Streszczenie utworu (dwóch pierwszych tomów) Noce i dnie.
Bogumił i Barbara. Dziad Bogumiła Niechcica, Maciej, nie miał talentów gospodarskich, ciągnęło go natomiast do artystów, uczonych, dziennikarzy. Swemu synowi Michałowi zostawił więc mocno okrojone już dobra Jarosty, które zresztą i tak zostały skonfiskowane po upadku powstania styczniowego. Bogumił nie oddziedziczył zatem żadnego majątku. Z kolei dziad i ojciec Barbary Ostrzeńskiej swoje dobra po prostu przechulali. Po śmierci męża jej matka wraz z czwórką dzieci przeniosła się do gubernialnego Kalińca.
Barbara i Bogumił poznali się u dalekich krewnych Ostrzeńskich, Ładów. Trzydziestosześcioletni Bogumił, były powstaniec styczniowy, który do tej pory tułał się po świecie, od pierwszego wejrzenia zakochuje się w młodszej o 11 lat pannie. Ona, mająca za sobą młodzieńczy zawód miłosny (Józef Toliboski, w którym widziała mężczyznę swego życia, ożenił się ze znacznie bogatszą osobą), po wahaniach przyjmuje oświadczyny Niechcica. W dniu ich ślubu umiera matka Bogumiła. Mieszkają najpierw w majątku Krępskich, którego Bogumił jest administratorem. Tam przychodzi na świat ich synek Piotruś, dziecko o niezwykłym uroku. Cztery lata później chłopiec przeziębiwszy się w czasie zimowego spaceru, umiera. Pani Barbara bardzo to przeżywa i długo nie potrafi wyrwać się z rozpaczy i apatii. Na prośbę Bogumiła, siostra Barbary, Teresa Kociełłowa, znajduje pod Kalińcem duży majątek Serbinów, w którym jest wolne miejsce administratora. Należy on do przebywającej w Paryżu pani Mioduskiej, którą reprezentuje jej plenipotent Daleniecki. Niechcic podpisuje kontrakt na pięć lat. Serbinów jest całkowicie zdewastowany, a Bogumiła nęci ambitne zadanie doprowadzenia go do kwitnącego stanu. Po hucznej uroczystości pożegnalnej u Ładów, podczas której pani Barbara flirtuje z młodym nauczycielem i chętnie słucha komplementów pana domu (czym budzi zazdrość i smutek Bogumiła) następuje przeprowadzka. Przez pierwsze miesiące w Serbinowie bohaterowie muszą znosić uciążliwą obecność poprzedniego administratora, Lalickiego, z rodziną, a potem podjąć ogromny trud podźwignięcia domu i majątku z ruiny, trud-zdawałoby się-ponad siły. Niemniej już po roku widać pierwsze efekty. Rodzi się też drugie dziecko Niechciców, Agnieszka. W trzecim roku pobytu w Serbinowie odwiedza ich Teresa. Gdy odjeżdża, okazuje się, że jej karetę Bogumił zapełnił bukietami jaśminu. Staje się to powodem sceny zazdrości ze strony Barbary. Gdy później następuje miłosne pojednanie małżonków, uświadamia ona sobie po raz pierwszy, że chyba w jakiś sposób kocha Bogumiła. Niedługo potem Teresa umiera na tyfus. Kociełł, jej mąż, przenosi się pod Częstochowę, gdzie chce budować cementownię. Na świat przychodzi druga córka Niechców, Emilka, i ich najmłodsze dziecko-Tomaszek. Wkrótce sprowadzają do siebie matkę Barbary, panią Adamową Ostrzeńską, w której umyśle postępująca starość czyni coraz większe spustoszenie. Po trzech ciężkich latach starsza pani umiera. „I cóż stąd, że umieramy? Życia jest wciąż tak dużo” - myśli Barbara.
