Uniwersytet Wykester
Rozdział 1
Odkrycie
Wiatr dmuchał wśród drzew i podniósł włosy osiemnastolatka i pozwolił, aby one opadły delikatnie, kiedy on zaczął wędrówkę aż do akademika mojego nowego college'u. BĘC! Śnieżka właśnie nadleciała i uderzyła o materiał jego szorstkiej torby.
"Och, przepraszam. Nie widziałem tam ciebie. Czy nic ci nie jest?"
"Och, Czuję się dobrze. Nic ważnego." On spojrzał w górę, aby zobaczyć, kto pyta i spojrzał w zaskakująco czyste białe oczy. On wydał z siebie małe sapnięcie i odpowiedział lekkim chichotaniem. Rozglądając się wokoło, zauważył, że oni nie byli sami, faktycznie, było tam około pięciu innych.
"Musisz być tym nowym dzieciakiem w bloku. A więc, witaj w naszym pokornym domu, na Uniwersytecie Wykester. Mam na imię Charla. A ty?"
"No... Kiersten. Miło mi poznać ciebie." On odpowiedział zaszokowany. Skąd oni wiedzieli, że on pójdzie tędy, zastanowił się.
"Wiesz, czasami zastanawiam się, czy ty właściwie nie wypłoszysz nowicjuszy. Powinienem nauczyć się trzymać moje usta niekiedy zamknięte. Witaj Kiersten, mam nadzieję, że miałeś bezpieczną podróż?" Łysiejący mężczyzna z miłymi pokrążonymi oczami i małym uśmiechem podszedł za mną biorąc moje torby.
"No... pogoda była piękna, aż dotarliśmy blisko tego obszaru i wtedy ona zaczęła się pogarszać. Pilot był trochę niezdecydowany przy lądowaniu na początku, ale po małej perswazji, że kończy się paliwo, zdecydował, że będzie najlepiej, jak wyląduje."
"Och musisz wybaczyć Charli, ona jest trochę czuła na śnieg. Ale, przy okazji, czy pamiętasz, kim jestem?"
"No..." Kiersten rozejrzał się beznadziejnie po ziemi, mając nadzieję, że odpowiedź wyłoni się sama, ale bezskutecznie. Po łamaniu sobie głowy przez kilka sekund, spojrzał nieśmiało z powrotem na niego i powiedział, "Pan Davidson?"
"No cóż, jego pamięć nie jest całkiem taka zła. Jestem pod wrażeniem. A więc, wejdź na górę, a ja pokażę ciebie wszystkim. Następnie, mogę przedstawić ciebie wszystkim. Zgoda?"
"Tak." On nie wiedział, cóż innego mógłby powiedzieć. Powiedzenie, że on był trochę spanikowany byłoby poważnym niedopowiedzeniem.
"Kim jest ten ogier?" doszedł radosny, uwodzicielski głos zza drzew.
Kiersten spojrzał w prawo i zauważył, że dwoje więcej zdecydowało się dołączyć do nich, jeden z iskrzącymi czerwonymi oczami, drugi miał głębokie, jasnoniebieskie oczy. Wydawało się, że prawie każdy tutaj miał całkiem inny kolor oczu, każdy z nich zapierał dech po jego prawicy.
"On ma na imię Kiersten, Diana. Proszę, zapanuj nad sobą. Nie potrzebujemy, aby jeszcze jeden z naszych studentów uciekał twierdząc, że jest śledzony. Teraz, gdybyście wszyscy byli tacy dobrzy, aby się przedstawić, to możemy zaprowadzić Kierstena do jego pokoju." I po tym, pojedynczo, oni zaczęli podchodzić do mnie i potrząsać moją rękę.
"Miło mi poznać ciebie, jestem Charles," powiedział ciemno-brązowy mężczyzna, który wyglądał, jakby miał dookoła dwadzieścia lat.
"Witam i, jeśli masz jakieś problemy po prostu zawołaj po mnie, Dave." Powiedział inny, dobrze wyglądający mężczyzna, który, jak się okazało, miał zaledwie 18 lat, z oszałamiającymi żółtymi oczami, które wydały się wyrzucać z siebie podniecenie, gdyby nie było tego zadowolonego, chłopięcego szerokiego uśmiechu, który zdobił jego twarz.
Przedstawianie się trwało i wkrótce tylko osoba, która nazwała mnie ogierem i przypuszczalnie szpiclem, pozostała. Ona chwyciła moją rękę mocno, ale zdarzyło się coś dziwnego. Z jakiegoś niezmiernie dziwnego powodu, moja ręka zaczęła się rozgrzewać, prawie do punktu, kiedy ona stawała się zbyt gorąca, aby jej dotknąć. Na szczęście dla mnie, pan Davidson wydał mały kaszel i oczyścił swoje gardło i nagle Diana puściła mnie i uśmiechnęła się nieśmiało i szepnęła coś, co było podobne do przepraszam.
"W takim razie dobrze, wy wszyscy możecie kontynuować być nadal bezmyślnymi idiotami i bawić się w walki śnieżkami, czy też coś w tym rodzaju, jakbyście to nie nazywali obecnie, podczas gdy ja zabiorę Kierstena do jego pokoju i przedstawię go wszystkim."
Pan Davidson i Kiersten ruszyły w drogę ścieżką, która powoli wiła się wokoło i minęli drzewa w północno-zachodnim kierunku i oni złapali nasze pierwsze przelotne spojrzenie obecnego uniwersytetu. Kiersten wypuścił głębokie sapnięcie, ponieważ ten widok odebrał mu oddech. Uniwersytet Wykester był osłonięty ze wszystkich stron przez jakąś obronną siłę natury. Na południu był las, który oni właśnie przybyli. Na wschodzie było oślepiające jezioro, które wydawało się rozciągać w nieskończoność, na zachodzie były góry pokryte śniegiem i małe lodowce na szczycie. Nie były żadnych znaków przedmiotów wykonanych ręką człowieka z wyjątkiem uniwersytetu, dróg i bram, które otwarte były przeważnie ku północnej części obszaru otaczającego Uniwersytet Wykester.
"Teraz chodź, będzie więcej czasu na obejrzenie tego widoku później. Ale ostrzegam cię, że nie wolno używać żadnych samochodów na tym obszarze. Tylko znajdziesz ślady prowadzące po ziemi, jedyne drogi i utwardzone ulice znajdziesz na północ od uniwersytetu. Co myślisz o tym jak dotąd?"
"To jest całkowicie piękne, kiedy mnie tu wezwałeś, nie miałem żadnego pojęcia, co tu jest, kiedy wysiadałem." To była prawda, on nie miał żadnego pojęcia, czego oczekiwać na Uniwersytecie Wykester. Pewnego dnia, około dwóch miesięcy temu, dostał rozmowę telefoniczną z tego uniwersytetu mówiącego mu, że oni mieli pełne stypendium oczekujące na niego, jeśli on tylko zdecyduje się tam pójść i uczęszczać na Uniwersytet Wykester. Był to jedyny powód, dla którego Kiersten w końcu zdecydował się tam pójść, ponieważ jego rodzina była całkiem biedna w tej chwili i oni nie mogli sobie pozwolić na pokrywanie kosztów nauki, wyżywienia i innych finansowych kosztów. Ale teraz on nie żałował wcale, że tu przyszedł. Właściwie, to był bardziej niż ciekawy, aby się w końcu dowiedzieć, dlaczego oni oferowali mu pełne stypendium, które pokrywało wszystko. Ponieważ on nie był ani geniuszem, ani też jakąś gwiazdą atletyki. Co prawda Kiersten pracował ciężko i dostał przyzwoite stopnie, ale nic takiego, co powinno być godne stypendium na uniwersytecie takim jak ten.
"Jeśli pójdziesz za mną, możemy pójść i pozostawić twoje rzeczy w twoim pokoju i mogę oprowadzić ciebie po tym miejscu. Będziesz na drugim piętrze w pierwszym budynku. Charla i Dave też są umieszczeni w pierwszym budynku, tak, że gdybyś czegoś potrzebował, to po prostu idź i ich znaleźć. Znajdziesz plan przedstawiający każdą możliwą rzecz na obszarze Wykester i kto zamieszkuje gdzie, na biurku w twoim pokoju. Będę czekał na zewnątrz i kiedy już umiejscowisz swoje rzeczy, to po prostu wyjdź," skończył dając Kierstenowi klucze i zszedł z drogi przy drzwi zaopatrzonych w napis Kiersten Trevors. "Mmm, mój własny osobisty pokój, jakie to cudowne, pomyślał."
Pokój Kierstena był bardzo duży, jeden z tych luksusowych kompletów ze wszystkim, co młody dorosły mogłyby wyobrazić sobie {telewizor plazmowy, każda wyobrażalna gra i konsola, płyty CD, DVD, VHS, i co tylko można było sobie wyobrazić) zawierając kuchnię, łazienkę, sypialnię, gabinet i pokój mieszkalny. I faktycznie na biurku była cała informacja o obszarze Wykester. Był tam balkon, który miał widok na jezioro i obszar leśny, gdzie miły wietrzyk, który doszedł do niego, kiedy Kiersten zdecydował się po prostu wyjrzeć i obserwować wszystkich ludzi na całym obszarze. Najbardziej niesamowitą rzeczą, którą on zauważył z miejsca tam na górze, było to, że wszyscy wydawali się być przyjaciółmi. Mógłbyś spojrzeć wszędzie, ale nie znalazłbyś czegoś, co nazywałoby się "Klika." Każdy wydawał się mieszać z każdym innym. Większość ludzi wydawała się być między 18 i 25, ale tu i tam, mógłbyś znaleźć trochę starszych ludzi, co do których Kiersten przyjął, że oni byli nauczycielami i profesorami. On usiadł, co mu zajęło tylko około 30 minut zastanawiając się, że on nie miał wiele, odkąd jego rodzina nie mogła pozwolić sobie na wiele. Kiedy Kiersten wyszedł i zamknął drzwi, pan Davidson spytał, co on myśli o pokoju i Kiersten powiedział do niego, że to było siódme niebo i wtedy otrzymał przyjazny chichot. Kiedy to się stało, pan Davidson oprowadził go po dziedzińcu, gdzie było około 20 ludzi, przeważnie parami i w trójkach po prostu gawędząc i śmiejąc się. Pan Davidson oczyścił swoje gardło i wszystkie oczy obróciły się na niego, uśmiechnął się, a potem ustawił Kierstena. Teraz to było bardzo dziwne. Wszystkie te oczy z odmiennymi kolorami, niektóre z takimi, które nie mógłby nawet istnieć, niektóre wyglądały jak całkowicie ekstremalne szkła kontaktowe i jakieś regularne kolory tu i ówdzie.
"Do wszystkich, to jest Kiersten. On dołączył do nas właśnie dzisiaj, więc pozwólcie mu się osiedlić, zanim zdecydujecie się go molestować." Skończył z mrugnięciem oka, które powiedziało Kierstenowi, że on tylko żartował. Jaka to była ulga.
Kiersten popatrzał na każdego i spotkał się z ciepłymi spojrzeniami i
przyjaznymi uśmiechami. Tam było na czym zawiesić oko. Właśnie to, czego on potrzebował. Ale szczególny chłopiec, no cóż, mężczyzna, złapał oko Kierstena. On miał iskrzące srebrne oczy, niegodziwy uśmiech i ciało, za które można by umrzeć. Odkąd Kiersten miał 13 lat, on zawsze wiedział, że był homoseksualny i zaakceptował to bez wahania. Szczęśliwie dla niego, zrobili to także jego rodzice. Faktycznie oni są jedynym powodem, dla którego on był nadal żywy. Oni byli jedynymi, który pomagali mu uspokoić serce, kiedy zostało złamane wiele razy przez nieczułych bękartów tylko pożądali jego wyglądu. Kiersten pragnął, żeby oni wszyscy znaleźli się przeklęci w piekle. W tym samym świetle, ten typ mógł być człowiekiem o zimnym sercu, krwiożerczym, szukającym władzy głupkiem, jakimi wydawali się być wszyscy inni na świecie. Jak się mówi, wygląd może być mylący. Przez całe życie, serce Kierstena było już złamane wiele razy i po pewnym czasie, on po prostu przyzwyczaił się do tego. Można by przypuścić, że on przestał wierzyć w miłość, on został zraniony z tego powodu tak wiele razy, że prawie tym gardził. Kiersten nauczył się trzymać ludzi na odległość ręki i nie pozwolił nikomu się zbliżać, przynajmniej w sprawach prywatnych. Zawodowo ludzie znali go jako spokojnego, jak również inteligentnego, uroczego młodzieńca. Niewielu z nich wiedziało, jaki zgorzkniały i pusty jest w środku. Jednakże Kiersten ciągle jeszcze miał nadzieję, że ktoś będzie w stanie, aby wypełniać tę pustkę i zmienić jego gorycz w ekstazę. Ale niektóre rzeczy po prostu się nie zdarzają. Pan Davidson i Kiersten kontynuowali obchodzenie tego i po około godzinie, Kiersten miał bardzo krótkie pojęcie ogólne całego uniwersytetu. A jednak tak naprawdę to nikt z nim nie rozmawiał. Pan Davidson wydawał się wyczuwać jego frustrację i ożywienie i szepnął, iż Kiersten powinien mieć po prostu trochę więcej cierpliwości i zaczekać do obiadu, który będzie za około dwie godziny. On powiedział do Kierstena, że mógłby po prostu powędrować wokoło, albo powrócić z powrotem do swego pokoju, aby przymknąć na chwilę oko. Kiersten zdecydował się zrobić to drugie i skierował się z powrotem do swego pokoju. On po prostu pomyślał, że krótka drzemka mogłaby go odświeżyć, ale ta krótka drzemka zamieniła się w głęboki sen.
Ktoś zapukał do jego drzwi i Kiersten wstał oszołomiony ścierając sen ze swoich oczu, otworzył je i został pozdrowiony błyskiem srebrnych oczu.
"Pan Davidson poprosił mnie, abym przyszedł zabrać ciebie. Obiad zaraz się zacznie i nie chcielibyśmy ciebie mimo to zagłodzić."
"Och, przepraszam, zaspałem. Zaraz wyjdę."
"I a propos, podoba mi się twój strój, ale dziewczyny mogłyby być trochę zbyt nim rozbawione. A ślina jest bardzo kleista i trudno ją usunąć. Mógłbyś być może zechcieć się przebrać."
I właśnie wtedy Kiersten zauważył, że on miał na sobie tylko bokserki. On zarumienił się odcieniem czerwieni głębszym niż krew. Kiersten szybko pobiegł do środka, włożył jakieś ubranie i pospiesznie wybiegł na zewnątrz. Szepnął przepraszam, ale chłopiec ze srebrnymi oczami prawdopodobnie tego nie pojął, ponieważ to było powiedziane trochę zbyt delikatnie, ale no cóż. Kiersten odwrócił się, aby stwierdzić, że chłopiec gapi się na niego ze słodkim szerokim uśmiechem i chłopiec spytał, czy Kiersten jest gotów do drogi.
"Hayden, czy dajesz się biednemu chłopcu we znaki?" Starsza pani szła swoją drogą w naszym kierunku z zadziwiającą szybkością, elegancko ubrana z pewnym wdziękiem, który oznaczał piękno.
"Nie mamo, ja tylko odprowadzam go na obiad."
"Lepiej, że to będzie wszystko. Kiersten, kochanie, jeśli ten winowajca sprawi ci jakiś problem, to po prostu połaskocz go, jeśli to możliwe. Albo wrzaśnij moje imię tak głośno, jak to tylko jest możliwe, pani Srybe.
"Dziękuję, ale on nie robił niczego złego, proszę pani."
"Oczywiście, że jeszcze nie, ale uważałabym na niego, on jest znany, jako jeden z największych psotników, jakiego mamy. Ale nie martw się, on ma dobre serce. Teraz już idźcie, nie chcemy, aby nasza gwiazda się spóźniła?" powiedziała, kiedy mrugnęła do Haydena. 'Gwiazda? Kto? Lepszy niech to nie będę ja... albo będę musiał za to cholernie dużo zapłacić, pomyślał Kiersten." Kiedy szliśmy w kierunku głównego budynku uniwersytetu, pojawiło się dziwne uczucie. Prawie jak gdyby ktoś skradał się za nimi. Kiersten po prostu szedł nadal słuchając muzyki, którą grał Hayden. Z upływem czasu uczucie to stało się zbyt potężne i Kiersten odwrócił się nagle. Ale on nie zobaczył niczego, jednakże wiedział, że tam coś było. Nazwijmy to szóstym zmysłem, albo czymkolwiek innym, ale to nie było dobre uczucie.
"Coś nie w porządku?" spytał Hayden z odrobiną zaniepokojenia, kiedy zdjął swoje słuchawki.
Nagle coś pojawiło się na prawo od nas i Kiersten wydał z siebie skowyt. To coś chwyciło go z tyłu i zabrało z sobą. Kiersten spróbował wrzasnąć, ale to coś chwyciło go za szyję, sprawiając, że trudno było mu oddychać, a co dopiero krzyknąć.
To 'coś' i Kiersten biegli przez las, kiedy to coś zostało uderzone silnie i jego uścisk na Kierstenie rozluźnił się. To była cała przerwa, którą Kiersten potrzebował i on wyskoczył i pobiegł tak szybko, jak tylko potrafił, tylko po to, aby zostać złapany w ramionach Haydena. On szepnął, że wszystko będzie w porządku i Kiersten uświadomił sobie, że jego oczy były rozpromienionym srebrem. " co do diabła mam o tym myśleć?" On położył mnie i jednym ruchem stanął potem obok zasłoniętej postaci, która porwała Kierstena i walnął go z góry sierpowym, który uderzył to stworzenie o drzewo. Kiersten wydał z siebie następny mrożący krew w żyłach wrzask, uświadamiając sobie, że to nie była żadna zwykła siła, której użył Hayden, ponieważ żaden człowiek nie może po prostu coś walnąć i posłać to nieprzytomne, aby wylądowało od drzewa, na którym wylądowało. Przyszli pan Davidson, pani Srybe i jacyś inni ludzie, zarówno nauczyciele jak i studenci. Pani Srybe wydała sapnięcie, pognała do Kierstena i przytuliła go. On zatopił się w jej rękach i poczuł się ponownie bezpieczny. Ona wygładziła jego włosy i powiedziała na pocieszenie do niego kilka słów.
"To nie jest dobre. To nie jest sposób, w jaki zamierzałam, oby on to odkrył. I co jest jeszcze gorsze, te głupki już go ścigają. To jeszcze więcej, aby uwierzyć, że nasze obawy mogły być słuszne. Wybacz mi Kiersten, ale potrzebujesz odpocząć." I mówiąc to, jej podkrążone oczy zapałały i Kiersten stracił spadł świadomość, zwisając w ramionach pani Srybe, która nadal go trzymała. Ostatnią rzeczą, jaką on zapamiętał, była myśl 'Boże pomóż mi."
Rozdział 2
Odkrycie
Nastąpiło spotkanie natychmiast w samym centrum Uniwersytetu Wykester - w pomieszczeniu, do którego nie miał dostępu nikt poza personelem. To był azyl dla całego personelu, miejsce, gdzie oni mogli pójść, ilekroć potrzebowali się odprężyć i uciec przed problemami rzeczywistości. Ozdobiony książkami ze starożytnych czasów, zawierającymi stare proroctwa i zaklęcia, to pomieszczenie było podobne do biblioteki. To jest z wyjątkiem dużego okrągłego stołu po środku. Na stole spoczywało wiele zawiłych i niezwykłych urządzeń, wszystkie one służyły bezpieczeństwu i odkrywaniu.
