Poezja polsko - łacińska
Antonina Jelicz
Kallimach
DO FANNI SWENTOCHY
Elegia w której Kallimach niby od niechcenia, a jednak niesamowicie rozwlekle opisuje swoją ucieczkę z Rzymu (ofkors naraził się papieżowi Pawłowi II) stylizuje się trochę na Odyseusza, a to wszystko po to żeby zaszpanować przed swoją ówczesną kochanką Fanni. Używa tu potężnej ilości porównań i nawiązań mitologicznych (na modłę renesansową, czym intrygował i rozdziawiał gęby całemu ciemnemu dworowi Grzegorza z Sanoka). Kretę nazwał Ziemią Cydonów, na Cyprze jakimś cudem odnalazł "ślady stóp i rąk Wenery", gdzie indziej słyszał ziewanie Cerbera. Trzeba mu to dać, miał fantazję, ah czego to poeci nie robili żeby sobie trochę pochędożyć.
DO GRZEGORZA Z SANOKA
Tutaj Kallimach najzwyczajniej w świecie stara się włazić w dupę swojemu protektorowi i sponsorowi, Grzegorzowi z Sanoka. Protektor jest porównywany do boga wojny, Marsa który swoje wojenne troski maskuje udając błahe problemy i żartując (w czym jest ponoć mistrzem "Grzegorz - ojciec wszystkich żartów). Poeta przywołuje tutaj może któryś z najazdów tatarskich, o których wspomina w biografii Grzegorza, później mówiąc o gniewie/ogniu jakim wybuchł Grzegorz, porównywalnym do tego z wulkanów całego Tyrreńskiego morza.
(co ciekawe, lwia część utworów lizodupnych Kallimacha powstała przed jego przyjazdem do Polski, zmieniał po prostu imiona protektorów na tych, którzy aktualnie go utrzymywali, zresztą była to dość powszechna wtedy praktyka, Kallimach nie był tutaj jakimś przesadnym wyjątkiem. Zresztą nie ma się co dziwić, że obraz Grzegorza wyłaniający się z tych pochwał wydaje się być bardziej cnotliwy i niespaczony od Wojciecha i Stanisława razem wziętych. Wszak Kallimachowi przeraźliwie paliło się koło dupy, miał na głowie papieża, który wtedy miał władzę większą od śp Kim Dzong Ila, musiał więc Kallimach być bardzo słodki dla swojego protektora.)
DO GRZEGORZA Z SANOKA NAJWIELEBNIEJSZEGO ARCYBISKUPA LWOWSKIEGO WEZWANIE ZE WSI DO MIASTA NA BOŻE NARODZENIE
Znowu płaszczymy się przed Grzegorzem z Sanoka, tym razem błagalnie prosimy go o przyjazd ze wsi (na której wtedy najwidoczniej przebywał) do miasta na Boże Narodzenie (chociaż tekst raczej każe się skłaniać ku temu, że chodzi raczej o całokształt świąt, niźli o samą wigilię). Oczekiwanie tutaj jest przyrównywane do oczekiwania na Ojca Rzeczy (chyba Boga ?) przy narodzeniu Chrystusa, który mimo, że nie jest potrzebny, bo jego sama egzystencja ich chroni "Oni nie wątpią w bóstwa tak potężnego bliskości Wilki krwiożercze nie mogą tknąć stada, więc pozwalają trzodzie swej młodej bez żadnej ochrony błądzić" to i tak fajnie by było gdyby się jednakowoż pojawił. Samo porównanie tutaj poprzedzone jest prawie trzydziesto wersowym opisem narodzin Chrystusa (na które ponoć oczami wyobraźni spogląda sam Kallimach). Po czterdziestym wersie Filip pisze o tym, że wieś dość już się nacieszyła jego obecnością (tutaj oczywiście mitologiczne nawiązania do tego co to się na wsi nie działo pod obecność Grzegorza...) a jako, że przyszła zima to teraz właśnie miasto potrzebuje Grzegorza w tym, a jakże strategicznym okresie świątecznym.
