Coś niezrozumiałego - czyli: dlaczego usuniemy śp.Lecha Kaczyńskiego z Wawelu! P. Aleksander Kwaśniewski powiedział w "Radio dla Ciebie”:, Jeżeli chcemy osiągnąć coś więcej, to trzeba w sposób świadomy zrezygnować ze swojej suwerenności, zachowując tożsamość. Oczywiście: każdy ma prawo mieć dowolna opinie na temat przyszłości państwa polskiego. Powtarzam: „państwa”. Nie chodzi tu o naród; naród łotewski czy żydowski istniał i rozwijał się przez wieki bez własnego państwa – zresztą do dziś większość Żydów mieszka poza Izraelem i mówi w yiddisch, ladino itp. językach, a nie po hebrajsku! Naród polski przetrwał zabory i okupacje – i ma więcej laureatów Nobla z czasów, gdy był pod zaborami, niż z lat 1918-2011. Mówimy o obecnym państwie polskim, o III Rzeczpospolitej. Otóż można twierdzić, że obecne państwo polskie jest Polakom naplewat'. To zrobiono np. z Królestwem Polskim, łącząc je z Wielkim Księstwem Litewskim w pokraczny twór zwany Rzecząpospolitą Obojga Narodów. Twierdzę, że to Polsce raczej zaszkodziło (Litwie – na pewno!) - Ale jest to kwestia dyskusyjna. Moim zdaniem Anschluß do Wspólnoty Europejskiej, a następnie utworzenie Unii Polsce zaszkodziły, – ale kto wie, jak rozwijałaby się korupcja i głupota w Polsce poza Unia? Nie miejmy złudzeń – też by się rozwijały, bo w d***kracji to nieuniknione – pytanie tylko, czy SZYBCIEJ rozwijałyby się w Unii czy poza Unią? A i odpowiedź na to pytanie nie dałaby nam wskazówki, – bo może lepiej, by rozwijały się szybciej i by to wszystko szybciej się rozpieprzyło – zamiast ciągnąć dziesięcioleciami?Tak, więc: tego nie wiemy i wiedzieć nie możemy. Reszta p.Kwaśniewski nie był – wbrew powszechnej opinii – prezydentem Polski – tylko prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej. I wiąże go lojalność w stosunku do tego tworu. III Rzeczpospolita została zlikwidowanade iure z dniem 1-XII-2009, wchodząc w skład nowopowstałej Unii Europejskiej. Jednak UE nie posiada armii ani policji – więcde facti III RP może udawać, że jest samodzielnym państwem skonfederowanym z 26 cioma innymi. I może Unię – choć z trudem – opuścić. (Przypominam, że może ją opuścić tylko, dlatego, że odrzucono tzw. „Konstytucję Europejską” - której tekst, uznany za szczytowe osiągniecie cywilizacji, został wysłany w Kosmos, by zapoznali się z nim mieszkańcy innych Galaktyk - i zmodyfikowano ją „Traktatem reformującym” - co w sumie nazywa się „Traktatem Lizbońskim”) Obecnie, w przededniu drugiej rocznicy złożenia III RP do grobu (w stanie letargu...) JE Radosław Sikorski, WCzc.Jarosław Kaczyński i p.Kwaśniewski chcą przebić Nieboszczkę osinowym kołkiem, likwidując jąde facto i zmniejszając jej autonomię. P.Kaczyński zaproponował w Davos utworzenie silnej euro-armii, a pp.Kwaśniewski („Uważam, że finałem musi być rodzaj federacji, czyli takiego zintegrowania państw europejskich, aby miały w większości wspólne polityki - fiskalną, społeczną, imigracyjną”) – i Sikorski chcą utworzenia z 27 euro-stanów państwa federalnego, w którym te euro-stany miałyby mniejszą autonomię niż amero-stany. W, wielu bowiem dziedzinach mamy już mniejszą, – ale w niektórych mamy większą. Powiedzmy jasno: można twierdzić, że Polsce będzie lepiej, gdy będą Nią rządzili obcy. Np. Polacy pod rządami administracji pruskiej i rosyjskiej mieli się gospodarczo znacznie lepiej, niż pod rządami własnej biurokracji w Galicji. Jest jednak pytanie o skutki długofalowe.
Jednak z punktu widzenia prawa p.Aleksander Kwaśniewski złożył przysięgę na wierność III Rzeczypospolitej – i zdradził ja, podpisując Traktat Akcesyjny, co poważnie zaszkodziło suwerenności Rzeczypospolitej. A przecież przysięgał: „Obejmując z woli Narodu urządPrezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem”. Taka samą przysięgę złożył inny zdrajca, śp.Lech Kaczyński, który niepodległość Polski, (czyli suwerenność Rzeczypospolitej nad ziemiami polskimi) całkowicie zlikwidował. Obecnie suwerenna władze nad ziemiami polskimii ma Unia Europejska – a władze euro-stanu, z rozpędu i dla kamuflażu nadal nazywane Rzecząpospolitą” (Michigan też nazywa się „State of Michigan” = „Państwo Michigan”), mają tylko zawarowaną autonomię, której nie można naruszyć bez zgody tego euro-stanu. Praktyka zresztą pokazuje, że metropolie prędzej czy później takie autonomie ograniczająvia factilubde iure. Na przykład postępowanie biurokracji moskiewskiej po śmierci śp.Aleksandra I – co doprowadziło do Powstania Listopadowego. Ale może lepszym przykładem jest powolna likwidacja autonomii amero-stanów. Oczywiście w wolnej Polsce p. Kwaśniewski stanie przed sądem za zdradę – nie „Polski”, lecz „Rzeczypospolitej” – a ciało Lecha Kaczyńskiego znajdzie inne miejsce, niż między Monarchami Królestwa Polskiego. Nie minęły dwa lata od utraty niepodległości – a już już mówi się o bardzo istotnym okrojeniu tej autonomii. I chce się to przeprowadzić znienacka, pod pretekstem „|walki z kryzysem”. Ma to wszelkie cechy kolejnego spisku elit. Motywy federastów i eurokratów rozumiem. Z nieznanych mi powodów optują jednak za tym funkcjonariusze niektórych euro-stanów - którzy przecież nawet w takich tworach, jak Tadżycka Socjalistyczna Republika Sowiecka czy Generalna Gubernia (!) - z natury rzeczy dążyli do rozszerzenia swojej autonomii. Ich motywy są całkowicie niezrozumiałe. Przecież p.Radek był powiązany z Anglią, a potem Stanami – a więc z krajami, których elity są pod wpływami masonerii anglosaskiej, niechętnej integracji europejskiej – a nie „Wielkiego Wschodu”, który jest fanatycznie pro-unijny. Za tym kryje się coś, – co jest w tej chwili zupełnie niezrozumiałe. Pragnąłbym to zrozumieć. JKM
Jeszcze jedna hipoteza Motywacja wystąpienia JE Radosława Sikorskiego w Berlinie nawet po przeanalizowaniu jego treści w oryginale pozostaje niezrozumiała. Mnożą się hipotezy. Kolejna jest taka: Berlin i Paryż rozważają odcięcie się od słabych gospodarek, powrót do koncepcji „starej Unii” i „Europy dwóch prędkości”. Powstałby blok złożony z Austrii, Francji, Holandii, Luksemburga, Niemiec – być może Belgii, być może Wielkiej Brytanii i być może Włoch. Reszta UE byłaby pozostawiona własnemu losowi. I „nasza” klasa polityczna, przerażona wizją odcięcia od garnuszka (przecież PO zawdzięcza zwycięstwo wyborcze temu, że ma rozdawać te mityczne 300 miliardów €uro!), Usilnie przekonuje Władców Berlina, że Polska jest godna włączenia do tego bloku. Podobno 8/9-XII ma się odbyć jakiś dramatyczny „szczyt”. Zobaczymy. Na razie, ku pokrzepieniu serc federastów:
...świat chce bronić €uro! JKM
Zdradek Kiedy w następstwie paktu Ribbentrop-Mołotow Związek Sowiecki zajął wschodnią część Polski, wymusił na republikach bałtyckich: Litwie, Łotwie i Estonii zgodę na zainstalowanie na ich terytorium sowieckich baz wojskowych. Wkrótce odbyły się tam też wybory. Wybrani w tych wyborach parlamentarzyści uniżenie poprosili o włączenie ich państw do Związku Sowieckiego. Józef Stalin wspaniałomyślnie się zgodził i w rezultacie w dniach 3 i 6 sierpnia 1940 roku Litwa, Łotwa i Estonia zostały przyłączone do ZSRR. Od tamtej pory Związek Sowiecki chętnie przedstawiał na arenie międzynarodowej różne inicjatywy za pośrednictwem swoich wasali, na przykład Polski. 2 października 1957 roku minister Spraw Zagranicznych PRL Adam Rapacki przedstawił plan utworzenia w Europie strefy bezatomowej, znany, jako „plan Rapackiego”. Nie był to oczywiście żaden „plan Rapackiego”; gdyby Adam Rapacki odważył się przedstawiać na forum międzynarodowym jakieś samodzielne plany stref bezatomowych, to Nikita Chruszczow niezwłocznie przypomniałby mu, skąd wyrastają mu nogi tak, że by popamiętał ruski miesiąc. Cóż jednak szkodziło ruskim szachistom przedstawiać własne plany za pośrednictwem swoich warszawskich figurantów, którzy dzięki temu mogli swoim zwyczajem, trochę poblagować? U nas też niedawno odbyły się wybory, w następstwie, których w Sejmie zasiedli Umiłowani Przywódcy, a niektórzy - nawet trafili do rządu. Wśród nich - Radek Sikorski, który został ministrem spraw zagranicznych. I w tym charakterze wygłosił w Niemczech przemówienie bardzo podobne do przemówień parlamentarzystów litewskich, łotewskich i estońskich, którzy w roku 1940 prosili Józefa Stalina o przyłączenie swoich państw do ZSRR. Można powiedzieć, że w pewnym sensie byli nawet w lepszej sytuacji niż nasz Zdradek, ponieważ nasz nieszczęśliwy kraj został przyłączony do ZSRR 1 maja 2004 roku. Ja oczywiście wiem, że 1 maja 2004 roku nasz nieszczęśliwy kraj został przyłączony do Unii Europejskiej, ale nic nie poradzę na to, że ZSRR obecnie przybrał taką właśnie nazwę, w związku ze zmianą swego położenia. ZSRR, bowiem zmienia położenie; raz jest na wschodzie, a innym znowu razem - na zachodzie Europy - ale ludzie sowieccy zawsze go odnajdą i kierując się nieomylnym tropizmem, zawsze obracają się ku niemu tak samo, jak słonecznik zawsze zwraca się ku słońcu. Jakże inaczej wytłumaczyć entuzjazm, z jakim ludzie sowieccy w rodzaju Leszka Millera, czy Tadeusza Iwińskiego przyjęli wiernopoddańczą suplikę ministra Sikorskiego do Naszej Złotej Pani Anieli, żeby Niemcy wzięły większą odpowiedzialność za Europę? O cóż innego mogliby sami prosić Józefa Stalina? Albo takie człowieki honoru, jak na przykład pan redaktor Adam Michnik, czy Aleksander Smolar? Kiedy niedawno zeznawałem w sądzie, sędzia zapytał mnie, czy pochodzenie ma znaczenie. Odpowiedziałem, że nie zawsze, ale niekiedy ma. Czyż można w to wątpić, patrząc na satysfakcję, z jaką prośba ministra Sikorskiego o pogłębienie i zacieśnienie Anschlussu została przez nich powitana? A podobne głosy dobiegają z całej Europy, gdzie Umiłowani Przywódcy, przerażeni długami, w jakie swoim bęcwalstwem wpędzili swoje państwa, próbują schować się pod spódnicę Naszej Złotej Pani Anieli i za cenę zgody na wcielenie swoich krajów do IV Rzeszy, tym razem tworzonej drogą pokojową, mają nadzieję na uratowanie własnej skóry. Takim żarliwym suplikom nawet kamień by się nie oparł - a cóż dopiero Nasza Złota Pani Aniela? Józef Stalin nie pozostał głuchy na błagania parlamentarzystów republik bałtyckich, podobnie jak Związek Sowiecki, który na „plan Rapackiego” zareagował natychmiastowym poparciem. Toteż dopiero teraz rozumiemy, po co w stolicy naszego nieszczęśliwego kraju ludzie sowieccy zainstalowali Bramę Brandenburską, której widok tak wzburzył pewną panią - uczestniczkę Powstania Warszawskiego - że aż do mnie zadzwoniła. SM
„Zdradek” prowadzi ku przeznaczeniu Ale się narobiło! Ledwo tylko „generał Gromosław Cz.” wpłacił milion złotych tytułem kaucji, która zabezpieczy śledztwo przed „mataczeniem” z jego strony, a już opinia publiczna przeżywa następne wstrząsy; jeden za przyczyną Jarosława Kaczyńskiego, a drugi - za sprawą bufonowatego ministra spraw zagranicznych Radka Sikorskiego, którego odtąd coraz częściej różni ludzie nazywają „Zdradkiem”. Ale incipiam. Przed kilkoma dniami, ni z tego, ni z owego prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że jego partia będzie starała się przywrócić w Polsce karę śmierci. „Starać się” nikomu nie można zabronić, chociaż warto zwrócić uwagę, że kiedy Jarosław Kaczyński był premierem rządu dysponującego w Sejmie większością wystarczającą do znowelizowania w pożądanym kierunku kodeksu karnego, to wcale „nie starał się” przywrócić kary śmierci. Teraz, kiedy PiS, nawet przed odłączeniem się od niego „ziobrystów”, taką większością nie dysponuje, prezes Kaczyński postanowił się „starać”. Ponieważ niegrzecznie byłoby przypuszczać, że nie wie on tego, co wszyscy wiemy, podobnie jak niegrzecznie byłoby przypuszczać, że nie zdaje sobie sprawy z prawno-międzynarodowych konsekwencji ratyfikowania przez Polskę rozmaitych umów międzynarodowych - z traktatem lizbońskim na czele - to, o co mu chodzi naprawdę? Pewne światło na tę przyczynę nagłej zapowiedzi „starań” o przywrócenie kary śmierci rzucił Marek Jurek, który podobno rozpoczął „rozmowy” ze Zbigniewem Ziobrą - to znaczy niekoniecznie ze Zbigniewem Ziobrą, co z „ziobrystami” - oczywiście w celu utworzenia „nowej, silnej formacji centroprawicowej”. Otóż Marek Jurek daje do zrozumienia, że prawdziwym celem ogłoszenia przez Jarosława Kaczyńskiego podjęcia „starań” o przywrócenie kary śmierci jest pragnienie skonfundowania ojca Tadeusza Rydzyka, którego Jarosław Kaczyński swoim zwyczajem zaczął podejrzewać o sympatie do Zbigniewa Ziobry. Ujawnienie takich sympatii na antenie Radia Maryja poderwałoby autorytet prezesa Kaczyńskiego, więc na wszelki wypadek postanowił on przekazać pierwsze poważne ostrzeżenie, że w takiej sytuacji również i on potrafi postawić w kłopotliwej sytuacji pozostałe autorytety. Niezależnie od tego, czy Marek Jurek ma rację, warto przypomnieć, że kiedy Jarosław Kaczyński był premierem rządu, zaś jego nieżyjący brat - prezydentem państwa - próbował, jak to się mówi - „ciąć po skrzydłach”, miedzy innymi - po Radiu Maryja. Okazało się jednak, że to przedsięwzięcie przerasta polityczne możliwości PiS - i od tamtej pory mamy do czynienia z rodzajem rozejmu, w ramach, którego zdarzają się zarówno przypływy, jak i odpływy sympatii. Wprawdzie Marek Jurek, jak każdy dysydent, ma niewątpliwy uraz do Jarosława Kaczyńskiego, niemniej jednak jego sugestia może być prawdziwa, bo prezes PiS, jako wirtuoz intrygi - co prawda zawsze, albo prawie zawsze potykający się na końcu o własne nogi - rzeczywiście może wszystkich swoich stronników postawić w niezwykle kłopotliwej sytuacji. Inna rzecz, że i oni są sobie winni, bo pozwolili narzucić sobie opinię, według której poza Jarosławem Kaczyńskim nie ma zbawienia. Że Jarosław Kaczyński tak uważa - to rzecz oczywista, bo niby cóż innego miałby uważać - ale że inni dorośli ludzie dają sobie taki osobliwy punkt widzenia narzucić - to już zagadka wskazująca na tajemniczość natury ludzkiej. W rezultacie Jarosław Kaczyński, wodząc wszystkich za nos robi, co chce - na przykład - głosuje za ratyfikacją traktatu lizbońskiego - a jego stronnicy na wyścigi tłumaczą, że to, co Platforma Obywatelska robi z właściwej sobie zdrady i zaprzaństwa - on czyni z miłości ojczyzny i obrony interesu narodowego. Wywołuje to oczywiście mimowolny efekt komiczny, zwłaszcza, gdy w takie sofizmaty zaczynają się wdawać ludzie skądinąd zacni i poczciwi, ale cóż począć? Kiedy człowiek zaczyna politykować, to jego sumienie także. No i rzeczywiście! Ledwo tylko prezes Kaczyński ogłosił rozpoczęcie wiadomych „starań”, wybuchł niesamowity klangor. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, na co dzień kolaborująca z wiedeńską centralą paneuropeskiego gestapo i pierwszorzędnymi fachowcami od walki ideologicznej w tubylczym Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, na zapowiedź przywrócenia kary śmierci zareagowała „oburzeniem”, podobnie jak środowisko „Gazety Wyborczej”, a także - depozytariusze łacińskiej cywilizacji w rodzaju posła Ryszarda Kalisza. To jeszcze nie byłoby niczym osobliwym - ale do dyskusji włączyli się księża biskupi - w dodatku ujawniając istotną różnicę zdań w tej sprawie. O ile JE abp Józef Michalik przypomniał stanowisko zapisane w Katechizmie Kościoła katolickiego, to już Jego Eminencja Kazimierz kardynal Nycz twierdzi, że Kościół karze śmierci jest przeciwny. Dlaczego w takim razie karę śmierci w Katechizmie dopuścił? Widocznie J.Em. kardynał Nycz wie coś, czego nie tylko my, ale nawet autorzy Katechizmu nie wiedzieli. Skąd wie - tego oczywiście nie wiemy. O ile można zrozumieć, że tajemnica Trójcy Świętej przekracza możliwości umysłu ludzkiego, to taką różnicę zdań w sprawie stosunkowo prostej pojąć znacznie trudniej, chyba, żeby zgodzić się z opinią JE bpa Tadeusza Pieronka, który uważa, że Kościół w ogóle nie powinien w takich sprawach zajmować stanowiska. JE bp Tadeusz Pieronek znany jest m.in. z upodobania do smacznego gotowania - i od razu widać, że wziął tak zwaną „lepszą cząstkę”. Co tam kara śmierci, czy inne tego rodzaju problemy, kiedy grunt, aby zdrowie było, no i oczywiście - żeby wypić i zakąsić! Skąd jednak Jarosław Kaczyński wiedział, że wpuszczając tego szczura, nie tylko wywoła do tablicy Ekscelencje, ale w dodatku ujawni trochę kompromitującą różnicę zdań - oto pytanie. „Der alte Jude, der ist ein Mann!” - mawiał kanclerz Bismarck o premierze Beniaminie Disraelim. Inna rzecz, że skoro lustracja została potępiona, to dlaczego Jarosław Kaczyński nie ma mieć swoich Tajnych Współpracowników - tym bardziej, że pewnie zna treść „Aneksu” do Raportu o rozwiązaniu WSI? Więc kiedyśmy tak się dobrotliwie przekomarzali nad karą śmierci, jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość o przemówieniu wygłoszonym w Berlinie przez ministra „Zdradka” Sikorskiego, który wezwał Niemcy do wzięcia odpowiedzialności za wygaszenie kryzysu finansowego, obiecując w nagrodę powszechną zgodę na „pogłębienie integracji”, to znaczy - na IV Rzeszę. Czyżby wbrew zapewnieniom premiera Tuska, że jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej - stan finansów publicznych i widmo katastrofy wprawiły ministra Sikorskiego w takie przerażenie, że postanowił poszukać schronienia pod spódnicą Naszej Złotej Pani Anieli? Wszystko to być może, ale być może również i to, że ktoś cwany spróbował wykorzystać powszechnie znaną bufonowatość ministra Sikorskiego, by w spektakularny sposób zakończyć jego karierę. Za taką możliwością przemawiałyby zarówno publikacje sondaży, według których minister Sikorski przewyższa popularnością wszystkich pozostałych zazdrosnych polityków, jak i okoliczność, że oto okazało się, iż minister Sikorski swojego berlińskiego wystąpienia z nikim chyba nie konsultował. Że nie konsultował z Sejmem - to rzecz pewna, podobnie, jak z prezydentem. Włodzimierz Cimoszewicz wyraził nadzieję, że minister Sikorski konsultował się „jakoś” z premierem Tuskiem - ale jeśli premier Tusk nie zechce tego potwierdzić, to taka samowolka niewątpliwie kwalifikuje się pod Trybunał Stanu - co zresztą zapowiedział już Klub Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli nasze podejrzenia są prawdziwe, to byłaby to dodatkowa poszlaka, że przy pozorach nieprzejednanej wrogości koordynacja poczynań miedzy Jarosławem Kaczyńskim a kierownictwem Platformy Obywatelskiej może być ściślejsza, niż komukolwiek się wydaje. Niezależnie od tego minister Sikorski rzeczywiście opowiedział się za formalną już likwidacją niepodległości Polski, stwierdzając, iż Unia Europejska powinna przekształcić się w federację, w której do kompetencji państw, a właściwie nie żadnych tam „państw”, tylko, co najwyżej - prowincji lub landów Rzeszy - powinny być zastrzeżone takie sprawy, jak tożsamość, religia, styl życia i moralność publiczna oraz częściowo - podatki - z czego wynika, że sprawy obronności, bezpieczeństwa wewnętrznego, wymiaru sprawiedliwości i polityki zagranicznej byłyby zastrzeżone do wyłącznej kompetencji Rzeszy. W tej sytuacji określenie „Zdradek”, jakim ludziska opatrują ministra Sikorskiego jest merytorycznie uzasadnione. Inna rzecz, że przynajmniej częściowo powiedział on to samo, o czym przed nim mówili inni. Żyją na przykład ludzie pamiętający, jak to o potrzebie utworzenia europejskich sił zbrojnych mówił Jarosław Kaczyński - ten sam, który dzisiaj chce postawić ministra Sikorskiego przed Trybunałem Stanu - no, ale wiadomo, że on mówił to z miłości ojczyzny, podczas gdy minister Sikorski - ze zdrady i zaprzaństwa. A w ogóle, to kierunek, wskazany w berlińskim przemówieniu ministra Sikorskiego, jest zawarty w traktacie lizbońskim, za którym, jak wiadomo, głosowała zarówno Platforma Obywatelska, jak i - częściowo - Prawo i Sprawiedliwość. Tak czy owak, po berlińskim przemówieniu ministra Sikorskiego, scenariusz rozbiorowy wydaje się znacznie bliższy i wyraźniejszy. Ale znacznie większe emocje opinii publicznej wydaje się wzbudzać sytuacja w Polskim Związku Piłki Nożnej, gdzie właśnie zdymisjonowany został dotychczasowy sekretarz generalny Zdzisław Kręcina, zaś prezes Grzegorz Lato był przesłuchiwany przez sejmową komisję od fizkultury. Ciekawe, że niemal jednoczesna dymisja minister Julii Pitery z jej operetkowego stanowiska nie wzbudziła prawie niczyjego zainteresowania. Ponieważ poseł Jan Tomaszewski, który o PZPN coś tam przecież musi wiedzieć, jeszcze niedawno twierdził, że tam agent na agencie jeździ i agentem pogania, to po tej różnicy zainteresowania dymisją Zdzisława Kręciny i Julii Pitery można się zorientować, gdzie naprawdę jest punkt ciężkości władzy. Nie wiadomo tylko, czy kuracja przeczyszczająca w PZPN jest następstwem zwyczajnego nieporozumienia w klubie gangsterów, czy też stanowi fragment większej całości, obejmującej również sprawę „generała Gromosława Cz.”. SM
Diabeł interesuje się też skromnymi Szczur w postaci zapowiedzi „starań” o przywrócenie kary śmierci, wpuszczony na tak zwaną polityczna scenę przez Jarosława Kaczyńskiego, wywołał wściekły odpór ze strony postępactwa. Ponieważ prezesowi PiS najwyraźniej chodzi właśnie o ekscytowanie takiego klangoru, bo to wywołuje wrażenie, jakby wszystko kręciło się wokół niego i być może zaspokaja mu jakaś tajemniczą potrzebę serca - nie byłoby powodu, by nadal bić pianę, gdyby nie Jego Ekscelencja bp Tadeusz Pieronek. Kiedy znajoma trąbka zagrała mu pobudkę, natychmiast stanął w karnym szeregu - ale wydaje się, że podobnie jak wiele tak zwanych sierot po Kaczyńskim, to znaczy - osób, które kiedyś on stłamsił i zostawił w nieutulonym rozgoryczeniu - również Jego Ekscelencja najwyraźniej się na Jarosława Kaczyńskiego zafiksował i odtąd ocenia nie tylko wydarzenia polityczne, ale i wszystko inne - łącznie z religią - pod kątem, czy to Kaczyńskiemu zrobi na złość, czy przeciwnie - sprawi mu przyjemność. Ta fiksacja Jego Ekscelencji stała się już powszechnie znana i w związku z tym jest cynicznie wykorzystywana przez rozmaite medialne hieny. Kiedy tylko trzeba Jarosławowi Kaczyńskiemu dołożyć zdrowia, natychmiast wołają biskupa Pieronka i rzucają mu hasło, a ten, przez otwór gębowy swojej twarzy natychmiast wypowiada oczekiwane komentarze, które z racji urzędowej rangi komentatora chętnie przedstawiane są przez postępactwo, jako wygłoszone pod natchnieniem samego Ducha Świętego. Nic, zatem dziwnego, że i teraz pan redaktor Jakub Czermiński z kierowanego przez red. Lisa tygodnika „Wprost”, w podskokach pobiegł do księdza biskupa Pieronka, a ten skwapliwie skorzystał z okazji by znienawidzonemu Jarosławu Kaczyńskiemu pokazać ruski miesiąc. Nie byłoby powodu, by wchodzić między ostrza tych potężnych szermierzy, gdyby nie to, że Jego Ekscelencja wygłosił pogląd, który wydaje mi się heretycki. Czy jednak biskup może być heretykiem? Niestety tak; takie rzeczy w historii Kościoła się zdarzały i to nie tylko w starożytności, kiedy to znaczna część ówczesnych biskupów popadła w sprośne błędy Niebu obrzydłe w postaci arianizmu, ale i teraz - żeby wspomnieć choćby Jego Ekscelencję Emmanuela Milingo, arcybiskupa Lusaki, który do tego stopnia się zbisurmanił, że nie tylko występował, jako raper i nawet nagrał płytę pod tytułem „Gubudu Gubudu”, ale robił jeszcze gorsze rzeczy, aż został ekskomunikowany, a 17 grudnia 2009 roku - przeniesiony do stanu świeckiego. Jego Ekscelencja bp Tadeusz Pieronek na tym tle prezentuje się znacznie skromniej - ale wiadomo, że diabeł interesuje się również skromnymi. Jakże inaczej wytłumaczyć lansowanie jeszcze w latach 90-tych przez Jego Ekscelencję podatku kościelnego - co skomentowałem, że jego Ekscelencji księdzu biskupowi Tadeuszowi Pieronkowi może udać się to, co nie udało się nawet Józefowi Stalinowi? Ale to były tylko pomysły zmierzające nie tylko do poddania Kościoła finansowej kurateli ze strony państwa, ale i zmiany dotychczasowego sposobu jego finansowania. Obecnie, bowiem Kościół w Polsce w zasadzie finansowany jest od dołu do góry; wierni przekazują datki na rzecz parafii, proboszcz płaci ustaloną składkę swemu biskupowi, dzięki czemu w sprawach finansowych cieszy się sporą samodzielnością. Wprowadzenie podatku kościelnego odwraca ten porządek o 180 stopni; państwo przekazywałoby podatkowe pieniądze biskupom, a ci, według swego uznania - proboszczom, zyskując w ten sposób dodatkowy instrument ich dyscyplinowania. Toteż nic dziwnego, że pomysł Jego Ekscelencji bpa Pieronka spotkał się ze słabo tylko maskowaną niechęcią właśnie ze strony duchowieństwa parafialnego, z natury rzeczy mającego ściślejszą więź z katolickimi masami, niż Ekscelencje, zwłaszcza te brylujące po postępackich salonach. Tym razem jednak Jego Ekscelencja wygłosił pogląd wzbudzający wątpliwości natury zasadniczej. Oto na pytanie red. Czermińskiego, czy „polityk, który deklaruje przywiązanie do wartości chrześcijańskich, a jednocześnie identyfikuje się, jako zwolennik kary śmierci - występuje przeciw Kościołowi?” - bez namysłu odpowiada: „występuje przeciw swojemu chrześcijaństwu. Z całą pewnością.” Nawet biorąc poprawkę na to, że sprytny red. Czermiński w tych krótkich, żołnierskich słowach naszkicował sylwetkę Jarosława Kaczyńskiego i podsunął Jego Ekscelencji pod nos na pożarcie, a ksiądz biskup, znany z upodobania do smacznej kuchni, łapczywie się na to danie rzucił - przedstawiony przy tej okazji ogólny pogląd sprawia wrażenie szalenie niebezpiecznego właśnie z powodu zasadniczej sprzeczności z chrześcijańskim sposobem widzenia świata i człowieka.Podstawowa prawda, jaką chrześcijaństwo głosi o człowieku, to pogląd, iż został on stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Chodzi oczywiście o właściwości natury duchowej, bo o żadnym podobieństwie fizycznym mowy być przecież nie może. W czym zatem to podobieństwo może się manifestować? We właściwościach, jakie ludzie bez trudu mogą stwierdzić u siebie, a których posiadania niegrzecznie byłoby odmawiać Panu Bogu. Zatem na pierwszym miejscu jest niewątpliwie inteligencja. Skoro człowiek, będący stworzeniem Bożym, jest istotą rozumną, to cóż dopiero mówić o jego Stwórcy? Więc jako istota rozumna, człowiek potrafi ocenić swoje postępowanie - również pod względem etycznym, to znaczy - posiada umiejętność rozróżniania między dobrem, a złem. Ale podobieństwo do Boga na inteligencji się nie kończy. Posiadając umiejętność oceniania swego postępowania, człowiek posiada również zdolność świadomego wybierania. Jest, zatem istotą wolną. I tę właśnie cechę człowieka chrześcijaństwo z naciskiem podkreśla - że człowiek ma wolną wolę. Dlatego właśnie jest za swoje postępowanie odpowiedzialny - gdyż w przeciwnym razie nie można by przypisać mu winy, a więc - grzechu i związanej z nim odpowiedzialności. Warto zwrócić uwagę, że według chrześcijaństwa dar wolności jest autentyczny. Wolność ludzka jest prawdziwa i posunięta tak daleko, jak tylko to możliwe. Człowiek może nawet świadomie odrzucić Boga, narażając się wskutek tego na wieczne potępienie. Ale właśnie piekło jest ostatecznym dowodem, że ludzka wolność jest prawdziwa, że nie jest to żadna namiastka. Bóg tak uczynił nie tylko przez szacunek dla człowieka, ale również - przez szacunek dla samego Siebie. Bowiem podziw i miłość istoty, która nie może nie podziwiać i nie kochać, nie jest nic warta. Wartość ma dopiero podziw i miłość istoty, która może nie podziwiać - a podziwia. Może nie kochać - a kocha. I przykazania tej wolności nie ograniczają, bo wprawdzie jest powiedziane: nie kradnij - ale przecież mimo to można kraść - i to jeszcze jak! Przykazania są jedynie życzliwymi wskazówkami, jak wybierać p r a w i d ł o w o - ale wolności nie ograniczają. Chrześcijaństwo w życzliwości dla człowieka idzie nawet krok dalej - bo sakramenty pozwalają nawet na skorygowanie złych wyborów j u ż d o k o n a n y c h. Dalej bez ograniczenia lub zafałszowania daru wolności posunąć się już nie można. To wszystko sprawia, że człowiek w ujęciu chrześcijańskim jest istotą autentycznie wolną, a zatem - również odpowiedzialną. Tymczasem tak zwana „antropologia humanistyczna”, nazwana tak chyba przez złośliwość, traktuje człowieka, jako rodzaj „ślepego narzędzia przyrody” - chaotycznego kłębowiska sił, których istnienia nawet sobie nie uświadamia, a cóż dopiero - żeby nad nimi zapanował? W tym ujęciu postępowanie człowieka jest efektem chwilowej przewagi którejś z nich, wskutek czego człowiek został popchnięty akurat w tym, a nie w innym kierunku. Zatem nie ma mowy o żadnej wolności, a skoro tak, to egzekwowanie jakiejkolwiek odpowiedzialności od takiej istoty byłoby rzeczywiście jakimś okrucieństwem. Toteż ruchy abolicjonistyczne, skierowane na eliminację nie tylko kary śmierci, ale stopniowo - również wszystkich innych kar, stoją na gruncie antropologii humanistycznej. Zwróćmy jednak uwagę, że w tym ujęciu kondycja ludzka właściwie przestaje w sposób zasadniczy różnić się od zwierzęcej. Nikt normalny nie będzie urządzał procesu karnego koniowi, który kopnie furmana i go zabije. Nie bez kozery tedy wśród postępactwa taką furorę zrobił pogląd, że zwierzęta, to „istoty czujące”, właściwie „tak, jak ludzie” - z czego płynie wniosek, że skoro zwierzęta są jak ludzie, to i ludzie są jak zwierzęta. No dobrze - ale taki pogląd pozostaje w oczywistej i nieusuwalnej sprzeczności z fundamentalnymi prawdami chrześcijaństwa. Dlaczego zatem w rozmowie z red. Jakubem Czermińskim Jego Ekscelencja bp Tadeusz Pieronek twierdzi, że zwolennik kary śmierci występuje i to „z całą pewnością” przeciwko chrześcijaństwu? Czyżby niechęć do Jarosława Kaczyńskiego przyćmiła mu zdolność do logicznego rozumowania, czy też na skutek długoletnich umizgów do postępackich salonów sam popadł w sprośne błędy Niebu obrzydłe? Czy rzeczywiście nie ma nic przeciwko temu, byśmy z powodu tych błędów jego poglądy i wypowiedzi przestali traktować serio, byśmy przestali je szanować i się nimi przejmować, byśmy je z pogardą odrzucili? Wprawdzie prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu anonsującemu „starania” o przywrócenie w Polsce kary śmierci z pewnością taka intencja nie przyświecała - ale to nic nie szkodzi, bo przecież i bez jego przyzwolenia możemy sobie o różnych sprawach szczerze porozmawiać. SM
Gorąco na spotkaniu z Michalkiewiczem: "PiS to tylko dekoracja" Na spotkaniu w Olsztynie ze Stanisławem Michalkiewiczem doszło do gorącej dyskusji na temat Prawa i Sprawiedliwości oraz Jarosława Kaczyńskiego.
