Etnocentryzm
Etnocentryzm jest światopoglądem, według którego ostateczną i fundamentalną podstawą życia społecznego, kryterium oceny otaczającego świata jest dychotomiczny podział na "swoich" i "obcych". Jest to podział manichejski - "swoi" są grupa wyidealizowaną, lepszą, zaś "obcy" są uosobieniem wszelkiego zła, zagrożenia. Etnocentryzm zakłada z góry agresywność "obcych", nakazuje obronę i walkę z obcymi, a co najmniej całkowite odrzucenie ich świata. Podstawowe relacje grup z perspektywy etnocentrycznej to obronna izolacja i konflikt.
Pojęcie etnocentryzmu stosować można do funkcjonowania grup, tu etnocentryczne mogą być środowiska różnych zawodów czy środowiska polityczne. Dla zrozumienia genezy i niezwykłej powszechności zjawiska polskiego antysemityzmu należy przyjąć węższe znaczenie etnocentryzmu - etnocentryzm narodowy.
Poszukując źródeł ideologicznych czy politycznych polskiego etnocentryzmu należy pracę rozpocząć od okresu, w którym począł się kształtować nowoczesny naród polski tzn. od oświecenia.
Etnocentryzm - punkt wyjścia
Rozkładowi Polski saskiej, rozkładowi wszechogarniającemu ideologowie oświecenia przeciwstawili program rewolucji. Oświecenie postawiło problem przemian w Polsce dramatycznie - Polska mogła wybrać zachodnią cywilizację, albo niesławny, sarmacki koniec. Oświecenie stanowiło całkowite przeciwieństwo etnocentryzmu, ksenofobia była dla ideologów polskiego oświecenia synonimem znienawidzonego szlacheckiego sarmatyzmu. Polska ideałów oświecenia miała być krajem poddanym gwałtownej europeizacji, pisano wręcz o cywilizowaniu kraju. Polska we wszystkich dziedzinach życia politycznego, kulturalnego i gospodarczego miała naśladować wzorce europejskie, obcość stała się symbolem postępu, swojskość zacofania.
Oświecenie nie oparte było na szerokim poparciu mas szlacheckich, które decydowały o obliczu Polski. Już na początku XIX wieku nastąpiła reakcja tradycjonalizmu, która początkowo sprowadzała się do sarmackiej niechęci do cywilizacyjnych zmian, mających rzekomo zniszczyć sielski świat agrarnej Polski. Dopiero romantyzm miał nadać etnocentryzmowi charakter poważnej ideologii, podpartej nawet historiozofią. Oświeceniowy eksperyment internalizacji obcej aksjologii nie powiódł się, nie tylko zresztą z powodu niechęci tradycjonalnego społeczeństwa. Oświecenie rozwijało się w wolnym kraju, w którym obcość nie musiała kojarzyć się z wrogością, romantyzm narodził w kraju podbitym, represjonowanym, w kraju, gdzie brak już było chęci na subtelne rozważania o przewagach parlamentaryzmu angielskiego nad konfederacją szwajcarską.
Królestwo Polskie w latach 1815-30 było oazą liberalizmu, nie stosowano w nim brutalnych represji, bezwzględnego wynaradawiania, opinię oświeconą bulwersowały jedynie fakty łamania konstytucji. Liczne spiski a i samo powstanie listopadowe nie były działaniami z gruntu antyrosyjskimi. Powstanie przecież w opinii znacznej części elity kraju miało tylko przywrócić Królestwu swobody konstytucyjne, i tylko nieliczni ekstremiści na czele z Mochnackim fantazjowali o niepodległości.
Brutalność represji polistopadowych całkowicie zmieniła tę sytuację. Likwidacji uległy Uniwersytety w Warszawie i Wilnie, zamknięto Towarzystwo Przyjaciół Nauk, działać zaczęła brutalna cenzura i likwidacji uległa większości tytułów prasowych, szybko zmniejszała się liczba szkół, prowadzono pobór rekruta polskiego do armii rosyjskiej na 25 lat, co wiązało się z niemal pewną rusyfikacją, rozpoczęto prześladowania unitów.
Represje polityczne nie są tak istotne dla genezy etnocentryzmu, dopiero prześladowanie polskiej kultury, niszczenie szkolnictwa, atak na polskość wywołuje znamienną reakcję elity. Rodzi się romantyzm.
Klasycznym przykładem romantycznego etnocentryzmu stała się historiografia Joachima Lelewela. Tłumaczył on upadek Polski w sposób jednoznaczny i cokolwiek prostolinijny - wpływami obcymi, przez co rozumieć należy oczywiście Zachód.
Polacy, cnót wszelakich pełni dość długo opierali się destrukcyjnym wpływom zachodniej "cywilizacji". Już w średniowieczu Polska była niczym wyspa na europejskim morzu fanatyzmu i okrucieństwa, barbarzyństwo krucjat i pogromów żydowskich w szlacheckiej Polsce nie miało racji bytu.
Polska wieków XV i XVI to kraj prawdziwie republikański, miłujący swobody. Porównując ówczesną Polskę z Hiszpanią Lelewel znajduje w tej drugiej tylko "namiętność i zaciętość", "dziki fanatyzm" , "arogancję i pychę" , "straszne, pełne dzikiego hartu i twardości serce". Niestety, wiek XVII przynosi początki choroby. Polska tego czasu jest terenem walki dwóch żywiołów - rodzimego i obcego. Swojskość u Lelewela utożsamiona jest ze szlachetczyzną i polskimi tradycjami demokratyczno - republikańskimi. Obcość to cudzoziemszczyzna, niosąca ze sobą miazmaty monarchizmu, arystokratyzmu, fanatyzmu i jezuityzmu. Cudzoziemszczyzna, niczym choroba infekowała wyższe szczeble hierarchii społeczeństwa polskiego, by dojść do "szlacheckiego gminu". Atak ten zdeprawował polski charakter, stając się przyczyną upadku państwa. Na krótko tylko, pod koniec XVIII powrócił dawny republikański porządek, lecz obcy zadali Polsce cios ostateczny.
Ta ksenofobiczna interpretacja historii Polski całkowicie zdominowała romantyczną historiografię. Dla ówczesnych polskich historyków stało się jasne, że przeszłość Polski to walka staropolskiej, szlacheckiej, tolerancyjnej republiki z zalewem zachodniej patologii politycznej i kulturowej. Walka, w której Polska niczemu nie zawiniła.