DO FANNI SWENTOCHY
(once again, wiersze rozróżniamy po
incipicie)
Tym razem o bólu egzystencjonalnym Kallimacha po tym jak Fanni go wystawiła. ("Zwiodłaś przysięgą mnie : "jutro odwiedzę Twój dom.") Poeta rozpacza, mówi, że przez wystawienie go praktycznie ma ręce splamione jego krwią (tutaj nawiązanie uwaga…do mitologii o Pyramie który jebnął samobója po tym jak niejaka Tysbe zbyt późno go odwiedziła). Czekał, i czekał, po czterykroć i więcej myślał, że wóz za oknem to właśnie Fanni, a tu zonk. Później patrzał w niebo myśląc, że skoro nie drogą lądową, to może chociaż powietrzną przyleci. Później porównuje się do trupa, odróżnia go od niego tylko horrendalny ból nieznany martwym (pamiętacie sonet do trupa, morsztyna ? Ano właśnie, podobny motyw), który skłaniał go wręcz do popełnienia samobójstwa. Jednak przypomniał sobie co mówiła do niego Fanni ("Naucz się znosić strapienia, wiele odtrąceń ścierp, byś raz osiągnął cel") Później (wersy 50-65) ogólnie pojawia się mnóstwo ciekawych stwierdzeń ("tyle jest dobrych w miłości stron ile złych"), warto poczytać samemu (serio). Potem Kallimach mówi, że nie jest mu wstyd padać u stóp Fanni, jednak przy powtórnej zdradzie odgraża się jej gniewem bożym, ale zrehabilitował się stwierdzeniem, że wolałby żeby kochanka stale go zwodziła, niźli miałaby spaść na nią srogość bogów. [koniec ^^]
DO JACYNTUSA WAWRZYŃCA
Kallimach opowiada tutaj o pocałunku który otrzymał od Fanni, zdecydowanie różnym od tego które daje chłopiec piastunkom, lub pocałunku znudzonej ladacznicy. Następnie (wersy 10-24) dość kwieciście i soczyście opisuje wymieniony wcześniej pocałunek, kwitując wszystko stwierdzeniem, gdyby ten pocałunek trwał dłużej jego dusza zbiegła by do Fanni zostawiając ciało martwe für immer.
DO JOWIANA MIRIKI
Porównuje stan po zwycięstwie bitewnym Jowiana Miriki do stanu w którym nawet uwięziony w klatce ptak nie dopuszcza do siebie myśli iżby mógł z niej spierdolić.
DO MUZ
(pojawia się Drusilla, mieszczanka, kolejna kochanka Kallimacha, najwidoczniej Fanni się roztyła, albo uciekła do innego gacha)
Używając porównań, oczywiście mitologicznych, opowiada o wdzięku Drusilli, przewyższającym wdzięk Fanni.
DO NIGRINUSA
(wiersz do któregoś z krakowskich przyjaciół Kallimacha, nie wiadomo którego konkretnie, Antonina Jelicz sugeruje tutaj kogoś z rodziny Schwartzynnów, poprzez analogię niger (łac.) - czarny, schwarz (niem.) - czarny.)
Kallimach mówi o kolejnej kochance (oj bujne miał to życie erotyczne nasz Filipek.) Roksanie, córce garncarza. Pojawia się tutaj dość nietypowy, jak na te ramy czasowe, motyw opiewania sztuki garncarskiej (uważanej wówczas za plebejską i niegodną uwagi poetów) ciągnący się przez cały wiersz, wymieniający niezliczone profity których sztuka ta dostarcza ludzkości.
DO MARKA JAKUBA Z DĘBNA, KASZTELANA KRAKOWSKIEGO
Tytułowy Marek, to polityk popierający władzę królewską (tak jak Kallimach), Polsce wówczas zagrażał zakon krzyżacki, sytuacja była napięta na Węgrzech ("Fala dunaju tam wzbiera"). W utworze przewodzi prośba do Marka Jakuba z Dębna o to żeby przewodził krajowi i udzielał mu swych cennych rad, w tych ciężkich chwilach. Kasztelan krakowski porównywany jest do Fabiusza, który pomógł Rzymowi podczas gdy zagrażał mu "wódz punicki" czytaj : Hannibal (ante portas ^^). [tutaj się nie zgadzam, my poloniści cierpiący męki przez rzymską mowę, powinniśmy czcić Hannibala który wstał i powiedział 'nie, ni chuja!' romańskiej apokalispie...
