Systematyka źródeł informacji dziennikarskiej teoria i praktyka

Rozdział II

Systematyka źródeł informacji dziennikarskiej - teoria i praktyka

  1. Wiadomości podstawowe

Mówi się powszechnie, że tematy dla dziennikarza leżą jak kamienie na ulicy. Jest to oczywiste pod jednym warunkiem: trzeba wiedzieć, gdzie ich szukać, a gdy się je znajdzie, po które sięgać. Wszystko jednak zależy od czasu i miejsca, w którym dziennikarz pracuje, bowiem nie zawsze - mimo atrakcyjnych pomysłów i źródeł, jakimi dysponuje - może je zrealizować i to nikoniecznie z powodu braku środków. Przeszkodą staje się układ polityczny, społeczny, a nawet obyczajowy bądź towarzyski.

Najbardziej komfortowe warunki pracy, nieograniczoną możliwość zbierania i podejmowania różnych tematów mieli i mają dziennikarze w krajach, w których zagwarantowana jest konstytucyjnie wolność słowa (doktryna liberalna i odpowiedzialności społecznej). Natomiast tam, gdzie działalność dziennikarza była czy jest ograniczana przez cenzurę (doktryna autorytarna, doktryna leninowska, poniekąd doktryna mediów na rzecz rozwoju)2 lub pracę utrudniają obwarowania obyczajowe (w tym wypadku nie ma znaczenia już gwarancja konstytucyjnej wolności słowa), zmuszony jest on do kamuflażu, uciekania - zarówno przy zbieraniu, jak i przy redagowaniu materiału - od realiów, w których żyje. Musi zastosować wybieg, w miarę czytelny fortel, by odbiorca dobrze zrozumiał przesłanie. Może sugerować coś adresatowi, stosując podteksty jak pisarz, często z korzyścią dla tekstu pisanego, mówionego czy pokazywanego w telewizji.

Z problemem tym spotykali się dziennikarze, którzy w okresie Polski Ludowej (1944-1989) pracowali w różnych redakcjach w kraju lub jako korespondenci zagraniczni. Na przykład Ryszard Kapuściński w czasach PRL, aby pisać o polskich rządach totalitarnych, szukał tematów w Etiopii, i tak powstał Cesarz, opublikowany w 1978 roku. Autor nie tylko przedstawił świetność i upadek władcy Etiopii Hajle Sellasjego, ale przede wszystkim pokazał i wyjaśnił filozofię władcy absolutnego. Polacy dopatrywali się w Cesarzu związków z sytuacją, jaką przeżywała Polska i jej mieszkańcy, dręczeni przez władzę w latach 70. XX wieku. Kapuściński ukazał absurdalność ludzkiego działania i gry władzy z jednostką. Uwypuklił kontrasty między przepychem na dworze cesarskim oraz w aparacie władzy a nędzą i niepewnością sytuacji życiowej ludności3.

Natomiast Barbara N. Łopieńska szukała źródeł do swojej pracy w realiach polskich. W tomie reportaży Łapa w łapę (1980) pokazała przekrój życia różnych warstw społecznych - od Warszawy do małego miasteczka. Wszędzie tam widziała problemy do rozwiązania, pokazywała je sama lub robili to jej bohaterowie. W świetle wypowiedzi bohaterów ton relacji reporterki zaostrza ironia uwypuklająca nieprawidłowości życia w latach 70. XX wieku, m.in. w Warszawie w hotelu Forum: łapówkarstwo, pracę na czarno, prostytucję. W reportażu Coś realnego o małym miasteczku Kalety w byłym województwie częstochowskim (podział administracyjny Polski z 1975 roku) pokazała problem obudzenia inicjatywy przez zorganizowanie konkursu w toczeniu beczki z piwem (znaczące!). Takie inicjatywy nie interesowały jednak ani telewizji, ani „Lata z radiem” (I PR). W tekście reportażu, między wierszami, sugerowała, by sami mieszkańcy Kalet coś wymyślili, aby ożywić kulturę w miasteczku. Natomiast w reportażu Łapa w łapę opisała tresurę tygrysów (stąd tytuł całego zbioru). Tresura tygrysów to jednak nie tresura całego społeczeństwa, człowiek bowiem tym różni się od zwierzęcia, że myśli. Ujęty w karby chodzi łapa w łapę, ale umie znaleźć wyjście z różnych sytuacji, choćby stosując zasadę „łapa w łapę”, tzn. ręka rękę myje, oznaczającą „poparcie”, „łapówkę”. Wszystko to świadczyło o chorobach społecznych i nieprawidłowościach, których symptomy reporterzy dostrzegali wcześniej niż’ inni obywatele i starali się swymi publikacjami zasygnalizować je opinii publicznej i rządzącym4.

W krajach demokratycznych (doktryna liberalna) rzetelny dziennikarz z założenia ma wolną rękę do działania i mówienia praktycznie o wszystkim, sam jednak również powinien się kontrolować: korzysta z różnych możliwości zbierania informacji, a gdy już je zdobędzie, musi się zastanowić, co i jak powiedzieć, by nikogo bezpodstawnie nie oskarżyć, nie rzucić niekorzystnego światła na daną osobę, niepotrzebnie przysparzać jej i sobie kłopotów. Kompetentny i odpowiedzialny dziennikarz przestrzega zasad etyki, nie naraża innych i siebie na dodatkowe kłopoty. Wie, że należy o wszystkim informować społeczeństwo. Stoi za nim artykuł 4 Prawa prasowego, zgodnie z którym gdy zdobędzie informacje od organów państwowych, przedsiębiorstw państwowych i innych państwowych jednostek organizacyjnych, a w zakresie działalności społeczno-gospodarczej także organizacji spółdzielczych i osób prowadzących działalność gospodarczą na własny rachunek, nie może ich zataić (z wyjątkiem informacji tajnych)5. Nie może jednak wywoływać rozpowszechnianiem informacji sensacji. Wzorem do naśladowania są dziennikarze redakcji „Quest France” (regionalny dziennik północno-zachodniej Francji), którzy: a mówią, nie szkodząc, o pokazują, nie szokując, E dają świadectwo, nie atakując, a ujawniają, nie potępiając6 * *.

Nie wszyscy jednak dziennikarze stosują te szlachetne zasady. Szeroko pojęta wolność graniczy z łamaniem przez wielu dobrych obyczajów, zdarzają się tacy, którzy nie przestrzegają żadnych norm w czasie zbierania materiałów, nie wspominając o ich publikacji, kładą nacisk na dziennikarstwo rewolwerowe7, liczy się dla nich sensacja, a wiadomość plotkarska jest cenniejsza od rzetelnej informacji, natomiast koszty procesowe i kara nałożona na dziennikarza za nierzetelną pracę nie są w stanie go przestraszyć8, honorarium bowiem, jakie otrzyma od redakcji, zrekompensuje mu poniesione straty. Nie jest ważny dla niego honor, tylko pieniądze, nie rozumie, co to znaczy szanować reguły prawne, etyczne i obyczajowej.

  1. Systematyka źródeł informacji

Powszechnie źródła informacji dziennikarskiej dzieli się na zastane i wywołane. Te pierwsze to tak zwane źródła gotowe, czyli wszelkiego rodzaju przedruki z prasy serwisów radiowych i telewizyjnych, internetu* 10 (wyszukiwarki, m.in. Google, oficjalne strony urzędów państwowych, samorządowych, społecznych, Wikipedia, fora internetowe poszczególnych redakcji), z agencji informacyjnych,’ przygotowane przez specjalistów public relations. Natomiast wywołane to te, które dziennikarz potrafi sam wydobyć nawet z tych zastanych. To wiadomości od informatorów, z przypadkowych rozmów, nawet sond ulicznych czy telefonicznych, lektury literatury pięknej i przeglądania archiwalnych tekstów dziennikarskich (reportaży, fotoreportaży), podróży. Wywoływanie źródeł to także odszukiwanie bohaterów ważnych wydarzeń historycznych lub współczesnych.

Umiejętność wywoływania źródeł zależy od samego dziennikarza, od jego zdolności, spostrzegawczości i wrażliwości oraz zdolności nawiązywania kontaktów. To po prostu talent do pozyskiwania sobie ludzi i zdobywania ich zaufania, to także pokora wobec świata, to również wyczhcie i takt, który polega na tym, że dziennikarz wie, jak daleko można się posunąć w swej dociekliwości, to umiejętność dystansowania się od rzeczywistości. Zdystansowanie pozwala z kolei na dostrzeżenie tego, co istotne, na skupieniu się na szczególe, który - jak może się później okazać - zaważy na całej historii. Zdystansowanie się to także wyciszenie się i słuchanie tego, co mówią inni.

Bogdan Fischer i Weronika Świerczyńska-Głownia w pracy Prawne aspekty dostępu do informacji ustawowo chronionych, ochrona i zarządzanie informacją - zagadnienia podstawowe dla dziennikarzy dzielą źródła informacji dziennikarskiej na formalne i nieformalne. Kryterium to opierają na wiarygodności (legalności i istotności źródła) oraz sprawdzalności (możliwości weryfikacji) uzyskanych informacji. Formalne źródła informacji dzielą na źródła zewnętrzne i wewnętrzne.