Wieczne zmartwienie. Dzieci rosną. Agnieszka jest wrażliwa i ciekawa świata, Emilka bardzo ładna, ale niesamodzielna i bez energii, a Tomaszek - nieposłuszny i kłamliwy. Ich guwernantką (trzecią z kolei) zostaje pełna radości, o żywej inteligencji Anka Niechcicówna, córka Hipolita - dalekiego krewnego Bogumiła. Jest bardzo dobrą nauczycielką, ale z jej lekcji naprawdę korzysta tylko Agnisia. Pani Barbara zaczyna mieć kłopoty ze zdrowiem, głównie z sercem. Są tym bardziej uciążliwe, że znowu trzeba szukać dla dzieci nauczycielki: Anka po roku pobytu w Serbinowie musi wyjechać do Warszawy. Jej następczynią jest panna Celina Mroczkówna, osoba o wybitnej urodzie, ale chłodnym usposobieniu. Jej lekcje idą jak po grudzie. Barbara bez powodzenia usiłuje przełamać wyniosłość i niedostępność młodej kobiety, którą ożywia jedynie lektura książek Przybyszewskiego. Panna Cecylia marzy o wielkiej miłości i jest wciąż niezadowolona ze swego wyglądu, co sprawia, że zachowuje się nienaturalnie. Pewnej nocy (a dzieje się to w 11 roku pobytu Niechców w Serbinowie) nauczycielka widzi, że dom jest opanowany przez bandytów, rzuca się przez okno do ucieczki i łamie nogę. W czasie rekonwalescencji zaczyna ją odwiedzać dworski oficjalista Niechcica, Katelba. Ale wkrótce, usłyszawszy przypadkowo, jak służba śmieje się z niej, panna Celina wyjeżdża z Serbinowa. Barbara znowu musi szukać guwernantki. Bywa w związku z tym w Kalińcu i podczas jednej z wizyt w mieście dowiaduje się od starej Żydówki Arkuszowej, że Daleniecki chce za plecami Niechciców sprzedać Serbinów. Bogumił bagatelizuje ostrzeżenie. Umiera senior rodu Ostrzeńskich, zamożny radca Joachim. Barbara dziedziczy po nim sześć tysięcy rubli. Pewnego dnia Niechcicowie wybierają się do Kalińca po sprawunki. Agnisia dostaje nowy płaszczyk, a Bogumił odbiera zamówioną wcześniej jesionkę. Ma przy tym wrażenie, że okrada rodzinę, i żeby je zatrzeć, kupuje żonie broszkę. Pani Barbara dąsa się na taką rozrzutność. Nie ma natomiast podobnych oporów, gdy wkrótce potem decyduje się zapisać Agnieszkę do najdroższej szkoły w mieście: na pensję pani Wenordenowej. Niechcicowie zastanawiają się, co robić z otrzymanym przed rokiem spadkiem po radcy Joachimie. Bogumił chciałby kupić od sąsiada, Woynarskiego, część jego folwarku Pamiętów. Barbara wolałaby nabyć dom w Kalińcu. Jej bratanek Anzelm, syn Daniela i Michaliny Ostrzeńskich, namawia jednak wszystkich członków rodziny, aby kupili place w okolicach dworca. W miarę rozbudowy miasta ich wartość będzie rosła. Niespodziewanie przyjeżdża Daleniecki. Okazuje się (o czym Bogumił nie wie), że Katelba jest jego szpiegiem w Serbinowie. Daleniecki rzeczywiście myślał rok temu o sprzedaży majątku, ale na razie zrezygnował z tych planów. Dowiedziawszy się o kupnie placów, chcąc bardziej związać Niechcica z sobą, przedłuża z nim kontrakt i podnosi tantiemy. Ale oto pojawia się nowe zmartwienie: w kieszeni starego ubrania Tomaszka rodzice znajdują sakiewkę, która kiedyś zginęła Bogumiłowi. W dodatku chłopiec dawał wtedy słowo honoru, że jej nie widział. Piękny letni wieczór rozprasza na razie troski małżonków.