W napisanym w 1830 r. dziele "O literaturze polskiej w wieku XIX" Maurycy Mochnacki całkowicie zdyskredytował polskie oświecenie, które miało być przeszczepianiem zachodnich, obcych Polsce wartości. "Z obcym rozumem, z obcymi wyobrażeniami wcisnęły się do nas obce uczucia, zwyczaje". Oświecenie miało być całkiem polskiej tradycji obce, nie wsparło się na "przeszłych wiekach" i "historycznej posadzie". Mochnacki przyrównuje reformy oświecenia do monety "nieznanym stemplem cechowanej, chożo krążącej w obiegu".
Dopiero romantyzm, prawdziwie narodowa polska literatura, swojskość opiewająca dopomoże narodowi polskiemu w procesie samowiedzy. Tylko polska literatura, odrzucająca obce wartości może odkryć ducha narodu.
Lata następujące po klęsce powstania listopadowego to czas narastania polskiego etnocentryzmu, zwolna ksenofobia staje się nierozerwalnym składnikiem programów politycznych. Szczególnie tendencje te dały o sobie znać na emigracji.
W pisanych na jesieni 1932 roku "Księgach narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego", dziele Mickiewicza najbardziej znanym ówczesnej opinii polskiej (w istocie ono kształtowało opinię emigrantów, jak żadne inne) i europejskiej, przedstawiona zostaje sugestywna wizja upadku świata zachodniego.
Upadek ten rozpoczął się od odejścia ludzi od wiary w Boga i równości. Powstało Imperium Rzymskie - siedlisko zbrodni, którego Imperator ogłosił się Bogiem - "i znaleźli się Filozofowie, którzy dowodzili, że Imperator tak czyniąc, dobrze czyni". Zbrodnia polityczna łączy się ze zbrodnią intelektualną - taki Początek ludzkich dziejów kreśli Mickiewicz.
Nadejście Chrystusa było tylko krótkim momentem szczęśliwości w dziejach, wszystko bowiem zniszczyli królowie, którzy przekonali narody o bezsensie dotychczasowego chrześcijańskiego życia. I narody deprawowały się, oddając cześć handlowi, dobrobytowi, honorowi - te fetysze stały się ich bogami. Narody toczyły srogie wojny o swych bogów. Królowie mnożyli bogów i pogłębiali degradację narodów, które godziły się na to chętnie. I znów "znaleźli się Filozofowie, którzy pochwalili wszystko, co wymyślili królowie". Europa rządziła się ateistyczną, konsumpcyjną aksjologię, będącą zaprzeczeniem aksjologii boskiej.
Nastała szatańska Trójca - Fryderyk pruski, rosyjska Katarzyna i austriacka Maria Teresa, która ostatecznie obalając boski porządek i widząc resztki moralności stworzyła "nowego bałwana, najobrzydliwszego ze wszystkich" - Interes. Powstała nowa wiara, gorsza nawet niż u pogan - kapitalizm, a za nim idący materializm i ostateczny upadek ducha. "Tymczasem kłaniały się Interesowi wszystkie narody. I rzekli królowie: Jeśli rozszerzymy cześć tego bałwana, tedy jak naród bije się z narodem, tak potem bić się będzie miasto z miastem, a potem człowiek z człowiekiem. I zdziczeją znowu ludzie, a my znowu będziemy mieć taką władzę, jaką mieli niegdyś królowie dzicy, bałwochwalscy, i jaką mają teraz królowie murzyńscy i królowie kanibalscy, iż mogą zjadać poddanych swoich". Europa staje się ziemią jałową, duchowo zdegenerowaną, tryumfuje nowoczesne barbarzyństwo.
I tylko jedno państwo w Europie zachowało chrześcijaństwo i umiłowanie wolności - Polska. Po ukrzyżowaniu Chrystusa tylko w jednej Polsce panowało prawdziwe chrześcijaństwo. "Był tedy naród polski od początku do końca wierny Bogu przodków swoich." Naród święty, wybrany. "Jego królowie i ludzie rycerscy nigdy nie napastowali żadnego narodu wiernego, ale bronili chrześcijaństwo od pogan i barbarzyńców niosących niewolę."
"I szły króle polskie na obronę chrześcijan w dalekie kraje, król Władysław pod Warnę, a król Jan pod Wiedeń, na obronę Wschodu i Zachodu. Nigdy zaś króle i mężowie rycerscy nie zabierali ziem sąsiednich gwałtem, ale przyjmowali narody do braterstwa, wiążąc je ze sobą dobrodziejstwem wiary i Wolności." Polska i Litwa połączyły się jak dwie dusze, w imię wiary i Wolności.
Polska była krajem powszechnej równości, braćmi nazywali się i najbogatsi i najubożsi. Na końcu zaś, by całkiem upodobnić Polskę z niosącym Dobrą Nowinę Chrystusem pisze Mickiewicz: " I rzekła na koniec Polska: Ktokolwiek przyjdzie do mnie, będzie wolny i równy, gdyż ja jestem Wolność." Polska - Chrystus - Wolność.
Takiego stanu rzeczy nie mogli ścierpieć królowie europejscy, szatańska Trójca zniszczyła Polskę, w kaźni istotny udział wzięła Francja - Gal, który jak Piłat wydał Polskę na śmierć. Rządca francuski odmówił pomocy konającej Polsce, mówiąc, że krew i pieniądze jego narodu tylko do niego należą. "I gdy wyrzekł rządca słowa te, tedy upadły krzyże z wież stolicy bezbożnej, bo znak Chrystusa już nie mógł oświecać ludu czczącego bałwana Interes". Chrystus-Wolność ukrzyżowany, tryumf Szatana na ziemi. Aby porządek Apokalipsy został zachowany musi nastąpić Paruzja, zmartwychwstały Chrystus dokona rewolucji.
"A trzeciego dnia dusza wróci do ciała, i naród zmartwychwstanie, i uwolni wszystkie ludy Europy z niewoli (...) A jako za zmartwychwstaniem Chrystusa ustały na ziemi całej ofiary krwawe, tak za zmartwychwstaniem narodu polskiego ustaną w chrześcijaństwie wojny."