"Reputacja Jarosława Kaczyńskiego w sprawie obronny niepodległości, nie ma dla mnie żadnej wartości" - powiedział zdenerwowany redaktor Stanisław Michalkiewicza. To reakcja na zarzuty ze strony jednego z sympatyków PiS, że współpracownik "Radia Maryja" nie wie, czym jest mniejsze zło: "Polska, która nie należy do UE, jest skazana na pożarcie przez Rosję. Pan nie wie chyba, czym jest mniejsze zło" - powiedział podniesionym głosem sympatyk PiS. Publicysta poruszony, tym zarzutem przypomniał rozmówcy, że w czasach rozbiorów również istniały dwa ugrupowania: "patriotów oraz "zachowawców”, które wzajemnie zarzucały sobie zdradę. Dla "zachowawców", większym problemem od utraty niepodległości był podział Polski pomiędzy trzy mocarstwa europejskie. Michalkiewicz w ten sposób zasugerował, że lepiej być okupowanym przez jedno państwo (redaktor "Najwyższego Czasu" pije tutaj do Kaczyńskiego. Chodzi mu stosunek Kaczyńskiego do Unii Europejskiej) Stanisław Michalkiewicz nie może przebaczyć Jarosławowi Kaczyńskiemu, że jego partia (w tym on sam) głosował za ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego. Jego stanowisko jest niezmienne w tej sprawie od 10 Grudnia 2009 roku, czyli momentu przyjęcia traktatu. Z kolei zwolennicy PiS, którzy zawsze w licznej delegacji pojawiają się na jego spotkaniach, nie mogą zrozumieć jego niechęci do PiS. Powiedział to wprost jeden z uczestników spotkania. Pragnąc dostosować się do barwnego stylu pana redaktora, urozmaicił swoje pytanie sformułowaniem: "chciałbym wbić szpilkę panu redaktorowi". Teraz chyba tego żałuje, ponieważ po odpowiedzi Michalkiewicza powiedział: że "pan redaktor oddał mu podwójnie". Co takiego powiedział mu były polityk UPR? Że stara się, nie żyć urojeniami (czytaj, tak jak zwolennicy PiS). Michalkiewicz odniósł, się również do zarzutu, że ma emocjonalny stosunek do PiS. Uznał to za nieporozumienie, ponieważ jako publicystę interesują go tylko fakty, a nie ideologia czy retoryka: "PiS przyłożył rękę do rzeczy, od, której nie ma dzisiaj odwrotu, i jedynym wytłumaczeniem prezesa jest to, że nie potrafi czytać ze zrozumieniem, albo w ogóle nie przeczytał traktatu, w co nie wierzę" - powiedział z charakterystycznym dla siebie sarkazmem. Tymi wypowiedziami publicysta "Naszego Dziennika" wyprowadził z równowagi, niektórych uczestników spotkania; na sali zrobiło się głośniej, rosło podirytowanie. Michalkiewicz jednak nie zamierzał wycofać się z dyskusji, wciąż dowodził słuszności swoich tez; przywołał i opisał "klauzulę solidarności" z Traktatu Lizbońskiego i porównał ją do "doktryny Breżniewa". Państwa UE są suwerenne, ale tylko wtedy, kiedy zagrożona jest w nich demokracja. Przedstawione argumenty nie przekonały wyborców PiS, jeden z nich podobnie do swojego kolegi tłumaczył, że Polska nie ma wyboru i na coś trzeba się zdecydować. Na co Michalkiewicz odparł, że "popełnienie samobójstwa nie jest rozwiązaniem i jeżeli, ktoś nie ma ochoty kopać się z koniem, to niech siedzi w domu". W końcu padł najbardziej merytoryczny argument ze strony obrońców Kaczyńskiego: "PiS ma 30% poparcia w społeczeństwie, a ile ma Janusz Korwin Mikke?". Publicysta odparł, że: "Kaczyński może mieć nawet, 100% poparcia , i tak to nie ma dla niego większego znaczenia, ponieważ nie kieruje się zasadą: "im większe poparcie, tym większa słuszności racji". W końcu moderatorzy spotkania zakończyli dyskusje i Michalkiewicz zabrał się do podpisywania książek. Radzio
Echa wystąpienia Min. Radosława Sikorskiego Sprawa przemówienia wygłoszonego przez polskiego Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego. Jak się okazuje, przemówienie jest dziełem byłego ambasadora brytyjskiego w Polsce Charlesa Crawforda. Wpadka wyszła przy analizie metadanych pliku pdf z przemówieniem – na tym blogu pisał o tym już następnego dnia po aferze jedn z komentujących. Teraz sprawa nabiera rangi afery międzynarodowej, choć kryminalne media nawet o tym fakcie nie wspominają! Tłumaczenia Crawforda, że był tylko konsultantem są nonsensem, nikt by nie umieszczał nazwiska konsultanta, jako autora w tak ważnym dokumencie. To, że nazwisko w ogóle się tam znalazło wynika zapewne z hierarchicznego układu, jaki obowiązuje w Imperium Brytyjskim – programista służalczo umieścił nazwisko prawdziwego autora by nie podpaść szefowi. A Radek Sikorski przecież do 2006 roku był jednym z poddanych Jej Królewskiej Mości. To, że się zrzekł obywatelstwa powinno uczynić go niezależnym, ale widać że tak być nie musi. To, że przemówienie polskiego ministra przedstawia brytyjsko-europejskie interesy, jest tylko potwierdzeniem tego, co mówił Lyndon La Rouche w wywiadzie dla Alexa Jonesa, – że cała Unia Uropejskka jest tworem w pełni kontrolowanym przez Koronę Brytyjską, a ta z kolei to nic innego jak królestwo Illuminati – międzynarodowych bankierów, głównie Rotszyldów. Królowa Brytyjska wcale nie jest z rodu Windsor, a Saxe-Coburg-Gotta, a może i Mountbatten, twierdzi, że jej linia rodowa prowadzi wprost do … Adama. Niezależne publikacje dowodzą jednak, że linia rodowa prowadzi wprost do króla Dawida, a Brytyjczycy są „zaginionym plemieniem Izraela”. Jeszcze królowa Wiktoria chwaliła się publicznie swoim pochodzeniem, teraz jednak jest to starannie ukrywane przed opinią publiczną. Jak wiadomo, bowiem z Biblii, potomkowie króla Dawida, byli zawsze dla ludzkości zmorą, a już jego syn, król Salomon, stał się okultystą, co jest oficjalną religią Illuminati aż do dnia dzisiejszego. Wspólnie z innymi rodami „oświeconych” jak Rotszyldzi, Królowa Brytyjska tworzy obecnie Nowy Ład Światowy, który już w samych założeniach ma być najgorszą tyranią, jaką znała ludzkość. Zatem to co mówi min. Sikorski, nie powinno być dla znających temat żadnym zaskoczeniem – jest dowodem na to, że „teorie konspiracji” nie są niczym innym jak faktami. I teraz trzeba będzie stanąć przed tymi faktami z podniesioną przyłbicą. Jak widać z większości publikacji, także tych poniższych, nikt w Polsce nie zdaje sobie ze skali konspiracji.
Materiały:
Kto pisał Sikorskiemu przemówienie?
Radek Sikorski agent Brytyjski (tak twierdził p. Janusz…
Goodbye ITI—Прощай ИТИ– „Planiści” Sikorskiego z MI6
Neokonserwatywny minister obrony Radosław Sikorski został zdymisjonowany…
Elizabeth II’s Achilles’ Heel
Czy Królowa Elżbieta II ma starożytne żydowskie powiązania?
Linia rodowa Królowej Elżbiety II
Prawdopodobna klęska konferencji klimatycznej ONZ. Kryzys otrzeźwił polityków? Trwa konferencja klimatyczna ONZ w Durbanie (miasto i główny port Republiki Południowej Afryki). W spotkaniu biorą udział 194 państwa będące stronami Konwencji Klimatycznej ONZ. Na spotkaniu, które potrwa do 9 grudnia jest omawiana m.in. przyszłość tzw. protokołu z Kioto, w którym państwa zobowiązały się do znaczących redukcji emisji, CO2. Ponieważ protokół wygasa z końcem 2012 r. tzw. Koalicja Klimatyczna namawia do jego przedłużenia / zastąpienia innym dokumentem o podobnej skali zobowiązań. Całe szczęściem jak wynika z analizy przygotowanej przez Instytut Globalizacji (wolnorynkowy instytut spraw publicznych) raczej nie ma większych szans na dojście do globalnego konsensusu dotyczącego redukcji gazów cieplarnianych. Próby podpisania międzynarodowego dokumentu, zastępującego Protokół z Kioto i zobowiązującego państwa do redukcji emisji dwutlenku węgla, podejmowane są bezskutecznie od wielu lat. Centralnym punktem obrad jest doroczna Konferencja Klimatyczna pod auspicjami ONZ, odbywająca się już po raz 17 (tym razem w rzeczonym Durbanie).
– W aspekcie kryzysu finansowego, nie widzę najmniejszych szans na dojście do porozumienia – uważa dr Tomasz Teluk, prezes Instytutu Globalizacji i autor książki „Mitologia efektu cieplarnianego” (dostępna tutaj). – Najbardziej prawdopodobną datą, jeśli kiedykolwiek dojdzie do podpisania takiego dokumentu jest rok 2016, co może oznaczać, że wejdzie on w życie nie wcześniej niż w 2020 r. – prognozuje Teluk. W opinii Instytutu Globalizacji, sceptycyzm opinii publicznej wobec zawinionego przez człowieka efektu cieplarnianego wzmocnił się po ujawnieniu przed konferencją w Kopenhadze w 2009 r. e-maili, w których prominentni naukowcy działający na rzecz przeciwdziałaniu zmianom klimatom, przyznali się, że wyniki ich badań, nie wskazują, że występują drastyczne zmiany klimatu i są one powodowane przez człowieka. Instytut Globalizacji zwraca uwagę, że obecnie wyszła na jaw kolejna partia korespondencji, prowadzonej przez naukowców z Climate Research Unit z Wielkiej Brytanii. E-maile co prawda nie przynoszą nowych rewelacji, ale ujawniają zaskakujący brak zgodności i skonfliktowanie środowiska publikującego skrajne i alarmistyczne komunikaty dotyczące zmian klimatu. Jest także bardzo mało prawdopodobne, że politycy będą chcieli nakładać dodatkowe ciężary na światową gospodarkę, która boryka się ze skutkami kryzysów finansowych, spowodowanych nadmiernym zadłużeniem krajów europejskich i Stanów Zjednoczonych.
– Zobowiązania do redukcji emisji, skutkowałyby zatrzymaniem światowego wzrostu gospodarczego, a w rezultacie – bankructwem wielu przedsiębiorstw, większym bezrobociem i powiększaniem się zadłużenia na skutek przeciążenia systemów socjalnych wielu państw – tłumaczy Tomasz Teluk. – Politycy nie będą, więc ryzykowali – dodaje. Wszystko wskazuje, więc na to, że „ekologiczne” intencje polityków i organizacji pozarządowych, wmawiających opinii publicznej od wielu lat, że „globalne ocieplenie” jest najpoważniejszym zagrożeniem dla ludzkości, nie były szczere, skoro można z nich tak łatwo zrezygnować. Politycy oraz autorytety biorące w tym udział powinny, zatem przyznać się do faktu, że przez ostatnie kilkanaście lat, opinia publiczna była wprowadzana w błąd nieścisłymi informacjami dotyczącymi rzekomych zagrożeń wynikających z efektu cieplarnianego – uważa Instytut Globalizacji. Instytut Globalizacji
Smutne rozważania o utraconej niepodległości… W internecie wciąż nie milkną odgłosy dotyczące Marszu Niepodległości z dnia 11.11. br. Obecnie żydo-PiS szykuje na 13 grudnia marsz pod taką samą nazwą. Jest to stara taktyka żydostwa zawłaszczania nazw i symboli związanych z patriotycznymi inicjatywami. Inicjatywa Kalksteina ma związek z wystąpieniem agenta żydo-amerykańskich neokonów z PNAC, Radka Applebaumowicza w Berlinie. Sayan Kalkstein/Kaczyński kolejny raz inscenizuje polaka-patriotę walczącego o „zachowanie” suwerenności Polski – choć sam on należy do ekipy prozachodnich żydowskich agentów zniewalającyh Polskę od 1989 roku. Jest oczywiste, że żydo-marsz planowany na 13 grudnia ma za zadanie, opócz inscenizowania patriotyzmu Kalksteina, podsycenie rusofobii i nastrojów antykomunistycznych. Wszak wmawianie odmóżdżonemu bydełkowi wyborczemu PiS domniemanych wpływów postkomuny i ruskiej agentury zimnego czekisty Putina rządzących jakoby Polską należy do stałego repertuaru żydowskiej agentury wpływu. Ale nie o tym mam zamiar pisać. W związku z marszem z 11.11 zastanawiam się nad dwoma sprawami:
- Marsz Niepodległości, rozumiany jako świętowanie odzyskania w 1918 roku przez Polskę niepodległości roku miałby sens tylko i wyłącznie wtedy, gdyby Polska nadal była państwem niepodległym i suwerennym. A Polska jest przecież zgnojonym, zwasalizowanym i szabrowanym unijnym podrzędnym baraczkiem. Zamiast świętować odzyskanie dawno już ponownie utraconej niepodległości należy raczej domagać się jej odzyskania – czyli uwolnienia Polski od wasalskiej zależności od żydo-Unii Jewropejskiej i od militarnej zależności od żydo-NATO (North Atlantic Terror Organization).
- Data 11.11. jako dzień odzyskania niepodległości wybrana została arbitralnie przez zwolenników litewskiego przybłędy Piłsudskiego. Polska w tym dniu NIE ODZYSKAŁA niepodległości. Datę tę ustalono na 11.11 tylko i wyłącznie po to, aby odzyskanie niepodległości kojarzyło się z tym austro-węgierskim agentem.
Rozwinę i uzasadnię oba powyższe punkty. O tym, że Polska jest niesuwerenna, nikogo rozsądnego przekonywać nie trzeba. Jedynie agentura rządząca Polską, czyli cała piątka agenturalnych partii „polskiego” knessejmu i jej milionowe rzesze bydełka wyborczego, odmóżdonego żydo-propagandą, temu faktowi zaprzeczają, lub tego nie dostrzegają. Przy czym Polska nie utraciła suwerenności dopiero podpisaniem przez prezydęta Kalksteina Traktatu Lizbońskiego. W okresie tzw. III RP ani przez sekundę Polska nie była rzeczywiście suwerenna. Tylko pozornie byliśmy państwem niepodległym. Cały czas od żydowskiej zmowy okrągłego stołu polska scena polityczna, media i gospodarka okupowane i zawłaszone były i są przez służącą żydo-Zachodowi Pełniącą Obowiązki Polaków agenturę. Przez ani jedną sekundę nie miała Polska w tym okresie rzeczywiście polskiego i propolskiego rządu. Nawet rząd żyda Olszewskiego/Oksnera był prozachodnią agenturą. Także niegdysiejsi komuniści już pod koniec istnienia PRL wyrzucili ideologię socjalizmu na śmietnik przechodząc na służbę zachodnich pobratymców – koczowniczych banksterów. Tzw. postkomuna na równi z Kalksteinami i Tuskiem parła ku Unii Jewropejskiej i żydo-NATO. Byli komuniści do tego stopnia zaprzedali duszę banksterom, że to w czasie ich rządów CIA (zamorska delegatura Mossadu) bezkarnie urządziła sobie w Polsce tajne i nielegalne więzienie. A luminarze POPiS-u i SLD spotykali się w fundacji filantropa Sorosa uzgadniając tam taktykę oszukiwania społeczeństwa i utrwalania ich agenturalnej władzy. Niestety, żydo-propaganda w umysłach milionów Polaków sieje zamieszanie, wmawiając im wyimaginowane ogromne wpływy w Polsce ruskiej razwiedki zimnego czekisty. I tak – to byli komuniści, to PO wskazywane są, jako agentura Putina. A przecież do NATO i do UE Polska weszła w czasach prezydętury domniemanego komucha Stolzmana/Kwaśniewskiego, – który na odczyty lata do Dużego USraela a nie do Moskwy. A PO na wspólne posiedzenie rządów poleciała do Jerozolimy a nie na Kreml. Niestety do rzesz milionowych wyznawców PiS, do wyznawców rebe Rydzyka i do czytaczy agenta wpływu Michalkiewicza te elementarne fakty nie docierają. Dla nich komuchy i/lub PO to ruska a nie żydowska agentura. A prawda jest prozaiczna i prosta: w Magdalence żydostwo z PZPR dogadało się z żydostwem KOR-u i Solidarności. Uknuli spisek polegający na wyrwaniu Polski z bloku wschodniego i wydaniu jej w łapska rządzonego przez agenturę koczowniczych banksterów żydo-Zachodu. Od tamtego czasu żydo-media żyły z siebie wypruwają wmawiając Polakom, że są wolnym i suwerennym państwem. A tak naprawdę przez cały okres po Magdalence byliśmy niewolnikami zachodniej żydo-agentury Polska, jako suwerenny podmiot polityczny przestała istnieć we wrześniu 1939 roku. Społeczeństwo zaś przestało być suwerennym podmiotem w państwie jeszcze wcześniej, bo od zamachu majowego z 1926 roku, dokonanego przez litewskiego przybłędę. W tym miejscu dodam, że w moim przekonaniu Polska w postalinowskim PRL (w latach 1956-1989) była mniej zniewolona politycznie i militarnie, niż ma to miejsce obecnie. Wprawdzie ZSRR sprawowała kontrolę nad władzami PRL, ale w sprawach wewnętrznych PZPR miało dużo więcej swobody, niż mają jej „nasze” agenturalne rzondy gorliwie wypełniające szkodliwe dla Polski dyrektywy płynące od żydo-komisarzy z Brukseli. Militarnie jedynie jeden raz w okresie 45 lat istnienia PRL wykorzystano wojsko polskie do udziału – w roli statysty – w najeździe na Czechosłowację. Polskich żołnierzy nie zmuszano tam do bezpośredniego udziału w walkach. W tzw. III RP polskie wojsko bierze udział z rozkazów żydo-NATO w czynnych okupacjach obcych państw. Wobec powyższego uważam, że organizowanie Marszy Niepodległości dla uczczenia jej odzyskania w 1918 roku, wobec faktu, że jesteśmy od dziesięcioleci ponownie zniewolonym i niesuwerennym państwem – jest nieporozumieniem. Moglibyśmy świętować odzyskanie niepodległości, gdybyśmy ją nadal posiadali. Obecnie powinniśmy raczej upominać się o jej odzyskanie.
Drugą sprawą jest data święta niepodległości. Odzyskanie niepodległości zaczęto oficjalnie obchodzić w II RP, jako święto państwowe dopiero od roku 1937. Datę 11.11 władze sanacyjne dobrały arbitralnie. W zasadzie święto niepodległości powinno być obchodzone raczej 7 października, kiedy to Rada Regencyjna ogłosiła niepodległość Polski. PPS święto niepodległości obchodziła do 1937 roku w dniu 7 listopada, – czyli w rocznicę utworzenia Tymczasowego Rządu Daszyńskiego. Dlaczego więc władze sanacyjne wybrały datę 11.11? Otóż, gdyby datą odzyskania niepodległości uznano 7 października, czy nawet 7 listopada, oznaczałoby to, że Polska odzyskała niepodległość bez bezpośredniego udziału w tym litewskiego przybłędy Piłsudskiego, który w tych dniach nadal odpoczywał w Magdeburgu. Piłsudski do Warszawy z „niewoli” wrócił 10 listopada. 11 listopada Rada Regencyjna przekazału mu zwierzchnictwo nad wojskiem. Ale niepodległości w tym dniu Polska nie odzyskała, gdyż już przed tą datą czynne działania wielu polskich instytucji miały miejsce. Datę 11.11 dobrano tylko i wyłącznie, dlatego, aby kojarzyła ona odzyskanie niepodległości z powrotem austriackiego agenta z niemieckiego Magdeburga i przejęcie przez niego dowództwa nad wojskiem.
Z Magdeburga Piłsudski powrócił otoczony nimbem męczennika za sprawę. Jego wyznawcy zadbali o przedstawianie go, jako patriotę cierpiącego męki za wolną Polskę w pruskich lochach. Naprawdę zaś w Magdeburgu Piłsudski zajmował oddzielny pawilon z ogrodem, otrzymywał nawet przepustki na spacery po mieście – bez eskorty strażników (dał Niemcom słowo honoru, że nie będzie próbował uciec). Nawet więzienny wikt go ominął – Piłsudskiemu przynoszono jedzenie z pobliskiej restauracji. Wciąż nie do końca wiadomo, dlaczego Niemcy wypuścili Piłsudskiego akurat w tym momencie. Osobiśbie mam podejrzenie, że Piłsudski zobowiązał się do nieudzielania pomocy ewentualnym buntom czy powstaniom na terenach zaboru niemieckiego – a takich buntów mogli Niemcy się obawiać. No i rzeczywiście aktywność Piłsudskiego w wojnach o granice odrodzonej Polski ograniczała się jedynie do odzyskiwania ziem zaboru rosyjskiego i austriackiego. Natomiast powstaniu wielkopolskiemu i powstaniom śląskim litewski przybłęda nie udzieli żadnego wsparcia militarnego. Nie jest przypadkiem, że agenturalne rzondy, urządzające oficjalne obchody odzyskania niepodległości łączą je zawsze z osobą austriackiego brygadiera-agenta. Wykreowano go Polakom na męża opatrzności i na synonim odzyskanej niepodległości. Tylko, czy my Polacy musimy dać narzucać sobie podejrzane typy, jako wzory patriotyzmu? O Piłsudskim wiele można pisać. To on sprowokował bolszewicką nawałę z 1920 roku wyprawami wileńską i kijowską. W decydującym momencie tej wojny, tuż przed bitwą warszawską zdezerterował. W 1926 roku podeptał konstytucję, dokonał zamachu stanu i wprowadził zamordystyczną dyktaturę. Po udanym zamachu stanu doszło do podejrzanych zgonów kilku generałów znających mało chlubne epizody z przeszłości tego żydofila i miłośnika masonerii. Nawet politycznie poprawna żydo-wiki pisze o tym:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Rozwadowski#Aresztowania_po_zamachu
O zamordowaniu generała Zagórskiego pisał zamordowany przez nieznanych sprawców, a wcześniej przez żydo-propagandę okrzyczany „kłamcą oświęcimskim”, śp. Dariusz Ratajczak.
http://www.koreywo.com/Ratajczak/szlachtowanie_generala_zagorskie.htm
To Piłsudski w 1927 roku „upiększył” godło państwowe dodając orłu na skrzydłach masońskie gwiazdy. Ale jeszcze i dużo wcześniej miał Piłsudski podejrzane „osiągnięcia”. To jego prowokatorzy wmieszali się w 1904 roku w tłum wychodzący z kościoła na placu Grzybowskim i sprowokowali rosyjskie wojsko i policję do strzelania w stronę bezbronnego tłumu. Zginęli niepotrzebnie Polacy. Wielu było rannych. Represje i aresztowania z powodu tej prowokacji spadły na ludność cywilną. Albo zbrodnicze zapędy tego przybłędy podczas tzw. wyprawy kieleckiej. Politycznie była ona fiaskiem – zamiast radosnego powitania i wybuchu antyrosyjskiego powstania Piłsudczyków przywitały zatrzaskiwane okiennice w Kielcach. Mądrzy mieszczanie nie zamierzali iść z motyką na słońce. Odział Piłsudskiego mógł wzbudzać jedynie wzruszenie ramionami – część jego „kawalerzystów” nie miała koni i siodła dźwigała na własnych plecach. Konie chcieli zdobyć na Rosjanach. Najgorsze było to, że na rozkaz Piłsudskiego powieszono podczas tej „wyprawy” kilku polskich chłopów, których austriacki agent podejrzewał o to, że są oni rosyjskimi szpiegami. Dowodów na to nie było żadnych, ale aby chłopów powiesić wystarczyło podejrzenie i rozkaz „wodza”. Tak to „szanował” ten litewski przybłęda życie Polaków, którym chciał przynieść wolność. I takiego typa wytypowano nam na patrona odzyskania niepodległości. Ja osobiście nie świętuję już od dawna 11.11.
Po pierwsze – od dziesięcioleci jesteśmy krajem zależnym i niesuwerennym. Nie widzę, więc sensu świętować niepodległość, której nie ma.
Po drugie – data 11.11. wiąże odzyskanie niepodległości w 1918 roku z litewskim przybłędą Piłsudskim. A on nie jest dla mnie właściwym patronem odzyskanej na krótko wolności. Opolczyk
PO - czyli Palma (władzy) Odbiła Zbiera się Sejm, obradują komisje, ale to fasada demokracji. Jedyny prawdziwy władca Donald Tusk niczym Ludwik XIV może dziś powiedzieć - państwo to ja i paru moich kolegów.
1. Piątek, 2 grudnia, posiedzenie sejmowej Komisji do Spraw Unii Europejskiej. Bardzo ważne - sprawozdanie z przebiegu polskiej prezydencji. Salka nr 12 w budynku G. wypełniona ponad granice możliwości, posłowie gniotą się jak sardynki, Trudno rozłożyć papiery, żeby łokciem nie szturchnąć sąsiada. Niektórzy stoją z braku wolnych miejsc. Duszno, ktoś prosi o otwarcie okien, ale okazuje się to technicznie niewykonalne. Posłowie PiS proszą o przerwę w obradach celem znalezienia większej sali, pani przewodnicząca Pomaska z PO nie reaguje. Poszczególne części sprawozdania referują wiceministrowie. Ani jeden z ministrów konstytucyjnych nie pofatygował się osobiście. To zresztą norma. Na posiedzenia sejmowej Komisji UE byłem dziesiątki razy, ale ministra żadnego nigdy tam nie spotkałem. Zaszczytem dla posłów jest obecność wiceministra, z których niejeden ogranicza się do przekazania głosu kompetentnemu dyrektorowi Tak dziś pracuje polski Sejm. Premierowi Tuskowi i jego Platformie najwyraźniej już odbiła palma władzy. Nie liczą się z nikim i z niczym. Mają w ręku wszystkie klucze władzy. Większość parlamentarna. Z wyjątkiem PiS całkowicie uległa tak zwana opozycja (SLD i Palikot). Prezydentura, Narodowy Bank Polski i wszystkie (poza NIK na razie) najważniejsze instytucje państwowe. Premier Tusk może się układać z prezydentem Komorowskim jak Putin z Miedwiediewem - teraz ty jesteś prezydentem, a potem ja. Nie dziwota, że od nadmiaru władzy - jakby napisał Sienkiewicz - z łbów już im się dymi.
3. Nie liczą się z Sejmem. Kluczowe decyzje dotyczące miejsca Polski w przyszłej UE, kluczowe wypowiedzi składane w imieniu państwa polskiego nie są poprzedzone debatą, ba - nie są nawet przedstawiane w Sejmie. Radek Sikorski jedzie sobie do Berlina, premier Tusk do Brukseli i każdy z nich mówi sobie, co chce. Bo Polska to oni. Ani myśli jeden z drugim, żeby mieć do tych wypowiedzi mandat Sejmu, tej mało ważnej instytucji, którą należałoby zmniejszyć o połowę, a najlepiej w ramach umacniania demokracji zlikwidować. Sejm staje się maszyną do przyjmowania coraz większej liczby ustaw, z których jedna na dziesięć jest potrzebna. Nie ma w nim miejsca na żadne ważne debaty ani na demokratyczna kontrolę polityki rządu.
4. Nie liczą się z poszczególnymi posłami. To tylko maszynki do głosowania. Mogą sobie zadawać te swoje pytania, składać te swoje durne interpelacje, a rząd robi albo i nie robi (częściej nie robi) swoje i poselskie interwencje ma w nosie. Zresztą cóż to jest poseł i co to za argument, że stoi za nim mandat kilkunastu czy kilkudziesięciu tysięcy wyborców. Ile jest wart poseł, pokazał Schetyna, jednym pociągnięciem pióra unieważniając dwa mandaty poselskie i gwiżdżąc sobie nie tylko na wybranych przez naród posłów, ale i na ich wyborców.
5. Lekceważona jest opozycja. Premier Tusk drwiąco mówi, ze nie ma, z kim przegrać. Z opozycją się nie rozmawia, z opozycji się kpi albo się nią straszy ludzi. Pomagają w tym usłużne media.
6. Lekceważy się koalicjanta. Premier Tusk w expose mówi, co chce, a posłom PSL szczęki w ławach opadają - likwidacja KRUS, podatki dla rolników... Wystąpienie Sikorskiego w Bertlinie, zapowiadające likwidacje polskiej niepodległości Pawlak próbuje odkręcić i zmarginalizować, że to niby taki sobie głos w dyskusji pewnego faceta. Tylko, że ten facet jest polskim ministrem spraw zagranicznych, panie Pawlak, przez was wybranym. I olewa was, tak samo zresztą jak premier. Wasza siła polityczna w tej koalicji jest równa zeru, nawet was nie pytają o głos w najważniejszych sprawach.
7. Lekceważy się ludzi. To, co wyprawia się obecnie w licznych polskich urzędach, woła o pomstę do nieba. Już nie tylko sądy i prokuratury, ale i urzędy skarbowe robią, co chcą, stały się państwem w państwie. Złodzieje oszukują uczciwych przedsiębiorców, a państwo nie złodziei, tylko tych przedsiębiorców niszczy podatkami. Niewinny rumuński aresztant umiera przez cztery miesiące głodową śmiercią w więzieniu, nikt nie przejmuje się jego losem. Chłopak wypada przez barierkę na schodach wielkiego centrum handlowego, policja i prokuratura umarza sprawę bez jakiegokolwiek sprawdzenia stanu technicznego schodów, żeby się nie narazić właścicielom hipermarketu. Za wypowiedzi krytyczne wobec prezydenta, policja w kominiarkach wpada rankiem do internauty. Próby interwencji w obronie skrzywdzonych ludzi kwitowane są dwupunktowymi oświadczeniami: punkt pierwszy - władza ma zawsze rację, punkt drugi - jeśli władza nie ma racji, patrz punkt pierwszy.