Do zewnętrznych zaliczają:

„ źródła osobowe (rzeczników prasowych, specjalistów, komentatorów, liderów opinii publicznej), instytucjonalne (serwisy agencji prasowych, serwisy agencji telewizyjnych, doniesienia innych mediów - dzienniki, tygodniki, miesięczniki oraz media elektroniczne, elektroniczne bazy danych), dokumenty (oficjalne dokumenty i opracowania, tradycyjne zasoby archiwalne, dokumenty historyczne, biuletyny, zaproszenia i materiały z konferencji prasowych, druki o charakterze ulotki informacyjnej), natomiast do wewnętrznych - formalne zasoby archiwalne poszczególnych redakcji oraz wewnętrzną bazę danych.

Nieformalne źródła informacji Fischer i Świerczyńska-Głownia dzielą konsekwentnie na źródła zewnętrzne i wewnętrzne. Do zewnętrznych nieformalnych zaliczają: źródła osobowe (świadków zdarzeń, własne kontakty dziennikarza, nieoficjalnych komentatorów oraz redakcyjnych kolegów), poznawcze (obserwowalne, zasłyszane, nieformalne zapiski i notatki - wiedzę praktyczną wzbogacającą walory poznawcze i pozwalającą lepiej zrozumieć otaczającą rzeczywistość), a do wewnętrznych nieformalnych - normy, zasady i reguły postępowania dziennikarza, jego wiedzę i wykształcenie11.

Podział ten, z teoretycznego punktu widzenia, jest klarowny i słuszny. Książka Fischera i Świerczyńskiej-Głowni pozwala zorientować się, jak kwalifikować źródła informacji dziennikarskiej, przede wszystkim podpowiada, którą drogą ma pójść dziennikarz, pracując nad dokumentacją, by nie naraził się na kolizję z prawem, a także nie wystawił na ryzyko informatorów.

Mariusz Ziomecki natomiast w książce ABC dziennikarstwa przywołuje prostą, znaną wśród dziennikarzy systematykę źródeł informacji:

« on the record - czyli oficjalną, do protokołu, gdzie wszystkie informacje można opublikować i przypisać konkretnemu rozmówcy,

» oj]'the record - tylko do wiadomości dziennikarza12.

Musi on wtedy decydować sam, na co może sobie pozwolić, może również podejmować decyzję wspólnie z kolegium redakcyjnym (bądź w węższym gronie), które także za opublikowanie danej wiadomości bierze odpowiedzialność. Rozłożenie jednak odpowiedzialności na kilka osób nie jest wyjściem z sytuacji. Zawsze należy pamiętać o źródle osobowym, któremu nie wolno pod żadnym pozorem zaszkodzić13.

  1. Z historii źródeł formalnych, czyli zastanych

    1. Przedruki, agencje prasowe

Źródłem informacji dziennikarskiej w prasie polskiej XVIII wieku, a więc u jej początków, były przeważnie przedruki z gazet o zasięgu międzynarodowym, wydawanych najczęściej w języku francuskim, rzadziej niemieckim, czy holenderskim. Były to między innymi publikowane w Leiden w Holandii „Nouvelles Extraordinaires de Divers Endroits”, w Hamburgu „Zeitung des Hamburgischen Unpartey- ischen Correspondenten”. Przedrukowywano - nawet z opóźnieniem do dwóch tygodni - obszerne doniesienia o wydarzeniach politycznych i wojennych, o klęskach żywiołowych, a także o sensacjach obyczajowych w Europie, Ameryce, Azji14.

W polskiej prasie, m.in. w „Kurierze Polskim” czy w „Gazecie Warszawskiej”, wiadomości uzyskiwano także dzięki korespondentom z prowincji. Często były to kontakty i znajomości osobiste. Korespondenci wysyłali swe materiały do zaprzyjaźnionych redakcji pocztą przez współpracowników redakcji15.

W Polsce porozbiorowej kontynuowano sposób przekazywania wiadomości poprzez kontakty osobiste oraz przedrukowywano materiały z gazet obcojęzycznych16. Duże znaczenie dla przepływu informacji i ich pozyskiwania miało uruchomienie Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej na początku XIX wieku oraz, nieco później, pojawienie się linii telegraficznych i telefonicznych17 *. Telegraf i telefon ułatwiły nie tylko zdobycie informacji, ale przyspieszyły przekazanie jej do redakcji114. Szybkość przepływu informacji dzięki rozwojowi kolei, telegrafu i telefonu wzrosła na nieporównywalną wcześniej skalę. Informacje pojawiały się w druku już nie po dwóch tygodniach, czy nawet miesiącu od wydarzenia, ale następnego dnia - wr zależności od tego, z jakiego zakątka kraju czy świata dochodziły.

W czasie zaborów korzystano z usług zaufanych konduktorów Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, więc oficjalna droga mogła czasami zawodzić. Najczęściej informacje z terenu zdobywali specjalni wysłannicy lub osoby przebywające z różnych powodów w innych miejscowościach (emigranci, studenci, turyści)19. W tym też czasie po raz pierwszy zaczął się pojawiać termin „reporter”, choć był znany dużo wcześniej. Reportisti o maczało osobę redagującą nowinki w weneckich gazetach ulotnych jeszcze w XVI wieku. Używano wtedy również określeń: copisti, nove- lanti, gazettanti20. Natomiast w Polsce w okresie pozytywizmu reporterem była osoba współpracująca z gazetą, donosząca informacje dziennikarzom. Był to odpowiednik współczesnego informatora21 *.

Dzięki rozwojowi telegrafu i telefonu źródłem informacji stały się serwisy informacyjne oficjalnych agencji państw zaborczych - w Berlinie Biuro Wolffa, w Wiedniu Biuro Korespondencyjne, w Petersburgu Agencja Telegraficzna. Korzystano również z serwisu Charles’a Havasa, pierwszej agencji prasowej na święcie, a także jego współpracownika Paula Juliusa Reutera. Havas miał swe biuro informacyjne w Warszawie, natomiast Wiedeńskie Biuro Korespondencyjne miało filię od 1898 roku we Lwowie, a od 1901 roku w Krakowie23.

W czasie I wojny światowej w Warszawie działały trzy polskie agencje informacyjne: Wschodnioeuropejska Agencja Telegraficzna, Biuro Wiadomości Dziennikarskich oraz Polskie Biuro Prasowe przy Tymczasowym Rządzie Stanu23.

To ostatnie dało początek Polskiej Agencji Telegraficznej (PAT), która powstała - przejęta przez państwo - w grudniu 1918 roku i miała już piętnaście agend na terenie Polski. W 1922 roku PAT włączyła się do ogólnoświatowej sieci informacyjnej. Miała od ośmiu do dziesięciu stałych korespondentów zagranicznych. Dostarczała na bieżąco informacji i sprzedawała je po dość wysokich cenach. Na zakup informacji z Polskiej Agencji Telegraficznej mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi wydawcy. Konkurencją dla PAT była w pierwszych latach niepodległości East Express Adama Szczepaniaka, przekształcona później w Agencję Wschodnią, dofinansowywaną przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Obóz rządzący miał do dyspozycji także Agencję Prasową i Publicystyczną „Iskra” Agencję Prasowo- -Informacyjną „Wschód” we Lwowie, a poza granicami kraju m.in. Agencję Telegraficzną „Express . Od 1919 roku działała w Polsce Żydowska Agencja Telegraficzna, która obejmowała swoim zasięgiem Rumunię i kraje bałtyckie. Agencja ta była związana z londyńską Jewish Telegraphic Agency24.

Źródłem informacji dla dziennikarzy były ponadto biuletyny informacyjne wydawane przez instytucje państwowe i polityczne, całodobowe nasłuchy radiowe, a przede wszystkim korespondenci pracujący na rzecz danej redakcji. Uboższe redakcje, których nie było stać na utrzymanie własnych korespondentów, prenumeratę biuletynów i utrzymywanie radia, opierały się na materiałach ukazujących się wcześniej w większych dziennikach25. Działalność oficjalnych agencji informacyjnych w tym świetle uznaje się za uzasadnioną, a korzystanie z ich usług było dobrym rozwiązaniem dla mniej samodzielnych dziennikarzy.

W okresie II wojny światowej źródłem informacji dziennikarskiej dla prasy podziemnej były: nasłuch radiowy, komunikaty prasowe oraz informacja własna, opierająca się na prywatnych kontaktach. Należy zaznaczyć, że nasłuch radiowy stał się utrudniony, obowiązywało bowiem zarządzenie władz niemieckich o konfiskacie aparatów radiowych. Za ich posiadanie groziła kara śmierci. Wiele osób narażało się jednak wbrew zarządzeniom i prowadziło pomiar, który obejmował m.in. programy BBC, „Głos Ameryki”, Ankarę, radiostacje alianckie, szwajcarskie i radzieckie. Natomiast komunikaty prasowe podawały Wiadomości z zagranicy i z kraju. Były to oświadczenia organizacji podziemnych, a także artykuły opiniotwórcze. Wgląd w sytuację na frontach II wojny światowej dawała także lektura prasy gadzinowej26.

