ISTOTĄ POSTU JEST MIŁOŚĆ
DROGA KRZYŻOWA
Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany
Ktoś powiedział, że mamy lepsze czasy ... Lepsze? Pod jakim względem? Co zmieniło się od czasu, kiedy Syn Boży, chodząc po ziemi wzywał do MIŁOŚCI? Wówczas faryzeusze odbierali Go przewrotnie.
Dzisiaj żyjemy w XXI stuleciu, odległym od tamtych wydarzeń. Czy jednak zmienił się człowiek? Przecież nadal odrzuca miłość! Skazuje ją na śmierć!
Co zrobić, żeby człowiek był człowiekiem? Podpowiada nam Pan Bóg przez proroka Izajasza: „Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród bicia niegodziwą pięścią. Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie ...” (Iż 58,4).
Stacja II: Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
MIŁOŚĆ jest zdolna do tego, żeby wziąć krzyż na swoje ramiona i nieść go do końca. Aby to zrozumieć, trzeba kochać. Jezus Chrystus, Syn Boży, bierze krzyż, bo kocha!
Na początku drogi mojego życia, powołania - wyboru, przeznaczono mi krzyż na miarę mojego wyboru, powołania, moich możliwości. Każdy czyn, każda decyzja ma swoje konsekwencje.
Doniosę mój krzyż do końca, jeśli będę uczył się codziennie miłości.
Stacja III: Pan Jezus upada po raz pierwszy
Krzyż może powalić swoim ciężarem na twardą, kamienistą ziemię. Doświadczył tego Syn Człowieczy - Jezus Chrystus. Muszę jednak zauważyć, że nie pozostał tam przygnieciony wagą surowego drewna. Podniósł się i szedł dalej, by wypełnić wolę Ojca do końca. Wie Kim jest i po co jest. Nie koncentruje się na Sobie, ale na mnie - człowieku, Jego stworzeniu i na dziele, które przyszedł wypełnić. Taki jest Jezus, Mistrz i Pan! A ja, człowiek?
Jak bardzo często użalam się nad sobą! Wystarczy małe niepowodzenie, niewielka trudność, coś nie po mojej myśli ... Jak bardzo to przeżywam! Bywa, że złorzeczę, nawet Bogu!
Muszę się przyznać, że nie rozumiem krzyża, ponieważ nie znam i nie rozumiem Chrystusa. on wstał i poniósł krzyż dalej, bo KOCHA! A ja?
Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę
Każda dobra matka cierpi, kiedy jej dziecku wiedzie się źle na różnych płaszczyznach człowieczeństwa. Nieraz ona chciałaby przejąć cierpienia swojego dziecka. Zrobiłaby wszystko, co w jej mocy, aby uwolnić, bądź ulżyć w niesieniu krzyża w postaci choroby, niezrozumienia, nałogu, złych wyborów ... Taką potrafi być matka ziemska.
Jezus też miał Matkę. Współcierpiącą, współzbawiającą, o sercu przepełnionym MIŁOŚCIĄ. Taką Matkę spotyka Jezus na swojej krzyżowej drodze. Są cierpienia, których nie można zrzucić na czyjeś barki.
Jedynie obecność najbliższych dodaje otuchy, odwagi, poczucia, że nie jest się samemu z cierpieniem. To miłość każe trwać ... To ona każe iść dalej, do końca.
Stacja V: Szymon pomaga Jezusowi nieść krzyż
Szymon z Cyreny. Mało znana postać. Jednak jego postawa jest często naśladowana, może nawet nieświadomie. Bo przecież zawsze można niechęć pomocy usprawiedliwić: zmęczeniem, nadmiarem zajęć, słabą kondycją, ważnym spotkaniem, brakiem czasu. A przecież w takich sytuacjach chodzi mi o to, aby nie identyfikowano mnie z żebrakiem, z kimś, kto ma (nie zawsze słuszną) złą reputację w środowisku, abym w razie czegoś nie poniósł konsekwencji.
Jednak czasem trzeba przymusu, abym mógł spotkać się z MIŁOŚCIĄ i popatrzeć w oczy miłosiernego Chrystusa. wówczas łatwiej mi będzie „rozerwać kajdany zła ... i wszelkie jarzmo połamać” (Iż 58,6).
