TS Sokół powrócił w wielkim stylu. VI kolejka Jasielskiej Ligi Sokoła
Tydzień temu swój drugi mecz z rzędu przegrał niedawny lider tabeli – TS Sokół. Porażka była bardzo dotkliwa, gdyż zakończyła się różnicą siedmiu bramek. Jednak w ubiegły piątek Sokół wrócił do gry w pięknym stylu ogrywając Pub Legenda 8:0. Tempa nie zwalnia również Guardi, które wygrało czwarty mecz z rzędu. Na koniec tabeli spadł Lider, który po raz kolejny wysoko uległ rywalowi.
GUARDI - FA ULASZOWICE 1:0
(Paweł Smagacki)
Początek spotkania był bardzo wyrównany; obie drużyny starały się długo i dokładnie wymieniać piłkę. Jednak z upływem czasu przewaga zarysowała się po stronie Guardi. Zespół ten oddał kilka strzałów, ale nie dość dobrych, by objąć prowadzenie. W 3 minucie zaatakowała Fabryka; świetną indywidualną akcję przeprowadził Hubert Wiewiórski, ale jego strzał zatrzymał się na słupku. Rywale Osiedla nie forsowali tempa, starali długo utrzymywać się przy piłce i sukcesywnie przesuwać się w stronę bramki przeciwników. Po kilku minutach mecz się ożywił. Obie drużyny mocniej nastawiły się na ataki. Skutkowało to sytuacjami bramkowymi, ale żadna z nich nie zakończyła się golem. Przebieg całej pierwszej połowy był bardzo wyrównany, stad na przerwę zespoły schodziły przy bezbramkowym remisie. W drugiej części spotkania obie drużyny podkręciły tempo; było widać, że remis nie zadowala żadnej z nich. Szybkie wymiany piłek, akcja za akcję; to obserwowaliśmy przez pierwszym kilka minut. Później przewagę uzyskali zawodnicy Fabryki Mocy, którzy oddali mnóstwo strzałów na bramkę rywala. Niestety albo były one niecelne, albo prosto w bramkarza. Osiedla grało bardzo dobrze, ale jeszcze lepiej grał bramkarz Guardi. W końcówce obudził się lider tabeli i zadał decydujący cios. Paweł Smagacki uderzył z dystansu, a piłka przy słupku wpadła do siatki. Był to jedyny gol spotkania, który dał Guardi kolejne trzy punkty.
LIDER - IVEO 2:6
(Łukasz Nawracaj, Sławomir Dziadosz – Bartek Szopa 2, Michał Tusiński 2, Łukasz Urban, Aleksander Nabożny)
Inicjatywę w mecz od początku przejął zespół Iveo. Już w pierwszej minucie oddał dwa groźne strzały, które nieznacznie minęły bramkę. Już w 3 minucie powinno być 1:0, ale bramkarz Lidera znakomicie zachował się na linii bramkowej. W odpowiedzi Lider rozegrał szybko piłkę, znalazł się przed bramką rywali, ale trafił tylko w słupek. W 6 minucie zobaczyliśmy pierwszego gola w meczu. Łukasz Ubran stojąc tyłem do bramki piętą skierował piłkę do siatki. Gol dodał Iveo animuszu i już w 60 sekund później było 2:0. Iveo wciąż stwarzało sobie okazje, ale brakowało im skuteczności. Sporadycznie próbował atakować Lider, ale ich akcje były szarpana i nie zawsze dokładne. Pod koniec pierwszej połowy Iveo robiło co chciało pod bramką rywali, ale nie potrafiło skierować piłki do siatki. W grze Lidera widać było zrezygnowanie. Dodatkowy brak koncentracji sprawił, że w ostatniej minucie w sytuacji trzech na jednego Lider bramki nie zdobył. Sytuacja z końca pierwszej połowy zmotywowała Lidera na początku drugiej części spotkania. Rywale Iveo atakowali z pasją, długo utrzymując się na połowie przeciwnika. Bramki jednak nie zdobyli. Za to Iveo w 21 minucie po szybkiej kontrze zdobyło gola na 3:0. Niecałą minutę później było już 4:0. Lider chciał zacząć odrabiać straty, ale niewiele mu wychodziło. Aż do 24 minuty, wtedy to udało im się zdobyć bramkę kontaktową. Minutę później kolejny błąd popełniła obrona Iveo i padł gol na 4:2. W 26 minucie znów dobrze uderzył Michał Tusiński i zdobył piątą bramkę dla Iveo. W końcówce ubiegłoroczny wicemistrz strzelił szóstą bramkę i cały mecz wygrał wysoko 6:2.
