Gross usiłuje zniszczyć wizerunek Polaków Wywiad z prof Janem Żarynem

background image

Krok po kroku. Gross usiłuje zniszczyć wizerunek Polaków

środa, 02 lutego 2011 19:18

Jest to książka z tezami, które mają charakter napaści na pozytywny wizerunek

zachowań z przeszłości, jaki mają Polacy – mówi profesor Jan Żaryn w rozmowie z KAI o

„Złotych żniwach” Jana Tomasza Grossa. „Autor pragnie przekazać światu insynuację,

że jesteśmy narodem, który dlatego, że jest katolicki, to tym bardziej był skłonny do

mordowania, rabowania i donoszenia na Żydów” – dodaje. Wyjaśnia ponadto, iż „nie ma

cienia wątpliwości, że najsilniejszą motywacją do ratowania Żydów był katolicyzm”.

A oto pełen tekst wywiadu:

KAI: Czy książkę Jana Tomasza Grossa „Złote żniwa” możemy zaliczyć do literatury

naukowej?

Prof. Jan Żaryn: Sam autor mówi, że jest to esej, a więc gatunek literacki nie mający wiele

wspólnego z działalnością naukową. Problem polega na tym, że jest to książka napisana przez

osobę inteligentną i potrafiącą się posługiwać piórem. Opracowanie to nie jest adresowane do

ludzi znających temat, lecz cynicznie skierowana została do ignorantów, aby ich w tej ignorancji

utrwalić. Jest to książka z tezami, które mają charakter napaści na pozytywny wizerunek

zachowań z przeszłości, jaki Polacy na ogół mają na swój temat. Wizerunek ten mówi, że

byliśmy narodem heroicznym, w czasie II wojny światowej nie mieliśmy Vidkuna Quislinga, lecz

walczyliśmy i stworzyliśmy polskie państwo podziemne, co było ewenementem w skali

europejskiej. W tym pozytywnym wizerunku jest też miejsce na pamięć o tym, że ratowaliśmy

Żydów z narażeniem życia własnego i bliskich.

Taki wizerunek Polaków irytuje Jana Tomasza Grossa. Pragnie więc przekazać światu

insynuację, że jesteśmy zupełnie innym narodem. Narodem, który de facto podporządkował się

Hitlerowi. Narodem, który dlatego, że jest katolicki, to tym bardziej był skłonny do mordowania,

rabowania i donoszenia na Żydów, gdyż katolicyzm związany jest z postrzeganiem Żydów,

wyłącznie poprzez pryzmat odpowiedzialności za śmierć Chrystusa. Wobec tego zemsta lub

wroga obojętność dla katolików jest czymś naturalnym. Nie muszę dodawać, iż tezy te są

przede wszystkim prymitywne, wysyłane w świat nie znający realiów relacji polsko-żydowskich

tak przed 1939 r., jak i powstałych w totalnie zmienionych warunkach okupacyjnych.

Jest to książka oparta na dziwnej „metodologii”. Jej narracja przeplatana jest nieustannie

przypomnieniami o pewnym zdjęciu wykonanym niedługo po wojnie na terenie obozu w

Treblince. Widać tam grupę chłopów i mundurowych na tle ludzkich czaszek, szczątków ofiar.

Choć ani autor, ani my nic nie wiemy kogo przedstawia fotografia i co ci ludzie tam naprawdę

robili, Gross w pewnym momencie wypowiada kategoryczną tezę, że wie już wszystko, a nawet

więcej, np. wyraz twarzy jednej z siedzących tam kobiet, jest wyrazem osoby bezwstydnej,

która pewnie musiała ustawicznie zajmować się grabieżą Żydów. Jest to przykład „metodologii”

stosowanej przez Grossa, na której oparte jest całe przesłanie tej książki. Po artykule w

„Rzeczpospolitej”, którego autorzy dotarli do historii tego zdjęcia, wiemy przynajmniej tyle, że

Gross nie zainteresował się dotarciem do prawdy.

Jak zawsze przy okazji pojawiania się kolejnych prac tego Pana, zachodzi podejrzenie, że

sensu jej wydania należy szukać w sferze pozamerytorycznej. Jak sądzę, Gross pełni rolę

1 / 11

background image

Krok po kroku. Gross usiłuje zniszczyć wizerunek Polaków

środa, 02 lutego 2011 19:18

forpoczty wobec bardziej naukowych publikacji, jakie niebawem mają ponoć ujrzeć światło

dzienne. A będzie to analiza dokumentów, jakie przedstawi grupa takich historyków jak prof.

Barbara Engelking-Boni, dr Dariusz Libionka czy dr Jacek Leociak i dr Jan Grabowski. Nie

można im zarzucić nierzetelności warsztatowej. Będą próbowali szczegółowo ukazać, co działo

się w poszczególnych miejscowościach Generalnej Guberni. Ukazywać będą postawy Polaków,

negatywne i pozytywne. W jednym z ostatnich numerów „Tygodnika Powszechnego”

wyartykułowali jednak tezy bardzo podobne do tez Jana Tomasza Grossa. Sam jestem ciekaw,

jak zanalizują źródła – szczególnie powojenne procesy z dekretu z 31 VIII 1944 r. (tzw.

