1048

Marszałek Kopacz, premierem?

1. W ostatni piątek, tuż przed wyjazdem premiera Tuska na szczyt w Brukseli, doszło późnym wieczorem do jego spotkania z prezydentem Komorowskim z udziałem marszałek Kopacz oraz ministrów Sikorskiego i Siemoniaka. Wszystko na to wskazuje, że właśnie podczas tego tajemniczego spotkania ustalono, że następczynią Tuska na fotelu premiera, będzie najbardziej zaufana jego współpracowniczka, kiedyś w rządzie, a później w partii, obecna marszałek Sejmu – Ewa Kopacz. Ponoć prezydent Komorowski, nie był do końca usatysfakcjonowany tą propozycją ale został przekonany, że ta kandydatura zostanie szybko zaakceptowana w Platformie, a następcą Kopacz w Sejmie, zostanie bezkolizyjnie wicemarszałek Cezary Grabarczyk.

2. Ewa Kopacz od blisko 3 lat jest marszałkiem Sejmu, odpowiada za organizację jego pracy i to obecne jej zajęcie nie wywołuje specjalnych emocji. Ale w poprzedniej kadencji tej koalicji, była ministrem zdrowia i z tym okresem jej publicznej działalności jest związanych wiele historii, które do tej pory nie zostały wyjaśnione opinii publicznej. W czerwcu 2012 dziennik „Fakt” przytoczył nowe fragmenty rozmów z Beatą Sawicką (posłanką Platformy w latach 2007-2011), nagranych przez podających się za biznesmenów funkcjonariuszy CBA. Do tego momentu opinii publicznej, znane były stwierdzenia byłej posłanki Platformy, że projekty ustaw w wyniku, których zasoby ochrony zdrowia w Polsce miały być prywatyzowane, co zostało przez nią określone „jako kręcenie lodów”, przygotowywał zespół na czele „z pierwszym macherem, frontmenką”. Właśnie „Fakt” cytował wtedy kolejny fragment tej rozmowy Sawickiej, który już nie pozostawia żadnych wątpliwości, „do tego pierwszy macher, partnerka z mojej grupy, dzisiaj sama przewodnicząca komisji zdrowia”. W roku 2007 kiedy ta rozmowa z agentami CBA się odbyła, przewodniczącą sejmowej komisji zdrowia, była właśnie poseł Ewa Kopacz. Marszałek Ewa Kopacz nigdy się do tego tekstu nie odniosła, nie podała też redakcji do sądu, domagając się przeprosin i sprostowania.

3. Także w 2012 roku tyle, że miesiąc wcześniej w maju z kolei w tygodniku „Gazecie Polskiej” ukazał się tekst nawiązujący to pamiętnego okresu przełomu 2009 i 2010 roku, kiedy na świecie i w Europie mieliśmy do czynienia z wirusem świńskiej grypy słynnym H1N1 na taką skalę i z takim poziomem zagrożenia zdrowia i życia ludzkiego, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła VI najwyższy poziom zagrożenia epidemią świńskiej grypy. Przypomnę tylko, że koalicja PO-PSL ogłosiła wtedy, iż w Polsce zagrożenie tym wirusem jest niewielkie, że są to wręcz pojedyncze przypadki na tysiące zachorowań na grypę w sezonie jesienno – zimowym. Zarówno premier Donald Tusk jak i ówczesna minister Ewa Kopacz twierdzili, że dominujące zachorowania na grypę to zachorowania na grypę sezonową. Szefowa resortu zdrowia w wypowiedzi 9 listopada 2009 roku (wtedy kiedy zdiagnozowano śmierć pierwszego w Polsce pacjenta na grypę H1N1), stwierdziła wręcz, że na grypę H1N1 w Polsce dzisiaj choruje 200, słownie 200 osób. Konsekwencją takiej diagnozy prezentowanej przez rządzących była rezygnacja przez Polskę z zakupu szczepionki przeciwko wirusowi N1H1, nawet dla pacjentów z tzw. grup ryzyka. Byliśmy jedynym krajem w UE, a prawdopodobnie i w całej Europie, który tej szczepionki nie kupił, ba w mediach okrzyknięto to wręcz genialnym posunięciem minister Kopacz, która w ten sposób przechytrzyła pazerne koncerny farmaceutyczne i uratowała setki milionów pieniędzy budżetowych. Ten mit o genialności Ewy Kopacz został zresztą utrwalony przez samego premiera Tuska, który prezentując sylwetkę swojej parlamentarnej koleżanki jako kandydata na marszałka Sejmu, użył go jako argumentu przemawiającego za tym, żeby taka osoba piastowała funkcję II osoby w państwie.

4. Według artykułu w „Gazecie Polskiej” statystyki WHO dotyczące epidemii świńskiej grypy w latach 2009-2010, mówią jednak co innego. Można się z nich dowiedzieć, że w Europie zachorowania na grypę w 95-99% były spowodowane przez wirus H1N1, a więc nie ma żadnych podstaw do stwierdzeń, że inaczej w tym czasie mogły wyglądać zachorowania na grypę w Polsce. Według oficjalnych polskich statystyk w Polsce na grypę spowodowana wirusem H1N1 zmarło 182 osoby (statystyki do końca lutego 2010), natomiast według WHO ofiar tej grypy na świecie było 20 tysięcy, z tego w naszym kraju, zgonów spowodowanych tym wirusem było około 2 tysięcy (co 10 zmarły na świńską grypę na świecie, to zmarły w Polsce). Także w tej sprawie nie było żadnych wystąpień marszałek Kopacz o sprostowania i przeprosiny, tekst został pominięty milczeniem. Może przed nominacją na premiera, przynajmniej w tych dwóch ważnych sprawach, marszałek Kopacz złożyłaby jednak publicznie, stosowne wyjaśnienia. Jest jeszcze szczególny udział marszałek Kopacz „w zaciemnianiu” tego co się stało w Smoleńsku ale ta historia zasługuje na oddzielne opracowanie. Kopacz

Kaczyński nie dopuści do konstruktywnego wotum zaufania? „Donald Tusk został w sobotę wybrany na szefa Rady Europejskiej. Oznacza to, że we wrześniu PO może zgłosić kontruktywne wotum nieufności i kandydata na nowego premiera. W grze są dwa nazwiska: Ewa Kopacz - marszałek Sejmu i Tomasz Siemoniak - szef MON. „...”W tym scenariuszu we wrześniu co najmniej 46 posłów PO składa wniosek z treścią uchwały o wotum nieufności wobec całej Rady Ministrów ze wskazaniem kandydata na nowego premiera. „..”Głosowanie będzie się musiało odbyć w ciągu siedmiu dni. Za przyjęciem wniosku musi się opowiedzieć większość ustawowa posłów, czyli 231. Koalicja PO-PSL ma obecnie 234 głosów. „...(źródło )
„Polska szarża odniosła dzisiaj gigantyczny sukces" - tak prezydent Bronisław Komorowski skomentował wybór Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej „...”Prezydent był pytany przez dziennikarzy, kto będzie nowym premierem. "To przewiduje konstytucja, są normalne reguły, które będą przestrzegane" - odpowiedział Komorowski.Prezydent dodał, że to zależy od momentu złożenia dymisji obecnego rządu, ale także od normalnego trybu konsultacji. "Przecież chodzi o to, aby zmiana, która jest rzeczą normalną w demokracji, szczególnie w takiej sytuacji, gdzie jest gigantyczna wygrana właśnie na arenie UE, mogła przynosić dobre owoce, ale także nie oznacza jakiś poważnych kłopotów, perturbacji, destabilizacji sytuacji w kraju" - podkreślił prezydent."Od tego jest konstytucja, od tego jest także prezydent" – podsumował.”..( źródło )
„Grzegorz Schetyna zapowiedział w TVN24, że jeśli Donald Tusk zostanie szefem Rady Europejskiej, to on będzie walczył o stanowisko przewodniczącego Platformy Obywatelskiego. - Podjąłbym to wyzwanie - przyznał. Zaskoczył też swoim pomysłem dot. tego, kto mógłby zastąpić Tuska do czasu wyborów. - Jestem za premierem technicznym - stwierdził Schetyna.”...(źródło )
Eliza Olczyk „Leszek Miller przymierza się do fotela marszałka Sejmu, gdyby Ewa Kopacz została premierem. „...”Według informacji „Rz" lider SLD Leszek Miller co najmniej dwukrotnie rozmawiał w ostatnich tygodniach z Donaldem Tuskiem na temat rozwoju sytuacji po jego wyborze na szefa Rady Europejskiej. Jednym z możliwych scenariuszy jest wzmocnienie koalicji PO–PSL na poziomie parlamentarnym przez SLD. Sojusz wkrótce może stać się czwartym klubem w Sejmie, bo – jak wynika z nieoficjalnych informacji – jeszcze w tym tygodniu przystąpi do niego kolejnych dwóch posłów Twojego Ruchu.W razie porozumienia PO i SLD fotel marszałka Sejmu opuszczony przez Ewę Kopacz miałby zająć osobiście Miller. W ten sposób ziści się jego pragnienie, o którym od dawna mówi się w kuluarach Sejmu – zamknięcia kariery politycznej stanowiskiem drugiej osoby w państwie. Z kolei dla rządzących wsparcie Sojuszu na poziomie parlamentu gwarantowałoby, że w razie gdyby doszło do walk frakcyjnych w PO lub politycznych fochów PSL, rząd mimo wszystko miałby większość parlamentarną.”...”Sojusz chciałby po wyborach samorządowych zostać trzecim partnerem w koalicji PO–PSL we wszystkich sejmikach wojewódzkich. To również byłoby korzystne dla uczestników tej układanki, bo – jak wynika z dotychczasowych badań opinii publicznej – w części sejmików po wyborach samorządowych koalicja PO–PSL będzie za słaba, żeby utrzymać władzę. Dokooptowanie SLD pozwoliłoby partiom rządzącym utrzymać ją i zablokować ewentualne rządy PiS. „...”Plan ułożenia się z SLD nie może podobać się ludowcom.Politycy PSL w oficjalnych rozmowach utrzymują co prawda, że po zmianach pragną tylko utrzymania status quo.”...”Nasz prezes powinien porzucić gałązkę oliwną i stanowczo zaznaczyć rolę PSL jako koalicjanta – mówi Piotr Zgorzelski, poseł PSL. „...(źródło )
„Zbigniew Lentowicz „ Amerykański potentat zbrojeniowy Lockheed Martin chwali badaczy Politechniki Warszawskiej, którzy na zlecenie koncernu tworzą zaawansowany program integracji i optymalizacji wykorzystania bezzałogowych systemów lotniczych. „...”Polacy najlepsiZanim Amerykanie zdecydowali się powierzyć zadanie stworzenia optymalnego wykorzystywania bezpilotowców w trudnych misjach, z wykorzystaniem koncepcji systemu systemów, specjalistom z Politechniki Warszawskiej, sprawdzili możliwości innych, konkurencyjnych ośrodków.- Lockheed twierdzi że byliśmy najlepszymi kandydatami do tego zadania – twierdzi prof. Narkiewicz.”...”Lockheed Mrtin, m.in. producent samolotów F-16 Fighting Falcon, C-130 Hercules oraz F-35 Lightning II, to największa globalna korporacja zbrojeniowa, która osiągnęła w zeszłym roku 45.4 mld dolarów przychodów netto i zatrudnia na całym świecie 115 tys. pracowników. Spółka nie ukrywa, że zabiega w Polsce o udział w największych wojskowych programach modernizacyjnych, w tym związanym z rakietową tarczą przeciwlotniczą. „...(źródło )
"Noworosja nie będzie stabilna tak długo, jak długo będą ją zamieszkiwać Ukraińcy, którzy chcą pozostać Ukraińcami. Ale jest 'rozwiązanie'. Aleksander Dugin, ekstremistyczny nacjonalista, oświadczył, że 'Ukraina musi być wyczyszczona z idiotów' i wezwał do 'ludobójstwa rasy bydlaków'" - opisuje Applebaum."Putina, jak Stalina, nikt nie powstrzyma" W dalszej części tekstu dziennikarka przytacza słowa Władimira Żyrinowskiego, wiceprzewodniczącego rosyjskiej Dumy, który mówił, że Rosja powinna użyć broni nuklearnej przeciwko Polsce i krajom bałtyckim. Powołując się na artykuł jednego z rosyjskich analityków, Applebaum pisze, że Putin rzeczywiście może rozważać użycie broni jądrowej "być może w którymś z polskich miast". "Czy to wszystko nie jest niczym więcej niż tylko bredzeniem szaleńców? Możliwe. Być może Putin jest zbyt słaby, żeby zrobić coś takiego. Ale przecież w 1933 r. 'Mein Kampf' też wydawało się Niemcom histeryczną publikacją. Podobnie szaleńcze wydawały się rozkazy Stalina, by zlikwidować całe grupy społeczne w ZSRR" - przypomina żona Sikorskiego."Ale Stalin zrealizował swoje plany m.in. dlatego, że nikt go nie powstrzymał. Teraz nikt nie jest w stanie powstrzymać Putina. A więc to przygotowania do wojny są histerią, czy naiwnością jest ich brak?" ….(źródło )
Mój komentarz Czy ktoś mógłby wyobrazić sobie że Merkel , Cameron , czy Kaczyński chcieliby zostać Przewodniczącym Rady Europy i służyć za kamerdynera przy spotkaniach wielkich . Nikt przy zdrowych zmysłach sobie tego nie wyobraża . Tusk to nie żaden mąż stanu, ani nawet polityk. To zwykły cwaniaczek polityczny , niezbyt lotny intelektualnie karierowicz . Nie należy mylić tutaj inteligencji abstrakcyjnej, która zmusza do refleksji , wyznaczania dalekosiężnych celów od inteligencji emocjonalnej , zwanej też małpia z powodu klasycznego opisu jej występowania u stad szympansów . W stadach szympansów władzę i dostęp do blichtru jaki daje władza i samic zdobywa nie najsilniejszy , ale grupa z najsprytniejszym twórcą tego sojuszu zwanym w literaturze naukowej samcem alfa . Kiedyś Żakowski tak określił Michnika nie wiedząc zapewne ,że porównał go tym samym do cwanego szympansa . Polecam wszystkim , którzy interesują się polityką przeczytanie kilku pozycji dotyczących zachowań społecznych i strategi zdobywania władzy szympansów jak i drugiego ich gatunku , bonobo . Uważam ,że bez wiedzy na temat życia społecznego małp nie można zrozumieć ani funkcjonowania struktur partyjnych ani nawet państwowych .Tusk podobnie jak jak małpa alfa w stadzie szympansów jest świetny w wycinaniu ludzi, budowaniu spółdzielni , podlizywaniu się tam gdzie trzeba, niszczeniu konkurentów , braku lojalności , łatwości w zdradzaniu dotychczasowych sojuszników , parciu na blichtr i przyjemności związanych z posiadaniem władzy Ale chyba jego parcie na blichtr i poklask wpuściły go w pułapkę . Platforma rozpadnie się na jego oczach , a Kaczyński zniszczy Tuska sprawą smoleńską , Amber Gold i innymi sprawami , jeśli ten będzie mu w Brukseli po przejęciu władzy prze PiS podskakiwał . O ile istniała jeszcze jakaś szansa na powstrzymanie Kaczyńskiego przed przejęciem władzy w sytuacji, gdy macher z tylnego siedzenia jak się sam Tusk nazywał byłby premierem i szefem Platformy , to bez niego gra jest skończona .Zobaczymy jak uda się Tuskowi przeprowadzić konstruktywne wotum nieufności . Wydaje mi się że nie ma zbyt wielkiej szansy . Za dużo graczy za dużo rozbieżnych interesów i panika w otoczeniu zauszników Tuska , którzy opuszczeni przez niego sami będą musieli się ratować. Jedyną szansa dla Tuska i Platformy jest przeprowadzenie szybkich wyborów przedterminowych w których Tusk sam ustawiłby listy kandydatów i nie dopuściłby do skonsolidowania się frakcji . Chociaż nawet w takiej sytuacji Kaczyński powinien wygrać . Tusk przeszedł na stronę Waszyngtonu , ale kto wie czy Merkel nie chce zrobić z niego swojego osobistego lokaja , który za parę lat zresocjalizowany , zdany na łaskę Berlina wróci do Polski , Mogą za poparciem Berlina stać też i inne względy . Amerykanie według mnie wsparli awans Tuska ,ale i Niemcom jest na rękę rozpocząć rozdrabnianie od nowa sceny politycznej w Polsce . Przez ostatnie dziesięć lat dzięki ostrej rywalizacji pomiędzy Kaczyńskim i Tuskiem postała groźna dla Niemiec sytuacja w której Tusk zgromadził ogromna władze , a opozycja stałą się jednolita i potężna . Strach przed Kaczyńskim i łudzenie się ze dzięki agenturze i rozbijaniu PiS zepchnie się Kaczyńskiego na obrzeża polityki zmuszał Berlin do bezwarunkowego popierania koncentracji władzy przez Tuska. A jak uczy historia każdy silny ośrodek władzy wcześniej , czy później spróbuj się wyemancypować spod kurateli swojego patrona , w tym wypadku Niemiec. Kaczyński do tego tego zbudował silny Obóz Patriotyczny z coraz bardziej narodowym i katolickim programem . Teraz Platforma się rozpadnie. Niemcy liczą że ze względu na wiek Kaczyńskiego i braku formalnego sukcesora , „młodszego przywódcy „ walki frakcyjne doprowadza do rozbicie PiS i takiego rozdrobnienia sceny politycznej ,że faktycznie rządzić będzie agentura , a nie rząd .Osobiście uważam ,że przyjęcie przez Tuska stanowiska szefa Rady Europy z punktu widzenia posiadania władzy w w Polsce to był błąd i jest to definitywny koniec jego kariery Aby nie dopuścić do korzystnego dla Niemiec , dla obcych rozdrobnienia sceny politycznej jeszcze przed obaleniem kolonialnej konstytucji należałoby wzorem Turcji podnieść próg wyborczy do 10 procent. Tak drobna z pozoru zmiana stabilizuje scenę polityczna i wzmacnia silę ośrodka politycznego , co Polsce jest niezbędne .Kaczyński powinien próbować przejąć władzę teraz , rozbić jak najszybciej Platformę , bo przecież Schetyna nie będzie czekał aż jego i jego ludzi wytną z list i tym samym zmusić PSL do przejścia na swoja stronę.
Marek Mojsiewicz

02/09/2014 Między Wieluniem a Złoczewem na trasie S8 ustawiono bramownice, które mają wyznaczać trasy przelotu dla nietoperzy. Bardzo dobry pomysł- i nie drogi. Kosztował nas podatników- jedynie 2 miliony złotych. Czego nie można zrobić dla bezpieczeństwa gacków za 2 miliony złotych?Można byłoby im zafundować jakieś skupiska owadów, żeby nie musiały latać i się męczyć? Taki rodzaj przydrożnych owadowych barów dla nietoperzy. Ale przed tym należałoby skonsultować całość sprawy z ekologami- z tymi, którzy specjalizują się w nietoperzach i owadach. 2 miliony złotych…(!!!) Ile jeszcze to państwo ludowe i demokratyczne oraz prawne namarnuje tych naszych pieniędzy? Od prawie ośmiu lat opisuję ten wredny ustrój marnotrawstwa- i końca marnotrawstwa nie widać. Oznacza to, że w Polsce nic się nie zmieni, jak ktoś nie zatrzyma tego wariactwa.- tak jak ekranów dźwiękochłonnych, czy dźwiękoszczelnych których nastawiano multum, a które jedynie szpecą okolicę. Nic mnie tak nie wkurza jak wjazd w tunel ekranów dźwiękochłonnych, w którym to tunelu czuję się jak kret w rurze ściekowej. A jak się jedzie przez okolice łąk i lasów a tam ekrany. Zamiast oglądania widoków przyrody- cholerne ekrany! Człowieka szlag trafia, że człowiek człowiekowi gotuje ten los. Właśnie bezpieczniej jechałoby się gdyby było widać świat, a nie rurę kanalizacyjną otwartą od góry. Na szczęście pomysłodawcy nie zamknęli rury od góry. Co za przyjemność przemierzać samochodem wnętrze rury kanalizacyjnej- po jej dolnej powierzchni. Żeby szlag trafił tych, którzy ten nonsens wymyślili. W ogóle może lepiej nie nagłaśniać tego wariactwa, bo jak zaczną budować wszędzie nad ulicami siatki dla ptaków, żeby ptaki mogły swobodnie fruwać w tych siatkach, tak jak ludzie poruszać się w gęstwinie przepisów- to już będzie koniec latania ptaków. Wszystko socjaliści chcą wyregulować, żeby nic nie odbywało się swobodnie. Swoboda ludzi i ptaków jest dla nich zagrożeniem i przy okazji można zarobić grube pieniądze wyciągnięte z budżetu. W końcu pieniądze nie śmierdzą i nie latają. Pod drogami przejścia dla swobodnego przemieszczania się żab, a nad drogami- specjalne osiatkowane tunele dla przemieszczania się ptaków. A nad tym wszystkim policyjne helikoptery, które będą czuwały nad bezpieczeństwem wszystkich- i ptaków i ludzi. Ikar w obecnych czasach i tak by mnie poleciał, tak jak Chrystus w stajence by się nie narodził- bo są inne przepisy. Też pomysł, żeby przychodzić na świat w stajence. Co innego w państwowej klinice położniczej nadzorowanej przez socjalistyczne państwo demokratyczne. Jak wiele się zmieniło od czasów Chrystusa. Można było urodzić się w stajence, nie było państwowej służby zdrowia, nie było TVN, która natychmiast reaguje na niegodziwości świata tego i wysyła swoich emisariuszy z kamerami i mikrofonami. Nie było co prawda autostrad, ale nie było też samochodów i ekranów dźwiękoszczelnych. I nikomu nie przychodziło do głowy, żeby ograniczać latanie nietoperzy i ich kanalizować. W ogóle życie było prostsze, a ludzie mieli więcej wolności. Tak jak ptaki. Teraz nietoperze będą musiały przelatywać nad jezdnią w określonych miejscach wyznaczonych im przez budowniczego trasy S8. Żeby im było bezpieczniej, ale pytanie jest następujące: skąd nietoperze będą wiedziały, że trzeba przelatywać przez siatkę skanalizowaną nad trasą? Czy będą im wysyłane jakieś sygnały? Może budowniczy trasy przewiduje w przyszłości zainstalować jakieś urządzenia, które sygnalizowałyby nietoperzom kierunek lotu? Może jakieś urządzenie naprowadzające i kierujące ruchem nietoperzy?Nietoperzowa Policja Obywatelska. No i oczywiście gacki powinny stać się obywatelami – tak jak ludzie. I być własnością państwa. Wszystko jest możliwe w tym zwariowanym świecie marnotrawstwa i głupoty. Szczególnie w socjalizmie marnotrawnym- wszech nas ogarniającym. To co socjaliści marnotrawni wymyślają , to przechodzi już dawno ludzie pojęcie, i mniemam- pojęcie w wyobrażeniu nietoperzy. Bo co sobie taki nietoperz myśli kierowany instynktem? Polecę przez ten tunel, to może na jego końcu nie będzie światełka w tunelu, wolę wiec polecieć obok tunelu- zbudowanego dla niego za 2 miliony złotych. Wiem, że człowiek wiele włożył w to, żeby żyło mi się bezpiecznie, ale ja kocham wolność tak jak jeszcze niektórzy ludzie. Cenią bardziej wolność niż organizowane bezpieczeństwo., które już wychodzi bokiem. Już nieliczni, ale jednak .Lepszy na wolności kęsek lada nijaki niźli w niewoli przysmaki. I co pomyśli sobie jeszcze gacek kierujący się instynktem? Czy ten człowiek zwariował do reszty? Nie dość, że nabudował sterczących ekranów, o które często nabiłem sobie guza pędząc za owadem, to jeszcze zrobił mi tunel w który nie potrafię trafić lecąc przed wieczorem. Co za głupota? Niechby sam spróbował być nietoperzem lub wróblem- to by zobaczył jakie to przyjemne. Wróble też narzekają, bo uderzają w ekrany przeciwwróblowe myśląc, że narysowane tam wróble sobie swobodnie lecą, a tymczasem to jest tylko rysunek. Jak dobrze narysowany i wiarygodny, i jak jest wieczór- łatwo sobie rozbić wróblową głowę. Inne ptaki też narzekają bo ulegają iluzji- zresztą tak jak ludzie. Rodzina ptasia nawet rozważa, żeby sprawę skierować do ptasiego Trybunału Konstytucyjnego, żeby sprawę sprawdził, czy rzecz jest zgodna z ptasią Konstytucją zapisaną w gwiazdach. Jeśli Trybunał stwierdzi że jest niezgodna- ekrany i tunele trzeba będzie usunąć. Wkurzyły się nawet kruki i wrony, najbardziej odporne na wszelkie ludzkie głupoty. Zadowolone są żaby, że mogą przechodzić żabimi tunelami po 12 000 złotych każdy, wygodnie skacząc sobie swobodnie i nie przeszkadzając sobie wzajemnie. Muszą jedynie uważać,żeby nie paść ofiarą jakiegoś żarłocznego bociana. No właśnie! A co z bocianami? Na co te tunele dla żab, jak żarłoczne bociany wyjadają żaby? Bo tuneli dla bocianów na razie głupi człowiek nie przewiduje. Im więcej pieniędzy odbierze innemu człowiekowi- tym bardziej głupieje, żeby je wydać w swoim interesie. A interes ma jeden: zarobić! Ale dlaczego na głupocie, a nie normalnie, żeby zrobić innemu człowiekowi coś pożytecznego. Widocznie takie czasy, czasy socjalizmu i biurokracji , która prześciga się w wymyślaniu coraz to lepszych metod doskonalenia świata. Jak go udoskonala, to nie będzie już miejsca dla człowieka , a i na nietoperze przyjdzie czas… i o tym właśnie myślą instynktownie nietoperze między Wieluniem a Złoczewem. Czy ktoś z Państwa ma jakieś wątpliwości?

Ja nie mam żadnych! Czekam z niecierpliwością na przejścia kolejowe dla słoni… WJR

Rząd przyznaje się do klęski swojego programu MdM

1. Byłem jeszcze wtedy w polskim Sejmie kiedy rządząca koalicja Platformy i PSL-u likwidowała wprowadzony jeszcze przez rząd Prawa i Sprawiedliwości program mieszkaniowy Rodzina na swoim i wprowadzała własny Mieszkanie dla Młodych. Ten miał być zdecydowanie lepszy od swojego poprzednika, miał dotyczyć tylko nowych mieszkań (a więc zrezygnowano ze wsparcia młodych rodzin nabywających mieszkania na rynku wtórnym) i miał wspierać głównie młode rodziny z dziećmi. Okazuje się, że po 7 miesiącach jego funkcjonowania (wystartował 1 stycznia 2014 roku) skorzystało z niego zaledwie 7586 rodzin, a z przewidzianej w budżecie na ten program kwoty 600 mln zł wykorzystano zaledwie 211 mln zł z tego 165 mln zł dostaną kredytobiorcy, którzy odbiorą klucze do swojego mieszkania lub domu jeszcze w tym roku. Co więcej jak wynika z danych BGK, który zarządza programem, z rządowego wsparcia skorzystały głównie osoby i rodziny bezdzietne, mimo tego, że w odniesieniu do tych rodzin wsparcie wynosi 10% wartości mieszkania, a w przypadku rodzin z dziećmi 15% (można uzyskać jeszcze 5% dopłaty jeżeli w ciągu 5 lat od nabycia mieszkania w tej rodzinie przyjdzie na świat 3 lub kolejne dziecko). Tę klęskę programu widać szczególnie w przypadku rodzin wielodzietnych, do tej pory skorzystało z niego zaledwie 17 rodzin (słownie siedemnaście) z trójką i większą ilością dzieci.

2. Przypomnijmy tylko, że wprowadzony w 2007 roku przez Prawo i Sprawiedliwość program „Rodzina na swoim” najogólniej polegał na dofinansowaniu odsetek od kredytów na cele mieszkaniowe przez pierwsze 8 lat ich spłacania. Dotyczyło to zarówno mieszkań kupowanych na rynku pierwotnym jak i wtórnym jednak przy pewnych ograniczeniach dotyczących metrażu takich mieszkań jak i przeciętnej ceny metra kwadratowego mieszkania. Przez pierwsze lata po jego wprowadzeniu nie cieszył się on specjalnym zainteresowaniem, ponieważ atrakcyjną alternatywą były nisko oprocentowane kredyty we franku szwajcarskim bez żadnych biurokratycznych ograniczeń. Jednak kryzys finansowy, a w konsekwencji gospodarczy uzmysłowił czarno na białym kredytobiorcom ryzyko kursowe związane z kredytami walutowymi, dodatkowo doprowadził do spadku cen mieszkań na rynku pierwotnym i wtórnym, a tym samym coraz więcej mieszkań spełniało warunki cenowe programu. Kredyty w ramach programu „Rodzina na swoim” stały się do tego stopnia popularne, że w szczytowym roku 2011 udzielono ich około 60 tysięcy, a przez cały okres obowiązywania programu blisko 200 tysięcy.

3. Mimo tego, że ta drastyczna decyzja rządu Tuska, dotyczyła likwidacji wyjątkowo dobrze ocenianego programu, który skutecznie wspomagał nabycie pierwszych mieszkań przez młode rodziny, to w mainstreamowych mediach był on bardzo krytykowany. Usłużni dziennikarze pisali, że program dotyczył także ludzi zamożnych (rzeczywiście nie było w nim kryterium dochodowego), a także był wygodny dla deweloperów bo pozwalał im szybko sprzedawać wybudowane mieszkania po nawet wysokich cenach, wreszcie że coraz bardziej obciążał budżet. Rzadko wspominano jednak, że pomógł on nabyć swoje pierwsze mieszkanie blisko 200 tysiącom młodych rodzin i wreszcie był prawdziwym instrumentem wsparcia rządu dla polityki mieszkaniowej.

4. Po podaniu przez BGK danych o realizacji nowego programu MdM, komentarzy jak na lekarstwo, mimo tego że widać jak na dłoni program nie realizuje żadnego z postawionych przed nim celów. Cieszy się wyjątkowo małym zainteresowaniem (niecałe 8 tysięcy kredytów w ciągu 7 miesięcy) i to w sytuacji kiedy przez cały rok 2013, żadnego rządowego wsparcia dla młodych rodzin nie było (poprzedni zakończono w 2012 roku, nowy zaczął być realizowany od 1 stycznia 2014 roku). Co więcej jak już wyżej zaznaczyłem, głównymi jego beneficjentami, są rodziny bez dzieci, co w sytuacji najniższych w powojennej historii naszego kraju wskaźników dzietności, wygląda wręcz na marnotrawienie publicznych pieniędzy. Urzędnicy ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, chcąc przykryć klęskę programu, nerwowo pracują nad nowelizacją ustawy o MdM ale nawet gdyby jeszcze w tym roku udało się ją zmienić, ostatnie 2 lata należy uznać jako stracone dla wsparcia młodych rodzin chcących nabyć własne mieszkanie. Kuźmiuk

Tusk w wywiadzie Merkel kazała mu rozpieprzyć Platformę „W „rozmowie” nie zabrakło wątku dotyczącego polityki wewnętrznej - premier mówił o potencjalnych kandydatach na jego następcę (następczynię) w fotelu Prezesa Rady Ministrów. „..”To gwarancja stabilności sytuacji - utrzymanie większości w sensie. Ta koalicja nie ma gigantycznej przewagi… (…) Trochę inaczej niż Jarosław Kaczyński oceniam swoje premierostwo, ale za dużo widziałem, by wierzyć, że są osoby nie do zastąpienia. Wiele osób uważało 7 lat temu, że to ryzykowne że nie jestem przygotowany. Dziś mówią: „Boże, co po Tusku?!” „...”Tę informację przedstawi Polakom prezydent - cieszę się, że mam tak znakomite porozumienie z Bronisławem Komorowskim. Mam wielki szacunek do pańskiej widowni, ale to poważne sprawy…„..' „ Kiedy dochodzi do tego momentu próby, zastąpienia, to nazwiska - a ja ich nie wymieniam - są. Jeśli dokonamy wyboru, to on będzie uwzględniał relacje z koalicjantem, stabilność w Platformie i znajdziemy… Parytet? Zawsze było moim staraniem, by w polskim rządzie kobiety odgrywały istotną rolę. To istotne, ale nierozstrzygające „..”Słuchajcie, powiedzmy sobie szczerze: Hanna Suchocka była premierem krótko i dawno temu, ale mamy dobre doświadczenia z kobietami u władzy. Mieszkamy w Warszawie - poparcie dla Gronkiewicz-Waltz, to, że wygrywa wybory… Marszałek Kopacz świetnie sobie radzi w Sejmie. Elżbieta Bieńkowska - dobry wicepremier, chcielibyśmy kogoś takiego u siebie. Co im odpowiadam? Że Polki są najlepsze na świecie „...”Kanclerz Niemiec trzymała kciuki, bym miał mocną pozycję w Polsce. W Europie wielu moich przyjaciół zastanawiało się, czy to może zdestabilizować sytuację… (…) Moim zadaniem było przygotować to, by ryzyko nie było za duże… „..”Będę szefował Platformie do 1 grudnia, a potem Platforma będzie musiała sobie radzić z innym liderem. (…) Byłoby czymś dwuznacznym, gdybym usiłował łączyć partyjną rolę w Polsce z funkcją szefa Rady Europejskiej „...”Za pięć lat? Pff… Każdy powinien zajmować się swoim zakresem kompetencji, zwłaszcza gdy jest nagrywany… Mam przekonanie, które wyrasta z mojego doświadczenia i kilku lektur, do których mam przywiązanie: gdy człowiek planuje, Pan Bóg się śmieje. (…) Mamy tak dużo zagrożeń i szans, że musimy ten historyczny moment wykorzystać jak najlepiej i przestać myśleć w kategoriach „co ja będę robił za pięć lat” „..( źródło )
Skład nowego rządu musi być decyzją nowego premiera" - Skład nowego rządu, w tym to, kto z obecnych ministrów znajdzie się w nowym gabinecie; to musi być decyzja nowego premiera - podkreślił w TVP2 Tusk.Zapytany o zmiany w rządzie premier zapowiedział, iż będą one całościowe: jego rezygnacja ze stanowiska będzie się wiązała z dymisją całego gabinetu, bo tak stanowi konstytucja. „...(źródło )
2011 rok Krasnodębski o Tusku „Niestety, na początku roku 2010 popełnił zasadniczy błąd.Pod wpływem Angeli Merkel i z innych nieznanych nam powodówodstąpił od pierwotnego planu i zrezygnował z kandydowania na prezydenta RP. Gdyby został prezydentem, wycofałby się na z góry upatrzone pozycje i dzisiejsze kłopoty rządu spadałyby już na barki nowego premiera (którego można by wymieniać jak zderzak). ...

http://naszeblogi.pl/44284-film-z-ulomnym-umyslowo-tuskiem
Sawicki Uważam, że wybory parlamentarne, być może połączone z wyborami samorządowymi, dają PO dużo większe szanse na osiągnięcie dobrego wyniku niż te przeprowadzone za rok - mówi Marek Sawicki w rozmowie z SE. „..'Osobiście jestem za tym, żeby skrócić tę kadencję. Polska mogłaby uniknąć żenującej walki na inwektywy między dwoma największymi partiami, a nie na programy W tym kontekście będę namawiał PSL, żeby w momencie pojawienia się wniosku o samorozwiązanie Sejmu poprzeć go. Teraz wszystko jednak zależy od PO i PiS.” (źródło )
„Nie Ewa Kopacz, nie Tomasz Siemoniak, ani Elżbieta Bieńkowska. Gdyby w tej sprawie decydowali zwykli Polacy - nowym premierem zPO powinien zostać… Grzegorz Schetyna. Taki werdykt przynosi wynik sondażu Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych przeprowadzony na zlecenie „Super Expressu”.Jak pisze tabloid, choć  w PO słychać przede wszystkim Ewy Kopacz, to jak wynika z przeprowadzonego tuż po tym, jak oficjalnie , ogłoszono że Donald Tusk zostanie przewodniczącym Rady Europejskiej, w fotelu premiera powinien zasiąść - Grzegorz Schetyna. Tak uważa 25,9 proc. badanych.”...(źródło )
„Nie zapadły żadne decyzje, nie jest więc przesądzone, że Ewa Kopacz zastąpi Donalda Tuska na stanowisku szefa rządu - powiedział "Jeden na jeden" Andrzej Halicki z PO. Dodał, że najpierw musi dojść do spotkania premiera z prezydentem, dopiero wtedy będą oficjalne informacje w tej sprawie. „...” PO stoi przed otwarciem swojego wielkiego rozdziału. Wcześniej czy później w PO będzie przegrupowanie, myślę o przewodniczącym - powiedział Halicki. „..”Zaznaczył, że aby cokolwiek w tej sprawie zostało podane do publicznej wiadomości, najpierw musi dojść do spotkania premiera z prezydentem, a jak zaznaczył, nie sądzi, aby stało się to przed szczytem NATO, który rozpoczyna się 4 września i potrwa dwa dni. „..”W jego opinii, wyłanianie rządu odbędzie się zgodnie z zapisami konstytucji, czyli premier poda rząd do dymisji, a następnie prezydent powierzy koalicyjnemu kandydatowi utworzenie nowego gabinetu. Dodał, że "na obecnym etapie potrzeba spokojnej zmiany premiera". „...(źródło )
„Ja uważałem, że Donald Tusk jeszcze jakiś czas mógłby kontynuować łączenie stanowisk szefa PO i szefa Rady Europejskiej, ale premier zdecydował inaczej. Będzie szefem PO do 30 listopada. Co będzie dalej? Zobaczymy. PO wielokrotnie pokazała, że decyzje potrafi wypracować w konsensusie - tłumaczy sekretarz generalny PO Paweł Graś w Kontrwywiadzie RMF FM. „..'Paweł Graś mówił, że jego zdaniem Donald Tusk mógłby pozostać na stanowisku premiera po tym jak przeprowadzi się do Brukseli. Zaznaczył jednak, że premier przeciął wczoraj dosyć wyraźnie wszystkie tego typu spekulacje. „...”Myślę, że październik, listopad to będzie ten termin, gdzie pan premier będzie ostatecznie konstruował ten zespół, który będzie mu towarzyszył w Brukseli. Kto będzie w tym zespole, zobaczymy. W tej chwili żadnych nazwisk nie ma - powiedział Graś. „...(źródło )

