DWA WYMIARY DARU UZDROWIENIA
Zaznaczam, ¿e wierzê w mo¿liwoœæ cudownego uzdrowienia. Wierz¹ równie¿, ¿e Bóg mo¿e uzdrawiaæ przez ludzi, którymi chce siê pos³u¿yæ, nawet jeœli nie nale¿¹ oni do Koœcio³a. Nie w tym problem. Problemem jest dla mnie, a chyba nie tylko dla mnie, manipulowanie moc¹ Bo¿¹ dla za³o¿onych przez siebie celów. Przed rozpoczêciem takiego uzdrowicielskiego spotkania wprowadza siê nastrój przez pe³n¹ ekspresji modlitwê, gesty, œpiewy, przez zachêtê do zamkniêcia oczu, pochylenia g³owy, do wiary w cud; narasta tajemnicze oddzia³ywanie. W Warszawie w jednym z koœcio³ów osoba rzekomo obdarzona tym charyzmatem zaczê³a od zapewnienia zebranych bardzo licznie chorych i kalek, ¿e nikt nie wyjdzie z koœcio³a zawiedziony, ¿e ka¿dy otrzyma to, o co prosi. Podobnie przebiega ka¿dorazowo spotkanie w ró¿nych koœcio³ach poznañskich z pewnym mieszkaj¹cym w Szwecji Pakistañczykiem 1.
Na wszystko mogê siê zgodziæ, nawet na krzyk i gestykulacje nie znane raczej w naszej kulturze. Problem siê dla mnie zaczyna w momencie przeznaczonym na uzdrawianie i wypêdzanie z³ych duchów. Nie do przyjêcia jest dla mnie wmawianie chorym na si³ê, ¿e s¹ zdrowi, odbieranie kul i lasek, zmuszanie do chodzenia, a jeœli ktoœ odmawia, znaczy to, ¿e jest s³abej wiary.
Poniewa¿ mam w domu osobê sparali¿owan¹, oœmielam wypowiadaæ siê na temat dawania osobie chorej tych nadziei, które traci potem bardzo boleœnie, a które wzbudzaj¹ w dobrej wierze organizatorzy. Narasta w chorym prze¿ywanie swojego kalectwa jako czegoœ z³ego i du¿o nieraz czasu potrzeba, by wróci³ do jako takiej równowagi ducha.
Ja rozumiem, ¿e Bóg wys³uchuje naszych próœb zawsze, jeœli tylko prosimy Go z wiar¹. Ale to nie znaczy, ¿e On chce tak, jak my chcemy. "Moje drogi nie s¹ waszymi drogami". Mo¿e przez cierpienie Bóg chce dokonaæ czegoœ znacznie cenniejszego i nam potrzebnego, a my powinniœmy Mu zawierzyæ. Jak inaczej mówi do chorych Ojciec Œwiêty, ile ciep³a i nadziei tchnie z jego s³ów: "Jesteœcie skarbem Koœcio³a!" Chcia³oby siê znaæ opinie duszpasterzy tych koœcio³ów, w których odbywaj¹ siê tego rodzaju spotkania. Wierni s¹ zdezorientowani rozbie¿noœci¹ podejœcia do tego problemu.
Bardzo podzielam zarówno Pani wiarê, jak niepokoje. Pamiêtam, rzecz jasna, o obietnicy Pana Jezusa, ¿e ci, którzy w Niego uwierz¹, "na chorych rêce k³aœæ bêd¹ i ci odzyskaj¹ zdrowie" (Mk 16,18). A przecie¿ czujê siê zmuszony zarzuciæ organizatorom takich uzdrowicielskich seansów, o których Pani pisze, ¿e chocia¿ dzia³aj¹ w dobrej wierze, to jednak niezupe³nie w duchu Ewangelii.
"Po owocach ich poznacie ich", mówi³ Zbawiciel. Pani zwraca uwagê na to, ¿e uzdrowicielskim spotkaniom czêsto towarzyszy krzywda wyrz¹dzona tym chorym, w których rozbudzono wielkie nadzieje zakoñczone bolesnym rozczarowaniem. Co gorsza, w chorym mo¿e rozwin¹æ siê poczucie winy, ¿e jest cz³owiekiem ma³ej wiary i wstrêtnym Bogu, skoro nie zas³u¿y³ sobie na dar uzdrowienia.
