Elegie duinejskie Rainera Marii Rilkego to cykl 10 utworów powstałych w latach 1912-1922. Tematem cyklu jest rozważanie o naturze świata i człowieka. która kiedy powstała i że się różnią….
Elegia pierwsza ukazuje relacje łączące podmiot i wszechświat – nie ma między nimi porozumienia. Człowiek w obliczu pustki wszechświata odkrywa swoją samotność, nie znajduje pomocy u aniołów – są one obojętne na los ludzi, a nawet wzbudzają grozę swoją niedostępnością i silniejszym niż człowiecze istnieniem (nie jest to chrześcijańskie wyobrażenie anioła). Samotność objawia się także w stosunkach z innymi ludźmi czy nawet zwierzętami, które wyczuwają obcość człowieka w świecie. Sztuka także nie niesie ukojenia, wręcz potęguje poczucie pustki i grozę istnienia. Człowiek często przekonany jest o zadomowieniu w świecie, a tak naprawdę nie ma on oparcia w czymkolwiek. Miłość także nie jest ratunkiem przed pustką, jest tylko złudzeniem pokonania samotności. Rilke w Elegii pierwszej przywołuje też obraz młodo umarłych i ich odzwyczajania się od życia. Ludzie pozostający w świecie żywych nie rozumieją tego procesu, pozostaje im tylko skarga i płacz, które niosą ukojenie po starcie bliskiego.
Elegia druga rozpoczyna się stwierdzeniem, że aniołowie nie są tacy, jak za czasów biblijnego Tobiasza: nie chronią człowieka i nie ostrzegają go, lecz przerażają. Podmiot podkreśla odmienność świata ludzkiego i anielskiego oraz to, że ludzkie serce nie jest w stanie wytrzymać spotkania z aniołem. Następnie poruszony zostaje temat przemijania (nie tylko człowieka, ale i miłości) i nieistotności jego bytu. Podmiot w następnych strofach zwraca się do kochanków, do kochających i zastanawia się, czy ich miłość pozwoli pokonać przemijanie i nieistotność bytu ludzkiego – jednak odpowiedź jest przecząca. Na zakończenie podmiot mówi o ciągłym, jak dotąd bezskutecznym poszukiwaniu tego, co naprawdę ludzkie (a nie boskie).
Elegia trzecia poświęcona została miłości dorastającego chłopca oraz roli matki i ukochanej. Rilke przedstawił portret matki, która dała chłopcu życie, a potem uczyła go świata, chroniła przed chaosem i nocnymi lękami. Dziewczyna to z kolei ta, która wzbudziła w dorastającym chłopcu, w swoim kochanku uczucia, których doświadczali także jego przodkowie.
Elegia czwarta pierwsza strofa jest przeciwstawieniem człowieka rozdwojonego w sobie i świadomego swojej słabości – wiecznie zielonym drzewom, wędrownym ptakom i lwom w pełni sił. Druga strofa skupia się na metaforze świata jako teatru (świat naszego wnętrza). Mówi ona nie tylko o banalności i nieprawdziwości mieszczańskiego życia, fałszywe widowisko może reprezentować także nieautentyczność ludzkich uczuć. Na scenie pojawia się lalka i anioł, który pociąga za sznurki kukiełki – mają one symbolizować zjednoczenie w człowieku tego, co zwykle jest rozdwojone (człowiek występuje tu jako marionetka anioła, topos człowieka jako bożego igrzyska). Na końcu tej elegii przywołane zostaje dziecko, jedyna istota, która jest jednością z samym sobą. Nie ma ono przyszłości ani przeszłości, przyjmuje wszystko, co mu się przydarza, z radością, nawet śmierć „bez gniewu, tak łagodnie zawiera w sobie”.
Elegia piąta to tzw. elegia o linoskoczkach. Chronologicznie jest to ostatni utwór, zastępujący wiersz Anty-strofy w cyklu. Na początku wiersz przedstawia rodzinę linoskoczków odgrywającą swoje przedstawienie (o człowieku bożym igrzysku) w mieście (inspiracja obrazem Picassa Rodzina linoskoczków, a właściwie jego ekfraza) i daje opis poszczególnych artystów. Obraz linoskoczków przedstawia kondycję ludzkości, żyjący „na dywanie zawieszonym w kosmosie”, między życiem i śmiercią. Może być także symbolem teatru istnienia. Następnie przywołany zostaje obraz modystki Madame Lamort (fr. śmierć), pani śmierci, która rozdaje przemijającym ludziom „farbowane fałszywie” „tanie, zimowe kapelusze Losu” – Śmierć jest panią Losu. I tak jak Madame Lamort towarzyszy linoskoczkom, tak śmierć towarzyszy ludziom nawet w najintensywniejszych chwilach życia.