„sierpniówki”) – w których znajdują się liczne przypadki oskarżeń o zabójstwo Żydów w czasie

wojny. O kolaborację z Niemcami (a te czyny zaliczano do tej kategorii) oskarżano także

polskich niepodległościowców, lokalnych żołnierzy AK, BCh czy NSZ, szczególnie z formacji

akcji specjalnej, którzy wykonywali wyroki śmierci np. na kolaborantach. Trudno często dociec

prawdy, gdyż pod wpływem tortur oskarżeni przyznawali się do – być może – nie popełnionych

czynów, a jeśli popełnionych to z racji wykonania wyroku na wrogu Polski. W czasach

stalinowskich udowadnianie swoich racji nie chroniło przed stryczkiem, a wręcz odwrotnie

przybliżało do niego. Problem polega na tym, że trzeba te dokumenty czytać z nadzwyczajną

ostrożnością i do końca, także tę ich część, która pochodzi z lat po 1956 i po 1989 r., kiedy to

wychodzący z więzień lub ich rodziny – wówczas oskarżanych haniebnie ludzi o kolaborację z

Niemcami – próbowały szukać sprawiedliwości odwołując swoje zeznania.

Drugim problemem metodologicznym jest – widoczna u wyżej wymienionych historyków –

kwestia przyjęcia wrażliwości i pamięci żydowskiej za obiektywne, co z góry oddala tych

autorów od chęci zaprezentowania faktycznych racji i uwarunkowań strony polskiej.

Przykładowo, fakt, że ludzie Kościoła przede wszystkim starali się nieść pomoc

Żydom-katolikom zmuszanym przez Niemców do przebywania w getcie, wynikał nie z selekcji

osób potrzebujących, według cynicznego klucza, ale z racji realnych uwarunkowań, w tym

postawy Żydów ortodoksyjnych. Podobnie fakt, że Polacy pomagali Żydom za pieniądze, nie

wynikał z chciwości, choć i takie przypadki istniały, ale z racji obiektywnej sytuacji ekonomicznej

w GG, w którym Niemcy stłoczyli także Polaków (m.in. wypędzonych z Kraju Warty), w którym

ceny żywności przemycanej do miasta siłą rzeczy rosły, a wielu Polaków potraciło od 1939 r.

pracę lub dochody bo przestaliśmy mieć wolne państwo (urzędnicy państwowi, samorządowi,

nauczyciele, udziałowcy spółek, itd., itd). Obawiam się, że ten kontekst polski – niech będzie że

egocentryczny – autorom umknie zbyt łatwo, choćby dlatego że siłą rzeczy nie był obecny w

pamięci żydowskiej opartej na własnym równie egocentrycznym i spaczonym zarazem polu

widzenia ówczesnej rzeczywistości.

KAI: Zasadnicza teza książki Jana Tomasza Grossa brzmi, że Polacy pomagali Niemcom

w zagładzie Żydów. Autor informuje, że podczas wojny zamordowaliśmy od 100 do 200

tys. Żydów. Jaka jest wiedza na ten temat polskiej historiografii?

– Przede wszystkim wiadomo, że podczas wojny Polakom udało się uratować 50-60 tys.

Żydów. Są też liczby szacujące liczbę uratowanych na 100 tys.

KAI: Dlaczego tylko tyle, biorąc pod uwagę, że mieszkało tu ich ponad 3 mln?

2 / 11

background image

Krok po kroku. Gross usiłuje zniszczyć wizerunek Polaków

środa, 02 lutego 2011 19:18

– Dlatego, że podstawowym warunkiem uratowania Żyda, była trudna dla niego decyzja o

przejściu na stronę aryjską. Wiązało się to odejściem z własnego środowiska, rozstaniem się z

bliskimi, porzuceniem ich, po to, aby ratować się samemu. Relatywnie najłatwiej było to uczynić

tym Polakom pochodzenia żydowskiego, którzy byli osadzeni w kulturze tego państwa i narodu

(np. Żydom-katolikom) lub znającym Polaków z racji bliskości ideologicznej (np. z racji wspólnej

pracy politycznej w partiach lewicowych, w tym prosowieckich).

Jako historycy nie potrafimy sobie poradzić z dokładnym określeniem liczby uratowanych.

Proszę pamiętać, że punktem odniesienia są ustawy norymberskie III Rzeszy, a nie faktyczna

świadoma przynależność do narodu, dla którego przed 1939 r. najżywotniejszymi odniesieniami

tożsamościowymi były: wyznanie mojżeszowe i syjonizm. Tym trudniej jest powiedzieć, ile

dzieci żydowskich zostało uratowanych. Pewną formą weryfikacji, które z dzieci było żydowskie,

było zgłoszenie się po nie po wojnie jego żydowskiej rodziny. Ale wiadomo, że wiele rodzin nie

przeżyło wojny. Bardzo wiele z żydowskich dzieci zostało ochrzczonych i wprowadzonych na

trwałe do polskiego kręgu rodzinnego. Często nawet one same nie wiedziały, że zdaniem

Hitlera były Żydami. Znam kilka takich relacji. Np. ks. Kosowicz opowiada jak dwie siostry z jego

wioski uratowały 8-letnią dziewczynkę żydowską. Jedna z kobiet ją przechowująca nawet nie

wiedziała, ze jest to dziecko żydowskie. Po wojnie przybyli jej krewni z Izraela, by ją zabrać.

Marysia – bo takie imię jej nadano – miała już kilkanaście lat i była na tyle przywiązana do swej

opiekunki, że była przekonana, że jest to jakieś porwanie. Ostatecznie pozostała w Polsce.

Dodatkowy problem weryfikacyjny wynika stąd, że wiele metryk dotyczących chrztu dzieci

żydowskich z czasów wojny jest do dziś niedostępnych, być może na prośbę polskiej rodziny,

która przyjęła dziecko i prosiła o zachowanie tego w tajemnicy. Wiele ksiąg metrykalnych

zostało zniszczonych. Jest to także – być może – wynik przyrzeczeń kapłanów. Wiemy jedynie,

że np. w getcie warszawskim w okresie po 1940 r. lawinowo wzrasta liczba konwersji, a

administrator apostolski abp Stanisław Gall zezwala na skrócenie procedur przyjmowania

Żydów do Kościoła. W związku z tym podawana dziś liczba 50-60 tys. uratowanych jest dość

problematyczna, w istocie może być ona o wiele większa.

