E-mail: jasiek@connection.com
http://www.connection.com/~jasiek
B脫G - HONOR - OJCZYZNA
Polonijne Stowarzyszenie Patriot贸w Narodu Polskiego
E-mail: jasiek@connection.com
W Y S P A R O Z B I T K 脫 W
Historia u艂atwiaj膮ca zrozumienie tajemnicy pieni膮dza.
(i lichwy bankowej)
1. Uratowani z ton膮cego statku
Statek uleg艂 rozbiciu wskutek eksplozji. Ludzie w poszukiwaniu ratunku czepiaj膮 si臋 cz臋艣ci rozbitego statku. W ko艅cu pi臋ciu z nich uda艂a si臋 umie艣ci膰 na unoszonych z pr膮dem szcz膮tkach.
Rozbitkowie od wielu godzin obserwuj膮 horyzont w nadziei, 偶e mo偶e spostrze偶e ich jaki艣 okr臋t. Czy ta prowizoryczna tratwa doprowadzi ich do jakiego艣 go艣cinnego wybrze偶a?
Wtem jeden z nich wykrzykn膮艂: ziemia! Sp贸jrzcie, ziemia! W艂a艣nie tam, dok膮d spychaj膮 nas fale!
W miar臋 zbli偶ania si臋 do brzegu, ich twarze si臋 rozpogadzaj膮. Rozbitk贸w jest pi臋ciu. Pi臋ciu Polak贸w.
Franciszek, wielki i silny, jest cie艣l膮. To on pierwszy zawo艂a艂: ziemia!
Pawe艂, kt贸ry jest rolnikiem, na obrazku kl臋czy z lewej strony; jedn膮 r臋k膮 opiera si臋 o pok艂ad tratwy, a drug膮 obejmuje szcz膮tek masztu.
Jakub, do艣wiadczony hodowca byd艂a, kl臋czy w pasiastych spodniach, spogl膮daj膮c w kierunku wybrze偶a.
Henryk, ogrodnik, nieco korpulentny, siedzi na walizce uratowanej w wypadku.
Chwat, kt贸ry stoi z ty艂u trzymaj膮c r臋k臋 na ramionach cie艣li, to Tomasz, minerolog.
2. Opatrzno艣ciowa wyspa.
Z ziemi膮 pod nogami nasi rozbitkowie poczuli, 偶e wracaj膮 do 偶ycia.
Po osuszeniu si臋 i rozgrzaniu zapragn臋li pozna膰 wysp臋, na kt贸r膮 wyrzuci艂y ich fale z dala od cywilizacji. Nazwali j膮 “Wysp膮 rozbitk贸w”
Po odbyciu kr贸tkiego spaceru przekonali si臋, 偶e wyspa nie jest pustynnym ugorem. Nie spotkali jednak 偶adnych ludzi. Natomiast natrafili na nieliczne stado zdzicza艂ego byd艂a, z czego wynika艂o, 偶e dawniej mieszkali tu ludzie.
Jakub zapewnia, 偶e b臋dzie tu mo偶na rozwin膮膰 hodowl臋 byd艂a.
Pawe艂 s膮dzi, 偶e wyspa w wi臋kszej cz臋艣ci nadaje si臋 pod upraw臋. Henryk spodziewa si臋 obfitych zbior贸w z licznych drzew owocowych wyspy.
Franciszka zainteresowa艂 przede wszystkim las z r贸偶norodnym drzewostanem - jak dobrze by艂oby 艣ci膮膰 drzewa i zbudowa膰 domy dla ich ma艂ej kolonii.
Tomasza najbardziej zainteresowa艂a skalista cze艣膰 wyspy. Spostrzegli kilka znak贸w, kt贸re by wskazywa艂y na pod艂o偶e bogate w minera艂y. Tomasz jest pewien, 偶e mimo braku ulepszonych narz臋dzi uda mu si臋 wydoby膰 z rudy u偶yteczne metale..
A wi臋c ka偶dy z nich mo偶e odda膰 si臋 swoim ulubionych zaj臋ciom, na rzecz wsp贸lnego dobra. Wszyscy dzi臋kuj膮 Opatrzno艣ci za uratowanie ich z wielkiego niebezpiecze艅stwa.
3. Prawdziwe bogactwo.
I nasi przyjaciele wzi臋li si臋 do pracy.
Domy i meble s膮 dzie艂em cie艣li. Z pocz膮tku zadowalali si臋 skromnym po偶ywieniem. Lecz wkr贸tce mogli zebra膰 plony z uprawianych przez siebie p贸l.
Z up艂ywem czasu posiad艂o艣膰 rozbitk贸w na wyspie wzbogaca艂a si臋. Nie w z艂oto ani w banknoty, lecz w realne bogactwo; w wy偶ywienie, ubranie, mieszkania - w rzeczy odpowiadaj膮ce potrzebom.
