CZŁOWIEK - ISTOTA NIEZNANA. ROZWAŻANIA NA TEMAT RÓŻNORODNYCH REAKCJI BOHATERA W SYTUACJI ZAGROŻENIA W ŚWIETLE ZNANYCH UTWORÓW LITERATURY WSPÓŁCZESNEJ.
Literatura współczesna daje możliwość dogłębnych studiów nad zachowaniami człowieka w sytuacji zagrożenia. Skupia się ona bowiem (przynajmniej ta dotychczas omawiana)w dużej części na zagadnieniach związanych z okresem wojny. Wojny, które toczone były według nowych zasad, nie mających precedensu w dotychczasowej historii świata. A właściwiej byłoby powiedzieć, że jej specyfiką było nie respektowanie żadnych z przyjętych norm. Wojna ta przyniosła całkowitą dewaluację wartości najcenniejszej jaką jest życie ludzkie. W każdej giną ludzie, niejako przy okazji. Nie jest to celem samym w sobie. Wojna przyniosła zabijanie planowe, według schematu w którym nie ma miejsca na improwizację. Gdzie człowiek staje się przedmiotem, który jest unicestwiany bądź eksploatowany do czasu samounicestwienia. Tak zwana gospodarka planowa żywym potencjałem, w której nic nie może się zmarnować. Nawet resztki człowieka są spożytkowane. "Niemcy umieją zrobić coś z niczego". Tym niczym był niedawny człowiek. I głośne przesłanie, które brzmi: "Ludzie ludziom zgotowali ten los". Zastanowić się tylko można nad tym, czy można ich uznać za ludzi. Obraźliwym jest bowiem słowo "zwierzęta". Obraźliwym dla zwierząt. Zacznijmy nasze rozważania od zagadnień związanych z II wojną światową, choć nie jest to oczywiście jedyny temat przewijający się w literaturze współczesnej. O innych trochę później. Albowiem reakcje człowieka w ekstremalnych warunkach potrafią nas zobrazować, to co istnieje w głębi naszej psychiki, a co w normalnych warunkach nie znajduje ujścia w jego zachowaniu. Ale i w takich wypadkach należy zachować ostrożność w ocenie człowieka, ponieważ jest napisane: "Człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach". Znamienne jest zakończenie "Innego świata" Herlinga Grudzińskiego, w którym do autora zwraca się z prośbą tylko o zrozumienie były więzień, łagrów sowieckich, który rzucił niegdyś podejrzenie na innego więźnia, aby samemu ujść z życiem. Autor, który zaledwie krótki okres czasu przebywał w normalnym świecie, nie daje mu takiej szansy, chociaż sam przeżył to piekło i widział gorsze rzeczy. Wystarczy więc parę chwil, aby znać to co było codziennością w "innym świecie" za sprzeczne z nakazami moralnymi, a człowiek za winnego i niegodnego wybaczenia, a nawet zrozumienia. Czasy niezwykłe wymuszały niezwykłe reakcje. Wdrażanie z premedytacją atmosfery terroru i zbrodni paraliżowały ludzkie odruchy, zabierając naturalne w wypadkach klęsk poczucie solidarności z zagrożonymi. Przykładem może być znieczulica ludzka wyrażająca się niechęcią udzielenia pomocy rannej żydówce, która uciekła z transportu w "Medalionach" Z. Nałkowskiej. Mimo, iż nie ma bezpośredniego zagrożenia, szczytem dobroci staje się podanie jej kubka z wódką. Nie zrozumiałym jest fakt że jej katem staje się człowiek, wydający się chętnym jej pomóc. całe to zagadnienie obojętności można rozpatrzyć jeszcze w innym aspekcie. Tu pomocy odmawiano z zimną krwią, pod wpływem kalkulacji, a raczej strachu. Inaczej należy spojrzeć na to co działo się w łagrach, gdzie pewne działania podejmowane często były w stanie nieświadomości. kiedy to przyjaciel obozowy odbiera drugiemu jego pożywienie, natychmiast je zjadając. Doprowadzony jest bowiem do obłędu - trudno mieć chyba do niego pretensję z pozycji czytelnika, zważywszy na tragiczne warunki w jakich przebywał. Właśnie w literaturze łagrowej można poznać ludzi, którzy w nieludzkich warunkach, upodleni, bez miary przekraczają granicę człowieczeństwa. Dowiadujemy się do jakich czynów zdolni są posunąć się ludzie pod wpływem głodu. Głodu tak strasznego, że pozbawiającego ich zdolności oceny swego czynu. Dopełnieniem literatury łagrowej jest opowiadanie - relacje Z. Nałkowskiej pt. "Dno". Również T. Borowski w swej twórczości poszukiwał miary na określenie psychiki człowieka złagrowanego. Zdawał się podważać całą dotychczasową wiedzę o naturze ludzkiej. W warunkach obozowych znika u jego bohaterów odwaga, nie sprawdzają się cnoty i wartości cenione w czasach przedobozowych. Prawdziwy w człowieku okazuje się tylko strach, instynkt życia. Skuteczny okazał się obozowy system redukcji osobowości ludzkiej do kilku najniezbędniejszych odruchów. W obozie trzeba było porzucić i zdradzić wartości stosowane przez kulturę. I choć jak zawsze pojawiają się jednostki, które swoim postępowaniem wyróżniają się spośród innych, jednak ich działalność okazuje się być