Do cennych źródeł informacji zalicza się - w cza sie wojny - kontakty osobiste. Na ich podstawie można było opisać nastroje, jakie panowały w społeczeństwie *

w Warszawie i poza nią27. Dużą odwagą i aktywnością wykazał się we wrześniu 1939 roku m.in. Melchior Wańkowicz, który docierał do ludzi broniących stolicy, rozmawiał z nimi, obserwował ich i opisywał w swoich reportażach28.

Od lipca 1944 roku informacja prasowa w Polsce powojennej koncentrowała się w rękach instytucji państwowych. Zaczęła swą działalność Polska Agencja Prasowa, zwana początkowo PAP „Polpress”, połączona z Polską Agencją Telegraficzną, która dostarczała oficjalnych, wyłącznie cenzurowanych informacji za pośrednictwem biuletynów i radiowego dyktanda. Informacje uzupełniane były wiadomościami z agencji światowych29, które jednak okazały się wybiórcze, jednostronne, sprawdzone i pewne w takim znaczeniu, że nie szkodziły wizerunkowi partii rządzącej. Redaktorzy, publikując je, nie narażali się ówczesnej władzy30. Wiadomości dostarczane były także przez korespondentów zagranicznych i krajowych (regionalnych oraz terenowych). Za ich przekaz odpowiedzialność brali redaktorzy naczelni danych tytułów, którzy byli także dysponentami władzy peerelowskiej31.

W marcu 1948 roku Sekretariat Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej (KC PPR) wydał zalecenia dla prasy zmierzające do unifikacji i ideologizacji treści, m.in. ograniczono dostęp do innych poza PAP źródeł informacji, zakazano prowadzenia w redakcjach PPS nasłuchu radiowego z zagranicy, zalecono zmniejszenie obsady lub likwidację placówek PAP w krajach zachodnioeuropejskich i w USA, domagano się natomiast zwiększenia liczby korespondentów w krajach tzw. demokracji ludowej, ograniczono prawo do korzystania z zagranicznych serwisów fotograficznych, polecono zmienić proporcje materiałów informacyjnych na korzyść doniesień z krajów socjalistycznych, wydano walkę tzw. amerykani- zmom, „bezkrytycznym zachwytom dla nauki i techniki amerykańskiej”32, światowe wydarzenia sportowe zdominowano informacjami o rozwoju masowej kultury fizycznej w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich33.

Na bazie marcowego zalecenia Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (KC PZPR) powołano Agencję Robotniczą (AR), która powstała z połączenia Robotniczej Agencji Prasowej (podległej PPR) i Socjalistycznej Agencji Prasowej (podległej PPR), w 1967 roku dołączono do niej Agencję Publi- cystyczno-Informacyjną. Agencja Robotnicza podlegała Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa” i przygotowywała informacje oraz artykuły publicystyczne dla prasy terenowej PZPR do końca 1972 roku34.

Mimo tych obostrzeń do Polski docierały nieobjęte cenzurą publikacje, m.in. z „Kultury paryskiej35, „Nowego Dziennika”, wydawanego w Nowym Jorku36, „Głosu Ameryki” czy Radia Wolna Europa37 oraz z Londynu. Dla tych dziennikarzy źródłem informacji były wydarzenia z sowieckiej strefy wpływów nie tylko polityczne, ale także społeczne i kulturalne. Wszystko to miało na celu umożliwienie przepływu rzetelnej informacji do Polonii mieszkającej na Zachodzie oraz dla Polaków, nasłuchujących tych rozgłośni, mimo celowych zakłóceń w eterze w Polsce38.

Po 1989 roku, a więc roku aksamitnej rewolucji, do najważniejszych agencji informacyjnych na terenie Polski należą m.in.: PAP (Polska Agencja Prasowa; od 1991 roku jej częścią jest także Centralna Agencja Fotograficzna, w tym samym roku połączona z działającą na emigracji PAT - Polską Agencją Telegraficzną), PAI - Polska Agencja Informacyjna (od 1991 roku) oraz KAI - Katolicka Agencja Informacyjna (od 1993 roku)34, Agencja Fotograficzna East News (od 1990 roku), Agencja Fotograficzna Free (od 1990 roku) czy Polska Agencja Fotografów „Forum (od 1994 roku). Udostępniają one serwisy prasowe i fotograficzne, wydają biuletyny krajowe oraz zagraniczne, zbierają informacje z całego świata i przekazują codziennie serwis depeszowy i fotograficzny m.in. do prasy krajowej, radia, telewizji i internetu. Poszczególne redakcje również wymieniają się lub odpłatnie udostępniają sobie posiadane informacje bądź materiał zdjęciowy40.

Natomiast zagranice agencje, m.in. Associated Press (AP), Agence France Presse (AFP), brytyjskie Reuters, Reuters Television, Worldwide Television News (WTN), Associated Television News, państwowa rosyjska ITAR-TASS, prywatna rosyjska Interfax, dostarczają współcześnie informacji wolnym polskim mediom41, a dziennikarze chętnie na ich informacje się powołują. W ostatnim czasie źródłem informacji stały się także portale internetowe, m.in. Wirtualna Polska, Onet, Wprost 24. Wymienione agencje dostarczają oprócz wiadomości o polityce, także informacji specjalistycznych, m.in. o pogodzie, sporcie czy gospodarce, przemyśle i handlu42.

Gotowym źródłem informacji dla dziennikarzy ze względu na charakter publikacji są ogólnopolskie tygodniki: „Forum” - wychodzący w Warszawie od 1965 roku, oraz „Angora” - tygodnik ukazujący się w Łodzi od 1990 roku. Pierwszy zamieszcza przedruki artykułów, komentarzy i analiz politycznych z prasy zagranicznej na tematy międzynarodowe, drugi zaś oprócz cennych i ważnych samodzielnych materiałów redakcyjnych - przegląd prasy krajowej i światowej (co zawarte jest w podtytule „Angory”) oraz najlepszych fotografii (rubryka „Fotoplastykon”). Różnorodność przedruków w „Forum” oraz „Angorze” zarówno pod względem formy, jak i treści może inspirować niejednego dziennikarza, który pójdzie już wskazanym tropem danej publikacji i odkryje coś, co zasugerował mu ktoś wcześniejszym materiałem (inspiracja).

Bardzo często dziennikarze, którzy dysponują dogłębną wiedzą na dany temat, powinni służyć sobie nawzajem pomocą w ramach redakcji43. Na przykład, na wzór dziennikarzy BBC, dobrze jest radzić się kolegów, konfrontować z nimi informacje na temat bieżących wydarzeń i ich przyczyn, w danym dziale natomiast, na przykład politycznym, szukać wskazówek dotyczących wyjaśniania działań polityków. Korespondenci zagraniczni zaś są szczególnie pomocni w chwili, gdy dana sprawa wymaga weryfikacji i wiążę się z miejscem ich pobytu. Podobnie niezastąpionym źródłem informacji są redakcje regionalne i lokalne danych dzienników44. Nikt nie zna lepiej tajemnic swego regionu od dziennikarzy związanych z nim od lat.

3.2 Konferencje prasowe i materiały dla mediów

Trudno dziś ustalić, kiedy odbyła się pierwsza oficjalna konferencja prasowa. Można przypuszczać, że ma to związek z powstaniem propagandy z.nanej jeszcze w starożytności, a następnie rozwijanej i udoskonalanej przez setki lat. Łacińskie słowo propago, propagare oznacza bowiem „krzewić”, „rozszerzać”, „rozciągać”, a więc kształtować opinię, przekazywać myśli, uczucia, intencje, dążenia za pomocą słowa mówionego bądź pisanego43. Swego rodzaju propagandę i urabianie opinii publicznej wykorzystywano także na salonach, w pałacach czy na dworach królewskich. Zasłyszane tam opinie rozpowszechniano następnie w prasie mówionej bądź ulotnej, potem drukowanej; rozmowy ludzi z towarzystwa zawsze budziły szerokie zainteresowanie.

Promotorami i propagatorami opinii stali się w XVIII wieku pisarze i inteligencja . Można się tylko domyślać, że konłerencja prasowa ma związek z salonami towarzyskimi, klubami, kawiarniami'17. Jego bywalcom łatwo było rozpowszechnić pozyskane tam wiadomości. Gdzie (we Francji, Anglii, Włoszech, Niemczech) i kiedy miało to jednak miejsce po raz pierwszy w oficjalnej formie - nie wiadomo.