NA ŁYSKA PASOŻYTA
Kallimach tutaj dissuje niejakiego Łyska, używając ciekawych epitetów i porównań, zarysowuje sytuację w której Łysek próbował się przypodobać Panu (nie wiem niestety o kogo konkretnie chodzi, może o aktualnego króla ?) prostackimi żartami, ten jednak niewzruszony go zignorował, przez co musiał odejść ze wstydem, kajając się w prochu i popiele ( ;) ).
DO SEMPRONIUSZA
Tutaj, naśladując Odę (1,14) Horacego, Kallimach porównuje Państwo Polskie do tonącego okrętu, chodziło najprawdpodobniej o wyprawę węgierską Olbrachta, zakończoną niepowodzeniem.
DO JAKUBA Z BOKSZYC
(Jakub z Bokszyc - lekarz, kolega Kallimacha)
Kallimach opiewa uczty organizowane u Jakuba, podczas których wszyscy byli z lekka wstawieni, jednakowoż nie byli przy tym napierdoleni jak szpadle. Uczty przynoszące kojący sen, (podczas którego zdawało mu się, że Fanni tuli jego pierś) i przynoszące bardzo dobre jadło.
DO MIKOŁAJA MERGUSA
Mikołaj Mergus - kolejny przyjaciel Kallimacha
Kallimach ubolewa na ciszę radiową dzielącą go i Mikołaja, przywołuje różne możliwości tej ciszy (m. in. swoją nudną gadaninę lub zainteresowanie Mikołaja prawem kościelnym).
KONRAD CELTIS
(tutaj będę skracał do granic możliwości, zmęczony jestem.)
DO HASILINY - O BURZY KTÓRA GO ZASKOCZYŁA GDY UDAWAŁ SIĘ DO SARMACKIEGO KRAKOWA, I O ZAPOWIEDZI WIOSNY
O podróży Celtisa po ziemiach polskich ('barbarzyńskich sarmatów', Celtis za nami nieszczególnie przepadał), w drodze z Niemiec ponoć pierdolnął go piorun, jednak Febus (Apollo) uratował go od śmierci. Sam tytuł zresztą mówi praktycznie wszystko o treści. Tekst oczywiście przesączony nawiązaniami mitologicznymi.
DO HASILINY WIERSZ HEROICZNY
Pojawia się kochanka Celtisa Hassilina (Halszka, albo jakaś Helżbieta) o której właściwie zbyt dużo się nie dowiadujemy. Celtis na modłę antyczną opisuje jej twarz, uśmiech, brwi, czoło i oczy (wersy 6-16), mówi, że nie trzeba mówić niczego o jej pochodzeniu, bowiem samo jej ciało świadczy o tym, że jest ono boskie. Później marudzi o tym, że "miłość szalona pożarem serce me pali", błaga ją o to żeby ugasiła płomienie w jego sercu. Grozi, że umrze z niespełnionej miłości i każe jej na swoim grobie napisać "Celtis tu leży, nieszczęśliwą miłością ongiś porwany. A niezwykłego grobowca przyczyną jest Hasilina"
DO WISŁY - OPISUJĄC JEJ POCZĄTEK I UJŚCIE ORAZ O ŻUBRACH I POLOWANIACH NA NIE
1-9 : o ujściu i początku Wisły
10-32 : o żubrach, opis wyglądu, charakteru, polowania na nie (Celtis musiał w nich uczestniczyć, zna bardzo dużo szczegółów im towarzyszących)
32-do końca : Celtis uważa zakon krzyżacki za pożyteczny, powstrzymujący Polaków od sprzeczek pomiędzy sobą, za najważniejsze i najpiękniejsze miasta w Polsce uważa Gdańsk i Malbork (ciekawe dlaczego ? ;>)
DO FILIPA KALLIMACHA
Celtis płaszczy się do stóp Kallimachowi, mówi ,że jego chropawe i nie wygładzone fraszki nie są godne poezji rzymskiej, jed nak miło by było gdyby Kallimach zechciał na nie spojrzeć. Celtis wspomina to, że Kallimach właśnie pierwszy zaczął 'w struny uderzać łacińskie'. Samemu Celtisowi wystarczy sława wśród Niemców, jednak Kallimachowi wróży międzynarodową sławę pośmiertną. Zarzuca polakom skłonności do hazardu i pijaństwa.