Tom I
Bogumił i Barbara
Maciej Niechcic, dziad Bogumiła, szlachcic, otaczał się inteligencją, a
nie ziemiaństwem, za co go w okolicy nie szanowano. Popadł w kłopoty
finansowe, gdy zakupił majątek nie zbadawszy jego hipoteki. Jego syn,
Michał, ożenił się z panną Florentyną, która miała zostać zakonnicą, co
znów wywołało skandal okoliczny. Z ich dzieci przeżył tylko najmłodszy,
Bogumił. Walczył on z ojcem w powstaniu styczniowym; Michała zesłano na
Syberię, gdzie zmarł, Florentyna mu początkowo towarzyszyła, po śmierci
męża wróciła do kraju i została gospodynią. Na starość zamieszkała z
bratem w mieści, gdzie odnalazł ją syn. Ojciec Barbary, Adam
Ostrzeński, szlachcic bez majątku, urzędnik, prowadził bardzo bujne
życie towarzyskie. Wydał za niego swoją córkę, Jadwigę, Jaraczewski,
gdy ta zakochała się w guwernerze. Ich związek był bardzo burzliwy.
Barbara była najmłodszą z 4 rodzeństwa. Adam zginął od pioruna. Jadwiga
otworzyła pensję, która po powstaniu upadła. Udało jej się jednak
wykształcić dzieci - Daniel został przyrodnikiem, Julian inżynierem,
Teresa i Barbara uczyły w szkołach. Barbara dorasta w atmosferze
naukowo-intelektualnej, marzy o studiach wyższych, w jej domu zbierają
się znajomi brata i siostry, prowadzą różne dyskusje, chodzą do
teatrów, na odczyty. Ona podkochuje się w jednym z młodzian, który
jednak żeni się z panną bogatą. Ślub biorą także Teresa i Daniel.
Barbara wyjeżdża do Warszawy, uczy się krawiectwa, gdy kończą się
fundusze wraca do udzielania lekcji. W czasie wakacji u krewnych,
Ładów, poznaje Bogumiła, który ma już lat 36 (ona 25). Choć wdaje jej
się prosty, niewykształcony itp., to docenia jego powstańczą
przeszłość, urodę i stanowisko i mimo wahań zgadza się zostać jego
żoną. W dniu ślubu umiera matka Bogumiła. Na początku mieszkają w
starym mieszkaniu z wujem Bogumiła, który jest obłąkany. Zdaje mu się,
ze wciąż trwa powstanie. Barbara opiekuje się nim jak swoim dzieckiem,
a przy tym boi, że dzieci odziedziczą po nim chorobę psychiczną. Po
jakimś czasie przeprowadzają się do dworku. Wuj umiera. W okolicy
mieszkają Ladowie, a także krewny Bogumiła i jego świadek, Hipolit
Niechcic, z żoną Urszulą, doskonałą gospodynią i dwiema córkami. Na
wiosnę Niechcicowie wybierają się z wizytą do Teresy. Choc jest mężatką
i matką 2 dzieci, udziela ona dalej lekcji. W okolicy mieszkają także
Daniel z żoną, Michaliną i jej siostra, Stefania z mężem. Barbara jest
w ciąży. Na świat przychodzi syn - Piotruś. Przez 4 lata żyją
szczęśliwi, choć Barbara męża coraz mniej lubi. Na pewnym zimowym
spacerze Piotruś zaziębia się i umiera. Barbara nie może dojść do
siebie, Baogumił prosi o radę Teresę, ta wyszukuje im gospodarstwo w
Serbinowie, do którego się przeprowadzają. W Barbarze podkochuje się
okoliczny nauczyciel, przed wyjazdem wręcza jej miłosny wiersz. Dużo
czasu zajmuje im doprowadzenie Serbinowa do porządku, dopiero po roku
widać efekty. Barbara jest zazdrosna o sympatię, jaką mąż czuje do
Teresy, robi mu awanturę, wzrasta temperatura ich uczuć. Teresa choruje
i umiera, w listach siostry, które Barbara dostaje od zięcia, znajduje
zapiski, z których wynika, że Teresa miała romans z Tadeuszem, synem
byłych pracodawców Bogumiła. Rodzi im się córka, Agnieszka, później
druga, Emilia i syn Tomasz. Przenosi się do nich matka Barbary, której
wydaje się, że wkrótce przeprowadzi się do Juliana. Cierpi na sklerozę,
po paru latach umiera. Barbara znajduje pierwsze siwe włosy na głowie.