呕ycie ich na wyspie nie zawsze by艂o 艂atwe, gdy偶 brakowa艂o im wielu rzeczy, do kt贸rych byli przyzwyczajeni w cywilizowanym 艣wiecie. Ale los ich m贸g艂by by膰 o wiele gorszy.
Zreszt膮 ju偶 w Polsce poznali kryzys. Pami臋taj膮, jak musieli si臋 ogranicza膰, podczas gdy sklepy w odleg艂o艣ci dziesi臋ciu krok贸w od ich dom贸w by艂y przepe艂nione towarami. Tutaj przynajmniej nie musz膮 patrze膰, jak si臋 psuj膮 produkty potrzebne do 偶ycia. I nie musz膮 obawia膰 si臋 licytacji.
Tutaj maj膮 prawo do korzystania z wynik贸w swojej ci臋偶kiej pracy.
A wi臋c nasi rozbitkowie eksploatuj膮 wysp臋 i wielbi膮 Boga spodziewaj膮c si臋, 偶e pewnego dnia odnajd膮 swoich krewnych i przyjaci贸艂, zachowawszy dwa wielkie dobra: 偶ycie i zdrowie.
4. Wielka trudno艣膰
Nasi przyjaciele cz臋sto si臋 zbieraj膮 dla om贸wienia wielu spraw. W bardzo uproszczonym systemie gospodarczym, w jakim 偶yj膮 i pracuj膮, jedno ich niepokoi: 偶e nie maj膮 pieni臋dzy. Prosta wymiana produkt贸w za produkty jest niedogodna. Nie zawsze produkty do wymiany s膮 r贸wnocze艣nie do dyspozycji. Na przyk艂ad za drzewo dostarczone rolnikowi zim膮 mo偶na zap艂aci膰 jarzynami dopiero za sze艣膰 miesi臋cy.
R贸wnie偶 niejednokrotnie si臋 zdarza, 偶e jeden z nich dostarcza na raz du偶ego przedmiotu, za kt贸ry chcia艂by otrzyma膰 zap艂at臋 drog膮 wymiany w postaci r贸偶nych towar贸w, na kt贸re jednak musi poczeka膰.
To wszystko komplikuje sprawy. Gdyby w obiegu by艂y pieni膮dze, ka偶dy z nich sprzedawa艂by swoje towary za pieni膮dze. Po ich otrzymaniu kupowa艂by rzeczy jakie chce, kiedy chce i gdy s膮 do kupienia.
Wszyscy si臋 zgadzaj膮, 偶e system pieni臋偶ny by艂by dogodny. Ale 偶aden z nich nie wie, jak go ustanowi膰. Nauczyli si臋 produkowa膰 realne bogactwo: rzeczy. Ale nie umiej膮 zrobi膰 znaku: pieni膮dza.
Nie wiedz膮, w jaki spos贸b pieni膮dz powstaje i jak go stworzy膰, gdy go nie ma i gdy si臋 decyduj膮, 偶e chc膮 go mie膰. W ich sytuacji na pewno wielu wykszta艂conych ludzi by艂oby te偶 w k艂opocie, podobnie jak wszystkie rz膮dy by艂y zak艂opotane w okresie dziesi臋ciu lat poprzedzaj膮cych wojn臋. Brakowa艂o w贸wczas jedynie pieni臋dzy i rz膮dy by艂y wobec tego zagadnienia bezradne.
5. Przybycie jeszcze jednego rozbitka.
Pewnego dnia, wieczorem, gdy nasi przyjaciele siedz膮c na wybrze偶u roztrz膮sali ten problem po raz chyba setny, spostrzegli na morzu szalup臋 z samotnym wio艣larzem.
Pospieszyli mu na ratunek. Z jego mowy wywnioskowali, 偶e jest Polakiem, cho膰 rysy jego twarzy wskazywa艂y na inn膮 narodowo艣膰. Wyjawi艂 im, 偶e jest Europejczykiem, kt贸ry - jako jedyny - uratowa艂 si臋 z rozbitego statku. Poda艂 swoje nazwisko: Marcin Golden.
Opisali mu swoje po艂o偶enie na wyspie m贸wi膮c: Chocia偶 偶yjemy z dala od cywilizacji, nie mo偶emy si臋 skar偶y膰. Ziemia daje dobre plony, las r贸wnie偶 przynosi nam korzy艣ci. Jednego nam tylko brakuje: pieni臋dzy, kt贸re by nam u艂atwi艂y wymian臋 naszych towar贸w.
A wi臋c b艂ogos艂awcie przypadek, kt贸ry mnie do was sprowadzi艂 - odrzek艂 Marcin.
- Jestem bankierem i pieni膮dz nie stanowi dla mnie 偶adnej tajemnicy. W kr贸tkim czasie mog臋 ustanowi膰 dla was system pieni臋偶ny, z kt贸rego b臋dziecie zadowoleni.
Bankier!... Bankier!.... Anio艂, kt贸ry by przyby艂 prosto z Nieba, nie wzbudzi艂by w nich wi臋kszego szacunku. Czy偶 w krajach cywilizowanych nie przyzwyczaili si臋 k艂ania膰 bankierom, kt贸rzy sprawuj膮 kontrol臋 nad ruchem finans贸w?
