Hancock o Janowskim: Szkoda, że nie jest Amerykaninem
2012-04-08 12:45:47 Konrad Cinkowski Przegląd Sportowy
O tym jakie relacje panują pomiędzy Gregiem Hancockiem, a Maciejem Janowskim, to chyba nikomu nie trzeba mówić. U progu nowego sezonu Enea Ekstraligi mistrz świata seniorów,Greg Hancock w samych superlatywach wypowiada się o swoim klubowym partnerzeMacieju Janowskim, mistrzu świata juniorów.
- Każdy doskonale wie, jaką mam opinię o Maćku. Pomagałem mu w przeszłości i dalej będę. To bardzo utalentowany dzieciak, z odpowiednim nastawieniem do żużla. Nasze relacje są znakomite i żałuję tylko, że nie jest Amerykaninem (śmiech). Przydałby się nam taki perspektywiczny zawodnik. - przyznaje w rozmowie z Przeglądem Sportowym - Greg Hancock.
Coraz głośniej mówi się o organizacji cyklu Grand Prix w USA. Co o tym pomyśle sądzi Amerykanin? - Cieszy mnie bardzo, że cykl wychodzi poza Europę i staje się bardziej globalny. Rywalizujemy przecież w indywidualnych mistrzostwach świata, a nie w czempionacie Starego Kontynentu. Inauguracja w Auckland wypadła okazale. Tor był bardzo szybki, a na trybunach pojawiło się wielu kibiców. Zresztą, zakochałem się w Nowej Zelandii. Byłem tam po raz pierwszy. To naprawdę piękny i malowniczy kraj. Życie toczy się tam powoli, a ludzie są bardzo serdeczni. Odnośnie GP w USA, wielewskazuje na to, że jeszcze za mojej kariery cykl zawita do Stanów. Członkowie BSI i FIM oglądali trzy stadiony w Kalifornii. Sprawdzali, jak wygląda sytuacja pod względem logistyki oraz zabezpieczenia finansowego. Zawody mają zostać zorganizowane najpóźniej w ciągu trzech lat. Dla mnie byłaby to naprawdę wyjątkowa rzecz. Zawsze chciałem rywalizować w GP w swojej ojczyźnie. Możliwe, że niedługo w jednym sezonie zawitamy najpierw do Kalifornii a później Nowej Zelandii i Australii. Speedway musi się przecież rozwijać.
Na tor po kilku latach przerwy powraca mistrz świata z 1996 roku - Billy Hamill, który ma pomóc Hancockowi, w osiągnięciu przez ich reprezentacje, jeszcze lepszego wyniku. Jak Greg ocenia aktualną formę swojego kolegi z toru? - Billy, który w tym roku podobnie jak ja skończy 42 lata, zawziął się. Na razie oczywiście nie osiągnął takiej kondycji, jak za czasów, kiedy startował w indywidualnych mistrzostwach świata, ale widzę, że bardzo poważnie traktuje swój powrót. On tak naprawdę nigdy nie zerwał całkowicie z jazdą na żużlu. Zrzucił sporo kilogramów i ma za sobą mnóstwo treningów. Na początku maja będziemy razem reprezentować USA w eliminacjach Drużynowego Pucharu Świata w Słowenii. W światku żużlowym wszyscy nas wspierają i cieszą się, że po tylu latach znowu będziemy mieli okazję razem startować w ważnych zawodach.
Greg Hancock jest niczym wino - im starszy tym lepszy