Tom II
Wieczne zmartwienie
Dzieci się bardzo od siebie różnią - Agnieszka jest samotnicą, Emilka
klei się do ludzi, Tomasz kłamie i rozrabia. Początkowo uczy ich
Barbara, później - przez rok - Anka, córka Hipolita Niechcica, panna
bardzo wesoła i lubiana. Gdy wyjeżdża do Warszawy jej miejsce zajmuje
panna Cecylia, beztalencie pedagogiczne, a przy tym osoba bardzo
wyniosła, wielbicielka Przybyszewskiego. Bogumił zatrudnia pisarza,
Katelbę. Pewnej nocy Cecylia wypada z okna w połowie - widzi zbira
włamującego się przez okno i owinięta w kołdrę próbuje uciec. Łamie
przy tym nogę. Po rehabilitacji Barbara proponuje jej miejsce w sklepie
Michaliny, ale Cecylia urażona wyjeżdża. Barbara i Bogumił jadą z
Agnieszka do miasta, maja kupić dla niej trzewiki, zaś dla reszty
pończochy i kamasze. Bogumił kupuje dodatkowo płaszczyk dla córki i
broszkę dla żony, czym ją ogromnie złości. Umiera patriarcha rodu
Ostrzeńskich, Joachim i zapisuje dzieciom Jadwigi 18 tysięcy rubli. Dla
Barbary jest 6 tysięcy, Bogumił chce dokupić ziemie, ona dom w mieści,
w końcu kupują place, na których ma być zbudowana kolej - za namową
syna Michaliny. Barbara ma kłopoty z sercem i choroby kobiece - bolesne
kurcze. Po okolicy chodzą plotki, że dziedzic chce sprzedać Serbinów,
ale po jego przyjeździe okazuje się, ze to już nieaktualne. Katelba
jest jego szpiegiem. Agnieszka zostaje zapisana na pensję dla panien. W
rzeczach Tomasza znajdują sakiewkę z broszka, którą Bogumił kupił żonie.
Tom III
Miłość - część pierwsza
Agnieszka jest początkowo bardzo zagubiona w nowej szkole, przełożona
podsyła jej na przyjaciółkę Ninę, która chce zostać świętą, ale
Agnieszka woli szaloną Helenę i ambitną i piękną Klarę. Nauka nie
sprawia jej najmniejszych kłopotów, wszyscy nauczyciele ją chwalą -
zwłaszcza za wypracowania z polskiego. Katelba wdaje się w romans z
Olesią i dużo pije, Bogumiłowi zwierza się, ze matka, której powierzył
pieniądze, wyszła za mąż i mu je ukradła. Przyznaje się do pracy dla
właściciela majątku. Bogumił stara się mu pomóc. Katelba oświadcza się
Cecylii, która jednak przyjęła posadę sklepowej i zostaje przyjęty. Z
pomocą Bogumiła znajdują majątek, którym będą zarządzać. Agnieszka
czuje przez czas dłuższy słabość do panny Alicji, nauczycielki
francuskiego. Panna Berta, nauczycielka niemieckiego miewa bolesne
kurcze pod pozorem migreny. Agnieszka także zaczyna mieć okres. Miejsce
Katelby zajmuje Olczak, w domu Niechciców pojawia się także znajoma
Juliana z Petersburga, Maria Hłasko - nauczycielka. Zajmuje się Emilką
i Tomaszem, a także pomaga okolicznym chłopom. Olczak z kolei się
socjalistą teoretykiem. Agnieszka zaprzyjaźnia się z Joasia (pomaga jej
przejść po kładce). W czasie wakacji pisują do siebie długie listy.
