Wybaczanie, niepokój, zranienie
sobota, 20 listopad 2004
Problem wybaczenia wymaga systematycznego potraktowania, zwłaszcza, kiedy istnieje możliwość wyjścia z resentymentu (niepokoju związanego z pogwałconą tożsamością jednostki) i przyjęcia wobec osoby lub osób, od których doznało się zranienia, bardziej przyjaznej postawy, to jest możliwość przeorientowania resentymentu na przełom.
Filozoficzne stanowisko Nietzschego (1964) jest takie, że przebaczają ludzie słabi, wywodzący się z nizin społecznych i nie posiadający żadnej opcji, "mocni stają do wojny".
Jednakże interesujące w tym względzie badania Rowela, Hallinga i ich współpracowników (1989) wskazują na coś zupełnie przeciwnego: chęć wybaczenia jest przejawem mocy. Znane jest także powiedzenie psychoterapeutów, że ci, do których będziemy żywić gniew, będą mieć kontrolę nad nami. Będą ograniczać nasz rozwój emocjonalny, a także ekspresję fizyczną.
Empiryczne badania nad psychofizycznymi uwarunkowaniami aktu wybaczenia prowadzili Strasser (1984) i Trainer (1981). Pierwszy z nich badał związek pomiędzy zdolnością do wybaczenia a stanem zdrowia u osób starszych, drugiego natomiast interesowało wybaczanie w sytuacji emocjonalnych zmagań osób będących w małżeńskiej separacji lub po rozwodzie. W obu tych przypadkach stosowano specjalne procedury przy dobieraniu osób do badanych grup i interpretowaniu wyników badań. Okazuje się, że ukazywanie związków pomiędzy przebaczeniem a różnymi wewnętrznymi i zewnętrznymi czynnikami nie odsłania całości fundamentalnego procesu, jaki się wówczas dokonuje.
Fenomenologiczna metoda badawcza Giorgia (1975, 1985), Rowela, Hallinga (1989), Fischera (1974), Śleszyńskiego (1996, 1997, 1998) uzupełnia to, czego brakuje metodzie przyrodniczej, poprzez wprowadzenie szczegółowych, dogłębnych opisów psychologicznych fenomenów. Fenomenologiczne podejście empiryczne do danych uzyskanych w badaniach jest jakościowe, bazuje na rygorystycznym analizowaniu doświadczeń podmiotów badanych, ich życiowego doświadczenia, nie poddaje tych danych przekształceniom i nie redukuje ich do ilościowych wskaźników i terminologii.
Celem tego artykułu jest pokazanie, jak ujawnia się fenomen wybaczenia w relacji do drugiej osoby oraz jakie ma to znaczenie dla całościowego rozwoju jednostki. Najpierw jednak określimy, czym jest przebaczenie. Nie jest ono zapomnieniem, nie jest pobłażaniem, nie jest udawaniem; nie może się zdarzyć, gdy w pewien sposób zapominamy, minimalizujemy, usprawiedliwiamy lub godzimy się na działanie, które nas zraniło. Wybaczenie stoi w kolizji z zaprzeczaniem zranienia. Manifestowane na zewnątrz przebaczenie może być tylko wypartym "skutecznie" naszym bólem. Twierdzimy, iż nie jest to realny ból, jednakże problem polega na tym, że nie doświadczamy sensu bycia wprowadzani w błąd przez drugiego człowieka, wymagającego od nas przebaczenia.
Wybaczenie nie dokonuje się przez ponawianie prób lub w oparciu o otrzymaną instrukcję, lecz w szerszym procesie pokonywania niepokoju, lęku przed drugą osobą. Gdy zbyt długo zastanawiamy się nad tym, czy wybaczyć, najprawdopodobniej do tego nie dojdzie. Jest to prawdziwe uzależnienie się od zranienia, niezależnie od tego czy było ono zamierzone, czy też nie. Przebaczenie jest możliwe, gdy uzna się negatywny wpływ działania drugiej osoby lub jej postawy na swoje życie. Rozpoznawanie naszych aktualnych uczuć ma bardzo duży wpływ na ten proces. Przebaczenie jest jednym z najbardziej trudnych ludzkich przedsięwzięć; nieszczęściem jest, gdy brakuje jakiegokolwiek pomysłu, jak przebaczyć sobie nawzajem.