Jednym z główmych celów konferencji prasowej jest przekazanie społeczeństwu informacji o danej sprawie z jednego, konkretnego punktu widzenia. Oczywiste jest to, że propaganda zaczęła zmieniać swoją jakość pod wpływem pojawienia się prasy w XVII wieku43. To właśnie dla prasy podawano i opracowywano odpowiednie informacje po to, by mówić o najważniejszych działaniach danego urzędu czy przedsiębiorstwa.

Organizatorzy konferencji prasowej sugerują dziennikarzowi, co jest najważniejsze w danej chwili, jakie są wnioski z przeprowadzonych badań lub śledztw, a materiał im przystępniej podany, tym sensowniej powinien być wykorzystany przez dziennikarzy. Celem konferencji prasowej jest wywołanie określonych skutków' zarówno po stronie dziennikarzy, jak i odbiorców. Konferencje prasowe dzieli się na;

spotkania prasowe - w czasie których więcej miejsca poświęca się dyskusjom nad danym problemem niż samej prezentacji zjawiska,

konferencje reporterskie - poświęca się je aktualnym zdarzeniom w danej organizacji czy firmie (podpisanie umowy, otwarcie wystawy, zakładu produkcyjnego, filii)

B briefingi — krótkie spotkania streszczające to, co aktualnie najważniejsze, dają ograniczoną możliwość zadawania pytań; podczas briefingów najważniejsze jest przedstawienie ekspertyz i efektów końcowych działalności;

a przyjęcia prasowe — poczęstunki wydawane w celu podtrzymania dobrych stosunków ze światem mediów; ładunek informacji ma odpowiadać charakterowi przyjęcia; w czasie przyjęcia prasowego można wymieniać się informacjami lub pozyskiwać je w małych grupach tematycznych19.

Od zdolności dziennikarza, jego wyczucia i inteligencji zależy także to, ile uzyska informacji, czy sam będzie zadawał pytania, czy poprzestanie na tym, o co pytają inni.

Istotnym źródłem informacji są komórki public relations danej firmy, które przygotowują materiały dla mediów, m.in. w postaci promocyjnych ulotek wysyłają do redakcji wiadomości o spotkaniach, konferencjach prasowych w celu zainteresowania dziennikarzy danym tematem. Często wiadomości te są jednak ignorowane przez reporterów, chyba że coś ciekawego zwróci ich uwagę .

  1. Źródła nieformalne, czyli wywołane

    1. Zainteresowania

Dziennikarz, na początku swej drogi zawodowej, musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czym się interesuje i co jest dla niego ważne, w jakiej dziedzinie życia może być pośrednikiem w załatwianiu spraw lub co może opowiedzieć innym, by ich z kolei zainteresować daną historią, jeśli sam nie jest pochłonięty tematem, którym się zajmuje, jeśli zbieranie informacji i pogłębianie wiedzy nie jest dla niego pasją, niech się nie spodziewa, że zwróci czyjąś uwagę wątkiem, który i jego nie pociąga. Każdy czytelnik, radiosłuchacz, telewidz od razu wyczuje wszelką pobieżność i odbierze ją jako lekceważenie go czy ignorowanie. Początkujący dziennikarz musi także odpowiedzieć sobie na pytanie, w jakim gatunku dziennikarskim będzie się realizować (m.in. informacji, reportażu, felietonie, korespondencji, komentarzu, wywiadzie). Powinien próbować sił w każdym z nich do momentu, aż nie dobierze formy dziennikarskiej do swoich możliwości.

Połączenie zainteresowań z umiejętnościami przekazu informacji w danym gatunku jest sztuką. Udowodnił to m.in. Henryk Martenka, z wykształcenia polonista (absolwent Uniwersytetu jagiellońskiego) i dziennikarz (absolwent 49 50

Uniwersytetu Warszawskiego). Jego pasją są podróże, muzyka, polityka i języki obce. Inspiruje go życie zwykłych ludzi. Martenka pokazuje, że każdy - mimo iż tego nie chce - jest mocno uzależniony od polityków i polityki51. Jego teksty (repoi taże, felietony, komentarze) czyta się z ogromnym zainteresowaniem. Autor szuka do nich tematów w codziennym życiu (obserwacja połączona z dociekliwością i ciekawością świata i ludzi). Martenka nie zanudza odbiorcy, bo sam żyje tym, o czym opowiada, łączy umiejętnie fakty i dystansuje się od nich, często bawiąc czytelnika subtelnym poczuciem humoru.

Adam Wajrak z kolei na łamach „Gazety Wyborczej” pisze o życiu i zwyczajach ptaków w Puszczy Białowieskiej52. Jego teksty drukowane są często na pierwszych stronach „Gazety Wyborczej”. Robert Makłowicz z Telewizji Polskiej udowodnił, że gotowanie i opowiadanie o tradycjach kulinarnych Polaków i innych narodowości może być równie pasjonujące, jak podróżowanie po nowym, nieodkrytym swiecie. Ryszard Kapuściński natomiast pisał o biedzie i jej niedogodnościach. Sam podkreślał w udzielanych wywiadach, że rozumie biednych ludzi i pisaniem o nędzy chce im pomóc - nigdy nie upokorzyć53 *, najważniejszy jest dla niego drugi człowiek, jego kultura, a nawet zderzenie kultur ludzi żyjących blisko siebie-’ , podobnie Lidia Ostałowska opowiadająca o życiu Romów w Polsce55. Melchior Wańkowicz opisywał „panoramę losu polskiego” i historie oraz losy Polaków sobie współczesnych rozrzuconych po całym świecie56. Krzysztof Kąkolewski wyznał zaś, że jego zainteresowania koncentrują się wokół problemów II wojny światowej, która mimo zakończenia długo jeszcze trwa w umysłach ludzi57.

Barbara Wachowicz przybliża dzieje kultury polskiej, przywołując sylwetki wielkich Polaków, m.in. Norwida, Mickiewicza, Słowackiego, Sienkiewicza, Żeromskiego, Kasprowicza58. Janusza Roszlcę interesowała m.in. historia

średniowiecznej Polski59, Mariana Brandysa okres napoleoński60, Jacka Stworę - podobnie jak Mirosława Prandotę - życie ludzi odbywających karę więzienia61. Wojciech Jagielski skupia się na konfliktach zbrojnych w Azji i Afryce62, Olgierd Budrewicz na podróżach po wszystkich kontynentach63, a Mariusz Szczygieł na problemach społeczno-obyczajowych współczesnej Polski i Czech61. Agata Passent natomiast szuka inspiracji w historii sztuki.

Od dawien dawna interesuje pinie historia sztuki. Nie mam cierpliwości do czytania książek historycznych, bo moja pamięć jest jak sito i szybko zapominam. Inspirują mnie natomiast obrazy. Można się z nich wiele dowiedzieć o stylu życia dawnych epok. Można z nich wyczytać, jakie były mody i jak wyglądała codzienność. Czasami, jak mi kompletnie nic nie przychodzi do głowy, otwieram album Chełmońskiego czy Rembrandta, bo wiem, że tam na pewno znajdę inspirację. Dużo też czerpię z rozmów z ludźmi63.

Każda publikacja doświadczonego dziennikarza zdradza jego zainteresowania oraz pasje i tematyczne inspiracje. Z kolei jego zamiłowania mogą wychodzić naprzeciw młodego adepta sztuki dziennikarskiej, a ten, podpatrując pomysły starszych redaktorów, nie tylko korzysta z nich, ale uczy się, jak znajdować, a następnie redagować tematy do pisania, opowiadania (radio) i pokazywania (telewizja).

4.2 Marzenia

Dziennikarz nie może bać się realizacji marzeń, przekładania ich na rzeczywistość. Tak jak beletrysta wymyśli dany temat, który potem uprawdopodobnia, tak dziennikarz wymyśla temat, szuka jego realizacji w rzeczywistości, z tą różnicą, że nie może stosować fikcji, bazować wyłącznie na wyobraźni. Musi pomysł osadzić w konkretnym realnym świecie. Może wtedy dać ogłoszenie do piasy, mówić głośno o swej koncepcji i prosić, by osobyr, które wiedzą cos na dany temat lub Prężyły podobne historie, bądź znalazły się w identycznych okolicznościach, nawiązały z nim kontakt telefoniczny lub podały adres, pod który ma się zgłosić sam redaktor66.

Wywoływanie informacji nie jest równoznaczne z marzeniami i prowokowaniem oraz kreacją zdarzeń dla potwierdzenia ich prawdziwości. 26 lutego 2000 roku dziennikarz TVN przygotowujący do wieczornego wydania „Faktów” relację sprzed konsulatu rosyjskiego w Poznaniu, przed którym członkowie Wolnego Kaukazu mieli protestować przeciw agresji moskiewskiej w Czeczenii, widząc, że me ma nikogo z demonstrantów, poprosił przygodnie spotkanego chłopca, by ten wszedł na ogrodzenie konsulatu i rzucił w kierunku budynku kamieniem, za co miał otrzymać wynagrodzenie w wysokości 10 złotych. Rozmowę dziennikarza z dzieckiem nagrała ekipa telewizyjnych „Wiadomości” TVP1 i oczywiście wyemitowała materiał w głównym serwisie informacyjnym o godzinie 19.30, ujawniając prowokację, do której posunął się dziennikarz TVN. Dzięki temu odbiorcy dowiedzieli się o manipulacji dziennikarskiej. Jej autor przekroczył wszelkie zasady etyki, dziennikarstwo bowiem to nie kreowanie rzeczywistości - jak skomentował ten fkkt Grzegorz Kozak, ówczesny wydawca głównego wydania „Wiadomości” rVPl - tylko informowanie o tym, jaka ona jest67.

