy i swego brata Florentego. Chcial sie z nia zobaczyc. Ale Eliza uwazala, ze malzenstwo tylko wtedy ma sens, gdy serca sie kochaja. Choc pracowala duzo - byly to lata nad wyraz tworcze - dreczyly ja klopoty materialne. Koszty zwiazane z uniewaznieniem malzenstwa, ktore otrzymala w 1869 r., staly sie ciosem ostatecznym.
W tym czasie Zygmunta Swiecickiego przyjeto w Petersburgu na intratne i zaszczytne stanowisko lekarza gwardii carskiej. Przyjal je, gdyz uwazal, ze praca w kraju dla poczatkujacego lekarza byla wegetacja. Zycie na wsi i chodzenie po chalupach mu nie odpowiadalo. To bylby koniec jego kariery. Proponowal Elizie malzenstwo i wyjazd do Petersburga. Ale perspektywa mieszkania w Rosji z mezem bedacym na sluzbie carskiej byla dla niej nie do przyjecia. "Nie kochasz mnie!" - wolal. A ona, choc mogla mu powiedziec, ze przez milosc do niego wytoczyla proces Piotrowi Orzeszce, zeslancowi, ktory cierpial za swieta sprawe, ze dla niego wydala wielkie pieniadze na rozwod, choc mogla mu powiedziec, jak do niego tesknila po nocach - powiedziala tylko, ze emigracja takich ludzi jak ona bylaby wobec kraju przestepstwem. I tez, ze kto nie chce poswiecic wszystkiego, aby z nia byc tu, gdzie ona pragnie zyc i pracowac - z tym ona nie moze byc nigdzie.
Rozstali sie. Eliza przezyla to ciezko. Musiala tez sprzedac Milkowszczyzne. Po szesciu latach spedzonych tam w samotnosci i ciszy wiejskiej, teraz musiala oddac ja w rosyjskie rece i przeniesc sie do Grodna. Zaglebila sie w pracy. Pisala duzo, szybko, z latwoscia, prawie bez poprawek. Co roku wychodzila nowa powiesc. Swoje zainteresowanie emancypacja kobiet wyrazala dodatkowo w publicystyce. Krytykowala domowe wychowanie, brak podstawowego wyksztalcenia dziewczat, opisywala przyczyny i trudnosci przeprowadzenia rozwodu. Pisala o kojarzeniu malzenstw bez milosci, o sytuacji kobiety niezameznej, pracy zawodowej kobiet, doli nieslubnych dzieci.
Pamietnik Waclawy ukazal sie w 1871 r. Jest to historia panny z ziemianskiej rodziny, wychowanej w konserwatywnym i konwencjonalnym srodowisku, ale ubogiej, przygarnietej przez krewna. Waclawa nie miala szansy na malzenstwo z kims, kto by jej sie spodobal. Mlodziency z okolicznych dworow szukali zony posaznej. Cierpiala upokorzenia i lekcewazenie, czula sie bezradna i nieszczesliwa, az wreszcie stala sie czlowiekiem gotowym decydowac o sobie, i to czesto wbrew opinii otoczenia.
Ksiazki Orzeszkowej z tego okresu maja poziom nierowny, jakby pisane byly w pospiechu, naleza do slabszych w jej tworczosci. Dopiero Pan Graba (1872), powiesc osnuta na tle jej wlasnych doswiadczen i przezyc rozwodowych, zdobyla pozytywna ocene krytykow.
Eliza pisala do Tygodnika Mod propagujac koniecznosc rzetelnej nauki i rozwoju sprawnosci fizycznej dziewczat. Domagala sie dobrych szkol, przygotowania do samodzielnego zycia, nauczania zawodowego, wstepu na wyzsze uczelnie. Tam tez drukowano w odcinkach Marte, zanim w 1873 r. ksiazka ukazala sie w Warszawie. (Prus wydal Emancypantki w r. 1894.) Bohaterka tej powiesci, Marta Swicka, byla wdowa po urzedniku. Zostala z mala coreczka i musiala za wszelka cene znalezc prace, gdyz nie miala zadnego dochodu, znikad pomocy. Niedostateczne wyksztalcona, nie mogla zostac nauczycielka ani tlumaczka, ilustratorka czy krawcowa. Popadla w ostateczna nedze, gdyz nawet zajecia, ktorym byla w stanie sprostac, jak sprzedawczyni w sklepie lub rysowniczka u jubilera, wykonywali tradycyjnie mezczyzni. Ksiazka konczy sie tragicznie. Te powiesc przetlumaczono na 15 jezykow.
