W tym samym korytarzu PE, w którym umieszczono ocenzurowaną wystawę smoleńską, kilka tygodni temu można było oglądać ekspozycję poświęconą osiągnięciom Związku Sowieckiego
Z Tomaszem Porębą, posłem Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego, współorganizatorem wystawy “Prawda i Pamięć. Katastrofa smoleńska”, rozmawia Marta Ziarnik
Jeszcze przez kilka godzin można oglądać w Parlamencie Europejskim w Brukseli wystawę zatytułowaną “Prawda i Pamięć. Katastrofa smoleńska”, która decyzją kilku osób została w ostatniej chwili ocenzurowana.
- Niestety, to prawda. Podczas wtorkowego odsłonięcia wystawy doszło do niemałego skandalu, bowiem decyzją kwestorów, czyli pięcioosobowego gremium posłów do Parlamentu Europejskiego, odmówiono nam prawa umieszczenia opisów do zdjęć, z których składa się wspomniana ekspozycja. Decyzja ta spotkała się jednak ze zdecydowanym sprzeciwem wielu posłów.
Na jakiej podstawie kwestorzy wydali swoją decyzję?
- Oznajmiając nam swoją decyzję, powołali się na dwa artykuły: 6.1 oraz 6.2, regulaminu dotyczącego użytkowania budynków PE. Artykuły te mówią, że nie można organizować wystaw i pozostałych wydarzeń artystycznych w Parlamencie Europejskim, jeśli mają one charakter komercyjny, stoją w sprzeczności z powagą PE bądź z europejskimi wartościami. Na podstawie tych właśnie zapisów kwestorzy odmówili nam zgody na umieszczenie podpisów pod zdjęciami. Nic więcej nie napisali w przesłanym nam dokumencie. Tymczasem o tej wystawie można powiedzieć wszystko, ale na pewno nie to, że stoi w sprzeczności z czymkolwiek. Te zdjęcia są ogólnie znane polskiej opinii publicznej i przedstawiają momenty zarejestrowane na miejscu już po katastrofie. Pokazują też żałobę rodaków i uroczystości pogrzebowe ofiar.
Jakie opisy zostały zakwestionowane?
- Na zdjęciu pokazujemy niszczony przez rosyjskich żołnierzy wrak Tu-154M, trudno więc, żebyśmy nie napisali, że jest to umyślnie niszczony wrak polskiego samolotu rządowego. W opisach znajduje się tylko to, co się wydarzyło. Nie tworzyliśmy nowych faktów ani nic w tym stylu, tylko opisywaliśmy rzeczywistość zastaną na zdjęciach.
Jak w takim razie odebrał Pan tę decyzję kwestorów?
- Od samego początku podkreślam, że jest to decyzja skandaliczna, niezrozumiała, przykra i smutna. Poza tym pokazująca, że Parlament Europejski, czyli instytucja, która niemal każdego dnia w swoich działaniach domaga się wolności słowa i obrony praw człowieka na świecie, sama cenzuruje w swoim budynku, w sercu Europy, wystawę. Trudno o większy przykład hipokryzji. Decyzja kwestorów jest tym bardziej zdumiewająca i nie na miejscu, że w tym samym korytarzu PE, w którym umieszczono naszą ekspozycję, kilka tygodni temu można było oglądać wystawę poświęconą Związkowi Sowieckiemu, chwalącą jego osiągnięcia.
Ostatecznie zakryli Państwo napisy.
- Nie mieliśmy wyboru, gdyż to był warunek konieczny do otwarcia wystawy. Wcześniej jednak staraliśmy się nakłonić przedstawicieli PE do zmiany tej decyzji. Kiedy pod koniec minionego tygodnia dostaliśmy informację o jednomyślnej decyzji kwestorów, od razu odwołaliśmy się od niej. Poprosiliśmy również o interwencję przewodniczącego Jerzego Buzka. Niestety, w dniu planowanego otwarcia ekspozycji dostaliśmy ostateczną odpowiedź, która podtrzymywała wcześniejszą decyzję kwestorów, zabraniającą nam używania podpisów pod zdjęciami.
Zastanawia mnie fakt, że choć wystawa była planowana od miesięcy, to decyzję odnośnie do jej ocenzurowania otrzymali Państwo niemalże w ostatniej chwili. W składzie gremium kwestorów zasiada Lidia Geringer de Oedenberg, zaś przewodniczącym parlamentu jest Jerzy Buzek. Czy naprawdę nie byli oni w stanie nic w tej kwestii zadziałać? Czy takie rozwiązanie naprawdę było konieczne?
