Dziady cz II

Dziady cz. II - streszczenie

Późny wieczór. Przycmentarna kaplica. Mieszkańcy wsi gromadzą się, by świętować Dziady – uroczystość poświęconą duchom zmarłych. Obrzędom przewodniczy Guślarz, to on wydaje polecenia ludowi i przywołuje kolejne przebywające w czyśćcu duchy. Najpierw rozkazuje zgasić lampy, świece i zasłonić okna w kaplicy, tak, aby nie docierał tam nawet blask księżyca. W ciemnościach i ciszy, która zapadła („Ciemno wszędzie, głucho wszędzie”) wzywa „czyscowe duszeczki”, czyli dusze zmarłych, którzy za życia popełnili jakieś przewinienia i z tego powodu nie mogą zaznać wiecznego spoczynku. Zanim to się stanie muszą odpokutować swoje winy. W tym ma im pomóc obchodzony właśnie obrzęd Dziadów:

To obchodzimy Dziady!
Zstępujcie w święty przybytek;
Jest jałmużna, są pacierze,
I jedzenie, i napitek.


Atmosfera jest niezwykle tajemnicza, pełna napięcia.. Podkreślają ją pełne niepokoju słowa Chóru:

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?


Teraz Guślarz prosi o garść kądzieli, którą natychmiast zapala. Czynność ta łączy się ze słowami przywołującymi pierwszą grupę duchów – duchy lekkie, które na ziemi, niczym ta spalona przed chwilą garstka kądzieli, „zabłysły” i zaraz „spłonęły”. Już po chwili Guślarz dostrzega dwa aniołki, które pojawiły się pod sklepieniem. Aniołki to duchy dwójki dzieci– Józia i Rózi. Dzieci żalą się, że choć mogą teraz robić, co tylko zechcą, że mają wszystkiego pod dostatkiem, to jednak „dręczy je nuda i trwoga”. A to dlatego, że droga do nieba jest dla nich, niestety, zamknięta. Dzieci nie potrzebują oferowanych przez Guślarza słodyczy – to właśnie przez nadmiar słodyczy, beztroski na ziemi są teraz nieszczęśliwe. Jedyne więc, o co proszą, to dwa ziarenka gorczycy i wygłaszają w kierunku zgromadzonych następującą przestrogę:

Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie.

Guślarz daje dzieciom ziarna gorczycy, o które prosiły i nakazuje duchom opuszczenie pomieszczenia.

Zbliża się północ, czas na wezwanie najcięższych duchów. Guślarz każe zamknąć drzwi na kłódki i zapala ustawiony na środku kocioł wódki. Na wezwanie Guślarza pojawia się duch największego grzesznika – Widmo Złego Pana. Najpierw słychać jedynie głos za oknem kaplicy. Ptaki – sowy, kruki, orlice nie chcą bowiem wpuścić ducha do środka. W oknie ukazuje się przerażająca zjawa:

Jak kość w polu wybladły; […]
W gębie dym i błyskawice,
Oczy na głowę wysiadły,
Świecą jak węgle w popiele.
Włos rozczochrany na czele.


Widmo przedstawia się – to zmarły przed trzema laty dziedzic tej wsi. Błąka się teraz po ziemi, cierpiąc męczarnie głodu i pragnienia oraz „szarpanie żarłocznego ptastwa”. Nie może nawet wejść do kaplicy na obrzęd Dziadów, tak bardzo w swym życiu zgrzeszył. Nie ma dla niego żadnej nadziei, droga do nieba jest na wieki zamknięta, a jedyne, czego pragnie, to znaleźć się już w piekle i skończyć tym samym morderczą tułaczkę. Stanie się to jednak dopiero, kiedy ktoś nakarmi go i napoi.

Ptaki nie pozwalają jednak pomóc duchowi, broniąc do niego dostępu. Okazuje się, że są to dawne sługi pana, które ten bez litości „pomorzył głodem”. Najpierw słyszymy opowieść Kruka – biedaka, który bardzo głodny (od trzech dni nic nie jadł) zerwał kilka jabłek z pańskiego sadu. Zauważył to ogrodnik, a zagniewany pan wydał wyrok: kara chłosty, której chłop nie przeżył. Dalej mówi Sowa. Ją – wdowę z małym dzieckiem dziedzic odegnał od bramy w mroźny dzień, kiedy przyszła do niego prosić o zapomogę. Pozostawiona bez pomocy kobieta zamarzła na drodze wraz z dzieckiem. Dziedzic zdaje sobie sprawę, że nie ma dla niego ratunku, że nikt nie jest w stanie ma pomóc:

Bo kto nie był ni razu człowiekiem,
Temu człowiek nic nie pomoże.

W związku z tym Guślarz wypowiada swoje zaklęcie, którym odpędza Widmo.

Podejmuje teraz kolejne czynności mające na celu wezwanie duchów pośrednich. Bierze na koniec laski wianek ze święconego ziela i zapala go. Przywołuje duchy tych, którzy co prawda żyli wśród ludzi, lecz nie dla świata. I wówczas to pojawia się postać pięknej [b]dziewczyny Zosi[/b] w „kraśnym” wianku na głowie.

Przed nią bieży baranek,
A nad nią leci motylek.

Zosia to pasterka, niegdyś najpiękniejsza dziewczyna we wsi, która zmarła, mając zaledwie dziewiętnaście lat. Piękna dziewczyna miała wielu adoratorów, drwiła z nich jednak i nie chciała nawet słyszeć o zamążpójściu. W końcu wyznaje:

Umarłam nie znając troski
Ani prawdziwego szczęścia.

