Iluminaci - prawdziwe źródło terroryzmu
Prawdziwi terroryści sterują wydarzeniami w zaciszu gabinetów posługując się służbami specjalnymi i marionetkowymi politykami.
Nie dajcie się zwieść iluzji, że naszą cywilizację atakują zgraje islamskich faszystów, a globalne elity mają nas przed nimi uchronić. Prawdziwi terroryści sterują wydarzeniami w zaciszu gabinetów posługując się służbami specjalnymi i marionetkowymi politykami. Historia sponsorowanego przez rząd terroryzmu jest stara jak świat. Ludzie rządzący zza kurtyny robili to nie raz i nie zawahają się zrobić tego ponownie, licząc na to, że nikt się nie zainteresuje i nie będzie zadawał niewygodnych pytań. A jest to dla nich bardzo skuteczna metoda dla osiągania ich celów.
Najbardziej znaną metodą osiągania celów politycznych iluminatów były i są “operacje pod fałszywą flagą” (False Flag Operations), które dawały zawsze wygodny pretekst do wywoływania kolejnych wojen oraz do wprowadzania określonych aktów prawnych ograniczających prawa obywatelskie i zwiększających władzę biurokratycznych i militarnych instytucji państwa. Takich zabiegów agencje rządowe m.in. amerykańskie dokonywały już nie jeden raz.
Operacje sponsorowanego, rządowego terroryzmu mają wyglądać na operacje wykonane przez wrogie siły, gdy w rzeczywistości dokonują ich przedstawiciele np. własnej armii. False flag operations - angielska nazwa (operacje pod fałszywą flagą) wzięła się zapewne jeszcze z czasów walk na morzu, lub zachowania piratów, którzy wywieszali na masztach przyjazne flagi, by w ostatnim momencie zmienić je na trupią czaszkę i zaatakować zaskoczonego tym faktem wroga. Takich samych metod używano także później w marynarce i lotnictwie, uciekając się do podstępu i przemalowując własne znaki identyfikacyjne na kolory wroga tak, by niepostrzeżenie przedostać się na jego terytorium i tam dokonać niespodziewanego
ataku lub aktu dywersji.
Z naszej własnej historii doskonale pamiętamy pewien fakt - pretekstem do niemieckiego ataku na Polskę był rzekomy atak Polskich żołnierzy na niemiecką radiostację w Gliwicach. Ta od samego początku zaplanowana przez Niemców prowokacja nosiła kryptonim "Operacji Himmler". Fakt zorganizowania całej akcji przez Niemców wyszedł na jaw dopiero w czasie procesu norymberskiego. Jest to typowy i bardzo znany przykład właśnie operacji "pod fałszywą flagą".
Nieco na innej zasadzie oparto operację specjalna zwaną incydentem w Zatoce Tonkijskiej z 1964 r. Była ona pretekstem przystąpienia Stanów Zjednoczonych do wojny w Wietnamie. Otwarty konflikt pomiędzy USA i Wietnamem Północnym rozpoczął się 5 sierpnia 1964 r., gdy lotnictwo strategiczne Stanów Zjednoczonych rozpoczęło zmasowane lotnicze bombardowanie terytorium Demokratycznej Republiki Wietnamu. Powodem reakcji amerykańskich wojsk było oficjalne wyjaśnienie, że w nocy z 2 na 3 sierpnia trzy kutry torpedowe DRW zaatakowały amerykański niszczyciel „Maddox”, ponoć już na otwartym morzu. W 1999 r. – po upływie 35 lat – odtajnione zostały przez USA akta i dokumenty wojskowe, dotyczące tegoż incydentu i nawet dowódca okrętu „Maddox” oraz wysocy urzędnicy Departamentu Stanu i CIA wyjaśnili, że żadnego incydentu nie było! Wszystko zostało wymyślone na użytek propagandowy już po przygotowaniu się do wojny przez USA! No – jedynie dziękować losowi należy w tym przypadku, że tajne służby nie zdecydowały się faktycznie sami zatopić swojego własnego statku z własnymi obywatelami, a zatem nikt nie ucierpiał...Ale marna to pociecha, bo ile milionów ludzi zginęło podczas wywołanej przez to wojny...
Słynne podpalenie Reichstagu także jest przykładem tego typu działań. Sam Goering zajął się planem podłożenia ognia pod budynek niemieckiego parlamentu. Następnie winę zrzucono na upośledzonego umysłowo młodego człowieka, którego skazano w pokazowym procesie. Podpalenie parlamentu wywołało odpowiednie nastroje wśród niemieckich obywateli, które podsycane przez propagandę, pozwoliły Hitlerowi przeforsować ustawy dające mu praktycznie pełnię władzy w państwie – a to właśnie było mu potrzebne. Czy zatem nie dziwi was fakt, że ustawy przeforsowane wówczas w nazistowskich Niemczech w swej wymowie były bardzo podobne do wprowadzonej przez G. W. Bush'a ustawy “Patriot Act” po atakach na World Trade Center, a także do brytyjskich “Terrorist Acts”?. To naprawdę sprawdzony i wypróbowany schemat działań, zmierzający do ustanowienia kolejnej
dyktatury, tym razem światowej.