KAI: Gross pisze, że ok. 200-250 tys. Żydów uciekła Niemcom z transportów, kiedy

wywożono ich na śmierć. Jaki był ich dalszy los?

– Taka liczba Żydów, którzy uciekli, wynika także z badań historyków Barbary Engelking-Boni,

czy Dariusza Lebiodki. Trudno jest kwestionować ich warsztat historyczny. Po analizie różnego

rodzaju akt, głównie niemieckich, dowodzą, że taka ilość Żydów znalazła się poza gettami np. w

wyniku ucieczek z transportu.

Gross tę informację potraktował w ten sposób, że od tej liczny odjął ilość ocalonych po wojnie i

wyciągnął wniosek, że resztę zamordowali Polacy. Rzeczywistość jest o wiele bardziej

skomplikowana.

Gross pomija taką kategorię osób jak partyzanckie oddziały żydowskie, złożone w dużej mierze

z mężczyzn, którzy uciekli ze wspomnianych transportów. Niestety jednak, z punktu widzenia

lokalnej polskiej społeczności były to oddziały bandyckie, gdyż grabiły i napadały okoliczne

3 / 11

background image

Krok po kroku. Gross usiłuje zniszczyć wizerunek Polaków

środa, 02 lutego 2011 19:18

wsie. Jednocześnie – jak wiemy np. na Kresach – opiekowały się obozowiskami, gdzie

przebywały ich kobiety i dzieci. Był to rzecz jasna dramat dla obydwu stron, ale każdy dramat

polega na tym, że obydwie strony miały swoje racje.

KAI: Jaka była skala tej „partyzantki”?

– W oparciu o cząstkowe badania można stwierdzić, że takie oddziały w różnych miejscach

Polski były obecne. Przykładowo w Koniuchach na Nowogródzczyźnie, gdzie wymordowano

polskie rodziny zaangażowane w pomoc dla partyzantki AK-owskiej. Zrobiły to organizowane

przez sowietów oddziały partyzanckie składające się m.in. z Żydów.

Trudno, aby polskie rodziny – w sytuacji zagrożenia – nie broniły się, np. donosząc Niemcom.

Nie było to dobre ani szlachetne, ale trzeba zrozumieć, że był to jakiś sposób na ochronę

własnych żon i dzieci. Niekiedy szukano ochrony w Armii Krajowej, która – tam gdzie była silna

– pomagała. Z kolei żydowskie oddziały, czy częściej komunistyczne uważały taką wieś za

AK-owską, a więc kwalifikującą się do wyniszczenia, np. niemieckimi rękami. Dochodziło także

do walk oddziałów Armii Krajowej czy Narodowych Sił Zbrojnych z oddziałami żydowskimi. Na

Kielecczyźnie walczyli z nimi głównie NSZ-towcy. To fakt, że oddziały żydowskie znajdowały się

w bardzo trudnej, dramatycznej sytuacji. Zderzały się dwie tragiczne sytuacje: polska i

żydowska. Problem ten dla Grossa nie istnieje. Podobnie jak zachowania komunistów, o

których pisał w swej fundamentalnej pracy Piotr Gontarczyk dowodząc m.in., że dowódcy

partyzantki komunistycznej podejmowali decyzję o wymordowaniu chronionych rzekomo Żydów

(z powodów głównie materialnych). Jego teza jest wręcz taka, sam takich badań nie

prowadziłem, że Żydzi decydujący się na wstępowanie do AK czy NSZ mieli dużo większą

szansę na przetrwanie, gdyż tam nie pytano się czy jesteś Żydem (przykład Stanisława

Aronsona z AK, czy lekarza dr Jana Zarychty „Żara” z Brygady Świętokrzyskiej NSZ) w

odróżnieniu od oddziałów GL i komórek PPR dowodzonych przez Grzegorza Korczyńskiego,

gdzie zabierano kosztowności żydowskie, a ich właścicieli mordowano.

KAI: Co to są „sierpniówki”?

– Są to materiały z procesów odbywających się na mocy dekretu PKWN z 31 sierpnia 1944 r. o

kolaboracji z Niemcami. Na tej podstawie sądzono autentycznych kolaborantów, aktorów

grających w teatrzykach niemieckich, redaktorów gadzinówek, ale także biskupa gdańskiego

Karola M. Spletta. Pod konie lat 40. na podstawie „sierpniówek” skazywano także żołnierzy AK,

Narodowych Sił Zbrojnych i Batalionów Chłopskich, których po prostu chciano wsadzić do

więzienia. Posługując się metodami nacisków i tortur, powodowano, że delikwent przyznawał

się, że zabił AL-owca, GL-owca czy Żyda. Automatycznie było to interpretowane jako

działalność na rzecz Niemców. Gross traktuje to źródło jako obiektywne. Tymczasem jest ono

mocno niewiarygodne.

KAI: I w oparciu o to Gross stawia tezę, że w 1941 r. w niemal każdej polskiej wsi działo

się to co w Jedwabnem. Dowodzi, że zabijanie Żydów przez polskich sąsiadów było

4 / 11

background image

Krok po kroku. Gross usiłuje zniszczyć wizerunek Polaków

środa, 02 lutego 2011 19:18

niemal powszechną praktyką, szczególnie po wkroczeniu Niemców na polskie tereny

okupowane przez ZSRR. Co Pan na to jako historyk?

– Z pewnością powszechna była niechęć i nienawiść do Żydów na ziemiach pozostających pod

sowiecką okupacją w latach 1939-41. Co do tego nie ma wątpliwości. Pisał o tym przede

wszystkim Jan Karski, jak i inne źródła delegatury rządu. Podobnie brzmią relacje żołnierzy gen.

Władysława Andersa.