Jej karą za obojętność na uczucia innych ludzi jest samotność i nuda. Zosia jest zawieszona między niebem i ziemią, „wiatr nią jak piórkiem pomiata” i nie może ani wzbić się pod niebiosa, ani dotknąć nogą ziemi. Dlatego nie prosi o poczęstunek, ale o to, aby młodzieńcy podbiegli do niej, chwycili ją za ręce i przyciągnęli do ziemi. Chce poczuć ziemię pod stopami, ponieważ:

[…] według Bożego rozkazu:
Kto nie dotknął ziemi ni razu,
Ten nie może być w niebie.

Guślarz, który posiada dar proroczy, oznajmia, że na nic te prośby Dziewczyny się nie zdadzą. Taki los czeka ją jeszcze przez dwa lata, później jednak „stanie za niebieskim progiem”. Dlatego odprawia ją swoim zaklęciem.

Jeszcze raz rzuca w każdy róg kaplicy garście maku i soczewicy – poczęstunek dla zbłąkanych dusz i oznajmia koniec Dziadów. Minęła już północ, pieje kogut, czas więc zapalić lampy i świece i otworzyć drzwi kaplicy. Nagle jednak zapada się podłoga i pojawia się niewzywane przez nikogo Widmo. Mara kieruje kroki ku Pasterce, patrzy na nią smutnym wzrokiem i wskazuje ręką na serce. Ma krwawą pręgę sięgającą od serca aż do stóp. Guślarz pyta ducha, czego potrzebuje, ten jednak uparcie milczy. Guślarz zaklina go, odpędza, ale Widmo jak stanęło, tak stoi. Zwraca się zatem do Pasterki, prosząc o wyjaśnienia, dziwi się, że nosi ona żałobę, choć jej mąż i cała rodzina cieszą się zdrowiem. Rozkazuje wziąć dziewczynę pod ręce i wyprowadzić ją z kaplicy. Widmo rusza za nią i podąża krok w krok. Utwór kończy się słowami Chóru:

Gdzie my z nią, on za nią wszędzie.
Co to będzie, co to będzie?

Geneza II cz. Dziadów

Dziady wileńsko-kowieńskie, czyli II i IV cz. Dziadów, powstały w bardzo trudnym dla Adama Mickiewicza okresie życia. Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Wileńskim poeta zmuszony był objąć stanowisko nauczyciela w szkole i został wówczas skierowany do Kowna. Kowno – miasto małe, ubogie w życie kulturalne było tak różne od oferującego pełnię intelektualnych i kulturalnych doznań Wilna, że Mickiewicz poczuł się tam bardzo osamotniony. Wyjazd z Wilna oznaczał także opuszczenie przyjaciół z Towarzystwa Filomatów i pracę nauczycielską, która nie przynosiła poecie satysfakcji. Lato 1820 r. to początek wielkiej miłości do Maryli Wereszczakówny, już wówczas narzeczonej hrabiego Wawrzyńca Puttkamera. Poeta bywał w jej rodzinnym majątku w Tuhanowiczach i pokochał dziewczynę miłością idealną. Ta jednak w lutym 1821 r. wyszła za mąż za arystokratę i bogacza, z którym trudno było konkurować biednemu nauczycielowi kowieńskiemu. Ciężką emocjonalnie sytuację poety pogorszyła bolesna wieść o śmierci matki. Ucieczką stały się dla Mickiewicza lektury. Czytał Schillera, Goethego, Byrona – książki, których bohaterami byli ludzie samotni, cierpiący, odizolowani od otoczenia, przeżywający nieszczęśliwą miłość, bohaterowie bliscy poecie, bowiem Mickiewicz znalazł się podobnych okolicznościach życiowych.

W tym ciężkim okresie zaczyna właśnie pracę nad II częścią Dziadów, a później także nad kolejną, IV częścią Dziadów. W związku z tym, że powstawały one w czasie pobytu poety w Wilnie i w Kownie, określa się je także jako Dziady wileńsko-kowieńskie. Obie części ukazały się w 1823 r. w Wilnie w II tomie Poezyj, obok powieści poetyckiej Grażyna. Poprzedzone zostały dedykacyjnym wierszem Upiór oraz przedmową autora wyjaśniającą znaczenie obrzędu Dziadów. Z przedmowy dowiadujemy się, że Mickiewicz sięga w swoim utworze do ludowych wierzeń, w których świat żywych współistnieje ze światem umarłych i pokazuje tajemniczy pogański obrzęd – obchodzoną na terenach Litwy, Białorusi i wschodnich kresach Polski uroczystość Dziadów, zwaną „ucztą kozła”. Dziady obchodzono na cmentarzach, zazwyczaj w wigilię Wszystkich Świętych, przygotowując ucztę złożoną z „rozmaitego jadła, trunków, owoców” i wywołując dusze nieboszczyków. Próbowano w ten sposób ulżyć niedoli duchów, które nie mogły zaznać pośmiertnego spokoju.

Poeta z ludową obrzędowością i wierzeniami zetknął się w dzieciństwie. Wówczas też musiał poznać ten pogański obrzęd obchodzony ku czci zmarłych. W przedmowie podkreśla, że tradycja ta wywarła na nim ogromne wrażenie:

Cel tak pobożny święta, miejsca samotne, czas nocny, obrzędy fantastyczne przemawiały do mojej imaginacji; słuchałem bajek, powieści i pieśni o nieboszczykach powracających z prośbami lub przestrogami; a we wszystkich zamyśleniach poczwarnych można było dostrzec pewne dążenia moralne i pewne nauki, gminnym sposobem zmysłowie przedstawiane.