W "Księgach pielgrzymstwa polskiego" Mickiewicz "konstruuje" zasady, nawet kulturę, jaka kierować będzie forpocztą polskiego narodu - emigracją czyli pielgrzymstwem. Niepoślednią rolę będzie spełniać programowy antyintelektualizm, pogarda dla cywilizacyjnej zgnilizny Zachodu. Zgnilizna ta bardziej niż represje zaborców zagraża Polakom, bowiem tortury fizyczne tylko umacniają ducha polskiego, zaś pokusy duchowe mogą jego duszę zgubić; i jedynym rozwiązaniem jest narzucenie Polakom całkowitej izolacji od świata zewnętrznego. Tylko prostota umysłowa może Polaków zbawić: "Nie dlatego, że Naród Wasz był oświecony naukami; bo Grecja matka Filozofów umarła i leżała w grobie, aż zapomniała o wszystkich naukach, a kiedy stała się prostakiem, oto zaczęła ruszać się. I oświecone były królestwa Westfalskie, Włoskie i Holenderskie, które widzieliście, że porodziły się i poumierały, a nie zmartwychwstają (...) I nie wzbudził Chrystus z grobu ani hetmana, ani Filozofa, ani kupca, ale Łazarza."
Cała rzeczywistość europejska jest skażona grzechem, nawet urzędy, które u początku świata były dobrem stały się skorumpowane, złe.
Wiele ma do powiedzenia Mickiewicz o degrengoladzie intelektualistów europejskich: "A ludzie uczeni, rozdawali zamiast chleba truciznę, i głos ich stał się jak szum młynów pustych, w których nie było już zboża Wiary, a więc młyny szumią a nikt się z nich nie nakarmi (...) Więcej Was nakarmił pacierz aniżeli nauka Voltaira i Hegla, które są jako trucizna, i nauka Guizota i Cousina, którzy są młyny puste". Mądrość i urzędy europejskie są godne pogardy, słowa profesor, minister są synonimami oszustwa. "Zaprawdę powiadam Wam, iż cała Europa musi nauczyć się od Was, kogo nazywać mądrym. Bo teraz urzędy w Europie hańbą są, a nauka Europy głupstwem jest" .
"Nieraz mówią Wam, że jesteście wpośród Narodów ucywilizowanych, i macie od nich uczyć się cywilizacji, ale wiedzcie, że ci którzy Wam mówią o cywilizacji, sami nie rozumieją co mówią". Bo czymże jest ta cywilizacja, którą Polsce stawiają za wzór postępowania, jak tylko materializmem. Modne i wykwintne ubiory, smaczna kuchnia, wygodne karczmy, piękne teatry i szerokie drogi. Cywilizacja europejska to nic jak "tycie w dobrobycie". "Bo jeżeli Naród dobrze mający się i dobrze jedzący i pijący ma być najwięcej szanowany, tedy szanujcie między sobą ludzi, którzy są najtuczniejsi i najzdrowsi. Owoż i zwierzęta mają te przymioty; ale na człowieka to nie dosyć".
Cywilizacja sprowadzona zostaje do rezultatu zwierzęcych instynktów.
W przypowieści o uczoności daje Mickiewicz obraz skutków nauki - młodzi ludzie wysłani do szkoły nabierają pogardy do "nieuczonych". Popadają w długi, rozpustę, pijaństwo. I zatracili życie, lecz ojciec nie zraziwszy się wysłał do szkoły ich młodszych braci, nakazując im mieć na uwadze los braci, i ci żyli cnotliwie. "Otóż Kościół chrześcijański był owym Ojcem, a dziećmi starszymi byli Francuzi, i Anglicy, i Niemcy; a pieniądzem dobry byt i sława światowa, a lichwiarz był diabłem, a młodszymi braćmi Polacy i Irlandczycy i Węgry i inne Narody wierzące". Co szczególnie ciekawe Mickiewicz nie wymienia prawosławnych, a więc heretyckich Greków.
W przypowieści o gajowym, obrońcy Żydów Mickiewicz czyni z Hebrajczyków symbol materializmu. Nie chcą oni zrozumieć poświęcenia gajowego, który w ich obronie został ranny, bo obawiają się, aby nie poprosił o zapłatę. "Odpowiedział gajowy: Tego jednego wam nie powiem, a choćbym powiedział, nie zrozumiecie, bo inny jest rozum żydowski, a inny chrześcijański; ale gdybyście się nawrócili do chrześcijaństwa, zrozumielibyście sami postępowanie moje, nie potrzebując pytać się mnie."
W świecie nihilizmu, zdrady tylko nieustanna mobilizacja może Polskę ustrzec od zguby, obrona przed... Zachodem. W "Księgach pielgrzymstwa" właściwie zaborcy nie są wymieniani, prawdziwym zagrożeniem jest barbarzyński Zachód. Zupełnie świadomie Mickiewicz nawołuje do obrony oblężonej twierdzy: "Pamiętajcie, że jesteście wpośród cudzoziemców, jako trzoda śród wilków i jako obóz w kraju nieprzyjacielskim, a będzie między Wami zgoda" - zdanie to świadczy dobitnie o szowinizmie "największego wieszcza i poety". "Ci, co niezgodni, są jak barany które się odłączają od trzody, bo nie czują wilka; albo jak żołnierze, którzy odłączają się od obozu, bo nie widzą nieprzyjaciela; a gdyby czuli i widzieli, byliby w kupie".
Jesteście w ziemi cudzej wśród bezprawia jako podróżni, którzy w kraju nieznanym wpadną w jamę." Europa czyha na niewinną Polską duszę, toczy z nami wojnę. Wreszcie pada najbardziej drastyczne zdanie : "Nie wszyscy jesteście równie dobrzy, ale gorszy z Was lepszy jest, niż dobry cudzoziemiec".
Przetrwanie tożsamości polskiej możliwe jest w sytuacji całkowitego zakwestionowania dotychczasowego dorobku kultury i cywilizacji Europy. Ta tożsamość to totalitarna wszechmoc norm, Mickiewicz kodyfikuje nawet reguły jedzenia i stroju. Wykluczone są dyskusje i rozpamiętywanie niedawnej klęski, kto krytykuje ten wewnętrzny wróg! Polacy nie tylko symbolicznie, ale i dosłownie mają się stać społeczności zmilitaryzowaną, gotową w każdej chwili do walki. Każdego obowiązuje karność żołnierza. W przypowieści o szturmie miasta Mickiewicz kreśli afirmację żołnierskiego czynu - żołnierz zostaje ranny, pada, lecz jego towarzysz "porwał go, i niósł przed sobą, i zastawiał się nim jak tarczą, i postawił go na murze; za czym wbiegli inni porządkiem, i miasto zdobyli ". Jednostka niczym, jednostka zerem. Ciało ludzkie niech się stanie w ostateczności narzędziem walki. Kto zaś zwątpi, kto powie, że powstanie było głupstwem, tego należy izolować ze zbiorowości, uznać za trędowatego, zerwać wszelkie kontakty. Wrogiem nie jest zdrajca, jawny przeciwnik, ale człowiek wątpiący, "myśl i mowa" jest poddana ostrej kontroli. "Zaprawdę mówię wam, iż żołnierz, który walczy bez wiary w dobroć sprawy swojej, zwierzem jest; a dowódca, który prowadzi na bój bez wiary w sprawę swoją, rozbójnikiem jest(...) A niech się nie tłumaczy mówiąc, iż co innego jest postępowanie i czyn, a co innego myśl i mowa; bo przeciwko Ojczyźnie można ciężko grzeszyć mową i myślą, a każdy z tych grzechów nie ujdzie kary swej."