Bardzo mało mówi się w psychologii o tym, jak dochodzi do przebaczenia. Niewiele światła rzucono na to, co dzieje się w myślach i sercach ludzi, którzy zostali głęboko zranieni i zmagają się z sobą chcąc przebaczyć osobie, która ich zraniła. Tymczasem gdy w badaniach pilotażowych zwrócono się do poddawanych im osób z pytaniem: Kiedy przyglądasz się sytuacjom w twoim życiu, jaka zasadnicza, a być może jedyna sprawa dotycząca ważnej relacji wciąż sprawia, że czujesz się z nią niedobrze lub niewygodnie? - wiele z tych osób wskazało na przebaczenie. Niektórzy z nich czuli się niedobrze, ponieważ nie byli w stanie przebaczyć drugiej osobie; inni czuli się niedobrze, ponieważ ta druga osoba nie przebaczyła, pomimo okazywanego jej usilnego o to zabiegania.
Materiał badawczy dotyczący przebaczenia gromadziłem od 1988 roku. Pierwsze dane pochodziły od pięciu uczestników (średni wiek 37 lat) Affirmation Center for Education, którzy zostali poproszeni o zrelacjonowanie na piśmie sytuacji, w której przebaczyli drugiej osobie. W wywiadzie zwróciłem się do każdej z badanych osób z prośbą o poszerzenie swojej pisemnej wypowiedzi. Efektem była podsumowująca struktura fenomenu przebaczenia. Moje zainteresowanie tą problematyką rozwijało się w kolejnych latach. Prowadziłem dalsze wywiady. Dyskutowałem na ten temat z kolegami i ze studentami, wzbogacałem informacje poprzez praktykę kliniczną. Umożliwiło to artykulację tego zagadnienia w wielu kontekstach. Konstytuanty struktury przebaczenia drugiemu, tak jak one są doświadczane przez uczestników w badaniu, przedstawia pierwszy punkt tego artykułu.
1. Egzystencjalna struktura przebaczenia drugiemu
Okoliczności przebaczenia drugiej osobie pojawiają się w sytuacji, gdy ta działa w sposób, który uważany jest za wykroczenie; odpowiedzią emocjonalną na to staje się często gniew lub poczucie doznania zranienia. Możliwość przebaczenia pojawia się wtedy, gdy problem doznanej krzywdy zaczyna być doświadczany jako nie dający się rozwiązać.
Zazwyczaj to, co zostało doprowadzone do końca, należy już do przeszłości, zapomina się o tym. Ale zraniona osoba początkowo nie jest w stanie pozostawić swojej krzywdy przeszłości. Rozmyśla nad przyczynami tego, co się stało. Analizuje sytuację, w której poczuła się dotknięta i skrzywdzona, swoją na to reakcję, wyciąga wnioski, zastanawia się, czy swoim postępowaniem nie sprowokowała takiej sytuacji. Jak długo nie znajdzie wyjaśnienia dla tego, co ją spotkało, będzie jej towarzyszyć dyskomfort w relacji do osoby, od której doznała przykrości. Imputowane jest rozumienie, że wykroczenie miało miejsce, zdarzyło się. Gdy nie było absolucji od odpowiedzialności drugiej osoby, całościowe znaczenie wykroczenia zmienia się do tego stopnia, że przynajmniej czasowo to, co osoba czuje w stosunku do tej drugiej nie wydaje się być wyłączną determinantą. Transformacja w sposobie patrzenia na wykroczenie nie wystarcza do pojednania.
Czasami w grę może wchodzić dialog i zwyczajne przeproszenie czy oznaka skruchy ze strony osoby, która dopuściła się wykroczenia może zakończyć sprawę. Jeśli natomiast wykroczenie to może zostać powtórzone i osoba, której ono dotyka, obawia się tego, wtedy podejmowanie jakiejkolwiek dyskusji byłoby ryzykowne.
Przebaczenie nie musi dokonać się słownie. Może być rozpoznane retrospektywnie, a więc niekoniecznie w chwili, gdy nastąpiło. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że już do niego doszło, gdy doznana przykrość przestaje być problemem. Przebaczenie nie zawsze jest wyraźnie odczuwane i wyrażane, a także nie zawsze wiedzie do pojednania. To ostatnie może zależeć od umiejętności tak osoby zranionej, jak i tej, która zraniła, od podjęcia dialogu i wzajemnego zapewnienia, że już nigdy więcej do takiej sytuacji nie dojdzie. Bez takiego zapewnienia, zwłaszcza ze strony osoby krzywdzącej, nie zostanie przełamany brak zaufania i nie nastąpi pojednanie.
Rozważmy teraz zagadnienia związane ze strukturą przebaczenia.
2. Poznanie zranienia, czyli pogwałcenia tożsamości a potrzeba wybaczenia
Potrzeba przebaczenia u danej osoby pojawia się wtedy, gdy czyjeś działanie doprowadziło do istotnego naruszenia całości lub integralności jej życia. Na początkowym, głębokim poziomie zranienia, następuje zmniejszenie intensywności życia, co w języku potocznym nazywa się stanem rozdarcia. Zranienie pogwałca bowiem tożsamość osoby.
