mill

J.S Mill o wolności myśli i słowa

Autor zaczyna od stwierdzenia, że prawdopodobnie minął już czas gdy władza, która nie utożsamiała swoich interesów z interesami ludu, zalecała mu opinie i decydowała, jakie argumenty, doktryny itd. mogą dochodzić do jego uszu.

Mill jest zdania że nawet jeśli tylko jedna osoba ma odmienną opinię od całej reszty – to odbierając jej prawo zabrania opinii, ograbia się cały rodzaj ludzki, w tym przyszłe pokolenia jak i współczesnych- a tych którzy się nie godzą z daną opinią bardziej jeszcze niż tych którzy ją głoszą. Jeśli bowiem ta opinia jest słuszna – pozbawia się ich sposobności dojścia do prawdy; jeśli jest niesłuszna, tracą coś, co jest niemal równie wielkim dobrodziejstwem – jaśniejsze zrozumienie i żywszą świadomość prawdy wywołane przez jej kolizję z błędem.

Mill jest gorącym zwolennikiem wolności wypowiedzi. Zdaniem filozofa – nigdy nie możemy być pewni, że opinia, którą usiłujemy kneblować, jest fałszywa; a gdybyśmy byli tego pewni, zakneblowanie jej byłoby nadal złem.

Ci którzy próbują zagłuszyć opinię innych za pomocą autorytetu muszą pamiętać że nie są nieomylni. Nie mają prawa rozstrzygać tej kwestii dla całej ludzkości i nie pozwalać żadnej innej osobie na wyrobienie sobie o niej sądu. Ludzie, którzy odmawiają wysłuchania opinii, ponieważ są pewni jej fałszywości, zakładają, że ich pewność równa się pewności absolutnej. Wszelkie przecinanie dyskusji jest zakładnikiem niemylności.

Ludzie zdają sobie sprawę ze swej omylności zazwyczaj na poziomie jedynie teoretycznym. Władcy absolutni lub inni rządzący przyzwyczajeni do bezgranicznego szacunku mają zwykle tę bezwzględną wiarę w słuszność swoich opinii w każdym niemal przedmiocie.
W szczęśliwszym położeniu są ci których opinie są czasem zwalczane a błędy wytykane, ci bowiem polegają z całą pewnością tylko na tych swoich opiniach, które podzielane są przez całe ich otoczenie lub przez osoby których zdanie poważają.

Każdy człowiek kieruje się swoją subiektywną wizją świata – swoją subiektywną prawdą, zależnie do jakiego kraju, sekty, kościoła, klasy czy partii należy. Człowiek też nigdy nie przejmuje się faktem, że czysty przypadek zdecydował, w którym z tych licznych światów pokładać będzie zaufanie.

Z historii wiemy, że całe epoki składają się również z szeregu błędnych opinii – uznanych przez następne epoki za takie.

Gdybyśmy nigdy nie działali na podstawie naszych opinii ponieważ mogą być błędne, zaniedbalibyśmy wszystkie nasze interesy i nie wypełnilibyśmy naszych obowiązków. Niemniej obowiązkiem rządów i jednostek jest wytworzyć sobie możliwie najbardziej prawdziwe opinie. Taka rzecz jak absolutna pewność nie istnieje, ale mamy pewność wystarczającą dla celów ludzkiego życia.

Skąd biorą się dobre i złe opinie ? czemu jedne są lepsze drugie gorsze? Z pewnością nie należy tego przypisywać wrodzonemu rozumowi ludzkiemu, gdyż w każdej sprawie która nie jest oczywista – znajdziemy tylko jedną osobę na sto która jest zdolna wydać opinię i 99 które nie potrafią. Co więcej zdolność tej jednej na sto ma tylko względną wartość – gdyż większość wybitnych ludzi każdego minionego pokolenia wyznawała wiele opinii uznanych teraz za błędne.

Zdaniem Milla człowiek może prostować swoje pomyłki za pomocą dyskusji i doświadczenia. Tylko dlatego ludzkość nie znajduje się w rozpaczliwym położeniu.