"Ale czy to może być prawda? Czy ten chłopiec może naprawdę być tym wyjątkowym?"
"On wydaje się taki pełen bólu i jest bezbronny."
"Pamiętaj, on teraz jest najwrażliwszy. Jego władze powinny zacząć manifestować się wkrótce i wszystkim, co musimy zrobić, jest ochronić go do tego czasu. Następnie nie będzie niczego, co ktoś mógłby zrobić, specjalnie Arianie, aby go skrzywdzić." Pan Davidson przemówił po raz pierwszy, odkąd wydarzył się incydent kładzenia Kierstena spać. Będąc szefem personelu, cieszył się wielkim szacunkiem na spotkaniu i wszyscy wstrzymali oddech, mając nadzieję na więcej kawałków informacji, ponieważ nie dla wszystkich było jasne, co się dzieje. "Pani Srybe, czy byłaby pani taka uprzejma, aby poinformować nas wszystkich tutaj obecnych, kim dokładnie jest Kiersten?"
"Cała przyjemność po mojej stronie. Jak wszyscy pamiętacie, to proroctwo sprawiło wiele er temu, że ..."
"To będzie całkiem wystarczająco dla wszystkich. Ostatecznie, dlaczego popsuć zabawę, skoro oni mogą dowiedzieć się tego z pierwszej ręki," doszedł gładki, sarkastyczny głos. Pan Davidson dostał szparki w oczach, kiedy odwrócił się, aby stanąć twarzą w kierunku intruza. "Miło mi, że pamiętasz o mnie staruszku. Spodziewałem się, że to zrobisz, albo musiałbym przypomnieć się tobie i to byłoby marnowanie mojego cennego czasu."
"Ivine...jak miło spotkać ciebie ponownie. Powiedz mi, jak wszedłeś?"
"Mam swoje sposoby. Ale powiedz mi Mark, gdzie jest ten chłopiec?"
"Och myślę, że wiesz, że on jest dużo więcej niż tylko chłopcem... nieprawdaż ? Ostatecznie, twój szef nie chcieliby, abyś poszedł na misję nieprzygotowany."
"Nie pozwalaj sobie ośmielać się mówić o moim szefie w taki sposób Mark, on jest czymś o wiele wyższym niż ty kiedykolwiek mógłbyś zostać. Mógłbyś być tak wielki jak on, ale ty wybrałeś zamiast tego, żeby pomagać innym, podczas gdy oni mogliby być twoimi służącymi."
"Nie musisz mi przypominać do czego jestem zdolny, Ivine, wiem to całkiem wyraźnie."
"Obojętnie, po prostu powiedz mi, gdzie jest ten chłopiec. Nie mam dużo cierpliwości, ani czas właśnie w tej chwili."
"Nigdy nie dostaniesz go, nie tak długo, dopóki ja żyję."
"Och, ale ty się mylisz Mark. Dlaczego nie wyjdziesz ze mną na zewnątrz i nie rozejrzysz się wokoło?"
"Nie dopóki..."
"Ale ja nalegam."
Ivine skończył z wstrętnym uśmieszkiem i otworzył drzwi, aby personel mógł opuścić swój azyl. Jednakże, kiedy oni wyszli za Ivinem, wielu z nich myślało o tym, dlaczego Kiersten był taki ważny, dlaczego Ivine wrócił i dlaczego oni po prostu go nie zaatakują i w końcu, co było na zewnątrz? Kiedy już wyszli na zewnątrz, oni wszyscy wstrzymali oddech. Ponieważ na zewnątrz, wszyscy ich studenci byli związani, albo tak się wydawało, niewidzialnymi więziami, które nie mogły zostać złamane jakimiś możliwymi do wykonania środkami. Wszyscy poza Markiem Davidsonem rzucili się w górę, aby uwolnić swój gniew, kiedy oni zostali zatrzymani rozkazem pana Davidsona: 'Nie atakować. Ivine jest pod czyjąś kontrolą. Nie powinniśmy nigdy nie pozwolić mu odejść."
"Tak, teraz powiedz mi, gdzie jest ten chłopiec? Czy raczej wolałbyś uratować jego życie niż życie wszystkich tych niewinnych ludzi? Czy wolicie, żeby on..."
"Nie, profesorze. Nie pozwól, żeby Kiersten został zraniony. Ivine nie może...."
"Zamknijcie się bezczelni głupcy. A ty Hayden, mój drogi, stałeś się bardziej przystojny niż ostatnim razem. I nie myślałem, że to będzie możliwe. Powinieneś dołączyć do mnie Hayden. Moglibyśmy być razem. Patrzeć na całą władzę, jaką mam teraz. Co z tobą teraz? Nie potrafisz mówić. Och, mój kochany, nie mogę ci na to pozwolić. Przede wszystkim dlatego, że wiem, mógłbyś zacząć mamrotać swoje głupie zaklęcia," Ivine wydał z siebie kąśliwy śmiech, który sprawił, że oczy Haydena zaczęły pałać. "Teraz Hayden, gdybyś zaczął używać swojej władzy na mnie, mógłbyś zostać poważnie zraniony. I my naprawdę nie chcemy tego, nieprawdaż?"
"Dosyć Mark. Pokażemy ci chłopca."
Pani Srybe natychmiast powiedziała do pana Davidsona: 'Nie możesz mówić tego poważnie, po tym, co mówiło proroctwo...' 'Lylene, uspokój się. Kiersten ma już doświadczył magiczny z pierwszej ręki. Jego ciało powinno już zacząć się temu odpierać. Wierzę w niego. On widział wiele bólu i cierpienia i co gorsze, on sam tego doświadczył, nic z tego, co chce zrobić szef Ivina, nie powinno stanowić dużej różnicy. I nie możemy po prostu pozwolić, aby ci ludzie zostali zranieni; jesteśmy tutaj, aby ich chronić. I w każdym razie, to ja ochronię Kierstena całą mocą, jaką posiadam.' Kiedy to się skończyło, pan Davidson wezwał innych członków personelu do samego środka obszaru Wykester, unosząc się w górze w powietrzu. Będąc tam, z oczami pałającymi wszystkimi kolorami i odcieniami, oni szepnęli 'OTWÓRZ SIĘ'. Pojedynczy promień czystego światła strzelił w dół na obszar, gdzie, woda, ziemia i powietrze spotykały się, nad otworem w ziemi, aby ukazać małe pomieszczenie, otoczone jasnym materiałem, silniejszym niż diament. I w nim leżało ciało Kierstena, który pozostał śpiący, ponieważ nie mógł się obudzić, chyba, że pan Davidson pozwoliłby mu na to, a pan Davidson nie miał żadnych zamiarów obudzenia go właśnie w tej chwili.
"A więc, dobrze, ten chłopiec jest sam w sobie arcydziełem. W porównaniu z Haydenem, jeśli już nie powiem o sobie samym."
Oczy Ivina zapałały słabą czernią i w jego rękach ukazał się łuk i strzała, najczystszego czarnego koloru. Pan Davidson wydał sapnięcie z zaskoczenia.
"Zaskoczony Mark. Tak myślałem, że będziesz. Ale, czy oni nie są piękni? Łuk Zła - połączone piękno i władza. Zobaczmy, czy twoje cenne ściany będą w stanie ostać się ich władzy. Czy spróbujemy?"
Z oszalałym śmiechem, Ivine wycelował i strzelił, prosto w środek ścian pomieszczenia. Strzała poleciała szybko i prosto przez ścianę, jak gdyby ona nie istniała i wprost w samo serce Kierstena. Ale na końcowych milimetrach od jego serca, strzała została odrzucona na bok, ledwie, jednakże pewnie zadrasnąwszy rękę Kierstena. Pod wpływem tego wstrząsu, oczy Kierstena otworzyły się, kiedy wiatr zaczął ryczeć w pomieszczeniu odpychając strzałę coraz dalej od Kierstena. Wrzask, napełniony z przerażeniem, męka i poważne odczucie bólu zniweczyło martwą ciszę obszaru. Ziemia wybuchła i pękła, woda podniosła się dziko, próbując dotrzeć do Ivina, burzowe chmury otoczyły powietrze, padając kilkami lodu i błyskawicami w Ivina. Jednakże Ivine stał jak zamurowany, ponieważ głos powiedział nad jego głową -" zawiodłeś mnie, zuchwały śmiertelniku. Teraz zobaczycie prawdziwą moc potęgi..." Woda, błyskawica, ziemia i powietrze, spotkały się w samym rdzeniu Ivina otaczająca go aurą przed rozkruszeniem go. Następny wrzask napełnił nocne powietrze i wszystkie oczy poleciały w kierunku Kierstena, kiedy on chwycił się za swoją rękę z bólu. Uwolniony od swoich niewidzialnych więzi, Hayden popędził w kierunku Kierstena, zanim został zmieciony przez tornado, które uformowało się, pochłaniając wszystkich ludzi na obszarze Uniwersytetu Wykester, z Kierstenem na samym dnie, nieświadomym tego, co się dzieje dookoła niego. "Kiersten, czy nic ci nie jest?"
Kiersten zerwał się na równe nogi z wyrazem zupełnego zdumienia i przerażenia na twarzy, wyraźnie zaskoczony myślą, która pojawiła się w jego umyśle.
'Odpręż się Kiersten; to tylko ja, pan Davidson. Co jest z twoją ręką? Tylko pomyśl o tym i uwierz, że wysyłasz to do mojego umysłu.'
Pełen wątpliwości, Kiersten pomyślał i wysłał: 'To naprawdę zabija mnie i to gryzie mnie w moim rdzeniu, takim jak moja dusza, czy coś w tym rodzaju."
'Możesz spróbować odprężyć się Kiersten.'
'No pewnie, że spróbuję." Głęboko wciągając oddech, Kiersten spróbował uciszyć swój umysł, ducha i ciało.
Kiedy się uspokoił, gniew Natury dookoła niego opadł. Kiedy studenci spadli, pan Davidson złapał ich, jak gdyby niewidzialną ręką, jego oczy jeszcze raz promieniały czarnym kolorem węgla. Stawiając ludzi delikatnie, on pognał do Kierstena, a za nim podążyli pani Srybe i Hayden, pozostali członkowie personelu zaopiekowali się studentami.
"Dzięki Bogu, że ta rana nie jest głęboka. Ale to był jeden z Łuków Zła, on będzie potrzebował Napoju Siryiunos. Lylene, gdybyś była tak dobra, aby pójść go przynieść, sądzę, że wiesz, gdzie on jest?"
"Oczywiście Mark. Zaraz będę z powrotem."
"Czy on będzie w porządku, profesorze?" spytał zaniepokojony Hayden. Łzy kłuły jego twarz, ponieważ, kiedy przyglądał się chłopcu, miał ogromne uczucie dławienia z płaczu spowodowanego bólem. 'Czy to tylko żądza, czy też miłość od pierwszego wejrzenia? Albo ja tylko okłamuję sam siebie? przeszło przez umysł Haydena, kiedy przypatrzał się chłopcu, którego co dopiero zobaczył."
"Nic mu nie będzie, Mark, on potrzebuje odpoczynku i odpowiedzi. Hayden, czy myślisz, że mógłbyś pomóc mu się podnieść?"
"Nie, jest w porządku. Czuję się dobrze, sam mogę to zrobić," odpowiedział Kiersten, do którego to pytanie nawet nie zostało zwrócone. Z powodu wielu lat męki, kiedy żył nawet bez jednej odrobiny miłości, nauczył się uważać na siebie samego i robić wszystko sam, nawet wtedy, kiedy był bliski śmierci. Ale mówiąc te proste słowa, Kiersten przeciął ranę głęboko w sercu Haydena. 'To musi być miłość, inaczej jego słowa nie ukłułyby tego tak bardzo, jak to miało miejsce?' pomyślał Hayden ponownie. Zmagając się, Kiersten się podniósł, kiedy pani Srybe powróciła z oślepiającą szybkością. W swoich rękach trzymała złotą filiżankę z płyn o barwie księżyca. Jednakże jej twarz była dotknięta zmartwieniem i przesłała do pana Davidsona:
"Sprawdziłam sensory w naszym pokoju, one wykazały aktywność chwilę temu, a teraz uległy przeciążeniu, oni nie mogą uchwycić pojedynczej rzeczy na Kierstenie."
"Tego należało oczekiwać, Lylene, Ziemia po prostu zamierza go chronić."
"Wypij to, Kiersten, to ci pomoże."
Kiersten wypił całą mieszankę jednym łyknięciem i natychmiast, rana na jego ręce i ból w jego sercu, ustąpiły, zanim całkiem nie zniknęły.
"No dobrze, w takim razie, dlaczego my wszyscy nie pójdziemy do baru samoobsługowego i nie zjemy spóźnionego obiadu. Wy wszyscy otrzymacie tam odpowiedzi dotyczące tego, co się zdarzyło. Chodźcie teraz."
Ale zaraz, jak tylko wszyscy zaczęli się ruszać, jakiś głos, bardziej melodyczny niż jakikolwiek wcześniej, powiedział głośno, <Miejcie się na baczności, ponieważ chłopiec się obudził, uważajcie dobrze na proroctwo, gdyż tylko on może pomóc temu światu, ale najpierw, on musi znaleźć miłość i to będzie decydujący czynnik w przyszłości>. Równie nagle i szybko, jak to się pojawiło, to zniknęło, pozostawiając każdego w przygnębionym nastroju.
Rozdział 3
Odkrycie
"Teraz już chodźcie, mamy bardzo dużo do przedyskutowania i jestem pewien, że wszyscy są głodni." Mark Davidson walczył z sobą, aby nie pokazać zmartwienia, które próbowało pozostawić swoje ślady na jego twarzy. Odkąd tylko ten głos przyszedł, wiele myśli przebiegło przez jego głowę. 'Czy to jest głos Uranii? Co ma znaczyć miłość? Co przyniesie przyszłość? Co mogę zrobić?" Tak mało wiedział, biedny Hayden zmagał się ze swymi myślami, walcząc próbując uporządkować swoje uczucia.
'Dlaczego do cholery czuję coś takiego do chłopca, którego tak naprawdę jeszcze nie poznałem? Co się dzieje? Czym do diabła był ten głos?' Bitwy rozgrywały się w jego umyśle i jego rozerwanym sercu. On zerknął na bok, aby zobaczyć jak idzie Kiersten, zmagając się ze swymi własnymi wewnętrznymi demonami.
'Kim jestem? Kim był ten facet? Co się z nim stało? Co do diabła się zdarzyło? I dlaczego Hayden próbuje mnie chronić? Czy on nie wie, że potrafię troszczyć się o samego siebie i nie potrzebuję jego litości?" Ale w głębi serca, w części, którą Kiersten zamknął od wieków, wypranej z obawy przed tym, że zostanie odrzucony i zraniony, uczucia zaczynały wrzeć i wzrastać.
Pan Davidson jeszcze raz się obrócił, aby spojrzeć na Kierstena. On wydał z siebie długie westchnienie zmartwienia i zdecydował, że musi złamać jedną ze swoich najważniejszych reguł - sondować umysł Kierstena, by odkryć, co się dzieje. W czasie sekund, kiedy on próbował czytać w umyśle Kierstena, obaj wrzasnęli z bólu, kiedy jeden poczuł się wrażliwszy niż kiedykolwiek, a jego umysł pękał na wpół, drugi, czując gniew Natury, ponieważ ona robiła wszystko, aby chronić Kierstena. Pani Srybe natychmiast podbiegła do pana Davidsona, a za nią szybko poszła reszta personelu, kiedy Hayden zwrócił się w jego kierunku i pobiegł na łeb na szyję do Kierstena, mając za sobą innych studentów. Po zderzeniu między Haydenem i Kierstenem, wycie wiatrów jeszcze raz się podniosło i uderzyło na dół na górę każdego i uniosło Kierstena w powietrze, daleko od jakiegoś możliwego ludzkiego współdziałania.
"Kiersten, musisz się uspokoić!" krzyknął pan Davidson w próżnym usiłowaniu uspokojenia Natury.
"Niech ktoś powie mi do cholery, co się tu dzieje! Bo zaraz tu oszaleję!" wrzasnął w odpowiedzi Kiersten.
"Chcę to zrobić, ale musisz się uspokoić i pozwolić nam przeżyć bez tych męczarni."
Powoli, wiatry zniknęły i spokój powrócił jeszcze raz. Oglądając się do tyłu w kierunku wszystkich swoich studentów; Pan Davidson pomachał, aby poszli za nim do baru samoobsługowego Uniwersytetu Wykester. Pokryty od ściany do ściany stołami, stoły na końcu ścian zawierały jedzenie w wielkim urozmaiceniu. Pan Davidson, z oczami pałającymi, połączył wszystkie stoły, aby utworzyć jeden, prostokątny stół, przy którym posadził ich wszystkich, personel po jednej stronie, pozostałe trzy były zajęte przez różnych studentów. Kiedy wszyscy pozostali poszli, aby dostać obiad, Kiersten stał, samotnie, wyczekując jakby na jakiś znak. Pan Davidson i pani Srybe zbliżyli się i spojrzeli na niego pytająco. Jak gdyby z powodu jakiegoś telepatycznego związku między nimi trzema, Kiersten powiedział:
"Nie jestem głodny. Wszystkim, czego potrzebuję to odpowiedzi."
"Ale musisz zjeść, mój drogi, podtrzymać swoją energię," powiedziała pani Srybe, próbując przekonać Kierstena, aby coś zjadł.
"Nie, dzięki. Potrafiłem znacznie dłużej obejść się bez jedzenia."
"Ale Kierst, musisz coś zjeść, albo przynajmniej, coś wypić, oni mają tu dużą różnorodność." Po raz pierwszy, odkąd została odrzucona jego oferta pomocy Kierstenowi, Hayden jeszcze raz powiedział głośno.
"Awww, to jest słodkie Hayden. Kierst, podoba mi się to przezwisko. Wiesz, wy obaj stanowilibyście słodką parę." Diana otrzymała surowe spojrzenie od Kierstena, mówiące, aby ona zamknęła swoje usta.
"Tak, zgadzam się." zabrzmiał głos Dave'a, kiedy coraz więcej studentów podnosiło się, aby zabrać głos.
"Nie przybyłem tutaj, aby zacząć życie w miłości, przybyłem tutaj z zamiarem nauki, a nie sprawienia, żeby rzeczy dookoła mnie sfiksowały." Oczy Haydena szybko utraciły wszelką nadzieję po odpowiedzi Kierstena, jego serce jeszcze raz rozbiło się z powodu zahartowanego serca Kierstena. 'Czy coś mogłoby stopić jego serce, pomyślał Hayden."