8. Władza PO jest arogancka tylko w kraju. Gdy z niego wyjedzie, na wschód albo na zachód, tam się robi pokorna i grzeczna, na wszystko zgadzająca się i przytakująca wszystkim. Zwłaszcza Niemcom i Rosjanom. Chłopcy w krótkich spodenkach tak mają. Na swoim podwórku są zuchy, ale gdy wyjdą na miasto, własnego cienia się boją...
Janusz Wojciechowski
Parol Ryszarda Opary – nowy kran mętna woda 19 tego stycznia 1980 roku młody polski lekarz, który nauczycielowi w szkole średniej powiedział kiedyś ze jego marzeniem jest zostać milionerem przybywa do Australi. Szary zasypany śniegiem i skuty lodem kraj nad wisła zwany PRLem traci kolejnego wykształconego lekarza żołnierze Jaruzelskiego niestety będą musieli sami sobie robić opatrunki jak ich robotnicy napadną podobnie jak w roku 1970 tym. Dyplom ukończenia wojskowej Akademi medycznej w Lodzi w kieszeni, pełnia lata w pięknym mieście Sydney, zaledwie skończone dwadzieścia osiem lat –czy ktoś zaprzeczy ze droga do spełnienia Marzen może być bardziej szeroka. Niestety nie zacznie się ta opowieść od znalezienia na ulicy dolara i przemienienia go w potężny majątek, naprawdę szkoda, bo pięknie by było, tym bardziej ze w roku 1980 tym miałem 15 lat i wierzyłem w tak zwany; American Dream; Polski american dream lat 1980-1981 spod znaku Solidarność nie zdał egzaminu prawie dziesięcioletnie doświadczenie działaczy Wolnych Związków Zawodowych okazało się niewystarczające, nikt nie zdawał sobie sobie sprawy z tego ze Solidarność to prowokacja służb bolszewickich kierowana z Moskwy, w której użyto rożnego typu agentów jak chociażby bolek czy michnik. Rok 1981 to było jakieś fatum rok niepowodzeń i dziwnych niewytłumaczalnych zdarzeń. Rok porażek, czy raczej efektów złego przygotowania może po prostu cholerny rok 1981 i nic więcej. Czy zatem może dziwić, ze za oceanem w tym samym czasie w słonecznej Australi młody Polski lekarz także doświadczył smaku porażki. Prawie dziesięcioletnie przygotowanie zawodowe-uniwersytet Łódzki w latach 1967-74 jak podał pisemnie w sadzie Australijskim
Czy wojskowa akademia medyczna w Lodzi w latach 1974-79 jak podaje w innych źródłach. Gdziekolwiek i kiedykolwiek studiował ,po ukończeniu studiów odbył roczne przygotowanie praktyczne w głównym szpitalu wojskowym w Warszawie i 23 września otrzymał certyfikat lekarski. Następnie pracował w tym samym szpitalu zdobywając praktykę polegająca na czterech dziesiecio tygodniowych okresach, podczas których zaliczał ginekologie, anestezjologie oraz ratownictwo. W czerwcu 1976 roku zaczyna prace w szpitalu w Warszawie, jako anestezjolog i w czerwcu 1978 roku zdaje egzaminy finalne z anestezjologii. W międzyczasie, jako lekarz oficer Ludowego Wojska Polskiego wyjeżdżał na praktyki zawodowe oraz do pracy za granice.
W czerwcu oraz lipcu 1975 roku wyjeżdża do Szwecji gdzie pracuje w szpitalu w Malmo.
W czerwcu 1977 roku wyjeżdża poraz kolejny do Szwecji i pracuje w szpitalu w Nacka.
W czerwcu i lipcu 1978 roku wyjeżdża do Niemiec zachodnich gdzie pracuje w szpitalu w Dusseldorfie.
W sierpniu 1979 roku wyjeżdża do Austri gdzie pracuje w Akademi medycznej.
Cale to przygotowanie, doświadczenie nie wystarczyło do zdania egzaminów uprawniających do praktykowania, jako lekarz na terytorium Australi. Egzaminy te będące na poziomie egzaminów końcowych studiów medycznych w Australi polegały na odpowiedzeniu 150 pytań, odpowiedz wymagana w pytaniach to –tak-lub –nie- plus egzamin z języka angielskiego. Po prostu starający sie o registracje, jako lekarz na terytorium Australi musi spełniać conajmniej taki poziom wiedzy medycznej, co student kończący studia medyczne w Australi. 150 pytań – młody Polski lekarz zna odpowiedz tylko na 76. Przepadł czyli ;Fail; co się dzieje czy cale te lata studiów ,praktyki międzynarodowe oraz praca w rożnych szpitalach Australii na rożnych stanowiskach pomocniczych pod okiem znanych lekarzy austrlijskich to za Malo aby zdać egzaminy na poziomie studenta kończącego studia medyczne? Cholerny, paskudny rok 1981 a może solidarność nie zdała egzaminu, bo w stoczni został lekarz, który nie wiedział jak walić młotem w tarcze ZOMOwcow a do Australi pojechał młotkowy z wydziału montażu kadłubów może Australijczycy po prostu nie polubili polskiego młodego lekarza może nie spodobało im się to ze ze, jako oficer komunistycznej armi jeździł sobie po krajach zgniłego zachodu, podczas gdy wiadomo było ze takie podróże dla oficera absolwenta medycyny były niedostępne bez zgody oraz przygotowania służb wywiadu wojskowego. Cokolwiek się stało zarówno z Solidarnością jak i z młodym polskim lekarzem, szkoda ze nie zdali egzaminów. Może ten świat, szczególnie Polska wyglądałby dzisiaj inaczej. Ale cóż tam niezdane egzaminy niejeden młody zdolny Polak na zachodzie z takimi sprawami sobie radził. Niezłą metodę na urzędasów kangurzego kapitalistycznego państwa wymyślił sobie także nasz bohater. Z jednej strony odwoływał się od decyzji komisji egzaminacyjnej z drugiej strony zamawiał plącąc za każdy druk 70$ zgłoszenia na egzaminy ,kazał sobie je zawsze wysyłać na adres jakiegokolwiek lekarza ,wypełniał, wysyłał i miał w kieszeni potwierdzenie ze oczekuje na egzaminy to pozwalało funkcjonować i podejmować tymczasowe prace pomocnicze w szpitalach Australi.
Niestety nadszedł następny okrutny rok.
Rok 1984 W Polsce Bolkowo Kiszczakowie zamordowali księdza Popiełuszko a australijska policja 4 Grudnia aresztowała młodego Polskiego lekarza. Powód aresztowania – prowadzenie praktyki lekarskiej bez wymaganej rejestracji oraz wprowadzanie w błąd zarówno pacjentów jak i instytucje medyczne, które przekonywał ze jest zarejestrowanym lekarzem. Sędzia sadu Australijskiego bardzo się dziwi panu Oparze, czemu daje wyraz w orzeczeniu sadu;
Jak to możliwe pyta sędzia ze pan Opara tak dobrze wykształcony, mający za sobą praktyki także w Australi szczególnie w prywatnych ośrodkach zdrowia nie zdał egzaminów rejestracyjnych i nigdy potem az do 4 Grudnia roku, 1984 kiedy został aresztowany nie próbował nawet ich zdawać?
27 Lutego 1985 roku adwokat Ryszarda Opary składa wniosek o rejestracje Opary, jako lekarza i prośbę o dopuszczenie do egzaminów rejestracyjnych podaniu podaje ze pan Ryszard Opara jest w tym czasie osoba bezrobotna.
Lekarz to piękny zawód a raczej powołanie, status społeczny szczególnie w państwach zachodnich jest naprawdę Duzy a możliwości finansowe oraz społeczno towarzyskie robienia kariery ogromne. Przykładem z Australi może być pan Joe Chal, który studia medyczne ukończył w Australi, zdobył wysoki poziom zawodowy oraz status społeczny, odmówił swego czasu kandydowania do parlamentu Australi a jego przyjaciel z parti startującej w wyborach został premierem Australi. Odmówił gdyż czując sie zawsze Polakiem jedyny parlament, w jakim chciałby kiedykolwiek pracować to parlament Polski. Powrót do Polski - po tym jak został wydeportowany w stanie wojennym z paszportem w jedna stronę, z efektem rozmów z SBecja Kiszczaka, czyli dzisiaj polowa jego żołądka to plastik - realizuje obecnie. Finanse, jakie zdobył pan Joe Chal w Australi swa praca pozwoliły także założyć wspaniałą fundacje, która działa w Grudziądzu i pomaga dzieciom z całej Polski. Znajomości towarzyskie i wysoki status społeczny zaoowocowaly ostatnio tym ze udało się dzięki interwencji w kolach rządowych Australi doprowadzić do zwolnienia przedterminowego z wiezienia poprzez poręczenie osobiste pana Bogdana Goczynskiego. Dlaczego wiec młody zdolny lekarz z Polski, pan Ryszard Opara robi wszystko, aby jego osoba była ciągana po sadach, mimo dobrego wykształcenia nie realizuje się zawodowo, wykonuje pomocnicze prace w rożnych szpitalach i praktykach prywatnych? Dlaczego po 5 latach pobytu w Australi powiadamia urząd państwowy poprzez adwokata ze jest bezrobotny? Czyżby nasz bohater Ryszard marzenia o zostaniu milionerem zakopał w czerwonym piasku Australi. O tym jak bezrobotny w roku 2005 Ryszard Opara kupuje dom w Australi rok później jak znowu staje przed sadem tym razem ukarany za przekręty finansowe na giełdzie australijskiej a pieniądze, jakimi obraca to nie miliony, lecz miliardy dolarów, co się stało z Elektrimem i kim sa tajemniczy sponsorzy w części drugiej.
PS. Panie Ryszardzie Opara, jakie miał pan prawo? Napewno nie moralne pisać na portalu nowy ekran.pl o koniku polnym i mrówce
http://ryszard.opara.nowyekran.pl/post/31191,bajeczka-polityczna-na-dzis
Uwlaczyl pan godności wszystkim tym, którzy dzisiaj sa biedni, nie dają sobie rady finansowo, bo zydokomunistyczna banda panu podobnych cwaniaków pozbawiła ich Śródków do życia poprzez likwidacje przemysłu Polskiego. Jeżeli chce pan poprawiać bajki to może lepiej zacząć od tej, która dotyczy pana.
Miroslaw Mrozewski - costerin
Parol Ryszarda Opary KBW Goldberg Tysiące takich śpiochów rozesłanych zostało po świecie celem dbania o kasę bolszewickich złodziei, siatka taka miała za zadanie nie tylko doglądanie finansów zdeponowanych za granicami PRL-u, ale także była lufa pistoletu przystawiona do głów tych, którzy zarządzali kasa wywieziona z PRL-u. Szczególne podziękowania panu Ericowi Ellisowi dziennikarzowi Australijskiego pisma the bulletin.
27 Lutego 1985 roku Australijski adwokat Ryszarda Opary składa wniosek o rejestracje Opary jako lekarza i prośbę o dopuszczenie do egzaminów rejestracyjnych w podaniu podaje ze pan Ryszard Opara jest w tym czasie osoba bezrobotna . Takie fakty podaje R.Opara na piśmie do sadu australijskiego,tymi faktami zakończyła się cześć pierwsza wpisu
http://wordpress.com.salon24.pl/362421,parol-ryszarda-opary-nowy-kran-metna-woda
o jednym z wielu nie tajnych agentów ,nie współpracowniku służb specjalnych ale o jawnym i wyrachowanym gotowym na wszystko oficerze KBW człowieku bandy zydokomunistycznej która zniewalała i zniewala nasza Ojczyznę od roku 1944. Kończąc wojskowa akademie medyczna w lodzi otrzymuje nie tylko stopień oficerski Ludowego Wojska Polskiego, ale zostaje przygotowany do pracy operacyjnej na zachodzie. Wyjazdy w czasie studiów a także już po do Szwecji, Republiki Federalnej Niemiec oraz Austri pod przykrywka praktyk lekarskich to nic innego jak doskonalenie zawodowe do pracy tak zwanego „śpiocha”. Tysiące takich śpiochów rozesłanych zostało po świecie celem dbania o kasę bolszewickich złodziei, siatka taka miała za zadanie nie tylko doglądanie finansów zdeponowanych za granicami PRL-u ale także była lufa pistoletu przystawiona do głów tych którzy zarządzali kasa wywieziona z PRL-u. Adwokat R.Opary za wiedza czy tez bez swego klienta klamie pisząc ze Opara jest osoba bezrobotna.
(oto wyrok sadu Australijskiego z roku 1986-potwierdzenie urzędowe ze R.Opara nie był bezrobotnym w roku 1985.) *tlumaczenie - W dniu 7 maja 2004 r., dyrektor ACU, Pan Opara został mianowany dyrektorem Willow Australia Pty Ltd (Willow). Pan Opara nie ujawnił swoich udzialow 10.000.000 akcji z posiadanych w Willow ACU do dnia 21 września 2004 r., a jest to wymagane. Poza tem jest przewodniczący firmyAVANTOGEN- chairman Richard Opara-By Helen Westerman and Rebecca Urban a cala sprawa oraz zamieszanie związane z australijskim certyfikatem lekarskim ma na celu tylko jedno uwiarygodnianie R.Opary jako trochę nieporadnego ,nie znającego jezyka i kultury Australi emigranta z komunistycznego konca swiata . Nasuwa się pytanie, dlaczego ta cala kombinacja, dlaczego nie wysłano po prostu do Australi zwykłego agenta, który chociażby, jako attache kulturalny ambasady w Sydney miąłby oko na wszystko i nie musial się bawić w lekarza. Po pierwsze kasa, jaka operowały i operują do dzisiaj bandy złodziei komunistycznych to nie parę dolarów, lecz miliardy ulokowane w bankach, w spółkach legalnych bussinesach, zarządzali i zarządzają nimi ludzie bardzo znani oraz uwiarygodnieni wiec pojawienie się chociażby na zwykłym raucie takiego attache równałoby się z kłopotami. Pozatym ekipy złodziei, czyli KC PZPR, premier oraz sejm PRL zmieniały się nad Wisłą za pomocą reżyserowanych przez służby buntów społecznych mniej więcej, co dziesięć lat i każda ekipa musiała nie tylko pilnować swej kasy, ale także w miarę możliwości przejąć kasę poprzedniej ekipy oraz zlikwidować pilnujących, wysłanych wcześniej. R.Opara zostaje wysłany do Australi w roku 1980,jest żelazna kurtyna, każdy emigrant z za żelaznej kurtyny przechodzi szereg przesłuchań prowadzonych przez wywiad USA oraz Izraela. Takie wtedy były reguły na całym świecie, każdy cywil był podejrzany cóż dopiero absolwent wyższej szkoły wojskowej. Nie inaczej jest w wypadku R.Opary, z ta różnica jednak ze Opara wie o najbliższej przyszłości, dlatego do roku 1983 nie nawiązuje kontaktów służbowych wie ze wprowadzenie stanu wojennego uwolni go z pod kurateli kontrwywiadu USA oraz Australi. Bawi się Opara w lekarza, ma gdzieś to ze nie ma certyfikatu lekarskiego, wie ze nie po to przyjechał do Australi, aby leczyć, pamięta o słowach, które wypowiedział do swego nauczyciela jeszcze w szkole średniej, zostanę milionerem. Mówiąc te słowa wiedział ze zostanie przyjęty do wojskowej akademi medycznej w Łodzi. Akademi powstałej na zlecenie KBW-korpusu bezpieczeństwa narodowego. Lekarzem jest tylko w okresie od 1980 do 1984 a raczej osoba udająca lekarza. Tych kilka lat R.Opara naprawdę ciężko udaje lekarza na rożnych stanowiskach w szpitalach, nie ma niepewności tego, co nastąpi po zmianie naczalstwa nad Wisłą. Wie ze mocodawcy wysylajcy go do Australi będą dalej decydentami po zlikwidowaniu grupy Gierka, w końcu jest oficerem ludowego wojska polskiego. Ukierunkowanym przez najlepszych ludzi KBW. R. Opara jest jedynym chyba mi znanym obywatelem prl-u, który może powiedzieć ze słowa sowieckiego generała jaruzela, a raczej prośba o 100 dni spokoju i potem już będzie chleb z szynka się potwierdziły. Swoje sto dni trwające trochę ponad 3 lata przeczekał z pokora a chleb z szynka pojawił się w postaci Ludzi, którymi Opara na terenie Australi miał się opiekować. Odtąd już kłamstewka takie male jak dotychczas będą bez znaczenia. Nie będą zaprzątać uwagi, zajmować się nimi będą najlepsi adwokaci w Australi oraz USA. Góry złota odziedziczyli a raczej zagrabili i przywłaszczyli sobie namiestnicy Stalina jak Bierut i reszta zydobolszewi.Wiele milionów dolarów odebranych Polakom zwyrodnialcy tacy jak tatko byłego prezydenta trzeciej RP Kwaśniewskiego-prawdziwe nazwisko Stolzmann – pułkownik NKWD mordujący rodziny żołnierzy NSZ oraz AK na Pomorzu zachodnim, NKWDzista Kiszczak, braciszek Michnika-Szechtera i wielu wielu dzisiaj żyjących z krwi Polaków. Mieli oni z tym bogactwem pewien kłopot. Gdzie to wszystko schować, gdzie ulokować, przecież twór, jakim był PRL może się rozpaść? Grupy zydo bolszewików zwalczające się nawzajem o schedę po wymordowanym społeczeństwie Polskim, nie widziały innego rozwiązania jak tylko zaufać braciom rozsianym po świecie. Pieniądze i złoto nie śmierdzą. Wielka kasa musi być połączona z polityka. Inaczej zniknie. Mając kasę oraz władze łatwo ja transferować, inwestować, prac i co najważniejsze wydawać. Pakowano wiec worki dolarów, tony złota, w samoloty, pociągi, samochody i wywożono poczta dyplomatyczna. Braciszkowie w wierze towar lokowali gdzie popadło. Pamiętali jednak ze musza zatrudnić, jako sekretarkę Zosie emigrantkę, która polecają dostawcy dolarów, czy Ryszarda, wiedzieli ze każdy przekręt może być ostatnim, bo Zosia zamiast grzebyka w torebce ma Waltera. Pewna cześć zrabowanego Polakom majątku trafiła także na kontynent Australijski. Kraj ten po zakończeniu drugiej wojny światowej był tylko o krok od zmiany systemu politycznego. Potężna grupa zydo bolszewi osiadłej na kontynencie doprowadziła do tego ze partia komunistyczna swego czasu w okresie powojennym prawie wygrała wybory. Rząd oraz służby jej królewskiej mości z Londynu, co prawda rozpędziły bolszewików, ale pozostala potężna siatka zydobolszewicka ustawiona tam przez Moskwę. W styczniu 1948 roku na kontynent australijski z Niemiec przybywa 19 sto letni wówczas, cudem ocalony z getta Łódzkiego Żyd. Celem głównym jak sam mówił później jest odbudowa majątku, jaki rodzina posiadała w Lodzi. Żydzi sa bardzo zdolni i bardzo pracowici wiec nie dziwi nikogo ze jeden cudem zostaje zwolniony z obozu Auschwitz i umiejąc ledwo pisać i czytać zostaje profesorem. Następnie nawet ministrem, w końcu prawa ręka premiera PRL-u bis Tuska. Inny cudem ocalony z getta w Łodzi zostaje czwartym na liście najbogatszych obywateli kontynentu australijskiego. Ustępuje miejsca tylko potentatowi medialnemu Murdochowi, Prattsowi oraz panu o nazwisku Bond. Jest potentatem odzieżowym Australi. Jedna z bardziej na świecie znanych marek SPEEDO znana pływakom to właśnie cześć majątku ambitnego pracowitego Żyda z Łodzi. Czy mając marzenie zostać milionerem, zajmowałby się ktokolwiek zdobywaniem certyfikatu lekarskiego następnie praca w szpitalu? Uczciwy człowiek tak, ale nie taki, który ma zlecenie opiekować się czwartym na liście najbogatszych ludzi Australi. Złote góry w przenośni i dosłownie, czyli szara eminencja Polski lat 90tych Abracham Goldberg Człowiek, nad którym na zlecenie KBW piecze będzie sprawował Ryszard Opara. Co prawda KBW już nie pod ta nazwa nad Wisłą, ale bussines is bussines? Jest rok 1983 niedoszły lekarz Opara otrzymuje poręczenie w świecie bussinesu Australi. Nie mając grosza w kieszeni, żadnej histori kredytowej dotychczasowe wpływy to marna zaplata za pomocnicze prace w szpitalach na terenie Australi. R.Opara ma otwarte drzwi do finansjery Australi. Wystarcza telefon od Godberga czy Bonda i już można w roku 1984 zostać udziałowcem większościowym malej firmy zajmującej się medycyna. Następnie jej szefem zarządu. Kupowanie akcji jak te firmy Cancer Technology Limited (ACU) rzędu 10.000.000 akcji Tak w skrócie wyglądało przystosowanie R.Opary do wejścia na salony bussinesu Australijskiego. Takich charakterystycznych ludzi jak Opara nie posyła się gdziekolwiek po to, aby sobie po prostu żyli w dostatku nic nie robiąc. Jest to klasyk człowieka słupa, tak zwanego golodupca, który przywiązany do kasy zrobi wszystko, co każe pan. Przykładem może być tutaj, obecny poseł PO niedawno zatrudniony w biurze prezydenckim Komorowskiego. Kiedyś działacz KPN na Pomorzu. Pochodzący ze Starogardu Gdańskiego Sławomir Neumann. Zwerbowany i przeszkolony przez samego Olechowskiego zostaje szefem banku handlowego na okręg północnej Polski. Mając zaledwie ukończona szkole średnia i żadnego doświadczenia zawodowego gdziekolwiek. Jedyne, co robił w życiu to pomaganie mamusi w sklepie. Tacy ludzie sa bardzo niebezpieczni, niebezpieczni swa pazernością. Raz ustawieni do pewnego poziomu zrobią wszystko i każdemu, aby tylko utrzymać się na powierzchni. Służby, mafie, wybierają starannie.
Dlatego tez ukierunkowanie Opary na przemysł medyczny nie jest przypadkowe. Nie wiążę się tylko z jego kierunkiem studiów. 1984.Polska ogarnięta przygotowaniami do ułożenia się z banda Bolka a świat zachodni rusza w kierunku modyfikowanej żywności, wojsko interesuje się szczepionkami. Ryszard Opara zdaje sobie sprawę z tego ze musi dbać także o swe prywatne interesy, chociażby w taki sposób jak ten, kiedy to chciwość popycha go do zatajenia udziałów akcji w jednej spółce, za co zostaje ukarany sądownie. Firmy oraz pakiety większościowe spółek australijskich związanych ze służba zdrowia Australi sa celem grupy Goldberg. W następnych latach na nazwisko Opary będą wykupywane potężne pakiety akcji rożnych firm australijskich związanych z medycyna. Nieważne ze większość takich transakcji oraz inwestycji zakończy się klapa finansowa jak chociażby HCA atakowana dwukrotnie celem przejęcia i uczynienia głównym graczem na rynku medycznym w Australi. Cel jest jeden, pozyskanie pakietu większościowego największej firmy związanej z medycyna Alpha Pacific. Udaje się to po wielu latach rożnego typu kombinacji związanych z bankrutowaniem celowym pomniejszych firm. Dlaczego Alpha Pacific jest taka ważna? Dlaczego inwestuje się kasę Goldberga, czyli także pokoleń zydobolszewickich złodziei znad Wisły w ten bussines? Nowy Jork miasto, w którym inny Żyd cudem uratowany z holocaustu o nazwisku Zigmunt Rolat prowadzi bussines na skale światowa i jest jednym z najbogatszych obywateli USA. Jest tak ceniony i znany ze właśnie jemu powierzono wielkie Granty rządowe, bezzwrotne sięgające 9 miliardów dolarów, pożyczki na rozwój i badania medyczne. Wojsko potrzebuje szczepionki, szczepionki, o których usłyszymy latem, 2009 kiedy to właśnie jedna pani minister zdrowia znad wisly będzie na ustach swiata odmawiając ich zakupu. Powstaje firma Hawaii Biotech Inc Tak właśnie na Hawajach, – czyli w USA - przewodniczącym zarządu zostaje nie, kto inny jak oficer KBW R.Opara. Armia amerykańska płaci ciężka kasę firmie, której przewodzi oficer wyszkolony przez bolszewickie służby. Czy to kogokolwiek dziwi, jasne ze dziwi służby wojskowe USA sa bardzo zainteresowane? Niestety nazwiska takie jak Rolat i Goldberg oraz ich kasa sa bardziej wiarygodne. Pozatym Opara jest szefem zarządu największej firmy medycznej w Australi. To chyba cos mówi daje rękojmię zaufania. Dla Godberga oraz Rolata jest to inwestycja, która będzie przynosić zyski już niedługo i inwestycja w Oparę. Bliski przyjaciel Goldberga, braciszek w wierze potentat medialny Murdoch, do którego należy przemysł medialny Australi a także większość mediów w USA służy pomocą. Hawai Biotech Inc. staje się bardzo znana. Fundacja Billa Gatesa zaniepokojona stanem zdrowia ludzkości oferuje wprawdzie skromne milion dolarów, ale wymowa tego gestu jest prosta. Cala ludzkość pomaga pracować nad szczepionkami, trzeba ratować zagrożonych Gojów, bo wymrą. Firmom medycznym oraz sposobu unicestwiania niektórych przez bandę Goldberg na terenie Australi można by poświęcić wiele stron maszynopisu. Ja ze swej strony podam tylko kilka faktów opracowań australijskich urzędów ochrony interesów strategicznych w służbie zdrowia.
***tłumaczenie Strategia rozwoju oraz plany strategiczne dla firmy sa wzorowane na amerykańskiej wersji kontroli bussinesu, kładzie sie nacisk na zmianę priorytetów firmy, zaleca zwiększony nacisk na interesy firmy, czyli udziałowców odsuwając na bok interesy pacjentów.*** tlumaczenie Gra przerasta możliwości, jeżeli negocjuje sie fundusze na zdrowie, negocjuje sie z rządem, potrzeba masy krytycznej i to jest to, czego potrzebuje Alpha.
*** tlumaczenie Szef policji w Queensland, organizator grupy ochraniającej skorumpowanych polityków zostaje aresztowany, razem z nim kilkoro polityków. Policja w nowej południowej wali posiada bardzo dobrze zorganizowana siatkę sprzedająca informacje tajne, praktyki korupcyjne dotyczące sfery finansowej sa bardzo rozpowszechnione w nowej południowej wali. Sedziowe sami ostatnio wpadli razem z grupa ich ochraniająca poprzez ukrywanie zachowań seksualnych w miejscach publicznych. Policja jednak ich ochrania. Ówczesny premier Australi nie widzi w tym nic zdrożnego, mówi ze to wszystko spekulacje. Jak widzimy bussines jest taki sam wszędzie gdzie zajmuje się nim banda narodu wybranego. Nieważne czy to nad Wisłą czy tez w Australi czy USA. Jak to mówili twórcy KBW – zwycięzców nikt nie rozlicza. Nieważne jak zdobyto największe przedsiębiorstwa zajmujące się medycyna w Australi. Cel osiągnięty i to się liczy. Wybiegłem nieco w przyszłość nakreślając w skrócie rozwiedke Panow narodu wybranego operujących miliardami. Wróćmy jednak do roku 2006. Roku, w którym R.Opara wprowadza się do swego pierwszego zakupionego z ciężkiej pracy domu. Dlaczego ten dom jest taki ważny? Po pierwsze jest potwierdzeniem ze cześć Australi, w której zakupił gniazdko Opara to NSW znana z powyższych cytatów o skorumpowanych gliniarzach oraz politykach Po drugie jest kolejnym kłamstwem R.Opary, gdyż jest to jedyny dom, o którym wspomina w korespondencji ze mną i jest początkiem cytowania korespondencji miedzy nami. Może to i nie ładnie upubliczniać prywatna korespondencje, ale w tym wypadku to sprawa śmiem powiedzieć honoru Polaka w walce z bandytami okupantami oraz szabrownikami naszej Ojczyzny.
*** cytat z korespondencji
Z wyrazami szacunkuRyszard Opara
PS. Zapewne Pan wie, mieszkałem w Australii przez wiele lat. Nawet, bodajże w roku 1986, kupiłem dom w Gorokan – budowałem szpital prywatny w Barkley Vale (Gorokan/Gosford – Central Coast NSW)
27 lutego 2005 bezrobotny, w roku 2006 już udziałowiec większościowy kilku firm medycznych i właściciel domu. Jak to mówią starsi ludzi – oszczędnością i praca ludzie się bogacą? Dom, któremu później poświęcę więcej uwagi to dom, którego wstydzi się pan Opara (nie jest to dom wymieniony przez Opare powyżej) i ukrywa informacje o nim przed Polakami, mimo ze to właśnie Polscy podatnicy go sfinansowali. Rok 1985 to rok szczególny w histori Polski. Powstaje cos, co powstać mogło tylko w Glowach najlepszych złodziei. Mistrz bankowsci Kwinto by tego nie wymyślił, ale zydokomuna kończąca właśnie z Bolkiem szlifowanie desek do okrągłego stołu wymyśliła.
Powstaje FOZZ – fundusz obsługi zadłużenia zagranicznego. W FOZZ nie prowadzono ewidencji księgowej! Co to w praktyce oznacza, jakie to karygodne przestępstwo finansowe- wie nawet każdy sklepikarz. Nie wiedzieli o tym tylko w Ministerstwie Finansów. Nie wiedziała Rada Nadzorcza FOZZ, składająca się z samych geniuszy biznesu i finansów. Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ) powołany został, jak nazwa wskazuje, do obsługi polskich długów zagranicznych. FOZZ miał także finansować kredyty zagraniczne dla firm państwowych oraz prowadzić księgę należności i zobowiązań z tytułu kredytów i gwarancji państwowych. Po prostu wpłaca się i wypłaca cokolwiek nic nie rozliczając, nikogo nie notując każdy wpłaca i wypłaca ile będzie uważał za stosowne. Genialny pomyśl prawda. Cóż za geniusze to wymyślili. Wskazuje się na grupę poniższych osób, no cóż, ktoś jak to się mówi musi beknąć. Radę Nadzorczą FOZZ stanowiły osoby w większości wywodzące się z grupy przyjaciół absolwentów SGPiS, a więc:
- Janusz Sawicki – przewodniczący RN, wiceminister finansów;
- Jan Boniuk - dyrektor departamentu w tym ministerstwie (były I sekretarz PZPR resortu finansów);
- Zdzisław Sadowski - były wiceminister w rządzie Messnera i przewodniczący Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów;
- Dariusz Rosati - członek Rady Nadzorczej FOZZ od stanu wojennego, w rządzie W. Cimoszewicza (SLD- PSL) minister spraw zagranicznych;
- Jan Wołoszyn - były wiceprezes NBP;
- Grzegorz Wójtowicz- Prezes NBP
- Wojciech Misiąg - wiceminister finansów;
- Grzegorz Żemek- dyrektor generalny FOZZ, funkcjonariusz wywiadu wojskowego, główny oskarżony w aferze.
Geniusze ci nabrali wody w usta i na wszystkie możliwe sposoby unikają wyjaśnień oraz zajęcia stanowiska wobec ustaleń dotyczących zbrodni stanu popełnionej na FOZZ. Przypomnieć należy Freda Torończyka, głównego koordynatora wywozu pieniędzy z polskich banków za granię, właściciela firmy First International Trade S.A. z siedzibą (oficjalną) w Szwajcarii. Oto co napisał o jego udziale w aferze likwidator FOZZ w kwietniu 1991 r.:
“W sumie, według dokumentacji dostarczonej przez p. Torończyka, otrzymał on ca 174,5 mln. dol. Dotychczas (w rzeczywistości nigdy- przyp L.W.) nie dostarczył rozliczenia rozchodu tej kwoty”. (…) Trwają usilne próby nawiązania z p. Torończykiem kontaktu, w celu zorganizowania spotkania i dokonania ostatecznego rozliczenia. Problem polega na zlokalizowaniu p. Torończyka, który stale podróżuje po Europie i USA”. W poszukiwaniu Torończyka polskie władze wyręczyła dziennikarka. Dopadła go w Dusseldorfie, ale on rozpoczął rozmowę od pretensji do władz polskich, które – jego zdaniem – nie poznały się na geniuszu Grzegorza Żemka. Oświadczył też, że nie miał w ręku żadnych pieniędzy FOZZ. Natomiast polskim długiem w Londynie „zaopiekował się” niejaki Jan Rejent – uprzednio wiceminister i były dyrektor Departamentu Zagranicznego Ministerstwa Finansów. Był on agentem spółki zajmującej się polskim długiem, która w chwili powstania nie miała żadnego kapitału założycielskiego; była, więc ogniwem przestępczej fikcji. Końcowy raport NIK w sprawie nadużyć FOZZ, wśród współodpowiedzialnych za grabież miliardów dolarów, wymienia:
- ministra finansów Andrzeja Wróblewskiego i Leszka Balcerowicza,
- podsekretarzy stanu w Ministerstwie Finansów Janusza Sawickiego i Wojciecha Misiąga,
- Radę Nadzorczą FOZZ,
- dyrektora generalnego FOZZ- Grzegorza Żemka,
- główną księgową FOZZ- Joannę Chim.