Tożsamość ujawnia się fundamentalnie w realizowaniu rzeczywistości w wymiarach relacji, w projektach i planach, które osoba podejmuje lub pod którymi się podpisuje. W momencie poczucia zranienia to ujawnienie tożsamości nagle się urywa, choćby na krótko. Przyszłość, antycypowana przed zdarzeniem, zostaje nieodwracalnie zmieniona; nawet jej najbardziej wymierny aspekt jest doświadczany jako na zawsze utracony, zburzony. Tak jak miało to miejsce w przypadku osoby, która wyznała: Mieliśmy z mężem wyjechać do Egiptu, na placówkę dyplomatyczną - ja jako attaché kulturalny, on miał robić film (...) mieliśmy wspólnie pracować nad scenariuszem tego filmu (...) Lecz teraz możliwość ta została utracona.
Szeroko pojęta przyszłość, wychodząca poza zranienie, zwyczajnie już nie istnieje. Osoba angażuje się tylko w działania lub sytuacje, które odciągają ją na pewien czas od wspominania raniącego zdarzenia. Kiedy przypomni się zdarzenie, ból i utrata przyszłości są doświadczane na nowo. Tak więc bolesne zdarzenie i relacja z osobą raniącą wydają się zajmować centralne miejsce w istotnych związkach tożsamości. Zranienie uderza i rozbija jedyny świat, jedyną tożsamość, jakie są postrzegane przez podmiot w tym czasie.
Im większą ma się świadomość doznanego zranienia, tym głębiej odczuwa się rozdarcie. Powstaje uczucie wyrwania z życia, znalezienia się na jego marginesie. Pewien mężczyzna powiedział:
Po zorientowaniu się, że w mojej obecności moja żona umawiała się przez telefon z jakimś facetem, zrobiło się mi nagle zimno i zacząłem drżeć na całym ciele (...) Miałem sucho w gardle i w ustach. Byłem w stresie, tkwiłem w bezruchu, nie wiedziałem, jak reagować.
Relacja do świata i do innych osób po doznanym zranieniu ma chorobliwy charakter, znamionuje się też dystansem, a najbardziej dramatyczny jest on w stosunku do osoby, która zraniła. Dystans wobec stosunku do tej osoby jest utrzymywany, gdy już zostaną przywrócone normalne związki z innymi. Jednakże szersze znaczenie wewnętrznego rozdarcia pojawi się później.
3. Reakcja na poczucie zranienia
Zranienie doświadczane jest jako cios zadany przez drugą osobę. Towarzyszy mu przekonanie, że działała ona z premedytacją, z intencją skrzywdzenia i że takiego zachowania nic nie usprawiedliwia. Ale jednocześnie występuje przeświadczenie, że gdyby owa osoba wzięła pod uwagę wchodzące tu w grę uczucia, mogłoby nie dojść do zranienia.
Często przyznanie przez osobę, która zadała ból, że czuje się odpowiedzialna za skutek swego działania, i zdobycie się przez nią na przeproszenie za to, uważane są przez osobę skrzywdzoną za konieczne dla uzdrowienia sytuacji. Mogła przyznać, że zajęcie przez nią takiego stanowiska dużo mnie kosztowało. Mogła przeprosić, nie za swoją decyzję, lecz za zadanie mi bólu. Byłoby to ładne z jej strony, a mnie by uspokoiło. Leżące u podstaw przebaczenia życzenie zostania przeproszonym jest często pragnieniem, by druga osoba stała się inna od tej, jaką ją się znało. I to ona pierwsza ma się zmienić. Jak powiedziała pewna kobieta: "Może dlatego nie mogę jej przebaczyć, że nie zdaje sobie ona sprawy z tego, jak dużo bólu mi zadała. Być może jest to cena, którą ona musi zapłacić za to, żebym jej wybaczyła". To, że ustanowione kryteria dla przebaczenia (to, co druga osoba ma zrobić, aby mogło ono zaistnieć) są nierealne, może nie być lub być świadomie rozpoznane: Ma przyjść i oznajmić, że kłamała? ...[śmiech]. Nie, to jest zupełnie niemożliwe. Ciągłe doświadczenie zranienia jest nieustannym powracaniem do krzywdy, jaka nas spotkała. Odczuwanie zranienia ma bezpośredni, oczywisty wymiar, a także wymiar metaforyczny. Zajmiemy się najpierw tym pierwszym.