"To już będzie całkiem dosyć. Teraz, zacznijmy. Jestem winny każdemu tutaj wytłumaczenie dotyczące tego, co się tu dzieje, a szczególnie Kierstenowi." Kiedy wszyscy usiedli zajmując się swoją kolacją, z wyjątkiem Kierstena oczywiście, pan Davidson kontynuował, "Jak niektórzy z was może pamiętają, Ivine, człowiek, który nas zaatakował, pracował na Uniwersytecie w Wykester. Byłem zmuszony, aby wygnać go z powodu jego natury - on uwielbiał władzę i potęgę. Wszystkim, o czym on marzył, było zostać najpotężniejszym ze wszystkich, ale nie mogłem tolerować takiego zachowania i musiałem wyrzucić go. Niestety, on skończył jako jeden z wielu bezmyślnych idiotów wśród Arianów, grupa magów dążących do rządzenia światami. Tak, istnieją światy poza Ziemią, które zawierają życie. Oni są całkiem podobni do nas, ale różnią się na wiele sposobów. Bardziej dotknę tego tematu później. Ale najpierw, Ivine. On wrócił do nas, aby schwytać Kierstena dla swego szefa. Nie mamy żadnego pojęcia, kim jest jego szef, ale wiemy, że on jest przywódcą Arian. Powodem, dla którego oni chcą Kierstena, albo martwego, albo pracującego dla nich, jest proroctwo, że on jest przypuszczalnie jednym z Archaniołów. Archaniołowie są końcowymi stróżami i wojownikami Uranii - równiny, która zawiera całe życie, które nie jest boskie. Urania jest jedną częścią Trójcy - Nieba, najlepszego ze wszystkich, ziemi Bogów, Piekło, ziemia demonów, albo karzących, w przeciwieństwie do popularnej wiary, Piekło nie jest miejscem zła, to jest miejsce, gdzie zło staje się ponownie dobre i w końcu, Urania, równina, gdzie istniejemy my i inne światy. Archaniołowie są najsilniejszymi stworzeniami. Ich władza łatwo przewyższa naszą władzę z powodu możliwości i intensywności, których nie można sobie nawet wyobrazić. Kontynuując..."
"Jakie to jest proroctwo? I co stało się z Ivinem, dokąd on odszedł?" spytał zaniepokojony Kiersten.
"Proroctwo, oczywiście, Lylene?"
"Zaczekaj, co z Ivinem?"
"Przepraszam Kiersten, on umarł."
"Czy...ja ....za ...zabiłem .....zabiłem ....go?"
"Nie, to nie byłeś ty; to był gniew Natury. Natura nie znosi łatwo, kiedy jej wojownicy zostają zranieni."
"Ale on umarł z powodu mnie..."
"On zrobiłby wiele gorszych rzeczy, gdyby nie umarł. Lylene, kontynuuj proszę." Nawet z tymi zapewnieniami, Kiersten czuł się okropnie i winny z powodu Ivina. Kim on był, aby mieć prawo kontrolować życie?
"Naprawdę Mark. Proroctwo zostało zapisane wiele er temu i jak się wierzy, zostało zrobione bezpośrednio przed Wojną Nilve, największą i najbardziej niszczącą wojną w historii. Ono brzmi: Uważaj na to proroctwo dobrze, ponieważ ono łączy się z Losem jednego z Archaniołów. Chłopiec urodzi się na Ziemi pomiędzy dniem zaćmienia księżyca a dniem zaćmienia słońca. Z powodu miłości i treningu, Archanioł jeszcze raz się obudzi, ale bądźcie ostrzeżeni, Archaniołowie, jest ich dziesięciu, których władza jest porównywalna z boskością, najniższych bóstw Nieba. Ich gniew będzie towarzyszył temu chłopcu podczas jego transformacji i, jeśli ochroni się samemu, to będzie kierował Wojną Ultimatrii. W innym przypadku życie upadnie." Po zakończeniu proroctwa, ciężka cisza opadła na Uniwersytecie Wykester.
"Dziesięciu Archaniołów, do których odniosło się proroctwo, są ci magowie i siła - Ognia, Wody, Powietrza, Błyskawicy, Psychiki, Ziemi, Lodu, Światła, Ciemności i Materii. Oni, łącząc swoje moce, byli w stanie zapobiec upadkowi Uranii, ale osłabiony z powodu swego narażenia na wojnę, oni nie byli w stanie zapobiec szturmowi prawdziwego zła - Disphisuxowi. Disphisux jest najsilniejszym stworzeniem Zła, porównywalnym z Dziesięcioma Archaniołami. Ale jeden z chłopców wstał, aby zatrzymać ich wszystkich na ich szlakach, chłopiec, w owym dniu, którego nigdy nie widziano ponownie. Ten chłopiec, który był znany pod imieniem Valian, stąpnął przed przywódcą Disphisuxu, Kumarkowem. I z całką władzą, jaką miał, wezwał pojedynczy snop światła i wystrzelił nim w Kumarkowa. Śmiejąc się jak oszalały, Kumarkow, chwycił tego chłopca i spytał go, "'Głupi chłopcze, czy naprawdę myślisz, że możesz mnie skrzywdzić, największego ze wszystkich?' " Valian odpowiedział, "'NIE, BÓG jest największy ze wszystkich i on poprosił mnie, abym walczył i tak ja zrobię.'" I kiedy to powiedział, włożył całą swoją moc i kopnął Kumarkowa. Kumarkow westchnął i wyciągnął ze swojej szaty, Miecz Quezyana i uderzył w samą duszę Valiana. W czasie swoich ostatnich oddechów, Valian szepnął, "'Wybacz mi Boże, zawiodłem ciebie.'" W tym samym momencie, oślepiająca złota aura otoczyła Valiana i jego oczy okazały się bardziej złote niż coś wyobrażalnego. Jakiś głos ryknął z góry, a inny głos ryknął z dołu: "'Obudziłeś dziecko Nieba, wyszkolone w Piekle, wychowane na Uranii, Ostatecznego Archanioła, Moc.'" Głos zapadł się w ciszę, ustąpił miejsca wrzaskowi całkowitego, straszliwego bólu, kiedy Valian, na oczach wszystkich, przekształcił się w uosobienie wdzięku, piękna i śmiertelnej władzy. Ozdobiony dwoma skrzydłami ze złotymi piórami i dwoma niższymi, cienkimi, skórnymi skrzydłami, które sięgnęły daleko do tyłu, majestatycznie. Jego oczy, złote, i kiedy oni płonęły, jasne i z żywego złota, które wzbudzały poczucie władzy, jednakże także sprawiało, że osoba czuła się kochana. Valian, albo Ostateczny Archanioł, Potęga, był ozdobiony w szatę ze złota, dosyć zabawną, która nie ukrywała zbyt wiele. On nosił długą szatę, podobną do sukni, pomalowaną na wszystkie odcienie złota, która płynęła swobodnie na wietrze. Jego skóra była mieszaniną pomiędzy odcieniem lekkiego brązu i bladej bieli, tworząc piękną skórę o odcieniu ciemnej bieli. Jego wargi były pełne i wyraźnie błagały, aby zostać pocałowane, jego twarz ozdobiona wysokimi kośćmi policzkowymi i doskonałym nosem. Jego ciało było harmonijne i muskularne, ale nie napuchnięte. Potęga była doskonała, ale było tylko jedno niedociągnięcie, on był przeznaczony do wiecznej walki. I z jedynym machnięciem jego rąk, mruczeniem 'Akrevia', Urania została oślepiona złotym światłem i całe zło zniknęło bez śladu, aż do kilko wieków temu. Władza, albo Valian nigdy nie był stadem z przeszłości. Wszyscy utracili następnie wspomnienia, z wyjątkiem Dziesięciu Archaniołów, których losem jest, aby jeszcze raz nauczyć Władzę, kiedy on się ponownie obudzi. A Wojna Ultimatrii zbliża się coraz bardziej, Archaniołowie wzmagają swoje wysiłki, aby znaleźć Władzę i resztę Archaniołów; tymczasem Dziesiątka szuka Członków Rodziny Królewskiej. Jest dziesięć odmiennych światów, które składają się na Uranię. Ziemia, Świat Fizyczny, Kikier, Świat Światła, Dubormal, Świat Mroczny, Navuz, Świat Wody, Simpet, Świat Ognia, Wugoha, Świat Lodu, Erebtie, Świat Błyskawicy, Quidos, Świat Ziemi, Xajo, Świat Powietrza i Ceiogadef, Świat Psychiki. Każdy świat ma królewską rodzinę, składającą się z Króla, Królowej i Księżniczki, albo Księcia. Jedenastą rodziną królewską jest Królewska Rodzina Uranii, dom składający się z Króla Dimbera, Królowej Alextrii i Księcia Sephiera. Książę Sephier był właściwie kochankiem Valiana i dlatego, jak się wydaje, los i przeznaczenie zdecydowały się zrobić z nich kochanków na pewien czas, tak mniej więcej mówią proroctwa."
"Tak, tak, no.... no.... Czy się przypuszcza, że jestem jednym z tych Archaniołów?"
"Albo powiedzmy, że oni tak mówią, Kiersten. Teraz dwie dalsze rzeczy, zanim skończymy naszą lekcję dzisiaj, oczy. Każdy człowiek, po skończeniu osiemnastu lat, otrzyma oczy odmiennego koloru, które czasami, kiedy władza jest używana, pałają. Różne kolory reprezentują różną władzę, na przykład, jest niebieska opowiada wodzie, czerwona, odpowiada ogniowi i tak dalej. Kolory, które nie są zwykle związane z żywiołami, takie jak jasny, czarny, srebrny i etc... są uważane za przedstawienie Światła, Materii, Ciemności, albo ich kombinacjami pewnego rodzaju. W końcu, Uniwersytet Wykester jest jedną z wielu szkół we wszystkich światach, które szkolą wojowników. Na Ziemi, Uniwersytet Wykester jest najbardziej prestiżowym miejscem treningu i tutaj, mamy najpotężniejszych z ludzi."
'Sumar Ehkval.' Kiersten zaskamlał i wystrzelił wprost ze swego krzesła i wylądował z hukiem na kimś. "Och, jest mi strasznie przykro, no... och Hayden. No.... przepraszam, nie miałem zamiaru wskoczyć tam na ciebie."
"No wiesz, mógłbyś po prostu powiedzieć, że mnie chciałeś, to byłoby prostsze," odpowiedział Hayden, kiedy zdjął z siebie Kierstena i posadził go na swoich kolanach. Kiedy poczuł, jak Kiersten napręża się, powiedział "Kierst, musisz nauczyć się odprężać się, albo następne z tych tornad przyjdzie tutaj. Nie mam zamiaru ciebie zranić. Wiem, że za bardzo mi nie ufasz, ale nie byłem za bardzo sprośny, nieprawdaż? Kierst... co jest nie w porządku?"
'Tumario vakiyr lomgy, heril verosk.' Dziwne słowa z dziwnym brzmieniem doszły do umysłu Haydena. Ale zamiast go uspokoić, one wydawały się wprawiać go w jeszcze większą panikę. "Ja... ja... słyszę głosy....."
"KKKYYYYAAAAAAAAAAAA!" Szkło roztrzaskało się wszędzie dookoła, kiedy zwierzę wpadło do baru samoobsługowego i poleciało prosto do Kierstena....
Rozdział 4
Odkrycie
Odruchy i Reakcje
Z pełnym wdzięku uderzeniem, stworzenie wylądowało delikatnie przy boku Kierstena, kiedy wszyscy stali jak sparaliżowani nagłym pojawieniem się. Pan Davidson szybko przywołał swoją siłę i uformował ochronną barierę dookoła Kierstena i pozostałych, kiedy stworzenie obniżyło swoją szyję. Co było dosyć zaskakujące, ze stworzenia wypadł młodzieniec.
"Nie martwcie się, nie jestem tutaj, aby zranić tego Archanioła, czy też Kierstena, jak się go tu nazywa." Mężczyzna mówił z lekko zaakcentowanym tonem, który działał na mieszkańców Uniwersytetu Wykester jak fale na plaży, uciszająco i uspokajająco. "Młody Archaniele, jesteś tym, którego zapowiadają proroctwa, że powoli posiądzie na nowo starożytne wspomnienia i przyniesie z powrotem starą wiedzę. To jest powodem, dlaczego Dziesiątka będzie ciebie ścigać i będzie moim zadaniem, jako Wojownika z Navuz, aby ciebie chronić, następnych ośmiu dołączy do nas wkrótce, ale do tego czasu muszę poprosić ciebie, abyś przez cały czas pozostał w zasięgu mojego wzroku. Czy ktoś tutaj wziąć Vikima do pobliskiego źródła wody? On jest leaviasth, smokiem wodnym i wymaga ochłodzenia wodą."
"Powiedz mi Wojowniku z Navuz..."
"Proszę nazwij mnie Tritanian, Marku Davidson."
"Bardzo dobrze Tritanian, jak możemy ci zaufać?"
"Wierzę, że rozpoznasz to?" Tritanian powoli zdjął naszyjnik z żarzącym się wisiorkiem, z czystego błękitu, zmieniającym różne odcienie tego koloru.
"Och mój," pan Davidson wydał z siebie słyszalne sapanie ",święty wisiorek z Navuz, klucz do Świątyni Navuz, wręczany tylko prawdziwemu Wojownikowi z Navuz. Proszę, wybacz moją nieuprzejmość, Tritanian."
"Po prostu chroniłeś Kierstena, Mark, tego należało oczekiwać. A kim ty jesteś?" Tritanian skierował to pytanie do zmieszanego Haydena, który bezwiednie nadal trzymał się Kierstena jakby jego życie zależało od tego.
"Ach.... Hayden, proszę pana," odpowiedział nerwowo, niepewny, czy zostanie za coś zbesztany.
"Odpręż się Hayden. Tylko chciałem tobie powiedzieć, że mógłbyś nie chcieć udusić młodego Kierstena, albo Kiersta, jak uwielbiasz go nazywać. Muszę przyznać, że to jest dobre przezwisko i nie wyglądaj na tak bardzo zaskoczonego, nie bez powodu jestem Wojownikiem z Navuz. Mmmm.....? Ach, Firlina nadchodzi w wielką szybkością. Ona na pewno przyniesie Sirochio." Niezawodnie wiatr uderzył dziko, kiedy inne uskrzydlone stworzenie opadło w barze samoobsługowym, rozbijając ścianę, którą stworzył Vikim i Tritanian. "Moja śliczna kochana, jaka była twoja podróż?"
"Och, była dosyć ożywiona, Tritanian. Wiesz, że to mnie niepokoi. A gdzie jest ten sławny? Ach, tak, całkiem dobrze wygląda, naprawdę. I udręczone serce? Potrzebuje czasu, aby pomyśleć o tym, co on w tej chwili czuje i co przechodzi. To jest trudny czas, miłość, ale przejdziesz przez to. Nie martw się tym, są ludzie więcej niż chętni, aby ci pomagać, jeśli im pozwolisz przejść do środka i dookoła twoich ochronnych barier." Firlina miała urodę, którą trudno było przeoczyć, jaskrawo rude włosy, które opadały jej do talii, głębokie, przeszywające czerwone oczy, nadęte wargi, małą twarz, i piękne ciało. Jej głos też był zaakcentowany, ale trochę bardziej dziki. "Jak się czujesz Mark? Minęły wieki, odkąd widziałam ciebie, nie zmieniłeś się prawie, poza tym, że jesteś pustelnikiem."
"Trixie nie byłaby szczęśliwa, Firlino. Ona miała osobiste urazy przeciw ludziom, którzy mnie obrazili."
" Nie martw się, jej nie będzie tutaj przez jakiś czas, upewniłam się co do tego," uśmiechnęła się Firlina ze złośliwym uśmiechem i figlarnymi oczami.
"Firlina, nie sprawiłaś jej jakiegoś kłopotu, nieprawdaż?" spytał pan Davidson na wpół z kpiną zmartwionym głosem.
"Właściwie, to byłam ja, Mark, ale teraz nie jest pora na osobiste wspomnienia. Mamy obowiązek, aby się tym zaopiekować. Hayden, gdybyś był tak uprzejmy, aby zejść z Kiersta, chciałabym porozmawiać z nim o drobiazgach. Nie martw się, nie zranię go w jakiś sposób, nie, żebym mogła mierzyć się z Naturą, ale ciągle jeszcze on jest cały twój." powiedział Tritanian z przebiegłym uśmieszkiem i mrugnięciem oka.
"Dlaczego wszyscy tak mówicie jakby mnie tu nie było? Czy chociaż przez chwilę pomyśleliście, co ja sądzę o tym, co się tu dzieje? Dowiedziałem się, że jestem tym sławnym Archaniołem, o którym się sądzi, że on przypomni jakąś głupią przeszłość i zostanie zaatakowany i zabity przez Dziesięciu Archaniołów? I dlaczego do diabła wszyscy rozmawiacie o mojej życiowej miłości. Dlaczego nie możecie się po prostu odpieprzyć?"
"Kierst, to jest tylko..."
"Nie nazywaj mnie tak, to nie jest moje imię."
"Bardzo dobrze Kiersten, będę posługiwał się tymi dwoma imionami. Kiersten czy nie sądzisz, że moglibyśmy porozmawiać przez chwilę? Proszę? Obiecuję, że nie zagadam ciebie za bardzo."
"Nie, ja tylko chcę, aby mnie pozostawiono samego." Mówiąc to Kiersten wstał i opuścił bar samoobsługowy bez nawet najdrobniejszego spojrzenia za siebie. Kiedy Hayden wstał, aby pójść za nim, Firlina wstała i przeszła przed niego i popchnęła go z powrotem.
"Dlaczego słuchasz jego kłamstw, co? Mógłbyś zrobić coś znacznie lepszego, jednakże tutaj chodzisz dookoła za nim jak chory, zagubiony
mały szczeniak."
"Ponieważ mnie to do cholery obchodzi. Czuję to przez co on przeszedł i jest doskonale zrozumiałe, dlaczego on tak to odczuwa. Teraz ruszaj się, zanim to ja zmuszę ciebie do ruchu," skończył, kiedy jego oczy zaczęły pałać ich pięknym srebrem.
"Być może istnieje jeszcze jakaś nadzieja dla niego. Hayden, cokolwiek robisz, po prostu nigdy nie postaw krzyżyka na Kierstenie, w porządku? Obiecaj mi to, on potrzebuje być kochany, albo skończy z sobą popełniając samobójstwo i uczyni więcej szkody niż można to sobie nawet wyobrazić," Firlina odpowiedziała z ulgą w głosie.
"Po prostu się ruszaj." Hayden wyzywająco minął Firlinę tylko po to, aby zatrzymać się na swojej drodze, kiedy ogłuszający wrzask wyszedł z zewnątrz. Z całym pośpiechem, wszyscy wyszli na zewnątrz tylko po to, aby gapić się na Kierstena, który chwycił się za swoją głowę, wylewne łzy pojawiły się w jego oczach, sprawiającego wrażenie, że zaraz upadnie. Hayden natychmiast zaczął się poruszać, kiedy Tritanian zatrzymał go. "RUSZ SIĘ!" krzyknął Hayden, ale Mark wysłał mu wiadomość, która kazała mu nie robić niczego, co byłby jeszcze bardziej kłopotliwe dla Kierstena.
"Dziewiąty widzi, co może zrobić bez bezpośredniego kontaktu. My trzej powinniśmy wystarczyć," ocenił Tritanian, kiedy powoli podszedł do Kierstena, wyciągając wisiorek.
"Ale ja nie mogę ujawnić..."
"Czy raczej wolałbyś pozwolić mu umrzeć?" spytała Firlina bez cienia emocji.
"No cóż, oczywiście, że nie. Przypuszczam, że to by i tak musiało jakoś wyjść na jaw." Pan Davidson zamknął oczy, sięgnął do swojej tylnej kieszeni i wyciągnął naszyjnik i wisior podobny do tego w ręce Tritaniana, oprócz tego, że miał przejrzystą barwę i żar. I w chwili, w której on się żarzył, skóra pana Davidson została rozerwana i w jego miejsce pojawił się młodzieniec, w wieku zaledwie 20 lat, ze spojrzeniem budzącym zaufanie i pewną aurą, którą wywołała godność i uroda, ponieważ nowy pan Davidson był naprawdę posągowo piękny, i mógłby zawstydzić Dawida Michała Anioła, jego oczy miały teraz tajemniczy przejrzysty odcień. Firlina wyjęła swój własny wisiorek, którego barwa i żar były czerwone i wkrótce, wszystkie trzy wisiorki zapałały jasnym odcieniem ich poszczególnego żaru. Połączeni, z pałającymi oczami, oni okrążyli Kierstena. Wisiorki strzelały promieniami czystej energii, która była odpowiednia do ich żywiołu, łącząc się razem i poszczególni właściciele zapłonęli w swoich oczach dopóki ogień nie otoczył wisiorków, ich samych i Kierstena w środku. Chociaż tak powoli, Kiersten
zaczął się uspokajać.