W jakim celu powołano FOZZ.
Fundusz został powołany ustawą z 1985 r. i miał zajmować się kupowaniem długów PRL zaciągniętych w latach 70-tych przez ekipę Edwarda Gierka. Z końcem lat 80- tych dług wraz z odsetkami przekroczył 40 miliardów dolarów. Na początku 1989 r. FOZZ w samoistną instytucję przekształciła ekipa W. Jaruzelskiego. Jej dyrektorem został Grzegorz Żemek, zastępcą i główną księgową – Joanna Chim. Obydwoje, wraz z Dariuszem Przywieczerskim – prezesem spółki “Universal” są pozniej głównymi oskarżonymi w procesie FOZZ. Druga wspaniałą instytucja istniejącą nieco dłużej jest centrala handlu zagranicznego, większości znana już pod późniejsza nazwa Elektrim. Odgrywała ona role bardzo ważną w systemie okradania Polaków. Przez długie lata ekipa bandytów spod znaku KBW miała łatwe zadanie. W latach powojennych wystarczyło tylko złoto i kasę pąkować, następnie wysłać do współbraci. Kolejne ekipy zydokomunistycznych złodziei miały trudniej. Kasę musiały naszabrować i dopiero potem myśleć, gdzie tu by ulokować. Właśnie do tego służyła centrala handlu zagranicznego. Dlatego tez ta instytucja lichwiarska przetrwała wszystkie kolejne zawieruchy w KCPZPR. Każdemu była potrzebna. Ułatwiała Zycie.Mógł na przykład, taki goldberg, sprzedać trochę swych ubrań czy czegokolwiek współbraciom nad Wisłą. Niekoniecznie musiały one być na statku, który płynął do Gdańska.Ważne ze płacono czysta gotówka wprost na konto rożnych Goldbergow i nie czepiały się urzędy podatkowe australijskie czy USA. Lichwiarska trojce zamyka BRE-bank Bank rozwoju i eksportu utworzony z inicjatywy NBP-PKO BP, Banku Handlowego oraz zasilony wielka kasa z Elektrimu. 20 czerwca 1986 roku, uchwałą Rady Ministrów, powołano do życia Bank Rozwoju Eksportu S.A. Działalność operacyjną bank rozpoczął 2 stycznia 1987 roku. Pierwszy klient pojawił się już następnego dnia, a pierwszy kredyt zaciągnięty został na produkcję komputerów, przeznaczonych na eksport do ZSRR., Jako, że bank był spółką akcyjną, to i po raz pierwszy od 1951 roku na polskim rynku wyemitowano akcje. Skarb Państwa posiadał w sumie 51% udziałów. NBP otrzymał 10% akcji, 29% objęły rożne przedsiębiorstwa produkcyjno-handlowe, a 10% banki (BH, BGŻ i Pekao S.A.). Pierwszym prezesem został Krzysztof Szwarc, jego zastępcami Stanisław Pacuk (późniejszy twórca i długoletni prezes Kredyt Banku) i, do dzisiaj związany z BRE Bankiem, Henryk Okrzeja. Nie zapomniano także o opiece medialnej na przyszłość. W roku 1984 powstaje ITI Grupa ITI została założona w roku 1984 przez Jana Wejcherta i Mariusza Waltera. Dla R.Opary druga polowa lat 80 tych to okres wytężonej pracy. Słup w rożnych firmach od Sydney po Hawaje z jednej strony musi pilnować kasy, z drugiej jednak strony wie, co się szykuje w kraju nad Wisłą. Dla nas żyjących w tamtym czasie w Polsce była to tak zwana głęboka komuna. Ocet na polkach i Urban we wtorek mówiący ze rząd się wyżywi. Ludzie pokroju Opary wychowani przez KBW, które w latach 80 tych nazwano wywiad wojskowy, później WSI byli na bieżąco. Wiedzieli ze stolarze tną ostatnie deski do okrągłego stolca ze wszelkie ruchy jak chociażby powstanie FOZZ i napływ do Polski rożnego typu spółek Polonijnych oznaczają jedno. Domek z kart, jakim był PRL upada i zbliża się zmiana systemu. Kończy się komunizm, zaczyna kapitalizm a w kapitalizmie no cóż ten pan, kto ma kasę. Zydokomunistyczni zbrodniarze zdaja sobie sprawę ze zmiana systemu może nie tylko pozbawić ich wpływu na politykę Polski, ale w razie przejęcia władzy nad Wisłą przez Solidarność czytaj prawdziwa Solidarność, czyli Polaków może także pozbawić ich finansów zdeponowanych oraz zainwestowanych w świecie. Dlatego tez najwięcej mordów ludzi Solidarności, księży, działaczy niezależnych obserwujemy na przełomie lat 1984 -1990. Komisja krajowa Solidarności zostaje przesortowana przez agenta służb bolszewickich. Bolek na zlecenie bandyty Kiszczaka, jako przewodniczący komisji krajowej sam decyduje, kto w niej będzie i kto zasiądzie przy stolcu. Lata 1983-1988 to szczegółowe opracowanie przejęcia pozostałości PRL-u oraz przygotowanie do podziału kasy i wpływów. Nadchodzi rok 1988, zainscenizowany w stoczni im. Lenina w Gdańsku strajk to hasło to spuszczenia ze smyczy Bolka i teatr zwany okrągły stolec.Mimo całego wieloletniego przygotowania jest jednak niepewność. Jak się zachowa ten głupi Polski naród. Nieraz już potrafił zaskoczyć, chociażby w czasie wojny i powstania Warszawskiego. Rok 1989 społeczeństwo Polskie umęczone bieda ostatnich 10 lat. Rozbita Solidarność. Metamorfoza bolszewików w kapitalistów. Sowiecki general Wolski vel Jaruzelski prezydentem Polski. Lub inaczej. Upadek komunizmu. Odrodzenie niepodległej Polski. Pełna demokracja i początki systemu kapitalistycznego. Wielki rynek zbytu, możliwości produkcyjnych, otwarty świat. Wymarzone warunki do odbudowy państwa Polskiego.
Jakkolwiek by nie interpretować, zabrakło tego, czego w roku 1945 po zakończeniu drugiej wojny światowej, radości społeczeństwa fiesty na ulicach miast i uśmiechu. Polacy zarówno w roku 1945 jak i w roku 1989 zdawali sobie sprawę z tego ze okupacja nie jest skończona pokonano jednego okupanta został drugi, a raczej plemię powstałe z agentów obydwu okupantów. Podczas gdy Polskie społeczeństwo ekscytuje się wydarzeniami w sejmie, pałacu prezydenckim. Obserwuje na żywo pogoń za zbrodniarzem komunistycznym namiestnikiem Moskwy na wschodnie Niemcy Erichem Honeckerem dopatniety w końcu w Argentynie. Obserwuje bestialski mord na namiestniku bolszewizmu w Rumuni. Zaabsorbowane, oraz zajęte, jest odnajdywaniem samych siebie w nowej rzeczywistości. Dziedzice agenta gestapo oraz NKWD Bieruta, zydobolszewicy z PZPR otrzymują miliardowa porzyczke z Moskwy. SB oraz dawna KBW dzisiaj znana, jako WSI zwijają rulony dolarów, także te ulokowane i zainwestowane za granica. PRL bis to w roku 1990 najlepsze na świecie miejsce do inwestowania oraz życia.Nie dziwi wiec ze kasa FOZZ pęka w szwach a centrala handlu zagranicznego notuje wręcz nieprawdopodobne obroty i wpływy. Niestety na drugim końcu swiata ,na kontynencie australijskim nie jest tak pięknie, dziesiątki tysięcy Australijczyków traci w latach 1990-91 miejsca pracy banki popadają w panikę, giełda australijska praktycznie zamyka drzwi. Co jest powodem takiej sytuacji Powód jest bardzo prozaiczny, bankrutują cztery z pięciu największych firm australijskich
- firma Alana Bonda
- firma Johna Elliota
- firmaChristophera Skase
- oraz zatrudniająca ponad 50 tysięcy pracowników grupa Linter group, której właścicielem jest Abraham Goldberg.
Bankructwo. Czyli nie ma kasy, nie ma winnych, nie ma nikogo. Właściciele rozpływają się w przestrzeni. Ze względu na pochodzenie zaczyna się zakrojona na szeroka skale akcja poszukiwania bankrutów w Izraelu. Wystawieni do wiatru akcjonariusze firm oraz spółek należących to tych Panow liczą straty w miliardach dolarów. Goldberg jest oskarżany o zdefraudowanie 1.5 biliona dolarów. Wcięło kasę, wcięło Goldberga. Nadmienić należy ze majątek Goldberga to zaledwie cześć tego, czym operował Alan Bond. Najbogatszy z teamu bankrutów. Rząd australijski powołuje specjalna grupę operacyjna celem odnalezienia bankrutów. Wyposaża ja w wielomilionowe fundusze. Poszukiwania zaginionych buissnesmenow trwają. R. Oparze nie zadają nawet jednego pytania w sprawie. Powód bardzo prozaiczny. R.Opara od jakiegoś już czasu, czyli początku lat 90-tych jest już w odrodzonej, wolnej i suwerennej Polsce. Wyjechał zanim pryncypałowie zbankrutowali Tak właśnie Polska – znana ze swego antysemityzmu i nienawiści do Żydów zapewni im to, czego nawet Izrael nie mógłby zaoferować. Całkowitą nietykalność. Latem 1991 roku w budynku firmy Z.Rolata Oxford Polska w centrum Warszawy odbywa się narada właścicieli Polski. Naradzie przewodzi Zigmunt Rolat, udział w naradzie biorą Abraham Goldberg, K.Skase, John Elliot, Alan Bond, Barbara Lundberg oraz kilka innych mniej znaczących postaci. Kawę podaje i czyści popielniczki prawdopodobnie R.Opara, nie ma stenogramu z tej narady, ale wątpię, aby zatrudniano sprzątaczko kelnerkę, gdyż fakt ze Goldberg jest w Polsce zostanie ujawniony dopiero w roku 2005.
PRL-bis zostaje podzielony na rejony wpływów. Bond otrzymuje pod kontrole Polskę północną. Goldberg wraz z Rolatem Warszawę. Elliot południe wraz ze Skasem oraz wolna rękę inwestowania w całej Polsce. Pani Lundberg jest przewidziana do zarządzania dużymi firmami, które powstają. Największe dotychczas przedsiębiorstwa w Polsce zajmujące się energia, paliwami, surowcami zostają oddane pod wspólna opiekę. Szybko powstające fikcyjne spółki Zajma się wykupem akcji. Wszak w budynku na wiejskiej ciągle zamieszanie. Rożni się tam kręcą w lawach poselskich.Wiec kasę z FOZZ trzeba szybko wypompować i ulokować. Znakiem firmowym pana Bonda będzie odtąd piwo DB.Także znajdujące się na północy firmy związane z energetyka –Elektromontarz północ –zarządzana oczywiście przez pana R.Opare, wszak pod swym własnym nazwiskiem poszukiwany listem gończym Bond nie będzie kupował akcji.
Elliot będzie kojarzony piwem Żywiec wraz z Allanem Myersem
*tlumaczenie, Jako dyrektor grupy Żywiec oraz Szwajcarskiej grupy inwestycyjnej Norinvest Holding jest dumny z tego ze posiada 1/3 rynku piwnego w Polsce. Wycena Żywcowego bussinesu to 720 milionów dolarów. Przez jakiś czas bussines ten był prowadzony dla Meyersa i Higginsa przez grupę Bonda. Sukces z Żywcem jak mówi Allan to przykład na bycie w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu mając odpowiednie kontakty i dojścia. R.Opara ciezko pracuje w Warszawie miliardy wyekspediowane z Australi przez lata do FOZZ oraz centrali handlu zagranicznego plus 1.5 biliona dolarów z roku 1991 trzeba szybko i umiejętnie zainwestować w imieniu Goldberga. Dlatego także jest Opara częstym gościem w kuluarach ówczesnego sejmu rozmawia z ludźmi zajmującymi się polityka, szefami prawie wszystkich znaczących parti politycznych obecnych na polskiej scenie politycznej. Siatka WSI oraz dyspozycyjni Dukaczewski, Kolodziejczyk, Toczek itp.sa bardzo pomocni, ale nowe twarze oraz kontakty zawsze mogą okazać się pomocne, tym bardziej ze pachnie się gruba kasa a dla młodych wschodzących gwiazd na scenie politycznej osoba nieznana. Po prostu Polski patriota, emigrant, który powrócił do Polski i chce pomoc naprawiać szkody po bolszewikach. Rekomendacje ma przecież wspaniale. Jest szefem zarządu największej firmy medycznej w USA otrzymującej dotacje od rządu oraz wojska na badanie szczepionek. Polska, co dopiero walczy o usuniecie wojsk sowieckich z terytorium kraju a tutaj staje przed Toba człowiek, który ma kwity na to ze armia oraz rząd USA go bardzo lubią. Nie wiem czy właśnie to skłoniło R.Szeremietewa do współpracy z zakamuflowanym oficerem KBW-WSI .Jednak szef parti RdR R.Szeremietew wchodzi do spółki z R.Opara razem próbują przejąć na własność pałac w Jadwisinie na początku lat 90 tych R.Szeremietew był osoba zarządzająca pałacem.Lokale w pałacu były wynajmowane dla rożnych parti politycznych oraz instytucji. Szeremietew zapewniał Oparę ze sprawę da się załatwić na tyle poważnie ze ten nawet już zaczął remontować pałac nie mając nawet aktu kupna czy własności. Właściciele, prawowici spadkobiercy walczyli o zwrot od wielu lat niestety bez efektów. Strony chętne do własności pałacu pogodził Wejchert z ITI, który tylko sobie znanymi układami w 3 miesiące załatwił sobie prawa kupna i to w dodatku za 1/3 ówczesnej wartości. Wiadomo, do kogo należy i przez kogo została założona ITI. Może to właśnie sam mistrz Goldberg dal pstryczka w nos Oparze za kombinowanie na boku. Nie była to jedyna transakcja, która razem przeprowadzał Opara z R.Szeremietewem. Jednakże o innych pisał nie będę. Szczególnie o tych, które miały miejsce w czasie, w którym pan R.Szeremietew był wiceministrem MON. Rozmawialem z wieloma poważnymi Ludźmi Polskiej sceny niepodległościowej lat 80-tych współpracujących z Szeremietewem w najcięższych czasach prześladowań bolszewickich. Sam także mam dużo szacunku dla pana R.Szeremietewa, ale odpowiedz dostawałem zawsze jedna, jeżeli sa fakty to nie można o nich nie mówić. Wiec mam nadzieje ze pan R.Szeremietew podejmie temat i rozwieje wszelkie animozje które szczególnie nasilają się po uniewinnieniu pana Szeremietewa z zarzutów postawionych swego czasu przez ministra MON R.Komorowskiego o korupcje i nadużycia w MON.
Nie rozumieją Ludzie jednego Dlaczego R.Szeremietew nie oddal do dnia dzisiejszego Komorowskiego do sadu w związku z fałszywymi oskarżeniami -przypominam ze sprawa była poważna, w razie udowodnienia zarzutów Komorowskiego groził Szeremietiewowi wyrok co najmniej 15 lat wiezienia. Według ostatnich dostępnych informacji Goldberg jest właścicielem 22 firm na terenie Polski, prtfolio nieruchomości, które sa w posiadaniu Goldberga sprawia wrażenie.Ostatnie dostępne dane pochodzą z roku 2005 i sa udokumentowane przez australijskich dziennikarzy Polska, Polacy nigdy do dnia dzisiejszego tematu Goldberga, a tym bardziej jego majątku nie sprawdzali. Nikt nigdy nie podjął tematu. Chociaż można by z tego materiału napisać kilka książek i wyprodukować wspaniały film o histori 3ciej RP. Oto niepełna lista oraz to, co ustalili dziennikarze australijscy także na temat R.Opary.
*** tlumaczenie Goldberg współpracuje conajmniej w jednej transakcji zakupu nieruchomości z R.Opara który kontroluje australijska firme Avantogen, jest w kontaktach bussinesowych z wysoko postawionymi ludźmi władz wywodzących się z byłej parti komunistycznej.
*Lista
Budynek należący kiedyś do Elektrimu wieżowiec Oxford, pierwszy Polski drapacz chmur zbudowany w latach 70-tych
Blue Tower znany także, jako budynek peugeota 45 piętrowy budynek znajdujący się w samym sercu Warszawy przy placu bankowym
Norway House nowoczesny 8 piętrowy biurowiec w centrum Warszawy
Kompleks biurowo mieszkalny pod numerem 61 ulica Jana Pawła drugiego
Potezny kompleks przemysłowy oraz centrum logistyczne centrum jagielonska rozciągający się na 20 hektarach przyległych do wisly
Park Błonie potężny kompleks przemysłowy
Euro finance Real Estate firma deweloperska
Metropol Holding firma deweloperska
Agencja Inwestycyjna firma zajmująca się inwestycjami w nieruchomości
JP Properties kolejna firma zajmująca się nieruchomościami
RNS Investment okręt flagowy Goldberga zarządzana do spółki z Rolatem oraz jego partnerem z Nowego Jorku adwokatem Aaronem Seligsonem także Zev oraz Deborah Furst nieślubne potomstwo Goldberga
Doradztwo Handlowe kompania inwestycjo managerska kontrolowana przez dzieci
Jest to niepełny spis z roku 2005 zawierający jedynie firmy, które posiada Goldberg na swe własne nazwisko. Wartość rynkowa owego majtku w Warszawie została oceniona przez ekspertów Australiskich na ponad bilion dolarów w roku 2005. Kompanie należące do Goldberga współpracują i sa pod opieka największego bussinesu Izraela tak zwanej grypy Fishmana także pod opieka Holenderskich grup operujących w rajach podatkowych na Antylach holenderskich oraz wyspach dziewiczych oraz jersey. Innym wielkim pomocnikiem oraz wspólnikiem jest największy potentat budowlany Izraela Zvi Ichaki Kiedy zostaje namierzony w Polsce w roku 2005 przez australijskich dziennikarzy the bullietyn Erica Ellisa oraz Prestona Smitha – Goldberg jest reprezentowany przez najlepsze i najbardziej wpływowe biura adwokackie związane ściśle z elita zydobolszewi SLD z Jerzym Zalega na czele. Kancelaria Lewandowskiego prowadzi sprawy Goldberga od jego przyjazdu do Polski w roku 1991. Izraelska kompania adwokacka Luisa Garba zatrudniona przez władze Australi w latach 90 –tych za grube miliony stwierdziła po latach kasowania rządu Australi ze nie wiedza gdzie może być Goldberg-on jest może duchem-może już nie żyje tymi słowami pożegnał się szef grupy adwokackiej. Biuro prywatnych agentów śledczych z Warszawy Krzysztofa Malczewskiego, któremu izraelscy prawnicy zlecili poszukiwania Goldberga po skasowaniu odpowiedniej kwoty stwierdza myślimy ze on po prostu nie istnieje, jest jak duch, nikt go nigdy nie znajdzie. Dziennikarze australijscy dotarli także do R.Opary, ten odpowiada w następujący sposób.
*** tlumaczenie Przyznaje ze spotykałem Goldberga przy rożnych okazjach, ale od późnych lat 90 tych nie miałem z nim kontaktu. Definitywnie nie jestem przedstawicielem Goldberga w żadnym wypadku i w żadnej formie, nie posiadam żadnych kontaktów bussinesowych z nim
Rezydencja, o której mowa to jedna z byłych własności Goldberga w Australi. WSI czyli spadkobierczyni KBW wyprowadza na początku lat 90 tych 100 milionów dolarów z FOZZ i budzi innego tak zwanego ;śpiocha; który jako właściciel firmy transportowej w Hamburgu. Firma posiadająca jednego starego busa marki volkswagen zajmuje się dostarczaniem paczek z Hamburga do Polski. Co niedziela Solorz kasuje 1 markę od kilograma pod kościołem Polskim na ulicy Grosse Freicheit i pędzi do Polski. Otóż ta wielka firma inwestuje 100 milionów dolarów i powstaje zarejestrowana w Holandi prywatna telewizja Polsat. Potężne pieniądze inwestowane sa w utworzenie kilku dzisiaj głównych stacji radiowych, setki gazet lokalnych, oraz zasilają kasę wyborcza wielu pomniejszych parti politycznych. R.Opara proponuje kasę każdemu kogo spotka na korytarzach ówczesnego sejmu. Potężne pieniądze zasilają powstająca AWS. Powstający później Ruch Stu.Fakty znane mówi o nich i pisze często sam Opara. Inni liczący się oficerowie WSI atakują pomniejsze liczące się partie polityczne oraz ludzi z nimi związanymi. Ludzi, którzy posiadają możliwości decyzyjne w regionach. Takie lub bardzo podobne rozmowy przeprowadzano wtedy wszędzie. Na Terenie Warszawy werbownikiem WSI był R.Opara taka rozmowę przeprowadzał miedzy innymi z ówczesnym KPN owskim posłem na sejm RP Adamem Słomką. Wielu jak chociażby wspomniany powyżej przez mnie ówczesny kolega z KPN Sławomir Neumann czy obecny właściciel dziennika Rzeczpospolita nie mieli skrupułów, dzisiaj sa ludźmi WSI sowicie opłacanymi. Inni, którzy WSI-okom pokazywali środkowy palec jak chociażby Adam Słomka to bandyci, dla których sady i wiezienia to cześć życia nawet w ówczesnej tak zwanej wolnej Polsce. Wykupienie majątku Polskiego. Stworzenie głównych liczących się mediów, wtyki w każdym ruchu niepodległościowym na terenie Polski lub przejecie ich gwarantowały spokojna przyszłość oraz całkowitą bezkarność bandytom bolszewickim. Nie dziwi wiec fakt ze Multi miliarderzy jak chociażby Goldberg mimo międzynarodowych listów gończych cieszyli się życiem i mieli zagwarantowany święty spokój w Polsce. Eric Ellis po raz pierwszy przyjeżdża do Polski w roku 1992 wie ze Goldberg przed wojna mieszkał w Lodzi i właśnie tam się udaje.Zaczyna poszukiwania, niestety bez efektu, ściana milczenia, brak jakichkolwiek informacji nawet w mediach ze takowy istnieje. Dlaczego wiec udaje się to w roku 2005. Powod jest bardzo prosty.Goldbergowi już nic nie grozi ze strony rzadu Australi.
*tlumaczenie Goldberg zostaje zwolniony z oskarżenia o bankructwo w listopadzie 1995 po tym jak rodzina zgadza sie zapłacić 5.1 miliona dolarów z pozostałych 793 milionów debetu. Sumę 5 milionów kasuje Goldberg w kilka tygodni za wynajem chociażby jednego wieżowca w centrum Warszawy. Lepszy Wrobel w garści jak to się mówi, aniżeli gołąbek na dachu. Władze australijskie zdawały sobie doskonale sprawę z tego ze nigdy Goldberga niedostana nie tylko z powodu braku umowy o ekstradycji. Wiedzieli dokładnie ze także w Australi korzystał z łask polityków już od dawna.
*tlumaczenie Goldberg siedzi na czubku bardzo wpływowej siatki buissnesowej obejmującej Europe, Amerykę północną oraz Izrael. Może posiadać rożne dowody osobiste paszporty z rożnymi danymi oraz datami urodzenia (dziesięć paszportów do tylu przyznaje się Goldberg - przypisek własny) Jest partnerem bussinesowym rządów Polskich oraz agencji, służb, partnerem najbardziej wpływowych ludzi parti komunistycznej. Jest najpotężniejszym magnatem nieruchomości na terenie Polski, majątek oceniany na 1bilion dolarów.
***tlumaczenie Oxford Polska jest współwłasnością Goldberga, Rolata przybranego syna Goldberga Zev oraz córki Deborah Furst. Pozatem dodaje z duma Goldberg jest połączony z najpotężniejszymi ludźmi władzy Na ścianie biura Rolata wisi mnóstwo fotografi, na których ściska ręce z uśmiechem wielu Vipom – Lechowi Walesie prezydentowi Polski A.Kwasniewskiemu.Izraelskiemu Nobliście Shimonowi Peresowi, sekretarzowi stanu USA Henremu Kisingerowi, niemieckiemu ministrowi spraw zagranicznych J.Fiszerowi ,wielu ważnym ludziom bylej parti komunistycznej Polski. Lista jest bardzo długa i robi wrażenie. Łączy ich wszystkich to ze już nie sa u władzy. Wymieniony powyżej Peres odegrał bardzo ważną role w kształtowaniu PRL-bis Władza PRL czuwała wystawiając posterunki SB, kiedy w październiku 1987 r. powołano Krajową Komisję Wykonawczą i nie pozwolono na udział w niej przedstawicieli grupy roboczej Komisji Krajowej. Tak oto stało się faktem rozbicie “Solidarności”na KOR-owską Targowicę i odesłanych w niebyt polityczny solidarnościowych gojów-„ekstremistów”, których szczególnie zjadliwie tępiono. Wśród nich był m.in. Marian Jurczyk, Jan Rulewski i Andrzej Gwiazda. Pierwsza, więc przeszkoda została usunięta, ale niebezpieczeństwo dla elit władzy nadal zagrażało. Nadal pozostają poza Międzynarodówką Socjalistyczną. Sytuacja zmienia się, kiedy tuż po zmianie rządu w Polsce przybywa z wizytą do naszego kraju Szymon Perez, przedstawiciel rządu Izraela. Spotkał się on z Mazowieckim – premierem, Skubiszewskim- ministrem spraw zagranicznych i Balcerowiczem- ministrem finansów, a także z Rakowskim. Perez podczas tej wizyty ponaglał do nawiązania stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Mazowiecki przyrzekł, że te stosunki zostaną nawiązane w pierwszych dniach stycznia 1990 r. Obietnicy dotrzymał. W rozmowie z Rakowskim Perez dowiedział się, że PZPR rozpadła się. Był zaskoczony, że jest tak źle. Obiecał poparcie wysiłków PZPR w wejściu do Międzynarodówki Socjalistycznej. Spełnił tę obietnicę, ale dopiero po zmianie nazwy PZPR na SdRP. Przyjmowanie, bowiem PZPR mogło wywołać falę protestów nieprzekupnych socjaldemokratów w państwach zachodnich. Druga przeszkoda została pokonana przez komunistów, ale za bardzo wygórowaną cenę, kosztem- jak niebawem się okaże – także zgody na warunki transformacji ustrojowej, szkodliwej dla społeczeństwa polskiego. Problemem numer jeden dla komunistów stała się pilna potrzeba przebudowy gospodarczej PRL na PRL- bis, czyli przejścia z gospodarki socjalistycznej na kapitalistyczną. Aby rozwiązać ten problem zafundowano Polakom Okrągły Stół. Przypomnijmy: od czasu I wojny św., filie struktur okrągłego stołu działają w pięciu krajach: Anglii, Australii, Nowej Zelandii, Afryce Południowej i w USA. Do 1961 r. ten żydowsko-masoński sanhedryn miał własny periodyk, pt. “The Round Table”. Polski Okrągły Stół stanowił wstęp do instalowania destrukcyjnych struktur i planów pokojowego rozbioru Polski, a jego praktyczną realizację powierzono międzynarodowemu hochsztaplerowi żydowskiego pochodzenia- George’owi Sorosowi, absolwentowi londyńskiej szkoły ekonomii, którą również kończyło wielu późniejszych profesorów socjal- komunizmu. Na wykonawców swojego planu G. Soros mianował Leszka Balcerowicza i Bronisława Geremka. Pierwszy z nich zajął się rujnowaniem gospodarki, drugi- praniem umysłów. Pierwszy wykonał tę destrukcyjną robotę pod ogólnym hasłem “planu Balcerowicza”, drugi w ramach tzw. “Fundacji Batorego”. Pierwszy przystąpił do przekształcania polskiej gospodarki i ekonomii w masę upadłościową, drugi- do homogenizacji umysłów, które stosownie preparowane, miały godzić się z kasacją Polski. Celem dalekosiężnych planów Sorosa i jego mocodawców socjalmasońskich, które realizuje B. Geremek i jego polityczni poplecznicy, jest narzucenie Polsce i pozostałym krajom Europy Wschodniej akceptacji “rozbioru”ich świadomości narodowej i rozbioru państw narodowych. Największą przeszkodą (również dla komunistów) na tej drodze jest dla współczesnych kolonizatorów (globalistów) poczucie więzi narodowej oraz wierność tradycjom narodowo- chrześcijańskim. Kłamliwie twierdzą, że wartości określające m.in. tożsamość narodową rodzą w sobie wszelkie nacjonalizmy, szowinizmy i totalitaryzmy, ograniczają wolność jednostki, a także wolną grę sił w gospodarce i ekonomice. Gotowość do współpracy w imieniu partii socjaldemokratycznych Europy zachodniej publicznie wyraził Willy Brandt vel Karl Herbert Frahm w latach 1969-1974, kiedy był kanclerzem RFN. Znaczące ożywienie kontaktów z partiami komunistycznymi, a więc i PZPR, nastąpiło od 1976 r. po wyborze Willy’ego Brandta na przewodniczącego Międzynarodówki Socjalistycznej. Wiceprzewodniczącym był Szymon Perez, zarazem przewodniczący izraelskiej partii pracy zajmujący również kluczowe stanowiska: wicepremiera i ministra skarbu Izraela. Treść rozmów utajniono, ale nie obyło się bez przecieków. A oto niektóre fakty. Wyraźne ożywienie rozmów partyjnych i politycznych z liderami Międzynarodówki Socjalistycznej oraz z szefami europejskich partii socjaldemokratycznych i władzami Światowego Kongresu Żydów nastąpiło po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce, kiedy nomenklatura PZPR obawiała się utraty władzy i klęski politycznej. Podczas wizyt Józefa Czyrka, Stanisława Cioska i Mieczysława Rakowskiego w RFN i innych krajach europejskich, najważniejsi w tym czasie (po Jaruzelskim) architekci i decydenci polityki PZPR, nie ukrywali trudnej sytuacji w PRL i problemów zagrażających partii. Wstępnie rozmawiano też o zamierzeniu wejscia PZPR do Międzynarodówki Socjalistycznej. Składano także deklaracje nawiązania stosunków dyplomatycznych z Izraelem, zerwanych w 1967 r. po “wojnie sześciodniowej”z państwami arabskimi. Obiecano zmianę stanowiska do działaczy KOR i wyrażono zgodę na powrót do polityki “dysydentów”pochodzenia żydowskiego, zwalczanych w latach sześćdziesiątych. Atmosferę do tych rozmów niewątpliwie przygotował wcześniej Jacek Kuroń i Adam Michnik. Wiadomo o tym z licznych raportów wywiadu SB, który doskonale rozpoznawał trasy i cele ich zagranicznych wojaży. Władza przekonała się również, że ci żydowscy “reformatorzy PRL”rzeczywiście są gwarantami zmian bezpiecznych dla komunistycznych elit i władzy. Wizycie W. Brandta, aby ukryć jej rzeczywiste cele, nadano znaczenie historyczne, o którym miał świadczyć podpisany w grudniu 1970 r. traktat przez NRF i Polskę, ostatecznie uznający granice między państwami na Odrze, Nysie Łużyckiej i Bałtyku. Traktat ten miał być także potwierdzeniem uznania traktatu podpisanego w październiku 1956 r. w Zgorzelcu między NRD a PRL i uznania Ziem Odzyskanych za polskie ziemie zachodnie. W rzeczywistości traktaty te są bez znaczenia, bowiem granice Niemiec z Polską musi uznać konferencja pokojowa mocarstw, które oddały ziemie niemieckie pod zarząd Polski. Światem a tym bardziej Polska nie rządzą ci, którzy krzyczą z trybun sejmu i law rządowych. Rządza ci, o których nie słyszy się nic. Szare eminencje. Eminencje, które możliwościami finansowymi sa zdolne nie tylko dokonać każdej zmiany układu politycznego, ale w razie potrzeby nawet zbankrutować takie mikro gospodarki jak Polska, jeżeli uznają ze nie maja spokoju.