4. Bezpośredni wymiar zranienia
Zwykle osoba, która została zraniona, rozmyśla nad tym zdarzeniem nie próbując odkryć jego znaczenia metaforycznego. Zakłada, że działanie drugiej osoby było zwyczajną i wystarczającą racją zranienia i rozbicia jej życia. Raniąca interakcja jest pamiętana jako przejście od znanego sensu świata i wygodnej egzystencji do takiego sensu świata i takiej egzystencji, które burzą wszystko w życiu i spychają na jego margines. Pewna kobieta opisała to w taki sposób:
Następnego ranka zauważyłam, że skrywana obsesja powoli zaczyna mnie osaczać. Czułam lęk oraz straszny gniew (...) Płakałam i krzyczałam z powodu niesprawiedliwości, która mnie spotkała. Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? - pytałam siebie. Czym na to sobie zasłużyłam? Pytania te pozostały bez odpowiedzi i gniew we mnie narastał.
Niekiedy gniew towarzyszy zranieniu od samego początku, czasem pojawia się później. W gniewie istnieje ruch ku drugiej osobie, przynajmniej w wyobraźni. Pani: Wszystko, czego chciałam, to zagoić swoje rany i stanąć z nią do walki. A ktoś inny wyznał: Zdecydowałem się powiedzieć mu, że uzyskałem właściwą informację świadczącą na jego niekorzyść. Moją intencją było pokazanie, jak nędznym jest on człowiekiem.
Wraz z gniewem występuje często pragnienie zemszczenia się lub odpłacenia za krzywdę. Rodzą się fantazje na ten temat, które mogą przywrócić, chociaż sztucznie, "przyszłość" tam, gdzie ona przestała istnieć. Wyobraźnia oferuje zazwyczaj przyszłość, w której nie jest się już ofiarą, lecz mścicielem; pokonuje się swoją wrażliwość na zranienie oraz "chęć wybaczenia osobie, która zraniła".
5. Metaforyczny wymiar zranienia
Rowe, Halling i ich współpracownicy wskazują na szersze metaforyczne znaczenie zranienia, czyli na jego znaczenie dla całości życia, na przykład widzenia siebie w nowy sposób.
W tym metaforycznym widzeniu powiązanie z innymi osobami jest bardziej wymierne, niż to miało miejsce przedtem. Wyraziste jest odniesienie do siebie i do innych. Istnieje poczucie relacyjności i wolności, które nie istniały wcześniej. Dzieje się tak z powodu transformacyjnej natury przebaczenia, idącego w parze z doświadczeniem obejmującym znacznie więcej niż własną wolę, co wskazuje na duchowy wymiar przebaczenia.
Pewien mężczyzna opisał to szczegółowo:
Istnieje proces przebaczenia, który należy podjąć jako całość. Kiedy śmiertelnie zraniono moją córkę, poszedłem do szpitala i patrzyłem na nią... Jeszcze niedawno była z nami i odeszła. W rozpaczy powiedziałem: Durnie! Czułem tak wiele bólu, tak wiele gniewu, tak wiele nienawiści (...) lecz zdałem sobie sprawę, że nie mogę iść dalej tą drogą. Myślałem o tym, co powinienem teraz zrobić. Tak, zabili jej ciało. Ale nie ducha. Ducha nie mogą zabić. Mógłbym wnosić po kolei sprawy do sądu na tych, którzy byli odpowiedzialni za porządek, pozywać policjantów, pozywać każdego kogo można by było tym obwinić. Co by to ostatecznie dało? Czy przywróciłoby do życia moje dziecko. Córka była dla nas wielkim darem. Mieliśmy ją przez 21 lat. Nigdy nie sprawiała kłopotu. Tak - pomyślałem - mogę nienawidzić zabójców i sam umrzeć lub mogę czegoś się nauczyć. Wierzę, że jedyną sprawiedliwością jest Boska sprawiedliwość, i wiem, że żadna rekompensata finansowa nie da pocieszenia, nie wróci szczęścia. Dopóki nie przebaczyłem, nie zaznałem spokoju.
Doświadczenie przebaczenia komuś, od kogo doznało się zranienia, jest złożonym, wielowymiarowym procesem, dokonującym się w następstwie rozbicia wewnętrznego świata zranionej osoby, poprzez uczucia gniewu, odwetu, zamieszanie, i zmierza do otwarcia się jej na szersze doświadczenie siebie i innych. Doświadczając zranienia osoba wydaje się odnosić wszystko głównie do siebie, jest zaabsorbowana jego bezpośrednimi implikacjami dla jej własnego życia, na przykład rozczarowanie nadzieją na przyszłość wiązaną z osobą, która zraniła. Kiedy natomiast doświadcza przebaczenia, zdaje sobie sprawę z szerszego znaczenia, jakie ma ono dla jej egzystencji.