KAI: Skąd taka nienawiść?

– Powód był jeden: utożsamianie Żydów z kolaborantami sowieckimi. Sami Żydzi napracowali

się, aby taką opinię o sobie wyrobić. Niewątpliwie ma racje prof. Krzysztof Jasiewicz, czy też

prof. Jerzy R. Nowak, stawiający tezę, że wielu obywateli II RP pochodzenia żydowskiego

dopuściło się na terenach zajętych przez Sowietów zdrady stanu. Np. w Grodnie bojówki

żydowskie już w 1939 r. stanowiły 5-tą kolumnę dla nadciągających sowietów. Nie jest to opinia

sprawiedliwa, bo byli i kolaboranci polscy, ale Żydzi – np. milicjanci w czerwonych opaskach na

rękawach – byli bardziej widoczni, czasem wręcz nachalni w swym świętowaniu wobec

nadchodzących oddziałów sowieckich, w mordowaniu Polaków. Fakty, takie jak zamordowanie

przez Żydów 12 oficerów polskich w Grabowcu (powiat Hrubieszów) z przybiciem ich

gwoździami do podłogi musiały pozostawić głębokie, w pamięci polskiej, rany.

Warto wiedzieć, że w sensie politycznym Żydzi przed wojną – mam na myśli elity formujące tak

jak i dziś w Polsce pewne programy ideowe – grupowali się wokół dwóch głównych nurtów. Po

pierwsze były to ugrupowania syjonistyczne prowadzące bardzo ciekawą „politykę historyczną”

wobec mas żydowskich, zakładające, że Żydów trzeba bądź wyprowadzić z państw

europejskich, bo grozi im tam asymilacja i utrata tożsamości, bądź czasowo utrzymać w

warunkach istniejących nacisków nacjonalistycznych, ale wspierając jednocześnie siły je

rozkładające, czyli np. Sowietów bądź komunizm (zob. np. poglądy E. Ringelbluma). Po drugie

były to ugrupowania lewicowe, twierdzące, że trzeba poprzeć rewolucję i Związek Sowiecki, a to

dlatego, że zniszczy on państwa narodowe Europy, gdzie dominują niebezpieczne dla Żydów

tendencje. W myśleniu Żydów istniała oczywiście potrzeba zachowań lojalnych wobec Polski

póki to państwo trwa, ale przed jego powstaniem i po jego upadku, Polska dla elit żydowskich

nie była – rzecz jasna – najważniejszym celem i potrzebą ich życia. Przeważało, rzecz jasna,

myślenie w kategoriach egoizmu żydowskiego.

Dowodzi tego także analiza prasy żydowskiej wychodzącej w Warszawie w początkach wojny.

Widać z niej, że w świadomości Żydów nie było dwóch okupacji Polski. Była tylko okupacja

niemiecka oraz nadzieje na wejście sowietów w 1939 r. To była zupełnie inna perspektywa

polityczna, daleka od polskiej racji stanu. Pisała o tym Teresa Prekerowa. Podczas wojny

istniała ogromna różnica pomiędzy celami polskimi, polegającymi na dążeniu do odzyskania

niepodległości a celami żydowskimi. Żydzi oczywiście przeciwstawiali się okupacji niemieckiej,

gdyż była dla nich śmiertelnym zagrożeniem; szukali pomocy charytatywnej dla gett od

Amerykanów, od rządu RP na uchodźstwie, ale Polska jako cel walki politycznej nie była dla

większości bezdyskusyjna, a raczej uwarunkowana tym, czy powojenna Polska nada Żydom

pełną autonomię. Jednocześnie nadal przeważały idee syjonistyczne i prokomunistyczne.

5 / 11

background image

Krok po kroku. Gross usiłuje zniszczyć wizerunek Polaków

środa, 02 lutego 2011 19:18

Oczywiście, wszystko się zmieniło, gdy w połowie 1942 r. dotarła do mieszkańców gett

tragiczna świadomość nieuchronności śmierci. Trudno się dziwić, że takie postawy wywoływały

niechęć ze strony części Polaków, szczególnie polskiej prawicy. Zofia Kossak nie bez racji

pisała w słynnym apelu „Protest”, by chrześcijanie pomagali Żydom, gdyż obojętność stanie się

formą ich kolaboracji z Niemcami, ale też podkreślała, iż postawa Polaka-chrześcijanina jest

niezależna od niechętnych Polsce poglądów żydowskich. Pisała zatem: „Ginący Żydzi otoczeni

są przez samych umywających ręce Piłatów” – mając na myśli świat – „Nie chcemy być

Piłatami”. I dodawała: „…zdajemy sobie sprawę z tego, iż nienawidzą nas oni [Żydzi] więcej niż

Niemców, że czynią nas odpowiedzialnymi za swoje nieszczęście. Dlaczego, na jakiej

podstawie – to pozostaje tajemnicą duszy żydowskiej, niemniej jest faktem nieustannie

potwierdzanym. Świadomość tych uczuć jednak nie zwalnia nas z obowiązku potępienia

zbrodni”. Ciekawe, że do dziś nikt nie napisał obiektywnego tekstu naukowego krytycznie

odnoszącego się do tego fragmentu „Protestu”.

KAI: Ale dlaczego niechęć wobec Żydów miała prowadzić do kolaboracji z Niemcami?