Oddalają się od siebie w nowym roku - Joasia nie może jeździć na
łyżwach, Agnieszka robi to chętnie, Agnieszka nie przepada za chłopcami
i nie chce z nimi tańczyć, Joasia chętnie flirtuje. Agnieszką
interesuje się na lodowisku Krzyś, ale gdy długo jej nie ma na skutek
choroby, przerzuca się na Klarę. Maria Hłasko opuszcza Serbinów - jej
koleżanka zakłada biuro nauczycielek, które ma być zaangażowane w
działalność rewolucyjną. Barbara decyduje się na przeprowadzkę z
dziećmi do miasta, żeby nie musiały wszystkie 3 mieszkać w internatach,
umiera Julian z Petersburga, zostawia po sobie pamiętnik. Po
wyprowadzce Barbary Bogumił jest bardzo samotny, zaczyna spędzać
wieczory u sąsiada, Woynarowskiego, gdzie początkowo grywa w karty, a
później wdaje się w romans z córką gospodarza, Kawusią (Ksawerą). Panna
chciałaby, żeby się rozwiódł z żoną, on jednak doradza jej studia w
Szwajcarii. Barbara, niczego nieświadoma, wyjeżdża do Lucjana, męża
Teresy, który w liście zasugerował miłość doń i swą bliską śmierć. Nie
udaje im się jednak na ten temat porozmawiać, stan Lucjana pogarsza się
coraz bardziej, w końcu umiera. Agnieszka boi się, że nie zdobędzie
nagrody na najwyższe wyniki w nauce, jest niemiła dla Klary, ale w
końcu zdobywają ją obie. W czasie uroczystości rodzinnej Tomasz kradnie
pieniądze, schowane do chusteczki przez Michalinę, ale rodzice nadal
nie widzą w nim zbira. Okoliczni chłopi są powoływani do wojska. Po
wyjeździe żony i dzieci do szkoły Bogumił wdaje się w nowy romans - z
Felicją, służącą.
Tom IV
Miłość - część druga
W mieści zaczynają się strajki, najpierw w szkołach, później w
fabrykach. Bogumił zatrudnia u siebie bezrobotnych miejskich, w
miastach szaleje żywioł rewolucji 1905 r. Na jaw wychodzi przelotny
romans Celiny i Janusza, syna Michaliny; Katelba chce go żonie
wybaczyć, to twierdzi, ze porzuci go dla kochanka, który z kolei wcale
jej nie chce. Barbara przestraszona rozruchami w mieści oraz
zapowiedzią wizyty dawnego ukochanego niespodziewanie wyjeżdża z
miasta, w Serbinowie przez okno widzi Bogumiła i Felicję. Popada w
chorobę, jednak mimo gorączki wyrzuca mężowi romans, ten odsyła Felicję
do miasta. Wkrótce odbywa się jej wesele z synem włodarza, widać, ze
jest w ciąży, Bogumił zastanawia się, czy to jego dziecko. Na weselu
Tomasz się upija. Agnieszka zostaje oddana na Warszawską pensję, szkoły
ulegają spolszczeniu. Celina wyprowadza się z dzieckiem od męża i
kontynuuje romans. Do Kalińca przyjeżdża Marcin Śniadowski, wysłannik
rewolucyjny, który ma zorganizować 2 strajki i zdobywać fundusze.
Odwiedza dom Stefanii, chodzi po okolicy, w końcu zostaje aresztowany w
domu Borowskich, u których się zatrzymał. Michalina także prowadzi
aktywną działalność patriotyczna, właśnie szykuje się do przewiezienia
kogoś przez granicę. W klasie Agnieszki wybucha bunt przeciwko religii
i spowiedzi, Agnieszka jest nawet wezwana do przełożonej. Celina jest
nieszczęśliwa w romansie, Janusz nie traktuje jej najlepiej, rzadko
odwiedza, nie kocha. Nie widzi on w niczym sensu, zdaje mu się, ze w
czasie spotkania z Agnieszka jest szczęśliwy. Ona zaś szykuje się do
studiów w Szwajcarii - przyrodoznawstwa. Tymczasem przeżywa w
Serbinowie romans z Januszem, który spędza tam lato. Gdy ma dojść do
konsumpcji związku, Janusz zostaje wezwany do Cecylii. Kolejny romans
ma Agnieszka już w Szwajcarii z Marcinem Śniadowskim, którym - jak się
okazuje - musi się dzielić z dawną kochanką ojca, Ksawerą i jakąś
mężatką. Po wielu trudach w końcu rozstają się. Marcin jest
niezdecydowany i niestabilny, z jednej strony zwolennik rewolucji i
dążeń narodowowyzwoleńczych, z drugiej kapryśne dziecko. Agnieszka
wyjeżdża do domu.