Przebaczeniu towarzyszy najpierw dominujące poczucie ulgi z powodu ustąpienia rany. Dołącza się do tego poczucie wolności i własnej godności. Przyszłość nagle wypełnia się możliwościami. Osoba dochodzi do porozumienia z samą sobą i zaczyna odczuwać pełnię powinowactwa z innymi. Przyjmuje to wszystko z pokorą, jako coś otrzymanego w darze. Chociaż bowiem wybaczenie może być upragnione, a nawet poszukiwane, częścią transformacyjnej natury fenomenu jest obcowanie z czymś, co jest bardziej ekspansywne, jest bardziej łaską, darem i jest bardziej tajemnicze niż zwykłe egocentryczne życie. Pewien mężczyzna, cytowany przez Rowela, Hallinga i ich współpracowników (1989, s. 243), dobrze wyraził ten fenomen - fenomen przebaczenia:
Myślałem tym razem o niej jako o moim bliźnim i w rzeczywistości bardzo do mnie podobnej, która zmagała się z sobą i nie miała zamiaru mnie zranić. Właściwie nie mogę powiedzieć, że "myślałem". To było bardziej jak obraz i nie tyle widziany, co odczuwany (...) Przestałem ją oskarżać i gniew zniknął, a pojawiła się szansa na całościowe doświadczenie, które mogę opisać jako odkrywane sensy transcendencji, otwierającej się przyszłości, sensu wśród innych obecności, nie jednostkowego bycia, lecz bycia powiązanym z czymś większym niż Ja, a wciąż mający doświadczenie siebie jako swojego Ja.
Ważny wymiar przebaczenia tkwi w tym, że doświadcza się zmiany w relacji do siebie, do drugiej osoby i do świata. Implikacje sytuacji wyjściowej rzucają na nie nowe światło. Zranienie spowodowane przez drugą osobę nie stanowi już bariery, lecz przeciwnie - zostaje zinteriorizowane jako ból dzielony z tą drugą istotą ludzką. W pewnym sensie odcina się je od raniącej osoby lub przynajmniej nie jest już to jedyne do niej odniesienie.
Istnieje w przebaczeniu doświadczenie przywracania sobie siebie, które jest przejściem do szerszej perspektywy życiowej. Nie widzi się już siebie w relacji krzywdzony-krzywdzący. Następuje uwolnienie się od bycia przedmiotem działania, a więc jest się w stanie powrócić do siebie. Dotychczas było możliwe tylko jedno połączenie z drugą osobą lub osobami. Teraz tych połączeń może być wiele. Pojawia się alternatywne "tam" i zajmuje puste miejsce po utraconej przyszłości, a ta nowa wizja przywraca możliwości dokonywania życiowych wyborów. Przywrócone zostaje poczucie odpowiedzialności za własne życie. Po wybaczeniu swoim rodzicom pewna kobieta powiedziała:
Moje życie od razu zaczęło się zmieniać. Trzy lata w zawodzie, który nie dawał mi żadnego zadowolenia, a w którym zaczęłam pracować, chcąc zdobyć sobie potwierdzenie rodziców. W końcu zdecydowałam się wrócić na uniwersytet, aby podjąć to, co chciałam studiować. Przez otwarcie sfery myśli na przebaczenie byłam w stanie otworzyć swoje serce, a transformacja uczuć oddziałała na moje życie.
Po odwołaniu przez Cooka niesłusznych oskarżeń dotyczących seksualnego "znęcania się" nad nim Bernardina (1996, s. 51-52) oraz po spotkaniu się obu panów twarzą w twarz, ten ostatni tak powiedział o doświadczonym przebaczeniu i pojednaniu:
Poczułem się wolny jak nigdy przedtem. Wielki ciężar został zdjęty z moich barków. Pierwszym moim odruchem było opisać to, co się zdarzyło (...) Zdecydowałem się iść dalej z moim życiem (...) Przyjaciele i współpracownicy zauważyli zmianę, jaka się we mnie dokonała (...) Po raz pierwszy od dłuższego czasu mogłem podjąć niektóre moje życiowe zadania, które odłożyłem lub z których zrezygnowałem. Z podnieceniem odkrywałem, że chwytam to wszystko, co odzwierciedla moje życiowe plany.
A inna osoba, wyznała: Mam świadomość tego, że przebaczenie uczyniło mnie wolną. Wolną, aby kontynuować życie; wolną, aby egzystować bez bólu i gniewu; wolną, aby znów kochać.
Powyższe przykłady pokazują, jak przebaczenie otwiera wizję przyszłości. Przyjmowana jest ona jakby była darem, i osoba, przed którą ta wizja się otworzyła, nie rozgląda się już za niczym innym, tylko wchodzi w nią z wdzięcznością. Tak więc przyszłość znowu staje się dostępna, a przeszłość wprawdzie nie zostaje zapomniana ani też nie zracjonalizowana, ale nie budzi już niepokojów, nie jest trudną, kłopotliwą sprawą. To zwrócenie się ku przyszłości najwyraźniej jest rozpoznawane w retrospekcji. Stąd też ludzie mówią o posiadanej zdolności do uwolnienia się od gniewu, bólu i obwiniania siebie i innych.