– Wcale nie musiało to oznaczać, że Polacy niechętnie nastawieni do Żydów automatycznie

stawali się kolaborantami. Einsatzgruppen niemieckie w 1941 r. wkraczały na tereny

postsowieckie, a ich celem było organizowanie pogromów przy pomocy ludności polskiej,

wykorzystując istniejące tam antyżydowskie nastroje. Bywało, że w niektórych miejscowościach

znajdowała się jakaś grupa, która w to wchodziła. Zazwyczaj jednak większość, nie poddawała

się prowokacji. Także z różnych powodów zamykała się w chałupach i domach. Takim

nieudanym przykładem był Białystok, gdzie nie udało się znaleźć żadnych Polaków, gotowych

do tego rodzaju współdziałania. Niestety w Radziłowie i w Jedwabnem, a także – z tego co

wiem – w innych miejscowościach, tacy Polacy się znaleźli. W Jedwabnem było to kilkadziesiąt

osób, choć miasteczko liczyło bodaj kilka tysięcy. To, przepraszam za porównanie, ale ilu było

żydowskich kolaborantów z Niemcami? Jak pisał prof. Tomasz Strzembosz w samym getcie w

Warszawie było ponad dwa tysiące policjantów żydowskich, z których znaczna część

zachowywała się niegodnie, m.in. zaprowadzała ziomków na Umschlagplatz, czy też

szantażując, żądała „działki” od Żydów i Polaków, szmuglujących żywność do getta. Bez tej

żywności Żydzi nie byli w stanie, po zamknięciu getta, przeżyć dni i tygodni.

KAI: Gross mówi, że jeśli Polacy nawet pomagali Żydom, to dlatego by się na tym dobrze

dorobić...

– Oczywiście mówiąc o pomocy w czasie wojny, trzeba pamiętać o ówczesnych realiach.

Trzeba przypomnieć, że Żydów ratowało wielu Polaków o poglądach prawicowych (pisałem o

tym w jednej z książek wydanych przez IPN, za co spotkała mnie swego czasu ostra nagonka

ze strony środowisk naukowych), choć – z oczywistych przyczyn – wśród ratujących było więcej

przedstawicieli lewicy. To naturalne, gdyż Żydzi mieli z tymi środowiskami, wcześniej o wiele

lepsze kontakty. Np. BUND żydowski w oczywisty sposób współpracował z PPS. Należy

wiedzieć, jak dramatyczne były warunki ekonomiczne ludności polskiej w Generalnej Guberni.

Po pierwsze blisko 900 tysięcy Polaków zostało przepędzonych z zachodniej części Polski do

GG. Poza tym, bardzo wielu Polaków – wraz z upadkiem państwa, jego rozlicznych instytucji –

6 / 11

background image

Krok po kroku. Gross usiłuje zniszczyć wizerunek Polaków

środa, 02 lutego 2011 19:18

straciło pracę w 1939 i to na trwałe. Panowały więc katastrofalne warunki egzystencji. Niemcy

wprowadzili rabunkową gospodarkę, wymianę pieniędzy, w końcu drastyczne normy kaloryczne

dla polskiej ludności. Kartki powodowały, że każdą dodatkową – a niezbędną do przeżycia –

żywność należało kupować na czarnym rynku. A rynek ten był nastawiony na maksymalizację

zysków. Nie miało to nic wspólnego z rasowym, czy etnicznym widzeniem świata. Ratowany

Żyd, nie mający żadnych kartek, pogarszał sytuację ekonomiczną polskiej rodziny, w której

mieszkał; która go ratowała. Bywało, że w Warszawie – rodziny wcześniej bogate i mające duże

mieszkania – podczas wojny wynajmowały za pieniądze pokój. Jeśli ktoś na tej zasadzie

przyjmował Żydów, trudno się dziwić, że towarzyszyła temu konieczność zapłaty. Moja część

rodziny np. chcąc przeżyć wojnę sprzedawała sukcesywnie, po potwornie niskich cenach – bo

wyjścia nie było – działki z podwarszawskiego majątku. Czy to znaczy, że kupujący byli

„antyPolakami”?

Druga sprawa, to postawy samych Żydów, dla których czynniki handlowe były sprawą

oczywistą. Żydzi ukrywali się w polskich rodzinach w warunkach niezwykle prymitywnych,

gdzieś na strychu, w ziemiance czy w piwnicy. W jednym z numerów „Zagłady Żydów” został

zaprezentowany dziennik żydowskiej kobiety, która w wraz z mężem była ratowana w polskiej

rodzinie. Otaczającą ją rzeczywistość postrzegała z perspektywy tego „kąta”, w którym się

znajdowała. Pieniądze, jakie posiadała zakopane gdzieś, były dla niej gwarancją, że jest kimś

suwerennym wobec tych Polaków, których do końca nie zna. Nie wiedziała na jak długo może

liczyć na pomoc. Z jej perspektywy był to pewien rodzaj handlu. Żyd zaczynał prosić o pomoc

nie odwołując się do Pana Boga, tylko do obopólnego interesu, np. prosząc o przechowanie

dobytku. Była to transakcja korzystna dla obu stron. A decyzja na nią wcale nie była łatwa.

Mogło się to skończyć karą śmierci. Dzisiaj operujemy liczbą ok. 1000 Polaków zamordowanych

za pomoc Żydom. Autorzy projektu INDEX prowadzonego od lat przez IPN już w marcu tego

roku wprowadzą do obiegu naukowego kilkaset nowych przykładów. Nie chcę im odbierać

satysfakcji z ich dokonań, stąd więcej na temat dowiedzą się państwo w marcu.

KAI: Gross stawia zarzut, że nie pomagało Żydom dostatecznie polskie państwo,

działające w podziemiu.

