Immanuel Kant - „Krytyka czystego rozumu” - „Przedmowa do drugiego wydania” - notatki objaśniające ten jakże ciężki, męczący dla ograniczonego humanisty tekst… :(
Czysty rozum = rozum spekulatywny, aspekt rozumu ludzkiego, który zajmuje się poznawaniem
Kant zauważa, że dotychczas uważano zgodnie, że poznanie dostosowane jest do przedmiotu poznania, czyli my, nasz zmysł poznawczy, jest adekwatny do każdego przedmiotu poznania z osobna (nasze poznanie/mechanizm poznawczy ulega zmianom pod wpływem tego, co poznajemy). Jeśli by tak było, to każde doświadczenie byłoby wyjątkowe. Nie można w takim przypadku powiedzieć czegoś o czymkolwiek a priori, bo nasze poznanie musi się dopiero dostosować do danego przedmiotu (noumenu???). Brakowałoby nam terminologii, żeby coś opisać przed poznaniem.
Po tej krytyce, Kant pokazuje, jak jest naprawdę. :) Naprawdę (według Kanta) jest tak, że przedmioty (fenomeny? Wyobrażenia, zjawiska) dostosowują się do naszego poznania. Dzięki temu poznanie aprioryczne jest w ogóle możliwe. Kant to porównuje do odkrycia Kopernika: Kopernik nie mógł rozkminić ruchu ciał niebieskich, dopóki zakładał (to, co wszyscy wtedy zakładali), że wszystkie gwiazdy kręcą się wokół ziemi (obserwatora). Dopiero jak ogarnął, że te gwiazdy względem ziemi się nie poruszają, to mu się zaczęło wszystko zgadzać. Tak samo jest w stosunku podmiot-przedmiot. My jesteśmy cały czas tacy sami, mamy tę samą zdolność poznawczą, natomiast przedmioty (jako zjawiska, które nam się jawią) dostosowują się do tej zdolności, do nas. Czyli na przykład wyobrażamy sobie, że jak będziemy długo dręczyć psa i zapalać światło wtedy, gdy ma dostać jeść, to w ogóle przyjdzie nam do głowy robić eksperyment jak to zrobił Pawłow czy kto tam to był. Założył coś takiego i -w pewnym sensie - rzeczywistość się dopasowała do jego koncepcji. Może to nie jest najzgrabniejszy przykład, ale tak czy siak wniosek jest taki, że możemy obmyślić wszystko przed doświadczeniem, a potem nasze zmysły odbierają fenomeny podług naszego obmyślunku (założeń). ;P
(Powyższa rozkmina Kanta jest oparta o porównanie do nauk przyrodniczych)
Przedmioty (doświadczenie) - fen mony poznawane przez nas - dopasowują się do naszych pojęć - czyli a priori coś zakładamy i wtedy to widzimy.
Idąc dalej za tą rozkminą, dostępne są dla nas tylko wyobrażenia (doświadczenia), czyli rzeczy zniekształcone przez naszą percepcję (naznaczone naszym umysłem, przefiltrowane przez niego), a nie rzeczy same w sobie (istota rzeczy).
Rzeczy same w sobie (istota rzeczy, zagadnienia ponadzmysłowe) = noumen (niedostępny dla ludzkiego rozumu)
Zjawiska (wyobrażenia) = fenomen (dostępny dla ludzkiego rozumu)
Tutaj Kant pisze coś przerażającego, próbując uzasadnić metodą (zapewne?) logiki, dlaczego niemożliwe jest dla nas dojście do noumenów. Pisze coś takiego: „Jeżeli po przyjęciu twierdzenia, żę nasze poznanie doświadczalne dostosowuje się do przedmiotów jako do rzeczy samych w sobie, okaże się, że to, co nieuwarunkowane, nie da się wcale pomyśleć bez sprzeczności, że natomiast ta sprzeczność odpada po przyjęciu, iż nasze przedstawienie rzeczy [tak wziętych], jak nam są dane, nie dostosowuje się do tych rzeczy samych w sobie, lecz przeciwnie, że te przedmioty jako zjawiska dostosowują się raczej do naszego sposobu przedstawiania ich sobie, i że jeżeli w następstwie tego to, co nieuwarunkowane, nie może się znajdować w rzeczach, o ile je znamy (o ile nam są dane), lecz z pewnością w tychże rzeczach, o ile ich nie znamy, jako w rzeczach samych w sobie, to okazuje się, że uzasadnione jest to, co początkowo przyjęliśmy tylko dla próby.” (może ja nie ogarniam, ale to jest chyba jedno zdanie??????)