Kreacja rzeczywistości usprawiedliwiona jest wyłącznie z okazji primaaprilisowej zabawy. Wielu dziennikarzy wtedy celowo wprowadza odbiorców w błąd, ale zaraz przy okazji najbliższego wydania gazety lub następnego dnia w radiowym lub telewizyjnym serwisie informacyjnym tłumaczy się z wprowadzonej fikcji. Na reportaże na wysokim poziomie przekazu .informacji mogą sobie pozwolić tylko utalentowane, mające dużą wiedzę i wyobraźnię osoby. Na przykład 1 kwietnia 2007 roku „Angora” zamieściła korespondencję własną ze Srebrnego Wybrzeża z Costaguany, autorstwa N. Ostromskiego (pod tym nazwiskiem ukrył się Henryk Martenka). Opisał bajkową republikę w Ameryce Łacińskiej, gdzie prawie za darmo można spędzić wakacje (1 dolar costaguański (CST) = 0,80 PLN; całodzienna wycieczka z przewodnikiem do kopalni srebra li dolarów CST; lunch w dobrej restauracji 6-7 dolarów CST) i pod tekstem ogłosił konkurs: „Minister Turystyki Republiki Costaguany dr Battista Fidanza zaoferował Czytelnikom ANGORY trzy podwójne zaproszenia do spędzenia tegorocznych wakacji na Srebrnym Wybrzeżu. Aby wziąć udział w losowaniu, należy do najbliższej niedzieli przysłać do edakcji kartkę pocztowy z hasłem «Costaguana» i flagą państwa wyciętą z Tygodnika ANGORA”68.

Mimo że Henryk Martenka aż trzy razy zasugerował w tekście, ze bawi się z czytelnikami, to odbiorcy (z małymi wyjątkami) dali się jednak nabrać i wzięli udział w konkursie, licząc na wygraną. Przecież twórcą fikcyjnego Srebrnego Wybrzeża był Joseph Conrad opisujący je w powieści Nostromo (1904). Henryk Martenka przywołał w swoim tekście nazwisko Józefa Korzeniowskiego jako hurtownika alkoholu na Srebrnym Wybrzeżu, następnie napisał, że: „ślady polskie przenikają costaguańską rzeczywistość jak srebrne nitki brodę młodego Conrada”, aż wreszcie podpisał się pod tekstem N. Ostromski, już jednoznacznie kpiąc z czytelników69. Ale czy o to właśnie w zabawie primaaprilisowej nie chodzi? W następnym numerze „Tygodnik Angora” poinformował: „Republika Costaguana, z której relację zamieściliśmy w poprzednim wydaniu naszego tygodnika, nie istnieje w rzeczywistości. Wymyślił ją Józef Conrad-Korzeniowski w powieści Nostromo, a nasz autor nadał Costaguanie współczesne i - jak się okazało - wiarygodne oblicze. Żartobliwe, primaaprilisowe oblicze. Przepraszamy tych, którzy żart wzięli za prawdę, gratulujemy tym, którzy poznali się na nim od razu. [...] Redakcja”70.

Żart „Tygodnika Angora” jest jedną z odmian tzw. kaczki dziennikarskiej, czyli często wymyślonej wiadomości, w którą uwierzyli odbiorcy, a była opublikowana w mediach wcale nie z okazji primaaprilisowego święta. Figiel „Angory” nie należy do pierwszych tego typu. Ma już.długą tradycję - na przykład: 1 kwietnia 1962 roku telewizja szwedzka podała wiadomość, że czarno-białe telewizory można zmienić w kolorowe, należy tylko owinąć ekran nylonową pończochą, dzięki czemu otrzyma się pełną gamę kolorów. Eksperyment przeprowadziło setki tysięcy ludzi71.

Trudno dziś ustalić, skąd się wzięła nazwa „kaczki dziennikarskiej . Wersji jest wiele. Jedna autorstwo terminu przypisuje Marcinowi Lutrowi, który na początku XVI wieku zamiast słowa „legende” z jakiegoś nieznanego powodu napisał „lugende”. To słowo dla Niemców brzmiało jak „kłamliwa, fałszywa kaczka . Według innej wersji - najbardziej prawdopodobnej - o kaczkach mówiono pod koniec XVII wieku, kiedy redaktorzy niemieckich gazet zaczęli zaznaczać kłamliwe fakty literami NT, tzn. non testatur (nie potwierdzono). Skrót NT brzmiał jak ent - czyli po niemiecku „kaczka”. Z czasem mianem tego wodnego ptaka zaczęto określać niesprawdzone wiadomości czy wzmianki72.

Najlepszą gwarancją tego, jak uniknąć publikowania fałszywych informacji, jest dziennikarska czujność i zdrowy rozsądek oraz rzetelne sprawdzanie wiadomości. Jeśli informacje się nie potwierdzają, należy z nich zrezygnować73, bowiem od początków działalności dziennikarskiej ten, kto rozpowszechniał wiadomości, wiedział, że muszą być one rzetelne. Przypomina o tym Władysław Wolert w pracy Szkice z dziejów prasy światowej, kiedy przywołuje słowa Benjamina Harrisa, wydawcy gazety „Publick Occurences” z 1690 roku.

Zamiarem moim jest dostarczenie publiczności co miesiąc sprawozdania ze wszystkiego, co tylko zaszło ważnego. Jeżeliby wyjątkowo wśród miesiąca doszła jakaś ważna nowina, w takim razie Ogłoszę arkusz dodatkowy. Proszę wszystkich czcigodnych mieszkańców Bostonu o udzielanie mi wiadomości. Zważając, iż przede wszystkim chodzi tu o wypowiedzenie wojny duchowi kłamstwa, nic wydrukuję nic, czego wiarygodności nie sprawdzę poprzednio; w razie popełnienia mimowolnego błędu, sprostuję go w następnym numerze (podkr. KWZ)7'1.

  1. Ciekawość świata i ludzi

Najlepszym źródłem informacji jest spostrzegawczość i wrażliwość dziennikarza na otaczającą rzeczywistość. To nic innego, jak bycie blisko ludzi i ich spraw, to przysłuchiwanie się im i przyglądanie. Dziennikarz jest tą osobą, która powinna widzieć więcej, niż widzą inni ludzie75. Melchior Wańkowicz twierdził, że dziennikarz powinien ciekawość świata realizować wzrokiem, słuchem, dotykiem, węchem, a nawet smakiem. Intuicja, jako szósty zmysł - zdaniem ojca polskiego reportażu - jest oczywista. Bez jej posiadania trudno mówić, że jest się dziennikarzem76. Spostrzegawczości natomiast można się nauczyć, przesuwając środek ciężkości z samego siebie na drugą osobę. Należy zdystansować się do własnej osoby i bacznie obserwować, co robią inni, i słuchać tego, co mają oni do powiedzenia.

Dziennikarz nie może być skupiony tylko na sobie. Gdy tak jest, zagłusza odbiór rzeczywistości. Spostrzegawczość to wyrobienie czujności, ale także pokory wobec ludzi i świata. Ze spostrzegawczością łączy się ciekawość wszystkiego, co dzieje się dokoła, oraz dociekliwość, która nie daje dziennikarzowi spokoju. Bolesław Prus mówił:

Reporter musi być wszędzie i wiedzieć o wszystkim. Musi zwiedzać nowo zabudowujące się place, ulice pozbawione chodników, tamy, mosty, targi wełniane i wolowe, muzea, teatry, uczone psy, cyrkowe konie, posiedzenia różnych towarzystw akcyjnych, instytucje dobroczynne, jatki, łazienki itd. Musi czytywać i robić wyciągi ze wszystkich pism, sprawozdań, nowych książek - reklam, skarg i procesów. Musi być kawałeczkiem ekonomisty, kawałeczkiem astronoma, technika, pedagoga, prawnika itd.77 *.

Słowa Prusa jakby potwierdzał Egon Erwin Kisch, który podkreślał:

Najbardziej gwałtowna z moich cech - to ciekawość. Gdy jadę tramwajem, poty się kręcę, nim nie stwierdzę, co czyta mój sąsiad. Kiedy posłyszę nieznajomy język, odprowadzam mówiących nim kilka bloków, starając się uchwycić, jaka to mowa. Zaglądam, przechodząc, w okna. Jeśli kogoś odwiedzam, przeczytam mu wszystkie nazwiska w adresarzu leżącym przy telefonie. Na starych cmentarzach poszukuję znajomych nazwisk. Przygodnie spotkanych zasypuję pytaniami najbardziej personalnymi. Męczę się nazwami ulic, starając się odkryć ich pochodzenie. I żaden napis tak mnie nie ciągnie, jak napis, że wejście jest wzbronione73.