- Tak, wystawę planowaliśmy już od stycznia i wtedy też do PE poszła pierwsza informacja o niej. Dwa tygodnie przed otwarciem przedstawiliśmy ją kwestorom. Takie działanie władz PE jest więc prowokacyjne i niepotrzebne. Dlatego też, ażeby podkreślić, że ta decyzja jest skandaliczna, zakleiliśmy podpisy białą i czerwoną taśmą, a więc w kolorach, które wpisują się w nasze barwy narodowe. Muszę też zauważyć, że od pierwszych godzin wystawa cieszyła się dużym zainteresowaniem.
Przewodniczący wziął jednak udział w otwarciu ekspozycji. Czy w jakikolwiek sposób odniósł się do tej cenzury?
- Przewodniczący Jerzy Buzek przyszedł na otwarcie wystawy, ale w żadnym punkcie nie odniósł się, niestety, do tego przykrego incydentu związanego z decyzją o zasłonięciu zdjęć…
Deputowany Ryszard Czarnecki podczas wczorajszej konferencji w Sejmie mówił, że Jerzy Buzek miał możliwość cofnąć decyzję kwestorów.
- Takie informacje dostaliśmy od jednej z przedstawicielek kwestorów i wieloletniej europosłanki - pani Astrid Lulling (EPP), która wyraźnie sugeruje, że ostateczna decyzja w tej kwestii należała do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Chcemy więc sprawdzić, kto ma rację w tej kwestii - czy przewodniczący Jerzy Buzek, czy kolegium kwestorów.
Ale gdyby Panowie zgłosili fakt ekspozycji nie tylko zdjęć, ale i podpisów, afery by nie było.
- Przede wszystkim chcieliśmy bardzo mocno podkreślić, że ta dezinformacja, która pojawiła się w polskich mediach, jakoby nasza wystawa została ocenzurowana ze względów proceduralnych, jest nieprawdziwa. Kategorycznie temu zaprzeczamy. W żadnym piśmie od kwestorów, które otrzymaliśmy w sprawie zakazu umieszczania opisów pod zdjęciami, nie wymienia się względów proceduralnych ani też zarzutów, że wystawa została późno złożona, co też starały się wmówić niektóre media. W dokumentach tych mówi się tylko i wyłącznie o tym, że pod zaprezentowanymi na naszej ekspozycji zdjęciami podpisy są “zbyteczne”, gdyż “mówią same za siebie”. Jednym z celów zorganizowania wczoraj w Sejmie konferencji było poinformowanie naszych posłów i polskiej opinii publicznej o działaniach podejmowanych przez nas w PE, w tym m.in. o grudniowym wysłuchaniu publicznym, interpelacjach oraz o deklaracji wszystkich szefów frakcji politycznych w ramach grupy konserwatywnej w PE, którzy podpisali apel o umiędzynarodowienie śledztwa smoleńskiego. Przypomnę, iż nie zrobił tego jedynie szef PJN w PE Michał Kamiński, czego w ogóle nie rozumiemy. To z kolei oznacza, że ani on, ani PJN nie są zainteresowani umiędzynarodowieniem tego śledztwa. My jednak zapewniamy, że będziemy kontynuować na forum Parlamentu Europejskiego tę walkę. Podczas tej konferencji zaprezentowałem również odpowiedź na moją i prof. Ryszarda Legutki interpelację w sprawie rozporządzenia PE o wypadkach i katastrofach lotniczych, gdzie w odpowiedzi od Catherine Ashton jest wyraźnie napisane, że Polska jako kraj, którego dotknęła tragedia z 10 kwietnia 2010 roku, ma prawo do międzynarodowego eksperta, który byłby włączony w całą procedurę i śledztwo. To jest skandal, że po ponad roku polski rząd tego nie zrobił, czyli że nie zainteresował się możliwościami umiędzynarodowienia tego śledztwa na forum Unii Europejskiej. My pokazujemy więc posłom i obywatelom, że takie możliwości są, co potwierdza chociażby odpowiedź Ashton na naszą interpelację.
Za dwa miesiące wystawę obejrzeć będzie można także w Polsce?
- To prawda. Planujemy tę ekspozycję pokazać także naszym posłom i polskiej opinii publicznej. Wystawa “Prawda i Pamięć. Katastrofa smoleńska” zagości w Sejmie RP 10 czerwca i planujemy na tę okazję zaprosić także przedstawicieli wszystkich 96 rodzin.
Dziękuję za rozmowę.
Za: Nasz Dziennik, Czwartek, 14 kwietnia 2011, Nr 87 (4018) (" Poszło o cięcie wraku ")