EROTYK DO SALEMNIUSA DELIUSA NA POWABY WIOSNY
Pochwała niejakiego Deliusza, dużo więcej niestety na temat tego wiersza nie można powiedzieć, jest nieszczególny i zawiera mnóstwo odwołań mitologicznych.
EROTYK O NOCY I POCAŁUNKACH
Tutaj Celtis opiewa noc spędzoną z Hasiliną, mówi o bezgranicznym szczęściu mu towarzyszącym podczas pieszczenia jej piersi i tulenia się do jej łona. Jest szczęśliwy bo miłość jego w końcu jest odwzajemniona. Opis łączenia dusz podczas pocałunku ("gdy dusze zmieszane przez usta stalową więzią połączyła z sobą Bogini z modrej fali urodzona" - tzn. Wenus). Celtis chwali tutaj noc, chce żeby zatrzymała swój bieg, jak podczas narodzin Herkulesa. Chciałbym tutaj dodać, że zauważyłem pewną zależność, a mianowicie gdy Celtis mówi o Hasilinie w wyraźnie zarysowanym kontekście dnia (vide "Do Hasiliny wiersz heroiczny") zwraca uwagę na części jej ciała 'wystające poza obręb ubrania' (oczy, dłonie, stopy, twarz itp.) a tutaj, w kontekście nocy zwraca uwagę głównie na jej piersi, łono, na części ciała w kontekście stricte erotycznym. Obraz dnia i nocy zdecydowanie zmienia postrzeganie świata przez poetę. Zwracam na to uwagę bo przypomniał mi się ostatni wykład Grześkowiaka, który mówił o tym podając przykład Kochanowskiego, jednak tutaj analogia również sprawdza się idealnie.
O GADATLIWYM WINDELIKU
O fałszywym Windeliku, który odwiedza Celtisa jak gdyby nigdy nic, a jednak obrabia mu dupę za plecami. Sława Celtisa nie słabnie jednak, nakazuje Windelikowi powściągnąć język, bowiem czeka Celtisa sława pośmiertna, z mężów uczonych ust.
O KAPŁANIE RYWALU
Wjazd na kler, nie wiadomo czy będący odzwierciedleniem prawdziwego zdarzenia, czy tylko fantazją, dawał jednak humanistom okazję do ciekawych debat antyklerykalnych.
DO NIEGODNEGO SEPULUSA
Sepulus - fikcyjny krytyczny odbiorca teorii deistycznych Celtisa
Celtis mówi, że Bóg jest wszędzie, nie musi go szukać po świątyniach, nie musi się modlić na głos. Celtis widzi Boga będąc na łonie natury, mówi, że miasto jest wrogiem poety, niezdrowy tłum też.
DO ALBERTA BRUTUSA
Albert Brutus - Wojciech z Brudzewa, wykładowca uniwersytecki.
Popisując się erudycją mitologiczno-astronomiczną Celtis opisuje obraz nieba.
DO JERZEGO MORINA NA CHWAŁĘ WYMOWY
Jerzy Morin - Jerzy Morsztyn (tak, z TYCH Morsztynów)
Pochwała Morsztyna, za urządzane przez niego uczty, mądre poglądy o ojczyźnie.
