Kazimierz Dolny - legendy
Chwila na papierosa
Historia ta zdarzyła się w ruinach kazimierskiego zamku późnym wieczorem. Sąsiad mojej babci, z czasów, kiedy mieszkała jeszcze na ulicy Góry Pierwsze, pan Stanisław wracał jak zwykle z domu po pracy.. |
Strachy na kirkucie
Na cmentarzu żydowskim straszy. Tak mówią starsi kazimierzanie, na dowód opowiadając swoje historie związane z tym miejscem. |
Legenda o parafii świętego Wojciecha w Górze Puławskiej
Święty Wojciech powracający do Polski z Czech zatrzymał się na odpoczynek w Górze Puławskiej, osadzie położonej nad rzeką Wisłą naprzeciwko Puław. W czasie swojego pobytu odprawił mszę świętą. Na pamiątkę tego wydarzenia pobudowano kościół pod wezwaniem właśnie św. Wojciecha. Świątynia początkowo znajdowała się w pobliżu Wisły. Rzeka często przybierała i zatapiała kościół, więc przeniesiono go w bezpieczne miejsce - na górę zwaną Puławską. W miejscu, w którym święty Wojciech odprawił mszę, postawiono krzyż, przy którym odbywają się uroczystości w dzień świętego Wojciecha. |
Legenda o parze zakochanych duchów (Opole Lubelskie)
Pewnego razu dziadek opowiadał mi o swojej cioci i wujku. Było to bardzo kochające się małżeństwo, które nie znało takiego słowa jak nienawiść. Jednak pewnego dnia do ich domu zakradł się smutek, wujek zmarł w dzień Bożego Narodzenia. |
Legenda o pochodzeniu nazwy Puławy
Dawno temu, gdy Puławy nazywały się jeszcze Nową Aleksandria wydarzył się incydent, który po dzisiejszy dzień opowiadany jest przez mieszkańców tego położonego nad Wisłą miasta. |
Legenda kościelna
Na terenie gminy Wilków znajduje się zabytkowy kościół. Z tym kościołem wiąże się legenda, którą przedstawiam. |
Stara śluza w Oblasach
W mojej okolicy krążą opowieści znane od pokoleń dotyczące najczęściej miejsc, w których wydarzyły się jakieś nieszczęścia. Jednym z takich miejsc jest śluza wodna na starym dopływie Wisły. Wiąże się z nią wydarzenie sprzed osiemdziesięciu lat. Wtedy to z dosyć wysokiej śluzy (liczy ona bowiem ponad 20 metrów) skoczyła do wody młoda dziewczyna. A że był to okres wiosennych roztopów, ni miała szans na uratowanie się. |
Krzyż Żyda Lejdmana
Na pustkowiu, u zbiegu dwóch dróg stał kiedyś stary pukutny krzyż. Jak głosi legenda, krzyż został postawiony przez żyda imieniem Lejdman na znak pokuty za grzechy. |
Duch Anny Zbąskiej w bochotnickim zamku
Położone na wysokim wzgórzu kilka kilometrów od Kazimierza Dolnego ruiny średniowiecznej fortecy mają niecodzienną historię. W połowie XIV w. ród Filrejów zbudował tu sobie rycerska siedzibę. Z miejscowego kamienia wzniesiono wieloboczne mury obwodowe, zamykające powierzchnię około 7 tysięcy metrów kwadratowych. Wewnątrz znajdował się budynek mieszkalny i zabudowania gospodarcze. Ludowe podania przekazują, że król Kazimierz Wielki miał tutaj czułe spotkania z Esterką. W tym samym czasie na zamku w sąsiednim Kazimierzu monarcha przyjmował oficjalnych gości i odbywał poważne narady z senatorami w sprawach państwowych. |
Czarna Dama z janowieckiego zamku
W malowniczych ruinach janowieckiego zamku nocami, a podobno nawet i w biały dzień, zobaczyć można przechadzającą się wolno tajemniczą, przecudnej urody, dziewczynę w czarnej balowej sukni. O ukazującej się na zamku Czarnej Damie wiedzą wszyscy, mało kto jednak zna jej historię. Było to w drugiej połowie XVIII wieku w czasie, gdy Janowcem władali Lubomirscy. Córka właściciela zamku, Helena zakochała się w jednym z poddanych swego ojca. W przypływie szczerości wyznała swą tajemnicę matce. Za karę została zamknięta w jednej z komnat wschodniego skrzydła zamku. Przez pół roku odmawiała wyrzeczenia się zgubnej miłości. Gdy jednak spostrzegła, że nie przekona rodziców, postanowiła rozstać się z życiem, rzucając się z okna komnaty na dziedziniec. Zabalsamowane zwłoki ubrane w czarną balową suknię złożono w szklanej trumnie i wywieziono pospiesznie do Kazimierza. Co noc jednak duch nieszczęsnej Heleny powracał i błąkał się po zamkowych pokojach. Nie mogąc tego znieść, rodzice w tajemnicy przywieźli ciało swej córki z powrotem do Janowca i złożyli w podziemiach miejscowego kościoła. |
