CZAS I MIEJSCE AKCJI: Akcja rozgrywa się pod koniec XIX wieku, czyli współcześnie autorowi, w Warszawie, w czynszowanej kamienicy. Obejmuje okres kwietnia do listopada jednego roku.
TREŚĆ: Narrator gromadził różne osobliwości. Była wśród nich kamizelka, stara, zniszczona, którą kupił od żydowskiego handlarza. Należała niegdyś do mężczyzny mieszkającego wraz z żoną w pobliskim sąsiedztwie. Ci ludzie sprowadzili się do kamienicy na początku kwietnia, żyli ubogo, ale szczęśliwie. On był ciężko pracującym drobnym urzędnikiem, żona zajmowała się szyciem. W lipcu mężczyzna niespodziewanie zachorował, dostał silnego krwotoku. Wezwany lekarz nie chciał powiedzieć całej prawdy, kobieta wszelkimi sposobami pocieszała męża czującego się coraz gorzej, z trudem ubierającego się, wstającego z łóżka, od wielu dni pozostającego w domu, nie chodzącego do biura.
Bohaterom powodziło się źle - pomimo ciężkiej pracy żony. Urzędnik ufał jej bezgranicznie, wciąż byli czułym, kochającym się małżeństwem. Mężczyzna chciał wierzyć w wyzdrowienie i nie zamierzał martwić żony. Dlatego też stale przesuwał sprzączkę na pasku kamizelki, co ukrywało, w jego mniemaniu, szybkie chudnięcie. Natomiast kobieta, by dodać mężowi otuchy, każdego dnia skracała pasek. W ten sposób, kierowani miłością, pocieszali się wzajemnie aż do samej śmierci cierpiącego na gruźlicę urzędnika.
BOHATEROWIE
MAŁŻEŃSTWO: Ludzie raczej młodzi, urzędnik bez stałej posady i nauczycielka dająca lekcje. Biedni, ale przed chorobą zadowoleni ze swego życia, szczęśliwi. Byli wzorowym, kochającym się małżeństwem: wzajemnie wspierającym się, czułym, znajdującym szczęście w sprawianiu przyjemności drugiej osobie, gotowym do poświęceń. W obliczu nieszczęścia próbowali zachować chociaż pozory wewnętrznej równowagi, spokój, opanowanie, nie tracili nadziei.
NARRATOR: Człowiek o wielkiej wrażliwości i umiejętności wnikliwego obserwowania otaczającego go świata. Umie współczuć, jest zarazem sentymentalny i łagodnie ironiczny. To optymista, natura refleksyjna, kolekcjoner starych przedmiotów przywołujących wspomnienia.
PROBLEMATYKA: Opublikowany w 1882 roku utwór Prusa zalicza się do powszechnych w okresie pozytywizmu obrazków miejskich, czy szkiców z życia biednych mieszkańców Warszawy. Z jednej strony autor zadbał o to, by sceneria, fabuła noweli utrzymywała się w granicach codzienności, zwykłych zdarzeń. Z drugiej zaś uzewnętrznił utajone w owej codzienności wręcz heroiczne cechy bohaterów, które ujawniły się w obliczu nieszczęścia, ludzkiej niedoli, choroby. Jest to wzruszająca opowieść o pięknej, małżeńskiej miłości. Miłości czułej, wiernej, wspaniale wytrzymującej najcięższą próbę, kiedy pomoc, zrozumienie, psychiczne wsparcie ze strony życiowego partnera jest szczególnie cenne. Bohaterowie byli razem w chwilach szczęścia, są jeszcze bliżej wtedy, gdy wali się w gruzy ład ich rodziny, gdy niebawem kobieta zostanie sama, bez środków do życia, domu.