Pewna kobieta powiedziała:
Gniew do ojca zalegał we mnie od śmierci mojej matki, czyli od siedemnastego roku życia. Opowiadając o tym psychoterapeucie identyfikowałam źródło tego gniewu i to, co się we mnie działo przez te dwadzieścia lat (włączając trudności porozumienia się z mężem). Czułam się ciężko zraniona, wyalienowana, przygnębiona, nie wiedząc, dlaczego dopuściłam te uczucia do siebie. Tak było do momentu psychoterapeutycznej konfrontacji. Pozwoliła mi ona zrozumieć, że postępowanie ojca, które mnie raniło, nie było jego winą - odnosił się do mnie tak, jak potrafił. Zdałam sobie sprawę z tego, że potrzebował pomocy psychologa i wtedy powstało we mnie współczucie dla niego. Wybaczyłam mu, gdyż wciąż jeszcze nie pojmował, jak bardzo mnie zranił. I o dziwo, ból w plecach ustąpił. Jestem przekonana, że nagromadzenie negatywnych uczuć było powodem przeszywającego bólu w plecach, jak również przygnębienia.
Trzeba zbadać, co leży u podstaw naszych psychicznych i emocjonalnych zmagań; trzeba sprawdzić, czy nasze odpowiedzi na pytania stawiane przez innych wpływają w jakiś znaczący sposób na to, jak myślimy, czujemy lub działamy. Musimy to odkryć, aby uwolnić się od przeświadczenia, że jesteśmy ofiarami naszej przeszłości. Człowiek zdolny jest wyjść poza rozpoznane i identyfikowane życiowe fakty, poza to, co się zdarzyło i było krzywdzące. Wyjście poza, następny krok, dokonuje się już przez wybór życia własnym życiem. Jest to największy krok, jaki można zrobić.
Akt przebaczenia jest znakiem pozytywnego myślenia o sobie. Zaprzestaje się budowania tożsamości wokół tego, co zdarzyło się dawniej. Powstaje przeświadczenie, że ma się dużo do zrobienia. Doświadcza się odnowionego sensu wartości, takich jak zaufanie, współczucie, poczucie godności, a także wewnętrznego ukierunkowania i otwartości w percepcji, która przejawia się w dostrzeganiu nowych sytuacji oraz relacji i pragnień innych ludzi. Przestałem patrząc na nią wciskać ją w sztywne ramy, jakby była już ostatecznie uformowana. Przebaczenie przywraca postawę otwartości wobec innych; bo jest się już wyczulonym na osobę, której się przebaczyło: Jestem bardziej świadomy tego, co zaszło między nami, i mogę teraz patrzeć jej prosto w oczy, a przedtem nie mogłem. Na poziomie refleksji zaczyna się dostrzegać drugą osobę w sposób uwzględniający jej percepcję i potrzeby, czyli racje działania, i można dojść tą drogą do rozpoznania tego, czy to, co robiła druga osoba, jest czymś, co ja mógłbym zrobić: Przebaczenie pojawiło się wraz z rozpoznaniem, że w swej ludzkiej kondycji żadne z nas nie jest doskonałe. Jest to - jak widać - rozumienie siebie i drugiej osoby w nowy i pełniejszy sposób.
Doświadczenie przebaczenia jest doświadczeniem radykalnego otwarcia się ku światu i ku innym, jak również ku osobie, która nas zraniła. Istnieje sens zadomowienia. To jest tak jak powrót do domu po długim rozstaniu, po długiej podróży. Wita nas świat tak dobrze zapamiętany, a jednak przeobrażony. Pewna kobieta pisała:
Zrozumiałam w końcu, że dom jest tam, gdzie ja jestem. Przeszłość przestała być groźna (...) Nie dryfowałam już po morzu chaosu lecz byłam przy sterze, w przyjaznym mi świecie. Płakałam z radości. Przebaczenie stanowi źródło uzdrawiającej mocy. Jest sposobem wychodzenia ze złej, bolesnej przeszłości i wchodzenia w bardziej pozytywną przyszłość.
6. Poszerzone studium przypadku Marii Balter
(z autobiografii)
Maria Balter (1991) miała wiele do wybaczenia. Była córką niezamężnej kobiety, alkoholiczki z Bostonu, która nie potrafiła utrzymać stałej pracy ani opiekować się dzieckiem. Maria została umieszczona w rodzinie zastępczej, a następnie w wieku pięciu lat - zaadoptowana przez małżeństwo z Gloucester, które stosowało wobec niej drastyczne środki "wychowawcze" (między innymi zamykano ją w piwnicy). Gdy miała 17 lat, była już zupełnie sparaliżowana przez depresję. Cierpiała na skurcze mięśni, krztusiła się, a wówczas jedynym ratunkiem były ćwiczenia hiperwentylacyjne. Miewała halucynacje, na podstawie czego lekarze postawili mylną diagnozę, że jest schizofreniczką.