Po rozwodzie od Elizy Orzeszkowej odwrocilo sie wielu dawnych znajomych. Konserwatysci nie znosili jej za krytyke slepej religijnosci; za buntowanie kobiet uleglych tradycjom i dominacji meskiej; za gloszenie, ze miara ludzi nie moze byc ich pochodzenie ani wyznanie, tylko indywidualna wartosc spoleczna i etyczna. Palila papierosy, co wywolywalo dodatkowe zgorszenie. Mimo to Eliza zawsze miala wokol siebie przyjaciol, moze tych ubozszych, tych pragnacych jej wskazowek, jej opieki i serca, ale tez szczerze i gorliwie jej sie odwzajemniajacych. Wiernym druhem byl zajmujacy sie jej sprawami materialnymi mecenas Stanislaw Nahorski. Ujal go jej szczegolny natchniony urok i niezwykly charakter. Swiadomosc, ze potrzebowala jego rady i towarzystwa, ze mogl pomoc jej zyc i pracowac, napelniala go szczesciem.
W tej atmosferze Eliza mogla oddac sie rzetelnej pracy. Gdy poznala nedze Zydow i postanowila ja opisac, przestudiowala Talmud, Kabale i wiele dziel o historii i obyczajach Zydow. Zawsze najciekawsza byla dla niej dusza ludzka, takze ta ukryta pod chalatem. Cos ja pchalo do tematow, o ktorych dotychczas niewiele sie pisalo. Wierzyla, ze jej tworczosc moze stac sie dla czytelnikow bodzcem, moze cos zmienic. Jej Dobra pani to byl obrazek wziety wprost z zycia.
Pisala czesto do pozniej nocy i pisala coraz lepiej, pochlaniala ja radosc tworzenia. Jako literatka zdobyla szacunek wielu ludzi. Gubernator uwazal za swoj obowiazek odwiedzic ja wraz z zona. Odwiedzali ja Zydzi, szlachta zagrodowa, zony sedziow, adwokatow, urzednikow. Kontakty z Rosjanami traktowala jako zlo konieczne, mowila z nimi tylko po francusku.
Przyszly teraz lata spokojniejsze. W tomiku jej opowiadan pt. Z roznych sfer byly male arcydziela. Tylko ciagle obchodzenie carskiej cenzury ogromnie utrudnialo jej pisanie.
Coraz blizszy zwiazek Elizy z mecenasem, czlowiekiem zonatym, wywolywal nowe surowe potepienie sfer ziemianskich, nawet tych, gdzie podziwiano ja jako pisarke. Wielu nazywalo ja z pogarda "sawantka" i "uczona". Nahorski byl sporo od niej starszy i niezbyt urodziwy, ale nieslychanie jej oddany, na jego pomocna dlon mogla zawsze liczyc. Szczerze go pokochala. I on ja kochal, ale jego zona byla chora, niedolezna. Mimo ze bylo to malzenstwo zawarte bez milosci - nie mogl jej porzucic.
W 1879 r. Eliza Orzeszkowa i Wincenty Chelminski zalozyli w Wilnie ksiegarnie wydawnicza. Konieczne bylo zezwolenie gubernatora, trzeba bylo obchodzic rozne zakazy, na przyklad wypozyczania ksiazek. W ciagu 2,5 roku wydala 22 tytuly ksiazek polskich, 2 kalendarze i kilkanascie numerow pisma humorystycznego. W r. 1882 firma zostala przez wladze zamknieta za dzialalnosc w jezyku polskim, a wlascicielka skazana na trzy lata internowania w Grodnie i duza kare pieniezna. Musiala codziennie meldowac sie w cyrkule. W wolnych chwilach dalej uczyla dzieci tego, czego nie mogly nauczyc sie w szkole: jezyka polskiego, historii i literatury polskiej.