Należy ufać bardziej osobom, które nie odrzucają krytyki swej opinii i postępowania. Droga do całkowitego opanowania jakiegoś przedmiotu jest wysłuchanie wszystkiego, co o nim mogą powiedzieć osoby najrozmaitszych przekonań; żaden mądry człowiek nie nabył swojej mądrości w inny sposób i zdobywanie mądrości na innej drodze nie zgadza się z naturą ludzkiego intelektu. Stały zwyczaj poprawiania i uzupełniania swojej opinii przez porównywanie jej z opinią innych nie tylko prowadzi do chwiejności i niepewności przy stosowaniu jej w praktyce, lecz jest jedyną stałą podstawą do słusznego jej ufania.
Zająwszy stanowisko wobec wszystkich przeciwników – wiedząc, że szukał zarzutów i trudności, zamiast ich unikać, i nie wyłączył żadnego światła, które mogłoby być rzucone z jakiejkolwiek strony na dany przedmiot – człowiek ma prawo uważać, że sąd jego jest lepszy od sądu jakiejkolwiek osoby lub zbiorowiska osób, które nie przeszły przez podobny proces.

Ludzie często zachowują się jak sędziowie – którzy nie wysłuchują opinii strony przeciwnej.

Mill uważa że żyje w czasach „pozbawionych wiary, lecz żywiących strach przed sceptycyzmem” – w którym ludzie nie są pewni nie tyle prawdziwości swych opinii, ile tego, że nie wiedzieli by co bez nich począć.

Często dowodzi się – a jeszcze częściej myśli – że tylko źli ludzie mogą pragnąć osłabienia różnych „zbawiennych wierzeń” i sądzi się, że nie może być nic złego w powściąganiu złych ludzi i zakazywaniu tego, co jedynie tacy ludzie pragnęliby wprowadzić w życie. Ten punkt widzenia usprawiedliwia ograniczanie dyskusji - nie z punktu widzenia prawdziwości doktryn - lecz ich użyteczności i łudzi się, że na tej drodze uniknie odpowiedzialności podawania się za nieomylnego sędziego opinii. Ale prawda jest taka – że zakładanie nieomylności przeniosło się tylko z jednego punktu do drugiego.

Gdy prawo lub nastroje publiczności nie pozwalają roztrząsać prawdziwości opinii, nie tolerują również zaprzeczania jej użyteczności.

Mill by uwidocznić zło – jakie wyrządza odmowa wysłuchania opinii o jakich wydaliśmy sąd ujemny podaje przykład wiarę w boga i życie pozagrobowe. Zdaniem mila staczanie bitwy na takim terenie (na argumenty) daje „wielkie korzyści nieuczciwemu przeciwnikowi”, gdyż powie on na pewno ( a wielu innych bynajmniej nieskłonnych do niesprawiedliwości ludzi pomyśli to sobie duchu): Czy to są doktryny, których nie uważa pan za dostatecznie pewne, by wziąć je pod opiekę prawa ? Czy wiara w Boga jest jedną z tych opinii których można być pewnym tylko wtedy gdy przypisujemy sobie nieomylność ? Zdaniem Milla problem nie polega na przypisywaniu sobie przekonania o nieomylności jakiejś doktryny – ale decydowanie w tej kwestii za innych, którym nie daje się wysłuchać argumentów strony przeciwnej.

Sokrates też miał niepopularne opinie – inne od współobywateli.. Jezusa też prześladowano (ci co prześladowali nie byli - to gorsi ludzie od prześladowanych - prześladował min św. Paweł) Marek Antoniusz prześladował chrześcijan –paradoksalnie można powiedzieć - że żaden chrześcijanin nie sądzi bardziej stanowczo, że ateizm jest fałszywy i prowadzi do rozkładu społeczeństwa niż sądził to Marek Aureliusz o chrześcijaństwie.

Jeśli się potępia opinie innych to człowiek uzurpuje sobie prawo górowania intelektualnego i przypisywanie sobie nieomylność.

Mill rozważa sytuację gdy „prawda musi się obronić” (jak chrześcijaństwo na początku) – i rzekomo wtedy dopiero powinna zyskać uznanie. Autor potępia ten pogląd. Historia roi się od prawd – zduszonych prześladowaniem. Reformacja zaczynała się ze 20 razy przed Lutrem – ale zawsze ulegała przemocy. Twierdzenie, że prawda po prostu jako prawda, posiada jakąś wrodzoną siłę przezwyciężania więzień i stosów której pozbawione są błędy, jest wytworem bezpodstawnego sentymentalizmu. Rzeczywista przewaga prawdy polega na tym, że chociaż można ją zagłuszyć raz, drugie – w ciągu wieków znajdą się ludzie, którzy będą ją odkrywać na nowo – póki nie pojawi się sposobność ominięcia prześladowań.