13lipiec Władimir Putin i Angela Merkel odbyli w niedzielę krótkie spotkanie w Rio de Janiero, gdzie przebywają w związku z kończącymi się mistrzostwami świata w piłce nożnej. „...(źródło )

16 lipiec „Premier Donald Tusk spotkał się w środę wieczorem w Berlinie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Tematem rozmowy szefów rządów Polski i Niemiec było najbliższe posiedzenie Rady Europejskiej poświęcone obsadzie stanowisk w UE. Dodatkowy szczyt UE poświęcony obsadzie dwóch kolejnych kluczowych stanowisk w UE: szefa Rady Europejskiej i szefa unijnej dyplomacji zaplanowany jest na 16 lipca. „..(źródło )
„Militarnie konflikt jest już dla Kijowa przegrany— do takiej opinii jednego z wysokich stopniem generałów NATO dotarł zazwyczaj dobrze poinformowany tygodnik „der Spiegel”. W ubiegłym tygodniu odbyła się tajna narada NATO poświęcona własnie sytuacji na wschodzie Ukrainy. Wnioski z tej narady są hiobowe dla naszego wschodniego sąsiada: przegrywa wojnę o swój kraj. W zasadzie jedynym wyjściem umożliwiającym uniknięcie totalnej klęski ukraińskiej armii jest jej wycofanie „spoza zasięgu rosyjskich obcęgów”....”„der Spiegel” nie skonstatował, że sukcesy rosyjskie są skutkiem wielomiesięcznej zachowawczej polityki Berlina , który tym samym de facto pomógł  Moskwie w podbojach.....( źródło ) 
Ważne Donald Tusk „ Kanclerz Niemiec trzymała kciuki, bym miał mocną pozycję w Polsce. W Europie wielu moich przyjaciół zastanawiało się, czy to może zdestabilizować sytuację… (…) Moim zadaniem było przygotować to, by ryzyko nie było za duże Tusk „„W „rozmowie” nie zabrakło wątku dotyczącego polityki wewnętrznej - premier mówił o potencjalnych kandydatach na jego następcę (następczynię) w fotelu Prezesa Rady Ministrów..Tę informację przedstawi Polakom prezydent - cieszę się, że mam tak znakomite porozumienie z Bronisławem Komorowskim.
Mój komentarz Tusk podkuli ogon , potraktował swoich współpracowników, całą Platformę jak zużytą szmatę , którą wyrzuca się na śmietnik . Nie będzie żadnego konstruktywnego wotum nieufności . Tusk nie zaryzykował pewnej porażki . Zrezygnuje , a potem będziemy świadkami przez kilka następujących miesięcy żenującego cyrku i krwawej walki wewnątrz Platformy . Na naszych oczach spróchniała , przeżarta serwilizmem , korupcją polityczną Platforma zacznie się rozpadać . To co zrobił Tusk , czyli porzucenie dla własnej prywaty i korzyści majątkowych urzędu premiera kwalifikuje się do powołania komisji śledczej , jeśli nie do postawienia go przed Trybunałem Stanu Polska jest na granicy wojny z Rosją , a Tusk po „konsultacjach „ z Merkel, sojusznikiem Rosji, czyli de facto wrogiem Polski podejmuje decyzję, która niszczy , dekomponuje całą partię rządzącą. Dobrze sterowny przez Niemcy i Rosję chaos polityczny , brak przywództwa w rządzie i kraju może trwać nawet prawie półtora roku. Wystarczająco długo ,aby Rosja i Niemcy załatwiły swoje sprawy na Ukrainie . Proszę zwrócić uwagę nagły przylot Tuska do Berlina tuż przed spotkaniem Merkel z Putinem na którym Berlin i Moskwa opracowali plan destabilizacji Polski wykorzystując Tuska . Tusk w czasie spotkania z Merkel zgodził się na zostanie przewodniczącym Rady Europejskiej , co równało się zdestabilizowaniu Polski na długi okres. Równocześnie Putin rozpoczął eskalacje konfliktu na Ukrainie i przerzucanie tam swoich wojsk Z pewnością Amerykanie, którzy poprzez Camerona poprali nominacje Truska mają swoje inne kalkulacje . Być może postawili ostatecznie na Kaczyńskiego i liczą że ten tera łatwo rozprawi się z pozbawioną bosa szajką , zbieranina karierowiczów Platformy i rozpocznie prowadzenie zdecydowanej polityki wsparcie Ukrainy i ostrej wobec Rosji.
Powtarzana przez licznych dziennikarzy opinia że Tusk jest skutecznym politykiem jest bzdurą . On i Platforma stali się tylko dlatego silni ,że w Polsce istnieje maż stanu , który spędza sen z oczu Putina i Merkel , Kaczyński . To dlatego cały czas niemieckie media w Polsce , cała niemiecka i rosyjska agentura wspierali Tuska i pozwolili mu uróść . Gdyby nie Kaczyński , Tusk już dawno byłby przez Niemcy i Rosję usunięty , bo w ich interesie została stworzona kolonialna konstytucja III RP , która strukturalnie destabilizuje polską scenę polityczną . Nie przez przypadek byłą rozbijana każda partia i spychany w dół każdy polityk , który stał się zbyt mocny . Pojawienie się charyzmatycznego przywódcy jakim bez zwątpienia jest Kaczyński zburzyło stan bezhołowia i nierządu jakim III RP stała przez cały wcześniejszy okres Teraz , kiedy Berlin podjął decyzję o zniszczeniu Platformy sami państwo zobaczycie ile ta partia i ludzi w niej są warci i jak łatwo destabilizuje się scenę polityczną w Polsce To co się będzie działo z Platformą powinno być przestrogą dla Obozu Patriotycznego i PiS . Bo gdyby nagle w tej chwili zabrakło Kaczyńskiego , to PiS bez niego rozpadnie się dokładnie tak samo jak Platforma . Jak domek z kart . Kaczyński musi desygnować swojego przyszłego następcę , który jeszcze w czasie pełnej aktywności politycznej Kaczyńskiego będzie miał czas na przejmowanie struktur i władzy w całym Obozie Patriotycznym . Kolonialna konstytucja tworzy konstrukcje permanentnej niestabilności struktur politycznych , partii . Jedynie silne przywództwo, charyzmatyczne może stabilizować Obóz Patriotyczny do czasu obalenia kolonialnej konstytucji III RP . Nic nikogo nie nauczyły ciągle łatwe próby rozbicia i destabilizacji PiS , jak chociażby Ziobry, czy Michała Kamińskiego Kaczyński nie powinien się zgodzić na samorozwiązanie Sejmu , warto aby Polacy zobaczyli od środka chlew jaki z polityki zrobił Tusk i jego ferajna z Platformy Najlepiej paniczny lęk Niemiec przed Kaczyńskim i powód dlaczego Tusk tak urósł ilustrują teksty niemieckich gazet tuż po Zamachu Smoleńskim „Jak ocenia komentator "Sueddeutsche Zeitung", Polska skłania się ku temu, by utwierdzić się teraz w swej "historii cierpienia". "Dlatego katastrofa samolotu z Katynia niesie ze sobą zagrożenie przeistoczenia się w mit narodowej historiografii. Nakłada się tu na siebie zbyt dużo symboliki i tragizmu" - pisze "Sueddeutsche Zeitung" i apeluje: "Tak nie może się stać"…”Według dziennika, tragedii nie wolno nadawać cech mistycznych."Jeśli jest jakaś nadzieja w całym tym cierpieniu, to taka: może uda się teraz to, co nie udawało się od początku III Rzeczpospolitej, wskutek sporów ideologicznych i partyjnych - pojednanie narodu z jego przeszłością, porozumienie społeczeństwa co do postrzegania historii, odpolitycznienie historii" - ocenia dziennik. Dodaje, że polityka historyczna Lecha Kaczyńskiego dzieliła i czerpała siłę z mitów przeszłości.”…” "Tragedia musi być zatem przestrogą, by Polska uwolniła się z kajdan własnej historii. Prezydent Kaczyński był niewrażliwy na delikatne sygnały pojednania, które wysłał rosyjski premier Władimir Putin jeszcze przed kilkoma dniami nad grobami (w Katyniu). Zamiast tego Kaczyński chciał prowadzić politykę koncentrującą się na ofiarach, gdy ze swoją delegacją wsiadał do samolot”…” Także "Die Welt" ocenia, że w bólu i żałobie jest też pewna nadzieja. "Zachowanie polskiego premiera i przywódców w Moskwie po katastrofie pokazuje w sposób imponujący, że obie strony dokładają starań, by nie obudziły się stare demony" - pisze "Welt". Dodaje, że także dla Europejczyków, żyjących w oddali, ten element nadziei ma też ważne znaczenie na przyszłość. „...(więcej ) Marek Mojsiewicz

Synekury dla „najlepszych synów” Kiedy zmarł francuski premier Arystydes Briand, pewien warszawski fryzjer skomentował to następująco: „nakradł się, nakradł i umarł!” Tymczasem pan premier Donald Tusk nie tylko wcale nie umarł, tylko został mianowany przewodniczącym Rady Europejskiej. Ze stanowiskiem tym związane jest uposażenie stanowiące równowartość 1,5 mln złotych rocznie, więc przez Donaldem Tuskiem dopiero teraz otwierają się perspektywy. Ta Rada, skupiająca szefów państw i szefów rządów ma dwie wyraźne kompetencje; wybiera sobie przewodniczącego oraz prezesa i zarząd Europejskiego Banku Centralnego. Poza tym „nadaje impulsy”. Co to konkretnie znaczy - tajemnica to wielka, tym większa, że skądinąd wiadomo, iż „impulsy” wychodzą od Naszej Złotej Pani z Berlina, dzięki której zresztą Donald Tusk uzyskał tę synekurę w nagrodę za dobre sprawowanie. Jak pamiętamy, kiedy w roku 2009 premier Tusk, za próbę wyemancypowania się od swoich protektorów, został ukarany zakazem kandydowania w wyborach prezydenckich w roku 2010, Nasza Złota Pani otarła mu łzy nagrodą im. Karola Wielkiego, no a teraz - daj Boże każdemu! Oczywiście każdemu takiej synekury dać nie można, bo gospodarka Unii Europejskiej nie wytrzymałaby takiej rozrzutności, więc dostają je wybrane osobistości, tak zwani „najlepsi synowie” na tej samej zasadzie, jak za komuny, kiedy koniak był napojem klasy robotniczej, spijanym ustami jej najlepszych przedstawicieli. Toteż nic dziwnego, że Donalda Tuska jakby kto na sto koni wsadził, tym bardziej, że pojawiły się prognozy, iż po dwukrotnej kadencji na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej, Donald Tusk w 2020 roku zostanie prezydentem naszego nieszczęśliwego kraju, luzując Bronisława Komorowskiego, który na trzecia kadencję wybrany zostać wszak nie może. Jak widzimy Nasza Złota Pani już wszystko przewidziała - bo tak właśnie zachowują się państwa poważne. W tej sytuacji warto przypomnieć wypowiedź pana doktora Jerzego Gorzelika z Ruchu Autonomii Śląska - że mianowicie w roku 2020 Polska będzie już państwem federalny. No naturalnie, jakże by inaczej! Któż lepiej od Donalda Tuska na stanowisku prezydenta przeprowadzi taka operację? Tymczasem pan minister Sikorski, o którym gazety pisały, że ma „wielkie szanse” na objęcie stanowiska ministra spraw zagranicznych Unii Europejskiej po podobnej do konia angielskiej komunistce, baronessie Katarzynie Ashton, musiał obejść się smakiem, a ministrem spraw zagranicznych UE została dla odmiany komunistka włoska, pani Fryderyka Mogherini. Najwyraźniej unijny Sanhedryn zarezerwował to stanowisko dla przedstawicieli ugrupowań komunistycznych. Tymczasem minister Sikorski, najwyraźniej o tym nie wiedząc, nie tylko zawiesił na granicy swojej posiadłości w Chobielinie tabliczkę z napisem „strefa zdekomunizowana”, ale i odgrażał się, że jej „nie zdejmie”, żeby tam nie wiem co. Jednak w ten sposób można podlizywać się mniej wartościowemu narodowi tubylczemu, ale nie unijnemu Sanhedrynowi, który w sferze ideologicznej preferencje ma bardzo wyraziste. Na dodatek ostatnio jakaś Schwein spowodowała pokazanie tej tabliczki w telewizji, co jak się wydaje ostatecznie pogrzebało szanse pana ministra Sikorskiego. Skądciś musiała się o tym dowiedzieć małżonka pana ministra, pani Anna Applebaum i napisała artykuł, szalenie pryncypialnie krytykujący „niemiecką dyplomację” za jej politykę wobec Rosji. Przypomnijmy, że obecna polityka Niemiec wobec Rosji jest ufundowana na strategicznym partnerstwie niemiecko-rosyjskim, jako warunku sine qua non zarządzania polityką europejską w porozumieniu z Rosją, czyli na linii politycznej kanclerza Bismarcka. Od tej linii odszedł w swoim czasie cesarz Wilhelm II, a później - Adolf Hitler. Mądrość obecnego etapu najwyraźniej sugeruje Niemcom powrót do linii politycznej Hitlera. Nietrudno się domyślić, że ta sugestia wcale nie musi podobać się Naszej Złotej Pani w Berlinie i w rezultacie słynny „hołd pruski”, jaki w swoim czasie złożył pan minister Sikorski, został chyba doszczętnie zmarnowany. Żeby tylko nasz nieszczęśliwy kraj nie zapłacił z tego powodu frycowego. Stanisław Michalkiewicz

03/09/2014 „Chętnie zlikwiduję Kartę Nauczyciela jeśli PO wygra wybory i premier będzie chciał ze mną dalej pracować”- powiedziała pani minister edukacji- Joanna Kluzik- Rostkowska. Oczywiście likwidacja tego nonsensu , który uprzywilejowuje nauczycieli powinna być zrobiona jak najszybciej, ale najpierw trzeba pozbyć się setek tysięcy urzędników zalegających państwo demokratyczne i prawne. Wystarczy kilka tysięcy, a nie kilkaset tysięcy. Ale Platforma Obywatelska nagłaśnia likwidację Karty Nauczyciela. „To jeden z pierwszych dokumentów stanu wojennego. Dziś mamy dosyć głęboki niż demograficzny. To powinno prowokować do takiego zarządzania kadrą nauczycielską, żeby w szkole zostawali najlepsi”(???) Tak twierdzi pani minister, związana poprzednio z inną partią niż Platforma Obywatelska. Zwróćcie Państwo uwagę: pani minister wyznaje leninowską zasadę, że” kadry decydują o wszystkim”, Chodzi tylko o to, żeby dobrze zarządzać kadrami. I już będzie wszystko w porządku- to znaczy kadry będą panować nad umysłami dzieci nadal. I mają to być lepsze kadry niż dotychczas. Lepsze kadry, lepsze zarządzanie i lepsze panowanie nad całością. Ale system musi pozostać nienaruszony. Państwo ma kuratelę nad oświatą i nie ma mowy o wolnym rynku usług medycznych, bo truciznę”oświatową” trzeba sączyć, tak jak zostało ustalone. Nie może być odstępstw od raz wybranej linii. Umysły dzieci nie mogą pozostać samopas pod jurysdykcją rodziców. Rodzice nie powinni mieć nic do powiedzenia w sprawie swoich dzieci. Powinni mieć do powiedzenia urzędnicy i ustawodawcy, W każdym razie nie rodzice. Zresztą wszystko powinno być pod kuratelą państwa demokratycznego, socjalistycznego i biurokratycznego. Tak jak w przypadku przedszkoli i rządowego programu” Przedszkole za złotówkę”.Nie należy mylić tego programu z programem Sojuszu Lewicy Demokratycznej pt” Leki za złotówkę”, który to program bardzo krytykowała pani Ewa Kopacz, a sama popiera- jako Platforma Obywatelska program obywatelski ” Przedszkola za złotówkę”. Leki za złotówkę- nie, ale przedszkola- jak najbardziej. I to za złotówkę, ale nie za pięćdziesiąt groszy. Wszystkie te programy to oczywiście- o d…ę potłuc. Bo co może wynikać z idiotyzmu o nazwie” Leki czy przedszkola „ za złotówkę? I tak trzeba do tego dopłacać z budżetu państwa, który jest coraz bardziej chudy i zadłużony. Można w całym kraju wprowadzić w zasadzie wszystko za złotówkę. Buty za złotówkę, samochody za złotówkę, torebki żeńskie za złotówkę, obiady za złotówkę- darmowe, marynarki po złotówce, wódkę przedwyborczą za złotówkę, kombajny po złotówce- a pozostałe kilkaset tysięcy złotych dopłaci socjalistyczne państwo. Tak jak do wszystkiego po złotówce. Głupota złotówkowa nie różni się zasadniczo od głupoty za pięćdziesiąt groszy, a już zupełnie niczym od głupoty za dwa miliardy złotych- tak jak w przypadku budowy Stadionu Narodowego. Głupota warta ponad dwa miliardy złotych.

Socjaliści – jak zawsze-mają problem jak wszystkich zadowolić i przy okazji upiec swoje. To znaczy zagarnąć dla siebie trzylatki. Dwie trzecie gmin w Polsce nie ma środków, aby od 2017 roku zagwarantować wszystkim trzylatkom w przedszkolach nie za złotówkę, ale za’”darmo”. NIK, czyli dawny członek Platformy Obywatelskiej Unii Europejskiej twierdzi, że samorządy mają zbyt małe dotacje na rozbudowę bazy lokalowej. No pewnie! Więcej środków na budowę socjalizmu gminnego szczególnie socjalizmu przedszkolnego. Już teraz dyrektorzy przedszkoli rezygnują z rytmiki, muzyki i gimnastyki korekcyjnej w przedszkolach. Kwestionują tym sposobem program rządowy pod nazwą” Przedszkole za złotówkę”. Właściwie program ten powinien się nazywać „Przedszkole za miliardy złotych”, bo przecież nie za złotówkę, ale dla celów propagandowych socjalistyczna władza tumani lud, że będzie miał coś za złotówkę,ale oczywiście zapłaci więcej niż złotówkę, bo sam przepływ pieniędzy przez struktury państwa demokratycznego, prawnego i biurokratycznego- kosztuje krocie. To jasne i oczywiste. Ale socjaliści upierają się przy swoim- jak najwięcej przepływających pieniędzy przez budżet państwa. Wtedy jest dla nich najlepiej, bo gorzej jest dla właścicieli pieniędzy. Tym bardziej, że socjaliści walczą z wolnym rynkiem na zabój- nienawidzą go gorzej jak diabeł święconej wody. Gdyby był prawdziwie wolny rynek- nie potrzeba byłoby socjalistów. Tak jak kolejek w państwowej służbie zdrowie z którymi to kolejkami walczył sam pan premier Donald Tusk, który za wielkie zasługi dla Polski został szefem Rady Europejskiej. Według ostatnich badań, wyszło badającym, że pakiet kolejkowy i całe to zamieszanie wokół zlikwidowania kolejek w państwowej służbie zdrowia wydłużyło kolejki o- uwaga!- sześć dni(???) Tylko o sześć dni? I ja miałbym w to uwierzyć? Ten cały pakiet kolejowy wymyślony przez biurokrację powinien zwiększyć kolejki chociaż o rok. Przecież to wszystko nonsens, nonsensem pogania. Jak to w socjalizmie kolejkowym. Im większy nonsens- tym większe kolejki. Im większe kolejki- tym socjaliści wymyślają większy nonsens. Żaden pakiet klimatyczny- pardon- oczywiście kolejkowy nie pomoże, jak będzie trwał socjalizm biurokratyczny. Te wszystkie zabiegi nie zdadzą się nawet psu na budę. Psom można również wymyślić psi pakiet kolejkowy, ale to nic nim nie pomoże, bo psy mogą się leczyć normalnie, czyli u prywatnego weterynarza i nawet nie potrzebują żadnego Narodowego Funduszu Psiego Zdrowia- i dlatego są coraz bardziej zdrowi. W przeciwieństwie do ludzi, którzy muszą się leczyć poprzez Narodowy Fundusz Zdrowia Biurokratycznego. Dlatego zwierzętom jest lepiej niż ludziom- to oczywiste i jasne jak podanie ręki panu premierowi Donaldowi Tuskowi. Dzięki między innymi panu premierowi Donaldowi Tuskowi. Platforma Obywatelska chce znowu wygrać wybory i wtedy zlikwiduje Kartę Nauczyciela, a dlaczego nie likwiduje jej teraz jak ma władzę, tylko wtedy jak ją trzeci raz zdobędzie? Ano bo chce mieć władzę, a Karty Nauczyciela i tak nie zlikwiduje- tak jak nie zlikwiduje tych setek tysięcy posad, które bezrozumnie funkcjonują w strukturach państwa demokratycznego i oczywiście prawnego. Problem Karty Nauczyciela jest eksponowany dla odwrócenia uwagi, żeby skołować tych wszystkich, którzy wiedzą i są wściekli, że nauczyciele mają przywileje. Chętnie zlikwidowałbym ich wszystkich, co tak ludziom mącą w głowach. Waldemar Jan Rajca

Tusk na odchodne planuje budżet z 50 miliardowym deficytem

1. Wczoraj i dzisiaj na nieformalnym posiedzeniu Rady Ministrów odbywają się rozmowy szefów poszczególnych resortów z premierem Tuskiem o ostatecznym kształcie projektu budżetu państwa na 2015 rok. Zgodnie z zapisami Konstytucji RP, rząd jest wprawdzie zobowiązany do dostarczenia do Sejmu projektu budżetu na następny rok budżetowy do 30 września poprzedniego roku, ale w związku nominacją dla premiera Tuska na przewodniczącego Rady i przewidywaną jego rezygnacją z dotychczasowych obowiązków, rządowe prace nad projektem muszą zostać szybko zakończone. Jak informują media projekt budżetu na 2015 rok ma mieć ogromny deficyt sięgający blisko 50 mld zł i to przy bardzo optymistycznych założeniach dotyczących podstawowych wskaźników makroekonomicznych.

2. Jeszcze podczas ostatniego wystąpienia w Sejmie w zeszłym tygodniu, premier Tusk mówił o finansowaniu dodatkowej waloryzacji emerytur i rent oraz zwiększenia ulg podatkowych dla rodzin wychowujących dzieci z jakiejś wypracowanej mitycznej nadwyżki, teraz okazuje się, że w budżecie nie ma nie tylko nadwyżki, ale planuje się deficyt jeden z najwyższych w ostatnich latach. Co więcej dochody i wydatki budżetowe zostały zaplanowane w oparciu o następujące wskaźniki makroekonomiczne, wzrost PKB 3,4%, inflacja 1,2%, nominalny wzrost wynagrodzeń w gospodarce 4,3%, wzrost zatrudnienia w gospodarce 0,8%, wzrost spożycia prywatnego 3%, wzrost spożycia publicznego 2,2% w ujęciu realnym. O ile wskaźnik inflacji na poziomie niewiele wyższym niż 1% w sytuacji prawdopodobnej deflacji w całym II półroczu tego roku jest bardzo prawdopodobny, to w żadnym razie realnym nie jest prognozowanie wzrostu gospodarczego na poziomie blisko 3,5% PKB. Już w tym roku wzrost PKB, który miał wynieść 3,3% ale skutki rosyjskiego embarga, a przede wszystkim wyraźnego spowolnienia w gospodarce niemieckiej, spowodują, że najprawdopodobniej nie będzie on wyższy niż 3%.

3. Planowanie dochodów budżetowych w oparciu o zawyżone wskaźniki wzrostu gospodarczego, a także wyraźnego wzrostu spożycia prywatnego i publicznego jest zabiegiem skutecznym ale tylko na papierze i nic dobrego nie wróży.

W tej sytuacji zaplanowanie dochodów budżetowych w wysokości ponad 297,2 mld zł i wydatków budżetowych powyżej 343, 3 mld zł, a więc deficytu powyżej 46 mld zł, wygląda na pociągniecie typowo wyborcze. Deficyt na tak wysokim poziomie jest tym bardziej niezrozumiały w sytuacji kiedy zmniejszenie długu publicznego o 150 mld zł (na skutek przejęcia środków z OFE), obniżyło wyraźnie koszty obsługi części krajowej długu publicznego, a z kolei wprowadzenie tzw. suwaka w odniesieniu do środków z OFE, daje możliwość wyraźnego obniżenia dotacji budżetowej do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych zarządzanego przez ZUS.

4. Tusk na odchodne chce więc zaproponować budżet na 2015 rok z nierealistycznym poziomem dochodów i wynoszącym blisko 50 mld zł deficytem, który w praktyce może być jeszcze wyższy jeżeli wojna za naszą wschodnią granicą będzie się przedłużać, a gospodarki wiodących krajów unijnych wejdą w kolejną fazę spowolnienia. Ale rozpoczynająca się kampania do wyborów samorządowych i spadające notowania Platformy i PSL, wymagają aby potencjalnym wyborcom przynajmniej na papierze zaproponować dodatkowe pieniądze z nadzieją, że po raz kolejny dadzą się zwieść i zagłosują na dotychczas rządzących. Kuźmiuk

Kulczyk do demokracji No nie, taki brak koordynacji staje się już karygodny! Jak tak dalej pójdzie, to cały wysiłek wojenny naszego nieszczęśliwego kraju może zostać bezpowrotnie zmarnowany. No bo jakże to tak? Z jednej strony wszystko przecież wskazuje na to, że sytuacja na Ukrainie wielkimi krokami zmierza do ostatecznego zwycięstwa nad złowrogim Putinem, że tchórzliwi separatyści w przerwach między ostrzeliwaniem własnych pozycji, uciekają tam skąd przybyli, czyli do Rosji, bo wiadomo, że rdzenni mieszkańcy Ługańska i Doniecka nieprzejednanie stoją na nieubłaganym stanowisku lojalności wobec „władz w Kijowie”, to znaczy prezydenta Poroszenki, który w poprzednim wcieleniu nazywał się Walcman i nawet figurował na liście najbogatszych Żydów świata i premiera Arszenika Jaceniuka, zaledwie „posądzanego” o żydowskie pochodzenie, którzy dniami i nocami, a już specjalnie nocami o niczym nie myślą, tylko jakby tu Ukraińcom przychylić nieba, wciągają ich do Europy, żeby było im tak samo dobrze, jak i nam - i tak dalej. Czyż nie to powtarzają codziennie swoimi słowami za Służbą Bezpieki Ukrainy niezależne media głównego nurtu? Dokładnie to, jakże by inaczej! Co prawda w dniach ostatnich (czyżby rzeczywiście nadchodziły zapowiadane „dni ostatnie”?) pojawiły się zwiastuny nowego etapu; „Gazeta Wyborcza”, która prowadzenie propagandy wojennej na odcinku ukraińskim wypuściła w arendę panu Mirosławowi Czechowi, działaczowi Związku Ukraińców w Polsce, co to w swoim czasie żądał od tubylczych władz w Warszawie przyznania członkom UPA uprawnień kombatanckich oraz odszkodowań za akcję „Wisła” - więc „Gazeta Wyborcza”, dotychczas karnie podporządkowana polityce informacyjnej Służby Bezpieki Ukrainy, zaczęła nabierać dystansu. Po ostrzelaniu szpitala w Doniecku nie powtórzyła za SBU, że szpital prowokacyjnie ostrzelali separatyści, tylko - że nie wiadomo, czy to separatyści, czy może ukraińskie wojsko. Najwyraźniej nadchodzi nowy etap, w którym będą obowiązywały mądrości inne od dotychczasowych, więc kto wie - może nawet pan red. Michnik odbierze panu Mirosławowi Czechowi prowadzenie propagandy wojennej na odcinku ukraińskim? Wszystko zależy od tego, jaki interes uzyska priorytet w bezcennym Izraelu; czy nadal będzie stawiał on, dajmy na to, na Igora Kołomyjskiego, Dymitra Firtasza, czy innych okupujących Ukrainę żydowskich grandziarzy, czy też dojdzie do wniosku, że w obliczu zagrożenia Kalifatem, który przecież nie musi zatrzymywać się na Wzgórzach Golan, lepiej jakoś pojednać się z zimnym ruskim czekistą Putinem, który wtedy wznowi działalność Klubu Wałdajskiego i pan red. Michnik znowu będzie mógł tam sobie wypić, zakąsić i pogadać. Ale to dopiero pieśń przyszłości, bo na razie mamy jeszcze etap dotychczasowy, na którym obowiązuje niezachwiana, „fanatyczna” - jak powiedziałby wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler - wiara w ostateczne zwycięstwo, dla którego wszystkie koła kręcą się nie tylko na Ukrainie, ale również w naszym nieszczęśliwym kraju. Tymczasem, kiedy jeszcze jesteśmy na etapie, w którym obowiązuje niezachwiana, „fanatyczna” wiara w ostateczne zwycięstwo, pan generał Skrzypczak sieje defetyzm opowieściami, jakoby nasza niezwyciężona armia mogłaby opierać się złowrogiemu Putinowi całe trzy dni i nawołuje, by złego Putina „powstrzymać”, bo w przeciwnym razie nie zatrzyma się na Ukrainie, tylko wejdzie również do Polski. Ale przecież niezwyciężona ukraińska armia nie tylko złego Putina „powstrzymuje”, ale systematycznie go ogranicza, wypiera i likwiduje! Czyż nie to podaje do wierzenia Służba Bezpieki Ukrainy, której - przynajmniej na tym etapie - wierzymy bezgranicznie i - jakże by inaczej - „fanatycznie”? Nawet Kukuniek, chociaż oczywiście dostrzega w tym wszystkim „plusy ujemne”, to generalnie optymistycznie dostrzega przewagę plusów dodatnich i przewiduje, że zimny ruski czekista Putin tak czy owak zginąć musi! Skoro tedy musi zginąć, to jakże ma wejść do Polski? A zresztą, zginięty, czy nie zginięty - jeśli by próbował wejść do naszego nieszczęśliwego kraju, to przecież nasza niezwyciężona armia opierałaby mu się przez całe trzy dni, a w tym czasie sojusznik naszych sojuszników na pewno obmyśliłby dla nas jakieś auxilia, dzięki którym ostateczne zwycięstwo byłoby nie tylko jeszcze wspanialsze, ale w dodatku - oczywiste. Czyż nie taka konkluzja wynika z deklaracji pana prezydenta Komorowskiego, pana premiera Tuska i pana ministra Sikorskiego? Taka, jakże by inaczej - a w takim razie, co mają znaczyć defetystyczne opinie pana generała Skrzypczaka? Jeśli wie on coś, czego nie wiemy nie tylko my, głupi cywile, ale również prezydent Komorowski, premier Tusk i minister Sikorski, nawiasem mówiąc - też cywile - to niech zwyczajnie powie - chyba, że jest to tajemnica państwowa jeszcze tajniejsza od informacji zawartych w „Aneksie” do „Raportu o rozwiązaniu Wojskowych Służb Informacyjnych”. A skoro już o „Aneksie” mowa, to właśnie posągowa pani Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że Platforma Obywatelska „poprze” wniosek o utworzenie sejmowej komisji śledczej, której celem będzie wytarzanie złowrogiego Antoniego Macierewicza w smole i pierzu za rozwiązanie Wojskowych Służb Informacyjnych, stanowiących przecież sam rdzeń naszej młodej demokracji. Ale jakże by Platforma takiego wniosku mogła nie „poprzeć”, skoro właśnie okazało się, że nagrana została rozmowa premiera Tuska z panem Janem Kulczykiem, a ponadto - że Abewiaki już wcześniej wiedziały, że ktoś rozmowy dygnitarzy nagrywa, ale to „zlekceważyły”. No a jakże miały tego nie „zlekceważyć”, skoro przecież szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, pan generał Nosek jeszcze w 2010 roku zawarł był porozumienie o współpracy z ruską FSB, które zimny rosyjski czekista Putin specjalnym rozporządzeniem potwierdził 20 maja 2013 roku? To może być kulczyk do naszej młodej demokracji, która podszyta jest bezpieczniackimi watahy, niczym delia oboźnego koronnego, pana Samuela Łaszcza sądowymi wyrokami. W tej sytuacji defetystyczne opinie pana generała Skrzypczaka wcale nie muszą oznaczać braku koordynacji, tylko zwyczajne sypanie piasku w szprychy koła historii w rozpędzonym parowozie dziejów. Nie ma co; szykuje się nam piękny serial, a nawet dwa seriale, bo oto właśnie zasuspendowany, przewielebny ksiądz Wojciech Lemański zapowiada apelację od suspendującego go dekretu, a zgodnie z kanonem 1353 „Apelacja lub rekurs od wyroków sądowych lub dekretów wymierzających lub deklarujących jakąkolwiek karę, mają skutek zawieszający”. Chociaż tedy dekret o suspendowaniu zabrania przewielebnemu księdzu Lemańskiemu noszenia sukienki duchownej, będzie z pewnością w niej paradował, aż do zakończenia serialu, w którym obsadza rolę główną, a nawet dłużej, bo kiedy tylko zakończy się ten serial, zaraz ruszy następny, jako że przygotowania do utworzenia Żywej Cerkwi, która mniej wartościowemu narodowi tubylczemu będzie stręczyła „judeochrześcijaństwo”, są bardziej zaawansowane, niż myślimy. Stanisław Michalkiewicz

04/09/2014 „Zadowolony niewolnik idzie do pracy. Postawy wobec aktywności zawodowej kobiet w 23 krajach”. Taki tytuł nosiła jedna z prac” naukowych” pana profesora Henryka Domańskiego, który w roku 1983 zrobił doktorat z pracy pod tytułem:” Rola klasyfikacji zawodów w analizie struktury społecznej”. To jest orginalny tytuł z roku 1983- jeszcze z czasów głębokiej komuny, choć generał Jaruzelski Trybunał Konstytucyjny już tworzył. To był rok 1982. Ciągłość ustroju trwa w najlepsze- ci sami piszą te same banały za nasze pieniądze, bo pan profesor Henryk Domański doktorat robił w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Zgadzam się z kimś, kto to kiedyś powiedział, że Polska Akademia Nauk powinna być zlikwidowana jako instytucja szkodliwa i z nauką nie mająca nic wspólnego.