Zaczarowana dorożka w okolicy Karczmisk
Wydarzyło się to czterdzieści lat temu we wsi położonej niedaleko Karczmisk. Pewnego dnia młoda kobieta wybrała się do sąsiedniej wioski, aby odwiedzić swoją znajomą, której już dawno nie widziała. Obydwie bardzo się cieszyły ze spotkania. Rozmawiały o starych dobrych czasach i nawet nie zauważyły, kiedy zrobiło się bardzo późno. Kobieta wybrała się w drogę powrotną. Jej znajoma postanowiła ją odprowadzić. |
poszukiwacz złota w Karczmiskach
Do karczmy w Karczmiskach wszedł pewien człowiek o wyglądzie włóczęgi. Miał ze sobą tylko mały tobołek - cały swój majątek. Twierdził, że poszukuje złota. Ludzie zgromadzeni w karczmie wyśmiali go, skąd tu złoto? Ale stary spracowany Hajduk na nikogo i na nic nie zwracał uwagi. |
Nawiedzony dom w Karczmiskach
O Karczmiskach krąży wiele legend (a może plotek?) o duchach czy zjawach. Są to opowieści o duszach tragicznie zmarłych osób - starców, młodych, dzieci, kobiet. Jedną z najciekawszych jest opowieść o domu państwa W. zbudowanym na terenie dawnego cmentarza rosyjskiego czy żydowskiego. Budynek ten został wzniesiony wiele lat temu, ale wtedy nikt już nie pamiętał, że na tej ziemi kiedyś pochowano ludzkie szczątki. Dopiero niedawno ktoś odkrył ten fakt, kartkując stare dokumenty. Gdy likwidowano cmentarz, plac ten został uporządkowany, kości wyzbierane, lecz duchy ludzi tam pochowanych nie odeszły. Do domu wzywano księdza, aby poświęcił pomieszczenia, jednak to nic nie pomogło. Jakieś dwa miesiące temu duchy znów dały o sobie znać. Ukazały się trzy razy, ale sąsiedzi słyszeli, że pod nieobecność gospodarzy strasznego domu ktoś trzaskał drzwiami. Pewnego razu córka gospodarzy Alona wracała z pracy około północy. Aby dość do mieszkania, musiała przejść przez podwórko. Zazwyczaj psy szczekały, gdy ktokolwiek zbliżał się do gospodarstwa. Tym razem spały, nie obudziło ich nawet gwizdanie dziewczyny. Gdy miała już wejść do mieszkania, obok traktora, między śpiącymi psami, ukazała się biała postać. Ruszyła w kierunku Alony. Po chwili zniknęła. Przestraszona dziewczyna szybko pobiegła do domu. |
Biała Pani w puławskim parku
Od pewnego czasu w alejkach parku Czartoryskich pojawia się dziwna rozbielona postać w długiej jasnej, przezroczystej szacie. Widziano ją w lipcu bieżącego roku w okolicach Domku Gotyckiego. Pojawiła się nagle w oddali, pomiędzy drzewami i bardzo powoli zmierzała w kierunku mostku wiodącego do Domku Greckiego. Trwało to jednak krótką chwilę. Zjawa pojawia się jednak ciągle w różnych miejscach parku, a nawet w samym pałacu. Jednemu z pracowników puławskiego IUNG - u udało się jednak sfotografować puławską Białą Panią. Starsi puławianie twierdzą, że ta postać krąży po parku już od dawna, widziano ją często w okolicach pałacu jeszcze przed pierwszą wojną światową. Jej pojawienie podobno zapowiadało zawsze coś strasznego. Może pojawienie się Białej Pani w obecnym czasie miało związek ze straszną wichurą, która przeszła nad Puławami i wyrządziła wiele szkód w mieście i w samym parku. |
Legenda o moście na Kamionce
Wydarzenie to miało miejsce w malowniczo położonej wśród lasów i pól wsi Rzeczyca tuż po wyzwoleniu w 1945 roku. Niedaleko lasu przepływała rzeka Kamionka, nad którą znajdował się przepiękny młyn zamożnego właściciela folwarku, pana Krasewicza. Młyn był dosyć duży, drewniany, na masywnej podbudowie; jego potężne koło wprawiała w ruch rzeka. Gospodarze z okolicznych wiosek tu właśnie mełli zboże na mąkę. |