Krystyna Jarząbek BEZGŁOŚNY OD NIEPAMIĘTNYCH CZASÓW LUDZIE, NIE MOGĄC POROZUMIEĆ SIĘ ZA POMOCĄ MOWY, NAWIĄZYWALI ZE SOBĄ KONTAKT, UŻYWAJĄC GESTÓW. W NIEKTÓRYCH SYTUACJACH GESTYKULACJA CAŁKOWICIE ZASTĘPOWAŁA MOWĘ. Z TAKIEGO BEZGŁOŚNEGO SYSTEMU ZNAKÓW KORZYSTALI MIĘDZY INNYMI INDIANIE. Praojczyzną Indian nie jest Ameryka. Naukowcy nie są jednak zgodni co do tego, skąd i kiedy przybyli owi pierwotni mieszkańcy kontynentu amerykańskiego*. Wielu badaczy sądzi, że ojczyznę przodków Indian stanowi północno-wschodnia Azja. Ich zdaniem, ludy Emigranci przybywali przypuszczalnie małymi grupami. Ludy żyjące na danym obszarze nieraz musiały zmieniać swe siedziby z powodu nacisku tych, które pojawiły się później. Wskutek tego plemiona wędrujące z północy na południe zaczęły docierać przez Przesmyk Panamski do Ameryki Południowej. Zanim na obszarze Ameryki znaleźli się Europejczycy, ludy przybyłe z Azji zajęły cały kontynent. Związane z tym pierwotnym zasiedlaniem Ameryki zmiany miejsca pobytu przybyszów i ciągłe ich rozpraszanie się, a także zrodzona na tym tle jak najściślejsza spoistość grup wędrownych, przyniosły w efekcie ogromne zróżnicowanie językowe ludów obu Ameryk. Dokładnego sklasyfikowania języków indiańskich podejmowało się wielu amerykanistów, lecz okazało się to zadaniem niezwykle trudnym ze względu na liczbę tych języków. John Wesley Powell, pierwszy dyrektor waszyngtońskiego Bureau of American Ethnology, powołanego do życia w 1879 roku w ramach Smithsonian Institution, do dziś jednej z najpoważniejszych placówek amerykanistycznych, opublikował w 1891 roku pierwszy urzędowy spis języków Indian amerykańskich. Wymienił wówczas 58 rodzin językowych dla samej tylko Ameryki Północnej. W Ameryce Południowej czeski uczony Czestimir Loukotka w 1935 roku doliczył się 94 rodzin językowych, obejmujących ogółem 558 języków. Inni badacze podają jeszcze większe liczby. Wynika to stąd, że nad jedną rzeką albo w tej samej dolinie górskiej często mieszkały plemiona mówiące kilkoma różnymi językami. Ryc. 1. Jechać na koniu Wielość języków na kontynencie obu Ameryk, współcześnie zaklasyfikowanych do około 150 rodzin językowych, różniło się zatem od siebie tak zasadniczo, że tubylcy amerykańscy zamieszkujący niektóre obszary - aby się porozumieć - zmuszeni byli wymyślić język złożony z całego systemu ruchów ciała, głównie rąk i palców. Niemiecka amerykanistka Ewa Lips twierdzi w swej Księdze Indian (Wiedza Powszechna, Warszawa 1971), że dla umożliwienia międzyszczepowych kontaktów owym językiem gestów posługiwano się powszechnie w Meksyku, na północnym zachodzie Kanady, na wschodnim wybrzeżu Ameryki Północnej, ale największe zastosowanie miał on wśród licznych plemion Wielkich Równin. Ryc. 2. Serce + dobry = szczęśliwy Nie jest wykluczone, że język gestów narodził się właśnie na obszarach prerii, gdzie podczas polowań i spędu bizonów spotykały się plemiona mówiące różnymi językami. Preria to ogromna trawiasta równina rozpościerająca się od rzeki Saskatchewan na północy do Zatoki Meksykańskiej na południu oraz od Gór Skalistych na zachodzie aż po obszar Wielkich Jezior i rzekę Missisipi na wschodzie. Indianie Wielkich Równin należeli do sześciu rodzin językowych: 1. algonkińskiej - między innymi Czarne Stopy (Blackfoot), Czejenowie (Cheyenne), Arapahowie (Arapaho), Gros Ventre, Kri (Cree) z Równin, Odżibwejowie (Ojibwa) popularnie nazywani Czipewejami (Chippewa) z Równin; 2. atapaskańskiej - Sarsi (Sacree) i Kiowa-Apacze; 3. caddoańskiej - Paunisi (Pawnee), Arikara, Wichita; 4. kiowańskiej - Kiowowie; Zarówno Indianie, jak i naukowcy, uważają "mowę" gestów za niezwykle łatwą. Wynika to, być może, stąd, że wiele z tych gestów wizualnie bardzo przypomina to, co nazywa, może się też z nazywanym obiektem kojarzyć bądź nawiązuje do działań typowych dla danej czynności. I tak na przykład skrzyżowanie przed sobą na kształt stożka, na