Zwyczaj
A może w tym roku w ogóle nie przyjdzie? - powiedziała kaczka Katastrofa.
Dlaczego? - zdziwił się pies Pypeć - Przecież zawsze przychodzi.
No właśnie - pokiwała głową Katastrofa. - Przychodzi i przychodzi - już tyle lat.
Podobno przychodził też dawno, dawno temu. Wtedy, jak Pan Kuleczka był mały – wtrącił Pypeć. - A może nawet jeszcze wcześniej, jak były małe dinozaury...
Właśnie! - powtórzyła Katastrofa - Więc mu się już mogło znudzić i w te święta nie przyjdzie!
Rozmawiali o Świętym Mikołaju. Do świąt było jeszcze trochę czasu, ale na wystawach niektórych sklepów stały już choinki, a przy nich - namalowane figurki Mikołajów. A w innych sklepach zdarzali się też żywi Mikołajowie. Ale oni nie byli prawdziwi, bo nie rozdawali prezentów, tylko jakieś kolorowe karteczki. A poza tym prawdziwy Mikołaj jest jeden i nie przychodzi za wcześnie, tylko wtedy, kiedy trzeba. Ja myślę, że przyjdzie - powiedział Pypeć. - Przecież wie, że by nam było smutno. Pewnie, że by było! - zgodziła się Katastrofa - Ale może Mikołaj jest już zmęczony? Wyobrażasz sobie, ile się musi napracować, żeby rozdać taką masę prezentów? Nawet u nas - coś dla mnie, dla ciebie, dla Pana Kuleczki i dla Bzyk-Bzyk!
Pypeć już się kiedyś nad tym zastanawiał. A nawet pytał Pana Kuleczkę. Pan Kuleczka wyjaśnił, że Mikołaj, owszem, ma w święta bardzo dużo pracy, ale za to potem może odpoczywać cały rok.
Akurat! - pokręciła głową Katastrofa po wysłuchaniu tych wyjaśnień - Jakby tak odpoczywał cały rok, to skąd by wziął na następne święta prezenty? Przecież musi je kiedyś przygotować, prawda?
I poszła do Pana Kuleczki, żeby na własne uszy usłyszeć, co też na to odpowie. Pypeć poczłapał za nią. Mucha Bzyk-Bzyk też zaraz przyleciała, choć nie wydawało się, żeby miała jakieś wątpliwości. Po prostu lubiła być tam, gdzie Pypeć i Katastrofa.
Pan Kuleczka na ich widok odłożył papiery, nad którymi przedtem siedział i coś mruczał.
Wysłuchał Katastrofy i zamyślił się.
Hmm - powiedział w końcu. - Myślę, że Pypeć ma rację.
Pypeć dumnie zadarł ogonek.
- Święty Mikołaj przyjdzie - mówił dalej Pan Kuleczka. - Nawet jak będzie zmęczony. Taki ma zwyczaj. Gdyby nie odwiedził wszystkich z prezentami, nie mógłby świętować! Smutno by mu było.
Katastrofa spojrzała na Pana Kuleczkę podejrzliwie. Może tak, a może nie - powiedziała. - A skąd pan to wie?
Wiesz, pomyślałem sobie, że to jest tak jak z naszym przytulaniem na dobranoc -uśmiechnął się Pan Kuleczka. - Taki mamy zwyczaj, że co wieczór do was przychodzę, prawda? Nawet jak jestem bardzo zmęczony. Jakbym nie przyszedł, byłoby mi smutno. Aha - pokiwała głową Katastrofa.
I wszyscy poszli pisać listy do Mikołaja. Bardzo go do siebie zapraszali. Nie chcieli, żeby Mikołajowi w te święta było smutno. No, a przy okazji, mógł też przynieść każdemu jakiś prezent, prawda?