W ostatnich chwilach wspólnego życia bohaterów wszechobecne staje się kłamstwo, toczy się oparta na nim gra między małżonkami. Jednak jest to kłamstwo szlachetne, służące podtrzymywaniu nadziei partnera, zachowanie wiary w odmianę losu, wyzdrowienie. Prawdziwe dramaty rozgrywają się we wnętrzach kobiety i mężczyzny - widzą oni przecież całą beznadziejność sytuacji, demonstrowane na zewnątrz opanowanie przychodzi im z największym trudem, jest dowodem siły miłości. Miłości bez szaleńczych porywów, romantyzmu, za to trwałej, pięknej, prawdziwie głębokiej. W tak szlachetne uczucia, co warto odnotować, zostali wyposażeni przez autora ludzie prości, zwykli, podobni do tysięcy innych.
BUDOWA UTWORU: Kamizelka jest uznawana za arcydzieło nowelistki. Kluczową rolę w budowie tego utworu odgrywa przedmiot - tytułowa kamizelka. Narrator, który ją kupił, na podstawie jej wyglądu rekonstruuje historię życia poprzedniego właściciela i jego żony, oczywiście opierając się też na wspomnieniach, retrospektywnych obserwacjach. Ta retrospektywna narracja dotyczy przede wszystkim obserwowanych przez okno zachowań małżeństwa. Pojawiają się też epizody, których bezpośrednim świadkiem narrator nie był. Narrator generalnie rejestruje obrazy, fakty, nie analizuje i nie komentuje uczuć bohaterów, czytelnicy odczuwają je na podstawie wyrazistych znaków zewnętrznych, właśnie owych zewnętrznych zachowań. Wobec czego nowela pełna jest niedomówień - należy ją traktować jako główny środek artystyczny tego utworu, nasyconego zdaniami krótkimi, urywanymi, równoważnikami zdań.
Nowela ma tak zwaną kompozycję ramową: ramę, początek i koniec, stanowią rozważania narratora o sobie, kolekcjonerstwie, okolicznościach zakupu kamizelki, zasadnicza zaś część to opowieść o życiu bohaterów. Czyli są to jakby dwie nowelki, jedna w drugiej. Pierwszoosobowy narrator zajmuje charakterystyczną dla pisarstwa Bolesława Prusa pozycję ciepłego, rozumiejącego, życzliwego ludziom obserwatora. Utwór ma, jak to nowela, tylko jeden wątek, jest zwarty, odznacza się wyrazistym zakończeniem.
Kamizelka – streszczenie
Utwór rozpoczyna się od przedstawienia sytuacji narracyjnej – osoba mówiąca w utworze wylicza zawartość swojej szuflady. Są tam: młodzieńczy dramat napisany na lekcji łaciny, bukiet zasuszonych kwiatów i stara kamizelka. Następnie dostajemy znaczący opis ostatniego z przedmiotów, w którym podkreśla się zniszczenia widoczne na materiale. Narrator wskazuje również na ślady ciągłego zwężania kamizelki, a z tego wyciąga wniosek, że zapewne właściciel musiał chudnąć w szybkim tempie. Wspomnienia te nie są mu już jednak bardzo bliskie, gdyż mówi, że teraz chętnie pozbyłby się zbędnego przedmiotu.
Po części „refleksyjnej” zaczyna opowiadać historię właściciela kamizelki i jego żony. Było to młode małżeństwo – dawni sąsiedzi narratora. W bardzo skrótowej formie streszcza wydarzenia rozgrywające się na przestrzeni od kwietnia do listopada. Dowiadujemy się, że w kwietniu zamieszkało obok młode małżeństwo wraz ze służącą. W lipcu służąca odeszła, a w październiku w mieszkaniu pozostała już tylko sama pani, która ostatecznie również wyprowadziła się, sprzedawszy wszystkie pozostałe przy niej meble i pamiątki, w tym właśnie mężowską kamizelkę. Tę nabył od miejscowego żydowskiego handlarza narrator. Kupił ją za sumę znacznie przekraczającą jej wartość, bo zapłacił pół rubla, podczas gdy pani sprzedała ją za 40 groszy.
Następnie narrator relacjonuje, jak zakupiony przedmiot skłonił go do refleksji nad losem żony byłego właściciela. Pojawiają się wspomnienia. Opowiadacz cofa się pamięcią do początków „znajomości” z parą. Relacjonuje jej historię z większą szczegółowością.