Jak¿e inny jest duch Ewangelii! Jest to duch nie tylko wiary w Bo¿¹ wszechmoc, ale równie¿ zdania siê na Boga i Jego wolê. "Panie, jeœ1i chcesz, mo¿esz mnie oczyœciæ!", powiada na przyk³ad trêdowaty (Mt 8,2). Zatem cz³owiek ten prosi o uzdrowienie w podobnym nastawieniu ducha, w jakim póŸniej Chrystus Pan modli³ siê przed swoj¹ Mêk¹: "Ojcze mój, jeœli to mo¿liwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszak¿e nie jak Ja chcê, ale jak Ty!" (Mt 26,39)
Ewangelia jest te¿ jak najdalsza od podpowiadania mi, jakoby moja choroba by³a skutkiem moich grzechów lub grzechów jakichœ innych konkretnych ludzi. O niewidomym od urodzenia Pan Jezus powiedzia³: "Ani on nie zgrzeszy³, ani rodzice jego ale sta³o siê tak, aby na nim objawi³y siê sprawy Bo¿e" (J 9,3). Owszem, w przypadku tego niewidomego sprawy Bo¿e objawi³y siê w³aœnie w ten sposób, ¿e moc¹ Chrystusa otrzyma³ wzrok. Ale w przypadku kogoœ innego, na przyk³ad w przypadku bliskiej Pani osoby sparali¿owanej, Bóg zapewne chce w inny sposób objawiæ swoj¹ wszechmoc i mi³osierdzie.
Nie powtarzajmy b³êdów, które pope³nili ludzie, czekaj¹cy na Mesjasza, którzy usi³owali dyktowaæ Panu Bogu, w jaki sposób ma okazywaæ swoj¹ wszechmoc. Pan Bóg na pewno nam wszystkim chce okazaæ swoj¹ potê¿n¹ dobroæ, ale doprawdy wypada zdaæ siê na Niego i z wdziêcznoœci¹ otworzyæ siê na ten sposób, w jaki On sam postanowi to dla mnie uczyniæ. Jednorodzony Syn Bo¿y swoj¹ wszechmoc objawi³ poprzez pokorne poddanie siê wyrokowi ukrzy¿owania. Zupe³nie inaczej ni¿ wyobra¿ali sobie ludzie, którzy siê spodziewali, ¿e Mesjasz oka¿e swoj¹ potêgê na sposób ludzki.
Zwolennicy uzdrowicielskich nabo¿eñstw mog¹ w tym miejscu powiedzieæ tak: Ale przecie¿ Pan Jezus wyraŸnie obieca³, ¿e "na chorych rêce k³aœæ bêd¹ i ci odzyskaj¹ zdrowie"! Co wiêcej Pan Jezus nikomu nie mówi³: "Znoœ tê chorobê ze wzglêdu na Mnie", natomiast uzdrawia³ wszystkich chorych, którzy Go o to z wiar¹ prosili.
Przytoczy³em argumenty, z jakimi siê kiedyœ rzeczywiœcie spotka³em, i powiem szczerze, ¿e bardzo mnie niepokoi ten sposób czytania Pisma Œwiêtego. Bo ju¿ tak wiele herezji i roz³amów powsta³o miêdzy chrzeœcijanami z jednostronnego zafascynowania siê tym lub innym w¹tkiem Ewangelii, ¿e najwy¿sza ju¿ pora, ¿ebyœmy przestali czytaæ Ewangeliê oraz zawarte w niej opisy i poszczególne wypowiedzi w sposób cz¹stkowy, ¿ebyœmy nauczyli siê wreszcie czytaæ je ca³oœciowo. Jeœli ktoœ powiada, ¿e Pan Jezus uzdrawia³ ka¿dego chorego, który Go o to z wiar¹ prosi³, to ja oœmielê siê zwróciæ mu uwagê na to, ¿e przecie¿ wszystkie bez wyj¹tku sytuacje, w których Pan Jezus spotyka³ siê z nieboszczykiem, skoñczy³y siê wskrzeszeniem zmar³ego. Zatem organizatorzy powszechnych uzdrowieñ mogliby wzi¹æ siê wreszcie do wskrzeszania umar³ych. Tego domaga³aby siê logika ich czytania Ewangelii oraz ich œmia³oœæ w publicznym manifestowaniu potêgi, która p³ynie z wiary.