<Być może uda się wam wygrać w tej chwili, ale Dziesiąty obserwuje...> rozległ się niesamowity, odległy głos, prawie jak przeczucie. Kiersten zaczął opadać, ale Hayden skoczył do środka, tylko po to, aby zostać uderzony przez Firlinę. Ona obdarzyła go poważnym spojrzeniem i wstępnie poszła, aby obejrzeć Kierstena. Stwierdziła, że on płacze cicho, jego ciało zaczyna zagłębiać się w szlochaniu.
"Aww dzieciaku, co jest nie w porządku? Możesz mi to powiedzieć," ona powiedziała najbardziej macierzyńskim tonem, na jaki mogła się zdobyć.
"To jest..... to jest... okropne... te obrazy..... śmierć.......... wojna...........śmiech......" Kiersten został opanowany przez jeszcze większe szlochanie, kiedy przywołał w swojej własnej pamięci to, co zobaczył i ten głos...<Wspomnienia już są w tobie? Masz więcej mocy niż sądziłam, ale zobaczmy co mogę zrobić. A co z prostym czytaniem w umyśle, tak, to by ci pomogło.>
"Och mój, Mark, on już zaczyna sobie przypominać. Czy ty..." Ogromne pęknięcie w ziemi przerwało jej w środku zdaniu. Kiersten spojrzał na dół pokryty łzami, aby znaleźć twarz jeszcze bardziej słodką dla oka, wpatrującą się w niego drażniącymi i ciepłymi, brązowej barwy oczami. Pojedynczym skokiem, mężczyzna rozbił powierzchnię i wylądował, ze skrzyżowanymi nogami obok Kierstena. On obdarzył go krzywym uśmiechem, ukazując w uśmiechu zęby i pociągnął Kierstena na kolana oddalając od Firliny i zaczął kołysać go tam i z powrotem, trzymając go ciasno, szepcząc, że wszystko, co się dzieje, będzie w porządku. Wyraz czystej zazdrości przeszło przez twarz Haydena, ale on stał nieruchomo, przestraszony możliwością zranienia swego kochanka jeszcze bardziej. 'Tak, kochanka, pomyślał."
"Jeśli wy wszyscy moglibyście, proszę wyjść, żebyśmy pozostali w tej chwili w spokoju, to bylibyśmy wdzięczni," poprosił pan Davidson. "Lylene, proszę zatroszcz się o sprawy."
"Oczywiście. Wszyscy idą za mną. Hayden, teraz chodź z nami, nikt nie chce pozostawić Kierstena samego, ale zapewniam, że ci Wojownicy potrafią się o niego zatroszczyć. Pamiętaj, że więcej z nich jest już w drodze." Hayden odwrócił się, aby odejść, chociaż odchodził z wahaniem; modląc się, żeby Kiersten po prostu zawołał go z powrotem,
ale do tego nigdy nie doszło.
"Przyjemnie jest spotkać ciebie ponownie, Gimwir."
"Podobnie jak ciebie, Mark," powiedział Gimwir, Wojownik Quidos. "Sądzę, że inni będą tutaj już wkrótce. Oni już wyruszyli, kiedy ja dopiero zaczynałem odchodzić."
Kiersten powoli wysunął się z chroniących rąk Gimwira, po prostu powiedział dziękuję i odwrócił się, żeby odejść.
"Kiersten, niestety nie możemy pozwolić tobie odejść. Dziesięciu będzie chciało, abyś umarł bardziej niż kiedykolwiek, teraz, kiedy zacząłeś sobie przypominać," skończył zmartwiony Gimwir.
"Po prostu muszę być przez chwilę sam, żeby myśleć, proszę pana. Tylko wyjdę stąd." Kiedy skończył, Kiersten powoli wyszedł i obrócił się, aby iść po brzegu jeziora, które wiło się dookoła Uniwersytetu Wykester. Kiedy Gimwir wstał, aby iść za nim w bezpiecznej odległości, Mark odpowiedział:
"Nie martw się, Kierstenowi nic się nie stanie. Obszar Wykester jest chroniony lepiej niż myślisz. Teraz, kiedy przywróciłem pełne bezpieczeństwo uderzenia, jedynym sposobem, aby zranić kogoś tutaj jest walka wręcz, albo magia z odległości kilku stóp. Nic mu się nie stanie, on będzie wojownikiem."
"Mam nadzieję, że masz rację."
"Och, przestań być taki zdenerwowany. Tylko to, że jesteś najbardziej ojcowski w grupie nie oznacza, że jesteś jedynym, który troszczy się o niego. Biedny chłopiec, on musiał przejść tak wiele i teraz musi przejść przez ból nie do pomyślenia, wspominanie przeszłości - szczególnie Wojny Nilve.
Wiatr wiał delikatnie przez czarnawo-brązowo-rude rozjaśnione włosy Kierstena, kiedy one opadały na jego oczy i zostały odsunięte do tyłu, tylko po to, aby opadły ponownie i tak ciągnęło się to dalej. Uśmiechnął się do siebie, przypominając sobie czas, kiedy jego matka wpadła w trans, jak przybył do domu z rudo rozjaśnionymi włosami. On poszedł do szkoły, owego dnia w dziesiątej klasie, kiedy jego przyjaciele powiedzieli mu, że on powinien rozjaśnić włosy na rudo, one będą pasowały do jego ciemno-brązowych, lekko podkrążonych oczu. On zdecydował się na jeża i poszedł z nimi po szkole, aby rozjaśnić włosy i po powrocie, kiedy jego mama do odkryła, dostał surowy wykład. Kiersten tylko w końcu powiedział, 'Mamo, wiem, że one ci się podobają, więc w takim razie proszę przestań mi doradzać.' 'Ja... och znasz mnie zbyt dobrze Kiersten. Dzieci obecnie... mógłbyś przynajmniej spytać mnie chociażby." Rozejrzał się po jeziorze i zauważył molo, które było blisko początku wejścia do lasu, na które wszedł i usiadł, zwieszając nogi nad wodą. Inne wspomnienie, zapomniane od tak dawna, wybuchło w jego sercu. Jego tata i on wyruszyli na wspólne połowy ojca z synem i w podróż na kemping położony pobliskim leśnym kurorcie, gdzie oni mieli specjalne pozwolenia na obozowanie w pobliżu strumyka. To był jego pierwszy raz, kiedy Kiersten udał się łowić ryby i jego ojciec nauczył go wszystkich sztuczek, rób to i nie rób tamtego, kiedy mały Kiersten, zaledwie dziewięcioletni, usiadł i słuchał uważnie. Kiersten chwycił swoją pierwszą rybę za pierwsza próbą i jego ojciec pogratulował mu i szeroko się uśmiechał, kiedy oni powrócili do domu i jego mama otworzyła buzię na widok ogromnej ryby i natychmiast wyruszył, aby zaprosić wszystkich swoich przyjaciół, aby zjedli obiad, ponieważ rybą mogło się pożywić około dziesięciu ludzi. Rodzice Kierstena.... dwaj ludzie w jego życiu, którzy obchodzili go najwięcej, którzy znaczyli znaczenie więcej niż cokolwiek, ci którym poczynił obietnicę, że zmieni ich świat, nawet gdyby nie mógł już tego znieść. Oni powiedzieli do niego, że zawsze będą się nim opiekowali...ale los chciał, aby było inaczej. Oni umarli w wypadku, kiedy miał 14 lat. On ledwie utrzymał się przy życiu, ale w tamtym czasie, próbował wszystkiego, aby się zabić. Pielęgniarki zawsze pozostawały przy jego łóżku, tylko na wypadek, gdyby spróbował tego jeszcze raz. Z pomocą psychiatry uświadomił sobie, że on nigdy nie będzie sam, ponieważ pomyślał, że chociaż jego rodzice nie będą z nim w fizycznej formie, oni zawsze będą w jego sercu i duszy w duchowy sposób. Następnie tej śmierci, nigdy nie pozwolił, aby ktoś stać się mu bliski. Zdystansował swoich przyjaciół tak, że oni nawet sobie tego nie uświadomili i dokonał czynu oszustwa - nosił na co dzień maskę, maskę szczęścia i zadowolenia, chociaż głęboko wewnątrz, był pusty i zimny. Wiedział w owym czasie, że jeśli nadal będzie odczuwać to w ten sposób i nie dopuści ludzi, to zapomni o uczuciach, zapomni o miłości i zapomni o sobie. Jednakże znów wydawało się, że los podrzucił mu następną brzydką piłkę. "Co się dzieje z Haydenem? Czy on czuje pociąg do mnie?" przebiegło przez umysł Kierstena, kiedy on siedział i rozmyślał. Hayden był zdecydowanie arcydziełem wdzięku i urody. Jasno brązowe i ciemnoblond rozjaśnienia, najładniejsze, jakie Kiersten kiedykolwiek widział, zdobiły skórę na głowie Haydena. Jego tajemnicze srebrne oczy wydzielały aurę, która wywoływała okropne podniecenie. Nos o regularnych kształtach znajdował się na środku twarzy, wskazując bezpośrednio w kierunku jego pełnych warg, szkarłatnego koloru. Doskonałe kości policzkowe dopełniały wyglądu twarzy i prowadziły w dół do jego ciała i jego niższej części. On był znakomicie umięśniony, z bardzo dobrze zdefiniowanymi muskułami, brzuchem jak tarka i muskułami ud, których można było mu pozazdrościć. Jego biceps i triceps były bardzo dobrze uformowane i jego ubranie niewiele przyczyniało się do tego, aby je ukryć. Włączając niższe części jego ciała, wyposażenie Haydena wyglądało dość majestatycznie, chociaż Kiersten nie był pewien, jak duże one mógłby się stać. Jego nogi były potężne i zdefiniowane, jednakże nie ogromne, nieprzyzwoite kadłuby mięśni. I ten jego uśmiech mógłby stopić serce Kierstena. On wydawał się taki prawdziwy i szczery. Wielu ludzi miało dobry powód, aby oskarżyć Kierstena, że jest paranoidalny i sceptyczny, ponieważ, chociaż miał równie wspaniałą powierzchowność jak Hayden, on nawet by na nikogo nie spojrzał. Dla niego wygląd był wyłącznie zbrylonym lodem, pięknym i świetnym, rzeczą, która się naprawdę dla niego liczyła, było serce. On nigdy nie był jeszcze zakochany, ale kilka razy, kiedy odkrył, kim byli jego sekretni wielbiciele, uświadomił sobie, że oni nie kochali go, ale go pożądali. Był to prawdopodobnie powód, dla którego on nigdy nie wyznaczył spotkania. To przyniosło następne pytanie do jego umysłu. Nie wyglądało na to, żeby Uniwersytet Wykester miał jakiś problem z homoseksualistami; faktycznie, prawie wyglądało na to, jakby oni to promowali. Ale wracając do sprawy Haydena, Kiersten zapamiętał wyrażenia, które pojawiły się na twarzy Haydena, kiedy on oddziaływał na niego. Wyraz zazdrości, szczęścia i zranienia, wszystkiemu temu towarzyszyła jakaś forma nadziei. 'Czy on naprawdę mnie lubi? Albo to jest tylko gra?' Myślał bez końca, ale on nie mógł znaleźć konkretnej odpowiedzi, wszystkim, co on wiedział było, że Hayden wydawał się być dostatecznie szczery. 'A co ja czuję do niego, jeśli w ogóle coś czuję?" Uczucia, którymi się brzydził, zaczęły się u niego pojawiać; spróbował z całą swoją mocą je odepchnąć, ale bezskutecznie. Nadzieja migotała w jego duszy, kiedy on już zaakceptował, że być może jeszcze może się pojawić miłość w jego życiu. Jego serce biło z radości, kiedy poczuł to jeszcze raz, uczucia prawdziwej radości, jakie przeżywał ze swymi rodzicami. Spojrzał do góry, aby zobaczyć, czy jego rodzice mogliby go widzieć i szepnął: 'Mamo, tato, mam nadzieję, że to nie jest początek, ponieważ mój członek robi się coraz twardszy." Z nową ciekawością, kiedy stwierdził znaczenie swoich uczuć i ponownie odkrył prawdziwy uśmiech, który pojawił się ponownie po czterech latach, zaczął iść z powrotem. 'Chociaż to może być miłość i on może kochać mnie, nie jestem przygotowany do związku. Szczególnie z tymi wszystkimi sprawami mocy, które tu mają miejsce. Naprawdę to mam nadzieję, że to się wkrótce uspokoi. Chcę poczuć miłość i dać miłość ponownie...; on skończył opuszczając uwagę."
Równocześnie kiedy Kiersten zastanawiał się nad swoimi uczuciami, Hayden robił to samo. Hayden poszedł niechętnie za panią Srybe, ale nie miał żadnego wyboru, będąc na samym końcu grupy. Pani Srybe poprowadziła ich wokoło, prawie w okręgach, dookoła krawędzi gór, jeziora i w końcu, wchodząc do lasu. Wydawało się, że przynajmniej jedna osoba pilnuje go przez cacy czas, nieufnie podchodząc do tego, co on prawdopodobnie mógł czuć. 'Dlaczego on zawsze mnie odpycha? pomyślał Hayden." Wewnętrzny głos powiedział mu: 'On został zraniony bardzo w przeszłości i właśnie dlatego on się zamknął.' 'Ale musi być coś, co mogę zrobić. Firlina powiedziała mi, żeby nie stawiać na nim krzyżyka, a ja nie mam żadnego zamiaru to zrobić. Mogę tylko się domyślać, jak trudne to jest dla niego. On utracił swoją rodzinę i utracił wszelkie perspektywy szczęścia i on ma czuje to już od tak dawna, że ledwie jeszcze pamięta jak to było. Będę musiał pokazać mu, nawet jeśli to oznacza, że będę musiał z nim walczyć. Jednakże wiem chociaż jedno; Nie potrafię żyć bez mojej rodziny i przyjaciół. On musi czuć się strasznie. Wszystkie te wspomnienia stale mu się przypominające. Obiecuję ci Kierst, że będę ciebie kochać bez względu na to, jak bardzo gardzisz mną. I zawsze będę tam..."
"Ziemia do Haydena! Czy tu jesteś?" doszedł słodki głos Dave'a, kiedy on dołączył do Haydena na samym końcu grupy.
"Przepraszam, po prostu zostałem z tyłu."
"Pewnie, że zostałeś. Spójrz, jeśli potrzebujesz porozmawiać, to jestem zawsze do twojej dyspozycji, w porządku?"
"Dzięki. Ale mam jedno pytanie, wiesz, czy Kierst zupełnie mną gardzi?"
"Powiem ci to, ale nie tutaj. Cała grupa całkiem dobrze nasłuchuje. Tutaj, wyślizgnijmy się stąd. Chodź." Mówiąc to, oni obaj odbili od krawędzi jeziora, blisko końca lasu.
Kiedy Kiersten obrócił się, aby wrócić z powrotem do miejsca, gdzie on pozostawił Wojowników, usłyszał szept.
"O mój Boże, Dave. To sprawia takie przyjemne uczucie. Kontynuuj," chrząknął głos Haydena, brzmiąc, jakby miał osiągnąć orgazm, albo coś w tym rodzaju.
"Twój tak piękny, a twój członek jest doskonały, Kiersten, ty ogierze!" odpowiedział głos Dave'a, kiedy Kiersten złapał widok czegoś, czego nigdy nie chciał widzieć w swoim życiu - Dave był na kolanach z Haydenem stojącym nago, jak w dniu urodzenia, piękniejszy, wszystko było ukazane i wyszło na świat, robiąc mu loda i coś, co okazało się by być oszałamiającym robieniem loda, podczas gdy Hayden chrząkał i brykał, kiedy osiągnął orgazm i pozwolił, aby strumień po strumieniu jego spermy wlatywał do spragnionych, oczekujących ust Dave'a.
Serce Kierstena przestało pić.... i wszystko na całej Ziemi... w całej Naturze stanęło jak zamurowane, coś gromadząc....
Rozdział 5
Odkrycie
Gniew Piękności
Kiersten szepnął jedno słowo, napełnione bardziej wściekłością i zdradą niż można by było mieć nadzieję, że zbierze się w jakimś krzyku: "Nie." Przelotne widoki przeszłych wojen ze stworzeniami unoszącymi się w powietrzu, wzywającymi potęgę ziemi, aby pomogła im w zniszczeniu ich wrogów zmieszały się ze scenami przed nim napełniając go z nienasyconą wściekłością. Wiatry natychmiast wezbrały, dochodząc aż do wyjącego tornado i rozerwały leśne drzewa w jego pobliżu, ujawniając go Haydenowi i Dave'owi. Obaj wydali skowyt i próbowali na próżno uciec, ale zostali pochwyceni i stali jak sparaliżowani, kiedy ogarnęło ich uczucie czystej męczarni, rozciągając się na cały ten obszar i resztę świata. Na całej Ziemi Natura zareagowała wybuchami wulkanów, nawet tych, które nie były aktywne. Niebo napełniło się ciemną, niszczącą błyskawicą uderzającą w dół na ziemię. Tornada i twistery przyłączyły się do napadu gniewu. Fale pływowe i tsunami zakołysały ziemią. I to wszystko całkowicie, z powodu pasją napełnionej emocji przelewającej się przez całe to zniszczenie z powodu zranienia.
Wojownicy stali nieruchomi, opanowani strachem. Nigdy nie widzieli pomieszanych ze sobą takiego smutku i potęgi. Natura nie mogłaby spodziewać się, że da się wciągnąć w taki czyn, ale dwaj ludzie na Ziemi potrafili użytkować władzę Ziemi i Natury w tak potężny sposób - Mark i Archanioł, Kiersten. I z powodu emocji kryjących się za tym atakiem, wiedzieli, że to musiał być Kiersten. Biegiem dotarli do obszaru, gdzie magia była najsilniejsza i z trudem posuwali się naprzód, tylko po to, aby wpaść na ciała Dave'a i Haydena, ciągle jeszcze nagie. Uświadomienie sobie tego uderzyło w Wojowników - zdrada, którą oni i reszta świata odczuli, ta zdrada została odczuta przez Kierstena, kiedy Hayden miał seks z Davem. I w środku tego wszystko, płynąc w powietrzu, z włosami uniesionymi do góry i rzucony na tę drogę i to był Kiersten.
Ręce Kiersten zwinęły się w pięści, kiedy on wypuszczał z siebie wszelką emocję, pędząc na gniewie Matki Natury. Co prawda bardzo powoli, jego oczy zaczęły migotać, ukazując słabe początki koloru, a potem, z nagłym błyskiem, jego oczy zapałały jasną, dziką czerwienią. Na wskroś przez Ziemię, pierwiastek ognia zwiększył czynione przez siebie spustoszenie. Spalając wszystko, co stało na jego drodze, lawa rozlewała się po ziemi, nigdy się nie ochładzając, ponieważ jej moc była odnawiana przez moc Kierstena. Czerwony płomień został zastąpiony niebieskim, albo pierwiastkiem wody. Tym razem wysiłki wody zostały powiększone tysiąckrotnie, kiedy wielkie budynki i formacje lądowe rozpadły się pod wpływem uderzeń i potoków deszczu i fal. Każdy pierwiastek Natury w tym oczywiście uczestniczył, kiedy oczy Kierstena zapałały odpowiednim kolorem.