Prawdziwym zadaniem Polski nie jest nawet odzyskanie niepodległości, lecz Misja zbawienia Europy. "Jesteście śród cudzoziemców jako Apostołowie śród bałwochwalców". Zmartwychwstanie Polski, ukazane w III części "Dziadów" niejasnymi obrazami symbolicznymi, w "Księgach" bez osłonek przedstawione zostaje w kontekście Apokalipsy.
Dzieje świata to konflikt kosmiczny, manichejski. Wojna Synów Ciemności z Synami Światłości w pewnym momencie, tak jak w Apokalipsie walka armii Michała i Smoka kończy się ukrzyżowaniem Chrystusa i opanowaniem całej ziemi przez Szatana. Choć tymczasowo, Ciemność tryumfuje na ziemi. Prześladowaniom poddani zostają święci (Apokalipsa), pielgrzymi ("Księgi..."). Prośba wyrażona w "Litanii pielgrzymskiej" : "O wojnę powszechną za wolność ludów, Prosimy Cię Panie" jest prośbą o wojnę ostateczną sił szatańskich i Boga. Jak w Apokalipsie, ziemię opanował Szatan i dla zbawienia świata i zmartwychwstania Polski konieczne jest tegoż świata zupełne zniszczenie.
Pielgrzymi odrzuceni przez bezbożną Europę: "Odchodząc z miasta i z kraju bezbożnego, niewolniczego i ministerialnego, otrząście proch z obuwia Waszego, a zaprawdę powiadam Wam, iż lżej było Tulonowi, i Nantes, i Lugdunowi w dniach Konwencji, niźli będzie miastu onemu w dniach Konfederacji Europejskiej. Albowiem gdy Wolność zasiędzie na stolicy świata; będzie sądzić Narody". Narody Europy zostaną wytępione "od starego do ssącego dziecka, od bydlęcia do szczenięcia". "A z wielkiej budowy politycznej europejskiej nie zostanie kamień na kamieniu". "Słyszeliście o głodach takich, że matki jadły dzieci swe, ale głód wasz będzie sroższy, bo powiadam wam, że będziecie obrzynać uszy bliźnim swym, i uszy samym sobie, i piec, i jeść ".
Polska - Wolność, apokaliptyczny Baranek ukarze bezbożny świat za występek i prześladowania świętych. "I odpowie Wolność: Oto wołałam ustami tych pielgrzymów, a nie słuchaliście mnie; idźcie więc w niewolę, kędy będzie świst knuta i chrzęst ukazów."
Nowe Jeruzalem niebiańskie zjednoczonej, chrześcijańskiej Europy powstanie na krwi i kościach dawnego świata. "Odrzuciły mocarstwa kamień wasz od budowy europejskiej, a oto kamień ten stanie się kamieniem węgielnym i głową przyszłej budowy; a na kogo on upadnie, tego skruszy; a kto nań potknie się, ten upadnie i nie powstanie."
Tryumf wolności i równości nastąpi dopiero po masakrze. Taka jest rzeczywista misja Chrystusa Narodów.
W "Konradzie Wallenrodzie" Mickiewicz określa Litwę jako "już całkiem w przeszłości", a jej dzieje jako tylko szczęśliwy temat poetycki. Resztę dopowiada poeta w "Panu Tadeuszu" - Litwa jest całkowicie spolonizowana, kulturowa czystka etniczna nie pozostawiła żadnych, choćby nikłych pamiątek litewskiej przeszłości. Litwa to Polska, wszelki partykularyzm kulturowo - etniczny mogący być przeszkodą dla budowy homogenicznego narodu polskiego zanikł.
Jeden z bohaterów "Pana Tadeusza" wypowiada słowa:
"Ach, ja pamiętam czasy, kiedy do Ojczyzny
Pierwszy raz zawitała moda francuszczyzny!
Gdy raptem paniczyki młode z cudzych krajów
Wtargnęli do nas hordą gorszą od Nogajów,
Prześladując w Ojczyźnie Boga, przodków wiarę,
Prawa i obyczaje, nawet suknie stare.
Żałośnie było widzieć wyżółkłych młokosów,
Gadających przez nosy, a często bez nosów,
Opatrzonych w broszurki i w różne gazety,
Głoszących nowe wiary, prawa, toalety.
Miała nad umysłami wielką moc ta tłuszcza;
Bo Pan Bóg, kiedy karę na naród przepuszcza,
Odbiera naprzód rozum od obywateli.
I tak mędrsi fircykom oprzeć się nie śmieli,
I zląkł ich się jak dżumy jakiej cały naród,
Bo już sam wewnątrz siebie czuł choroby zaród;
Krzyczano na modnisiów, a brano z nich wzory;
Zmieniano wiarę, mowę, prawa i ubiory.
Była to maszkarada, zapustna swawola,
Po której miał przyjść wkrótce wielki post - niewola!"
Oświecenie jest tu przyczyną rozbiorów, mało tego, rozbiory są słuszną karą za czasy oświecenia, czasy ateizmu i upadku patriotyzmu.
Dnia 25 marca 1835 zorganizowano w Paryżu obchód rocznicy wybuchu powstania listopadowego na dawnych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej. Na łamach umiarkowanie demokratycznej "Nowej Polski" J. Ostrowski ostro zaatakował te partykularne tendencje pisząc: "Nie ma Litwy! Nie ma Rusi! Nie ma Mazowsza, Wielopola i Małopolski! (...) Jest Polska jedynie - jej powszechna, jej narodowa, jej historyczna, jej umysłowa, jej religijna jedność, panująca wszechwładnie nad wszystkimi siłami". Za niedorzeczne i niewłaściwe uważał Ostrowski poglądy, iż istnieć miała narodowość litewska, bowiem w rezultacie unii lubelskiej stała się Litwa "Polską i przez rzecz, i przez nazwisko".