Dziś nie palimy na stosie za odmienne opinie – i w zasadzie środki represyjne są niewystarczające żeby wypalić przeciwne opinie. Niemniej skazujemy na ostracyzm itd. w bardziej wyrafinowany sposób. Osoby które nie wierzyły w boga w czasach Milla były wyjęte spod prawa.

Największą szkodę wyrządza się tym, którzy nie są heretykami i których cały rozwój umysłowy jest skrępowany (a rozum sterroryzowany) obawą przed herezją. Kto może obliczyć ile świat traci na tym, że istnieje mnóstwo obiecujących intelektów połączonych z lękliwymi charakterami którzy boją się otwierać niektórych drzwi?

Prawda zyskuje więcej nawet na błędach kogoś, kto po należytych studiach i przygotowaniu myśli samodzielnie, niż na prawdziwych opiniach tych, którzy je wyznają, ponieważ nie pozwalają sobie na myślenie.

Mill twierdzi że istnieją ludzie, którzy sądzą że wystarczy jeśli ktoś przystaje bez zastrzeżeń na to co oni za prawdę uważają choć nie ma pojęcia o podstawie tej opinii i nie mógłby jej obronić przed najbardziej powierzchownymi zarzutami.

Jeśli istota przyjmuje wierzenie niezależnie od rozumowania, głucha na wszystkie argumenty – to nie jest to właściwy sposób wyznawania prawdy przez rozumną istotą. Prawda tak wyznawana jest tylko przesądem – przypadkowo czepiającym się słów, które głoszą prawdę.

Ludzie powinni umieć uzasadniać swoje poglądy – dlatego powinni ćwiczyć się w rozwijaniu umysłu i zdolności sądu.

Ten kto zna tyko swoje własne stanowisko w jakiejś sprawie, nie zna jej dokładnie.

99 proc tzw. ludzi wykształconych znajduje się w tym położeniu, że o ile coś „wiedzą” to wnioski ich mogą być prawdziwe lecz mogłyby być też fałszywe. Ludzie ci nigdy nie próbowali zająć stanowiska tych, którzy odmiennie od nich myślą i rozważyć, co takiego osoby te mogą mieć do powiedzenia. Obca jest im cała ta część prawdy, która przeważa szalę i decyduje o sądzie dokładnie poinformowanego umysłu. Jest ona rzeczywiście znana tylko tym którzy wysłuchali z równą bezstronnością obu stron. Praktyka ta jest tak niezbędna do zrozumienia kwestii społecznych i moralnych, że jeśli jakaś doniosła prawda nie znajduje przeciwników, trzeba ich sobie wyobrazić i zaopatrzyć ich w najsilniejsze argumenty, jakie najsprytniejszy rzecznik diabła może wynaleźć.

Wrogowie wolności słowa – powiedzieliby że nie ma żadnej konieczności by ludzkość znała i wiedziała wszystko co mogą powiedzieć za lub przeciw jej opiniom filozofowie i teologowie. „Zwykłym ludziom nie jest potrzebna zdolność wykazywania nieścisłości lub błędów przemyślnego oponenta.. Że wystarczy że zawsze jest ktoś zdolny do udzielania odpowiedzi obalającej wszystko co mógłby wprowadzić w błąd osoby niewykształcone. Że proste umysły które nauczyły się oczywistych zasad mogą zaufać autorytetowi co do reszty, a zdając sobie sprawę z tego, że nie mają dostatecznej wiedzy ani talentu do rozwiązania każdej trudności, którą można by wysunąć, mogą zadowolić się przeświadczeniem, że wszystkie wsunięte trudności zostały już lub mogą być pokonane przez osoby specjalnie do tego uzdolnione. nawet przyznając temu poglądowi słuszność jaką mogą mu przypisać ludzie najłatwiej zadowalający się najsłabszym zrozumieniem prawdy, w którą wierzą, nie osłabiamy przez to bynajmniej argumentów przemawiających za wolnością słowa.

Kościół katolicki ma swój własny sposób traktowania tego kłopotliwego problemu. Rozróżnia on na ogół tych którym wolno wyznawać jego doktrynę na podstawie przekonania i tych, którzy muszą ją przyjmować na wiarę. Ani jednym ani drugim nie pozostawia się swobody wyboru tego, co mają przyjąć; ale duchownym zasługującym na zaufanie jest dozwolone, a nawet poczytywane za zasługę zapoznawanie się z argumentami przeciwników w celu ich obalenia i dlatego wolno im czytać książki heretyków. Świeccy zaś nie mogą tego czynić bez trudnego do uzyskania specjalnego pozwolenia.