6. B贸g cywilizacji.
- Panie Marcinie, jako bankier, nie b臋dzie pan na naszej wyspie pracowa艂. Zajmie si臋 pan wy艂膮cznie naszymi finansami.
- Z przyjemno艣ci膮, jakby to zrobi艂 ka偶dy bankier, 偶eby si臋 przyczyni膰 do wsp贸lnego dobra.
-Zbudujemy panu odpowiednie mieszkanie. Czy w mi臋dzyczasie mo偶emy pana ulokowa膰 w pomieszczeniu s艂u偶膮cym nam do zebra艅?
- Oczywi艣cie, moi przyjaciele. Ale najpierw wyniesiemy z 艂odzi ocalone przedmioty: pras臋 drukarsk膮, papier i inne akcesoria, a przede wszystkim bary艂k臋, z kt贸r膮 zechciejcie obchodzi膰 si臋 ze szczeg贸ln膮 ostro偶no艣ci膮.
Wy艂adowali wszystko, przy czym bary艂ka ich zaintrygowa艂a.
-Ta bary艂ka - o艣wiadczy艂 Marcin - jest skarbem nie maj膮cym sobie r贸wnego. Jest pe艂na z艂ota.
Pe艂na z艂ota! Zdawa艂o si臋, 偶e z pi臋ciu cia艂 uleci pi臋膰 dusz! Na Wysp臋 Rozbitk贸w wkroczy艂 b贸g cywilizacji. B贸g 偶贸艂ty, zawsze ukryty, ale pot臋偶ny, straszny, kt贸rego obecno艣膰 czy nieobecno艣膰, albo najmniejsze kaprysy mog膮 decydowa膰 o 偶yciu wielu narod贸w!
-Z艂oto! Panie Marcinie, pan jest prawdziwym, wielkim bankierem, a wi臋c zechce pan przyj膮膰 nasz ho艂d i przysi臋g臋 na wierno艣膰!
- Tego z艂ota starczy艂oby dla ca艂ego kontynentu, moi przyjaciele. Ale to z艂oto nie b臋dzie kr膮偶y膰. Trzeba je schowa膰, gdy偶 ono jest dusz膮 wszelkiego zdrowego pieni膮dza, a dusza powinna by膰 ukryta. Wyt艂umacz臋 wam to wszystko przy wr臋czaniu pieni臋dzy.
7. Zakopywanie bez 艣wiadk贸w.
Zanim si臋 wszyscy rozeszli na spoczynek, Marcin rzuci艂 pytanie: “Ile pieni臋dzy potrzebowaliby艣cie na pocz膮tek? Pod wp艂ywem sugestii dobrego bankiera doszli do wniosku, 偶e ka偶demu z nich na pocz膮tek wystarczy po 200 z艂. Ustalili, 偶e powt贸rnie spotkaj膮 si臋 nazajutrz wieczorem.
Marcin nie traci艂 czasu. Zapomnia艂 o zm臋czeniu, pami臋taj膮c tylko o swojej przysz艂o艣ci na wyspie w charakterze bankiera. Pod os艂on膮 ciemno艣ci nocy wykopa艂 d贸艂, zatoczy艂 do niego bary艂k臋 i zasypa艂 j膮 ziemi膮. Dla zatarcia wszelkich 艣lad贸w przykry艂 to miejsce starannie u艂o偶on膮 darnin膮 i posadzi艂 tam ma艂y krzew.
Nast臋pnie na swojej ma艂ej prasie wydrukowa艂 1 000 jednoz艂otowych banknot贸w. Po czym rozwa偶a艂:
- Jak te banknoty jest 艂atwo zrobi膰! Ich warto艣膰 opiera si臋 na produktach, do kt贸rych sprzeda偶y b臋d膮 one s艂u偶y膰. Bez nich banknoty te nie mia艂yby 偶adnej warto艣ci. Ale moich pi臋ciu naiwnych klient贸w o tym nie my艣li. S膮dz膮, 偶e gwarancj膮 z艂ot贸wki jest z艂oto. Dzi臋ki ich niewiedzy trzymam ich w r臋ku.
8. Do kogo nale偶y nowy pieni膮dz?
Nazajutrz wieczorem rozbitkowie zebrali si臋 u Marcina. Na stole le偶a艂o pi臋膰 plik贸w banknot贸w.
-Zanim te pieni膮dze rozdziel臋 pomi臋dzy was - powiedzia艂 bankier - musimy si臋 porozumie膰.
-Podstaw膮 pieni膮dza jest z艂oto. Z艂oto, umieszczone w moim banku jest moj膮 w艂asno艣ci膮. Och! Nie martwcie si臋! Po偶ycz臋 wam tych pieni臋dzy i u偶yjecie ich na swoje potrzeby. Ale obci膮偶臋 was procentem. Poniewa偶 na tej wyspie jest ma艂o pieni臋dzy, a raczej wcale ich nie ma, s膮dz臋, 偶e b臋dzie s艂uszne, je艣li za偶膮dam od was niewielkiego procentu: 8 od stu.