SKENSY - OMERTA 5:0
(Konrad Foryś 2, Paweł Gorczyca, Łukasz Kalityński, Łukasz Pytlowany)
Skensi swoje spotkania rozpoczęli bardzo dobrze ustawieni. Grali wysoko w obronie oraz mądrze i dokładnie w ataku. Praktycznie nie schodzili z połowy rywala. Brakowało im tylko lepszej skuteczności. Omerta dzielnie się broniła, ale w ataku nie miała wiele do zaoferowania, stąd mecz toczył się pod jedną bramką. Sztos z każdą akcją był coraz bliżej gola. Skensi górowali nad rywalem pod każdym względem; dokładność, szybkość były ich atutami. W 13 minucie Skensi objęli zasłużone prowadzenie, po bramce Łukasza Kalityńskiego. Chwilę później padł gol na 2:0, po ładnej wymianie piłki w polu karnym. I tak zakończyła się pierwsza część gry. Druga połowa zaczęła się od bramki na 3:0. Wysokie prowadzenie dało dużo spokoju Skensom. Cofnęli się pozwalając pograć Omercie. Zawodnicy tego zespołu próbowali zdobyć kontaktowego gola, ale w wielu wypadkach za bardzo kombinowali pod bramką rywala, stąd nie potrafili pokonać bramkarza Sztosu. W 19 minucie Konrad Foryś pięknym strzałem pod poprzeczkę trafił na 4:0. Ta bramka właściwie pozbawiła Omertę nadziei na chociażby punkt. Skensi nie zwalniali tempa i raz po raz oddawali groźne strzały na bramkę przeciwników. W samej końcówce przyniosło to skutek bramkowy; gol na 5:0 przypieczętował pewne zwycięstwo Skensów.
AL CAPONE - FORGIS 3:3
(Konrad Gogosz 2, Ryszard Wilisowski – Daniel Pałka 2, Wiktor Stopyra)
Pierwsze groźne akcje przeprowadziło Al Capone, ale bliżej zdobycia bramki było Forgis i tylko dzięki fantastycznym interwencjom bramkarza rywali nie objęli oni prowadzenia. Mecz od początku był bardzo zacięty; nikt nie odstawiał nogi, walka o piłkę była na całym boisku. W 3 minucie wynik otworzyło Forgis. Ale już minutę później Al Capone doprowadziło do remisu. W 5 minucie Forgis mogło znów objąć prowadzenie, ale piłka po strzale uderzyła w słupek i wypadła w pole. Spotkanie miało bardzo szybkie tempo, akcje jednej i drugiej drużyny tworzyły wspaniałe widowisko. W 8 minucie Daniel Pałka ruszył z piłką od własnej bramki, minął wszystkich rywali i trafił na 2:1. 120 sekund później mógł być remis, ale Forgis uratował słupek. W ostatniej minucie pierwszej połowy bardziej zdecydowanie zaatakowało Forgis i poskutkowało to bramką Wiktora Stopyry. Ale już na początku drugiej połowy Al Capone wzięło się do odrabiania strat. W 16 minucie padł gol i było już tylko 3:2. W dalszej części meczu obraz gry się nie zmienił, cały czas oglądaliśmy bardzo szybki mecz z dużą ilością okazji bramkowych. W 19 minucie mogło paść wyrównanie, ale piłka po strzale odbiła się od poprzeczki, od linii bramowej i wypadła w pole. Al Capone atakowało coraz mocniej, natomiast zespół Forgis cofnął się i na własnej połowie czekał na rywala. Oddanie pola nie było dobra taktyką, gdyż kilka minut później Al Capone doprowadziło do remisu. Wyrównujący gol otworzył mecz, oba zespoły postawiły mocno na atak, ale do końca meczu bramki nie padły i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
TS SOKÓŁ - PUB LEGENDA 8:0
(Karol Musiał 4, Krzysztof Głąb 2, Marcin Sołtys, Jacek Nachman)
Od pierwszego gwizdka Sokół ustawił się wysoko. Wysoki pressing i szybkie ataki miały przynieść bramki drużynie TS. Już w 2 minucie Sokół objął prowadzenie. Niecałą minutę później było już 2:0. Bramka padła przy zupełnym braku reakcji obrony rywala. W 4 minucie powinno być 3:0, ale zawodnik TS w doskonałej sytuacji strzelił obok bramki. Pub nie miał pomysłu na grę, szarpane akcje nie powodowały zagrożenie pod bramką TS. W 7 minucie Karol Musiał trafił na 3:0, jednocześnie ustrzelając hat-tricka. W końcówce Sokół oddał pole Legendzie, ale ta nie potrafiła skutecznie wykorzystać swoich okazji. W 12 minucie znów mocniej przycisnął TS i zaowocowało to golem na 4:0. W drugiej połowie z większym animuszem ruszył do ataku Pub, ale nie potrafił sforsować bardzo dobrze grającej obrony Sokoła, na czele której stał świetnie dysponowany bramkarz. W 22 minucie Karol Musiał po raz czwarty wpisał się na listę strzelców. W 29 minucie Jacek Nachman trafił na 6:0. Ostatnie dwie bramki padły w 30 minucie spotkania. Krzysztof Głąb po raz siódmy i ósmy zmusił bramkarza Legendy do wyciągnięcia piłkę z siatki. 8:0 takim wynikiem zakończył się mecz Sokoła, który po dwóch przegranych wraca do zwycięstw w wielkim stylu.
Damian Racławski