Problemem jest to (zwłaszcza z opiniami religijnymi) że są one dziedziczone a nie przyjmowane. Dlatego ludzie zamiast jak z początku być stale gotowymi albo bronić się przed światem, albo go nawracać na swoją wiarę, godzą się z losem i ani nie słuchają o ile to możliwe, argumentów przeciw swemu wyznaniu wiary – ani nie niepokoją innowierców argumentami na jego korzyść. Od tego czasu datuje się zwykle osłabienie żywotności doktryny.

Pogląd w ten sposób przyjęty – bez konieczności uświadamiania go sobie lub wypróbowania go na drodze osobistego doświadczenia, - w końcu przestaje się prawie wiązać z duchowym życiem istoty ludzkiej. Wtedy zdarzają się wypadki tak częste w naszym wieku, że stanowią niemal większość – wyznanie wiary pozostaje niejako poza obrębem umysłu opancerzając go i umacniając przeciw wszelkim wpływom odwołującym się do wyższych pierwiastków naszej natury – przejawiając swoją siłę w niedopuszczeniu żadnego nowego i silnego przekonania, lecz nie dając sercu lub umysłowi nic poza pilnowaniem by było puste.

Teksty święte zwłaszcza Nowy Testament – są rozumiane jako prawo przez wszystkich chrześcijan – jednak nie będzie przesadą stwierdzenie, że nawet jeden chrześcijanin na tysiąc nie stosuje się do tych praw w swym postępowaniu. Kieruje się raczej z normami jakie obowiązują w jego narodzie, klasie, warstwie itd. część tych maksym łączy się z tymi nakazami bardziej, inne mniej, a jeszcze inne wręcz się sprzeciwiają i są na ogół kompromisem między chrześcijańską wiarą a interesami i podszeptami życia doczesnego. Wierzą że nie powinni sądzić by nie być sądzeni, że powinni kochać bliźniego jak siebie samego, że jak kto weźmie im suknię, powinni dodać mu płaszcz – że powinni sprzedać majątek i rozdać ubogim itd. Nie są oni bynajmniej obłudni, gdy mówią że wierzą w te rzeczy. Wierzą w nie tak jak ludzie wierzą w rzecz stale chwaloną a nigdy nie roztrząsaną. Ale w znaczeniu tej żywej wiary, która kieruje postępowaniem, wierzą oni w te doktryny do tego punktu, do którego jest zwyczajem według nich postępować. Doktryny w całej ich czystości służą do rażenia przeciwników. Gdyby ktoś ludziom przypomniał że te maksymy wymagają nieskończenie wielu rzeczy, które im nawet nie przychodzą do głowy – taka osoba zyskałaby tylko tyle że zaliczono by ją do tych wysoce niepopularnych osób, które udają że są lepsze od innych. Zwykli ludzi gdy chodzi o postępowanie, oglądają się na pana A i pana B aby otrzymać wskazówkę jak daleko ma ich zaprowadzić posłuszeństwo wobec Chrystusa.. Z pierwszymi chrześcijanami rzecz się miała zupełnie inaczej. Kiedyś nieprzyjaciele mówili „patrzcie jak ci chrześcijanie kochają się nawzajem” (uwaga której nikt by teraz prawdopodobnie nie zrobił.).

Zgubna dążność ludzkości do porzucania myśli o rzeczach, które już nie podlegają wątpliwości, jest przyczyną połowy jej błędów. Jest to taki „głęboki sen ustalonych opinii”.

Ktoś może zapytać więc – czy brak jednomyślności jest więc warunkiem prawdziwej wiedzy ? czy dla umożliwienia komuś dotarcia do prawdy jest rzeczą konieczną by pewna część ludzkości trwała w błędzie? Zdaniem Milla w miarę rozwoju ludzkości ilość bezspornych doktryn będzie stale rosnąć i można prawie mierzyć pomyślność ludzkości liczbą i doniosłością prawd, które nie są już zwalczane. Zaprzestanie poważnej polemiki, w jednej kwestii za drugą jest jednym z koniecznych następstw ustalania się opinii – ustalania równie zbawiennego, gdy opinia jest prawdziwa co szkodliwego i niebezpiecznego gdy jest fałszywa. Konieczność wyjaśniania i obrony atakowanej prawdy pomaga wielce do wyrobienia sobie o niej inteligentnej i żywej opinii; utrata tej pomocy nie jest bynajmniej drobną niedogodnością.