Dlatego tez do dzisiaj jedyna informacja na temat grupy rządzącej Polska jest info, jakie ukazało się w Rzeczypospolitej w roku, 2005 czyli okrojona, pozbawiona najważniejszych informacji wzmianka o Goldbergu, oraz tekst Daniela Passenta, który ukazał się w Polityce. Musiały się ukazać po tym jak E.Ellis zamieścił publikacje w dzienniku –the bullietyn- W roku 2005. Wzmiankę o Goldbergu zredagował redaktor Kittel, obecnie nawet ta mała wzmianka pod tytułem – drugie zycie Goldberga -jest niedostepna w archiwach internetowych rzepy. Siła nieformalnych grup interesu jest tak potężna ze po publikacjach Ellisa w roku 2005 ukazujący się od ponad 30 lat the bullietyn zostaje zmieciony z rynku a autor szuka pracy poza granicami Australi. Jaka siłą sa te grupy mięliśmy okazje przekonać się, kiedy to szczepionki wywodzące się z laboratoriów Rolata, którymi zarządza także Opara były wciskane medialnie każdemu rządowi na świecie. Polska początku lat 90 tych to wielka pralnia pieniędzy złodziei swiata, instytucje takie jak FOZZ czy centrala handlu zagranicznego – Elektrim - Nie tylko finansuje wyprzedaż majątku Polskiego, ale musza także opłacić wielu, którzy tym interesem zarządzają. Milionowe zapłaty rożnym szefom czy zarządzajcymi tymi bussinesami nie maja limitów.Jedyny limit to, ile zdoła nakraść obecny szef czy przewodniczący.
FOZZ W wyniku tegoż rabunku zorganizowanego na szczytach władzy i zarządzania finansami, Polska straciła ponad 60 miliardów dol., a pozostające w ukrytej tajemnicy przed Polakami afery „odpryskowe” towarzyszące tej grabieży, uniemożliwiają nawet szacunkową ocenę wielkości łącznych strat. Głównymi sprawcami nie są nawet indywidualni złodzieje, lecz pobłażliwość, a w wielu przypadkach osobisty współudział przedstawicieli Mimisterstwa Finansów i innych rządowych agend, w tym również służb specjalnych. Sprawę ujawnił Michał Falzmann – komisarz Izby Skarbowej w Warszawie. Dlatego musiał umrzeć i zmarł nagle w wieku trzydziestu ośmiu lat. Ginie też w niewyjaśnionych okolicznościach w “wypadku samochodowym” prof. Walerian Pańko – prezes Najwyższej Izby Kontroli, który miał wkrótce w Sejmie przedstawić aferę FOZZ. Giną też w niewyjaśnionych okolicznościach trzy inne osoby związane z dochodzeniami w sprawie FOZZ. Natomiast dwaj policjanci, którzy złożyli szczegółowy raport o śmiertelnym wypadku prezesa W. Pańko, wkrótce potem utonęli w płytkim stawie, także w wyniku “wypadku samochodowego”, a ich meldunki zaginęły. Zamknięcie ust świadkom grabieży otworzyło oczy społeczeństwa i poruszyło dziennikarzy. Sprawiła to książka M. Dakowskiego i J. Przystawy, zatytułowana “Via bank i FOZZ”. Obecnie jest niedostępna w księgarniach w kraju z powodu zakazu sądowego jej wznowienia. Odwołanie autorów książki stanowiącej źródło wiedzy o działalności złodziei finansów Polski od decyzji Sądu Okręgowego w Warszawie czeka 8 lat na wydanie ostatecznego orzeczenia Sądu Apelacyjnego. Przypuszcza się, że opóźnianie rozstrzygnięcia sprawy spowodowało wznowienie ciągnącego się od lutego 1993 r. procesu sprawców FOZZ, już nieodpowiadających za rabunek miliardów dolarów, ale tylko za zagarnięcie 354 mln. zł. Za grabież odpowiada tylko 6 osób, zamiast, kilkadziesiąt, co wynika z książki “Via bank i FOZZ”. Niewątpliwie jest to przykład sądowej cenzury, wymuszonej przez władze państwa. Najbardziej winni rabunku finansów Polski, zwłaszcza z powodu braku reakcji i zmowy milczenia, są: premierzy kolejnych rządów i nie można wykluczyć, że korzystali również z tego przestępstwa. Na ławie oskarżonych, jako główni sprawcy rabunku 354 mln. zł. (czytaj wielu miliardów dol.!) zasiadają: Grzegorz Żemek, Joanna Chim i Dariusz Przywieczerski - były prezes “Universalu”.
Edmund Krassowski w dobrze udokumentowanej książce pt.” Afery UOP. Mafia”(wydanej przez Antyk w 1993 r.) opisuje tragiczny bilans rządów T. Mazowieckiego, czyli afery nienotowane dotąd w gospodarczej historii państw współczesnego świata. Chodzi o afery:
*rublowa- 15 bilionów zł.
*import rublowy z byłej NRD- 15 bilionów zł.;
*paliwowa- 2 biliony zł.;
*papierosowa- 15 bilionów zł.;
*alkoholowa - 10 bln. zł.;
*składów celnych- 3 biliony zł.;
*ART- B- 6 bilionów zł.;
*FOZZ - 10 biln. zł.
Stanowi to łącznie 60- 70 bilionów zł, według ówczesnego kursu po 9.500 zł. za dolara. Pod większością tych afer widnieje podpis T. Mazowieckiego. W ocenie Włodzimierza Bojarskiego- prof. PAN, senatora, przebieg i skutli rabunkowego programu Balcerowicza są następstwem:
* braku rozwoju instytucji rynkowych (odpowiednio kontrolowanych), przetargów i giełd towarowych, rynku pracy, finansowego,;* utrzymanie paraliżu systemu kasowo- bankowego;
* braku skutecznego zabezpieczenia majątku narodowego (m.in. brak Agencji Własności Narodowej) przed uwłaszczeniem się nomeklatury władzy, przed rujnowaniem i bezsensowną likwidacją przedsiębiorstw państwowych,
* braku programu przestawienia przemysłu obronnego na produkcję pokojową dla potrzeb rynku,
* brak krytycznej analizy i weryfikacji inwestycji państwowych (centralnych przedsiębiorstw finansowanych przez banki),
*braku właściwej stymulacji rozwoju produkcji przemysłowej i rolnej,
* braku programu dostosowania struktur cen surowców, paliw i energii oraz produktów rolnych do struktur cen zagranicznych,
* podtrzymanie wielkich, monopolistycznych struktur w przemyśle i tzw. spółdzielczości,
* braku skutecznych działań antymonopolowych o charakterze organizacyjnym, fiskalnym, prawnym, wadliwego fiskalizmu podatkowego i hamowania wzrostu płac przy braku stopniowania rozwoju gospodarczego. Ignorancję tego mechanizmu przez L. Balcerowicza prof. W. Bojarski akcentuje na s. 27 w książce pt. “Więcej Polski” (wydanej w Warszawie w 1994 r.). Najbardziej wyniszczającym gospodarkę skutkiem rządów Mazowieckiego – Balcerowicza, zdaniem prof. Bojarskiego, było otwarcie systemu gospodarczego na łatwe przejmowanie na własność majątku narodowego przez niedawnych komunistycznych administratorów i rozpoczęcie procesu tzw. uwłaszczania się nomenklatury, czyli przekształcenia się komunistów w kapitalistów kosztem społeczeństwa i państwa polskiego. Rozgrabieniu majątku narodowego towarzyszyło przechwytywanie przez te same zespoły i kierownictwa potężnego, zmonopolizowanego przemysłu propagandowego (czwartej władzy) w postaci setek tytułów pism, radia i telewizji oraz systemu druku i dystrybucji prasy, czyli Przedsiębiorstwa “Ruch”. Likwidatorem tego olbrzymiego majątku mianowano, jeszcze za czasów rządu Rakowskiego, jego kolegę i ministra propagandy – Jerzego Urbana, w duecie z min. M. Wilczkiem. Potentatami prasowymi stali się m.in. Jerzy Urban, wydający wysoko nakładowy antypolski tygodnik “Nie”i A. Michnik- właściciel potężnego wydawnictwa “Agora”, wydającego m.in. potężny dziennik “Gazeta Wyborcza”, broniący interesów postkomunistów i M. Rakowski – wydawca miesięcznika “Dziś. Przegląd społeczny”. Wkrótce ujawniane są gigantyczne, ale nie wszystkie afery korupcyjno-mafijne, w których główne role grają dygnitarze z rządu, sejmu, senatu, banków i tajnych służb, powiązani międzynarodowymi interesami na wschodzie i zachodzie. Wśród dygnitarzy załatwiających własne oraz PZPR- owskie i SLD- owskie interesy znajduje się Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller, Wiesław Huszcza, Józef Oleksy i do 1990 r. poseł SLD, były esbek- Jerzy Dziewulski, zamieszany w aferę FOZZ. W kontekście tej afery nie mogło zabraknąć osłonowego udziału Jerzego Urbana- ministra propagandy w rządzie Rakowskiego. Z całą powagą pisał on w broniącym aferzystów tygodniku “Nie” (5.03.1992r.) (…) Od momentu aresztowania byłych dyrektorów FOZZ staniały wszystkie operacje związane z wykupem długów. W Dusseldorfie, Luksemburgu, Paryżu zgodnie twierdzą – podkreśla Urban -że nieodpowiedzialne rozpętanie publicznej afery uczyniło wiele szkody interesom Polski”. Na czym polegały przestępstwa gospodarcze i finansowe działające na szkodę Polski? Skalę strat, tuż za aferą FOZZ, sytuują się trzy kolejne przestępstwa tolerowane przez rząd M. Rakowskiego, Mazowieckiego, Bieleckiego i Suchockiej za przyzwoleniem Wojciecha Jaruzelskiego. Były to: afera paliwowa, rublowa i alkoholowa. Niewielu Polaków jest świadomych, że kolejne “solidarnościowe”rządy Mazowieckiego, Bieleckiego i Suchockiej, a później Pawlaka, uczyniły wiele na rzecz ekonomicznego rozkładu Polski. Posłużono się wyniszczającym programem Balcerowicza- Sachsa. Osiągnięto eksplozję afer finansowych na niespotykaną skalę: na półdarmową, a w wielu przypadkach zupełnie darmową “prywatyzację”-wyprzedaż majątku narodowego. Nomenklatura postkomunistyczna i solidarnościowa zawłaszczyła rzekomo prywatyzowane przedsiębiorstwa oraz tzw. spółki. Grupa złodziei spod znaku KBW później przemianowana na WSI jest i była nie tylko dobrze zorganizowana w Australi jak widzimy po życiorysie R.Opary, ale na każdym kontynencie w Polsce lat 80-90 tych głównymi opiekunami wielkiej kasy byli Aleksander Kwaśniewski- były szef PZPR- SdRP- SLD i poseł na Sejm oraz piastujący drugą kadencję prezydent Polski. W grupie tej znajduje się również Andrzej Olechowski- poseł i senator zajmujący kluczowe stanowiska państwowe, przez wiele lat agent służb specjalnych PRL w U.N.C. TAD i Banku Światowego, do czego przyznał się po ujawnieniu jego nazwiska przez Antoniego Macierewicza – ministra spraw wewnętrznych w rządzie Jana Olszewskiego. Był jeszcze ministrem finansów i spraw zagranicznych. Jego nazwisko ujęte było na słynnej liście agentów SB. Większość spośród tych ludzi nadal rządzi nie tylko gospodarką państwową, czy finansami, ale często decyduje o tym, komu uda się powodzenie w sektorze prywatnym. Takie wpływy posiadał np. Kulczycki, jako prezes Korporacji Finansowej Przedsiębiorczości, która rozdzieliła 35 mln. dolarów na 12- 16 proc. dla małych i średnich przedsiębiorstw. W podobnym Polsko – Amerykańskim Funduszu Przedsiębiorczości rozdzielał kredyty na jeszcze niższym progu oprocentowania dyrektor Andrzej Herman - były przewodniczący SZSP na SGPiS, sekretarz PZPR i lektor KC PZPR. Fundusze na restrukturyzację rozdzielał również Andrzej Olechowski - jako przedstawiciel Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Do grupy przyjaciół z SGPiS należy także poseł Marek Wagner – doradca ekonomiczny Leszka Millera – szefa SLD; Marek Borowski – poseł, minister finansów w rządzie Józefa Oleksego, Marek Belka – doradca ekonomiczny prezydenta Kwaśniewskiego, minister finansów w rządzie W. Cimoszewicza (od lutego do października 1997r.). Pamiętać także należy o kluczowej roli w tej grupie Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera i Wiesława Huszczy- skarbnika PZPR i SdRP. Grupa absolwentów SGPiS i ich przyjaciele z PZPR- SdRP – SLD skupiła wiele funkcji na szczytach władzy. Było to oczywiście konieczne do przeprowadzenia w sposób utajniony olbrzymiej operacji samouwłaszczenia się nomenklatury i służb specjalnych PRL na zasadach rabunku finansów. W sierpniu 1994 r., kiedy w rządzie SLD- PSL Włodzimierz Cimoszewicz był ministrem sprawiedliwości i wicepremierem, ujawniono we władzach spółek z udziałem skarbu państwa, iż zasiadało w nich dwóch ministrów, pięciu sekretarzy stanu, 38-miu podsekretarzy stanu, 11-tu dyrektorów generalnych. Oczywiście, nie ujawniono nazwisk wszystkich osób na dodatkowych, wysoko płatnych funkcjach w radach nadzorczych spółek osób zajmująych kluczowe stanowiska w ministerstwach i centralnych urzędach państwa oraz w kierownictwie urzędów wojewódzkich. Niestety, nikogo nie ukarano i jak dotychczas, nie karze się winnych łamania ustawy antykorupcyjnej.
FOZZ, a także Bank Handlowy, nie mogłyby dokonywać rabunku finansów, gdyby Międzynarodowy Fundusz im na to nie zezwolił. Jest to system naczyń połączonych. Ci sami ludzie spotykali się na prywatnych uroczystościach i na korytarzach centralnych urzędów. Jedno i to samo środowisko od ponad dwunastu lat. Afera FOZZ pokazuje jasno, do jakiego stopnia służby specjalne opanowały finanse państwa i banki. Oczywiście, są tego przyczyny. Jedyną szansą wygodnego i niezależnego życia w „nowej” Polsce dla ludzi związanych z aparatem PZPR, SB, WSW itd., zaangażowanych w upadlanie przeciwników politycznych, było zajęcie kluczowej pozycji ekonomicznej. Im po prostu paliło się pod nogami. Tylko niektórzy mieli status naukowca- ekonomisty, finansisty, znawcy bankowości, czy handlu zagranicznego. Prawie całe MSZ, czy handel zagraniczny splecione były z MSW poprzez podwójne etaty, tajną współpracę, albo etaty niejawne. Podobnie wielu ludzi z Biur Radcy Handlowego (BRH) na placówkach pracowało dla MSW w pełnym zakresie od wywiadu gospodarczego do inwigilacji politycznej. W końcu lat osiemdziesiątych ludzie ci przechodzą do jawnej, prywatnej działalności ekonomicznej. Powołują przedsiębiorstwa i spółki, głównie handlowe, których formalnymi właścicielami zostają np. członkowie ich rodzin. To wtedy właśnie pojawia się nieukrywany przepływ środków z zagranicy. Żony, dzieci i bracia prominentów nabywają nagle przedsiębiorstwa prywatne, wywożą pieniądze za granicę i zakupują nieruchomości, np. na Lazurowym Wybrzeżu, w Alpach, czy mieszkania w Paryżu, Londynie i Nowym Jorku. Dobra te stanowią lokatę materialną na niepewną przyszłość. Podobnie kiedyś postępowały niemal wszystkie rodziny powiązane z wysokim szczeblem aparatu PZPR, MSZ, służbami specjalnymi MSW. Dziś widać gołym okiem pięcio- sześcioosobowe grupy interesów. One zawsze mają swoich zaufanych kolegów, współuczestniczących w interesie – w Ministerstwie Finansów, banku, BRH, w ambasadzie, czy MSZ. Mają własne przedsiębiorstwa - na Cyprze, w Luksemburgu, czy w Belgii, albo joint venture w Polsce. Klasycznym przykładem tak zorganizowanych siatek jest handel bronią. Dla ludzi zajmujących się tym procederem kluczową postacią był i pewnie pozostał Leszek Balcerowicz, członek PZPR i wykładowca w Instytucie Marksizmu i Leninizmu, a zarazem doradca w sieci. Szanowany przez niektórych ludzi z “Solidarności”, ale i przez komunistów, którzy widzieli w nim nadzieję na nowe oblicze PZPR. Tym ludziom wydawało się wtedy, że porządek opozycyjny da się dołączyć do dotychczasowego i zatrzeć granice między nimi. Do takich ludzi należał Grzegorz Kołodko, skądinąd specjalista, wielokrotny stypendysta i seminarzysta amerykański; dawniej I sekretarz PZPR na SGPiS, przedtem szef ZSP.Niewielu z najmłodszego pokolenia Polaków wie, że mafia złożona z byłych funkcjonariuszy PZPR, UB i SB, postkomunistycznych premierów i ministrów sprywatyzowała połowę majątku narodowego w taki sposób, że oficjalnie i głośno szydzą z tego nawet zachodni współuczestnicy tej grabieży. Prasa, radio i telewizja są jedynie polsko- języczne, a nie polskie. Są one w stanie wykreować z łajdaka wybitny autorytet moralny, usprawiedliwić każde przestępstwo gospodarcze, mafijny charakter władania państwem, jego administracją i strukturami gospodarczymi, nazywając budowaniem demokracji. Osuwanie się społeczeństwa w ubóstwo firmować, jako stabilizację, milczeć o setkach rozkradzionych bilionach złotych i dziesiątkach miliardów dolarów, sprawców osłaniać immunitetami poselskimi, wypróbowaną metodą mafijnych preferencji i zasadą nietykalności przenosić ich na inne równorzędne stanowiska Dzisiaj na przykład taki R.Opara może bez jakiejkolwiek obawy pisać o sobie Polak –humanista - Patriota bo ma pewność ze nikt go nawet palcem nie ruszy a wielka kasa przyciągnie jak kiedyś wielu. Ale prawdziwi Polacy wiedza ze wycofanie się sowieckiego i polskiego komunizmu ze struktur oficjalnych w kryptokomunistyczne, dokonało się planowo i metodycznie. Zajęto po prostu z góry upatrzone pozycje. Ten ustrojowy proces był reżyserowny przez speców partyjnej strategii i służb specjalnych, m.in. w sferze finansów, w wycofywaniu gigantycznych sum dolarowych i lokowaniu ich na tajnych lub jawnych kontach w bankach zachodnich, w przedsiębiorstwach, spółkach. Połączone siły KGB, wojska i mafii, aparatu władzy KPZR tworzą obecnie nieformalne państwo nieformalnej władzy, pieniądza, korupcji, zbrodni, terroru, władania gałęziami przemysłu, zwłaszcza zaś bogactwami naturalnymi. Ich rolę w destabilizacji Europy, a zwłaszcza teraźniejszej Polski trudno dziś przecenić w nawet najbardziej ponurym scenariuszu. Wielkie złodziejstwo oraz lichwa zostały na chwile zastopowane poprzez dojście do władzy PIS. Zaczynają dziać się rzeczy naprawdę dziwne i szokujące silny układ zydokomunistyczny. Allan Bond zostaje zmuszony do ucieczki z Polski po tym jak dobierają się do niego urzędnicy Kaczyńskiego. Co prawda interesy sa zabezpieczone i udziały rozpisane na rożne firmy, spółki oraz osoby fizyczne jak chociażby R.Opara, ale musi uciekać do Angli nie chroni go to, co chroni Goldberga nie ma obywatelstwa Polskiego.Niestety PIS oraz Kaczyński nie sa na tyle silni, aby stworzyć cokolwiek w sejmie, aby naruszyć status quo ustalony przez zydokomunistow. Ten krotki okres czasu rządów Kaczyńskich pokazuje jak słaba jest Polska. Media należące do WSI nie ułatwiają życia, przetasowanie następuje bardzo szybko, jednakże dawna współpraca grup złodziejskich PZPR-SB-WSI Już nie jest taka płynna jak na początku lat 90 tych. Jest nowa rzeczywistość. Polska jest członkiem Uni Europejskiej i powstaje konflikt interesów wyżej wymienionych grup. Powstają frakcje wewnątrz WSI-SB-PZPR następuje wewnętrzny podział na grupy bardziej zależne od Moskwy oraz Brukseli. Rozmowy na temat wstąpienia Polski do uni zmieniły sposób działalności oraz funkcjonowania chociażby takiej pralni pieniędzy, jaka jest Elektrim. Stary wywodzący się z bandy komunistycznej prezes nieszkodzący nikomu A. Skowroński zaczął w roku 1997 uciekać w stronę zwolenników uni europejskiej. Era Skowrońskiego zakończyła się, kiedy osobiste przekręty prezesa wkurzyły wszystkich. Era –gsm-czyli wchodząca na rynek pierwsza firma telefoni bezprzewodowej a raczej zatajony układ z Kulczykiem polegający na tym ze Kulczyk miał prawo wykupu akcji Ery po kosztach, jakie zainwestował. Kiedy Era okazała się sukcesem Kulczyk mógł odsprzedać udziały Elektrimowi za 200 milionów, niestety układ ze Skowrońskim był utajniony i akcjonariusze Elektrimu zaczeli działać.Powiadomiono nawet prokuraturę. Kulczyk musiał odsprzedać swe udziały w Erze szybko i zrobił to za mały zysk, który wtedy wynosił tylko 25 milionów. Kulczyk ze Skowrońskim znali się jeszcze z czasów głębokiego PRL i kręcili lody w Elektrimie jeszcze wtedy wiec biedni stamtąd nie wylecieli. Już ojciec Jana Kulczyka, polonijny biznesmen, w czasach PRL robił interesy z centralą handlu zagranicznego Elektrim i był zaprzyjaźniony z jej szefami.
Miejsce Skowrońskiego zajmuje człowiek Goldberga i Rolata Barbara Lundnerg. Mająca doświadczenia w kierowaniu tak zwanym Polsko Amerykańskim Funduszu Przedsiębiorczości. Lundberg nie tylko zasłynęła z tego ze w Elektrimie wykupiła akcje BRE banku ( Olechowski-Opara-także bank handlowy ) akcje Warty oraz akcje Kulczyka ale zaczęła zakupy na całego jak określają Lundberg znawcy Elektrimu, skupowała wszystko jak leci nie gardząc nawet małymi interesikami czy nieruchomościami. Wszystkie drobne lewe interesy bandy Goldberg Opara zostały wtedy własnością Elektrimu. Po pierwsze pozwalało to wyczyścić i polikwidować setki spółek krzaków po drugie była okazja na tym wszystkim jeszcze zarobić. Wykorzystując zainteresowanie zarówno Francuzów jak i Niemców Elektrimem a w szczególności Era gsm. Powstała Elektrim Telekomunikacja –ET- . Elektrim wyłoży na spółkę 615 milionów. Francuzki koncern Vivendi, który już od dłuższego czasu walczyl z Niemcami o wpływy wyłożył 1.2 miliarda dolarów na 49% akcji. Francuzi, którzy dowiedziawszy się o tym ze kupili tylko akcje a nie wpływy nad Elektrimem dostali szalu, ale kogo to interesowało.Akcjonariusze grupy Goldberg Rolat a także zarządzający Elektromontarzem północ, czyli Opara pękali ze śmiechu, wcześniej wykupiona przez panią Lundberg drobnica bandziorów Rolat Goldberg miała teraz wartość giełdowa i to było najważniejsze. Władza nad Erą wpadła w ręce Francuzów. Zmęczeni i poirytowani szarpaniem się z Elektrimem postanowili przejąć kontrolę nad spółką. Kupili pakiet ponad 10 proc. akcji, dogadali się z grupą innych akcjonariuszy i usunęli Barbarę Lundberg. Drugą umowę z Vivendi podpisał już Waldemar Siwak, przewodniczący rady nadzorczej, oddelegowany do kierowania spółką.
Siwak, młody finansista z ABN Amro Elektrim dysponuje aktywami wartymi 3,5 mld zł, a zobowiązania to 2,2 mld zł. O ile jednak wartość długu jest niepodważalna, o tyle wartość majątku to rzecz umowna. Barbara Lundberrg zrobiła swoje jak zwykle, musiała szybko odejść, ale to nie oznaczało wcale ze grupa WSI-SB-PZPR skierowana bardziej na Moskwe niż na Brukselę odpuści Elektrim. Kostrzewa inny ze znanych cwaniczkow w tamtym czasie prezes BRE –banku organizuje grupę. Plan jest prosty miliony Allana Bonda oraz energetykę, która Bond zarządza na północy Polski skupić w Elektrimie do wejścia na pokład Elektrimu szykuje się grupa: polskich: przedsiębiorców skupiona wokół BRE Banku. Są wśród nich właściciel Multico Zbigniew Jakubas oraz Ryszard Opara, przedsiębiorca, który ma pod swą kontrolą spółkę giełdową Energomontaż Północ. Za kase BRE zgromadzili już ponad 20 proc. akcji i zażądali nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy. Chcą wprowadzić do rady nadzorczej swoich ludzi. Najchętniej i najbardziej buńczucznie wypowiada się Jakubas, deklarując, że grupa przejęła już kontrolę nad Elektrimem. Wzbudziło to nawet podejrzenia Komisji Papierów Wartościowych, bo takie pośpieszne wykupywanie akcji grupą wymaga ogłoszenia wezwania, czyli złożenia oferty skierowanej do wszystkich posiadaczy akcji. W odpowiedzi Vivendi zapowiedziało obronę swoich pozycji w Elektrimie. Rynek zareagował na to wzrostem cen akcji. Niestety chciwość Opary po tym jak już zasiadł we władzach Elektrimu kończy się tak samo jak niegdysiejsza chciwość z akcjami australijskiej firmy medycznej. Oparze wydaje się ze rozpadający się układ wzajemnej pomocy PZPR-SB-WSI to okazja na lawirowanie i nierespektowanie takich ludzi jak Goldberg oraz Rolat. Zawiera tajna umowę opatrzona prywatnym wekslem z innym cwaniaczkiem o nazwisku Jan Rynkiewicz - polega to na tym ze Rynkiewicz szukał na zlecenie Opary nabywców akcji zagranicznych funduszy inwestycyjnych. Weksel R.Opary opiewał na sumę 5.8 miliona zł. W ten sposób Opara ryzykował z jednej strony to ze zrobi dobry interes na tych akcjach z drugiej strony jednak szafował czymś, co nie należało do niego. Akcjami Elektrimu wystawionymi na niego osobiście. Tak właśnie te akcje wystawione na niego osobiście nie były nigdy jego akcjami gdyż były gwarantowane przez Olechowskiego, czyli BRE bank. Bank złodziei, którzy wystawiali złodziejom kwity własności. Mimo ze BRE dostał potężny zastrzyk kasy od A.Bonda a dyspozytorem tej mamony był od początku Opara to kwity musiały się zgadzać i akcje Opary w Elektrimie to był tylko i wyłącznie zastaw za pożyczkę udzielona przez BRE Oparze na zakup tych akcji. Olechowski mógł z łatwością przynieść Oparze taka kwotę w worku, ale czasy się zmieniły. Układ PZPR-SB-WSI był już na tyle podzielony ze strona Moskiewska otwarcie już wałczyła ze strona pro unia europejska. Jest rok 2002 i powstała niedawno grupa skupiająca się wokół założycieli PO czyści pole. Dziecice KBW walczą miedzy sobą jak za dawnych lat 40 tych o władze. Ryszard Opara odmawia jakichkolwiek komentarzy w tej sprawie, ale Rynkiewicz ostro domaga się zapłaty i realizacji weksla. Komornik wydaje nakaz zajęcia akcji Opary. Nie tylko Rynkiewicz ma problemy z odzyskaniem pieniędzy od R.Opary, także bank PKO pamiętamy ze to ta sama SB-ecka banda –PKO i BH to ojciec i matka BRE .Całość trzyma w reku Olechowski, czyli przełożeni z WSI Opary. PKO w dziwny sposób udziela Oparze potężnej pozyczki na zakup akcji i zostaje z ręką w nocniku. 35 milionów zostaje zagwarantowane Oparze po prostu przez telefon, podczas gdy jest on na urlopie PKO nie chce nic w zamian. Ustala z Opara ze miliony przeleje natychmiast a warunki pożyczki ustala na miejscu w Warszawie jak szanowny pan Opara wróci z urlopu. 23 grudnia 2002 Rynkiewicz przejmuje za pomocą weksla podpisanego przez Oparę akcje Elektrimu Opary o wartości 8 milionów papierów wartościowych przejmuje także 49% akcji giełdowych Elektromontarzu Północ należących do Opary. Zagrożona zostaje tym samym opcja pozyskania rosyjskiej grupy budowlanej Bonita, jako inwestora strategicznego. Przykład-klasyk konfliktu interesów grupy pro Moskiewskiej z grupa pro unijna Opara zostaje zmuszony do opuszczenia Elektrimu. Panowie Goldberg i Rolat nie podarują Rynkiewiczowi, kiedy Opara pakuje walizki robią porządek z Rynkiewiczem. Dostaje trochę kasy do kieszeni i idzie na ugodę, pieniądze mafi nie sa dla takiego pionka jak on, wie o tym doskonale i spuszcza głowę. Opara nawet nie wie, bo nie zostaje poinformowany o tym ze dalej jest udziałowcem zarówno Elektromontarzu Polnoc jak i Elektrimu.W końcu jest tylko slupem wyciosanym przez KBW. Grupa RolatGoldberg musi w jakis sposób pokazać Oparze ze lewizny na lewiźnie robić nie wolno bez pozwolenia i skazuje go na banicje.Po prostu o Oparze jest za głośno a to szkodzi wszystkim. Zaczyna się kłopot z Elektrimem, następuje szereg wzmianek prasowych o kryzysie, zmieniają się nazwiska szefów zarządu. Kiedy jednak następuje chwila ciszy medialnej Bandziory spod znaku RolatGoldberg przejmują Elektrim. Czarodziejem, który ma ratować pralnie pieniędzy zostaje koleżka Opary inny śpioch-slup KBW właściciel Polsatu Solorz. W warszawskiej cytadeli odnaleziono akta WSI, dotyczące najbogatszych Polaków i historii ich fortun, w tym m.in. Zygmunta Solorza. W archiwum KRRiT także poszukano dokumentów dotyczących właściciela telewizji Polsat i przekazano je ABW. Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Stanisław Kluza skorzystał z uprawnień prokuratorskich i przystąpił do procesu przeciw Elektrimowi. Walka o Elektrim i PAK najwyraźniej jeszcze się nie zakończyła. Być może jest to także walka o Polsat. Wojna spadkobierców Bieruta to już nie żarty. Z jednej strony potężny kapitał uni z drugiej oligarchowie rosyjscy i banda NKWD. Pomiędzy nimi Polska i Polacy, którzy nawet nie zdaja sobie sprawy z tego ze nawet ulice już do nich nie należą. Nie tylko ulice. Polski nie jest sejm, senat, nie jest rzad ani prezydent. Polskie nie sa media. Polska jest bieda, potężne bezrobocie powstałe po likwidacji prawie wszystkich gałęzi Polskiego Przemyślu. Zapaść Śląska, likwidacja przemysłu stoczniowego, najlepszych Polskich hut i przemysłu obróbki metali. Prawdę o stanie Polski ujawnia tym, co mówi, sam Goldberg, który zgadza się na rozmowę w cztery oczy z dziennikarzami Ericem Ellisem oraz Prestonem Smithem z the bullietyn. Jest rok 2005 Goldberg od 15 lat poszukiwany przez władze australijskie także udziałowcy jego firm ciągle maja na niego oko. Dziennikarze Australijscy tak jak w roku 1992 w Lodzi tym razem w Warszawie napotykają ścianę milczenia na temat Goldberga, wpada im w ręce umowa z podpisem pewnego pana mieszkającego w Warszawie, na której widnieje taki sam podpis jak na dokumentach Goldberga. Docierają do dokumentów, które świadczą o tym ze pod adresem ulica Cypryjska 2a na trzecim Pietrze żyje człowiek, który wiekiem odpowiada Abrahamowi Goldbergowi. Nazywa się Aleksander Goldberg i posiada inna datę urodzin Aleksander urodził się 23 czerwca 1929 roku, podczas gdy Abraham 4 stycznia 1931.Rankiem tuz przed godzina 9.00 pewnej jesiennej Niedzieli zjawiają się pod domem strażnikowi mówią ze sa znajomymi Goldberga. Strażnik pyta czy chcą porozmawiać z panem Goldbergiem i przekazuje im domofon. Człowiek o starczym glosie mówiący płynną angielszczyzna z lekkim wschodnim akcentem odpowiada.