Proszê Pani, ja nie tylko wierzê g³êboko w prawdziwoœæ tych wszystkich wskrzeszeñ i uzdrowieñ, jakich dokona³ Jezus Chrystus. Wiem, ¿e w imiê Chrystusa w ka¿dym pokoleniu dokonuj¹ siê uzdrowienia nadzwyczajne i po ludzku niemo¿liwe. Wiele te¿ razy siê zdarza, ¿e po przyjêciu sakramentu chorych stan chorego ulega istotnej poprawie. A przede wszystkim sam jestem bardzo czêstym œwiadkiem pokornych cudów, jakie Pan Jezus czyni na co dzieñ dla swych przyjació³ w czasie ich choroby czy innego utrapienia. Po prostu widzê na w³asne oczy, jak czêsto moc wiary, która ogarnia duszê cz³owieka, pozytywnie wp³ywa równie¿ na jego cia³o. Tak¿e zreszt¹ na trudn¹ sytuacjê zewnêtrzn¹, jeœli staramy siê sprostaæ jej po Bo¿emu.
Mój krytycyzm wobec publicznego manifestowania uzdrowicielskiej mocy wiary p³ynie w³aœnie z wiary, a nie z ma³odusznoœci. Mianowicie w postawie tej widzê powa¿ne zagro¿enie dla wiary. Gdyby zatem charyzmatycy, czuj¹cy siê powo³ani do odnowienia w Koœciele daru uzdrowieñ, potrafili te zagro¿enia przezwyciê¿yæ, by³oby to œwiadectwo, ¿e ich postawa naprawdê jest dzie³em Ducha Œwiêtego. Dopóki jednak ich dzia³alnoœæ zas³uguje na zarzut, i¿ przeinacza ona istotny sens Dobrej Nowiny, widzê w niej tylko jeden z wielu przejawów doœæ typowych dla dzisiejszej epoki tendencji irracjonalnych.
O najwa¿niejszym zagro¿eniu ju¿ wspomnia³em. Mianowicie daru uzdrowienia nie wolno pojmowaæ w taki sposób, jak gdyby dotyczy³ on dobra absolutnego, dobra na ¿ycie wieczne. Owszem, niedostatek wiary bywa istotn¹ przeszkod¹, która zamyka nas na ten dar. Ale poniewa¿ nie jest to dar konieczny do uzyskania ¿ycia wiecznego, mo¿e siê zdarzyæ równie¿ tak, ¿e sam Bóg -- który przecie¿ lepiej od nas wie, co jest dla nas lepsze -- postanowi nam tego daru nie udzielaæ. Dlatego te¿ kiedy prosimy o ten dar, trzeba to czyniæ nie tylko z ca³¹ wiar¹, ale równie¿ z ca³ym zaufaniem wobec Boga i ca³kowicie zdaj¹c siê na Jego œwiêt¹ wolê.
Nie wolno nam przecie¿ traciæ z oczu tego faktu fundamentalnego, ¿e chocia¿ jesteœmy ju¿ odkupieni i nosimy w sobie zacz¹tki ¿ycia wiecznego, to spodoba³o siê Bogu -- a z pewnoœci¹ jest to dla naszego dobra -- pozostawiæ nas œmiertelnymi. Wci¹¿ jeszcze cia³o moje "podlega œmierci ze wzglêdu na skutki grzechu" (Rz 8,10), wci¹¿ "oczekujemy odkupienia naszego cia³a" (Rz 8,23). Zarazem ju¿ teraz "Duch przychodzi z pomoc¹ naszej s³aboœci" (Rz 8,26), ostatecznie zaœ Pan Jezus "przekszta³ci nasze cia³o poni¿one na podobne do swego chwalebnego cia³a" (Flp 3,21). Skoro wiêc Bóg uzna³ za stosowne pozostawiæ nas podleg³ymi œmierci, zdejmuj¹c jednak ze œmierci swoich dzieci znamiê pierwotnego przekleñstwa, to podobnie mo¿e uczyniæ równie¿ z moj¹ chorob¹ -- pozostawi chorobê, ale chorego uzdolni do przemienienia jej w wielki czyn duchowy.