Kant stawia hipotezę (we własnym przypisie podkreśla, że jest to hipoteza taka, jaką postawił Kopernik, zanim udowodnił co wokół czego się kręci lub nie kręci - lekka aluzja, że będzie miał rację, cooo? ;)) ), że rozum spekulatywny pozostawia nam puste pole do uzupełniania przez doświadczenie. Tj. konstruujemy jakąś tezę (pogląd), a następnie ją udowadniamy lub obalamy przez doświadczenie, „wypełniamy przez dane praktyczne tego poznania”. Czyli istnieje związek między a priori a a posteriori. Najpierw jest teoria, potem praktyka uzupełnia teorię, konstruuje się dalsza (uzupełniona teoria) i tak dalej, do usranej śmierci. :)
Kant mówi, że „Krytyka czystego rozumu” to nie jest książka, w której pokazuje on konkretny system naukowy, tylko rozkminia metodę postępowania naukowego.
Kant przestrzega, że jak przeczytamy całą „Krytykę czystego rozumu”, to odczujemy, że nie powinniśmy nigdy wykraczać spekulatywnym rozumem poza granicę doświadczenia. Czyli że mamy ograniczony rozum i to jest smutne. Kant się zgadza, że mamy ograniczony, ale podkreśla, że to jest pożytek, że sobie zdajemy z tego sprawę… Ponieważ, gdy próbujesz wykroczyć rozumem czystym (spekulatywnym) poza jego granice poznania (np. gdy próbujesz ogarnąć, kim jest Bóg albo nieśmiertelna dusza), to tak naprawdę nie poszerzasz zdolności swojego rozumu, tylko je ograniczasz, bo zaczynasz się bawić w poznanie zmysłowe = przestajesz używać rozum.
Co dalej? Skoro rozum czysty jest ograniczony, to tutaj wkracza rozum praktyczny (aspekt rozumu zajmujący się moralnością, zasadami przydatnymi w praktyce), by wypełnić tę „pustkę” w sytuacjach, gdy czysty rozum okazuje się jednak (!) nieprzydatny :( :( :(
Rozum praktyczny sięga poza granice zmysłowości. Krytyka rozumu czystego (wskazanie jego ograniczeń) jest tutaj również pozytywne, bo inaczej by nam się zdawało, że czystym rozumem wkraczamy w noumeny i mogłyby pojawiać się sprzeczności z informacjami danymi przez rozum praktyczny, a tak wszystko nam będzie zgodnie, koherentnie działać :)
Z krytyki Kantowskiej dowiadujemy się, „że czas i przestrzeń są tylko formami zmysłowej naoczności, a więc tylko warunkami istnienia rzeczy jako zjawisk, że nadto pojęcia intelektu, a więc elementy [służące] do poznania rzeczy mamy tylko o tyle, o ile dane naoczne odpowiadające tym pojęciom mogą się pojawić, i że w następstwie tego możemy mieć poznanie przedmiotu nie jako rzeczy samej w sobie, lecz tylko o tyle, o ile on jest obiektem zmysłowego oglądania, tj. zjawiskiem”.
Rzeczy same w sobie (noumeny, istotę rzeczy) pozostają niepoznawalne (nie do zrozumienia), ale możemy je sobie „pomyśleć”, wyobrażać, do tych wyobrażeń możemy stosować zarówno rozum spekulatywny/czysty, jak i rozum praktyczny. Ważne jest, aby te wyobrażenia/myśli nie przeczyły samym sobie.