Rozmowa;
B- bulletin
G- Goldberg
B- czy pan Goldberg
G- tak
B- Dzien dobry moje nazwisko Eric Ellis z gazety bullietyn z Australi, zapewne pan zna , czy można prosić o rozmowę
G- Jestem teraz zajęty o 10 mam wizytę u lekarza teraz się ubieram, możemy porozmawiać potem
B- jak najlepiej skontaktować się z panem
G- może pan zadzwonić na ma komórkę
B- jaki jest numer?
G- podaje numer także po zapytaniu o domowy nie odmawia również tego
B- co z pana córka Deborah i synem Zev ,sa w domu ,może z nimi mogę porozmawiać?
G- córka była, ale gdzieś wyszła syn jest w domu
B- jest pan pewny ze nie może nam pan poświęcić chwili teraz?
G- nie ,nie mogę
B- szkoda bo jest dużo tematów do rozmowy na temat ostatnich 10 lat ,pana aktywności tutaj oraz bussinesu w Australi.
G- śmiejąc się odpowiada zapomniałem już dużo na temat tego co wydążyło się w Melbourne
Później dzwonią na telefon domowy podany przez Goldberga ,odbiera zona mówi ze jest z Melbourne i przechodzi na akcent regionu, radzi aby zadzwonić na Tel.kom. Goldberg odpowiada i umawia się na godz. 16.oo w biurze Oxford Polska
B- Dlaczego pan nie stawił się na sprawę w Austarli
G- ponieważ tak mi poradził mój australijski prawnik
B- australijski prawnik tak panu poradził?
G- tak
B- jak nazywał się ten prawnik
G- nie pamiętam
B- ale proszę pana czy pan twierdzi ze australijski system prawny nie zagwarantowałby panu sprawiedliwego procesu skoro pan twierdzi ze nic pan nie zawinił?
G- kiedy będę gotowy to pojadę, powtarza kilkakrotnie
B- Jeżeli australijski system sadowniczy zaprosiłby pana teraz na sprawę i zapłacił panu bilet pojechałby pan?
G- nie potrzebuje aby płacili za mnie mam pieniądze
B- pytanie było czy pojechałby pan
G- oni mogą przyjechać tutaj i pytać o co chcą
B- czy kiedykolwiek rozmawiał pan z panem Maxsted z KPMG ponieważ on właśnie był śledczym w pana sprawie.
G- słuchaj, ja dzwoniłem do nich ,dzwoniłem i nic
B- kiedy po raz ostatni miał pan kontakt z nim
G- nigdy od czasu kiedy wyjechałem
B- za czym pan najbardziej tęskni w Australi mieszkał pan tam 40-50 lat
G- Vlados restauracja
Goldberg oprowadza dziennikarzy po biurze i powiada o tym jak przybył do Polski i biedny bez pieniedzy został zatrudniony przez Rolata ,otrzymywał pensje 10 tys. dolarów.
Rolat stwierdza później ze jak się dowiedział o przeszłości Goldberga to natychmiast go zwolnił. Prowadzi poważną firmę w Warszawie i nie mógł sobie pozwolić na zatrudnianie człowieka z taka reputacja.
B- czy miał pan jakieś pieniądze opuszczając Australie?
G- nie nie ,ale według australijskich mediów miałem podobno 1,5 biliona dolarów. Wiec nie powinni się dziwić temu co mam teraz
B- sa ludzie w Australi którzy chętnie widzieliby siebie jako współwłaścicieli tego co pan posiada obecnie ,twierdza ze używał pan ich pieniędzy
G- ani centa
B- jest pan absolutnie pewny tego?
G- jestem pewny ,wiem lepiej niż pan
B- wiec jak to się stało skoro pan twierdzi ze nie miał pan żadnych pieniędzy ze otrzymywał pan takie kredyty i zbudował takie imperium w Warszawie?
G- ponieważ mam ludzi którzy wykładają pieniądze i jeszcze mnie o to proszą abym wziął, wielu mam takich
B- chce pan powiedzieć ze pomimo tego co się stało w Australi i długu ponad 1 biliona ,z taka przeszłością ,wciąż ma pan ludzi którzy dają panu takie kredyty aby zbudować imperium warte ponad 1 bilion w Warszawie?
G- tak to właśnie to co mnie spotkało
B- tylko celem ustalenia jaka jest pana data urodzin?
G- uśmiechając się odpowiada mam trzy daty urodzenia
B- urodził się pan trzy razy ?
G- po wojnie kiedy z rodzina przybyliśmy do Niemiec matka załatwiała nam papiery emigracyjne do Australi gdzie żył jej kuzyn ,poprosiliśmy o załatwienie pozwolenia na emigracje dla mnie i dla mego brata i mama to załatwiła. W Niemczech nie mięliśmy żadnych dokumentów wiec matka wpisała inne tak zostało w Australi jednak kiedy wróciłem do Polski dowiedziałem się o mej prawdziwej dacie urodzin
B- Wiec jaka jest prawdziwa?
G- 1929
B- czyli ta data z polskich akt?
G- tak naturalnie
B- czyli australijski paszport jest nieaktualny?
G- ciągle mam paszport australijski
B- ale pana paszport już nieważny lub został pan pozbawiony obywatelstwa
G- mam nowy paszport
B- tutaj pan dostał w ambasadzie ?
(Wcześniej Ellis kontaktował się z Ambasada która aktywnie poszukiwała Goldberga, niestety ciężko było go namierzyć)
G- tak, tak
B- w Australi jest pan znany jako Abraham G.
G- tak
B- i jest pan urodzony jako Abraham
G- tak
B- ale tutaj nosił pan nazwisko Aleksander Kadyk, potem Aleksander Goldberg
G- tak
B- być może powinien pan wytłumaczyć taka niespotykana sprawę
G- posiadam 10 rożnych nazwisk, niektórzy nazywają mnie Abe goldberg, inni Abraham Goldberg ,jakkolwiek to jest kiedy dostałem ten Polski paszport zmieniłem na Aleksander Goldberg
B- ale dlaczego Aleksander Kadyk ?
G- Aleksander Kadyk ponieważ przybyłem tutaj ,zmieniłem po przybyciu
B- dlaczego ?
G- ponieważ chciałem mieć paszport z innym nazwiskiem
B- ale dlaczego
G- ponieważ chciałem nie wiem dlaczego
B- ponieważ chciał pan się ….przerywa Goldberg
G- nie to Polski adwokat mi tak poradził ,spytał się jakie jest panieńskie nazwisko matki ,powiedziałem jemu ,może dlatego ze czul ze nie lubi się tutaj zydow ,a może to była porada
B- ten prawnik to pan Lewandowski tak ?
G- tak pan Lewandowski poradził mi abym zmienił nazwisko w papierach, ale później zmieniłem na Goldberg ,ponieważ nikt nie nazywał mnie Kadyk,wszyscy nazywali Goldberg.
B- czy wiedział ze dając panu taka poradę ,daje ja uciekinierowi przed prawem?
G- po długim milczeniu…chyba tak ,ale w tamtym czasie nie byłem jeszcze ścigany paszport dostałem nie pamiętam chyba w 1991 a nie byłem skazany do 93 chyba czy 91 no nie pamiętam
Amnezja częsty przypadek jednakże pamięta Goldberg smak żeberek w knajpie Vlado po tylu latach
B- czy myśli pan ze ujdzie to panu na sucho ?
G- co ma mi ujść na sucho ,ja strąciłem więcej niż wszyscy inni, wiec co ma ujść?
B- to o co wielu ludzi sadzi
G- nie obchodzi mnie co ludzie sadza
B- był Bond Jon Elliot…
G- no i…
B- no i pan jest częścią tej grupy
G- tak
B- i wszyscy staneli przed sadem jedni zostali osadzeni inni nie …
G- może byli winni,ja nie jestem
B- ma pan 76 może 75 lat czy nie byłoby milej pójść do grobu wiedząc ze serce czyste ,wielu ludzi jest na pana złych, zarówno w Polsce jak i Australi.
G- może oni zawsze byli zli, sa tacy ludzie, mnie to nie obchodzi i mam ich gdzieś.
Urząd Australijski DPP potwierdza ze ciągle jest aktualny nakaz aresztowania na Goldberga. Jednakże nie można nic zrobić. Polska swych Obywateli nie wydaje. Ellis informuje urząd o tym ze Goldberg ciagle posiada obywatelstwo Australijskie i nowy paszport sprawa nawet nie zostaje skomentowana. Polska przeżywała w swej histori różny stany likwidacji i niebytności, zawsze jednak byli Polacy, prawdziwi Patrioci. Dlatego ważne jest, aby nie zapominać także o tych, którzy Polskość i Honor Polski nosili w sercach także w tym okresie. Pamiętajmy wiec o ludziach takich jak pani Jadwiga Chmielowska, która przez komunistyczna SB-KBW-WSI była ścigana listem gończym do polowy lat 90 tych za działalność miedzy innymi w Solidarności Wałczącej. Jedynie Śląskim Patriotom zawdzięcza J.Chmielowska to ze nie mogli jej dopaść. Pamiętać także należy o Krzysztofie Wyszkowskim, który za podjęta walkę celem ujawnienia SB-eckiej przeszłości i powiązań L. Wałęsy zostaje przez mafie bolszewicka sądownie skazany wbrew wszelkiej logice i stanowi faktów. Anna Walentynowicz –matka Solidarności- zostaje przez bolszewików doprowadzona do stanu takiego ubóstwa ze tylko pomoc przyjaciół pozwala przeżyć jej oraz rodzinie. A.Macierewicz oraz Adam Słomka z KPN zorganizowali 19 sto osobowa grupę w sejmie domagająca się rozliczenia złodziei związanych z FOZZ i innymi mafiami komunistów. Do marszałka Sejmu wpłynął wniosek podpisany przez 19- tu posłów, m.in. Jana Olszewskiego, Antoniego Macierewicza i Adama Słomkę o powołanie komisji śledczej do zbadania afery FOZZ. W pierwszym paragrafie projektu uchwały napisano: ”Powołuje się Komisję Śledczą do zbadania roli tajnych służb w aferze FOZZ”. Podobny wniosek posłów o powołanie Sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do zbadania tej sprawy był podejmowany w Sejmie, kiedy jego marszałkiem był Józef Oleksy. Wniosek ten nie przeszedł z braku quorum. Przyczynę nieobecności posłów SLD, PSL i UW podczas tego posiedzenia sejmu wyjaśnia spotkanie u marszałka Oleksego (SLD). Udział w nim brali: Cezary Stypułkowski- prezes Banku Handlowego i Andrzej Olechowski - w tym czasie szef rady nadzorczej Banku Handlowego. Obaj mieli nalegać, aby sprawie kontroli w Banku Handlowym, związanym z aferą FOZZ, nie nadawać rozgłosu. Zarzutu tego A. Olechowski nigdy nie zaprzeczał, ale ten fakt przemilcza do dziś. Historia grabieży finansów Polski nie zna okresu, w którym władza ustawodawcza podjęłaby skuteczne środki zablokowania złodziejskich działań elit władz komunistycznych. Okres taki był niemożliwy, bowiem elity władzy ustanawiały prawo, które wykorzystywały instrumentalnie przeciwko własności państwa i obywateli. Po 1989 r. nie podjęto też z tą praktyką zdecydowanej walki. Gorzej! Utrzymanie i pogłębianie paraliżu organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, będącego spuścizną po PRL politycznej dyspozycyjności prokuratorów i sędziów, uniemożliwiło w groźnych dla państwa przestępstwach wyjaśnienie wielu wątków oraz dotarcie do sprawców i ujawnienie ich powiązań z postkomunistami. Rzeczywistość ta ośmiela do kolejnych przestępstw przeciwko skarbowi państwa i powoduje szkody nie do pokrycia. Występują tu wyraźne utrudnienia ze strony kliki pezetpeerowsko- esbeckiej w wyjaśnieniu tych afer przez organa sprawiedliwości. Jak dotąd, nigdy publicznie nie wyjaśniono zasadności zarzutów trwonienia pieniędzy państwowych. Ministrowie w Polsce są praktycznie bezkarni za nieuzasadnione decyzje finansowe liczone w miliardach złotych i dewiz. Ludzie tacy jak R.Opara wyszkoleni przez KBW sa co prawda małymi trybikami w bolszewickiej maszynie likwidacji Polski oraz narodu Polskiego, ale bez nich ta maszyna nie działałaby tak sprawnie jak działa. Na swym blogu http://ryszard.opara.nowyekran.pl/post/29441,naprawa-rzeczpospolitej-reforma-systemu-bankowego-czesc-ii
który prowadzi Opara w propagandówce KBW-WSI nowy ekran.pl pisze on ostatnio na temat swych dawnych kłopotów jak to nazywa z PKO oraz Ekektrimem. Pisze o tym jak został pokrzywdzony i doprowadzony do stanu biedy, która zmusiła go do powrotu wraz z rodzina do Australi. Pisze ze tylko dzięki radom zony nie sprzedał wszystkiego w Australi i musi zaczynać Zycie od początku z niczym. Wekslowy przekręt oraz układy mafijne sa oczywiście całkowicie przemilczane. Oparowie wyjeżdżają do Australi w roku 2003.Jednakze nie jest to tak jak pisze Opara. Kłamczuszek Opara nie pisze o tym ze; Już w roku 2001 znajduje gniazdko, w którym zamieszkają po skazaniu na banicje przez Goldberga. Tutaj właśnie przechodzimy do domu, o którym pisałem wcześniej, o domu, którego wstydzi się Opara. Żaden uczciwy człowiek nie wstydziłby się takiego domu, każdy byłby wręcz dumny z tego ze uczciwa praca zdobył cos takiego. Ale czy człowiek, który popadł w taka biedę jak Opara, został oszukany i ukradziono mu pieniądze, może pisać o tym ze
*tłumaczenie R.Opara wraz z ona Ewa poprzez kompanie Patonville Pty Ltd kupują we Wrześniu 2001 dom za 4.5 miliona dolarów. Dom ten będzie już niedługo znany w Australi, jako Palazzo Opara.
*tłumaczenie Wyposażony w pokój jadalny na 30 osób, sala kinowa na 10 osób, kort tenisowy, przystań na jachty, studio fitness, kort do squasza, rozciąga sie ta posiadłość na 4 budynki. Posiada 10-11 sypialni. Opara przyznał kiedyś ze nigdy ich nie liczył.Jednakże skazany na banicje i odcięty od lichwy Opara nie uważa ze to odpowiednie zadość uczynienie i cos, co może otrzeć łzy po złodziejskim grajdołku, jakim jest w tym czasie Polska. R.Opara, który jak pisze sam, wraca do Australi z niczym, zaczyna przystosowywać dom, który jest w chwili zakupu druga najbardziej znana i exkluzywna rezydencja w Australi do standardu należnemu Polakowi- Humaniście – Patriocie jak sam o sobie pisze R.Opara.
*tlumaczenie Wchodzących do posiadłości wita kopia dzieła Boticelliego -narodziny Venus, – która zdobi sufit, malowało ja siedmiu artystów leżąc na plecach na rusztowaniach przez siedem miesięcy. Opara sprowadza z Indi oraz Maroko specjalnie wykonane drzwi oraz inna armaturę drewniana, ekskluzywne żyrandole zamawia w Angli. Włosi dostarczają exkluzywne dzieła jak rzeźby i posagi. Afryka południowa dostarcza skory oraz głowę Lwa.Jednakże najbardziej dumny Opara jest z Zrobionej w stylu Rzymskim rzeźby, która zdobiła do niedawna budynek Kolonialnego banku przy ulicy Jerzego w Sydney.
*tłumaczenie Bieda oczywiście nie ma jednej zapisanej definicji. Bieda oraz głupota Gojów znad Wisły jak kiedyś pisał także na swym blogu Opara wynika z lenistwa Gojów.Bajka o mrówce i Koniku polnym.
*tłumaczenie Dr.Opara, który kiedyś nauczycielowi w szkole średniej powiedział ze zostanie milionerem osiągnął swój cel w Australi w sektorze medycznym, jako anestezjolog, powiązany z firma biotechnologiczną działająca w sektorze badan nad lekami oraz jako deweloper nieruchomości. Małżonka jest autorka książek dla dzieci oraz artystka wystroju wnętrz, która wydaje także pismo poświecone temu tematowi. Napisała także książkę, nowele romantyczno komediowa. Ryszard Opara prawdę mówi i pisze tylko wtedy, kiedy się pomyli. Ryszard Opara jak wcześniej pisałem nie jest Tajnym Współpracownikiem żadnych służb ani agencji. Oczywiście pomijam fakty takie jak brak ujawnienia pańskiej karty z IPN oraz niewyjaśnione akta KBW- IPN BU 644/2367 OPARA RYSZARD KBW akta osobowe.
IPN BU 00612/4226 OPARA BOGUSŁAW WUSW Kielce jedynki akta
IPN BU 001198/6971 OPARA BOGUSŁAW WUSW Kielce jedynki MKF
IPN BU 00612/3549 OPARA JERZY WUSW Kielce jedynki akta
IPN BU 001198/6529 OPARA JERZY WUSW Kielce jedynki MKF
Ojciec Ryszarda Opary pochodzi z Kielc.
Ryszard Opara urodził się28.06.1950, w Łobezie, woj. Zachodniopomorskie. Absolwent Liceum
Nr 34 (Tadeusza Kościuszki) w Piasecznie a następnie – Wydziału Lekarskiego
WAM – Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi w 1974. Staż i praca lekarza w Warszawie w latach 1974-1979, (CSK WAM, ul Szaserów; CSK AM Banacha. Lata 50 te na Pomorzu zachodnim to właśnie lata, w których tatko innego jawnego działacza bolszewickiego A. Kwaśniewskiego, pułkownik sowiecki oraz obywatel rosyjski. Żyd z pochodzenia o nazwisku Stolzman był szefem NKWD i tworzył zręby KBW mordując tysiące Polaków z AK oraz NSZ. Łobez leżący tuz obok Białogardu, w którym urodził się w 1954 syn pułkownika NKWD Stolzmana vel Kwaśniewskiego Aleksander. Kilka kilometrów od Łobezu od roku 1980 mieszka moja siostra. Ojciec jej męża, rodzina, jak wszystkie prawie na ziemiach odzyskanych pochodził z kresów wschodnich. Łobuz z niego był, był milicjantem od konca lat 40 tych w okolicznych wsiach oraz samym Łobezie. Świat jest mały, ludzie pamiętliwi. Wojskowa Akademia Medyczna w Łodzi to właśnie założona przez KBW uczelnia, do której dostawali się tylko wybrani i tylko na szczególnych warunkach, szczególnie w latach 60 tych. KBW w latach 60-tych miało już inna nazwę, kadra oficerska jednak była ta sama. Nie ma to jednak znaczenia, bo jak wiemy osiągnęliście sukces waszej manipulacji oraz propagandy poprzez pranie mózgów pokoleniu Polaków nieznających genezy Polsatu – ITI – portalu nowy ekran.pl oraz wielu, wielu innych mediów. Nawet ujawnienie akt tajnego współpracownika jak ostatnio Palikota nie wywiera już na nikim wrażenia, nawet z takim życiorysem haniebnym tysiące przez was wychowanych młodych ludzi nie tylko pomogło mu zdobyć sukces wyborczy, ale także pracuje dla niego za odpowiednie pieniądze. Ryszard Opara jest jawnym oficerem KBW-WSI jawnym pracownikiem niejawnych układów w KBW-WSI. Został nim kończąc WAM.
Polak – Humanista – Patriota pisze o sobie R.Opara Polak - No cóż panie Opara. Polski paszport posiada i to jak wiemy niejeden, także Goldberg
Humanista - humanizm Talmudzki także jest Humanizmem .
Patriota - Polski Patriota to kiedyś przełoży pana, panie Opara przez kolano i na gołym Tylku zostawi ślad owego patriotyzmu. Właśnie tym młodym ludziom, zmanipulowanym przez wasze nowobolszewickie media, dedykowane sa artykuły takie jak ten. Prawda o was panie Opara będzie czasami ukrywana, będzie jak historia Goldberga niedostępna, ale zawsze znajdzie się ktoś taki jak Eric Ellis i wyciągnie ja za uszy z najbardziej strzeżonego miejsca. Ile Polski jest w Warszawie w roku 2011. Polsko jezyczne media, żadne media nie dotykają układu, który steruje nasza Ojczyzna podobnie jak samolotem prezydenta L. Kaczyńskiego. Goldberg Rolat i reszta śpią spokojnie szykując kolejny wielki przekręt, co widzimy chociażby po ostatnich ruchach w KBW-WSI-SB-PZPR (sprawa Czempińskiego) oraz wypowiedziach oraz zapewnieniach Sikorskiego.
*tłumaczenie Madison, dom, który R. Opara kupił w roku 2001 idzie pod młotek. Richard kupił go z zamiarem spędzenia w nim reszty życia, ale okoliczności sie zmieniły. Wartość domu 15 milionów dolarów. Jakie to okoliczności zmusiły R. Opare do takiej decyzji. Czyżby usłyszał o Tomaszu Parolu vel Łażącym Łazarzu i zdecydował ze czas ruszać ratować Ojczyznę za pomocą portalu internetowego nowy ekran.pl
O tym właśnie - oraz o innych Australijczykach jak Joe Chal oraz Bogdan Goczynski którzy mieli spory wpływ, zamierzony, bądź jak w wypadku pana Goczynskiego niezamierzony, na ukazanie prawdziwej twarzy oraz celów tej inicjatywy KBW-WSI w następnej części. Portal należy do 87 letniej Mari Ziółkowskiej, która zakupiła ze swej renciny spółkę OK-KO w roku 2010.
PS. Parafrazując pytanie E.Ellisa do Goldberga. Panie Ryszardzie Opara ma pan już 60-61 lat czy nie milej byłoby złożyć kości w grobie mając spokojne sumienie. Wielu Ludzi jest na pana złych. Może powie pan, chociaż gdzie teraz zajada żeberka Goldberg. Material jest bardzo obszerny, jednakże fakty historyczne oraz powiązania z nimi Ryszarda Opary wymagają przedstawienia ich, aby w pełni zrozumieć zło.
*materiały użyte
– Zbrodnia bez kary dr.Leszek Wichrowski
Pol-Press Publishing, Inc.
Nowy Jork, 2003Wydawnictwo:
Pol- Press Publishing,
Brooklyn, New York, USA.
–The bulletin Newsweek November 6, 2005
Oto lista sponsorów polskiego lobby aborcyjnego Oto lista sponsorów Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Łatwo można obliczyć, że od stycznia 2004 do lutego 2009 roku Federacja otrzymała łącznie ponad 6 milionów złotych. Podawaliśmy już ten fragment uzasadnienia wyroku w sprawie Wanda Nowicka vs. Joanna Najfeld, gdzie sąd wyraźnie stwierdził, że Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, kierowana wówczas przez obecną wicemarszałek Sejmu otrzymywała finansowe wsparcie od producentów antykoncepcji i sprzętu do wykonywania aborcji.
"Z zapisów księgowych wynika, iż Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny otrzymała w okresie od 2004 do 2009 r. od firmy Gedeon Richter kwotę 97, 600 tys. zł. A od organizacji IPAS w 2005 r. kwotę 37 003 tys. zł, zaś w 2007 r. kwotę 138, 253 tys. zł" - czytamy w uzasadnieniu przygotowanym przez sąd. Próbowaliśmy zrekonstruować, kto jeszcze oprócz potentata w produkcji "antykoncepcji po stosunku" i producenta sprzętu do aborcji, finansował Federację na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Poniżej przedstawiamy te dane z okresu od stycznia 2004 do lutego 2009 roku. W prezentowanym niżej zestawieniu pomijamy cytowane już wpłaty od firmy Gedeon Richter i organizacji IPAS. Obok organizacji niemal zawodowo zajmującymi się "prawem kobiet do aborcji" jak założona w Holandii organizacja Mama Cash, czy mająca siedzibę w Londynie Sigrid Rausing Trust, na liście donatorów znajdziemy m.in. takie podmioty jak Rada Europy, Rząd Norwegii, Ambasada Francji czy Open Society Institute.
W 2004 roku:
- Rząd Norwegii - 13, 440 tys. zł
- Rada Europy - 22, 205 tys. zł
- UNFPA - 108, 481 tys. zł
- Mama Cash - 66, 595 tys. zł
- International Women’s Health Coalition - 309, 937 tys. zł
- Sigrit Rausing Trust - 197, 563 tys. zł
- Open Society Institute - 512, 615 tys. zł
- Global Fund for Women - 10, 786 tys. zł
W 2005 roku:
- Ambasada Francji - 8, 500 tys. zł
- Ośrodek Informacji Środowisk Kobiecych - 9, 000 tys. zł
- Global Fund for Women - 158, 879 tys. zł
- UNFPA - 123, 963 tys. zł
- Center for Reproductive Rights - 3, 014 tys. zł
- Open Society Institute - 612, 730 tys. zł
- Sigrit Rausing Trust - 817, 211 tys. zł
- International Women’s Health Coalition - 24, 468 tys. zł
W 2006 roku:
- Center for Reproductive Rights - 41, 850 tys. zł
- Population Action International - 123, 866 tys. zł
- Fundusz Inicjatyw Obywatelskich - 30, 000 tys. zł
- Tides Foundation - 18, 022 tys. zł
- Open Society Institute - 139, 356 tys. zł
- Sigrit Rausing Trust - 242, 657 tys. zł
- UNFPA - 120, 738 tys. zł
- Fundacja im. Róży Luksemburg - 18, 022 tys. zł
- Mama Cash - 47, 623 tys. zł
- Klub Polityczny SLD - 2, 000 tys. zł
W 2007 roku:
- Open Society Institute - 111, 507 tys. zł
- Komisja Europejska - 229, 691 tys. zł
- Fundusz Inicjatyw Obywatelskich - 51, 270 tys. zł
- UNFPA - 111, 660 tys. zł
- Sigrit Rausing Trust - 251, 124 tys. zł
- Center for Reproductive Rights - 66, 488 tys. zł
- Womens Right Action - 5, 517 tys. zł
- International Women’s Health Coalition - 87, 875 tys. zł
- Population Action International - 81, 902 tys. zł
- Mama Cash - 45, 813 tys. zł
Od początku 2008 roku do lutego 2009:
- Komisja Europejska - 230, 512 tys. zł
- Sigrit Rausing Trust - 183, 222 tys. zł
- Global Found for Women - 217, 823 tys. zł
- Population Action International - 83, 005 tys. zł
- Mama Cash - 38, 476 tys. zł
- Center for Reproductive Rights - 17, 984 tys. zł
- Euro Ngos-Network - 64, 324 tys. zł
- Population Action International - 83, 005 tys. zł
- UNFPA - 86, 924 tys. zł
- International Women’s Health Coalition - 24, 537 tys. zł
- Open Society Institute - 61, 591 tys. zł
- Uniwersytet Canada - 2, 066 tys. zł
Łatwo można obliczyć, że od stycznia 2004 do lutego 2009 r. Federacja otrzymała łącznie kwotę 6 095 344 zł.
Do tego zestawienia należy dołączyć fakty, które jakiś czas temu ustaliła dziennikarka Natalia Dueholm w tekście zatytułowanym "Federa i dolary". Jak wskazuje dziennikarka, która zbadała amerykańskie źródła finansowania największej proaborcyjnej organizacji w Polsce, Federację wspiera jeszcze Fundacja Forda z Nowego Jorku, dotująca m.in. projekty związane z tzw. "zdrowiem reprodukcyjnym i bezpieczną aborcją."
- W latach 2009-2010 Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny ma otrzymać od Fundacji Forda 150 tys. dolarów na działania związane z międzynarodową konferencją na temat AIDS. Informacja o tym znalazła się na stronie internetowej Fundacji Forda - czytamy w tekście opublikowanym w 2010 roku "Gościu Niedzielnym".
Redakcja Rebelya.pl
„Putinokracja” w kolizji z Waszyngtonem Putinokracja, która jest następną fazą historii Rosji po dziejach Białego i Czerwonego caratu jest obecnie w kolizji z Waszyngtonem w sprawie budowy globalnej „Tarczy przeciw-rakietowej”. W dużej mierze jest to zakulisowa gra w sytuacji obopólnego terroru polegającego na gwarantowanym obopólnym zniszczeniu na wypadek wojny nuklearnej. Ten stan rzeczy w epoce nuklearnej toczy się od dawna. Na krótką metę głównym atutem rosyjskim jest baza rakiet w Królewcu-Kaliningradzie. We wtorek 29 listopada 2011, następca i człowiek Putina, obecny prezydent Rosji Dymitry Miedwiewdiew, inaugurował w Królewcu potężny nowy radar na terenie tej najważniejszej bazy rosyjskiej w Europie, z której to bazy za pomocą przyziemnych rakiet wędrownych poniżej radaru Rosjanie śmiertelnie zagrażają wszystkim stolicom NATO. Miedwiediew ironicznie powiedział o tej nowej wersji Tarczy pod adresem Waszyngtonu:
„Kiedy nam mówicie: że ‘Tarcza nie jest przeciwko nam’ – ja chciałbym wam odpowiedzieć w następujący sposób: ‘Radar inaugurowany obecnie w Kaliningradzie również nie jest przeciwko wam i może wam służyć w dokonywaniu zadań obronnych, na które z nami zgodziliście się we wcześniejszych pertraktacjach’.”Ambasador Moskwy przy kwaterze głównej NATO w bieżącym tygodniu dodał strategicznej wagi wystąpieniu Miedwiediewa w Kaliningradzie za pomocą groźby zablokowania dostaw do walk w Afganistanie przez Rosję tak zwaną trasą północną. Ma to szczególne znaczenie w obliczu obecnej blokady tychże dostaw przez Pakistan z południa, jak to niedawno opisałem w artykule po tytułem:
„Konflikt: Pakistan vs USA i NATO?” Porozumienie o „północnym korytarzu do Afganistanu” było jednym z chwilowych sukcesów polityki „odnowienia” dobrych stosunków USA-Rosja przez rząd prezydenta Obamy. Odnowa ta słabnie wobec planów „Tarczy europejskiej” przygotowywanej do uruchomienia przez NATO w 2020 roku, której wyrzutnie rakiet z głowicami nuklearnymi są planowane na stanowiska bez porównania mniej odległe od Moskwy niż na przykład były oddalone od Waszyngtonu pociski sowieckie na Kubie w czasie kryzysu w roku 1962. Dodatkowo w grze w ramach utrzymywania sytuacji zapewniającej „obopólne gwarantowane zniszczenie” silnym atutem Rosji jest veto w Radzie Bezpieczeństwa obecnie do użycia w sprawie sankcji przeciwko Syrii, na której terenie mieści się jedyna baza rosyjskiej marynarki wojennej na Morzu Śródziemnym. Mimo walk w Syrii, Rosja nadal dostarcza broń rządowi prezydenta Bashara Assada i jednocześnie wraz z Chinami opiera się przeciwko zastosowaniu nowych sankcji przeciwko Iranowi w celu uniemożliwienia w następnych latach wyprodukowania broni nuklearnej przez Iran. Dzieje się w obliczu 100 do 150 bomb nuklearnych w arsenale Izraela (według danych byłego prezydenta Jimmy Cartera). Gazety pro-izraelskie, takie jak The Wall Street Journal” argumentują, że na długą metę Rosja jest bardziej zagrożona przez państwa mahometańskie i Mahometan niż przez Zachód manipulowany przez oś USA-Izrael. Argumentacja ta idzie po linii rozumowania, że Mahometanie grożą Rosji z południa a Chiny ze wschodu i z tego powodu jakoby było w interesie Rosji szukać oparcia w USA i w NATO. Na to rosyjska „Putinokracja” nie zgadza się i uważa, że od osi USA-Izrael zagraża Rosji masowy rabunek mienia narodowego, jak to miało miejsce za rządów Jelcyna, kiedy np. 200 milionów dolarów Rotschielda z Nowego Jorku w rękach Chodorkowskiego usiłowało nabyć kontrolę kolosalnego wielomiliarowej wartości rosyjskiego przemysłu energetycznego. Wówczas KGB poparło swego oficera Wladimira Pupina, którego teza dyplomowa na zakończenie studiów dotyczyła strategicznych wartości przemysłu naftowego Rosji. Obecnie pisma finansjery USA, głównie żydowskiej nazywają erę Putina w Rosji epoką „Putinokracji”. Putinokracja ma szanse wygrać następne wybory w Rosji i umożliwić Putinowi dwie sześcioletnie kadencje, jakoby odporne na wszystkie możliwe kolorowe rewolucje w obecnie niepodległych byłych republikach sowieckich. Zwolennik rządów Putina, Sergiej Markow, poseł w Dumie, walczy przeciwko „tym siłom zachodnim”, które chcą obalić reżym Putina i wykorzystać, nieco słabsze ostatnio, poparcie jakie ma jego partia „Zjednoczonej Rosji”: – partia dążąca do powrotu Putina do władzy po jednej kadencji jego „namiestnika,” za jakiego wielu Rosjan uważa obecnego prezydenta Rosji Dymitrego Miedwiediewa. Partia polityczna Putina „Zjednoczona Rosja” dominuje media i kontroluje większość głosów w Dumie w czasie obecnych wyborów i na pewno w czasie nadchodzącej wiosny Wladimir Putin formalnie wróci do władzy, jako prezydent Rosji, nadal świadomy trudnej sytuacji Moskwy, między kolosem Chin i lichwiarskim kapitalizmem USA, sterownym przez międzynarodową finansjerę. Finansjera ta dała się ciężko we znaki Rosji za czasu rządów Jelcyna, kiedy kolorowe rewolucje miały skończyć się rozpadem Rosji na kilka odrębnych państw.