Także na emigracji pisał Aleksander Jełowiecki o upadku Polski, która tym zawiniła, że się scudzoziemszczyła i tym samym wyrzekła wiary przodków, najsilniejszej potęgi narodowości polskiej. Pisał "Kto chce Polski, niech precz wygania cudzoziemszczyznę z mózgów i z serc Polaków".
Jan Kanty Podolecki, ideolog Towarzystwa Demokratycznego Polskiego pisał w Paryżu w 1849 r.: "Oświecona Europa nie ma nic prócz form i negacji. Ludzkość formą ani negacją nie żyje, przeto w niej życie zamiera (...) Wszystko, co czuje śmierć, nurza się w błocie, cielcom złotym i bałwanom hołduje. (...) Forma, która wyobrażała myśl stającą się, prawdę żywą i świętą, gdy myśl dalej postąpiła, gdy prawda w życie weszła, gdy świętość krwią i błotem skalano, został li formą. Tak kłamstwo, obłuda, samolubstwo, pycha, łupiestwo, chciwość wojują literą, przebierają się w formę i dobrodusznych oczy piaskiem świętym zasypują. Dobra wola wszędzie zabita. Brak ludzi, brak namiętności. Wszystko skurczone, małe, w konwulsjach konania szuka, czeka, nie wie czego - gada wiele o postępie, a weń nie wierzy; (...) Schną źródła życia; siła, co światem, omdlewa; ciemności wszystko ogarniają; wszystkie serca, nawet kobiece i dziecięce, od zimna krzepną. A ludzie dnia się obawiają i smakują w ciemnościach".
W 1851 anonimowy publicysta "Demokraty Polskiego" nawiązując do mesjanizmu pisze, że Polska mając szczególne posłannictwo, by je spełnić musi zachować jednolitość wewnętrzną. Wszelkie etniczne partykularyzmy są prowokowane przez wrogów Polski, ich manipulacje mają za zadanie zniszczyć jedność Polski. By zwyciężyć "ani jednej piędzi ziemi nie może braknąć Rzeczypospolitej Polskiej".
Zygmunt Miłkowski pisze w 1859 w "Przeglądzie Rzeczy Polskich" o wolności polskiej, którą należy wywalczyć nie rozdrabniając się na rody i nie rozrywając narodu
W kraju Manifest Rządu Narodowego Rzeczpospolitej Polskiej w dniu wybuchu powstania krakowskiego z 22 lutego 1846 r. głosił : "Jest nas dwadzieścia milionów. Polacy! Nie znamy odtąd między sobą żadnej różnicy, jesteśmy odtąd braćmi, synami jednej matki Ojczyzny, jednego ojca Boga na ziemi".
Z godła narodowego rewolucjonistów krakowskich znikła Pogoń, zostawiając całe pole na herbowej tarczy zrywającemu się do lotu białemu orłowi. Narodem, w rozumieniu rewolucjonistów mieli być wszyscy mieszkańcy polskich ziem, bez względu na różnice etniczne, a więc i mieszkańcy Litwy i ziem ruskich. Miał to być naród w demokratycznym państwie unitarnym.
Rząd Narodowy zwracał się 23 lutego 1846 r. do Żydów: " Polacy! Godzina pojednania ze sobą rodzin społeczeńskich wybiła. Byliście pod zarządem wrogów uważani za oddzielny naród. Rewolucja przyjmuje Was na łono społeczeństwa, zapewnia Wam jako braciom jednej ziemi prawa ludzkie i wita Was jako synów Ojczyzny godnych wyswobodzenia i otrzymania bezwzględnej równości". Jest to niezwykle charakterystyczny przykład demokratyzmu, czy też liberalizmu polskiego. Przyznawane jest paternalistycznie prawo do bycia obywatelem Polski, ale oczywiście jako Polakowi.
W 1857 J. I. Kraszewski w "Chorobach wieku" biadał nad teraźniejszym upadkiem Polski, który dokonywał się przez...inwazję kultury Zachodu. Naśladownictwo obcych wzorów miało Polaków zniemczyć, zanglizować, wynarodowić i zetrzeć cechy słowiańskie. Wyrzeczenie się swojskich wartości miało zmienić Polskę w "małpę Zachodu".
Przykłady dowodzące narastania etnocentryzmu są niewątpliwe, pojawiają się dwie tendencje, jedna to ksenofobia, deprecjonowanie wartości (jawiących się jako pseudowartości) europejskiej cywilizacji, chęć zamknięcia się we własnej, swojskiej twierdzy ; druga tendencja to jeszcze nie sformułowana wtedy w sposób jasny definicja narodu homogenicznego, pozbawionego kulturowej i etnicznej różnorodności.
Po krótkim oświeceniowym eksperymencie, naraz dla polskiej kultury staje się zagrożeniem obcość, zarówno zewnętrzna czyli Rosja i Zachód, jak i wewnętrzna, etniczna. Tę drugą obcość miano przezwyciężyć eliminując (nie fizycznie, oczywiście) odziedziczone po I Rzeczypospolitej etnicznie obce grupy. Wszelka obcość staje się zagrożeniem.
Jednak poza etnocentryczną obsesją, typową dla każdego wschodnioeuropejskiego narodu Polacy cierpieć poczynają na antyokcydentalizm. Wyłania się obraz Zachodu, który doprowadził Polskę do upadku. Właśnie Zachodu. Romantyzm przynosi nie tylko ksenofobię, ale i mechanizm "kozła ofiarnego". Polacy, poniżeni, spychani do defensywy przenoszą urazy i pretensje na Zachód. Dla narodu oblężonego każdy obcy jest wrogiem, wróg realny i urojony są jednako uciążliwi.
Naród - wspólnota poniżenia
Podobne procesy dominacji narodowej świadomości przez etnocentryzm dokonywały się w XIX wieku na całym obszarze Europy Wschodniej. Procesy narodowotwórcze grup mniejszościowych (małych grup etnicznych, walczących dopiero o narodową niezależność) stojących wobec dyskryminacyjnych działań grup większościowych (narodów dojrzałych) prowadzą do gwałtownej ksenofobii i prześladowania jeszcze mniejszych grup.