Było to młode małżeństwo: on był urzędnikiem, a ona dawała lekcje w mieście. Żyli bardzo skromnie, ale wzajemne uczucie pozwalało im przetrwać nawet najgorsze chwile. Razem pracowali na utrzymanie domu. Narrator często widział ich pogrążonych w pracy bardzo późno w nocy: on uzupełniał dokumenty, a ona szyła. Przypomina także ich coniedzielny zwyczaj chodzenia na spacery i jedzenia na mieście – mimo że posilali się wodą i piernikami zachowywali się tak naturalnie, jakby przywykli do luksusów na co dzień i wyglądali na szczęśliwych.
Niestety, w lipcu ich spokojne egzystowanie zostało zakłócone przez chorobę pana, która z początkowego niegroźnego przeziębienia przerodziła się w długotrwałe niedomaganie. Pewnej nocy chory dostał krwotoku. Pani w panice ruszyła na poszukiwania lekarza. Ten próbował ją uspokoić, jednak w trakcie zadawania pytań na jaw wychodziła coraz większa beznadziejność sytuacji: okazuje się, że niedawno chory przechodził zapalenie płuc. Obydwoje jednak próbują załagodzić sytuację, zbagatelizować problem. Ostatecznie po zbadaniu pana lekarz potwierdza, że nic mu nie jest. Jednak sposób jego wypowiedzi a także znaczące stwierdzenie: „a resztę zdać na Boga” świadczy po prostu o niemożności niesienia pomocy choremu. Jego los zdaje się być raczej przesądzony. Kamizelka – streszczenie
Małżonkowie starają się jednak zachować wiarę i pogodę ducha, mimo że choroba się przedłuża. Zmusza to pana do porzucenia pracy, a jego żonę do dawania jeszcze kilku dodatkowych lekcji. Spędzała tak czas od rana do wieczora z przerwą na ugotowanie mężowi obiadu. Wieczory spędzali, razem ale wtedy też nie próżnowała, bo, aby zarobić na utrzymanie domu, brała więcej szycia. Pod koniec sierpnia pani udała się na rozmowę z lekarzem, który zapewne powiedział jej prawdę o stanie zdrowia męża. Gdy spłakana wróciła do domu pan zaczął natarczywie wypytywać o swój stan, aż wreszcie, patrząc jej w oczy, zapytał, czy umrze. Żona dzielnie zniosła to spojrzenie, uspokoiwszy w ten sposób męża. Ten atak niepewności nie powtórzył się już więcej. Pewnego dnia jednak chorego zafrapował fakt, że jego kamizelka stała się aż tak luźna, co oznaczałoby, że dużo schudł. Od tej chwili bacznie śledził poziom luźności kamizelki. Raz nawet wydawało mu się, że stała się nieco ciaśniejsza. Gdy poinformował o tym żonę, ta łagodnie starała się sprowadzić go na ziemię, tłumacząc, że nie mógł przytyć tak nagle. Pan zaczął traktować kamizelkę jak miernik swojego stanu zdrowia. I gdy zdawało mu się, że przytył, rzeczywiście przyznał się żonie do „manipulowania” długością paska kamizelki. Skracał go sukcesywnie, aby nie niepokoić małżonki swoim nadmiernym chudnięciem. Pani nie odpowiedziała nic. Cały wieczór spędzili w swoich objęciach, a chory wykazywał niezwykłe wzruszenie i wiarę w możliwość wyzdrowienia, bo „kamizelka nigdy nie skłamie”.
Na tym kończą się wspomnienia. Powracamy do sytuacji początkowej. Narrator dopełnia obrazu całości, mówiąc że nad kamizelką pracowały dwie osoby:
pan - co dzień posuwał sprzączkę, ażeby uspokoić żonę, a pani co dzień - skracała pasek, aby mężowi dodać otuchy… |
---|
Utwór kończy refleksja narratora dotycząca możliwości spotkania
się pary po śmierci, w celu wyjawienia swojej „tajemnicy”. Ostatnie zdanie wprowadza jednak w tę pesymistyczną wizję szansę odwrócenia losu, bo
któż jednak powie, że za tymi chmurami nie ma słońca?... |
---|