Nuklearne zaskoczenie USA przez Chiny Arsenał nuklearny Chin był do niedawna oceniany w USA na między 80 do najwyżej 400 pocisków międzykontynentalnych z głowicami nuklearnymi. Obecnie „nuklearne zaskoczenie” USA przez Chiny nastąpiło z chwilą, kiedy po niedawnym trzęsieniu ziemią dokonano szczegółowych badań tajnych dokumentów chińskich, fotografii satelitarnych i przekazów internetowych, z których wynika, że Chiny prawdopodobnie mają około 3000 pocisków nuklearnych i są na drodze do szybkiego ich podwojenia. Ostatnie badania w Georgetown University, dokonane pod nadzorem specjalisty z Pentagonu ustaliły, że Chińczycy zbudowali sieć tuneli około 5,000 km długości, głównie w prowincji Sichuan. Tunele te chronią chiński arsenał nuklearny. Kontrolę nad siecią tuneli z pociskami gotowymi do ustawienia na wyrzutniach sprawuje tajnie jeden z wydziałów dowództwa chińskiej artylerii, który jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo nuklearnego arsenału Chin. W 2008 roku silne trzęsienie ziemi w prowincji Sichuan spowodowało mobilizację tysięcy ratowników. Jednocześnie zdjęcia ze szpiegowskich satelitów pokazały na zboczu góry mozaikę zapadniętych tuneli, które nazywano „Podziemnym Wielkim Murem Chin” na pamiątkę wielkiej ściany obronnej okalającej Chiny z północy. (Wielki mur chiński jest widzialny z przestrzeni kosmicznej przez astronautów, jako jedyna budowla ludzka dostrzegalna z lotów ponad ziemią.) Według opinii Grzegorza Kułackiego, specjalisty od broni nuklearnej, strategia posługiwania się tunelami w celu chronienia pocisków nuklearnych czyni te pociski stosunkowo bardziej bezpiecznymi niż pociski gotowe do wystrzału umieszczone w silosach. W każdym razie panuje niepewność ile faktycznie pocisków międzykontynentalnych gotowych do strzału mają Chiny. Jedynie sami Chińczycy znają prawdziwy stan rzeczy. Jak dotąd, Chiny najintensywniej przestrzegały swych tajemnic nuklearnych wśród pięciu potęg nuklearnych „uznanych” przez „międzynarodowy traktat o nie rozpowszechnianiu broni nuklearnych”. Rosja i USA podpisały traktaty ograniczające ich arsenały nuklearne za pomocą inspekcji. Natomiast Chiny przyznawały się tylko do niesprawdzalnego minimalnego arsenału, jakoby „wystarczającego do odstraszania” potencjalnych wrogów Chin. Tymczasem oficjalnie USA ma 5000 głowic nuklearnych, podczas gdy Rosja ma 8000 głowic nuklearnych w ich arsenałach gwarantujących „obopólne zniszczenie na wypadek wojny nuklearnej”. Tempo rozbudowy arsenału nuklearnego Chin jest przyśpieszone uruchomieniem zapory na „trzech przełomach” rzeki Jangtse. Faktem jest, że w czasie Drugiej Wojny Światowej, elektryczność z zapór wodnych „Tennessee Valley Authority” przyśpieszyła budowę bomb nuklearnych USA, których eksplozje nad Hiroshimą i nad Nagasaki w 1945 roku, wielu uważa za zbrodnię międzynarodową, zwłaszcza, że celem, czyli „ground zero” bomby w Nagasaki była jedyna katedra katolicka w Japonii. Sprawa sankcji karnych przeciwko Iranowi w celu zapobiegnięcia budowy irańskiego arsenału nuklearnego ostatnio natrafiła na trudności. Stało się to, gdy próbowano zastosować blokadę transakcji kupna-sprzedaży ropy naftowej i gazu ziemnego przez Iran za pomocą skomplikowanych i niebezpiecznych posunięć banków centralnych. Analitycy dowiedli, że takie manipulacje mogą spowodować światowy kryzys finansowy i wobec tego taktyka ta została zaniechana przez USA. Wyłoniono nowe interpretacje konfliktu przeciwko Iranowi. Zamiast koncentrować się nad sprawą uzbrojenia nuklearnego Teheranu teraz w Waszyngtonie szerzy się pogląd, że głównym problemem jest równowaga sił w Zatoce Perskiej i na całym Bliskim Wschodzie. Przyznano, że nie chodzi o zagrożenie nuklearne Izraela, ale o regionalną równowagę sił, która wynikłaby ze straty monopolu nuklearnego przez Izrael na Bliskim Wschodzie. Podobnie jak nawoływanie AEI do wojny przeciwko Irakowi doprowadziło do ataku na Irak w marcu 2003, tak obecnie AIPAC oraz AEI mobilizują nagonkę na Iran, ponieważ bieżące wysiłki, mające na celu uniemożliwienie Iranowi budowy broni nuklearnych, nie powiodły się. Spodziewa się, że AEI nadal będzie podżegać do napaści na Iran w 2012 roku aż do momentu, kiedy prezydent Obama, lub jego następca, zakomunikują, że albo USA dokonało ataku na Iran albo, że Izrael zaatakował Iran, z poparciem Waszyngtonu, w celu zachowania monopolu nuklearnego Izraela na Bliskim Wschodzie. Stało by się to za pomocą zmiany reżymu w Iranie być może w formie powrotu Szacha do władzy wraz z odpowiednim aparatem terroru. Obecnie jest oczywiste, że ludność Iranu włącznie ze wszystkimi odcieniami politycznymi nie tylko popiera, ale żąda uznania prawa Iranu do rozwijania w pełni irańskiego potencjału nuklearnego bez przeszkód ze strony Izraela, USA, etc. Nuklearne zaskoczenie USA przez Chiny rozmiarem chińskiego arsenału nuklearnego i walka o zachowanie monopolu nuklearnego Izraela na Bliskim Wschodzie, spowodowały poparcie Chin dla Iranu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ jak i sprzeciw Chin przeciwko stosowaniu sankcji karnych wobec Iranu przez ONZ.
Iwo Cyprian Pogonowski
Zbliża się czas robotów-strażników i żołnierzy Roboty coraz bardziej wkraczają do naszego świata. Na tym blogu często piszę na temat kolejnych wiadomości poświęconych dronom bojowym i ich aktywności, warto jednak zwrócić uwagę, że robotyka wkracza także w inne sfery życia. Maszyna nie odczuwa empatii, nie ma wątpliwości ani nie kwestionuje rozkazów, jest więc strażnikiem idealnym. Jak podaje serwis
www.Mathaba.net w Korei Południowej,
tamtejsze Ministerstwo Sprawiedliwości finansuje roboczy projekt, podczas którego droid będzie pełnił rolę strażnika więziennego. Pierwsze testy mają się rozpocząć w więzieniu na południowy wschód od stolicy kraju, Seulu. Zadaniem robotów będzie patrolowanie więziennych korytarzy i monitorowanie tego, co dzieje się w celach. W przypadku wykrycia przez nie czynności nieodpowiadających wzorcowi, takich jak choćby agresywne zachowanie, będą wzywać strażników. Według profesora Lee Baik-chila z Uniwersytetu Kyonggi “w przeciwieństwie do kamer przemysłowych, które tylko monitorują cele, roboty zaprogramowano tak, by móc analizować różne przejawy aktywności w więzieniu i rozpoznawać podejrzwane zachowania”. Dodał jednak, że „roboty nie są terminatorami. Ich zadaniem nie jest powstrzymywanie agresywnych więźniów, lecz pomaganie”.
http://www.youtube.com/watch?v=rqE3-VR34ns&feature=player_embedded
Być może koreańskie roboty tych z filmów o terminatorze przypominać nie będą, ale w przypadku projektu zainicjowanego przez Boston Dynamics sprawa wygląda już zgoła inaczej. Według doniesień portalu The Intel Hub firma podpisała kontrakt z DARPA (The Department of Advanced Research Projects Agency) na wykonanie pierwszego w pełni funkcjonalnego robota w stylu terminatora. Firma ma swoim koncie między innymi Atlasa, humanoidalnego robota bez głowy a także robota-geparda. Przykładów dotyczących nowych badań nad robotyką można przytaczać bardzo długo, istotne jest jednak to dokąd ta rozwijająca się niezwykle dynamicznie nauka nas zaprowadzi. Czy ma być to krok w stronę wymarzonej przez ludzkość nieśmiertelności? A może kwestią czasu jest już ów mityczny "bunt maszyn"? Orwellsky
Archiwista Memoriału Buchenwald nie może zidentyfikować Elie Wiesela jako więźnia.
Ciąg dalszy afery tyczącej tożsamości laureata Nobla, świadka Holocaustu i autorytetu moralnego, której opis zawdzięczamy znów niezmordowanej p. Oli Gordon. – admin
Buchenwald Memorial Archivist Cannot ID Elie Wiesel as an Inmate
http://www.eliewieseltattoo.com/buchenwald-memorial-archivist-cannot-id-wiesel-as-an-inmate
Carolyn Yeager 26.11.2011, tłumaczenie Ola Gordon
Uznajmy książkę propagandową Yad Vashem za wiarygodne źródło. Jak mówi list (zob. poniżej) otrzymany od niemieckiego czytelnika tej witryny, Sabine Stein z Gedenkstatte Buchenwald (Weimar, Niemcy), przyjęcie przez Memoriał Buchenwald tego, że Elie Wiesel jest jednym z mężczyzn na słynnym zdjęciu z Oswobodzenia Buchenwaldu, opiera się na wiarygodności Izaaka Arada ‘The Pictorial History of the Holocaust’ [Ilustrowana Historia Holokaustu]. Książkę opublikowano kilka lat po ogłoszeniu światu przez New York Times, że Elie Wiesel był na zdjęciu, z czym zgodziło się amerykańskie Muzeum Holokaustu. Nigdy nie dokonano żadnej przekonywującej weryfikacji, że człowiekiem na zdjęciu jest Elie Wiesel.
Opublikowana w 1990 roku przez jerozolimski Yad Vashem ‘Ilustrowana Historia Holokaustu’ pod redakcją Izaaka Arada, zaprojektowana przez Hava Mordochowicza, na stronie autorskiej mówi: Publikacja tego albumu jest możliwa dzięki inicjatywie i hojności Miriam i Haima Szechterów [W oryginale: Miriam and Haim Schaechter.. - Nazwiska jakoś tak się kojarzą - admin]. W skład komitetu redakcyjnego wchodzą: Yizhak Arad, Reuven Dafni, Gideon Greif i Yehudit Levin. Mapy sporządzone przez Alissa Gold. Książka jest w 100% produktem żydowsko-izraelskim (zauważ Gwiazdę Dawida na okładce) i jest stronniczą propagandą. Ale Buchenwald Memorial koło Weimaru nie ma żadnych lepszych dowodów, by wykazać, dlaczego mamy wierzyć w to, że Elie Wiesel był jednym z ich słynnych „gości”. Zamieszczone w książce zdjęcie podpisano: „Elie Wiesel, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 1986 roku, jest pierwszym z prawej na górnej pryczy”. Ciekawe, że dodają „laureat Pokojowej Nagrody Nobla”, prawda? To było celem stwierdzenia, że Elie Wiesel w ogóle był na zdjęciu. Sabine twierdzi również, że Simon Toncman (stoi, nigdy nie zidentyfikował się na tym zdjęciu) został zidentyfikowany poprzez jego numer więzienny, podczas gdy inni, których rzekomo rozpoznano na tym zdjęciu, zidentyfikowali się sami. Oznacza to, że Elie Wiesel zidentyfikował się sam, tak jak Myklos Grüner. Pani Stein mówi autorowi listu o formularzu z 22 kwietnia 1945 roku. Ale z tego, co wiemy, formularz ten dotyczy Lázára Wiesela z datą urodzenia 4 września 1928, a nie 30 września, datą urodzenia Elie, a własnoręcznie złożony podpis na formularzu nie zgadza się z później pokazanym podpisem Elie. Numer identyfikacyjny nadany w Buchenwaldzie Lázárowi Wiesel to 123165 – wcześniej należał on do Pawła Kuna, zmarłego 8 marca 1945 roku (miesiąc wcześniej!). Oznacza to, że nie mógł być nadany Eli Wieselowi po przybyciu i rejestracji pod koniec stycznia 1945 roku. Dlaczego młody Elie Wiesel miałby otrzymać, w kwietniu, nowy numer identyfikacyjny należący do niedawno zmarłego więźnia? I jednocześnie miałby dostać nową datę urodzenia? Pomimo tych wątpliwości, formularza ten wraz ze zdjęciem wciąż jest używany, aby „udowodnić” pobyt Elie Wiesela w Buchenwaldzie. Według mnie, Memorial Museum posługuje się tymi słabymi śladami „dowodów”, gdyż samo jest częścią „biznesu holokaustycznego”. Należy pamiętać, że Buchenwald Memorial był tworem byłych więźniów, w większości komunistów, którzy mieli, i nadal mają ogromny interes w promowaniu najgorszego z możliwych wizerunków niemieckich Narodowych Socjalistów. Żadna przesada czy kłamstwo nie były dla nich za duże, by nie czcić go, jako świętą prawdę. Organizacja tych byłych więźniów do chwili obecnej zarządza Buchenwald Memorial.
Nieznane są nazwiska wszystkich zmarłych Pani Stein mówi naszemu czytelnikowi, że jej wydział nie może podać nazwisk wszystkich zmarłych więźniów KZ Buchenwald, gdyż ci, którzy przybyli tu na początku 1945 roku zmarli, zanim zarejestrowano ich dane osobowe. Ale dzień i miejsce zgonu zarejestrowano, jako „nieznane zgony” (Wiemy, że Szlomo Wiesel nie mógłby występować wśród tych „nieznanych zgonów”, gdyż jego śmierć, jak mówi w swoich książkach jego syn, Elie, nastąpiła w tygodniu po przybyciu. Ponadto, mówi się, że inni z transportu Elie i Szlomo, zostali zarejestrowani.) Według Stein, w okresie 1 styczeń – 11 kwiecień 1945 roku, było 1.265 przypadków zgonów, a kim oni są, zostanie określone w przyszłości, kiedy udostępnione zostanie archiwum w Bad Arolsen. (Czy jest możliwe, żeby to archiwum udostępniono Kenowi Walterowi z Michigan State University, wydział Badań Żydowskich, a nie uczyniono tego w stosunku do archiwum w Buchenwald Memorial? Bardzo dziwne.) To, dlatego Sabine Stein mówi, że nie ma kompletnej listy nazwisk oswobodzonych więźniów KZ Buchenwald, którzy byli w obozie 16 kwietnia 1945 roku. Inaczej mówiąc, nie może ona rozwiać tajemnicy Elie Wiesela, może tylko stosować się do narracji, jaka jest, i nie robić problemów. List Sabine Stein do naszego czytelnika, usunięto dane personalne, przełożony na angielski.
07.09.11
Szanowny Panie... W załączeniu odpowiedź na Pana pytania, zgodnie z naszym wcześniejszym listem. Pozwolę sobie na pewne uwagi dotyczące ogólnego stanowiska memoriału w sprawie jego archiwów i dokumentów. Archiwum nie posiada oryginalnych rejestrów KZ Buchenwald, ani oryginalnych dokumentów z zamknięcia obozu po wyswobodzeniu w kwietniu 1945 roku. Dokumenty te są przechowywane w Międzynarodowym Biurze Poszukiwań Czerwonego Krzyża w Bad Arolsen (www.its-arolsen.org). Podstawą naszych badań jest biograficzny zbiór poszczególnych osób i obszerne raporty w naszych archiwach. Rozpoczęliśmy je w 1971 roku, a ze względów historycznych muszą one być niekompletne. W celu uzyskania wiarygodnych rezultatów, należy otrzymać dodatkowe ważne dokumenty, zwłaszcza w kwestii więźniów, których przetransportowano do różnych narodowych socjalistycznych obozów koncentracyjnych.
1) Zdjęcie 020-46007 Z wyjątkiem Simona Toncmana, którego zidentyfikowano na podstawie numeru więziennego, wszystkie pozostałe nazwane osoby rozpoznały się same. ID Elie Wiesela opiera się na publikacji Izaaka Arada ‘Ilustrowana historia holokaustu’, Maxwell Macmillan Intl 1992. Na s. 403 umieszczone jest to zdjęcie, a na s. 404 jest następujący tekst: Buchenwald, po wyswobodzeniu, ocaleni w swoim baraku. Elie Wiesel, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 1986 roku, jest pierwszy z prawej na górnej pryczy.
2) Odnośnie oswobodzonej osoby Elie Wiesela istnieje formularz na mikrofilmie dotyczący więźniów obozu koncentracyjnego z dnia 22 kwietnia 1945 roku, (BwA 51-11-842). Poza Simonem Toncmanem, którego zidentyfikowano na podstawie numeru więziennego, wszystkie nazwane osoby rozpoznały się same. Oryginał znajduje się we wspomnianym ITS (Międzynarodowe Biuro Poszukiwań) w Arolsen. Zliczając zmarłych więźniów w oparciu o dane obozowe, popełnił Pan błąd. Według dokumentów z biura obozowego, oficjalne zgony zarejestrowane są w okresie 1.1.1945 – 31.3.1945 (1 stycznia do 31 marca – 3 miesiące). W tym okresie zmarło 13.910 więźniów. Od 1.4.1945 do 11.4.1945 roku, zmarło 913 więźniów. (1 kwietnia do 11 kwietnia – 10 lub 11 dni). To daje liczbę całkowitą 13.966, a nie 13.969. (Te liczby nie sumują się, ale ponownie je sprawdziłem i to jest to, co mówi oryginalny list w języku niemieckim.) W ciągu lat naszych badań, próbowaliśmy wszystkiego, żeby określić nazwiska wszystkich zmarłych więźniów KZ Buchenwald. Ale ci, którzy przybyli na początku 1945 roku, zmarli, zanim wpisano ich dane osobowe do rejestru. W takich przypadkach dane obozowe rejestrują ich jako „nieznane” zgony. Zgony wszystkich nienazwanych są odnotowane w danych jako „nieznane zgony”, według daty i miejsca zgonu. W okresie od stycznia do kwietnia było ich 1.265. Ponieważ archiwum Międzynarodowego Biura Poszukiwań niefortunnie pozostaje dla nas zamknięte, znajdujące się tam teczki nie zostały jeszcze wpisane do naszej księgi. Zostanie to zrobione w najbliższej przyszłości. Całkowita lista nazwisk wyswobodzonych więźniów KZ Buchenwald, czy osób obecnych w obozie 16.4.1845 roku, niestety jest niedostępna. Więcej informacji można uzyskać w Archiwum Państwowym w Waszyngtonie.Z pięciu numerów więźniów Buchenwaldu, mogę zidentyfikować tylko jeden, Miklosa Gruenera (Michael Nikolas Gruener), 120762. Numer Wiesela, 123165, już Pan zna. Pozostałych numerów nie mogę zidentyfikować, gdyż nie posiadam karty z numerem (albo jest niekompletna). Jedynie ITS Arolsen może Panu w tym pomóc. Sabine Stein
Admin dorzuci swoje trzy grosze odnośnie wiarygodności Elie Wiesela. Oto np. cytat ze strony http://www.scritube.com (więcej cytatów na sieci…):
Będąc wyjątkowym świadkiem, Wiesel zapewnia nas, że jest w posiadaniu innych wyjątkowych świadectw. Oglądając Babi Jar – miejsce na Ukrainie, gdzie Niemcy dokonywali egzekucji radzieckich obywateli i pomiędzy nimi Żydów-Wiesel napisał: „Później dowiedziałem się od świadków, że miesiąc po miesiącu ziemia nie przestawiała drżeć i od czasu do czasu gejzery krwi wytryskiwały z niej” („Paroles d’etranger” Editions de Seuil. 192 strony, s. 86). Słowa te nie wymknęły się ich autorowi w momencie szaleństwa: po pierwsze napisał je, potem bliżej nieokreśloną ilość razy (a przynajmniej raz), musiał przeczytać je w celu dokonania korekty i w końcu jego wypowiedzi zostały przetłumaczone na rozmaite języki – tak, jak wszystko, co napisał. To, że Wiesel osobiście przeżył, było oczywiście następstwem cudu. Tak orzekł: „W Buchenwaldzie wysyłali oni na śmierć 10 000 ludzi każdego dnia. Ja byłem zawsze w ostatniej setce przy bramie. Oni zatrzymywali egzekucje. Dlaczego?”
06 grudnia 2011 "Ziobro to nieślubne dziecko Kaczyńskiego i Rydzyka" - twierdzi pan poseł Janusz Palikot, kiedyś w „liberalnej” Platformie Obywatelskiej, a obecnie w skonstruowanym przez siebie - Ruchu Palikota, partii lewicowej, antychrześcijańskiej, antropologicznie nienawistnej wszystkiemu, co trąci wolnością i odpowiedzialnością. Ja nie należę do sympatyków Prawa i Sprawiedliwości, tak jak do Ruchu Palikota, ale dwóch mężczyzn - o czym powinien wiedzieć pan poseł Janusz Palikot, jako filozof i jako mężczyzna - nie może mieć jakichkolwiek dzieci z powodów oczywistych, naturalnych, nad czym czuwa sam Pan Bóg, bo byłoby wielkiej materii pomieszanie, gdyby dwie kobiety obcujące ze sobą, albo dwóch mężczyzn także obcujących ze sobą- mogło mieć dzieci.. Chyba, że pan poseł Janusz Palikot, wraz z Platformą Obywatelską, przyspieszając nowoczesność, przyspieszy nadanie homoistotom na wychowanie- dzieci.. No to wtedy chłopcy będą miały dwóch ojców, a dziewczynki - dwie matki. Dlaczego tak piszę? Bo w krajach gdzie „zalegalizowano” demokratycznie dawanie dzieci na wychowanie ludziom homoseksualnym, mężczyźni najczęściej biorą sobie na wychowanie chłopczyka, a kobiety biorą – dziewczynkę. I co z nich wyrośnie płciowo?. Na pewno populacja homoseksualistów i lesbijek wzrośnie w sposób nienaturalny.. Zamiast 0,5 czy 1% - będzie ich na przykład 10%..Natura zostanie naruszona i nie obędzie się to bez konsekwencji. Chociaż rozumiem- dzieci będą produkowane w probówkach i dawane homoseksualistom na wychowanie.. To jest ten Nowy Wspaniały Świat, który jest przed nami, według lewicowej recepty konstruowania świata nie według praw, które stworzył Pan Bóg, ale według własnych- wymyślonych, żeby ten świat pogrążyć.. Świat został stworzony według praw przyczynowo-skutkowych.. Jest przyczyna- musi być skutek. Jeśli na świecie będą w końcu sami homoseksualiści i lesbijki - pozostanie hodowanie ludzi wyłącznie w laboratoriach.. Panie Sierakowski! Nowy Wspaniały Świat coraz bliżej! To będzie świat, o którym pan marzy.. Marzenia oczywiście umierają, kiedy stają się rzeczywistością.. Nawet ponurą.. Jakie to dzieci będą z probówek i z laboratoriów, powstałe nie z miłości, ale z okoliczności tworzonych przez człowieka, a nie przez Boga.?. I kto będzie decydował, które dziecko będzie mogło żyć, a które należy uśmiercić? Trzeba będzie koniecznie powołać Europejską Radę Selekcji Nienaturalnej- jak najbardziej demokratycznej.. Członkowie Rady będą przegłosowywać i większością głosów ustalać, kto będzie mógł żyć, a kto - nie.. Naturalnego prawa do życia już nie będzie.. O życiu człowieka, będzie decydowała rada człowiecza według kryteriów przez siebie ustalonych.. Na przykład politycznych. Ojciec był prawicowcem - dziecko out! Ja oczywiście nie mam nic przeciwko temu, w jaki sposób ktoś załatwia swoje potrzeby seksualne, i traktuję człowieka, każdego człowieka, jako Dziecko Boże, czyli człowieka z rozumem i wolną wolą, oraz odpowiedzialnością, ale mam stanowczy sprzeciw wobec podnoszeniu homoseksualizmu do rangi cnoty i rozgłaszania wszem i wobec- na przykład w paradach miłości - że jest to prawidłowy sposób zaspokajania seksualnego popędu.. Nie jest sposób prawidłowy i naturalny, ale jak ktoś prywatnie coś takiego robi to jego problem i tego jak zostanie ocenione jego postępowanie na Sądzie Ostatecznym. Natomiast zarażanie takim poglądem wszystkich- budzi mój sprzeciw.. ”Homoseksualizm jest grzechem” powtarzał wielokrotnie papież Jan Paweł II. Przynajmniej w cywilizacji chrześcijańskiej.. A czyim nieślubnym dzieckiem jest pan Janusz Palikot? Może dzieckiem nieślubnym Komisji Trójstronnej i Klubu Bilderberga? Międzynarodowych gremiów przypisujących sobie nieformalne sprawowanie rządu dusz nad nami i nad Panem Bogiem? Pan Janusz należy już za życia do grupy nietykalnych, przypomnę chociażby sprawę wpłat na jego kampanię wyborczą, gdzie emeryci i studenci wpłacali mu po 20 000 złotych(????) Sprawa została umorzona przez prokuraturę w Radomiu.. Bardzo ciekawe???? Jak ktoś jest członkiem Komisji Trójstronnej, razem z Dawidem Rokefellerem, Henry Kisingerem, Jimim Carterem, Bilem Clintonem, Zbigniewem Brzezińskim, Wandą Rapaczyński, Markiem Belką, Mario Montim, Andrzejem Olechowskim, Jerzym Baczyńskim i innym zacnym przedstawicielami życia światowego - to włos mu z głowy nie powinien spaść.. Mama pana Palikota przeżyła obóz na Majdanku, a tata- na znak protestu, że jego syn został aresztowany w 1982 roku - wystąpił z Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wystąpił z Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Nam wszystkim na złość! Wtedy- mniej więcej - pani Danuta Hubner wstępowała.. To czyim dzieckiem nieślubnym jest pan Janusz Palikot? Że jest człowiekiem niebezpiecznym dla Polski i dla Polaków- to chyba jasne! Nie można być przecież sługą dwóch panów.. Albo się służy Komisji Trójstronnej i Unii Europejskiej-, albo się służy Polsce.. Pan Palikot ma nawet Złoty Krzyż Zasługi, który otrzymał od prezydenta Kwaśniewskiego i jest Honorowym Obywatelem Biłgoraja.. Człowiek wielce zasłużony to nie dziwota, że w ostatnich wyborach demokratycznych z Warszawy otrzymał 94 811(!!!!) demokratycznych głosów. Widać Polacy zwariowali, albo w ogóle nie interesują się, kto jest kim.. Ale taka jest istota demokracji!” Ciemny lud wszystko kupi „ jak wyrwało się panu Jackowi Kurskiemu. Im ciemniejszy – tym lepiej.. Dla demokracji, która zawsze musi zwyciężyć.. Nawet, gdy zwycięzcy zostaną przygnieceni bramą triumfalną demokracji.. A może to jest honor? Być przygniecionym bramą triumfalną dekoracji, pardon - demokracji.. Na pewno taka brama, a może bramka padła na głowę księdza Jacka Stryczka z Krakowa( z Krakowem kojarzą mi się ostatnio okna!), Który założył sobie stryczek zgłaszając swoją kandydaturę na – uwaga!- Szefa Sojuszu Lewicy Demokratycznej(????) - jak donosi „Rzeczpospolita..” „Mój zamysł zrodził się w trakcie publicznej debaty o przeszłości lewicy. Wielokrotnie usłyszałem wtedy, że najważniejszą cechą lewicy jest wrażliwość społeczna. Szybko zrobiłem rachunek sumienia i przełamując w sobie wrodzoną skromność, stworzyłem listę najważniejszych działań społecznych”(???) Dlaczego - jak mamy demokrację- ksiądz nie powinien stać na czele antychrześcijańskiej i antycywilizacyjnej partii, tym bardziej, że taka pani Izabela Sierakowska miała z tej „ wrażliwości społecznej” futro z norek aż do samych kostek.. Kwestia opłacalności z powodu wrażliwości społecznej… Upaństwowionej wrażliwości społecznej. W końcu u pana Palikota w partii antychrześcijańskiej i antyklerykalnej, jest były ksiądz, pan Roman Kotliński ps ”Janusz”, zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa w roku 1989. Ziejący nienawiścią do chrześcijaństwa i kleru, w swojej gazecie” Fakty i Mity”. Wydał nawet książkę, która rozeszła się w nakładzie 600 000 egzemplarzy(????) Demaskuje w niej Kościół Powszechny.. Ale pan profesor Jan Hartman, z Uniwersytetu Jagiellońskiego, syn Stanisława Hartmana, prawnuk rabina Izaaka Kramsztyka, nie został na razie wiceministrem u pani Barbary Kudryckiej z Platformy Obywatelskiej, w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.. Na razie tymczasem został, kto inny, ale wszystko przed panem profesorem Janem Hartmanem, który nie dość, że był współzałożycielem w roku 2007 loży B’nai B’rith, Synowie Przymierza, którą ostatnio w Polsce zdelegalizowano w roku 1938 dekretem prezydenta Mościckiego, a niedawno reaktywowano przy udziale pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego, to jeszcze popierał nadawanie dzieci parom homoseksualnym(???) Szkoda, że nie został wiceministrem, prędzej doczekalibyśmy się” rodzin” opartych o homoseksualizm z gromadkami dzieci.. Ale to wszystko będzie później! To tylko kwestia czasu..