– Cytuje Dariusza Libionkę, ale Libionka pisze od niego znacznie inteligentniej. Próbuje

udowadniać, że polskie państwo przeznaczało na pomoc Żydom zaledwie kilka procent swego

budżetu – głównie w latach 1942-1944. Ale wnioskuje ideologicznie, że jest to

odzwierciedleniem antysemityzmu. Autor zapomina, że polskie państwo podziemne miało na

celu przede wszystkim odzyskanie niepodległości. Pomoc Żydom nie mogła być priorytetem, a

jednocześnie wpisywała się od samego początku w pomoc charytatywną dla wszystkich

obywateli II RP – bez klucza rasistowskiego – np. dla rodzin więzionych, a zatem także Żydów,

czy oficerów polskich przebywających w oflagach. Do 1941 r. do gett przybywała także – za

pośrednictwem m.in. dyplomacji amerykańskiej czy też tamtejszego Czerwonego Krzyża –

pomoc rozdzielana przez Samopomoc żydowską (kierowana m.in. przez E. Ringelbluma,

Guzika i innych). RGO wspierało tak Polaków, jak i Żydów. Ważniejszym priorytetem od

początku była np. organizacja podziemnego szkolnictwa czy ochrona dóbr kultury, a przede

wszystkim przygotowanie do powstania ogólnonarodowego, szkolenie kadr, itd. Natomiast od

czasów Zagłady, szczególnie w latach 1943-1944 znaczne sumy przenoszone do kraju z

7 / 11

background image

Krok po kroku. Gross usiłuje zniszczyć wizerunek Polaków

środa, 02 lutego 2011 19:18

narażeniem życia w ogóle nie trafiały do odbiorców. Ginęli kurierzy, ginęły pieniądze. Pisał o

tym ostatnio przekonywająco dr Waldemar Grabowski, polemizując z dr Libionką.

Zorganizowana pomoc Żydom zaczęła się nie przypadkowo po lipcu 1942 r., czyli po likwidacji

200 tys. Żydów z getta warszawskiego. Ale wspieranie Żydów przez państwo podziemne nie

ograniczało się do pomocy finansowej. Towarzyszyły mu działania polskiej dyplomacji, mające

na cele przekazanie na Zachód informacji o rozpoczynającej się zagładzie oraz zachętę

aliantów do działań w obronie Żydów. Polska dyplomacja krzyczała na cały świat w obronie

Żydów, tylko nikogo wówczas to nie interesowało. Te działania także były niebezpieczne, o

czym świadczą losy „cichociemnych” skaczących do kraju, czy też licznych kurierów

wysyłanych przez środowiska polityczne i struktury PPP na Zachód.

Kolejną sprawą jest troska struktur sądowych państwa podziemnego o poczucie

sprawiedliwości, gdy popełniane są przestępstwa. Stefan Korboński, stojący na czele

Kierownictwa Walki Cywilnej (potem jako członek KWP, kierując walka cywilną), w pracy

„Polacy, Żydzi, holokaust”, informuje, że z wyroków sądów cywilnych karano szmalcowników i

tych którzy dopuścili się zbrodni na Żydach. Zdarzało się nawet, iż – ku przestrodze –

wypisywano fałszywe dane dotyczące osób rozstrzelanych za to przestępstwo, tak by

nastraszyć potencjalnych złoczyńców. Był to rodzaj akcji edukacyjno-represyjnej, mającej na

celu ochronę mniejszości żydowskiej. Książkę tę Korboński napisał w latach 80-tych, próbując

wejść w dyskusję z amerykańskimi Żydami, którzy publikowali kompletne bzdury na temat

Polaków. Udowadnia, że podziemne sądy zdecydowanie karały za szmalcownictwo i

donosicielstwo, tam gdzie mogły dosięgnąć ze swą ręką sprawiedliwości. Oczywiście, karano

także za przestępstwa skierowane przeciwko Polakom.

KAI: Gross nazywa Kościół „wielkim nieobecnym”, który nie zabierał głosu w obronie

Żydów. Wspomina tylko zwierzchnika Kościoła greckokatolickiego w Polsce, metropolitę

Andrzeja Szeptyckiego.

– Poza metropolitą Andrzejem Szeptyckim i jego bratem ojcem Klemensem, ihumenem

klasztoru studytów w Uniowie, dzięki którym wielu Żydów ocalała, przechowywani byli oni także

w bardzo innych klasztorach katolickich bądź seminariach duchownych. Jeśli chodzi o żeńskie

zgromadzenia zakonne, to – jak wskazują na to ostatnie ustalenia – nie było zgromadzenia, a

bodaj i domu zakonnego, w którym by nie przechowywano (szczególnie) żydowskich dzieci.

Czy to się nazywa obojętność?

Druga sprawa to pytanie, na ile ta sprawa była obecna w homiletyce podczas wojny, choćby w

zawoalowany sposób, gdyż wprost o Żydach nie można była mówić. Analizowałem pod tym

kątem homilie (i szkice do nich) m.in. bp. Stanisława Łukomskiego z Łomży, związanego z

endecją. Bardzo konsekwentnie nauczał on czego nie wolno robić podczas wojny; wśród tych

wojennych patologii wyliczał prostytucję, grabież cudzego mienia, zabójstwa pospolite,

wpisujące się w politykę okupanta. Wykazywał jak głęboko Niemcy deprawują społeczeństwo

polskie i zachęcał, aby tej deprawacji się nie poddać. Biskupi wspierali pomoc poprzez

wydawanie zezwoleń na skrócone do minimum przygotowania do chrztu św., zezwalali na

fałszowanie metryk i wydawanie nieprawdziwych zaświadczeń parafialnych, a także osobiście

8 / 11

background image

Krok po kroku. Gross usiłuje zniszczyć wizerunek Polaków

środa, 02 lutego 2011 19:18

przechowywali Żydów w swoim najbliższym otoczeniu (przykładowo, nie ma żadnej oficjalnej

wypowiedzi abp Bolesława Twardowskiego na temat wstawiania się za ludnością żydowską, z

tegoż samego Lwowa co abp Szeptycki, a jednocześnie są wiarygodne relacje, że osobiście

chronił w swoim najbliższym otoczeniu, w pałacu, konkretną rodzinę żydowską).