- Istotnie, panie Marcinie, jest pan wspania艂omy艣lny.
- Jeszcze jedno zastrze偶enie: interesy interesami, nawet w艣r贸d najlepszych przyjaci贸艂. A wi臋c zanim wr臋cz臋 wam pieni膮dze, musicie mi podpisa膰 zobowi膮zanie do zwrotu kapita艂u wraz z procentem. W przypadku waszej niewyp艂acalno艣ci b臋d臋 zmuszony skonfiskowa膰 wasz膮 w艂asno艣膰. Och, to jest po prostu gwarancja. Bynajmniej nie pragn臋 waszych w艂asno艣ci, zadowol臋 si臋 swoimi pieni臋dzmi, co do kt贸rych jestem pewien, 偶e mi je zwr贸cicie.
-To jest s艂uszne i zgodne ze zdrowym rozs膮dkiem, panie Marcinie. Przy艂o偶ymy si臋 do pracy ze zdwojon膮 gorliwo艣ci膮 i wszystko panu sp艂acimy.
-W艂a艣nie o to chodzi. Gdy si臋 wy艂oni膮 jakie艣 nowe problemy, zawsze przychod藕cie do mnie po rad臋. Jako bankier jestem waszym najlepszym przyjacielem. A oto dla ka偶dego z was po dwie艣cie z艂otych.
I pi臋ciu przyjaci贸艂 odesz艂o zachwyconych z r臋koma pe艂nymi pieni臋dzy i pe艂n膮 ich g艂ow膮.
9. Zagadnienie arytmetyczne.
Pieni膮dz Marcina zacz膮艂 kursowa膰 na wyspie. Wymiany si臋 o偶ywi艂y i jednocze艣nie upro艣ci艂y. Wszyscy byli zadowoleni i z szacunkiem k艂aniali si臋 Marcinowi.
Jednak Tomasz, minerolog, by艂 niespokojny. Przecie偶 jego produkty s膮 jeszcze w ziemi, a w kieszeni ma ju偶 tylko kilka z艂otych. W jaki spos贸b zdo艂a sp艂aci膰 sw贸j d艂ug w nadchodz膮cym terminie p艂atno艣ci?
Na艂amawszy sobie g艂ow臋 nad tym indywidualnym problemem rozpatruje go ze spo艂ecznego punktu widzenia.
-Je偶eli we藕miemy pod uwag臋 ca艂膮 nasz膮 spo艂eczno艣膰 na wyspie, czy b臋dziemy w stanie wywi膮za膰 si臋 z naszych zobowi膮za艅? Marcin sfabrykowa艂 banknoty na sum臋 1000 z艂otych, a 偶膮da od nas zwrotu 1080 z艂otych. Je偶eli zbierzemy wszystkie pieni膮dze, jakie s膮 na wyspie, chc膮c mu je odda膰, b臋dzie ich tylko 1 000 z艂otych, a nie 1080 z艂otych. Nikt nie ma tych dodatkowych 80 z艂otych. Produkujemy rzeczy, a nie z艂ot贸wki. Tak wi臋c Marcin b臋dzie m贸g艂 zaw艂adn膮膰 ca艂膮 wysp膮, poniewa偶 nie mo偶emy mu zwr贸ci膰 kapita艂u wraz z procentem.
Je偶eli s膮 nawet tacy, kt贸rzy s膮 w stanie sp艂aci膰 ca艂y sw贸j d艂ug, nie troszcz膮c si臋 o drugich, to niekt贸rzy z nich upadn膮 od razu, inni przetrwaj膮. Ale i na tych ostatnich przyjdzie kolej! Wtedy bankier stanie si臋 w艂a艣cicielem ca艂ej wyspy. Chc膮c temu zapobiec musimy si臋 zorganizowa膰 i wsp贸lnie uregulowa膰 nasze sprawy.
Tomasz bez trudu przekona艂 swoich towarzyszy, 偶e Marcin ich oszuka艂. Dlatego postanowi艂 powt贸rnie si臋 z nim spotka膰.
10. Dobroczynno艣膰 bankiera
Marcin wyczyta艂 z ich twarzy, co si臋 dzieje w ich duszach. Zachowywa艂 jednak dobr膮 min臋. Impulsywny Franciszek przedstawi艂 mu spraw臋:
-W jaki spos贸b mamy panu odda膰 1080 z艂otych skoro na ca艂ej wyspie jest tylko 1000 z艂otych?.
-Te dodatkowe 80 z艂otych stanowi膮 procent, moi przyjaciele. Czy wasza produkcja nie powi臋kszy艂a si臋?