Ciekawość jednak właściwie ukierunkowana oświeca umysł, pomaga w poznaniu świata i ludzi. 2le ukierunkowana prowadzi ludzkie kroki wszędzie tam, gdzie zdarzył się skandal, nieszczęście, gdzie oczy można nasycić cudzą niedolą, wstydem i męką79. Konstancja Hojnacka mówi wprost:

zły to człowiek, który nie potrafi z siebie wyplenić takiej niskiej ciekawości, goni za głośnymi procesami, wpija wzrok w ludzi okrytych żałobą, nie oszczędza nikogo, nie daruje żadnej sytuacji, nie wstydzi się żadnych nietaktów i niegodziwości, byle zaspokoić ciekawość30.

Dobry dziennikarz, szanujący ludzi i siebie, pojmuje ciekawość właściwie, a więc w takim celu, by służyła dobru, rozwijała czyjąś wrażliwość, a nie wyzwalała sensacji (m.in. relacje z katastrof) i podsycała zazdrość lub nienawiść. Niedopuszczalne i niegrzeczne jest nękanie ofiar tragedii pytaniami, co czuje ona czy jej najbliżsi w danej ciężkiej chwili, najazdy kamer telewizyjnych na zapłakaną i dotkniętą bólem twarz cierpiącego człowieka bądź podsuwanie mu pod usta mikrofonu, aby tylko usłyszeć jego łkanie, bo to się dobrze w mediach sprzedaje.

  1. Biblioteka, czyli pogłębianie wiedzy

Dziennikarz musi ciągle wzbogacać wiedzę, by mówiąc o tym, co go otacza, o różnych zjawiskach zachodzących w świecie, nie wprowadzał odbiorców w błąd, a tym samym nie narażał na kompromitację swojej uczciwości, dlatego wszystko, czego się dowiaduje, powinien weryfikować. Lektura publikacji naukowych, czy to książkowych (nawet beletrystyki), czy tekstów prasowych rozszerza horyzonty, pozwala spojrzeć na dany problem panoramicznie, poznać sądy innych. Ryszard Kapuściński często powtarzał, że nie uczył swoich studentów pisania tekstów, ale właśnie czytania, ponieważ czytanie jest najważniejsze w pracy dziennikarza81. Wiedza daje dziennikarzowi możliwość zestawiania faktów w odpowiednich kontekstach, kojarzenia ich, uprawnia go do wyjaśniania odbiorcy problemów, daje paszport do zajmowania stanowiska i upierania się przy nim.

Lektura tekstów prasowych autorstwa innych dziennikarzy jest także poszerzaniem wiedzy i zainteresowań. Materiały dziennikarskie (prawnicze, gospodarcze, polityczne, kulturalne) już opublikowane podpowiadają nowe tematy82. Jeśli są w kręgu zainteresowań danego dziennikarza, może on je rozwijać, uzupełniać o nowe wątki, bowiem „temat rodzi temat”. Nie jest nadużyciem podejmowanie tematów, którymi zajmował się ktoś wcześniej. Można pójść śladem ich publikacji, odnajdywać ludzi, bohaterów, pokazywać, jak żyją obecnie, jak zmieniło się po latach ich życie i oni sami.

Krzysztof Kąkolewski natomiast sugeruje, że przeglądanie prasy, szczególnie stron ogłoszeniowych, może zainspirować dziennikarza. Ogłoszenie jest bowiem mikroskopijnym fragmentem czyjegoś życia, c zęsto wydawać by się mogło zabawnego, a w rzeczywistości trudnego i skomplikowanego. Ogłoszenie o sprzedaży danej rzeczy czy chęć nawiązania z kimś kontaktu towarzyskiego może odmienić 31

los człowieka83. Na przykład Bożena Bilska-Smuś i Anna Gronczewska, śledząc ogłoszenia w prasie, trafiły na trop nielegalnego handlu miejscami na łódzkich cmentarzach, co opisały w artykule pod tytułem Grób z dziadkiem sprzedam, opublikowanym 11 kwietnia 2007 roku w „Dzienniku Łódzkim”.

  1. Kontakty z ludźmi, informatorzy, nasłuch radiowy

Wiedzę o człowieku pogłębiają bezpośrednie kontakty z ludźmi. Zwracał już na nie uwagę Józef Ignacy Kraszewski.

Lubię samotność - ale człowiek potrzebuje ludzi. Rozmowa jest gimnastyką dla umysłu. Ludzie, z którymi by co nie było mówić, są rzadcy. Poszukać, a od każdego się czegoś nauczysz! W najgorszym razie nauczysz się jeszcze nowego typu człowieka8-*.

Podobnie kontakt z ludźmi doceniał Ryszard Kapuściński, który obserwował wszystko, co się dokoła niego działo, brał w tym udział, przeżywał.

Gdy zbieram materiał do książki lub piszę, koncentruję się na tym, co mogą powiedzieć ludzie. Zwykle spotykam moich bohaterów całkiem przypadkowo, ale to ich typ wypowiedzi, ich świat, ich sposób patrzenia jest ważny, a nie mói. [...] To chodzi o ich myśli, ich wizje, ich refleksje8S.

Dla Kapuścińskiego ważne było to, by być w tych miejscach, gdzie wybuchały wojny, powstania, rewolucje, od których zależały dzieje danego narodu. „Uważam - wyznał w utworze Sceny frontowe w tomie Jeszcze dzień życia - ze nie powinienem pisać o ludziach, z którymi nie przeżyłem chociaż trochę tego, co oni przeżywają”86.

Najlepiej jest, gdy dziennikarz sam dociera do źródeł, sprawdza je, by prawdą podzielić się z odbiorcą87. Tak przecież zbierał materiały przed stu laty Henryk Sienkiewicz, który w Listach z podróży do Ameryki (1876-1878) napisał m.in.:

Po całych dniach nie zsiadałem z konia, posuwałem się nieraz na kilka mil przed karawaną, zostawałem umyślnie w tyle, zwiedzałem boczne kaniony, zapuszczałem się w ciemne wąwozy, nie dbając o Indian i o dzikie zwierzęta, a pragnąc przede wszystkim widzieć jak najwięcejss.

Poznanie czegoś z autopsji (dotknięcie sprawy) daje możliwość lepszego wczucia się w opisywane zjawiska, a przede wszystkim zrozumienia prezentowanych bohaterów. Owo dotknięcie sprawy powinno być dla dziennikarza najistotniejsze. Poznanie jej z autopsji daje także możliwość zauważenia jakiegoś ważnego szczegółu, na który ktoś inny nie zwróci uwagi.

Rozmowy z ludźmi, i to nie tylko z osobami prominentnymi, przysłuchiwanie się temu, co ktoś ma do powiedzenia, dają możliwość naprowadzenia na trop ciekawego tematu lub kogoś, kto brał udział w ważnym wydarzeniu albo przeżył niespotykaną historię, której nie wymyśliłby nawet najzdolniejszy bełetrysta. Melchior Wańkowicz o skomplikowanej historii życia zdrajcy Armii Krajowej, Kalksteina, dowiedział się przypadkiem w 1962 roku podczas zabawy tanecznej w Warszawie w hotelu Bristol89, natomiast o żołnierzach z Westerplatte, gdy przebywa! latem 1946 roku w Ankonie.

W zgiełku zadymionego klubu oficerskiego, który miał wygląd spelunki, złapałem kąt wolny, aby zagrać w szachy. Mój przygodny partner, major „z pawianów”, to znaczy oficerów, którzy przebyli wojnę w oflagach, człowiek o z grubsza ciosanej męskiej twarzy, grał ofensywnie, rzekłbym - drapieżnie. [...] Potrzeba wygadania się dławiła tych ludzi z oflagów. Tyleż lat przymierzali siebie do siebie. Kiedy wyszli do świata, który przez ten czas narósł, sprawdzali gorączkowo - jak daleko od nich odszedł? Ale mój partner nie był skory do zwierzeń:

  1. Cóż — westchnął — ja tam nic ciekawego; siedziałem całą wojnę w oflagu.

  2. Gdzie pana wzięli?

Na Westerplatte... Bo ja, właściwie, byłem tam komendantem.

  1. Tam komendantem był major Sucharski.

  2. To ja właśnie.

I tak się zaczęło90.

Bezpośredni kontakt dziennikarza z osobą, która będzie bohaterem jego tekstu, daje przede wszystkim szansę wczucia się w jej przeżycia, zapamiętania słów, jakich używa na określenie danych historii, jak się zachowuje, czy w ogóle poro zumiewa się z innymi (gesty). Wszystko to składa się na jej obraz zapamiętany i utrwalony przez reportera, a w konsekwencji także przez odbiorcę.