W Stanach Zjednoczonych będących siedliskiem iluminatów można wymienić kilka takich operacji, o których można było się dowiedzieć dopiero po wielu latach, gdy przedawniła się w stosunku do nich klauzula "tajne" uniemożliwiająca wcześniejszy wgląd w dokumenty. Bardzo znana swego czasu była sprawa amerykańsko-brytyjskiej operacji "Ajax", o której pisał The Guardian w 2003 roku. Dotyczyła ona obalenia w roku 1953 pierwszego demokratycznego rządu Iranu, na którego czele stał ówcześnie prezydent - Mohammed Mossadek. Chodziło o ropę naftową – Mossadek stwierdził, że Iran powinien zacząć osiągać jakieś profity z wydobywanej na ich terytorium przez Brytyjczyków praktycznie za bezcen ropy naftowej i w konsekwencji nie zgodził się na dalszy wydobywczy monopol ówczesnego BP (British Petrol). Na to Brytyjczycy nie mogli pozwolić, więc rozpoczęto akcje służb specjalnych. Rozpętano akcję dezinformacyjną w Irańskich mediach, która winiła właśnie Prezydenta za szereg terrorystycznych "ataków" w rzeczywistości przeprowadzanych przez CIA oraz brytyjskie MI6. Na ulicach Teheranu rozrzucono propagandowe ulotki informujące o ogólnym niezadowoleniu z terrorystycznych rządów Prezydenta Mossadeka, podburzano do buntu i sprowokowano zamieszki w czasie których zginęło około 300 osób. W rezultacie zainscenizowanego “przewrotu”, prezydent Muhammed został odsunięty, a władzę objął szwagier współpracującego z CIA generała, którego dyktatorski reżim przez następne 20 lat utrzymywany siłą i przemocą na narodzie irańskim, w olbrzymiej części sponsorowany był przez amerykańskie i brytyjskie służby specjalne. Widzicie już w jak prosty sposób “załatwiani” są ci wszyscy, którzy przeciwstawiają się
interesom iluminatów.
Bardziej szokującym przykładem terrorystycznej działalności rządów są operacje pod wspólnym kryptonimem "Gladio", w których mniej więcej od 1959 roku poprzebierane za terrorystów tajne siły NATO dokonywały prowokacji i zamachów bombowych praktycznie na całym świecie! W oficjalnych dokumentach możemy przeczytać, że celami “zamachowców” były m.in. pociągi, autobusy miejskie, szkoły i szkolne autobusy...Tak, tak widok zabitych dzieci był bardzo korzystny, gdyż zszokowana opinia publiczna pozwalała się tym samym łatwiej manipulować.
Jedną z najstraszniejszych akcji owych tajnych grup NATO był atak bombowy w 1980 roku na Boloński dworzec kolejowy. Zginęło wtedy 95 osób, a ponad 200 osób zostało rannych. Fakty mówią jasno: za tę tragedię nie byli odpowiedzialni ani żadni neo-faszyści, ani lewicowe Czerwone Brygady, tylko rządy państw należących do NATO, które z premedytacją prowadziły takie operacje w celu manipulowania opinią publiczną, a co za tym idzie wewnętrzną polityką poszczególnych państw. Przerażające, ale niestety prawdziwe. Sprawa wyszła na jaw dzięki premierowi Włoch Giulio Andreottiemu, który ujawnił fakty dotyczące rzekomych “terrorystów”. Po ich ujawnieniu nawet Parlament Europejski wystosował wtedy specjalną rezolucję potępiającą takie działania, w której wzywał do indywidualnych śledztw w każdym z państw struktur NATO. Niestety większość państw wraz z USA na czele przyjęła taktykę całkowitego milczenia.
I tak oto przechodzimy do słynnych “zamachów terrorystycznych” z 11 września 2001 roku. Przypomnijmy sobie kilka faktów: wyraźne ślady wybuchów na poszczególnych piętrach oraz zeznania świadków o licznych eksplozjach tuż przed zawaleniem się wież (ładunki wybuchowe mające wyburzyć w kontrolowany sposób obie konstrukcje), zawalenie się z niewiadomych przyczyn WTC 7 – budynku, w który nie uderzył żaden z samolotów (centrum dowodzenia akcją?), brak śladu samolotu, który rzekomo uderzył w Pentagon, brak jakiegokolwiek nagrania z tego miejsca naszpikowanego kamerami (wszystkie skonfiskowane przez tajne służby), jakikolwiek brak reakcji Sił Powietrznych USA pomimo istnienia odpowiednich procedur, część rzekomych terrorystów-zamachowców okazało się żyć i mieć dobrze...Wystarczy? No to jeszcze dodajmy, że w przeddzień zamachów, George Bush Sr. jadł śniadanie z bratem Bin Ladena, a sam Osama Bin Laden będący głównym straszakiem wojny z terroryzmem od lat pracował dla CIA pod nazwiskiem Tim Osman (przysłużył się USA kiedy ZSRR zaatakował Afganistan). Trzeba też wiedzieć, że jego rodzina ma bliskie osobiste i finansowe powiązania z Bushami. Firma Bin Laden Construction zbudowała 100% wojskowych baz amerykańskich na Bliskim Wschodzie i brała też udział w budowie World Trade Center. Rodziny Bushów i Bin Ladenów nawet wakacje spędzały wspólnie.
Tak więc na pewno nigdy nikt go nie złapie, a są nawet informacje, że zmarł on z powodu niewydolności nerek w okresie ataków z 11 września... Cała ta fikcyjna “Wojna z terroryzmem” ma na celu stworzenie nowego przeciwnika, bo wraz z Murem Berlińskim upadł komunizm, (co zapewne także było manipulacją) i trzeba było wytworzyć nowego przeciwnika. Terroryzm jest kolejnym straszydłem. Iluminatom zależało na wywołaniu fikcyjnego zagrożenia, niezbędnego do przeforsowania ustaw i praw których nie udałoby się wdrożyć w czasie względnego pokoju. Rządzący nami zawsze potrzebują wroga, prawdziwego lub fikcyjnego.
Mikołaj Rozbicki