Analiza występu reprezentacji Polski
Pamiętamy kilka poprzednich spotkań z udziałem polskiej reprezentacji, kiedy to podopieczni Franciszka Smudy podejmowali otwartą grę ofensywną, przykładem może być mecz przeciwko Hiszpanii, który obnażył nasze wszystkie niedoskonałości, począwszy od dyscypliny taktycznej, a na indywidualnych umiejętnościach piłkarskich skończywszy.
W środowym meczu mogliśmy dostrzec pozytywne zmiany w kontekście poprawy dyscypliny taktycznej polskiego zespołu. Nieprzypadkowo dobrani zawodnicy na poszczególnych pozycjach mieli atuty ofensywne, ale przede wszystkim potrafili grać w defensywie, a to stało się nieodzownym wymogiem nowoczesnego futbolu.
Spotkanie z Norwegami rozpoczęliśmy od ustawienia 1-4-4-2
Jeleń Lewandowski
Obraniak Błaszczykowski
Matuszczyk Murawski
Dudka Piszczek
Glik Głowacki
Szczęsny
Norwegowie wystąpili w ustawieniu 1-4-5-1, a cofnięci na własnej połowie boiska bardzo dobrze radzili sobie w defensywie, przesuwając dużą liczbę zawodników w momencie posiadania piłki przez nasz zespół, uniemożliwiając tym samym rywalom skuteczne rozegranie ataku pozycyjnego.
W 8 minucie meczu ofensywnie grający na lewej stronie Dariusz Dudka dośrodkował w pole karne, jednak piłka została przechwycona przez norweskich obrońców. W tym okresie Polacy uważnie grali w defensywie i długo rozgrywali od własnej bramki ataki pozycyjne, które niestety nie stwarzały możliwości stworzenia sytuacji podbramkowych, mimo częstych zmian pozycji napastników, co powodowało również zmianę ustawienia na 1-4-3-3.
Jeleń Lewandowski Obraniak
Matuszczyk Murawski Błaszczykowski
Dudka Glik Głowacki Piszczek
Szczęsny
W grze obronnej przechodziliśmy natomiast do ustawienia 1-4-5-1.
Lewandowski
Jeleń Matuszczyk Murawski Błaszczykowski Obraniak
Dudka Glik Głowacki Piszczek
Szczęsny
Było to optymalne ustawienie naszego zespołu po każdorazowej stracie piłki, przy dobrze grających w defensywie Lewandowskim, Jeleniu, Murawskim, Matuszczyku, Błaszczykowskim i Obraniaku. Skracanie pola gry poszczególnych formacji oraz zawężanie pola gry względem piłki (środka ciężkości) przebiegało niemal wzorowo. Dodatkowo pewnie grająca formacja obrony pozwalała na zachowanie czystego konta bramkowego w pierwszej odsłonie meczu.
W 19 minucie spotkania, po kolejnym konstruowaniu ataku pozycyjnego, piłka po prostopadłym podaniu trafiła do Lewandowskiego, który przyjął ją w stronę bramki, jednocześnie uwalniając się spod opieki obrońcy. Uderzeniem z około 25 zdobył bramkę na 1:0.