W 1947 roku znalazła się w szpitalu psychiatrycznym w Danvers na przedmieściu Bostonu, gdzie spędziła następne 17 lat. Były to lata całkowitej bezsilności i rozpaczy. W pewnych okresach Maria nie mogła jeść, nie była w stanie poruszać się. Miewała myśli samobójcze. Wreszcie komisja lekarska po ponownym zbadaniu jej stanu zdrowia doszła do wniosku, że nie jest ona schizofreniczką, lecz cierpi na depresję i na zaburzenia lękowe.
W wieku 34 lat Maria stanęła przed decyzją, co robić ze swoim dalszym życiem. Przeszłe doświadczenia stanowiły wielkie obciążenie. Była przecież porzucona, znęcano się nad nią, a potem odizolowano od świata. Odebrano jej siedemnaście lat normalnego życia. Miała wszelkie powody ku temu, by być zagniewaną, zgorzkniałą, zrezygnowaną, żyć z dnia na dzień, nie oczekując niczego dobrego. Ale zdołała się zmobilizować, znalazła siły, by się otrząsnąć z ponurej przeszłości. Odkryła właściwy kierunek dla swego życia i realizowania siebie w świecie.
Podjęła naukę. Później spotkała mężczyznę, który okazał się być jej ideałem, i wyszła za niego za mąż. Ukończyła studia psychologiczne w Stanowym Kolegium w Salem, a następnie uzyskała tytuł magistra w zakresie zarządzania i planowania na Uniwersytecie Harwardzkim. Podjęła pracę z pacjentami chorymi psychicznie. Prowadziła zlecone wykłady dla studentów na Uniwersytecie Harwardzkim. Napisała też autobiografię, na podstawie której w 1986 roku został zrealizowany film telewizyjny, w którym główną rolę zagrała Marlo Thomas.
W 1988 roku Maria, mając już 58 lat, wraca do Danvers State Hospital (w którym kiedyś trzymano ją w odosobnieniu), ale już nie jako pacjentka, lecz jako dyrektor administracyjny. Fakt ten odnotowany został w artykule Była pacjentka administratorem stanowego szpitala, jaki ukazał się w "Associated Press" (1988). Sama Maria wyraża swoje zwycięstwo nad ogromem przeciwności w następujący sposób: Nie mogłabym tego dokonać, gdybym nie nauczyła się wybaczać.
A więc nie było tak, że Maria przełykała bolesne uczucia jak gorzkie pigułki i szła dalej. Ale też fakt, że potrafiła przebaczyć, nie oznacza, że wyzbyła się bolesnych wspomnień albo uznała je za mało znaczące bądź za usprawiedliwione. Wiedziała, co się jej zdarzyło. Przebaczenie było jej opcją; uwalniało od intensywnych emocji (gniewu, przerażenia, resentymentu) związanych z jej przeszłością.
Maria mówi, że może dokonać postępu w swoim życiu, ponieważ przebacza. Ma w sobie moc przebaczania, gdyż dokonuje ciągłego wysiłku, by zbadać i wyleczyć rany, oczyścić pole doświadczenia z nie dokończonych spraw oraz wyzwolić - przez zaniechanie oskarżeń i potępiających sądów - wizję przyszłości, ujawnić własne Ja, skupić uwagę na objawiających się możliwościach tkwiących w relacjach do samej siebie, do innych i do świata. Jest zdolna rozpoznać te relacje i z nich skorzystać. Wiąże się z tym głęboka przemiana wewnętrzna, przekraczanie siebie - tego kim była dotychczas - w celu w pewnym sensie stworzenia siebie.
Węgrzycki (1996, s. 113) opisuje taki wewnętrzny proces w sposób następujący: Tłem przemiany jest zasadnicza reorientacja aksjologiczna, w wyniku której wyróżnioną pozycję uzyskuje inny niż uprzednio cel. Przeszłość zamiera dla podmiotu przekraczającego siebie, staje się dla niego coraz bardziej obca, gdy konfrontuje ją z tym, ku czemu podąża (ku zdrowiu, spełnieniu, równowadze emocjonalnej).