Poema niniejsze przedstawi obrazy w podobnym duchu, śpiewy zaś obrzędowe, gusła i inkantacje są po większej części wiernie, a niekiedy dosłownie z gminnej poezji wzięte.


Wyraźnie widać, jak bardzo z osobistymi doświadczeniami poety związane są dwie pierwsze części Dziadów: odnajdziemy w nich echa wielkiej, nieszczęśliwej miłości, odrzucenie, gorycz porażki oraz fascynację ludem, pełną prostoty moralnością, w której wina nierozłącznie wiąże się z karą i wiarą w to, że każdemu należy się pomoc i wsparcie. Mickiewicz pozostaje wierny postulatom głoszonym w balladzie Romantyczność, otwiera się na „prawdy żywe”, poszukuje prawd, które mogą kierować życiem i tworzą pełnię człowieczeństwa.

Wątki sakralne i ludyczne w II części Dziadów

Obrzęd Dziadów, który opisuje w swoim utworze Mickiewicz, sięga swymi korzeniami odległych czasów pogańskich, ale jeszcze w czasach współczesnych poecie święto to nadal obchodzono w wielu powiatach Litwy. Obchodzono je po kryjomu, bowiem zwyczaje te były już wówczas tępione przez Kościół. Autor wspomina o tym w przedmowie do Dziadów:

W teraźniejszych czasach, ponieważ światłe duchowieństwo i właściciele usiłowali wykorzenić zwyczaj połączony z zabobonnymi praktykami i zbytkiem częstokroć nagannym, pospólstwo więc święci Dziady tajemnie w kaplicach i pustych domach niedaleko cmentarza.

Pogański obrzęd Dziadów przetrwał w tradycji ludowej, został jednak wzbogacony o nowe elementy. Na te dawne tradycje pogańskie nałożyła się kultura chrześcijańska, system chrześcijańskich wierzeń, symboli, praktyk:

Dziady nasze mają to szczególnie, iż obrzędy pogańskie pomieszane są z wyobrażeniami religii chrześcijańskiej, zwłaszcza iż dzień zaduszny przypada około czasu tej uroczystości. Pospólstwo rozumie, iż potrawami, napojem i śpiewami przynosi ulgę duszom czyscowym.

Wątek ludyczny Dziadów wiąże się z tradycją pogańskiego obrzędu. Ludyczny to słowo pochodzące od łacińskiego rzeczownika ludus oznaczającego ‘zabawę, rozrywkę, sztukę teatralną’, w liczbie mnogiej ludi to ‘igrzyska, święta połączone z igrzyskami albo innymi widowiskami’. Dziady są takim obrzędem, widowiskiem. Z uroczystością tą wiąże się cały szereg czynności, rytualnych wezwań, zaklęć, klątw. Wszystkie one pojawiają się w niezwykłym otoczeniu: na cmentarzu, w kaplicy pozbawionej jakiegokolwiek dostępu światła, przy trumnie. Guślarz – osoba, która przewodniczy dziadom, wykonuje rytualne czynności: zapala garść kądzieli, kocioł pełen wódki czy wianek święconego ziela, za każdym razem wzywając odpowiednią grupę duchów. Wypowiada słowa:

Przyzywamy, zaklinamy.

Takich słów-zaklęć jest więcej. Należy do nich kończące wizytę wszystkich duchów:

Zostawże nas w pokoju!
A kysz, a kysz!


Dramaturgia całego obrzędu jest niezwykła, współtworzą ją walory malarskie i muzyczne dzieła. Pojawiające się duchy: delikatne Aniołki, ohydne Widmo Złego Pana, pełna wdzięku pasterka i milczące, blade Widmo, przynoszą ze sobą silne kontrasty, kontrast taki tworzy także ciemność i światło lamp i świec. Od strony muzycznej będą to powtarzane przez Chór refreny, zwłaszcza ten najbardziej wzmagający napięcie:

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?


Cała ta sfera ludowych praktyk pogańskich zazębia się ze sferą sakralną, związaną z kultem religijnym. Już w cytowanym wcześniej fragmencie Mickiewicz zwracał uwagę na czas, kiedy to święto przypada – wówczas, kiedy chrześcijanie obchodzą Dzień Zaduszny. Rola obu tych świąt jest podobna, ma pomóc duszom, które muszą jeszcze odpokutować swoje winy w dostąpieniu wiecznego spokoju. Prosty lud, widząc tę zbieżność, nie odwraca się od dawnych praktyk, łączy je tylko z wierzeniami chrześcijańskimi. I dlatego Guślarz wzywa „czyscowe duszeczki” – pojęcie czyśćca, które przynosi chrześcijaństwo, lud doskonale rozumiał, głęboko w nim była zakorzeniona bowiem wiara w konieczność odpokutowania błędów i przewinień popełnionych za życia (w religii chrześcijańskiej nazwanych grzechem).

Jako miejsce wiecznej szczęśliwości traktuje się, oczywiście, niebo, miejscem potępionych jest piekło. Najwyższą instancją, do której odwołuje się Guślarz, jest Bóg, mówi się o „Bożym rozkazie”, „zrządzeniu Bożym” – cały świat jest uporządkowany przez Boga. Wraz z rozwojem akcji pojawiają się też inne postaci związane ze sferą sakralną. Kiedy pojawia się pasterka, Guślarz pyta:

A czyż to obraz Bogarodzicy?
Czyli anielska postać?

Postać aniołków przyjmują też duchy dzieci, mówi się również o złych duchach, o pozostawaniu w ich mocy. Oprócz Boga, Trójcy Świętej itd. pojawiają się też przedmioty związane z religią chrześcijańską: przede wszystkim krzyż, kropidło wzięte z ołtarza, stuła, gromnica.