Wreszcie pytanie, na ile poszczególni księża wspierali moralnie tych, co ratowali Żydów? Znam

relację, kiedy Polka pyta kapłana czy ratować konkretnego Żyda, ponieważ grozi jej i

najbliższym kara śmierci. Kapłan mówi kobiecie, żeby ratowała, choć wybór w sumieniu nie był

łatwy. Podobnie było z moją Mamą, która dostała kilku Żydów do przechowania od s. Matyldy

Getter, przełożonej sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. Mama, kiedy nie mogła już wytrzymać

psychicznie, gdyż miała dwójkę małych dzieci (2 lata i kilka miesięcy; we dworze były też dzieci

jej siostry, Jadwigi Olizar), powiedziała jej że ma już dosyć, gdyż obawia się o los dzieci. Na co

siostra spojrzała jej prosto w oczy, zadając krótkie pytanie: „A Pani jest chrześcijanką?” Mama

wyszła jak niepyszna i oczywiście kontynuowała opiekę nad Żydami. To nie były łatwe wybory.

Maria Okońska opisuje, jak w momencie wybuchu insurekcji w stolicy, wraz z przyjaciółkami –

jako podopieczne ks. Stefana Wyszyńskiego – zadały mu pytanie: Ojcze, czy mamy iść do

powstania? I odpowiedział: „tak”, a potem sześćdziesiąt parę dni i nocy modlił się o ich powrót.

Zawierzyły mu i – szczęśliwie – przeżyły.

W Warszawie najbardziej znanymi kapłanami ratującymi Żydów byli Marceli Godlewski i Antoni

Czarnecki z parafii Wszystkich Świętych, znajdującej się na granicy getta. Administrator

archidiecezji warszawskiej bp Stanisław Gall, a potem abp Antoni Szlagowski i kanclerz kurii ks.

Zygmunt Choromański dali prawo ks. Godlewskiemu, jako proboszczowi Wszystkich Świętych

do obsługi konwertytów, czyli ochrzczonych Żydów na terenie getta. Pozwoliło mu to nie tylko

na możliwość oddziaływania ewangelicznego, ale także na uruchomienie przyspieszonej ścieżki

włączania Żydów poprzez chrzest do Kościoła. Mimo, że do świątyni, pilnowanej przez

Niemców mogli wchodzić tylko Żydzi konwertyci, to przychodzili tam i Żydzi ortodoksyjni. A

stojąca na przykościelnym placyku figura Matki Bożej stała się jedynym zielonym miejscem w

getcie, totalnie odczłowieczonym.

Chętni Żydzi mieli też możliwość przyspieszonego kursu przed sakramentem chrztu,

udzielanym wspólnie z komunią św. i bierzmowaniem. Ułatwiało im to później ukrywanie się,

bądź przejście na stronę aryjską. Wszystko to ks. Godlewski miał prawo robić na mocy decyzji

warszawskiej kurii. Od bp Stanisława Galla, administratora archidiecezji, uzyskał nawet

pozwolenie na fałszowanie dokumentów metrykalnych. Kapłan wystawiał fałszywe

zaświadczenia z rzekomo istniejących ksiąg metrykalnych. Nagle okazywało się, że w parafii ks.

Godlewskiego Żydów-katolików było o kilkuset więcej. Potem, dzięki tym kapłanom, co najmniej

setka Żydów zdecydowała się przejść na aryjska stronę; część z nich była chroniona w

podwarszawskim domu ks. Marcelego, ofiarowanym przez niego siostrom zakonnym. Takich

przykładów, heroicznych kapłanów jest wiele, wiele więcej: ks. Leon Pawlina, po wojnie

zaszczuty przez komunistów, ks. Stanisław Tworkowski z Żoliborza, ks. dr Julian Gołąb z

Krakowa, itd., itd.

W Warszawie wyróżniał się także Dom Bauduoina założony przez księży misjonarzy, będący

jednym z najstarszych schronień dla dzieci porzuconych. Personel domu pomagał „Żegocie”

ratującej żydowskie dzieci – znajdował polskich rodziców, także wśród chłopów np. z

9 / 11

background image

Krok po kroku. Gross usiłuje zniszczyć wizerunek Polaków

środa, 02 lutego 2011 19:18

Grójecczyzny, umieszczał dzieci w klasztorach, poświadczał, że dzieci z getta są sierotami z

tego zakładu, tworzył więc fałszywe „aryjskie” dokumenty, zwiększające szanse dziecka na

przeżycie wojny. W Domu ks. Baudouina zostało uratowanych blisko 200 dzieci żydowskich.

Najbardziej jednak poraziła mnie u Grossa, inwektywa skierowana wobec kardynała Adama

Sapiehy. Próbuje on zniszczyć jego autorytet, tak ważny dla wielu polskich katolików.

Tymczasem kard. Adam Sapieha – jak dowiódł m.in. zbierający relacje na jego temat reżyser

Bartłomiej Mieczysław Fogg – pozwalał na masowe wystawianie Żydom fałszywych metryk.

Ponadto nakazał proboszczom mówić – w sytuacji jakiejkolwiek rewizji niemieckiej – że księgi

są w Pałacu arcybiskupim, a chętnych do ich weryfikacji arcybiskup metropolita zaprasza do

siebie. Wiadomo też, że klerycy pochodzenia żydowskiego znajdowali się na terenie

seminarium duchownego, które mieściło się w rezydencji kard. Sapiehy w Krakowie.

