Prof. Nęcki: Za szybko skazujemy Katarzynę W.
Agnieszka Kublik
21.02.2013 , aktualizacja: 21.02.2013 10:23
Katarzyna W. na sali sądowej podczas pierwszej rozprawy (Fot. Dawid Chalimoniuk/AG)
Rozmowa z prof. Zbigniewem Nęckim, psychologiem społecznym z Instytutu Ekonomii i Zarządzania Uniwersytetu Jagiellońskiego
Agnieszka Kublik: Dzwonię do pana w sprawie Katarzyny W....
Prof. Zbigniew Nęcki: Tylko krótko, proszę...
Bo?
- Bo nie mam czasu.
A już myślałam, że nie chce pan o niej rozmawiać. I mi odmówi.
- Nie, nie. Dlaczego miałbym odmówić?
Panie profesorze, pan zna Katarzynę W.?
- Nie znam. Nigdy jej nie widziałem i nie zamierzam jej poznać.
Czytał pan jej akta procesowe?
- Nie.
Rozmawiał pan z jej rodziną?
- Nie rozmawiałem z rodziną.
Z mężem?
- Także nie.
Z bratem?
- Nie, nie...
Z sąsiadami?
- Tu mnie pani złapała... Nie angażowałem się osobiście w tę sprawę, znam ją tylko z mediów i występuję jako komentator z daleka.
To dużo dostrzega pan z daleka, skoro np. zdiagnozował pan ją jako "bystrą psychopatkę".
- Mówię tylko o swoich uzasadnionych przypuszczeniach, o tym, co mi pasuje do jej psychologicznych mechanizmów. Ale pewnie dobrze byłoby ją zbadać.
Bez badania może pan cokolwiek wiedzieć o jej psychologicznych mechanizmach?
- Można analizować każdego bez kontaktu, także prezydenta Obamę. Tylko trzeba podkreślać, że to są przypuszczenia, bo to nie jest diagnoza kliniczna.
Skąd pan czerpie wiedzę o Katarzynie W.?
- Ze środków masowego przekazu, śledzę je pod tym kątem. Przyznaję, innej wiedzy nie mam.
Najwięcej miejsca Katarzynie W. poświęcają brukowce. To pańskie źródło?
- Tak, ale nie tylko, także telewizja i inna prasa.
Brukowce to bardzo niedoskonałe źródło, bo brukowce nie informują, tylko epatują.
- Brukowców nie czytam.
I tak w jednym z brukowców czytam pańską diagnozę małżeństwa W.: "na pewno są zupełnie niedopasowani psychicznie. Ona aktywna, wybuchowa psychopatka, on introwertyczny i spokojny".
- Bo tak to wyglądało. Obserwowałem ich miny na konferencji prasowej.
I to wystarczy?
- To była tylko hipoteza, ale okazała się słuszna, bo się rozstali, czyli niedopasowanie było duże. Ale ma pani rację, że stawianie takich hipotez jest ryzykowne.
A czy jest uczciwe? Pan ma tytuł profesorski na jednej z najbardziej szanowanych uczelni. To, co pan mówi, jest odbierane jako profesjonalne diagnozy poważnego uczonego.
- Tak jest i tak ma być.
Ale przecież to nie są żadne profesjonalne diagnozy, tylko obserwacje psychologa, który poczytał sobie brukowce.
- No tak. Ale proszę pamiętać, że nie zawsze to, co się ukazuje, zostało przeze mnie powiedziane.
Banalna wymówka, zawsze dziennikarze są winni. Pan został źle zacytowany?
- Zadziwię panią: nie czytam, nie wiem, co ze mnie zacytowali.
Jak to jest: czyta pan o Katarzynie W., omijając swoje wypowiedzi?
- Nie czytam, tylko oglądam w telewizji, słucham w radiu.
To weźmy taki cytat: "Katarzyna W. to prawdziwa seksualna wampirzyca".
- Aha, interpretują w stylu brukowym.
To pańskie słowa czy nie?
- Może niedokładny cytat, na pewno nie mówiłem o wampirach.
Pańskim zdaniem Katarzyna W. jest wampirzycą ?
- Bez wątpienia jest młoda i potrzeby erotyczne ma.
To weźmy ten cytat: "Nieszczery, fałszywy i histeryczno-egocentryczny. Ten list ma ukryć jakąś mroczną prawdę o śmierci córeczki".
- Jaki list?
Pan mnie pyta?! To pan go analizuje: "Ten list jest w stylu Kasi". Zastanowiło mnie, co pan wie o "stylu Kasi"?
- Nie wiem, o jaki list chodzi. To nie mogą być moje słowa. Często się z tym spotykam, że autor tekstu cytuje coś, co mu pasuje, a czego nie powiedziałem.
To po co pan gada z brukowcami?
- No tak, muszę to przemyśleć.
Panie profesorze, czy to etyczne analizować psychikę tej dziewczyny w brukowcach, w telewizjach, radiach, nic o niej nie wiedząc?
- To jest gorący temat, to się go analizuje.
Widzę niepokojącą łatwość u pana i pańskich kolegów psychologów w osądzaniu Katarzyny W.
- Ma pani rację, że jej nie znany za dobrze.
Ma pan wyrzuty sumienia?
- Wyciągam z tego wniosek: muszę każdą swoją wypowiedź autoryzować.
Został pan ochrzczony jako "ekspert tabloidów". To nie obciach?
- Tak? Rzeczywiście to jest obciachowe. Muszę się bardziej pilnować.
To powtórzyłby pan, że "jej zachowania są typowe dla psychopatów".
- To prawda. Głęboko w to wierzę.
Nie za bardzo psychologowie zabrnęli w lincz Katarzyny W. na żywo? Pytam pana jako psychologa.
- Zapędzamy się w tym potępieniu ogólnym, ja też, bo sprawa jest żywa od roku. Było wielkie współczucie i zrozumienie dla Katarzyny W., to ruszyło serca wielu ludzi, moje też. Potem był gwałtowny szok i pojawiła się tendencja, by ją oskarżać, a nie rozumieć.
Gdybym miał w sądzie przedstawić diagnozę Katarzyny W., musiałbym przestudiować ze 300 stron dokumentów. Ale co innego wypowiedź biegłego w sądzie, a co innego komentator w mediach.
Przecież pan zawsze występuje jako utytułowany uczony.
- Tu mnie pani złapała, nie znam tego przypadku. Ale komentować - komentuję. Ale czy błędnie? Czy tendencyjnie? Moim zdaniem nie. To się w mojej głowie układa w uzasadniony portret psychologiczny. I widzę też jej plusy, podziwiam jej inteligencję, umiejętność dopasowania do sytuacji, ale i wady - brak czułości, brak emocji.
Ma pani rację, że ludzie to traktują jako wypowiedź ekspercką, to jest rozjechanie intencji, bo ja mówię o przypuszczeniach, ludzie czytają to jako fakty.
Ma pani rację, że za szybko orzekamy, skazujemy.
Jak z tego nauczka?
- Prosić o autoryzację. I tak łatwo nie ferować wyroków, zaznaczać, że to tylko przypuszczenia. Nieetycznie byłoby fantazjować na temat konkretnej osoby. Ja nie fantazjowałem, mówiłem o tym, o czym jestem przekonany.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,13435036,Prof__Necki__Za_szybko_skazujemy_Katarzyne_W_.html?as=4#ixzz2ScdtpO8o