Być może z roznych powodow wiele z nas myslalo nieraz: *Och,
gdybym tylko mogla uciec od tego wszystkiego i zaczac zycie od
nowa* Myslimy, ze nowy poczatek rozwiazalby wszystkie problemy,
ze nie robilybysmy ponownie tych samych bledow, a wiec mialybysmy
szanse być szczesliwszymi.
Wiemy oczywiście, ze to dziecinne marzenia. Już sam fakt, ze
jestesmy w stanie miec tego rodzaju pomysly, powinien wzbudzic
watpliwosci co do naszej dojrzalosci. Wiemy doskonale, ze
niezaleznie od tego, czy się przyznajemy czy nie, zabralybysmy
swoje klopoty ze soba. Nie możemy uciec od samych siebie.
Czy nie jest to dostatecznie jasne, ze wiele naszych klopotow
stwarzamy same i wiele naszych osobistych udrek zadajemy sobie same?
Rozwazanie na dzisiaj
Wielki krok w kierunku dojrzalosci polega na uswiadomieniu
sobie, ze nie możemy zmienic istniejacych warunkow przez ucieczke
od nich. Mogę zmienic jedynie mój punkt widzenia i moje
ustosunkowanie się do nich, ale tego mogę dokonac tylko zmieniajac
siebie.
*Krok po kroku mogę zmienic mój swiat, nie przez ucieczke do
nowego, dokad zabralabym sama siebie z moimi starymi nawykami, ale
przez stworzenie z siebie nowej istoty ludzkiej, rozniacej się od
tej starej*
Pozdrawiam cieplutko życząc Pogody Ducha
Dziekuje za to, ze Jesteście
april krysia