Pierwsza porażka Guardi. VII kolejka Jasielskiej Ligi Sokoła
Prezentujący dotychczas najlepszy i najskuteczniejszy futbol zespół Guardii doznał w minionej kolejce pierwszej w tym sezonie porażki. Iveo wykorzystało gorszą dyspozycję rywala i pewnie wygrało 4:0. W związku z czym już tylko dwie drużyny nie zaznały jeszcze smaku porażki; wspomniane Iveo oraz Forgis,. Coraz większą przewagę nad resztą stawki osiąga czołówka tabeli. O ile pomiędzy zespołami z miejsc 1-6 różnica punktowa, to maksymalnie 4 oczka, to zespół siódmy traci do lidera już punktów 10.
PUB LEGENDA – FORGIS 2:6
(Michał Mendrek, Paweł Pikuła – Damian Kulig, Marcin Tutaj 2, Karol Madejczyk, Daniel Pałka, Karol Klich)
Mecz lepiej rozpoczął Pub; szybko przedostał się pod pole karne rywala i stworzył sobie kilka okazji. Jednak bramkarz Forgis od pierwszego gwizdka na bramce zachowywał się bez zarzutu. Chwilę później Forgis zaatakowało, ale oddane strzały były dalekie od światła bramki. Oba zespoły starały się grać spokojnie i dokładnie, jednak nie zawsze im to wychodziło. W 6 minucie Damian Kulig strzelił zza pola karnego i trafił na 1:0 dla Forgis. Stracony gol podziałał motywująco na Legendę. Ta zaczęła szybciej grać piłką, ale groźniejsze sytuacje wypracowywali sobie przeciwnicy. W 13 minucie jedną z takich dobrych akcji na bramkę zamienił Marcin Tutaj. Chwilę później Forgis trzema podaniami rozmontowało obronę rywala i zrobiło się 3:0. Legenda starała się odrobić straty, ale obrona Forgis grała bezbłędnie. W 14 minucie zawodnicy Forgis wymienili kilka szybkich podań i zdobyli czwartego gola w tym spotkaniu.Na początku drugiej połowy mocniej zaatakował Pub. Co prawda długo utrzymywał się przy piłce na połowie rywala, ale niewiele z tego wychodziło. Brakowało im klarownych sytuacji. Za to jak z atakiem ruszyła drużyna Forgis, to od razu kotłowało się pod bramką przeciwnika. Gole jednak nie padły. Aż do 21 minuty, wtedy to kontaktowego gola dla Legendy zdobył Michała Mendrek. Sześć minut później padł drugi gol dla Pubu i przewaga Forgis stopniała do dwóch trafień. Jednak w ostatnich minutach Fogis wzięło się mocno do pracy. Zawodnicy tego zespołu podkręcili tempo i zdobyli jeszcze dwa gole, wygrywając w ten sposób mecz pewnie i wysoko.
LIDER – SKENSY SZTOS 2:3
(Dawid Zawisza, Łukasz Nawracaj – Łukasz Pytlowany, Paweł Gorczyca)
Skensi od pierwszego gwizdka ruszyli mocno na rywala. Ustawiając wysoki pressing zmuszali rywala do popełnienia błędu. Taka gra pozwoliła im szybko przejąć inicjatywę w meczu. Sztos stwarzał sobie okazję do zdobycia gola, ale brakowało im koncentracji w finalnych zagraniach. Liderowi grało się bardzo ciężko, trudność sprawiało im wyjście z własnej połowy. W miarę upływu czasu Skensi przejęli całkowitą kontrolę nad meczem, ale nie potrafili zamienić tego na dobre okazje strzeleckie. Mecz nie miał szybkiego tempa. Lider skutecznie się bronił, a Skensi nie stawiali wszystkiego na atak, lecz sukcesywnie przesuwali się w kierunku bramki przeciwnika. Dopiero w 11 minucie obejrzeliśmy pierwszą bramkę. Paweł Gorczyca dał prowadzenie Skensom. Więcej goli w pierwszej połowie nie padło. W drugiej części meczu obraz gry nie uległ zmianie. To Sztos był stroną mającą inicjatywę w tym meczu, jednak nie wkładał w swoje ataki sto procent zaangażowania. Braku zdecydowania nie umiał wykorzystać Lider, który nie za bardzo kwapił się do wyprowadzania ataków. Tak postawa poskutkowała startą drugiej bramki autorstwa Łukasza Pytlowanego. Ta bramka ożywiła oba zespoły. Nie minęła minuta, a Lider wziął się za odrabianie strat. Dawid Zawisza uderzył z dystansu i zdobył kontaktowego gola. 60 sekund później był już remis. Łukasz Nawracaj doprowadził do wyrównania. Gole rozruszały oba zespoły, zawodnicy zaczęli grać szybciej i składniej. Widać było zaangażowanie i chęć zwycięstwa. Końcówka spotkania obfitowała w sytuacje z obu stron i gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, w ostatniej minucie padł gol dla Skensów. Łukasz Pytlowany zdecydował się na strzał zza pola karnego i pokonał bramkarza rywali, dając tym samym cenne zwycięstwo swojemu zespołowi.