Sacrum wkracza także do rytualnych wezwań i zaklęć Guślarza (w pierwotnym zamyśle poety nawet sam Guślarz miał być księdzem). Dusze dzieci odprawia, powołując się na Trójcę Świętą i „Pański krzyż”:

Teraz z Bogiem idźcie sobie.
A kto prośby nie posłucha,
W imię Ojca, Syna, Ducha.
Widzicie Pański krzyż?
Nie chcecie jadła, napoju,
Zostawcie nas w spokoju!
A kysz, a kysz!

Widać tu doskonale to zespolenie obu tradycji – po wezwaniach skierowanych do Boga i całej Trójcy Świętej pojawia się ludowe „a kysz, a kysz!”. Także inne wezwania mają charakter religijny. Do pasterki Guślarz mówi:

Lećże sobie z Panem Bogiem.

do milczącego Widma zwraca się:

Idźże sobie z Panem Bogiem.

Sfera ludyczna i sakralna w II części Dziadów nierozerwalnie się ze sobą łączy. Przeplecione zostały w nich elementy obrzędowe, rytualne, zwroty, symbole. Ale to, co jest najważniejsze to pokazanie w ten sposób wspólnej płaszczyzny pomiędzy ludowymi wierzeniami a założeniami religii chrześcijańskiej. Okazuje się, że to, co najbardziej istotne, jest wspólne.

Trzy rodzaje duchów w II części Dziadów

Duchy lekkie – Józio i Rózia

Zapalając garść kądzieli, Guślarz przywołuje pierwszą grupę duchów – duchy lekkie, czyli te, które na ziemi, niczym ta spalona przed chwilą garstka kądzieli, „zabłysły” i zaraz „spłonęły”. Grupę tę reprezentują duchy dwójki dzieci – Józia i Rózi, które pojawiają się pod sklepieniem kaplicy w postaci aniołków. Dzieci te za życia nie zaznały w ogóle smutku i goryczy i z tego powodu teraz są nieszczęśliwe:

Zbytkiem słodyczy na ziemi
Jesteśmy nieszczęśliwemi.
Ach, ja w mojem życiu całem
Nic gorzkiego nie doznałem.
Pieszczoty, łakotki, swawole,
A co zrobię wszystko caca.
Śpiewać, skakać, wybiec w pole,
Urwać kwiatków dla Rozalki,
Oto była moja praca
A jej praca stroić lalki.

Dzieci mówią, że i teraz mogą robić, co tylko zechcą, że mają wszystkiego pod dostatkiem:

W raju wszystkiego dostatek,
Co dzień to inna zabawka:
Gdzie stąpim, wypływa trawka,
Gdzie dotkniem, rozkwita kwiatek.

Żalą się jednak, że nie są szczęśliwe, pomimo tego, co mają, ponieważ droga do nieba jest dla nich zamknięta:

Lecz choć wszystkiego dostatek,
Dręczy nas nuda i trwoga.
Ach, mamo, dla twoich dziatek
Zamknięta do nieba droga!

By się tam dostać, dzieci nie potrzebują oferowanych przez Guślarza słodyczy i owoców – to właśnie przez nadmiar słodyczy i beztroski na ziemi są teraz nieszczęśliwe. Jedyne więc, o co proszą, to dwa ziarenka gorczycy, które będąc dla nich syntezą ziemskich trosk i kłopotów, umożliwią im wejście do nieba. Okazuje się, że:

Ta usługa

tak marna
Stanie za wszystkie odpusty.

Doznanie czegoś przykrego jest bowiem w życiu niezbędne, dzieci przypominają o tym zgromadzonym, wygłaszając następującą przestrogę:

Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
Że według Bożego rozkazu:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie.

Morał, jaki przekazać chcą pierwsze z duchów, które pojawiły się na obrzędzie Dziadów, akcentuje wartość cierpienia. Przykład dzieci pokazuje bowiem, że nie można spędzić życia jedynie na zabawie i przyjemnościach, że trzeba poznać zło, aby móc później doświadczyć dobra. Na szczęście dzieciom można pomóc – opuszczając Dziady z ziarenkami gorczycy, trafią do nieba.

Duch najcięższy – widmo złego pana

O północy Guślarz zapala kocioł wódki i wzywa najcięższe duchy. Wówczas to pojawia się duch największego grzesznika – Widmo Złego Pana. Widmo nie wchodzi do kaplicy, nie pozwalają mu na to ptaki – sowy, kruki, orlice. Najpierw słychać jedynie głos, aż oknie ukazuje się przerażająca zjawa:

Jak kość w polu wybladły;
[…]
W gębie dym i błyskawice,
Oczy na głowę wysiadły,
Świecą jak węgle w popiele.
Włos rozczochrany na czele.
A jak suchy snop cierniowy
Płonąc miotłę ognia ciska,
Tak od potępieńca głowy
Z trzaskiem sypią się iskrzyska.

Przerażające Widmo to zmarły przed trzema laty dziedzic wsi. Błąka się teraz po ziemi, cierpiąc męczarnie głodu i pragnienia oraz „szarpanie żarłocznego ptastwa”:

Jestem w złego ducha mocy,
Okropne cierpię męczarnie.
Kędy noc ziemię ogarnie,
Tam idę szukając nocy;
A uciekając od słońca
Tak pędzę żywot tułaczy,
A nie znajdę błędom końca.
Wiecznych głodów jestem pastwą;
A któż mnie nakarmić raczy?
Szarpie mnie żarłoczne ptastwo;
A któż będzie mój obrońca?
Nie masz, nie masz mękom końca!