Tak się zastanawiam po co komu klasyfikacja zawodów…? Chociaż jak kto chce powinien sobie- dla własnych potrzeb i za własne pieniądze zrobić- jak najbardziej. Jak mu się przyda? Tylko, że ci, którzy robią te klasyfikacje urzędowe zawodów rozwijają biurokrację, która potem segreguje te zawody i trzyma przysłowiową łapę na urzędowych klasyfikacjach. Potem jak się rejestruje firmę, pani w urzędzie wyszukuje odpowiedni zawód, żeby dopasować do sporządzonej klasyfikacji, chyba w tym do takiej, o której wspomniał w swojej pracy doktorskiej pan profesor Henryk Domański w roku 1983- w poprzedniej komunie. Dlaczego wspominam o panu profesorze Henryku Domańskim, profesorze nauk humanistycznych, który co jakiś czas- z ekranu telewizyjnego jako autorytet- poucza nas jak mamy myśleć w sprawach humanistycznych, w tym socjologicznych bo właśnie się okazało, że pan profesor zaginął w niedzielę i był bardzo poszukiwany. Poszukiwało go trzydziestu policjantów i jeden helikopter. Musi to być bardzo ważna persona „ naukowa”, że aż tylu policjantów go poszukiwało. Bo w roku 1987 pan profesor habilitował się z pracy:” Segmentacja rynku pracy a struktura społeczna”. To tez było w poprzedniej komunie- i nadal te prace są aktualne, a przecież komuna była”be”. O ile pamiętam- tylko w Albanii poodbierano tytuły takim różnym co to piszą różne prace na różne ciekawe tematy- za państwowe pieniądze. „ Nauka” ma w socjalizmie swoje prawa. Chodzi o to, żeby była jak najbardziej” naukowa” i możliwie oderwana od rzeczywistości- na ogól nie wiele wnosząca do prawdziwej nauki opartej o prawdę, czyli zgodność z rzeczywistością. W końcu pan profesor został znaleziony i będziemy mogli go nadal słuchać w telewizji- jeśli ktoś ogląda- mniej w radiu. Bo radia na razie nie da się oglądać- chyba , że tylko z zewnątrz w celu zapłacenia abonamentu od posiadania telewizora. Nie wiem w jakim stanie znaleziono profesora Polskiej Akademii Nauk, ale mam nadzieję, że przy okazji wyjaśni nam- maluczkim- o co chodziło mu w pracy pt” Wpływ ankieterów na postawy wyborcze”(???) Czy ankieterzy to agenci wpływu, czy może biją swoich respondentów, żeby wymusić na nich zeznania w sprawie preferencji wyborczych. No i intryguje mnie praca, której prawdopodobnie nigdy nie przeczytam, a która nosi tytuł:” Na progu konwergencji”(???) Nie wiem czy Państwo wiecie o co chodzi z tą konwergencją. Że niby ustrój socjalistyczny i kapitalistyczny się do siebie upodabniają- i sądzę, że pan profesor w tej pracy właśnie to uzasadnia. Z tym, że prawda wygląda tak, że kapitalizm jest likwidowany, a na to miejsce instalowany socjalizm. I dlatego wszystko upodabnia się do socjalizmu. Propagatorem tego kłamstwa i manipulacji jest w Ludowej Republice Stanów Zjednoczonych jest inny profesor- pan Zbigniew Brzeziński, doradca pana prezydenta Cartera i wielki autorytet naszych mediów. Może dlatego Ludowa Republika Stanów Zjednoczonych ma się coraz gorzej, budując o siebie socjalizm. Uczniem pana profesora Zbigniewa Brzezińskiego na terytorium Polski- delegatem na teren Polski- jest człowiek , pan Kostrzewa- Zorbas wyjaśniając nam amerykański punki widzenia na sprawach atlantyckich i ukraińskich- z punktu widzenia USA. Nie ma to nic wspólnego z interesem polskim, ale widz oglądający go – myśli że mówiący po polsku Kostrzewa- Zorbas prezentuje polski punkt widzenia na politykę. Nic bardziej błędnego. On prezentuje amerykański punkt widzenia. Tak jak Platforma Obywatelska Unii Europejskiej prezentuje europejski punkt widzenia, nie mając wspólnego wiele z polskim, a Prawo i Sprawiedliwość też reprezentuje inny- niż polski punkt widzenia- amerykański. Wszystkie te partie reprezentują różne punkty widzenia- byle nie polski. I to jest właśnie nasz problem. Pan profesor Henryk Domański napisał był wiele różnych prac- mniemam bardzo interesujących- takich jak” Ubóstwo w społeczeństwach postkomunistycznych” czy „Wzory prestiżu a struktura społeczna” i wiele innych- równie interesujących. Ma wielki dorobek i może dlatego jest profesorem. Bo gdyby dorobku nie miał- to profesorem by nie był- to jasne. Aż trzydziestu policjantów go poszukiwało, żeby znany socjolog humanistyczny nam nie zaginął. Szukali go w Warszawie, ale nie w Bolesławcu. W Bolesławcu natomiast tamtejszy Sanepid przeszukiwał różne miejsca w poszukiwaniu nieprawidłowości, bo wiadomo, że wszelkie nieprawidłowości były, są i będą. I do ich wyszukiwania potrzebny jest Sanepid, który został utworzony dekretem naczelnika Piłsudskiego w roku 1920, tuż po zwycięskiej Bitwie Warszawskiej- najważniejsze było utworzenie Sanepidu. Bez Sanepidu- ani rusz, wyszuka wszystko, zatwierdzi lub nie- i najważniejsze te mandaty. Żeby do budżetu państwa pieniądze były w obfitości. No i w Bolesławcu Sanepid zamknął tamtejszy areszt ze względu na różne niedogodności, była tylko jedna ubikacja . To wielki skandal, żeby w areszcie była tylko jedna ubikacja. Żeby chociaż kilka-ale jedna? A gdzie standardy europejskie? Bo w tamtejszym aguaparku woda była czysta, też kontrolował ją Sanepid. Nie wiem jak z jeziorami- czy jeziora też kontroluje Sanepid? Powinien kontrolować również rzeki , morza i oceany- czy są w odpowiedniej czystości i zawartości substancji szkodliwych. Zawsze się coś trafi- i można zakazać. Na przykład za dużo wody i zbyt głęboka. Gdzie w Bolesławcu przetrzymuje się aresztowanych jak areszt zamknął Sanepid? Może w tamtejszym urzędzie? Niezbadane są ścieżki po których porusza się Sanepid. W każdym razie wydeptuje ich coraz więcej. Jak tak dalej pójdzie- to zdepcze nas na śmierć.

No i potem na cmentarzu… WJR

Tusk za brukselską posadę „sprzedał” polskich imigrantów w W. Brytanii

1. Jak poinformowały ostatnio angielskie media (między innymi Guardian, Daily Telefgraph), premier Donald Tusk prosząc o poparcie swojej kandydatury na szefa Rady, w rozmowie telefonicznej z premierem W. Brytanii Davidem Cameronem, obiecał mu swoją zgodę na redukcję pomocy socjalnej dla imigrantów z Europy Środkowo- Wschodniej przebywających w tym kraju. Jeżeli te informacje miałby okazać się prawdziwe, to mielibyśmy do czynienia z niebywałym skandalem, ponieważ różne formy wsparcia socjalnego mogą dotyczyć blisko miliona Polaków, którzy w ostatnich latach wyjechali do W. Brytanii i pracują w tym kraju.

2. Premier W. Brytanii David Cameron już od wielu miesięcy zabiega na unijnym forum o przeforsowanie takich ograniczeń. Pod koniec listopada 2013 roku odpowiadając na pytanie jednego z posłów w Izbie Gmin, a później także na konferencji prasowej podczas unijnego szczytu w Brukseli, stwierdził, że otwarcie granic jego kraju w 2004 roku dla obywateli państw Europy Środkowo-Wschodniej było „ogromnym błędem”. Sugerował także, że wielu obywateli pochodzących z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, ma zbyt łatwy dostęp do systemu zasiłkowego W. Brytanii, ba że przyjeżdżają tutaj nie do pracy tylko po to aby z tych zasiłków korzystać. Podobne rozważania zamieścił w artykule opublikowanym w „Financial Times”, wymieniając tutaj wprost Polaków jako tych, którzy najczęściej korzystają z brytyjskiego systemu wsparcia socjalnego. Cameron w ten sposób, próbuje upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu.

Mówiąc o ogromnym błędzie popełnionym przez brytyjski rząd w 2004 roku, atakuje Partię pracy, która w tym czasie rządziła w tym kraju i w ten sposób osłabia jej szanse wyborcze. Z kolei kiedy zwraca uwagę na korzystanie przez cudzoziemców z systemu wsparcia socjalnego i zapowiadając ograniczenie tej pomocy, próbuje wybijać argumenty przedstawicielom eurosceptycznej i antyimigracyjnej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), która okrąża go z prawej strony.

3. Wprawdzie oficjalnie mówi się, że ma to przeciwdziałać wykorzystywaniu systemu wsparcia socjalnego przez Bułgarów i Rumunów, dla których od 1 stycznia 2014 roku brytyjski rynek pracy, został także otwarty, ale wygląda na to, że restrykcje dotkną wszystkich imigrantów z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym niestety także Polaków. W propozycjach Camerona między innymi zasiłek dla bezrobotnych będzie przysługiwał dopiero po 3 miesiącach od zarejestrowania się, po 6 miesiącach korzystania z niego będzie on blokowany jeżeli bezrobotny nie ma realnych szans na zatrudnienie, wstrzymuje się zasiłki mieszkaniowe dla bezrobotnych, a zasiłek wyrównawczy przysługujący nisko wynagradzanym pracownikom, będzie przysługiwał tylko tym, którzy spełnią wymogi specjalnego testu oceniającego ich zarobkowy potencjał.

4. Skoro Donald Tusk jeszcze do końca tego miesiąca będzie sprawował urząd premiera to już na najbliższym posiedzeniu Sejmu, powinien wyjaśnić, czy rzeczywiście w rozmowie z Davidem Cameronem, zgodził się, że jako przewodniczący Rady będzie wspierał brytyjskiego premiera w jego dążeniach do ograniczenia pomocy socjalnej dla imigrantów, a także wprowadzenia ograniczeń w prawie do swobodnego przemieszczania się osób. Polacy w tym w szczególności ci którzy wyemigrowali do W. Brytanii, powinni się dowiedzieć, że brukselskie stanowisko dla Donalda Tuska ma jednak swoją cenę. Kuźmiuk

Propaganda judzi Warzechę Karnowskich przeciw Kaczyńskiemu Jarosław Makowski „Walka o sukcesję”...”jeśli Jarosław Kaczyński przegra listopadowe wybory samorządowe, w szeregach PiS może pojawić się myśl: „Z Kaczyńskim jednak nie da się wygrać! I to nawet bez Tuska". A więc: Kaczyński jest za mocny, by PiS został zmarginalizowany, ale za słaby, by wygrywać wybory. Co więcej, goryczy klęski po ewentualnej porażce w wyborach samorządowych może dopełnić przegrana kandydata PiS w wyborach prezydenckich. Czyli: dziewiąta porażka z rzędu. A to oznacza, że tysiące działaczy zaczną kalkulować, że może jednak potrzebują innego lidera „....”Tęsknota 
za nowym lideremKto pierwszy publicznie może dać sygnał do ataku na Kaczyńskiego, zacząć podważać jego przywództwo? Ci, którzy dziś z nadzieją wypatrują powrotu PiS do władzy. A więc prawicowi publicyści, od braci Karnowskich poczynając poprzez Łukasza Warzechę, a na Rafale Ziemkiewiczu kończąc.To publicyści, którzy mają już serdecznie dość pięknie przegrywającego przywódcy PiS. Nieraz już pokazywali, że czekają z utęsknieniem na nowego lidera prawicy. Gdy tylko bowiem po prawej stronie pojawiał się nowy projekt polityczny, prawicowa polityka i publicystyka zdradzała ekscytację, że oto w końcu rodzi się twór, który daje szansę na nowe otwarcie i wymarzone zwycięstwo. A przede wszystkim – na pogrążenie PO.”..”Tak przecież było, przypomnijmy, gdy pojawił się PJN, czyli – dla tych, którzy zapomnieli – Polska Jest Najważniejsza. To miała być nowoczesna prawica, która zabierze to, co dobre PiS, i całkowicie pogrąży PO. Ostatnio z podobnym entuzjazmem witany był projekt Polski Razem Jarosława Gowina. Na konwencji założycielskiej do boju zagrzewał zwolenników prawicowy publicysta Rafał Ziemkiewicz. Za Gowina trzymano kciuki i pompowano go przede wszystkim dlatego, że liczono, iż podzieli PO. Jak wiemy, nic z tych projektów nie zostało. „....”Oczywiście Jarosław Kaczyński chce zwycięstwa. By o nim myśleć, musi znosić i zacieśniać współpracę z Jarosławem Gowinem i Zbigniewem Ziobrą. O ile ten ostatni jest w szeregach PiS spalony, bo zdradził, o tyle Gowin zdradził, ale PO, zawiązując ostatecznie koalicję z PiS. Dziś lider Polski Razem jest bardziej pisowski niż niejeden stary pisowiec, choćby Joachim Brudziński. Walczy jako koalicjant Prawa i Sprawiedliwości, jak tylko potrafi, o legitymizację swojej tam obecności. „..(źródło )
Makowski „Obywatele Unii muszą sobie zdać sprawę, że kierunek rozwoju karmiący się mitem o nieustannym postępie i wzroście zaprowadził nas w ślepą uliczkę Dlatego jednym z kluczowych słów, które każdy z nas musi sobie powtarzać, jest „dość": dość kupowania, dość życia na kredyt, dość bezmyślnego dewastowania Matki Ziemi. Rozwój polegający na samoograniczaniu się jest obecnie nie tylko naszym wymogiem moralnym, ale wręcz ostatnią deską ratunku. ”....”Obecny bezdyskusyjny kryzys Europy może się zamienić w jej spektakularną klęskę, jeśli my – obywatele jednoczącego się wciąż kontynentu – nie porzucimy dotychczasowego sposobu myślenia i stylu życia „...”Ludzie, szczególnie młodzi i niemający pracy, a co gorsza – niewidzący dla siebie świetlanej przyszłości, wychodzą na ulice i place europejskich stolic. Ten klimat chaosu i społecznej apatii napędza poparcie – jak Europa długa i szeroka – ruchom nacjonalistycznym i populistycznym. „.....”„Jutro nie będzie lepiej, bo lepiej już było". Oto nastrój europejskiej ulicy. „...” „Jakie zatem idee mogłyby lec u podstaw tego nowego rozwoju Europy „....”Trzeba więc powiedzieć to najostrzej, jak tylko się da: albo solidarność, albo śmierć. „...”Po drugie: nie mniej integracji, ale więcej zjednoczonej Europy. Europejczycy muszą zdać sobie sprawę, że Unia ma sens tylko wtedy, kiedy integracja jest pełna i całościowa: od polityki społecznej, na gospodarce kończąc „....”Unia potrzebuje silnego rządu, który miałby mocną demokratyczną legitymizację jej obywateli. „....”Po trzecie: nie mniej osobistego samoograniczania, ale więcej powściągliwości „.....(więcej )
Jarosław Makowski „Twój Ruch miał naprawdę mocną ekipę, ale to wyborców jednak nie przekonało. Przede wszystkim dlatego, że jego twarzą był Palikot,”...”Janusz Palikot postawił na tępy antykatolicyzm zapewne za podszeptem czołowego ateisty kraju Jana Hartmana. 
Jednak się okazało, 
że choć polscy katolicy 
są zdrowo antyklerykalni, to nie są genetycznie antykościelni„....”To także klęska socjaldemokratycznego projektu w Polsce. Dlaczego? Ano dlatego, że Palikot chciał, ba, poniekąd mu się to nawet udało, jawić się rodzimej opinii publicznej jako nowoczesna i europejska lewica. „...”Twój Ruch miał naprawdę mocną ekipę, ale to wyborców jednak nie przekonało. Przede wszystkim dlatego, że jego twarzą był Palikot, który wczoraj jeszcze może i śmieszył wyborców, sprowadzając politykę do happeningu, ale dziś budzi już tylko niesmak. Szczególnie wśród wyborców, dla których etos socjaldemokratyczny łączy się z powagą i walką o bardziej egalitarne społeczeństwo, a nie z polityczną błazenadą. „....”Palikot w życiu publicznym kieruje się tylko jedną zasadą – cynizmem. O ile rozum cyniczny zapewnił mu przez chwilę sukces, o tyle obecnie w dłuższej perspektywie jest także źródłem jego klęski. To pokazuje, że wyborcy rozpoznali dokładnie ten fałsz strategii posła z Biłgoraja. „....”Nie ma co, rzecz jasna, płakać po Palikocie. Sęk w tym, że wraz ze śmiercią EPTR do grobu chowany jest także, niestety, socjaldemokratyczny etos. Palikot robił wszystko, by ośmieszyć i projekt rozumnego państwa opiekuńczego, i zasadę świeckości państwa, i zasadę bardziej przyzwoitego i równego społeczeństwa. Nie zrozumiał nic z tego, co w słynnej książce pisał Tony Judt, broniąc – szczególnie w dobie kryzysu – socjaldemokratycznego dorobku: „W wielu krajach Europy od dawna uprawia się coś na kształt socjaldemokracji, zapominając wszakże, jak ją głosić. Dzisiejsi socjaldemokraci przyjmują postawę obronną i przepraszającą. Nikt nie podejmuje dyskusji z krytykami twierdzącymi, że model europejski jest zbyt kosztowny lub nieskuteczny pod względem gospodarczym. Mimo to państwo opiekuńcze wraz z dobrodziejstwami, które niesie, ani trochę nie straciło na popularności: nigdzie w Europie nie znajdzie się wyborców, którzy domagaliby się likwidacji publicznej opieki zdrowotnej, darmowego lub subsydiowanego szkolnictwa, zredukowania publicznych dopłat do transportu czy innych istotnych usług". …..”SLD jest właśnie partią sentymentu, a Miller kustoszem pamięci o dawnej potędze monopartii. Dlatego Miller, o czym doskonale wie on sam, nie stanie się już nigdy nowoczesnym socjaldemokratą – „....”Tak czy inaczej socjaldemokratyczny etos, którego z takim przekonaniem bronił Tony Judt, jest zbyt cenny dla budowy przyzwoitego społeczeństwa w Polsce, by pozostawić go w rękach grabarza Palikota i kustosza Millera. „...Autor jest filozofem i publicystą, szefem Instytutu Obywatelskiego, 
think tanku związanego z PO „...(więcej )
Jarosław Makowski „Z Unią Europejską jest jak z demokracją. Nie jest to byt najlepszy z możliwych, ale nie wymyślono nic lepszego, co gwarantowałoby pokój, zabezpieczenia socjalne i jakość życia „....”Z jednej strony, budowana od ponad 50 lat zjednoczona Europa jest wielkim sukcesem. „....”Miękki imperializm „...”Po pierwsze, jest to kryzys ekonomiczny i gospodarczy, który rozpoczął się w 2008 roku „...”Europa ma już zapalenie płuc. Efekt: kłopoty strefy euro, spadek zaufania do wydolności finansowej takich krajów, jak Grecja, Irlandia czy Portugalia. Co prawda dziś skłonni jesteśmy sądzić, że najgorsze za nami, ale nie brakuje i takich głosów wśród ekonomistów, że kryzys może powrócić, niczym bumerang, i to ze zdwojoną siłą.„...”Po drugie, Unia Europejska przeżywa kryzys zaufania obywateli do unijnych instytucji. Europejczycy, od Warszawy po Lizbonę, żywią przekonanie, że Europa jest produktem technokratycznych elit – i to głównie im służy. „....”O ile pokolenie ich rodziców żyło przekonaniem, że „jutro będzie takie jak dziś, tylko lepsze", o tyle dzisiejsi oburzeni nie mają złudzeń, że „jutro będzie takie jak dziś, tylko gorsze". ….”I po trzecie wreszcie: Unia przeżywa, szczególnie wobec imperialnych aspiracji Moskwy, deficyt siły. Jak wiemy, Unia Europejska szczyciła się tym, że jest „miękkim mocarstwem". Że to, co przyciąga wciąż innych do Wspólnoty, to wyznawane wartości – demokracja, wolność słowa, ochrona praw mniejszości, zabezpieczenia socjalne. Ten rodzaj „miękkiego imperializmu" sprawdzał się tym bardziej w momencie, w którym żywiliśmy naiwne przekonanie, że historia się skończyła.Tyle że „koniec historii" najczęściej znaczy „początek głupoty". Dziś jednak, kiedy na własnej skórze przekonujemy się, że historia brutalnie zapukała do naszych drzwi, rozumiemy, że nie tylko potrzebujemy „soft power", ale także – od czasu do czasu – musimy pokazać pazur, czyli „hard power".....”Tak było, gdy najpierw Holendrzy, a potem Francuzi odrzucili unijną konstytucję – ostatecznie skończyło się tak, że Unia w Lizbonie przyjęła swój traktat. Powstanie unii bankowej to z kolei rekcja na kryzys gospodarczy i ekonomiczny. Można rzec, że – krótko – co Unii nie zabija, to ją wzmacnia. I tak będzie tym razem: na agresję militarną ze strony Rosji Unia zapewne zareaguje wzmocnieniem swojej siły militarnej i obronnej. „...”By móc „poprawiać Unię", potrzebujemy praktykowania, by użyć staroświeckiego pojęcia, trzech cnót: nadziei, odwagi, determinacji. Cnót, które niewątpliwie praktykowali ojcowie założyciele zjednoczonej Europy. „....”Silna Europa to klęska Putina. Podzielona Europa to jego zwycięstwo. Trzeciej drogi nie ma. „...(więcej )
Rymkiewicz „ Uważam ,że Kaczyński jest największym polskim politykiem od czasów Józefa Piłsudskiego. Tak jak Piłsudski był największym polskim politykiem od czasów kanclerza Zamojskiego . Siła duchowa Jarosława Kaczyńskiego jest tak wielka „...(więcej)
Rymkiewicz „Niemal połowa Polaków głosowała na Jarosława Kaczyńskiego, a to znaczy, że niemal połowa Polaków chce pozostać Polakami. Czyli jest przekonana, że to jest coś dobrego, nawet coś wspaniałego – być Polakiem. „…„Wtedy szydercy będą się musieli ulokować gdzieś poza polskością. Nie można bowiem być Polakiem, będąc niewolnikiem.”…”Trochę wcześniej – w czasach Jagiellonów. Litewska dynastia i przymierze z dzikimi Litwinami miały prawdopodobnie w tej sprawie (naszego losu) znaczenie zasadnicze. My wobec Litwinów mamy dług ogromny. To wtedy kształtuje się Polska wolnych Polaków. Albo inaczej – Rzeczpospolita wolnych Polaków i wolnych Litwinów, dla których wolność jest rzeczą najważniejszą na świecie, ponieważ jest sposobem istnienia. Czymś, bez czego nie można żyć. To przeświadczenie Polacy z wieku XVI przenieśli przez wieki w wiek XXI. Ale „przeświadczenie” to złe słowo. To jest coś zakodowanego w losie. Wolność jest losem Polski. Jest także sensem jej dziejowego istnienia. Można podbić Polskę, co się zdarzało, można ją nawet podzielić na kawałki, ale w tajemniczy sposób nie można odebrać Polakom ich wolności. Żeby zabić polską wolność, Rosjanie czy Niemcy musieliby zabić nie tylko nasze przywiązanie do wolności, ale także nasze dzikie, bezrozumne, szaleńcze przekonanie, że istnienie jest wolnością, a więc nie można istnieć bez wolności. Jak odebrać wolność ludziom, dla których życie jest wolnością? W tym celu trzeba by wymordować wszystkich Polaków, tych, którzy byli, tych, którzy są, i tych, którzy będą. Dopóki jest na świecie choć jeden Polak, do tego czasu będzie istniała polska wolność.’ ...(więcej )
Przemysław Wipler” Polacy maja dość Socjalizmu „.....„Jarosław Kaczyński, co kiedyś powiedziałem, jest jak atlas, bo jest podstawową linią podziałów w polskiej polityce i albo jesteś za nim, albo przeciw niemu. To nie jest oś podziałów o charakterze politycznym czy gospodarczym, tylko na ludzi, którzy są za Jarosławem Kaczyńskim albo przeciw niemu.”......” Uważamy, że podatki powinny być niskie i proste, koszta pracy jak najniższe, a państwo powinno zabierać nam mniej pieniędzy niż obecnie. „...”ludzie, którzy chcą niskich i prostych podatków, będą głosować na formację, która taki program będzie realizować „ ...(więcej)
Rymkiewicz? No i co wy na to, Polacy? Jesteście gotowi "uderzyć duchem"? Macie tyle siły? Czy położycie się do trumny i zdechniecie z całą Europą? To już jak wolicie „....” Nie ma co liczyć na dzieci Hitlera - będzie dobrze, jeśli w ogólnym zamęcie, który nastąpi, nie wjadą tu ze swoimi czołgami i nie założą nowej Generalnej Guberni „...”....”Cywilizacja europejska kona i nie wiadomo, czy coś ją może uratować. Ale my mamy za sobą wieki polskiej cywilizacji, która potrafiła - wedle wzorów rzymskich i greckich, i chrześcijańskich - ustanowić swoją tutejszą odrębność. Jeśli zachowamy tę odrębność, to upadek cywilizacji europejskiej nie zagrozi Polsce. „....”Ale przecież my wiemy, żeten kryzys się nie skończy,ponieważ nie jest to kryzys bankowy czy ekonomiczny, lecz pęka serce Europy. To jest koniec i musimy dać sobie z tym radę sami, boNiemcy i Francuzi oraz ich Unia i ich banki nic nam nie pomogą„....”prof. Nowak pyta również o to, czy (i jak) zachęcać Polaków niezainteresowanych sprawami Polski i stojących gdzieś z boku „....” Poeta....Przez wiele lat, jak wiesz, odpowiadałem na to pytanie trzema słowami - jebał was pies. Kto chce się do nas Polaków, przyłączyć, ma do tego prawo, ale nie za bardzo należy o to zabiegać ...(więcej )
Stanisław Pieta ”Dziś Jarosław Kaczyński, nawet dla zaciskających zęby z wściekłości Tuska i Michnika, jest MĘŻEM STANU. Kaczyński jest też oczywiście atakowany z jednej strony przez palikociarnię, z drugiej przez środowiska "narodowe". Czy Unia Europejska - twór biurokratyczny, pasożytniczy i antynarodowy, zarządzany przez wrogich chrześcijaństwu aborcjonistów i sodomitów jest naszym marzeniem? NIE! Czy Ukraina, w której odradza się idea banderowska, a oficjalną linią polityki historycznej jest zaprzeczanie ludobójstwu dokonanemu przez UPA na cywilnych Polakach, może być Polsce potrzebna? TAK! Czy Jarosław Kaczyński dobrze zrobił wyjeżdżając do Kijowa? TAK! Czy Jarosław jest zwolennikiem zdegenerowanej UE i banderowskiej Ukrainy? Jasne, że NIE! Czy mamy wyrzec się czynnej polityki polskiej i zrezygnować dążenia do dokonania zmian w UE i na Ukrainie? Oczywiście, że NIE. „...(więcej )
2010 rok Pytanie do Gowina „Czy charyzma przywódcy politycznego w ogóle istnieje, a jeśli tak, to czy jest ważna?. Odpowiedź Gowina”Oczywiście, że istnieje.I oczywiście, że jest ważna. Fakt, że poparcie dla PiS po przejściu do opozycji cały czas utrzymuje się na poziomie 25 – 30 proc., to zasługa charyzmy Jarosława Kaczyńskiego. „....”A przede wszystkim dlatego, że Polska potrzebuje silnej władzy, skupionej w jednym ośrodku.Skąd to przekonanie?Kohabitacja w polskim wydaniu kompletnie się nie udała”..” On uważa/ Kaczyński /, iżpolityk powinien się mierzyć z wielkimi wyzwaniami swoich czasów. I przede wszystkim starać się realizować własny program.A w mniejszym stopniu kierować się sondażami, politycznym PR. To w postawie Kaczyńskiego cenię „...(więcej )
Mój komentarz Makowski jest propagandystą lewackim , bliskim Tuskowi i Platformie , człowiekiem wyznającym religię polityczną jaką jest polityczna poprawność . Warto zwrócić uwagę w jego wierzeniach na kult Ziemi , który wyznaje . O kulcie dla totalitarnego socjalizmu europejskiego nie ma co wspominać . Jak każdy fanatyczny , wierzący lewak wyznaje kult przymusowych ubezpieczeń społecznych , promuje homolobby ,i tak dalej . Jest to człowiek wierzący , wyznawca nieomylnego , boskiego Klubu Rzymskiego, który chce ograniczyć liczbę ludności na świecie, ograniczyć wzrost gospodarczy

http://naszeblogi.pl/33320-prof-constanza-polska-krajem-nadmiernie-rozwinietym
Od dziesięciu lat cała niemiecka i rosyjska inżynieria polityczna , cała machina propagandowa ma jeden jedyny cel . Zniszczyć Kaczyńskiego , rozbić PiS , a potem ....rozbić Platformę . Mówił o tym planie Rymanowski w 2010 roku . Najpierw rozpada się PiS, bo przegra wybory, a potem Platforma, bo te wybory wygra .Z pozoru dziwne rozumowanie http://mojsiewicz.salon24.pl/243271,rymanowski-o-rozbiciu-pis-i-platformy-po-wyborach
Nie jest to żaden paradoks . Dla Niemiec i Rosji idealną sytuacją jest w której polska scena polityczna jest rozdrobniona, panuje chaos koalicyjny, jednym słowem Polska nierządem stoi . I Tylko dla tego pozwolono Tuskowi tak bardzo wzmocnić swoją władzę . Ale ileż można . Makowski próbuje teraz rozpaczliwie odwrócić sytuacje . Najpierw rozpada się Platforma bez Tuska, a potem ma rozpaść się PiS Makowski nawołuje publicystów prawicowych , aby zaatakowali Kaczyńskiego , pomogli lewactwu rozbić PiS Uważam za poważny strategiczny błąd pozwoleniu Gowinowi i Ziobrze na stworzenie w przyszłym Sejmie faktycznie konkurencyjnych w stosunku do Kaczyńskiego ośrodków politycznych . Będą one działać odśrodkowo na PiS . Co istotniejsze w tej sytuacji wzmocniony przez Kaczyńskiego Gowin może korzystając z rozbicia Platformy przejąć cześć ich posłów , działaczy , na przykład łącząc się ze Schetyną i próbować zbudować partię zgniłego konserwatyzmu , czy tez na powrót wejść do Platformy W tym bajzlu , jaki powstał w Platformie po ucieczce Tuska będziemy świadkami prawdziwej karuzeli . Kaczyński nie może dopuścić do sytuacji w której po wygrani przez niego wyborów pojawi się nowy Ziobro, nowy Mularczyk i zacznie rozbijać klub parlamentarny . Lub w najlepszym wypadku knuć, intrygować , budować koterie ., obsadzać stołki . Bo wtedy nie da się rządzić.
Całe lewactwo liczy na to ze Kaczyński , PiS , Obóz Patriotyczny potkną się na sprawie sukcesji po Kaczyńskim Sprawa sukcesora musi by jak najszybciej rozstrzygnięta . I nie tak jak chciał Ziobro, czyli tytuł honorowego prezesa dla Kaczyńskiego i odsunięcie go od politycznych decyzji . Tutaj przy Kaczyńskim powinna pozostać pełnia władzy decyzyjnej , ale jego następca powinien już przyzwyczajać Polaków do siebie i jako przyszły przywódca ugruntowywać przy pomocy Kaczyńskiego swoją apozycję w strukturach PiS . Czyli mówiąc prosto złamać karki wszystkim koterią, spółdzielnią, frakcją , które byłyby przeciwne jego sukcesji . Odsuwanie tego na później skończy się tym , co teraz obserwujemy w Platformie Marek Mojsiewicz

W normalnych czasach młody człowiek wcześnie był samodzielny W normalnych czasach młody człowiek wcześnie był samodzielny. Cesarz Otton I, na przykład, pierwszą wyprawę wojenną poprowadził mając lat 8 (osiem) – oczywiście mając doradców pilnujących by jakiegoś głupstwa nie strzelił. Mężczyzna w wieku 26-7 lat był już w życiu ustawiony, brał sobie za zonę jakąś siedemnastolatkę – i żyli szczęśliwie i mieli dużo dzieci. Mając 17 lat (niekiedy znacznie wcześniej!) już samodzielnie zarabiali pieniądze Jeśli szli na studia – to nikomu z profesorów do głowy nie przyszło, by rozmawiać w sprawie nauki z ich rodzicami!! Byli samodzielni. Dziś, w samolocie, czytam w „Le Soir”, że „Matki rosyjskich żołnierzy” niepokoją się o syneczków – i koniecznie chcą wiedzieć, gdzie oni teraz stacjonują. Powiem więcej: one wiedzą! P. Walentyna Melnikowa, szefowa Komitetu Matek Rosyjskich Żołnierzy, wydaje publiczne oświadczenie, że pomiędzy 10.000 a 15.000 żołnierzy jest „zaangażowanych” na Ukrainie. Ponieważ wywiad NATO podaje, że na granicy z Ukraina przebywa ostatnio ok.20.000 żołnierzy Federacji, z których większość to zapewne Rosjanie (ale 1/3 żołnierzy Federacji to już muzułmanie!!!) - to liczba byłaby zaskakująco zgodna. Powstaje pytanie: skąd te kobieciny ściągają – i jak sumują – tak wielkie liczby? Na miejscu kontr-wywiadu FR mocno bym się zastanowił, czy jakieś obce wywiady nie zaopatrują tego Komitetu w technikę elektroniczną – przy okazji dowiadując się samemu, gdzie i co stacjonuje... A być może p.Melnikowa nic nie wie, tylko żyje z jurgieltu. A może jest tubą anty-rosyjskich mediów – za darmo? Kto wie? W każdym razie obiektywnie stwierdzić trzeba, że liberalizm w Rosji kwitnie. Zarzucanie JE Włodzimierzowi Putinowi, że wprowadza w Rosji obyczaje sowieckie, jest – jak widać na załączonym obrazku – całkowicie bezsensowne. Co nie znaczy, że w sferze publicznej pewne sowieckie obyczaje nie przetrwały. Np. niektóre oficjalne oświadczenia p.Sergiusza Ławrowa, min.SZ FR, do złudzenia przypominają oświadczenia śp.$$ Cziczerina... A ogólnie to moskiewska propaganda trzyma się następującej linii:

(1) Żadnych wojsk Federacji na Ukrainie nie ma

(2) Jeśli nawet są – to przez pomyłkę;

(3) Jeśli nawet zostały wysłane celowo – to jest to wina Ukraińców!

Przynajmniej w razie czego nie muszą niczego prostować.

Na zakończenie: Ukraina oddała odziedziczona po Związku Sowieckim broń jądrową – mając gwarancję nienaruszalności jej granic podpisaną w Budapeszcie przez przedstawicieli. Londynu, Moskwy i Waszyngtonu. Wnioski:

Podpisy tak – pozornie – poważnych państw są funta kłaków niewarte.

Polska powinna sobie sprawić (kupić w Phenianie?) broń jądrową. Wtedy będziemy znacznie bezpieczniejsi. JKM

Czy wprowadzenie wybieralności komendantów policji ma sens? Gdyby tak w naszym nieszczęśliwym kraju pojawili się skądciś starożytni Rzymianie, to swoim zwyczajem pierwsze swoje wrażenia ubraliby zaraz w postać pełnej mądrości sentencji, na przykład: si veritatis requiris – circumspice, co się wykłada, że jeśli poszukujesz prawdy – rozejrzyj się wokoło. I rzeczywiście – żeby przekonać się, iż III Rzeczpospolita została w ciągu 24 lat przekształcona przez bezpieczniackie watahy w organizację przestępczą o charakterze zbrojnym, nie trzeba nawet odwoływać się do mojej ulubionej teorii spiskowej – chociaż warto odnotować, że teoria ta została właśnie oficjalnie potwierdzona przez Najwyższą Izbę Kontroli. W tajnym raporcie poświęconym „służbom specjalnym” – bo tak elegancko nazwane są tam bezpieczniackie watahy – stwierdza ona, iż tych watah nikt nie kontroluje. To znaczy nie kontrolują ich konstytucyjne organy państwa polskiego, bo państwa poważne, na służbę których watahy te przeszły u progu transformacji ustrojowej, kontrolują je znakomicie, czego najlepszym dowodem jest obecna wojna na górze między gwałtownie reaktywowanym Stronnictwem Amerykańsko-Żydowskim a Stronnictwem Pruskim i Stronnictwem Ruskim, od których próbuje ono odzyskać wpływy utracone w następstwie resetu dokonanego przez prezydenta Obamę 17 września 2009 roku. Ale – powiadam – wcale nie trzeba odwoływać się do mojej ulubionej, a obecnie oficjalnie potwierdzonej teorii spiskowej, z której teraz już mogą, a nawet powinni doktoryzować się i habilitować uczeni politologowie, co to nie potrafią zauważyć słonia w menażerii – bo wystarczy wczytać się w informację przedstawioną przez pana red. Tomasza Sommera w poprzednim numerze „NCz!” w komentarzu „Policja tylko z wyboru”. Chodzi mi oczywiście nie tyle o kradzież samochodu, włamanie do mieszkania i obrobienie żonie torebki, co o reakcję policji na doniesienia o tych przestępstwach. Jak wiadomo, policjanci ograniczyli się do zaprotokołowania tych przypadków i na tym zakończyły się ich czynności. Kolega Sommer poczciwie tłumaczy to lenistwem, a także panującym wśród policjantów poczuciem daremności ich pracy. Kolega Sommer remedium na tę sytuację widzi w przeforsowaniu zasady, by szefowie gminnych posterunków policji byli wybierani przez mieszkańców. Wszystko to oczywiście być może, zwłaszcza wybory komendantów, ale chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną prawdopodobną przyczynę niechęci policji do zajmowania się tropieniem złodziei i innych przestępców, na którą wybory niewiele chyba pomogą. W III RP nasila się tendencja do przerzucania kosztów utrzymania aparatu państwowego na sektor prywatny. Nie mam oczywiście na myśli przerzucania tych kosztów za pośrednictwem podatków, bo tak jest wszędzie – tylko przerzucanie poza podatkami. Na przykład jest tajemnicą poliszynela, że bezpieczniackie watahy pasożytują na spółkach skarbu państwa, takich jak KGHM, PLL „Lot” czy Orlen – i dlatego „strategiczne segmenty” gospodarki muszą pozostawać państwowe. Oprócz tego różne ustawy, np. prawo telekomunikacyjne, zmuszają prywatnych przedsiębiorców do zatrudniania ubeków (prawo telekomunikacyjne nakłada na operatorów telefonii komórkowej obowiązek rejestrowania treści rozmów telefonicznych i przechowywania ich na elektronicznych nośnikach w kancelariach tajnych, w których muszą być zatrudnione osoby posiadające certyfikat dostępu do informacji niejawnych, czyli mówiąc wprost: ubowniczkowie). Ale poza tym mechanizmem, w którym przynajmniej zadbano o stworzenie dla tego procederu pozorów legalności, istnieje ogromna przestrzeń – już nie tylko nielegalna, ale kryminogenna. Jak wiadomo, policja musi mieć swoich konfidentów, podobnie jak każda z siedmiu istniejących u nas oficjalnie bezpieczniackich watah: CBŚ, CBA, ABW, AW, SKW, SW i Policja Skarbowa. Tych konfidentów teoretycznie państwo powinno opłacać, ale jak tu ich opłacać, kiedy każdy publiczny grosz można przecież sobie sprywatyzować? Wymyślono tedy rozwiązanie proste jak budowa cepa: konfidenci muszą przejść na własny wikt, to znaczy zająć się działalnością przestępczą, na którą wszystkie agendy demokratycznego państwa prawnego będą przymykały oko. W świetle tego rozwiązania znakomicie rozumiemy nie tylko przyczyny, dla których policjanci, do których lekkomyślnie zwrócił się kolega Sommer, ograniczyli się do sporządzenia protokołu, podobnie jak przyczyny, dla których niezależna prokuratura nie potrafi dopatrzyć się przestępstwa w szalonej jeździe BMW Roberta Froga po śródmieściu Warszawy. Działanie tego mechanizmu odczułem również na własnej skórze, kiedy to przed kilkoma miesiącami niezależna prokuratura „zawiesiła” śledztwo w sprawie wpuszczenia do sieci przez niejakiego „sapere aude” fałszywego dokumentu, jakobym podpisał zobowiązanie do współpracy z SB. Napisano mi, że to ze względu na konieczność skontaktowania się z zagranicznym administratorem serwera, z którym ja sam skontaktowałem się w ciągu minuty, podczas gdy niezależnej prokuraturze dojście do wniosku, że trzeba by taki kontakt nawiązać, zajęło ponad rok. W tej sytuacji coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że „sapere aude” jest po prostu konfidentem działającym na zlecenie którejś z bezpieczniackich watah i z tego tytułu ochranianym przez pozostałe formacje organizacji przestępczej o charakterze zbrojnym, w jaką bezpieczniackie watahy przekształciły III RP. Dlatego też zaczynam rozumieć przyczyny, dla których Urząd Skarbowy, który przez ostatnie osiem lat bez zastrzeżeń przyjmował moje zeznania podatkowe, teraz nagle nabrał wątpliwości, w jaki sposób księgować wpłaty, i próbuje wciągać mnie w swoją paszczę, każąc składać coraz to nowe zeznania na odmiennych formularzach – i tak dalej. W niektórych przypadkach rekiet dokonywany jest za pośrednictwem niezawisłych sądów, którym, na polecenie oficerów prowadzących, Umiłowani Przywódcy stworzyli specjalne przepisy. Napisał właśnie do mnie p. Bogdan Czajkowski, że niezawisły sąd w Lublinie, w osobie referendarza Jarosława Gruntowicza, wydał mu nakaz zapłaty „na rzecz podmiotu ukrywającego się pod ksywą: Prokura Niestandaryzowany Sekurytyzacyjny Fundusz Inwestycyjny Zamknięty”, o którym usłyszał pierwszy raz w życiu. Żeby było zabawniej, niezawisły sąd żądanie rekietu skierował na warszawski adres p. Czajkowskiego, gdy ten przebywał na emigracji w Australii. Ale im prostszy, im bezczelniejszy numer – tym skuteczniejszy. Jeśli np. bank wpisze sobie, że jego klient pobrał forsę z bankomatu, to jest on wobec takiej operacji całkowicie bezbronny i z pomocą niezawisłego sądu można go rozebrać całkowicie bezkarnie. Ale bo też właśnie sektor finansowy został w naszym nieszczęśliwym kraju w pierwszym rzędzie opanowany przez bezpieczniackie watahy, tubylcze i zagraniczne. Czy w tej sytuacji wprowadzenie wybieralności gminnych komendantów policji jest w stanie zapobiec czemukolwiek? Być może, ale trzeba pamiętać, co o demokracji mówił jej wybitny klasyk – Józef Stalin. Mianowicie – że w demokracji jeszcze ważniejsze od tego, kto liczy głosy (zwłaszcza te „nieważne”), jest to, kto przygotowuje alternatywę dla wyborców. A po czym poznać alternatywę przygotowaną prawidłowo? Po tym, że bez względu na to, który kandydat na komendanta wygra wybory – będą one wygrane.

