Strach przed życiem
Nagłe odejścia, zerwane znajomości, które miały być "na zawsze", nieoczekiwane decyzje, wyjazdy, milczące telefony... Podświadomie boimy się takich sytuacji, ale nie zawsze uświadamiamy sobie, że wynikają one także ze strachu. Strachu przed życiem.
Można je opisać bardziej dokładnie. Przeważnie sprowadzają się do długotrwałej znajomości, czasem do wspólnego życia "na próbę", do planów na przyszłość... Aż wreszcie on lub ona zaczyna pytać o przyszłość, czyli o to, co można nazwać prawdziwą dorosłością.,..
I wtedy pojawiają się pytania. Może jeszcze za wcześnie na małżeństwo? Czy to jest właśnie ten? Czy ta kobieta to już naprawdę ta "na całe życie"? Czy ja podołam wszystkim obowiązkom wobec rodziny?
Wszystkie te pytania dotyczą tak naprawdę dojrzałości - dojrzałości osób, które je stawiają. Im więcej takich pytań, tym ta dojrzałość mniej dojrzała. Może to szczególnie dziwić, jeżeli zdarza się między dwojgiem ludzi, którzy przeżyli ze sobą już trochę czasu.
Przestałam już pytać moich naprawdę dobrych znajomych, dlaczego będąc razem od prawie sześciu lat, nie usankcjonują swojego związku. Ona robi karierę w Warszawie, on ciężko pracuje w Katowicach. Spędzają ze sobą weekendy w jego mieszkaniu. Żadne nie chce jeszcze poświęcić kariery dla życia rodzinnego. "Może jak stuknie nam trzydziestka, to się na coś zdecydujemy" - mówią.
Takich jak oni są tysiące. Żyją chwilą, cieszą się życiem, ale nie potrafią sobie wyobrazić przyszłości. Nie potrafią? Nie chcą? Boją się? A jeżeli się boją, to czego?
"To nie jest strach przed życiem, bo przecież potrafimy żyć" - powiedziała mi kiedyś w przypływie szczerości znajoma z warszawsko-katowickiego związku. "To jest strach przed odpowiedzialnością za decyzje poważniejsze od tych w rodzaju, dokąd pójdziemy dzisiaj na kolację, albo gdzie spędzimy urlop" - dodała.
Jak długo można się bać takiej odpowiedzialności?