wysokości dolnej części twarzy, krawędzi palców wskazujących oznacza tipi, czyli rodzaj namiotu, w jakim niekiedy mieszkali Indianie. Naśladowanie przygiętymi palcami czynności czesania włosów - od czubka głowy do ramienia - stanowi odpowiednik wyrazu kobieta. Nałożenie rozchylonych dwóch palców prawej dłoni - wskazującego i środkowego - przy pozostałych palcach przykurczonych, na wewnętrzną krawędź lewej dłoni, sygnalizuje pojęcie koń. Rozchylone palce przywodzą tutaj na myśl nogi jeźdźca siedzącego na koniu. Ten sam gest połączony z zatoczeniem w prawo dwóch niewielkich łuków oznacza jechać na koniu (ryc. 1). Łuki naśladują w tym wypadku ruchy tego zwierzęcia. Ryc. 3. Strzała W celu zbudowania nowego znaku, Indianie zestawiali niekiedy dwa lub więcej znaków mających różną treść. Aby przekazać na przykład słowo szczęśliwy, łączyli dwa znaki: symbolizujący serce oraz gest, który stanowi równoważnik pojęcia dobry (ryc. 2). Indianin unosił zatem najpierw prawą dłoń z przykurczonymi nieco palcami na wysokość serca, a następnie odchylał całe przedramię w bok, zataczając nim łuk. Niektóre gesty bywają wieloznaczne. Tak jest ze znakiem, który przypomina uchwycenie końcami palców na wysokości warg kawałka bułki, a następnie skierowanie tak ukształtowanej dłoni w dół - w kierunku szyi. Ruch ten powtórzony kilka razy oznacza zarówno pożywienie, jak i jeść. Zrozumienie opisywanej "mowy" Indian jest szczególnie łatwe dla osób, które znają środowisko, w jakim ona powstała. I tak na przykład w życiu myśliwych koczujących na preriach dużą rolę odgrywały niegdyś strzały, dzięki którym mogli polować na bizony. Dlatego ludziom znającym życie Indian nietrudno będzie domyślić się, że wysuniecie palca wskazującego prawej dłoni z zamkniętej lewej dłoni oznacza strzałę (ryc. 3). Ryc. 4. Smutny Wiele znaków, których używali Indianie, wyraża cechy albo właściwości przedmiotów bądź osób. Rozchylenie obydwu rąk na wysokości bioder z dłońmi zwróconymi wewnętrzną stroną do rozmówcy oznacza duży. Aby przekazać w bezgłośnej formie słowo smutny, trzeba najpierw ugiąć prawe przedramię, umieścić dłoń na wysokości lewej piersi - w miejscu, gdzie znajduje się serce - następnie odgiąć owo przedramię w bok i w dół, a równocześnie zatoczyć dłonią duży łuk (ryc. 4). Cały ten ruch oznacza dokładnie: moje serce jest na ziemi. Ryc. 5. Mężczyzna W omawianym języku Indian funkcjonuje kilka gestów, które można uznać za odpowiedniki zaimków. Równoważnik zaimka ja oraz mnie stanowi skierowanie odgiętego kciuka prawej ręki, przy pozostałych palcach zgiętych, w stronę klatki piersiowej. Palec wskazujący zwrócony w stronę rozmówcy albo innej osoby stojącej w pobliżu oznacza - w zależności od sytuacji - ty, on, ona, jego, jej. Jest rzeczą ciekawą, że plemiona indiańskie radziły sobie z przekazywaniem owych treści również wtedy, gdy danej osoby nie było w pobliżu. Używano wówczas w funkcji wymienionych zaimków gestów zastępczych. Odpowiednikiem zaimka ona był gest oznaczający kobietę. Aby natomiast wyrazić zaimek on, nadawca wykonywał ruch symbolizujący mężczyznę (ryc. 5). Ryc. 6. Dziesięć, W sposób równie prosty Indianie przedstawiali liczby od jeden do dziesięciu. Czynili to, odginając kolejno palce prawej, a następnie lewej dłoni. Uniesione palce musiały być przy tym rozchylone. Aby wyrazić liczbę dziesięć, dwadzieścia itd. (ryc. 6), Indianin przesuwał wskazującym palcem prawej dłoni po stronie grzbietowej palców lewej dłoni, poczynając od ich nasady, a na czubku kończąc. W języku gestów można też wyrażać słowa sto, dwieście itd. W tym celu należy wykonać znak symbolizujący liczbę dziesięć, a później tyle razy przechylić oba przedramiona w lewo, ile setek ma dana liczba. Ryc. 7. Nazywać się Wiele gestów używanych przez Indian sygnalizowało czynności. I tak uniesienie prawej dłoni na wysokość prawego oka i utworzenie z palców wskazującego i środkowego litery v (której