Stanisław Michalkiewicz

Lizbona, Chicago i Newport W przeddzień rozpoczynającego się dzisiaj szczytu NATO w Newport w Wielkiej Brytanii, w naszym nieszczęśliwym kraju zapanował szalenie wojowniczy nastrój, którego nie zakłóciła nawet wiadomość przekazana przez służby prasowe ukraińskiego prezydenta Poroszenki, że oto właśnie uzgodnił z zimnym rosyjskim czekistą Putinem warunki zawieszenia broni we wschodnich obwodach Ukrainy. Tę rewelację zdementowała Moskwa i zapanowała niepewność, w co teraz wierzyć, bo wiadomo, że jak prawda - to tylko z Kijowa, a konkretnie - od premiera Arszenika Jaceniuka, bo w Moskwie wiadomo - kłamią jak z nut. Okazało się jednak, że tym razem bliższa prawdy była Moskwa, co wkrótce potwierdził również Kijów. Jednak - jak powiada Pismo Święte - „z obfitości serca usta mówią” - toteż jeśli nawet podana przez Kijów wiadomość o zawartym porozumieniu nie była prawdziwa, to mogła odzwierciedlać gorące pragnienia tamtejszych polityków, zwłaszcza z frakcji realistycznej, do której najwyraźniej przystąpił prezydent Poroszenko - bo premier Arszenik Jaceniuk nieprzejednanie stoi na nieubłaganym stanowisku kontynuowania wojny aż do ostatecznego zwycięstwa. Sęk w tym, że ostatnio zaczęło oddalać się ono w bliżej nieokreśloną odległą przyszłość z powodu dotkliwej porażki ukraińskiego wojska, a w szczególności - ochotniczych batalionów. Wiele wskazuje na to, że zostały one wciągnięte w pułapkę, a następnie częściowo zniszczone, częściowo rozproszone, częściowo zamknięte w kotle w Iłowajsku, a prawie 700 dostało się do niewoli. Ponadto Nasza Złota Pani wykluczyła możliwość instalowania stałych baz NATO w Europie Środkowej, a prezydent Obama - możliwość interwencji wojskowej na Ukrainie. Podejmowane od samego początku przez władze w Kijowie próby umiędzynarodowienia wojny domowej na Ukrainie jak dotąd się nie udały, więc 1 września w Mińsku rozmowy pokojowe podjęli uczestnicy tzw. „grupy kontaktowej”, do której dołączyli dwaj przedstawiciele separatystów: premier Donieckiej Republiki Ludowej i przedstawiciel separatystów obwodu ługańskiego. Jutro, tzn. w piątek, ma rozpocząć się w Mińsku druga tura rozmów, a skoro z Kijowa już teraz płyną sygnały takiej „obfitości serca”, to nie jest wykluczone, że jakieś porozumienie w sprawie zawieszenia broni jest bliskie. Ten rozwój wydarzeń nie wpływa jednak na obniżenie wojowniczych nastrojów w naszym nieszczęśliwym kraju, których najjaskrawszym przykładem stałą się wypowiedź byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Najzupełniej serio powiedział on, że Polska powinna „wydzierżawić” od kogoś broń jądrową i w ten sposób zapewnić sobie zdolność odstraszania. W odróżnieniu od aktorki Joanny L, która w momencie stłuczki miała 1,8 promille alkoholu w wydychanym powietrzu, nasz Kukuniek wydawał się zupełnie trzeźwy, co wzbudza podejrzenia, że te objawy musiały u niego występować znacznie wcześniej. Mimo to z inicjatywy braci Kaczyńskich został u nas prezydentem, potwierdzając w ten sposób, iż konstytucyjny zapis, że prezydentem Polski może zostać „każdy”, należy traktować poważnie. Na szczęście te wojownicze nastroje nie mają specjalnego przełożenia na sytuację międzynarodową, służąc jedynie - podobnie jak wcześniej katastrofa smoleńska - emocjonalnemu rozhuśtywaniu części opinii publicznej dla potrzeb strategii partyjnych, bo po szczycie NATO w Newport będzie tak, jak postanowią starsi i mądrzejsi. Warto w związku z tym przypomnieć postanowienia szczytu NATO w Chicago w roku 2012, na którym omawiano implementacje decyzji podjętych na poprzednim szczycie w Lizbonie w listopadzie w roku 2010. Wśród podjętych tam postanowień warto przypomnieć proklamowanie strategicznego partnerstwa NATO - Rosja. Jedną z konsekwencji tamtej decyzji było zintensyfikowanie w naszym nieszczęśliwym kraju „dyplomacji ikonowej”, która w sierpniu 2012 roku doprowadziła do podpisania na Zamku Królewskim w Warszawie przez Patriarchę Moskwy i Wszechrusi Cyryla ze strony rosyjskiej i Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski JE abpa Józefa Michalika ze strony polskiej deklaracji o pojednaniu między narodami polskim i rosyjskim. JE abp Józef Michalik przedstawił przy tej okazji opinię, że „na tym etapie nie mogliśmy tego nie zrobić”. Warto wobec tego zwrócić uwagę na dwa aspekty tego wydarzenia. Po pierwsze - deklarację o pojednaniu między narodami polskim i rosyjskim, a więc deklarację stricte polityczną, podpisali przedstawiciele Cerkwi Prawosławnej i Kościoła katolickiego - a żaden z płomiennych szermierzy konstytucyjnego rozdziału Kościoła od państwa, którzy teraz pyskują jak najęci - nie ośmielił się nawet pisnąć. Najwyraźniej i biłgorajski filozof i stary kiejkut Leszek Miller skądciś musieli wiedzieć, że jeśli któryś piśnie, to starsi i mądrzejsi zaraz boleśnie przypomną im, skąd wyrastają im nogi. Po drugie - że pojednanie jest aktem dwustronnym. Nie wystarczy wobec tego, że Polacy „pojednają się” z Rosjanami. Jeszcze Rosjanie muszą „pojednać się” z Polakami! A nie trzeba specjalnie znać Rosjan, żeby wiedzieć, ze „pojednają się” z Polakami na swoich warunkach, a konkretnie - na jednym: żeby Polska przystała na status „bliskiej zagranicy”. Najwyraźniej to właśnie stanowiło wstydliwie skrywaną mądrość tamtego etapu, wyznaczonego przez decyzję podjętą na szczycie z Lizbonie. I szczyt w Chicago nie tylko tamtego etapu nie zakończył, ale przeciwnie - poświęcony był przecież omówieniu „implementacji” postanowień z Lizbony, a więc przeglądu postępów we wprowadzaniu ich w życie. Oznacza to, że ci, którzy dzisiaj demonstrują taki wojowniczy nastrój, wtedy wcale przeciwko temu nie protestowali, tylko potulnie trzymali „ruki pa szwam”. Teraz mamy oczywiście inny etap, na którym obowiązują inne mądrości - ale warto zwrócić uwagę na paradoks, że chociaż i etap i jego mądrości odwróciły się o 180 stopni, to następstwa dla naszego nieszczęśliwego kraju mogą być takie same, jak w przypadku „strategicznego partnerstwa” NATO-Rosja. Oto wiele wskazuje na to, że dokonany z inspiracji Stanów Zjednoczonych polityczny przewrót na Ukrainie doprowadzi - bo już częściowo doprowadził - do rozbioru tego państwa i przekształcenia jego zachodniej części w rodzaj „strefy buforowej”, rozdzielającej zwarty obszar obrony NATO od zwartego obszaru obrony Rosji. Warto w związku z tym przypomnieć deklarację sowieckiego ministra Edwarda Szewardnadze złożoną podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych OBWE w Wiedniu w roku 1987 - że Związek Sowiecki nie ma nic przeciwko zjednoczeniu Niemiec, tylko wysuwa jeden warunek - że między zjednoczonymi Niemcami a Związkiem Sowieckim zostanie ustanowiona strefa buforowa, czyli obszar rozbrojony i pozbawiony przemysłu ciężkiego. A przecież w obszarze między zjednoczonymi Niemcami, a Związkiem... tzn pardon - oczywiście tzw. „strefą postsowiecką”, leży również nasz nieszczęśliwy kraj.

Stanisław Michalkiewicz

05/09/2014 „Białystok stał się miastem frontowym. Może się okazać, że jakiś konwój ciężarówek nagle wjedzie do nas. A w drodze powrotnej wywiezie z naszych fabryk urządzenia i maszyny”- twierdzi pan Hubert Kaczyński z Podlaskiego Klubu Biznesu. Wszystko to być może, państwo jest w stanie niebezpiecznym, rozbrojonym, zadłużonym. Rządzą kilki, którym państwo- tak naprawdę wisi. Zajmują się sobą, i swoimi sprawami. Państwo tonie, firmy cierpią, biurokracja triumfuje. Miliony ludzi wyjechało w poszukiwaniu lepszego życia. Trwają kontrole na wszystkich odcinakach naszego życia. Państwo coraz bardziej staje się wrogiem żyjących w nim ludzi, zwanych dla jaj”obywatelami”. Państwo wyciska ich jak przysłowiowe cytryny. Na razie z pieniędzy, a potem się zobaczy. Niewolników należy wyeksploatować, skoro są niewolnikami, a potem ewentualnie utylizować poprzez eutanazję. „Aby zwiększyć bezpieczeństwo miasta, należy powołać Gwardię Narodową”- postuluje pan Hubert Kaczyński. A gdzie jest wojsko, które zabezpieczałoby Polskę od strony Okręgu Królewieckiego? To znaczy cywile przebierający się w mundury- jak przyjdą do pracy? Przez lata pobierają sowite wynagrodzenia- ciekawe jak spiszą się podczas prawdziwego zagrożenia? Stawiam pana Tuska i pana Kaczyńskiego- chodzi mi o pana Jarosława Kaczyńskiego- przeciw orzechom, że nie pozwolą na utworzenie Gwardii Narodowej. Wrogowie Polski i Polaków działają przeciw- konsekwentnie. Już dawno Polacy powinni mieć prawo do posiadania broni. Czy wyobrażacie sobie Państwo Białystok w którym każdy dorosły człowiek ma broń, jest przeszkolony i obyty z bronią? Tak jak w USA czy Szwajcarii? Armia armią- ale prawie każdy mógłby w każdej chwili stanąć do walki- a tak? Rozbrojone miasto- rozbrojony kraj. Sami gangsterzy, którzy broń posiadają- nie obronią państwa. No i myśliwi, którym zabrania się strzelania nawet do kaczek. A co dopiero do ludzi. Do ludzi nie wolno strzelać, ani karać. Pan prezydent Bronisław Maria Komorowski podpisał nawet ustawę znoszącą karę śmieci podczas wojny.

Nie wspominając już nawet o karze śmieci dla morderców wykonywanej w czasie pokoju. Kary śmierci ma nie być- już. To jak walczyć z zabójcami? Najlepiej łapać ich gołymi rękoma, a potem wypuszczać. A w czasie wojny? Zachodzić ich od tyłu kiedy śpią, wiązać powrozami i przerzucać przez linię frontu- jak linia frontu jest. Bo nie wiem czy demokratyczny Sejm nie uchwalił, że linii frontu ma nie być. No i czy wiązanie powrozami jest zgodne z prawami człowieka. Dobrze, że pod Gruwaldem nie było jeszcze Praw Człowieka i można było wiązać powrozami wrogów. Prawa Człowieka to czasy Rewolucji Francuskiej. Bo Krzyżacy mieli przygotowanych wiele wozów i powrozów , do wiązania Polaków i Litwinów powrozami. Członkowie Podlaskiego Klubu Biznesu zobowiązują się do uzbrojenia 5000 gwardzistów w lekką broń ręczną, a broń mają zakupić z Fabryki Broni w Radomiu, a od rządu oczekują zakupu wyrzutni rakiet typu Stinger. Czy to nie za dużo sobie pozwalają w demokratycznym państwie prawnym? A może pułk czołgów? Albo działa przeciwpancerne i helikoptery szturmowe. Wszystko można tylko z wolna i ostrożna. Akurat rząd wpompował 100 milionów złotych w radomską Fabrykę Broni. Po co było pompować te miliony, jak można było pozwolić powstawać małym firmom rusznikarskim produkującym broń za własne pieniądze. Byłoby wiele broni i państwo nie musiałoby topić milionów złotych w niczyich przedsięwzięciach. Zajęłoby się na przykład drogami. A nie na przykład kombinowaniem jakby tu uratować pana Sławomira Nowaka, byłego ministra od infrastruktury Platformy Obywatelskiej, który nie wpisał do oświadczenia majątkowego swojego zegarka o wartości 17 000 złotych, a można nie wpisywać zegarków i innych przedmiotów do wartości 10 000 złotych Obecnie Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad zmianą przepisów, żeby można było nie wpisywać do oświadczenia majątkowego zegarków o wartości 20 000. złotych(!!!) Zegarków i innych przedmiotów? A dlaczego tylko do 20 000? Przecież jak prasa pisała stosunkowo już dawno- pan Aleksandr Kwaśniewski nosił zegarek za 55 000 dolarów(???) Nie wiem czy miał wpisane do oświadczenia. Bo nie pamiętam czy wtedy gdy był posłem miał ten zegarek-, czy gdy był prezydentem. W każdym razie szykuje się działanie prawa wstecz, co prawda żyjemy na gruzowisku cywilizacji łacińskiej, i zasada zakazu działania prawa wstecz już nie obowiązuje, ale może Trybunał Konstytucyjny dopatrzy się w tym wszystkim nieprawidłowości. Chcielibyśmy- a figę? Trybunał Konstytucyjny to ciało polityczne- jak najbardziej- tak jak prawie wszystko w demokracji, chociaż propaganda twierdzi co innego. Trybunał Konstytucyjny to czwarta izba parlamentu- jej zadaniem- moim zdaniem- jest blokowanie wszystkich ważnych zmian, żeby socjalizm pozostał na zawsze i o jeden dzień dłużej. I po to został utworzony. Gdyby udało się obcym ciałom politycznym uzyskać większość demokratyczną i zapragnęliby zmienić w Polsce ustrój. Trybunał Konstytucyjny utworzony przez generała Wojciech Jaruzelskiego w roku 1982 roku stoi na straży ustroju socjalistycznego. Którego współtwórcą jest pan były prezydent Lech Wałęsa, który ostatnio powiedział, że nie chce iść do piekła, bo tam jest Breżniew i Stalin, i daliby mu wycisk za to, że obalił komunę(???) Zawsze się uśmiecham, jak pan Lech Wałęsa główny beneficjent zamiany socjalizmu moskiewskiego na europejski twierdził, że obalił komunę. Razem z Danuśką- obalił komunę. A nie Reagan z Papieżem i tysiące Polków, którzy próbowali tę” komunę” obalić, ale upadająca komuna była silniejsza. Rządził pan generał Kiszczak i miał 200 000 zorganizowanych ludzi, a potem zorganizował teatr pt” Okrągły Stół”, wokół którego pousadzał swoich ludzi i zainscenizował przemiany. Byleby ustroju nie zmienić- wprost przeciwnie- socjalizm biurokratyczny się pogłębił. Wielkim pozytywem był ustawa pana Wilczka, dająca Polakom nadzieję na pracę i bogacenie się. I wystarczyło pozostać przy ustawie Wilczka. Dzisiaj bylibyśmy w czołówce światowej- gospodarczo. A talk ledwo dyszymy pod ciężarem socjalizmu europejskiego.

Winnym tego stanu rzeczy jest między innym pan Lech Wałęsa, który jest współkonstruktorem tego socjalistycznego bałaganu. Odwraca uwagę od siebie, koncentrując ją na poprzedniej komunie. Nawet jakiś czas temu proponował przyłączenie Polski do Niemiec- i po problemie. Ale nie za to zlikwidowano ulicę jego imienia w San Francisco zastępując jej nazwę im. Lecha Wałęsy- tamtejszym homoseksualistą. Bo pan Lechu niepoprawnie politycznie wypowiedział się o homoseksualistach siedzących w polskim Sejmie. Czy Polska jest jeszcze państwem frontowym przed zalewem socjalizmu? WJR

Tusk zaczynabyć traktowany w Platformie jak śmieć polityczny Jak Krasnodębski opisuje przymioty głowy państwa polskiego „ zwolennicy obozu rządzącego – zwłaszcza ci wysokiego diapazonu – nie musieliby się wstydzić z powodu kolejnych wpadek swojego prezydenta cierpiącego nie tyle na dysleksję (jak twierdzi jeden z dziennikarzy programowo współczujący z niepełnosprawnymi i wykluczonymi), ile niestety na bardziejrozległe dysfunkcje intelektualne, które jest coraz trudniej ukryć „....(więcej )
„Trzaska-Wieczorek powiedziała PAP, że prezydent z premierem ustalili, że pod koniec przyszłego tygodnia, po powrocie z zagranicy, Komorowski przyjmie dymisję Rady Ministrów. "Jednocześnie powierzy Donaldowi Tuskowi pełnienie obowiązków premiera do czasu wyłonienia jego następcy" - dodała. We wtorek prezydent udaje się z dwudniową wizytą do Berlina. „...(źródło )
2010 rok Kwintesencją narodowej polityki Platformy jest wypowiedź Komorowskiego „„„Bronisław Komorowski powtórzył polskie stanowisko, że Polska nie rozumie rachunku ekonomicznego tego przedsięwzięcia. -Ale jesteśmy przekonani, że dzisiaj mamy bardzo dobrą okazję ustanowienia bliższych związków między Niemcami a Polską i chcemy tę okazję wykorzystać, nie koncentrując się zbytnio na bałtyckim gazociągu- zadeklarował. Podkreślił, że decyzja o budowie drogiego gazociągu omijającego Polskę już zapadła itrudno mówić o tym, że obecne władze w Berlinie mogłyby ją zmienić.” ( więcej)
„Pozwolę sobie tytułem  wstępu przypomnieć inną  analizę Krasnodębskiego  „Bronisław Komorowski jest typem osobowości, który idealnie pasuje do tego środowiska. Jego poczucie humoru uczyniłoby z niego gwiazdę każdego garnizonu. Nie bardzo panuje też nad przekazem. W warstwie symbolicznej jego wypowiedzi są zupełnie niespójne. „...(więcej )
2010 rok The Economist pogardliwie o prezydencie Komorowskim  „Komorowski powiedział „.Demokracja zwyciężyła. Nasza własna polska demokracja zwyciężyła”. To może być ostanie samodzielne wystąpienie. Słaba kampania potwierdziła podejrzenia , że główną wartością Komorowskiego , w oczach jego sponsora , premiera Donalda Tuska  jest pozostawienie całej uwagi na rządzie , prezentowanie dystyngowanego  , ale drugorzędnego wizerunku Polski zagranicą , i trzymania prezydenckiego weta zakneblowanego. To jest jedyny powód dla którego Tusk nie fatygował sie wziąć udziały w wyścigu prezydenckim osobiście Faktycznie lekceważył sobie prezydenturę , jako kwestie pałacu i żyrandola.”...(więcej )
2011 Komorowski „Minister wskazał na sposoby ratowania wspólnej europejskiej waluty, na kierunki instytucjonalnego wzmocnienia Wspólnoty, a także na kwestię przywództwa ( Niemiec  moje ) , jakże ważną w okresie kryzysu i w czasie koniecznych przyspieszonych i trudnych zarazem przemian. „....”Podobnie jak kanclerz Angela Merkel uważam, że trzeba zwiększyć uprawnienia organów Unii, w tym unijnych Trybunałów w procesie formułowania i realizowania polityk budżetowych. Tu nie ma zagrożenia dla suwerenności.”.....” Doceniam wysiłki podejmowane przez Niemcy i Francję, kraje o dwóch największych gospodarkach tej strefy, które mają duże doświadczenie w reformowaniu Unii Europejskiej. Podzielam te propozycje, które zmierzają do zacieśnienia unii monetarno-gospodarczej i stopniowego uzupełnienia jej o unię fiskalną. „....”Nie należy się bać postulowanego przez Niemcy wzmocnienia nadzoru nad politykami budżetowymi państw strefy euro.”......” Trzeba więc jak najszybciej budować zrozumienie potrzeby zmiany nie tylko w kręgach politycznych w Europie, ale przede wszystkim w Polsce, od Świnoujścia do Ustrzyk Dolnych, od Szklarskiej Poręby do Suwałk. Trzeba budować nie tylko zrozumienie dla zmiany, ale także akceptację dla konkretnych rozwiązań. Będzie to ważne zwłaszcza wtedy, gdy będzie się z tym wiązać ewentualna zmiana traktatu o Unii. i. W tak ważnych sprawach nie warto grać na zepchnięcie politycznych konkurentów w odmęty antyeuropejskiego absurdu i antyeuropejskich emocji. Te emocje warto uspokajać i w miarę możności rozładowywać i łagodzić. „...”Wystarczy spojrzeć na sondaż TNS OBOP, w którym nieco ponad jedna trzecia pytanych zgadza się z pomysłami przedstawionymi przez ministra Sikorskiego, nieco ponad jedna trzecia jest przeciw, zaś nieco mniej niż jedna trzecia nie ma zdania. To ostrzeżenie przed wiarą, że jeśli mamy dobre pomysły, a za granicą się je chwali, to mamy automatycznie poparcie społeczeństwa.’.....” Po trzecie - konieczna będzie zmiana języka, redefinicja pojęć i poglądów obecnych dzisiaj w polskiej polityce europejskiej, w naszym dyskursie o Europie. To samo dotyczy Europy ojczyzn czy Europy federacyjnej. To są pojęcia, które słabo się odnoszą do dzisiejszej rzeczywistości procesu integracji, które są nieadekwatne do opisu Unii Europejskiej, z którą mamy obecnie do czynienia, po traktacie lizbońskim, ze strefa euro czy Schengen. Trzeba myśleć o uzbrojeniu polskiej polityki w zdolność do używania nowych pojęć, używania bardziej precyzyjnego i adekwatnego języka”. ...(więcej )
„Prezydent Bronisław Komorowski udaje się w poniedziałek do Budapesztu, gdzie weźmie udział w obchodach 25. rocznicy ponownego pogrzebu węgierskiego premiera z czasów rewolucji 1956 r. Imre Nagya. Na uroczystości będą obecni prezydenci państw Grupy Wyszehradzkiej i Niemiec.”...”Cieszę się, że 16 czerwca jadę do Budapesztu, 9 października do Lipska, potem jeszcze jest Berlin, a w listopadzie Bratysława i Praga. To jest efekt ustalenia, z mojej inicjatywy, w ramach Grupy Wyszehradzkiej, że będziemy starali się pokazać ciągłość wydarzeń od 4 czerwca w Polsce po obalenie muru berlińskiego, jako proces - mówił w środę Komorowski.”..(źródło )
Nałęcz „ Prezydent alergicznie reaguje na taką sytuację, że najpierw jest dyrektywa partyjna i najpierw zbiera się plenum jakiejś partii, które postanawia co władze państwowe mają zrobić, a potem władze państwowe spolegliwie kiwając głową, to robią |”....”Jego zdaniem, „niepotrzebnie stworzono wrażenie, że wytyczne zarządu PO w sprawie nowego premiera są dyrektywą dla prezydenta”....” O piosence decyduje melodia. Niezbędne są konsultacje, decyzje partyjne, bo przecież o tym, kto zostanie premierem będzie decydowała większość parlamentarna. Prezydent po tym, jak Donald Tusk poda się do dymisji, też przeprowadzi konsultacje. Bo przecież będzie chciał powierzyć stanowisko premiera osobie, która będzie w stanie skutecznie je sprawować w oparciu o trwałą większość „...”W czerwcu tygodnik „Wprost” ujawnił nielegalnie nagrane rozmowy kilku polityków, wśród nich właśnie obu ministrów. Opozycja żądała wówczas dymisji Sienkiewicza i Sikorskiego. „....” Osoby te same muszą ocenić, czy w tym bardzo ważnym dla ich partii roku wyborczym są atutem dla swojego środowiska politycznego, czy są raczej kłopotem „...(źródło )
„Prezydent Komorowski krytykował Sikorskiego za jego twitterowe opinie o powstaniu warszawskim. Nie uważał za najszczęśliwszą polityki presji na USA, aby do Polski wysłały „dwie ciężkie brygady”. Szokiem był zaś zapis nielegalnie podsłuchanej rozmowy z Jackiem Rostowskim, w której szef MSZ mówił, że sojusz polsko-amerykański jest szkodliwy, bo daje „złudne poczucie bezpieczeństwa”. „...(źródło )
„Przepraszam prezydenta, jeśli poczuł dyskomfort - powiedział Cezary Grabarczyk w TVP Info odnosząc się do reakcji Bronisława Komorowskiego na słowa o wskazaniu przez Donalda Tuska – kandydata na nowego premiera. „...”Pan prezydent, przypomniał że to on będzie wskazywał osobę premiera przypomniał o swoich prerogatywach. To była lekcja wychowania obywatelskiego.To ja w niedziele rano przedstawiłem hipotetyczny scenariusz – więc biorę reprymendę prezydenta do siebie. Ale nie chciałem sprawić mu przykrości”..( źródło )
Mój komentarz W Polsce mamy do czynienia z prawdziwym kryzysem rządowym i destabilizacją koalicji rządowej i partii rządzącej . Zamiast konsultować powołanie nowego premier i rządu z polskimi politykami Komorowski we wtorek jedzie na dwa dni konsultować powołanie nowego premiera do ...Berlina . Dokładnie to samo było z Tuskiem, który został zawezwany do Berlina na na kilka dni przed spotkaniem Merkel Putin . Merkel posłała chciwego Tuska , sto tysięcy złotych pensji miesięcznie , a potem osiemdziesiąt tysięcy złotych miesięcznej emerytury do Brukseli , co pozwoliło Berlinowi próbować zapanować ponownie nad polska sceną polityczną i próbować ograniczyć wpływy amerykańskie Co prawda wyjazd Komorowskiego do Berlina był zaplanowany dużo wcześniej , ale w tej sytuacji, to albo wielka lekkomyślność, albo rzeczywiście chęć skonsultowania z Berlinem kwestii powołania rządu A Halicki już zapowiedział że Kopacz nie będzie premierem tylko co najwyżej przewodniczącą Platformy . Zakomunikował bezczelnie Tuskowi ,że jego frakcja Schetyny nie zagłosuje za wotum zaufania dla rządu Kopacz . Teraz do gry się włączy Miller . Nałęcz zakomunikował że Komorowski chce „ wykończyć „ Sikorskiego . Grabarczyk i jego Spółdzielnia przestali się liczyć z Tuskiem , zaczął podlizywać się Komorowskiemu A co z Rokitą. Olechowskim ,i resztą wydawałoby się wyautowanych prze Tuska graczy . Zabawa dopiero się zaczyna . Zabawa na całego , której Platforma raczej nie przeżyje
Platforma jeszcze niedawno byłą stronnictwem pruskim , ale zdradziła i za patrona obrała sobie Waszyngton . Rozpad Platformy spowoduje że część je działaczy na nowo zwróci się do Berlina o pomoc w wewnętrznych rozgrywkach politycznych w Polsce , bo w tle „awansu” Tuska i związanej z tym dezintegracji platformy Amerykanie mogli mięć udział. Jeśli podjęli decyzję o eskalacji konfliktu z Rosja to muszą mieć pewnego i silnego sojusznika , a tym może być tylko Kaczyński Teraz karierowicz Tusk wychyli czarę goryczy. Wszyscy przestają się z nim liczyć , traktują go jak jakiś śmieć ze śmietnika politycznego . Be znaczenia, bez żadnego wpływu na to co się dzieje w Polsce „Miałeś chamie złoty róg, a ostał ci się jeno.....” bycie kamerdynerem i chłopcem na posyłki Merkel w czasie jej spotkań z prawdziwymi politykami . W Radzie Europejskiej Marek Mojsiewicz

Putin, zguba Rosji Na dłuższą metę wojnę na Ukrainie - taką, jaką postanowiła prowadzić - Rosja może tylko przegrać, choć potencjałem militarnym przerasta przeciwnika miażdżąco. Kto mi nie wierzy, niech sobie przypomni, co działo się podczas zajmowania Krymu - jawna zdrada dowódców i miejscowych urzędników, policja bez oporu oddająca „zielonym ludzikom” broń i posterunki, całe pododdziały opuszczające bez walki koszary, lotniska i porty, a także zostawiające w nich sprzęt. A teraz? Dwóch bohaterskich ukraińskich oficerów, którzy woleli się rozerwać granatami, zabijając dwunastu Rosjan, niż się poddać, jest symbolem zmiany, która od tamtego czasu zaszła.

Nie sądzę, by rzucając do walki przebierańców rosyjskie kierownictwo liczyło się z tym, że za kilka miesięcy będzie zmuszone posłać ich śladem całe regularne pułki i dywizje. Samo w sobie jest to klęską, bo oznacza, że społeczne poparcie dla seperatyzmu i prorosyjskość na wschodniej Ukrainie jest znacznie mniejsza niż założono. Z "zielonymi ludzikami" armia ukraińska poradziła sobie stosunkowo szybko, mimo zasilania przez Rosję bojówek bronią, "doradcami wojskowymi", a w końcu przebranymi sołdatami. Z regularną armią rosyjską zapewne sobie nie poradzi, ale jej pojawienie się na terenach formalnie należących do suwerennego państwa wszystko zmienia. Powiedzmy, że Rosja zajmie przy użyciu swych wojsk tyle, ile będzie chciała. Powiedzmy, nie tylko Ługańsk i Donieck, ale nawet Kijów. No i co zrobi? To już nie będzie żadna "samozwańcza" republika małorosji, utworzona przez miejscowych czy choćby przebranych za miejscowych. To będzie aneksja. Nawet gdyby świat składał się tylko z Francji i Niemiec, i skwapliwie uznał, że podbój nie był podbojem (a nie uzna, bo Putin nie stworzył pozorów, których by się mógł świat uczepić), to przede wszystkim sami Ukraińcy uznają to za podbój. Na anektowanych terenach utworzy Rosja jakąś marionetkową administrację, ale to dla Ukraińców będzie administracja okupacyjna. Będą ją sabotować. Rosjanie zaś będą musieli ich trzymać w posłuchu siłą. To w końcu jacyś ukraińscy sztyletnicy zaczną okupantom podrzynać nocami gardła. To Rosjanie będą musieli nasilić represje. To sztyletników przybędzie... Ukraina to nie malutka, półdzika Czeczenia, którą można było po spacyfikowaniu dać w lenno miejscowemu bandziorowi. I pamiętajmy, bo to też ma wielkie znaczenie dla dynamiki społecznych nastrojów, że Rosja, która własnym obywatelom nie jest w stanie zapewnić dobrobytu, nie zapewni go tym bardziej terenom okupowanym. Więc w oczach ich mieszkańców stanie się szybko winna ich nędzy. I w ogóle wszystkiemu. Cały świat kręci głową nad bezwzględnością i skutecznością Putina, a powinien zdumiewać się jego głupotą. W ciągu mniej niż roku naród niedawno jeszcze co najmniej w połowie życzliwy Rosji zjednoczył on w nienawiści do niej. Uczynił antyrosyjskość i męczeństwo z rąk ruskich snajperów i sołdatów mitem założycielskim nowej Ukrainy, przekraczającym rozrywający dotąd ten naród podział na wschód i zachód, na tych, dla których Bandera był faszystą i hańbą zaś Dzień Pabiedy narodowym świętem, i tych, dla których było odwrotnie. Dziś wszyscy jednako czczą "niebiańską sotnię" pomordowanych na Majdanie i czcić będą bohaterów, takich jak ci dwaj, co rozerwali się granatem, zabierając do piekła rosyjskich najeźdźców. Czym innym było inkorporowanie Ukrainy do ZSRR przed laty, gdy nigdy nie miała ona własnej państwowości, a czym innym jest próba powrotu do tego stanu rzeczy po ponad dwudziestu latach funkcjonowania suwerennego państwa ukraińskiego, przy wszystkich jego wadach. Człowiek taki jest, że łatwo godzi się z brakiem czegoś, czego nigdy nie miał, ale gdy mu się odbiera to, co już poczuł w rękach i się przyzwyczaił, będzie o to walczył. Upokarzanie Ukraińców, propagandowe obelgi o "faszystowskich rządach w Kijowie", pędzenie jeńców poprzez nienawistny tłum, torturowanie ich i inne represje według hitlerowskich wzorców to już tylko katalizatory nienawiści - potężne - jaką akcja Putina wzbudziła do Rosji, i która może już tylko rosnąć.