Wielkim dramatem byl pozar Grodna. Splonela duza czesc miasta, z mieszkania Elizy pozostaly zgliszcza, splonela jej biblioteka, rekopisy, pamiatki i oszczednosci. Niewiele zdolano uratowac. Gdy wybuchla epidemia tyfusu, Orzeszkowa natychmiast zajela sie zbiorka na pogorzelcow. Wprowadzila sie do nowego mieszkania, mniejszego, ale wygodnego i niedrogiego. W nastepnych latach troche podrozowala w kraju i za granice.
Ksiazki Elizy Orzeszkowej tlumaczono na wiele jezykow, otrzymywala stosy listow, pisali do niej ludzie z dalekich stron, z roznych krajow. Powiesc Meir Ezofowicz (1878) rozpoczela najdojrzalszy okres jej tworczosci. Ze szczegolnym uznaniem spotkaly sie powiesci: Dziurdziowie (1885), Nad Niemnem (1888) i z tegoz roku Cham. Dwukrotnie wysuwano jej kandydature do literackiej Nagrody Nobla.
W 1894 r., gdy zmarla jego zona, Eliza Orzeszkowa poslubila Stanislawa Nahorskiego, legalizujac prawie 30 lat trwajacy zwiazek. Przyjete to zostalo ze wzburzeniem, mecenas bowiem nie poczekal do konca zaloby, a najstarsi ludzie nie pamietali, by kiedykolwiek szla do oltarza siwiutka oblubienica w tak podeszlym wieku - Orzeszkowa miala 53 lata. Nie bylo tez wesela.
Po slubie panstwo Nahorscy zamieszkali w jego dotychczasowym domu, calkowicie odnowionym i ladnie urzadzonym. Dobrze, wygodnie jej sie tam mieszkalo. Ale wzrok przestawal dopisywac, czula sie przemeczona, mecenas tez chorowal. W dwa lata po slubie zmarl. Mowila wtedy: "Jakze ja teraz zyc bede! Utracilam to, co bylo zyciem mojego zycia... On byl osia mego swiata...".
Eliza Orzeszkowa zawsze tesknila za sercem bliskim, kims jedynym, dla kogo bylaby wszystkim. U schylku zycia miala tez wyrzuty sumienia, ze niegdys nie pojechala z Piotrem na zeslanie. Byla teraz raczej brzydka, tylko jej ciemne oczy pozostaly piekne. Rysy miala twarde, troche meskie, ale natchniony, pelen dobroci i madrosci usmiech rozswietlal jej twarz.
Najblizszym powiernikiem i przyjacielem pisarki stal sie 25 lat mlodszy Franciszek Godlewski. Otaczala sie chetnie mlodymi, zawsze bylo u niej pelno dziewczat, ktore uczyla. W tych czasach zaboru i represji kazdy w jej goscinnym domu raczyl sie polskoscia.
W 1907 roku Orzeszkowa zostala patronka pierwszego zjazdu Organizacji Kobiet Polskich w Warszawie. Doczekala sie szerokiego uznania. Miala za soba ponad 150 powiesci, nowel i artykulow publicystycznych. Jej nazwisko bylo znane w Europie nie tylko jako literatki, ale bojowniczki o prawa kobiet. Zmarla w 1910 r. majac lat 69. Na pogrzeb przybyly tlumy. Mieszaly sie eleganckie paltoty z zydowskimi chalatami i chlopskimi kozuchami. Ministerstwo zabronilo gimnazjalistom wziecia udzialu w ceremonii.
Klasyka literatury nie jest dzis popularna lektura. W bibliotece polskiej w Waszyngtonie malo kto dopytuje sie np. o Reymonta, z wyjatkiem Chlopow. I choc on zostal laureatem Nagrody Nobla, a nie Eliza Orzeszkowa - to o jej ksiazki czytelnicy, szczegolnie kobiety, wciaz prosza.
---------------------
Zrodla:
Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny PWN;
Gabiela Pauszer-Klonowska, Pani Eliza;
Maria Zmigrodzka, Przedmowa do "Marty", 1966.