Rzeczywistość dziejów narodów Europy Wschodniej dowodzi, że grupy defensywne, dopiero kształtujące swoją narodową suwerenność muszą stać się agresywne, bardziej nawet od zwalczających je grup większościowych. Taką wizję procesów narodowotwórczych na terenie Wschodniej Europy kreśli Józef Chlebowczyk w pracy "Procesy narodowotwórcze we wschodniej Europie Środkowej w dobie kapitalizmu".
Etapem pierwszym kształtowania się oblicza narodowego grupy mniejszościowej jest walka o narodową kulturę, jej fundament, którym jest język. Grupy mniejszościowe stają wobec działań dyskryminacyjnych grupy większościowej, która występując z pozycji centralizacyjnych, zwalczając ruchy odśrodkowe we własnym państwie forsuje, niekiedy brutalnie swój język jako obowiązujący dla mieszkańców całego państwa, bez różnic etnicznych. Niszczenie podstaw narodowego bytu - kultury, stanowiącej przecież jedyną wartość narodu pozbawionego państwowej ochrony, powoduje to, iż w grupie mniejszościowej rodzi się poczucie krzywdy, upokorzenia, świadomość poniżenia. Wywołuje to reakcje kompensacyjne - wzmożenie poczucia odrębności narodowej, wreszcie etnocentryzm. Język nabiera charakteru sakralnego, staje się prostym sposobem odróżnienia od obcych, walka o niego staje się walką z obcością, która zagraża.
Świadomość zagrożenia rodzi mit wroga, którym staje się grupa większościowa. Nieodłącznymi elementami mitu wroga stają się stereotypy jego okrucieństwa i winy. Ten pierwszy pozwala cementować wewnętrzną jedność, konsolidować grupę także w celach militarnych. Stereotyp winy pozwala widzieć w konflikcie swój-obcy wyłącznie winę obcego, zasługującego tylko na potępienie. W tej sytuacji nienawiść dla wroga staje się nakazem patriotycznym, moralnym imperatywem.
Jednak głównym wrogiem młodego narodu stają się mieszkańcy terytorium narodowego, "historycznie" przynależnego grupie mniejszościowej, przy czym rzeczywisty skład etniczny owego historycznie przynależnego terytorium narodowego nie ma znaczenia. Mieszkańcy tego terytorium to także ci, którzy będąc obcymi etnicznie lub zasymilowani przez naród dominujący "swojakami" nie uczestniczą w życiu narodowym, nie czują się z nim związani. Dla grupy mniejszościowej są oni renegatami i jako zdrajcy swej "prawdziwej" ojczyzny budzą silną nienawiść (pamiętajmy ataki Orzeszkowej na renegactwo Conrada).
Etnocentryzm, typowy dla wszystkich zamkniętych społeczności generalnie kieruje się przeciw wszystkim obcym, to znaczy "nie swoim". Jeżeli ci obcy wykazują się większą od miejscowych ruchliwością społeczną, zapobiegliwością, przedsiębiorczością, wyższymi umiejętnościami, i z tego tytułu zaczynają dystansować "tutejszych", zagrażać ich interesom, aspiracjom to dystans, uprzedzenia przekształcają się w otwartą wrogość. Wrogość pogłębia sytuacja braku zintegrowania obcych ze "swojakami", posługiwanie się innym językiem.
Walka o język narodowy zwolna przekształcała się w obsesyjne żądanie całkowitej etnicznej czystości. Prowadziło to do ataków wymierzonych w cudzoziemszczyznę, obce naleciałości. (Dzisiejsze ataki na funkcjonowanie w polszczyźnie zwrotów anglosaskich, które nie mają swoich polskich odpowiedników mają swój rodowód w wieku XIX i jego obsesji etnocentrycznej.)
Narody walczące o swą kulturę, w sytuacji niszczenia jej przez naród dominujący są skazane na agresywność, oparcie swej narodowej mentalności na antynomii swój - obcy. Niszczenie narodowej kultury jest postrzegane jako zagłada narodu, represje polityczne nie są tak dotkliwe. Walka polityczna narodu jest tylko walką o instytucjonalną ochronę narodowej kultury, represje godzące w samą kulturę wywołują niezwykle silne reakcje obronne. Wszelka obcość, bez znaczenia, czy rzeczywiście zagraża narodowi, czy nie, jest dla niego wroga. Każdy naród wschodnioeuropejski dążyć będzie do jej eliminacji.
Kompensacja poczucia niższości musi prowadzić do narodowej megalomanii, do apoteozy przeszłości historycznej. Historyzm stał się dla małych narodów Wschodniej Europy polem falsyfikacji własnej przeszłości, obszarem, który miał więcej mówić o współczesnych problemach, niż o przeszłych faktach. Historiografii nadawano taki kształt, by mogła się stać elementem tworzenia narodowej świadomości, co znaczyło, że historiografia stała się nauką utylitarną. Narody upatrywały w swej historii dowodu na rzeczywiste istnienie romantycznych stereotypów. Narody święte, męczeńskie ofiary obcej "odwiecznej" agresji i narody "wiecznie" agresywne i zaborcze zaczęły zaludniać karty ksiąg. Tak np. dzieło F. Palackiego "Historia narodu czeskiego w Czechach i na Morawach" idealizowało stosunki staroczeskie i tworzyło nawet swoistą historiozofię narodu czeskiego, która to miała opierać się na wiecznej walce z Niemcami. Przez długi czas mało który czeski historyk odważał się podważyć tę tezę.
Oczywiście często brakło historycznych świadectw dla udowodnienia założonej tezy...Wtedy bez skrupułów takie świadectwa tworzono. Klasycznym przykładem takiej manipulacji jest sfałszowanie przez czeskiego filologa V. Hankę rękopisów królowodworskiego i zielonogórskiego, dokonane w 1817 r. W połowie XIX w. rękopisy awansowały do rangi świętości narodowych, a co za tym idzie naukowych. Dopiero T. Masaryk odważył się zakwestionować prawdziwość tych rękopisów, za co nazwano go zdrajcą narodu, renegatem i duchowym nihilistą
Tradycjonalizm, afirmacja archaicznej, swojskiej aksjologii miała również aspekt antykapitalistyczny. Wartości swojskie miały być zagrożone nie tylko przez narodowego wroga, ale i cywilizacyjno-kulturowe przeobrażenia, jakie przynosił z sobą kapitalizm. Współczesny strach przed konsumpcyjnym kapitalizmem i afirmacja swojskiej kultury, jako ochrony nie jest więc wynalazkiem dzisiejszym.
