Zmierzch czy ewolucja uczuć patriotycznych?
„Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy, Co nam obca przemoc wzięła, szabla odbijemy…” Te słowa zna każdy Polak bez względu na metrykę, wykształcenie, płeć, poglądy polityczne, światopogląd, status materialny. „Mazurek Dąbrowskiego” był hymnem bitewnym powstania listopadowego, Wiosny Ludów, śpiewano go podczas demonstracji patriotycznych w 1905r., w okopach I i II Wojny Światowej, w okresie stanu wojennego, w czasie pielgrzymek Jana Pawła II do kraju, na akademiach, w salach urzędów i szkół, w czasie imprez sportowych, nawet w prywatnych domach. Te słowa łącza Polaków. Tylko, czy dla wielu z nas nie są to pusto brzmiące, wyuczone frazy? W „Hymnie do miłości ojczyzny” Ignacy Krasicki pisał ”Byle cię można wspomóc, byle wspierać, Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać” Taki maksymalizm etyczny z pewnością trudno byłoby zaproponować współczesnemu, młodemu Polakowi. Nie oszukujmy się, chcemy żyć dostatnio, wygodnie, nowocześnie. Współczesny zglobalizowany świat jest wielokulturowy, stwarza wiele niebezpieczeństw osłabienia tożsamości narodowej. Niebezpieczeństwa nie są jednak równoznaczne z jej utrata, jeśli miłość do ojczyzny ma trwałe fundamenty. Stanowią je: historia własnego narodu, wspólnota językowa, kultura, religia, więzi pokoleniowe, a przede wszystkim to, na jakich wartościach oparte jest nasze wychowanie.
Gdy w roku 1919, Polska po kilku miesiącach wolności znów musiała stanąć do walki z nieprzyjacielem. W spustoszonym, nieodbudowanym jeszcze po I Wojnie Światowej kraju ludzie musieli chwycić za broń, tym razem przeciw bolszewikom. Kiedy Rzeczpospolita stanęła na granicy kolejnej utraty niepodległości, wszyscy rzucili się na ratunek. Niewątpliwie najbardziej znaną bitwą z tego okresu jest Cud nad Wisłą, kiedy nie tylko regularna armia, ale wielu szarych obywateli walczyło z najeźdźcą. Na apel Józefa Piłsudskiego odpowiedziało 80 tys. Polaków, nie tylko mężczyzn, ale również tysiące kobiet, które utworzyły Legię Kobiet. Takich przykładów patriotyzmu w naszej bardzo bogatej historii jest wiele. Teraz żyjemy w czasach kiedy nie musimy ”obijać szablą”, tego „co nam obca przemoc wzięła”. Jaki jest więc nasz współczesny patriotyzm? Czy w ogóle istnieje?
Doskonałym przykładem zmian, jakie nastąpiły w dzisiejszym patriotyzmie, jest postawa kibiców. Kibiców, nie kiboli! Niedawno w naszym kraju organizowaliśmy wielką imprezę – Euro 2012 w piłce nożnej. Byłam pod niemałym wrażeniem, kiedy wyszedłszy na ulicę, widziałam setki samochodów z przymocowanymi biało-czerwonymi flagami. Hasło „Cała Polska kibicuje” nie było tylko pustym sloganem powtarzanym w mediach. Widziałam tłumy ludzi dumnie noszących szaliki z narodowymi barwami, radość po każdej strzelonej bramce i rozpacz, gdy nie wyszliśmy z grupy. Obecnie również oglądając mecze ligowe, można zobaczyć na stadionach transparenty, na których widnieją portrety bohaterów historycznych, daty ważnych dla Polaków wydarzeń. I czy to nie jest duma narodowa?
W ostatnich latach po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej wielu Polaków wyjechało w świat za pracą. Sama mam takie osoby w rodzinie i doskonale, wiem jak tęsknią za krajem. Zwierzają się czasem, że człowiek na obczyźnie próbuje znaleźć choć namiastkę domu. Szuka narodowych knajpek, jedzenia, osób mówiących w tym samym języku. Chwali się wszystkim, co pochodzi z jego rodzinnych stron i przepełnia go duma, kiedy ktoś dobrze mówi o Polsce, czuje smutek, gdy ktoś ją krytykuje.
Od zawsze byliśmy krajem przywiązującym wielka wagę do tradycji, obyczajów. To wszystko wrosło w nas i choć minęły lata, nadal jesteśmy gościnni jak nikt na świecie, ciągle uważamy, że to, co pochodzi od nas jest najlepsze, szczególnie jeśli mówimy o produktach spożywczych.
W przypadku Rzeczpospolitej chrześcijaństwo jest i było czynnikiem wspierającym więzi narodowe. W czasach sarmackich uważaliśmy się za przedmurze katolicyzmu i tak zostało. Choć inne nacje europejskie zaniechały religię na drugi plan, są to narody wielowyznaniowe, to Polska nadal w ok. 90% to kraj katolicki. Jesteśmy jednym z nielicznych krajów, w którym święta kościelne obchodzi się również jako święta państwowe. A przecież zawsze patriotyzm w historii Polaków szedł w parze z wiarą „Bóg, honor, ojczyzna!”