Dobrego i zapobiegliwego dziennikarza poznaje się po liczbie informatorów, z którymi utrzymuje kontakt91. Są to osoby biorące udział w różnego rodzaju wydarzeniach. Ich sfery działania pokrywają się z obszarem zainteresowań reportera92 *. Informator ma być pewny, że dziennikarz nigdy nie ujawni jego nazwiska, choćby nawet wymagał od niego tego prokurator. Gwarantuje to artykuł 12 Prawa prasowego, który nakazuje dziennikarzowi zachować w tajemnicy dane pozwalające na zidentyfikowanie osoby informującej, jeśli ta sobie to zastrzegła. Zasada ta jest w demokratycznym państwie jednym z warunków umożliwiających prasie pełnienie funkcji kontrolnej (doktryna liberalna) wobec, władzy.

Pozyskiwanie i publikowanie informacji wiąże się z kwestią rzetelności i odpowiedzialności dziennikarza oraz ochroną dóbr osobistych zarówno informatora, jak i osób, których dotyczy informacja. Prawo prasowe zobowiązuje dziennikarza do chronienia dóbr osobistych oraz interesów informatora, jeśli ten, działając w dobrej wierze, zaufał dziennikarzowi95. Dziennikarz może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za bezkrytyczne publikowanie informacji uzyskanych od informatora, ale naruszających dobra osobiste innych osób fizycznych lub prawnych94. Redaktorzy pozyskują informatorów wśród zaufanych przyjaciół, którzy zajmują eksponowane stanowiska, ale także wśród osób obcych, niekoniecznie z tej samej grupy społecznej.

Społeczna pozycja informatora i jego pochodzenie nie mają znaczenia. Znaczenie ma tylko to, co może on ważnego i prawdziwego zakomunikować dziennikarzowi, a ten z kolei odbiorcy. Piotr Wysocki z „Dziennika Bałtyckiego” radzi, by osoby będące źródłem informacji poznawać nie tylko od strony ich działalności, ale także prywatnie95, zawsze prędzej się otworzą, stając się dziennikarzowi bliższe, darząc go większym zaufaniem.

Dobrymi informatorami są sekretarki szefów różnych urzędów (rządowych i samorządowych), przedsiębiorstw, firm, spółdzielni itp. To one pilnują porządku dnia i przebiegu wizyt składanych prezydentom, burmistrzom, wójtom, prezesom, yrektorom czy kierownikom. Nie wolno tym osobom okazywać lekceważenia. Mają mieć wrażenie, że są doceniane i gdyby nie one, dziennikarz często o wielu sprawach niczego by się nie dowiedział. Przecież to od nich tak naprawdę zależy, czy do danego dyrektora dziennikarz dostanie się czy nie, a poza tym, czujny i spostrzegawczy redaktor sam czegoś od takiej osoby może się dowiedzieć, nawet przypadkiem (na przykład gdzie dyrektor będzie wyjeżdżał, z kim jest umówiony, kto go właśnie odwiedza).

Informatorem może być dzielnicowy z komendy policji, jak również aktywiści z rad miasta czy gminy96, ale także sąsiad czy ktoś z rodziny, każdy, kto ma coś ciekawego i ważnego do zakomunikowania. Jeśli chodzi o policjantów, zwykle odsyłają oni dziennikarzy do rzeczników prasowych (policjant bez zgody przełożonego nie może udzielać wywiadów ani informacji o danej sprawie bądź prowadzonym śledztwie). W tym wypadku należy liczyć na kontakty osobiste, tym samym gwarantując zaufanemu policjantowi bezwzględną dyskrecję.

Jerzy Jurecki, wydawca „Tygodnika Podhalańskiego”, przypomina, że nawet gdy się wykorzysta informację od radnych i się ją opublikuje, nie zawsze można liczyć na to, że podtrzymają oni swoje zdanie w sądzie. Pewnego razu napisał, że przewodniczący rady Nowego Targu spotykał się przed podjęciem ważnej decyzji z opozycją i ustalił, że gdy jakiś punkt sesji nie przejdzie po jego myśli, zdejmuje go z programu obrad. Radni, którzy podali mu tę informację, nie chcieli zeznawać przed sądem i redaktor Jurecki musiał przeprosić przewodniczącego rady na pierwszej stronie „Tygodnika”97.

Dziennikarz musi być z jednej strony ufny, ale z drugiej czujny i weryfikować informacje, by nie skompromitować siebie, bowiem odzyskiwanie, odbudowanie dobrego wizerunku trwa dłużej niż jego utrata. Poza tym nie powinien rozpowszechniać plotek i stać się bezwiednie narzędziem w rękach kogoś, kto prowa- dzi grę polityczną98, manipuluje nim bądź chce załatwić swoje prywatne sprawy. Bywa i tak, że informatorowi chodzi o nadanie w świat fałszywej wiadomości. W związku z tym niektóre gazety nie zamieszczają informacji ze źródła niejawnego, dopóki nie potwierdzi się ona co najmniej w dwóch rzetelnych źródłach99. * *

Umiejętność zjednywania sobie informatorów zależy od temperamentu i charakteru dziennikarza, jego indywidualnego stosunku do ludzi. Często odbiorcy mediów zastanawiają się, skąd dziennikarz wie o danej katastrofie, wypadku samochodowym, pożarze. Niektórzy otrzymują takie informacje od służb mundurowych lub pracowników pogotowia, inni monitorują częstotliwości radiowe służb specjalnych (m.in. policji, pogotowia)100. Gdy tylko coś usłyszą, zaraz udają się na wskazane miejsce. Działania takie są nielegalne. Policja w celu zapewnienia tajności nadaje na kilku częstotliwościach' na jednej podawany jest komunikat, na innej odzew. Wtedy informacje są niepełne101 i dziennikarz musi się wiele domyślać, bazuje na doświadczeniu i intuicji, graniczącej czasem z bezczelnością, aby osiągnąć cel.
4.6 Obserwacja uczestnicząca
Jednym ze sposobów mówienia przez dziennikarza o rzeczywistości jest obserwacja uczestnicząca, opisywanie otaczającego świata na podstawie dogłębnego, osobistego poznania zagadnienia i zrozumienia go, wczuwanie się w przeżycia podglądanych postaci, nawet kosztem wcielania się w osobę, którą chciałoby się opisać10*. Obserwacja rzeczywistości to także kontakt z kimś, kto wydaje się w danej chwili nudny, to nieustanne czuwanie przy nim, by nie przeoczyc momentu, który pokaże tę osobę w zupełnie innym świetle, niż jest postrzegana (np. sytuacja opisana przez Wańkowicza, pokazująca mjra Sucharskiego).

Piotr Wysocki twierdzi, że: „siedzenie w redakcji i zdanie się tylko na telefon daje mniejsze efekty niż chodzenie po ulicach 103. Działalność dziennikarska w terenie przynosi najlepsze rezultaty w publikacji. Potwierdzają to materiały mistrzów dziennikarstwa, m.in. Melchiora Wańkowicza, Ksawerego Pruszyńskiego, Jerzego Lovella, Ryszarda Kapuścińskiego, Wojciecha Giełżyńskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Hanny Kral], Ewy Owsiany, Jagienki Wilczak, Anny Marszałek, Piotra Najsztuba, Henryka Martenki, Mariusza Szczygła, Jacka Hugo-Badera, Wojciecha Jagielskiego.

Na przykład Wojciech Giełżyński w reportażu Byłem gościem Chomeiniego pisze:

Poczciwy mój hotel Keyan — w samym centrum, a zarazem jakby na uboczu; wszystko w nim po staremu, pustki, recepcjonistki z portierem łupią w karty. I jest – jak przed dziesięcioma miesiącami - Rysiek Kapuściński, który już wrósł w teherański pejzaż i ledwie wystaje spod kwintali papierzysk, piętrzących się w jego pokoju. Oczekuje wyborów prezydenckich, które odbędą się za parę dni [...].

Nazajutrz po przylocie ruszam w miasto, by na nowo nasiąknąć tutejszym klimatem politycznym. [...]

Z Ryśkiem Kapuścińskim jem drugi obiad [...] w restauracji meksykańskiej na rogu ulic Rewolucji i Palestyńskiej (dawniej Kakh). Przy sąsiednim stoliku rozsiada się wataha osiłków, najwyraźniej zorganizowana bojówka. Na coś czekają. Kiedy nachylają się, spod ich kusych kurteczek, na plecach, widać zatknięte za paskami długie noże [podkr. KWZ]104.

Wojciech Giełżyński opisał sytuację w Iranie z pozycji reportera, mającego do dyspozycji zebrane wiadomości z prasy i książek, a przede wszystkim z własnych obserwacji. Konfrontował publikacje z odczuciami i zdobytą na bieżąco wiedzą, co pozwoliło spojrzeć szerzej i jemu samemu, i odbiorcy na prezentowany problem.