Tom V
Wiatr w oczy - część pierwsza
Agnieszka stara się zapomnieć o Marcinie. Ma wiele pięknych planów
dotyczących jej dalszego życia, wszystkie uwzględniają poświęcanie się
dla dobra ogółu. Tymczasem idzie z Julką na pogrzeb dziecka we wsi.
Tomaszek znów ma kłopoty, okłamał rodziców, ze zdał do następnej klasy,
a tymczasem uciekł ze szkoły jeszcze przed końcem roku, powiedział, ze
kupił kapelusz, dostał nań pieniądze, które przepił (zabawiał się też z
Olką), a zabrał go od Bodzia, bez pytania. Agnieszka opowiada matce o
swym związku z Marcinem, Barbara jest zachwycona, to człowiek idei.
Celina jest coraz bardziej nieszczęśliwa, Janusz już prawie jej nie
odwiedza i zupełnie nie kocha. Zrywa z nim licząc na poprawienie
stosunków, ale to nie działa. W końcu truje się jodyną, Janusz płucze
jej żołądek, ale za późno. Na pogrzebie Agnieszka uświadamia sobie, ze
nie żywi już do Janusza żadnych uczuć. Gdy otrzymuje list od Marcina,
natychmiast wraca do Lozanny. wysyłają rodzicom listy o oficjalnym
„narzeczeństwie”. Wszystko układa się dobrze, dopóki nie zostaje
powieszony przyjaciel Marcina. Postanawiaja wyjechać do Krakowa, aby
Marcin mógł się poudzielać patriotycznie. Opowiada Agnieszce o tym, jak
go w Kalińcu aresztowano - napisał do Borysa list, w którym przesłał mu
„kamień” do stemplowania listów. W wiezieniu wytrzymał tylko dzięki
„szkiełku” znalezionemu między cegłami w celi. Dawało mu poczucie
wolności - jeśli go skazą na śmierć, to sam będzie mógł sobie odebrać
życie. Agnieszka wraca na wakacje do domu, korespondencyjnie podejmują
z Marcinem decyzję o ślubie. Po wakacjach przenoszą się do Belgii, tam
poznają Tytusa Niechcica, dalekiego krewnego Agnieszki, sympatyka ich
poglądów, który z Agnieszką subtelnie flirtuje. Po jego wyjeździe
Agnieszka odczuwa jakąś pustkę, ale ślub z Marcinem ją zapełnia. Po
ślubie czuje się przerażona, ze to „na zawsze”. Marci jest o nią wielce
zazdrosny. Agnieszka jedzie do rodziców, chce w kraju rozpocząć
działalność kooperacyjną, a przy tym pobyć daleko od Marcina, choć go
kocha. Jednak na miejscu raczej rozkoszuje się atmosferą domową. Nie
wraca do Belgii także na święta, Marcin jest zawiedziony. Do Niechciców
pisze Anka - ma trzyletniego syna, Wojtka (Ocia) - oni zapraszają ją na
święta. Barbara ma atak wątrobowy, Anka jej bardzo pomaga. Przed
wyjazdem opowiada swoja historie - ojciec Ocia, Henryk, ma żonę, chce
się rozwieść, ale ich uczucie już właściwie wygasło, więc Anka nie chce
się zgodzić. Z Tomaszkiem są znów kłopoty, zastawił swój płaszcz i
walizkę, ponoć grywa w bilard na pieniądze. Na weselu we wsi Agnieszka
rozmawia długo z księdzem na temat wiary i kościoła katolickiego.
Najbardziej docenia w nim jednak fakt, ze jest ciekawym mężczyznom.
Wkrótce ksiądz ów umiera. Agnieszka wyprowadza się do Warszawy, a potem
jedzie odwiedzić męża. Tomaszek znów nie zdaje do następnej klasy, na
wakacje wysyłają go rodzice do państwa Jerzmanowskich.
Wiatr w oczy - część druga
Umiera Janusz - ma zapalenie opon mózgowych. Anzelm kupuje od Niechcica
jego place, z dużym zyskiem dla siebie. Zarobione pieniądze Bogumił
przeznacza na zaliczkę na drenowanie majątku, bo Daleniecki nie
odpisuje na jego listy. W końcu nadchodzi list - majątek został
sprzedany. Bogumił myśli, ze stracił ów 9 tysięcy. Daleniecki chce go
obciążyć kosztami corocznych kredytów, ale jego żona wybija mu to z
głowy. Niechcicowie mają zostać odpowiednio wynagrodzeni za lata pracy.