Zły Pan nie może nawet wejść do kaplicy na obrzęd Dziadów, tak bardzo w swym życiu zgrzeszył. Nie ma też dla niego już żadnej nadziei – droga do nieba jest na wieki zamknięta. Jedyne, czego pragnie, to znaleźć się w piekle i skończyć tym samym morderczą tułaczkę:

Ja tylko chcę, żeby ze mnie
Prędzej się dusza wywlekła.
Stokroć wolę pójść do piekła
[…]

Nie chce już błąkać się po świecie głodny i spragniony i ciągle widzieć miejsca, które przypominają mu „dawnych uciech ślady”. Męka ta jednak będzie trwać dopóty, dopóki nie otrzyma trochę napoju i pożywienia od któregoś ze swoich poddanych. Ptaki – dawni poddani dziedzica, nie pozwalają jednak pomóc duchowi, broniąc do niego dostępu. Odpłacają mu się teraz za to, jak ich kiedyś bez litości „pomorzył głodem”. Nic nie pomaga to, że teraz zwraca się do nich „dzieci”: „To ja nieboszczyk pan wasz, dzieci!”’. Kruk opowiada, jak to był bardzo głodny i zerwał kilka jabłek z pańskiego sadu, a dziedzic skazał go na karę chłosty, której chłop nie przeżył. Sowa – wdowa z małym dzieckiem, została odegnana od bramy dziedzica w mroźny dzień, kiedy przyszła prosić o zapomogę. Pozostawiona bez pomocy zamarzła na drodze wraz z dzieckiem.

Dziedzic zdaje sobie sprawę, że nie ma dla niego ratunku, że nikt nie jest w stanie ma pomóc:

Nie dla mnie, nie dla mnie Dziady!

Tak, muszę dręczyć się wiek wiekiem,
Sprawiedliwe zrządzenia Boże!
Bo kto nie był ni razu człowiekiem,
Temu człowiek nic nie pomoże.

Słowa dziedzica wyrażają przestrogę i głębokie pouczenie dla ludu. Największym przewinieniem w stosunku do drugiego człowieka jest brak miłosierdzia, nieczułość na ludzką krzywdę. Takich win nie można już niczym odkupić, dlatego Złego Pana czeka wieczna męka.

Duch pośredni - pasterka

Wezwanie duchów pośrednich poprzedza zapalenie przez Guślarza wianka ze święconego ziela. Duchy pośrednie to duchy tych, którzy co prawda żyli wśród ludzi, lecz nie dla świata

. I wówczas to pojawia się postać pięknej dziewczyny Zosi w białej szacie i „kraśnym” wianku na głowie:

Na głowie kraśny ma wianek,
W ręku zielony badylek,
A przed nią bieży baranek,
A nad nią leci motylek.

Dziewczyna uśmiecha się, jednak w jej oczach widać łzy.

Zosia to pasterka, niegdyś najpiękniejsza dziewczyna we wsi, która zmarła, mając zaledwie dziewiętnaście lat. Piękna dziewczyna miała wielu adoratorów, drwiła z nich jednak i nie chciała nawet słyszeć o zamążpójściu:

Oleś za gołąbków parę
Chciał raz pocałować w usta;
Lecz i prośbę, i ofiarę
Wyśmiała dziewczyna pusta.
[…]

Józio dał wstążkę pasterce,
Antoś oddał swoje serce;
Lecz i z Józia, i z Antosia
Śmieje się pierzchliwa Zosia.

Niestety, zmarła niespodziewanie w bardzo młodym wieku. Sama tak podsumowuje swoje życie:

Umarłam nie znając troski
Ani prawdziwego szczęścia.
Żyłam na świecie; lecz, ach! nie dla świata!

Jej karą za obojętność na uczucia innych ludzi jest samotność i nuda. Zosia zawieszona jest między niebem i ziemią, nie może ani wzbić się pod niebiosa, ani dotknąć nogą ziemi. Żali się:

Wiatr mną jak piórkiem pomiata.
Nie wiem, czy jestem z tego, czy z tamtego świata.

Gdy Guślarz pyta ją, czego potrzebuje, ona chce tylko tego, aby młodzieńcy podbiegli do niej, chwycili ją za ręce i przyciągnęli do ziemi. Chce poczuć ziemię pod stopami, ponieważ:

[…] według Bożego rozkazu:
Kto nie dotknął ziemi ni razu,
Ten nie może być w niebie.

Miłość odgrywa wielką rolę w życiu człowieka, nie można nią gardzić, bawić się nią. Dopiero to uczucie nadaje życiu sensu, jest najważniejsze. Los Dziewczyny nie jest jednak przesądzony. Guślarz, który posiada dar proroczy, oznajmia, że taki los czeka ją jeszcze przez dwa lata, później jednak wreszcie „stanie za niebieskim progiem”.

Funkcja obrzędu dziadów w II części Dziadów

Gminny obrzęd Dziadów obchodzony nocą na cmentarzu konstruuje cały utwór. Z niego wywodzi się struktura dramatu, cały system wierzeń, przekonań w nim zawarty, a także problematyka dzieła.