Melchior Wańkowicz natomiast dużo czasu poświęcał swoim rozmówcom, przysłuchiwał się im, po prostu z nimi był, by potem pracując nad tekstem reportażu, panoramicznie rekonstruować poznane historie (m.in. Westerplatte, Dzieje rodziny Korzeniewskich). Hanna Krall i Ewa Owsiany towarzyszyły swoim bohaterom, obserwowały ich życie, przyglądały się ich pracy i wykonywanym czynnościom każdego dnia (H. Krall, Na wschód od Arbatu, 1972; E. Owsiany, Bezdomność Boga, 1993).

Odmianą obserwacji uczestniczącej jest penetrowanie wybranego środowiska, polegające na wcielaniu się dziennikarza w daną postać. Obserwacja uczestnicząca pozwala wtedy dziennikarzowi nie tylko poznać zwyczaje bohaterów, ich przyzwyczajenia, ale przede wszystkim pomaga ich zrozumieć, dlaczego wybrali drogę, która dla innych jest godna podziwu łub nie do przyjęcia. Dodatkowo poznanie i wczuwanie się w środowisko prezentowanych postaci daje szerokie możliwości osobistego poznania rzeczywistości, zdobycia takiej wiedzy, której żaden z informatorów nie jest w stanie przekazać. Metody takie stosował m.in. niemiecki dziennikarz Günter Wallraff, który w 1974 roku w Atenach głośno demonstrował przeciw rządom wojskowych, by trafić do więzienia, co mu się udało. Następnie opublikował cykl reportaży o swoich przeżyciach więziennych w Grecji. Natomiast w 1976 roku współpracował pod przybranym nazwiskiem (Hans Esser) z „Bild- -Zeitung”, czego efektem była książka reportażowa Wstępniak. Człowiek, który był w Bildzic Hansem Esserem, demaskująca pracę redakcji. Günter Wallraff wcielił się akże w rolę tureckiego gastarbeitera i ujawnił tym sposobem nadużycia, do jakich byli zdolni niemieccy pracodawcy105.

W Polsce również dziennikarstwo wcieleniowe ma długą tradycję. W różne postaci wcielali się m.in. janusz Rolicki (robotnik budowlany), Jacek Snopkiewicz (śmieciarz, konduktor PKP, dozorca), Krzysztof Kąkolewski (uczestnik zjazdu neofaszystowskiej partii w Niemczech), Tadeusz Strumff (górnik), Krystyna Ró- żankowska (praktykantka medyczna)106 czy Piotr Wróbel (żebrak)107.

To wcielanie się w różne postacie jest pewnego rodzaju dziennikarskim fortelem. Dziennikarz mimo otwartości i chęci przekonania do siebie jak największej liczby osób, chcąc zdobyć informacje, czasami ucieka się do podstępu, przechytrzenia kogoś, kto uniemożliwia mu zebranie materiałów. Wszystko wtedy zależy od jego pomysłów i sprytu. Patrick Chauvel w reportażu Panama (1989), zamieszczonym w książce Reporter wojenny, wspomina:

Po wielu rozmowach telefonicznych zorientowałem się, że dziennikarze nie są tam mile widziani i że trzeba podstępu, by dostać się do Panamy.

Wyruszam zaopatrzony w małą kamerę filmową Sony H18, ubrany jak turysta, w towarzystwie Delphine, mojej trzeciej żony. [...} Na lotnisku w Panamie ekipa telewizyjna CBS nie zostaje wpuszczona, oprócz jednego dziennikarza, który również podaje się za turystę. Poddany jestem dokładnej rewizji. Kiedy celnik wyraża zdziwienie na widok sprzętu fotograficznego i czterdziestu rolek filmu, zapewniam go, iż jestem żeglarzem pasjonującym się fotografowaniem i zamierzam spędzić sześć miesięcy z żoną i dziećmi na statku, wypływającym z portu na Kanale. Dodaję do tego porozumiewawcze, konspiracyjne mrugnięcie okiem. To wystarcza.

Następnego dnia wieczorem w restauracji w Marriotcie spotykam garstkę dziennikarzy, którym udało się przekroczyć granicę. [...] Wszyscy mają kiepskie humory i czują się jak ślepcy, gdyż na granicy odebrano im kamery. [...]

Jest także Christopher Morris, mój przyjaciel i groźny konkurent. [...] On również dla kamuflażu przyjechał z żoną108.

Ktoś mógłby zarzucić Chauvelowi łamanie prawa, postępowanie niezgodne z etyką dziennikarską ze względu na podszywanie się pod kogoś, kim się nie jest w rzeczywistości. Za turystę uchodził także Melchior Wańkowicz, kiedy przez tydzień wędrował po Moskwie po mniej oficjalnych miejscach kilka lat po rewolucji październikowej 1917 roku, dzięki czemu powstała Opierzona rewolucja (1934). Należy zaznaczyć i przypomnieć, że władza sowiecka zezwalała przybyszom z zachodu na odwiedzanie wyłącznie wyznaczonych przez nią terenów. Ta hipokryzja trwała do końca istnienia Związku Radzieckiego, co potwierdził - po prawie sześćdziesięciu latach - Ryszard Kapuściński w Imperium (1993), reportażu o rozpadającym się „mocarstwie na glinianych nogach”. Ryszard Kapuściński niejednokrotnie zbierając materiały do swych reportaży z tego tomu, chcąc wiedzieć i widzieć więcej, niż umożliwiłyby mu to władze sowieckie, korzystał z pomocy znajomych, np. na Syberii musiał przebrać się w mundur pilota, by dotrzeć do miejsc, do których oficjalnie nigdy by się nie dostał. Fortel ten miał na celu odciągnięcie uwagi i uśpienie czujności milicji (Imperium).

Wobec powyższego należy postawić pytanie, czy nie jest łamaniem prawa przez władze danego kraju blokowanie dziennikarzowi dostępu do informacji. Zrozumiałe jest to, że nie każdy rząd, szczególnie dyktatorski, życzy sobie przebywania obcych dziennikarzy na terenie swojego kraju choćby z takich powodów, by utrzymywać przed światem w tajemnicy wiele kompromitujących decyzji i ich skutków. Świat i opinia publiczna domagają się jednak rzetelnych informacji o tym, gdzie dzieje się coś ważnego, gdzie są łamane prawa człowieka, a dyktatorski rząd pod hasłami szerzenia demokracji załatwia własne interesy, narażając ludność na cierpienie.

Teresa Sasińska-Klas twierdzi, że dziennikarze powinni informować społeczeństwo, tak jak sami chcieliby być informowani, powinni koncentrować się na przekazywaniu prawdziwych informacji o wydarzeniach, osobach, faktach, procesach czy mechanizmach działania. Muszą szanować prywatność wszystkich ludzi tak, jak życzyliby sobie, żeby szanowana była ich własna prywatność.

Dziennikarstwo to zawód, który ma'charakter swego rodzaju służby publicznej. Dziennikarz może służyć, i zazwyczaj to robi, pomocą, ale też może skrzywdzić różne osoby, poprzez naruszanie ich dóbr osobistych, pomawianie, znieważanie, fałszywe oskarżanie i inne przestępstwa popełniane prży użyciu słowa [...]. Spoczywa na nim odpowiedzialność prawna i moralna, i ponadto winien być świadom konsekwencji, jakie będzie musiał ponieść, gdy w wykonywaniu swego zawodu będzie się rozmijał z prawem i krzywdził tych, którzy są dla niego źródłem informacji niezbędnych dla uprawiania zawodu, [...] ku przestrodze tym, którzy doznają wyzwań etycznych i moralnych, występujących w uprawianiu zawodu dziennikarskiego.

Teresa Sasińska-Klas przywołuje też słowa Aleksandra Fredry, który ponad sto lat temu powiedział:

Jak kominiarza,

Tak dziennikarza,

Zawód diable trudny:

Czyści - a sam brudny (Dziennikarz [w:] Epigramaty, w. 62)109.

  1. Pytania i zagadnienia kontrolne

a Podaj przykłady usprawiedliwionej kreacji rzeczywistości (wyobraźnia jako źródło informacji).

B Wskaż główne różnice między formalnymi i nieformalnymi źródłami informacji dziennikarskiej. * i


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Gatunki Dziennikarskie teoria, praktyka, język
systematyka zrodel informacji
Podział źródeł informacji dziennikarskiej
Wdra anie Si Teoria a praktyka, System TINY TERM INSURER
dziennikarstwo, Przedmioty III ROK, V SEMESTR, Dziennikarstwo prsowe teoria i praktyka
ZSM - agencje informacyjne, Dziennikarstwo i komunikacja społeczna, Zagraniczne systemy medialne
cytaty teoria i praktyka dziennikarstwa
Informatyzacja postepowania cywilnego Teoria i praktyka
informatyka okablowanie strukturalne sieci teoria i praktyka wydanie ii rafal pawlak ebook
Zarzadzanie ryzykiem w projektach informatycznych Teoria i praktyka zaryzy

więcej podobnych podstron