Chociaż starali się, jak tylko mogli, Wojownicy nie mogli dotrzeć do Kierstena. Nawet Mark Davidson, Wojownik Ziemi, nie mógł uciszyć Ziemi, ponieważ Kiersten był o wiele potężniejszy od niego. Kiedy oczy Kierstena zapałały purpurą, ludzie z Ziemi spadli na ziemię, chwytając się za głowę. Ponieważ Kiersten, wwiercał się do ich umysłu i serca, sprawiając, że oni czuli to, co on czuł. Łzy poleciały w dół jego twarzy, kiedy on utracił wszelkie panowanie nad swoim ciałem i nowa fala mocy zakołysała Ziemią, kiedy on zaczął niszczyć się od wewnątrz.
Tymczasem... w miejscu położonym daleko od Ziemi, którego przestrzeń była zrobiona z czystej energii i mocy, siedziało dziesięć stworzeń, którym uczyniono by niesprawiedliwość, gdyby ktoś spróbował je opisać.
"Jego moc obudziła się."
"Znacznie potężniejsza niż mogłem przypuścić."
"Taka emocja."
"Znajomość minionej pomocy w jego ataku."
"Musimy zatrzymać go."
"Ale jak?"
"Jeden z nas musi pójść."
"Kto?"
"To byłoby niemądre, gdyby tylko jeden poszedł."
"To w takim razie pójdźmy wszyscy."
I tak to, Dziesięciu Archaniołów ruszyło w drogę z oślepiającą szybkością w kierunku Ziemi...
Kiersten zmagał się z sobą, kiedy obserwował przed sobą, jak świat zostaje zniszczony. I to przez niego! On niszczył prawdziwy świat, który dał mu życie i podtrzymywał go. On nie miał w ogóle żadnego prawa, aby to zrobić. Ale starając się, jak tylko potrafił, nie mógł pokonać swojej wściekłości, która wydawała się być nieskończona. Krzyknął w swojej głowie" POMOCY! KTOŚ! KTKOLWIEK! NIECH MI POMOŻE!" To odbiło się echem w umysłach wszystkich na Ziemi i Dziesiątki, kiedy oni weszli do atmosfery, ustawiając kurs na Uniwersytet.
Z rozmyślnym wdziękiem i wspaniałą zwinnością, Dziesiątka wylądowała obok Kierstena. Siódmy wystąpił naprzód, tylko po to, aby zostać odepchnięty przez Naturę Ziemi.
"Musimy zatrzymać go, jak wiecie."
"Albo tu nastąpi chaos."
"Ale jak?"
"Jego moc jest silna."
"Nie mamy żadnego wyboru."
"Musimy to zrobić."
"Czy musimy?"
"To jest jedyny sposób."
"Bardzo dobrze w takim razie."
"To zacznijmy."
Z ekstremalną troską i bez dalszych rozważań, każdy z nich uniósł się w powietrze, otaczając Kierstena. Oni wtedy kontynuowali rozciągać swoje ręce, otaczając obszar dookoła Kierstena. Całkowicie skoncentrowani na zadaniu, które mieli do spełnienia, oni nie rozumieli, że Ziemia uderza przeciw nim, rozbijając ich związek i w ten sposób uwalniając Kierstena, który wypuścił swoją pełną wściekłość na Ziemię, kiedy zaczęła ona pękać i dymić, jego rdzeń pochłaniał wszystko.
Kiersten obserwował bezradnie, jak wszystko dookoła niego ulegało zniszczeniu. Dlaczego? Z powodu niego. I nawet Dziesiątka nie wydawała się być w stanie przyjąć uderzenie rozwścieczonej Ziemi. 'Ale przecież sądzi się, że oni są najpotężniejszymi istotami żywymi. Jak' Powoli zaczęło mu świtać w głowie.... być może, tylko być może, on mógłby być powodem, że oni nie mogli zdusić Ziemi. 'Być może, odkąd jestem Archaniołem i skoro Ziemia i Natura szaleje z w mojego powodu, oni nie mogą posłużyć się natychmiast całą swoją mocą. Ale zaczekaj, oni powinni ciągle jeszcze być w stanie, aby łatwo mnie pokonać... dlaczego? To nie ma znaczenia ...być może ...jeśli nie mam tego obrazu, to Ziemia być może zostanie zduszona. Mam na myśli, ostatecznie, że to zupełnie dzieje się z powodu mnie." To wcale nie miało sensu, dlaczego Dziesiątka nie była w stanie go pokonywać? On nie był nawet potężnym Archaniołem; przynajmniej nie widział jak dotąd, zbyt wiele pokazu, albo mocy dotychczas? Co mogło się zdarzyć? 'cholera, albo teraz, albo nigdy. ... Dziesięcioro Archaniołowie, jeśli możecie mnie usłyszeć, przy liczbie trzy musicie mnie zniszczyć. W porządku? Obojętnie co by się stało. Ziemia jest niszczona, a ja nie wiem, co się dzieje."
'To, co się dzieje to, że jesteś kontrolowany przez Disphisux. Oni używają twojej wściekłości przeciw tobie....i tej Ziemi. Czy jesteś skłonny, aby to zrobić? Ostatecznie będziesz spalony." odpowiedziała Dziesiątka, wszyscy naraz, jak jedno ciało.
'Tak! Nigdy nie będę naczyniem ciemności." odpowiedział porywczo Kiersten. Jego najgorszy koszmar ziszczał się. On obiecał swoim rodzicom, że nigdy nie skrzywdzi kogoś, obojętnie jakby było niewłaściwe to, co oni zrobili. I tutaj, on był używany, wbrew swojej woli i wiedzy, co on nie chciał, aby w tym uczestniczyć. To, że jest wściekły, to jedno, wywarcie twojej wściekłości na dwóch ludzi, to jest coś innego, ale zniszczenie całej planety jest zupełnie nie do pomyślenia. 'Proszę, zabijcie mnie. Teraz! Przed coś jeszcze może się zdarzyć. Błagam was.'
Dziesiątka stała się nieruchoma. Nie ruszając się, nie wykrzywiając, a nawet nie myśląc. Wszystkim, co oni robili, było powtarzanie słów, które oni usłyszeli... 'Nigdy nie będę naczyniem ciemności." To odbijało się w każdym z ich umysłów. 'To nie może być, to nie może?" oni wszyscy pomyśleli natychmiast. Oni obrzucili siebie nawzajem następnym spojrzeniem prawdziwego zaniepokojenia i spojrzeli z powrotem na Kierstena.
"Pospieszcie się, teraz tracę panowanie nad sobą. Nawet nie pamiętam, gdzie jestem, albo kim jestem. Moja pamięć jest opróżniona. Zniszczcie mnie, zanim narobię jeszcze więcej szkody. PROSZĘ!" i w tym dokładnie momencie, kiedy Kiersten kończył swoje zdanie, ciemność, okrutna aura otoczyła jego postać. Jego istota zaczęła się trząść i śmiać.
'Zawiedliście, Dziesięciu. Wygrałem pierwszą bitwę. Wracam na dobre. Nie wiem co ten dzieciak zrobił, ale ten wyczyn nie będzie działać ponownie. Jesteśmy przygotowani na wasze kłamstwo Akrevia, albo cokolwiek by to było.' Pusty głos pomyślał do wszystkich, głos, który zalatywał goryczą i zemstą.
'Nie, nie wygrałeś. Wybacz nam, mój ukochany. Nie mamy żadnego wyboru."
Z ostrym rykiem, Dziesiątka wyskoczyła w powietrze, rozrywając swoje ręce i z niewidzialności, pojawiło się dziesięć łyków błyszczących każdy oddzielnym kolorem, odpowiednim do każdego żywiołu, jaki Archaniołowie kontrolowali. I wtedy, w dokładnym, dokładnie ty precyzyjnym czasie, cała Dziesiątka wystrzeliła z łuków strzały, podobne w kolorze do koloru łuków. Każda z nich znalazła swój cel, całkowicie skoncentrowany na ciele Kierstena – na spoczywającym punkcie jego duszy. Ale zamiast zniszczenia go, jakie powinny spowodować, strzały zniknęły w jego ciele. Dziesiątka obserwowała to pozbawiona oddechu i bez słowa, ponieważ ciało Kiersten utraciło cały swój żar przeczucia, zastąpiony przez smukły, prawie delikatny, złoty błysk.
Od tylnych wyrosły mu majestatyczne i pełne wdzięku skrzydła. Dwa u góry i dwa na dole. Ozdobione piórami, górne skrzydła zamknęły się dookoła ciała Kierstena - albo tego, co było jego ciałem. Dolne skrzydła, zrobione ze skóry, objęły górne skrzydła, łącząc się w miły łuk na tych drugich, aby zapobiec ich otwarciu. Czas się zatrzymał.... oczekując na otwarcie tego delikatnego pakunku.
Chociaż bardzo powoli, dolne skrzydła otworzyły się, a za nimi podążyły górne, ukazując chłopca poniżej dwudziestki, dowcipnie się uśmiechającego, co podkreślały jego całkowicie doskonałe wargi. Zrobione z czegoś, co wydawało się być barwy szkarłatnej, wargi wykrzywiły się uwodzicielsko i erotycznie, drażniąc świat. Złote loki włosów opadały na złote oczy, piękniejsze niż można to było sobie wyobrazić. Kiedy wiatr przeszedł przez włosy, spuszczając je na oczy, nowy Archanioł użył swoich rąk, aby poruszyć włosy, które zaraz opadły z powrotem na miejsce. Wydał małe dmuchnięcie ze swoich ust, próbując podnieść włosy ze swoich oczu. Niewinność połączona z pokusą w tym nowym Archaniele rozciągnięta poza jakieś uczucia. Za każdym razem, kiedy włosy opadały na jego oczy, wydawało się to jakby umyślne, zwracając ludziom uwagę, aby odsunąć je na bok. Włosy opadły z całej głowy, tworząc prawie hełm, ale nie całkiem aż tak długie, aby były jednością. Prawie kudłacie wyglądające, włosy były ciemno-blond z rozjaśnieniami. Chłopiec był ubrany w ubranie dopasowane do jego ciała - góra koloru złota, która była dopasowana do jego pomarszczonych mięśni pod spodem, kiedy one bez wysiłku przesuwały się z wiatrem, kiedy chłopiec kołysał się na wietrze. Przyklejone do dupy, złotego koloru szorty dokończyły obrazu, wraz ze złotego koloru klapki. Wydawało się, jakby ten chłopiec był uosobieniem połączonego piękna i złota. Żadnej skazy nie można byłoby znaleźć na pięknej skórze, żadnego kawałka przypadkowych włosów.
Tak cicho i powoli, aby nie wspomnieć erotycznie, chłopiec otworzył swoje skrzydła, jak gdyby on właśnie odkrył nową zabawkę. Popatrzał na Dziesięciu Archaniołów przed sobą, uśmiechnął się swoim uroczym uśmiechem, zrobił mrugnięcie okiem i powiedział: "Cześć."
"Valian...." odpowiedziała Dziesiątka, z powodu chłopca, który na zawsze zaginął, ale nigdy nie został zapomniany, a teraz stał przed nimi, w całej swojej sławie, zanim stał się Ostatecznym Archaniołem, Mocą.
Rozdział 6
Odkrycie
Przebudzenie
"No.... czy ktoś mógłby mi proszę wyjaśnić, co się tu dzieje? I dlaczego patrzycie na mnie w ten sposób?" spytał nerwowo Kiersten, nadal płynąc w powietrzu, jego skrzydła i włosy płynęły z wiatrem. Dziesiąty podbiegł do niego, chwycił go za rękę i pociągnął go na ziemię i natychmiast położył obie swoje ręce na ciele Kierstena, zanim oni zaczęli żarzyć się świeżą purpurą.
"Najpierw ciebie stąd zabierzemy," odpowiedział Dziesiąty, ciągle pogrążony w szoku.
"Nie! Nie mogę i nie opuszczę Ziemi w ten sposób. Spójrz, ona jest prawie zniszczona. To ja zrobiłem to wszystko. Bez naprawienia tego, nie odejdę, to jest moje ostatnie słowo. Może jesteś potężnym Dziesiątym, czy też kimkolwiek jesteś, ale pamiętaj, że teraz ja także jestem Archaniołem i nie jestem tylko drobiazgiem."
Dziesiąty nadal gapił się na nastolatka. Jego pojawienie się przypomniało im o chłopcu Valianie.
...Wiele er temu, Disphisux przypuścił atak na całą Uranię. Archaniołowie podzielili się, aby pójść i walczyć. Kiedy wszyscy Archaniołowie byli zajęci walką, Disphisux załadował ich najsilniejszą broń, Wizdernt. Oni wymierzyli swój atak w kierunku królewskiego królestwa, albo też Uranii i wystrzelili. Nie mając pomocy ze strony strażników królestwa, ponieważ Archaniołowie wszyscy zajęci byli gdzieś indziej, wojownicy uciekli, ponieważ oni wiedzieli, że nie mogliby nawet przeszkodzić atakowi, nie mówiąc nawet, żeby go powstrzymać. Wysłali wiadomość do wszystkich Archaniołów, ale bezskutecznie. Oni byli zbyt zajęci walką z innymi. W dokładnie tej samej chwili, kiedy strzał Wizdernt zdążał prosto do królestwa, powstał Valian. On zebrał całą swoją energię i bez chwili jakiegoś niezdecydowania, powiedział, "Poczuj Gniew Boga." I na oczach wszystkich, przekształcił się w Archanioła, nie w Archanioła Maksymalnej Mocy, ale Archanioła Valiana.
"Zostaliście oszukani. Ponieważ jest jeszcze jeden Archanioł, ja." Wzywając moc ziemi otaczającą go, on utworzył doskonałą, obronną barierę. Skacząc w powietrze, chwycił swój miecz i popędził do promienia Wizdernta. Jednym pojedynczym cięciem, odwrócił promień, rozdzielając go na cztery części, każdą wymierzoną do tyłu, w kierunku miejsca, gdzie on
powstał. Od tamtego czasu, Wizdernt przestał istnieć...
"Wojownicy, pozostałych sześciu nadchodzi. Jest twoim obowiązkiem, aby uporządkować położenie na Ziemi. Bądźcie ostrzeżeni, zawiedziecie i wasze rodziny za to zapłacą." rozkazał Trzeci.
"Co do cholery! Wszystko, co potraficie, to wydawać rozkazy? Wy wszyscy jesteście patetyczni," ryknął Kiersten, kiedy zaczął biec do obszaru, gdzie stali Wojownicy, nadal unieruchomieni. Zanim był w stanie dotrzeć do nich, strzały czystej ciemności opadły w dół na nich, otaczając Kierstena.
To niesamowite, oziębły głos mówił rozlegając się wszędzie dookoła: "Mój Valian. Ty jesteś nadal tą samą piękną osobą, którą pamiętam. Nawet jeszcze bardziej buntowniczy, co? Chodź teraz, dołącz do mnie, a ja mogę dać ci więcej radości i miłości niż to możesz nawet sobie wyobrazić. Wszystkim co musisz zrobić, to poślubić mnie. Więc jak to będzie?"
"Nie wiem do cholery, kim ty jesteś, ale jakimkolwiek jesteś, znikaj i przestań bzikować i pozostaw mnie w spokoju!"
"Cicho, cicho, uspokój się moje dziecko."
"Valian, no, Kiersten, musisz stąd odejść. Disphisuxa nic nie powstrzyma, aby ciebie schwytać, proszę. Musisz odejść."
"Zaczekaj.... Disphisux.... Valian? Znam te słowa.... Wojna Nilve. JESTEM VALIANEM?"
"Tak, musisz odejść."
"Nie tak szybko. Ty wstrętny Dziesiąty. Powinienem się od ciebie uwolnić, kiedy miałem po temu szansę."
"Twój gniew nie doprowadzi ciebie daleko. Kumarkow," szepnął Dziesiąty.
"Och nadal mnie pamiętasz! Jakie to zabawne! W takim razie dobrze, zastanawiam się, czy ty pamiętasz, jak zniszczyć moich ulubionych wojowników. Bawcie się faceci!" głos zniknął i został zastąpiony ponurymi, szkieletowymi wojownikami, których nie ozdabiała odzież, ale jakaś typ czystej, złej energii.
"Nie, nie Ewxidgowie," szepnął Pierwszy.
"Nie mamy żadnego wyboru, musimy walczyć. Cokolwiek się zdarzy, nie możemy pozwolić, żeby Valian został zraniony!" wykrzyknął Piąty.
Wojownicy uwolnieni ze swoich miejsc szybko ozdobili się swoimi wisiorkami. Kolosalna zbroja, broń i metalowe skrzydła, zabarwiły się poszczególnymi kolorami ich Planet, które ukazały się na nich. Kiedy pierwsza fala Ewxidgów przygotowywała się do ataku, sześciu zostały ścięte głowy, podczas gdy sześciu dalszych Wojowników dołączyło do grupy.
"Nie ma teraz czasu na przestawienia, dajmy komuś w dupę!" wrzasnął jeden z przybyszów, w oczywisty sposób ciesząc się myślą zabijania Ewxidgów.
Kiersten rozejrzał się wokoło i znalazł swoich dwóch przyjaciół, albo byłych przyjaciół. Pognał nich, zabrał z łatwością i zabrał do uniwersytetu. Lylene oczekiwała ich, kiedy się ukazali. Ona wydała małe sapnięcie, na które Kiersten odpowiedział: "Nie ma czasu, po prostu chroń wszystkie dzieciaki." Kiedy przygotował się, aby pognać z powrotem, Hayden chwycił Kierstena za rękę.
"Kiersten, jest mi tak przykro. Naprawdę nie miałem tego na myśli. Nie wiem, co się zdarzyło. Proszę, musisz mi wybaczyć," bronił się zdesperowany Hayden.
Kiersten spojrzał na niego do tyłu i powiedział: "Sprawy serca dają tylko jedną i wyłącznie jedną szansę. Ty już nie jesteś mężczyzną, o którym myślałem, że mógłbym go kochać, Hayden. Przepraszam, ale tak to wygląda."
"NIE! Kiersten, to jest wyłącznie moja wina. Kazałem mu, aby się odprężył i powiedziałem, że zrobię mu szybko loda, aby uporządkować sprawy w jego umyśle. To nie był..."
"No cóż to oczywiście uporządkowało sprawy w jego umyśle, Dave. Gdybym naprawdę coś dla niego znaczył, to nie poddałby się tobie. Więc muszę podziękować ci za to, że pozwoliłeś mi to zrozumieć. Nie mam na myśli tego dźwięku, który brzmiał, jakby odezwała się piekielna suka, ale tak właśnie się czuję. Nie masz żadnego pojęcia, jakie to uczucie."
"Ale my to robimy, czuliśmy ten ból."
"Czułeś jego jakąś część, Hayden. Nic nie wiesz. A teraz nawet nie wiesz, co życie ma dla mnie na składzie. Los, z jakiegoś powodu zdecydował, że zrobi mnie Valianem, który był Ostatecznym Archaniołem, Mocą. Kto wie, jakie jest moje przeznaczenie. Ale jedna rzecz jest pewna, moje przeznaczenie nie obejmuje ciebie." Okazując oziębłość, Kiersten pobiegł z powrotem do miejsca akcji.
