Nazaret
„Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany.” (Łk 2, 51)
W trzech tylko wyrazach streszcza Ewangelia żywot najwznioślejszy, jaki był w ogóle na ziemi, żywot Zbawiciela świata: Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. Słowa te są historią jego pierwszych trzydziestu lat. Jak to, Pan Jezus przyszedł na ziemię, aby dać się poznać - a ukrywa się; przyszedł nauczać - a milczy; miał dokonać wielkiego dzieła - a przez lat trzydzieści spełnia czynności najpospolitsze, najobojętniejsze. I oto prorok już o Nim był powiedział: Vere tu es Deus absconditus, Deus Salvator - Prawdziwie tyś jest Bóg ukryty, Bóg Zbawiciel. Gdyby kto z ludzi miał określić, jaki będzie żywot Boga, który stał się człowiekiem, od wczesnej już młodości kazałby Mu spełniać cuda rozliczne, z jego ust dziecięcych padałyby słowa zdumiewające, a z pod pióra jego nauki pełne mądrości. Ale myśli Boże nie są myślami naszymi. Pan Jezus miał spędzić z nami tylko trzydzieści i trzy lata swego ziemskiego żywota, a oto lat trzydzieści ukrywa się w warsztacie ubogiego cieśli, daje się poznać ludziom prawie dopiero w przeddzień gorzkiej swej męki; pokora, posłuszeństwo - oto znamiona charakterystyczne tajemnicy jego ukrytego żywota, poszedł z nimi, i był im poddany. Te same znamiona odnajdujemy w sakramentalnym żywocie Zbawiciela świata. Co mówię! Pokorne ukrycie jest tam jeszcze o wiele większe, dobrowolne posłuszeństwo stokroć bardziej zadziwiające. Jest to doskonałe wypełnienie słów proroka Izajasza: Prawdziwie Tyś jest Bóg ukryty.
l. Pan Jezus wybrał na swe mieszkanie Nazaret, mieścinę małą, wzgardzoną, o której mówiono: Czyż może wyjść co dobrego z Nazaretu? Teraz mieszkaniem Syna Bożego jest tabernakulum, jeszcze ciaśniejsze od ubogiego domku nazaretańskiego. Ileż ta kościołów biednych, zaniedbanych, a jednak Zbawiciel w nich przebywa, przyszedł do Nazaretu. Wówczas widziano przynajmniej dziecię, które czyniło postępy w mądrości, w latach i w łasce. Widziano młodzieńca, rzemieślnika, w pocie czoła pożywającego chleb swój codzienny. Można było podziwiać piękną jego duszę, ukrytą pod cielesną osłoną; jego skromność anielska, blask jego spojrzenia, słodycz uśmiechu pozwalały odgadywać w Nim Boga, podobnie jak odgadujemy obecność słońca, chociaż jasność chmurami przyćmiona. Jezus ukrył wtedy bóstwo swoje, teraz kryje nawet i człowieczeństwo. Nie widzimy nic z tego, czym jest, a widzimy tylko to, czym nie jest. Nic Go nie zdradza: wzrok, smak, dotknięcie mylą pozorami postaci. W Nazaret Pan Jezus odpowiadał swej Matce Najśw., odpowiadał tym, którzy zwracali się do Niego. W tabernakulum Słowo przedwieczne milczy, jest jakby nieme. Wokoło niego milczenie i tylko milczenie. Tajemnicy jego nic nie zdradza - nikt nie domyśliłby się, że On tam jest.
Wówczas, gdy Syn Boży pomagał w pracy przybranemu swemu ojcu, nosił przynajmniej imię, jako jeden z ludzi. A dziś czy ma jakie imię? Czy jest zapisany w jakim spisie ludności? Nie, nikt o Nim nie pomyśli. Cóż chcecie? Wszakże jest bez ruchu, można by powiedzieć, bez życia, wyrzekł się nawet i tego dowodu istnienia, jest tylko czymś, jest rzeczą - to szczyt wyniszczenia.
Pojmuję, że ludzie, co zgłębili w myśli i w sercu żywot Boga, który stał się człowiekiem, odrzucili ze swej głowy ziemskie korony, wyrzekli się wszelkich ziemskich rozkoszy, a chcieli żyć tylko w ukryciu tak jak On, nieznani i wzgardzeni... „Pan mój i Nauczyciel za nic jest poczytany, a ja chciałbym coś znaczyć”, wołają i świętym uniesieni zapałem szukają zapomnienia, ukrycia, równie gorliwie jak reszta ludzi szuka znaczenia i wyniesienia. Ich zawołaniem, godłem jest to dziwne hasło: Ama nesciri et pro nihil reputari - Chciej być nieznany i za nic poczytany.