Należy zauważyć, że na tym trudnym etapie drogi życiowej (pokonywaniu własnej przeszłości) Marii udaje się wyleczyć rany i uwolnić się od bólu. Nie robi tego wszystkiego dla kogoś, ale dla siebie. Nie chce przez to przypodobać się matce, zdobyć akceptację przybranych rodziców czy pokazać psychiatrom, jakie możliwości rehabilitacyjne mogą mieć ich pacjenci. Przez przebaczenie jej podmiotowa integralność znajduje wyraz w integralności działania. Porządkując sprawy przeszłości zwraca się ku przyszłości, czerpiąc siłę z tego, co ma nastąpić (Węgrzycki, 1996).
Terapeuta mając do czynienia z klientem, który czuje się przez kogoś zraniony, najpierw zwróci uwagę na to, czy nie towarzyszy temu depresja i będzie się starał rozpoznać uczucia gniewu, co nie jest łatwe, ponieważ te uczucia są często tłumione albo zaprzecza się ich istnienia. Rozpoznanie zranienia to nie tylko dowiedzenie się, że klienta zranił na przykład członek rodziny, ale również, określenie charakteru tego zranienia. Następną ważną sprawą będzie odróżnienie ogólnego negatywnego nastawienia klienta do danej osoby od niechęci wybaczenia jej określonego zranienia. Trudno jest poznać kim się jest w swojej indywidualnej sytuacji, jeśli nie można wskazać na coś lub na kogoś, kto spowodował ból albo zranienie. Chodzi o rozpoznanie, że nie wzrastamy w warunkach idealnych. Można zauważyć wiele indywidualnych ograniczeń u tych, którzy nas kochają i troszczą się o nas. Właśnie takie ograniczenia często doprowadzają do zranienia uczuć i gniewu. Jeśli nie przebaczamy, nie wyzbędziemy się z gniewu. Zranienie przykuwa nas do zdarzeń z przeszłości i udaremnia teraźniejszy moment, jak również przyszłą potencjalność życia.
Przeszłość uzyskuje swą właściwą perspektywę wtedy, gdy podczas opowieści tworzy się historia Ja-w-zdarzeniach, odtwarzane są wtedy uczucia, przeżycia i jednocześnie odkrywane nowe znaczenia, generowane nowe wglądy (w to jak się stajemy). Przeżycie tego doświadczenia razem z niezależną osobą, jaką jest terapeuta, ma ułatwić klientowi wejście w fazę przebaczenia. Nie musi być szczególny powód podjęcia takiej decyzji. Zwykle dokonuje się to poprzez nowy sposób myślenia o osobie, która zraniła, odrzucający to, co ona zrobiła złego. Wtedy zaczyna się zauważać, że ta osoba nie jest wcieleniem zła, ale wrażliwą istotą, próbującą radzić sobie w życiu podobnie jak każdy z nas. Wyobrażenie siebie w sytuacji tej drugiej osoby pozwala na rozpoznanie, czym było dla niej to, co zrobiła. Może zadając ból sama także ucierpiała. Nie chodzi przy tym o to, by osobę tę usprawiedliwiać, lecz o to, by rzucić inne światło na doznane zranienie, a wtedy nastąpi zmiana postawy wobec tej osoby, co pozwoli myśleć o przebaczeniu. Taka zmiana w postawie i uczuciach wskazuje na bardzo unikalny proces przebaczenia w każdym indywidualnym zdarzeniu i w relacji do każdej konkretnej osoby.
Ci, którzy zdecydowali się przebaczyć, mówią o swoim zaskoczeniu rezultatami podjęcia tego kroku: "rezygnowałem z gniewu, a powracał spokój"; "zasłona depresji została zdjęta, wzrastała moja nadzieja i poczucie wartości"; "odzyskałam wewnętrzną równowagę".
Proces wybaczenia rozpoczyna się - jak zostało wcześniej powiedziane - już wtedy, kiedy postrzega się siebie zranionym przez drugą osobę, a kończy się pojednaniem z nią - jeśli nie twarzą w twarz, to przynajmniej psychologicznym. Należy zauważyć, że przebaczenie nie ma cech transakcji. Jest wewnętrznym procesem, który wymaga znaczących zmian osobowych, zarówno w uczuciach jak i w przekonaniach. Dlatego nierzadko proces ten nie zostaje doprowadzony do końca. Jest on bezpośrednio doświadczany jako międzyosobowy. Zachodzi w kontekście specyficznego zdarzenia lub relacji z osobą raniącą.
Doświadczenie przebaczenia wzmacnia ruch transcendencji, to jest wykraczania poza relacje z tą drugą osobą, otwiera podmiot na nowe widzenie siebie i świata. Specyficzna natura jakości i możliwości, które stają się widoczne przy końcu procesu, rzutuje na opisywanie tego doświadczenia jako rozwojowej perspektywy życiowej. Rowe, Halling i ich współpracownicy nazywają to przeżycie transpersonalnym, jak również interpersonalnym.
Autor artykułu: Dariusz Śleszyński, Świat Psychoanalizy nr 5-6