Nowy właściciel, Zbigniew Owrucki okazuje się bardzo miłym człowiekiem,
pomaga odzyskać im zaliczkę. Woynarowski proponuje Niechcicom kupno
majątku - Pamiętowa. Tomaszek znów nabroił, Barbara musi go sprowadzać
do domu z pobliskiej huty, w której pracował. Owrucki zostaje zabity w
pociągu, którym wracał z Petersburga. Emilka jest załamana, bo rodzice
jej ukochanego Stasinka nie zgadzają się na ich ślub. Barbara i Bogumił
zostają zaproszeni na bal u Ksawery Ostrzeńskiej (z domu
Woynarowskiej).
Dąbrowska prosiła, żeby ją pochować „<...> wedle obrządku religii rzymskokatolickiej <...>. Pogrzeb religijny był według pisarki także „pokornym <...> hołdem dla pamięci Jana XXIII, <...> który potrafił to, co nikt: ożywił i zmobilizował ludzką dobroć.”
Celebrantem uroczystości pogrzebowych był ksiądz Jan Zieja, osoba pochodzenia chłopskiego o radykalnych poglądach, sprzyjająca prostym ludziom. Właśnie takich księży Dąbrowska czyniła często bohaterami swych utworów. Ci „duchowi olbrzymi”, poświęcający się bez reszty swemu powołaniu, pracowali nie tylko „za siebie”, lecz poczuwali się także do „ratowania twarzy” całego Kościoła, na której obojętność i pycha były nieraz aż nadto widoczne. Ksiądz Zieja nie potrafił jednak wyzbyć się mentorstwa w stosunku do zmarłej.
„Tak ! piękne są obrzędy katolickie, te pogrzebowe i inne; ale od nich piękniejsza jest wiara katolicka, piękniejsza jest katolicka religia. Obrzędy są czymś w naszej religii, ale ta religia ma korzenie głębsze - wyjaśniał ksiądz nieboszczce, wielokrotnie cytując słowa jej testamentu. „<...> Przetarł nam Pan Bóg oczy przez tego człowieka Jana XXIII. Tak, Pani Mario ! I my też zobaczyliśmy w nim to, co Ty tak pokornie chciałaś uczcić nawet pogrzebem swoim, jeżeli już życiem i pracą nie było Ci dane dokonać: „prawdę i dobroć, dobroć łagodną, życzliwą, czynną, cierpliwą, niepokonaną i zwycięską” - ubolewał celebrant.
Przekładając jego słowa na język bardziej konkretny można powiedzieć: „Tak Pani Mario Twoje życie i praca nie są świadectwem prawdy i dobroci i choć chciałaś złożyć Janowi XXIII hołd nawet swoim pogrzebem, nie wiesz co to znaczy prawdziwa dobroć i skąd ona pochodzi”. Logika nie była jednak mocną stroną księdza, bo w następnym akapicie słowom tym zaprzeczył:
„Ty jesteś z nami a my z Tobą - zapewniał. Bo Ty zawsze byłaś i jesteś w Bogu i my zawsze byliśmy i jesteśmy w Bogu. Bardzo bliscy sobie. Ty nas widzisz. Ty nas słyszysz. Ty będąc już u Boga, bliżej niż my tu, zapodziani w kłębowisku zjawisk materialnych - możesz się z nami modlić. My za Ciebie modlimy się dzisiaj, tu, w tej katedrze dzięki słowom Twojego testamentu. Ale choćbyśmy tych słów nie znali, choćbyś ich nie napisała, <...> to my czytelnicy Twoich książek, w których przez piękno, uczyłaś nas mądrej dobroci i tak modlilibyśmy się dzisiaj do Ciebie”.