Narody wschodnioeuropejskie tworzą utylitarną literaturę, publikuje się zbiory śpiewów opiewających heroiczne zmagania bohaterów, bojowników o wolność narodową. Ten schemat dominował w wieku XVIII, zaś w XIX pojawiają się dzieła opiewające wspólnotę i więź narodową.
Narodowa megalomania, co jest specyfiką wschodnioeuropejską prowadzi do idei misji dziejowej, historycznego posłannictwa, które wolą transcendencji dokonać ma nawrócenia okolicznych narodów na rzecz "prawdziwej kultury i cywilizacji". Stąd już niedaleko do ofensywy narodowej, walki z narodami jeszcze mniejszymi.
Siłą motoryczną procesu narodowego jest w plebejskich społecznościach inteligencja, odpowiedzialna zarówno za unarodowienie mas chłopskich, jak i za szerzenie wojującego misjonarstwa.
Klasycznym przykładem kompensacji narodowego poczucia upokorzenia są Węgry z czasów przełomu wieku XVIII i XIX. Pod koniec wieku XVIII w objętych władzą Habsburgów Węgrzech pojawia się postulat wprowadzenia języka narodowego , walka o język węgierski w oficjalnych życiu publicznym staje się symbolem ruchu narodowego, walki z niemczyzną. Rozwijają się przeróżne inicjatywy kulturalne, zostaje napisana 42-tomowa historia Węgier. Dzięki ofiarności elit węgierskich powstaje Węgierska Akademia Umiejętności. Odradza się węgierska kultura narodowa.
W 1844 r. zakończyła się wieloletnia walka o język narodowy, ustawą sejmu węgierskiego język madziarski zastąpił łacinę. Tryumf rodzi apetyt...
Już w 1842 r. Lajos Kossuth pisze: "W tym kraju wszystko jest madziarskie: ziemia, prawo, historia, a dla nie - Madziarów prawa mogą być rozszerzone o tyle tylko, o ile staną się oni językowo, uczuciowo i politycznie Madziarami". Inni politycy i inteligenci głoszą cywilizacyjną wyższość Madziarów nad plebejskimi, zacofanymi grupami etnicznymi, które w 1842 r. stanowią 63% ludności Węgier. Madziarowie mają nie tylko prawo, ale i obowiązek misji kulturowej. Asymilacja mniejszości jest działalnością misyjną, cywilizowaniem ludów niecywilizowanych, jest walką o postęp. Inicjatywy narodowe ludów pomniejszych w tym świetle wydają się być reakcyjne, niepostępowe. Kiedy Słowacy występują z własnymi aspiracjami narodowymi, dość ostrożnymi zresztą - postulatem zorganizowania narodowego szkolnictwa podstawowego węgierscy liberałowie uznają je za dowód słowackiego partykularyzmu, sprzeczny z ideą ogólnego postępu. Poza tym, uznają, że za ideą słowackiego odrodzenia stoi rosyjski panslawizm, czyli Rosja, która śmiertelnie zagraża Węgrom. Zapamiętajmy ten schemat, inicjatywa narodowa grupy mniejszościowej, nawet jeśli nie jest wymierzona obiektywnie w integralność narodu dominującego, to właśnie tak jest rozumiana, podejrzenie o inspiracje zagraniczne pojawiają się automatycznie.
W czasie Wiosny Ludów w 1848 r. brutalna, unitarna polityka Węgier doprowadzi do wybuchu wewnętrznego konfliktu z siedmiogrodzkimi Rumunami, Serbami i Chorwatami.
Terytorium narodowe Węgier zostaje poddane aneksji, w świadomości inteligentów węgierskich tylko Madziarowie są podmiotem i suwerenem politycznym i kulturalnym na narodowym terytorium. Wszelka działalność polityczna elementów obcych, niemadziarskich na terytorium narodowym jest oczywiście wykluczona. Dla oświeconej opinii koncepcja narodu węgierskiego jako kulturowo-etnicznie jednolitego, homogenicznego staje się oczywista.
Sami Słowacy, wedle prawidłowości narodowego odrodzenia na terytorium wschodnioeuropejskim sami wystąpią na początku XX wieku przeciwko narodowym aspiracjom Ukraińców i Białorusinów. W Chorwacji popularne stanie się hasło Chorwacji, ojczyzny tylko katolików i Chorwatów. Iliryzm chorwacki będzie dążył, w imię wyższości chorwackiej kultury do wchłonięcia mniejszości serbskiej. Z kolei antychorwackie nastroje towarzyszyć będą serbskiemu odrodzeniu narodowemu. Zaś wszystkie narody wschodnioeuropejskie, wzajem się katujące połączy jedno - nienawiść do Żydów.
Podobną, choć siłą rzeczy z braku środków nieagresywną politykę stosowała polska inteligencja na kresach polskiego terytorium narodowego. Lesław Sadowski w pracy "Polska inteligencja i jej ideowe dylematy na przełomie XIX i XX wieku" referuje kilka uzasadnień dla postulatu konieczności działań polonizacyjnych, które przyjęto za naturalną drogę:
1) Narody kresowe są w istocie "materiałem etnograficznym", niedojrzałe, o niskim stopniu cywilizacji, faktycznie niezdolne do samodzielnego bytu narodowego. Wobec nich, polska kultura, wszak stojąca na wielokroć wyższym poziomie ma prawdziwą misję cywilizacyjną, asymilacja to w rzeczywistości misja w rejonach niecywilizowanych. Zwolenniczką pokojowej, łagodnej ekspansji kultury polskiej na kresach, ekspansji rozumianej misyjnie była Orzeszkowa, pisząca w 1905 r. w liście otwartym do redakcji litewskiego pisma "Vilniaus Żinias". Pisała w nim o pokojowej misji cywilizacyjnej polskiej kultury, jaką pełni ona od 500 lat na Litwie. Symbolami tej misji nie są miecz, ani ogień, lecz krzyż i elementarz. Ton arystokratycznego paternalizmu niezwykle drażnił litewskich inteligentów, dla których te 500 lat oznaczało niemal całkowitą polonizację Litwy. W tym samym liście pisarka dała wyraz swemu (i całej kresowej inteligencji) niezrozumieniu dla litewskich aspiracji narodowych, odrzucenie polskości miało być, według niej odrzuceniem cywilizacji zachodniej.