Ostatnio chyba wszyscy rodacy mają dość tej całej rodzimej polityki. Wojen polsko-polskich, awantur, prowokacji, dlatego coraz mniej nas chodzi na wybory, interesuje się rządem. Choć to właśnie dzięki głosowaniu w sposób bezpośredni możemy wpłynąć na losy państwa, na to, by było lepiej. A slogany „ nie ma na kogo głosować”, „ żadna partia mi nie odpowiada” są według mnie bez sensu. Żyjemy w kraju wielopartyjnym i zawsze choć w pewnym stopniu nasze poglądy mogą pokryć się z programem jakiejś partii. Więc jeśli nie chodzimy na wybory, nie mamy prawa narzekać potem na władzę, bo sami odebraliśmy sobie zaszczyt głosowania (pamiętajmy, że kiedyś tylko wybrani mogli to robić, a kobiety o swoje prawo głosu walczyły wiele lat). Społeczeństwo nie akceptuje polityki elit państwowych, prominentnych kręgów władzy, za to o wiele lepiej radzi sobie w swoich małych ojczyznach. Bo jeśli cos dotyka nas bezpośrednio, wpływa na nasze codzienne życie, mamy większa motywację, by coś z tym zrobić, zaangażować się. Doskonałym przykładem są liczne inicjatywy społeczne. Kiedy z braku pieniędzy zamykane są szkoły, rodzice tworzą komitety i sami biorą na siebie obowiązek utrzymania placówki. Niektórzy nazwą takie zachowania własną wygodą, egoizmem, ja nazwę to walką dla dobra kraju. Po czym poznać, że Polacy celebrują 11 Listopada, 3 maja oraz wiele innych nie tak hucznie obchodzonych świąt narodowych. Po flagach wywieszonych i dumnie powiewających na wietrze, po apelach w szkole, po zamyśleniu ludzi, którzy wiele przeżyli i rozmyślają przeszłości swojej ojczyzny, po honorach, jakie oddaje się jeszcze żyjącym lub już zmarłym bohaterom tamtych dni, po kwiatach i zniczach leżących pod tablicami pamiątkowymi. Po tej całej podniosłej atmosferze. Tak jest od święta. A jak powinno być na co dzień?
Kiedyś ktoś powiedział, że naród, który nie zna swej historii jest skazany na powtórne jej przeżycie. Ludzie uczą się na błędach, a Polska wycierpiała już tak wiele, tak zapisana jest jej karta krwią pokoleń żołnierzy i cywilów.
Słowa, które trafnie charakteryzują Polaków i ich patriotyzm pochodzą z III części „Dziadów” A. Mickiewicza. Za Piotrem Wysockim powtórzę: „Nasz naród jak lawa, Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi; Plujmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi!”
Niektórzy mówią, że to zmierzch, że jesteśmy obywatelami świata, że nie ma narodów, jest tylko władza. Duże możliwości podróży, otwarte granice państw, perspektywa osiedlania się w innych, bardziej rozwiniętych gospodarczo krajach, kuszą. Ludzie sądzą, że w czasie pokoju takie uczucia jak patriotyzm zanikają, że ich nie potrzebują. Są zapatrzeni w siebie, swoją pracę, rodzinę i nie chcą kolejnych zmartwień, obowiązków, powinności, trudów. Osobiści uważam inaczej, bo choć całkowicie odmiennie niż dawniej ukazujemy swoją miłość do kraju, to robimy nadal. Pochodzę z bardzo patriotycznej rodziny, może i jestem nazbyt optymistyczna, jednak ja nadal będę twierdzić, że Polska to kraj wyjątkowy, taki, w którym można się zakochać „na zabój”. Polska to, by posłużyć się słowami hip-hopowej piosenki, matka, „która wzięła mnie w opiekę, pokazała mi emocje, nauczyła być człowiekiem”. Tak naprawdę Rzeczpospolita to my, ludzie w niej mieszkający. My ją kształtujemy, to nasz wspólny obowiązek i troska. Patriotyzm musiał się zmienić, ewoluować, dostosować się do dzisiejszych realiów. Nie musimy już umierać za kraj, wystarczą małe gesty, słowa, trochę zaangażowania, zwykła uczciwość. A Polacy od zawsze prawdziwie kochali swoją ojczyznę. Inne narody często się poddawały, my trwaliśmy, choćby w podziemiu. A takie nastawienie, nie przemija z biegiem czasu. Mamy to we krwi, patriotyzm jest nas w nas głęboko zakorzeniony, bo przecież wszystkie dawne wydarzenia wpływają na przyszłe pokolenia, a „człowiek bez narodu jest duszą bez treści, obojętną, niebezpieczną, szkodliwą”