-Tak, ale pieni膮dz si臋 nie powi臋kszy艂. Pan domaga si臋 pieni臋dzy, a nie towar贸w. Tylko pan robi pieni膮dze. Ot贸偶 pan wydrukowa艂 tylko 1000 z艂otych, a 偶膮da pan zwrotu 1080 z艂otych. Nie mo偶emy panu tyle odda膰!
-Chwileczk臋, moi przyjaciele. Bankier zawsze si臋 dostosowuje do okoliczno艣ci, dla wi臋kszego dobra og贸艂u... A wi臋c sp艂a膰cie mi tylko procent: nie wi臋cej ni偶 80 z艂otych. Kapita艂 zatrzymajcie.
-Czy pan umarza d艂ug?
- Przykro mi, ale bankier nigdy nie rezygnuje ze sp艂aty d艂ugu. W ko艅cu oddacie mi wszystkie pieni膮dze, kt贸re wam po偶yczy艂em, ale co roku b臋dziecie mi sp艂aca膰 tylko procenty. Nie b臋d臋 si臋 domaga艂 zwrotu kapita艂u. Niekt贸rzy z was nie b臋d膮 mogli p艂aci膰 nawet samego procentu, gdy偶 pieni膮dze kr膮偶膮 od jednych do drugich. Ale zorganizujcie si臋 w spo艂eczno艣膰 i przyjmijcie system kolektywny. To si臋 nazywa opodatkowaniem. Tych, kt贸rzy maj膮 wi臋cej pieni臋dzy, obci膮偶ycie wi臋kszym procentem, innym mniejszym. Byle艣cie sp艂acili mi ca艂y procent, to ja b臋d臋 zadowolony, a wam r贸wnie偶 b臋dzie si臋 dobrze powodzi膰.
11. Ekstaza Marcina Goldena
Po odej艣ciu towarzyszy, Marcin si臋 skupia i my艣li:
-M贸j interes jest dobry. Ci ludzie s膮 pracowici, ale nie znaj膮 si臋 na rzeczy. Ich ignorancja i 艂atwowierno艣膰 stanowi moj膮 si艂臋. Podczas gdy ich oszuka艂em, obsypywali mnie kwiatami.
O wielki bankierze! Czuj臋 w sobie tw贸j geniusz! O 艣wiat艂y nauczycielu, s艂usznie powiedzia艂e艣: “Dajcie mi kontrol臋 nad finansami narodu, a zagram na nosie tym, kt贸rzy tworz膮 jego prawa”. Ja, Marcin Golden, jestem panem Wyspy Rozbitk贸w, poniewa偶 kontroluj臋 jej system pieni臋偶ny.
M贸g艂bym sprawowa膰 kontrol臋 nad ca艂ym 艣wiatem. Niech tylko wydob臋d臋 si臋 z tej wysepki: wiem jak rz膮dzi膰 艣wiatem, nie dzier偶膮c ber艂a.
Z najwi臋ksz膮 rozkosz膮 wpaja艂bym swoj膮 filozofi臋 w g艂owy chrze艣cijan: bankier贸w, przemys艂owc贸w, polityk贸w, zbawc贸w narod贸w, profesor贸w, dziennikarzy - a staliby si臋 moimi s艂ugami. Og贸艂 chrze艣cijan spokojniej drzemie w niewolnictwie, gdy ich nadzorcy sami s膮 chrze艣cijaniami.
I w ol艣nionym umy艣le Marcina powstaje ca艂a struktura systemu bankowego.
12. Kryzys drogiego 偶ycia
Tymczasem sytuacja na wyspie si臋 pogarsza. Wprawdzie produkcja wyra藕nie wzros艂a, ale spad艂a ilo艣膰 transakcji. Marcin te偶 pilnuje swych interes贸w: przecie偶 trzeba pomy艣le膰 o od艂o偶eniu dla siebie pieni臋dzy.
Ale pieni膮dz 藕le kr膮偶y: ci kt贸rzy p艂ac膮 najwy偶sze podatki, wyst臋puj膮 przeciw drugim i podnosz膮 ceny, 偶eby w ten spos贸b uzyska膰 rekompensat臋. A najbiedniejsi, kt贸rzy nie p艂ac膮 podatk贸w, narzekaj膮 na dro偶yzn臋 i kupuj膮 coraz mniej.
Obni偶a si臋 moralno艣膰, zanika rado艣膰 偶ycia, praca nie sprawia ju偶 zadowolenia. Bo po co pracowa膰? Produkty trudno jest sprzeda膰, a je偶eli si臋 je sprzeda, trzeba p艂aci膰 Marcinowi podatki. A wi臋c trzeba si臋 ogranicza膰. To jest kryzys. I ka偶dy oskar偶a swego s膮siada o brak uczciwo艣ci i o to, 偶e jest powodem dro偶yzny.
Pewnego dnia Henryk rozmy艣laj膮c o swoich sadach doszed艂 do wniosku, 偶e “podst臋p”, jaki przypisuj膮 systemowi pieni臋偶nemu ustanowionego przez bankiera, wszystko na wyspie popsu艂. Z pewno艣ci膮 oni sami maja wady, ale system Marcina podsyca w nich to, co w ludzkiej naturze jest najgorsze.