Struktura II części Dziadów podporządkowana jest kolejnym etapom rytualnego obrzędu. Wszystkie następujące po sobie wydarzenia mieszczą się w schemacie uroczystości: przygotowania do rozpoczęcia Dziadów, wezwanie kolejnych rodzajów duchów, odwołanie każdego z nich, zakończenie Dziadów. Wypowiedzi i czynności Guślarza, który przewodniczy obrzędom, również podlegają pewnym schematom. Zapalenie garści kądzieli, kotła wódki, wianka ze święconych ziół i słowa wzywające na Dziady duchy lekkie, ciężkie i pośrednie – w działaniach tych widać podobieństwo. Dalej Guślarz i Chór pytają, czego duch potrzebuje, by dostać się do nieba, ten – z kolei– w rewanżu niejako, wypowiada prawdę odnoszącą się do ludzkiego życia. Schemat ten przełamuje jedynie pojawienie się na koniec milczącego Widma – element ten czyni strukturę dramatu otwartą, ponieważ problem zjawy nie wyjaśnia się ostatecznie.

Pogańska obrzędowość, z której czerpie Mickiewicz, nadaje utworowi wyjątkowej atmosfery. Nastrój napięcia, tajemniczości, oczekiwania na kontakt z pozaziemskim wymiarem bytu utrzymuje się przez cały czas, a wręcz wzmaga się w końcowej partii utworu. Uroczystość Dziadów wpisana w cmentarną scenerię, nocne rytuały, pojawiające się zjawy – wszystkie te elementy współtworzą utwór uważany za pierwszy dramat nastrojowy w Polsce.

Obrzęd Dziadów odsyła nas również do bogatej sfery wierzeń i przekonań ludowych, otwiera na wymiar metafizyczny. Według tych, którzy biorą udział w Dziadach, dwa światy – żywych i zmarłych, egzystują równolegle do siebie (a wręcz przenikają się), a każdy z nich jest jednakowo ważny. Obrzęd ten wskazuje również, iż życie rozpoczęte na ziemi nie kończy się na niej, lecz jedynie zmienia się jakościowo, przechodząc niejako na inny poziom. Tym samym zdarzenie, które miały miejsce za życia na ziemi, pociągają konsekwencje również po śmierci. I tu pojawia się naczelny problem utworu – problem winy i kary, ludzkich błędów, grzechów popełnionych za życia i odpowiedzialności za nie. Dziady przenika wyrazista moralistyka. Widma i duchy pojawiające się na obrzędzie Dziadów nie tylko potwierdzają, że istnieje inny wymiar bytu, ale – jak zauważa A. Witkowska w swojej książce Mickiewicz. Słowo i czyn – że „tam” obowiązuje niezwykle surowy kodeks etyczny. Siłą rzeczy, musi się on stać także podstawą naszego ziemskiego ładu, tak, abyśmy nie musieli cierpieć za nasze winy po śmierci. Dzięki kontaktowi z zaświatem lud zdobywa wiedze o prawdach, które powinny kierować ich życiem. „W myśl Bożego rozkazu” formułują je duchy, żądając od żywych pełni człowieczeństwa. Na pełnię tę składają się trud i cierpienie, miłość, humanitarność. Obrzęd Dziadów ma pomóc tym, którzy w życiu o tych zasadach zapomnieli.

Opisywana przez Mickiewicza uroczystość wprowadza ponadto do literatury polskiej ludowość w nowym rozumieniu. Lud to bowiem nie tylko pełna wdzięku, beztroska pastereczka kojarząca się z sielanką i nurtem sentymentalnym w literaturze. Ludowość Mickiewicza jest inna – to ludowość posępna, tajemnicza, bolesna, ale jakże głębsza. Poeta pokazuje wierzenia i obrzędy ludowe. W obrębie tej sfery skupia się na wymiarze metafizycznym Dziadów, na cierpieniu dusz po śmierci. Wraz z Widmem Złego Pana wprowadza ponadto problem nowy (rozwinięty później przez literaturę pozytywistyczną) – problem cierpienia także w wymiarze ziemskim, społecznym. Mickiewicz pokazuje chłopa wyzyskiwanego przez dziedzica, głodnego, niemogącego z nikąd liczyć na pomoc. To także zaleta tego tekstu.

Funkcja obrzędu Dziadów jest dla II części Dziadów zasadnicza. W kontekście całości Mickiewiczowskich Dziadów także ma niebagatelnie znaczenie. W części IV Gustaw przychodzi prosić o przywrócenie Dziadów, w części III

pojawia się scena, w której lud gromadzi się na noc Dziadów. Część II wyjaśnia znaczenie tego obrzędu oraz pokazuje jego przebieg.

Pęknięcie w II cz. Dziadów

Po wizycie trzech rodzajów duchów nadchodzi czas zakończenia obrzędu Dziadów. Guślarz jeszcze raz rzuca w każdy róg kaplicy garście maku i soczewicy – poczęstunek dla zbłąkanych dusz i oznajmia:

Czas odemknąć drzwi kaplicy.
Zapalcie lampy i świécy.
Przeszła północ, kogut pieje,
Skończona straszna ofiara,
Czas przypomnieć ojców dzieje.

Nieoczekiwanie jednak pojawia się jeszcze jedna zjawa: zapada się podłoga i pojawia się niewzywane przez nikogo blade Widmo. Mara kieruje kroki ku Pasterce, patrząc na nią „dzikim i zasępionym” wzrokiem. Uwagę Guślarza przyciąga krwawa pręga, która sięga zjawie od serca aż do stóp. Widmo wskazuje ręką na serce, jednak nie odzywa się ani słowem. Uparcie milczy także, kiedy Guślarz zadaje mu kolejne pytania, nie reaguje, kiedy ten zaklina go i odpędza. Zniecierpliwiony Guślarz mówi

:

[…] utrapione straszydło
Jak stanęło, tak i stoi,
Niemo, głucho, nieruchomie,
Jak kamień pośród cmentarza.

