ADORACJA
W LEKIM POWIEWIE PRZYCHODZISZ DO MNIE PANIE
Panie, Jezu przyszliśmy dzisiaj podziękować. Podziękować za zapał misyjny, który objął swoim płomieniem nie tylko księży i siostry pracujących na misjach, ludzi świeckich oddających im i Tobie całe swoje życie, ale też nas, misjonarzy.
Dziękujemy Ci za największego misjonarza naszych czasów, Jana Pawła II oraz za tego najmniejszego, który głosi swoją wiarę codziennie noszonym krzyżykiem.
Dziękujemy Ci za powszechnie znany dowód wiary w postaci życia bł. Matki Teresy z Kalkuty i jej Sióstr Miłości i nieznany nikomu dowód wiary w postaci śmierci małego dziecka, wierzącego do końca, podczas gdy cały świat patrząc na jego cierpienie wątpi.
Chcemy dziękować za szczęście i cierpienie, za uśmiech i łzy, za słońce i deszcz, po prostu za wszystko. Zrobimy to rozważając słowa Twojego wiernego sługi, Ojca Świętego.
„Bolesny, rozdzierający płacz cierpiącego dziecka może się wydać niejako protestem całej ludzkości wobec niezgłębionego milczenia Boga, który dopuszcza takiego bólu.” Jednak „Słowo Boże wprowadza nas w tajemnicę ludzkiego cierpienia, przedstawiając naszemu myśleniu i naszemu doświadczeniu Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, jako wcielenie opiewanej przez proroka postaci „cierpiącego Sługi” i „męża boleści”.” Nadając naszemu cierpieniu cel, wyznaczony już przez św. Pawła: ”Jeśli cierpimy, mamy udział w cierpieniach Jezusa, (…) żeby uczestniczyć też w jego chwale.”
Jezusie, to o Tobie napisano: ”On wziął na siebie nasze choroby i nasze niemoce.” Ile prawdy jest w tych słowach przekonujemy się czytając opis Twojej męki, nie zależnie czy jest to opis św. Jana, Mateusza, Marka czy Łukasza. Widzimy bardzo wyraźnie, że „krzyż był największą niemocą i upokorzeniem i męką najstraszliwszą. Wziął więc na siebie, Jezus Chrystus to wszystko co dźwiga na sobie każdy z ludzi cierpiących (…). Zawsze miałem głębokie odczucie tej prawdy, że Chrystus jest w szczególny sposób obecny w ludziach cierpiących. (…) Jeżeli z punktu widzenia ludzkiego Wasza sytuacja życiowa jest przykra, bolesna, czasem wręcz upokarzająca, to z tego ewengelicznego, nadprzyrodzonego punktu widzenia można nawet powiedzieć, że Wasza sytuacja jest uprzywilejowana. Wy macie większe niejako prawo do Chrystusa. Wy bardziej Go wyrażacie, uobecniacie, niż każdy z nas, tych, którzy nie są, w taki sposób jak Wy dotknięci stygmatem cierpienia. Niech to będzie dla Was pociechą, nie tylko pociechą zdawkową, bo naprawdę trudno jest znaleźć zdawkową pociechę dla ludzkiego cierpienia. Ona nawet może być czasem bolesna i obraźliwa. Ale to, co wam mówię, nie jest pociechą zdawkową. To jest taka pociecha, o której Chrystus mówił wtedy, gdy powiedział Apostołom; „Dam wam nowego pocieszyciela”. To pociecha w Duchu Świętym! On jest Pocieszycielem dusz.”
Nasze Koło Misyjne kilka miesięcy temu oddało się w opiekę bł. Ojcu Damianowi z Molokai, słudze wzgardzonych cierpiących, którego Jan Paweł II nazwał Apostołem trędowatych, mówiąc o nim podczas mszy beatyfikacyjnej: „Damian na pewno wstawia się za chorymi, jeszcze bowiem zanim zachorował, utożsamiał się z nimi, powtarzając często: „My trędowaci”. (…) Moją modlitwą obejmuje (…) tych, którzy cierpią z powodu ciężkich, nieuleczalnych chorób lub są bliscy śmierci”. „Jesteście bezcenni.” Wasza „pomoc nie jest widoczna na zewnątrz (…), ale ofiara, którą” składacie „z cierpienia, modlitwa, która z tej ofiary płynie, więcej daje niż jakakolwiek ludzka pomoc czy aktywność”, szczególnie misjom. Ofiara cierpienia - ten szczególny dowód wiary czyni cierpiących misjonarzami.
Ziarenka różańca, wieniec z modlitwy i bólu;
Buduje mozolnie fundament z marmuru,
Wyrasta powoli misyjna świątynia,
Krzyży misyjnych jest już cała skrzynia,
Wyrosły na glebie cierpienia i łez,
Dadzą więcej kwiatów niż wiosenny bez.
LA DATO SI, O MI SINORE