marginesowa, spowodowana najczęściej jakimś bodźcem zewnętrznym, nie mająca szans na upowszechnienie. Dochodził często do głosu instynkt. Szczególnie wyraźnie widoczny na przykładzie męczeństwa narodu żydowskiego. Setki tysięcy ludzi szło na śmierć bez oporu, trzymając się tylko wiary, jak to proponowali okupanci, idąc do pracy. I choć były już dowody na fałsz tych stwierdzeń, szli dalej, tak samo jak poprzednicy. Pogodzeni z losem nie starali się walczyć, wyrażając wręcz oburzenie na wszelkie próby oporu ( a propos propagandy - pouczające jest opowiadanie Z. Nałkowskiej pt. "Kobieta cmentarna", gdzie przerażona widokiem zbrodni, której nie może zrozumieć - kobieta, szuka dla niej usprawiedliwienia w hitlerowskiej propagandzie - "nawet w radiu mówili"). Inni, ale oni byli niezbyt liczni woleli zginąć. Nie jak zwierzęta w rzeźni ale jak żołnierze z bronią w ręku, do końca odgryzając się wrogowi. I oni szli skazani na śmierć, ale wybrali ją świadomie, nie oddając się żywcem Kordechraja Anielewicz z towarzyszami popełnił samobójstwo w chwili odkrycia ich bunkra przez Niemców. Konsekwentnie duża część prozy koncentruje się na przeżyciach ludzi zwykłych, cywilów nie związanych ze wzniosłymi ideałami walki o niepodległość. Ponieważ, to oni byli bezbronni, zdani na łaskę wroga, jedynym ich celem było przeżyć. Dążyli do tego celu często dokonując czynów, które dla romantycznych, oddanych walce z wrogiem ludzi mogły się wydać co najmniej nie na miejscu. Wyraźny obraz przeżyć cywila dostarcza nam "Pamiętnik z powstania warszawskiego" M. Białoszewskiego. Odromantyzował on pojęcie wojny, uzwyczajnił. Pokazując od strony tego właśnie bezbronnego cywila, dla którego wojna nie jest już polem do sprawdzenia się, lecz sytuacją bezustannego zagrożenia. Światem, w którym śmierć stała się regułą bez możliwości wyboru. Zostawiony jest on na przyziemne, ale przez to głęboko ludzkie przetrwanie, w myśl zasady, aby ratować kogo i co się da. Zastajemy jednak tu wartość która zginęła w łagrach - solidarność ludzką. Mimo, iż warunki były bardzo ciężkie, to jednak ludzie ci widzieli przed sobą jakiś cel i celowość swych poświęceń. Poza marginalnymi przypadkami "chłopi bili się na siekiery" ludzie wychodzący do Niemców w czasie powstania "zadziwiająca była zdolność współżycia". Kiedy domem jest piwnica zamieszkana przez tysiące ludzi, zagrożona nieustannymi bombardowaniami. Nastąpił również powrót do wiary wyrażającej się we wspólnych modlitwach. Ludzie starali się zachować pozorną choćby obojętność w stosunku do wydarzeń zachodzących na powierzchni. Czasem nawet daleko posuniętą: nie zawsze znajdowali się ochotnicy do niesienia rannego. Ale czy można winić zwykłych ludzi za to, że nie chcieli ginąć. Dopóki istnieje wiara w ostateczne zwycięstwo, człowiek stara się chronić swe życie i zdrowie. Gdy nadzieja ginie staje się mniej dbały. Przykładem jest "Dżuma" Camusa. Do kiedy istniała wiara w szybkie zakończenie zarazy, ludzie zaangażowani w jej zwalczanie stosowali staranne środki zapobiegawcze (higienę). W momencie jej osłabnięcia stali się niedbali, wystawiając zdrowie i życie na szwank. Wystarczyło aby niebezpieczeństwo spowszedniało, a szansa na jego zwalczenie oddaliła się. Ale upływ czasu miał dobre strony. Scementował szeregi walczących z dżumą. Tragedia jaką była dżuma, odkrywa wiele oblicz człowieka. Sędzia, który był dla swych dzieci oschłym, nie wyrażającym żadnych uczuć tyranem, zmienia się nie do poznania, zdając sobie sprawę, że i one były sensem jego życia. Życie całej społeczności uległo zmianie i pozostało tylko pytanie, czy trzeba było takiej tragedii aby ludzie dali się poznać. W "Panu Tadeuszu" odnajdujemy postawy prawdziwych obywateli godnych nosić miano patriotów. Osobliwą postacią był Jacek Soplica, posiadający dwa oblicza. Z jednej strony to typowy szlachcic, zawadiaka, skłonny do wypitki i do bitki, człowiek o bujnym temperamencie, wielkiej sile, z drugiej zaś ks. Robak - emisariusz, który pokutuje za młodzieńcze uniesienia. Soplica, aby się zrehabilitować wstępuje na drogę walki. Wcielając się w postać żołnierza, konspiratora, politycznego więźnia, walczy na frontach wojen napoleońskich, działa w trzech zaborach i doświadcza prześladowań. Do kraju wraca ze specjalną misją zorganizowania powstania na Litwie. Jednak jego plany krzyżuje dawny sługa Horeszki - Gerwazy, który organizuje najazd na Soplicowo. Jacek Soplica przeszedł długą drogę, aby się zrehabilitować. Przemiana wewnętrzna, jaka się w nim dokonała, pozwala wydobyć z niego szlachetne cechy. Ks. Robak to wzór patrioty Polski porozbiorowej