Motyw Vanitas w :
"może umrzesz w słonecznym świetle jutra, i nie wstrzyma losu moneta święta, grobem ciasnym okryty - będziesz tylko PROCHEM I CIENIEMI"
Motyw (?) 'Carpe Diem' w :
"I radości chwytaj krótkiego życia, co szybko mija"
O UCZCIE MIRIKI
Mirika - Ten sam co u Kallimacha, we wcześniejszym wierszu
Celtis mówi o tym, że próbował na uczcie u Miriki "pijaństwem poznawać sarmackich ziem obyczaje", jednak nie udało mu się to, prosi więc o ponowną ucztę, jednak tym razem bezalkoholową. (prawdopodobnie Celtis był na poprzedniej nawalony jak Messerschmitt, i troszkę namieszał, za co próbuje, już trzeźwy przeprosić Mirikę tym wierszem)
DO BOSKIEGO FRYDERYKA O WIENIEC WAWRZYNOWY APOLLINA
Prośba o odznaczenie poetyckie.
CESARZ NA INSYGNIA POETÓW
Już po otrzymaniu insygnia poetów, wieńca wawrzynowego.
O POCAŁUNKU CESARZA I PAPIEŻA
O otrzymywaniu laura od Fryderyka, później o wizycie u papieża Innocentego, musiał całować stopy papieża, woli jednak całować Fryderyka.
DO MOJEJ MUZY
Przywoływanie muzy.
DO SALEMNIUSA DELIUSA
Prośba o przybycie niejakiego Deliusa.
O MROZIE SARMACKIM
O takiej przekurewskiej zimie w Polsce, podczas której zaobserwował Celtis wieśniaka który próbując wytrzeć zasmarkany nos uchwycił sopel.
O GĘBIE SARMATEK
Marudzenie o urodzie sarmatek (Polek), że mają szerokie gęby, że chcą być uznawane za piękne tylko przez to, że mają ładne oczy, że mają blade twarze/policzki.
DO TOWARZYSZY
Celtis tłumaczy się, że nie pisze już poematów, bo nie ma na nie popytu wśród możnych władców.
DO HASILINY
Tutaj, lamentuje, że Hasilina kiedy tylko mąż (to była kochanka Celtisa, nie jego żona, chędożył się z nią ją jako już żonatą) opuści jej dom puszcza się z wieśniakami.
O OBYCZAJACH SARMATÓW
Porównanie sarmatów do Amazonii/amazonek które jak wiadomo żyły w matriarchacie, przytacza przykład w którym zamknięto mężczyznę w klatce za to, że chciał wychłostać swoją kobietę. Uważa sarmatów za pantoflarzy.
O POŚCIE SARMATÓW
O sprytnym omijaniu postów przez Polaków/Sarmatów.
O KRAKOWIE
O tym, że w Krakowie nie ma brukowanych ulic, że wóz grząźnie mu w błocie kiedy próbuje przejechać przez miasto (odkąd świat światem, Niemcy zawsze narzekali na te wasze polskie strasse)
DO KALLIMACHA
O tym, że Hasilina nie ma się martwić, wiersze jej poświęcone będą czytane, jednak tylko wśród Germanów, bowiem ogólnoświatową sławę wróży tylko Kallimachowej Fanni. (tu znowu padanie na kolana przed Kallimachem)
O PIERZU SARMATÓW
O tym, że sarmaci nawet latem zapierdalają w ciepłych futrach.
O RZECE WIŚLE
jak w tytule
O HUSIE, TO ZNACZY GĘSI
Husyci - z czeskiego gęsi.
DO AKADEMII KRAKOWSKIEJ GDY CHCIAŁ PRZEMÓWIĆ
O strachu i jednocześnie ekscytacji wywołanej szansą wygłoszenia wykładu w Akademii Krakowskiej, z góry przeprasza sam za siebie.
O UCZTACH GERMANÓW
Lament nad zepsuciem obyczajów wśród germanów, przeklinających przy stole.
(pominąłem tutaj kilka utworów, z racji ich prostoty w analizie, dacie sobie radę z resztą ;) Z góry mówię, że moje interpretacje oczywiście nie są pewne, osądźcie sami.)