Bo walka z cywilizacją łacińską trwa! I jej wrogowie nie spoczną póki jej nie rozwalą do reszty, kościoły popalą, a duchownych powywieszają.. Tak jak to było w Hiszpanii w roku 1936.. Ale na szczęście Hiszpanie mieli generała Franco? A kogo my mamy? Palikota, Hartmana, Kotlińskiego, Urabana, Kalisza, Sierakowską, Tuska, Niesiołowskiego, Millera i wielu innych tego typu osobników.. To są dzieci wychowane na wartościach antycywilizacyjnych.. Każda demokracja parlamentarna wcześniej czy później doprowadzi do wojny domowej…. Bo różnice zasadnicze są nie do przeskoczenia! I nie ujdą w tłoku! WJR
Strefa euro i tak się rozpadnie Angela Merkel i Nicolas Sarkozy postanowili podpisać nowy traktat dla państw strefy euro. Jego istotą jest ograniczenie generowania długów. Ponadto Sarkozy przyznał, że euroobligacje nie są receptą na kryzys - pomysły duetu merkozy ocenia profesor Krzysztof Rybiński, były wiceszef NBP Patrząc z perspektywy wyzwań najbliższych tygodni, ustalenia duetu Merkel-Sarkozy są ważne, ale dotyczą przyszłości, a ich wprowadzenie zajmie kilka kwartałów lub nawet lat. W państwach strefy euro trzeba będzie przeprowadzić np. referenda. Być może na podstawie tych ustaleń wyłoni się Europa dwóch prędkości. Nawet, jeśli wdroży się kary za przekroczenie limitu deficytu 3 procent, to nie dotyczy sedna problemu. Dziś są nim Włochy, które wchodzą w głęboką recesję, a potwierdzają to wszystkie dostępne dane i mają dług publiczny, którego nie są w stanie spłacić. Nawet, jeśli Włosi postarają się ograniczyć deficyt poniżej 3 procent, jak obiecali, a rząd Montiego obietnicę wdraża w życie, to jednak rynki uważają, że dług z przeszłości jest nie do spłacenia. Żadne z rozwiązań ogłoszonych w poniedziałek nie rozwiązuje problemu Włoch. To są raczej mgliste stwierdzenia dotyczące tego, by obligacje wszystkich krajów były bezpieczne – a euroobligacji nie będzie. To znaczy, że rynki finansowe będą spekulowały przeciwko Włochom i grały na to, by one zbankrutowały. Jeśli propozycje Merkel i Sarkozy'ego mają być konkluzjami zbliżającego się szczytu, to rynki będą rozczarowane. Główny scenariusz dla strefy euro na najbliższe lata jest taki, że zostanie okrojona z państw południa. Dziś nie wiadomo jeszcze tylko czy odetnie się wyłącznie Grecję, czy może zahaczy się także o Hiszpanię, Portugalię i Włochy. Krzysztof Rybiński
Dziwna para w kuluarach Szwedzki arystokrata i polski moudjahedin pod brytyjska kontrolą prowadzą od pewnego czasu wspólna akcję. Razem polecieli na Ukrainę oglądać mecz piłkarski Шахтарa Donieck i razem pójdą na bufet VIP Nobla w Sztokholmie. Co oni kombinują? 23 listopada 2011 Carl Bildt i Radoslaw Sikorski polecieli na Ukraine ogladac mecz pilki noznej pomiedzy klubami Шахтар Donieck i FC Porto. Goscil ich kontrowersyjny ukrainski oligarcha, szef tzw. "mafii donieckiej", Rinat Akhmetov, do ktorego nalezy Шахтар Donieck. Akhmetov odziedziczyl imperium po Akhacie Braginie, szefie ukrainskiej mafii, ktory zginal w 1995 roku w zamachu bombowym na stadionie klubu Шахтар. Rinat Akhmetov byl oczywiscie uszczesliwiony przyjazdem swoich nowym przyjaciol. "To sa przyjaciele Ukrainy", powiedzial radosnie dziennikarzom. Poniewaz Rinat Akhmetov jest poslem i szara eminencja ukrainskiego parlamentu Verhovna Rada, gdzie sie nie pokazuje, ale udziela za to tzw. "wsparcia eksperckiego" (cokolwiek to moze znaczyc), kibice Bildt i Sikorski polecieli na mecz aby podyskutowac sprawe pieknej i kontrowersyjnej Julii Tymoszenko. Widocznie Bildt i Sikorski uznali ze to oligarcha z Doniecka rzadzi Ukraina. Carl Bildt lubi wschodnie tematy. Jako biznesmen zasiadl w 2002 w radzie nadzorczej spolki Vostok Nafta, powiazanej z Gazpromem. Pare lat pozniej szwedzki rzad, ktorego Bild byl i jest czlonkiem, negocjowal kwestie przejscia rurociagu NordStream kolo szwedzkich wybrzezy. Wybuchla kontrowersja na temat konfliktu interesow Bildta, ale z czasem wszystko rozeszlo sie po kosciach. Przynajmniej Carl Bildt jest doswiadczonym negocjatorem miedzynarodowym, majacym na swoim dorobku prowadzenie skomplikowanych negocjacji na Balkanach i Bliskim Wschodzie.
Ale co w tym wszystkim robi Sikorski?
Dlaczego Sikorski, ktory ma na sumieniu Alesia Bialackiego, zajmuje sie akurat sprawa pieknej Julii, ktora zajmuja sie wszyscy, podczas kiedy Ales Bialacki gnije w wiezieniu?
Czy Sikorski dostal polecienie od Roberta Coopera z MI6, pracujacego oficjalnie, jako doradca baronowej Ashton w Brukseli? Zajmowanie sie piekna Julia daje prawdopodobnie wiekszy lans niz wygrzebywanie Alesia Bialackiego z wieziennej celi. Tak samo jak pokazywanie sie z birmanska opozycjonistka Aung San Suu Kyi jest lepszym lansem niz spotkania z brodatymi opozycjonistami na Kubie. Wspolna wyprawa na mecz pilki noznej tak spodobala sie Carlowi Bildtowi, ze zaprosil Sikorskiego na bufet galowy Nobla w Sztokholmie (10 grudnia 2011). Pieknych kobiet i eleganckich frakow nie zabraknie. Fotografowie tez beda. Oficerowie prowadzacy z MI6 beda zadowoleni. A gdyby przypadkiem Ales Bialacki dostal nagrode Nobla, bedzie mogl liczyc na blyskawiczna wizyte Radoslawa Sikorskiego. Noblesse oblige. Stanislas Balcerac
Ostrzeżenie przed tezami polityki Nowego Ekranu Upadek euro polska szansą Artykuł „Upadek € polską szansą” T.Urbasia zawiera świadomy lub nieświadomy podstawowy błąd polityczny. Otóż największymi wrogami Polski są USA i UE i właśnie w takiej kolejności. Precyzując dokładniej, naszymi wrogami są: światowa żydowska finansjera anglosaska (USA, Wlk.Brytania) oraz nowopowstała żydowska finansjera europejska (UE). Polska jest areną ścierania się wpływów zarówno USA i UE. UE (i najsilniejsze gospodarczo Niemcy) podejmuje współpracę gospodarczą (polityczna także) z Rosją. Celem współpracy jest stworzenie silnego bloku przeciw interesom USA w Europie. Jeśli Polska nadal będzie obszarem swobodnych działań USA spowoduje to, że naszymi wrogami staną się UE lub Niemcy po rozpadzie UE i Rosja (do likwidacji Polski włącznie na rzecz NRF i Rosji). Należy wyciągać wnioski z historii – u podłoża rozbiorów leżały podobne przyczyny. Błędna i pozbawiona wszelkich podstaw jest koncepcja Polski, jako skupiającej kraje Europy Środkowej w celu rozdzielenia Rosji i Niemiec. Współczesna Polska nie istnieje gospodarczo (zniszczony przemysł, handel, nie ma banków etc.), nie posiada praktycznie armii, jako gracz polityczny nie posiada żadnych atrybutów. Jest to, więc powtórzona i całkowicie błędna koncepcja obozu sanacyjnego II RP, powtórzona wyłącznie w interesie USA. Zatem jest to pchanie Polski do konfliktu z Niemcami i z Rosją, czyli do likwidacji Polski. Jedyną rozsądną polityką jest czekanie na upadek gospodarczy i polityczny USA, a następnie na upadek, czy rozpad UE. Oczywiście czekanie musi polegać na pracy uświadamiającej narodowo i politycznie Polaków oraz na przygotowaniach do przejęcia władzy w najlepszym momencie. Celem polskiej polityki (narodowego rządu, którego przecież nie ma) musi być jak najlepsza współpraca z Niemcami i z Rosją, przy czym Rosję, o ile będzie to możliwe, należy widzieć, jako naszego partnera strategicznego (z bardzo wielu względów), natomiast interesy anglosaskie muszą zostać całkowicie wyrugowane z polskiego obszaru. Należy także pamiętać, że potężnym wrogiem Polski i Polaków jest wróg wewnętrzny: żydowska mniejszość, która opanowała wszystkie sfery funkcjonowania organizmu państwa. Ten wróg działa zarówno w interesie żydostwa anglosaskiego, jak i w interesie żydostwa europejskiego (np. wystąpienie syjonisty Sikorskiego w Berlinie inspirowane przez MI6, czyli wywiad brytyjski). Polacy również muszą być świadomi działalności tego wroga, w tej chwili najbardziej szkodliwego. Dariusz Kosiur
Oficerowie armii NATO przygotowują w Turcji napaść na Syrię
Źródło: http://3rm.info/18012-voennye-oficery-nato-gotovyat-v-turcii.html
Data publikacji: 1.12.2011
Tłum. z jęz. ros. RX
Grupy oficerów z krajów NATO i krajów Zatoki Perskiej potajemnie stworzyli mieszane dowództwo operacyjne w Iskenderun, w tureckiej prowincji Hatai przy północnej granicy Syrii, potwierdzają źródła wojskowe www.debka.com . Oficerowie pochodzący z USA, Francji, Kanady, Kataru, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich wraz z oficerami tureckimi, zapewniającymi łączność, charakteryzują siebie, jako reprezentantów NATO, ale przedstawiają się, jako „kontrolerzy”. Ich misja polega na stworzeniu „korytarzy humanitarnych” do Syrii dla ofiar surowych środków stosowanych przez rząd syryjski Baszkira Assada. Pod dowództwem oficerów wojsk lądowych, lotnictwa, morskich i inżynieryjnych grupa zadaniowa usiłuje przeniknąć na teren dużej części północnej Syrii. Stwarzając podstawę dla legitymizacji kombinowanej natowsko-arabskiej napaści na Syrię, Niezależna Komisja Międzynarodowa ONZ, utworzona dla oceny sytuacji w Syrii, opublikowała w poniedziałek 28-go listopada przerażający raport o bestialstwie reżimu Assada. Udokumentowane są w nim „poważne naruszenia praw człowieka” i „przykłady egzekucji, nieuzasadnionych aresztowań, wymuszonych zniknięć, przesłuchań, włącznie z gwałtami seksualnymi i naruszeniami praw dzieci”. Minister Spraw Zagranicznych Syrii Walid al-Moallem wymierzył cios odwetowy, pokazując w poniedziałek na konferencji prasowej fotografie rozczłonkowanych ciał syryjskich żołnierzy, jako przykład bestialstw dokonywanych przez anty-assadowską opozycję. Wyraził on także żal, że Liga Państw Arabskich i inne państwa nie wierzą, że istnieje zagraniczny spisek wymierzony w Syrię. Źródła wojskowe www.debka.com donoszą, że wyłącznie zachodnio-arabska interwencja w kryzys syryjski znajduje się na etapie rozwojowym planowania operacyjnego. To pociąga za sobą stworzenie strefy buforowej w północnej Syrii, obejmującej oblężone miasta, w pierwszej kolejności Idlib, Rastan i Homs, ale także Aleppo, największe miasto Syrii (2,5 miliona mieszkańców, przeważnie sunnickiej i kurdyjskiej ludności). W Aleppo nigdy nie stwierdzono żadnego ruchu protestacyjnego. W tym mieście mieszkają klasy finansowo-pieniężne, które zarządzają finansowymi i handlowymi sektorami kraju, a samo miasto znajduje się w sieci dróg samochodowych zaopatrujących je. W ten sposób dla rządu Assada, w przypadku włączenia miasta Aleppo do systemu „korytarza humanitarnego” pod kontrolą cudzoziemskich sił wojskowych, będzie to częścią strat wyrządzonych przez sankcje ekonomiczne, zatwierdzone przez Ligę Państw Arabskich. Strata Aleppo będzie miażdżącym ciosem dla gospodarki i pozbawi rząd syryjski możliwości finansowania utrzymywania koniecznych, twardych środków wojskowych ażeby mieć możliwość starcia z powierzchni ziemi zaburzeń i zamieszek na obszarach przez rząd kontrolowanych. Mając świadomość tego zagrożenia Minister Spraw Zagranicznych al-Moallem oskarżył Ligę Państw Arabskich o wypowiedzenie Syrii wojny ekonomicznej.
http://stopsyjonizmowi.wordpress.com
Schadenfreude po polsku Wybory w Rosji nie wzbudziły jakiegoś wielkiego zainteresowania w Polsce, bo – jak przekonywano – wynik był do przewidzenia [Gajówka jest tu pewnym wyjątkiem, ale gajówka to nie cała Polska - admin]. Jak się okazało, nie do końca, bo Jedna Rosja Putina i Miedwiediewa nie osiągnęła 60 proc., jak cztery lata temu, ale „tylko” 49 proc.Nie to jest jednak najważniejsze. Ton polskich komentarzy był, w większości przypadków, odzwierciedleniem nastrojów i poglądów naszej „klasy politycznej” i tzw. komentatorów. A jest to ton, który można określić jednym terminem: „Schadenfreude po polsku”. Najpierw, więc niezwykle „intelektualne” i „głębokie” opinie przedstawicieli obu „prawic” – PiS i Sprawiedliwej Polski. Pierwszy z nich, Zbigniew Girzyński, z szyderczym uśmieszkiem na ustach, mówi mniej więcej tak: ha, ha, wiadomo, że w Rosji, tak jak za towarzysza Stalina, nie jest ważne, kto jak głosuje, ale kto liczy głosy. A zaraz potem Jacek Kurski – wyniki są znane, bo Kreml podyktował, jakie mają być. Ha, ha, ha… Do tego chórku dołącza „Gazeta Wyborcza” – oznajmiając triumfalnie: „Wielka porażka Putina”.
Inne „komentarze” w tym samym stylu.
„Wyborczej” trudno się dziwić, od lat usiłuje przekonać opinię w Polsce, że tzw. demokraci, uważani w Rosji za złodziei i agentów Zachodu – mogą coś jeszcze ugrać. Czyni to z uporem, wbrew rzeczywistości i zdrowemu rozsądkowi. Od lat nasłuchuje echa z Moskwy i podnieca się, kiedy na ulice wyjdzie kilkuset zwolenników „demokratycznej opozycji”, do której zalicza (czy zaliczała) także narodowych bolszewików z Limonowem na czele. Nie przekonuje jej to, że nawet przychylni „demokratom” obserwatorzy powtarzają, że są oni w Rosji bez szans. W Polsce zdaje się panować przekonanie, że należy „przeczekać Putina”, nie wchodzić w dialog z Rosją przez niego rządzoną, bo to jest „niepatriotyczne” i „nieestetyczne”. Czekać należy na kogoś innego, lepszego, bardziej demokratycznego. W oficjalnym programie PiS zawarto nawet takie sformułowanie: „W interesie Polski leży rzeczywista poprawa stosunków z Rosją. Byłaby ona bardzo pozytywnym faktem i należy do niej cierpliwie dążyć. Wydarzenia ostatnich lat i miesięcy umacniają nas jednak w wyrobionym już przedtem realistycznym przekonaniu, że istotna poprawa stosunków polsko-rosyjskich możliwa jest tylko w dłuższej perspektywie. Szanse tego procesu zależą od postępów w demokratyzacji Rosji, choć te nie będą samoistną gwarancją pożądanej zmiany w stosunkach polsko-rosyjskich”. A więc, nie teraz, później, kiedy Rosja będzie „demokratyczna”. Oczywiście „demokratyczna” wedle naszej oceny. Takie stawianie sprawy jest przejawem kompletnego niezrozumienia, na czym polega polityka zagraniczna, jest przejawem skrajnej ideologizacji tejże polityki. W tym stanowisku, rzekomo prawicowym, nie ma żadnych różnic ze środowiskiem „Gazety Wyborczej”. Jest to – trzeba jasno stwierdzić – stanowisko ze szkoły Komitetu Obrony Robotników (KOR). W dodatku, jest to stanowisko szkodliwe. Czas płynie, a my – czekając na mityczne rządy demokratów w Rosji – przegraliśmy sprawę tranzytu gazu przez terytorium Polski, niejako zmuszając Rosję i Niemcy do budowy gazociągu Północnego, straciliśmy rynek rosyjski na rzecz Niemiec i innych krajów, uwikłaliśmy się w niekończące się przepychanki w sprawie Katynia. Na zimno odrzucamy za każdym razem gesty ze strony Rosji, jakim było np. oświadczenie Dumy w sprawie Katynia, przeforsowane, przy oporze komunistów i Żyrinowskiego, przez Putina i Miedwiediewa. I teraz nasi genialni „komentatorzy” cieszą się, że po wyborach jest „mniej Putina”. Na rzecz, kogo – mniej Putina? Na rzecz Żyrinowskiego i komunistów. Z czego się, więc cieszycie panowie i panie? Z czego się śmiejecie? Z czego szydzicie? Inne kraje od lat robią z Rosją interesy, mając swoje oceny tego państwa, ale kierując się przede wszystkim pragmatyzmem. My zaś czekamy na „demokrację” w Rosji. Doprawdy uwłaczające jest to, że do pewnej poprawy stosunków z Rosją zmusiły nas Niemcy. Tusk wykonał jeden krok do przodu, ale zaraz potem dwa do tyłu. Jakby przestraszył się, że będzie uznany przez „prawicę” za rusofila. Niepotrzebnie się przestraszył – bo on i prezydent Bronisław Komorowski i tak tym mianem zostali nazwani, a nawet bardziej dosadnie, bo „sługusami Rosji”. Jan Engelgard
http://mercurius.myslpolska.pl
Żeby nie było nieporozumień: gajowy całkowicie popiera wymowę powyższego artykułu. Dla polskich mężyków stanu i komentatorów politycznych nawet prowadzanie kur na szczanie jest chyba zajęciem zbyt skomplikowanym.
Prezydent Komorowski napisał artykuł
1. Rzeczywiście we wczorajszej Gazecie Wyborczej, ukazał się artykuł podpisany przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego pt. „ W silniejszej Europie z całą Polską”. Już sam fakt, że ukazuje taki artykuł jest swoistą sensacją. Jeżeli przypomnimy sobie te męki Prezydenta przy wygłaszaniu przemówień „z głowy”, te wystąpienia czasami tak niezborne, że trudno się zorientować, co jest ich głównym przesłaniem, te liczne wpadki językowe i wreszcie słynne błędy ortograficzne to napisanie artykułu do „Wyborczej”, musiało być dla głowy państwa nie lada wyzwaniem. Tekst pojawił się jak sądzę, dlatego, że najbliżsi współpracownicy Komorowskiego (w całości dawna Unia Wolności i okolice SLD) uznali, że skoro w tak trudnym dla Unii Europejskiej momencie, głos na wyjeździe zabiera Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski, w kraju Premier Donald Tusk i wszystko wskazuje na to, że wygłaszają tezy nieuzgodnione z Kancelarią Prezydenta, to trzeba im utrzeć nosa i najlepiej to zrobić publicznie.
2. Nie wdając się jednak w toczone pomiędzy „małym” i „dużym” pałacem, wojny podjazdowe, wypada zwrócić uwagę na główne przesłanie artykułu Komorowskiego, swoistą receptę na kryzys UE, którą da się zamknąć w myśli przewodniej artykułu „więcej Europy i szybciej”. To „więcej Europy” Prezydent Komorowski pożyczył od Premiera Tuska, bo to właśnie to sformułowanie wymieniał przynajmniej kilka razy w swym wystąpieniu na forum Parlamentu Europejskiego, szef naszego rządu, podczas wystąpienia inaugurującego polską prezydencję. Z tym pomysłem na kryzys UE, jest mniej więcej tak jakby chorego na lęk wysokości pacjenta, codziennie wwozić przeszkloną windą na coraz wyższe piętra wieżowca, z przekonaniem, że taka terapia go jednak wyleczy. Takim rozwiązaniem, które bez zastrzeżeń akceptuje Prezydent, jest wspólna polityka fiskalna w UE. Komorowskiemu nie przeszkadza to, że po jej przyjęciu budżet naszego kraju, jeżeli chodzi o najważniejsze pozycje dochodów i wydatków, byłby najpierw określany w Brukseli (a może i w Berlinie), a dopiero później akceptowany w polskim parlamencie. Ten parlament decydowałby prawdopodobnie tylko o sprawach drugo i trzeciorzędnych.
3. Prezydent Komorowski jest także zwolennikiem określenia już teraz daty wejścia naszego kraju do strefy euro. Mimo wypowiedzi coraz liczniejszej grupy ekonomistów, iż w związku z tym, że strefa euro nie jest optymalnym obszarem walutowym i dlatego będzie w permanentnym kryzysie, nawet przy ściślejszej polityce fiskalnej, Komorowski „każe polską zdrową głowę, kłaść w europejskie chore łóżko”. Nie przeraża go ani fakt, że zaledwie 5 mln Słowacja musiała już wyłożyć na pomoc dla Grecji , Irlandii i Portugalii około 9 mld euro, wprawdzie tylko gwarancji kredytowych ale tak się składa, że w przypadku tych krajów za jakiś czas te gwarancje trzeba będzie przynajmniej częściowo fizycznie wypłacić. Ile byśmy musieli wyłożyć my, gdybyśmy zgodnie z zapowiedzią Tuska byli od 2011 roku, w strefie euro, co najmniej 60-70 mld euro, a więc dokładnie tyle ile mamy dostać z budżetu UE w latach 2007-2013. Nie przeraża Komorowskiego także fakt, że kilka krajów strefy euro, które mają coraz większe problemy z wypłacalnością (oprócz Grecji, Portugalii i Irlandii także Hiszpania i Włochy) mają razem ponad 4 bln euro długu i Unia usilnie szuka partnerów, którzy pomogliby te długi pomóc spłacać.
4. Choćby te dwie główne tezy o wspólnej polityce fiskalnej i jak najszybszym wyznaczeniu daty naszego członkostwa w strefie euro, dyskwalifikują tekst Prezydenta Komorowskiego w całości. Od Prezydenta Komorowskiego jak i Premiera Tuska, którzy są z wykształcenia historykami, trudno może domagać się dogłębnego zrozumienia skutków propozycji, które zgłaszają publicznie. Ale już od ich doradców, powinniśmy się tego spodziewać. Zbigniew Kuźmiuk
Brytyjczycy ewakuują obywateli na wypadek rozpadu strefy Euro Brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych rozesłało do swoich ambasad wytyczne na wypadek upadku strefy euro i wybuchu gwałtownych zamieszek w europejskich miastach. Chodzi między innymi o ewakuację brytyjskich obywateli – takie informacje podał Goniec Polski. Brytyjscy dyplomaci rezydujący w krajach strefy euro mają opracować plany działania na wypadek wybuchu zamieszek po możliwym rozpadzie strefy euro. Rząd brytyjski ocenia, że mogą one być gwałtowne i przypominać te z Aten. Dyplomaci mają się przygotować na problemy z dostępem do pieniędzy. Jeśli upadnie europejski system bankowy, to wówczas obywatele brytyjscy będą mieli zablokowany dostęp do swoich kont. Wtedy ambasady mają być gotowe na udzielanie im pomocy. Według Brytyjczyków upadek strefy euro to już tylko kwestia czasu. W zeszłym tygodniu banki otrzymały nakaz przygotowania planów na wypadek rozpadu strefy euro. Podobny plan przygotowuje brytyjskie Ministerstwo Skarbu. Głos Polski
Ultimatum Mer-kozy, a europejski rekord Mer-kozy demokratycznie przekazało ultimatum, które w Polsce uznawane jest wyróżnienie dla kraju. A w Grecji podano, że stosowanie „pomocy” doprowadziło do rekordowej wysokości i długości zapaść gospodarczą nie polepszając stanu finansów publicznych Wall Street Journal opatrują wyniki wczorajszego spotkania Mer-kozy w Paryżu tytułem „Sarkozy, Merkel Issue Ultimatum”, aczkolwiek z treści artykułu Davida Gauthier-Villars, Gabriele Parussini i Williama Horobin'a wynika, że tak naprawdę nic nie ustalono, co by nie było przedstawione przez panią Kanclerz w piątek przed Bundestagiem. A ultimatum dotyczy tylko krajów poza strefy euro - a więc i Polski, chociaż nasi przywódcy wprost twierdzą, że nie ulegają ultimatum, ponieważ sami pragną ograniczenia suwerenności finansowej Polski. („The leaders of France and Germany issued an ultimatum to the 27 EU governments, saying they must decide by week's end whether they will accept greater control over budgets.”) To co uzyskały jedynie francuskie banki to obietnicę że nie będzie ulg dla krajów zadłużonych w postaci redukcji długu. To rozwiązanie jest niekorzystne dla Włoch gdzie francuskie banki mają ekspozycję na $420 mld i oznacza, że Włosi i inni będą musieli rezygnować z rozwoju, aby spłacić wszystkie długi. A przecież nawet w Grecji, której banki musiały częściowo zredukować zadłużenie i tak niewiele to pomogło, do czego przyznał się Antonis Samaras osobiście. Okazuje się że serwowane metody poprawiania nieefektywności strefy euro doprowadziły do rekordowego w Europie co najmniej sześcioletniego kryzysu o rekordowym tegorocznym 6%-owym spadku PKB i nie polepszeniu sytuacji finansowej państwa ani na włos – utrzymanie 10%-owego deficytu. Wall Street Journal w artykule Alkmana Granitsas’a Costas Paris „Greek Politician Expects Recession Will Linger” cytują te stwierdzenia wprost: “This year again you will have a 10% deficit... and the recession will be greater than 6%," "We are entering into a fifth year of recession and very possibly it will extend to a sixth year, that is a European record." Ultimatywna postawa Niemiec jest o tyle dziwna, że dzięki wprowadzeniu euro, jak podaje aktualne wydanie „Foreign Affairs" niemiecka nadwyżka w wymianie handlowej z resztą państw UE wzrosła aż o 80,1 mld euro. Jednocześnie nastąpił skok deficytu handlowego Grecji (z 3 do 5,5 mld euro) i Włoch (z 9,6 do 19,6 mld euro). Podobnie Financial Times już wcześniej wykazał wzrost wartości aktywów zagranicznych Niemiec na skalę 40% PKB w tym okresie. W zamian za pozycję głównego beneficjenta wspólnej waluty rynek oczekiwał gwarancji dla długów państw peryferyjnych strefy, jako naturalnym mechanizmie związanym z optymalnością jednolitego obszaru walutowego. Tymczasem, gdy okazało się, że Grecja i inne kraje bankrutują - Niemcy wpadli w pułapkę sytuacji, w której dzięki niepewności dodatkowo jeszcze uzyskują korzyści niskich kosztów finansowania własnego zadłużenia, a nie chcąc tracić na wartości inwestycji zagranicznych - każą innym po prostu zakasać rękawy i spłacać powstałe nadmierne zadłużenie, mimo że musi to oznaczać stracone dekady dla całych narodów. Dlatego należałoby znaleźć rozwiązanie bardziej sprawiedliwe. Zmiana traktatu w celu narzucenia przez Niemcy państwom eurostrefy ścisłej dyscypliny finansowej i kontroli budżetowej nie tylko jest niesprawiedliwa, ale także nie daje żadnych gwarancji przezwyciężenia kryzysu euro. Zgoda Niemiec na skup obligacji krajów -dłużników przez EBC w zamian za dyscyplinę budżetową i spłacanie przez te kraje długów – może jedynie sztucznie chwilowo podtrzymywać obniżone rentowności długu. Jednak nie usuwa źródła kryzysu, którym będzie wieloletnia bolesność społeczna procesów recesyjnych, którą wymusza ślepy fiskalizm, jaki i wiszący nad rynkiem nierozwiązany kryzys części instytucji finansowych, którym pozwolono na przeistoczenie się w piramidy finansowe. No cóż upadek Rzymu został poprzedzony okresem zwanym “Anarchia Wojskowa” i wtedy też uznano, że demokracja do niczego nie jest potrzebna. Ciekawe jak w historii Polski i Europy zostanie nazwany okres historii, który teraz przeżywamy? A wszystkich zainteresowanych tematem zapraszam do lektury dzisiejszego komentarza Małgorzaty Goss na ten temat:
„Niemcy przekonały Francję do poparcia swoich pomysłów na rozwiązanie kryzysu finansowego w strefie euro. Oznacza to, że Berlin nie ma zamiaru zgodzić się choćby na emisję euroobligacji”
Twarda ręka Merkel Kanclerz Niemiec Angela Mekel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy zdecydowanie odrzucili emisję wspólnych euroobligacji dla strefy euro i sprzeciwili się pomocy Europejskiego Banku Centralnego w formie skupowania obligacji zadłużonych krajów. W marcu mają zostać ustalone kwestie zmian w traktacie UE w celu zwiększenia dyscypliny finansowej i nadzoru nad budżetami narodowymi krajów eurostrefy. Kanclerz Angela Merkel i prezydent Nicolas Sarkozy podjęli decyzję: odpowiedzią Unii na kryzys eurostrefy będą: ścisła dyscyplina budżetowa, odgórna kontrola nad budżetami narodowymi i karanie krajów, których zadłużenie przekroczy 60 proc. PKB, a deficyt budżetowy 3 proc. PKB. Operacja ma na celu zmuszenie peryferyjnych państw eurostrefy, w których wspólna waluta wygenerowała długi, aby samodzielnie spłaciły to zadłużenie, nie obciążając nim Berlina i Paryża. Wprowadzenie w życie tak głębokich zmian wymaga wpisania ich do traktatu UE i zgody państw członkowskich. Procedury traktatowe są jednak długie, a euro wisi na włosku. Dlatego Merkel i Sarkozy chcą przyspieszyć sprawę przez rozwiązanie alternatywne - wielostronną umowę międzyrządową. Jej trzonem będą Niemcy i Francja, a kraje ze strefy euro i spoza niej miałyby do niej przystępować dobrowolnie. Gotowość podpisania umowy zgłosiła już Polska. Wczoraj propozycje na grudniowy szczyt omawiali w Brukseli unijni ministrowie finansów. Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia, kto będzie sprawował nadzór nad budżetami krajowymi - rządy państw członkowskich czy organ ponadnarodowy - Komisja Europejska? Niemcy chcą, aby mandat nadzorczy otrzymała KE, ale strona francuska jest temu przeciwna, gdyż obawia się reakcji wyborców na scedowanie suwerenności fiskalnej kraju. Sarkozy wolałby powierzyć nadzór gremiom międzyrządowym, w których Francja zajmuje niepoślednie miejsce. Polska - jak wynika z enuncjacji Donalda Tuska - popiera w całej rozciągłości stanowisko Berlina. Na osłodę premier proponuje dłużnikom ewentualną pomoc EBC w postaci interwencji na rynku obligacji, jeśli rentowność długu poszybuje w górę. To granica niemieckich ustępstw. Na emisję wspólnych dla wszystkich członków strefy euroobligacji Merkel nie wyraża zgody. Tusk, przy wsparciu kanclerz Niemiec, chce uzyskać dla dziesięciu krajów mających własne waluty prawo do udziału w szczytach eurostrefy oraz spotkaniach eurogrupy. Bez prawa głosu, rzecz jasna.
- Poparliśmy Niemcy w ciemno, więc teraz już nie jesteśmy im potrzebni. Dyplomacja Tusk - Sikorski pozbawiła nas wszelkich atutów międzynarodowych. Premierowi nie pozostaje nic innego, jak prosić Niemcy, aby o nas pamiętali przy stole - komentuje Witold Waszczykowski "autorskie propozycje" premiera Tuska. Zwraca uwagę, że polska dyplomacja poddała się szantażowi, który ma miejsce w Europie, a który sprowadza się do twierdzenia, że "Unia to strefa euro", więc "kłopoty euro to kłopoty Unii Europejskiej". - Nie powinniśmy akceptować tej tezy. Strefa euro to nie Unia, lecz grupa najbogatszych krajów Unii, które posiadają wystarczający potencjał, aby same sobie poradziły. Włochy to trzecia gospodarka Unii i członek G8, grupy najbogatszych państw świata - podkreśla Waszczykowski. - W tych krajach było takie rozpasanie socjalne, że trochę oszczędności im nie zaszkodzi, najwyżej zamiast lunchu z krewetkami i winem wezmą do pracy kanapki - twierdzi poseł i podkreśla, że Polska w żadnym wypadku nie powinna tym krajom pomagać. Według dr. Cezarego Mecha, byłego wiceministra finansów, propozycje rozwiązań, które zostaną przedstawione na szczycie, są głęboko niesprawiedliwe dla biedniejszych krajów euro. - Dzięki wprowadzeniu euro, jak podaje aktualne wydanie "Foreign Affairs", niemiecka nadwyżka w wymianie handlowej z resztą państw UE wzrosła aż o 80,1 mld euro. Jednocześnie nastąpił skok deficytu handlowego Grecji (z 3 do 5,5 mld euro) i Włoch (z 9,6 do 19,6 mld euro). Wcześniej "Financial Times" wykazał, że w tym okresie nastąpił wzrost wartości aktywów zagranicznych Niemiec na skalę 40 proc. PKB - cytuje dr Mech twarde dane ekonomiczne. Tymczasem według ministra ds. europejskich Mikołaja Dowgielewicza, to nie propozycje Francji i Niemiec, lecz raport szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya będzie podstawą dyskusji na szczycie UE 8-9 grudnia. Van Rompuy wraz z szefem Komisji Europejskiej Manuelem Barroso mają przedstawić, jakie zmiany w traktacie są potrzebne, aby strefa euro nadal funkcjonowała. Wiadomo, że będą to rozwiązania mające wzmocnić wspólne zarządzanie gospodarcze i dyscyplinę finansów publicznych w strefie euro, ale szczegóły propozycji nie są znane. Możliwa jest też opcja uruchomienia tzw. wzmocnionej współpracy chętnych państw, które zechcą iść dalej niż reszta i stworzyć unię fiskalną.” Cezary Mech