I Henryk postanowi艂 przekona膰 swoich przyjaci贸艂. Zacz膮艂 od Jakuba. Z nim posz艂o mu 艂atwo. Och, nie jestem uczony - powiedzia艂 Jakub - ale ju偶 od d艂u偶szego czasu czuj臋, 偶e system tego bankiera jest bardziej zepsuty ni偶 naw贸z w mojej oborze ubieg艂ej wiosny.
Wszyscy po kolei zrozumieli to i postanowili ponownie spotka膰 si臋 z Marcinem.
13. U kowala kajdan贸w
U bankiera rozp臋ta艂a si臋 burza.
-Na naszej wyspie brakuje pieni臋dzy, bo pan nam je zabiera. P艂acimy i p艂acimy i jeste艣my panu jeszcze tyle winni, ile byli艣my na pocz膮tku. Pracujemy, uprawiamy ziemi臋 i powodzi si臋 nam gorzej ni偶 przed pana przybyciem.
-Moja bary艂ka z艂ota jest warta kilka tysi臋cy z艂otych... Mog臋 wasz膮 w艂asno艣膰 obci膮偶y膰 hipotek膮 i po偶yczy膰 wam nowych tysi膮c z艂otych.
-Dwa razy wi臋cej d艂ug贸w? Mamy panu p艂aci膰 dwukrotnie wi臋kszy procent, latami, bez ko艅ca?
-Tak, ale w miar臋, jak b臋dzie wzrasta膰 warto艣膰 waszych nieruchomo艣ci, b臋dziecie mogli zaci膮ga膰 nowe po偶yczki, a sp艂aca膰 b臋dziecie mi zawsze tylko procenty. Po偶yczki b臋dziecie gromadzi膰: to si臋 nazywa d艂ugiem skonsolidowanym, d艂ugiem, kt贸ry mo偶e wzrasta膰 z roku na rok. Ale jednocze艣nie b臋dzie si臋 powi臋ksza膰 wasz doch贸d. Dzi臋ki moim po偶yczkom mo偶ecie wp艂ywa膰 na rozw贸j wyspy (kraju).
-A wi臋c w miar臋, jak wskutek naszej pracy wyspa b臋dzie si臋 stawa膰 coraz wydajniejsza, b臋dzie si臋 powi臋ksza膰 nasz zbiorowy d艂ug?
-Owszem, tak jak si臋 to dzieje we wszystkich cywilizowanych pa艅stwach. D艂ug publiczny jest jak gdyby miernikiem dobrobytu.
14. Wilk po偶era owce
-Czy pan, panie Marcinie, nazywa to pieni膮dzem zdrowym? D艂ug publiczny, gdy staje si臋 nieunikniony i niesp艂acalny, nie jest zdrowy, lecz szkodliwy.
-Wszelki pieni膮dz zdrowy, moi panowie, powinien si臋 opiera膰 na z艂ocie i powinien wychodzi膰 z banku w postaci d艂ugu. D艂ug publiczny jest dobr膮 rzecz膮: sprawia, 偶e rz膮dy daj膮 si臋 kierowa膰 m膮dro艣ci膮 uciele艣nion膮 w bankierach. Poniewa偶 jestem bankierem, jestem na waszej wyspie pochodni膮 cywilizacji.
-Panie Marcinie, jeste艣my tylko prostymi lud藕mi, ale bynajmniej nie chcemy takiej cywilizacji. Nie po偶yczymy ju偶 od pana ani jednego grosza. Niech to b臋dzie pieni膮dz zdrowy czy niezdrowy, ale nie chcemy wi臋cej mie膰 z panem do czynienia.
-Wsp贸艂czuj臋 wam, panowie, z powodu waszej niem膮drej decyzji. Ale skoro ze mn膮 zrywacie, przypominam o waszych zobowi膮zaniach. A wi臋c oddajcie mi wszystko: kapita艂 i procent.
-Ale偶 to jest niemo偶liwe! Nawet gdyby艣my oddali panu wszystkie pieni膮dze, jakie s膮 na wyspie, jeszcze byliby艣my panu d艂u偶ni.
-Nic na to nie poradz臋. Czy艣cie nie zagwarantowali na pi艣mie? Tak, czy nie? A wi臋c na mocy 艣wi臋to艣ci um贸w przejmuj臋 wszystkie wasze w艂asno艣ci stanowi膮ce gwarancj臋, jak to ustalili艣my w贸wczas, gdy byli艣cie tak uszcz臋艣liwieni z mego przybycia. Poniewa偶 nie chcecie s艂u偶y膰 pot臋dze pieni膮dza dobrowolnie, zmusz臋 was do tego. Nadal b臋dziecie eksploatowa膰 wysp臋, ale ju偶 dla mnie i na moich warunkach. Odejd藕cie, jutro wydam wam rozkazy.
