Jak naucza Kościół


Jak naucza Kościół

Pewna znajoma animatorka podzieliła się ze mną poważnym

kłopotem. Jedna z uczestniczek prowadzonej przez nią grupy była w

tym roku na rekolekcjach I°, po których wróciła do wspólnoty zupełnie

rozbita. Animatorka początkowo myślała, że chodzi o czysto "ludzkie"

kłopoty (wiadomo, czasami po prostu trafi się na ludzi, z którymi trudno

się porozumieć, czasami rekolekcje bywają trudne...). Szybko jednak

okazało się, że nie w tym rzecz. Po dłuższej rozmowie usłyszała od

uczestniczki - powiedzmy, że ma ona na imię Kasia - stwierdzenie,

które zabrzmiało naprawdę przygnębiająco. "Wiesz, ten Bóg, o którym

ty nam mówisz na spotkaniach i ten, o którym mówili tam - to dwie

różne osoby".

To, co opowiedziała mi moja znajoma, było naprawdę smutne. Na

rekolekcjach I°, które powinny kształtować w uczestnikach obraz Boga

- kochającego Ojca, znalazło się kilkoro animatorów (?), którzy chyba

doszli do wniosku, że lepiej niż Kościół wiedzą, jak mówić o Bogu.

Uczestnicy więcej niż o Bożej Miłości słyszeli o tym, że są grzeszni,

słabi i niewiele warci. Z czterech praw życia duchowego zdecydowanie

najmocniej akcentowane było drugie. Bóg jawił się przede wszystkim

jako surowy, karzący sędzia, który "nie przepuści" człowiekowi

najdrobniejszego błędu. Zamiast ukazywania Bożej miłości -

uczestników nastawiono na ciągłe poszukiwanie własnych słabości i

przewinień. Wystarczy wspomnieć, że na rekolekcjach dominowała

modlitwa przebłagalna, przepraszanie Pana Boga za grzechy (nie tylko

własne...).

Do tego doszły (kiedyś już o tym pisałem - to prosta konsekwencja...)

wymagania moralno-etyczne znacznie ostrzejsze niż obowiązująca

nauka Kościoła Katolickiego. Kiedy podczas jednaj z rozmów

ewangelicznych Kasia powiedziała, że owszem, często wraz z

koleżankami chodzi na różne "imprezy" i lubi sobie potańczyć, jej

rekolekcyjna animatorka była wysoce zgorszona i wygłosiła "kazanie"

na temat tego, co nie przystoi chrześcijaninowi. Poza tym, kiedy Kasia

(która ma szesnaście lat) powiedziała, że musi się jeszcze zastanowić

nad podpisaniem deklaracji przystąpienia do KWC, bo chce to uczynić

świadomie i "na spokojnie", jej animatorka zaczęła tłumaczyć jej

absolutną konieczność podjęcia tego kroku "tu i teraz" (nawet, jeśli to,

co usłyszałem było przesadzone, to i tak były to działania na granicy

emocjonalnego szantażu).

Z obrazu, jaki Kasia przywiozła z rekolekcji wynikało, że Bóg to "zły

policjant", który (co prawda dla mojego dobra) tresuje mnie i "ustawia",

a ja, jeśli chcę być Mu wierny, powinienem zrezygnować ze

wszystkiego, co sprawia mi radość czy przyjemność, żyć w

umartwieniu i rozmyślać nad własną marnością...

To, że każdy z nas jest grzesznikiem - wiadomo, ale przecież to

dopiero pół prawdy ("mniejsze pół"). Jezus umarł i zmartwychwstał

właśnie po to, żeby nas wyzwolić, uczynić dziećmi Bożymi. Nawet,

jeśli grzeszymy - zawsze możemy wrócić, bo Bóg jest kochającym

Ojcem, który wybacza i przyjmuje.

Czy jest coś złego w tym, że nastolatka lubi tańczyć i bawić się?

("Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą

wiedzieli, co z tobą zrobić" mówił święty Augustyn, biskup i doktor

Kościoła). Zwłaszcza, jeśli jest poza tym osobą odpowiedzialną,

dojrzałą, świadomą tego, co w życiu naprawdę ważne?

Czy ma sens zmuszanie człowieka do przystąpienia do Krucjaty, jeśli

on sam czuje, że jeszcze do tego nie dojrzał? Znam ludzi, którzy z tą

decyzją walczyli przez ładnych parę lat, ale kiedy ją ostatecznie podjęli

- zrobili to naprawdę świadomie i dobrowolnie (a inaczej to chyba nie

ma sensu).

Wydaje mi się, że dotykamy tu bardzo poważnego problemu, z którym

boryka się wielu animatorów.

Jaki obraz Boga noszę w sercu? Czy Bóg, w którego wierzę, to Bóg

Ewangelii, Bóg Jezusa Chrystusa i Kościoła? Ten, o którym św. Jan

mówi najprościej - że jest Miłością? Czy przypadkiem mój Bóg nie jest

bogiem moich kompleksów, zahamowań i zranień? Fikcją? A co za

tym idzie - jaki obraz Boga przekazuję jako animator?

Jaki model życia proponuję moim uczestnikom? Taki, jaki proponuje im

Chrystus w Ewangelii? A może próbuję proponować MÓJ sposób

życia, pokazywać, że MOJE podejście do świata jest najlepsze,

wmawiać, że powinni lubić to, co JA lubię i odrzucać to, co JA

odrzucam? Kształtować ich na MÓJ obraz i podobieństwo?

Jeśli jestem animatorem - nie wolno mi przekazywać uczestnikom

mojego "widzimisię" na temat Boga. Muszę mówić o Nim tak, jak

naucza Kościół. A żeby to było możliwe - ja sam muszę ukształtować

w sobie właściwy obraz Boga, muszę wiedzieć - i stale dowiadywać

się na nowo - jaki On jest, kim jest dla mnie. Prawdziwa miłość - także

miłość do naszego Ojca - pociąga za sobą pragnienie poznania tego,

kogo się kocha. Jeśli zamiast tego tworzę jakiś własny "obrazek" i

próbuję dopasować do niego rzeczywistość (i innych ludzi...) - trudno

mówić o prawdziwej miłości.

Jan Halbersztat



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Patriotyzm w nauczaniu Kosciola Nieznany
14423-praca w świetle nauczania kościoła, Szkoła liceum !!!, J. Polski
Nauczanie Kościoła o Piśmie Świętym, Egzegeza
Polityk katolik wobec in vitro w świetle nauczania Kościoła
Nauczanie Kościoła a problem rozwodów
Internet w nauczaniu Kościoła, szkoła, Rady Pedagogiczne, wychowanie, profilaktyka
Społeczne Panowanie Chrystusa Króla w tradycyjnym nauczaniu Kościoła
Patriotyzm w nauczaniu Kosciola Nieznany
Odnowa liturgii według odwiecznego nauczania Kościoła
Adamski Różowe srebrniki nie zmienią nauczania Kościoła
Choromański Piekło wg Biblii i nauczania Kościoła
Pilarczyk Krzysztof Szoa Cenzura w nauczaniu Kościoła o Żydach i judaizmie oraz w jego praktyce
Nauczanie Kościoła i Zakonu o szkaplerzu karmelitańskim (137 KB)
akt malzenski w nauczaniu kosciola
Świeccy konsekrowani w nauczaniu Kościoła świętego recenzja książki
KARA ŚMIERCI W NAUCZANIU KOŚCIOŁA DO CZASÓW WSPÓŁCZESNYCH
Maryja w nauczaniu Kościoła 2
Jak ukradli Kościół
Jak zniszczyć Kościół katolicki Narada masońskich teologów i filozofów (przed 1773 r )

więcej podobnych podstron