I to ma być dzieło, jak podkreślają obserwatorzy, "wychowanka KGB"? To jest zaprzeczenie sprytu i nikczemnej przebiegłości, jaką się w całej swej historii KGB wykazywało. W osobie Putina KGB zeszło na psy, jak sobie tego nikt w najpiękniejszych snach nie wyobrażał. Co by zrobił na miejscu Putina prawdziwy KGB-ista w typie stalinowskich orłów z NKWD rozgrywających wojnę w Hiszpanii? Kto zna historię, łatwo to sobie wyobrazi. Oczywiście, poparłby entuzjastycznie rewolucję, równie demonstracyjnie oddał ludowi na pożarcie Janukowycza, i podczas gdy lud świętowałby zwycięstwo i upajał się rozwalaniem złotych kibli i galeonów, postawiłby na czele tej Nowej Ukrainy swoich agentów. I po cichu, zachowując pozory, umocniłby jej podporządkowanie gospodarcze, militarne etc., czyniąc z odzyskania niepodległości fasadę. Przyznam szczerze, że - wciąż wierząc w postsowiecką potęgę - dokładnie tego się spodziewałem. I wciąż mam wrażenie, że jakieś próby były - banderowscy radykałowie na milę śmierdzą mi agenturą. Ale widać ta złowroga potęga, w cieniu której się wychowywaliśmy, mocno już zbutwiała. Putin zachowuje się nie jak kagiebista, ale jak tępy mużyk. Przelewa krew, rzuca się, straszy Ukrainę i świat bronią atomową, ale tak naprawdę zadał rosyjskiemu imperium cios, jakiego nikt mu nie zadał od czasów hetmana Żółkiewskiego. Utracił Ukrainę, a właściwie sam ją Rosji odebrał. Czy dlatego, że taki głupi, czy dlatego, że nie znalazł innego sposobu ratowania pozorów rosyjskiej potęgi? Nie wiem. Wiem, że swego czasu ZSRR miało imperialną elitę, rodem ze służb wojskowych i cywilnych, która zdolna była pogodzić się ze śmiercią komunizmu i w imię interesów imperialnych przeprowadzić kontrolowany rozpad imperium. Jeśli taka elita wciąż istnieje, i jeśli nadal chce Rosję ratować, będzie musiała odsunąć Putina. (Nie tylko za Ukrainę - także jego polityka wzmacniająca potencjalnie najgroźniejsze dziś dla Rosji Chiny i fundamentalizm islamski jest dla Rosji zgubna). W obecnym rosyjskim systemie mało prawdopodobne jest przeprowadzenie tej, nazwijmy to, dymisji, metodą "na Chruszczowa". Raczej spodziewałbym się metody "na Lebiedzia" - czyli że Putin, jak to jest nowym rosyjskim obyczajem, rozbije się w samolocie, oczywiście wskutek stwierdzonego ponad wszelką wątpliwość błędu pilota. I to jest pewna szansa. Bo ze sprawcami tego "błędu pilota" trzeba się będzie jakoś układać. I w tej nowej międzynarodowej układance pojawiają się, po raz pierwszy od dawna, realne interesy, które mogą być rzeczywiście przesłanką do poprawy stosunków polsko-rosyjskich, dotąd postulowanej wyłącznie na podstawie pobożnych życzeń. To oczywiście pieśń przyszłości, może, powie ktoś złośliwy, fantastyka, ale fantastyka "jest pomocna życiu" - choćby dlatego, że każe pamiętać o tej starej prawdzie, że "dłużej klasztora niż przeora". Rafał Ziemkiewicz

Będzie debata w Strasburgu o skutkach rosyjskiego embarga dla europejskiego rolnictwa

1. Wczoraj na posiedzeniu komisji rolnictwa Parlamentu Europejskiego, odbyła się debata na temat działań prowadzonych przez Komisję Europejską w związku z rosyjskim embargiem na produkty rolno-spożywcze pochodzące ze wszystkich 28 krajów UE. Z ramienia KE uczestniczył w niej zastępca dyrektora AGRI (dyrekcji zajmującej się rolnictwem i rozwojem obszarów wiejskich), a w debacie zabrało głos aż 35 posłów, chyba ze wszystkich krajów członkowskich. Działania KE zostały określone mówiąc najoględniej jako niewystarczające, przede wszystkim skrytykowano przeznaczenie kwoty wynoszącej zaledwie 125 mln euro na wyrównywanie strat, podczas gdy roczna wartość unijnego eksportu do Rosji, którego dotyczy embargo, wynosi aż 11.6 mld euro. W tej sytuacji razem z europosłem Januszem Wojciechowskim (wiceprzewodniczącym komisji rolnictwa PE), złożyliśmy na komisji wniosek o przeprowadzenie debaty na ten temat na najbliższym posiedzeniu Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Wykorzystaliśmy do tego formułę tzw. pytania ustnego połączonego z debatą, bo tylko w taki sposób można było wprowadzić to zagadnienie do porządku obrad najbliższej sesji parlamentu w Strasburgu (15-18 grudnia). Wniosek został przyjęty przez komisję bez sprzeciwu, mimo tego, że jak wynikało z wczorajszej dyskusji na komisji, nie wszystkie kraje UE zostały dotknięte skutkami tego embarga w jednakowym stopniu.

2. Przypomnijmy tylko, że kilka tygodni temu, KE ogłosiła w swym komunikacie, że unijne rekompensaty w kwocie 125 mln euro dla rolników ze wszystkich państw członkowskich, będą przeznaczone na przeprowadzenie działań polegających na wycofaniu z rynku części zbiorów owoców i warzyw łatwo psujących się gatunków. W szczególności ma to dotyczyć takich owoców i warzyw jak: pomidory, marchew, kapusta, papryka, kalafiory, ogórki, pieczarki, jabłka, gruszki, owoce czerwone (truskawki, maliny, wiśnie porzeczka), a nawet winogrona deserowe i kiwi. Wycofanie tych owoców albo warzyw z rynku, ma polegać bądź na ich bezpłatnej dystrybucji do organizacji humanitarnych i pomocowych oraz do innych organizacji społecznych, bądź też na ich niezbieraniu albo na tzw. zielonych zbiorach czyli biodegradacji (niszczeniu upraw). Wprawdzie stosowne przepisy w tej sprawie zostaną przyjęte przez KE dopiero na początku września ale mechanizm rekompensat ma obowiązywać od 18 sierpnia do końca listopada tego roku.

3. Rolnik, który będzie chciał przekazać warzywa albo owoce na rzecz organizacji charytatywnej bądź też dokona ich biodegradacji, musi z wyprzedzeniem zgłosić ten fakt do właściwego terenowego oddziału Agencji Rynku Rolnego. Czynności te muszą być dokonane pod nadzorem właściwych służb kontrolnych i muszą być udokumentowane stosownym protokołem, który w szczególności musi zawierać ilości określonego produktu, który ma być przekazany bądź biodegradowany oraz stwierdzenie spełniania przez ten produkt określonych wymagań jakościowych i przydatności do sprzedaży (spełniać wymagania przynajmniej II klasy normy handlowej). Do zgłoszenia do ARR owoców i warzyw przeznaczonych do przekazania bądź do biodegradacji, należy dołączyć informacje dotyczące miejsca położenia uprawy (numer obrębu ewidencyjnego, numer działki ewidencyjnej), a także te dotyczące rodzaju, ilości i powierzchni uprawy.

4. Już więc po ogłoszeniu tego komunikatu przez KE było jasne, że taki sposób podziału środków oznacza, że trafią one do nielicznej grupy rolników w sytuacji kiedy poszkodowanych są setki tysięcy. Co więcej mimo tego komunikatu KE, minister Sawicki, zapewniał w dalszym ciągu rolników, że będą im choćby częściowo wyrównywane straty związane z gwałtownym spadkiem cen skupu na wiele owoców i warzyw spowodowanym rosyjskim embargiem. Rolnicy bowiem zostali dotknięci przede wszystkim znacznie niższymi niż w poprzednim roku cenami skupu płodów rolnych (często poniżej kosztów produkcji) w szczególności tych, których nie można po zbiorach długo przechowywać. Teraz kiedy po kilku tygodniach od ogłoszenia możliwości starania się o rekompensaty do Agencji Rynku Rolnego, wpłynęło niewiele wniosków rolników, widać że polscy rolnicy skorzystają z tych środków w niewielkim stopniu. Podczas debaty w PE będziemy się więc domagali uruchomienia tzw. rezerwy kryzysowej w ramach WPR w kwocie ponad 400 mln euro i przeznaczenia jej na częściowe wyrównanie strat tym wszystkim rolnikom, których dochody ze sprzedaży warzyw i owoców uległy zmniejszeniu ze względu na gwałtowne spadki cen na wielu rynkach średnio o 30-40%.

Kuźmiuk

Emerytowani oficerowie CIA ostrzegają JE Baraka Husseina Obamę o tym, że dane przedstawiane przez CIA sa najprawdopodobniej fałszywe.

http://www.rp.pl/artykul/28,1138560-Byli-pracownicy-wywiadu-USA-ostrzegaja-Merkel-przed-blednymi-informacjami.html

Młodszym Czytelnikom przypominam, że CIA "poinformowała" w swoim czasie świat, że śp.Saddam Hussein na pewno ma broń jądrową, bakteriologiczną i chemiczną. Po zdobyciu Bagdadu CIA wydała kretyński komunikat, że tę broń to Hussein załadował na "czarny(!) statek" krążący po Oceanie Indyjskim; CIA wie gdzie, ale nie powie...

CIA przez dziewięć lat uparcie potwierdzała, że w oczywisty sposób sfałszowane taśmy z przewowami dawno zmarłego śp.Osamy ibn Ladena to nagrania autentyczne (al-Q'aida je podsyłała, bo chciała szerzyć mit, że Ladenowicz żyje - a CIA to potwierdzała, bo... dostawała gigantyczne pieniądze na poszukiwania Go!! W końcu p.Obama, by to jakoś zakończyć, kazał im urządzić komedię z rzekomym zamordowaniem Go przez komandosów!!! Państwo wiecie o tym wszystkim tyle, co obywatel PRLu o działaniach KGB. Jesteście okłamywani nieustannie. Czy ktoś np. pamięta, że bojówkarze "Prawego Sektora" spalili żywcem prawie pół setki ludzi w Odessie? Proszę sobie wpisać do GOOGLE - Grafika np.: prawy sektor Odessa spalili żywcem - i zobaczycie Państwo, jak to wyglądało. Ja mogę zrozumieć nienawiść do Rosjan, a wręcz podzielam nienawiść do działaczy związków zawodowych - ale oblewanie benzyną i palenie ludzi to jednak ogromna przesada. Oczywiście naród ukraiński nie może odpowiadać za wyczyny zdziczałego skrajnego odłamu banderowców. Podobnie naród polski nie może odpowiadać za mord w Jedwabnym, naród niemiecki za Oświęcim, a separatyści za (podpitą albo nie) obsługę "BUK"a, która zestrzeliła MH17. Jednak "Ludowa Republika Doniecka" tę odpowiedzialność ponosi (bo twierdzi, że to było jej terytorium - i faktycznie je kontrolowała), za mord w Odessie odpowiada Republika Ukraińska, a za pozostałe: III Rzesza. Jednak proszę się nie dziwić, że jestem przekonany, iż po obejrzeniu tych zdjęć 99% komandosów z "ALFY" i "WIMPLA" bez namysłu pojechałoby do Odessy - zabić tych zwyrodnialców i pomścić rodaków. I spora część na pewno to zrobiła. JE Piotr Poroszenko de facto pogodził się z utratą Donbasu i podpisał porozumienie o wstrzymaniu ognia. A mnie brak słów potępienia dla "polityki polskiej" w/s Ukrainy. Najpierw - na komendę z Brukseli i Waszyngtonu - III RP zdestabilizowała reżym JE Wiktora Janukowycza, z którym niedawno polscy politycy się całowali. Pomogła z'organizować masakrę na Majdanie. Podjudzała Kijów przeciwko Moskwie. Nie uznała aneksji Krymu. Gdy władzę objął JE Piotr Poroszenko zaistniała szansa szybkiego zduszenia irredenty w Donbasie. Wtedy - ponieważ Biały Dom dogadał się z Kremlem - Warszawa odmówiła Kijowowi sprzedaży broni "do zakończenia działań zbrojnych"!! A w tej chwili nastąpią na pewno obłudne potępienia Moskwy za inwazję. Co III RP powinna zrobić? Powinna natychmiast uznać aneksję Krymu. To była autonomiczna republika (jak Kosowo, na przykład) jej legalna władza podjęła decyzję (bezprawną w sensie prawa ukraińskiego - oczywiście) o odłączeniu od Ukrainy, a demokraci mogli odnotować gigantyczne poparcie ludności... i praktycznie zerowy opór wojsk ukraińskiego okupanta. Natomiast pod żadnym pozorem nie uznawać tych nowych "Republik Ludowych" - ani de iure, ani de facto. Ich utworzenie oznacza dalszą destabilizację Ukrainy. Uznanie ich zwróciłoby przeciwko Polsce ukraińską opinię publiczną. A ponadto są to (nie tylko z nazwy) organizmy nie tyle "rosyjskie" co "sowieckie" (proszę zwrócić uwagę na na pomnik Lenina obok wzniesionej pięści p.płk.Walerego Bołotowa deklarującego 12 maja b.r. niepodległość "Ługańskiej Republiki Ludowej"), Doda, że na miejscu JE Włodzimierza Putina nie przyjmowałbym ich do Federacji Rosyjskiej. Powinni trochę skruszeć. Choć, militarnie: wyczyn imponujący... Ci ludzie musieli mieć silną wolę wyzwolenia się spod ukraińskiej okupacji. Przepraszam, że twierdziłem, że - jak warszawscy powstańcy - nie mają szans. Nie przewidziałem zmiany pozycji Białego Domu, który potrzebuje współpracy Kremla by wesprzeć w Syrii JE Baszszira al-Assada walczącego z sunnickim "kalifatem'... JKM

06/09/2014 Biuro Kwotowania Mleka - ma problem. W totalitarnym państwie Orwella rządzi biurokracja, która reglamentuje wszystko co się reglamentować da. Oczywiście w budowanym państwie Orwella- jakim jest Polska- jeszcze nie wszystko jest reglamentowane. Można się jeszcze wypróżnić bez reglamentacji i bez kontroli. Można też zrobić siusiu, ale to tylko kwestia czasu, że czynności fizjologiczne będą reglamentowane. Najgorzej będzie wytrzymać reglamentację powietrza- niektórzy już tej reglamentacji nie wytrzymają. Poduszą się z braku tlenu. Ale państwo totalitarnie demokratycznie tak ma. Wystarczy znaleźć odpowiednio głupią większość. Ona już z nami zrobi co potrafi najlepiej. Zdusi naszą wolność, ale tak, że duszony tego nie zauważy. Będzie o tym wiedział jedynie duszący. „Biuro Kwotowania Mleka”(???) Czy to nie cudowna orwellowska nazwa dla siedliska biurokracji, która zajmuje się kwotowaniem mleka? To znaczy pilnuje, żeby nie daj Boże wolni kiedyś ludzie nie mogli wydoić krów z mleka ponad limit? Bo totalitarna Unia Europejska ustaliła w porozumieniu z naszymi wrogami tubylczymi, żeby ustalić dojenie krów na jakimś określonym poziomie, co jest idiotyzmem samym w sobie. Żeby jeszcze ustalili limit dojenia nas- jako podatników. Ale nie!- ustalili limit dojenia krów, zresztą setki tysięcy ich wybito- tylko dlatego, żeby został zachowany teoretyczny model liczby krów- jak to w socjalizmie biurokratycznym i reglamentacyjnym. Takie biuro naprawdę istnieje- w ramach niepotrzebnej w normalnym kraju- Agencji Rynku Rolnego. Ani to biuro nie jest potrzebne, ani ta agencja. Wprowadza jedynie zamęt na kiedyś wolnym rynku i powoduje perturbacje. Wolny rynek swoje- a agencja biurokratyczna- swoje. Następuje dysonans poznawczy, co skutkuje zwiększonymi kosztami i frustracją tych wszystkich, którzy nie mieszczą się w orwellowskim świecie reglamentacji i kontroli. Nad całością orwellowskiego świata czuwają urzędnicy jako nowa klasa próżniacza żyjąca z pracy proletów. Patron mojego bloga napisał kiedyś, że jego zdaniem” najgorsza jest dyktatura teoretyków”. Oczywiście to prawda, ale jeszcze gorsza jest dyktatura ciemniaków- teoretyków, którzy swoje teorie wtłaczają na siłę w życie, żeby to życie jeszcze bardziej uprzykrzyć i skomplikować ludziom zwanych „obywatelami”- żeby wielu ludziom odechciało się żyć. Bo w tym systemie liczba samobójstw wzrasta niepomiernie- obecnie dochodzi do 6000 osób rocznie(!!!!) Wielu słabszych psychicznie nie wytrzymuje tego nonsensu.

Według wstępnych danych Polska może przekroczyć o 8% kwotę mleczną ustaloną – o ile pamiętam- w Kopenhadze i odtrąbioną jako wielki sukces rządu i Polskiego Stronnictwa Ludowego, ustalono w porozumieniu z naszym nowym rządem- Komisją Europejską że ilość mleka, które krowy mogą oddać- na określoną ilość litrów. Ileś tam milionów litrów, podobnie zrobiono z cukrem. Musi też gdzieś być powołane Biuro Kwotowania Cukru, ale przyznam się Państwu, że nie wiem – gdzie. Może przy niepotrzebnej na wolnym rynku, a potrzebnej w socjalizmie- Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz Rozwoju Zmodernizowanej Wsi Opartej o Reglamentację i Ręczne Sterowanie Ilości Wiejskich Produktów. Ponieważ Polska obecnie już przekroczyła o 8% produkcję mleka- to grozi nam kara w wysokości 900 milionów złotych(!!!). Od kwietnia do 31 lipca- tzw. roku kwotowego 2014/2015- do punktów skupu trafiło 3,68 mld kg mleka(???) Na potrzeby kwotowania nie stosuje się litrów- tylko kilogramy. Dobrze, że nie metry- tak jak w przypadku jamników, które być może wkrótce będą sprzedawane na metry. Można wszystko przeliczać w kilogramach, i zaznaczać ceny wszystkich produktów w tonach, albo w stopniach Celsjusza. Oznacza to, że limit krajowy przyznany Polsce przez Komisję Europejską został wykorzystany w 37%- taki rodzaj sankcji nałożonej przez Brukselę na Polskę, przy wydatnej pomocy naszych rodzimych kolaborantów, którzy własny naród mają w nosie, byleby wzięli jurgielt, i wszystko jest wtedy w najlepszym porządku. Jurgieltników ci u nas dostatek, napełniają kabzy- jest okazja, przy takim systemie reglamentacji. Sprzedali zdrowy rozsądek i naród za wprowadzenie reglamentacji. Wprowadzili idiotyczny system ograniczania ludzkiej pracy i dezorganizacji rynku. Za to biorą wielkie pieniądze w Agencjach, opłacają pokrzywdzonych rolników opędliwym, powodują, że cena mleka jest wysoka, wobec ograniczonej sztucznie podaży. Te 900 milionów kary- to nie jest wielki problem. Na co dzień marnuje się więcej pieniędzy w imię budowy socjalizmu z ludzką twarzą, o którym to socjalizmie marzył- jak żył pan Jacek Kuroń. Taki Stadion Narodowy to przecież włożone 2 miliardy złotych beż żądnej reglamentacji finansowej. Pakowali ile się dało, ile kto miał faktur, żeby je wystawić. Chodziło o wyciągniecie jak największej ilości pieniędzy od podatnika- stadion to był tylko pretekst. Teraz trzeba go utrzymywać- i nawet 6 milionów przeznaczonych przez panią minister Joannę Muchę nie pomogło. Koncert kobiety zwanej bluźnierczo Madonną- się nie zwrócił. Zastanawiam, się, czy sankcje Moskwy wobec agresji Unii Europejskiej i Ludowej Republiki Stanów Zjednoczonych nie są lżejsze niż sankcje Brukseli wobec polskiego mleka. Trzeba byłoby poczynić obliczenia, ale wybicie milionów krów,, żeby utrzymać ilość reglamentowanego mleka- na oko to wielka strata. Ile mleka mogłoby być, gdyby nie powybijane stada w imię ideologii socjalistycznej reglamentacji? Polska byłaby mlekiem i cukrem płynąca- ale socjaliści nie pozwolą. Taka ich natura! Wszystko reglamentować i kontrolować, że to niby lepiej i skuteczniej dla gospodarki- a tak naprawdę w imię interesów biurokracji. Tylko biurokracja ma swój interes w ograniczaniu produkcji i wpływania na decyzje konsumentów Panuje- zamiast wolnego rynku- i bohatersko pokonuje przeszkody nieznane w innych ustrojach. Co skutkuje wielkim bałaganem i marnotrawstwem nieznanym w historii ludzkości. Może przydałoby się Biuro Reglamentacji Marnotrawstwa? Wtedy to dopiero wszystkie problemy byłyby rozwiązane. Nareszcie zapanowałby porządek w Warszawie Bo o to przecież chodzi! WJR

Zagrożenie ze wschodu coraz większe, a propaganda sukcesu trwa w najlepsze

1. Po 7 latach propagandy w zasadzie w każdej ważniejszej sprawie związanej z rządzeniem naszym krajem, należałoby się w zasadzie już nie dziwić. Ale w sytuacji kiedy chodzi o najbardziej żywotne nasze interesy, a ciągle jesteśmy mamieni kolejnymi porcjami ułudy, trzeba jednak głośno protestować. Wczoraj w Newport w Walii zakończył się kolejny szczyt NATO i jak zwykle w ostatnich latach tym razem według prezydenta Komorowskiego i jego otoczenia, wróciliśmy z niego z sukcesem.

2. Otóż najlepiej ten sukces odzwierciedlała ogromnie zdziwiona mina ministra obronny Tomasza Siemoniaka, który słuchając wypowiedzi gospodarza szczytu Davida Camerona, patrzył z niedowierzaniem na prezydenta Komorowskiego. Później na Twitterze, próbował się z niej wytłumaczyć, sugerując nieprecyzyjne tłumaczenie, w sprawie ustaleń szczytu dotyczących tzw. szpicy czyli około 5 tysięcy żołnierzy z krajów sojuszniczych, którzy rotacyjnie mieliby przebywać na terytorium państw Europy Środkowo – Wschodniej. Cameron powiedział, że dowództwo tych wojsk miałoby znajdować się w Szczecinie, gdzie od dawna znajduje się już dowództwo natowskiego (polsko-niemiecko-duńskiego) korpusu Północ – Wschód ale za parę godzin okazało się, że akurat w tej sprawie decyzje zapadną dopiero za kilka miesięcy.

3. Ze szczytu z Newport, prezydent Komorowski wrócił więc zaledwie z deklaracją utworzenia rotacyjnych oddziałów natowskiego wojska, które będą ćwiczyły na poligonach kilku krajów Europy Środkowo -Wschodniej (prawdopodobnie państw nadbałtyckich, Polski, być może Rumunii), a odtrąbiono gigantyczny sukces. Okazuje się, że mimo coraz bardziej realnego zagrożenia ze wschodu, na terytorium naszego kraju nie może powstać żadna stała natowska baza, ponieważ wiodące kraje tego paktu (w szczególności Niemcy), chcą dochować przyrzeczeń jakie złożono Rosji w momencie jego rozszerzenia. Rzeczywiście 15 lat temu deklaracja, że żadnych stałych baz NATO nie będzie tworzyć na terytorium państw Europy Środkowo-Wschodniej, zostało Rosji złożone, tyle tylko, że w ostatnich latach, parę innych równie ważnych ustaleń, putinowska Rosja jednostronnie złamała (choćby to zachowaniu integralności terytorialnej sąsiedniej Ukrainy, zresztą takie gwarancje dla Ukrainy razem z Rosją złożyły USA i Wlk. Brytania w sytuacji kiedy ten kraj rezygnował z broni atomowej).

4. Żadnej stałej natowskiej bazy więc w Polsce nie będzie, mimo tego, że te na terytorium Niemiec czy Włoch ogromne amerykańskie bazy funkcjonują od lat i to właśnie z nich pochodzą co jakiś czas pojawiający się w naszym kraju żołnierze amerykańscy wraz z ciężkim sprzętem. Teraz będzie ich pewnie trochę więcej ale czy dla Rosji, będą oni wystarczającym argumentem odstraszającym, śmiem wątpić. Co więcej jak sądzę tego rodzaju decyzje są odbierane na Kremlu jako słabość paktu NATO i ciągłego utrzymywania w nim krajów Europy Środkowo – Wschodniej jako państw II kategorii.

5. Zresztą o podejściu wiodących krajów NATO do zagrożenia ze Wschodu, świadczy potraktowanie na szczycie Ukrainy. Wprawdzie ten kraj nie jest członkiem NATO ale opowiedział się za dążeniem do tej struktury. W sytuacji kiedy na jego terenie toczy się regularna wojna z udziałem żołnierzy i sprzętu z Rosji, rzucenie mu „ochłapu” w postaci 15 mln euro na logistykę, musiało naprawę Władimira Putina rozśmieszyć, szczególnie w sytuacji kiedy samo zapewnienie bezpieczeństwa dla uczestników szczytu w Newport jak podano wczoraj, kosztowało około 60 mln euro. Polska na osłodę dostała organizację natowskiego posiedzenia w 2016 roku w Warszawie ale czy będzie nas stać na wyłożenie wtedy już pewnie ze 100 mln euro na samo zapewnienie bezpieczeństwa jego uczestnikom? Kużmiuk

Ewangeliczna strategia Piotra Poroszenki Dzisiaj w Mińsku, stolicy rządzonej przez tamtejszego tyrana, czyli prezydenta Aleksandra Łukaszenkę Białorusi ma się rozpocząć druga tura rozmów tzw. grupy kontaktowej dla Ukrainy. Poprzednie spotkanie odbyło się 1 września. Wziął w nim udział były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma, ambasador Rosji w Kijowie Michał Zurabow, przedstawicielka Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, Szwajcarka Heidi Tagliavini oraz Andrzej Purgin, wicepremier separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej i przedstawiciel separatystów z obwodu ługańskiego, Aleksander Kariakin. Wprawdzie poniedziałkowe rozmowy nie przyniosły rezultatów, ale też nikt się tego nie spodziewał, gdyż istotne wydaje się co innego. Otóż udział w tych rozmowach przedstawicieli separatystów oznacza, iż dokonała się zmiana ich statusu politycznego; najwyraźniej przestali być „terrorystami”, stając się jedną z Wysokich Układających się Stron i że wszyscy uczestnicy rozmów tę zmianę statusu de facto przyjęli do wiadomości. W przeciwnym razie rozmowy w ogóle by się nie rozpoczęły, a tymczasem nie tylko się rozpoczęły, ale trwały 4 godziny. Doprowadzenie separatystów do stołu rokowań jest niewątpliwie sukcesem Włodzimierza Putina, który właśnie w ten sposób dąży - po pierwsze - do uzyskania przez separatystów namiastki międzynarodowego uznania, a po drugie - do ustanowienia we wschodnich, uprzemysłowionych obwodach Ukrainy szerokiej autonomii, której gwarantem byłby również, a może nawet przede wszystkim Kreml. Dlaczego doszło do pojawienia się separatystów przy stole rokowań w Mińsku? Wydaje się, że złożyło się na to kilka przyczyn. Po pierwsze - prezydent Obama, który obecnie desperacko próbuje wpakować z powrotem do butelki lekkomyślnie uprzednio przez siebie wyhodowanego i wypuszczonego dżina w postaci islamskiego kalifatu, wykluczył interwencję wojskową NATO na Ukrainie. Po drugie - Nasza Złota Pani, która niemal w ostatniej chwili podała premieru Tusku pomocną dłoń, kreując go na „prezydenta Europy”, wykluczyła możliwość pojawienia się stałych baz NATO w Europie Środkowej. Obydwie te deklaracje oznaczały, że ponawiane nieustannie przez władze w Kijowie próby umiędzynarodowienia wojny domowej na Ukrainie, jak dotąd okazały się bezskuteczne. Po trzecie - ukraińskie wojsko wprawdzie wielkimi krokami maszeruje ku ostatecznemu zwycięstwu - a w każdym razie tak twierdzą poprzebierani za dziennikarzy funkcjonariusze niezależnych mediów głównego nurtu w naszym nieszczęśliwym kraju - ale ostatnio nie tylko idzie mu coraz gorzej, ale nawet zostało zmuszone do „przegrupowania”. Warto przypomnieć, że w drugiej fazie II wojny światowej Wehrmacht również „przegrupowywał się” i to w dodatku „na z góry upatrzone pozycje”, docierając w ten sposób aż do Berlina. Najwyraźniej jednak prezydent Poroszenko wykazuje większe poczucie rzeczywistości, niż wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler, więc może przypomniał sobie ewangeliczną przypowieść Pana Jezusa o królu wojującym z drugim królem. Ewangelista Łukasz (14.31) notuje, że taki król najpierw oblicza siły, a jeśli wydają mu się one niewystarczające do ostatecznego zwycięstwa, wysyła poselstwo „gdy tamten jest jeszcze daleko”. Myślę tedy, że i niektórym naszym generałom, nie mówiąc już o Umiłowanych Przywódcach, nic by się nie stało, gdyby zamiast rozmaitych idiotyzmów w rodzaju genderactwa, postudiowali trochę Ewangelię tym bardziej, że rysujący się kompromis z separatystami może oznaczać początek końca politycznego porządku lizbońskiego z listopada 2010 roku, ufundowanego - jak pamiętamy - na strategicznym partnerstwie NATO-Rosja. A kiedy jeden porządek polityczny się kończy, to sytuacja staje się płynna i zanim kolejny się utrwali, może zdarzyć się wiele „nieprzewidzianych konsekwencji” i nieprzyjemnych niespodzianek. Stanisław Michalkiewicz

7 września 2014 Sawicki chroni swoją skórę i oszukuje rolników

1. W ostatni piątek minister Marek Sawicki uczestniczył w Brukseli w posiedzeniu Rady ministrów rolnictwa 28 państw członkowskich UE, na którym stwierdził, że polscy producenci warzyw i owoców złożyli w Agencji Rynku Rolnego wnioski o rekompensaty na 160 mln euro. Komisja Europejska, przeznaczyła do tej pory na rekompensaty dla producentów owoców i warzyw ze wszystkich 28 państw członkowskich 125 mln euro w tym 82 mln euro dla producentów jabłek i gruszek, a zaledwie 43 mln dla producentów pozostałych owoców i warzyw. Minister Sawicki domagał się ponoć na tym posiedzeniu zwiększenia środków na pomoc dla rolników, zmiany zasad jej udzielania, a także nie dzielenia rolników na tych zorganizowanych i niezorganizowanych.

2. Przypomnijmy tylko, że kilka tygodni temu, KE ogłosiła w swym komunikacie, że unijne rekompensaty w kwocie 125 mln euro dla rolników ze wszystkich państw członkowskich, będą przeznaczone na przeprowadzenie działań polegających na wycofaniu z rynku części zbiorów owoców i warzyw łatwo psujących się gatunków. W szczególności ma to dotyczyć takich owoców i warzyw jak: pomidory, marchew, kapusta, papryka, kalafiory, ogórki, pieczarki, jabłka, gruszki, owoce czerwone (truskawki, maliny, wiśnie porzeczka), a nawet winogrona deserowe i kiwi. Wycofanie tych owoców albo warzyw z rynku, ma polegać bądź na ich bezpłatnej dystrybucji do organizacji humanitarnych i pomocowych oraz do innych organizacji społecznych, bądź też na ich niezbieraniu albo na tzw. zielonych zbiorach czyli biodegradacji (niszczeniu upraw). Wprawdzie stosowne przepisy w tej sprawie zostaną przyjęte przez KE dopiero na początku września ale mechanizm rekompensat ma obowiązywać od 18 sierpnia do końca listopada tego roku. Właśnie na taki kształt unijnej pomocy dla rolników dotkniętych rosyjskim embargiem zgodził się minister Sawicki, bo przecież to on właśnie negocjował je na początku sierpnia z unijnym komisarzem ds. rolnictwa Dacianem Ciolosem.

3. Minister Sawicki zapomniał tylko poinformować polskich rolników, że zgodził się Brukseli na rozwiązanie tegorocznej rezerwy kryzysowej w ramach Wspólnej Polityki Rolnej w kwocie 422 mln euro i przekazanie jej do budżetów poszczególnych krajów członkowskich w takich proporcjach w jakich te kraje uczestniczyły w jej tworzeniu. Do polskiego budżetu wróci kwota zaledwie 22,4 mln euro, podczas gdyby to tej tegorocznej rezerwy, KE użyła do finansowania wyrównania strat rolników z tytułu embarga do rolników w naszym kraju trafiłoby przynajmniej 160 mln euro czyli tyle na ile rolnicy złożyli wniosków w ARR. Minister domaga się więc od KE dodatkowych środków choć doskonale wie, że w tegorocznym unijnym budżecie po rozwiązaniu wspomnianej rezerwy już ich nie ma i teraz trzeba czekać na budżet 2015 roku, który zostanie przyjęty przez PE dopiero pod koniec grudnia, i w nim znowu zostanie utworzona ze środków na WPR nowa rezerwa kryzysowa tym razem w kwocie 433 mln euro. Minister Sawicki wszystko to oczywiście wie ale mydli polskim rolnikom oczy, mieni ich obrońcą, a w Brukseli godzi się na rozwiązania, które godzą w ich żywotne interesy. W najbliższy czwartek do Polski przybędzie komisarz Ciolos i spotka się z posłami sejmowej i senackiej komisji rolnictwa i przedstawicielami polskich rolników, będzie więc okazja aby wszyscy oni, wreszcie dowiedzieli się prawdy. Kuźmiuk