Elegia szósta poświęcona jest bohaterowi, o którym była już mowa w Elegii pierwszej. Bohater to ten, który cały czas gotowy jest do działania (jak figowiec, który owocuje po bardzo krótkim czasie kwitnienia). Żyje on „pełnią serca” i „nie trapi się trwaniem”, tak samo jak młodo umarły – oni spieszą się do czynu, podczas gdy inni ludzie skupiają się na „kwitnieniu”. W elegii przywołany zostaje Samson, bohater, który swój los wybrał już w łonie matki, a ginąc pod roztrzaskanymi przez siebie kolumnami sam decyduje o swoim losie. Bohater elegii jest osobą, która pokonuje stojące przed nim przeszkody, a nie ucieka przed nimi jak inni ludzie.
Elegia siódma rozpoczyna się obrazem wiosny jako oczekiwaniem miłości i lata jako jej spełnienia. Część ta kończy się przywołaniem śmierci – po życiu z całym jego niepowtarzalnym smakiem następuje śmierć. Kolejna część mówi o tym, że bycie tutaj (na ziemi?) jest wspaniałe, że każdy, nawet ten żyjący w „najgorszych zaułkach miasta”, miał takie chwile, które były dla niego wspaniałe. Centralnym punktem wiersza jest stwierdzenie, że prawdziwy świat istnieje tylko we wnętrzu człowieka i tylko stamtąd pochodzi szczęście. Następnie podmiot zwraca się do Anioła z pytaniem, czy wielkie dokonania ludzkości (kolumny, sfinks, katedry, wieże) są wystarczająco wielki (przerosły przecież człowieka), by dosięgną anielskiego świata. Anioł jednak milczy, nie przychodzi na wołanie człowieka, ponieważ póki człowiek żyje, pozostaje między nimi dystans.
Elegia ósma przeciwstawia sobie człowieka i zwierzęta. Pokazuje, że to zwierzęta widzą „świat otwarty”, my zasłaniamy go sobie swoimi wyobrażeniami świata i tego samego uczymy dzieci, które początkowo mają także zdolność „zwierzęcego patrzenia”. Los człowieka naznaczony jest niepewnością, patrząc przed siebie widzi on śmierć, ma poczucie przemijania – zwierzę nie odczuwa takich lęków. Następnie po raz kolejny pojawia się motyw człowieka jako bożego igrzyska: „my, widzowie”. Zabieg daremnego układania może symbolizować próbę nadawania znaczeń i porządkowania świata, ale nie ma ona sensu, bo człowiek jest nietrwały i wszystko się rozpada. Jedyną stałą w życiu jest pożegnanie.
Elegia dziewiąta wyraźnie odróżnia się od pozostałych. Podobnie jak one mówi o przemijaniu człowieka, o tym, że życie każdemu dane jest tylko raz. Jednak ten raz jest wielkim darem i dlatego podmiot poszukuje jego sensu, szuka czegoś, co odróżnia ludzi od gwiazd i aniołów. Nie jest to ani cierpienie, ani ludzkie doświadczenie, ani nawet miłość. Tym, co nas odróżnia, jest umiejętność wysławiania i sławienia rzeczy, codziennych przedmiotów. Te przedmioty zapewniają nietrwałemu człowiekowi trwałość, ponieważ są wytwarzane z pokolenia na pokolenie.
Elegia dziesiąta zawiera opis Miasta Boleści, które oferuje ludziom fałszywe rozrywki, ułudę szczęścia. Na jego obrzeżach natomiast jest skrawek ziemi prawdziwej, gdzie życie nieudawane wiodą dzieci, zakochani i psy. Następnie pojawia się opis wędrówki młodo zmarłego za Skargą (oczywiste skojarzenia z Boską komedią Dantego), młodą przewodniczką po świecie zmarłych. Zmarłego prowadzi następnie starsza Skarga – wędrówka ta ma nauczyć go bycia umarłym i wtajemnicza go w świat Skarg. Koniec tego opisu pokazuje, że umrzeć to nauczyć się samotności.
Cykl elegii pokazuje jedność życia i śmierci – na początku budzi ona niezgodę, jest odbierana jako ludzki dramat, lecz w końcowych utworach pogodzenie się z tym, że śmierć jest nieodłączną towarzyszką ludzkiego losu, pokazane są sposoby łagodnego przejścia i przygotowania się do tego.