Gross dziwi się, że Sapieha w korespondencji przekazywanej do Watykanu nie opisuje dramatu

narodu żydowskiego, tylko los społeczności polskiej. To fakt, że w tej korespondencji punkt

ciężkości jest położony na katolików i Polaków. Ale przede wszystkim pisał Sapieha o formach

prześladowania człowieka przez Niemców, o egzekucjach, o przymusowych wywózkach na

roboty, o śmierci w obozach koncentracyjnych, itd. Dlaczego tak się dzieje? Otóż musimy

pamiętać, że jedynym narzędziem nacisku Stolicy Apostolskiej na władze Trzeciej Rzeszy była

ambasada w Berlinie. Papież miał prawo występować na rzecz obrony katolików. Gwarantował

to konkordat. Nie było szans, aby Niemcy rozmawiali z przedstawicielem Stolicy Apostolskiej na

inne tematy niż zmuszało ich do tego prawo międzynarodowe. A i na te nie chcieli rozmawiać.

To za sprawą m.in. abp Sapiehy, po jego dopominaniu się, aby Stolica Apostolska potępiła

zbrodnie niemieckie, z Watykanu popłynęły przez radio słowa z papieskiego orędzia wigilijnego

w 1942 r., potępiające rasizm i zagładę ludzi tylko na podstawie ich narodowości.

A więc oskarżanie Sapiehy podyktowane jest zwykłą nieznajomością sytuacji. A gdyby Gross

zajrzał do innej dokumentacji bądź opracowań, to zobaczyłby całą mechanikę udzielania

pomocy Żydom przez Stolicę Apostolską. Odbywało się to m.in. poprzez nuncjatury w Ameryce

Południowej, Ameryce Środkowej czy poprzez Portugalię Salazara. Chodziło o to, aby Żydzi

mogli uciekać tą drogą. Tam, za oceanem nie czekano na nich z otwartymi ramionami; trzeba

było walczyć metodami chrześcijańskimi, aby tamtejsze kraje katolickie przyjęły uciekinierów.

Dodatkowo byli oni finansowo wspomagani przez Stolicę Apostolską, aby mogli pokryć koszty

podróży z Europy. Cóż Papież miał robić innego? Czy sami Żydzi amerykańscy zrobili więcej?

Metody ratowania Żydów przez Kościół powszechny były wpisane w możliwości, jakimi

dysponował.

Jeśli chodzi o Kościół w Polsce, to najważniejsza była postawa konkretnych księży oraz

zgromadzeń zakonnych ratujących Żydów. Na ten temat mamy wiedzę olbrzymią. Wynika z niej

wyraźnie, że w niemal wszystkich zgromadzeniach, zarówno habitowych jak i bezhabitowych,

znajdowały się wspaniałe postaci sióstr, które – często w tajemnicy przed innymi, aby trudniej

było rzecz zdekonspirować – przyjmowały pod opiekę także dzieci żydowskie, aby je ocalić.

Ukrywano rzecz jasna także Polaków zagrożonych aresztowaniem. Pięknie o tych spotkaniach i

lękach kobiet ukrywających się w jednym z klasztorów pisała żona działacza „Ojczyzny” z

poznańskiego, Kiryłowa Sosnowska.

10 / 11

background image

Krok po kroku. Gross usiłuje zniszczyć wizerunek Polaków

środa, 02 lutego 2011 19:18

KAI: Czy sprawdza się teza, że im ktoś był dojrzalszym chrześcijaninem, tym bardziej

pomagał Żydom?

– Nie ma cienia wątpliwości, że najsilniejszą motywacją do ratowania Żydów był katolicyzm.

Jeśli za punkt wyjścia weźmiemy zespoły archiwalne zgromadzeń żeńskich czy relacje zebrane

przez Komitet dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów, oraz przez Radio Maryja, to

znajdziemy tam na to bezpośrednie dowody.

Była też i inna motywacja. Pomaganie Żydom było wpisane w szeroki zestaw postaw

antykolaboracyjnych, inspirowanych przez Polskie Państwo Podziemne. Pomaganie Żydom

było czymś oczywistym dla ludzi, którzy funkcjonowali w jego szerokiej orbicie. Tymczasem

Gross stawia karkołomną tezę, mówiąc, że polskie elity przyzwalały na mordowanie, a potem

na grabienie Żydów. Żadne źródła tej tezy nie potwierdzają. Normą były zachowania

patriotyczne i zgodne z sumieniem chrześcijańskim. Nie znaczy to, niestety, że do tych norm

wszyscy dorastali…

Rozmawiał Marcin Przeciszewski (KAI) / ms, 2011-01-31

za:http://ekai.pl/wydarzenia/wywiad/x38045/gross-usiluje-zniszczyc-wizerunek-polakow/ (xiz -

tb)

11 / 11


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Janusz Korwin Mikke Wywiad z Prof M Mazurem w książce Wizerunki ludzi myślących (1982)
wywiad z prof Nęckim
wywiad z prof ks Misiaszkiem katecheza
Wywiad z prof A Zybertowiczem
Psychologia polityki, Aronson-wywiadGW, Z prof
Polska neo kolonią wywiad z prof Witoldem Kieżunem
Żydzi byli sami sobie winni (wywiad z prof Krzysztofem Jasiewiczem w 'Focus Historia Ekstra')
Wywiad z prof Kleiberem
Wywiad z prof Dakowskim
Rekonstytucja polskości wywiad z prof Andrzejem Zybertowiczem
Tusk powiedział nie to porażka wszystkich Polaków wywiad Antoni Macierewicz POLECAM
Wywiad z prof Judith Butler
Tusk powiedział nie to porażka wszystkich Polaków wywiad Antoni Macierewicz POLECAM
Wywiad z prof prawa o przymusowych szczepieniach
wywiad z prof Wieczorkiewiczem
Gross nadal obraża Polaków
Demokracja totalitarna – wywiad z Romanem Kluską, biznesmenem zniszczonym przez urzędy w Polsce
Rewelacyjny wywiad z Śp, Prof.Pawel Piotr Wieczorkiewicz
wywiad z Śp.prof.Wieczorkiewiczem, inne

więcej podobnych podstron