Polacy jako chrześcijańskie społeczeństwo militarne W rękach niemieckich jest już sto procent mediów lokalnych. Bez pięciu tytułów „Już tylko pięć tytułów prasy lokalnej nie należy do Grupy Wydawniczej Polskapresse. To pełen kolonializm medialny nieznany nigdzie w Europie.”...”Specjaliści nie mają wątpliwości. Niemiecki właściciel nie pozwoli, aby w prasie wydawanej w Polsce pojawiały się teksty niezgodne z linią polityczną Berlina . Na ironię zakrawa fakt, że w Niemczech obowiązuje prawo zakazujące sprzedaży niemieckich mediów w obce ręce. Właśnie po to, aby niemiecki odbiorca nie padł ofiarą propagandy obcej racji stanu. „...(źródło )
Chaldejscy i asyryjscy chrześcijanie chcą wrócić na Bliski Wschód, stworzyć oddziały zbrojne i walczyć z Państwem Islamskim. Pomysł podoba się władzom Kurdystanu i Iraku, lecz wśród hierarchów wzbudza kontrowersje. Zachód, jak na razie, jest bezczynny wobec tego pomysłu. „...”„Do American Mesopotamian Organization w Kaliforni zgłosiło się już tysiące chrześcijan, którzy chcą stworzyć oddziały milicji wokół miasta Niniwa. Asyryjski Ruch Demokratyczny zwrócił się o pomoc w sfinansowaniu przedsięwzięcia do irackich i kurdyjskich władz. Rządom spodobał się pomysł, lecz nie wykazały one konkretnych działań. Jak podkreśla rzecznik Asyryjskiego Kościoła Wschodu w Stanach Zjednoczonych, David Arkis, stworzenie oddziałów chrześcijańskich może się udać tyko wtedy, gdy zaangażuje się w to społeczność międzynarodowa. „...”W chrześcijańskich oddziałach samoobronnych znalazło się kilku Szwajcarów. „...” Stany Zjednoczone i Europa, pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych, powinny ustanowić Asyryjskie Siły Zbrojne do obrony Niniwy, Karakoszu i innych obszarów asyryjskich (…) Asyryjczycy nie proszą świata o obronę. Proszą jedynie o pomoc, która pozwoli im samym się bronić – napisała Asyryjska Międzynarodowa Agencja Prasowa. „...”Natomiast maronicki kardynał Bechara Rai z Libanu uważa, że wyznawcy Chrystusa nie powinni emigrować, lecz walczyć w obronie swojej religii, tożsamości i kultury. „...(źródło )
Tomasz Sakiewicz „Niemcy sprzedały Bałtów , Ukrainę i Polskę „...”Ukraińcy nie mają wątpliwości: jeżeli chcą ocalić niepodległość i całość terytorium, muszą uzbroić armię, zamienić społeczeństwo na militarne, na wzór szwajcarskiego, i bić się do zwycięstwa. Niestety, w Polsce jest jeszcze dosyć zdrajców i idiotów, którzy liżąc schody berlińskich urzędów, chcą załatwić sobie pozycję w Europie. Szczególnie ich dużo w elitach rządzących. Możemy za to zapłacić bardzo wielką cenę. Dla Niemców aspiracje mieszkańców Europy Środkowej są tak samo niebezpieczne jak dla Rosjan. Pozbawiają ich decydującego głosu na naszym kontynencie. „...”Jedyną szansą na utrzymanie niepodległości jest wzajemne wsparcie narodów naszego regionu zarówno militarne, jak i polityczne „...(więcej )
Dariusz Dudek „ Zatrzymać soft kolonizację „...” Należy podjąć poważną debatę publiczną na temat bezpieczeństwa gospodarczego państwa, wolną 
od uprzedzeń i podporządkowaną wyłącznie polskiej racji stanu „...”Prawnicy zajmujący się ustrojem wyznają wiarę w wysokie wartości republikańskiego państwa prawa: ma ono być dobrem wspólnym obywateli, rzetelnie przestrzegającym prawa we wszystkich strukturach podzielonej i zrównoważonej władzy, sprawowanej z przyzwolenia narodu i w jego imieniu, w sposób sprawiedliwy i odpowiedzialny. Ale J.J. Rousseau, jeden z ojców konstytucjonalizmu XVIII w., przestrzegał: Kiedy tylko ktoś mówi o sprawach państwa „Co mnie to obchodzi" – należy uważać państwo za zgubione. I. Czuma, współtwórca konstytucji z 1935 r., stanowiącej  prawno-ustrojową próbę ratowania egzystencji Poloniae Restitutae, pisał: „W naszych tradycjach nie leżała namiętność i uwielbianie państwa, choć była miłość Polski. Czyż to wreszcie nie jest to samo?". A C. Norwid wskazywał: „podstawowe pojęcie nie z żadnego prawa konwencjonalnego, ale z natury rzeczy, to jest z prawa wiecznego wywiedzione: że Ojczyzna jest to zbiorowy obowiązek". „...”Okazało się bowiem, że syndrom homo sovieticus dotyczy także ludzi władzy, a „gruba kreska" stała się  parasolem, pod którym można było skutecznie zawierać układy i prowadzić interesy nijak nieprzystające do oficjalnego decorum konstytucyjnego. Prawnicy mówią o ciemnej liczbie przestępstw, których sprawcy nie zostali wykryci albo potrafili wymknąć się Temidzie. Rodzi się przypuszczenie, że afery w strukturach władzy stanowią też tylko wierzchołek góry lodowej, celowo oświetlony przez dziennikarzy lub speców od inwigilacji i podsłuchów. Poniżej może znajdować się szara strefa władzy, sprawowanej niezależnie od reguł prawnych i bynajmniej nie w interesie ogółu. Zderzają się tu dwie wizje polityki, pojmowanej klasycznie jako rozumna troska o dobro wspólne oraz traktowanej jako sztuka działania skutecznego, przy czym nawet skrajnie egoistyczny cel władzy może uświęcać środki. Nepotyzm, klientyzm i układyzm, rak korupcji, niekompetencji i kompletnej nieodpowiedzialności, a zarazem cyniczna frazeologia i presja tzw. poprawności politycznej są typowe dla tej drugiej wizji, niezależnie od oficjalnych deklaracji i kolorów sztandarów partyjnych. „....(źródło )
Piotr Marcin Wiórek, Tomasz Siemiątkowski „Jak zatrzymać soft kolonizację „....”Regulacje niemiecka i austriacka mogą być dobrym wzorcem na etapie prac nad ustawą, która ma zapewnić korporacyjne bezpieczeństwo naszego państwa „...”Kontrola inwestycji zagranicznych przewidziana jest w ustawach wielu państw spoza Unii Europejskiej (Australia, Kanada, Chiny, Japonia, Rosja, USA, Zjednoczone Emiraty Arabskie) i w państwach członkowskich Unii (przede wszystkim: Austria, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy). Dotyczy ona często sfery korporacyjnej i przybiera formę kontroli nabywania przez zagraniczne podmioty udziałów i akcji w spółkach (a szerzej: w przedsiębiorstwach) mających siedzibę na terenie danego państwa. W określonych przypadkach nabycie udziałów w położonych w danym państwie przedsiębiorstwach wymaga zgody właściwego organu. „...”W Niemczech przyjęty został model kontroli następczej. Nie ma obowiązku zgłoszenia transakcji ani obowiązku uzyskania zezwolenia na jej dokonanie. Niemieckie Ministerstwo Gospodarki i Technologii uprawnione jest natomiast do wszczęcia postępowania kontrolnego w terminie trzech miesięcy od zawarcia umowy nabycia udziałów albo opublikowania decyzji o złożeniu oferty publicznej albo opublikowaniu informacji o uzyskaniu kontroli w spółce stosownie do przepisów niemieckiego prawa rynku kapitałowego. Po wydaniu decyzji o wszczęciu kontroli nabywca bezpośredni zobowiązany jest złożyć w Ministerstwie wymagane prawem dokumenty. W terminie dwóch miesięcy może zostać wydana decyzja zakazująca nabycia udziałów (akcji) albo zawierająca zalecenia dla nabywcy, których spełnienie ma zapewnić zgodność transakcji z niemieckim porządkiem publicznym i bezpieczeństwem. „...”Aby uniknąć stanu niepewności związanego z możliwością wszczęcia kontroli, nabywca może sam zwrócić się do ministerstwa z wnioskiem o wydanie zaświadczenia o dopuszczalności transakcji. Zaświadczenie to uznaje się za wydane, jeżeli resort nie rozpocznie postępowania kontrolnego w terminie miesiąca od wpłynięcia wniosku. „..”Zarówno niemiecka AWG, jak i austriacka AußWG wyraźnie stanowią, że ograniczenie nabywania udziałów może nastąpić w interesie porządku publicznego i bezpieczeństwa Niemiec w rozumieniu powołanych przepisów TFUE. „...(źródło )
„SIL cieszy się we Francji niewiele mniejszym poparciem niż prezydent Francois Hollande - pokazuje sondażJak wynika z badania przeprowadzonego przez brytyjski ośrodek ICM Research dla Rossija Siegodnia, aż 16 procent mieszkańców Francji przyznało, że ma pozytywny stosunek do ISIL. Odsetek ten jest jeszcze większy wśród młodzieży: w grupie wiekowej od 18-24 lat, popularność Państwa Islamskiego wynosi nawet 27 proc.”...(źródło)
„Według niemieckiego kontrwywiadu około 400 islamistów z RFN udało się na wojnę w Syrii i Iraku. Niemieckie władze obawiają się ich powrotu do kraju. Co najmniej 5 dokonało samobójczych zamachów. „...”Tygodnik „Der Spiegel" poinformował, że około 20 byłych żołnierzy Bundeswery udało się w regiony działań wojennych w Syrii i Iraku, by dołączyć do oddziałów dżihadystów. Żołnierze ci są dla islamskich ugrupowań terrorystycznych szczególnie wartościowi, gdyż inni przybywający z Niemiec dżihadyści nie posiadają żadnej wiedzy wojskowej. „...(źródło)
Szef MSW Niemiec Thomas de Maiziere powiedział dziś, że władze nie będą tolerowały samozwańczej „policji szariatowej” w niemieckich miastach. Zapowiedział podjęcie kroków przeciwko członkom tej formacji wywierającym presję na mieszkańców Wuppertalu. „...”Islamscy aktywiści pouczali też właścicieli sklepów z alkoholem, że łamią prawo islamskie. Pikietowali też salony gier i inne placówki prowadzące działalność niezgodną z zasadami islamu. „...(źródło )
„Foreign Policy": Putin zaatakuje atomem? Pierwsza będzie Warszawa”...”Dziennikarz i autor kilku książek Jeffrey Tayler na łamach "Foreign Policy" pisze, że narastający konflikt na wschodzie Ukrainy może zakończyć się punktowymi atakami nuklearnymi na kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Pierwszy cios miałaby odebrać Warszawa, ponieważ już wcześniej przeprowadzano symulację ataku nuklearnego na stolicę Polski. W dalszej kolejności ucierpiałoby Wilno, stolica Litwy. „...”W zeszłym tygodniu na forum młodzieży, które odbywało się nieopodal Moskwy, Władimir Putin przypomniał światu, że "Rosja jest jednym z najpotężniejszych państw nuklearnych". - To rzeczywistość, nie tylko słowa - powiedział. „..”Kilkanaście dni wcześniej, 14 sierpnia, na konferencji w Jałcie, rosyjski prezydent powiedział zgromadzonym przedstawicielom Dumy, że planuje "zaskoczyć Zachód naszymi nowymi rozwiązaniami w kwestii ofensywnej broni jądrowej, o których jeszcze nie mówimy".....”W sierpniu Piontkowski opublikował niepokojące wnioski na temat tego, co, jego zdaniem, może Putin zrobić, aby wyjść zwycięsko z obecnego impasu z Zachodem i, za jednym uderzeniem, zniszczyć NATO jako organizację, położyć kres hegemonii Stanów Zjednoczonych i "amerykańskiej wiarygodności jako światowego strażnika pokoju" ….”Naukowiec wyjaśnia stanowiska dwóch obozów prezentujących rady dla Putina na temat sposobu rozwiązania kryzysu na Ukrainie. Pierwszy, zwany "Partią Pokoju", składa się z osób zajmujących wysokie stanowiska we wpływowych think-tankach. Mowa tu chociażby o Siergieju Karaganowie, szefie moskiewskiej Wyższej Szkoły Ekonomii. Wzywa on Putina, by ogłosił zwycięstwo na Ukrainie teraz i tym samym zakończył konflik”...”Piontkowski odrzuca jednak możliwość realizacji tego rozwiązania. Obranie tej drogi mogłoby zostać odebrane przez otoczenie prezydenta na Kremlu jako porażkę. Wówczas mógłby go spotkać los Nikity Chruszczowa, który został obalony i zmuszony do przejścia na emeryturę po tym, jak w 1962 roku jego próby utrzymania komunizmu na Kubie dzięki stacjonowaniu tam rakiet atomowych omal nie zakończyły się katastrofą. Drugi obóz nacisku na Putina, zwany "Partią Wojny", daje prezydentowi dwie opcje. Pierwsza, pisze Piontkowski, jest "romantyczną wizją i inspirującym scenariuszem: IV Wojna Światowa będzie między powstającym z kolan prawosławnym rosyjskim światem a gnijącym i dekadenckim światem anglosaskim (III Wojna Światowa to był, jego zdaniem, okres zimnej wojny)". Rosjanin uważa, że przewaga sił zbrojnych Sojuszu przy jednoczesnej słabości gospodarczej, naukowej i technologicznej Rosji, zakończy się klęską Rosji. „...(źródło )
Patriarcha Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego Filaret wydał oficjalne oświadczenie, w którym stwierdził, że prezydent Rosji Władimir Putin znajduje się pod wpływem diabła. Porównał go przy tym do Kaina i do Judasza oraz nazwał “nowym faraonem”. ...”Wzywam wszystkich wierzących na Ukrainie, by modlili się o sprawiedliwy sąd i godziwą odpłatę od Boga dla tego władcy. Nie bójcie się jego siły – dlatego, że wobec mocy Bożej jest ona niczym, i choć serce jego stało się okrutne jak serce starożytnego faraona, to jednak koniec jego władzy jest już blisko. „...(źródło )
Grzegorz Braun „ Pomyślne rozwiązanie sprawy polskiej, ukraińskiej i białoruskiej to jest integracja Międzymorza bałtycko-adriatycko-czarnomorskiego, integracja jagiellońskiej Europy, ale nie na warunkach, które jedni mieliby dyktować drugim. Ta integracja może nastąpić wyłącznie przez przemyślenie Orędzia Fatimskiego z 1917 roku. Sto lat minie wkrótce, jak powiedziała Najświętsza Maryja Panna, co się stać musi, żeby świat ocalał. Jak wiadomo, minął cały XX wiek i stało się wiele rzeczy niewyobrażalnie straszliwych, ale to orędzie w dalszym ciągu pozostaje aktualne. Nie wiem, kto tu kogo będzie nawracał w tej naszej Środkowej Europie, ale chodzi o budowę katolickiego, chrześcijańskiego imperium w tej części świata. Słowo „imperium” powinno być rozumiane bez emocji. Bardzo praktycznie trzeba myśleć o idei imperialnej. Któż to bowiem jest imperator? Jest to ten, kto jest w stanie zadbać o swoje bezpieczeństwo, kto jest w stanie rządzić się po swojemu, nie dopuszczając do realizacji na swoim terenie innej racji stanu. Tylko i aż tyle. „...(źródło )
Co najmniej 20 samochodów podpalono w nocy z piątku na sobotę na zamieszkanym przez niezamożnych imigrantów przedmieściu Sztokholmu Norsborg – poinformowała szwedzka policja.To coś jakby pewien rodzaj niepokojów społecznych. To jakaś forma deklaracji przeciwko społeczeństwu, ale nie wiemy dokładnie, jaka to deklaracja—powiedział oficer sztokholmskiej policji Gert Rosvall. W sierpniu podpalano także samochody na przedmieściu Sztokholmu Rinkeby, które ma najwyższy poziom bezrobocia w całej aglomeracji stołecznej. „...(źródło )
Mój komentarz Amerykanie zbroili najpierw fanatycznych islamskich mudżahedinów przeciw Rosji i jeszcze bardziej fanatyczne oddziały muzułmańskie w Syrii przeciw Asadowi .Co w takim razie przeszkadzałoby Amerykanom , czy Unii uzbroić oddziały chrześcijan , w końcu Asyryjscy chrześcijanie chcą walczyć z kalifatem, Państwem Islamskim , stworzyć własne oddziały wojskowe . Potrzebują tylko broni. Na to jednak ani lewak Obama , ani lewacka hołota rządząca Europa się nie zgodzi . Muzułmanie z z całego świata jada walczyć w szeregach armii kalifatu . Gdyby uzbrojono , czyli de facto utworzono chrześcijańska armię na Bliskim Wschodzie to tam też płynęliby chrześcijanie walczyć w obronie swojej wiary i wartości z niej wypływających . I za jakiś czas by wracali do swoich krajów takich jak USA, Wielka Brytania , Niemcy, czy Polska w których religią panującą jest fanatyczna polityczna poprawność . W których chrześcijan , dzięki przeideologizowaniu ich na wyznawców politycznej poprawności przekształcono w potulne chłopstwo pańszczyźniane . Oligarchowie zrobili z chrześcijan prawdziwe ludzkie bydło , które nie ma prawa mieć Boga , rodziny , ani nawet prawa do wychowania swoich dzieci . W lewackich rządach Europy wybuchła panika, kiedy uświadomiono sobie ,ze dziesiątki tysięcy obywateli krajów Zachodu którzy wyjechali , aby walczyć w szeregach muzułmańskiego wojska Kalifatu ...wróci . Wyjechali jako zwykli cywile, ale wrócą jako doświadczeni , zaprawieni w walce żołnierze , którzy nie pozwolą na to aby wyznawcy lewackiej , obłąkanej religii jaka jest polityczna poprawność molestowali ich dzieci w szkołach w ramach gender i przekształcali je w seksualne zabawki , ani żeby niszczyli ich rodziny , niszczyli życie ich córek i żon i sióstr przekształcając je w k.. , które są do dyspozycji prawie każdego , które bardzo często nie wiedza nawet kto jest ojcem ich dzieci . Ci muzułmańscy żołnierze nie będą patrzyli spokojnie jak ich synów i barci fanatycy religijni politycznej poprawności przekształcą w bezmózgich roboli , bez ambicji , bez marzeń , porzucających niczym najgorsze zwierzęta swoje dzieci , nie potrafiących zaopiekować się kobietą. A ci jeśliby do takiej Polski wróciło 15 tysięcy Polaków Wróciło 15 tysięcy chrześcijańskich żołnierzy . Czy nie padłby blady strach na bandytów seksualnych gender , którzy śmiejąc się polskim rodzicom w nos szerzą przemoc seksualna w szkołach wobec bezbronnych polskich dzieci. Sakiewicz ma rację. Nie tylko Ukraińcy , ale i Polacy wobec zagrożeń ze wschodu, Zachodu oraz lewackiej dywersji w samej Polsce powinni przekształcić się w społeczeństwo militarne . I racje ma Braun że państwo polskie powinno być państwem katolickim .I nie jest w tym nic dziwnego. Nie ma państw , które nie opierają się na jakiejś religijnej aksjologi . Nawet Francja jest państwem, które ma swoja religię państwowa , jak ja określił profesor Ferguson , Religią tą jest polityczna poprawność , do której wyznawania zmuszono już większość Francuzów . Ze śmiertelnym skutkiem , bo prawie jedna trzecia młodych ludzi w wieku 18 – 24 to osoby popierające fanatyków muzułmańskich i idee siłowego ustanowienia państwa muzułmańskiego. Obecnym i przyszłym zagrożeniom militarnym jakie będą wyzwaniem dla Polski mogą stawić czoła jednie armia której żołnierze będą gotowi oddać życie za Boga Honor i Ojczyznę Bo chyba nikt nie wyobraża sobie Biedronia , który gotów jest odda swoje życie za parady równości i dark roomy w przybytkach homoseksualnych , albo Środę za prawo mężczyzny do noszenia sukienek i wymuszania na wszystkich nazywania siebie kobietą . Grzegorz Jurczyński Dark room „Na 300m2 powierzchni, zapewniliśmy Wam moc atrakcji w klimacie SAFE-SEX-PARTY takich jak: darkroomy, sex kino, tematyczne party i wiele innych. Tylko u nas zabawisz się w większym lub mniejszym gronie w ciemnym labiryncie lub prywatnej kabinie, poczujesz moc niezapomnianych wrażeń i będziesz marzył o tym, aby do nas wrócić i poczuć to poraz kolejny. „..”Tekst przedstawia ofertę klubu dla gejów mieszczącego się w Krakowie.  Pojawiają się tu takie pojęcia jak „darkroom”, „ciemny labirynt”, „prywatna kabina”. Wszystkie te nazwy stanowią ofertę przeznaczoną dla mężczyzn chcących doznać przypadkowego kontaktu homoseksualnego. „..”Każdy uczestnik jest całkowicie rozebrany. Kontakty fizyczne (współżycie homoseksualne) odbywają się z przypadkowo napotkanym w ciemnościach partnerem. Po kilku minutach następuje zmiana partnera. Można zatem mówić, iż w owym pokoju dokonuje się orgia rozumiana jako (homo)sex grupowy „...(źródło ) Marek Mojsiewicz

W obronie byłego posła KNP Poniosłem klęskę. Poniekąd z powodu zaniedbania, również z powodu niedopatrzenia. Ale przede wszystkim z powodu atmosfery. Parę dni temu zacząłem pisać ten tekst. I publikuję go za późno. Powinienem był nie czekać, tylko dokońc zyć i dać na stronie KNP… Oto ten tekst: Nasza partia to w 90% mężczyźni. Jest zatem zdumiewające, z jaką siłą w ostatnich miesiącach szerzą się w niej plotki. Oto jeden kolega źle się wyraził o drugim – na co drugi natychmiast wyraził o tym swoja opinię. Ta pierwsza wiadomość była nieprawdziwa – ale stosunki między tymi Kolegami są nadal nasączone nieufnością. Oto ktoś puścił plotkę, że pewien Znany Polityk powiedział, iż Ważny Członek KNP powiedział mu, że jestem rosyjskim agentem. W rzeczywistości powiedział ze śmiechem: „oczywiście nie mogę wykluczyć, że JKM jest ruskim agentem” – co jest świętą prawdą, bo niby jak można to wykluczyć? Nawet jak sam p. Putin powie, że to nieprawda… A plotka leci. Oto jakiś Pan Anonim napisał w komentarzu na jakimś blogu, że nie dopuści, by takie „odrzuty” jak WCzc. Jarosław Jagiełło miały coś do powiedzenia w partii. I oto inny – Wybitny – Członek KNP na swoim blogu tę anonimową wypowiedź cytuje, nadając jej niejako realność. Panowie (i Panie, i Trzeciopłciowcy…)! Anonimów się nie czyta – a jeśli się przeczytało, to nie robi się z nich żadnego użytku i w żadnym przypadku nie cytuje jako czegoś rozsądnego. Proszę zrozumieć: to nie tylko jakieś służby specjalne, ale oddelegowani komentatorzy z PO, PiS czy czego tam jeszcze wchodzą sobie na nasze strony, sieją plotki, serwują opinie – a my to powtarzamy! Proszę przyjąć do wiadomości, że i PO, i PiS mają ludzi po prostu opłacanych do szerzenia na naszych stronach czarnej propagandy. I trzeba być na to przygotowanym. A co do WCzc. Jarosława Jagiełły: przyjrzałem się bliżej jego działalności, jestem nią zbudowany i bardzo się cieszę, że człowiek ten – który zrezygnował z szefowania łódzkiemu PiS-owi, a potem w Sejmie głosował na ogół PiS-owi na złość – zasilił nasze szeregi. Tu koniec tamtego tekstu. P. Jagiełło nie wytrzymał nacisków i pomawiania go o niestworzone rzeczy – i wystąpił z Kongresu Nowej Prawicy. Odebrałem to bardzo boleśnie. Dużo wysiłku włożyłem, by prostować niesłuszne opinie o tym człowieku. Nawet po jego odejściu jakaś łódzka gazeta napisała, że odszedł, bo dowiedział się, że ja nie umieszczę go na pierwszym ani na drugim miejscu na liście wyborczej. Tymczasem nic takiego oczywiście nie ogłaszałem – bo p. Jagiełło wiedział o tym od samego początku. A gdyby chciał robić karierę, to nie występowałby z PiS-u lub wstąpiłby do PO…

Traktowano go obrzydliwie. Zakładałem, że jako polityk ma twardą skórę. Jednak głupota ludzka jest nieprawdopodobna. KNP-owcy bali się, że wystartuje i wejdzie do Sejmu. Nie będzie na pierwszych miejscach? To może nas przeskoczyć! Przecież wszedł z listy PiS-u z trzynastego miejsca! Pomijając zawiść – jest to kretynizm. Powiedzmy, że lista KNP zdobyła np. 15 tys. głosów, z czego „Jedynka” miałaby 12 tysięcy. A teraz załóżmy, że znalazłby się na niej p. Jagiełło, na trzynastym miejscu (na którym ktoś uciągnął 200 głosów), zebrał tych własnych głosów 13 tys. i przeskoczył „Jedynkę”… to wtedy z wynikiem 27.800 lista KNP dostałaby dwa, a może nawet i trzy miejsca! W liście do mnie p. Jagiełło napisał: „Moja decyzja podyktowana jest świadomością, że do skutecznego pełnienia służby publicznej potrzebne jest zaufanie, którego w KNP nie ma. Materializuje się po raz kolejny pogląd, iż warunkiem porozumienia i współpracy nie jest wspólnota idei i systemów wartości, ale politycznych wyborów i życiorysów”. No właśnie – a ja z tym cały czas walczę… Straciliśmy wspaniałego człowieka – i niech to będzie nauczka na przyszłość. Cześć ludzi opluskwiających p.Jagiełłę to niewątpliwie agenci innych partyj, część to zawistnicy, część – ludzie pełni dobrej woli, dbający o czystość szeregów, ale po prostu nierozsądni… Jedno jest pewne: „wtyki” cieszą się z roboty, jaką zrobiły. A moje niedopatrzenie bierze się stąd, że podobno ziarenkiem, które przeważyło szalę, była moja odpowiedź na pytanie, czy dotrzymam obietnicy, że ci którzy za czymś tam głosowali, zostaną w Wolnej Polsce wsadzeni do więzienia. Odpowiedziałem, że oczywiście tak. Tymczasem za tym czymś głosował akurat p. Jagiełło. Gdyby to miało być powodem, to bym się dziwił. Ja np. z przyjemnością odsiedziałbym rok wiezieniu – byle Ministerstwo Zdrowia uległo likwidacji. A jeśli obiecałem – to i własnego brata wsadzę. Tym chętniej, że go nie mam. Ale może jednak nie to było powodem… Wspominając przypowieść o synu marnotrawnym (Ewangelia wg św. Łukasza, 15,11-32) – co akurat nie dotyczy p.Jagiełły – kończę zazwyczaj słowami z poprzedzającej ją opowieści o zaginionej owcy: „Większa jest radość w Niebie z jednego grzesznika nawróconego niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych”. Jednak przypowieść o synu marnotrawnym kończy się tak: „Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: »Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego«. Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: »Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę«. Lecz on mu odpowiedział: »Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się«”. Nie wiemy, jak dalej ułożyły się stosunki między ojcem a obydwoma braćmi; nie wiemy, czy gospodarstwo, w którym miłosierdzie wzięło górę nad sprawiedliwością, kwitło – czy zaczęło się rozpadać? Jednak synowie spolegliwi jakoś powinni mieć fory w porównaniu z marnotrawnymi. I niech to będzie jakiś morał. JKM

Tromtadracja i ożywienie Na szczycie NATO w Newport ukraiński prezydent Poroszenko zadeklarował intencję ogłoszenia rozejmu we wschodnich obwodach Ukrainy, uzależniając to wszelako od rezultatów drugiej tury rozmów w Mińsku, stolicy Białorusi rządzonej przez tamtejszego tyrana Aleksandra Łukaszenkę. Drugiej - bo 1 września odbyła się pierwsza tura w ramach tzw. „grupy kontaktowej”. Obok byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy, byłego tyrana, przeciwko któremu wzniecona została w Kijowie ”pomarańczowa rewolucja”, a który dzisiaj może nie jest jeszcze naszą duszeńką, ale niewątpliwie trochę się politycznie wyleczył - więc obok byłego ukraińskiego ty... to jest, pardon - oczywiście demokratycznie wybranego prezydenta Leonida Kuczmy w rozmowach tych wziął udział ambasador Rosji w Kijowie Michał Zurabow, przedstawicielka OBWE Heidi Tagliavini ze Szwajcarii, a także wicepremier Donieckiej Republiki Ludowej Andrzej Purgin i przedstawiciel separatystów z Ługańska, Aleksander Kariakin. Udział separatystów oznacza, że w ich statusie nastąpiła ważna zmiana; z „terrorystów” awansowali na „Wysokie Układające się Strony” jeśli jeszcze nie de iure, to na pewno de facto - co niewątpliwie było jednym z ważnych, dyplomatycznych celów Kremla. Nawiązując do deklaracji prezydenta Poroszenki w Newport, premier Donieckiej Republiki Ludowej Aleksander Zacharczenko oświadczył, że i separatyści gotowi są do zawieszenia broni, o ile w Mińsku zostanie podpisane porozumienie. Czy jednak piątkowe rozmowy w Mińsku doprowadzą do porozumienia? To zależy od tego, która partia weźmie górę w Kijowie. Wygląda bowiem na to, że stanowisko prezydenta Poroszenki nie jest podzielane zarówno przez premiera Arszenika Jaceniuka, jak i przewodniczącego Rady Najwyższej Aleksandra Turczynowa. Pewnym atutem prezydenta Poroszenki jest okoliczność, że ukraińska armia, a ściślej - stanowiące jej awangardę w tej wojnie ochotnicze bataliony poniosły spektakularną porażkę w następstwie której część wyginęła, część została rozproszona, część okrążona w kotle w Iłowajsku, a prawie 700 dostało się do niewoli. Z drugiej jednak strony na szczycie NATO została udzielona obietnica przekazania Kijowowi 15 mln dolarów, co może wzmocnić tamtejszą „partię wojny”. Jednak z trzeciej strony, biorąc pod uwagę koszty tej wojny, ten zastrzyk ma charakter symboliczny i może wystarczyć na przekupienie kilku polityków, ale nie na odwrócenie sytuacji, a ponadto sekretarz NATO Rasmussen oświadczył, że NATO nie udzieli Ukrainie pomocy w postaci broni, amunicji i sprzętu. Mogą to zrobić poszczególne państwa NATO, ale przed szczytem w Newport też mogły, ale dlaczegoś żadne tego nie zrobiło. W tej sytuacji szanse na porozumienie w Mińsku nie są małe. Wydaje się, że istotnym elementem tego porozumienia byłaby autonomia uprzemysłowionych, wschodnich obwodów Ukrainy. Politycznym gwarantem tej autonomii byłby oczywiście Kreml, co dawałoby mu możliwość ingerencji w ukraińskie sprawy, a poza tym zapewniało kontrolę nad tymi obwodami, w których Kijów niewiele miałby do powiedzenia. Jeśli tak, to by oznaczało, że przeprowadzony w Kijowie z inspiracji, a z pewnością z błogosławieństwem USA polityczny przewrót dokonał się za cenę rozbioru Ukrainy, którego początkiem była aneksja Krymu przez Rosję. W następstwie Ukraina, a ściślej - jej pozostałość, stanie się rodzajem „strefy buforowej” między zwartym obszarem obrony NATO z jednej strony, a zwartym obszarem obrony rosyjskiej z drugiej.

Tymczasem w Polsce zapanowały szalenie wojownicze nastroje. Używa słowa „szalenie” celowo, bo apogeum tych nastrojów wyraził były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju Lech Wałęsa, zupełnie serio oświadczając, że gwoli zapewnienia sobie siły odstraszającej, Polska powinna wydzierżawić od kogoś broń jądrową. Oby w takiej sytuacji Nasza Złota Pani nie doszła do przekonania, że nadszedł czas położenia kresu temu szaleństwu i nie dokończyła procesu jednoczenia Niemiec przed rokiem 2020, dołączając resztę naszego nieszczęśliwego kraju do wspomnianej „strefy buforowej”. Warto przypomnieć, że o ustanowieniu „strefy buforowej” w obszarze między zjednoczonymi Niemcami a Związkiem Sowieckim mówił jeszcze w roku 1987 sowiecki minister spraw zagranicznych Edward Szewardnadze, jako o warunku sine qua non sowieckiej zgody na zjednoczenie Niemiec - a każda oryginalna myśl raz rzucona w przestrzeń, prędzej czy później znajdzie swego amatora. Oczywiście teraz nic jeszcze na to nie wskazuje; przeciwnie - Polska odniosła niebywały sukces bo premier Donald Tusk został wybrany na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Ta Rada, składająca się z szefów rządów i szefów państw członkowskich UE ma dwie wyraźne kompetencje: wybiera sobie przewodniczącego, którego ranga w systemie organów władzy UE jest podobna do rangi przewodniczącego Rady Państwa w Polsce za komuny, a więc raczej niewielka - no i wybiera też prezesa i zarząd Europejskiego Banku Centralnego. Poza tym „wysyła impulsy”. Zatem sukces premiera Tuska wyraża się raczej w kategoriach finansowych; uposażenie polskiego premiera sięga ok. 200 tys zł rocznie, podczas gdy przewodniczącego Rady Europejskiej - 1,5 mln zł rocznie. Wreszcie niepodobna nie zwrócić uwagi na moment, w którym nastąpiło to wyniesienie premiera Tuska. Coraz bardziej zaciskała się wokół niego pętla afery podsłuchowej, więc złośliwi powiadają, że „lepsza Bruksela, niż chłodna cela”. Może aż tak źle by nie było, bo przecież nawet Jarosław Kaczyński, wyrzucając Jacka Kurskiego z PiS-u za „dziadka z Wehrmachtu” dowiódł, że respektuje konstytucyjną zasadę: „my nie ruszamy waszych - wy nie ruszacie naszych” - ale niepodobna też nie zauważyć, że Nasza Złota Pani podała premieru Tusku pomocną dłoń niemal w ostatniej chwili. Nie jest wykluczone, że nie uczyniła tego wyłącznie z poczucia obowiązku wobec swoich faworytów i że była w tym również kalkulacja polityczna. Oto bowiem pojawiły się komentarze, że kiedy już Donald Tusk zakończy swoją drugą kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej, to w naszym nieszczęśliwym kraju swoją drugą kadencję na stanowisku prezydenta zakończy również Bronisław Komorowski - a wtedy Donald Tusk powróci w chwale i obejmie stanowisko prezydenta - oczywiście znów na dwie kadencje. Warto w tym kontekście przypomnieć wypowiedź pana doktora Jerzego Gorzelika z Ruchu Autonomii Śląska, że w roku 2020 Polska stanie się państwem federalnym. Któż lepiej przeprowadzi taką operację, niż Donald Tusk? Od razu widać, że Nasza Złota Pani o wszystkim zawczasu pomyślała i wszystko przygotowała. Najwyraźniej federalny charakter państwa musi być wśród Niemców popularny, bo niemiecki wicekanclerz i minister gospodarki Sigmar Gabriel powiedział niedawno, że i Ukraina powinna być państwem federalnym. Zatem - jak powiadają gitowcy - wszystko gra i koliduje, a skoro „powinna”, to na pewno będzie. Oczywiście konsekwencje wyniesienia premiera Tuska na tym się nie kończą, przeciwnie - otwierają „puszkę z Pandorą” na tak zwanej krajowej scenie politycznej, którą wstrząsają spekulacje, któż teraz zostanie premierem po premierze Tusku. Początkowo i vox populi w osobach funkcjonariuszy niezależnych mediów głównego nurtu i nawet zarząd Platformy Obywatelskiej wskazał na panią marszalicę Sejmu Ewę Kopacz, co dowodzi, że pani marszalica, podobnie jak Józek Szmaciak, „ma chody duże i w MSW i na uczelni” - ale wszystkich ostudził prezydent Komorowski oświadczeniem, że nie czuje się związany decyzjami zarządu PO. Najwyraźniej Stronnictwo Ruskie nie zamierza tańczyć w takt pruskiej muzyki tym bardziej, że zgodnie z art. 153 konstytucji, prezesa Rady Ministrów desygnuje prezydent. Poza tym premier - swoją drogą, a przewodniczący Platformy Obywatelskiej - swoją, więc w tym kontekście należy zwrócić uwagę na ożywienie Grzegorza Schetyny i jego zwolenników w PO. Pan Schetyna był ostatnio wyraźnie szykanowany przez premiera Tuska, co na podstawie mojej ulubionej teorii spiskowej wyjaśniam, iż protegowała go nie ta sama bezpieczniacka wataha, pod opieka której pozostawał premier Tusk. Teraz jednak sytuacja znowu stała się płynna, co oznacza, że zarobkowa emigracja premiera Tuska, za którym wyemigrować na z góry upatrzone stanowisko unijnego ludowego komisarza ma też pani wicepremier Elżbieta Bieńkowska, zapoczątkuje potężny ruch kadrowy od samego góry, aż do samego dołu. Takie ruchy nigdy nie są do końca przewidywalne, toteż nic dziwnego, że we wszystkich ugrupowaniach parlamentarnych i ich otoczeniu, oprócz szalenie wojowniczych nastrojów, zapanowało też radosne ożywienie. Stanisław Michalkiewicz

08/09/2014 Demokracja sondażowa Bardzo ciekawe rzeczy dzieją się w Opatowie podczas wyborów uzupełniających do Senatu. W czterech powiatach wygrywa Prawo i Sprawiedliwość- i frekwencja jest około 7% -średnio. A w Opatowie- wygrywa kandydat Polskiego Stronnictwa Ludowego- i frekwencja jest- uwaga! 40%(???)”Ludowcy” ciszą się tam wielkim poparciem frekwencyjnym. Jednak lud jest nieobliczalny- przynajmniej w Opatowie. Uwielbia Polskie Stronnictwo Ludowe. W czasie wojny była tam bardzo rozwinięta partyzantka leśna. Może to ma coś wspólnego? Gdy było referendum powojenne” komuniści” strasznie fałszowali wybory. Ale już jet po wojnie i nikomu takie rzeczy do głowy nie przychodzą. Gdyby tylko Opatów decydował… Nie takie rzeczy się filozofom nie śniły. Nie śnił się przecież socjalizm- najlepszy ustrój na świecie, pod warunkiem oczywiście , że są pieniądze na to, żeby go utrzymywać- są. Nie myślał nad tym pisarz Żeromski, który napisał”Przedwiośnie”. Czekał na ten socjalizm wraz z towarzyszem Piłsudskim- i się doczekał. Socjalizm zapanował w Polsce po roku 1918 i trwa do dziś- i jeszcze bardziej się umacnia. Więcej socjalizmu. Tylko patrzeć jak Polskie Stronnictwo Ludowe wygra wszędzie, ale przed nim będzie Platforma Obywatelska Unii Europejskiej. Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy. Już w ostatnich sondażach Platforma Obywatelska Unii Europejskiej wygrywa wybory w cuglach- znacznie przed Prawem i Sprawiedliwością, która to partia wygrywała jeszcze przedwczoraj wybory, ale się zmieniło. Teraz wygrywa Platforma Obywatelska- i będzie jej rosło aż do wyborów, bo władzy raz zdobytej nie oddadzą nigdy- tego by jeszcze brakowało, żeby oddać władzę, tym bardziej że za paznokciami jest tyle brudu. Ważne kto te sondaże robi. Bo kto głosy liczy- wiadomo. Ci co są w komisjach wyborczych! Już anomalie wyborcze w demokratycznych wyborach były. Po każdych bachanaliach są protesty wyborcze, ale jakoś wszystko uchodzi płazem- i wszystko pozostaje po staremu. Bo co z tego, że skrzywdzeni kandydaci protestują? Nich sobie protestują. Co by to było jakby Państwowa Komisja Wyborcza każdy protest brała poważnie? I co? Miałaby unieważnić wybory? Tak jak Gazeta Wyborcza miałaby prostować wszystkie nieprawidłowości- i też każdy numer unieważnić. Protestów jest dziesiątki po każdych bachanaliach- i nic. Demokracja to największa wartość jaką otrzymaliśmy po 1989 roku- roku wielkich przemian. Bo wcześniej demokracji nie było. Większej wartości jak demokratyczny chaos nie mogliśmy sobie wymarzyć. Życie w wiecznym chaosie- to jest marzenie milionów Polaków. W poprzedniej komunie- jak twierdzi propaganda nie było demokracji. A co było? Monarchia? Lud fatygował się do urn, żeby głosować na listę Frontu Jedności i Narodu i wybierał tych, których podstawiała mu Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, zjednoczona wokół programu, żeby wszystkim żyło się lepiej. Wszystkim. Tak jak za rządów Platformy Obywatelskiej Unii Europejskiej. Dokładnie wszystkim, a najlepiej panu premierowi Donaldowi Tuskowi. Temu to się teraz będzie żyło. Ale musi zostawić Platformę Obywatelską w stanie takim, żeby wszyscy, którzy żyją z Platformy Obywatelskiej i żyjący z demokratycznego państwa prawnego, nie mieli powodów do niezadowolenia. Wszystkim musi być lepiej- naprawdę wszystkim- z Platformy Obywatelskiej. Bo będzie też lepiej wszystkim z Prawa i Sprawiedliwości, jak tylko uda się tej partii- a na pewno się uda bo tak postanowiła Unia Europejska – utworzyć Europejski Fundusz Pożyczkowy, który już na pewno pomoże rozwiązać problemy. Wpompują w ten Fundusz znowu ogromne pieniądze pochodzące z pożyczek Międzynarodowego Funduszu Walutowego, z Europejskiego Banku Centralnego i może innych instytucji finansowych, które chcą wszystkim zrobić dobrze. Chociaż niektórzy już twierdzą, że dobrze już było i nie będzie lepiej- ale będzie gorzej. Bo jak się pożyczy to trzeba oddać, ale oddać nie tyle ile się pożyczyło, ale więcej, bo właśnie chodzi o to, żeby zyskać na pożyczaniu poprzez sowity procent. Chodzi o ten procent od pożyczonych pieniędzy skupionych w Europejskim Funduszu Pożyczkowym. I żeby móc jeszcze więcej rozdawać, a potem niech 500 milionów niewolników Unii Europejskiej te pożyczone pieniądze zwraca. Niech solidnie pracują, podniesie się im podatki- i spłacą- tak jak to zwykle bywało. Niewolnicy nie są Spartakusami- i się nie buntują. To są niezwykle posłuszni „obywatele”- rabowani, ale trzeba przyznać- bardzo spokojni. Nie będzie to mała suma do rozkradzenia, bo około 1 biliona euro(!!!) Czyli tylko 1000 miliardów euro- jak na początek to zupełnie nieźle, ważne co będzie dalej. Może uda się później wpompować jeszcze z bilion euro, żeby było co podzielić, ku zadowoleniu dzielących, a także tych wszystkich, którzy coś dostaną. Najbardziej są zadowoleni w takich miłych sytuacjach dzielących- im przypadnie najwięcej- za dzielenie, bo przecież to sprawa bardzo odpowiedzialna, żeby sprawiedliwie podzielić. Nie ma to jak sprawiedliwie podzielić. To jest wielka sztuka sprawiedliwości. Jednak w tym Opatowie nie wyszło- nie wygrał kandydat Polskiego Stronnictwa Ludowego, wygrał kandydat Prawa i Sprawiedliwości Społecznej, o 600 głosów demokratycznych. I nie pomogła olbrzymia frekwencja w Opatowie na poziomie około 40 %, chociaż wszędzie było w granicach 7%. Gdyby tak w Ostrowcu było coś około 40%- to na pewno kandydat Polskiego Stronnictwa Ludowego został by senatorem, ku chwale ojczyzny. Wszystkie pieniądze byłyby lepiej podzielone, niż zrobi to kandydat Prawa i Sprawiedliwości Społecznej. Z całą pewnością byłoby bardziej ludowo i społecznie. Ale te 40% było tylko w Opatowie. Nie daleko Gór Świętokrzyskich, które można byłoby pozdrowić, gdyby tylko cichociemny „Ponury” jeszcze żył. Polska już wydała- jako kraj zamożny i dobrze zorganizowany 6 miliardów euro na pomoc dla innych bratnich krajów Związku Socjalistycznych Republik Europejskich, dla Grecji, Portugalii i innych krajów potrzebujących pomocy. Nie zostawimy innych w potrzebie, Musimy im pomóc, a sami pożyczymy, żebyśmy mogli pomóc innym. Za pomoc naszą i waszą. Z Europejskim Funduszem Pożyczkowym zajedziemy jeszcze dalej niż dotychczas. Jeszcze dalej w dziadostwie. I wszystko się uzasadni przy pomocy sondaży. W końcu od czego jest propaganda? Dzięki dobrej propagandzie Polacy się nawet nie zorientują, że ich kraj zatonie. Bo w takiej sytuacji i przy takim kierunku- na pewno zatonie!