Tym razem po przetłumaczeniu jego wywodu, otrzymujemy następującą treść: „Pani Mario, byłaś nauczycielką mądrej dobroci. Uczyliśmy się jej z Twoich książek. Dziękujemy Ci za to i modlimy się za Ciebie, bo o to prosiłaś w testamencie, ale nawet gdybyś nie poprosiła i tak byśmy, to czynili, bo jesteśmy Ci wdzięczni za Twoje dzieła”. Wynika z tego, iż celebrant usiłując „zakotwiczyć” osobę Dąbrowskiej w religii katolickiej próbował rozwiązać kwadraturę koła. Najpierw wypominał jej, w barokowym stylu, że życiem i pracą nie dane jej było osiągnąć prawdy i dobroci „łagodnej życzliwej, czynnej, cierpliwej, niepokonanej i zwycięskiej”, a potem stwierdzał, że tej dobroci była nauczycielką. Nie jest to jedyna sprzeczność w tym przemówieniu. Ksiądz zaprzeczał sobie niemal w każdym akapicie.
Jasno z jego wypowiedzi wynikało, że Dąbrowska są „nieszablonową” mądrością i dobrocią sprawiła mu wyraźny kłopot. Z jednej strony włączał ją do grona „ubiegających” się u Boga o zbawienie, przyznawał iż każda dobroć „pochodzi od Boga”, a więc także dobroć Dąbrowskiej, z drugiej zaś karcił za zbyt płytkie rozumienie obrzędów katolickich, za ich instrumentalne traktowanie.
Prośba zawarta w testamencie nie była bowiem przepojona duchem wiary, była ona tylko uznaniem dla estetyzmu katolickiego ceremoniału. Pisarka „zamówiła” sobie rzymskokatolicki pogrzeb, nie dlatego, że jest on zewnętrznym wyrazem wiary i religijności, ale dlatego, że jest piękny. To nie mogło nie zaboleć przedstawiciela Kościoła. Najpierw postanowił więc dać jej nauczkę i wyjaśnił, że ceremoniał katolicki nie jest „do wynajęcia”, jak na przykład orkiestra dęta, ale wiąże się nierozerwalnie z wiarą, a potem okazał się dobroduszny i wspaniałomyślny, uznając jej dobroć za tą, „która od Boga pochodzi”.
Gdyby Dąbrowska wiedziała jaki kłopot sprawi swoją prośbą, bądź co bądź, postępowemu księdzu, to najprawdopodobniej nie napisałaby takiego testamentu. Popełniła jednak grzech naiwności wychodząc z założenia, iż tolerancja Kościoła sięga tak daleko, że może on bez skrupułów dać błogosławieństwo osobie, która prawdopodobnie nie wierzy w Boga osobowego, uznaje siebie za „kłusowniczkę Bożą” i żyje przez wiele lat w związku niesakramentalnym z Wielkim Mistrzem Wielkiej Loży Narodowej Polski (Dąbrowska przez ćwierć wieku pozostawała w nieformalnym związku ze Stanisławem Stempowskim, który pełnił funkcję Wielkiego Mistrza Wielkiej Loży Narodowej Polski).
W pewnym sensie proroczy okazał się jej zapis w Dziennikach z 3 II 1964 r., poświęcony sytuacji w Kościele, w którym pisząc ciepło dwóch mądrych papieżach Pawle VI i Janie XXIII obawiała się jednocześnie, że „<...> Ciemne masy katolickie (w każdym razie w Polsce) i świeckie, i duchowne (księża) w ogromnej części nie są w stanie zrozumieć dwu papieży nowatorów, a nawet ich nienawidzą. Czy Watykan zdoła wygrać walkę o „nowe” z własną swoją owczarnią ?”
Ksiądz Zieja do „ciemnej masy duchownej” z pewnością nie należał. Wydaje się, że jego wystąpienie na pogrzebie pisarki nie oddaje w pełni istoty jego poglądów. Sercem na pewno był z Dąbrowską i przyjmował ją do grona dobroczyńców ludzkości bez żadnych warunków wstępnych, ale rozsądek nakazywał pamiętać, że ma nad sobą biskupa, któremu tolerancja nie musi się kojarzyć z cnotą. Chyba żaden kapłan w owym czasie nie dałby sobie rady z pogodzeniem tych sprzeczności.