Dlaczego możemy sobie pomyśleć o noumenach? Bo to byłoby trochę posrane, gdyby istniały fenomeny (przejawienia), nieodnoszące się do tego, co przejawiają / nieprzejawiające niczego konkretnego. Musi istnieć noumen kwiatka, skoro możemy postrzegać fenomen kwiatka.
Kant pisze, że chociaż nie może poznawać swojej duszy i wolnej woli za pomocą rozumu spekulatywnego (i tym bardziej za pomocą empirycznej obserwacji), to może „pomyśleć sobie wolność”.
Moralność zakłada wolną wolę. Skoro umysł praktyczny tworzy nam moralność, to musi istnieć wolna wola, bo po co moralność, jeśli coś determinuje nasze działania? Byłaby pustą, nieużywalną koncepcją. Nie ma wymogu, że musimy mieć „głębsze zrozumienie” dla tego, na czym polega wolna wola, wystarczy, że to sobie ogólnie „pomyślimy”, założymy.
Nieśmiertelna dusza musi istnieć, żebyśmy mieli jakikolwiek sens w podążaniu za moralnością formułowaną przez rozum praktyczny. Jakby nie istniała nieśmiertelność metafizyczna, to byśmy mogli wszyscy „czynić zło”, bo nie miałoby dla nas żadnego sensu dążenie do bycia dobrym za życia. Toteż dla Kanta poprawne jest przyjęcie z góry istnienia nieśmiertelnej duszy.
W tym momencie następuje „zawieszenie” działania czystego rozumu na rzecz wiary. Dogmatyczna metafizyka uznająca bezkrytyczność dla czystego rozumu powoduje dogmatyczną niewiarę niezgodną z moralnością. xD
Kant zarzuca, że musimy nauczyć wszystkich od podstaw krytyki czystego rozumu, żeby potem młodzież nie mędrkowała i nie udawała, że może poznać to, czego nikt nigdy nie pozna. Cóż za wrzuta w naszą stronę… ;-P
Następną wrzutę Kant robi w stronę filozoficznych szkół, które próbowały udowodnić istnienie nieśmiertelnej duszy (dowód wyprowadzony z niepodzielności substancji lub przeciwstawienia powszechnemu mechanizmowi przez rozróżnienie podmiotowej/przedmiotowej konieczności praktycznej (?) ) oraz istnienia Boga (wywiedziony z pojęcia Istoty najbardziej realnej lub konieczności istnienia pierwszego sprawcy) - te wszystkie dowody w ogóle nie wpłynęły na psychikę ludzi dookoła, ponieważ opierają się o zmysły, a nie o przekonania rozumu (praktycznego).
Kant podkreśla, że na krytyce czystego rozumu tracą tylko te szkoły filozoficzne, zaś lud może być spokojny, bo wolna wola, nieśmiertelna dusza i Bóg pozostają nietknięte, tylko tyle, że dowody na ich istnienie mają wreszcie rozumowy sens.
Krytyka Kanta podetnie „korzenie materializmu, fatalizmu, ateizmu, wolnomyślicielskiej niewiary, rojeń i zabobonu”. Wspaniale, nie?
Kant chce się sprzeciwić ogólnie wszelkiemu dogmatyzmowi (podążaniu za pewnymi zasadami przyjmowanymi przez nasz rozum czysty, o których w sumie nie wiemy i nie zastanawiamy się skąd się wzięły) - trzeba wiedzieć, skąd pochodzą nasze poglądy i czy są logiczne!!!
Kant porównuje rozum spekulatywny/czysty do organu, tj. każda w nim część (komórka?) współdziała z pozostałymi, a zarazem jest osobnym „tworem”, toteż „we współpracy” (w toku używania tego aspektu rozumu) muszą wyjść na jaw jego błędy, niedociągnięcia, mankamenty, ograniczenia. Właśnie dzięki temu Kant był w stanie przeprowadzić krytykę w ogóle.
Voila!