15. Kontrola dziennik贸w
Jak prawdziwy bankier. Marcin wiedzia艂, 偶e kto sprawuje kontrol臋 nad systemem pieni臋偶nym jakiego艣 narodu, sprawuje kontrol臋 nad samym narodem. Ale Marcin zdawa艂 sobie spraw臋, 偶e dla osi膮gni臋cia tego celu trzeba si臋 postara膰, by nar贸d 偶y艂 w nie艣wiadomo艣ci.
Dlatego nale偶y go zainteresowa膰 innymi sprawami.
Tote偶 zorganizowa艂 on dwa ugrupowania polityczne: niebieskich i czerwonych, pragn膮c sk艂贸ci膰 mieszka艅c贸w wyspy. Finansuje obie partie, zyskuj膮c w ten spos贸b pewno艣膰, 偶e ten, kto zostanie wybrany pozostanie na jego us艂ugach, zamiast s艂u偶y膰 ludowi.
Henryk, kt贸ry by艂 najmniej stronniczy, sugerowa艂 od czasu do czasu swoim towarzyszom, 偶eby wywarli nacisk na rz膮d ... Jest to si艂a zagra偶aj膮ca wszystkim dyktatorom. Marcin stara艂 si臋 rozj膮trzy膰 te ich polityczne dysputy do najwy偶szego stopnia.
Przy pomocy swojej ma艂ej prasy drukarskiej wydawa艂 dwa tygodniki: “S艂o艅ce” dla czerwonych i “Gwiazd臋” dla b艂臋kitnych.
“S艂o艅ce” w streszczeniu m贸wi艂o: “Je偶eli nie jeste艣cie ju偶 panami u siebie, to z powodu tych zacofanych b艂臋kitnych, kt贸rzy zawsze s膮 przyklejeni do wielkich interes贸w”.
“Gwiazda” - w streszczeniu m贸wi艂a:
“Wasz d艂ug pa艅stwowy jest dzie艂em tych przekl臋tych czerwonych, kt贸rzy zawsze s膮 gotowi do politycznych awantur”.
I nasze dwa polityczne ugrupowania k艂贸ci艂y si臋 w najlepsze zapominaj膮c, 偶e g艂贸wnym sprawc膮 ich niezgody jest kontroler pieni臋dzy, Marcin.
16 Cenne znalezisko
Pewnego dnia Tomasz odkry艂, w g艂臋bi ma艂ej zatoki, w艣r贸d sitowia, 艂贸d藕 osiad艂膮 na mieli藕nie. Brakowa艂o w niej wiose艂 i jakichkolwiek 艣lad贸w, 偶e j膮 kto艣 u偶ywa艂. Ale Tomasz znalaz艂 w 艂odzi skrzyni臋, w do艣膰 dobrym stanie, z kilkoma sztukami bielizny, z paroma drobnymi przedmiotami i z ksi膮偶k膮 pt.: “Pierwszy rok Vers Demain”
Zasiad艂 do czytania. Tre艣膰 ksi膮偶ki go poch艂on臋艂a.
Ale偶 - zawo艂a艂 - powinni艣my to wiedzie膰 ju偶 od dawna! Warto艣膰 pieni膮dza w 偶adnym wypadku nie opiera si臋 na z艂ocie, lecz na produktach, kt贸re za pieni膮dze mo偶na kupi膰.
Pieni膮dz mo偶e by膰 zwyk艂膮 ksi臋gowo艣ci膮, kredytem przechodz膮cym z jednego konta na drugie, w zale偶no艣ci od zakup贸w i sprzeda偶y. Og贸lna suma pieni臋dzy zale偶y od og贸lnej ilo艣ci towar贸w.
Wzrostowi produkcji zawsze musi towarzyszy膰 odpowiedni wzrost ilo艣ci pieni臋dzy... Z nowego pieni膮dza nigdy nie nale偶y p艂aci膰 procentu... Post臋p nie jest reprezentowany przez d艂ug publiczny, lecz przez dywidend臋 r贸wna dla wszystkich... Ceny dodane do si艂y nabywczej przez wsp贸艂czynnik cen. Kredyt Socjalny.
17. Pieni膮dz jest zwyk艂膮 ksi臋gowo艣ci膮
I Tomasz zmieni艂 si臋 w profesora:
-Oto co mo偶na by zrobi膰 bez bankiera, bez z艂ota, bez zaci膮gania d艂ug贸w - m贸wi. Otwieram konto na nazwisko ka偶dego z nas. Po prawej stronie zapisuj臋 wp艂ywy: to, co powi臋ksza konto; po lewej stronie zapisuj臋 wydatki: to, zmniejsza konto.
Ka偶dy z nas na pocz膮tek chcia艂 200 z艂otych. Franciszek kupuje od Paw艂a towar贸w za 10 z艂otych. Z konta Franciszka odejmuj臋 wi臋c 10 z艂otych, zostaje mu 190. Dodaj臋 Paw艂owi, kt贸ry ma teraz 210.