Zbawiciel wiedział, jak bardzo potrzebna nam jest nauka, którą nam daje przykład jego ukrytego żywota w Nazarecie i pozorna jego bezczynność w Najśw. sakramencie ołtarza. Nasz wiek zwłaszcza odznacza się przerażającym pośpiechem. Ludzie, gnani jakąś siłą ukrytą, do wszystkiego chcą dojść z wielką szybkością: do majątku, do zaszczytów, do spokoju, a niekiedy nawet i do cnoty, do świętości, do nieba.
Dla uspokojenia zatem tego chorobliwego pośpiechu, tej dumy i próżności, która nas trawi, dla pokonania w nas nieprzezwyciężonej chęci błyszczenia i przewodzenia Zbawiciel chciał żyć pośród nas nieznany, milczący, zapomniany. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany.
2. Pan Jezus był nie tylko najpiękniejszy z dzieci ludzkich, ale i najmędrszy, pełen łaski i prawdy. Jest to anioł wielkiej rady, Bóg wszechmocny, przedwieczny. On to trzyma w swych rękach ster i kierownictwo wszystkich państw, do Niego wszystko należy: chwała, majestat, niezależność. A jednak, przebywając wśród nas jako Bóg-Człowiek, pozwala się prowadzić, słucha. Jakaż to głęboka tajemnica, jak pełna zawstydzenia dla naszego nieokiełznanego pragnienia niezależności, dla naszego niczym nieprzezwyciężonego zamiłowania wolności! O tym przykładzie, tak nadzwyczajnym, tak podniosłym, zapomnielibyśmy jednak po tylu wiekach, gdyby Pan Jezus nie znalazł sposobu ponawiania go, przewyższania nawet w Najświętszym sakramencie ołtarza. Gdyż tam jest posłuszny wszystkim, jest posłuszny zawsze. Posłuszny we wszystkim - nie ma już swej własnej woli. Więzami sakramentu skuł niejako swą wolność. Oddaje się cały, czynią z Nim, co chcą, idzie, gdzie Go niosą, i oto boskie słońce sprawiedliwości ulega woli swych stworzeń. Składają Go w kielichu, zamykają w tabernakulum, to znowu wystawiają w monstrancji, przenoszą z ołtarza na ołtarz, podają Go wiernym, każą Mu błogosławić zebranych - On pozwala wszystko robić ze sobą. Nie my idziemy do Niego, ale On do nas przychodzi, zbliża się, mówi: Syn człowieczy nie przyszedł po to, aby mu służono, ale aby służyć.
Jest posłuszny wszystkim. W Nazaret był posłuszny Najśw. swej Matce i św. Józefowi, teraz słucha tylu ludzi, ilu jest na ziemi kapłanów, ilu ich było i będzie aż do skończenia wieków. Byłby posłuszny Judaszowi, gdyby Judasz był odprawił mszę św. Byłby spoczął na jego rękach jeszcze krwią świętą zmazanych.
Posłuszny jest jeszcze wiernym, którzy pragną Go przyjąć. Kapłan bowiem z zasady nie może od mówić Komunii św. zbliżającym się do stołu Pańskiego.
Posłuszny jest złodziejom, kradnącym Hostię św. Pozwala im robić ze sobą, co zechcą.
Posłuszny jest prawom przyrody; oto zdarza się, że w Hostii upada ten, który świat podtrzymuje. Jakaż to próba dla naszej wiary! O mój Boże, dobrze, że nas w niej utwierdziłeś słowami tak stanowczymi i jasnymi!
Czy zastanowiliście się kiedy nad tym doskonałym posłuszeństwem Syna Bożego w Najśw. Eucharystii? Oto kapłan, nie Jezus, wybiera godzinę do sprawowania ofiary mszy świętej. Ale Zbawiciel godzi się na wszystko. Zaledwie wymówione zostały słowa sakramentalne, a już zstępuje z nieba, już jest obecny. I był im poddany.
Jest posłuszny wszędzie. Niema kościoła, nie ma kaplicy, w których by nie ponawiał swego niepojętego posłuszeństwa. Mniejsza a to, do jakiego zakątka ziemi kapłan skieruje swe kroki, Jezus wszędzie go uzna, wszędzie posłuszny będzie jego wezwaniu - posłuszeństwo Jezusa rozciąga się na świat cały, Dziecię Jezus posłuszne było w Nazaret, Jezus-Eucharystia posłuszny jest wszędzie. Oto misjonarz przyzywa Go, by zstąpił na ołtarz tam, gdzie dotąd nigdy jeszcze nie zstępował i te krainy tak odległe, tak niedostępne i dzikie zadrżały z radości, gdy Zbawiciel błogosławił im i po raz pierwszy wśród nich się ofiarował. Nie dość na tym, oto raczy się powierzyć kruchemu statkowi, zdradliwym falom oceanu, idzie z kapłanem na koniec świata. Jakaż to dla nich pociecha, jak ich powinna zdumiewać myśl o cudach posłuszeństwa, które Pan Jezus spełnia dla każdego z nich: wszędzie jest z nimi jako wiatyk najsłodszy, jako to słyszysz najmilszy: I był im poddany.