IVEO – GUARDI 4:0
(Michał Tusiński 2, Bartek Szopa, Sławek Majewski)
Mecz oba zespoły rozpoczęły ostrożnie. Żaden z nich nie chciał się za bardzo odkryć. Jednak po kilku minutach lekka przewaga zarysowała się po stronie Iveo. Guardi grało zbyt statycznie, nie miało pomysłu na skuteczny atak. Natomiast Iveo wymieniało dokładne podania, stwarzając sobie coraz groźniejsze sytuacje. Jednak im dłużej trwała pierwsza połowa, tym bardziej wyrównywał się mecz. Guardi uporządkowało grę w obronie, a i w ataku zaczęło im coraz więcej wychodzić. Ale gdy coraz lepiej wyglądało Gauardi, bramkę zdobyło Iveo. Michał Tusiński otworzył wynik meczu. Gracz Iveo otrzymał świetne podanie, wyprzedził obrońców i posłał piłkę do siatki. Był to jedyny gol w pierwszej połowie. Drugą cześć meczu też lepiej zaczęło Iveo i już w 18 minucie za sprawą Bartka Szopy zrobiło się 2:0. Stracone dwie bramki podziałały motywująco na Guardi. Zawodnicy tej drużyny zaczęli grać szybciej i agresywniej, ale nie potrafiło znaleźć sposobu na bardzo dobrze zorganizowaną obronę rywala. Na pewno nie można odmówić liderom ligi, że nie się nie starali, ale wyraźnie nie mieli swojego dnia. Do tego w 24 minucie stracili kolejnego gola. Jeden z zawodników Iveo minął obrońcę oraz bramkarza i podał na pustą bramkę do Michała Tusińskiego, który nie miał problemów ze skierowaniem jej do siatki. Chwilę później Guardi straciło piłkę w ataku, co sprokurowało sytuację bramkową dla Iveo. Rywale Guardi wychodząc trzech na jednego nie mogli zmarnować takiej okazji i zdobyli czwartą bramkę, którą przypieczętowali cenne zwycięstwo.
OMERTA – AL CAPONE 2:6
(Wojciech Pankiewicz, Michał Borowiec – Dominik Kalityński, Ryszard Wilisowski 2, Bartosz Trybek, Bartłomiej Wolski, Konrad Gogosz)
Mecz bardzo dobrze zaczęło Al Capone, szybkie i dokładne podania siały zamęt w obronie przeciwników. Na pierwszą bramkę nie trzeba było długo czekać, Dominik Kalityński pewnym strzałem dał prowadzenie Al Capone. Mimo straconej bramki Omerta nie kwapiła się do zdecydowanych ataków. Zazwyczaj wychodzili dwójką zawodników. I taka taktyka w 5 minucie mogła dać im wyrównanie, ale świetną interwencją popisał się bramkarz Al Capone. W odpowiedzi rywale Omerty trafili w słupek. Akcje zaczęły się przenosić z jednego pola karnego do drugiego. W 7 minucie w sytuacji sam na sam stanął gracz Omerty, ale Przemysław Plęs nie dał się pokonać. Chwilę później niewykorzystana sytuacja się zemściła. Ryszard Wilisowski uderzył z dystansu i zdobył drugą bramkę. W 9 minucie było już 3:0, a przed przerwą do siatki Omerty trafił jeszcze Konrad Gogosz. Mimo, aż czterech straconych bramek Omerta wciąż walczyła. Nie można zawodnikom tej drużyny odmówić zaangażowania. Jednak dobrze ustawiona drużyna Al Capone nie pozwalała na wiele. Zawodnicy tego zespołu mieli wynik, który dodawał im spokoju w grze. W 23 minucie drużyna prowadząca zadała piąty cios. Bartosz Trybek po podaniu Ryszarda Wilisowskiego lobem pokonał bramkarza Omerty. 4 minuty później szóstą bramkę dla Al Capone zdobył najlepszy na boisku Ryszard Wilisowski. Omerta jednak starała się o gola do ostatniego gwizdka. Ich walka została nagrodzona dwoma trafieniami, które co prawda nie zmieniły losów spotkania, ale zmniejszyły rozmiary porażki.
TS SOKÓŁ – FABRYKA MOCY OSIEDLE ULASZOWICE 2:4
(Karol Musiał, Karol Cichoń(sam.) – Hubert Wiewiórski 2, Sebastian Starzewski, Michał Sołtys)
Sokół zaczął wysokim pressingiem, nastawiony na atak od pierwszej minuty. Zaraz po pierwszym gwizdku taka postawa mogła przynieść gola, ale Lucjan Nowosielski strzelił obok bramki. Minutę później w podobnej sytuacji stanął Hubert Wiewiórski z Osiedla i nie zmarnował dogodnej sytuacji, dając Fabryce prowadzenie. Po chwili mogło być 2:0, ale strzelca pierwszej bramki zastopował bramkarz Sokoła. Po początkowych szybkich minutach mecz się trochę uspokoił. Oba zespoły szanowały piłkę, grając mądrze i dokładnie. Na kolejne trafienie przyszło nam czekać do 9 minuty, wtedy to silnym, precyzyjnym strzałem popisał się Michał Sołtys. TS walczył ambitnie i w 11 minucie zdobył kontaktowego gola. Dwie minuty później Ulaszowice odpowiedziały świetną akcją, zakończoną golem. W drugiej połowie Sokół wziął się mocno za odrabianie strat. Zawodnicy TS atakowali niemal całym zespołem, ale obrona Fabryki była bardzo szczelna. Od czasu do czasu z kontrą wychodziło Osiedle i wtedy pod bramką Sokoła było bardzo groźnie. W 20 minucie padł dość niespodziewany i przypadkowy gol. Karol Cichoń (bramkarz Osiedla) tak niefortunnie wybijał piłkę, że skierował ją do własnej bramki. Po zdobyciu tego gola Sokół poczuł szansę na zdobycz punktową w tym meczu. Zaatakował z wielkim animuszem, ale nie zdołał trafić do siatki po raz kolejny. W ostatniej minucie meczu to Ulaszowice zaatakowały skutecznie i czwartą bramką przypieczętowały swoje drugie zwycięstwo w sezonie.
Damian Racławski