Padający wielbłąd przyciąga wiele noży
To tytułowe bardzo stare i mądre przysłowie arabskie ma to do siebie, że sprawdza się zawsze. Nie w 70-ciu, 80-ciu czy 90 procentach, ale w STU. Tylko zdanie sobie z tego sprawy pozwala na przedsięwzięcie kroków, które mogą ocalić Polskę. Silny postawny zdrowy i elegancki mężczyzna idący ulicą z wypchanym portfelem w kieszeni może czuć się o wiele bardziej bezpiecznie niż ten sam osobnik słaniający się pod wpływem spożycia zbyt dużej dawki alkoholu lub leżący już w sosie własnym na parkowej ławce.
Dlatego tych bardziej spostrzegawczych naszych rodaków wcale nie dziwi, że główny atak na Polskę wymierzony jest w trzy fundamenty, które naszemu narodowi mogłyby zapewnić siłę oraz rozwój, a więc i bezpieczeństwo. Są to RODZINA, SZKOŁA i WIARA.
Nie trzeba zadawać sobie zbyt wiele trudu by zauważyć, że nasi wrogowie znani z imienia i nazwiska, media, których tytuły wymienić można bez zająknięcia się, a także różnego rodzaje instytucje i fundacje, które doskonale znamy, a kończąc wreszcie na politykach i „autorytetach”, których facjaty potrafi rozpoznać prawie każdy z nas, atakują, a mówiąc precyzyjniej, podkopują z uporem właśnie te trzy fundamenty.
Oni doskonale wiedzą, że zniszczenie ich uczyni z Polski tego padającego wielbłąda przyciągającego wiele noży, które dobijając go, a później ćwiartując wykroją coś i dla tych, którzy do tego stanu bezbronności go doprowadzili.
Dlatego nie dziwmy się, że w tej antypolskiej zgrai aż roi się od potomków tych, którzy w podobnej operacji czynnie i ochoczo uczestniczyli podczas instalowania nad Wisłą z nadania Stalina, tak zwanej władzy ludowej, co wymagało fizycznej likwidacji polskich elit oraz tych patriotów, którzy z bronią w ręku podjęli nierówną walkę z okupantem oraz służącymi mu miejscowymi sprzedawczykami i zdrajcami.
Zwróćmy też uwagę, że nic tak bardzo nie doprowadza ich dzisiaj do wściekłości, jak podawanie do publicznej wiadomości faktów z ich antypolskiej krucjaty bez asekurowania się i używania jakiegoś tchórzliwego ezopowego języka i bez pomijania ich szczegółowych danych identyfikacyjnych.
Pół i ćwierć prawdy oni są w stanie jeszcze jakoś przemilczeć zaś cała prawda, rozpakowana i podana Polakom na tacy wraz z nazwiskami doprowadza ich do szału i białej gorączki.
Dlatego niech nie zwiodą nas płynące z ich kłamliwych ust wyznania dotyczące wielkiej miłości i poszanowania, jakie rzekomo żywią do demokracji i wolności słowa. W momencie, kiedy poczują zagrożenie dla własnych wygodnych pozycji, jakie zajęli w III RP natychmiast powrócą do metod ich komuszych przodków. Pretekstem może być rzekome zagrożenie faszyzmem, antysemityzmem, homofobią, albo wszystkimi tymi słowami-pałkami na raz.
Nerwy powoli zaczynają im już puszczać. Przypomnijmy sobie wypowiedzi prof. Marcina Króla, Przewodniczący Rady Fundacji Batorego, czyli „autorytetu” będącego na garnuszku odznaczonego w 2012 roku przez Komorowskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi RP, Georga Sorosa.
Prof. Król w Gazecie Wyborczej: Bo jak się zdarzy to ''coś'', to możemy wisieć na latarniach. Po prostu. Nic nie robiąc, hodujemy siły, które zmienią świat po swojemu. I nie będą negocjować.
Nie jestem zwolennikiem tego, by każdy mógł wyrażać swoją opinię publicznie w sposób nieograniczenie swobodny (…) Anonimowość pozwala ludziom na swobodę, która bywa niebezpieczna. Niegdyś wielu filozofów politycznych uważało, że tego rodzaju swobody powinny być ograniczone. Więcej, przez całe lata rozumni ludzie uważali, że cenzura powinna być dopuszczalna i to nie tylko z powodów obyczajowych, ale też zgodnie z zasadą, że „poważne pytania głupim ludziom mącą w głowie”. („Dziennik”, 25 maja 2009)
Wzywam władze państwa polskiego do zdecydowanej i twardej reakcji, nawet, jeżeli nie będzie ona zgodna z prawem. Wzywam, jako mieszkaniec demokratycznego kraju (Tygodnik „Wprost”, listopad 2012)
Na zakończenie pragnę podziękować nadpobudliwemu i znerwicowanemu posłowi Stefanowi Niesiołowskiemu, który na antenie TVP Info w rozmowie z redaktorem Ziemcem zaliczył Warszawską Gazetę obok Gazety Polskiej, Naszego Dziennika i TV Trwam do szmatławców i pisowskich mediów.
To jest ten sam stopień nerwowości i strachu występujący u Marcina Króla z tym, że wyrażony przez człowieka, który już kompletnie nie panuje nad tym, co robi i mówi. Można powiedzieć, że sam sobie wymknął się z pod kontroli i bez specjalistycznej pomocy tej kontroli już nigdy nie odzyska.
Dziękujemy panie pośle za zaliczenia nas do tak szacownego medialnego grona, a obu panom profesorom dedykuję te słowa:
Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta (Ewangelia wg św. Łukasza, 6:45)
Artykuł opublikowany ogólnopolskim tygodniku Warszawska Gazeta
Nowy numer tygodnika Polska Niepodległa już w kioskach