rozwarte "ramiona" są skierowane do rozmówcy) może oznaczać, zależnie od kontekstu, takie czynności, jak polować, patrzeć, widzieć, obserwować. Umieszczenie przed sobą na wysokości warg prawej dłoni, której palce wskazujący i kciuk tworzą okrąg, a następnie wyprostowanie i rozwarcie owych palców, połączone z przesunęciem dłoni w stronę rozmówcy, to nazywać się (ryc. 7), kilkakrotne zaś powtórzenie tego znaku wyraża czynność mówienia. Ryc. 8. Ja mieszkam w tipi Indianie, porozumiewając się, nie uwzględniali zazwyczaj gestów odpowiadających spójnikom i przyimkom - pod warunkiem jednak, że nie wpływało to na poprawne rozumienie wypowiedzi. Tak więc formy tego rodzaju też można napotkać w języku gestów. W języku tym funkcjonują na przykład odpowiedniki spójników i, z, razem czy też przyimki w bądź poza. Ryc. 9. Ona nosi wodę Owym bezgłośnym językiem Indianie "mówili" nie tylko o osobach, przedmiotach, cechach, liczbach albo czynnościach. Za jego pośrednictwem można wyrazić jakiś stan, uczucia, stopień natężenia różnych cech, czas przyszły, przeszły i wiele innych treści. Umożliwia on normalną "rozmowę", która może trwać wiele godzin. Dzieje się tak dlatego, że poszczególne gesty - następujące jeden po drugim - układają się w całości podobne do tych, jakie tworzą zdania w wypowiedzi. Sens poszczególnym gestom nadają często gesty towarzyszące. W tym języku Indian nie ma jednak tylu pojęć i reguł, ile ich jest w językach opartych na dźwiękach. Aby zatem przekazywane gestami informacje były zrozumiałe dla rozmówcy, "zdania" muszą być tak proste i krótkie, jak tylko to możliwe. A oto przykłady tego rodzaju zdań: Ja mieszkam w tipi (ryc. 8); Ona nosi wodę (ryc. 9); Ojciec jedzie na koniu (ryc. 10). Ryc. 10. Ojciec jedzie na koniu Indianie mieli specjalny znak, który poprzedzał każde pytanie. Tworzył go ruch z boku na bok wykonywany prawą otwartą dłonią. Znak ów pod względem formy przypomina ten, jaki wykonują Polacy, aby powitać kolegę, dobrego znajomego bądź osobę równą im statusem społecznym. Tak więc, żeby zapytać ile?, Indianin wykonywał uprzednio gest wyrażający pytanie. Potem dopiero pojawiał się gest zasadniczy - lekkie uderzenie palcem wskazującym prawej dłoni po ugiętym małym palcu lewej dłoni. Znak wyrażający pytanie - wykonany bardzo powoli - oznacza dlaczego? Do czasu przybycia białych do Ameryki język gestów plemion indiańskich nawiązywał przede wszystkim do pojęć bezpośrednio związanych z bytem codziennym. W ich skonwencjonalizowanym systemie gestów znajdowały się odpowiedniki takich między innymi słów, jak księżyc, słońce, tipi, obóz, kojot, pies, bizon, ryba, żółw, mięso, skóra, ubranie, łuk, kołczan, jechać, pływać, gotować, silny, odważny, głodny, syty. Po osiedleniu się białych na kontynencie amerykańskim życie Indian zaczęło się jednak stopniowo zmieniać; tworzono więc znaki wyrażające nowe słowa. W związku z tym powstały gestowe odpowiedniki takich pojęć, jak biały człowiek, dom, miasto, sklep, pieniądze, dolar, cukierki, wóz osadników, rower, samochód, pociąg, samolot, telefon, film, szkoła, książka, handlować, kupować, szkolić, czytać, pisać, uczyć się. I tak na przykład przesunięcie palcem wskazującym prawej dłoni z lewej strony na prawą wzdłuż czoła stanowi odpowiednik pojęcia biały człowiek. Znak ten nawiązuje do ronda kapelusza, jaki noszą biali. Rozwarcie złożonych uprzednio dłoni - przypominające otwarcie zamkniętej wcześniej książki - oznacza właśnie książkę. Niektóre z nowych gestów powstały wskutek połączenia znaków starych, używanych przez Indian od setek lat. Dla przykładu znak wyrażający słowo pociąg został utworzony dzięki zestawieniu dwóch innych: ogień i szybko. Język gestów odegrał dużą rolę nie tylko we wzajemnym porozumiewaniu się Indian. Korzystali z niego również biali handlarze i żołnierze przejeżdżający przez osady indiańskie. "Mowa" gestów była niekiedy używana przez Indian