Dziesiątka i Wojownicy walczyli z Ewxidgami umiejętnie, ale Ewxidgowie odpierali wszystkie ich ruchy. Wydawało się, że żadna ze stron nie uzyskała przewagi. To jest do chwili... aż powrócił Kiersten.
"Nie, Kiersten. Musisz odejść. Błagam ciebie!" wykrzykiwał Mark Davidson. Jego chwilowy brak uwagi był wszystkim, czego Ewxidgowie potrzebowali, zanim wbili zły, okrutny miecz w zbroję Marka i w jego serce.
"NIEEEE!" wrzasnął Kiersten, kiedy podbiegł do Marka. Zanim Ewxidgowie mieli czas, aby pomyśleć o tym, co się właśnie zdarzyło, zostali uderzeni z pełną siłą przez Kierstena, który cisnął Ewxidgami i uderzając jednego po drugim spowodował, że miał miejsce skutek domina. Wykorzystując nagłą chwilę wolnego czasu, Archaniołowie jeszcze raz wezwali łuki i strzały, podobne do tego, co oni zrobili z Kierstenem i w ciągu sekund, wszyscy Ewxidgowie mieli co najmniej cztery strzały sterczące z ich ciała.
Kiersten pochylił się nad ciałem Marka, płacząc. "Nie Mark, nie możesz się poddać. Musisz żyć, dla swojej rodziny, swoich ludzi, swojej Ziemi, dla mnie..."
Dziesięciu i pozostali Wojownicy otoczyli Kierstena i Marka, każdy z nich modlił się cicho, żeby Mark jakimś cudem przeżył. Kiersten, przez załzawione oczy, położył swoją rękę na wisiorku. Jego promienie rozeszły się pod jego uchwytem i Ziemia stała się nieruchoma. Nie było żadnej fali, żadnego wiatru, nic, nic się nie ruszało. Kiersten ściągnął wisiorek z Marka, wstał i zaczął iść do uniwersytetu. Z oczami rozpromienionymi złociście, zagłębił się dalej, wprost przez drzwi, gdzie ludzie w środku zamarli na jakiś czas. Ponieważ czas na Ziemi zamarł.
Torując siebie drogę przez ściany, drzwi, meble i wszystko inne, co stało na jego drodze, Kiersten w końcu dotarł do schronienia dla personelu. Tam Kiersten wszedł na środek stołu, zawalonego wszelkimi rodzajami wyposażenia. Inni poszli za nim cicho, zastanawiając się, co stanie się dalej. Oni nadal się przyglądali, kiedy Kiersten po prostu tam stał. I przełykając odrobinę płynu, szepnął: "Otwórz się, Świątynio Ziemi."
Stół zaczął się trząść, kiedy zapadał się pod ziemię. Inni złapali oddech, kiedy zobaczyli pod sobą starożytne drzwi, pokryte jasnym obrazem Ziemi i jej symbolem, sercem. Wyjmując wisiorek, Kiersten umieścił go na sercu, oczekując na coś. Nagle, serce i wisiorek jednocześnie zaczęły pałać jasnym żarem i drzwi otworzyły bardzo powoli. Kiersten wszedł do środka, a kiedy inni próbowali pójść za nim, zamknęły się przed nimi. Oni stali cierpliwie, chcąc zobaczyć, co się zdarzy, mając nadzieję, że Valian nie znajduje się w trudnościach.
Wewnątrz, Kiersten wszedł do miejsca podobnego do pieczary. W centrum pomieszczenia stała jasna kula. Kładąc ręce na kuli Kiersten zamknął swoje oczy. Chociaż bardzo wolno, kula zaczęła żarzyć się jasno, jej ciepło rozciągało się falami. I w jednej nagłej chwili, Kiersten otworzył swoje oczy i szepnął, "Obudź się Mahut, Strażniku Ziemi." Promień czystej energii wystrzelił z kuli i popędził w górę do ciała Marka Davidsona. Kiedy do niego dotarł, jego ciało migotało raz, dwa razy i zniknęło. Na jego miejscu, stało mityczne stworzenie, jedno z Dziesięciu Doriganów, z których każdy był Strażnikiem planety. Doriganie byli rasą stworzeń, które zostały wybite już dawno temu, ponieważ Disphisux bał się ich mocy. Tylko dziesięciu pozostało i oni stali się obrońcami każdej planety. Doriganie byli połączeniem gryfów, jednorożców, smoków i wszystkich innych mitycznych stworzeń z Uranii. Dziesięć wisiorków nabrało mocy dla każdego z Doriganów, aby ukryć ich postać przed wrogami, ponieważ oni natychmiast zostaliby zabici, gdyby zło kiedykolwiek ich odkryło.
Dorigan otworzył swoje skrzydła i pojedynczym uderzeniem, poleciał na dół do Świątyni. Wojownicy i Dziesiątka usunęli się im z drogi w ostatniej możliwej sekundzie, kiedy Dorigan udał się w drogę do pomieszczenia, gdzie stał Kiersten. Na dotarciu do drzwi, Dorigan wziął swój ogon, poruszył nim jak wąż dookoła wisiorka, ściągnął go z serca i wpadł z uderzeniem przez drzwi, z których pozostały teraz tylko drzazgi. Ze wspaniałym wdziękiem, Dorigan stanął przed Kierstenem. Zginając swoją głowę, stworzenie podniosło swój ogon do Kierstena, podając mu jego wisiorek. W stanie podobnym do transu, Kiersten umieścił wisiorek na szyi mitycznego stworzenia i promienie z wisiorka jeszcze raz rozeszły się dookoła i rozpuścił się w skórze Dorigana. Czas na Ziemi jeszcze raz został przywrócony i wszyscy działali dalej, jak gdyby nic się nie zdarzyło. Z wyjątkiem Kierstena oczywiście, który opadł na ziemię. Dorigan zmienił swoją formę stając się bardziej ludzką formą, chociaż nadal ze skrzydłami i oczami Dorigana. On delikatnie złapał Kierstena i zaprowadził go do schronienia, gdzie czekali inni. Dziesięciu wydało z siebie wrzask i podbiegło do Kierstena, a Dorigan powoli wszedł do środka i powiedział:
"On jest bardzo zmęczony. Rytuał zabrał mu dużo siły. On potrzebuje odpoczynku. Ziemia nie jest już dla niego bezpiecznym miejscem. Byłoby mądrze, aby wziąć go do waszego domu. Będę wam towarzyszyć, ale muszę odbudować Ziemię."
"Och mój drogi. Jesteś jednym z Dziesięciu Doriganów. Czy nie jesteś Strażnikiem Ziemi?"
"Tak, to są moje imię i mój cel. Teraz odejdźcie i zaopiekujcie się dobrze moim dzieckiem za mnie. On dopiero właśnie zaczyna sobie przypominać."
<Bardziej niż kiedykolwiek, musicie chronić Dziecko Nieba, Piekła i Uranii. Nauczcie go wszystkiego, co on powinien wiedzieć, ponieważ zaczęła się Wojna Ultimatrii> rozległa się ta sama mieszanka głosów, które mówiły o przebudzeniu Ostatecznego Archanioła, Mocy, podczas Wojny Nilve.
Rozdział 1
Trening
Rozdarty i gotów
"Teraz minął tydzień, tydzień od tego proroczego dnia, który zmienił moje całe życie. Dzień, w którym uzyskałem moje moce, stałem się Archaniołem, zacząłem odzyskiwanie mojej pamięci o przeszłości, odkryłem, kim byłem i uwolniłem jednego z Dziesięciu Doriganów. Ciągle jeszcze mogę przypomnieć sobie ten dzień, dzień, kiedy Dziesięciu przybyło, aby mnie zniszczyć, dzień, w którym Kumarkow przejął kontrolę nade mną, dzień, kiedy Ziemia została prawie zniszczona, dzień, w którym stałem się Valianem. Ale nie bardzo pamiętam, co się działo następnie. Wszystkim, co wiem jest, że zemdlałem po przebudzeniu Dorigana. Teraz żyję w tym tajemniczym miejscu, pełnym światła, ciemności i mocy. Dziesięciu mieszka tutaj ze mną i oni mnie szkolą. Oni nazywają to miejsce "Emblematem Uniwersytetu Wykester." Wydaje się, że każda planeta ma swój Uniwersytet Wykester i centralą tych wszystkich Uniwersytetów jest to miejsce, dom Archaniołów. Ale teraz nie jestem już nazywany Kiersten, ponieważ moim prawdziwym imieniem jest Valian."
"Valian, ty naprawdę powinieneś przestać tyle marzyć w ciągu dnia, ludzie mogliby pomyśleć, że jesteś trochę ekscentrykiem."
"Nie marzyłem, tylko trochę myślałem," odpowiedział Valian broniąc się.
"No tak, pewnie dzieciaku. Sam sobie to wmawiasz."
"Siódmy, twoja żona śmieje się ze mnie!" wrzasnął chichocząc się Valian.
"Nie śmieję się z niego. Nie mogę uwierzyć, że mógłbyś oskarżyć mnie o takie rzeczy!" uśmiechnęła się z afektacją Czwarta.
"O, dzieciaku, Valian jest znów złośliwy?" doszedł figlarny głos Siódmego.
"Tak, on jest złośliwy." nadęła się Czwarta.
"Nie mogę w to uwierzyć. Wiesz, co to oznacza dla was obu. WOJNĘ!" i mówiąc to, Valian wyrzucił ich obu w powietrze i zaczął walić dookoła nich dziko.
"Tylko pamiętaj Valian, że prosiłeś się o to." Siódmy rzucił w dół wielkie trzaskające błyskawice, ale bezskutecznie. Valian ochronił siebie za prawie niezniszczalną barierą.
"Teraz jest moja kolej." Czwarta wywołała mrożącą krew w żyłach zamieć, która doprowadziła do tego samego skutku co uderzenia błyskawic. "Nie ładnie!"
"Czy wy dwaj nigdy się niczego nie nauczycie?" drażnił uśmiechając się Valian, kiedy zaczął zmieniać temperaturę w pokoju.
"NIE!" krzyknęła Czwarta. "Wszystko tylko nie to. Co? Ty się śmiejesz i ty nazywasz się moim mężem, jak to możliwe?"
Wielki ryk śmiechu pozdrowił uszy całej trójki podczas ich figli. "Czy nigdy się niczego nie nauczysz? Valian staje się bardzo silny. Ten cały trening udoskonalił go i jego naturalny talent doprowadził jego moce daleko ponad to, co moglibyśmy sobie wyobrazić w takim krótkim razie." skończył Dziesiąty, zawsze będący ojcem grupy. On dostał bardzo silnego uczucia do Valiana w czasie krótkiego okresu przebywania z nim. Nie takiej miłości, jaka istnieje między dwoma kochankami, ale tego typu miłości, jaka istnieje między ojcem a synem.
"Hej, wiem, dlaczego nie mamy przyjęcia. My wszyscy potrzebujemy wyjść, a szczególnie Valian."
"Nie wiem." odpowiedział Pierwsza, matka Dziesięciu.
"No ustąp. Nie bądź takim osobnikiem psującym zabawę. On daje z siebie wszystko. My wszyscy to robimy."
"Co myślisz Valian, powinniśmy, czy też nie?"
"Zejdźmy i zróbmy coś sprośnego!"
"To jest mój chłopiec!"
"Ale ty."
"Och, zamknij się. Wykradniemy go na dzisiejszy wieczór i zabierzemy to lubiące towarzystwo i zabawę dziecko! Noc, której on nie zapomni zbyt szybko."
"Nie tam."
"Ale, dlaczego nie? To jest najlepsze miejsce."
"Nie bez mnie, albo Pierwszej. To jest pewne. My wszyscy wiemy, że w tym miejscu można dostać w dupę."
"Ale ty faceci zawsze zrujnujecie zabawę. Ostatni raz."
"Masz na myśli uratować twoją dupę. Kiedy ostatni raz tam poszedłeś, to zostałeś prawie zgwałcony."
"No cóż, on tylko przez chwilę patrzał z bliska na moje rzeczy.
"Tak prawda, raczej rozerwał je na kawałki."
"Dosyć, faceci! W ten sposób nigdy się tam nie dostaniemy. Co gdybyśmy poszli, ale obaj ty i Dziesiąty przyszlibyście z nami?"
"Czy musimy iść z nimi?"
"Czy musimy iść?"
"Spójrzcie faceci, musimy chronić Valiana. Ale nie możemy powstrzymać go od tego, żeby dobrze się bawił."
"Popieram ten zamiar."
"Ja pójdę jako trzeci."
"Ja jako czwarty."
"W porządku, w porządku. Idziemy już. Valian. klub, do którego ciebie zabierzemy jest bardzo niebezpieczny. Przychodzi tam wielu silnych i mocnych ludzi. WIĘC musisz trzymać oczy otwarte. Po drugie, nie możemy uratować tam ciebie tam jak tutaj. Disphisux niewątpliwie szuka ciebie i będą to kontynuowali aż oni znajdą i unicestwią ciebie. Myślisz, że potrafisz ukryć swoje skrzydła i uwolnił się od żaru?"
Zanim Dziesiąty był jeszcze w stanie skończyć swoją prośbę, skrzydła Valiana zniknęły i on utracił swoją magię, ponętny złoty żar. W końcu kłótnia Pierwszej i Dziesiątego z innymi skończyła się.
"Teraz wystrójcie tego ogiera." Machnięciem swojej ręki i migotaniem jasnych oczu, Pierwsza wystroiła Valiana w ubranie, które podkreślało każdą jego cechę.
Koloru ciemnego błękitu, koszula miała guziki do dołu, która była trochę zbyt mała rozmiarem, chociaż to już i tak była dopasowana koszula i w ten sposób uwydatniała wszystkie rysy jego torsu. Jego silne muskuły wystawały, jego płaski jak tarka brzuch składał się z ośmiu, a nie sześciu grup mięśni wyraźnie widocznych i wszystkie pozostałe mięśnie błyszczały i migotały z każdą chwilą. Napięta koszula ukazywała szczupłe, ale bardzo dobrze zdefiniowane i stonowane ciało Valiana, będące ucztą dla oczu. Na górze i na dole, dwa guziki były otwarte, ukazując kołnierz i jego bokserki, jedynie służąc drażnieniu. Workowate spodnie, będące pięknym kontrastem dla górnej części garderoby, były czarnego koloru. Chociaż to nie było przewidziane i wskazując na to, co znajdowało się wewnątrz, spodnie wyglądały pięknie na Valianie, ale ilekroć Valian się pochylił, ukazywał się miły widok jego napiętych, muskularnych pośladków. Naszyjnik na kołnierzu zdobił jego szyję, wstrząsający biały kolor dla kontrastu i uwydatniał jego twarz nadając jej znaczenia. Jego bokserki były mieszanką niebieskiego i czarnego i przyciągały oczy każdego. I w końcu jasnoniebieskie klapki były nałożone na jego stopy.
"Więc, co myślicie faceci? Jeśli tak nie powiem, to myślę, że zrobiłem cholernie dobrą pracę. Nie, że on nie wyglądałby dobrze w innych rzeczach, gdyż dopiero teraz on jest całkiem otwarty, aby mu się przyjrzeć," skończyła Pierwsza, kiedy wyczuła śmiertelną ciszę, patrząc na swoje dzieło.
Wszyscy wydali z siebie pomruk, nadal gapiąc się na wyobrażenie urody stojące przed nimi.
"Wy, faceci," jęknął Valian ", przestańcie tak na mnie patrzeć. Czuję się jak jakaś zepsuta prostytutka."
"Och, to jest prawda. Czy mam coś zmienić?" spytała Pierwsza, jedyna, która była w stanie odnaleźć swój głos.
"Nie, zostaw tak. Zatroszczymy się, jeśli pojawią się jakieś problemy," zarechotał Dziesiąty.
Z kolei, każdy z Dziesięciu schował swoje skrzydła, stracił swój żar i ozdobił się w podobny sposób do Valiana. Chociaż byli niezmiernie piękni, to Dziesiątka wypadała marnie w porównaniu z Valianem.
"Wy, faceci, nie jestem taki pewny. Mam na myśli, że nie chcę, aby ktoś polubić mnie tylko z powodu wyglądu. Chcę znaleźć prawdziwą miłość. Nie pożądanie. Żądza tylko przynosi ból," skończył Valian gorzkim tonem. Valian zrobił wszystko, co tylko mógł, aby zakopać swoje uczucia dla tego chłopca. "Nie, nie wolno mi myśleć o nim, już nigdy ponownie." Valian utracił wszystkie uczucia dla Haydena, ale wspomnienie o nim służyło mu jako stałe przypomnienie o bólu serca.
"Wiem, że jesteś zraniony, dzieciaku. Ale to pomoże ci zapomnieć o jakimś bólu. Zmusi ciebie, aby zaczął coś nowego. Nawet nie musisz iść; to jest wszystko twój wybór."
"Dzięki. Ten oznacza dla mnie bardzo wiele. Ale sądzę, że jestem także zmęczony byciem taki przygnębiony i samotny, no to wyruszajmy!" odpowiedział Valian, rozweselając się całkiem miło.
"WOO HOO! Wybierzmy się już w drogę."
"Zaczekajcie. Jeszcze jedna rzecz. Valian jest jeszcze raz Kierstenem. Pamiętajcie o tym, albo zdmuchniecie jego incognito," szybko skończył Dziesiąty, ponieważ wszyscy pozostali zaczęli skakać wokoło.
I po tym i kilku poprawkach w ostatniej minucie, oni wszyscy wyszli, tak sobie.
Pojawili się ponownie w całkowicie innym miejscu. Było słychać głośną muzykę przez ściany, kiedy grupa zaczęła wchodzić na górę do drzwi. Kiedy oni weszli do środka, pozdrowił ich nosy zapach potu i namiętności. Wszędzie, gdzie tylko mógłbyś spojrzeć, ludzie tańczyli i porozumiewali się.
"No, to miejsce nie wydaje się zbyt niebezpieczne," wrzasnął Valian, żeby być słyszany w hałasie.
"Mieliśmy na myśli niebezpieczeństwo, kiedy ludzie zaczną podchodzić do ciebie prosić ciebie do tańca i zaczną próbować dogadywać się z tobą. Nie ma tu przemocy, tylko wszystko się kręci wokół flirtowania."
"Och, w porządku. To jest świetne." Valian zaczął rozglądać się wokoło i naprawdę było tu dużo pięknych mężczyzn i kobiet. Najwięcej było w jego wieku, ale było też kilku starszych ludzi {nie na tyle starych, żeby być jego rodzicami, ale dostatecznie starych, aby być jego starszymi braćmi i siostrami).
"Hej, ale to podniecające! Wygląda na to, że będzie tu dzisiaj wieczorem trochę akcji?" doszły cedzone słowa, apatycznego głosu jakiegoś mężczyzny, kiedy Valian poczuł, jak jakieś ręce ruszają się jak wąż dookoła jego talii. Instynktownie, ciało Valiana objęło kontrolę i Valian wyciągnął się z uścisku mężczyzny i odwrócił się.
"Znikaj Furdum. Jeśli pomyślisz o dotknięciu go ponownie, to będziesz żałował dnia, w którym się urodziłeś." Szósty stanął przed Valianem i odpowiedział.
"Dobrze, dobrze, jeśli to nie jest król bigotów! Co porabiasz?"
"Gorzej teraz, kiedy miałem przyjemność widzenia ciebie. Teraz czmychaj, albo coś w tym rodzaju."
"Bo inaczej co? Jestem zmęczony tobą i twoimi pustymi groźbami."