Czas szykować szalupy… WJR

Staramy się o te NATO-wskie bazy czy też nie?

1. Z ostatniego NATO-wskiego szczytu z Newport, prezydent Komorowski wrócił zaledwie z deklaracją utworzenia rotacyjnych oddziałów natowskiego wojska, które będą ćwiczyły na poligonach kilku krajów Europy Środkowo -Wschodniej (prawdopodobnie państw nadbałtyckich, Polski, być może Rumunii), a mimo tego odtrąbiono jednak sukces. Okazało się, że mimo coraz bardziej realnego zagrożenia ze Wschodu, konkretnie z Rosji, na terytorium naszego kraju nie może powstać żadna stała NATO-wska baza, ponieważ wiodące kraje tego paktu (w szczególności Niemcy), chcą dochować przyrzeczeń jakie złożono Rosji w momencie jego rozszerzenia. Rzeczywiście 15 lat temu deklaracja, że żadnych stałych baz NATO nie będzie tworzyć na terytorium państw Europy Środkowo – Wschodniej, zostało Rosji złożone, tyle tylko, że w ostatnich latach, parę innych równie ważnych ustaleń, putinowska Rosja jednostronnie złamała (choćby to zachowaniu integralności terytorialnej sąsiedniej Ukrainy, zresztą takie gwarancje dla Ukrainy razem z Rosją złożyły USA i Wlk. Brytania w sytuacji kiedy ten kraj rezygnował z broni atomowej).

2. Ten „sukces” najlepiej odzwierciedlała ogromnie zdziwiona mina ministra obrony Tomasza Siemoniaka (pokazana na wielu zdjęciach ze szczytu), który słuchając wypowiedzi gospodarza szczytu Davida Camerona, patrzył z coraz większym niedowierzaniem na prezydenta Komorowskiego. Później na Twitterze, próbował się z niej wytłumaczyć, sugerując nieprecyzyjne tłumaczenie, w sprawie ustaleń szczytu dotyczących tzw. szpicy czyli około 5 tysięcy żołnierzy z krajów sojuszniczych, którzy rotacyjnie mieliby przebywać na terytorium państw Europy Środkowo – Wschodniej. Cameron powiedział, że dowództwo tych wojsk miałoby znajdować się w Szczecinie, gdzie od dawna znajduje się już dowództwo NATO-wskiego (polsko-niemiecko-duńskiego) korpusu Północ – Wschód ale za parę godzin okazało się, że akurat w tej sprawie decyzje zapadną dopiero za kilka miesięcy.

3. Jednak po wczorajszych wypowiedziach w programie red. Bohdana Rymanowskiego „Kawa na ławę” w TVN24, przedstawicieli rządzącej koalicji PO- PSL, prominentnego europosła Adama Szejnfelda i Krzysztofa Kosińskiego, rzecznika klubu parlamentarnego PSL, można mieć poważne wątpliwości czy Polska stara się tak naprawdę o stałą obecność NATO-wskich wojsk w Polsce i związanego z nimi ciężkiego sprzętu. Adam Szejnfeld powiedział ni mniej ni więcej, tylko że pojawienie się NATO-wskich żołnierzy w Polsce zwiększy zagrożenie naszego kraju ze strony Rosji – „przecież Rosja odpowiada na byle co dużo silniej niż można się spodziewać, więc na takie posunięcie musiałaby odpowiedzieć bardzo silnie”. Wtórował mu rzecznik klubu parlamentarnego PSL, który twierdził, że takie posunięcia NATO mogą tylko rozdrażnić Rosję, a następnie zdecydowanie przeciwstawił się nawet rozpoczęciu procesu przyjęcia Ukrainy do NATO.

4. W przypadku przedstawiciela PSL-u to nic nowego, bowiem prominentni politycy tej partii w zasadzie „od zawsze” w jakiejkolwiek sprawie, nie chcieli narażać się Rosji. Szczególnie po wprowadzeniu przez Rosję embarga na polską wieprzowinę (w wyniku pojawienia się w naszym kraju wirusa afrykańskiego pomoru świń), jeszcze zimą tego roku zaczęli na przykład na spotkaniach z rolnikami, tłumaczyć im, że blokada naszego eksportu jest wynikiem pojawiania się polskich polityków w tym w szczególności prezesa Jarosława Kaczyńskiego „na Majdanie”. Tego rodzaju tłumaczenia nasiliły się pod koniec lipca, wtedy kiedy Rosja zapowiedziała embargo na polskie warzywa i owoce od 1 sierpnia.

Cały ten „misterny plan” zwalenia odpowiedzialności za rosyjskie embargo na Kaczyńskiego, runął jednak w momencie kiedy Rosja wprowadziła 7 sierpnia embargo na eksport rolno – spożywczy ze wszystkich 28 krajów UE, a więc także tych, które w sprawie nałożenia sankcji na Rosję, bardzo się opierały.

4. Okazuje się, że strategia nie narażania się Rosji, przeszła z polityków PSL-u na tych z Platformy, skoro zaraz po NATO-wskim szczycie publicznie mówią, że bazy tego paktu w Polsce tylko zwiększają rosyjskie zagrożenie. Wprawdzie jeszcze 2 miesiące temu minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski twierdził, że jego marzeniem byłoby stacjonowanie w Polsce co najmniej dwóch NATO-wskich brygad ale jak widać u polityków Platformy zmienność poglądów nawet w najważniejszych dla kraju sprawach, jest wręcz codziennością. Kuźmiuk

Pójdziemy do lasku? „Słowicze dźwięki w mężczyzny głosie, a w sercu lisie zamiary” - przestrzega poeta. Cóż dopiero, gdy taki mężczyzna sypie złotem na prawo i lewo? W takiej sytuacji nawet najbardziej pryncypialne osoby zaczynają się wahać, aż wreszcie pękają wszystkie zapory, niczym w znanej w swoim czasie piosence, w której piękny młodzian namawiał panienkę na wypad do lasku. Panienka była jednak nieustępliwa, więc zrezygnowany młodzieniec wreszcie oznajmił jej, że na pamiątkę nawiązanej znajomości chciałby ofiarować jej pierścień z brylantami. Na takie dictum panienka wrzasnęła: „Panie, jak tutaj gorąco! Pójdziemy do lasku?” Więc kiedy podczas kampanii stręczenia tubylczemu narodowi traktatu akcesyjnego mądrzy i roztropni dawali do zrozumienia, że Unia sypnie złotem i znowu będzie jak za Gierka, wielu zostało przekonanych do Anschlussu tym bardziej, że mówiąc franchement entre nous, ta cała niepodległość dla tzw. szarych ludzi, co to nie zostali zaliczeni, ani do starej, ani do nowej nomenklatury, nie wyglądała zachęcająco. Byli jednakowoż skrupulaci, którzy demonstrowali obawy natury nie tyle merkantylnej, co duchowej - czy aby porażona bigoterią laickości Unia Europejska nie zacznie aby tresować nas na swój obraz i podobieństwo. Tych mądrzy i roztropni przekonywali na dwa sposoby. Po pierwsze - że owszem, Unia jest porażona bigoterią laickości, ale właśnie dlatego powinniśmy się do niej przyłączyć, żeby tę zlaicyzowaną Unię ewangelizować. Nie wszystkich to przekonywało, bo na przykład ja pytałem, dlaczegóż to nikt nie występuje z pomysłem, by gwoli skuteczniejszego ewangelizowania Europy Wschodniej, Polska powinna przyłączyć się do Wspólnoty Niepodległych Państw? Oczywiście takie pytania traktowane były wzgardliwym milczeniem, bo jużci - co tu odpowiedzieć, skoro gwoli ewangelizowania Unii musimy zgodzić się na Asnchluss, a gwoli ewangelizowania WNP - nie musimy? Na wszelki jednak wypadek, by rozwiać wszystkie wątpliwości, mądrzy i roztropni zaklinali się na wszystkie świętości, że w sprawach światopoglądowych i obyczajowych państwa członkowskie mają zagwarantowaną suwerenność. Wprawdzie trudno było wskazać te spiżowe gwarancje, ale ponieważ mądrzy i roztropni deklarowali to z wielki przekonaniem, nie bardzo wypadało zaprzeczać. Żeby ugruntować to przekonanie wśród ludu, nawet tubylczy Trybunał Konstytucyjny solennie orzekł, że wprawdzie ustawodawstwo unijne ma pierwszeństwo przez tubylczym, jednak nie dotyczy to konstytucji, w której zapisane są spiżowe prawa - również w kwestiach światopoglądowych. Osobiście nie ufam już tubylczemu Trybunałowi Konstytucyjnemu od dnia, w którym uznał on uchwałę lustracyjną Sejmu za sprzeczną z konstytucją. I nawet nie chodzi mi już o sytuację, że uchwała ta nie była aktem prawnym w rozumieniu ustawy o TK, tylko poleceniem skierowanym do ministra spraw wewnętrznych, a w tej sytuacji Trybunał nie miał prawa w ogóle się nią zajmować - na co w votum separatum zwrócił uwagę sędzia Wojciech Łączkowski - ale przede wszystkim o to, że prof. Zoll odczytał uzasadnienie o objętości 30 stron maszynopisu zaledwie w półtorej godziny po zamknięciu przewodu sądowego. Przekonało mnie to, że cała ta rozprawa była jedynie skeczem, odegranym gwoli stworzenia pozorów przyzwoitości. Okazało się, że ta nieufność wobec orzeczeń tubylczego TK jest uzasadniona również i z tego powodu, że jeszcze w roku 1964 Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu w sprawie Flaminio Costa vs. ENEL sformułował zasadę pierwszeństwa prawa unijnego nad prawem krajów członkowskich - bez względu na rangę ustawy. Orzeczenia ETS w Luksemburgu mają dla krajów członkowskich Unii rangę źródeł prawa, toteż nic dziwnego, że w przypadku ewidentnej sprzeczności tzw. europejskiego nakazu aresztowania z tubylczą konstytucją, została ona z inicjatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego zmieniona i odtąd można było dokonywać ekstradycji polskich obywateli zgodnie z regulacjami unijnymi. Zapewne z tego samego powodu pani sędzia Małgorzata Jungnikiel uczestnicząc z niżej podpisanym w sympozjonie na Uniwersytecie Warszawskim, poświęconym m.in. prawno-ustrojowym aspektom wejścia Polski do unii walutowej oświadczyła otwartym tekstem, że polskie sądy będą stosowały prawo unijne nawet w przypadku jego sprzeczności z polską konstytucją. Dodatkowym uzasadnieniem takiego stanowiska jest tzw. zasada lojalnej współpracy, proklamowana w traktacie lizbońskim, ratyfikowanym przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 października 2009 r. Stanowi ona, że państwo członkowskie powinno powstrzymać się przed każdym działaniem, które m o g ł o b y z a g r o z i ć urzeczywistnieniu celów Unii Europejskiej. Ponieważ chodzi o cele Unii, to jest oczywiste, że ocena, czy jakieś działanie państwa członkowskiego mogłoby tym celom zagrozić, należy do władz UE - bez względu na zakres kompetencji przekazanych Unii przez państwa członkowskie. Wspominam o tym wszystkim po to, by pokazać, że te rzeczy były, a przynajmniej powinny być znane mądrym i roztropnym zarówno w roku 2003, kiedy odbywało się u nas referendum akcesyjne, jak i w roku 2009, kiedy to Umiłowani Przywódcy poskąpili narodowi prawa wypowiedzenia się w sprawie traktatu lizbońskiego w referendum. Mówiąc wprost - wygląda na to, że mądrzy i roztropni, deklamując o gwarancjach zachowania przez państwa członkowskie UE suwerenności w sprawach światopoglądowych i obyczajowych, najzwyczajniej w świecie mijali się prawdą. Dlatego też teraz, kiedy nadający ton Unii Europejskiej socjaliści i komuniści postanowili przyspieszyć rewolucję komunistyczną, realizowaną według strategii zaproponowanej przez Antoniego Gramsciego, okazuje się, że żadnych gwarancji nie ma! Warto zwrócić uwagę, że strategia Gramscciego jest zasadniczo odmienna od znanej nam strategii bolszewickiej. W strategii bolszewickiej kładziono nacisk przede wszystkim na gwałtowną zmianę stosunków własnościowych, masowy terror i masowe duraczenie, nazywane inaczej „pieriekowką dusz”. W strategii Gramsciego masowe duraczenie wysuwa się na plan pierwszy i chociaż narzędzia terroru są stworzone, np. w postaci penalizowania „nienawiści”, to bez wyraźnej konieczności nikt z nich nie korzysta, m.in. dlatego, żeby przedwcześnie nie spłoszyć duraczonych. Ale chociaż strategia jest odmienna, to w każdym przypadku cel jest ten sam: wyhodowanie człowieka sowieckiego i zbudowanie mu państwa totalitarnego, jako naturalnego środowiska. Dlatego też pani minister Joanna Kluzik Rostkowska, która pokazała, że dla dobrej posady zdolna jest do wszystkiego, na wieść, że oprócz lekarzy, również nauczyciele chcieliby odwołać się do klauzuli sumienia, oświadczyła, że szkoła publiczna powinna być „neutralna światopoglądowo”, a nauczyciel, który neutralności tej nie będzie przestrzegał - „łamie prawo”. Ale szkoła, podobnie jak i państwo, „neutralne światopoglądowo” być nie mogą. Państwo - bo musi ustanawiać prawa, a zatem - arbitralnie określać, jaka etyka obowiązuje na terenie publicznym. A ponieważ każda etyka zakotwiczona jest w konkretnym światopoglądzie, który dostarcza uzasadnienia dla jej norm i hierarchii tych norm, to państwo, ustanawiając konkretne rozwiązanie prawne i decydując tym samym, jaka etyka obowiązuje na terenie publicznym - siłą rzeczy preferuje światopogląd, który tę etykę uzasadnia - a więc nie jest „neutralne”. Podobnie szkoła, której celem jest nie tylko nauczanie, ale i wychowanie ucznia, to znaczy - wpojenie mu konkretnego systemu wartości - „neutralna światopoglądowo” być nie może, bo każdy system wartości wypływa z konkretnego światopoglądu. W tej sytuacji „neutralność światopoglądowa”, zarówno w państwie, jak i w szkole jest tylko pseudonimem rugowania z terenu publicznego światopoglądu chrześcijańskiego na rzecz „laickości”, to znaczy - etyki sytuacyjnej, w której dobre jest to, co na danym etapie za dobre uzna partia. Mamy zatem do czynienia z walką o kształt cywilizacji, w której stawką jest to, czy uda się nam ocalić cywilizację łacińską, czy też to się nie uda, i na jej gruzach zatriumfuje komunizm. Sytuację pogarsza fakt, że pod wpływem podszeptów i propagandy mądrych i roztropnych, włożyliśmy w ręce wrogów łacińskiej cywilizacji narzędzia, dzięki którym dzisiaj doprowadzają nas oni do stanu bezbronności. Stanisław Michalkiewicz

09/09/2014 Dzień Marzyciela - lewica obchodziła wczoraj, a właściwie- sądząc po poziomie umysłowym działaczy lewicy wszelakiej, powinna obchodzić codziennie- Dzień Świra. Co nie wymyślą, to wszystko odbywa się na granicy obłędu. Obłęd na stałe wpisany jest w działanie lewicy wszelkiej- umyślili sobie, żeby wszystko się da wywrócić do góry nogami. A co się nie da- też wywrócić do góry nogami. Bo najlepiej jak stoimy na głowie mając przed sobą wszystko wywrócone do góry nogami. Nic nie może się odstać normalnie i tradycyjnie w nieposkromionej chęci wolnego wyboru. Już kombinują, żeby komunia, nie dość, że na rękę- tak jak postanowił papież Jan Paweł II- to jeszcze na wynos. Ale tymczasem do skoku na sklepiki szkolne szykuje się Polskie Stronnictwo Ludowe Unii Europejskiej i Zaprzeczenia Zdrowego Rozsądku. Chce w końcu skończyć ze złym żywieniem dzieci państwowych, które nabawiają się w sklepikach szkolnych złych nawyków żywieniowych. Nie ważne co o tym sądzą rodzice- ważne jest że Polskie Stronnictwo Ludowe Unii Europejskiej i Zaprzeczenia Zdrowego Rozsądku chce wyeliminować słodycze i czipsy solone ze szkolnych sklepików. Wyeliminować dwie białe śmierci: sól i cukier. Pozostanie jeszcze biała państwowa służba zdrowia do wyeliminowania. I to będzie wszystko jeśli chodzi o białe śmierci. Natomiast pozostaną owoce, które zwierają cukier no i ryby- które zwierają sól. Tym bardziej, że jabłek mamy w bród- po embargu rosyjskim, w odpowiedzi na embargo europejskie. Tak jak gruszek i innych owoców słodkich, zawierających cukier. Mają być wyeliminowane batoniki, którymi obżerają się państwowe dzieci, bo tam jest dużo cukru który podobno według działaczy PSL-u szkodzi w batonikach, a na to miejsce zostaną wprowadzone owoce słodkie, które zawierają cukier, ale ten nie szkodzi- oraz pozostawione zostaną słodkie bułki zawierające również cukier. I te też nie szkodzą. Wygląda na to, że coś zaszkodziło twórcom ustawy o dobrym żywieniu i padło im na mózg w komisji żywieniowej, jeśli oczywiście taka jest- tak jak biuro kwotowania mleka i biuro kwotowania cukru. A w wyrobach zbożowych nie ma soli? Chciałbym zapytać członków nieszanownej komisji? Albo w wyrobach mlecznych? Bo chodzi o to, żeby nie jeść obcej soli- ale swoją- tak mi się przynajmniej wydaje- to przeświecało twórcom szanownej ustawy. PSL chce państwowym dzieciom sprzedawać wyłącznie słodycze pochodzenia polskiego i sól pochodzenia polskiego. Bo kilka lat temu radni Nowej Jerozolimy, pardon- Nowego Jorku, próbowali zakazać jedzenia soli tamtejszym mieszkańcom, bo rzekomo sól bardzo szkodzi człowiekowi- szczególnie w Nowym Yorku. Co prawda kiedyś sól dodawała smaku, ale obecnie już nie. Obecnie już tylko szkodzi człowiekowi, a ponieważ ludzie stają się pomału własnością państw demokratycznych w tym prawnych- to państwo im zakazuje. W końcu pan może swojemu niewolnikowi zakazać tego czy owego, żeby go ratować przed białą śmiercią. Zastanawiam się jak Polskie Stronnictwo Ludowe Unii Europejskiej i Zaprzeczenia Zdrowego Rozsądku rozwiąże problem soli na corocznych dożynkach. Bo tam ludowe kobiety witają chlebem zasolonym i solą. Przecież nie czipsami, a i sól w oku może się trafić jak jedna z nich zachowa się nieuważnie. Wtedy prezes ZSL-u pospieszy z pomocą. Wyciągnie językiem zagubione ziarnko soli w oku kobiecie w stroju regionalnym. Ile będzie radości i propagandy, że prezes uratował oko kobiety w stroju regionalnym. Oczywiście dzieciaki, którym Polskie Stronnictwo Ludowe Unii Europejskiej i Białych Śmierci zakazało słodyczy i czipsów, wyjdzie sobie ze szkoły, przejdzie przez ulicę i jeśli nie ulegnie wypadkowi kupi sobie to co potrzebuje w sklepie o charakterze supermarketu, albo jeszcze w sklepiku rodzinnym, których coraz w Polsce- mniej. Wtedy można uchwalić sejmową ustawę o charakterze represyjnym , której efekty zapisane będą w każdym sklepie: „Dzieciom do lat 18 słodycze i czipsy nie będą sprzedawane”. Tak będzie oczywiście najlepiej i lepiej być nie może, bo lepiej już było. Właściciele sklepów sprzedający dzieciom słodycze i czipsy oraz oranżadę słodką, będą oczywiście karani za niesubordynację wobec władzy państwowego socjalizmu, tak jak w przypadku sprzedaży papierosów i alkoholu. Dzieciaki młodsze będą prosiły dzieciaki starsze, żeby te im kupiły słodycze i czipsy. Tak jak młodzieńcy, którzy jeszcze nie mają osiemnastu lat, i chcą sobie kupić piwo- proszą starszych kolegów, żeby im takie piwo kupili. I tak będzie, gdy w Polsce zostaną zalegalizowane narkotyki. Będzie je można zażywać od lat czterdziestu, wtedy ci co mają czterdzieści jeden, będą kupowali narkotyki, tym, którzy jeszcze nie osiągnęli wieku właściwego z punktu widzenia państwa demokratycznego i prawnego. Bo dorosły człowiek nie powinien sam decydować o swoich sprawach. Powinno za niego decydować państwo socjalistyczne i prawne oparte o demokrację większościową. Sól, cukier, słodycze- a dlaczego nie banany i pomarańcze? Cholera z tym cukrem.. I dlatego „obywatele” będący własnością państwa demokratycznego i prawnego chorują na cukrzycę. Nie wiem, czy mają za mało, czy za dużo cukru. Ale winien jest cukier. Precz z cukrem! A sól? Od soli koroduje ciało człowieka. Sól jak rdza zjada człowieka. PSL ma rację! Trzeba ratować” nasze” dzieci. Uchronić je od cukru i soli. Te okrutne chipsy palić publicznie, a czekoladowe batony kazać zjadać ich producentom- publicznie. A potem już zlikwidować wyroby mleczne i zbożowe. Niech nareszcie człowiek żywi się zdrowo i zdrowy umiera. Bo nie ma to jak zdrowo umrzeć w opiekuńczych ramionach państwa demokratycznego i prawnego. Czy może być piękniejsza śmierć niż śmierć w ramionach ojca, który do ostatnich dni naszego życia o nas dbał? Zagłaskał nas na śmierć- jeśli oczywiście sam przeżył. Głaskanie może być balsamem w ostatnich dniach życia. Państwo o nas dba- ale nie przeszkadza to grzebać mu po kieszeniach tego, o którego dba. Marzyłby mi się dzień- Dzień Marzyciela, w którym państwo nie opiekuje się mną i moimi dziećmi. Nie zajmuje się wyszukiwaniem soli w oku”obywateli” i pomiarem cukru w cukrze. Państwo się mną nie zajmuje, ja zajmuję się sobą i swoimi najbliższymi. Państwo stoi na straży mojej wolności wyboru. Wtedy dałoby się kochać takie państwo- państwo minimum, państwo, którego rolą byłoby stróżowanie nocne. Dzień Marzyciela w Państwie Nocnym. Czy to nie wspaniałe? Ale można jedynie pomarzyć! WJR

Wybory wygrywa PiS, a w telewizji Platforma i PSL

1. Niedzielne uzupełniające wybory do Senatu w województwach mazowieckim, świętokrzyskim i śląskim wygrali kandydaci Prawa i Sprawiedliwości ale prawie do południa w poniedziałek w mediach zarówno publicznych jak i prywatnych, przekonywano Polaków, że w dwóch okręgach wygrali przedstawiciele Platformy i PSL-u. Tylko zwycięstwo Marii Koc z Prawa i Sprawiedliwości w województwie mazowieckim (w okręgu obejmującym powiaty miński, garwoliński i węgrowski), nie było kwestionowane (uzyskała blisko 60% ważnie oddanych głosów) na śląsku jeszcze długo w poniedziałek wygrywał kandydat Platformy, a województwie świętokrzyskim kandydat PSL-u. Wszystkiemu temu towarzyszyło zamieszanie, powodowana dodatkowo przez Państwową Komisję Wyborczą, która mimo że startowało zaledwie po kilku kandydatów w każdym okręgów wyborczych, a do wyborów poszło zaledwie parę procent uprawnionych do głosowania, nie była sobie w stanie poradzić z szybkim policzeniem głosów (psuły się komputery, nie działał system informatyczny).

2. Wybory uzupełniające do Senatu we wspomnianych trzech okręgach wyborczych wbrew pozorom nie były łatwe dla kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. Na Mazowszu najmocniejszą częścią okręgu wyborczego był powiat miński i z tego właśnie powiatu pochodził kandydat Platformy (zresztą burmistrz jednej z gmin), kandydatka Prawa i Sprawiedliwości reprezentowała najmniejszy – powiat węgrowski i mimo tego wygrała z ponad dwukrotną przewagą (blisko 59% do 29% ważnie oddanych głosów). Na Śląsku z kolei kandydat Platformy reprezentował najliczniejszy powiat rybnicki, kandydatka Prawa i Sprawiedliwości Izabela Kloc, najsłabszy ludnościowo powiat mikołowski. Ponadto w kampanię kandydata Platformy, zaangażował się w ostatnich dniach premier Tusk już po wyborze na przewodniczącego Rady i jeszcze mocniej wicepremier Bieńkowska, która przebywała na terenie tego okręgu przez kilka dni. Ale także i tutaj zwycięstwo kandydatki Prawa i Sprawiedliwości, było przekonywujące (48% do 42% ważnie oddanych głosów).

3. Wreszcie w województwie świętokrzyskim gdzie rządzi niepodzielnie, a wręcz panuje od wielu lat PSL, kandydatem tej partii w wyborach uzupełniających był członek zarządu województwa. Samorząd województwa jest jak wiadomo głównym rozgrywającym w rozdziale unijnych pieniędzy, a najważniejszymi beneficjentami tego podziału wójtowie, burmistrzowie i starostowie reprezentujący gminy i powiaty. Mimo tego, że w kampanii wyborczej zarząd województwa z PSL obiecywał gminom i powiatom „deszcz unijnych pieniędzy”, także i tutaj wygrał kandydat Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Rusiecki (37% do 35%).

4. Mimo więc niesprzyjających okoliczności, we wszystkich trzech okręgach wyborczych, wybory uzupełniające do Senatu wyraźnie wygrali kandydaci Prawa i Sprawiedliwości i musiał być to szok dla tych trzymających „medialną wajchę”. Bowiem od momentu wybrania premiera Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej była lansowana w mediach teza (znaleziono odpowiednich ekspertów), że czeka nas odbicie notowań dla Platformy (tzw. efekt Tuska). Ba przygotowano i „odpalono” w niedzielę dwa sondaże, w których Platforma wyraźnie zyskuje, a Prawo i Sprawiedliwość traci i w związku z tym mamy wręcz nowego lidera na scenie politycznej. W sondażu przygotowanym dla TVP, Platforma zyskała aż 10 punktów procentowych, a Prawo i Sprawiedliwość straciło 4 punkty procentowe i teraz prowadzi Platforma 34%, a PiS ma tylko 28%. W zaprzyjaźnionych z rządzącymi mediach, pojawili się więc odpowiednio dobrani politolodzy i socjolodzy, którzy zaczęli tłumaczyć na czym polega tzw. efekt Tuska i prognozowali, że utrzyma się on nie tylko w czasie kampanii samorządowej ale nawet w tej przyszłorocznej, parlamentarnej. Aż tu nagle w poniedziałek w południe, trzeba było ogłosić zwycięstwo trójki kandydatów z Prawa i Sprawiedliwości czyli tzw. efekt Kaczyńskiego. Efekt Tuska i cała związana z nim narracja, poszły się szczypać. Kuźmiuk

Niesiołowski stoi na straży seksualizacji dzieci przez PO Stefan Niesiołowski „Nie wydaje mi się, abyśmy mieli do czynienia z niebezpieczeństwem zepchnięcia Platformy na pozycję lewicową. Takie zamiary mają np. ci, co namawiają nas do zajmowania się problemami homoseksualistów, którzy dotąd będą krzyczeć o prześladowaniach, aż staną się świętymi krowami, jak na Zachodzie. Do tego nie dojdzie, a dziś i w dającej się przewidzieć przyszłości głos na PO to najlepszy wybór. To głos za rozwojem demokratycznej Polski. „...”Stoimy w obliczu wyraźnej fali nacjonalizmu, demagogii, kłamstwa i nieuczciwości, przed którą Polskę może obronić tylko Platforma „...”stotę rozumowania Halla stanowi lęk przed rozmyciem ideowym PO i jej przesunięciem na lewo oraz uleganiem przez nią naciskom środowisk lewicowo-liberalnych. W tekście został nawet delikatnie sformułowany pod adresem polityków Platformy zarzut co najmniej bierności w obliczu antykościelnych działań i prób zmuszenia Kościoła do milczenia. Taka postawa PO miałaby zapobiec dorwaniu się PiS do władzy. „...”Ciemnota pchająca się do władzy „...”To jest walka obrońców demokracji, europejskiej polityki, odpowiedzialności za kraj i jego rozwój z politycznym awanturnictwem, zemstą, osobistymi porachunkami rozsierdzonego Kaczyńskiego i ciemnotą pchającą się do władzy „...”Nie wydaje mi się, aby słuszne było zrezygnowanie z najsilniejszego atutu Platformy – obrony Polski przed podpalaczami i ignorantami, których dobrze opisał znany plakat. Tylko zamiast miernoty Glińskiego dodałbym championa obrzydliwości Urbańskiego. Może warto tu przytoczyć kilka wypowiedzi czołowych liderów obozu pisowskiej katoprawicy: „Apelujemy o podpisywanie się pod stwierdzeniem o utracie przez Donalda Tuska polskich praw honorowych. Ludziom bez honoru nie podaje się ręki" (Małgorzata i Jan Żarynowie, apel z 30 czerwca 2014 r.), „Czas demokracji został przez Tuska zakończony. Kartka wyborcza nic już nie zmieni, czas na polski Majdan" (dr Bartosz Jóźwiak, prezes UPR, „Polska Niepodległa" 30 czerwca 2014 r.), „(...) widzę tylko dwie alternatywy na ten kryzys: rozgonić całą tę sitwę albo emigracja" (Wojciech Sumliński, Fronda.pl 27 czerwca 2014 r.), „Trwa niszczenie polskości w teatrach, szkołach, mediach" (Jan Pietrzak, „wSieci" 7 lipca 2014 r.), „Myślę, że ważne jest to, abyśmy stawali się coraz bardziej radykalni" (Andrzej Jaworski, poseł PiS, fronda.pl 23 czerwca 2014 r.), „Wybiła godzina W. Powstanie trwa!" (Marzena Nykiel, wpolityce.pl 3 sierpnia 2014 r.), „(...) jest wiele pseudochrześcijańskich emocji. Ale Polski już nie ma" (Wojciech Wencel, „Gość Niedzielny" 8 czerwca 2014 r.), „(...) należałoby napisać ściślej antykatolicki. Trwa europejska wojna domowa. Frontem jest próg każdego domu" (Robert Tekieli, „Gazeta Polska" 18 czerwca 2014 r.), „Nie przypuszczałem, że dożyję czasów, gdy zdeklarowanie się po stronie Kościoła, wiary katolickiej, czy Radia Maryja będzie wymagało odwagi" (Krzysztof Krawczyk, „Tygodnik Do Rzeczy" 4 sierpnia 2014 r.). „...”Ten zalew kłamstwa i nienawiści popiera istotna część Kościoła i Episkopatu, i dlatego nie mogę się zgodzić z opinią Halla, że istnieje jakakolwiek próba zmuszenia Kościoła do milczenia. Jest dokładnie odwrotnie – to wielu księży i biskupów kłamie „...”Jak można suspendować ks. Lemańskiego, a popierać Rydzyka, którego media są jednym wielkim festiwalem kłamstwa i nienawiści? Dopóki biskupi nie usuną Rydzyka, ich wszystkie apele i listy będą niewiarygodne. „...(źródło )
Lekcje seksu dla czterolatka”...”Edukacji seksualnej powinny być poddane już małedzieci – wynika z konferencji współorganizowanej przez MEN „.....”Już sześciolatek powinien rozumieć pojęcie „akceptowalny seks",”....”Była poświęcona prezentacji „standardów edukacji seksualnej w Europie", które WHO opracowało z niemieckim Federalnym Biurem ds. Edukacji Zdrowotnej. „...”edukację należy rozpocząć przed czwartym rokiem życia. W tym okresie dziecko należy nauczyć umiejętności, takich jak „rozmowa dotycząca prokreacji z wykorzystaniem określonego słownictwa". Dziecko powinno umieć też „wyrażać własne potrzeby, życzenia i granice, na przykład w kontekście zabawy w lekarza". „.....”Standardy WHO określają, co w dziedzinie seksu powinny umieć dzieci w kolejnych przedziałach wiekowych. Między 9. a 12. rokiem życia dziecko powinno nauczyć się już „skutecznie stosować prezerwatywy i środki antykoncepcyjne w przyszłości". Powinno też umieć „brać odpowiedzialność za bezpieczne i przyjemne doświadczenia seksualne". „.....”WHO radzi, by dziecko miedzy 12. a 15. rokiem życia potrafiło samo zaopatrywać się w antykoncepcję. Zdaniem WHO młodzieży w wieku powyżej 15. roku życia można dodatkowo wpoić „krytyczne podejście do norm kulturowych/religijnych w odniesieniu do ciąży, rodzicielstwa itp.". „.....”Ryszard Legutko z PiS. – To wprowadzanie seksu w świadomość bardzo młodego człowieka. Eksperci WHO to szkodliwi durnie „.....”wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka, która złożyła w Sejmie projekt ustawy zakładającej edukację seksualną od pierwszej klasy podstawówki (obecnie wychowanie do życia w rodzinie są zajęciami nadobowiązkowymi od piątej klasy). ' „..