2) Narody kresowe (Ukraińcy, Białorusini, częściowo Litwini) żyją na pograniczu polsko - rosyjskim, więc narażone są na rusyfikację, a więc są z polskiej perspektywy potencjalnie wrogie. Taki punkt widzenia nakazywał wręcz asymilować, bo jeśli z założenia przyjęto ich narodową słabość (niemożność wyłonienia się jednolitych, dojrzałych narodów) to polskość miała być jedynym ratunkiem wobec zalewu rosyjskości. Pisał A. Żabicki: "Litwini muszą wybierać między cywilizacją a barbarzyństwem, Europą i Azją, między postępem a wstecznością".
Głoszone popularnie hasło Unii, później nazwane federalizmem, tzn. program powrotu do Rzeczpospolitej Obojga Narodów było w rzeczywistości tylko postulatem politycznym. Narody kresowe miały istnieć tylko w obrębie wspólnego państwa, które miało być terenem "pokojowej" ekspansji polskiej kultury. W odniesieniu do Litwinów zgoda na odrębność oznaczała zgodę na regionalizm w ramach wspólnego państwa, nie na odrębność narodową. Litwinów traktowano jako "gente Lithuanus, natione Polonus", w kulturze i języku litewskim dostrzegano tylko cechy lokalne, folklorystyczne.
O ile jednak Litwie oferowano status etnicznego regionu, to w kwestii białoruskiej istniało powszechne przekonanie o całkowitej niemożności wyłonienia się narodu. L. Wasilewski pisał: "Nikt chyba nie zaprzeczy, że ludność białoruska, stanowiąca olbrzymią większość mieszkańców Litwy, jest dotychczas jedynie materiałem etnograficznym [...]. Lud białoruski nie posiada ani zindywidualizowanej świadomości narodowej, ani własnej inteligencji, a i literatura jego jest czymś nad wyraz nikłym". Wobec takiego stanu rzeczy polonizacja wydawała się polskim inteligentom prawdziwym błogosławieństwem dla tych nieszczęsnych ludzi, Białoruś miała być spolonizowana, przy czym materiałem dla polonizacji mieli być Białorusini wyznania katolickiego, prawosławni zaś mieli być bliżsi kulturze rosyjskiej. Według Orzeszkowej asymilacja Białorusinów miała nadać polskości wiele cech pozytywnych, typowych dla spokojnego ludu białoruskiego - wytrwałość, stałość, spokój, a więc wynarodowienie Białorusi miało dać Polsce korzyści kulturowe. Trudno tu o lepszy komentarz dla XIX-wiecznego ekspansjonizmu etnocentryzmu polskiego.
Podział nacjonalizmów na obronne i agresywne, defensywne i ofensywne w gruncie rzeczy nie ma sensu. Każdy młody nacjonalizm, walczący z nacjonalizmem większym szybko zaczyna stosować metody ofensywne. To, że młody naród jest niszczony przez większy nie oznacza bynajmniej, że sam nie będzie niszczył innych, słabszych. Dotyczy to i Polski, i innych narodów, choćby małej i ciężko doświadczonej przez historię Litwy. Powtarzane nieustannie argumenty o męczeństwie polskim i wynikającym z tego faktu romantyzmie polskiej świadomości narodowej są sprzeczne w oczywisty sposób z rzeczywistymi działaniami. Polska świadomość narodowa, kształtujące się pod wpływem brutalnych represji przybrała kształt podobny do innych narodowych kultur na obszarze Europy Wschodniej.
Na radykalną przemianę świadomości polskich elit po stłumieniu powstania listopadowego decydujący wpływ miały represje rosyjskie. Świadomość zagrożenia narodowych wartości, kultury, języka, wreszcie stanu posiadania nasiliły się po pacyfikacji powstania styczniowego. Etnocentryzm wydawał się naturalną reakcją na atak, mobilizację narodową miano przeprowadzić na wzór oblężonej twierdzy. Niezwykły oświeceniowy eksperyment nie miał się już nigdy powtórzyć, pozytywizm traktował doświadczenia europejskie instrumentalnie.
Mentalność narodu upokorzonego, spychanego do defensywy, który na drodze kompensacji tworzy sobie narodową mitologię, ideę narodowej misji dziejowej, ćwiczy się w nienawiści do zewnętrznych wrogów, wreszcie rusza do ofensywy wymierzonej w narody słabsze, wszystko to stało się udziałem i doświadczeniem polskim, po części aktualnym do dziś.
Ostatnio po ujawnieniu pogromu w Jedwabnem często padają pytania, czemu zawiodła zawodowa czujność naukowców. Naiwnie zaskoczeni publicyści wyrażają zdumienie, czemu wcześniej nie, czemu niewiedza prostaczków równa jest niewiedzy specjalistów. Czy jesteśmy Serbami?
Historiografia polska uwikłana jest w schemat romantyczny od czasów Lelewela po dziś dzień. I Jedwabne i mordy Żydów w czasie Powstania Warszawskiego są zaskoczeniem dla samych historyków, którzy może w mniej radykalny jak Lelewel sposób, lecz także powielają ów romantyczny schemat. Swego czasu Andrzej Paczkowski zaskoczony zapytał, czemu w Polsce znaleźć można specjalistów od generała Petaina, a znawców rodzimej kolaboracji jakoś nie. Odpowiedź znają nie tylko historycy, po prostu w czasie okupacji żadnej kolaboracji nie było, a skoro nie było, to i istnienie znawców tematu nie jest potrzebne. Oczywiści w regionie Europy Wschodniej udział naukowców w propagowaniu nacjonalizmu bywa jeszcze mniej subtelny, znany jest manifest serbskiej Akademii Nauk w latach 80-tych, który stał się ideowym zapleczem wojny na Bałkanach i czystek etnicznych. Rzeczywiście, poza konsekwentnym milczeniem i powielaniem infantylnych romantycznych stereotypów historycy polscy nie mają na sumieniu nawoływania do zbrodni. Też jakiś sukces.
*Chlebowczyk J. "Procesy narodowotwórcze we wschodniej Europie Środkowej w dobie kapitalizmu (od schyłku XVIII w. do początku XX w.", Kraków 1975
*Jedlicki J. "Polskie nurty ideowe lat 1790-1863 wobec cywilizacji Zachodu" w: "Swojskość i cudzoziemczyzna w dziejach kultury polskiej", Warszawa 1973
*Sadowski Lesław "Polska inteligencja i jej ideowe dylematy na przełomie XIX i XX wieku", 1988 PWN