Stacja VI: Weronika ociera twarz Panu Jezusowi
Twierdzisz, że jesteś odważny, niczego się nie boisz. Myślę, że jest to wyraz naiwności, a nawet głupoty. Bowiem każdy człowiek odczuwa strach przed czyś nowym, podjęciem decyzji, a przede wszystkim przed przeciwstawieniem się tłumowi, opinii publicznej, która przeważnie bywa nieprawdziwa.
Tak postąpiła Weronika - kobieta, która wiedziała, co znaczy KOCHAĆ. Bowiem jedynie Miłość dodaje sił i odwagi, by uczynić gest miłości wobec drugiego w potrzebie.
Nie zabijaj uczuć, które są naturalną reakcją człowieczeństwa. Tak więc „dziel swój chleb z głodnym, wprowadź w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziej i nie odwracaj się od współziomków” (Iż 58,7).
Stacja VII: Pan Jezus drugi raz upada
Jest takie powiedzenie: „Upaść to ludzka rzecz, lecz szatańską rzeczą jest pozostać w upadku”. Upadek jest wpisany w osłabioną naturę człowieka. Jest ona bardziej skłonna do złego, aniżeli do dobrego. Przy tym obarczona cierpieniem (w różnej formie), zniechęceniem, brakiem perspektyw, zdaje się poddawać. I tak trwa człowiek przygnieciony krzyżem własnego życia, wyborów, powołania, bo sam chce uczynić siebie szczęśliwym.
Jezus wstał z ziemi najeżonej kamieniami przeciwności, bo wiedział, skąd wyszedł i dokąd zmierza. Uczynił tak w imię MIŁOŚCI.
Kiedy będziesz leżał na ziemi twojego życia, popatrz na Chrystusa. przypomnij sobie wówczas, że Miłość kocha cię!
Stacja VIII: Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty
Lubię się rozczulać nad czyjąś nędzą. Jest to bardziej lub mniej szczere. Przy tym lubię analizować przyczyny, przez które doszło do cierpienia bliźniego. Staję się sędzia, doradcą, sekundantem. Potrafię przy tym powtarzać plotki, oczerniać ...
A tymczasem nie widzę siebie, swojej sytuacji. A przecież także do mnie Jezus kieruje słowa: „płaczcie nad sobą i swoimi dziećmi”. To znaczy: zatroszcz się, aby w twoim domu, rodzinie, było dobrze.
„Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie” (Iż 58,8).
Stacja IX: Pan Jezus trzeci raz upada
Każdy upadek, grzech, sięgnięcie po używkę może spowodować przyzwyczajenie, a następnie nałóg. On powoduje, że nie mogę się obejść bez tego, od czego jestem uzależniony. Tym uzależnieniem może być: alkohol, nikotyna, narkotyki, seks, kariera, sukces ... Dochodzi w życiu człowieka do takiej sytuacji, gdzie wmawia sobie, że inaczej nie potrafi. Że nie umie się uwolnić od swojego uzależnienia. Zdaje się być przygnieciony krzyżem własnego nałogu i pozostaje w prochu ziemi własnych namiętności. Zapomniał kim jest! Zapomniał o tym, że „niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu”.
Jezus przy tej stacji chce pokazać, że można podnieść się z każdego upadku i podążać dalej - ku pełni szczęścia. Dlatego „ciągle zaczynam od nowa, choć czasem w drodze upadam. Wciąż jednak słyszę te słowa: kochać, to znaczy powstawać”. Czy chcę KOCHAĆ?
Stacja X: Pan Jezus z szat obnażony
Bywa, że człowiek nie lubi krytyki. Zwłaszcza, gdy zdzierają z niego szatki maskujące prawdę o nim. Zazwyczaj jest to bolesne, zważywszy na to, że jest kimś ważnym w społeczeństwie.