do utajnienia treści informacji - "mowy" tej nie można przecież podsłuchać, co było istotne wtedy, gdy konwersacja toczyła sie we wrogim środowisku. Język gestowy Indian stanowił szybkie i sprawne narzędzie komunikacji: umożliwiał ożywioną wymianę myśli na wszystkie tematy, był przydatny podczas zawierania umów między plemionami, których przedstawiciele wzajemnie się nie rozumieli. Ułatwiał też bezgłośne porozumiewanie się podczas polowań - jego znaki były wszak widoczne na dużą odległość. Pełnił bardzo ważną funkcję we wzajemnym przenikaniu się różnych kultur indiańskich. Często ponadto uzupełniał wypowiedzi słowne - wówczas komunikacja odbywała się dwoma torami: dźwiękowym i wizualnym. Omawiany język jest już bardzo stary, powstał - zdaniem niektórych uczonych - na długo przedtem, zanim odkryli go wraz z amerykańskim kontynentem przybysze z Europy. Mimo to nie zatarł się w pamięci ludzkiej. Na jego zapomnienie nie pozwalają nieliczni starzy Indianie oraz badacze, których interesuje życie i kultura owych pierwotnych mieszkańców Ameryki. Podkreślając ogromną wartość tego języka jako swoistego esperanta, Juliusz E. Lips - wybitny etnolog niemiecki - napisał w swej książce U źródeł cywilizacji (Tłum. J. Brodzki. Wiedza Powszechna, Warszawa 1957): Zdobywając umiejętność posługiwania się mową gestów, ludy pierwotne rozwiązały problem, który na przestrzeni dziejów niesłychanie utrudniał ludzkości osiągnięcie porozumienia między różnymi ludami - począwszy od budowy wieży Babel, a kończąc na skomplikowanej i przewlekłej procedurze przekładów w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Współczesna cywilizacja nie potrafiła dotychczas w równie łatwy sposób wybrnąć z tych trudności. *Pisał o tym Karol Piasecki w artykule pt. Pierwsi Amerykanie. "WiŻ" nr 3/1992. KRYSTYNA JARZĄBEK Ilustracje wg Aline Amon, Talking Hands. Indian Sign Language. Doubleday and Company. Inc., Garden City, New York 1968. Ryciny kolorowe pochodzą z książki Georga Catlina, Die Indianer Nord-Amerikas, Leipzig 1848, będącej w posiadaniu Biblioteki Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie.
LOS INDIAN Odkrycie Ameryki w 1492 roku przez Krzysztofa Kolumba zapoczątkowało zagładę Indian. Kolonizację tego kontynentu od XVI wieku prowadziły w różnych okresach Hiszpania, Portugalia, Anglia, Holandia, Francja, Dania, Szwecja i Rosja. Indianie padali ofiarą rzezi dokonywanych przez zdobywców, umierali z głodu, wyczerpani niewolniczą pracą w kopalniach i na plantacjach, zabijały ich choroby przywleczone przez kolonizatorów. W książce Indianie Ameryki Północnej. Plemiona - wodzowie - wierzenia - rzemiosło - dzieła sztuki czytamy, iż: Przed przybyciem Krzysztofa Kolumba do Ameryki liczba rdzennych Amerykanów - pierwotnych mieszkańców kontynentu - sięgała 5 milionów, w 1890 roku zostało ich 250 tysięcy. W tym samym czasie liczba białej ludności w Stanach Zjednoczonych wzrosła od zera do 75 milionów. W krótkim czasie nowi mieszkańcy zagarnęli ziemie od wieków należące do Indian, niszcząc zarówno kruche podstawy ich gospodarki, jak i pradawny sposób życia (Red. R. Collins, tłum. R. Firmhofer. Wydawnictwo Muza SA, Warszawa 1994). Indianie zdawali sobie naturalnie sprawę z tego, że tylko siła może powstrzymać obcych przed zagarnięciem ich ziem. Dlatego historia kontaktów Indian z białymi to w wielu wypadkach historia konfliktów i wojen. W walce z najeźdźcami Indianie nie mieli jednak żadnych szans. Do końca XIX wieku większość Indian osadzono w rezerwatach założonych na ziemiach, których nie chcieli biali osadnicy. Dopiero w roku 1924 Indianie otrzymali obywatelstwo amerykańskie oraz prawo głosu w wyborach lokalnych, stanowych i federalnych. W latach pięćdziesiątych rządowe Biuro do Spraw Indian zaczęło realizować program stopniowej likwidacji rezerwatów i przenoszenia do miast tych Indian, którzy pragnęli tam mieszkać i pracować. |
---|
|
---|