Wielkim b³êdem niektórych charyzmatyków, urz¹dzaj¹cych nabo¿eñstwa uzdrowicielskie, jest stawianie daru uzdrowienia na tej samej p³aszczyŸnie co daru odpuszczenia grzechów. Powiadaj¹ oni jednym tchem, ¿e Chrystus Pan po to w³aœnie umar³ na Krzy¿u, aby nas wybawiæ od grzechów i od wszelkich chorób.
Ewangelia mówi o tym zupe³nie inaczej. Oto opis uzdrowienia cz³owieka sparali¿owanego: "Przynieœli Mu paralityka, le¿¹cego na ³o¿u. Jezus, widz¹c ich wiarê, rzek³ do paralityka: Ufaj, synu! Odpuszczaj¹ ci siê twoje grzechy! Na to pomyœleli sobie niektórzy z uczonych w Piœmie: On bluŸni! A Jezus, znaj¹c ich myœli, rzek³: Dlaczego z³e myœli nurtuj¹ w waszych sercach? Có¿ bowiem jest ³atwiej powiedzieæ: Odpuszczaj¹ ci siê twoje grzechy -- czy te¿ powiedzieæ: Wstañ i chodŸ! Otó¿ ¿ebyœcie wiedzieli, i¿ Syn Cz³owieczy ma na ziemi w³adzê odpuszczania grzechów -- rzek³ do paralityka: Wstañ, weŸ swoje ³o¿e i idŸ do domu! On wsta³ i poszed³ do domu" (Mt 9,2-7).
Jedno wynika z tego opisu niew¹tpliwie: ¿e odpuszczenie grzechów jest darem nieporównywalnie wa¿niejszym ni¿ uwolnienie z choroby i ¿e tego drugiego daru Pan Jezus udzieli³ dopiero ze wzglêdu na konkretne okolicznoœci, mianowicie ze wzglêdu na niedowiarstwo œwiadków tego wydarzenia. Opis wydarzenia wskazuje na to, ¿e chocia¿ istnieje realny zwi¹zek miêdzy uzdrowieniem duszy a uzdrowieniem cia³a, to nie jest to zwi¹zek konieczny. To zaœ, ¿e ów sparali¿owany nie otrzyma³ pocz¹tkowo daru uzdrowienia cia³a, nie by³o bynajmniej spowodowane jakimiœ przeszkodami, które by on sam stawia³ ³asce Bo¿ej.
Ten brak koniecznego zwi¹zku miêdzy jednym i drugim uzdrowieniem, miêdzy uzdrowieniem duszy i uzdrowieniem cia³a, podkreœlony jest w Piœmie Œwiêtym jeszcze inaczej. Mianowicie czytamy w Ewangelii równie¿ o takich uzdrowieniach cia³a, które by³y raczej wezwaniem do duchowego nawrócenia ni¿ jego owocem i znakiem. Tak by³o z uzdrowieniem niewdziêcznych trêdowatych (£k 17,18), tak by³o równie¿ z cz³owiekiem uzdrowionym przy sadzawce Owczej (J 5,14).
Krótko mówi¹c, od grzechów Chrystus Pan chce nas uwalniaæ ju¿ teraz. I to jest najwa¿niejsze. Od chorób zaœ uwalnia On nas ju¿ teraz co najmniej w tym sensie, ¿e jeœli nale¿ymy do Niego, znika z naszych chorób to wszystko, co w nich bezsensowne i przeklête. Jeœli sp³ywa wówczas na nas -- w jakimœ stopniu lub ca³kowicie -- dar uzdrowienia cia³a, Bogu za to dziêkujmy. Jeœli jednak cierpienie nie zostanie od nas odjête, starajmy siê tak je przyjmowaæ, aby sam "Pan pokrzepia³ nas na ³o¿u boleœci i podczas choroby poprawia³ nam pos³anie" (Ps 41,4).