Przy tej stacji nie chodzi o to, by rozglądać się wokół i dostrzec człowieka - ofiarę: plotek, oszczerstw, kpin ... Rozważając treść tej stacji, mam popatrzeć na Chrystusa i siebie, i odpowiedzieć na pytanie: kim jestem w świetle prawdy i świętości, jaką jest Bóg? od tej odpowiedzi będzie zależała moja postawa chrześcijańska oraz rozumienie Postu, którego istotą powinna być MIŁOŚĆ. A zatem nie litera prawa, lecz jego duch, który winien służyć dobru człowieka i jego zbawieniu.
Stacja XI: Pan Jezus przybity do krzyża
Wzdrygasz się, gdy widzisz jak ktoś okłada bliźniego, gdy giną niewinni ludzie - ofiary aktów terrorystycznych. To dobrze. Bowiem jest to znak, że masz ludzkie uczucia. Jednak z drugiej strony bywa tak, że sam terroryzujesz.
Mówisz: jestem chrześcijaninem ... Przeżywasz Wielki Post. Przychodzisz na nabożeństwa pasyjne, bo - jak twierdzisz - lubisz to. Zdarza się jednak, że i ty uderzasz „niegodziwą pięścią”, przybijając MIŁOŚĆ. Dzieje się tak wówczas, gdy: milczysz na dziejące się zło, podjudzasz do złego, rozgłaszasz plotki i oszczerstwa.
W tym świętym czasie łaski „szukajcie dobra, a nie zła, abyście żyli, a Pan Bóg będzie z wami” - zachęca prorok Amos.
Stacja XII: Pan Jezus umiera na krzyżu
Przyzwyczaił się człowiek do śmierci Boga - Człowieka. coraz częściej przechodzi obojętnie wobec krzyża, na którym dokonało się zbawienie. Coraz częściej, bez żenady, umieszcza go w katalogu amuletów, wieszając na szyi; także jako element dekoracji ludzkiego ciała. Bardziej lub mniej świadomie odrzuca MIŁOŚĆ, krzyżując Ją swoim życiem. Dzieje się tak zawsze, gdy swoją wolność człowiek wykorzystuje opatrznie - ku zniewoleniu przez grzech.
Chrystus umierając na krzyżu wyzwolił ciebie i mnie. „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” - pisze św. Paweł. Dzięki ofierze krzyżowej mamy przystęp do Ojca, który jest w niebie. Dzięki Chrystusowi na nowo staliśmy się dziećmi Bożymi. Uświadamiajmy sobie tę prawdę w czasie każdej Mszy świętej.
Stacja XIII: Pan Jezus zdjęty z krzyża
Lubię się rozczulać, współczuć Maryi. Podziwiam zaangażowanie i odwagę Józefa z Arymatei i Nikodema. Taki jestem sentymentalny; nawet łżę uronię. Ale współczuć, podziwiać to stanowczo za mało! Prawie codziennie jestem w sytuacji, że ktoś cierpi. Wówczas nie zawsze wystarczy współczucie, sentymentalizm. Czasem trzeba się zaangażować, jak Nikodem, jak Józef z Arymatei, narażając swoją autonomię czy „dobre imię”. W przeciwnym razie post, który zachowuję, nie będzie miły Panu. Bo On chce bardziej miłosierdzia niż ofiary. Potrafię o tym pamiętać?
Stacja XIV: Pan Jezus złożony do grobu
Złożenie do grobu doczesnych szczątków człowieka, to dla wielu współczesnych ludzi koniec wszystkiego. Tak było i wtedy. Inspiratorzy męki i śmierci Jezusa myśleli, że to koniec „kłopotów” z Nazarejczykiem. Opieczętowali grób, postawili straże i odeszli: jedni do swoich obowiązków, inni by świętować „sukces”, jeszcze inni pogrążeni w smutku i żalu zamknęli się z obawy przed Żydami.
A Maryja rozważała wszystkie te sprawy w swoim sercu. Także i tę: czy Życie, które JEST, może przestać BYĆ? Śmierć, grób jest początkiem nowego, lepszego życia. „Idę przygotować wam miejsce. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział” - zapewnił nas Chrystus.
Zatem zbudź się o śpiący i powstań z martwych - ze swoich nałogów, niesprawiedliwych czynów, kłótni, cynizmu, złośliwości - a zajaśniej ci Chrystus!
1