"Dobrze wtedy, sam się o to prosisz."
"CO jak myślisz robisz? Nie potrzebujemy przyciągnąć więcej uwagi na siebie. Przestań, albo odejdziemy," wykrzyknął Dziesiąty do umysłu Szóstego.
"Wiesz, Furdum, masz szczęście, że Kiersten jest tutaj. Gdyż inaczej zabiłbym ciebie." I z mocnym pchnięciem, Szósty poprowadził do wnętrza
klubu, mając za sobą Valiana i pozostałych.
"To był Furdum. On ma reputację pieprzenia wszystkiego, co się rusza. Więc bądź z nim ostrożny," powiedział Szósty sapiąc ze złości z wściekłością.
"Dzięki", wymamrotał zaniepokojony Valian.
"Nie martw się o niego, on zawsze zachowuje się w taki sposób, ilekroć Furdum jest w pobliżu," przyszło na myśl Piątemu.
"Jest świetnie", odpowiedział Valian.
Dziesiątka i Valian torowali siebie drogę do samego środka klubu, gdzie znajdował się ogromny parkiet taneczny. Tłum stał na krawędzi parkietu, widocznie przyglądając się czemuś, co działo się w środku. Valian delikatnie przebił się przez tłum i do krawędziach parkietu. Valian nie był przygotowany na to, co miał za chwilę zobaczyć.
Rozdział 2
Trening
W centrum tanecznego parkietu stał młodzieniec, który, jak się wydawało, miał około 17 lat, tańcząc. Po prostu tańcząc, ale tańcząc w harmonii z
naturą. Jego ruchy stały się jednością z wiatrem, jego ciało kołysało się erotycznie do rytmu, jego erotyczne ciało poruszało w rytm uderzeń. Jego koszulka była otwarta, ukazując nagie ciało i to było także dobrze zdefiniowane ciało. Bardzo podobne do Valiana, ale dużo lepiej zdefiniowane, ale nie aż tak bardzo, żeby to dostało się rażące. Pot błyszczał na jego napiętych mięśniach, ściekając w dół jego ciała, jak gdyby padał deszcz. Ten chłopiec, wydawał się zupełnie integrować z otoczeniem, łącząc się z nim, ale z takim pogodnym pięknem, że on był całkiem wyrazisty, nawet jego przesuwające się, przemierzające oczy. I tak samo nagle jego ciało zatrzymało się, kiedy muzyka doszła do końca.
On spojrzał w górę, otwierając swoje oczy po raz pierwszy, odkąd on zaczął tańczyć. Rumieniąc się ciemnym odcieniem czerwieni, wydał nieśmiały uśmiech, nie uświadamiał sobie, że przyciągnął taki tłum. Jego oczy wędrowały nieśmiało po tłumie, aż one spoczęły na Valianie. Coś w tym chłopcu uderzyło w strunę w sercu drugiego mężczyzny. Prawie, jakby to było przeznaczenie.
Kiedy Valian spojrzał w górę i stwierdził, że drugi chłopiec wpatruje się w jego oczy, on także zarumienił się trochę i zaczął cofać się do tyłu z powrotem do miejsca, gdzie pozostała Dziesiątka kontynuowała taniec między sobą, zapominając o swoim otoczeniu, chociaż w każdej chwili, nie spuszczając oka z Valiana.
Zanim Valian mógł dotrzeć do bezpieczeństwa w otoczeniu swoich przyjaciół, on czuł małe uderzenie w swoje ramię. Natychmiast czas zamarł i Valian zaczął żarzyć się złotawo. Wydawał się wyśliznąć z tego czasu i do przeszłości, ale w innym wymiarze. Zobaczył przed sobą jakby dwóch chłopców, obaj mający oszałamiająco dobry wygląd, ale aura, która wydzieliła wibracje sprawiała, że wygląd nie był jedyną rzeczą, która była piękna, oni siedzieli i rozmawiali.
"Wiesz, że zaczyna się wojna," powiedział mniej nieśmiały z nich.
"Tak, wiem. Jestem złożony w ofierze," odpowiedział drugi, który wydawał się być trochę młodszy.
"Nie martw się, obiecuję, że będę troszczyć się o ciebie, obojętnie co się stanie. Nie pozwolę, aby coś ciebie zraniło. To obiecuję tobie Valian." "Valian? To ja byłem tym samym chłopcem, który siedział w tej scenie, pomyślał Valian?"
"Dzięki, Tristin. To znaczy dla mnie bardzo wiele."
"Chodź tutaj, przytul się do mnie." Dwaj chłopcy przyciągnęli się razem, aby się uścisnąć.
Obraz wirował i inna scena miała miejsce, byli tam ci sami dwaj chłopcy, ale starsi, teraz już bliżej dwudziestki.
"Jak myślisz, co się stanie się?" spytał 'Valian.'
"Nie wiem. Tylko martwię się o ciebie." Tristin popatrzał na Valiana ze zrozpaczonym wyrazem twarzy.
"Nie martw się. Potrafię zatroszczyć się o siebie. Ale musisz iść, aby walczyć?"
"Tak, muszę. Ojciec mówi, że to jest moje przeznaczenie."
"Ale, co wie twój ojciec. Nie idź, nie opuszczaj mnie. Proszę."
"Mój ojciec jest królem Uranii. On wie najlepiej. I nie rób tego jeszcze trudniejszym niż to musi być Valian. Błagam ciebie."
"Przepraszam. To jest tylko z tego powodu, że nie wiem, jak poradzę sobie bez ciebie."
"Nie martw się o to. Jeśli myślisz, że możesz pozbyć się mnie tak łatwo, to się bardzo mylisz."
"To nie jest zabawne."
"Przepraszam. W porządku, teraz muszę odejść."
"Zanim odejdziesz, chcę tylko, żebyś wiedział, że wyglądasz naprawdę pięknie. Pewnego dnia podbijesz głupio czyjeś serce."
"Gdyby on tylko wiedział, że to było jego, pomyślał Tristin."
Jeszcze raz obraz zawirował mieszanką kolorów. Tym razem, do miejsca, gdzie toczyła się wojna.
"Wstań mój synu. Wstań i wynoś się stąd," wykrzyknął wielki wojownik, który nosił na swojej głowie wielką koronę.
"Ojcze, nie mogę wstać. To za bardzo mnie boli. Musisz wystrzelić pocisk, to jest nasza jedyna szansa."
"Raczej umarłbym niż zabił mojego własnego syna. Trzymaj się, przyjdę, aby zabrać ciebie."
"Nie ojcze, ten świat jest stoi na skraju przepaści. Nie tylko nasz świat, ale całość z Uranią, Niebem i Piekłem. Wybacz mi ojcze. Musisz powiedzieć Valianowi, że go kocham. Nigdy jeszcze nie miałem okazji, aby chociaż dotknąć tych jego boskich warg i teraz już nigdy tego nie zrobię. Valian! Kocham ciebie!"
Zanim Tristin mógł zmanipulować swoimi mocami, aby wystrzelić pocisk, Valian ukazał się przy jego boku. Szlochając, Valian uciszył wstrząśniętego Tristina.
"To nie koniec. Twój pocisk nie zrobi niczego, aby to skrzywdzić. Tylko jedna rzecz teraz może coś zrobić i to jest Trójca."
"VALIAN! Usuń się do cholernego diabła stąd."
"Nie, nie, aż wezwę Trójcę."
"Valian, nie możesz wezwać Trójcy, tylko jeden z krwi Archaniołów może to zrobić i wszyscy oni zostali schwytani."
"Nie wszyscy, Tristinie, nie wszyscy. Wybacz mi, mój kochanie, ale muszę wymazać z twojej pamięci tę rozmowę. Zbyt dużo jest do stracenia."
Migotaniem rąk, małym mrugnięciem okiem, Tristin stracił przytomność wpadając w opiekuńcze ramiona Valiana.
"I teraz to się zaczyna. Zostałeś ostrzeżony." Złoty żar go otoczył i on ryknął:
Aby widzieć świat przez ziarno piasku.
Aby trzymać nieskończoność w swojej ręce.
Aby pobudzić moc nie do pomyślenia,
Aby przywołać moc nie do zdobycia dla śmiertelnika.
Obudź się.---
Obraz zatrzymał się w środku akcji i wymiar powrócił, a wraz z czasem
jeszcze raz ruch swobodny w klubie.
"Czy nic ci nie jest, człowieku?" spytał chłopiec, z odrobiną niepokoju.
"No, tak. Świetnie. Po prostu pomyślałem o czymś," odpowiedział nerwowo Valian. "Co to do diabła było?, pomyślał. Co to znaczy?" Dziesiątka, wyczuwając jego zakłopotanie, szybko znalazła się u jego boku, pytając go, czy dobrze się czuje.
"Tak, czuję się świetnie. Po prostu porozmawiamy o tym później," odpowiedział. Dziesięciu powoli odeszło, ale tylko na bardzo krótką odległość, tak jak mieć oko na niego.
"Czy to jest nieodpowiednia pora, aby poprosić ciebie do tańca?" spytał nerwowo chłopiec.
"No, pewnie. Ale ostrzegam ciebie, to będzie tylko przez chwilę."
Drugi chłopiec zachichotał trochę i wziął Valiana za rękę, wstrząs elektryczności przeszedł przez nich, kiedy on zaprowadził Valiana na parkiet taneczny. Chłopiec odwrócił się, umieścił swoje ręce na biodrze Valiana i spojrzał głęboko w jego, Valiana, oczy. Valian wziął swoje ręce i umieścił je dookoła drugiego chłopca, kiedy wolna piosenka zaczęła się w tle.
"Gage."
"Co?" wymamrotał zmieszany Valian.
"Mam na imię Gage. A ty?"
"No, Kiersten."
"Czy jesteś w porządku, naprawdę wydajesz się być czymś zmartwiony. Wiem, że się co dopiero spotkaliśmy, ale, jeśli chcesz rozmawiać, to zamieniam się w słuch. I a propos, twoje imię jest całkiem piękne, podobnie jak ty," skończył Gage z małym uśmieszkiem, kiedy obserwował jak Valian przechodzi prze całą gamę czerwieni.
"Dzięki, nie martw się z tego powodu, to nic ważnego."
"Jeśli tak mówisz." Gage powoli wsunął swoje ręce pod koszulkę Valiana i przyciągnął Valiana bliżej do siebie. Odczucie skóry dotykającej skóry, prawie doprowadziło obu do szaleństwa. Z czystego instynktu Valian oparł się na ramieniu Gage'a, opierając swoją głowę na jego mocnych łopatkach. Valian zamknął swoje oczy i był szczęśliwie zdumiony, kiedy Gage umieścił swoją głowę przy głowie Valiana.
"Mmmm, to sprawia takie przyjemne uczucie."
"Tak", to było wszystko, co Valian był w stanie odpowiedzieć. "Więc skąd ty jesteś?"
Valian zamarł słysząc to pytanie. On nie wiedział, co odpowiedzieć. Ziemia byłaby zdziwiona z jego odpowiedzi, ale on nie mógł przyznać się, że przybywa z Uniwersytetu Wykester na Uranii. On poszedł do przodu, wykorzystał swoją szansę i powiedział z Ziemi.
"Nie mów! To jest niegodziwe. Zawsze chciałem tam pójść. Jak tam jest?"
Uspokojony Valian odpowiedział, "Całkiem przyjemnie, nie ma wiele do zrobienia. Ale tam również nie ma środków do żadnej walki."
Chichocząc Gag odpowiedział, "Nie znam człowieka, wyglądasz, jakbyś potrafił trzymać się mocno ziemi."
"Mógłbym powiedzieć to samo o tobie."
"O, dzięki. Wiesz, jest więcej w tobie niż tylko sam wygląd. Ty nie jesteś na pewno w żadnym wypadku sam, nieprawdaż?"
Natychmiast Valian oderwał się i powiedział, "Och, przykro mi. Właśnie przypomniałem sobie, że muszę dokądś pójść. Do widzenia," i mówiąc to, Valian odwrócił się i popędził przez tłum, starając się najbardziej, jak tylko mógł, aby nie dotknąć nikogo innego.
"Zaczekaj! Zatrzymaj się, czy mogę tylko dostać twój numer, albo adres, albo coś w tym rodzaju?" wrzasnął beznadziejnie Gage. "Czy było coś, co ja powiedziałem, zdziwił się."
"FACECI! Muszę odejść, muszę odejść, powiedział Valian, całkiem spokojnie."
"Co jest nie w porządku? Czy wszystko jest jak należy?"
"Nie martw się Pierwszy, ja tylko potrzebuję trochę oddychać w przestrzeni."
"Zaczekaj, zaraz przyjdę."
"Dziesiąty, nie, muszę być przez chwilę sam."
Valian opuścił klub, biegnąc nawet się nie odwracając. Łzy błyszczały na jego policzkach, wszystko to zdarzyło się zbyt szybko. Kiedy usłyszał wrzask z tyłu za sobą, mógł wyraźnie wykryć seksowny głos Gage'a. On nie zwrócił żadnej uwagi na ten głos i trzymał swoje oczy na ziemi i niestety, nie widzieli pionowego opadania klifu, ześlizgnął się na krawędzi i przeraził się spadając. Ciało Valian przejęło kontrolę nad sytuacją i natychmiast skrzydła Valiana pojawiły się ponownie, jak również jego żar.
Gage zatrzymał się całkiem w drodze, kiedy zobaczył przed sobą, rozwijającego skrzydła jednego z Archaniołów. I w jego sercu, w miejscu przypieczętowanym przez przeznaczenie, los, czas, przestrzeń i moc, tajemnicze uczucia i moce jeszcze raz zaczęły zmieniać się i działać.
Dziesiątka natychmiast poczuła ogromny wzrost mocy na obszarze, uświadamiając sobie dopiero zbyt późno, że ta moc pochodziła od Valiana. Zanim oni mogli się poruszyć, oziębły, onieśmielający śmiech napełnił powietrze w klubie.
"Tak Valian, wybrałeś, aby się pokazać. I tak wojna naprawdę się zaczęła."
Rozdział 3
Trening
Niezawodnie oni ukazali się. Pochodzili od stworzeń zła, Wyvernów. Zanim mogli wyroić się na Valiana, ukazała się Dziesiątka.
"Odejdź, teraz. Teraz to już nie jest miejsce dla ciebie," rozkazał Dziesiąty, z poważną twarzą. Ponieważ on bał się, że właśnie to się wydarzy, ponowne pojawianie się Wyvernów - ich jedynego prawdziwego wroga. Ponieważ oni byli nieśmiertelni, jako potomkowie rasy stworzeń, które nie mogły umierać. Chociaż tylko około stu powstało z gniewu Piekła na samym początku czasu.
"Ale muszę pozostać, walczyć i pomóc wam," argumentował zaniepokojony Valian.
"To nie jest odpowiednia pora, Valian. Rozkazuję ci." Pierwsza przygotowywała się do straszliwej bitwy. "Weź tu wszystkich ludzi, aby zapewnić im bezpieczeństwo. Idź i ostrzeż planety, że nadchodzi wojna. Nadszedł czas, aby odłożyć nieistotne rzeczy na bok i odbudować przymierze, które kiedyś istniało."
"NIE! Muszę walczyć. To jest moje powołanie."
"VALIAN. Pozwoliłem ci na swobodne działanie. Ale jedną rzecz utrzymałem przed tobą w tajemnicy, gdybyś umarł, to nie ma żadnej przyszłości dla tej ziemi. Proroctwo mówi, że jesteś ostateczną nadzieją i bez ciebie nic nie pozostanie. Bóg musi bronić się sam i nie może nam pomóc i dlatego wszystko, co On stworzył zginie i zostanie zniszczone. To samo stanie się z Piekłem." Valian był oszołomiony. Jeszcze nigdy Dziesiąty nie podniósł na niego głosu. On po prostu odwrócił się i udał się szybko do baru. Po drodze chwycił wstrząśniętego Gage'a i udał się w drogę.
Po jego wejściu, wszystkie aktywności zatrzymały się, ponieważ przed nimi stanął najpiękniejszy i najbardziej śmiercionośny ze wszystkich Archaniołów. "Odejdź, teraz." Słysząc to Valian odwrócił się i podążył do powierzchni, tak aby mógł pójść na pierwszą planetę, Xajo. Ale zanim mógł odejść, ostry ból wybuchł w jego głowie. On chwycił się za skronie i upadł ziemię, wylewając łzy przez cały ten czas. Takiego ból on nie miał, ani go sobie nie wyobrażał nigdy przedtem. Sprawiało to takie uczucie, jak gdyby cały świat był przeciwko niemu. Ale dlaczego?
Czas jeszcze raz zamarł, świat obrócił się i Valian jeszcze raz znalazł się w przeszłości, na planecie, która wydawała się bardzo podobna do tej, na której był aktualnie, Dubormal:
Zobaczył zmaltretowanego chłopca chwytającego się za głowę w tej samej pozie, jak on zrobił to tylko kilka chwil wcześniej. Inny chłopiec, ten sam, którego zobaczył wcześniej, Tristin, przybiegł i objął rękami chłopca.
"Co jest nie w porządku dziecko?"
"To boli Tristin, to boli."
"Co cię boli? Powiedz mi, proszę."
"Nie wiem. To jest tylko -" Wrzask wyrwał się z ust młodego chłopca, kiedy ból skręcał całe jego ciało i on zaczął skręcać się w rękach Tristina. Tristin przyglądał się bezradnie, jak chłopiec, którego kochał tak bardzo, cierpiał.
"OJCZE!" on ryknął.
"Synu, co ci jest?"
"To jest Valian. Coś jest nie w porządku. On odczuwa zbyt wielki ból."
"Nie wiem -
"Planeta odczuwa tak wielki ból," powiedział niesamowity głos.
"Kto to jest? To niemożliwe, nikt nie powinien być w stanie włamać się do moich myśli wymienianych z moim własnym synem."
"Przepraszam ciebie królu, ale teraz wiele stoi na szali. Jeśli planeta nie będzie uratowana, chłopiec utraci kontrolę nad swymi mocami. Prawda, on wydaje się słaby, ale trzyma w sobie bezgraniczną moc. Jeśli ona nie zostanie uwolniona, to oni mogliby zniszczyć wszystko."
I jeszcze raz, Valian stwierdził, że świat się kręci, ale w przeciwieństwie do ostatniego razu, kręcenie trwało nadal, ale on usłyszał bardzo spokojny i wyraźny głos.
Trójco. Obudź to. Zanim wszystko będzie stracone.
Ty jesteś pogrążona w swoich tajemnych ograniczeniach, ale nie bój się z tego powodu, nie możesz zostać zraniona.
Ponieważ staniesz się wiecznym kamieniem.
Aż twoja prawdziwa miłość posadzi pierwszy pocałunek na twoich świętych wargach.
Obudź się pożądając jednego. Dla wezwań jego przeznaczenia.
Tristin zostanie poddany sprawdzeniu.
Gdyby miał zawieść, to ty zawiedziesz. Gdybyś zawiódł, to Urania zawiedzie.
Na razie będziesz bezsilny. Ale moc to nie jest wszystko.
Teraz obudź to. Spójrz na tego, którego poznałeś jako ostatniego.
I pamiętaj, że ty jesteś Mocą.
Valian spadł z powrotem do rzeczywistości, tylko po to, aby zostać powitany w niezbyt dobrych objęciach bólu. To wyraźne ostrzeżenie utkwiło w jego umyśle. Wieczny kamień? Pożądanie jednego? Trójca? Zaczekaj, czy on nie usłyszał o Trójcy podczas swojej poprzedniej podróży w czasie. Co to wszystko znaczy? I co gorsza, on nie mógł myśleć
bardzo dobrze z tym walącym bólem głowy.