Doskonałym sposobem nauczania była dialektyka sokratyczna zawarta w dialogach Platona.

Osoby czerpiąca całą swoją naukę za pośrednictwem książek lub nauczycieli nawet jeśli uniknie pokusy zadowolenia się samym pochłanianiem, nie jest zmuszona wysłuchać obu stron..

W dalszej części tekstu Mill rozważa przypadek - gdzie przeciwstawne opinie (obie) zawierają tylko część prawdy. Ponieważ panujące opinie mają częściowy charakter, (nawet gdy opierają się na prawdziwym fundamencie), to każda opinia zawierająca okruch tej części prawdy (którą powszechna opinia pomija), winna być uważana za cenną, choćby prawda była w niej zmieszana z pokaźną ilością błędów.

Zdaniem Milla w polityce jest niemal komunałem twierdzić, że zarówno partia konserwatywna jak partia postępu są niezbędna dla zdrowego życia politycznego, dopóki jedna z nich nie rozszerzy do tego stopnia swego horyzontu umysłowego, że stanie są jednocześnie partią „ładu i postępu” - znając i rozróżniając co należy zachować a co wymieść.

Jeśli demokracja i arystokracja, własność i równość, współpraca i współzawodnictwo, zbytek i wstrzemięźliwość, towarzyskość i indywidualizm, wolność i dyscyplina itd. oraz inne stałe antagonizmy spotykane w praktyce życiowej nie będą wyrażane z równą swobodą oraz popierane i bronione z równym talentem i energią to nie oddamy sprawiedliwości obu składnikom każdej pary.

Ktoś może sformułować zarzut – że niektóre z przyjętych zasad szczególnej w najwznioślejszych i najżywotniejszych przedmiotach, są czymś więcej niż połowicznymi prawdami np. chrześcijańska moralność jest całą prawdą w tym przedmiocie i jeśli kto uczy innej moralności, jest bezwzględnie w błędzie. W celu dokonania rozstrzygnięcia w praktyce – Mill zaczyna od stwierdzenia czym chrześcijańska moralność jest lub nie jest. Jeśli ma oznaczać moralność NT – to dziwi fakt, że ktoś czerpiący jej znajomość z tego dzieła może przypuszczać, że miało ono być całkowitą doktryną moralności. Ewangelia powołuje się zawsze na poprzednio istniejącą moralność i ogranicza swe przepisy do szczegółów, w których ta moralność winna być skorygowana lub zastąpiona przez szersze i wyższe zasady moralne. Ponadto wyraża się ogólnikami których często nie można brać dosłownie i które robią wrażenie raczej poezji – niż ścisłości prawodawczej. Nie można wyprowadzić z NT całokształtu doktryny etycznej bez pomnażania go naukami zaczerpniętymi z ST – to znaczy systemu szczegółowo opracowanego, lecz pod wielu względami barbarzyńskiego i przeznaczonego tylko dla barbarzyńskiego ludu. Św. Paweł – zadeklarowany wróg tego „judejskiego sposobu tłumaczenia planu jego Mistrza” – również zakłada poprzednio istniejącą moralność – tj. Greków i rzymian. (do usankcjonowania niewolnictwa włącznie!). To co nazywamy moralnością chrześcijańską nie było wytworem Jezusa ani apostołów – lecz powstała stopniowo tworzona przez kościół katolicki w ciągu 5 pierwszych wieków swego istnienia.

Mill pisze jednak, że byłby ostatnim człowiekiem który by przeczył temu że ludzkość wiele zawdzięcza tej moralności i jej pierwszym nauczycielom, lecz powiadam o niej bez skrupułów że jest ona w wielu ważnych miejscach niekompletna i jednostronna.

Idea – Moralności chrześcijańskiej ma charakter raczej negatywny niż pozytywny, raczej bierny niż czynny – mający na celu raczej niewinność niż szlachetność, raczej wstrzemięźliwość od złego niż energiczna pogoń za dobrem. Jest to doktryna wpajając posłuszeństwo, z powodu nadziei nieba i groźby piekła jako z góry wyznaczone i właściwe bodźce do prowadzenia cnotliwego życia – spada pod tym względem poniżej poziomu mędrców starożytnych oraz nadaje etyce ludzkiej charakter zasadniczo egoistyczny, ponieważ oddziela poczucie obowiązku poszczególnego człowieka od interesów jego bliźnich, poza wypadkami w których daje mu interesowną pobudkę do ich uwzględniania.

