Przyczynek do Księgi Henrykowskiej
W roku tysiąc dwusetnym i siedemdziesiątym
Ksiądz Piotr, trzeci kolejny opat Henrykowa,
Na pergamin pocięty w duże czworokąty
Pierwszy raz w dziejach świata wpisał polskie słowa.
Cześć mu za to i wdzięczność oraz wieczna chwała,
Tylko czemu - niestety - na kroniki strony
Rzucił akurat słowa rolnika Bogwała,
Który to Bogwał siedział pod pantoflem żony,
I słysząc jak niezdara przy żarnach się tłucze,
Zgrzyta, jęczy, że hałas wprost uszy rozrywa,
Mawiał do tej ofermy; - Daj, at ja pobruczę -
(czyli "daj, ja to zmielę") - a ty idź poczywaj...
Oczywiście nie musiał powtarzać dwa razy,
Po myśli było babie, że mąż za nią tyra,
Ledwie się w taki sposób zwrócił do zarazy,
Ta - wziąwszy pupę w troki - właziła do wyra...
I oto za przyczyną Bogwała-ciemięgi
I za sprawą opata, który jego klęski
Wetknął był lekkomyślnie do swej słynnej księgi,
Przegrany po wsze czasy jest w Polszcze ród męski.
Weźmy taką Szwajcarię, Holandię lub Danię,
Kraje to kulturalne, bogate, a proszę:
Żona nosi mężowi do łóżka śnradanie,
Palto jemu podaje, fajkę i bambosze,
A u nas? Strach powiedzieć... Zresztą wy to znacie,
Spędzacie czas zapewne naczynia zmywając
Lub pastując podłogę...
Ej, księże opacie,
Ale ksiądz narozrabiał jak pijany zając!