Jakub kupuje od Paw艂a za 8 z艂otych. Odejmuj臋 8 z艂otych Jakubowi, kt贸remu zostaje 192. Konto Paw艂a wzros艂o do 218.
Pawe艂 kupuje drzewo od Franciszka za 15 z艂otych. Paw艂owi odejmuj臋 15, ma on teraz 203, 15 dodaj臋 Franciszkowi, kt贸ry teraz ma 205.
I tak dalej, z jednego konta na drugie, ca艂kiem tak samo, jak papierowe z艂ot贸wki przechodz膮 z jednej kieszeni do drugiej.
Je偶eli kto艣 z nas potrzebuje pieni臋dzy na powi臋kszenie swojej produkcji, otwiera si臋 mu potrzebny kredyt, bez oprocentowania, kt贸ry on odda po dokonaniu sprzeda偶y. To samo odnosi si臋 do rob贸t publicznych.
Powi臋ksza si臋 r贸wnie偶 okresowo, w zale偶no艣ci od post臋pu spo艂ecznego, konto ka偶dego o dodatkow膮 sum臋, nic nikomu nie zabieraj膮c. I to jest dywidenda narodowa. W ten spos贸b pieni膮dz staje si臋 narz臋dziem pomocniczym.
18. Rozpacz bankiera
Wszyscy dobrze to zrozumieli. Ma艂a spo艂eczno艣膰 wyspy sta艂a si臋 spo艂eczno艣ci膮 kredytow膮. Nazajutrz Marcin otrzyma艂 list opatrzony pi臋cioma podpisami.
“Szanowny Panie, Pan nas zad艂u偶y艂 i opodatkowa艂, aby Pan kierowa艂 naszym systemem pieni臋偶nym. Odt膮d b臋dziemy mie膰 wszystkie potrzebne nam pieni膮dze bez z艂ota, bez d艂ug贸w, bez z艂odzieja. Od dzi艣 ustanawiamy na Wyspie Rozbitk贸w system Kredytu Socjalnego. Dywidenda narodowa zast膮pi d艂ug narodowy.
Je偶eli Pan domaga si臋 zwrotu kapita艂u, mo偶emy Panu odda膰 wszystkie pieni膮dze, jakie Pan dla nas sfabrykowa艂, ale nic ponad to. Nie mo偶e si臋 Pan domaga膰 zwrotu tego, czego Pan nie wytworzy艂”.
Marcin jest zrozpaczony. Jego kr贸lestwo si臋 wali. Pi臋ciu ludzi sta艂o si臋 kredytowcami. Pieni膮dz i kredyt nie stanowi膮 ju偶 dla nich 偶adnej tajemnicy.
-Co robi膰? Przeprosi膰 ich i sta膰 si臋 jednym z nich? Mam uczyni膰 to ja, bankier? Nigdy! Raczej odejd臋 i spr贸buj臋 偶y膰 na uboczu.
19. Wykryte oszustwo
W celu zabezpieczenia si臋 przed wszelkimi pretensjami bankiera, jakie m贸g艂by w przysz艂o艣ci sobie ro艣ci膰, nasi przyjaciele postanowili wystawi膰 mu dokument, stwierdzaj膮cy, 偶e posiada on to wszystko, co przywi贸z艂 na wysp臋.
Dlatego sporz膮dzili og贸lny inwentarz: 艂贸d藕, ma艂a prasa drukarska i ....os艂awiona bary艂ka.
Marcin musia艂 wskaza膰 miejsce, gdzie j膮 ukry艂. Przy wykopywaniu jej nasi przyjaciele podchodz膮 do niej ju偶 z o wiele mniejszym respektem. Pod wp艂ywem Kredytu Socjalnego nauczyli si臋 gardzi膰 fetyszem z艂ota.
Porywczy Franciszek d艂ugo si臋 nie waha艂 uderza siekier膮: oczom ich ukaza艂o si臋 wn臋trze bary艂ki. Ani grama z艂ota! Kamienie, nic wi臋cej, jak zwyk艂e kamienie, bez 偶adnej warto艣ci!...
Nasi przyjaciele ze zdumienia nie mog膮 przyj艣膰 do siebie.
-Pomy艣le膰, 偶e niegodziwiec nas tym czarowa艂! Ale te偶 trzeba by艂o by膰 naiwnym, by popa艣膰 w ekstaz臋 na samo s艂owo: Z艁OTO!.
-Pomy艣le膰, 偶e ca艂膮 swoj膮 w艂asno艣ci膮 zagwarantowali艣my za kawa艂ki papieru opartego na czterech szuflach kamieni. Nie tylko z艂odziej, ale i k艂amca!
-Pomy艣le膰, 偶e w ci膮gu wielu miesi臋cy k艂贸cili艣my si臋 i nienawidzili艣my z powodu takiego oszustwa! Diabe艂!
Gdy tylko Franciszek podni贸s艂 siekier臋, bankier pu艣ci艂 si臋 p臋dem w stron臋 lasu.
Louis EVEN
Przeczytaj, daj przczyta膰 innym.