Wykorzystuje wszystkie znane sobie sposoby na odpędzenie mary, sięga po kropidło, stułę i gromnicę, ale „przeklęta dusza” nie znika. Guślarz zwraca się zatem do Pasterki, prosząc o wyjaśnienia, wyraźnie bowiem widać, że dziewczyna zna ją Dziwi się, że nosi ona żałobę, choć jej mąż i cała rodzina cieszą się zdrowiem. Ona jednak, podobnie jak Widmo, milczy, tylko uśmiecha się, patrząc na zjawę. Guślarz rozkazuje wziąć dziewczynę pod ręce i wyprowadzić ją z kaplicy. Pasterka ogląda się co chwilę za siebie, a Widmo rusza za nią i podąża krok w krok.

Pojawienie się niewywoływanego Widma wykracza poza utarty porządek świat, nie mieści się w schemacie ludowego obrzędu. To, że pojawiły się poprzednie zjawy było zrozumiałe: wezwane na doroczny obrzęd Dziadów pojawiły się ze swoimi problemami, po to, aby uzyskać pomoc od żywych i przekazać im prawdy, którymi ludzie powinni kierować się w życiu. Widmo pojawia się bez takiego wezwania, nic nie mówi, nie wygłasza prawd moralnych, nie chce też odejść. Guślarz stwierdza przerażony:

To jest nad rozum człowieczy!
[…]
W tym są jakieś straszne rzeczy.

Widmo nie podlega władzy Guślarza, tak, jak pozostałe duchy. Możemy powiedzieć, że to duch indywidualista, który łamie przyjęte normy, i to zarówno w zaświatach, jak i w świecie

żywych. Niewyjaśnione relacje między nim a Pasterką, krwawa pręga na ciele, tajemnicza żałoba dziewczyny i fakt, że ma ona męża, wskazują bowiem na samobójstwo popełnione z powodu nieszczęśliwej miłości.

Widmo zamyka symetryczną czwórkę kontrastowo zestawionych bohaterów: Aniołki – Widmo Złego Pana, Dziewczyna – nieme Widmo. Oryginalny sposób wprowadzenia ostatniej zjawy przełamuje jednak dotychczasowy schemat scen, potęguje dramatyzm, wydobyty zwłaszcza przez uporczywe milczenie bohatera.

Elementy dramatu antycznego i szekspirowskiego w II cz. Dziadów

II część Dziadów Adama Mickiewicza wnosi wiele nowego do literatury polskiej, równocześnie jest jednak głęboko osadzona w tradycji. Można w niej odnaleźć elementy nawiązujące do dramatu antycznego i szekspirowskiego

.

Podobieństwa między tragedią grecką a II częścią Dziadów dają się zauważyć zarówno w sferze konstrukcji dramatu, jak i jego problematyki. Dramat antyczny początkowo był dialogiem prowadzonym przez koryfeusza (przodownika) z chórem, później zbudowany był z wypowiedzi aktorów i chóru. Mickiewiczowskie Dziady mają również takiego przewodnika

– osobę, która nadaje bieg wszystkim wydarzeniom. Wypowiedzi i czynności Guślarza konstruują całą akcję, przeplatając się w wypowiedziami Chóru i pojawiających się kolejno zjaw. Chór – podobnie jak w teatrze greckim – rozpoczyna i kończy utwór. Wypowiedzi te będą więc odpowiednikiem greckich parodos i exodos. Wewnątrz dramatu chór spełniał rolę komentującą wydarzenia pokazywane na scenie. W Dziadach partie chóru wzmacniają i utrwalają słowa, które padły na scenie, poprzez powtórzenie akcentują wszystkie najważniejsze wypowiedzi.

Mickiewicz dochowuje również wierności obowiązującej w dramacie antycznym zasadzie trzech jedności, tj. jedności czasu, miejsca i akcji. Akcja koncentruje się w przycmentarnej kaplicy i nie wykracza poza kilka wieczornych i nocnych godzin (obrzęd zaczyna się, kiedy już jest ciemno i kończy tuż po północy), dotyczy też jedynie wydarzeń związanych z samą uroczystością Dziadów i przybyłych na nie zjaw. Pojawiające się duchy można zestawić w kontrastowe pary (niczym Antygonę i Ismenę, Kreona i Hajmona), tu mamy pary: Aniołki-dzieci – Widmo Złego Pana oraz pasterka Zosia – milczące Widmo. Wierność antycznym zasadom przejawia się również w rezygnacji z wprowadzenia na scenę elementów okropności, ohydy. W tragedii greckiej wydarzenia takie rozgrywały się poza sceną i były jedynie przez bohaterów relacjonowane, w dramacie Mickiewicza najstraszniejsza ze zjaw – Widmo Złego Pana, nie wchodzi do kaplicy, zjawę widać jedynie zza okna (fakt ten ma dodatkową motywację – największy grzesznik po prostu nie może wkroczyć na obszar sacrum).

Grecy, tworząc swoje tragedie, sięgali do mitologii, rodzimych pieśni, dzieł Homera. Mickiewicz również sięga do rodzimej, pradawnej tradycji. Jego uwaga koncentruje się na tajemnej uroczystości obchodzonej na cmentarzach ku czci zmarłych przodków. Święto Dziadów znane i obchodzone na terenach Litwy, Białorusi i wschodnich kresach Polski jeszcze w czasach pogańskich, przetworzone przez poetę na literackie tworzywo, jest takim samym źródłem, jak dla Greków ich kulturowa tradycja. Łączy ono dodatkowo dziewiętnastowieczny utwór z tekstami starożytnymi poprzez sferę wierzeń, odniesień do praw boskich, które powinny determinować nasze wybory (Antygona). Wspólne są konsekwencje złamania owych praw – człowiek odpowiada za swój los i po śmierci musi rozliczyć się ze swoich czynów. Inaczej jednak niż w dramacie antycznym, człowiek w Dziadach ma wybór. Znając – dzięki uczestnictwu w pradawnym obrzędzie – prawdy, które muszą wcielić w życie, wiedząc, na czym polega człowieczeństwo, sam decyduje, jak postępować. Sam kształtuje swoje życie i ponosi konsekwencje swoich czynów. Kategorią determinującą życie bohaterów greckich dramatów był tragizm, który nie dawał im szansy – czegokolwiek by nie uczynili, zawsze musiało się to obrócić przeciwko nim (tragizm Antygony, Edypa).