Nie w NT a w Koranie czytamy maksymę – władca który powołuje jakiegoś człowieka na urząd, podczas gdy w jego posiadłościach znajduje się inny człowiek zdolniejszy do jego sprawowania, grzeszy przeciw bogu i przeciw państwu.

Interesy prawdy wymagają różnorodnych opinii – inaczej umysł ludzki nie jest zdolny wznieść się do zrozumienia i darzenia sympatią pojęć o których myśli (np. pojęcia Najwyższej dobroci).

Mill nie utrzymuje jednak że nieograniczona swoboda wypowiadania wszelkich opinii położyła by kres religijnemu czy filozoficznemu sekciarstwu. Ludzie o ciasnych horyzontach umysłowych będą na pewno popierać, wpajać, a nawet pod wieloma względami stosować w życiu każdą prawdę, którą biorą na serio – tak jakby nie było na świecie żadnej innej prawdy lub przynajmniej żadnej takiej która mogłaby ją zmodyfikować lub ograniczyć.

Choćby opinia której kazano zamilknąć była błędem – może ona zawierać i zwykle zawiera cząstkę prawdy. Ponieważ ogólna lub panująca opinia w jakimkolwiek przedmiocie rzadko lub nigdy nie jest całą prawdą, reszta prawdy może do nas dotrzeć tylko dzięki kolizji między przeciwnymi opiniami.

Jeśli przyjęta opinia jest całkowicie prawdziwa, lecz nie może ścierpieć by ktoś ją mocno i poważnie zwalczał, będzie wyznawana przez większość tych, którzy ją przyjmują podobnie jak przesąd, bez głębokiego zrozumienia lub odczucia jej uzasadnienia.

Mill polemizuje także z tymi którzy uważają że należy pozwolić na swobodne wyrażanie wszystkich opinii, ale pod warunkiem miarkowania się i nie przekraczania granic rzetelnej dyskusji. Wiele można by powiedzieć o niemożliwości wyznaczenia tych domniemanych granic – gdyż jeśli ich miarą ma być obraza tych których opinie są atakowane, to doświadczenie pokazuje że obrażają się oni, kiedy tylko atak jest silny i celny.

Niemniej jednak sposób bronienia jakiejś opinii (nawet prawdziwej), może być bardzo nieodpowiedni i zasługiwać na surową naganę również. Chodzi o min przemilczanie faktów, fałszywe przedstawiania okoliczności lub przekręcanie przeciwnej opinii.

Mill rozważa także kwestię sposobu debatowania w gwałtownych sporach – tj. obelg, sarkazmu, przycinek osobistych itd. – autor twierdzi, że budziłoby to większą sympatię gdyby kiedykolwiek proponowano zakazać obu stronom jej używania, lecz pragnie się tylko ograniczyć posługiwanie się nią przeciw opinii panującej- ten kto jej używa przeciw opinii mniejszościowej, nie tylko nie spotyka się z ogólną dezaprobatą, lecz uzyska prawdopodobnie pochwałę za rzetelną gorliwość i szlachetne oburzenie.

Najgorszym przewinieniem tego rodzaju jakie można popełnić w polemice, jest piętnowanie zwolenników opinii przeciwnej jako ludzi złych i niemoralnych.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CW2006EX Mill Turn data sheet web
mill suwerennosc jednostki
37 509 524 Microstructure and Wear Resistance of HSS for Rolling Mill Rolls
J. S. Mill- o wolności, cOś do NaUkI, Filozoficznie
Mill Utylitaryzm
Mill's Utilitarianism Sacrifice the Innocent For the Commo
alphacam mill instrukcja do wicze 102
J St MILL
Mill a?ntham
Mill (2)
Mill-wybor, APS, Etyka ogólna i zawodowa
4 Planar mill id 37853 Nieznany
utylitaryzm-Mill, etyka(1)
Mill S. J. - O Wolnosci(1), zachomikowane(1)
hfn, 18. Mill, Kierkegaard i Marks
preludiun c-mill Chopina - analiza, Analizy
Mill o granicach wladzy spoleczenstwa nad jednostka, socjologia
Mill Utilitarianism

więcej podobnych podstron