Posłuszny jest zawsze, poddał się władzy kapłanów i słuchać ich będzie aż do końca czasów, dopóki Kościół istnieć będzie. A wiemy, że bramy piekielne nie przemogą Go. Bóg, w Eucharystii przytomny, zawsze będzie im posłuszny, ponieważ nie ma świątyni bez kapłana, nie ma kapłana bez ofiary, nie ma ofiary mszy św. bez konsekracji, nie ma konsekracji bez istotnej obecności Zbawiciela, a nie ma istotnej obecności bez: heroicznego aktu posłuszeństwa.
Skutkiem tego, że stosownie do położenia geograficznego w różnych krainach słońce wschodzi coraz to o innej porze, bezkrwawa ofiara mszy św. odprawia się bezustannie: tu się kończy, tam znowu rozpoczyna, a Syn Boży posłuszny jest bezustannie, bez chwili przerwy. Może na szczątkach rozpadającego się świata kapłan ostatni raz ofiarowywać będzie chleb i wino, konsekrować je, a Jezus Chrystus, wierny swej obietnicy, zstąpi raz jeszcze z nieba ukryty, posłuszny, a nazajutrz ukaże się w chwale jako jednorodzony Syn Boży, sędzia żywych i umarłych.
Czytałem kiedyś, że ostatnia konsekrowana Hostia przechowana będzie w niebie, aby wybrani adorować ją mogli. Nie wiem, o ile to przypuszczenie jest słuszne, ale gdyby tak było, to Pan Jezus chciałby na całą wieczność utrwalić życie ukryte, które prowadził na ziemi. I czemuż to daje nam tak wzniosły przykład posłuszeństwa najzupełniejszego, najtrwalszego, posłuszeństwa wszystkim, wszędzie i zawsze? Daje nam ten przykład dlatego, że go tak bardzo potrzebujemy. Życie ukryte Syna Bożego w Nazarecie zbyt jest od nas odległe, skutkiem tego zaledwie mała liczba dusz kontemplacyjnych zdołałaby je zrozumieć i naśladować. Ale Pan Jezus ponawia to życie w Najśw. sakramencie Ołtarza, to też na tabernakulum można by słusznie wyryć słowa Ewangelii: Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany.
Nieumiarkowane pragnienie wolności i niezależności porusza obecnie serca ludzkie, a hasła te stają się godłem wszelkich stronnictw, wypisują je na wszystkich chorągwiach. Cóż wtedy należy przeciwstawić? Oto Jezusa posłusznego i wszystkim poddanego.
Jakże uśmierzyć coraz nowe bunty, jak uspokoić wzburzone namiętności, jak odmienić serca? Oto przyprowadzając ludzi do szkoły Jezusa z Nazaretu.
A jakimże sposobem można ukochać posłuszeństwo i pełnić je ochoczo? Należy uczyć się go od Jezusa, utajonego w Najśw. Sakramencie.
Gdy rozważać będziemy jego posłuszeństwo, niemożliwe, abyśmy sami poddać się nie chcieli. Odwdzięczając się za miłość tak niepojętą, z miłości ku Bogu będziemy posłuszni wszystkim.
Słudzy nie chcą uznać powagi swych państwa, poddani nie chcą słuchać władzy, synowie rodziców, a Jezus Chrystus nie przestaje poddawać się wszystkim. Od niego nauczyć się mogą bogaci i ubodzy tego, co jedni i drudzy powinni wiedzieć i czego nigdy nie powinni zapominać. To znaczy, jak pełnić posłuszeństwo, jak umiłować życie ukryte.
Słudzy, dzieci, poddani, zgłębiajcie nauki, zawarte w Najśw. Sakramencie, a wszystko łatwym wam się stanie: wasz los jest najlepszy, wasze powołanie najpiękniejsze, najpewniejsze, zbliża was bowiem najwięcej do Serca Jezusowego i czyni jemu podobnymi.
Bracia moi, jakiekolwiek stanowisko w świecie, zajmujecie, bądźcie wszyscy posłuszni prawom Kościoła, prawom państwa; posłuszni aż do śmierci. Nie będzie to zapewne śmierć krzyżowa, ale śmierć jest zawsze męczeństwem.
Posłuszeństwo zapewnia nam pokój w tym życiu, a szczęście w przyszłym, albowiem Zbawiciel nagrodzi je chwałą wieczną. Amen.