Valian poczuł, że objęły go uśmierzające i opiekuńcze ręce.
"Wszystko będzie w porządku. Tylko odpręż się."
"Nie, Trójca musi ostrzec Dziesięciu." Przy wzmiance o Trójcy, Gage złapany oddech i szybko szepnął:
"
Obudź się; obudź się z twojego snu wieczności.
Ochroń ziemię jeszcze raz, o, nieśmiertelna Trójco.
Czy to coś znaczy dla ciebie?"
Valian odwrócił swoje oczy, aby spojrzeć na Gage'a. On teraz miał część odpowiedzi na zagadkę. Ponieważ przed nim, stał ten, którego poznał jako ostatniego. Teraz, czy pożądał kogoś? Pomyślał o wszystkich, jakich znał, a potem o nim. Valian zmagał się tylko po to, aby powrócić zarówno do Gage'a jak i ogromnego bólu. "Nie, Gage, muszę to zrobić. Tylko pomóż mi się unieść." Nie mogąc nic innego zrobić, Gage zastosował się do tego. "Mahut."
" Mahut!?"
" MAHUT, STRAŻNIK ZIEMI. Odpowiedz mi!?"
"Wzywasz mnie, Archaniele."
"Obudź Haydena, powiedz mu, że Kiersten go wzywa."
"Natychmiast." Będąc z powrotem na Ziemi, Dorigan poleciał i po chwili był obok łóżka, w którym Hayden i Dave przytulali się do siebie. Hayden tak naprawdę nigdy nie przezwyciężył myśli o Kierstenie i prawdopodobnie nigdy tego nie zrobi, ale Dave pomógł mu przejść przez to i z tego powodu Hayden pozwolił Dave'owi, aby ten spał z nim, chociaż oni nie mieli żadnego seksu. "Hayden."
Hayden strzelił prosto z łóżkiem z oczami srebra pałającymi. Na widok wielkiego stworzenia, on wydał z siebie sapanie.
"Weź mnie za rękę. Teraz." Mahut po prostu rozkazał. Hayden nie miał powodu, aby się nie zgodzić. Na szyi Mahuta, wisiał święty wisiorek Ziemi i jeszcze raz, zapałały jego głębokie moce. W wirze jasnych cieni, obaj zniknęli, tylko po to, aby pojawić się ponownie na Dubormal, stając obok Valiana i Gage'a.
"Dziękuję, Mahut. Teraz chroń Ziemię i pomóż tym obu, ilekroć oni będą potrzebowali twojej pomocy. To jest bezpośredni rozkaz."
"Bardzo dobrze. Do widzenia i uważaj na siebie, mój chłopcze." Kiedy to powiedział, Mahut, Strażnik Ziemi i jeden z Dziesięciu Doriganów, powrócił do swego domu na Ziemi.
"Kiersten!" wykrzyknął naprawdę zaskoczony Hayden.
"Nie teraz Hayden. Twoim zadaniem jest chronić tego człowieka, Gage, z narażeniem twojego życia. Musisz brać udział w bitwie, zanim on nawet weźmie w niej udział. Zawiedź, a poczujesz mój gniew. Gage, co do ciebie, twoją drogą jest się rozwinąć. Podróżuj do każdej z planet, uwolnij Doriganów i przyprowadź wszystkich rozproszonych ludzi z Uranii. Twoja tożsamość już wkrótce stanie się dla ciebie jasna. Poproś Dziesięciu o każdą pomoc. Rozumiesz?"
"Tak Kiersten," zgodził się zdenerwowany Hayden.
"Kiersten, co się dzieje?"
"Nie ma czasu, aby to wyjaśnić. Obiecaj mi, że zrobisz mi przysługę?"
"Tak, ale -"
"Nie ma czasu. Hayden, liczę na ciebie, abyś chronił go z narażeniem twojego życia." Kiedy to powiedział, Valian połączył ich ręce razem i szepnął, "Starożytni, pilnujcie ich." "Teraz chodźcie, wyruszcie na Xajo." On zamknął oczy i przetransportował ich na Xajo. Zmęczony i wyczerpany, do tego odczuwając ból, który odepchnął od siebie, szybko zużył minimalną energię, jaka w nim pozostała. "Nie, muszę pójść dalej. Nie mogę być już samolubny. Teraz, to naprawdę rozumiem." Z ostatnim uniesieniem, on przesłał do Dziesiątki i Kumarkowa, przywódcy Disphisuxu. "A więc, zaczyna się. Twój najgorszy koszmar będzie miał miejsce jeszcze raz, Kumarkow. Dziesięciu, wasza najważniejsze zadanie się zaczęło; chrońcie te kraje do czasu, aż ja obudzę się ponownie." Dziesiątka, nadal walcząca, zakrwawiona i zmęczona z powodu ich wysiłku i ran, szybko zastanowiła się i zmartwiła z powodu tego, co Valian próbował im powiedzieć. Tymczasem, Kumarkow usiadł na swoim tronie, zastanawiając się, co do diabła Valian miał na myśli mówiąc to. On wiedział, że chłopiec nic nie mógł zrobić. Jedyną rzeczą, które jeszcze stawiła najdrobniejszą groźbę dla niego była Trójca. Ale ona była zamknięta w sobie samej i Valianie. Valian jedynie wiedział dwie trzecie o tym. Pozostała trzecia część była tym, o czym tylko on wiedział.
I z uderzeniem tysiąca planet, które e niego walnęły. Tristin, Książę Uranii także znał ostatnią jedną trzecią, ponieważ on był tam w tym proroczym dniu:
"Gra jest skończona, Valian."
"Nie, Trójca nigdy nie upadnie."
"Ale tak się stanie. Ponieważ zabezpieczyłem dla mnie końcowy zamek Uranii."
"Jednakże to ja mam klucz."
"Pomyśl ponownie. Masz jedynie dwie trzecie z tego." Kumarkow wydał z siebie pusty śmiech, podczas gdy Valian otrzymał tę myśl z powrotem i był wstrząśnięty, kiedy zobaczył prawdę. "Jesteś wstrząśnięty Valian? Jeszcze raz zostałeś zrobiony na głupka."
"Nie całkiem Kumarkow. Ponieważ widzisz, że byłem tam z twoim bratem," szepnął Tristin.
"NIE!" Wściekłość Kumarkowa przeszła przez Tristina i on został odrzucony do tyłu.
"Tristin!" Kiedy Valian pognał do niego, Kumarkow wykorzystał szansę, aby zamknąć starożytny zamek Uranii, Trójcę.
"Valian, uratuj Trójcę." Na próżno Valian jeszcze raz popędził z powrotem do zamku, ale był zbyt późno. Po raz pierwszy w swoim życiu, on zawiódł. I to wtedy, kiedy otworzył się na swoje moce i stał się Ostatecznym Archaniołem, Mocą. "Akrevia" i nic już więcej nie było.
"Jemu nie mogłoby się to udać," przemawiał Kumarkow do samego siebie. Ale jego serce zatrzymało się, jego oddychanie ulotniło się, ponieważ on usłyszał słowa, których bał się najbardziej.
"Być może odejdę w tej chwili dla Kumarkowa, ale obiecuję ci, że jeszcze będziemy mieli nasz pojedynek.
Aby zobaczyć świat przez ziarno piasku.
Aby trzymać nieskończoność w swojej ręce.
Aby pobudzić moce nie do pomyślenia,
Aby przywołać śmiercionośną moc nie do pokonania.
Obudź się; obudź się ze swojego snu o wieczności. Strzeż ziemi jeszcze raz, o, nieśmiertelna Trójco.
Rozdział 4
Trening
Cisza zapadła nad ziemią. Czas zwolnił, aby się zatrzymać. Nie wypowiedziane słowa rozpowszechniły się wśród ludzi. I do dusz kilku popłynęła jeszcze raz krew Uranii i święta krew Trójcy. Oddzielne planety trzęsły się potężnymi wydźwignięciami i w burzy pyłowej, nie dające się już rozdzielić, ponieważ były kiedyś połączone, ziemie uformowały się i połączyły się, aby stać się świętą Uranią. I w samym centrum tego piękna, pojawił się starożytny zamek, osłonięty krzewami i roślinami. Kiedy urósł do swojej pełnej wysokości, światło słońca oświetlało mury pokryte zagajnikiem i oślepiające złote światło otoczyło zamek, tworząc wielką aurę. Chociaż tak powoli, każdy krzew, roślina, robak i cokolwiek było tam jeszcze, spadło z murów, pozostawiając wspaniały zamek.
Wieże wyrosły ze wszystkich stron, z błyszczącymi oknami, wzmocnionymi murami, całkiem umocnione. I w jego centrum stała broń o maksymalnej mocy, chociaż jego moc była nieznana i jedynie znana z proroctw, legendarna katana Ostatecznego Archanioła. W najgłębszym pomieszczeniu, najgłębszym lochu, w najbardziej przerażającym i boskim ze wszystkich pomieszczeń, stał posąg nieskończenie piękny. Zamknięty w kamieniu, stał tam Valian, uwięzionego aż do pierwszego pocałunku miłości, aby usunąć przekleństwo od Trójcy.
We wszystkich światach, pozostali Archaniołowie odzyskali swoje skrzydła i pamięć, gromadząc się razem, aby powrócić do swojego domu, Trójcy.
We wszystkich światach, królewska rodzina Uranian odzyskała swoje moce i pamięć, rozpalając na nowo nadzieje w sercach ludzi, o odnowieniu potężnego królestwa Uranii. A w środku stał Gage, który teraz przekształcił się w Tristina. Szukając swego ojca i matki, on był w stanie rzucić przelotne spojrzenie pewnego uczucia na swoich rodziców i on natychmiast poszedł za tą odrobiną, chwytając Haydena za ręce, który stał obok niego przez cały czas. Nadal gapiącego się na Tristina, uroda Tristina całkowicie podbiła Haydena. Sam Hayden przeszedł przez transformację różnego rodzaju. On także stał się przystojniejszy, jego srebrne oczy stały się jeszcze ciemniejsze i ożywione. Jego lekkie brązowe włosy stały się dłuższe, dotykając jego ramion. Więcej ostrości zostało dodane do jego już harmonicznego i zdefiniowanego ciała.
Zanim Hayden mógł zareagować na cokolwiek, poczuł, jak Tristin opuszcza jego bok i bierze w objęcia dwóch innych ludzi obok nich. Jeden z nich miał siwe włosy, wspaniała korona leżała na jego czole i złota, pokryta klejnotami peleryna przesuwała się na wietrze. Drugi miał delikatne oczy, spływające siwe włosy i nosił prostą, a jednak elegancką szatę, zaakcentowaną tiarą na głowie.
"Mój synu! Jak to dobrze, że ciebie widzę. Minęło już tyle czasu, powinniśmy..." zaczął ten, który był oczywiście królem.
"Nie ojcze, nie ma na to czasu. Valian jeszcze raz przywołał Trójcę, mając na myśli tylko jedną rzecz, Wojna Ultimatronowa zaczęła się. Kumarkow nawet nie zaczeka sekundy, aby zacząć oddziaływać swoim gniewem na tę ziemię. Musimy działać szybko. Muszę pójść i obudzić Doriganów. Musisz zebrać i połączyć ludzi. Wyślij najsilniejszych wojowników, aby byli na linach frontu. Nie pozwolę, żeby Archaniołowie walczyli tym razem samotnie. To stało się dzięki nim, że mogliśmy przeżyć w przeszłości, ale teraz nie pozwolę im wziąć całego bólu i cierpienia na siebie. Musimy zrobić to razem." Tristin skończył z głębokim wdechem powietrza.
On obrócił się, aby usłyszeć klaskanie, kiedy jego matka miała łzy w oczach. "Mój drogi chłopcze, stałeś się wszystkim, czego mogłabym sobie życzyć. Jesteśmy tacy dumni z ciebie. To jest naprawdę czas Tristin."
"Czas?" spytał zdumiony Tristin. Tymczasem Hayden przyglądnął się z wielkim zainteresowaniem jak królewska rodzina stała przed nim.
"Tak... czas na twoje małżeństwo i ukoronowanie nowego króla i królowej."
"MAMO! Wiesz, że kocham Valiana. Nie mogę poślubić nikogo innego."
"Ależ synu, znasz reguły. Musisz wziąć ślub, kiedy skończysz osiemnaście lat. To będzie za miesiąc. Nie potrzebujesz poślubić dziewczyny, jeśli tego zechcesz. Możemy dostarczyć twojego spadkobiercę w jakimś inny sposób. Ale musisz dokonać wyboru," nacisnął jego ojciec.
"NIE! Nie rozumiesz. Moje serce należy do Valiana. Ono zawsze należało i zawsze będzie należało. Nigdy nie chcę go z powrotem. On poświęcił się dla mnie i cały świat, mamo, tato. Kocham go każdą odrobiną mojego serca."
"W takim razie, gdzie on jest, mój synu? Przyprowadź go tutaj. Poślubimy was całkiem wkrótce."
"Nie wiem, mamo. On powiedział mi, że muszę najpierw pójść za moim przeznaczeniem. I wszystkim, co wiem jest, że muszę obudzić najpierw Dziesięciu Doriganów. Mahut już został obudzony; on odpowiedział na moje wezwanie o pomoc, ilekroć będzie to konieczne."
"To w takim razie nie ma dużo czasu, mój chłopcze. Musisz znaleźć go w takim razie szybko. I proszę powiedz mi, kim jest ten młodzieniec, którego przyprowadziłeś," wtrąciła się jego matka.
"Mamo, tato, chcę, żebyście poznali Haydena. Hayden, to jest król Arlin i królowa Morsia."
"Miło mi was poznać, wasze wysokości." Hayden wykonał mały ukłon i podszedł, aby pocałować w rękę królową. Zarówno król jak i królowa byli zaskoczeni delikatnymi i doskonałymi manierami młodzieńca. "Mam na imię Hayden, jak wasz śliczny syn, a mój książę już wam powiedział. Nie jestem pewien, na czym polega moje zadanie, ale Kiersten powiedział mi, że mam chronić waszego syna z narażeniem mojego życia i dopilnować, aby on odbył swoją podróż?"
"Kiersten? Kim jest Kiersten?" zapytał król.
"Kiersten jest najsłodszym chłopcem, jakiego kiedykolwiek spotkałem i byłem dostatecznie głupi, aby..."
"Kiersten i Valian jest tą samą osobą. Nie ma czasu. Tato, wiesz co musisz zrobić. Mamo?"
"Idź słodki. Być ostrożny. Nam nic się nie stanie. Wszystko będzie gotowe, kiedy powrócisz," skończyła królowa Morsia.
"Dzięki, mamo. Teraz muszę odejść. Uważajcie na siebie." I mówiąc to, Tristin jeszcze raz wziął za rękę Haydena, mignął i zniknął.
"Mój drogi, zaczęło się."
"Tak moja królowo, naprawdę się zaczęło. Przygotujmy się."
Tymczasem....
Dziesiątka przestała walczyć i rzuciła się do ucieczki, używając swoich prawdziwych skrzydeł i mocy, jakie posiadali.
"Czy zdmuchniemy ich?" spytał Szósty.
"Oczywiście," odpowiedział Dziesiąty. "Ale użyjcie swoich legendarnych ataków. Oni dostają się pewni siebie i nie mamy na to czasu. Musimy skierować się do Trójcy."
"O, słodki. To będzie kopnięcie w dupę. No!" I mówiąc to Szósty wyskoczył wysoko w powietrze i wyraźna niebieskawo-biała aura otoczyła go i jego rozpostarte skrzydła. Z oczami pałającymi jasno i głęboką niebieskawo-białą barwą, on uniósł swoje ręce w powietrze, wyciągając z siebie powietrze. Z potężnym rykiem, on zawył "Aleja tornada." Z tymi dwoma słowami, powietrze wokół niego zagrzmiało, aby utworzyć sześć oddzielnych tornad, które rozpruły się linie wroga, nie zostawiając nic na swojej drodze.
"Dobra praca Szósty. No to wyruszajmy." I Dziesiątka zaczęła poruszać się w kierunku zamku Trójcy i byli tam błyskawicznie. Każdy z nich zebrał się w określonych dla nich wieżach i oczekiwał nadejścia pozostałych Archaniołów.
Pojedynczo, powracali pozostali Archaniołowie i kiedy ostatni powrócił do domu, Dziesiątka uwolniła swoje moce nad Trójcą, zamykając go przed wszystkimi osobami postronnymi. Wszyscy oni przeniknęli do centrum, w którym stała katana. Pierwszy wstał, aby przemówić głośno do reszty:
"Witam każdego. Nie mamy czasu do stracenia, więc zrobię to krótko i słodko. Valian przebudził się ponownie, ale do tej chwili on stał się najbardziej prawdopodobnie wiecznym kamieniem i ukrył się w najświętszym i najlepiej chronionym przedziale Trójcy, gdzie on będzie bezpieczny. Jest naszym obowiązkiem, aby zapewnić, żeby wszystko było bezpieczne, aż on będzie ponownie obudzony. Nikomu nie wolno wchodzić do tego pomieszczenia i żadnej osobie postronnej nie wolno wejść do Trójcy. W przeciwieństwie do tego, w co się popularnie wierzy, Kumarkow nie może zablokować ponownie Trójcy, odkąd zamek został złamany. Poza tym książę Trójcy z Uranii zaczął swoje poszukiwanie jedynej osoby, która może oddziałać na rezultat tego proroctwa. Ale nie możemy, nie musimy i nie chcemy się mieszać między Tristina i Haydena. Los i przeznaczenie musi rozwinąć się samo. Drugi, trening zacznie się natychmiast ponownie. Dołącz się Dziesiąty jako członek, żeby się zaczęło. Zacznijmy i nie zawiedźmy Valiana!"
Mowa spotkała się z wielkim chórem owacji i okrzyków zgody.
W całej Trójcy zaczęły się przygotowania do wielkiej wojny.
Tymczasem...
Kumarkow przemierzał wielkimi krokami swój własny zamek. Lękając się o skutki aktualnego dnia, on próbował na próżno zrozumieć, co zrobił niewłaściwie. Tristin, Valian, Trójca, nie przypuszczał, że darzy się którykolwiek z nich. Rzeczy zdecydowanie stały się dużo bardziej interesujące w obecnym dniu bitwy. Ale co było robić. On spojrzał z okna i znalazł pewną pociechę na swój widok. On nadal miał jedną broń, która była nie do powstrzymania. No cóż, to jest nie do powstrzymania przez wszystko, oprócz ostatecznej katany, której moc ciągle jeszcze pozostała tajemnicą. Ale Kumarkow wiedział, że żadna broń nie mogłaby być silniejsza niż katana bez błogosławieństw Nieba, Piekła i Uranii, gdyby katana jeszcze istniała. Jednakże ten jedyny, który mógłby jej użyć został uwięziony w przekleństwie. Jedynym sposobem, aby z tego uciec było także niebezpieczeństwo załamywania, ponieważ on wiedział, że jego własny kuzyn troszczył się, aby Tristin nie sprawiał wiele kłopotu, ponieważ nikt z nich nie był w stanie, aby opierać się sobie wzajemnie, jeśli oni będą razem podczas Sonaris. I on poczeka aż do tego czasu, ponieważ to zostało zaplanowane wkrótce. Wszystkim, co musiał zrobić, było czekać, ponieważ w przeszłości już jest zapisała przyszłość, tego on był pewien.