Koncentracja na grze defensywnej oraz długie i czytelne konstruowanie ataku pozycyjnego skutkowały brakiem indywidualnych akcji polskiego zespołu w pierwszych 45 minutach spotkania. Poza bramką zdobytą przez Lewandowskiego w 19 minucie nie pojawiało się więcej elementów zaskoczenia, do czego przyzwyczaił nas, choćby w poprzednich spotkaniach reprezentacji, Jakub Błaszczykowski, posiadający doskonałe predyspozycje do gry jeden na jeden. Pewnie interweniował Szczęsny, poza błędem popełnionym w 16 minucie pozostającym na szczęście bez konsekwencji, kiedy to nasz bramkarz źle obliczył lot piłki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Druga połowa to zdecydowana dominacja reprezentacji Norwegii, którzy rozpoczęli w ustawieniu 1-4-4-2. Podchodzili bardzo wysoko na naszą połowę pressingiem stosując tzw. forczeking, przesuwając cały zespół bardzo szybko i agresywnie do przodu względem piłki tak, aby wywierając presję całym zespołem, zmusić rywali do błędu. Polski zespół wyszedł na drugą połowę bez zmian personalnych, jak również w ustawieniu z końcowych fragmentów pierwszej odsłony meczu. W 47 minucie próba indywidualnej akcji Jakuba Błaszczykowskiego zatrzymana została przez dobrze zorganizowany blok defensywny Norwegii. Agresywna gra Norwegów przynosiła efekty w postaci posiadania piłki oraz kilku groźnych akcji, ponieważ nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce na połowie przeciwnika. Szczęsny obronił w 55 minucie strzał Riise. Wykonując 10-11 podań, Polacy utrzymywali się długo przy piłce. W 60 minucie z rzutu wolnego John Arne Rise oddał strzał na bramkę. Szczęsny pokazał jednak swoją wartość pewnie broniąc piekielnie mocne uderzenie. Nie można oczywiście zapomnieć o dobrej grze całego bloku defensywnego, biorąc pod uwagę, że w tym okresie gry Norwedzy pokazali duże indywidualne umiejętności techniczne.
W 64 minucie za Jelenia wchodzi Grosicki i podopieczni Franciszka Smuda ponownie przeszli do ustawienia 1-4-3-3.
Obraniak Grosicki Lewandowski
Matuszczyk Murawski Błaszczykowski
Dudka Glik Głowacki Piszczek
Szczęsny
Grosicki, operując w środku boiska, posiadając dobrą szybkość, miał wykańczać akcje lub też zgrywać prostopadłe podania. Niestety, atut szybkości to zdecydowanie za mało, żeby wymanewrować obrońców norweskiego zespołu. W 79 minucie za Obraniaka wszedł Guerreiro, ale okazało się, że nie ta motoryka i chyba już nie ten poziom. W 88 minucie Murawskiego zmienił Krychowiak, a w 93 minucie Gol zastąpił Matuszczyka.
Reasumując przebieg spotkania, pozytywne jest to, że zawodnicy potrafią zrealizować założenia defensywne – grając na zero. Komunikacja pomiędzy bramkarzem, obroną, pomocą i atakiem jest dobra, a świadczy o tym przede wszystkim gra defensywna. Bardzo dobre było też konstruowanie ataku pozycyjnego od tyłu. Boleję tylko nad brakiem zaangażowania Błaszczykowskiego w indywidualną grę ofensywną, ale coś za coś – bardzo dobrze zagrał defensywnie w ustawieniu na trzech środkowych pomocników. Prawda jest taka, że mamy bardzo mało zawodników pokroju Kuby, którzy potrafią grać w ataku 1 na 1, stwarzając przewagę i przy tym nieźle grając w defensywie, co w dzisiejszej piłce jest niezbędne. To jest jednak temat znacznie bardziej rozległy, związany bezpośrednio ze szkoleniem młodzieży w Polsce.
Mecz Norwegia – Polska wygraliśmy po niezłej grze defensywnej, spokojnej, momentami nawet dojrzałej postawie w ofensywie oraz dzięki błyskotliwości i talentowi Roberta Lewandowskiego, ale najważniejsze okazały się umiejętności przejścia z ataku do obrony, element, który jest najtrudniejszy w piłce nożnej. Można powiedzieć, że Norwedzy zagrali na tyle, na ile im pozwoliliśmy. Ci, którzy skłonni są popadać w euforię, powiedzą, że mamy już drużynę na Euro 2012. Moim skromnym zdaniem trener wybierze z tego meczu te elementy gry, które się sprawdziły, i nadal będzie je doskonalił. Nadal też będzie poszukiwał rozwiązań niekonwencjonalnych, nowych elementów zaskoczenia oraz zawodników potrafiących grać 1 na 1, a dzięki temu rozstrzygnąć losy meczu tak, jak zrobił to w minioną środę Robert Lewandowski.
Piotr Płeszka
Trener I Klasy UEFA A
Unia Warszawa