http://naszeblogi.pl/42452-kluzik-rostkowska-zabiera-sie-za-seksualizacje-dzieci
Kluzik Rostkowska „Religia jest sferą ducha i wiary i absolutnie nie wyobrażam sobie, żeby była przedmiotem maturalnym „....” Jestem w stanie sobie wyobrazić przedmiot taki jak historia religii, religioznawstwo, bo to jest jakaś wiedza, ale jak ocenić kwestie wiary? To są bardzo indywidualne sprawy „...”Teoretycznie jest wybór pomiędzy religią a etyką, a często bywa tak, że etyki albo nie ma albo jest gdzieś spychana „....”Odnosząc się do problemu edukacji seksualnej w szkołach, Kluzik-Rostkowska powiedział, że młodzi "czerpią wiedzę o edukacji seksualnej z internetu w bardzo zwulgaryzowanej formie"....”.Byłoby, więc dobrze, żeby ta zwulgaryzowana wiedza została uzupełniona o coś, co jest po prostu kompletem informacji. Ja bym bardzo chciała się dowiedzieć, z pomocą badań, skąd dzisiaj młodzież czerpie wiedzę na temat seksualności. „...”Nowa minister edukacji pytana była także o to, od kiedy w szkołach należy wprowadzić edukację seksualną. Kluzik-Rostkowska podkreśliła, że najpierw należy określić, kto miałby taką edukację prowadzić.Wcale nie jestem przekonana, że powinni to robić nauczyciele. Bywają czasami takie sytuacje, że do szkoły przychodzą osoby z zewnątrz, które są kompetentne w tej dziedzinie i są lepiej przyjmowane przez młodzież”. „....( więcej )
W ostatnich tygodniach lewicowa część mediów  tzw. autorytetów podniosła krzyk na podpisywaną przez lekarzy Deklarację Wiary, w której uznawali prymat Prawa Bożego. W internecie pojawił się apel, by podobne deklaracje mogli składać nauczyciele. „..”W ostatnich tygodniach lewicowa część mediów  i tzw. autorytetów podniosła krzyk na podpisywaną przez lekarzy Deklarację Wiary, w której uznawali prymat Prawa Bożego. W internecie pojawił się apel, by podobne deklaracje mogli składać nauczyciele. „...”Według Kluzik-Rostkowskiej, jeżeli nauczyciel podpisze taką deklarację i będzie uczyć zgodnie z zapisami w niej zawartymi, to powinien liczyć się z reakcją dyrektora szkoły, organu prowadzącego i wojewody. Łamie on konstytucję, która mówi, że wszyscy obywatele mają takie same prawa i obowiązki bez względu na wyznanie i światopogląd oraz łamie przepisy Karty Nauczyciela” .(więcej )
Dr hab. Andrzej Lewandowicz „ ...kluczowy element inżynierii reprodukcyjnej zgodnie z klasyczną wizją heroldów kontroli urodzeń. Według niej, rozwój populacji (preferencyjnie poza małżeństwem) zależeć ma od woli i potrzeb totalitarnego państwa. Promowanie przez rząd sztucznej reprodukcji opartej na eugenice i oderwaniu prokreacji od małżeństwa, „.....”Wsparcie in vitro, i to za cudze pieniądze podatników, to jednak nie „wsparcie polityki prorodzinnej” „....”Manipulacje ludzką prokreacją poprzez procedurę in vitro, która leczeniem nie jest, tylko hodowlą, z samej definicji trudno zaliczyć do działań prorodzinnych. „..(więcej )
Wiktor Ferfecki „ Konserwatywny poseł Jacek Żalek mówił niedawno, że ustawa autorstwa Grodzkiej mogłaby umożliwić dokonywanie fikcyjnych korekt płci osobom, które chciałyby zawrzeć małżeństwa homoseksualne. „....”Po sejmowej awanturze wokół projektów ustaw o związkach partnerskich, PO znów sięga po rozwiązania charakterystyczne dla lewicy „...”Obecnie osoba decydująca się w Polsce na korektę płci jest skazana na długą batalię sądową. Zanim zmieni dane w urzędzie stanu cywilnego, musi pozwać swoich rodziców w związku z nieprawidłowym ustaleniem płci dziecka. „...”Jego następca Jarosław Gowin początkowo tłumaczył, że priorytetowo traktuje te nowelizacje, które zapowiedział w exposé premier Donald Tusk. O ułatwieniach dotyczących zmiany płci nie było tam mowy. „....”O co chodzi w projekcie Grodzkiej? Chce ona, by zmiana płci była możliwa od 16. roku życia. Wystarczyłoby złożyć wniosek z opiniami od dwóch specjalistów. Rola sądu praktycznie ograniczałaby się do zaakceptowania wniosku. Wnioskodawca nie musiałby wcześniej poddawać się żadnym zabiegom chirurgicznym.W przypadku osób, które mają cechy anatomiczne męskie i żeńskie, granica wieku wynosiłaby 13 lat.” ...(więcej )
Krasnodębski „Ale w interesie Komorowskiego leży właśnie to, by w mediach publicznych zostały utrzymane wpływy jego ludzi oraz lewicy. Tak naprawdę jest to spór "domowy", bo PO jest w gruncie rzeczy również partią lewicową „....””Ta prezydentura dopisuje więc kolejny rozdział do historii zaprzaństwa w Polsce? „....”Według mnie, podobnie wygląda prezydentura Komorowskiego: nastawiona na sprawowanie władzy, zachowanie status quo, cynizm i kompletny brak dbałości o dobro Rzeczypospolitej, a zamiast tego dbanie jedynie o interesy elity rządzącej. Charakteryzuje go też nielotność umysłowa, która jest dominującym rysem tej prezydentury. Widać to zwłaszcza w zestawieniu z poprzednim prezydentem Lechem Kaczyńskim, który był wybitnym intelektualistą, choć mało medialnym. „...(więcej )
Paweł Kowal „Wbrew temu, co mówi premier, PO to nie centrum. Mamy rząd, który jest lewacki i ekstremistyczny, a Tusk jest dziś kompletnie niewiarygodny „...”Proszę pokazać drugą centrową partię w Europie, która przez kilka miesięcy organizuje ideologiczne awantury. To jest lewacki rząd, ekstremistyczny. On używa takiej ideologii i takiej frazeologii. Premier nie jest już w centrum. Niech premier przeczyta sobie książkę Rokity, swojego kolegi, i przypomni sobie na czym wyrastał w 2003-2004 roku „....”Jedyna szansa dla Polski, to że w Polsce zostaną ludzie i będą się bogacić. Nie, Polska nie może być tylko krajem dla bogaczy, którzy mają ogromny kapitał i krajem ludzi, którym się proponuje szczaw z nasypu...(więcej )
prof. Paul Kengor„Komuniści tak naprawdę już od dawna są bardzo popularni wśród chrześcijan kierujących się „sprawiedliwością społeczną”, „.....”Poza tym Obama buduje nową klasę rządzącą, taką, dla której budżet jest źródłem środków do życia„.....”Obecnie klasa ta – której Obama zawdzięcza reelekcję – składa się z pracowników administracji na szczeblu federalnym, stanowym i lokalnym, pracowników związków zawodowych sektora publicznego; obywateli korzystających z bonów żywnościowych, opieki społecznej i zasiłków dla bezrobotnych, obywateli oczekujących od rządu zapewnienia opieki zdrowotnej i wielu innych. „....”nowa klasa stanowi znaczący i stale powiększający się odsetek ludności – i odsetek wyborców – którzy są zależni już nie tylko od rządu, ale wprost od Demokratów. Im bardziej ta grupa uzależnia się i rozrasta, tym bardziej przyczynia się do politycznego umocnienia liberalno-demokratycznych polityków w rodzaju Baracka Obamy. „.....”73 proc. nowych miejsc pracy utworzonych w USA w ciągu ostatnich pięciu lat powstało w sferze budżetowej. „....”Czy to jest komunizm?„.....”tendencję Ameryki do osuwania się w tamtą stronę lub przynajmniej w stronę socjalizmu „.....”Obamę wspierają komuniści”.....” amerykańska Partia Komunistyczna istnieje i jest zachwycona poczynaniami Obamy. Tuż po reelekcji prezydenta w listopadzie 2012 roku przewodniczący CPUSA Sam Webbwygłosił płomienne przemówienie do komitetu krajowego partii, w którym oznajmił, że zwycięstwo Obamy jest „wielkim zwycięstwem ludu”.......”Prof. Paul Kengor Tłumaczenie Piotr Braniecki „...(więcej )
W maju 2012 r. na zamkniętym spotkaniu z bogatymi darczyńcami z Florydy, którzy za wejściówkę musieli zapłacić po 50 tys. dol., kandydat Republikanów Mitt Romney mówił: - Jest 47 proc. ludzi, którzy na mnie nie zagłosują choćby nie wiem co. Oni są z Obamą. To ludzie zależni od państwa, którzy mają mentalność ofiar i wierzą, że rząd ma się nimi opiekować. Wierzą, że mają prawo do opieki zdrowotnej, do jedzenia, do dachu nad głową i do wszystkiego, co tylko można sobie wymyślić. Nie jest moją robotą przejmować się tymi ludźmi. Nigdy ich nie przekonam, że powinni wziąć odpowiedzialność za swoje życie!”. ….(więcej)
Karę do 2 lat więzienia za zachęcanie nieletnich do zachowań seksualnych przewiduje obywatelski projekt nowelizacji kodeksu karnego, którym zajmie się Sejm na najbliższym posiedzeniu. Zapisy te - wg autorów projektu - mają chronić przed demoralizacją i „seksualizacją” dzieci. Projekt trafił do Sejmu z inicjatywy komitetu „Stop pedofilii”. Jego pełnomocnikiem jest Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro, który wcześniej m.in. próbował doprowadzić do zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Celem zaproponowanej nowelizacji jest „umożliwienie ścigania osób demoralizujących młodzież pod osłoną prowadzenia edukacji”. W ocenie autorów zagwarantuje ona młodym ludziom ustawową ochrone przed demoralizacją. Projekt przewiduje, że do art. 200b kodeksu karnego („Kto publicznie propaguje lub pochwala zachowania o charakterze pedofilskim, podlega ,grzywnie karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”) zostanie dodany zapis: Tej samej karze podlega, kto publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletnich poniżej lat 15, zachowań seksualnych, lub dostarcza im środków ułatwiających podejmowanie takich zachowań. Autorzy ustawy protestują w ten sposób przeciw dokumentowi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) „Standardy edukacji seksualnej w Europie”. Ich zdaniem zalecenia WHO zmierzają do seksualizacji dzieci, mogą przedwcześnie rozbudzić u młodych ludzi zainteresowanie seksem, przekazują tylko techniczne informacje dotyczące seksu. W uzasadnieniu przekonują, że standardy WHO uczą dzieci, że to, co jest przyjemne, jest też dobre, uczą ufać instynktowi i poszukiwać przyjemności, a normy moralne przedstawiają jako zmienne i względne. Poza tym - w opinii autorów projektu - sugerowanie, że jeśli seks jest dobrowolny, jest tym samym dobry, wystawia dzieci na wielkie niebezpieczeństwo, ponieważ pedofile często uwodzą dzieci, obiecując im prezenty.

Proponowana edukacja seksualna przez przedwczesne rozbudzenie seksualne dzieci i banalizowanie aktów seksualnych, faktycznie ułatwia pedofilom wykorzystywanie dzieci”..(źródło )

Niesiołowski „„Nie będzie zmiany ustawy aborcyjnej. Projekt, który znalazł się w Sejmie, zakłada zniszczenie kompromisu aborcyjnego, co może doprowadzić do konfliktów społecznych. PiS chce kazać kobietom rodzić dzieci, o których wiadomo, że są kalekie? To coś nieprawdopodobnego! Miałem wujka inwalidę, wiem, jak wyglądają takie sytuacje w życiu. Heroizmu można żądać od siebie, ale nie od kogoś. PiS chce zakazać zabiegów in vitro? Niech pójdą do klinik i powiedzą tym biednym małżeństwom, które siedzą pod drzwiami lekarzy, że nie mogą mieć dzieci.”- mówi Niesiołowski. „...(źródło )
Głównym wrogiem gender jest rodzina i dlatego zawsze będę zwalczał tę ideologię jako szkodliwą - powiedział Stefan Niesiołowski z Platformy Obywatelskiej w programie Moniki Olejnik, dyskutując z Anną Grodzką o rolach płciowych i nowej ustawie o określaniu płci u dzieci. „..”Ideologia gender jest ideologią błędną, fałszywą i trzeba ją zwalczać, ale zwalczać w sposób mądry. Ja tego nie studiuję i nie badam, ale ta ideologia mówi o dowolności płci. A to jest nieprawda - stwierdził Niesiołowski. „...”To walka z rodzinąStefan Niesiołowski nie dał się jednak przekonać i podtrzymywał swoją opinię, że gender to ideologia fatalna w skutkach. - Trzyletnie czy czteroletnie dziecko nie musi wiedzieć, co to jest płeć. Nie ma potrzeby mu tłumaczyć, że chłopiec chodzi inaczej ubrany niż dziewczynka - stwierdził poseł PO.- Pojęcie, że rola płciowa jest społeczna, walka, że kobieta rodzi dziecko i zajmuje się domem, a mężczyzna ten dom utrzymuje, to jest walka właściwie z rodziną. Jeśli ktoś nie chce mieć rodziny, to nie musi mieć. To jest wyśmiewanie matki. Ma nie rodzić dzieci. Głównym wrogiem gender jest rodzina - zaznaczył Niesiołowski. „...(źródło )
Niesiołowski: Nie widzę nic złego w deklaracji wiary, chociaż jest w tym coś dziwacznego”..(źródło )
Z tego co mówi , co robi i kogo popiera Niesiołowski wyłania się obraz człowieka, który jest ślepy, głuchy i do tego to przygłup , który nie jest w stanie dokonać najprostszych skojarzeń . Niby jest przeciwny gender i homolobby , ale z drugiej strony dla niego bandytyzm seksualny jaki stosuje Platform wobec polskich dzieci to nie jest żadne lewactwo , ani nawet pozycja lewicowa Bezmyślne, fanatyczne i bezwarunkowe popieranie Tusk i Platformy przez Niesiołowskiego jest formą chorego łajdactwa . To przecież Tusk i Platforma dąży do ustanowienia politycznej poprawności jako religii państwowej w Polsce między innymi poprzez nowy , niewidoczny terror wobec kościoła i ludzi wierzących, dzięki któremu maj zamiar usunąć katolików z polityki i życia publicznego Niesiołowski to obłąkany odszczepieniec i renegat .Fałszywy przeciwnik patologicznych , przestępczych ideologi . Neofita politycznej poprawności , który zwalcza wszystkich, którzy próbują się przeciwstawić lewacki fanatykom Co by Niesiołowski nie powiedział , to jego stanie na straży Platformy to faktycznie stanie na straży bestialstwa ideologicznego wobec dzieci jakim jest forsowana prze Tuska Ii Platformę seksualizacja małych dzieci Marek Mojsiewicz
Pod latarnią jak pod latarnią...

*Monachium Większe i Mniejsze *Kto będzie doił – kogo wydoją?

*Premier utracił kontrolę nad służbami! * Mamy więc deflację zamiast inflacji

No i wreszcie wyjaśniła się sytuacja Ukrainy! Wyjaśnia ją nam zdementowana przez rosyjskie władze informacja, jakoby w Finlandii spotkali się tajnie przedstawiciele Ameryki i Rosji ustalając, że owszem, Ukraina będzie mogła stowarzyszać się do woli z Unia Europejską ale na warunkach stowarzyszenia, jakie podyktuje jej Rosja. Ma się rozumieć, że o żadnym przystąpieniu stowarzyszonej z UE Ukrainy z do NATO mowy być nie może. Rosjanie nadto spokojnie zastanowią się, jakie gospodarcze warunki takiego stowarzyszenia się Ukrainy z UE muszą być jeszcze spełnione i w stosownym czasie obwieszczą to władzom „niepodległej” Ukrainy. Wierzymy tylko zdementowanym informacjom i dlatego ten międzynarodowy, globalny aspekt sprawy ukraińskiej uważamy za ostatecznie wyjaśniony. A jako że sprawy europejskie Amerykanie pozostawili Niemcom i Rosji – aspekt węższy, europejski rozstrzygnęli już między sobą kanclerzyna Merklowa i prezydent Putin. Kanclerzyna Merklowi uznała tajne uzgodnienia amerykańsko-rosyjskie w Finlandii i zaraz oświadczyła, że żadne bazy NATO ani amerykańskie na Ukrainie czy gdzie indziej w Europie środkowo-wschodniej nie są potrzebne (przecież trzeba Amerykę wypychać z Europy niezależnie od tego, jak daleko sama się wycofuje...) i przychylnie odniosła się do koncepcji federalizacji Ukrainy. Znaczy się: niech Rosjanie utworzą sobie swoją Doniecką czy inną republikę na wschodzie Ukrainy (może dwie, a nawet trzy?), oczywiście w ramach sfederowanej Ukrainy, jakże by inaczej... Toteż Rosjanie od razu rozpoczęli wyrębywanie sobie korytarza lądowego do Krymu, wzdłuż Morza Azowskiego: Federacyjna Republika Doniecka to jedno, a owładnięcie wybrzeżem Morza Czarnego to drugie...Przy okazji otoczyli kilkudziesięciotysięczne siły armii ukraińskiej w kotle, przymusajac do kapitulacji.

Mieliśmy wiec nie jedno, ale dwa Monachia: Duże Monachium amerykańsko-rosyjskie w Finlandii i Monachium Mniejsze (czy aby nie w Mińsku?) – rosyjsko-niemieckie. Składają się ona na Monachium Wielkie: amerykańsko-rosyjsko-niemieckie, które ostatecznie rozstrzygnęło już sprawę statusu polityczno-prawnego Ukrainy. Otwarta natomiast pozostaje kwestia: kto obejmie władzę w tym produkcie polityczno-prawnym Wielkiego Monachium 2014. Władzę, ma się rozumieć, mocno ograniczoną, więc głównie władzę dojenia kraju, jego mieszkańców i zasobów. Szykuje się wielkie starcie (chyba trup padać będzie gęsto!) miedzy obozem prezydenta Poroszenko i jego żydowskimi oligarchami, wspieranymi przez niektóre służby – a Prawym Sektorem, który też chętnie poprą niektóre służby, wedle werbunku i przewerbunku. Jakież to nowe „mafie” („Pruszków” i „Wołomin” to przy nich małe piwo...) objawią się więc rychło!...Wiele wskazuje, że już wkrótce Prawy Sektor zyska u Poroszenkowców („europejsów”) opinię „ekstremy nacjonalistycznej” lub nawet „faszystów” – podczas gdy Blok Poroszenki uchodzić będzie zapewne w oczach Prawego Sektora za ugrupowanie zdrady i zaprzaństwa narodowego. Rzecz jasna - formalnie sprawy ukraińskie ucierać się będą jeszcze długo: decydujące „monachijskie” uzgodnienia amerykańsko-rosyjsko-niemieckie trzeba będzie teraz obficie podlewać gęstym sosem demokratycznym, przekładać przy pomocy agentur na „procedury demokratyczne”, nadymać je propagandowo, no i smarować tryby tej propagandowej maszynerii szmalem zagranicznym i dopustem „swoich” do intratnych synekur w gospodarce. Gdy zatem wiemy już z grubsza, co czeka Ukrainę w najbliższej przyszłości – możemy spokojnie zająć się własnym podwórkiem, gdzie sytuacja nieco mniej jasna, ale wiadomo: najciemniej pod latarnią. Nie aż tak ciemno, żeby nie zauważać kręcących się tam gęsto politycznych bladzi, ale i nie tak jasno, żeby spostrzec, która akurat cieszy się największym wzięciem i u kogo. Zaostrzenie się sytuacji na Ukrainie początkowo zaktywizowało działalność stronnictwa amerykańsko-żydowskiego, próbującego odwojować niektóre straty polityczno-finansowe poniesione podczas trwających rządów stronnictwa pruskiego. Także stronnictwo ruskie (dotąd zmuszone akomodować do wspólnej polityki strategicznych partnerów, więc Berlina i Moskwy) złapało trochę wiatru w żagle, ot, przynajmniej tyle, żeby dołożyć stronnictwu amerykańsko-żydowskiemu. Ale ustalenia z obydwu „Monachiów” kładą praktycznie kres „sprawie ukraińskiej”, więc sytuacja zwolna powraca do status quod ante. To i podgorączkowa temperatura polityczna wywołana sprawą ukraińską będzie teraz powoli opadać, jak ten Kozak w opowieściach Franciszka Fiszera, który tańcząc kozaka „niezwykle wysoko podskakiwał i bardzo powoli opadał”... Premier Tusk ma już najwyraźniej dosyć tego wszystkiego, najwidoczniej nie ma już głowy nawet do pełnienia swej skromnej funkcji notariusza rozmaitych ciemnych biznesów, kręconych w majestacie „demokratycznego państwa prawa, członka Unii Europejskiej”. Już nawet jakby godził się na brukselski wycug – do Rady Europy. I słuszna jego racja: gdy nawet oficjalna NIK stwierdza, że premier nie panuje nad tajnymi służbami – czy nie pora wiać z tonącego okrętu, póki jeszcze można?... Żeby nie pozostawić po sobie wrażenia politycznej niedojdy – Tusk zafundował więc (na odchodne?) „debatę parlamentarną” nad „rządowymi priorytetami”, która stała się jakimś kabaretowym urągowiskiem debaty: Tusk i ministrowie ględzili prawie trzy godziny (w „porywającym” stylu towarzysza Wiesława i towarzysza Edwarda...), a kluby poselskie dostały po 10 minut. W propagandzie rządowej zwraca uwagę nowy element: odwoływanie się do deflacji, która podobno zastąpiła nieoczekiwanie inflację. Powodem tej zmiany mają być rzekomo rosyjskie sankcje, ale kto uwierzy, że okresowy spadek eksportu jabłek, kapusty czy ogórków zbija w Polsce ceny? Zwłaszcza, że nieustannie rosną ceny: pieczywa, ryb, serów... węgla i drewna... transportu i komunikacji... usług... A papierosów i alkoholu (akcyza!) – wręcz gwałtownie. Przez kilka lat rządów łże-liberałów, a może nawet lumpen-łże-liberałów, nie obniżono podatków, nie uproszczono ich w odczuwalny sposób, skarbówka rośnie w siłę, a biurokracja żyją dostatniej. Coraz więcej urzędników żyje coraz dostatniej. Ale pojawiła się i plotka, że premier Tusk – co to utracił kontrolę nad tajnymi służbami – uzależnił swe trwanie w PO i w rządzie od „odzyskania” tej kontroli i w tym celu antyszambrował ostatnio w Pałacu Prezydenckim. W kontekście afery podsłuchowej bardzo to możliwe! Już tam pan prezydent Komorowski ma większą chyba kontrolę nad służbami, a już nad nieistniejącymi Wojskowymi Służbami Informacyjnymi – największą! Może nie tak dużą, jak sędziwy gen.Kiszczak czy ciągle jurny gen.Dukaczewski, ale jednak większą, niż premier Tusk. „Proście, a będzie wam dane, pukajcie, a będzie wam otworzone”? Może i tak, ale z drugiej strony „Aszkenazy posmutniał, łza mu w oku błyszcze: darmo! Co człek raz stracił, tego nie odzyszcze”. A czy premier Tusk miał w ogóle kiedykolwiek „kontrolę nad służbami”? Jeśli p. generał Czempiński chwalił się, że „pomagał tworzyć Platformę Obywatelską”?... Gdy zatem Ukrainę czeka teraz ponury „okrągły stół” (może nawet nie jeden) – nasz, ten stary, z 1989 roku, kręci się jeszcze wartko, mimo zaawansowanych objawów spróchnienia.

Marian Miszalski

Bo to się zwykle tak zaczyna

*Szczur nawiał do Brukseli * Cieszyć się, czy płakać? Kopacz – kop w górę!

*Tylko Owsiak z Braunem uratują Ukrainę * Gdy Ameryka w klinczu...

Czy to z powodu kanikuły, czy z powodu konformizmu albo głupoty, czy z trzech tych powodów łącznie – media publiczno-żydowskie nasładzały się ostatnio posadą „prezydenta Rady Europejskiej”, jaką niemiecka kanclerzyna Aniela Merkel załatwiła Donaldowi Tuskowi. Wystarczy przecież zapoznać się z kompetencjami tego „prezydenta” by stwierdzić, że jest to popychadło prawdziwych władców UE. Ten prezydent jest od tego, żeby to, co postanowią - głównie Niemcy i Francuzi – przekazywać potem politycznemu „żywiołowi drobniejszego płazu” skupionemu w UE. A potem zdawać sprawę głównym pryncypałom z rezultatów swych rozmów, czyli donosić tym pryncypałom, kto i jakiego rodzaju obiekcje podnosi wobec ich zamysłów, jak argumentuje naprawdę (nie w publicznych wystąpieniach) i w jaki sposób dałoby się go zblatować. Można wiec powiedzieć, że jest to funkcja w sam raz jak na format polityczny Donalda Tuska, a może nawet nieco na wyrost? W końcu jako premier Polski miał formalnie większe możliwości i kompetencje wpływania na politykę, także europejską, ale dał się sprowadzić do roli notariusza interesów poszczególnych bezpieczniackich koterii, dymających finansowo Polaków, a to w służbie rosyjskiej, a to niemieckiej, a to amerykańskiej, a to żydowskiej, a to wreszcie we własnym, ciasnym interesie mafijnym. Bo i tacy się uchowali, lawirując pomiędzy tamtymi. Kto wie, czy w nich nie większa nadzieja polityczna dla kraju, niż w Tusku jako „prezydencie Europy”?... Krótko mówiąc: szczur uciekł z tonącego okrętu na lepiej płatną posadę. No, może przesadziłem: okręt jeszcze nie tonie, ale po Lizbonie gołym okiem widać potężny przechył na lewą burtę. Media spodstolne prześcigają się w propagandzie, wedle której Tusk jako „prezydent Europy” może wiele zrobić dla Polski... Cóż za kretynizm! Albo - jaka bezczelność! Ten Tusk, który w sprawie przygotowań do wizyty smoleńskiej i zamachu smoleńskiego okazał się impotentem, w najlepszym wypadku, świnią w przypadku nieco mniej uprzejmym, a zaprzańcem w przypadku najgorszym – miałby wykorzystywać swą synekurę brukselską ( z łaski Anieli, co to podgrywa Putinowi – nie mylić z „laską”) dla dobra Polski? I jakim to sposobem, jeśli łaska (a nawet jeśli „laska”)? Bardzo możliwa staje się raczej sytuacja, że ten „prezydent UE” może być prędzej użyty przeciw Polsce. Bo przecież mając do wyboru wdzięczność Anieli albo wdzięczność Polaków wybierze to, co wybierał zawsze: karierę własną. A ta w Polsce już się dla niego skończyła. „Wyżej ch... nie podskoczysz” – mawiają Rosjanie, co ja sobie tłumaczę na polski tak, że Tusk nie ma już szans żeby zastąpić Bronisława Komorowskiego... Jest wiec całkiem oczywiste, i logiczne, że Tusk popiera p.Kopacz na zwolnione stanowisko notariusza bezpieczniackich koterii w polskim rządzie: Aniela jest za tym, bo „popychadło mojego popychadła jest moim popychadłem”, całkiem inaczej w tej scentralizowanej UE, niż było w feudalnym średniowieczu, gdzie „wasal mojego wasala nie był moim wasalem”! Przydałoby się więcej średniowiecza w naszych postępowych czasach, nawet: dużo średniowiecza. Niestety: ze średniowiecza nasze postępowe czasy przejęły tylko zbrodnie polityczne. I gdzie ten cały „honor polskiej policji” – gdy o mord na gen.Papale oskarża się autokrada „Patyka”, a zwalnia od podejrzeń biznesmena co to dla nie jednej tajnej służby pracował, nie jedną metodą, Edwarda Mazura? He,he,he – honor policji!... Gdzie on jest? Na drogach, w łapankach na kierowców, żeby wyrobić socjalistyczny „plan mandatów”. Nie wyrabiasz? Nie dostaniesz premijki... Gdy popychadło – prezydentem UE, a „popychadło mojego popychadła” tylko patrzeć, jak zostanie premierem naszej spodstolnej republiczki – niechybna to oznaka, że uruchomiony został proces spopychadlania całego politycznego establishmentu III RP: „ryba śmierdzi od głowy”, diagnozował słusznie Władysław Gomułka, który miał żonę Żydówkę, wiec nie mógł być antysemitą, co pochopnie mu zarzucają do dzisiaj niektórzy KOR-owcy, neo-puławianie, szabesgoje, z pożytecznymi idiotami na kupę. A skoro nie był antysemitą, to niekiedy mógł mieć rację... Cuchnący oportunizmem „awans” Tuska ciągnie więc za sobą walkę Oportunizmu z Nepotyzmem, najpierw w łonie Platformy Obywatelskiej, potem rozleje się szerzej... Osłabienie PO wewnętrzna walką obu tych frakcji wzmocni nie PiS, a SLD, co przecież leży w żywotnym interesie KGB-istów z Kremla, strategicznych partnerów kanclerzyny Merklowej. „Awans” Tuska nie powinien więc cieszyć, powinien raczej nas martwić: kogo strategiczni partnerzy nie lubią, bo im bruździ – tego zwalczają; kogo lubią, bo daje się dymać – tego popierają. Proste, jasne. Tymczasem NATO udzieli Ukrainie pomocy w wysokości....15 milionów euro (czy aby tyle Kulczyk nie wydaje na whisky i cygara rocznie?), a poza tym ustalono na szczycie w Newport, że każdy z członków NATO może dać szmal Ukrainie z własnej narodowej kasy... Zróbmy zrzutkę na Ukrainę: niech każdy Polak da jedno euro – będzie ponad 30 milionów. Owsiak, baczność! Zrozumiano? I niech Braun da mu jeszcze kilka godzin darmowej reklamy w TVP. Braun da? Hm. Trzeba by spytać, co o tym sądzi prezydent Europy i Angela. A tu już drugi Amerykanin został zarżnięty, jak świnia, przed kamerą, przez bojowników Ludowej Republiki Islamu. Co więcej – Hamas chwali się, że w ostatnich ruchawkach zabił 60 izraelskich żołnierzy, co większość Palestyńczyków traktuje jako sukces, bez względu na koszty osobowe, jakie ponieśli sami. Ameryka pogrąża się w politycznym klinczu, spętana wpływami żydowskiego lobby politycznego napotykającymi coraz silniejszy opór ze strony narodowej polityki amerykańskiej. Żydowskie lobby szczuje, by ostrzej rozprawić się z „antysemityzmem” na Bliskim Wschodzie – obywatel amerykański widzi coraz mniej powodów, by umierać za Izrael, a nawet – by płacić podatki na Izrael. Prasa informuje, że premier Izraela już „pogratulował telefonicznie” Tuskowi wyboru na prezydenta UE. Krząta się, jak należy: przecież HEART, co to wydębia forsę od kogo może pod pretekstem „odszkodowań dla Żydów”, jest afiliowana przy UE, jako agenda rządowa Izraela. Nie pozostaje wiec nam nic innego jak poczekać, aż Tusk, prezydent Europy, zorganizuje „sesję wyjazdową” swej prezydenckiej Kancelarii w Jerozolimie, jak organizował tam „wyjazdowe” posiedzenia rządu III RP. Myślę, że Aniela byłaby kontenta, że ten krok – dla niej samej dwuznaczny i niekoniecznie sprzyjający popularności w Niemczech –wykonałby kto inny: w końcu Niemcy nie tak dawno oświadczyły oficjalnie, że czują się wolne od tego typu zobowiązań wobec Żydów. Gdy tymczasem większość parlamentarna PO-PSL przeforsowała kilka tygodni temu rządowy projekt emerytur dla ofiar Holocaustu... Mam propozycję dla prezydenta Tuska, gdy już urządzi tę sesję wyjazdową swej prezydenckiej Kancelarii w Jerozolimie: żeby wysondował (bardzo ostrożnie!) stanowisko rządu Izraela w sprawie ewentualnych emerytur dla polskich ofiar Bermana, Brystygierowej, Różańskiego... „I tych, o których zapomniałem, lub pominąłem ich przez litość, albo dlatego, że się bałem, albo że taka was obfitość”... Marian Miszalski

Sojusznik naszych sojuszników Jak wiadomo, nie ma rzeczy doskonałych, ale też nie ma rzeczy absolutnie złych. Do niedawna wydawało się, że są, ale to była tylko jedna z wielu mądrości etapu, bo kiedy tylko na Ukrainie Piotr Poroszenko, co to w poprzednim wcieleniu nazywał się Walcman, jako „główny sponsor Majdanu”, z błogosławieństwem Stanów Zjednoczonych obstalował sobie polityczny przewrót i załatwił stanowisko prezydenta, okazało się, że banderowcy może tam i za bardzo się rozdokazywali, ale zasadniczo chcieli dobrze. Taki wniosek można wyciągnąć z publikacji nie byle kogo, ale samej pani Anny Applebaum, która zauważyła, że nacjonalizm jest Ukraińcom potrzebny. Nawiasem mówiąc, Żydom też jest on potrzebny do tego stopnia, że nie mogą bez niego wytrzymać i tylko tępią nacjonalizmy narodów mnie wartościowych - chociaż od czasu do czasu niektórym udzielają dyspensy. Taki radosny przywilej przytrafił się właśnie Ukraińcom - jak przypuszczam - z dwóch powodów. Po pierwsze - w następstwie przewrotu obstalowanego z błogosławieństwem USA przez Piotra Poroszenkę, „oligarchowie”, którzy dotychczas w biały dzień rozkradali Ukrainę, jednym susem nie tylko wskoczyli do pierwszego szeregu płomiennych szermierzy wolności, ale uzyskali coś w rodzaju moralnej aprobaty dla swoich udzielnych księstw. Na przykład znany finansowy grandziarz Igor Kolomyjski otrzymał od premiera Arszenika Jaceniuka w arendę obwód Dniepropietrowski i oczywiście sponsoruje „ochotników”, czyli swoje prywatne wojsko. Wszystko to jest przyjmowane z zachwytem również przez naszych Umiłowanych Przywódców i ich klakierów, ponieważ - po drugie - przewrót ten zmierzał do wyłuskania Ukrainy z rosyjskiej strefy wpływów. Podobnie jak niegdyś Winston Churchill zauważył, że gdyby Hitler napadł na Piekło, to on natychmiast znalazłby mnóstwo zalet u Szatana, pani Anna Applebaum natychmiast odkryła zalety nacjonalizmu - ale ma się rozumieć - tylko ukraińskiego. Napisałem wtedy - a było to w maju - że tylko patrzeć, jak doczekamy się rehabilitacji Hitlera, który do tej pory - jakby napisano w policyjnym protokole - „cieszył się złą opinią”. I oto proszę! Nie minęło kilka miesięcy, a pani Applebaum pryncypialnie skrytykowała niemiecką politykę wobec Rosji - tak naprawdę za to, że odeszła ona od linii Wilhelma II i Adolfa Hitlera na rzecz linii Ottona Bismarcka, który dążył do umocnienia niemieckiej hegemonii nad Europą - w strategicznym partnerstwie z Rosją. Okazuje się, że skoro wojujemy z Putinem to i Hitler dobry - chociaż oczywiście co się nadokazywał, to się nadokazywał. Ale kiedy tak przygotowywaliśmy się do świętej wojny, a w każdym razie - do moralnego zwycięstwa nad Putinem, prezydent Poroszenko, najwyraźniej zorientowawszy się, że „wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”, dogadał się ze złym Putinem i 5 września kazał podpisać w Mińsku zawieszenie broni, w następstwie którego separatyści nie tylko przestali być „terrorystami”, przekształcając się w mgnieniu oka w Wysoką, Układającą się Stronę, ale w dodatku uzyskali obietnicę autonomii, której gwarantem będzie oczywiście Moskwa, która w ten sposób nie tylko uzyska kontrolę nad uprzemysłowionymi obwodami Ukrainy, ale zapewni sobie lądowe połączenie z Krymem, o którym nikt już nawet dzisiaj nie wspomina. Wygląda na to, że polityczny przewrót został kupiony za cenę wyższą niż kwota wyłożona nie tylko przez „głównego sponsora Majdanu” i jego protektorów - bo za cenę faktycznego rozbioru Ukrainy. Najwyraźniej inspiratorzy, wykonawcy i klakierzy, którzy peregrynując z Warszawy do Kijowa wznosili na Majdanie kabotyńskie okrzyki, zapomnieli o pełnej mądrości rzymskiej sentencji: quidquid agis, prudenter agas et respice finem - co się wykłada, że cokolwiek czynisz, czyń rozsądnie i patrz końca. A czyż trudno było przewidzieć, że próba wyłuskania Ukrainy z rosyjskiej strefy wpływów - a podział Europy na strefy wpływów: niemiecką i rosyjską mniej więcej wzdłuż linii Ribbentrop-Mołotow, jest nie tylko fundamentem strategicznego partnerstwa niemiecko-rosyjskiego, ale również był fundamentem proklamowanego podczas szczytu NATO w Lizbonie w listopadzie 2010 roku strategicznego partnerstwa NATO-Rosja, będącego kamieniem węgielnym politycznego porządku lizbońskiego - więc czyż trudno było przewidzieć, że Rosja nie będzie się temu bezczynnie przyglądała i że błyskawicznie zabezpieczy swoje w tym regionie interesy? Nietrudno - a jeśli tak, to na konfrontację z Rosją trzeba było być gotowym grubo przed zapaleniem zielonego światła dla przewrotu w Kijowie. Jak już dziś wiadomo, stało się inaczej, co powinno być przestrogą na przyszłość. Tym bardziej, że Ukraina w dodatku ma pecha, bo oto w momencie, gdy niezwyciężona ukraińska armia została przez ruskich szachistów wciągnięta w pułapkę i przetrzepana, na Środkowym i Bliskim Wschodzie z butelki wyzwolił się straszliwy dżin, którego Stany Zjednoczone desperacko próbują wpakować do butelki z powrotem, chociaż wcześniej go wyhodowały i odkorkowały swoimi „operacjami pokojowymi”, zmierzającymi do usunięcia potencjalnych zagrożeń dla bezcennego Izraela. Mam oczywiście na myśli islamski kalifat, który rozszerza się na podobieństwo pożaru, niczym tamten z VII i VIII wieku po Chrystusie i właśnie rozlał się nie tylko na Libię, ale i na północną Nigerię, nie mówiąc już o Iraku i Syrii. Ostatnio zaś jeden z przywódców kalifatu zagroził Rosji rozpętaniem świętej wojny na Kaukazie. W sytuacji, gdy prezydent Obama w gorączkowym poszukiwaniu sojuszników do walki przeciwko kalifatowi chwyta się nawet brzytwy w postaci Kurdów, Putin jako potencjalny sojusznik to dla niego prawdziwy dar Niebios i tylko patrzeć, jak zimny czekista zostanie - podobnie jak podczas II wojny światowej Józef Stalin - „sojusznikiem naszych sojuszników”. Wprawdzie niby nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale w sytuacjach nadzwyczajnych wszystko jest możliwe. Kto wie, czy nie powrócimy do strategicznego partnerstwa NATO-Rosja i do porządku lizbońskiego? Ciekawe z jakiego klucza zaczną wtedy ćwierkać nasi Umiłowani Przywódcy - nie mówię oczywiście o Kukuńku, który chyba przestał już pokładać nadzieję w Matce Boskiej w Klapie, skoro deklaruje, iż w pierwszym szeregu na Moskwę pójdzie „z Noblem na piersiach” - ale o dzierżawcach monopolu na patriotyzm, no i oczywiście - o „judeochrześcijanach”, którzy na tym etapie dla „sojusznika naszych sojuszników” też będą musieli znaleźć jakieś ciepłe słowa pod rygorem utraty jurgieltu. Stanisław Michalkiewicz


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1048
1048
1048
1048
1048
1048 what i mean modjo QLSSY3EXNELKHCQ5DUW3W6METTPXLJW3TGCJGVQ
1048
1048
1048
#1048 Launching an Initial Public Offering
1048
Gordon Lucy Harlequin Romans 1048 Szczęśliwa Gwiazdka
1048

więcej podobnych podstron