Związki z dramaturgią Szekspira są widoczne już od początku dramatu – przewodnią myślą utworu uczynił bowiem Mickiewicz cytat z Hamleta. Mottem II części Dziadów są następujące słowa:

Są dziwy w niebie i na ziemi, o których
ani śniło się waszym filozofom.

Zdanie to wypowiada Hamlet poruszony ukazaniem się zjawy swego ojca. Te „dziwy” obecne są także w Dziadach. Świat przedstawiony ma bowiem budowę dychotomiczną, dwudzielną: na równi ze światem ziemskim funkcjonuje świat nadprzyrodzony i w świecie żywych pojawiają się kolejne zjawy z zaświatów. Rola duchów jest bardzo istotna. Wraz z nimi wprowadzone są problemy moralne, kwestia odpowiedzialności za popełnione winy. Duch ojca Hamleta wyjawia brutalną prawdę o tym, że zamordował go własny brat, który teraz ożenił się z wdową po zmarłym królu. Pragnie zemsty, bowiem zło nie może zostać bezkarne. Problem winy i kary u Szekspira przyjmuje takie właśnie ludowe rozumienie (także w Makbecie – wyrzuty sumienia Makbeta, jego śmierć, obłąkanie Lady Makbet). Za swoje winy odpokutować muszą również zjawy pojawiające się na obrzędzie Dziadów w utworze Mickiewicza, cierpią, ponieważ zgrzeszyły wobec Boga i ludzi. Elementem ludowych wierzeń są także wprowadzone w Makbecie czarownice. One to, podobnie jak duch w Hamlecie i zjawy w Dziadach, pełnią rolę nastrojotwórczą. Połączenie świata realistycznego z fantastycznym, przepowiednie, czary, zaklęcia dramatyzują nastrój, wprowadzają niepokój.

Charakterystyczny dla dramatów Szekspira jest także synkretyzm rodzajowy i gatunkowy. Pisarz zestawia elementy komiczne z tragicznymi, fragmenty liryczne z epickimi. Kontrast to także podstawa konstrukcji scen z poszczególnymi duchami w Dziadach (Aniołki-dzieci – Widmo Złego Pana oraz pasterka Zosia – milczące Widmo), Mickiewicz oddziałuje na czytelnika delikatnymi, sielankowymi obrazami po to, by przepleść je zaraz scenami gwałtownymi, odrażającymi, budzącymi lęk.

Bohaterowie Szekspirowscy to wybitne indywidualności, jednostki nieprzeciętne, ulegające silnym uczuciom i namiętnościom. Postaci te nierzadko zmagają się z otoczeniem, z własnymi emocjami, pragnieniami, z tym, co złe w ich duszach. Oddają się miłości, wikłają w związki, które mają na nich destrukcyjny wpływ, które niszczą (Makbet przez tragiczny wpływ żony, Ofelia, Romeo i Julia). Wydaje się, że wiele podobnych cech posiada Widmo, które przychodzi na obrzęd Dziadów przez nikogo niewzywane. To również bohater indywidualista – wyróżnia się, jest inny niż wszyscy. Widmo nie podlega władzy Guślarza, tak, jak pozostałe duchy. Niewyjaśnione relacje między nim a Pasterką i kontekst inicjalnego wiersza Upiór sugerują, że to nieszczęśliwa miłość doprowadziła go do samobójstwa.

II część Dziadów jest – jak widać – silnie związana z tradycją dramatu. Utwór Mickiewicza wykazuje związki z najlepszymi realizacjami tego gatunku w literaturze. Poeta nie poprzestaje jednak na naśladownictwie i kontynuacjach. Zaczerpnął z tradycji bardzo wiele, ale poszedł dalej, przełamując (i to w podwójnym) sensie schematy. Widmo, nie tylko bowiem rozbija tradycyjną obrzędowość Dziadów, rozbija także formę samego utworu. II część Dziadów staje się w ten sposób dziełem fragmentarycznym, otwartym. Nie przynosi czytelnikowi jednoznacznego zakończenia, stawia przed nim kolejne pytania, a przed autorem (z czego Mickiewicz skorzystał) możliwość kontynuacji dzieła.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dziady cz. II jako dramat, j.polski - gimnazjum
Dziady cz II wersja skrócona
Dziady cz II, IV, I
J. Mickiewicz - Dziady cz. II, Gimnazjum
A. Mickiewicz DZIADY cz. II, Lektury gimnazjum
dziady cz II
Dziady cz.II - adaptacja dramatu, j.polski - gimnazjum
Dziady cz II
A Mickiewicz Dziady cz II
Dziady cz II
Dziady cz. II jako dramat, j.polski - gimnazjum
Dziady cz II wersja skrócona
Dziady cz II
Dziady cz II streszczenie szczegłowe
Dziady cz II
Adam Mickiewicz Dziady cz II
SCENA II, Lektury, Dziady cz. III

więcej podobnych podstron