Ewangeliê trzeba czytaæ w ca³oœci. A napisano tam nie tylko, ¿e "na chorych rêce k³aœæ bêd¹ i ci odzyskaj¹ zdrowie" (Mt 16,18), ale równie¿: "By³em chory, a odwiedziliœcie Mnie" (Mt 25,36). Jest w Ewangelii wiele s³ów Chrystusa, które s¹ przeznaczone specjalnie na momenty dla nas trudne. Czy¿by nasze choroby mia³y byæ wy³¹czone z b³ogos³awieñstwa, zawartego w tych s³owach Zbawiciela? Przypatrzmy siê przynajmniej kilku spoœród tych s³ów pe³nych Bo¿ej mocy: "PrzyjdŸcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obci¹¿eni jesteœcie, a Ja was pokrzepiê" (Mt 11,28); "Ka¿d¹ latoroœl, która przynosi owoc, Ojciec oczyszcza, aby przynosi³a owoc obfitszy" (J 15,2); "B³ogos³awieni, którzy p³acz¹, albowiem oni bêd¹ pocieszeni" (Mt 5,4); "Jeœli kto chce pójœæ za Mn¹, niech siê zaprze samego siebie, niech weŸmie krzy¿ swój i niech Mnie naœladuje" (Mt 16,24).
Tote¿ wielki b³¹d pope³niaj¹ ci zwolennicy odnowy w Koœciele charyzmatu uzdrawiania, którzy twierdz¹, ¿e nigdzie w Piœmie Œwiêtym nie ma mowy o znoszeniu chorób dla Chrystusa. Aposto³ Pawe³ powiada na przyk³ad, ¿e Bóg "nas pociesza w ka¿dym naszym utrapieniu, byœmy sami mogli pocieszaæ tych, co s¹ w jakiejkolwiek udrêce, pociech¹, której doznajemy od Boga" (2 Kor 1,4). Trzeba naprawdê du¿ej czelnoœci, ¿eby twierdziæ, i¿ sformu³owania "w ka¿dym naszym utrapieniu" oraz "w jakiejkolwiek udrêce" w ¿aden sposób nie dotycz¹ religijnego znoszenia naszych chorób.
Bardzo mo¿liwe, ¿e Pan Bóg chce charyzmat uzdrawiania w dzisiejszym Koœciele o¿ywiæ. Ale nale¿y w¹tpiæ, czy to w³aœnie On stoi za takimi inicjatywami i dzia³aniami, które wyp³ywaj¹ z tego rodzaju zafascynowania niektórymi zdaniami z Biblii, ¿e lekcewa¿y siê lub nawet nie dostrzega innych wypowiedzi Pisma Œwiêtego, które przecie¿ równie¿ s¹ s³owem Bo¿ym.
Jan Pawe³ II w swoich przemówieniach do chorych czêsto podpowiada im, ¿e warto staraæ siê w taki sposób prze¿ywaæ swoj¹ chorobê, aby "w ciele swoim dope³niaæ braki udrêk Chrystusa dla dobra Jego Cia³a, którym jest Koœció³" (Kol 1,24). Aposto³ Pawe³ w ten w³aœnie sposób stara³ siê przyjmowaæ udrêki pobytu w wiêzieniu za Chrystusa. Ale jest to s³owo Bo¿e, skierowane do wszystkich ludzi. Tote¿ s³usznie czyniê, jeœli tê konkretn¹ udrêkê, która mnie dziœ spotyka -- niezale¿nie od tego, czy jest to choroba, czy mo¿e jakaœ krzywda lub upokorzenie -- staram siê w³¹czyæ w Mêkê Chrystusa i przemieniæ w czyn wspó³odkupicielski.
"Najdro¿si Bracia i Siostry -- mówi Ojciec Œwiêty -- ¿yczê wam z serca ulgi w cierpieniach, a nade wszystko upodobnienia Waszego bólu do bólu Jezusa Chrystusa, który w³aœnie przez Mêkê sta³ siê naszym b³ogos³awionym Zbawicielem. (...) Wy, s³abi, fizycznie s³abi, poddani cierpieniom, jesteœcie równoczeœnie -- w ka¿dym razie mo¿ecie byæ -- Ÿród³em mocy dla innych, dla zdrowych, czasem dla tych, którzy swoje zdrowie Ÿle wykorzystuj¹, którzy obra¿aj¹ Boga pos³uguj¹c siê swoim zdrowiem i swoimi si³ami. (...) Proszê Was zatem: pomagajcie nadal Koœcio³owi, budujcie Koœció³ poprzez Wasze ukryte ofiary, poprzez Wasze wspó³dzia³anie mistyczne i bolesne. Pomagajcie ludzkoœci, aby osi¹gnê³a to zdrowie wewnêtrzne, które jest równoznaczne z pogod¹ i pokojem duszy, a bez którego zdrowie fizyczne i wszelkie inne zdrowie ziemskie nic nie jest warte".