1. Piękno jest w zmysłach wzroku i słuchu, a dalej w innych dziedzinach niezmysłowych: w zajęciach i uczynkach. Piękne jest też wszystko, co bezpośrednio wiąże się z duszą. Ale przez co te rzeczy są piękne?
Najpierw: przez co piękne są ciała? Bo są one piękne przez udział, a nie same w sobie, jak np. natura cnoty, tzn. raz są piękne, a raz nie, a nie zawsze piękne.
Mówi się, że piękne to znaczy: "symetryczne i określone miarą". Przyjmując taką definicję piękna, za piękne ma się tylko rzeczy złożone. Ale wtedy także ich elementy muszą być piękne, bo nie może powstać piękna rzecz z brzydkich części. Ponadto, jak wtedy piękne może być światło słoneczne albo pojedyncza barwa?
Idąc dalej: ta sama twarz może wydać się raz piękna a raz nie, zatem coś innego oprócz symetryczności musi przydawać jej piękna. Niejasne jest, w jaki sposób reguły, zajęcia czy uczynki miałyby być symetryczne. Cnoty są pięknością duszy, przewyższającą te poprzednie piękności: jak ona miałaby być symetryczna? Na czym polegałoby piękno "samotnego w sobie umysłu"?
2. Zacznijmy zatem od początku: czym jest piękno w ciałach?
"Oto jest czymś i uzmysławia się zaraz na pierwszy rzut oka i dusza je jakby w nagłym odgadnięciu wita jego imieniem i przygarnia do siebie po rozpoznaniu i z nim się niejako zespala. Kiedy natomiast napotka brzydotę, wtedy wzdryga się i przeczy i stroni od niej, nie godząc się z nią i będąc jej obcą zupełnie.
Mówimy tedy, że dusza będąc z natury tym, czym właśnie jest, i pochodząc od lepszej substancji wśród tego, co istnieje, ilekroć zobaczy coś jednego z sobą rodu albo przynajmniej ślad czegoś takiego, natychmiast doznaje radości oraz trwożnego zachwytu i kojarzy je z sobą i przypomina sobie siebie samą i swoją ojczyznę".
Rzeczy są piękne za sprawą uczestnictwa w ideach - brzydkie to takie, które "nie zostały w całości opanowane przez kształt i plan rozumny".
3. Tym, co poznaje piękno, jest "moc" w duszy z udziałem pozostałych części samej duszy. Dokonuje tego z pomocą idei, która w niej istnieje, używając tej idei jak przyrządu pomiarowego.
Jeśli chodzi o zależność między pięknem cielesnym a bezcielesnym: budowniczy ocenia piękno domu, porównując go z "domem wewnętrznym": okazuje się, że ten zmysłowy, zewnętrzny dom, to tak naprawdę "rozcząstkowana przez zewnętrzną objętość materii idea wewnętrzna, idea bezcząstkowa, uzmysłowiona w wielości".
Zatem przez zmysł wzroku dostaje się do duszy czasem przedmiot złożony, a tam już jest jednością "zgodną i składną i miłą". Piękno barwy jest piękne przez "obecność niecielesnego światła, które jest i wątkiem rozumnym, i ideą".
Osobliwie piękny jest ogień, bo jest podobny do idei: jest najsubtelniejszy; inne ciała go przyjmują, a on żadnych, tzn. on nie ziębnie, ale rozgrzewa inne ciała; posiada barwę, a inne przedmioty biorą ją od niego. "Świeci więc i błyszczy niby idea".
Podobnie harmonie w dźwiękach są piękne dzięki "harmoniom niejawnym".
4. Tak jak ślepiec nie powie nic o pięknie rzeczy zmysłowych, tak nie może nic powiedzieć o pięknie uczynków, umiejętności, cnoty, kto ich nie poznał.
Rzeczy piękne istnieją istotnie. Co to znaczy, że istnieją istotnie? To znaczy, że są piękne. (estetyka łączy się z ontologią i epistemologią. Prawdziwie istnieje tylko to, co piękne - i co jako piękne jest poznawalne)
A czym jest brzydota u duszy? Brzydka dusza jest "skłębiona mnóstwem żądz tudzież wszelakich zaburzeń, pełna obaw z powodu tchórzostwa, pełna zawiści z powodu skarlenia", myśli o rzeczach znikomych i lichych, jest rozmiłowana w cielesności. Dzieje się tak dlatego, że jest zmieszana z ciałem, "obcuje ze sporą ilością materii", jest jak człowiek utytłany w błocie i gnoju - i dlatego musi się oczyścić. "Dusza brzydnie z powodu zmieszania, skażenia i dążenia ciała do materii". Powinna zatem odrzucić całą brzydotę, która jest różna od jej prawdziwej natury.
Wszystkie cnoty sprzyjają właśnie zwróceniu się duszy ku swojej naturze: umiarkowanie to odwrócenie się od przyjemności zmysłowych, męstwo to nielękanie się rozdzielenia duszy od ciała, wielkoduszność to wyniosła postawa wobec spraw tego świata, a mądrość to kierowanie się czystą myślą, która wiedzie duszę wzwyż. W końcu dusza sama staje się "ideą i wątkiem rozumnym". Przez t to wzrasta w dobru i pięknie - czyli upodabnia się do Boga. Piękno to dobro i zarazem byt, a druga natura to brzydota i zarazem zło.
Pierwsze jest arcypiękno, które jest zarazem dobrem, a po nim idzie umysł jako piękno. Dzięki niemu dusza jest pięknością. Właśnie to arcydobro jest celem, i u celu "ujrzy się sobą samym Je samo, niepokalane, czyste, jednolite (...). Ono jest przyczyną życia i umysłu i istnienia".
To piękno darzy pięknością wszystkie rzeczy, a do siebie nie bierze niczego, "swych miłośników czyni pięknymi i sprawia, że ich też trzeba miłować". Za poznanie tego piękna "warto oddać królestwa i godności całej ziemi i morza i niebios".
Tak jak Narcyz, chcąc pochwycić swoje odbicie, zanurzył się i przepadł w głębi strumienia, tak miłując te ziemskie mary - piękno ciał, dusza skazuje się na ślepotę w Hadesowych ciemnościach.
8. "Więc jakaż to droga i jaka ucieczka? (...) musisz jakby zmrużyć powieki i zmienić wzrok albo zbudzić inny, który wprawdzie każdy posiada, ale którego mało kto używa".
9. Trzeba stopniowo przyzwyczajać duszę, by "widziała najpierw piękne zajęcia, potem piękne dzieła, (...) a potem (...) duszę tych, którzy tworzą piękne dzieła".
Aby zobaczyć piękno swojej duszy, trzeba nad nią pracować, tak jak rzeźbiarz na posągiem - oczyścić ją z niedoskonałości. Dzięki temu sama dusza staje się "wzrokiem-widzeniem", "okiem", które może zobaczyć wielkie piękno. "Nigdy nie zoczyłoby oko słońca, gdyby samo nie było słoneczne [bandhu], i nigdy też dusza nie ujrzy piękna, jeżeli sama nie będzie piękna". "Niech tedy najpierw każdy stanie się boski i każdy piękny, jeżeli chce ujrzeć Boga i piękno!".
Piękno umysłowe jest miejscem idei, a Dobro jest jeszcze wyżej, i jest zaczątkiem i źródłem tego piękna. "W każdym razie piękno jest tam - w górze!".